• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Polski 1948, R. 3 nr 7 (25)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przegląd Polski 1948, R. 3 nr 7 (25)"

Copied!
42
0
0

Pełen tekst

(1)

PRZEGLĄD POLSKI

Rok 3 Lipiec 1948 N r. 7 (25)

S P IS T R E Ś C I

Z A G A D N IE N IA I P E R S P E K T Y W Y :

PRÓBA GENERALNA ... 1

ZBRODNIA KATYŃSKA — T. N i e c z u j a ... 3

ASPIRACJE UKRAIŃSKIE W ŚWIETLE ETNO­ GRAFII — S t . S k r z y p e k ... 9

AMERYKA ŁACIŃSKA — J. W e r y h a ... 24

LITERATURA PRZYSZŁOŚCI — J e r z y P i e t r - k i 0 w i c z . ... .. 31

f a k t y i 38 CYFRY ... 44

P O LSK A D N IA D Z IS IE J S Z E G O : KONWENCJA KONGRESU POLONII AMERY­ KAŃSKIEJ ... 45

KRAJ ... 47

WYCHODŹSTWO ... 50

P R Z E G L Ą D Y : PRZEGLĄD POLITYCZNY ... 65

PRZEGLĄD GOSPODARCZY ... 65

PRZEGLĄD KULTURALNY ... 67

PRZEGLĄD WYDAWNICZY ... 69

W KULISACH POLITYKI ... 72

D O K U M E N T Y : DEPARTAMENT STANU USA O POGWAŁCENIU PRZEZ SOWIETY UMÓW MIĘDZYNARODO­ WYCH ... 73

NAKŁADEM: CONTEMPORARY LIFE AND CULTURE, LTD.

(2)

B IB L IO G R A F IA K S IĄ Ż E K P O L S K IC H I O P O L S C E ( W Y D A N Y C H P O Z A G R A N IC A M I K R A J U ) Alexandrov, Victor. Journey Through

Chaos. With a Foreword by Upton Sinclair. Str. 372. Eoutledge. Lon­

don, 1948. Cena 15/-.

Ameryka Południowa. (Charakterysty­

ka geograficzna i gospodarcza). Str.

24. Nakł. Polskiego Biura Emigra­

cyjnego. Rzym, 1947.

Berg, M. II Ghetto di Varsavia. De Carlo. Roma, 1946. Cena L. 300.

Bocheński, Innocent Marie Joseph.

Europäische Philosophie der Gegen­

wart. Str. 304. A. Francke A. G.

Bern, 1947.

Borschak, E. Un prélat Ukrainien.

Ee Metropolito Cheptyckyj (ib6o—

1944). Str. 58, 3 k. nib. Bibliothèque Franco-Ukrainienne. Montreuil-sous- Bois, 1946.

Brytyjska ustawa ubezpieczeniowa wa­

żna dla Polaków. (National Insu­

rance Act). Str. 31. Wydano nakła­

dem: Forty-Four Publishers & Prin­

ters, Ltd. Edinburgh, 1948. Cena 1/3.

(Catologue). Exposition des Artistes Polonais résident en France. Orga­

nisée par l'Amitié Franco-Polonaise.

Du 31 janvier au 14 février 1948.

K. 8 nlb. (Amitié Franco-Polonaise).

Galerie des Beaux Arts. (Paris, 1948).

Chantal, Suzanne. La Sirène blessée.

Str. 4 nlb., 429, 1 nlb. Librairie Plon. Paris, 1948.

Chart, Edmund (opr.). Spis pomordo­

wanych Polaków w obozie koncentra­

cyjnym w Dachau. Str. 288 Wyd.

„Słowo Polskie“. Dachau, b. d. Ce­

na 5 /- .

Csaplaros, Istvan. Polacy i Węgrzy.

Str. 40. (Odb. z książki Stefana Ga­

la „Węgry i Wschodnia Europa", Bu­

dapeszt, 1947). Czcionkami druk.

Odön Reiner. Budapeszt, 1948.

Dikowski, S(ergiusz). Komendant Pta­

siej Wyspy. (Opowiadania). Uustr.

wyk. E. Burgunkier. Str. 355, 1 nlb.

Wydawn. Literatury w Językach Ob­

cych. Moskwa, 1947.

Goldring, Douglas. The Last Prera- taelite. A Record of the Life and Writings of Ford Madox Brown. Str.

288, tabl. 6. Macdonald, London, 1948.

Horski, Jarosław. Wiersze Pisane No­

cą. Ilustracje R. Pieniążko. Str.

32. „ Irk a “. Monachium, 1948.

Jameson, Storm. The Black Laurel.

Str. 6 nlb., 349, 1 nlb. Macmillan.

London, 1947.

Jan ta (Połczyński), Alexander. Psalms of captivity. (The English Version was Prepared by Gladys Anthony White in Collaboration with the Au­

thor... Designed by Suzette Hamill).

Str. 52, 1 nlb. The Pocahontas Press, b. m. (December, 1947).

