• Nie Znaleziono Wyników

Konstytuanta w Warszawie a proletaryat polski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Konstytuanta w Warszawie a proletaryat polski"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

... <2$f Ę

; „ y i ! tJB "

• " Al,

(2)
(3)
(4)
(5)

Konstytuanta w Warszawie,

a proletaryat polski

NAPISAŁ

!

I

A. WROŃSKI.

W ARSZAW A.

W ydaw nictw o „ N O W E G O ŻYCiA“

(6)

' T L ^ A ; Vj

iL^fjZi

Si'H% 10

(7)

Nie tak jeszcze daw no, bo w lipcu roku ubiegłego, m usie­

liśmy tworzyć naw et w W arszaw ie o so b n e organizacye, które miały za zadanie agitowanie ludności za p o m o cą p o ch o d ó w i demonstracyi. Organizacye te zjawiały się nagle na ulicy, w liczbie 200, czasami tylko 100 osó b , formow ały się w szere­

gi i z sztandarem czerwonym oraz pieśniami rewolucyjnemi prze­

biegały pewną, z góry określoną część miasta, poczem rozpierz­

chały się, zanim policya zdołała zgromadzić siłę zbrojną, w y ­ starczającą dla ich rozproszenia. I pamiętamy wszyscy jeszcze, że choć w dzielnicach robotniczych lud tłumnie garnął się do dem onstrantów , to w centrze m iasta często p o chód taki kroczył sam, a ludność w panicznym strachu rozbiegała się dokoła.

Dziś w szystko to się zmieniło. Nietylko partya nasza nie potrze­

buje podniecać ludu, ale każdy ważniejszy w ypadek polityczny natychmiast zgromadza na ulicach W arsza w y setki tysięcy d e ­ m onstrantów , a i na prowincyi, w najdrobniejszych miasteczkach, organizują się wiece, pochody, uchwalane są rezolucye. Możemy zatem powiedzieć, że dziś ogrom na w iększość proletaryatu prze­

m ysłow ego i znaczna część ludu wiejskiego już jest objęta agi- tacyą socyalistyczną, zdaje sobie z tego spraw ę, że daw ne sto ­ sunki dłużej istnieć nie m ogą i żąda ich naprawy.

Czy jednak nasz proletaryat w swej całości zdaje sobie s p r a ­ wę z tego, do czego w chwili dzisiejszej dążyć należy? Oczywiście, że nie. Byłoby to chyba cudem, gdybyśm y bez s w o b o d y druku i sło w a dosięgli tego, czego dotąd niema w najbardziej cywilizowa­

nych i wolnych krajach Europy Zachodniej. Chociaż zatem niektóre objawy pozwalają nam twierdzić, że już wielkie masy prole­

taryatu zrozumiały i przyjęły nasz program, jednak dużo jeszcze pozostanie p o a tym względem do zrobienia. Przedewszystkiem zaś tyczy się to h asła K o n s t y t u a n t y w W a r s z a w i e , które zostało po raz pierwszy wystaw ione przez W arszaw ski K om itet R obotniczy P. P. S. p odcz as pamiętnych dni stycznio­

wych, kiedy proletaryat polski zastrejkował po raz pierw szy dla

(8)

wyrażenia swej solidarności z braćmi niedoli w Rosyi. H a sło to dziś nabiera szczególnej wagi, gdyż rozlega się ono w najodle­

glejszych zakątkach kraju naszego, z drugiej zaś strony rząd carski w komunikacie z d. 10 listopada wyraźnie ośw iadczył, że nie myśli nam czynić p o d tym względem najmniejszych u- stępstw. Ale my nie liczymy bynajmniej na d o b rą wolę caratu i to, czego potrzebujemy, potrafimy wziąć siłą. By zaś tego d o ­ konać, musimy być nietylko dobrze zorganizowani i zahartow a­

ni do boju, ale, i przedewszystkiem, pow inniśm y dokładnie zd a ­ w a ć sobie sp ra w ę z treści naszych żądań. Jest to nam jeszcze potrzebne z tego względu, że są w kraju naszym ludzie, którzy odrzucają myśl o K onstytuancie polskiej, a żądają jednej central­

nej K onstytuanty w Petersburgu, która by rozstrzygała o naszych losach. Musimy zatem wiedzieć, jak odeprzeć ich nap a ści na nasz program. Z drugiej zaś strony, p o d naciskiem proletarya- tu część naszej burżuazyi już w yp o w ia d a się za Konstytuantą w W arszawie. Ale my wiemy bardzo dobrze, że ci panow ie są bardzo niepewnymi sojusznikami i że wielu z nich zadowolni się byle ochłapem, rzuconym przez rząd carski. Tej ich p o ł o - wiczności powinniśm y przeciwstawić niezłomną wolę proletarya- tu, który nie u sp o k o i się, póki nie uzyska wszystkiego tego, czego w danej chwili potrzebuje.

I.

A teraz przejdźmy do samej rzeczy.

Przedewszystkiem , czem jest K onstytuanta i jaka będzie różnica między Konstytuantą w W arszawie, a w P etersburgu?

Otóż Konstytuanta, jest to zgromadzenie p o słó w , w y b ra ­ nych przez ludność całego kraju, którzy mają za zadanie ułożenie konstytucyi dla tego kraju. Konstytuanta różni się więc od zwykłych parlam entów tem, że one tylko zmieniają praw a j u ż istniejące, albo tworzą nowe, które w obecnej chwili są p o ­

trzebne, ale trzymają się przytem pew nych Ustaw Z asadniczych, a Konstytuanta u k ład a w łaśnie owe ustawy (dlatego też nazy­

w ają ją S e j m e m U s t a w o d a w c z y m , to jest sejmem, który daje krajowi Ustawy). Konstytuanta określa, jaki ma być ustrój polityczny kraju, jaka ma być forma rządu, monarchiczna czy republikańska, jakie będą praw a parlamentu, od kogo będ ą zależni ministrowie i kto ich będzie wybierał, jakie s ą s w o b o d y obywatelskie i tak dalej. Jeżeli zaś później lud zechce zmienić którą z tych ustaw zasadniczych, to nie może tego doko n ać zwyczajny parlament, ale musi być wybrana now a Konstytuanta, żeby każdy wiedział, głosu jąc na p o sła, że ten będzie miał m o ­

2

(9)

3

ż n o ść uchwalenia bardzo ważnych rzeczy, że zatem trzeba być w w yborze bardziej niż zwykle ostrożnym *).

Ale przejdźmy do szczegółów i rozpatrzmy najprzód, dla­

czego proletaryat socyalistyczny dąży do zdobycia Konstytuanty, później, ja k ą ona ma być, to jest w jaki s p o s ó b ma być wy­

braną i co będzie mogła zrobić?

Otóż m ożna by sobie w ystawić zapanow anie i w naszym kraju i w całem państwie rosyjskiem sto su n k ó w konstytucyjnych w taki sp o s ó b , że, p o d naciskiem ruchu rewolucyjnego, car r o ­ bi ludowi ustępstw a, zezwala na wybranie parlamentu i z a p r o ­ w adza sw o b o d y polityczne. W tedy nie byłaby potrzebna żadna Konstytuanta, ale na podstaw ie uchw ały carskiej zebrałby się parlament i ten już później uchw alałby now e prawa. I to są w łaśnie rzeczy, które nam car w chwili dzisiejszej obiecuje (m ó ­ wimy wyraźnie obiecuje, a nie daje, bo od obietnicy do w y k o ­ nania w Rosyi bardzo daleko). O tóż powiedzmy odrazu, że ta­

ka konstytucya, takie s w o b o d y nic nie będą warte. Nie może być o tem mowy, żeby car i jego urzędnicy weszli rzeczywiście w położenie ludu, zrozumieli jego potrzeby i uczynili im zadość.

Bo ani tego nie potrafią zrobić, ani zechcą, bo im ich interes na to nie pozwoli. Tylko lud sam będzie wiedział, czego mu potrzeba, a wyrazicielami woli tego ludu powinni być posłow ie, przez cały lud wybrani. Między tymi posłam i będ ą i socyaliści i ludzie, których my będziemy musieli zacięcie zwalczać, ale w każdym razie konstytucya, to jest urządzenie kraju, o p ra c o ­ w ane przez wybranych z całego kraju, będzie daleko lepszem, o d konstytucyi, nadanej przez cara. Rewolucyoniści wszystkich krajów, od czasu, jak się zaczęła walka przeciwko uciskowi, trzy­

mali się zawsze zasady w szechw ładztwa ludu, głosili, że tylko ca­

ły lud powinien mieć w ładzę stanowienia o urządzeniach kra­

ju i sprzeciwiali się temu, by konstytucye były najmiłościwiej, z góry, przez panujących udzielane.

Oczywiście, że nie zawsze u d aw ało im się tego d o k o n ać i nie­

które p a ń stw a p o siad ają konstytucye, które im zostały przez p a ­ nujących udzielone. Ale te konstytucye są zwykle daleko g o r­

sze, dają ludowi mniej s w o b ó d od konstytucyi, opracow anych przez Konstytuanty, sw ob o d n ie wybrane.

