PRZEGLĄD POLSKI
Rok 3 Lipiec 1948 N r. 7 (25)
S P IS T R E Ś C I
Z A G A D N IE N IA I P E R S P E K T Y W Y :
PRÓBA GENERALNA ... 1
ZBRODNIA KATYŃSKA — T. N i e c z u j a ... 3
ASPIRACJE UKRAIŃSKIE W ŚWIETLE ETNO GRAFII — S t . S k r z y p e k ... 9
AMERYKA ŁACIŃSKA — J. W e r y h a ... 24
LITERATURA PRZYSZŁOŚCI — J e r z y P i e t r - k i 0 w i c z . ... .. 31
f a k t y i 38 CYFRY ... 44
P O LSK A D N IA D Z IS IE J S Z E G O : KONWENCJA KONGRESU POLONII AMERY KAŃSKIEJ ... 45
KRAJ ... 47
WYCHODŹSTWO ... 50
P R Z E G L Ą D Y : PRZEGLĄD POLITYCZNY ... 65
PRZEGLĄD GOSPODARCZY ... 65
PRZEGLĄD KULTURALNY ... 67
PRZEGLĄD WYDAWNICZY ... 69
W KULISACH POLITYKI ... 72
D O K U M E N T Y : DEPARTAMENT STANU USA O POGWAŁCENIU PRZEZ SOWIETY UMÓW MIĘDZYNARODO WYCH ... 73
NAKŁADEM: CONTEMPORARY LIFE AND CULTURE, LTD.
B IB L IO G R A F IA K S IĄ Ż E K P O L S K IC H I O P O L S C E ( W Y D A N Y C H P O Z A G R A N IC A M I K R A J U ) Alexandrov, Victor. Journey Through
Chaos. With a Foreword by Upton Sinclair. Str. 372. Eoutledge. Lon
don, 1948. Cena 15/-.
Ameryka Południowa. (Charakterysty
ka geograficzna i gospodarcza). Str.
24. Nakł. Polskiego Biura Emigra
cyjnego. Rzym, 1947.
Berg, M. II Ghetto di Varsavia. De Carlo. Roma, 1946. Cena L. 300.
Bocheński, Innocent Marie Joseph.
Europäische Philosophie der Gegen
wart. Str. 304. A. Francke A. G.
Bern, 1947.
Borschak, E. Un prélat Ukrainien.
Ee Metropolito Cheptyckyj (ib6o—
1944). Str. 58, 3 k. nib. Bibliothèque Franco-Ukrainienne. Montreuil-sous- Bois, 1946.
Brytyjska ustawa ubezpieczeniowa wa
żna dla Polaków. (National Insu
rance Act). Str. 31. Wydano nakła
dem: Forty-Four Publishers & Prin
ters, Ltd. Edinburgh, 1948. Cena 1/3.
(Catologue). Exposition des Artistes Polonais résident en France. Orga
nisée par l'Amitié Franco-Polonaise.
Du 31 janvier au 14 février 1948.
K. 8 nlb. (Amitié Franco-Polonaise).
Galerie des Beaux Arts. (Paris, 1948).
Chantal, Suzanne. La Sirène blessée.
Str. 4 nlb., 429, 1 nlb. Librairie Plon. Paris, 1948.
Chart, Edmund (opr.). Spis pomordo
wanych Polaków w obozie koncentra
cyjnym w Dachau. Str. 288 Wyd.
„Słowo Polskie“. Dachau, b. d. Ce
na 5 /- .
Csaplaros, Istvan. Polacy i Węgrzy.
Str. 40. (Odb. z książki Stefana Ga
la „Węgry i Wschodnia Europa", Bu
dapeszt, 1947). Czcionkami druk.
Odön Reiner. Budapeszt, 1948.
Dikowski, S(ergiusz). Komendant Pta
siej Wyspy. (Opowiadania). Uustr.
wyk. E. Burgunkier. Str. 355, 1 nlb.
Wydawn. Literatury w Językach Ob
cych. Moskwa, 1947.
Goldring, Douglas. The Last Prera- taelite. A Record of the Life and Writings of Ford Madox Brown. Str.
288, tabl. 6. Macdonald, London, 1948.
Horski, Jarosław. Wiersze Pisane No
cą. Ilustracje R. Pieniążko. Str.
32. „ Irk a “. Monachium, 1948.
Jameson, Storm. The Black Laurel.
Str. 6 nlb., 349, 1 nlb. Macmillan.
London, 1947.
Jan ta (Połczyński), Alexander. Psalms of captivity. (The English Version was Prepared by Gladys Anthony White in Collaboration with the Au
thor... Designed by Suzette Hamill).
Str. 52, 1 nlb. The Pocahontas Press, b. m. (December, 1947).
Jaray, Gabriel Louis. Tableau de l'Allemagne et de la Pologne. Presse Française et étrangère. Paris, 1945.
Katalog 1948. „Libella". Składnica Książki Polskiej. Str. 20. Paris, 1948.
Kordt, Erich. Wahn und Wirklichkeit.
Union Deutsche Verlagsgesellschafi.
Stuttgart.
Krogh-Jensen, G. Polens biblioteker under og efter okkupationsaarene.
Str. 16. (Odb. z „Bogens Verden“ , 1948. l. (Kobenhavn), 1948.
Langer, Robert. Seizure of Territory.
The Stimson Doctrine and Related Principles in Legal Theory and Di
plomatic Practice. Str. 313. Prince
ton University Press. Cumberlege, London. Cena 20/ - .
Lanzi, Michele (pseud.: Leonardo 8i- moni). Berlino Ambasciata d‘ l talia, 1939—1943. Str. 8 nlb., 418, tabl. 6. Migliaresi. Roma, 1946.
Lindner, Jerzy. Elektryk-instalator.
Podręcznik dla instalatorów. Str.
256. Nakładem własnym autora. So
lingen, 1947. Cena 12/6.
Lwów 6. V II. 1920. X X V . Niemcy 6. V I I I . 1945. Str. 82 nlb., 2 tabl.
„Strażnica". Celle, 1947.
Manning, Clarence A. A Soldier of Liberty: Casimir Pulaski. Philoso
phical Library. New York, 1946.
Cena 15/-.
Manning, Clarence A. The Story of the Ukraine. Str. 326. Philosophical Library. New York, 1947.
Merlay, Michel. Panslavisme ou dé- fence des Slaves? Str. 8 nlb. Bureau d'informations Polonaises. Paris, mars 1947.
Mickiewicz, Adam. Le livre des pèle
rins polonais. Texte présenté par Charles Journet. Str. 146, 2 nlb.
