• Nie Znaleziono Wyników

O pożytku krytyki metafizyczej : stanowisko Kanta wobec "zarzutów przeciw religii i moralności"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O pożytku krytyki metafizyczej : stanowisko Kanta wobec "zarzutów przeciw religii i moralności""

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Norbert Fischer

O pożytku krytyki metafizyczej :

stanowisko Kanta wobec "zarzutów

przeciw religii i moralności"

Studia Philosophiae Christianae 22/1, 159-167

1986

(2)

M

A

T

E

R

I

A

Ł

Y

Studia Philosophiae Christianae ATK

22(1986)1

Z ZAGADNIEŃ HISTORII FILOZOFII

N O R B E R T F I S C H E R

O PO ŻYTKU K R Y T Y K I M ETA FIZY C ZN EJ

STANOWISKO KANTA WOBEC „ZARZUTÓW PRZECIW RELIG II I MORALNOŚCI” *

I. O Z N A C Z E N IU S T A W IA N E G O P R O B L E M U Z E W Z G L Ę D U N A W I A R Ę C H R Z E Ś C I J A Ń S K Ą

Zagadnienie „czy, i jak, i w jakich granicach” istnienie Boga może być w filozofii potraktowane absolutnie, jest dla Kanta „tą tajemną podnietą, która wprawia w ruch całą myśl K rytyki czystego rozumu i porusza główne dzieła kontynuatorów” (por. Martin Heidegger: Kants These über das Sein, Frankfurt am Main 1963, s. 14). Kant nie urważa bynajmniej, że „poznanie, to najważniejsze ze wszystkich, iż Bóg ist­ nieje, bez pomocy głębokich badań metafizycznych zachwiałoby się i po­ padło w zagrożenie” '(Jedynie możliwy argument za wskazaniem ist­ nienia Boga, A 3). Odnośnie do zagadnienia Boga, krytyka Kanta chce pouczyć „szkoły” filozoficzne, „iż w sprawie ,która stanowi ogólne ludz­ kie zainteresowanie, nie mogą sobie rościć pretensji do żadnego wyż­ szego i bardziej rozpowszechnionego poznania niż to, do jakiego rów­ nie łatwo mogą dojść szerokie koła społeczeństwa (najbardziej dla nas godne poszanowania)” (K rytyka czystego rozum u, В X X X III). Tak więc Kant nie uważał, iżby wiara w istnienie Boga miała zależeć od osiąg­ nięć filozofii. Przyjmował on natomiast, że przy pomocy jego krytyki dadzą się podciąć same korzenie materializmu, fatalizmu, ateizmu, wol- nomyślicielskiej niewiary, rojeń i zabobonu (por. Kr.czj·., В X X X IV ).

Tymczasem, w okresie pokantowskim wszystkie owe nauki, których korzenie Kant miał nadzieję podciąć, rozpleniły się w namacalny spo­ sób jeszcze bardziej. Co więcej, jest rzeczą jasną, że te zwalczane przez Kanta tendencje mogą okazać się niebezpieczne również dla wiary chrześcijańskiej, i że takimi już się właśnie okazały. Materializm nie ma żadnego sensu dla wyodrębnionego duchowego wymiaru rzeczywi­ stości. Fatalizm neguje wolność wioii, a w konsekwencji i wszelki ro­ * Wykład profesora dra hab. Norberta Fischera (Moguncja) pt. Vom Nutzen der M etaphysikkritik, Kants Stellungnahm e zu den „Einw ürfen w ider Religion und Sittlichkeit”, wygłoszony został na Wydziale Filozo­ fii Chrześcijańskiej ATK w Warszawie dnia 19.03.1985 roku. Tłuma­ czenia wykładu dokonał doc. dr hab. Edward Nieznański (przyp. Red.).

(3)

dzaj odpowiedzialności człowieka za jego własne czyny. Ateizm zatraca wreszcie wiarę w absolutną przyczynę i w absolutny cel rzeczywistości, a przez to — w jedności z fatalizmem — pogrąża świat i stawanie się świata iw bezsensie i nicości.

Gdy zaś świat pod naporem materializmu, fatalizmu i ateizmu stał się dla pokaźnej części ludzkości poniekąd beznadziejny, plenią się w irracjonalnych ruchach (w polityce, religii i sztuce) rojenia i zabo­ bon. Wszystkie te tendencje zagrażają również chrześcijańskiej wierze, w samej je j istocie.

Otóż mogłoby się okazać, że w filozofii Kanta dałoby się istotnie wy­ kryć jakieś skuteczne remedium przeciw temu faktycznie zachodzącemu biegowi spraw, remedium, którego siła działania tylko z powodu uwa­ runkowań historycznych została przytłumiona już w zarodku. Prze­ świadczenie Friedricha Nietzche’go, który z dużym patosem ogłosił śmierć Boga za fakt przesądzony, może być w tym przypadku bądź co bądź godne zadumy. Nietzche uważa mianowicie, że „instynkt teolo­ gów’' wpadł na trop „zwrotu ku lepszemu”, co też miało miejsce dla teologii w osobie Kanta (por. Der Antichrist. Fluch au} das C hristen­

tum, nr 10). W każdym razie ta złość ateisty i nihiilisty Nietzsche’go na

Kanta jest wyraźną oznaką, że mogłoby coś tkwić w filozofii Kanta, co może stanowić zagrożenie dla ateizmu i nihilizmu.

Ale tymczasem ateizm i nihilizm stanowią zagrożenie dla wiary chrześcijańskiej. Właśnie w naukowych staraniach o tę wiarę, w je j służbie, nie wolno stronić od żadnego wysiłku na rzecz usprawiedli­ wienia je j wobec wszelkich obiekcji. Służbę .tę może wypełnić filozofia, jako przygotowanie do głoszenia słowa Bożego. Służba to o tyle jeszcze ważniejsza, iż nasze czasy nie są bynajmniej dobrze usposobione wzglę­ dem wiary chrześcijańskiej. W związku z wagą stawianych zagadnień należy. wybaczyć, jeśli dalsze rozważania okażą się miejscami nieco trudniejsze.