*) W n ie k tó r y c h p a ń s t w a c h d la z m ia n y U s ta w Z a s a d n ic z y c h n ie w y b ie r a s ię n o w e j K o n sty tu a n ty , a le m o ż e to u c z y n ić i z w y k ł y p a r la m e n t, a l e p o w ię k s z e j c z ę ś c i n ie z w y c z a j n ą w i ę k s z o ś c i ą g ł o s ó w , t y lk o w ię k s z o ­ ś c i ą np. d w ó c h tr z e c ic h w s z y s t k ic h g ło s u j ą c y c h .

(10)

_ 4

I właśnie, wychodząc z tej zasady, P o ls k a P artya S ocya- listyczna dąży do Konstytuanty i sprzeciwia się różnym „ D u ­ m om ", p ro p o n o w a n y m czy przez Bułygina, czy przez innego Carskiego sługę, przyczem należy zauważyć, że praktyka p o k a z a ­ ł a nam już dostatecznie, co takie udzielone i przez urzędników ułożone konstytucye są warte. W sz a k „Durna" bułyginow ska była zupełną karykaturą prawdziwego parlamentu, a i te „ sw o - b o d y “, które są zapowiedziane w ukazie z 30 października, na p ew no nie wiele b ę d ą warte.

Idźmy dalej. Jeżeli z a s ad a w szechw ładztw a ludu wym aga Konstytuanty, to nie wynika z niej bynajmniej, by dla całego pań stw a rosyjskiego miała istnieć jedna tylko Konstytuanta.

Przeciwnie, z góry m ożna powiedzieć, że w państwie, s kładają - cem się z różnych narodow ości, Konstytuanta jedna nigdy nie uczyni za d o ść potrzebom wszystkich. K a ż d y n a r ó d p o ­ w i n i e n m ó d z s t a n o w i ć o s w y m 1 o s i e, to jest zasada, g łoszona przez partye socyalistyczne całego świata, i tylko przy jej zastosow aniu możemy s :ę spodziew ać, że prze­

wrót, który się dziś o dbyw a w państw ie rosyjskiem, da nam w szystkie korzyści, do jakich mamy praw o. Jest to rzecz bijąca w oczy, że zgromadzenie p o s ł ó w z całego państw a, zasiadające w P etersburgu, nawet przy najlepszych chęciach nie potrafi w y ­

dać takich zarządzeń, jakie są potrzebne dla kraju naszego, i że daleko lepiej temu celowi odpow ie zgromadzenie p o s łó w z Kró­

lestwa, zasiadających w Warszawie. Pomijam y już wszelkie nie­

chęci, wynikające z patryotyzmu, z różnicy interesów i t. p., ale naw et jeżeli przypuścić, że wszyscy posłow ie, zarów no polscy jak i rosyjscy, obdarzeni będ ą najlepszą wolą, nie p o d o b n a przecie, by p o s e ł z T w e ru lub Kaługi był dobrym zn aw cą s t o ­ su n k ó w w Królestwie.

Jeżeli zatem chcemy, by wszechw ładztwo ludu i praw o k a ż­

dego narodu stanowienia o sw ym losie stały się p ra w d ą rzeczy­

wistą, to musimy dążyć do tego, by przyszły ustrój p ań stw a zo­

stał określony przez w ybrańców całego ludu, oraz by ci w ybrań­

cy stanowili nie jedną Konstytuantę dla całego państw a, ale dw ie—p etersb u rsk ą i w a rszaw s k ą *).

T u n asuw a się zaraz drugie pytanie: jak ta Konstytuanta w a rszaw ska ma być w ybrana? Otóż w ybory do niej powinny

* ) M o ż e b y ć i w ię c e j K o n sty tu a n t, a le n a r a z ie z a jm u je m y s i ę ty lk o t e m i d w ie m a , g d y ż to j e s t s p r a w a , k tó r a n a s n a jb a r d z ie j d o t y c z y . O c z y w i­

ś c ie , ż e o b o w ią z k ie m n a s z y m b y ł o b y p o p ie r a ć d ą ż e n ia d o w ł a s n y c h K o n ­ s ty tu a n t i w in n y ch k ra ja ch u ja r z m io n y c h p r z e z ca ra t.

(11)

być p o w s z e c h n e , r ó w n e , t a j n e i b e z p o ś r e ­ d n i e .

P o w s z e c h n y m i są wybory, przy których g ło s u ją wszyscy ludzie dorośli (t. j. mający więcej niż 20 lat wieku), bez różnicy płci, z wyjątkiem tylko chorych um ysłow o i z b ro d n ia ­ rzy, skazanych za p rzestępstw a kryminalne. Ale na tern nie koniec.

Żeby głos wyborczy miał znaczenie, trzeba, żeby okręgi w y b o r­

cze były małe, czyli, żeby na każdego p o s ł a p rz y p ad ała jaknaj- mniejsza ilość wyborców. Jeżeli bowiem zostanie postanow ione, że na każde pó ł miliona ludzi, albo choćby na 250,000 w y p a ­ dnie tylko jeden p o seł, to łatw o się zdarzy, że partye re w o lu ­ cyjne nie będą miały wcale p o s łó w w parlamencie. Każde mia­

steczko fabryczne będzie wtedy g ło s o w a ło na jednego p o s ł a ra ­ zem z wielką ilością ludności wiejskiej (po oprócz W arszaw y i Łodzi nie mamy w kraju miast, liczących więcej od 250,000 ludności), a ta lu d n o ść nie jest tak, jak robotnicy fabryczni, przejęta zasadami socyalistycznemi. Otóż w naszym kraju p o ­ winna obow iązyw ać zasada, że jeden p o se ł w y p a d a na 25,000 ludzi. W tedy w Królestwie Polskiem będzie 400 posłó w , a z n a­

czny ich część będą stanowili socyaliści, bo mamy wiele miast prowincyonalnych z silnym ruchem socyalistycznym, w których socyalistyczni kandydaci zostaną wybrani. W a rs z a w a byłaby wtedy podzielona na 32 okręgi (jeżeli przyjąć, że ma ona 800,000 mieszkańców) i przynajmniej w dwudziestu kilku przeszliby do Konstytuanty socyaliści. Gdyby zaś W a rsz a w a miała w ybierać tylko 3 p o s łó w , (1 na 250,000 ludności) to nie mielibyśmy wcale pewności, czy trzech socyalistów wybierzemy. Na prowincyi też przy wielkich okręgach takie socyalistyczne miasta, jak Radom, Sosnowiec, D ąb ro w a Górnicza, Zawiercie, Pabianice i wiele in­

nych być może nie dałyby p o słó w socyalistycznych, bo razem z robotnikami miejskimi głoso w ałab y m asa w łościan. G dyby zaś podzielić kraj na małe okręgi, p o 25 tysięcy ludzi, to każde ta ­ kie miasto w ybrałoby socyalistę i mielibyśmy w Konstytuancie duży zastęp towarzyszy, broniących naszych praw.

Każdy okręg, wybierający jednego p o sła, nie powinien z a ­ tem liczyć więcej nad 25,000 ludności.

Rów nym i s ą w ybory wtenczas, gdy każdy w yborca ma tyl­

ko 1 głos. N iesprawiedliwością zaś jest, gdy wyborcy zamożniej­

si mogą rozporządzać dw om a albo trzema głosami, (jak to za­

prow adziła naprzykład burżuazya belgijska), albo gdy, jak w Austryi, kilkudziesięciu szlachciców lub bogatych fabrykantów i kupców ma taką sam ą m ożność w y b ra n ia posła, jak kilka­

dziesiąt tysięcy robotników i włościan.

5 -

(12)

Tajnym i pow inny być wybory, żeby urzędnicy, którzy je prow adzą, fabrykanci, księża i t. p. nie mogli zm uszać ludzi do gło so w an ia w e dług ich widzi mi się. T o też w krajach wolnych każdy w yborca oddaje kartkę z nazwiskiem p o s ła zwiniętą i nikt nie ma praw a jej oglądać, póki nie zostanie w rzucona do zam ­ kniętego pudełka. A jeszcze lepiej, żeby w yborca w k ła d a ł kartkę do koperty zaklejonej.

Dalej w ybory pow inny być bezpośrednie. Każdy w yborca oddaje swój g ło s na kandydata, który najlepiej bronić będzie jego interesów klasowych, gło sy się liczy p o d kontrolą w y b o r­

ców i kto ma większość, ten jest wybrany. A jeżeli głosujący wybierają z p o ś r ó d siebie w yb o rc ó w i ci dopiero g łosują na p o sła, wtedy dzieją się zawsze nadużycia, gdyż tę m ałą garstkę w yborców rząd i kapitaliści zawsze m ogą nastraszyć lub przekupić.

A teraz przejdźmy do pytania, jakie praw a będzie miała Konstytuanta, to jest, co ona będzie m ogła uchwalić i czego my się od niej będziemy domagali?

