• Nie Znaleziono Wyników

Czarnobyla Czarnobyla

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czarnobyla Czarnobyla"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Demony

ZBIGNIEW JAWOROWSKI

Ten subtelny brak był, jak sadzę, gestem delikatności okaza-nej przez polskie władze Wielkiemu Bratu. Raport komisji zawiera trochę mało istotnych kłamstw, które miały na celu ukrycie nieudolności i strachu kilku osób, ale ocena zagro-żenia radiacyjnego została w nim przedstawiona rzetelnie. Kto dziś jednak czyta takie grube i nudne dokumenty? Tym-czasem społeczeństwo wciąż niezbyt dobrze orientuje się w tym, co naprawdę stało się wtedy w Polsce i na świecie, zwłaszcza, że wiedzę na ten temat latami czerpało z przeka-zów mediów głodnych sensacji.

A trzeba wiedzieć, że już od pierwszych chwil wokół ka-tastrofy w Czarnobylu zaczęły narastać przerażające mity:

donoszono o setkach tysięcy ofiar, masowej epidemii nowo-tworów i straszliwych zmianach genetycznych. Amerykań-ski tabloid National Inquirer w jednym z wydań z 1986 roku National InquirerNational Inquirer w jednym z wydań z 1986 roku zamieścił rysunek dwumetrowej wielkości kurczaka rzeko-mo złapanego koło Czarnobyla przez dzielnych radzieckich uczonych. The New York Post już 30 kwietnia 1986 roku podawał na pierwszej stronie: „Masowy grób: 15 000 ciał spychanych buldożerami do nuklearnych dołów”. Czarno-bylskie zgony mnożyły się w mediach jak grzyby po desz-czu, a na zdjęciach i w filmach jako ofiary napromienio-wania pokazywano nieszczęsne dzieci chore na białaczkę albo dotknięte ciężkimi zaburzeniami rozwojowymi, które

W roku 1986 byłem ekspertem polskiej Komisji Rządowej ds. Oceny Promieniowania

Jądrowego i Działań Profilaktycznych. Jej oficjalna nazwa nie zawierała słowa Czarnobyl.

Wybuch reaktora jądrowego

w Czarnobylu media uznały

za największą katastrofę

drugiej połowy XX wieku.

Dziś, po 20 latach od tego

wydarzenia, raporty naukowe

pokazują, że była to największa

katastrofa psychologiczna,

która zaważyła na rozwoju

energetyki jądrowej

Demony

Czarnobyla

Czarnobyla

Demony

Czarnobyla

Demony

(2)

można znaleźć w każdym szpitalu. Od tej pory ludzie za-częli też przypisywać skutkom Czarnobyla nawet banalne choroby, niemające nic wspólnego z promieniowaniem jo-nizującym.

Od wielu lat zawodowo zajmuję się skutkami skażenia pro-mieniowaniem jądrowym. Wielokrotnie już zabierałem głos w dyskusji o konsekwencjach awarii w elektrowni jądrowej w Czarnobylu, bo uczestniczyłem bezpośrednio w działa-niach ochronnych podjętych w Polsce w pierwszych ddziała-niach po wybuchu reaktora. Oczywiście nie jest to gwarancją mo-jego obiektywizmu. W tamtych dniach, gdy emocje sięgały zenitu, opinie naukowców spotykały się niejednokrotnie z nieufnym przyjęciem, a nawet ostrą krytyką. (W 1986 roku Radio Wolna Europa ogłosiło, że za to, co wówczas mówi-łem, z pewnością Sowieci płacili mi złotem). Nawet dziś,

po latach, słyszy się czasem opinie sprzeczne z rzeczywi-stymi ocenami naukowymi, dlatego nigdy nie przepuszczam okazji, by przedstawić swój pogląd na temat czarnobylskiej katastrofy i jej skutków.

Dni niepewności, dni grozy

26 kwietnia 1986 roku o godzinie 1:23 w nocy dwa potężne wybuchy pary wodnej i wodoru zniszczyły reaktor elek-trowni jądrowej na Ukrainie. RBMK (Reaktor Bolszoj Mosznosti Kanalnyj) został zaprojektowany tak, by jego energia termiczna wytwarzała elektryczność, a neutrony produkowały pluton do bomb jądrowych. Niestety, reaktor był wprost niebywałą kombinacją braku odpowiedzialności, błędów inżynierskich, złej fizyki reaktorowej i lekceważe-nia podstawowych zasad bezpieczeństwa. Nigdy wcześniej OPUSTOSZAŁA PRYPEĆ siedem miesięcy po wybuchu reaktora w Czarnobylu. Z tego 49-tysięcznego miasta, położonego zaledwie 3 km od elektrowni, ewakuowano autobusami w ciągu trzech godzin wszystkich mieszkańców. Mogli zabrać ze sobą tylko dokumenty i rzeczy osobiste. Samochody musieli odstawić na prowizoryczny parking. Mieli powrócić do swych domów za kilka dni, ale nie wrócili.

(3)

nie doszło na świecie do tak poważnej katastrofy jądrowej, nic więc dziw-nego, że zaskoczyła ona wszystkich, nie tylko Związek Radziecki. Nikt nie był przygotowany na to, co się wów-czas stało, nie dysponowano żadnymi wcześniejszymi doświadczeniami, któ-re mogłyby pomóc decydentom. Wręcz odwrotnie, masowa indoktrynacja hi-potezą o „liniowo bezprogowym” od-działywaniu promieniowania (LNT – linear non-threshold), zakładającą, że nawet najmniejsza bliska zera dawka promieniowania może być groźna dla życia, przyczyniła się do rozpowszech-nienia radiofobii. To ona przygotowała grunt dla irracjonalnych zachowań.

Eksplozje wywołały pożar i cał-kowite stopienie rdzenia reaktora, z którego przez 10 dni swobodnie uchodziły w powietrze ogromne ilo-ści radioaktywnych pyłów, około 8 × 1018 Bq (bekereli). Było to jed-nak 200 razy mniej niż w sumie ze wszystkich 543 próbnych wybuchów jądrowych dokonanych w atmosferze.

Zginęło 31 osób, pracowników elektro-wni i ratoelektro-wników: 28 zmarło od wiel - kich dawek promieniowania na całe cia-ło, sięgających od 3500 do 11 100 mGy, a trzy wskutek poparzeń i uszkodzeń mechanicznych.

Pod względem liczby ofiar śmiertel-nych wypadek w Czarnobylu można więc uznać za niewielki. Tylko w minionym stuleciu wydarzyło się na świecie co najmniej kilkanaście znacznie tragicz-niejszych katastrof przemysłowych, w których zginęło od kilkuset do kilkuset tysięcy ludzi. Około 15 tys. zmarło, gdy 2 grudnia 1984 roku wskutek wy-buchu w fabryce nawozów sztucznych w Bhopalu w Indiach uwolniło się kil-ka dziesiąt ton izocyjanku metylu, a zawa lenie się zapory na rzece Banqiao w Chinach w 1975 roku spowodowało 230 tys. ofiar. Mimo to jakoś nie upa-miętniamy kolejnych rocznic tych dra-matycznych wydarzeń i pamięć o nich powoli zanika.