L. U. Egloff. Paris (1947).
Moją Ojczyzna-Polszczyzna. Wybér poezji polskiej. (Tyt. ang .A Polish Anthology). Wybrał i ułożył T. M.
Filip. Przełożył na angielski M. A.
Michael. Str. 405. Duckworth. Lon
don, 1947. Cena 10/6.
(Ciąg dalszy na str. 3 okładki)
Mfr fH
P R Z E G L Ą D P O L S K I
CRok 3 L O N D Y N , L I P I E C, ¡948____________ Nr- 7 (25)
PRÓBA G E N E R A L N A ”)
Radio i gazety w Polsce pełne są b e z u sta n n y c h p ow itań różnych politycznych gośc i z zagra nicy.
To sam o radio i te sa m e gazety donoszą również b e z u sta n n ie o wyjazdach d ele gacji z P o ls k i do różnych k rajó w „ d e m o k r a c ji lu d o w e j“ . P o n a d to d r u k u j e się i ogła sza teks ty zaw artych p o ro zum ień politycznych, g o s p o d a r czych, k u lt u ra l n y c h i — w ojsko
wych. T y c h ostatn ich nie ogła- sza się in ex te nso, u k a z u ją się o nich tylko uroczyste i pełne aluzji wzmianki.
Jeżdżą i prz yjeżdżają w g o rączkow ym te m pie ,,p re m ie r z y “ , ,, m i n is tro w ie ‘1, przewodniczący
„ p a id a m e n tó w “ , nie licząc setek różnych wycieczek i ,,w y m ia n “ . Z R u m u n ii, B u łg a rii, Węgier, Czechosłowacji, Jugos ław ii, Al
banii, sowieckiej części Niemiec, F inlandii. N ad aw an y je s t tem u sz w endaniu się niesłychany roz
gło s i znaczenie, p is m a przepeł
nio ne są do obrzydzenia kilom e
trowym i a rty k u ła m i i upozowa- nym i zdjęciami dy g n itarzy , ulice zalewane są c h o rą g w ia m i w edłu g n a jle p sz y c h h itle row skich wzo
rów, w najw ię kszych salach m ia s t odbyw ają się „ a k a d e m i e “ , n a któ rych odkle pyw ane zostają zdawkowe a na d ę te ban ały.
Cały ten ruch tu rysty czny przedsta w ia ny je s t ja k o „w ielk ie *
*) Artykuł niniejszy pisany był w chwili, kiedy przyszły na zachód do
piero pierwsze wiadomości z krajów bałkańskich. Nie przesądzając rozwo
ju wypadków w Jugosławii, należy stwierdzić, że są one kapitalną ilustra
cją podniesionego w niniejszych uwa
gach problemu.
P R Z E G L Ą D P O L S K I
dzieło p o k o j u “ i „n aw iązy w an ie b r a t n ic h węzłów przyjaźni m ię
dzy n a r o d a m i “ . J e s t to, oczy
wiście, m a s k a zew nętrzna, poza k tó r ą k r y j ą się cele zupełnie in ne. Warto zdawać sobie z nich ja s n o sprawę.
N a w stęp ie dobrze je s t prz y
po mnieć f a k t zasadniczy: p o d ró że odbyw ają się w sferze o p a n o wanej przez Sowiety, a w sferze tej nie m a nieza leżnych faktów politycznych, dzieje się ta m ty l
ko to, co p o d y k tu je polity ka so
wiecka. Co p ra w d a sowieccy a r chitekci polityczni robią olbrzymi wysiłek, aby nazew nątrz w sz yst
ko w yglą dało ba rd zo niezawiśle, to należy do zespołu m etod, ale w rzeczywistości wszystko jest dy kto w an e. Ożywiony ruch po
dróżniczy „ p o li t y k ó w “ sfery so- wieckiej również je s t rezulta tem d ykta nda.
J e g o celem je s t przyśpieszenie s p r a s o w a n i a nowych sowieckich nab y tk ó w te ry to rialn y ch w j e d nolity i posłuszny blok. T o , co się w tej chwili n a te r e n a c h opa
now anych przez Sowiety dzieje, je s t przecież niczym innym , ja k ostrożnym konsolid ow anie m t r u d nych i rozbieżnych terenów po
litycznych n a wzór doty chczaso
wych części sow ie ckiego p a ń stwa.
Prz yświeca obecnym zabie gom sowieckim n a tych te r e n a c h rów
nież cel drugi.
P o lity k a sowiecka o p eru je w tej chwili już zupełnie k o n k r e t n ym i pojęciam i p a n o w a n ia nad c a ł y m św iatem. To, co przez ostatn ich trzydzieści la t było m i tem , staje się — w przew id yw a
niu polityków sowieckich — naj- 1
bliższą rzeczywistością. Muszą się tedy zatroszczyć, ja k to bę
dzie p raktycznie wyglądało. Czy w postaci rozszerzonego Związku R epu b lik , czy w postaci n o rm a l' n e g o — w dotychczaso wym zna
czeniu — zespołu pozornie n ie zależnych p aństw . A jeśli to ostatn ie, to co należy robić, aby przy u ra to w a n iu pozoru n ie za
leżności po szczeg ólnych p aństw , związać je tak, ab y nie mog ły zipnąć sam e, bez pozwolenia Mo
skwy ?
N a te renie obecnych, niepeł
nych — zdanie m Sowietów' — zdobyczy, odbyw a się więc p ró ba^ g e n e r a l n a prz edsta w ie nia, k tó re za p a rę la t odbyć się m a ju ż w pełnej obsadzie świata.
Model, który się wypró bowuje, to ja k b y sp ecjaln y sy s tem solar- ny: w śro d k u R o sja, wokół k r ą żą pla nety, pozornie niezależne, w rzeczyw istości uw iązane i uza
leżnione od swego kierowniczeg o ce n tr u m . T o związanie oparte je s t n a no w ych ty pach węzłów.
Są one w łaśn ie wypróbowane.
M arionetki poszczególnych k r a jów' wroja żują z wywieszonymi ję zorami, plotą i zapie nia ją się nie sw oim i te ks tam i. U d a j ą j a kie ś sam odzie lne poro zum ie nia 1 in icjatyw y, a ty m czasem je s t to nic in n e g o , j a k p ró b a wytrzy
małości i spraw ności nowowy- myślo nych postronków' sowiec
kie go imperializm u. Czy są do
syć m o cn e? Czy w y trzy m ają?
Czy są w ysta rczają ce z p u n k tu widzenia k am uflażu ?