Otóż taka Konstytuanta, jak ą my chcemy zdobyć, pow inna mieć p r a w o z u p e ł n e g o r o z s t r z y g a n i a o l o ­ s i e k r a j u n a s z e g o . O n a zatem, nie żadna centralna ro ­ syjska Konstytuanta, określi, jak się będ ą odbywały wybory do parlamentu, do rad miejskich i wiejskich,, zakreśli praw a i o b o ­ wiązki tych rad, ustanow i praw a dla szkolnictwa, służby w oj­

skowej i wszystkie inne. Wreszcie, od niej powinien zależeć stosunek nasz do Rosyi, przyczem oczywiście, w razie zacho­

wania łączności z Rosyą, szczegóły tego związku musiałyby być ustanow ione w porozumieniu z rosyjską Konstytuantą. 1 tem w łaśnie nasze żądanie Konstytuanty różni się od wszystkich burżuazyjnych autonomij. Autonomię p o siad a np. Galicya, ale sejm galicyjski bardzo mało może zrobić. Stoi nad nim parla­

ment anstryacki i sejmowi galicyjskiemu wolno pobierać uchw a­

ły tylko w tych ramach, które zostały mu zakreślone przez ogól- n o -p a ń stw o w y parlament. My zaś chcemy, żeby nasz parlament m ógł stanowić o wszystkiem i żeby jego postanow ienia były je­

dynie obow iązujące dla Królestwa.

Ale nad tą s p ra w ą trzeba się trochę bliżej zastanowić. Nie­

podległość kraju naszego nie jest rzeczą, łatw ą do uzyskania.

P ro s ta uchw ała Konstytuanty nigdy tej sp ra w y nie rozstrzygnie, jeżeli ta Konstytuanta nie będzie miała d o ść siły, żeby s w ą w o ­ lę w czyn zamienić, a do tego potrzeba wielu w arunków , któ­

rych w danej chwili nie posiadam y. Gdybyśm y byli pewni, że Konstytuanta będzie m ogła d okonać zupełnego uniezależnienia

6

(13)

Polski od Rosyi, to nie potrzebow alibyśm y wcale w p ro w a d z a ć tego now ego hasła do naszej agitacyi. Ale tak nie jest i w łaśnie dlatego, że nie widzimy w danej chwili m ożności o d erw an ia się od Rosyi, żądam y Konstytuanty, która da proletaryatowi naszemu m ożność rozwijania się i p o stę p o w a n ia na drodze ku ostatecznemu celowi. Dlatego też z góry stawiamy żądanie, by sto su n ek Królestwa do reszty dzisiejszego p a ń s tw a rosyjskiego z ostał określony na podstaw ie porozum ienia obu K onstytuant, W arszaw skiej i Petersburskiej, gdyż tylko w ten s p o s ó b możem y zapewnić sobie najkorzystniejszą formę takiego stosunku.

Oczywiście, że takie żądanie nie sprzeciwia się wcale n a ­ szemu program ow i politycznemu, orzekającemu, że celem naszym jest zdobycie dla proletaryatu polskiego N i e p o d l e g ł e j , L u d o w e j R e p u b l i k i P o l s k i e j . T ak a republika jest dla nas na tyle potrzebna, że lud nasz zawsze do niej dążyć będzie i prędzej czy później ją uzyska, a wogóle nikt z nas nie uważa się za p ro ro k a i nie potrafi z zupe łną p ew n o śc ią po w ie­

dzieć, czem się zakończy dzisiejszy okres rewolucyjny w p a ń s t­

wie rosyjskiem. I jeżeli w ypadki zajdą tak daleko, że u zy sk a­

nie niepodległości stanie się możliwem, możemy być pewni, że znajdą one n aszą partyę g o to w ą do skorzystania z chwili. Dziś tych w aru n k ó w nie widzimy, ale wiemy za to, że ruch rew olu­

cyjny w całem państw ie rośnie z dniem każdym i obowiązkiem naszym z tego korzystać, t, j. wywalczyć sobie formę rządu jak- najkorzystniejszą.

Oczywiście, że przy tem porozumiewaniu się obu Konsty­

tuant partya n asza będzie żądała, żeby kraj nasz uzyskał jak - najwięcej praw; ile zaś zdobędziemy, to będzie zależało najprzód od naszych w łasnych sił, pow tóre od tego, jaka będzie Konsty­

tuanta petersb u rsk a. Im więcej będzie w niej zasiadało socya- listów oraz ludzi rewolucyjnie u s p o so b io n y ch , tem lepiej będzie ona dla nas u sp o so b io n a . I to jest jeszcze jeden wzgląd, dla którego jak największe zwycięstwo ruchu rewolucyjnego rosyj­

skiego jest dla nas tak pożądane.

A teraz przejdźmy do dalszych zadań Konstytuanty w a r­

szawskiej.

Otóż zadaniem jej będzie nadanie Królestwu Polskiemu K onstytucyi, czyli określenie, kto i w jaki s p o s ó b ma u nas rzą­

dzić i jakie będ ą p ra w a oraz obowiązki wszystkich obywateli.

Przedewszystkiem zatem Konstytuanta w a rszaw sk a określi, że najw yższą w ładzą praw odaw czą w Królestwie będzie p a r l a ­ m e n t , czyli s e j m , w ybrany w ten sam s p o s ó b , w jaki zo­

stała w ybrana Konstytuanta. T e n parlament będzie później d a ­

7

(14)

8

wał praw a ludności, trzymając się ogólnych ustaw, ułożonych przez Konstytuantę.

Parlam ent będzie zatem w yd a w ał prawa, a ich wykonanie należeć będzie do ministrów.

(Jtóż trzeba, żeby ci ministrowie byli zależni tylko od p a r ­ lamentu Królestwa Polskiego, a nie podlegali w ładzy ani parla­

mentu rosyjskiego, ani m inistrów rosyjskich. W przeciwnym r a ­ zie mielibyśmy bowiem w nich zwykle stupajki, które by rzą­

dziły krajem tak samo, jak to czynili d otąd różni Jaczewscy, Hurkowie. A i parlament nasz nie miałby żadnej władzy, gdyby nie m ógł on dowolnie u suw ać i m ianować ministrów, gdyby nad nim istniał jakiś inny, niezależny odeń rząd. Trzeba, żeby ministrem mógł zostać tylko ten, za kim w ypow ie się w iększość p o s łó w parlamentu. W każdym zaś w ypadku, gdy w iększość p o s łó w wyrazi sw ą nieufność jakiemu ministrowi, czy naw et całemu ministeryum, trzeba, żeby się oni natychmiast podaw ali do dymisyi.

Jacy mają być ci ministrowie? Oczywiście tacy sami, jacy istnieją we wszystkich cywilizowanych krajach. W ięc powinien istnieć minister sp ra w wewnętrznych, finansów, handlu i p r z e ­ mysłu, rolnictwa, oświaty, dróg i komunikacyi, wojskow y, w re ­ szcie, czego jeszcze niema w innych krajach, ale co byłoby b a r­

dzo pożądane, specyalny minister pracy, który by miał zarząd nad wszystkiemi instytucyami, tyczącemi się ubezpieczenia r o b o t ­ ników, nad urzędami pracy i giełdami pracy; tę ostatnią spra w ę później będziemy szerzej omawiali.

Zarów no dochody państw ow e, jak i wydatki tych w s z y s t­

kich ministeryów będą uchwalane przez parlament Królestwa, i bez jego zgody ani jeden grosz p o datku nie powinien być ściągany.

A żeby istniała gwarancya, że pow yższe uchwały będą rzeczywiście wykonywane, pow inna .istnieć m o żn o ść pociągania każdego ministra, łam iącego praw o, przed sąd. T a k a m ożność istnieje w wielu krajach konstytucyjnych i nieraz już się zd a ­ rzało, że ministrowie, którży nie trzymali się konstytucyi, d o s t a ­ wali się do więzienia zupełnie tak samo, jak inni śmiertelnicy.

Ale sam parlament, naw et w ybrany przez p o w sze chne g ł o ­ sowanie, nie wyraża jeszcze dostatecznie woli całego ludu. C h o ­ ciaż bowiem lud ma zawsze m ożność nie wybrania p o n o w n e g o tych posłów , którzy sprzeniewierzyli się swym zobowiązaniom, gdy przyjdą nowe wybory, to zawsze jednak od jednych w y b o ­ rów do drugich ludzie ci m ogą rządzić się niepodzielnie. Ż eby

(15)

temu zapobiedz, istnieje w bardziej p o stęp o w y c h republikach, np. w Szwajcaryi r e f e r e n d u m i i n i c y a t y w a .

Referendum jest to takie urządzenie, że każde ważniejsze prawo, uchwalone przez parlament (czyli sejm), może być w y­

konywane tylko wtedy, gdy zostanie p o d d a n e p o d p o w sze chne głosow anie całego ludu i przezeń zatwierdzone. Z d aw ało b y się, że jest to niepotrzebna formalistyka, gdyż posłow ie, którzy p r a ­ wo uchwalili, są przecie wybrani przez lud, wyrażają zatem jego wolę. Ale w praktyce rzecz ma się inaczej. Tylko w par- tyi socyalistycznej istnieje silna k arn o ść i p o sło w ie nasi będą wiedzieli, że gdyby sprzeniewierzyli się swym zasadom , to przy następnych w yborach nikt by na nich nie głosow ał. Ale w ś ró d p o s łó w partyi burżuazyjnych wielu będzie takich, którzy p o tra­

fią lud otumanić i nie b ę d ą dotrzymywali tego, co naobiecyw a­

li przed wyborami. Dlatego dobrze jest p o d d a w a ć p o d zatw ier­

dzenie ludu każde ważniejsze praw o, bo wtedy często jakaś nie­

słuszna uchw ała parlamentu zostanie przez w iększość ludu o d ­ rzuconą.