Również w przeliczeniu na ilość wyprodukowanej energii elektrycznej

liczba zgonów w fatalnie skonstruowa-nej czarnobylskiej elektrowni jądrowej była mniejsza niż w wypadkach zwią-zanych z innymi sposobami wytwarza-nia energii: trzy razy niższa niż w elek-trowniach olejowych, 13 razy niższa niż w elektrowniach na gaz płynny i 15 razy niższa niż w hydroelektrowniach. Ale ujemne polityczne, ekonomiczne, spo łeczne i psychologiczne skutki Czar-nobyla okazały się ogromne. To była przede wszystkim wielka katastrofa psy-chologiczna. Jak to wyglądało z mojej perspektywy?

Czarnobyl w Polsce

wponiedziałek 28 kwietnia 1986 ro-ku jak zwykle o dziewiątej rano przy-jechałem do pracy, do Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicz-nej (CLOR) w Warszawie. Tym razem moja asystentka czekała już przed wej-ściem i przywitała mnie słowami, któ-re zapamiętam do końca życia: „Słu-chaj, o siódmej rano przyszedł teleks ze stacji IMGW [Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej] w Mikołajkach. Radioaktywność powietrza jest tam 550 tys. razy wyższa niż wczoraj. Po-dobne wyniki są u nas, a parking jest silnie skażony”.

To była szokująca wiadomość. Nig-dy wcześniej coś takiego się nie wyda-rzyło. Meldunki nadchodzące jeden po drugim ze 140 placówek Służby Pomia-rów Skażeń Promieniotwórczych (SPSP, polskiej sieci monitoringu radiacyjnego, zarządzanej przez CLOR, w skład której wchodziło m.in. dziewięć stacji IMGW) alarmowały o fali ogromnego skażenia przesuwającej się nad całym krajem ze wschodu na zachód. To system SPSP jako pierwszy poza granicami ZSRR wykrył skażenie. O dziesiątej uruchomi-liśmy więc awaryjny system operacyjny – meldunki napływały co dwie godziny. Mimo to dyrektor CLOR odmówił po-informowania rządu o skażeniu kraju. Około godziny 11 udało mi się jednak telefonicznie powiadomić o tym prezesa Państwowej Agencji Atomistyki (PAA). Niestety, od tego momentu aż do następ-nego dnia prezes stał się nieuchwytny.

Dzięki spektrometrycznym bada niom pyłu zebranego w CLOR z 500 m3 po-wietrza, już około godziny 13 wiedzie-liśmy, że źródłem skażenia był reaktor jądrowy, a nie broń atomowa. Odetchnę-liśmy z ulgą, ale dalej nie wiedzieOdetchnę-liśmy,

który to reaktor. IGOR K

OSTIN Corbis ( popr zednie str ony ); UNSCEAR / r ys. MAŁGORZT A ŚWIENT CZAK ( ta str ona )

n W katastrofie czarnobylskiego reaktora jądrowego zginęło 31 osób, pracowników elektrowni i ratowników, w tym 28 od wielkich dawek promieniowania.

n Ukraina do roku 2000 na działania związane z katastrofą wydała 148 mld dolarów, a Białoruś, która rokrocznie przeznacza na ten cel do około 20% swojego budżetu, będą one do 2016 roku kosztowały 235 mld dolarów.

n Niepotrzebne wysiedlenia całych miast i wsi ze skażonych terenów oraz inne błędne decyzje władz i niefortunne działania mediów wywołały wśród 7 mln mieszkańców terenów dotkniętych katastrofą poczucie, że są ofiarami Czarnobyla.

Przegląd /

Czarnobyl w statystyce

RADIOAKTYWNĄ CHMURĘ znad Czarnobyla wiatr roznosił w różne strony.

POlSKA Warszawa Lublin Lwów Równe Czerniowce Żytomierz Winnica Kijów Czerkasy Krzywy Róg Charków Sumy Czernihów CZARNOBYl Brześć Pińsk Wilno Mińsk Mohilew Smoleńsk Kaługa Tuła Orzeł Briańsk UKRAINA WSPÓlNOTA NIEPODlEGŁYCH PAŃSTW BIAŁORUŚ lITWA ŁOTWA RUMUNIA WĘGR Y REP . SŁOW . 26 IV, godz. 0:00 27 IV, godz.0:00 27 IV, godz. 12:00 29 IV, godz. 0:00 2 V, godz. 0:00 4 V, godz. 12:00 MOŁDAWIA OBWÓD KAlININ. 0 100 200 300 km Homel

(4)

ZBIGNIEW JA WOROWSKI / r ys. MAŁGORZA TA ŚWIENT CZAK ( na gór ze ); P AP / CAF / KRZY SZTOF SITEK ( na dole )

Przez cały dzień analizowaliśmy w CLOR zmieniającą się bezustannie sy-tuację i przygotowywaliśmy zalecenia ochronne dla rządu. O trzeciej po po-łudniu uzgodniłem z płk Ryszardem Wesołkiem z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, że następnego dnia z rana rozpoczniemy, za pomocą spe -cjal nych filtrów instalowanych na dwóch myśliwcach MIG-21, codzien-ne pobieranie radioaktywnych pyłów na siedmiu wysokościach w troposfe- rze i dolnej stratosferze (do wysokości 15 km) wzdłuż wschodniej granicy pań-stwa. Ten system nadzoru radiacyjnego przestrzeni powietrznej rozwinęliśmy w latach siedemdziesiątych we współ-pracy z amerykańską Agencją Ochro-ny Środowiska (EPA – Environmental Protection Agency).

Nawiasem mówiąc, w czasie kata-strofy czarnobylskiej badania te pro-wadzone były tylko w Polsce i umoż-liwiły prognozowanie skażeń w skali Europy. Wszystkie modele meteorolo-giczne przewidywały, że czarnobylski pył wzniesie się w atmosferze najwyżej do 1.5 km. W rzeczywistości już 29 kwietnia i przez wiele następnych dni znajdowaliśmy go na wszystkich wy-sokościach troposfery i w dolnej stra-tosferze. To właśnie sprawiło, że roz-przestrzenił się wszędzie nad półkulą północną, a nawet dotarł do bieguna południowego.

Około godziny 17 zadzwoniłem do sekretarza naukowego PAN prof. Zdzi-sława Kaczmarka, który był wówczas członkiem rządu. Po trzech minutach rozmowy minister powiedział: „Rozu-miem sytuację i natychmiast zawiada-miam premiera”. O 18:00 radio BBC podało, że reaktor, który spowodował skażenie, znajduje się w Czarnobylu.

W rozmowach telefonicznych prowa-dzonych z kolegami z Finlandii, Szwe-cji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Danii i Francji wymieniliśmy informacje o skażeniu i sposobach przeciwdziała-nia. Najważniejszy dla nas był kontakt z Finlandią, gdzie skażenia były podob-ne jak w Polsce, oraz z Johpodob-nem Dunste-rem, szefem National Radiological Protection Board (NRPB), brytyjskiego odpowiednika CLOR. Jego grupa mie-siąc wcześniej przygotowała znakomi-ty podręcznik postępowania w czasie katastrof jądrowych, bardzo szczegó-łowy i znacznie lepszy od wszystkich ogólnikowych zaleceń organizacji

mię-dzynarodowych. Wielka Brytania wiele nauczyła się po katastrofie wojskowego reaktora w Windscale w październiku 1957 roku. Mieszanina produktów roz-szczepienia dotarła wtedy aż do pol-skiej bazy na Spitsbergenie, gdzie sil-nie skaziła śsil-nieg. Dunster wykrzyknął: „Masz szczęście! Pierwszy egzemplarz właśnie dostałem na biurko. Zaraz jadę na Heathrow i wyślę ci go pocz-tą kapitańską”. Następnego dnia koło

południa pierwszy sekretarz ambasady Zjednoczonego Królestwa dostarczył mi żółty raport NRPB. Okazał się on najlepszą pomocą w naszych działa-niach. Ale wróćmy do pierwszego dnia po katastrofie.