II. ODNOŚNIE DO TRUDNOŚCI KA TO LICK IEJ RECEPCJI KANTA W przeciwieństwie do już zaznaczonej, raczej pozytywnej, oceny fi­ lozofii Kanta, krytyczne ograniczanie wiedzy, jakie zostało wyłożone zwłaszcza w K rytyce czystego rozumu, wpisało na rachunek Kanta przede wszystkim pomówienie o agnostycyzm. Stąd została mu przypi­ sana współwina za upadek religii, a w następstwie także i za rozkład moralności. Pomówienie to utrzymywało się uporczywie aż do początku naszego stulecia, a przy tym ze szczególną zawziętością u filozofów i teologów katolickich. Sam Kant natomiast akcentował przede wszy­ stkim użyteczność krytyki metafizycznej dla dobra metafizyki. Według Kanta krytyka ta bowiem otwierała możliwość, „że się raz na zawsze w sposób sokratyczny .położy kres wszelkim zarzutom przeciw mo­ ralności .i religii, a mianowicie przez dostarczenie jak najjaśniejszego dowodu niewiedzy przeciwników” (Kr.cz.r., В X X X I). Mimo tego wy­ raźnie sprecyzowanego celu krytyki, który wskazuje, że Kant kieruje się przede wszystkim przeciw antymetafizykom, pozostały „agnosty- cyzm” i „subiektywizm” Kanta tak decydujące w kręgach katolickich, że jego filozofia nie mogła być zaakceptowana nawet częściowo. Rola lumen rationis naturale, któremu u Tomasza .przysługuje znaczenie ó dalekim zasięgu, wydaje się być u Kanta tak zaniedbana, że stał się on dla katolickich filozofów i teologów całkiem po prostu wro­ giem.

(4)

W tym sensie wypowiedział się np. Carl Braig, że Kant przez pod­ ważanie wiedzy „chciał zburzyć naukowość metafizyki, negując pozna- walność jej przedmiotu właściwego” (Vom Sein. Abriss der Ontologie, Freiburg 1896, s. 13). Również w podręczniku, przez długi czas miaro­ dajnym dla filozoficznego kształcenia teologów, „Lehrbuch der Philo­ sophie auf aristotelisch-scholastischer Grundlage” jezuity Alfonsa Leh- mena zastajemy jedynie wrogość do Kanta (por. zasadniczą uwagę od­ nośnie do „krytyki transcendentalnego idealizmu” w I tomie, 3 1909, s. 211 nn., gdzie się twierdzi, że Kant ,ywłasnymi rękoma przyciął ga­ łąź, na której w swej pracy krytycznej musiał siedzieć”, bo władzę rozumu krytykował rozumem).

To odrzucenie Kanta przez katolickich filozofów i teologów miało wiele przyczyn. Z samej katolickiej strony zostało ono do tego stopnia wyznaczone, gdy się utrwaliła taka ocena filozofii Kanta, którą z dzi­ siejszego stanowiska można uznać tylko za nietrafną. Inną przyczynę miało owo odrzucenie w neokantowskiej interpretacji Kanta, szczegól­ nie w szkole marburskiej, która filozofię teoretyczną Kanta chciała traktować głównie jako „teorię doświadczenia” (por. Hermann Cohen, Kants Theorie der E rfahrung, Berlin 3 1918). Doszło do tego jeszcze przejęcie Kanta przez protestantyzm kulturowy, który, pod wrażeniem powstającej krytyki biblijnej, oddalił się od biblistycznych impulsów reformacji i szukał nowego punktu oparcia w filozofii. Interpretacja Kanta jaiko krytyezno-metafizycznego .teoretyka i branie go za „filo­ zofa protestantyzmu” mogło być niekorzystne dla właściwej oceny jego filozofii przez myślicieli katolickich. Jednakże te trzy powody zastrze­ żeń katolickiej strony przeciw Kantowi, w miarę upływu naszego stu­ lecia ooraz bardziej traciły na ważności.

Katoliccy filozofowie, bez zrywania łączności ze schalastyczną tra­ dycją filozofowania, coraz mocniej otwierali się na nowożytną filozofię, a przez to doświadczali — przede wszystkim od Kanta — pozytywnego impulsu (por. adaptacje transcendentalnej metody u Karla Rahnera, Johannesa B. Lotza i Emericha Coretha). Epokowe znaczenie miała księ­ ga zbiorowa wydana przez Lotza, która ukazała się w 1955 pod zna­ miennym tytułem Kant a scholastyka dzisiaj. Niektórzy filozofowie ka­ toliccy zdobyli odtąd dobrą sławę we współczesnych badaniach kantyz- mu i sami przyczyniają się do kaniowskiego obrazu współczesności. Przykładowo chciałbym wymienić dwu autorów, którzy w ostatnich la­ tach wyróżnili się publikacjami. Najpierw wspomnę Alois Wintera z je ­ go dwiema rozprawami Kant zwischen den Konfessionen i Theologi­ sche Hintergründe der Philosophie Kants (w: Theologie und Philosophie 50, 1975, s. 1—37 i 51, 1976, s. 1—51). Następnie należy wspomnieć Jo ­ sepha Schmuckera, któremu w licznych publikacjach udało się wykazać pozytywny charakter stosunku Kanta do metafizyki (ostatnio: Die On- totheologie des vorkritischen Kant, Berlin-New York 1980). Niemniej byłoby rzeczą godną pożądania, żeby te prace historyczne zostały do­ pełnione badaniami systematycznymi.