Ale powinniśm y się także domagać, żeby lud mógł sam praw a p ro p o n o w a ć. Do tego służy inicyatywa. W Szwajcaryi, która tę instytucye zaprowadziła, gdy pew n a ilość obywateli (naprzykład 50.000) p o dpisze się p o d jakiem żądaniem, to sejm musi je rozpatrzeć, a potem idzie ono p o d zatwierdzenie p o w ­ szechnego g łosow ania całej ludności i jeżeli w tem głosow aniu w iększość zgodzi się na to żądanie, wtedy staje się ono prawem.

Można sobie wystawić, jakie korzyści daje proletaryatowi uśw iadom ionem u referendum i inicyatywa. P arty a socyalistyczna może wtedy p o d d a w a ć p o d rozpatrzenie ludności coraz to n o ­ we projekty, i choćby się nie znalazła większość, która by je zatwierdziła, to zawsze lud się uświadamia, kształci się polity­

cznie i dojrzewa do tej przyszłości, kiedy to będziemy w stanie zmienić cały ustrój dzisiejszy na socyalistyczny.

Dalej, potrzebne nam są s w o b o d y p o l i t y c z n e : wolność zebrań, stow arzyszeń, strejków, słowa, druku oraz sumie­

nia, nietykalność jed n o stki i m ieszkania. Bez tych sw o b ó d ruch robotniczy nigdy porządnie nie będzie się rozwijał. Chociaż b o ­ wiem dzięki energii naszego proletaryatu, P. P. S. stworzyła i w łasne pism a nielegalne i inne wydawnictwa, chociaż o d b y ­ wają się zebrania i organizacye tajne funkcyonują regularnie, ale to wszystko nie wystarcza. Nam potrzeba prasy codziennej, która by w setkach tysięcy egzemplarzy rozchodziła się, trzeba sklepów, gdzie by każdy mógł kupić druki socyalistyczne, nie na­

rażając się na prześladowania, trzeba zebrań publicznych, og ła­

9

(16)

szanych w gazetach, zw iązków zaw odow ych, stow arzyszeń p o ­ litycznych, w których proletaryat uczyłby się, jak ma z czasem zagarnąć władzę i przekształcić s p o łecz eń s tw o .

Jak to sobie zapewnić? Przedew szystkiem trzeba, żeby Kon­

stytuanta uqhwaliła odpow iednie praw a, które by zapewniły s w o ­ b o d ę obywatelom państw a. Ale tego nie dosyć. Każda adm ini- stracya ma dążenie do gw ałcenia praw; to też trzeba na nią n a ­ kładać kagańce, a takim kagańcem jest praw o interpelowania ministrów w parlam encie oraz sąd. Gdy tylko jaki urzędnik p o ­ pełni bezprawie, zaraz nasi p o sło w ie będ ą w parlamencie inter­

pelowali ministra, to jest będ ą pytali go, czy wie o gwałcie i czy ukarze winnych, poczem, gdy minister nie da odpow iedzi za d a- walniającej, za p ro p o n u ją parlam entowi wyrażenie nieufności te­

mu ministrowi. 1 jeżeli taki w niosek zostanie przyjęty, to mini­

ster zostaje usunięty ze swego stanow iska i inny jest m ianow a­

ny na jego miejsce. A jednocześnie trzeba, żeby każdy urzędnik podlegał sąd o w i zwyczajnemu i m ógł być pociągnięty do o d p o ­ wiedzialności.

Ale i to nie wystarcza; sw o b o d a, nawet taka, jaka jest możliwa w społeczeństw ie burżuazyjnem, za panow uje dopiero wtedy, kiedy urzędnicy i policya rozumieją, że nie s ą panam i wszechpotężnymi i kiedy s kładają się oni z ludzi ucywilizowa­

nych, wykształconych. Taki policyant angielski jest z przekonań przeciwnikiem socyalizmu, ale on rozumie, że socyalista jest tak­

że obywatelem p a ń s tw a i że należy mu się w olność, jak i in­

nym; nie będzie on zatem gwałcił prawa, jak nasz dziki stu p aj- ka, wychow any w przeświadczeniu, że car jest rów ny Bogu, a o n —w ykona w cą woli tego cara.

W ażną jest też rzeczą, żeby zniesione zostały wszystkie urządzenia, które pozw alają urzędnikom szykanow ać ludność, a nie przynoszą żadnej korzyści. W Anglii np. niema wcale mel­

dunków, każdy m oże zm ieniać nazw isko, gdy mu się p o d o b a, b y ­ leby ogłosił o tem w gazetach, a jednak kradzieży i m orderstw p opełnia się tam mniej, niż we Francyi i Niemczech, nie mówiąc już o Rosyi, gdzie ludność musi się zbroić przeciwko policyi.

Ale nad tem wszystkiem góruje jedno urządzenie, które o d- razu i z gruntu zmienia charakter administracyi, jest to wybie­

ralność urzędników. W Szwajcaryi w iększość urzędników (n a­

wet dyrektorowie policyi!,) r jest w ybierana przez pow szechne głosow anie na rok albo 2 lata i każdy taki p an musi bardzo być ostrożnym na urzędzie, jeżeli chce, żeby go ponow nie w y ­ brano. W iększość sędziów jest tam również wybierana.

10

(17)

— 11

H asłem naszem pow inno zaiem być: wybieralność znacznej części urzędników państw ow ych, a dla po zo sta łych odpow iedzial­

n o ść p rze d sądem i parlam entem .

Dalszym punktem dążeń zarów no naszych, jak i socyalistów całego świata, jest z n i e s i e n i e a r m i i s t a ł e j , a n a to ­ m iast p o w s z e c h n e u z b r o j e n i e l u d u i z a p r o ­ w a d z e n i e m i l i c y i. Armie stałe bowiem nietylko k o ­ sztują ogrom ne pieniądze, które mogą być lepiej użyte, ale je­

szcze dem oralizują lu d n o ść i stanow ią niebezpieczeństwo dla w olności. M łody chłopak, którego wezmą do wojska, jest przez 3, 4 albo 5 lat przyzwyczajany do p o s ł u s z e ń s tw a bezw zględne­

go, słucha wszelkich głupstw , które mu pakują do głow y jego przełożeni i wychodzi często ogłupiały i przejęty p o g ard ą do swego otoczenia. A gdy jest opornym i stawia się hardo, to musi znosić tysiące upokorzeń, bywa karany, często naw et traci życie. Przytem armia każdej chwili może być użyta przeciwko ludowi, p odcz as demonstracyi, strejków i t. p. Otóż w Szwaj- caryi każdy obywatel przechodzi przez krótki kurs nauki (trzy miesiące), co w ystarcza najzupełniej, jeżeli u su n ąć z w ojska wszelkie parady, służenie u oficerów i inne rzeczy, na które się tam czas marnuje. P otem zaś każdy dostaje karabin i m undur, jest obowiązany wystrzelać co roku pew n ą ilość nab o jó w w strzel­

nicy prywatnej, żeby nie odw yknąć i tylko co parę lat udaje się na kilkodniowe ćwiczenia. Cała ludność jest tam zatem u z b ro ­ jona i biada temu urzędnikowi albo ministrowi, który by chciał gwałcić prawa!

Samo odbywanie służby wojskowej w kraju, o którem mówią u nas niektórzy, nie jest wystarczające, bo zamiast w ojska r o ­ syjskiego mielibyśmy wtedy polskie, które by zachow ało wiele z tych wad, jakie p o s ia d a dzisiejsze rosyjskie.

Idźmy dalej. W wolnej P olsc e ze s w o b ó d pow inni korzy­

stać nie tylko polacy, ale i wszystkie inne narodow ości, p o w in ­ no za panow a ć prawdziwe r ó w n o u p r a w n i e n i e n a r o ­ d o w o ś c i o w e . Każdy będzie miał zapew nione używanie swego języka w szkole, w urzędzie, w sądownictw ie, tak jak to się dzieje dzisiaj w Szwajcaryi i co, do pew nego stopnia, z a p ro ­ w adziła nawet Austrya. Jak walczymy z uciskiem narodow ym sami, tak sam o będziemy się opierali naszej burżuazyi, gdyby ona zechciała gnębić kogokolwiek i odbierać mu jego prawa.

1 jeżeli tylko oświata się u nas rozpow szechni i s w o b o d y poli­

tyczne będą prawdziwe, to możemy być pewni, że potrafimy urządzić się nie gorzej od szwajcarów, u których s p o ry n aro ­ do w o ścio w e zupełnie nie istnieją.

(18)

U staw a zasadnicza, uchw alona przez Konstytuantę i p o m ie­

szczona w Konstytucyi kraju naszego, która by zapew niała w szyst­

kim ludziom, bez względu na ich n a r o d o w o ś ć (lub religię) r ó w ­ ne praw a, jest konieczną i będziemy musieli stanow czo oprzeć się wszelkim p róbom ograniczenia tych praw, skądkolw iek by one pochodziły. W ynika to zarów no z naszego program u, który, na równi z program am i innych partyi socyalistycznych, żąda r ó w ­ nych praw dla wszystkich ludzi, jak i ze względu na p o ło ż e ­ nie kraju. Mamy w Królestwie pew n ą ilość litwinów i rusinów, którzy potrzebują przecie szk ó ł we w łasnym języku i nie mogą być zmuszani do używania języka obcego, często niezrozumia­

łego, w sądzie i w urzędzie. A pozatem mamy w szak o g ro ­ mną m asę żydów. Byłoby niegodnem naszej partyi, w skład któ ­ rej wchodzi zresztą znaczna ilość żydów, żebyśmy nietylko chcie­

li, ale choćby dopuścili jakiekolwiek gnębienie ich. Tym czasem z tej strony w łaśnie możliwe jest niebezpieczeństwo. Antysemi­

tyzm istnieje w ś ró d naszej burżuazyi i szerzony jest w ludzie przez duchow ieństw o i różnych p a n ó w Jeleńskich. I chociaż w kraju naszym antysemityzm nie przybrał nigdy takich dzikich, zwierzęcych form, jak np. w Rosyi południow ej, gdzie jeszcze niedawno żydów rznięto, palono i torturow ano wszelkimi s p o s o ­ bami, stanowi on jednak bezwątpienia niebezpieczeństwo, które wymaga stałego przeciwdziałania.