Jeszcze przed południem poprosiłem dyrektora Ogrodu Botanicznego PAN o ścięcie trawy na 100 m2 łąki, aby okre-ślić masę aktualnego jej przyrostu. By-ła mi ona potrzebna do obliczenia da -

NAJWIĘKSZA NA ŚWIECIE I NAJSZYBSZA w historii medycyny akcja profilaktyczna. Po kata-strofie w Czarnobylu 10.5 mln polskich dzieci do lat 16 dostało płyn lugola, który chronił ich tarczycę przed izotopem jodu-131, znajdującym się w powietrzu i żywności.

EMISJA JODU-131 mierzona w próbkach pyłów zebranych podczas lotów helikopterami nad reaktorem w Czarnobylu oraz metr nad ziemią w Warszawie. Chmura radioaktywna dotarła do stolicy prawdopodobnie dobę po rozpoczęciu emisji radionuklidów w Czarnobylu. Druga chmura na szczęście ominęła Polskę, wędrując najpierw ku południu, a następnie na zachód.

PŁYN LUGOLA × 100 400 350 300 250 200 150 100 50 0 Czarnobyl [Bq/m 3]

Akcja profilaktyki jodowej

rozpoczęła się w Polsce 29 kwietnia wieczorem i trwała kilka dni

100 90 80 70 60 50 40 30 20 10 0 W arszawa [Bq/m 3] 26 27 28 29 30 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 Kwiecień Maj Niezmierzony

(5)

wek promieniowania izotopu jodu-131, jakie mogły wchłonąć tarczyce dzieci pijących świeże mleko od krów wypa-sanych na skażonych łąkach. To było wówczas największe niebezpieczeń-stwo, które mogło grozić epidemią raka tarczycy. Wszystkie inne radioizotopy zdecydowanie mniej nas niepokoiły.

Późnym wieczorem, po analizie da-nych, które dotarły do CLOR, wiedzia-łem już, że wiele milionów polskich dzieci może otrzymać na tarczycę daw-kę przekraczającą 50 mSv. To był próg, od którego międzynarodowe autory-tety medyczne zalecały profilaktyczne podanie jodu trwałego, blokującego dostęp jodu-131 do tarczycy. Zadzwo-niłem więc do prof. Wandy Szotowej, wówczas wicedyrektor Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, i przesłałem jej odpowiednią literaturę, prosząc, by

przygotowała swoich kolegów pedia-trów i endokrynologów do rozpoczęcia takiej akcji.

Nie wiedziałem wtedy, jak dalej roz-winie się sytuacja i czy nie nastąpi gwał-towny wzrost skażeń (z Moskwy nie przychodziły żadne istotne informacje), dlatego masowa profilaktyka jodowa wydawała mi się absolutnie konieczna. Dzisiaj wiem, że limit 50 mSv, podany przez Międzynarodową Agencję Ener-gii Atomowej (MAEA) oraz Międzyna-rodową Komisję Ochrony Radiologicz-nej (ICRP), był przesadnie niski oraz że tylko niewielki odsetek polskich dzieci wchłonął dawkę powyżej 200 mSv. Dziś w podobnej sytuacji nie doradzał-bym rządowi stosowania takiej profi-laktyki, chociaż świat podziwia nas za to, co wtedy zrobiliśmy, i wiele państw (m.in. USA, Francja i Wielka Brytania)

powołuje się na polskie doświadczenie w swoich planach działań ochronnych. Ale wtedy, wróciwszy koło pierwszej w nocy do domu, powiedziałem żo-nie: „Myślę, że powinniśmy podać jod wszystkim dzieciom w Polsce”.

Długo nie pospałem, bo o 3:30 obudził mnie telefon: „Proszę natychmiast przy-jechać do Komitetu Centralnego. Auto czeka już pod pana domem”. Dotarłem tam w pół godziny. A gdy wchodziłem do antyszambru gabinetu sekretarza KC Mariana Woźniaka, w którym roiło się od ministrów i generałów, usłysza-łem jak wiceminister obrony narodowej mówi do kogoś: „Ach, ci profesorowie, zawsze chcą błyszczeć! Nie ma żadnych skażeń. Przecież gdyby były, nasza służ-ba chemiczna dawno by je wykryła”. Niestety, ta służba nie była wówczas w stanie niczego wykryć, gdyż aparatura wojskowego monitoringu nastawiona była na ataki jądrowe oraz skażenia i dawki promieniowania setki, tysiące ra-zy wyższe od czarnobylskich.

Po chwili do gabinetu Woźniaka po-proszeni zostali Jan Główczyk, sekretarz KC ds. propagandy, i ministrowie obro-ny narodowej, spraw wewnętrzobro-nych, zdrowia, spraw zagranicznych, rzecz-nik rządu oraz inni nieznani mi oficje-le, a także prezes PAA. W roli eksperta poza mną wystąpił również prof. Zenon Bałtrukiewicz z Wojskowego Instytu-tu Higieny i Epidemiologii. Chyba była to jedyna taka nocna narada rządowa w Europie, która rozpoczęła się 21 go-dzin po niespodziewanym wykryciu skażenia. Ten czas nie został zmarnowa-ny: setki ludzi intensywnie pracowały, przygotowując dane dla rządu. Niemal wszystkie najważniejsze polskie decyzje w sprawie Czarnobyla podjęte zostały na tym właśnie nocnym posiedzeniu, choć nie ma o nim nawet wzmianki w oficjalnym raporcie Komisji Rządowej z czerwca 1986 roku.

Przedstawiłem wtedy krótko sytuację skażeń w kraju i prawdopodobne wa-rianty jej dalszego rozwoju. Zapropo-nowałem też oprócz kilku innych mniej ważnych zaleceń przeprowadzenie pro-filaktyki jodowej u wszystkich dzieci w Polsce. Ta moja rada została przyjęta i zlecona do realizacji już kilka godzin później, na pierwszym posiedzeniu Komisji Rządowej, utworzonej na tym posiedzeniu przez generała Wojciecha Jaruzelskiego, który zjawił się w Komi-tecie Centralnym około szóstej rano. Jej

ZBIGNIEW JAWOROWSKI od blisko pół wieku zajmuje się badaniem skażeń ludzi i

środowi-ska. Z wykształcenia lekarz radioterapeuta, doktoryzował się i habilitował w Instytucie Badań

ska. Z wykształcenia lekarz radioterapeuta, doktoryzował się i habilitował w Instytucie Badań

Jądrowych. W latach 1958–1970 pracował w Zakładzie Ochrony Zdrowia i Radiobiologii IBJ

Jądrowych. W latach 1958–1970 pracował w Zakładzie Ochrony Zdrowia i Radiobiologii IBJ

w Warszawie, a następnie przez 17 lat kierował Zakładem Higieny Radiacyjnej w Centralnym

w Warszawie, a następnie przez 17 lat kierował Zakładem Higieny Radiacyjnej w Centralnym

Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie. Obecnie przewodniczy jego Radzie

Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie. Obecnie przewodniczy jego Radzie

Naukowej. Od 1973 roku jest przedstawicielem Polski w Komitecie Naukowym Narodów

Naukowej. Od 1973 roku jest przedstawicielem Polski w Komitecie Naukowym Narodów Zjednoczonych ds. Skutków Promieniowania Atomowego (UNSCEAR); w latach 1978–1979 był jego wiceprzewodniczącym, a następnie przez dwa lata przewodniczącym. Zorganizował 10 wypraw na lodowce polarne i górskie, gdzie badał zmiany czasowe i geograficzny roz-kład zanieczyszczeń pochodzenia naturalnego i antropogenicznego. Był członkiem ponad 20 grup doradczych Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA) i Programu Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska (UNEP) oraz współautorem i redaktorem wielu rapor-tów naukowych UNSCEAR, IAEA i UNEP. Opublikował kilka książek oraz ponad 300 arty-kułów naukowych i popularnonaukowych w czasopismach polskich i zagranicznych.