Zaistniałe zbliżenie katolickiej strony do Kanta postąpiło tym łat­ wiej, gdy z początkiem naszego stulecia rozpoczął się zwrot ku meta­ fizyce iw kaniowskich interpretacjach kanty&tów, zwrot, który zdołał zachować się po dziś dzień (zob. do tego Gerhard Funke, Die W en­ dung zur Metaphysik im Neukantianism us des 20. Jahrhunderts, teraz w: Gerhard Funke, Von d er Aktualität Kants, Bonn 1979, s. 181—216). Ponadto — poprzez nawrót ewangelicznej teologii do je j źródeł — do-

(5)

szło do lik w id a c ji p ro te s ta n ty z m u k u ltu ro w e g o , a ty m s a m y m ró w n ie ż do 'u w o ln ien ia K a n t a od k o n fe s y jn e g o S k rę p o w a n ia . S ta ło s ię r z e c z ą w id o cz n ą , że filo zo fia K a n t a m a sw o je m ie js c e u b r a m w ia ry , i ,że je s t o n a w sta n ie o oś w s k ó r a ć ja k o praeam bula fidei. S tą d też trz e b a b r a ć n a s e rio tw ie rd z e n ie K a n t a i u siło w a ć je z ro z u m ie ć : „M u sia łe m w ię c z a w ie s ić iwiedzę, a ż e b y u z y s k a ć m ie js c e d la w i a r y ” (K r .c z .r., В X X X ) . I n t e r p r e t a c ji t e j t e z y m a j ą ró w n ie ż słu ż y ć k o le jn e r o z w a ż a ­

ni.

O D N O Ś N IE DO P O W IĄ Z A Ń R E L I G I I R A C J O N A L N E J I O B J A W I O N E J

W ia r a , d la k tó r e j K a n t c h c ia ł zd ob y ć m ie js c e p op rzez k r y ty k ę , n ie je st re lig ijn ą w ia r ą w b osk ie o b ja w ie n ie , le c z w i a r ą m o ra ln ą , k tó r a sp o cz y w a ,na fu n d a m e n c ie p r a k ty c z n e j p o trz e b y cz y ste g o ro zu m u . J e ś li b o w ie m c z ło w ie k fa k ty c z n ie p on osi o d p o w ied zialn o ść za a k ty sw o je j w oli, t o m o ż e o n is to tn ie , n a d ro d ze d z ia ła n ia m o ra ln e g o , s ta w a ć ' się d o b ry m a lb o z ły m . C n o ta , ja k o p o s ta w a d o b re g o cz ło w ie k a , je st n i­ cz y m in n y m ja k ty lk o g o d n o ścią b y c ia sz cz ę śliw y m (p o r. n p . K r .c z .r ., В 834). W n a s z y m ś w ie c ie je d n a k s ło ń c e św ie ci n a d sp ra w ie d liw y m i n ie s p ra w ie d liw y m . Id e a „ m o ra ln o ś c i sto so w n e g o s z c z ę ś c ia ” p ro w a d z i z r a c j i lu d zk iej n ie m o c y do p o s tu la tu is tn ie n ia B o g a , k tó r y s a m ja k o n a jw y ż sz e p ie r w o tn e d ob ro m oże s p ra w ić ja k ą ś m o r a ln ą n a tu rę , ja k o n a jw y ż s z e d ob ro p och o d n e (p o r. K rytykę rozum u praktycznego, A 223 n.). C zło w iek z w ra c a s ię w ię c w t e j m o r a ln e j w ie r z e do B o g a i o c z e ­ k u je oid sa m e g o B o g a u rz e c z y w is tn ie n ia n a jw y ż s z e g o d o b ra w św iecie (p o r. K r .r o z .p r a k t., A 198). C zło w iek , b ę d ą c w sta n ie , p rzed e w sz y stk im p rzez sw o je o d n iesien ie do B o g a . sp o d z ie w a ć się d o sk o n ałeg o d o b ra, je st w p o sia d a n iu p o te n tia o b o ed ien tialis d la o b ja w ie n ia . Ja k k o lw ie k b o w ie m r e lig ia r a c jo n a ln a n ie m o ż e s a m a p rz e z się o g a rn ą ć h iistorvcz- n o ś ci o b ja w ie n ia , je s t o n a p rz e cie ż w zasa d z ie o tw a r ta n a n ie. R e lig ia r a c jo n a ln a 'spod ziew a się b o w ie m a k u r a t te g o s z c z ę ś c ia d la czło w iek a, k tó re je st m u o b ie ca n e w E w a n g e lii o b ja w ie n ia .

W t e n sp osób t r a k t u j e K a n t o b ja w ie n ie „ ja k o p e w n ą d a lsz ą s f e rę w ia r y ”, zaś r e lig ię r a c jo n a ln ą „ ja k o w ę ż s z ą ” i ro z u m ie obie te sfe rv ..n ie ja k o d w ie z n a jd u ją c e się z e w n ą trz sie b ie le cz iak o k o n c e n tr y c z ­ n e k o ł a ” (re lig ia w r a m a c h sa m e g o ro z u m u , В X X I I ) . Je ś li to p rz y ­ p o rz ą d k o w a n ie , n a sp o sób w y ło ż o n y p rz e z K a n t a , m o ż e b y ć r a z z a ło ­ żone, to w ie rz e m o ra ln e j p rz y słu g u je d u że z n a cz e n ie w u m o żliw ien iu u sp ra w ie d liw ia n ia w ia r y o b ja w io n e j. W ia r a m o r a ln a , k tó r a je s t p od ło ­ żem filo zo ficzn eg o u s p ra w ie d liw ia n ia p o z y ty w n e g o n a s ta w ie n ia do r e ­ ligii o b ja w io n e j, z a k ła d a je d n a k ró w n o c z e ś n ie r e z u l ta t y m e ta fiz y cz n e j k rv ty k i. o s ią g n ię te w K rytnce cznstego rozumu.