Ale rozejrzyjmy się tylko dokoła, a zobaczymy wnet, że nie brak nam sił, które potrafią zwalczać skutecznie antysemityzm.

W ogóle ustrój każdego kraju zależy przecież od siły tych p a r ­ tyi, z których sk ła d a się dane społeczeństw o. Otóż u nas i p r o ­ letaryat fabryczny stanowi bardzo pow a żną część ogółu narodu i św iadom ość socyalistyczna daleko dalej jest posunięta, niż choćby w takiej Rosyi południow ej, która była widownią orgii antysemickich. Możemy być zatem przekonani, że potrafimy o b r o ­ nić wszystkich tych, którzy są wystawieni na niebezpieczeństwo, jeżeli tylko będziemy mieli ręce rozwiązane i jeżeli znikną z k ra­

ju naszego rosyjscy urzędnicy, policyanci i oficerowie, mający interes w szczuciu jednej n a ro d o w o śc i przeciwko drugiej. Z n a ­ szymi własnym i antysemitami i szowinistami (wrogami innych n arodow ości) damy sobie radę.

S ę d z i o w i e , jak i w iększość innych urzędników, p o ­ winni być w y b i e r a n i . W szystkie spraw y karne, a przede­

wszystkiem przestępstw a, popełniane drukiem, pow inny iść przed sąd przysięgłych, wybieranych losem z p o ś ró d wszystkich d o ­ rosłych obywateli.

S z k o l n i c t w o dzisiejsze musi też być z gruntu zmie­

nione, gdyż jest ono chyba największą karykaturą oświaty, jaką

12

(19)

m ożna spotkać w Europie. T u zadaniem Konstytuanty będzie ustanowienie, że wykształcenie początkow e jest pow szechne, bez­

płatne, przym usow e i że ma ono być p row a dzone w języku, któ ­ rego życzą sobie rodzice. Ta ostatnia za sada p ow inna być ro z­

szerzona też na szkoły średnie (gimnazya, szkoły realne i facho­

we), oraz wyższe (uniwersytety, politechniki i t. p.) Reszta szcze­

g ółów zostanie dopiero o p ra c o w a n a w przyszłych sejmach, ale kardynalną zasadą, której będziemy się przytem trzymali, będzie ta, że szkoła p ow inna być d o stę p n a dla wszystkich, zarów no biedaków, jak bogaczów , i że nie pow inna ogłupiać młodzieży, ale kształcić ją i rozwijać.

A teraz przejdźmy od polityki do s p ra w ekonomicznych.

Otóż czego nam przedewszystkiem potrzeba, to porządnej o c h r o n y p r a c y . P a ń s tw o pow inno zaprowadzić ubezpie­

czenie od starości, od choroby, kalectwa, pochodzącego z w ypad­

ków p r z y pracy, wreszcie o d braku pracy. T e n ostatni punkt jest bardzo ważny, gdyż tylko wtedy usunięte zostaną cierpie­

nia proletaryatu, podcz as zastoju i kryzysów przemysłowych, będących wynikiem dzisiejszej gosp o d ark i kapitalistycznej. P o ­ datki, potrzebne na utrzymanie kas dla starców, kas chorych, inwalidów i bezrobotnych, pow inny być opłacane przez p ra c o ­ d aw ców i przez cały naród, gdyż robotnik, który pracuje, przy­

nosi korzyść całemu społeczeństw u. Kasy te mają obejm ować nietylko robotników fabrycznych, ale też rzemieślników, służbę dom ow ą, oficyalistów, urzędników, p a ro b k ó w i włościan m a ło ­ rolnych. Wreszcie, administracya temi kasami nie pow inna nale­

żeć do rządu, ale do stowarzyszeń robotniczych, gdyż tylko w te­

dy będ ą one p ro w a d zo n e tanio i sprawiedliwie.

Ale na tem nie koniec. W całym kraju powinien być za­

prow adzony 8 g o dzinny dzień roboczy, oraz szereg zarządzeń, które by nie dozw alały pracow ać dzieciom poniżej pew nego wie­

ku, ochraniały pracę małoletnich, znosiły nocną pracę kobiet i małoletnich, regulowały czystość, wentylacyę i bezpieczeństwo w fabrykach i kopalniach. P otrzebne to jest nietylko dla nas, proletaryuszy, ąle dla całego narodu, który tylko wtenczas będzie miał zdrową, silną i inteligentną klasę robotniczą.

Nad szczegółami tej ochrony pracy rozwodzić się nie b ę ­ dziemy, gdyż na to istnieją specyalne broszurki, powiemy tylko, że tu należy również określenie p ła cy minim alnej (t. j. takiej, p o ­ niżej której płacić nie w olno) przez państw o, znieś enie wypłat w kwitkach, zniesienie p ośre dników (brygadzistów), zaprow adze­

nie giełd pracy, gdzie by robotnicy bezpłatnie otrzymywali w s k a ­ zówki, gdzie można znaleść pracę i t. d.

13

(20)

Zaś dla regulow ania tego w szystkiego m uszą być z a p ro ­ wadzone u r z ę d y p r a c y , które byłyby o p łacane przez p a ń ­ stwo, a wybierane przez stowarzyszenia robotnicze. Takie urzę­

dy, zależne od samych robotników i doskonale funkcyonujące, istnieją już i w Szwajcaryi i we Francyi. P a ń s tw o je opłaca a stowarzyszenia robotnicze korzystają jeszcze z ich biur, żeby tam odbyw ać zgromadzenia.

Drugie żądanie ekonomiczne, które partya nasza p ow inna w ysunąć na czoło swej agitacyi przy b u d o w a n iu przyszłej P o l ­ ski konstytucyjnej, to z n i e s i e n i e p o d a t k ó w p o ś r e d ­ n i c h , czyli p o d a tk ó w od wódki, cukru, nafty, zapałek i w szel­

kich innych przedm iotów codziennego użytku. Jest to bowiem krzyczącą niesprawiedliwością, że biedak, który ma może 180 rubli rocznego d ochodu, kupując p u d e łk o zapałek, płaci ten sam podatek, co taki Bloch lub Krasiński, kilkadziesiąt tysięcy razy od niego bogatszy. N atom iast powinien być zaprow adzony jeden pod atek od dochodu, i to pod atek postępujący, żeby ten, kto ma więcej dochodu, m usiał płacić większy procent niż biedak.

Zostanie mu bowiem zawsze jeszcze dosyć dla bardzo zby tk o w ­ nego życia, choćby o d d a ł p o łow ę na rzecz ogółu.

W reszcie, zawsze dążyć będziemy do- u s p o ł e c z n i e ­ n i a p r o d u k c y i , t. j. objęcia przez wolne p a ń stw o ludow e każdej poszczególnej gałęzi produkcyi. D opiero bowiem w tenczas, gdy pań stw o wywłaszczy wszystkich kapitalistów, obejmie całą p ro - dukcyę na rzecz społeczeństw a, czyli uspołeczni ją, wtedy znie­

siony zostanie wyzysk, a spo łecz eń stw o przekształci się na za­

sadach socyalistycznych. Koniecznym w arunkiem takiego prze­

w rotu jest zdem okratyzow anie państw a, czyli uczynienie go z u ­ pełnie zależnem od ludu, ale to się osiąga w łaśnie za p o m o c ą pow szechnego głosow ania, zniesienia armii stałej, w ybieralności urzędników i t. d. G dybyśm y dzisiejszemu pań stw u rosyjskiemu albo nawet jakiemuś szlacheckiemu polskiem u Królestwu zech­

cieli o d d aw ać do rąk różne m onopole, to one by z tego s k o ­ rzystały dla jeszcze większego zgnębienia ludu; ale w ustroju państw ow ym wolnym i przy tem uświadomieniu, do którego już d osze dł nasz proletaryat, będziemy się domagali, by p a ństw o wywłaszczało jednych kapitalistów po drugich i sam o p ro w a ­ dziło produkcyę.

Już dzisiaj są rozmaite gałęzie produkcyi, które mogłyby być uspołecznione; do takich należą: koleje, tramwaje, kopalnie, wielki przem ysł tkacki i metalowy, skoncentrow any w ręku nie­

licznych jednostek. Wreszcie, pow inny by być w y w ła sz czo n e i oddane włościanom wszystkie po siad ło ści rządowe, ce sa rsk ie ,

14

(21)

wszystkie dobra, które kiedyś zostały przez rząd zagrabione i rozdane jenerałom rosyjskim.