O

A

U

TORZE

ROZKŁAD STĘŻEŃ radioaktywnego cezu-134 i cezu-137 ponad Polską (w mBq/m3) tuż przy

powierzchni ziemi oraz na sześciu wysokościach w troposferze i dolnej stratosferze. Są to jedyne tego rodzaju pomiary na świecie przeprowadzone w czasie katastrofy w Czarnobylu.

29 30 1 2 5 7 8 11 13 20 Kwiecień Maj Tropopauza 15 14 13 12 11 10 9 8 7 6 5 4 3 2 1 0 W ysok ość [km] 210 210 8 3 10 7 4850 4850 20002000 126 126 420 420 4.5 17 13 36 1 2 20 11 9 3 30 14 32 22 1 9 216 216 430 430 330330 49 17 21 0.6 0.6 2 4 14 94 13 42 3.7 3.7 1.7 1.5 0.3 2 1 1 0.4 0.4 0.3 0.7 1 0.7 1 1.5 1 4 2 0.5 2 1 2 ZBIGNIEW JA WOROWSKI / r ys. MAŁGORZA TA ŚWIENT CZAK

(6)

przewodniczącym został wicepremier Zbigniew Szałajda. Posiedzenia odby-wały się w siedzibie Prezydium Rządu, a pierwsze zaczęło się zaraz o ósmej ra-no i trwało do późnych godzin wieczor-nych. Podawanie jodu rozpoczęliśmy 29 kwietnia w godzinach popołudniowych od terenów wschodniej i północnej Pol-ski, a zakończyliśmy 2 maja. W ciągu pierwszej doby jod otrzymało około 75% ludności tych regionów. Akcja tro-chę wymknęła nam się spod kontroli, bo chociaż komisja zaleciła podawanie jodu tylko dzieciom i młodzieży, brali go również dorośli.

Była to w historii medycyny najwięk-sza na świecie akcja profilaktyczna przeprowadzona w tak krótkim czasie. W ciągu zaledwie trzech dni 18.5 mln osób wypiło płyn Lugola, który w ciągu następnych kilku dni chronił tarczycę przed promieniotwórczym izotopem jodu-131, znajdującym się w powietrzu i żywności. Dla porównania: w roku 1979 po katastrofie elektrowni jądro-wej w Three Mile Island w Stanach Zjednoczonych stabilny jod dotarł na miejsce katastrofy po ośmiu dniach, a w Związku Radzieckim masową akcję profilaktyki jodowej rozpoczęto dopiero 25 maja, a więc 29 dni po zniszczeniu reaktora w Czarnobylu, gdy aktywność jodu-131 zmalała już o ponad 90%.

Polityczne trzęsawisko

ilekroć wspominam tamte dramatycz-ne dni, zawsze uzmysławiam sobie, jak bardzo wiadomość o drastycznym wzro - ście radioaktywności powietrza zdo-minowała wówczas myślenie moje i innych specjalistów. Cała nasza uwaga koncentrowała się na wielkim wzroście radioaktywności powietrza, choć bar-dzo szybko dowiedzieliśmy się, że w tym pierwszym dniu dawka zewnętrz-nego promieniowania na nasze ciała była tylko trzy razy wyższa niż zwykle. Ten paradoks wynikał z tego, że po-wierzchnia ziemi nie była silnie ska-żona, a promieniowanie beta i gamma dochodziło do nas z ograniczonej ob-jętości atmosfery, gdyż pochłaniały je atomy powietrza.

Ten stan naszych umysłów przyniósł też natychmiastowe skutki. Najpierw były to różnego rodzaju gorączkowe działania, takie jak tworzone ad hoc limity stężeń promieniotwórczych izo-topów w żywności, wodzie itp. W po-szczególnych krajach różniły się one

niekiedy o parę rzędów wielkości, od-dając stan emocjonalny ich twórców, oraz wpływ czynników politycznych i merkantylnych. Tak więc na przykład w Szwecji zezwolono na 30-krotnie wyż - sze skażenia jarzyn importowanych niż z upraw własnych, a w Izraelu żywność importowana z Europy Wschodniej mu-siała mieć radioaktywność niższą niż z Europy Zachodniej. Z kolei na Filipi-nach dopuszczalny poziom cezu-137 w ja rzynach (22 Bq/kg) był 8600 razy niż szy niż w bardziej pragmatycznej Wielkiej Brytanii (190 000 Bq/kg). W Polsce niektórzy specjaliści proponowa-li dla cezu-137 proponowa-limit 100, a nawet 1000 razy mniejszy, niż nakazywał zdrowy rozsądek.

Większość tych restrykcji nie miała większego znaczenia dla zdrowia ludzi, ale koszty ich wprowadzenia okazały się ogromne. W Norwegii władze usta-liły limit dla cezu-137 w mięsie renife-rów i dziczyźnie początkowo na 600, a następnie na 6000 Bq/kg. Zważywszy, że Norweg przeciętnie zjada niespełna 0.6 kg mięsa renifera rocznie, dawka promieniowania cezu-137 z wyższym limitem wynosiła zaledwie 0.047 mSv na rok. Tymczasem w wielu rejonach Norwegii ludzie otrzymują ze źródeł naturalnych ponad 200 razy więcej – około 11 mSv na rok – i nikt ich przed tym nie próbuje zabezpieczyć. Taka

ochrona kosztowała Norwegię ponad 51 mln dolarów.

W innych krajach było podobnie. Profesor Klaus Becker z niemieckiego Instytutu Normalizacji, ocenił, że tego rodzaju praktyki, wraz ze skutkami dla przemysłu jądrowego, prawdopodobnie kosztowały Europę Zachodnią ponad 100 mld dolarów. W Europie i Stanach Zjednoczonych katastrofa powstrzyma-ła na dwa dziesięciolecia rozwój ener-getyki jądrowej (proces ten rozpoczął się już w roku 1979 po katastrofie ame-rykańskiego reaktora energetycznego w Three Mile Island, w której nie zginęła ani jedna osoba, i od którego ludność nie otrzymała praktycznie zauważalnej dawki promieniowania).

Ukraina do 2000 roku na działania związane z katastrofą w Czarnobylu wy dała 148 mld dolarów, a na Biało-rusi pochłaniają one rokrocznie nawet do 20% budżetu kraju i do roku 2016 sięgną 235 mld dolarów. Znaczna część tych pieniędzy trafia do około 7 mln tzw. ofiar Czarnobyla, paradoksalnie utrwalając psychologiczne skutki kata-strofy i błędnych decyzji władz.