Za główny rezultat te j krytyki można uznać rozróżnienie zjawiska i rzee-w w sobie. Na tle tej nauki daie się dobrze pokazać znaczenie ^rvbiki '’la moralnej wiary. Borktawowym pojęciem wiary moralnej w B o y a je et, wolność i odpowiedzialność człowieka. T a praktyczna ч в Я - no^ć człowieka, rrzez którą maże on sie srtać dobrym albo złvm. może bvć według Kenta tvlko wtede ryzvie+a. ieślj ziaiwidta n;e sa poicie lako rze.czv ’V sobie, ponieważ świat, zjawisk ppwiazativ jest wedle ·*»- sadv nrzyczvnowokh. W tvm sensie Kant mówi: ...Teśti bowiem zia- wicka sa rzeczami samymi w sobie to wolności nie da się uratować”

(κγ.οζ г.. В 5641.

(6)

t-n o ść woli i t-n ie ś m ie rte lt-n o ś ć d u szy je s t m o ż liw a ty lk o t-n a tle m e ta f iz y c z ­ n ej k ry ty k i d o k o n a n e j w K rytyce czystego rozumu. T a k w id z ia n a k r y ­ ty c z n a filozofia, m a j ą c a z a b e z p ie c z y ć u zn aw alm ość te z m e ta f iz y k i sz c z e ­ gółow ej od n ośn ie do B o g a , w o ln o ś ci i n ie ś m ie r te ln o ś c i, m o że s a m a b yć p ojm ow an a ja k o m e ta f iz y k a n o w a , ja k o w ła ś n ie m e ta f iz y k a k r y ty c z ­ n a, w odróżnieniu od m e ta f iz y k i d o g m a ty c z n e j. A le s p ra w a , c o m ia ło b y stan ow ić z a w a rto ś ć te j n o w e j m e ta f iz y k i, je s t do dziś s p o rn a w b a d a ­ n ia c h nad K a n te m . P r ó b y o k re ś le n ia tr e ś c i te j n o w e j m e ta fiz y k i w in ­ n y być p o d e jm o w a n e , ja k to słu szn ie z a u w a ż y ł ju ż W ilh e lm W u n d t. W u n d t p ow ied ział: „ S to su n e k K a n t a do m e ta f iz y k i je s t... n a jw a ż n ie j­ szy m zagad n ien iem k a n io w s k ie j filozofii. B e z ja s n e j i je d n o z n a cz n e j odpowiedzi n a n ie, zro z u m ie n ie te j filo zofii je s t n ie m o ż liw e ” (Kant als Metaphysiker, S t u t t g a r t 1924, s. 4).

C o byłoby t r e ś c ią n o w e j, k r y ty c z n e j m e ta f iz y k i i ja k b y się t a t r e ś ć m ia ła do tw ie rd z e ń m e ta fiz y k i r a c jo n a lis ty c z n e j, to z a g a d n ie n ie o p ie r w ­ szoplanow ym z n a cz e n iu d la p o d sta w filo zofii re lig ii. A le m e ta fiz y k a ja k o nauka te o r e ty c z n a n ie w y m a g a w e d łu g K a n t a p o z y ty w n e g o s ta ­ w ian ia tez s t a r e j m e ta f iz y k i, and d o w o d zen ia. G łó w n a k o rz y ś ć , ja k ą m etafizyk a je st w s ta n ie w e d łu g K a n t a u z y s k a ć, p o le g a n a o k re śle n iu g ra n ic ludzkiego ro z u m u . O t y m p o ży tk u m e ta f iz y k i K a n t m ó w i, że je st „n ajb ard ziej n ie z n a n y a z a ra z e m n a jw a ż n ie js z y ”, a p rz y ty m je s t „osiągany ty lk o d o ść p óźn o i p o d łu gim d o ś w ia d cz e n iu ” (Träum e eines Geistersehers, A 116).

R ezultat k a n to w s k ie g o b a d a n ia g r a n ic n a s z e j w ie d z y n ie p ro w a d z i b yn ajm n iej d o ja k ie g o ś , n ib y ro z je m c z o -p o k o jo w e g o ła g o d z e n ia z p o ­ m o c ą jednego, w z g lę d n ie u b ogiego w tre ś ć , z d an ia, le cz o d w ro tn ie , w iedzie do n o w e g o , n ie o p isa n ie b o g a te g o w te ś ć n ie p o k o ju m y ślo w eg o . T o — ■ p rz y p o m in a ją ce cor inquietum A u g u s ty n a — o k re śle n ie s y tu a c ji człow ieka je s t szcz e g ó ln ie p ięk n ie u c h w y c o n e w e w s tę p n y c h sło w a ch przedm ow y d o p ie rw sz e g o w y d a n ia Krytyki czystego rozum u: „R o zu m lu d zk i sp otyk a s ię w p e w n y m ro d z a ju s w y c h p ozn ań ze sz cz e g ó ln y m lo se m : d ręczą go p y ta n ia , k tó r y c h n ie m o że u ch y lić, a lb o w ie m z a d a je , m u je w ła sn a jego n a tu r a , a le n ą k tó re n ie m o że ró w n ie ż o d p o w ie ­ dzieć, albow iem p rz e w y ż s z a ją one w sz e lk ą jeg o m o ż n o ść” (К г.сгд ·., A V II).