Ale, powtarzamy, ten ostatni punkt zależny jest od uzy­

skania wszystkich pierwszych. Tylko w wolnej P o lsc e, gdzie zdobycie vvładzy przez lud będzie zależało tylko od stopnia uświadom ienia tego ludu, gdzie nie będzie spotykało przeszkód z zewnątrz, od rządu rosyjskiego, a nasza w łasna, wewnętrzna reakcya zostanie przez lud złamana, tylko tam będziemy mogli po k u sić się o w ykonanie najważniejszego naszego ż ą d a n i a — uspo­

łecznienia produkcyi i zaprow adzenia socyalizmu.

Takie są głów ne zarysy ustroju Polski, który sp o d z ie w a ­ my się zdobyć w najbliższej przyszłości. Czy uzyskamy w s z y s t­

ko do czego dążymy, to będzie zależało nietylko od nas, ale od siły rosyjskiego ruchu rewolucyjnego, czyli od rzeczy, na którą w pły w a ć możemy tylko w pewnym stopniu. T o też my ze swej strony o jednem myśleć pow inniśm y— o wytężeniu jak- największej energii i wydobyciu takiego za p a s u siły rewolucyj­

nej, by dzisiejsze pom yślne okoliczności nie zostały przez nas zm arnowane. I przytem nie zapominajmy, że to, do czego dziś dążymy, stanow i tylko cząstkę celu naszego. Konstytuanta nie jest jeszcze niepodległą republiką demokratyczną i nie można marzyć, by p ro sta uchw ała naszej Konstytuanty wyzwoliła nas zupełnie. Żeby tego dopiąć, trzeba będzie rozwinąć daleko w ięk­

sze siły rewolucyjne od tych, które dziś już działają. Ale p o s ia ­ dając Konstytuantę, będziemy daleko bliżej celu, niż dzisiaj.

S praw a niepodległości stanie się wtedy dla nas rzeczą zupełnie praktyczną i możliwą do osiągnięcia.

II.

A teraz zastanów m y się nad inną rzeczą. Są ludzie, k t ó ­ rzy utrzymują, że nie p otrzeba wcale dążyć do osobnej Konsty­

tuanty w W arszawie, że dosyć będzie dla całego p ań stw a r o ­ syjskiego jednej K onstytuanty w Petersburgu i że robotnikowi polskiemu wystarczy zupełnie posiad an ie sw o b ó d politycznych oraz praw o p osyłania swoich przedstawicieli do Petersburga, gdzie oni już wraz z posłam i socyalistycznymi rosyjskimi o b r o ­ nią interesy proletaryatu. Ba, są nawet tacy, którzy utrzymują, że jedna, niepodzielna R osya jest dla nas najkorzystniejszą i że ten, kto żąda osobnej Konstytuanty dla Polski, szkodzi intere­

som ludu pracującego i zrywa solid arn o ść z proletaryatem r o ­ syjskim.

Otóż, co się tyczy owego zrywania solidarności z ro b otni­

kiem rosyjskim, to jest to głupie gadanie, obliczone chyba na

15

(22)

zupełną ciemnotę czytelników. Proletaryat polski przecież już p a ­ rokrotnie dow ió d ł czynem, że gotów jest stanąć ramię do ramie­

nia ze swymi towarzyszami niedoli w Rosyi. Z arów no po de- monstracyi petersburskiej, urządzonej przez G a pona, jak i teraz, po zatrzymaniu ruchu kolejowego przez rosyjski Związek związ­

ków, robotnicy polscy nietylko zastrejkowali w swym kraju, ale trzymali się dłużej od rosyan i tylko za wzór im służyć mogą, a w każdym z tych w y p a d k ó w Konstytuanta, będ ą ca w p ro g r a ­ mie P P S , nie przeszkodziła jej bynajmniej z całą energią agito­

wać za strejkowaniem. T o zaś, że my wystawiamy żądanie K o n ­ stytuanty polskiej, też przecie nie może p o p s u ć naszych dobrych sto su n k ó w z robotnikami rosyjskimi. W alcząc o Konstytuantę, walczymy przeciwko caratowi i zniesienie w Rosyi despotyzm u jest dla nas również ważne, jak dla samych rosyan, co oni też doskonale rozumieją. Wreszcie, nie potrzebujem y się obawiać, by przez nasze żądania zostały obrażone uczucia patryotyczne rosyan, gdyż taki rosyanin, który nie chce udzielić P olsc e K on­

stytuanty, albo nie rozumie jeszcze dobrze, na czem polega mię­

d zynarodow a solidarność proletaryatu, albo jest zwykłym rzą- dowcem i szowinistą, a z tymi nie liczymy się przecież, tak jak nie bierzemy p o d uwagę krzyków naszych w łasnych patryotów.

Przeciwnicy Konstytuanty W arszaw skiej mówią jeszcze, że Królestwo pow inno p o sy łać swych p o s ł ó w do P etersb u rg a d la ­ tego, że u nas ruch socjalistyczny jest silniejszy, niż w Rosyi, więc proletaryat rosyjski uie da sobie bez nas rady. Ludzie ci nie r o ­ zumieją, że mówiąc tak, obrażają oni tylko towarzyszy rosyjskich.

Byłoby to przecież rzeczą niesłychaną, gdyby proletaryat rosyj­

ski nie chciał zgodzić się na udzielenie P o lsc e osobnej Konsty­

tuanty i o sobnego parlamentu przez egoizm, po to, by mieć w swojej Konstytuancie więcej g ło s ó w socyalistycznych. Nie! Myśl taka daleka jest od proletaryatu rosyjskiego, który rozumie d o ­ brze, że walcząc o w łasn e wyzwolenie, służymy zarazem jego interesom i to najlepiej, i że wszelkie sztuczne utrzymywanie nas w zależności od p ań stw a rosyjskiego byłoby ohydnym gwałtem, dokonanym na naszych sumieniach. Co innego, gdyby już jutro zapanow ać miał socyalizm; z socyalistami rosyjskimi zgodzili­

byśmy się wtenczas również dobrze, jak z niemieckimi, czeski­

mi i innymi, ale Konstytuanta, a naw et dem okratyczna republika nie oznacza jeszcze wcale rządów socyalistycznych. W dodatku sprawie socyalizmu daleko większe możemy o ddać korzyści, gdy się u siebie oko w oko zmierzymy z naszą w łas n ą burżuazyą i postaram y się jej władzę z rąk wyrwać. A to możemy daleko lepiej uczynić, gdy ona pokaże właściw ą sw ą naturę, w naszej

(23)

Konstytuancie. D opóki bowiem nad krajem polskim będzie ist­

niał w jakiejkolwiek formie ucisk rosyjski, dopóty zawsze nasza burżuazya będzie w ystęp o w a ła w roli skrzywdzonej niewinności i będzie tumaniła ludziom głow ę pustem gadaniem o potrzebie jedności narodowej. G dy z a ś Królestwo uzyszcze swój w ła s n y parlament i w łasny rząd, wtedy nasza burżuazya bardzo prędko pokaże sw ą w łaśc iw ą postać, a przez to cały nasz proletaryat (nie, jak dziś tylko socyaliści) prędko zobaczy czego się ma po burżuazyi spodziew ać i zrozumie, że należy zwalczać ją na każ­

dym kroku.

Porzućm y zatem te o b łudne frazesy, którymi, jak podartym płaszczem, pokryw ają się ci, którzy by chcieli utrzymać nas w zależności od Rosyi i czyńmy to, czego od nas wym aga i nasz interes, jako proletaryuszy i interes socyalizmu.

Ale jest inna rzecz, ważniejsza. Oto, czy te w szystkie k o ­ rzyści dla proletaryatu polskiego, które możemy uzyskać przez Konstytuantę polską, nie mogłyby być osiągnięte za p o ś re d n ic ­ twem jednej, centralnej Konstytuanty w Petersburgu? G dyby b o ­ wiem tak było, to rzeczywiście rozum polityczny nakazywałby nam postaw ić to sam o hasło, co i w Rosyi.

Otóż i tu, zastanow iw szy się, przyjdziemy do w niosku, że tak nie jest i że K o n s t y t u a n t a w W a r s z a w i e j e s t d l a r o b o t n i k a p o l s k i e g o d a l e k o k o r z y s t ­ n i e j s z a o d p e t e r s b u r s k i e j . Rozpatrzmy tylko po kolei, czegośmy od Konstytuanty wymagali.

Powiedzieliśmy na samym początku, że K onstytuanta p o ­ winna być wybierana p r ze z powszechne, równe, tajne i b e z p o ś re d ­ nie glosow anie i że okręgi, wybierające po jed n ym pośle, mają być jaknajm niejsze. Otóż przy Konstytuancie og ó ln o -p ań stw o w ej to ostatnie nie byłoby możliwe. Gdybyśm y bowiem zechcieli w y­

bierać z całej Rosyi po jednym pośle na 25,000 i; ieszkańców, to mielibyśmy sejm, składający się z 5,200 p o słó w (R osya ma 130 milionów mieszkańców), a w takim składzie niemożliwą b y ­ ł a b y wszelka dyskusya. Królestwo zaś, ze swymi 10 milionami ludności, może doskonale w ybrać sejm z 400 ludzi.