Dopiero po wielu latach, bo w 2002 roku, ośmielono się to jasno stwierdzić we wspólnym raporcie czterech oen-zetowskich organizacji: WHO, UNDP, UNICEF i UN-OCHA, opierającym się w znacznej mierze na wynikach badań mSv 0.8 0.7 0.6 0.5 0.4 0.3 0.2 0.1 0 Bułgaria Austria Grecja Rumunia Finlandia Jugosławia Czechosłowacja Włochy Szwajcaria Polska ZSRR W ęgr y Nor wegia NRD Turcja Szwecja RFN Irlandia Luk semburg Izrael

Cypr Francja Holandia Belgia Dania Wielka Br

ytania

Syria Chiny Japonia Hiszpania Indie Portugalia USA Kanada

ŚREDNIE DAWKI PROMIENIOWANIA JONIZUJĄCEGO na całe ciało, otrzymywane w różnych krajach w ciągu pierwszego roku po katastrofie w Czarnobylu.

UNSCEAR / r ys. MAŁGORZA TA ŚWIENT CZAK; P AP -ARCHIWUM ( wstawka )

(7)

Komitetu Naukowego Narodów Zjed-noczonych ds. Skutków Promieniowa-nia Atomowego (UNSCEAR – United Nations Scientific Committee on the Effects of Atomic Radiation). Raport zalecił rezygnację z dotychczasowej polityki zarówno tych trzech państw posowieckich, jak i organizacji mię-dzynarodowych. Jej podstawa, tj. oba-wa przed masowymi skutkami popro-miennymi, okazała się bowiem płonna, a olbrzymie środki finansowe zostały zmarnowane. Raport ONZ sformuło-wał 35 zaleceń, koniecznych do od-wrócenia samonapędzającego się cyklu czarnobylskich frustracji, społecznej degradacji, zubożenia i epidemii cho-rób psychosomatycznych. Położono w nich nacisk na konieczność odwrócenia uwagi od nieistniejących zagrożeń ra-diacyjnych, zezwolenie wysiedleńcom na powrót do starych siedzib i stopnio-we wycofywanie się z wprowadzonych po katastrofie restrykcji.

Tu wchodzimy na polityczne trzęsa-wisko. Jak bowiem może przyjąć spo-łeczeństwo odebranie mu masowych dopłat 40 dolarów miesięcznie do pen-sji i emerytur, które poetycko nazywa się „dodatkiem trumiennym”? Jak wy-tłumaczyć ludziom, że przez lata tylko wmawiano im chorobę, że głupotą i zbrodnią było masowe wysiedlanie, że przez 20 lat niepotrzebnie cierpieli, a politycy wyłączyli z gospodarki wielkie obszary i niewiarygodnie marnotrawili budżety swych państw? Wiele publika-cji stwierdza, że katastrofa w Czarno-bylu została brutalnie wykorzystana politycznie oraz przyczyniła się do roz-padu Związku Radzieckiego i upadku komunizmu w kilku krajach. Czy wy-pełnienie zaleceń ONZ nie stanie się politycznym katharsis i nie wzbudzi gwałtownych reakcji?

Rosji, która ma bardziej racjonalne nastawienie do tej sprawy, prawdopo-dobnie to nie grozi. Ale zachowania

Białorusi i Ukrainy świadczą o emo-cjonalnym stosunku klasy politycznej do problemu. Gdy w 2000 roku Raport UNSCEAR dokumentujący brak poważ-nych poczarnobylskich zagrożeń radia-cyjnych przedstawiono Zgromadzeniu Ogólnemu NZ, delegacje Białorusi i Ukrainy wszczęły akcję protestacyjną. W wyniku tych działań ONZ powołała w 2002 roku Forum Czarnobylskie z udziałem kilku agend ONZ, UNSCEAR oraz przedstawicieli tych krajów. Ra-port Forum zostanie opublikowany pod koniec kwietnia, w dwudziestą rocznicę katastrofy. Jego wstępne wersje wskazu-ją, że w zasadniczych tezach niemal nie różni się od raportu UNSCEAR z roku 2000, a nawet podaje dane mówiące, że zachorowania na nowotwory mieszkań-ców terenów skażonych i umieralność na raka ratowników (którzy otrzymali dawki promieniowania większe niż ci mieszkańcy) są podobne lub mniejsze niż wśród ogółu ludności.

Najbardziej nonsensowną akcją czar-nobylską było przesiedlenie 336 tys. osób ze skażonych regionów dawnego Związku Sowieckiego, gdzie dawka promieniowania mogła przekraczać 5 mSv na rok. Była to wartość zaledwie dwukrotnie wyższa niż ta, którą lud-ność tych terenów otrzymuje od matki natury. Wkrótce limit ten obniżono do 2 mSv na rok, a następnie do 1 mSv.

Jedynie słusznym przedsięwzięciem ewakuacyjnym było bardzo sprawne wywiezienie 49 tys. osób z Prypeci, miasta położonego zaledwie 3 km od płonącego reaktora. Wprawdzie wie-czorem 26 kwietnia dawka nie prze-Pierwotną przyczyną schorzeń genetycznych i nowotworowych

są uszkodzenia łańcuchów DNA w jądrach komórek. Promie-niowanie jonizujące jest jednak bardzo słabym czynnikiem niszczącym DNA. Utworzenie się przed 3.5 mld lat atmosfery zawierającej 21% tlenu, pierwiastka śmiertelnie toksycznego dla poprzednich beztlenowych władców świata, było najwięk-szą katastrofą ekologiczną w historii naszej biosfery. To, że życie na Ziemi mogło trwać dalej, zawdzięczamy wykształceniu się niezwykle sprawnego mechanizmu naprawy i usuwania uszko-dzeń DNA bezustannie powstających we wszystkich komórkach. Mechanizm ten rozwinęli nasi praprzodkowie – organizmy, któ-rym w dnie oceanu, w głębi bagien, we wnętrzu Ziemi udało się przetrwać kataklizm tlenowy i zaadaptować do dramatycznie zmieniającej się sytuacji.

W każdej komórce ssaka dochodzi w ciągu roku do około 70 mln uszkodzeń nici DNA (choć są opinie, że nawet kilka razy

więcej), powodowanych głównie przez agresywne rodniki tlenu, które powstają podczas jego metabolizmu. Do tego gigantycz-nego strumienia spontanicznych zniszczeń średnia naturalna roczna dawka promieniowania jonizującego dodaje około pięciu uszkodzeń nici DNA w każdej komórce. Na 1 mSv na rok, czyli na limit dawki promieniowania dla ludności ustalony przez Mię-dzynarodową Komisję Ochrony Radiologicznej (ICRP – Interna-tional Commission on Radiological Protection), przypadają więc zaledwie dwa uszkodzenia materiału genetycznego, a zatem miliony razy mniej, niż funduje nam matka natura. To obra-zuje stopień irracjonalności zaleceń ochrony radiologicznej, na których oparto ochronę przed skutkami opadu radioaktywnego z Czarnobyla: przesiedlenie kilkuset tysięcy ludzi, liczne restryk-cje itp., a także szczegółowe projekrestryk-cje liczby zgonów z powodu nowotworów popromiennych, jakie miałyby wystąpić u miesz-kańców byłego Związku Radzieckiego po wybuchu reaktora.