IV . O DN OŚNIE DO N O W E J P O S T A C I M E T A F I Z Y K I J A K O N A U K I Życzeniem K a n t a w K rytyce czystego rozum u n ie je s t u m ie sz cz e n ie ja k ie jś tre ścio w o n o w e j p ra w d y w sp o jrz e n iu n a n a u k i t r a d y c y j n e j m etafizyki. P o n ie w a ż je d n a k p rz y ję c ie w a ż n o ś c i t e j p ra w d y m a b y ć te r a z p rzynoszone n ie p rzez w ie d z ę , le c z p rz e z w ia r ę , p o z y ty w n a p r a w ­ da s ta re j m e ta fiz y k i n ie je s t w e d łu g K a n t a ż a d n ą p r a w d ą m e ta fiz y k i nauk ow ej. W p o szu k iw an iu n a u k o w o ś c i p ra w d y m e ta f iz y c z n e j ro z p ły ­ w a sdę m o żliw ość g ło szen ia te z d a w n e j m e ta f iz y k i jakio z d ań n a u k o ­ w y ch . N aukow a m e ta f iz y k a u z y s k u je u K a n t a n o w ą p o s ta ć .

K on iec s t a r e j m e ta f iz y k i n ie sie je d n a k ze so b ą s ta w ia n ie z a d a ń n o ­ w e j m etafizyce, m ia n o w ic ie z ad an ie n o w e g o u z a sa d n ie n ia m e ta f iz y k i, w zględnie u z a sa d n ie n ia n o w e j m e ta f iz y k i. N a w a m e ta f iz y k a , krtóra t r e ś ć d a w n e j m etafizyk i u su w a p oza z a k r e s n a u k o w o u p r a w n io n y c h zd ań , m a p rzecież do p r z e ję c ia s p ra w ę ich u z a s a d n ia n ia . T ę s p r a w ę u z a sa d n ia n ia u w a ż a ł K a n t z a n ie z b ę d n ą n a t r z e c h p ła s z c z y z n a c h . P o p ie rw sz e c h o ­ d ziło o k ry te riu m , po w tó r e o fu n d a m e n t i p o tr z e c i e o s y s te m a ty c z n ą jed n o ść p raw d ziw o ści zd ań.

(7)

Pierwsze, zadanie określenia i rozbioru kryterium przedmiotowego poznania Kant przeprowadza w eksperymencie „kopemikańskiego prze­ wrotu”. Wedle naturalnego poglądu na poznanie, wydaje się, że „wszel­ kie nasze poznanie... kieruje się na przedmioty” (Kr.cz.r., В XVI). Tym samym popadłoby poznanie w całkowitą zależność od doświadczenia. Nie byłoby więc w ogóle żadnego powszechnego i koniecznego pozna­ nia, gdyż zawsze akurat tylko to byłoby prawdziwe, co się w doświad­ czeniu za każdym razem jawi jako dane. Jeśliby więc w ogóle nie ist­ niało poznanie powszechne i konieczne, to trzeba by było spytać, „jak można coś wiedzieć a priori” (Kr.cz.r., В XVII). Tę metodę, która spro­ wadziła już fizykę na drogę naukową, proponuje teraz Kant również metafizyce: „Spróbujmyż więc raz, czy się nam lepiej nie powiedzie przy rozwiązywaniu zadań metafizyki, jeśli przyjmiemy, że to przed­ mioty muszą się dostosować do naszego poznania. Zgadza się to już lepiej z wymaganą możliwością poznania ich a priori, które ma coś ustalić o przedmiotach, zanim nam one są dane” (Kr.ozr., В XVI). „Wszelkie nasze poznanie” może „zaczynać się wraz z doświadczeniem”, jeśliby zaś wszelkie poznanie „pochodziło z doświadczenia, wów­ czas w ścisłym sensie nie byłoby w ogóle żadnego poznania” (por. Kr.cz.r., В 1).

W boskim rozumie, który zdaniem Kanta można pojąć w sensie in­ tellectus archetypus, poznanie rzeczy pochodzi z jego intelektualnej naocznośoi. W ludzkim rozumie, który można odpowiednio potraktować jako intellectus ectypus, to co aprioryczne może być zawarte tylko w formie ujęcia rzeczy. Kant mówi: „Nasza 'natura ma już to do siebie, że naoczność nie może być nigdy inna niż zmysłowa, tzn. za­ wiera tylko sposób, w jaki przedmioty nas pobudzają” (Kr.cz.r., В 75). Ta forma ujęcia przedmiotów zawiera zarazem warunki możliwoś­ ci doświadczania w ogóle, gdyż my, właśnie jako ludzie, tylko na pe­ wien określony sposób ujmowania przedmiotów możemy dochodzić po­ przez doświadczenie do ich poznania. Stąd „warunki możliwości do­ świadczenia w ogóle są zarazem warunkami możliwości przedmiotów doświadczenia” (Kr.cz.r., В 197).

Kanta rozwiązanie zadania określenia i rozbioru kryterium zdanio­ w ej prawdziwości implikuje tym samym dwa momenty, które w języku K rytyki czystego rozum u nazywają się transcendentalnymi założeniami. Najpierw, co do możliwości prawdziwego poaiania, pozostaje do zało­ żenia rodzaj ujmowania przedmiotów w myśli, a następnie naoczność tych przedmiotów dla zmysłów, ponieważ one nie mogą być uchwyco­ ne przez ludzką myśl. Tymi transcendentalnymi założeniami są: z jed­ nej strony fakt, że myślę, który musi móc towarzyszyć wszystkim moim przedstawieniom, w przeciwnym bowiem razie moje przedsta­ wienia byłyby 'ślep e”. Z drugiej zaś strony moje przedstawienia muszą być transcendentalne, gdyż bez ich naoczności moje myśli byłyby „pu­ ste” (por. Kr.cz.r,, В 75). Rozwiązanie Kanta implikuje więc, że stosow­ nie do eksperymentu kopemikańskiego przewrotu byłyby z jednej stro­ ny zakotwiczone w podmiocie momenty spontaniczne, a z drugiej — od podmiotu niezależne, receptywne momenty przedmiotowej konstruk­ cji. Obydwa te momenty, które tworzą dwa (pnie ludzkiego poznania (por. Kr.cz.r., В 29), są zarazem punktem zaczepienia dla rozwiązywa­ nia obu dalszych, wyżej wspomnianych zadań uzasadniania.