P r ó b a g e n e r a l n a nie odbyw'a się bez aw antu r. P o w s ta j ą one wtedy. g d y m a r io n e t k a przej mie się za ba rd zo swoją rolą i zacznie się jej zdawmć, że je s t żywym człowiekiem. D ym itrow z B uł
g a rii, przecież sta ry i w ypróbo
wany k o m u n ista , przywołany został do porz ądku, g d y „ n i e zależność“ p a ń stw „ludow ej de
m o k r a c j i “ począł b rać bardziej n a serio, niż to Moskwńe odpo
wiadało. To sam o dzieje się te raz z w ybitnym i k o m u n i s t a m i w 2
2
R u m u n ii i Ju g o s ław ii, a mówi się naw et o s a m y m Tito. że prz y
dzielona rola uderz yła m u zanad
to do głowy. W s t o s u n k u do n ie m ie ckich k o m u n istó w k o n ie czna je s t również najw yższ a czuj
ność. Wiadomo przecież, n a czym opie ra się ich k o m u n i s t y czna ortodoksja . Zak ład ają, że w świecie k o m u n isty c z n y m rolę kierowniczą m o g ą pełnić w prz y
szłości nie prym ityw ni i śm ie r
dzący dziegc iem R o sja n ie , ale sól ziemi, n a ró d stworzony do rządzenia g lo b e m — Niemcy.
R o sja zdaje sobie sp raw ę z niebez pieczeń stwa, k tó r e lęże się w wielu gło w ach n a zachodzie:
„ n i e obaw ia m y się k o m u n i z m u ! gd y przyjdzie do n a s , będzie to in n y k om unizm , a w ty m świe
cie k o m u n isty czn y m ośrodkie m rządów będziemy m y “ . Im w ięk
szą m as ę przes trzeni z a g a rn i a R osja, tym to niebez pieczeństwo odśr odkowośc i je s t większe. Cóż powiedzieć, g d y z a g a rn ie cały ś w i a t !
D la te g o Sowiety robią pró bę g e n e r a l n ą nowych postronków . Złe porz ucają, m ocne i skuteczne zostawiają. Ludzie się nie liczą.
Od te g o w każdym k r a j u , obok
„ p r e m i e r ó w “ i „ m i n i s t r ó w “ , is t
nieją ekip y sowieckiego NKW D . Źle idzie taki m in is ter, marzy m u się ryw alizacja z M oskw ą — k rótki proces.
P r ó b a g e n e r a l n a je s t w pełnym bie gu. Zac in ani b a te m i n s t r u k cji z Moskw y, d y g n itarze d em o
k racji ludowych jeżdżą i krę cą się j a k w ukropie. N aiw nością byłoby przypisywać ty m akcjo m znaczenie inne. niż is to tnie m a ją: zaciskania sieci, postro nków , więzów i pęt niewoli, któ re R o s j a przyciąga n a tych, któ rych już złapa ła i prz ygotow uje n a tych, którzy jeszcze wolni c h o dzą po świecie.
P r ó b a g e n e r a l n a sy s tem u m ie
rz onego n a cały świat. Czy nie je s t to je d n a k ło wieniem ryb przed nie w odem ?
P R Z E G L Ą D P O L S K I
T adeu sz N ieczuja
Z B R O D N IA K A T Y Ń S K A )
Wymordowanie w Katyniu oficerów polskich, wziętych do niewoli przez Rosję sowiecką w r. 1939, jest jedną z najohydniejszych zbrodni ubiegłej wojny, która przecież obfitowała w akty szczególnie nieludzkiego terroru.
Mimo swego wyjątkowego charakteru, zbrodnia katyńska do dziś dnia nie została ukarana. Jeśli tak się stało, to wpłynął na to oportunizm po
lityczny i moralny świata powojennego. Ale widmo okropnej zbrodni nie blednie i nie ustępuje. Przeciwnie, z każdym rokiem potężnieje i nabiera wyrazistości, woła o karę na winnych, zamieniając się w krwawy symbol tej nieludzkiej tragedii, która obejmując obóz jeńców polskich w Katyniu,
rozlała się na cały świat.
„Ofiary mordu katyńskiego, bezbronni jeńcy strzelani tysią
cami przez swoich katów na krawędzi otwartych grobów — to byli nasi rodacy, towarzy
sze broni i koledzy, ojcowie ro
dzin, mężowie, bracia, synowie.
Nie ma prawie Polaka, któryby kogoś bliskiego w tych mogiłach nie stracił. Ujawnić tych mor
derców i domagać się dla nich kary, to moralny obowiązek przede wszystkim nas Polaków, znajdujących się poza okupacją sowiecką w krajach wolnych świata cywilizowanego“ .
Władysław Anders
*
D r u g a w o jn a św iatowa prz y
niosła ze sobą tyle straszliwych cier pień ludzkich, tyle zbrodni zaborczych im perializm ów , iż zdawało się, że n a ro d y stępiały na okropności nowoczesnej to ta l
nej wojny. A je d n a k k o m u n i k a t radia nie m ie ckiego z 13 k w ie t
nia 1943 roku o odkry ciu w l a sku k a ty ń s k im masowych g r o bów żołnierzy polskic h, byłych sowieckich je ńców w oje nnych, w strząsnął do głę bi opin ią p u b li
czną krajów cywilizowanych.
O dkryto zbrodnię, o jakiej nie słyszano naw et w dziejach b a jecznych ludów barb arzy ń sk ich . Wedle k o m u n i k a tu nie m ie ckiego ponad 10.000 oficerów w ojsk pol
skich, będących w niewoli so
wieckiej, zostało masowo zamor
dowanych strzała m i rewolwero-
*) „Zbrodnia katyńska w świetle do
kumentów“ z przedmową Władysława Andersa. „Gryf“ -- Londyn 1948, str.
XV + 384.
wymi w tył głowy i p o g rz e b a nych we w spólnych m ogiła ch.
K o m u n ik a t wskazyw ał m o s k a- 1 i jak o sp rawców zbrodni.
W dw a dn i po tem (15. 4. 43.) ro zgłośnia m o s k iew sk a podała, iż zn ajd u jący się w trzech obo
zach pod Sm oleńskiem je ńcy pol
scy zostali w czasie odw rotu a r mii czerwonej zagarnięci przez Niemców, którzy n a s t ę p n ie ich rozstrzelali.
,,. . . Niemiecko-faszystowskie donie
sienia w tej sprawie nie pozostawiają żadnej wątpliwości co do tragicznego losu byłych polskich jeńców wojennych, którzy byli zatrudnieni na robotach budowlanych w 1941 r. w okolicach na zachód od Smoleńska i którzy wraz z wieloma poddanymi sowieckimi, za
mieszkałymi w okolicy Smoleńska, wpa
dli w ręce oprawców niemiecko-faszy- stowskich w lecie 1941 r. po wycofaniu się wojsk sowieckich z okręgu Smoleń
ska“. (Str. 104).