PROMIENIOWANIE, TLEN I DNA

CHERNOBYL FORUM / r ys. MAŁGORZA TA ŚWIENT CZAK Częstość na 1000 urodzeń [‰] Tereny nieskażone

Tereny silnie skażone 12 11 10 9 8 7 6 5 4 3 1983 1985 1987 1989 1991 1993 1995 1997 1999

CZĘSTOŚĆ WYSTĘPOWANIA WRODZONYCH WAD ROZWOJOWYCH u dzieci na terenach silnie skażonych opadem radioaktywnym z rektora w Czarnobylu nie różni się znacząco od podobnych danych reszty populacji Związku Radzieckiego.

(8)

kraczała tam 0.1 mSv/godz., była więc tysiące razy niższa od krytycznej warto-ści 1000 mSv/godz., którą stwierdzono na dwóch obszarach wielkości 0.5 km2 blisko reaktora, i nie zagrażała życiu, to jednak o godzinie 22:00 podjęto de-cyzję o ewakuacji miasta. Następnego dnia między godziną drugą a piątą po południu 1200 autobusów wy wiozło wszystkich mieszkańców.

Jak opowiedział mi prof. Leonid Ilyin, dyrektor moskiewskiego Insty-tutu Biofizyki, który bezpośrednio brał udział w akcji ratowniczej w Czarno-bylu, powodem ewakuacji była obawa, że topiący się rdzeń reaktora przebije się przez be to nowe podłoże i sięgnie piwnic, w których mogły znajdować się wielkie zbiorniki wody. Czy jest tam woda, nikt nie wiedział: do piwnic nie było dostępu. Gdyby woda tam była, nastąpiłby wielki wybuch pary, który rozproszyłby znacznie więcej radioak-tywnych pyłów. Po kilku dniach rdzeń na dobre przetopił się do piwnic, ale na szczęście nie było w nich wody i nie doszło do nowego wybuchu. Ludzie z Prypeci mieli wkrótce powrócić do swych domów. Niestety, nie wrócili, choć dawka promieniowania na uli-cach miasta (1 mSv na rok) jest dziś taka jak w Warszawie i pięć razy niż-sza niż na przykład w zbudowanej z granitu Grand Central Station w No-wym Jorku.

Nie powróciło również do swych domów niemal 290 tys. mieszkańców innych miast i wsi wysiedlonych z tzw. terenów skażonych. Za skażone władza radziecka uznała grunty, na których ak-tywność cezu-137 wynosiła 37 kBq/m2. Deszcz i inne czynniki przenoszą cez-137 z powierzchni gleby do głębokości oko ło 10 cm. W warstwie gruntu na głębokoś ci 10 cm znajduje się około 400 kBq/m2 naturalnych substancji radioaktywnych (m.in. potas-40 oraz izotopy uranu i toru, łącznie prawie 50 radionuklidów naturalnych). Natural-na promieniotwórczość zwykłej gleby przekracza więc dziesięciokrotnie po-ziom promieniotwórczości cezu-137 w glebie rzekomo niebezpiecznie skażonej pyłem z Czarnobyla.

W Szwecji, Norwegii, Grecji, Ru-munii, Szwajcarii, Austrii i południo-wych Niemczech są rejony, na których zawartość cezu-137 w glebie była kil-kakrotnie wyższa (nawet 200 kBq/m2) niż ustalony przez władze radzieckie

„wysiedleńczy limit” 37 kBq/m2. Na szczęście nikt jednak nie usiłował ewa-kuować stamtąd ludzi. Dawka promie-niowania od 37 kBq cezu-137 na 1 m2, pochłonięta w ciągu pierwszego roku od katastrofy, sięgnęłaby około 1.5 mSv, a po wielu dziesiątkach lat 4 mSv. W rejonie Gävle, na północ od Sztokhol-mu, opad cezu-137 był najwyższy w Szwecji: około 200 kBq/m2. W ciągu 70 lat życia od tego izotopu Szwedzi otrzymają tam dawkę promieniowania rzędu 20 mSv na całe ciało. Doda się ona do naturalnej dawki, jaką można otrzymać, mieszkając na tym terenie, nieco wyższej niż w Polsce (175 mSv),

bo w Skandynawii jest więcej skał za-wierających uran.

To wciąż niepopularny pogląd, ale trzeba sobie uświadomić, że od pyłów z Czarnobyla ogół ludności otrzymał zni-komą dawkę promieniowania jonizują-cego. Wspomniany raport UNSCEAR z 2000 roku, najbardziej autorytatywne-go ciała w tej dziedzinie, podaje, że na półkuli północnej wyniosła ona średnio 0.002 mSv rocznie (w Polsce w ciągu pierwszego roku po katastrofie stwier-dzano 0.3 mSv, a na najsilniej skażo-nych terenach Białorusi, Rosji i Ukrainy około 1 mSv rocznie). Były to wartości rzędu ułamka naturalnej rocznej dawki

ŚREDNIE INDYWIDUAlNE DAWKI promieniowania jonizującego otrzymywane przez ludność świata ze źródeł naturalnych i sztucznych.

R

oczna dawka promieniowania na całe ciało [mSv]

800 2.5 2 1.5 1 0.5 0

Rejony o silnym promieniowaniu naturalnym (do 260 w Iranie i około 800 we Francji i Brazylii)

Średnia dawka globalna: 2.4 Typowy zakres: od 1 do 10

Naturalna

Próbne wybuchy jądrowe

Diagnostyka medyczna Energetyka jądrowa Tereny skażone wokół Czarnobyla Awaria w Czarnobylu 1945 1955 1965 1975 1985 1995 2000 ZBIGNIEW JA WOROWSKI, ŹRÓDŁ O DANY CH : RAPOR TY UNSCEAR Z 1988, 1993, 1998 i 2000 ROK U / r ys. MAŁGORZA TA ŚWIENT CZAK

(9)

promieniowania, jaką od prawieków lu-dzie i zwierzęta pochłaniają z radioak-tywnych substancji zawartych w glebie, skałach i naszym własnym ciele, oraz od promieniowania kosmicznego dociera-jącego do Ziemi ze Słońca i z krańców Wszechświata. Średnio na globie wynosi ona około 2.5 mSv na rok. W wielu re-gionach dawki naturalne przekraczają nawet 700 mSv na rok, są więc kilkaset razy wyższe od średnich dawek po ka-tastrofie w Czarnobylu. Nigdy przy tym nie zaobserwowano żadnych ujemnych skutków popromiennych u ludzi miesz-kających w takich okolicach. Raczej od-wrotnie: diagnozuje się tam (np. w Chi-nach i w StaChi-nach Zjednoczonych) mniej nowotworów niż w rejonach o niskim promieniowaniu naturalnym. Również wśród brytyjskich lekarzy radiologów, narażonych głównie na promienie Roentgena, stwierdzono o około połowę niższą umieralność na raka niż wśród ogółu ludności

Przy okazji wspomnę, że pył radioak-tywny z wybuchów jądrowych, który tak przerażał świat w latach pięćdziesią-tych i sześćdziesiąpięćdziesią-tych, nie był wcale dla nas groźny. W rekordowym roku 1963, kiedy najwięcej radionuklidów opada-ło z atmosfery, ludność globu otrzy-mała zaledwie 0.113 mSv, czyli około 5% średniej dawki naturalnej [ilustracja

na stronie 53]. Próg powstawania

nowo-tworów popromiennych u ludzi znaj-duje się gdzieś między 200 a 500 mSv. Natomiast dla zaburzeń genetycznych jest znacznie wyższy.