Druga sprawa uzasadniania, której załatwienia — po odpadnięciu nau­ kowej ważności tez starej metafizyki — żąda się od filozofii trans­ cendentalnej. polega na zaoferowaniu jakiegoś absolutnego, bezsporne­

(8)

go fundamentu materiału poznania doświadczeniowego. Źródło m ateria­ łu, który jest nam dany przez zmysły, jaiwi siię nam na dwa sposoby: albo mianowicie -przez ogląd intelektualny, albo przez ogląd zmysło­ wy, W ludzkim poznaniu wchodzi w rachubę tylko ogląd zmysłowy, gdyż my nie możemy poznania rzeczy przywołać przez myślenie. Jeś­ li więc jawi nam się źródło materiału w tym, co dane przez ogląd zmysłowy, to zdaniem Kanta znaczy to równocześnie, że przyczyna tego doznania jest dla nas niepoznawalna. Jeśliby bowiem była poznawalna, to byłaby też aprioryczna, a więc niezależna od doświadczenia. Istota, która mogłaby poznać przyczynę doznania zmysłowego, nie potrzebo­ wałaby oglądu zmysłowego, ponieważ sama posiadałaby ogląd intelek­ tualny. Tak więc musi się przyjąć, że źródło materiału, który jest nam dany przez zmysły, jest dla -nas niepoznawalne. A skoro źródło to jest niepoznawalne, oczekiwane w drugim kroku osiągnięcie uzasadniienio- we staje się zagadnieniem niedostępnym, na które nie można dać żad­ nej odpowiedzi, poza wskazaniem na jakieś X = ignotum. W tym sen­ sie, poszukiwana tu nieuwarunkowana konieczność, według słów Kanta „stanowi prawdziwą przepaść dla rozumu ludzkiego” (Kr.cz.r., В 641). -Trzecia sprawa uzasadniania dotyczy systematycznej jedności wszel­ kiej możliwej prawdziwości zdaniowej. To -z koniecznością w rozumie zawarte żądanie bezwyjątkowej określoności i systematycznej więzi wszystkiego poznania prowadzi do tego, „że rzeczy w świecie trzeba rozpatrywać tak, jak gdyby byt swój otrzymały od najwyższej inteli­ gencji” (Kr.cz.r., В 698 п.). Ta przez rozum szukana więź wszystkiego możliwego poznania może być przez człowieka tylko postulowana, nie zaś poznana. To istnienie najwyższej inteligencji, a więc istnienie Bo­ ga, które by jedynie ową więź mogło zapewnić, nie może być dowie­ dzione na gruncie czysto teoretycznego rozumu. Poszukiwana więź jawi się na tej drodze jako zadanie dla rozumu, które ż koniecznością pro­ wadzi do problemu egzystencji Boga. Chociaż więc w idei systema­ tycznego zjednoczenia całości poprzez najwyższą inteligencję nie mieś­ ci się poznanie bytu tej idei, musi -być przecież ta idea założona, aby móc zrozumiale powiązać wzajemnie wielorakość poznania racjonalnego. W ten sposób idea: ideału -pełni transcendentalnie usprawiedliwioną, regulującą i heurystyczną funkcję. Ta ważność na niby owego .transcen­ dentalnego ideału czyni problem Boga dla krytycznie oczyszczonego, teoretycznego rozumu zadaniem koniecznym lecz nierozwiązalnym.

Przez negatywno-krytyczne traktowanie pozytywnych dowodów meta­ fizyki racjonalistycznej stało się uzasadnianie możliwości prawdziwego i pewftego poznania zadaniem ostatniego człowieka. Liidzkie poznanie jest więc narazie nastawione na siebie samego przy pokonywaniu za­ dania zastąpienia techniki -uzasadnieniowej starej metafizyki. Przy tym. transcendentalnie oytający rozum napotyka — w poszukiwaniu źródła materiału, który jest nam dany przez zmysły — na przepaść, która podtrzymuje zagadnienie uzasadniania zjawisk, a tym samym i -przed­ miotów doświadczenia. Ale nie tylko nie mające odpowiedzi pytanie o absolutną przyczynę zjawisk pozostaje dla Kanta nie rozwiązanym zadaniem, lecz również zagadnienie możliwości -więzi poznania. W Py­ taniu o systematyczną jedność ogółu zjawisk rozum wydobywa tran­ scendentalną ideę najwyższej przyczyny świata. Tę ideę rozum potrze­ buje. również poza tym metafizycznym zagadnieniem, przynajmniej ia- ko fikcvine przedstawienie, bv móc w ogóle pomyśleć jedność przy­ rody, jak się ja musi nn. założyć także w pracy nauk przyrodniczych jako warunek możliwości przewidywania zdarzeń. Ponieważ rozum po­

(9)

z n a je, że k o n ie cz n o ść p rz y ję c ia ja k ie jś ta k ie j id ei n a jw y ż s z e j is to ty je s t ty lk o su b ie k ty w n a , n ie d a je s ię ju ż w ię c e j ro z u m b a d a w c z y ziwieść b łę d n y m d ow o d o m ra c jo n a lis ty c z n e j m e ta p h y s ic a sp e cia lis.