T o już jest jeden wzgląd, bardzo ważny. Przy takiej ilości p o s łó w , jaką Rosya zamierza zaprow adzić (jeden na 250,000 lu­

dzi), t. j. przy 40 p osłach na Królestwo, mielibyśmy dziś może tylko widoki na przeprow adzenie 1 p o s ła 8 w W arszawie, 1 — w Łodzi i 1— w Zagłębiu. I cóżby ci trzej ludzie zrobili w P e ­ tersburgu, w ogólnej liczbie 520 polskich klerykałów i n a r o d o ­ wych dem okratów, rosyjskich liberałów i rządow ców , między którymi znalazłoby się zaledwo kilku rosyjskich socyalistów!

17

(24)

A jeżeli nam na to powiedzą, że burżuazya rosyjska jest liberalniejsza od polskiej i że dlatego z R osyą trzymać p o w in ­ niśmy, to my odpowiemy, że sobie z tego kpimy, bo m y n i e l i c z y m y n a ł a s k ę l i b e r a ł ó w r o s y j s k i c h , tyl­

ko na w łasn e siły. I tak robi każda partya socyalistyczna, na całym świecie. Jeszcze nigdy socyaliści francuscy, niemieccy czy inni nie opierali swych przew idyw ań politycznych na dobrych chęciach liberałów i ten, kto się wyrzeka samodzielności kraju, żeby nie stracić przyjemnego tow arzystw a liberałów rosyjskich, ten wart nazwy niedołęgi politycznego, w najgorszem sło w a te ­ go znaczeniu.

Mówiliśmy dalej, jaką wagę ma dla proletaryatu referendum i inicyatywa. Otóż i to urządzenie może być z korzyścią s t o s o ­ wane tylko w państwie jednolitem. Bardzo często b ę d ą się b o ­ wiem pow tarzały wypadki, że to, co ogromnie interesuje n asze­

go robotnika lub włościanina, dla Rosyi, posiadającej zupełnie odrębne warunki społeczne, nie będzie miało znaczenia. Pam ię­

tajmy, że nasz włościanin p o s ia d a w ła sn o ść prywatną, gdy w R o­

syi grunt należy do całej wsi, że nasz robotnik już dziś pracuje krócej od robotnika rosyjskiego i t. d. 1 wtedy jedno z dwojga, albo ruch, rozpoczęty przez nas, nie znalazłby w Rosyi oddźw ię­

ku i upadłby, albo robotnicy rosyjscy pomagaliby nam li tylko przez współczucie, cała akcya byłaby zatem sztuczna. A w in­

nym w ypadku my byśm y wytężali wszystkie nasze siły dla o d ­ parcia jakiegoś prawa, uchw alonego przez parlament, rosyanie zaś, przez nieznajomość naszych stosunków , patrzyliby na nie obojętnie.

Ale jeszcze ważniejszą jest s p ra w a sw obód politycznych. P o ­ wiedzieliśmy już, że tu nie w ystarcza kaw ałek papieru, na któ­

rym owe s w o b o d y zostaną zagw arantow ane, ale że trzeba b ę ­ dzie ciągłej walki w ich obronie. Otóż jeżeli w kraju naszym j a ­ kiś urzędnik łamie ustawy, to posiadają c w łasny parlament, m o ­ żemy przez swych p o s ł ó w n ap a ś ć na ministra, który na to p o ­ zwala, a za tymi posłam i stanie cały lud roboczy, który w ty­

siącznych zgromadzeniach, dem onstracyach i t. p. upom ni się o sw ą krzywdę. Zrób że to, jeżeli masz parlament i ministrów w Petersburgu! Ci nie wiele b ę d ą sobie robili z najgw ałtow niej­

szych demonstracyj w W arszawie, najwyżej p o ślą tam jeszcze jednego Skałona i ko rp u s żołnierzy, zap ro w ad z ą stan wyjątkowy, albo nawet wojenny. Przecież i dziś widzimy, jak są w y k o n y ­ wane s w o b o d y w Rosyi, jak u nas, a historya uczy nas, że w najbardziej wolnych krajach naród podbity nigdy nie cieszy się taką wolnością, jak rządzący, jeżeli nie uzyska równych z nim

18

(25)

praw, nie zawojuje sobie odrębnego parlam entu z odrębnym rzą­

dem (jak to uczynili węgrzy, norwegczycy i finlandczycy).

Jest co p ra w d a na to s p o s ó b inny: oczekiwać, że ro b o t­

nicy rosyjscy będ ą za nas dem onstrow ali w P etersburgu w każ­

dym w ypadku, gdy nam się stanie krzywda. Otóż my wszelką taką po m o c z wdzięcznością przyjmiemy, ze swej strony gotowi jesteśm y p om agać tow arzyszom rosyjskim, ale nie możemy o p ie ­ rać naszej polityki na tem, że ktoś w szystko za nas będzie r o ­ bił. Byłaby to polityka, g o d n a starych bab, nie proletaryuszy.

A wogóle jest to rzeczą, bijącą w oczy, że daleko łatwiej nam będzie uzyskiwać s w o b o d y i p ra w a polityczne, jeżeli rząd będzie w W arszawie, niż gdyby się znajdow ał w Petersburgu, Chociaż bowiem dom agam y się obecnie Konstytuanty, opartej na pow szechnem , równem, tajnem i bezpośredniem głosow aniu, z re­

ferendum i inicyatywą, z milicyą na miejsce stałego w ojska itd.

itd., ale zupełnie jest możliwe, a nawet bardziej niż p r a w d o p o ­ dobne, że odrazu tego w szystkiego nie dostaniem y i że czekać nas będzie długa walka, zanim zdołam y zmienić urządzenia p o ­ lityczne kraju naszego w' naszym duchu.

Ale droga ta będzie daleko krótsza i łatw iejsza, j e ż e l i o d r a z u z d o b ę d z i e m y d l a P o l s k i K o n s t y ­ t u a n t ę i r z ą d , k t ó r y b ę d z i e z a l e ż a ł o d p o l ­ s k i e g o , nie od rosyjskiego p a r l a m e n t u . Dla rządu, za­

siadającego w W arszaw ie i niezależnego od P etersburga, taka dem onstracya, jak strejk pow szechny w całem Królestwie, s ta ­ nowi niebezpieczeństwo daleko groźniejsze niż dla ministrów petersburskich. Przy rządzie polskim agitacya nasza daw ałaby daleko większe owoce, bo ten rząd m usiałby myśleć o własnej swej skórze i nie miałby zawsze na zawołanie armii rosyjskich.

M ożna z zupełną p ew nością powiedzieć, że g d y b y w ja kim ko l­

wiek kraju europejskim niezależnym , albo choćby tylko p o sia d a ją ­ cym szeroką autonomię, tyle krw i przelano, co u nas, to proleta­

rya t tego kraju j u ż by dawno u zysk a ł i pow szechne głosow anie i cały szereg innych ustępstw politycznych. Żaden rząd i żadna burżuazya nie potrafiłyby oprzeć się naciskowi proletaryatu, w a l­

czącego z taką energią i tak długo, jak u nas i takgnie liczące­

go się ani z mieniem, ani z życiem własnem.

Czwartym punktem naszych żądań jest, jak to pow iedzie­

liśmy, zastąpienie arm ii sta łej p rze z milicyę. Możemy być z g ó ­ ry przygotowani, że p o d tym względem największe będziemy mieli tru d n o ści do przezwyciężenia, gdyż rząd rosyjski będzie się starał zachow ać w naszym kraju armię, która by m ogła trzy­

mać P olskę w karbach. Ale, jeżeli potrafimy, wywalczyć dla

19

(26)

Królestwa ustrój polityczny zupełnie odrębny od rosyjskiego, z odrębnym parlamentem i rządem, to zadanie nasze ogromnie się uprości.

Rząd w yodrębnionej P olski nie ma ani odległych kolonij d o utrzymania, ani nie potrzebuje urządzać p o d b o jó w w M an- dżuryi czy też w Afganistanie, nie będzie miał zatem żadnego interesu w posiadaniu armii. Znajdą się zapewne i u nas reak- cyoniści, którzy zechcą mieć armię dla poskrom ienia „wroga wewnętrznego", to jest robotnika, ale my sobie z nimi damy r a ­ dę, jak sobie daje radę proletaryat Szwajcaryi, który nie d o p u ­ ścił dotąd do utworzenia stałej armii. A w każdym razie siła tych reakcyonistów będzie drobnostką, w porów naniu z potęgą urzędnika rosyjskiego, mającego zawsze do rozporządzenia m a­

sy żołnierzy.

Kto zatem chce mieć milicyę, ten przedewszystkiem p o w i­

nien stawiać, jako hasło, jaknajdalej idące wyodrębnienie Kró­

lestwa od Rosyi, czyli, jak my to określamy, Konstytuantę w W a r­

szawie.

Mówiliśmy dalej, że Konstytuanta potrzebna nam jest dla uzyskania równouprawnienia narodowościowego. Otóż rozpatrzmy teraz, jakie widoki mielibyśmy pod tym względem przy Konsty­

tuancie W arszawskiej, a jakie przy jednej, centralnej, p e te rsb u r­

skiej Konstytuancie? Zacznijmy od tego, żę, jeżeli w myśl n a s z e ­ go programu, pow inniśm y dążyć do tego, żeby mniejszości n a ­ rodow e w kraju naszym nie były uciskane, to nie mniejsze ma znaczenie i to, by nie była gnębioną n asza w łasn a narodow ość.