Nieme raki

zwykle tak już jest, że po wielkich ka-tastrofach czy kataklizmach społeczeń-stwo najpierw nie ufa władzy, a następ-nie ją krytykuje. Pod tym względem nie różniliśmy się od innych krajów, gdzie potępieńcze spory o Czarnobyl (jak np. we Francji) trwają po dziś dzień. Zdecydowanie jednak lepiej od nich sprawdziliśmy się w działaniu, co świat zauważył i docenił.

Pracownicy ówczesnego Minister-stwa Zdrowia mogą być dumni z nie-zwykle sprawnie i szybko przeprowa-dzonej akcji podania jodu milionom Polaków. Było to możliwe tylko dzięki temu, że już wiele lat wcześniej wraz z farmaceutami z Ministerstwa Obro-ny Narodowej uznali, iż ze względów technicznych to płyn Lugola, a nie tabletki jodku potasu (KJ), powinien

zostać użyty w razie zagrożenia. Decy-zję tę podjęto na przełomie lat sześć-dziesiątych i siedemsześć-dziesiątych, gdy po wieloletnich badaniach w CLOR zaproponowaliśmy władzom przygoto-wanie na wypadek wojny jądrowej za-pasów jodu stabilnego, rozproszonych po aptekach i różnych instytucjach w kraju, w ilościach wystarczających do sporządzenia 100 dawek dla każdego mieszkańca Polski. Te nasze sugestie skrupulatnie zrealizowano, a Polska była jedynym krajem na świecie, który miał gotowe do użycia zapasy jodu. Te-raz niestety jesteśmy bezbronni, nie ma już śladu po tych zapasach, krajowy system monitoringu SPSP nie istnieje i nikt nie prowadzi badań ani przygo-towań mających chronić ludność na wypadek wojny jądrowej czy też nukle-arnego ataku terrorystycznego.

W wielu krajach doświadczenia czarnobylskie zwróciły uwagę na za-niedbywane wcześniej problemy. W Polsce kilka lat po katastrofie prze-prowadzono pod kierownictwem prof. Janusza Naumana, wybitnego endokry-nologa z Akademii Medycznej w War-szawie, wielki, ogólnokrajowy pro-gram badań skuteczności blokowa-nia tarczycy jodem oraz ubocznych skutków tej profilaktyki. Wyniki tego

programu opublikowane zostały w

Endokrynologii Polskiej (tom 2, zeszyt

2, 1991). Katastrofa spowodowała, że limit dawki 50 mSv u dzieci w wieku do 10 lat przekroczony został w wie-lu województwach, a wartość maksy-malna sięgała 217 mSv. Profilaktyka jodowa obniżyła dawki na tarczycę o około 40%. Objawy uboczne po poda-niu płynu Lugola: mdłości, ból głowy czy swędzenie, wystąpiły jedynie w około 5% przypadków, były łagodne i na ogól ustąpiły samoistnie. „Działania profilaktyczne okazały się bezpieczne” – napisał w podsumowaniu profesor.

Co ciekawe, przy okazji tych badań wykryto u mieszkańców wielu rejo-nów Polski występowanie wola ende-micznego, spowodowanego głębokim niedoborem jodu w diecie. Był to efekt zaprzestania w 1980 roku jodowania soli kuchennej w Polsce. Dzięki tym ba-daniom przywrócono jodowanie żyw-ności, co przyczyniło się do poprawy zdrowia ludzi, zwłaszcza na południu kraju.

Po Czarnobylu o rakach tarczycy zrobiło się głośno. Wszyscy przede wszystkim bali się o dzieci. Już zaled-wie rok po katastrofie zarejestrowa-no wzrost zachorowań dzieci rejonie Briańska. Maksimum nowych przy-Hormeza to stymulująca i adaptacyjna odpowiedź układu odpornościowego ustroju na małe dawki czynników, które są szkodliwe w wielkich dawkach. Zjawisko to znane jest naukowcom od ponad stu lat. Ma ono charakter ogólny i dotyczy dobroczynnego oddziaływania małych dawek substancji toksycznych i innych czynników szkodliwych i stresujących, takich jak nadmiar witamin, minerały, temperatura, wysiłek, ograni-czenia kaloryczne i inne.

Najlepiej zbadane zostało promieniowanie jonizujące. Okazało się, że małe jego dawki poprawiają ogólną odporność organizmu, przedłużają życie, obniżają częstość zachorowań na nowotwory oraz zmniejszają szkodliwe skutki dużych dawek. W 1994 roku adaptacyjne i stymulujące układ odpornościowy działanie małych dawek

pro-mieniowania zostało dokładnie omó-wione (i to z inicjatywy polskiej dele-gacji) w specjalnym raporcie komitetu UNSCEAR [patrz: PANORAMA „Toksy-kologia w duchu Nietzschego” i „Mniej demoniczna hormeza”; Świat Nauki, październik 2003].

POZYTYWNA REAKCJA

MODEl odpowiedzi biologicznej orga-nizmu na czynniki chemiczne i fizyczne. Dawka mniejsza od N powoduje objawy Dawka mniejsza od N powoduje objawy niedoboru. Małe dawki poprawiają stan zdrowia. Dawki wyższe od S powodują zdrowia. Dawki wyższe od S powodują szkodliwe skutki. Choroba Skutek 0 Zdrowie Dawka Liniowa bezprogowa zależność dawka–skutek Hormetyczna zależność dawka–skutek ZBIGNIEW JA WOROWSKI / r ys. MAŁGORZA TA ŚWIENT CZAK N S

(10)

padków przypadło jednak na rok 1994, też w obwodzie briańskim, gdzie raka tarczycy stwierdzono u 0.027% popu-lacji w wieku do lat 15, choć średnia dawka promieniowania na tarczycę wy nosiła tam w okresie katastrofy tyl-ko 40 mGy. Potem wzrost zachorowań odnotowano również u dorosłych, i to było już zupełnie niespodziewane, gdyż tarczyca po osiągnięciu dojrzałości jest raczej mało czuła na promieniowanie. Co gorsza, niemal identyczny wzrost za rejestrowano również w przypadku chronicznej białaczki limfatycznej, o której wiadomo, że nie jest wywoływa-na promieniowaniem.

Kariera badań przesiewowych

wkażdejpopulacji występuje, jak wia-domo, niezwykle wielka liczba tzw. niemych raków tarczycy, niedających zauważalnych objawów klinicznych. Dawniej stwierdzano je podczas sekcji zwłok ludzi zmarłych z innych przy-czyn, a obecnie najczęściej wykrywa się je w badaniach ultrasonograficz-nych. W Polsce takie nieme raki tarczy-cy występują u około 9% ludności, na Białorusi u 11.3%, w Stanach Zjedno-czonych u 13%, w Japonii u 28.8%, a w Finlandii u 35.6%. W Finlandii aż 2.4% dzieci ma nieme raki, czyli są one tam prawie 90 razy częstsze niż w rejonie Briańska. Tyle że przed katastrofą w Czarnobylu nikt nie prowadził na tych terenach masowych badań przesiewo-wych tarczycy (tzw. skriningu). Po ka-tastrofie zaczęto je robić na ogromną, wręcz niespotykaną skalę.