W ed łu g K a n t a „ p rz y ro d a n a w ie d z iła n a sz ro z u m n ie z m o rd o w a n y m d ą ż e n ie m do p o s z u k iw a n ia t e j d ro g i ja k o je d n e j z n a jw a ż n ie js z y c h s p r a w ” (K r .c z .r., В X V ). M e ta fiz y k a ja k o n a u k a d o g m a ty cz n a je s t n ie ­ m o ż liw a . J a k o za ś w ro d z o n a sk ło n n o ść m e ta f iz y c z n a w e d łu g K a n t a is t ­ n ie je n a w e t rz e c z y w iś c ie (p o r. K r .c z r ., В 21). C e le m n ie z m o rd o w a n e g o d ążen ia n a s z e g o ro z u m u n ie je s t ip ozytyw n a a r g u m e n ta c ja w r a m a c h n a u k i za p rz e d m io ta m i m e ta fiz y c z n y m i, le cz p rz e d s ta w ie n ie m o ż liw o ś­ ci i o g ra n ic z e n ia n a s z e j w ied zy. P r z e z to o g ra n icz e n ie s ta je s-ię z a ra z e m r z e c z ą ja s n ą , że t e o r e ty c z n e p o zn an ie w s k a z a ło n a p rz e p a ś ć , k tó re j z w ła sn e j m o c y w y p e łn ić n ie m oże.

Z w sz y stk ie g o , co n a m K a n t p rz e k a z a ł, w y n ik a , że b y ł on s a m p rzez się p rz e k o n a n y o istn ie n iu B o g a , o w o ln ości w o li i o n ie ś m ie r te ln o ś c i d u szy lu d z k ie j. B y ło b y je d n a k z a s a d n ic z y m b łę d e m c h c ie ć b r a ć o so b i­ ste m n ie m a n ia K a n t a co do z a g a d n ie ń m e ta f iz y c z n y c h za jego s t a ­ n ow isk o n a u k o w e . T o „co w id n ie je ” w jego n a u k o w y m sto su n k u do ijie - ta fiz y k i, n a le ż y z k o n ie c z n o ś c ią do n ie j s a m e j, „ z a s ło n a ” inie śm ie b yć z d a r ta p rzez n a u k ę (η,ρ. p r z e c iw F r ie d r ic h o w i P a u ls e n o w i, Im m a­ nuel Kant 6 1920, s. 240). A c h o c ia ż n a u k a n ie m o że d a ć p o w szech n ie w ią ż ą c e j, o d p o w ied zi n a te p y ta n ia , t o m u s i p rz e c ie ż k a ż d y czło w iek s a m so b ie n a n ie o d p o w ie d z ie ć. Z a d a n ia m e ta f iz y k i s ą „k on ieczn e i u g ru n to w a n e w n a tu r z e lu d zk ieg o r o z u m u ” (K r .c z .r., В 380). R o z w ią ­ zan ie z a d a ń m e ta f iz y k i je s t w i ę c s p ra w ą p o szczegó ln eg o c z ło w ie k a , k tó ­ r y m u si sieb ie i sw o ją e g z y s te n c ję w z ią ć w ra c h u b ę i — cz y ch ce , czy n ie c h ce — „ p o s ta w ić w z a k ła d sz cz ę ście sw o jeg o c a łe g o ż y c ia ” (p o r. K r.c z .r ., В 853). Z a g a d n ie n ie m e ta f iz y k i s ta je się w ten sp osób s p ra w ą o so b istej d e cy z ji i ż y cio w e j sta w k i.

V . O D N O Ś N IE D O R E Z U L T A T U M E T A F I Z Y C Z N E J K R Y T Y K I W S P O J R Z E N I U N A R E L I G I Ę

N a k o n ie c p o d e jm ijm y je sz cz e p ró b ę p o d su m o w a n ia . P y ta n ie o m o żli­ w o ść m e ta fiz y k i p ro w a d z i n a jp ie r w K a n t a do k r y ty k i d o w o d ó w m e- taphysica specialis. T y m s a m y m w ied zie o n a je d n a k ró w n o c z e ś n ie do k ry ty k i w ła d z y c z y ste g o ro z u m u . W ła śn ie k r y ty k a ro z u m u , k tó r y , n ie b a cz y n a g ra n ic e lu d zk ieg o p o z n a n ia , p ro w a d z i je d n a k do p y ta ń , k tó ­ r e z a p ę d z a ją ro z iim o s ta te c z n ie 1 w b r e w w szelk im sp rz e c iw o m k ry ty k i, do z a d a ń m e ta fiz y k i, g d y ż ro z u m , k tó ry j e s t ś w ia d o m siwych g ra n ic , n ie m o że u z a s a d n ić ab so lu tn ie , sa m p rz e z się, m o żliw o ści p ra w d z iw e ­ go p o z n a n ia . O g ra n ic z e n ie w ied zy w ok ó ł p rz e d m io tó w m e ta f iz y c z n y c h sp ra w ia , że te p rz e d m io ty n a d a ją się do p o m y śle n ia p rz e d e w sz y stk im w o b ręb ie k r y ty c z n e g o m y ś le n ia . O g ra n icz e n ie to w tr ą c a d u ch a lu d z ­ k iego w n iep o k ó j p y ta ń m e ta fiz y c z n y c h .

S tą d te ż je s t rz e c z ą ja s n ą , że filo zofia k r y ty c z n a iw z a g a d n ie n ia ch m e ta fiz y c z n y c h b liższa je s t m y ślicie lo m filozofii p rz e d n o w o ż y tn e j n iż p rz e d s ta w ic ie lo m m e ta f iz y k i ra c jo n a lis ty c z n e j, k tó r z y ch cie li tw o r z y ć m e ­ ta fiz y k ę w e d le n a u k o w e g o id e a łu n o w o ż y tn e j m a te m a ty k i i p rz y ro d o ­ z n a w stw a , i w y ło ż y ć p rz y t y m ja k ą ś m e ta f iz y k ę m o re g e o m e tric o . B ó g je st w ię c d la K a n t a , p od ob n ie ja k d la A u g u s ty n a w ła śn ie ty m , k tó ­ r y lep iej je s t z n a n y w n ie w ie d z y (p o r. De ordine II, 16. 44). S k o ro je d ­ n a k p rz e d m io ty m e ta f iz y k i n ie m o g ą b y ć p o z n a n e o b ie k ty w n ie , to je s t w ed łu g K a n t a rz e c z ą p rz e cie ż b e z sp o rn ą , że n a p ła sz cz y ź n ie filozofii