P o d a ją c ten k o m u n i k a t do r a dia, zapom nieli d y g n itarze z K re mla, że przez przeszło rok za
pewniali władze polskie, że wszyscy je ńcy polscy zostali już zwolnieni i nic im nie wiadomo o losie zagin ionych oficerów.
... Rozmowa generała Sikorskiego ze Stalinem odbyła się na Kremlu, w dniu 3 grudnia 1941 r. z udziałem gen.
Andersa i kom. Molotowa. Odpowied
nia część jej protokółu brzmi:
Gen. Sikorski: — . . . stwierdzam wo
bec Pana Prezydenta, iż jego oświad
czenie o amnestii nie jest wykonywa
ne. Dużo i to najcenniejszych naszych ludzi znajduje się jeszcze w obozach pracy i w więzieniach.
Stalin — (notując): To jest niemożli
we, gdyż amnestia dotyczyła wszyst
kich i wszyscy Polacy są zwolnieni“
(str. 86).
P R Z E G L Ą D P O L S K I 3
Przy prot okóle zaś z wizyty p o żegnalnej a m b a s a d o r a K o ta w dniu 8. 7. 1942. u W yszyńs kie' go zn ajd u jem y taki ustęp:
...Wyszyńskij: — Co do przetrzy
mywania Polaków w więzieniach czy obozach, czy na ciężkiej pracy, to mu
szę zapewnić pana ambasadora, że zaj
mowałem się tymi sprawami i zbada
łem, że naprawdę ich tam nie ma.
Oficerów nie ma ani na bliższej pół
nocy, ani nigdzie indziej.
Może są poza ZSSR, może część zmarła. Wszyscy są oswobodzeni.
Część została zwolniona przed naszą wojną z Niemcami, część potem“ (str.
95).
D la w y jaśn ien ia spraw y Rząd Pols ki w L o ndynie zwrócił się do Mię dzynaro dow ego Czerwone
go Krzyża z p ro ś b ą o wysłanie kom isji dla zbadania spraw y na miejscu . Również N iemcy zwró
cili się do Mię dzynaro dow ego Krzyża z id en tyczną p ro ś b ą — rząd sowiecki je d n a k odrzucił tę szansę oczyszczenia się z zarzu
tu potw orn ej zb ro dni przed n e u tr a ln ą k o m i s j ą międzynarodową.
. . . „Jeśli radio moskiewskie dnia 15 kwietnia 1943 r., czyli już w dwa dni po ujawnieniu zbrodni katyńskiej, mo
gło stwierdzić bez wahania, że chodzi tu o byłych polskich jeńców wojen
nych, którzy byli zatrudnieni na robo
tach budowlanych w 1941 r. w okoli
cach na zachód od Smoleńska i któ
rzy . . . wpadli wr ręce oprawców nie- miecko-faszystowskich w lecie 1941 r.
po wycofaniu się wojsk sowieckich z okręgu Smoleńska', to dlaczego infor
macji tej samej nie udzieliły władze sowieckie przedstawicielom polskim w ciigu dziesięciomiesięcznych rokowań w latach 1941—1942, mających za przed
miot poszukiwanie tychże polskich jeń
ców wojennych ?
Dlaczego odpowiedź ta padła dopiero po ujawnieniu przez Niemców, że jeń
cy leżą pomordowani w grobach katyń
skich ?
Odpowiedź na to pytanie stałaby się może odpowiedzią na pytanie drugie, dlaczego rząd sowiecki nie dopuścił do śledztwa Międzynarodowego Czerwone
go Krzyża" (str. 117).
Nie w y ciąg n ął w ładca sowiec
ie i przed siebie czystych rą k do p okazania św iatu, boją c się wi
docznie, iż pla m y krwi n a nich nie spłowiały dostateczn ie i m o g ą wy kazać, że zbójca z 1939 roku nie zmienił się w nie w in ną
owieczkę w r. 1941, ja k chciał to wmówić łatwow ie rnym.
Zato po odzyskaniu w r. 1943 tych terenów rząd sowiecki o- gło sił w styczniu 1944, a więc w kilka miesięcy po powrocie n a te obszary, k o m u n i k a t powo
ła nej przez siebie kom isji, sk ła
dającej się w całości z obywateli sowieckich — k o m u n i k a t, s t a r a ją cy się nie u d o ln ie przerzucić wńnę za zbrodnię n a Niemców .
W rezultacie polityki appease- m e n t u sp r a w a zbrodni k a ty ń s k ie j została włączona do a k tu o s k a r żenia procesu n o ry m b e rsk ie g o :
„Kiedy jednak ogłoszono w jesieni 1946 roku wyrok Nadzwyczajnego Try
bunału Wojskowego, okazało się, że wśród niezliczonych potwornych zbrod
ni, udowodnionych przywódcom hitle
rowskich Niemiec, zbrodnia katyńska nie została wymieniona. Zbrodniarze niemieccy nie zostali więc uznani win
nymi wymordowania wieiu tysięcy jeń
ców polskich, odnalezionych w grobach pod Smoleńskiem" (Przedmowa Gen.
Andersa).
*
Spraw y tej nie zapom niał je d nak że n a ró d polski ani też pozo
s ta ją c e n a w ychodźstw ie je g o czynniki kierownicze. M ateriały odnoszące się do zbrodni k a t y ń skiej były s t a r a n n ie g ro m a d z o ne, zeznania świadków spisyw a
ne. Wreszcie ja k o owoc k ilk u letniej pra cy, pro w ad zo nej su m iennie przez g ro n o ludzi pod je dnolit ą re d a k c j ą została w y d a
n a książka p. t. „ Z b r o d n i a k a t y ń s k a w ś w i e t l e d o k u m e n t ó w “ z przedm o
wą G e n e ra ła W ła dysła w a A n d e r sa, byłe go dowódcy A rmii P o l
skiej w ZSSR. K s ię g a ta — zbiór wszystkich d ostępnych do
k u m e n tó w — s k ła d a się z czte
rech części: 1) Prz ed u ja w n ie niem zbrodni, 2) U ja w nie nie zbrodni i ogłoszone dokum enty, 3) D odatkow e m a te ria ły pol
skie, 4) K to je s t spraw cą zbrodni k a ty ń s k ie j , oraz U zupełn ie nia , n a k tó r e sk ł a d a ją się dodatk ow e d o k u m e n ty oraz zdjęcia z m i e j
sca zbrodni.
Większość oficerów oraz część
4 P R Z E G L Ą D P O L S K I
podoficerów zg ru p o w a n a była na terenie ZSSR w trzech wielkich obozach jenieckic h w S taro b iel
s ku, Kozielsku i Ostaszkowie.