Otóż wiadomo, że dziś, przy ustroju kapitalistycznym, burżua- zye wszystkich n a rodów toczą z s o b ą walkę i ta, która jest sil­

niejszą, stara się uciskać i wynaradaw iać narody słabsze. W s k u ­ tek tego w państw ach rządzonych centralistycznie, to jest w ta ­ kich, w których oddzielne prowincye nie mają swoich o d r ę b ­ nych praw, te narody, które są w mniejszości, znajdują się w bardzo nieszczęśliwem położeniu. Polacy np. w Niemczech nie mają ani swoich szkół, ani innych instytucji kulturalnych, wszystkie urzędy o bsadz one są przez niemców, chło p o m po l­

skim rząd robi trudności przy k u pow a niu gruntu, a s p ro w a d z a natomiast niemieckich kolonistów, ba, już nawet w wielu miej­

scach policya zakazuje na zebraniach mówić po polsku. Nawet w wolnej Anglii, irlandczykom źle się dzieje, w Węgrzech prześla­

dowani są rumuni, słowacy, nawet niemcy, a taka mała Bułgarya, i ta stara się w ynaradaw iać greków. W Austryi istnieje autonomia, ale bardzo mizerna, w skutek czego tylko silniejsze narody cieszą się tam pewnemi prawami, a i węgrzy dawniej okrutnie byli

2 0 —

(27)

21

uciskani, póki nie wywalczyli sobie oddzielnego parlam entu, o prawach, równych austryackiemu.

Są jednak ludzie, którzy mówią, że robotnika n a r o d o w o ś ć nic nie obchodzi. Otóż tak może mówić tylko skończony g ł u ­ piec, albo człowiek, którego niewola tak przytępiła, że w s z y s t­

ko mu jest obojętne i który po p ro stu życia bez bata nie może sobie wyobrazić. Robotnik ma przecież takie same potrzeby kulturalne, jak kapitalista (naw et często goręcej je odczuwa);

robotnik potrzebuje swojej szkoły, swego języka w urzędzie, w sądzie, wszędzie, wreszcie— robotnik jest zainteresow any w roz­

woju wiedzy, bo on nie chce niszczyć wiedzy, ale zdobyć ją, zu­

żytkować dla przekształcenia s p ołecz eństw a. Tylko umysły, k tó­

re niedostatecznie przejęły się socyalistycznym s p o s o b e m my­

ślenia, mogą lekceważyć sobie tę spraw ę, za poznając hasło, tak słusznie rzucone przez niezapom nianego naszego mistrza, Lieb- knechta: „W iedza to potęga, po tęga to w iedza! “.

I jeżeli chcemy iść do boju „zbrojni w całą potęgę wie­

dzy", jak powiedział Lasal, to musimy mieć m ożność z d o b y w a­

nia tej wiedzy. A tego nam burżuazya rosyjska daw ać nie b ę ­ dzie, bo i ona, z chwilą gdy minie dzisiejsza chwila rewolucyj­

na, będzie p o s tę p o w a ła tak, jak to zrobiła burżuazya niemiecka, austryacka, węgierska w swoim czasie. Jeżeli dziś, w wirze w a l­

ki, kiedy burżuazya rosyjska potrzebuje naszej pom ocy, ona tak niechętnie i z trudem przyznaje nam p ta w a narodow e, cóż b ę ­ dzie po zwycięstwie?

I jeżeli chcemy temu zapobiedz, to zawczasu pow inniśm y zdobyć takie urządzenia, które by zapewniały naszemu języko­

wi i naszej nauce należyty rozwój i chroniły je od ucisku. Ina­

czej będziemy mieli w wolnej Rosyi zaciętą walkę n a r o d o w o ­ ściową, która pochłaniać będzie siły wielu jednostek nawet z p o ­ ś ró d naszego proletaryatu i będzie g o odwracała od walki klaso­

wej, a stworzymy wygodne pole do p o p isu naszym narodow ym demokratom, którzy w zyw ać będą naród do jedności, dla obrony p rzed rusyfikacyą.

Przejdźmy do kwestyi ochrony pracy. I tu gorzkie d o ś w ia d ­ czenie przekonało nas, jakie nieszczęścia sp ro w a d z a przykucie do państwa, w którem warunki społeczne różne są od naszych.

Jeszcze w 1892 r. fabrykanci łódzcy, przerażeni pierwszym naszym strejkiem pow szechnym , żądali p a ń stw o w e g o u r e g u l o ­ wania godzin pracy, ale przem ysłow cy p e tersburscy i m oskiew ­ scy oparli się temu. A później, gdy wyszła ustawa, określająca długość dnia roboczego w fabrykach, to dla wielu naszych r o ­ botników jej przestrzeganie byłoby pogorszeniem losu, nie zaś

(28)

postępem i my musieliśmy walczyć, by nasi fabrykanci nie s k o ­ rzystali z tej ustaw y i nie przedłużyli godzin pracy! Dziś, po zd o ­ byczach całego tego roku, różnica stała się jeszcze większą.

Z innemi żądaniami, zawartemi w program ie ochrony p r a ­ cy, dzieje się to samo: w skutek większego rozwoju przem ysłu w Królestwie, większej kulturalności robotnika i dzięki walce klasowej, która od dłuższego czasu i z większem natężeniem u nas jest p row a dzona, niż w Rosyi, nasi kapitaliści nie są w stanie tak skutecznie opierać się żądaniom ludu roboczego, jak rosyjscy. Jeżeli zatem dla całego p aństw a będzie istniało j e ­ dno praw odawstw o w kw estyach pracy, to m usim y być na to p r z y ­ gotow ani, że walka nasza w znacznym stopniu będzie bezowocną.

T o sam o tyczy się i innych zdobyczy na polu ekonom i- cznem. W Królestwie kapitalizm rozwinięty jest silnie, przem ysł skoncentrow any, produkcya przem ysłow a przewyższa znacznie rzemieślniczą, w rolnictwie za panow ały już stosunki kapitalisty­

czne, a daw na g o s p o d a r k a drobna, przeznaczona tylko dla za­

spokojenia potrzeb chaty lub dw oru, należy do przeszłości.

Tym czasem w Rosyi przem ysł jest w praw dzie rozwinięty, ale tylko w niektórych okolicach; olbrzymie przestrzenie kraju pokryte s ą ludnością rolniczą, i naw et przy najlepszych w a ru n ­ kach politycznych rozwój nie tak prędko, jak u nas będzie się odbywał. Jeżeli zatem ob a te kraje sprzęgnięte b ę d ą ze sobą, to jeden zawsze ham ująco będzie w p ły w a ł na drugi.

* *

*

A teraz przyjrzyjmy się jeszcze jednem u zarzutowi, z któ ­ rym niektórzy ludzie w ystępują przeciwko naszem u program owi.

Mówią oni, że gdyby Królestwo otrzymało Konstytuantę, a Ro­

sya p o zo stała pog rą żo n ą w despotyzmie, to robotnikowi polskie­

mu źle by się działo. Otóż to rozum ow anie jest tak dziecinne, że chyba bardzo naiwny człowiek da się na nie złapać. P rze­

cież tylko waryat może uwierzyć, że my złamiemy despotyzm na tym jednym punkcie, p o d cz as gdy on zachow a sw ą siłę w całej reszcie państwa. D opóki carat będzie miał władzę, nie do p u ści on do tego, by w jednej prowincyi z a p a n o w a ła s w o b o d a i to w dodatku połącz o n a z autonomią, a gdyby naw et okoliczności jakie zmusiły go do tego, to przy pierw szej s p o s o b n o ś c i roz­

depcze on tę autonomię, jak to zrobił, w swoim czasie, z Króle­

stwem i z Finlandyą. T o też niema w naszych szeregach ani je ­ dnego człowieka, który by, walcząc o uzyskanie Konstytuanty w Warszawie, nie dążył jednocześnie do zniesienia despotyzm u w całem państw ie i tylko gruba ciemnota albo zła wiara może

22

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przez chwilę rozglądał się dokoła, po czym zbliżył się do cesarskiego podium i kołysząc ciało dziewczyny na wyciągniętych ramionach, podniósł oczy z wyrazem

Nie jest to zbyt istotne, wystarczy jedynie zaznaczyć, że historia życia nadal trwa, toczy się swym torem a wiele opisywanych tu spraw i stanów zostało już

Chciała rękami odstraszyć złe duchy albo zabezpieczyć się przed czymś, co mogło się nie- spodziewanie wydarzyć w trak- cie robienia zdjęcia - wyjaśnia Marcin

Ale może wyczarujesz dzięki temu Ale może wyczarujesz dzięki temu radość i uśmiech na czyjejś twarzy radość i uśmiech na czyjejś

„Pies goni kota” – dzieci dobierają się w pary (lub dziecko- rodzic).. Ustalają, które jako pierwsze jest psem, a

Skutkiem tego opóźnił się o znaczny etap rozwój całego naszego życia społecznego a tem samem opóźnił się w Polsce rozwój klasy robotniczej, która w

z miłosierdzia Bożego i łaski Świgtej Stolicy Apostolskiej biskup Diański, sufragan i wikary kapitulny biskupstwa Wrocławskiego, dziekan tumski,. kawaler i.. swój

O wiele bardziej interesujące jest pytanie, dlaczego w ogóle chcemy podobać się innym.. Jak już wspomniano, automatycznie dostosowujemy się do oczekiwań naszych rodziców,