(10)

teoretycznej nie mogą być też wyłożone żadne ważne argumenty prze­ ciw Bogu, wolności i nieśmiertelności. Nie jest też rzeczą niemożliwą, by już w obrębie samego myślenia teoretycznego przyjmować z wiarą Boga, wolność i nieśmiertelność; przemawiają za tym owszem racje subiektywne. Niemniej, zagadnienia metafizyczne pozostają wciąż obiek­ tywnie nie rozstrzygnięte w dziedzinie rozumu teoretycznego. Z gruntu inaczej mają się sprawy w dziedzinie rozumu praktycznego, o ile ten ma do czynienia ze stosunkiem cnoty do szczęścia. Przez jawiącą się człowiekowi każdego dnia konieczność świadomego kształtowania włas­ nego losu, jest człowiek do tego niechybnie zmuszony, by się poprzez czyn·· ustosunkowywał do pytań o Boga, wolność i nieśmiertelność.

Cżłowiek musi się zdecydować, czy chce wierzyć w sens bytu; musi się· zdecydować, czy chce przejąć odpowiedzialność za swój własny czyn; musi się zdecydować, czy chce uznać ponadczasowy wymiar ludz­ kiej osoby. Jeśli podejmuje w tych sprawach decyzję pozytywną, kie­ ruje się tym samym, jako istota skończona, na nieskończoność Boga. Zna swoją własną słabość, a szuka przecież pełen nadziei i niepokoju, napełniającej i uszczęśliwiającej prawdy. Wyznanie słabości i poszu­ kiwanie prawdy umożliwiają człowiekowi słuchanie testamentu Bożego, który — jak wierzymy jako chrześcijanie —- przekazany zastał w osobie

JezUsa Chrystusa.

ROMAN DAROWSKI .

FILOZOFIA JANA KOW ALSKIEGO S J (1711— 1782)

Wstęp. 1. Wprowadzenie bibliograficzne. 2. Poglądy filozoficzne. 2.1. Zagadnienia wstępne. 2.2. Logiką. 2.2.1. Problem współoznaczania (ko­ notacji). 2.3. Stosunek pojęć i sądów do rzeczywistości.. 2.4. Filozofia przyrody (fizyka). 2.5. Metafizyka. 2.6. Psychologia. 2.7. Stosunek do Kartezjusza. Podsumowanie. Résum é.

W STĘP

Wiek XVIII jest w Polsce okresem szczególnie intensywnych zmian w 'filozofii. Pod wpływem szybko rozwijających się nauk przyrodni­ czych oraz pod wpływem filozofii Kartezju&za i filozofii nowszej w ogó­ le zaczęto powoli zarzucać niektóre poglądy filozofii scholąptycznej. Najmniej na ataki wystawiona była logika, mimo że na temat nie­ których jej zagadnień istniały różne zdania i toczyły się spory wśród samych scholastyków. Więcej przeciwników miała metafizyka, a najwię­ cej .filozofia przyrody (fizyka). Skutkiem tego ruchu obok ogranicze­ nia spekulacji było stopniowe pomijanie niektórych dotychczasowych zagadnień przyrodniczo-filozoficznych, a włączanie zagadnień nowszych. Była to próba jakiejś asymilacji osiągnięć współczesnych.

Zdarzały się jednak przypadki zdecydowanej opozycji przeciw K ar- tezjuśzowi i nowszym prądom w ogóle. J e j przywódcą w pierwszej ćwierci XVIII w. był Jerzy Gengell, autor wielu dzieł i pierwszy pol­ ski ain tykartezjanin. Po jego śmierci ( + 1727) polemika osłabła, by od­ żyć na nowo wówczas, gdy w 1740 r. osiadł w Warszawie Antoni Ma­ ria' Portalppd, teatyn, Włoch z pochodzenia, ii zapowiedział nauczanie nowej filozofii. Przywódcą tej fali opozycji był Jan Kowalski. Będąc

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jest mi niezmiernie przykro, że moja ocena książki Galarowicza różni się od werdyktu profesorów, których bardzo szanuję, ale nic na to nie poradzę.. Dla porządku

Dla operatorów samosprzężonych obraz numeryczny jest rzeczywisty, jego kresy należą do widma, widmo zawiera się w domknięciu ob- razu numerycznego, więc dla operatora

W przeciwnym razie sądy te same w sobie (i to bez względu na ich obiekt) są niczym 52. Borowska Problem metafizyki. Ewolucja metafizyki europejskiej w interpre- tacji późnego

Widać już, że coś się zmieniło i zmienia się z dnia na dzień.. Co znaczy, gdy przyjdzie odpowiedni człowiek na odpowiednie

Przeczytajcie uważnie tekst o naszym znajomym profesorze Planetce i na podstawie podręcznika, Atlasu geograficznego, przewodników, folderów oraz map

Zaczął więc Kant od krytycznej analizy podstaw i zasad działania nowożytnej nauki – tego matematycznego i zarazem eksperymentalnego przyrodoznaw- stwa, które wywodzi się od

Wydaje się, że na rynku polskim, ale także zagranicznym, nie było do tej pory publikacji podejmującej całościowo zagadnienie religii w nowoczesnym ustroju demokratycznym

- piętro koron drzew (do 40 m wysokości), tworzoną przez w pełni dojrzałe rośliny drzewiaste (różne gatunki zależnie od zbiorowiska roślinnego, w Polsce: sosna, świerk, buk,