Z obozów tych, poza nieliczną g r u p ą , n ik t do arm ii polskiej w ZSSR się nie zgłosił. N a w sz yst
kie polskie in terw en cje w tej sp raw ie władze sowieckie ze S ta linem na czele, odpow iadały, iż wszyscy Pola cy są zwolnieni i o losie za gin ionych nic władzom sowieckim nie je s t wiadomo, tym czasem . . .
„W okresie rozładowania obozów w Starobielsku — pisze w swej relacji mjr. Adam Moszyński — to jest od dnia 5 kwietnia do 12 m aja 1940 r„
zjawiał się przeważnie w baraku „20“ (kapitańskim) i przeważnie w godzi
nach porannych funkcjonariusz NK
WD, nazywany przez nas „papugą" i wyczytywał, wobec wezwanych do tego baraku .starszych' blokowych, nazwi
ska osób, przeznaczonych do wywie
zienia, z kartek wypisywanych maszy
nowo w Moskwie.
Zdołałem zauważyć ten szczegół kil
kakrotnie, patrząc z dworu przez okno barakowe. Na wykazach osób wyczy- tywanych widziałem przy końcu u do
łu wypisane maszynowo słowa .Mo
skwa, dnia (str. 68).
T a k więc Moskwa dobrze wie
działa, co stało się z je ń ca m i polskimi — zbro dnia była je d nakże w swych ro zm ia rach zbyt okropna, naw et n a sto s u n k i so
wieckie, b y s i ę d o n i e j p r z y z n a ć . Zasto sowan o te dy metodę k ła m stw a i wykrętów n a wszystkich szczeblach a d m i n i
stra c ji sowieckiej, kła m stw i wy
krętów czasam i ta k nieudolnych, iż w pro st rzucających się w oczy.
„Niejaka Aleksandra Urbańska, oby
watelka polska, deportowana z rodziną po inwazji sowieckiej, z Polski do Ka- zakstanu (Aktinbinska Obłast, miejsco
wość Rodnikówka), zwróciła się z po
daniem do NKWD, prosząc o wyjaśnie
nie miejsca pobytu jej męża ppor. Ry
szarda Urbańskiego, który przebywał w obozie w Kozielsku. Dotychczas u- trzymywała z nim korespondencję li
stowną, ale począwszy od marca 1940 r.
korespondencja się urwała i mąż prze
stał pisać. Na tym podaniu funkcjona
riusz smoleńskiego NKWD Filipowicz zrobił następującą notatkę .powiado
mić, że został przeniesiony do nieznane
go obozu, 6. 5. 40‘.
Zaznaczyć należy, że ciało Ryszarda P R Z E G L Ą D P O L S K I
Urbańskiego znaleziono następnie w Katyniu" (str. 71).
K ła m stw o to d e m a s k u j ą rów
nież wypowiedzi wysokich nawet dostojn ików sowieckich, j a k p o niżej przytoczony ustęp z roz
mowy B e rli n g a z M erkuło w em w październ ik u 1940 r.:
„A więc doskonale, odrzekł Berling, mamy świetne kadry dla armii w obo
zach Starobielska i Kozielska.
„Wówczas Merkułowowi wyrwało się
zdanie: . .
„Nie, ci to nie. Zrobiliśmy z nimi wielką pomyłkę (my sdiełali s nimi bolszuju oszibku)'." (str, 98,
oraz zgodne zeznania wielu świadków:
„Kriwożercew widział w marcu, kwietniu 1940, że na stacji Gniezdowa przychodziły codziennie pociągi ze Smoleńska w składzie trzech, czterech wagonów z zakratowanymi oknami.
Zacharów, który pracował na dworcu w Smoleńsku, stwierdza przybywanie wagonów z jeńcami w tym samym o- kresie. Byli to jeńcy w mundurach polskich. Transporty jeńców w kierun
ku stacji Gniezdowa trwały przez o- kres 28 dni.
Sylwestrów widział przybywające wa
gony na stację Gniezdowa, następnie wyładowanie z nich mężczyzn w uni
formach. Odbierano od nich bagaż ręczny i rzucano na ciężarówkę, więź
niów zaś wsadzano do trzech aut wię
ziennych i wieziono w kierunku K aty
nia. Nieraz auta więzienne nawracały po dziesięć razy dziennie, kursując mię
dzy stacją Gniezdowa i domem wypo
czynkowym NKWD.
Andrejew widział w marcu i kwietniu 1940 pociągi z aresztowanymi, przyby
wające na stację Gniezdowa. Byli w nich polscy żołnierze, których pozna
wał po kształcie czapki. Wsadzano ich do aut i odwożono w kierunku Katy
nia.Kisielew opowiada, że wiosną r. 1940 w ciągu czterech — pięciu tygodni sprowadzano jeńców do Kosogorów dziennie w trzech do czterech autach.
Słyszał strzały i krzyki, które docho
dziły do jego domu. W okolicy opo
wiadano, że rozstrzelano 10.000 Pola
ków . . .“ (str. 120 — z urzędowego nie
mieckiego zbioru dokumentów w spra
wie Katynia).
*
J a k już dorywczo w spom nieli
śmy, stro n a sowiecka usiłowała po odkryciu zbrodni katy ń s k iej przerzucić odpowiedzialność na Niemców. Winni męczeńskiej śm ie rc i milionów p o m o rd o w a
nych w obozach koncentracyj- 5
w ego w ty m w ypadku je s t u s t a lenie daty popełn ienia zbrodni.
D a t a ta bowiem u s t a lo n a nie zbi
cie wskaże skolei n a m orderc ę
—■ kto był w p o sia d a n iu t e r e nów, na których znajdowal i się oficerowie w chwili swej tr a g ic z nej śm ie rc i, ten popełnił tę s t r a szliwą zbrodnię.
1) „Zwłoki z giobów. 1-7 noszą wszyst
kie zimową odzież, w szczególności płaszcze wojskowe, futrzane i skórzane kurtki, jak również pulowery i szale, natomiast tylko dwa trupy spośród wydobytych z otwartego 1. 6. 1943 r.
grobu Nr. 8 miały na sobie płaszcze przy braku ciepłej bielizny; reszta by
ła w letnim ubraniu (m. in. oficer
skie bluzy).
Ten uderzający stan pozwalał przy
puszczać, że egzekucje musiały się od
bywać w różnych porach roku, co potwierdza odnalezienie licznych rosyj
skich i polskich gazet i ich pozostało
ści pomiędzy dokumentami ofiar. Pod
czas, gdy gazety wydobyte z grobów 1—7 pochodziły z okresu od marca do połowy kwietnia r. 1940, pisma wydo
byte z grobu nr. 8 nosiły daty z końca kwietnia i początku maja 1940. Jako dowody służyć mogą części wychodzą
cej w języku polskim gazety „Głos radziecki“ z 26 i 28. 4. 1940 r. (Kijów, z artykułem wstępnym „Hasła na dzień pierwszego m aja“), jak również ro
syjskie gazety z 1. 5. i 6. 5. 1940 r.“.