Obecnie, zgodnie z rozporządzeniem białoruskiego Ministerstwa Zdrowia, wszyscy, którzy w roku 1986 mieli mniej niż 18 lat, oraz mieszkańcy rejo-nów uznanych za skażone, muszą badać tarczycę raz w roku. Jest to niezwykłe kosztowna akcja, sponsorowana zresz-tą w znacznym stopniu przez zachodnie organizacje charytatywne, której wyni-kiem jest dobrze znany „efekt skrinin-gowy”, czyli ujawnienie nowotworów spontanicznie występujących w popula-cji. Podobne badania robi się od lat rów-nież w Rosji i na Ukrainie. Gdybyśmy przeprowadzali takie badania w Pol-sce, na Hawajach (gdzie stwierdza się 28.1% niemych raków tarczycy) czy w Australii – wszędzie tam również ujaw-niłby się zapewne dramatyczny wzrost takich przypadków. Nie byłyby one jed-nak skutkiem napromienienia pyłem z

Czarnobyla ani jakimkolwiek innym, ale wynikiem masowej akcji diagnostycz-nej. Sądzę, że tzw. czarnobylskie raki tarczycy są właśnie skutkiem dobrego skriningu.

Oprócz niepotrzebnych wysiedleń se-tek tysięcy ludzi na Białorusi, w Rosji i na Ukrainie błędne posunięcia władz i działania mediów wywołały wśród około 7 mln mieszkańców tych krajów poczucie, że są ofiarami Czarnobyla. Wskutek tego obserwuje się wręcz epi-demię schorzeń psychosomatycznych, niemających nic wspólnego z promie-niowaniem jonizującym. Ludzie nadal są straszeni, że na nowotwory wywoła-ne promieniowaniem z Czarnobyla w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat umrze 9335 osób.

Za takimi precyzyjnymi ocenami stoi arytmetyka: mnożenie znikomych da-wek promieniowania (około 2 mSv) przez wielką liczbę ludzi oraz przez współczynnik ryzyka radiacyjnego za-czerpnięty z badań w Hiroszimie i Na-gasaki. Ludność tych dwóch miast w ciągu ułamku sekundy została napro-mieniowana dawkami o wiele rzędów wielkości wyższymi, niż mieszkańcy te-renów wokół Czarnobyla otrzymają w 2 mld razy dłuższym okresie.

UNSCEAR, ICRP, OECD i inne or-ganizacje podkreślają, że takie obli cze-nia mogą w przypadku małych dawek promieniowania służyć jedynie do po-równywania przedsięwzięć organiza-cyjnych i planowania, a nie do przewi-dywania rzeczywistych strat. Poważni uczeni przestrzegają, że takie projekcje nie mają sensu i są „głęboko niemo-ralnym nadużywaniem dziedzictwa naukowego”. Owe wydumane liczby przyszłych zgonów stanowią znikomy odsetek rzeczywistych naturalnych zgonów nowotworowych. Jednak takie proroctwa utrwalają frustrację milio-nów ludzi. W 2000 roku UNSCEAR opublikował raport dla Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych, w

którym znalazło się stwierdzenie, że lu-dzie mieszkający na terenach objętych opadem z Czarnobyla „nie powinni żyć w strachu przed poważnym zagro-żeniem zdrowia”, a „większość z nich może spodziewać się w przyszłości do-brego zdrowia”.

Te optymistyczne oceny znajdują po-twierdzenie w wynikach badań epide-miologicznych, które dowodzą, że na skażonych terenach Rosji (rejon Briań-ska) zachorowalność na nowotwory jest taka sama jak wśród ludności nie-narażonej na czarnobylską radiację, a wśród rosyjskich ratowników (którzy otrzymali dawki wielokrotnie wyższe niż mieszkańcy terenów skażonych) umieralność z tego powodu jest śred-nio o 30% niższa. W innych grupach otrzymujących nieco wyższe od prze-ciętnych dawki promieniowania (ra-diolodzy, pracownicy zakładów jądro-wych, mieszkańcy terenów o wyższej radiacji naturalnej) od wielu już lat ob-serwuje się mniejszy współczynnik za-chorowań i umieralności na raka. Jest to wynik stymulującego działania ma-łych dawek promieniowania na układ odpornościowy, tzw. hormezy [ramka

na stronie 54].

Społeczność lekarzy nie jest bez winy w utrwaleniu czarnobylskiej mitologii i jej szkodliwych skutków medycznych. Przyczyną tego są programy naucza-nia, w których wiedza o promieniowa-niu jonizującym i jego skutkach albo w ogóle nie jest przekazywana, albo spy-chana na szary koniec. W czasie kata-strofy czarnobylskiej głównym źródłem informacji dla lekarzy, podobnie jak i dla ich pacjentów, były media. Skut-kiem tego w kilku krajach odnotowano wzrost aborcji.

Wydaje się, że ostatnio cofa się fala histerii i do głosu dochodzi bardziej racjonalna ocena tej katastrofy. Było to wydarzenie o wielkim znaczeniu dla przyszłego rozwoju cywilizacji i Polska odegrała w nim swoją rolę. n

Raport Komisji Rządowej ds. Oceny Promieniowania Jądrowego i Działań Profilaktycznych;

Państwowe Przedsiębiorstwo Wydawnicze „Rzeczpospolita”, s. 1-58, 1986.

Health Effects of the Chernobyl Accident and Special Health Care Programmes, UN Chernobyl

Forum, Expert Group „Health” (EGH); Forum, I/2006.

The Human Consequences of the Chernobyl Nuclear Accident: A Strategy for Recovery. Chernobyl Report-Final 240102, United Nations Development Programme (UNDP) and the UN Children’s Fund (UNICEF) with the support of the UN Office for Co-ordination of Humanitarian Affairs (OCHA) and WHO; UNDP, s. 1-75, 2002.

Sources and Effects of Ionizing Radiation. United Nations Scientific Committee on the Effects of Atomic Radiation UNSCEAR 2000 Report to the General Assembly, with Scientific Annexes, United Nations; UNSCEAR, 2000.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wydaje się, że czarnobylskie „porzucone dziedzictwo” stało się dziś produktem turystycznym.. Świadczyć o tym mogą specjalnie wydzielone trasy turystyczne,

Regularna medyczna kontrola ciała ludzkiego, które w tej sytuacji syste- matycznie poddawane jest penetracji pod kątem odkrycia elementów niepożądanych lub wręcz

Natomiast cząstki beta o podobnej energii przebywają w orga- nizmie drogę średnio kilku milimetrów, czyli wywołują jonizację w około 100 razy większej liczbie komórek, ale za

Biuro Rozwoju Krakowa, 1994 – Miejscowy plan szczegółowy zagospodarowania przestrzennego terenów Krakowskich Zakładów Sodowych „Solvay” w likwidacji, w rejonie

К состоянию современной литературы Астафьев постоянно возвращается в своих письмах, в одном из которых вновь напоминает об ответственности писа- теля

Postępujący proces starzenia się społeczeństwa nie pozostanie bez wpływu na system ochrony zdrowia, co jest związane z istotną zmianą relacji pomiędzy liczbą

Chciałam zwrócić Państwa uwagę na to, że obniżenie dawki promieniowania do około 1,5 mSv jest możliwe przy wykorzystaniu bramkowania prospektywnego, metody dostępnej w

Na styku chromatyny zwartej i luźnej znajdują się Na styku chromatyny zwartej i luźnej znajdują się fibryle perichromatynowe. fibryle perichromatynowe w postaci nici częściowo