„ Listy i pocztówki od krewnych z Górnego Śląska, Gen. Gubernii oraz rosyjskiej strefy interesów w Polsce na wschód od Bugu — sądząc ze stem
pli pocztowych, pochodzą z okresu od jesieni 1939 r. do marca, kwietnia 1940 r. Daty te precyzują czasokres wypadków w Katyniu (wiosną 1940 r.)'' (str. 128—9 ze sprawozdania prof. dr.
Gerharda Buhtza).
2) ,,Komisja zakończona została na
stępującym końcowym orzeczeniem:
Komisja zbadała w lesie katyńskim wspólne groby, zawierające zwłoki ofi
cerów polskich, z których dotychczas otwarto siedem. Z grobów tych wy
dobyto dotychczas 982 zwłok, które zo
stały zbadane, względnie poddane sek
cji oraz zidentyfikowane w 70 procen
tach. Przyczyną śmierci były wyłącz
nie postrzały karku. Z zeznań świad
ków, dalej z listów, notatek, gazet i t. d., znalezionych przy zwłokach, wynika, że egzekucje odbyły się w ciągu miesiąca marca i kwietnia 1940 r.
Z powyższym są zupełnie zgodne, pod
kreślone w protokóle spostrzeżenia od
noszące się do masowych grobów, jak i do pojedyńczych zwłok polskich ofi
cerów.
Ekspertyzę podpisały 30 kwietnia 1943 r. w Smoleńsku następujące oso
by:
Dr. Speleers, Dr. Marków, Dr. Tram-
sen, Dr. Saxen, Dr. Palmieri, Dr. Mi- łoslavicz, Dr. de Burlet, Dr. Hajek, Dr. Birkle, Dr. Naville, Dr. Subik, Dr.
Orsós. (Str. 187 — sprawozdanie mię
dzynarodowej komisji lekarskiej.
3) „Poza pamiętnikami polscy człon
kowie komisji odczytywali na miejscu znalezione na zwłokach listy — niewy- słane przez jeńców z Kozielska, lub przez nich otrzymane. Daty wszystkich tych listów nie przekraczały kwietnia 1940. Niektóre z tych listów sam oglą
dałem i czytałem“ . . . (Str. 221).
„Wspomniane dowody rzeczowe, jak przede wszystkim pamiętniki i notatni
ki pozwoliły na dokładniejsze oznacze
nie czasu zbrodni. Wszystkie one ury
wają się na drugiej połowie marca i kwietniu 1940 r.“ (Str. 244 — relacja dr. medycyny Mariana Wodzińskiego).
4) „Moim zdaniem gazety znalezione przy trupach obalają wersję sowiecką, że jeńcy zabici zostali we wrześniu roku 1941 a nie w marcu—kwietniu 1940. Nie do pomyślenia jest bowiem, ażeby jeńcy specjalnie chronili przy sobie gazety do czytania sprzed pół
tora roku, zwłaszcza wobec wypadków dziejowych w r. 1941. Nie do pomy
ślenia jest dalej, ażeby papier gaze
towy, w który owinięte były przed
mioty w kieszeniach, w ciągu półtora roku nie uległ zniszczeniu od przetar
cia wskutek noszenia. I żeby jeńcy w ciągu tego półtora roku nie zdołali zdobyć żadnych nowych gazet, któreby im zastąpiły stare, zwłaszcza, jak już nadmieniłem — ęo wybuchu wojny nie- miecko-sowieckiej, niosącej z sobą moc cennych dla każdego Polaka wiado
mości . . . Powracam jednak do ga
zet. W tym wypadku Niemcy nie tylko musieliby usunąć wszystkie ga
zety z r. 1941, ale wyszukać (zakupić) tysiące gazet sowieckich właśnie z mar
ca—kwietnia 1940 r., powtykać je w najróżniejszy, a nie budzący swą jed
nolitością podejrzeń — sposób; niektó
re z nich podrzeć sztucznie, w niektó
re pozawijać różne przedmioty znale
zione u trupów, odwinąwszy stare opa
kowanie . . . Ale nawet w wypadku wykonalności tej koncepcji, wszystkie gazety wsadzone dopiero w marcu 1943 r. w kieszenie zabitych, oglądane w kwietniu—maju tegoż roku, czyli po miesiącu lub dwóch, musiałyby razić swą świeżością i brakiem tych cech rozkładowych, które wykazywałyby przez porównanie inne papiery“. (Str.
272-3 — sprawozdanie red. J. Mackie
wicza).
5) „Wedle odnalezionego w Katyniu pamiętnika mjr. Adama Solskiego (0490) losy transportu wywiezionego w dniu 7. 4. 1940 były następujące:
,. . . 8.4 godz. 3.30. Wyjazd ze stacji Kozielsk na zachód, 9.45 na stacji Jel- nia.8. 4. 40. od godziny 12-ej stoimy w Smoleńsku na bocznicy. 9. 4. rano paręnaście minut przed piątą pobudka w więziennych wagonach i przygoto-
P R Z E G L Ą D P O L S K I 8
wanie się do wychodzenia. Gdzieś ma
my jechać samochodami. I co dalej?
9. 4. Od świtu dzień rozpoczął się szczególnie. Wyjazd karetką więzien
ną w celkach (straszne). Przywieziono gdzieś do lasu coś w rodzaju letniska.
Tu szczegółowa rewizja. Zabrano ru
ble, pas główny, scyzoryk“ . . . Na tym pamiętnik się urywa“. (Str.
280—281).
W konklu zji tych wszystkich przytoczonych tu urywkow o do
wodów autorzy książki stw ierdza
ją:
„A cóż się okazało na miejscu zbrod
ni? — Oto, że dla ustalenia tego ter
minu nie jest konieczne przyznanie się przestępcy ani zeznania bezpośred
nich świadków zbrodni, ani nawet eks
pertyza lekarska i szereg innych oko
liczności.
Zamordowani mieli przy sobie, w po
staci dokumentów, listów, kwitów, pa
miętników i t. p. przedmiotów, a przede wszystkim gazet, gazet z wyraźnie o- kreślonym terminem . . . świadectwa swego osobistego życia i dowody kiedy ono dobiegło kresu. Każdy człowiek nosi przy sobie zazwyczaj takie dowo
dy, które posiadają swój wyraz i jak by łączne z nim życie, mówiące o jego trwaniu i końcu. O ile jednak w od
niesieniu do jednostki, dokumenty ta kie mogą mieć charakter zaledwie po
szlaki przy ustalaniu terminu śmierci człowieka — o tyle w odniesieniu do masy ludzi, do czterech przeszło ty sięcy, nabierają cech dowodu, w chwili, gdy ich masowa zbieżność jest absolut
nie oczywista.
A więc życie tysięcy ofiar katyńskie
go mordu, odczytane z dokumentów
przy nich znalezionych, wyraźnie, w sposób nie budzący najmniejszej wąt
pliwości, w sposób zupełnie dla zdro
wego sensu oczywisty — urywa się i nie sięga poza maj roku 1940.
A w maju roku 1940 władzę na tere
nie Katynia sprawowało państwo so
wieckie1.
Odpowiedź więc n a pyta nie po
staw ione n a po czątku tego u s t ę pu przychodzi s a m a — p o d k r e ślam y, w o jn a niemiecko-sowiec- k a w ybuchła w czerwcu 1941 r.
i K a ty ń do l a t a 1941 roku pozo
staw ał w r ę k a c h sowieckich.
*
N a kilku s tro n a c h d r u k u s t a raliśm y się dać czytelnikowi nie recenzj ę .,Z b r o d n i K a t y ń ' s k i e j “ lecz wybór n a jw a ż n i e j
szych a r g u m e n tó w i dowodów, u sta la ją c y c h odpowiedzialność za los za m ordow anych w K a ty niu. K sią żka ta to nieo ce nio ny m a te ria ł dla tr y b u n a łu między
narodow ego, któ ry w przyszłości będzie rozpatryw ał tę je d y n ą w swej okropności zbrodnię. Wy
starczy, je śli przyszły sędzia do
kła dnie przeczyta tę książkę i sp raw dzi autentyczność p o d a nych w niej doku m en tó w — a pote m już bez w a h a n ia nazwie m ordercę i wymierzy karę.
Stanisław Skrzy-pek
U K R A IŃ S K IE A SPIRA CJE P A Ń S T W O W E W Ś W IE T L E E T N O G R A F II
U k r a iń s k i obóz n ie podległo ' ściowry w ysuw a p o s tu la t utw o
rzenia niep o d leg łeg o p a ń s t w a u- k r a i ń s k ie g o n a obszarze około 930.000 km. kw. (1).
1) W. Kubijowicz: „ A t l a s U k r a i n y i s ą s i e d n i c h k r a j ó w“ , Lwów. 1937 r. Według Ukr. Ogólnej Encyklopedii obszar ukraińsk. aspira
cji państwowych wynosi 938.000 km.
kw.
Z obszarów sowieckich n a u- kraińslcie p a ń s tw o miałoby się złożyć: U k r a i ń s k a Sowiecka So
cja lis ty czna R ep u b lik a, K rym , znaczna część P ółnocno-K auka- skiego K r a ju z K u b a n ie m , po
łu dniow e części daw nej K urskiej i Worones kiej G ubernii, pewne części B ia łoruskiej Sowieckiej Socjalistycznej R epubliki i za
c hodnia część K ałm yckiej A uto no micznej Sowieckiej Republi-
P R Z E G L Ą D P O L S K I 9
ki, ob e jm u ją c e razem około — 770.000 km. kw.
Z obszarów po lskich U k ra in i e miałoby prz ypaść: M ałopolska W schodnia, Wołyń, Chełmszczy- zna, Łem kowszczyzna, część P o d la s ia i Pole sia , razem prz e
szło 130.000 km. k\V.
Z obszarów r u m u ń s k ic h i cze
skich: część B esarabii, R u ś Za- k a r p a c k a oraz północno B u k o wina, razem przeszło 30.000 km.
kw.U zasad n ien ie u k r a i ń s k ic h p re' te n s ji do tych obszarów w ed łu g ośw iadczeń m i a ro d a j n y c h kół u- k ra i ń s k ie g o r u c h u niep o d leg ło ściowego n a e m ig ra c ji opie ra się głów nie n a tw ierdzeniu, że U k ra iń c y stanow ią większość za
m ieszkującej je ludności,, a wo
bec te g o w oparciu o zasadę s a m os tan o w ien ia nar odów obszary te w inny być wcielone do przy
szłego p a ń s t w a u k ra iń sk ie g o . Nie w d ając się w dy sk u s ję, czy e tn o g r a fi a p o w in n a być j e dynym k ry t e riu m wytyczania g r a n i c pomiędzy państw am i, w arto j e s t zastanowić się, czy
Lp. Obszar
1. Ukraińska Socj. Hep. Sow...
2. Inne obszary ukr. aspiracji pań
stwowych w Zw. Sowieckim ...
1—2. Całość ukr. obszarów w Związku Sowieckim ... .„ ...
Z> Wszystkie ukraińskie obszary w Pol-ce ... ...
4. Wszystkie ukraińskie obszary w Rumunii ...
5. Wszystkie ukraińskie obszary w Czechosłowacji ... . ...
1—5. Wszystkie ukraińskie obszary ra
zom ... 2 2) Według ukraińskich źródeł cyfry te są wyższe, np. liczbę Ukraińców w Polsce szacują Ukraińcy na 6.1 milio
na, liczbę Ukraińców w Rumunii na 0.8 miliona. Wyżej szacują oni rów
nież liczbę ludności ukraińskiej na obszarze ukraińskich aspiracji pań
stwowych w Związku Sowieckim (patrz
„U k r a i ń s k a O g ó l n a E n cy- It 1 o d e d i a“ , tom I I I , Lwów, 1935 r., W. Kubijewicz: ,,A t l a s U k r a i n y i s ą s i e d n i c h z i e m‘‘, Lwów, 1937).
isto tnie u k r a i ń s k i p r o g r a m te r y to ria lny z n ajd u je dostate czne o- parc ie w e tn o g r a fii tych obsz a
rów i czy p r o g r a m te n je s t p r o porc jo n aln y do bio logicznych sił n a r o d u u k ra i ń s k ie g o .
Aby n a postawione wyżej p y ta n i a dać odpowiedź, m us im y się zająć analizą s t r u k tu r y lu d
nościowo - narodow ościowej ob
szaru u k r a i ń s k ic h a sp ira c ji p a ń stwowych.
Układ narodowościowy ziem u- kraińskich w latach 1926— 1931.
Za p u n k t w yjści a nasz ych roz
w ażań m u s im y prz yjąć dla u k r a iń s k ic h obszarów w Związku So
wieckim rok 1926, dla u k r a i ń skich obszar ów w Polsce rok 1931, dla u k ra i ń s k ic h obszarów w R u m u n i i i Czechosłowacji rok 1930, gdyż tylko w odnie sie niu do tych d at d y s p o n u j e m y szcze
gółowym i cyfram i staty sty czn y mi.
U k ła d naro dow ościow y ziem u k r a i ń s k ic h a sp ira c ji p a ń s t w o wych w latach 1926— 1931 prz ed
staw iał się n a s t ę p u ją c o : (2).
Proc.
Ukraiń- Ogólna Liczba ców Rok liczba Ukraiń- w stos.
ludn.w ców w do og.
milion, milion. liczby ludn.
1926 29.1 23.2 80
1926 13.2 4.8 37 (5)
1926 42.3 28.0 (3) 67
1931 9.1 5.0 (4) 55
1930 1.2 0.5 42
1930 0.8 0.5 63
1926—1931 53.4 34.0 64
3) W cyfrze tej nie mieści się 3.2 mi
liony Ukraińców, mieszkających na obszarze t. zw. ukraińskiej diaspory, t. j. poza granicami obszaru ukraiń
skich aspiracji państwowych — głów
nie w Kazakstanie, na Syberii i Da
lekim Wschodzie.
4) Za podstawę obliczenia Ukraiń
ców w Polsce przyjęliśmy korzystniej
sze dla Ukraińców dane spisu wyzna
niowego z r. 1931.
5) Na stosunkowo niski procent U- P R Z E G L A D P O L S K I 10
J a k z tablic y powyższej wyni
ka, n a obszarze u k r a i ń s k ic h a- s p ira c ji państw ow ych obok U- kra ińców żyło w latach 1926 1931 wiele m niejs zości n a r o d o wych. któ re w sum ie stanowiły ponad 35 proc. ogółu ludności.
U kła d te n nie był je dnakow y dla w sz ystkic h obszarów u k ra- iąskich.
N a U k ra in i e Sowieckiej n a j wyższy p ro cen t U k raiń có w znaj
d u jem y n a ob szarach śro d k o wego zlewiska D n ie p ru . M n ie j
szości narodow e skupiały się głó w nie n a g ran iczn y ch zie
m iach te go obszaru. R o sja n ie mieszkali głó w nie n a t. zw. Sło- bodskiej U k ra in i e , w B asenie D onie ckim , n a d brzeg am i Morza Azowskiego i C zarnego, n a P ó ł
nocnym K aukazie i K ry mie. In- ne m niejs zości narodow e, j a k Bułg arzy, G recy, T a ta r z y i inni skupiali się głów nie w p o łu d n io wych częściach U k rain y . Żydzi, rozrzuceni byli po całej U k r a inie, z ty m , że n a pra w obrz eż
nej U k ra in i e było ich więcej niż n a lewobrzeżnej.
N a obszarach u k ra i ń s k ic h w Polsce wedle d a t staty stycznych za ro k 1931 ele m ent u k r a i ń s k i był n a js ła b ie j reprezentow any w województwie lwow sk im (52.1 proc.), w ta r n o p o ls k i m (54.5 proc.) oraz n a Chełmszczyźnie i P o d la s iu , gdzie U k ra iń c y byli mniejszością. B io rą c za p o d s t a wę cyfry spisu wyznanio w ego z roku 1931, k tó r e prz yjęliśm y za w skaźnik ilości U k raiń có w _ w Polsce, z n a jd u je m y , że U k r a i ń cy posiadali w pasie c ią g n ą c y m się pomiędzy Wołyniem a w oje wództwem stanisław ow skim n ie znaczną tylko większość, a w nie których częściach^ te g o pa sa stanowili mniejszość . Główne sk u p i e n ia U k ra iń c ó w w Polsce znajdowały się n a P o d k a rp a c i u kraińców na ukraińskich obszarach w Sowietach poza Ukrainą Sowiecką wpływają duże niedobory Ukraińców na Krymie i niektórych obszarach Pólnocńo-Kaukaskiego Kraju.
(wojew. stanisław ow skie — 73 p ro c.) , n a Wołyniu (70.3 proc.) i części wojew. pole skie go ( 7 / .o proc.).
Jeśli idzie o R u m u n i ę , to czę
ści B e sarab ii, do któ ry ch U k r a ińcy roszczą p re t e n s je , za w yjąt
kie m po w iatu ch o cim sk ieg o , nie posiadały u k r a i ń s k ie j większo
ści. U k ła d naro dow ościowy w północnej Bukowinie prz y p o m i
n a ł trochę sto su n k i w wojewódz
twie lwow sk im i tarn o p o lsk im . Co się tyczy u k ra i ń s k ic h o b : szarów w Czechosłowacji, to i t a m pom im o że R uś Z a k a rp a c k a je s t powszechnie u w a ż a n a za ob
szar nies p o rn ie u k r a i ń s k i, mniejs zości n arodow e stanow iły 37 proc. ogółu m ieszkańców.
J ak k o h v iek U k ra iń c y w swych p u b lik a c ja c h , obliczonych n a u- żytek zewnętrzny, p o s ł u g u j ą się przeważnie ogóln ym i zestaw ie
nia m i, któ re optycznie w yw ołu
ją wrażenie, że cały obsz ar u k r a ińs kich a s p i ra c j i państw ow ych je s t zamieszkały przez większość u k r a i ń s k ą , to w różnych, b a r dziej szczegółowych p ra c a c h d a ją oni wyraz zanie pokoje niu , iż n a ziemiach u k ra i ń s k ic h je s t za wiele mniejszośc i na ro dow ych.
Włodzimierz K ubijowicz w sw o
im Atlasie U k ra in y , w ydanym przez I n s t y t u t N au k o w y T o w a rz ystw a Szewczenki we Lwowie,
pisze: . .
, , U k r a i n a m a więcej m n i e j szości niż jakiekolw ie k in ne wielkie e u ro p e jsk ie te ry to riu m narodowe. Wzdłuż jej g ra n ic , głów nie n a te r e n a c h wschodnich i zachodni ch, je s t duży pro cent n ie - u k ra iń sk ie j ludności. R e jo ny Chełmszczyzny, Pod las ia, K r y m u , Starodubszczyzn y i W schodni K au k az . . nie m a j ą u k ra iń s k ie j większości . . - . N a j n ie korzystn iejs ze dla U k raiń có w są półw ysp y, ja k ie w g ry z a ją się w u k r a i ń s k ie tery to riu m : doński półwysep wzdłuż D o n u i^ z o d g a łęzi en iam i wzdłuż D o ń c a je s t szlak iem R o s ja n do Azowskiego Mor za ... d r u g i półwysep, gdzie
P R Z E G L Ą D P O L S K I 11