Jaray, Gabriel Louis. Tableau de l'Allemagne et de la Pologne. Presse Française et étrangère. Paris, 1945.

Katalog 1948. „Libella". Składnica Książki Polskiej. Str. 20. Paris, 1948.

Kordt, Erich. Wahn und Wirklichkeit.

Union Deutsche Verlagsgesellschafi.

Stuttgart.

Krogh-Jensen, G. Polens biblioteker under og efter okkupationsaarene.

Str. 16. (Odb. z „Bogens Verden“ , 1948. l. (Kobenhavn), 1948.

Langer, Robert. Seizure of Territory.

The Stimson Doctrine and Related Principles in Legal Theory and Di­

plomatic Practice. Str. 313. Prince­

ton University Press. Cumberlege, London. Cena 20/ - .

Lanzi, Michele (pseud.: Leonardo 8i- moni). Berlino Ambasciata d‘ l talia, 1939—1943. Str. 8 nlb., 418, tabl. 6. Migliaresi. Roma, 1946.

Lindner, Jerzy. Elektryk-instalator.

Podręcznik dla instalatorów. Str.

256. Nakładem własnym autora. So­

lingen, 1947. Cena 12/6.

Lwów 6. V II. 1920. X X V . Niemcy 6. V I I I . 1945. Str. 82 nlb., 2 tabl.

„Strażnica". Celle, 1947.

Manning, Clarence A. A Soldier of Liberty: Casimir Pulaski. Philoso­

phical Library. New York, 1946.

Cena 15/-.

Manning, Clarence A. The Story of the Ukraine. Str. 326. Philosophical Library. New York, 1947.

Merlay, Michel. Panslavisme ou dé- fence des Slaves? Str. 8 nlb. Bureau d'informations Polonaises. Paris, mars 1947.

Mickiewicz, Adam. Le livre des pèle­

rins polonais. Texte présenté par Charles Journet. Str. 146, 2 nlb.

L. U. Egloff. Paris (1947).

Moją Ojczyzna-Polszczyzna. Wybér poezji polskiej. (Tyt. ang .A Polish Anthology). Wybrał i ułożył T. M.

Filip. Przełożył na angielski M. A.

Michael. Str. 405. Duckworth. Lon­

don, 1947. Cena 10/6.

(Ciąg dalszy na str. 3 okładki)

Mfr fH

P R Z E G L Ą D P O L S K I

C

Rok 3 L O N D Y N , L I P I E C, ¡948____________ Nr- 7 (25)

PRÓBA G E N E R A L N A ”)

Radio i gazety w Polsce pełne są b e z u sta n n y c h p ow itań różnych politycznych gośc i z zagra nicy.

To sam o radio i te sa m e gazety donoszą również b e z u sta n n ie o wyjazdach d ele gacji z P o ls k i do różnych k rajó w „ d e m o k r a c ji lu ­ d o w e j“ . P o n a d to d r u k u j e się i ogła sza teks ty zaw artych p o ro ­ zum ień politycznych, g o s p o d a r ­ czych, k u lt u ra l n y c h i — w ojsko­

wych. T y c h ostatn ich nie ogła- sza się in ex te nso, u k a z u ją się o nich tylko uroczyste i pełne aluzji wzmianki.

Jeżdżą i prz yjeżdżają w g o ­ rączkow ym te m pie ,,p re m ie r z y “ , ,, m i n is tro w ie ‘1, przewodniczący

„ p a id a m e n tó w “ , nie licząc setek różnych wycieczek i ,,w y m ia n “ . Z R u m u n ii, B u łg a rii, Węgier, Czechosłowacji, Jugos ław ii, Al­

banii, sowieckiej części Niemiec, F inlandii. N ad aw an y je s t tem u sz w endaniu się niesłychany roz­

gło s i znaczenie, p is m a przepeł­

nio ne są do obrzydzenia kilom e­

trowym i a rty k u ła m i i upozowa- nym i zdjęciami dy g n itarzy , ulice zalewane są c h o rą g w ia m i w edłu g n a jle p sz y c h h itle row skich wzo­

rów, w najw ię kszych salach m ia s t odbyw ają się „ a k a d e m i e “ , n a któ rych odkle pyw ane zostają zdawkowe a na d ę te ban ały.

Cały ten ruch tu rysty czny przedsta w ia ny je s t ja k o „w ielk ie *

*) Artykuł niniejszy pisany był w chwili, kiedy przyszły na zachód do­

piero pierwsze wiadomości z krajów bałkańskich. Nie przesądzając rozwo­

ju wypadków w Jugosławii, należy stwierdzić, że są one kapitalną ilustra­

cją podniesionego w niniejszych uwa­

gach problemu.

P R Z E G L Ą D P O L S K I

dzieło p o k o j u “ i „n aw iązy w an ie b r a t n ic h węzłów przyjaźni m ię­

dzy n a r o d a m i “ . J e s t to, oczy­

wiście, m a s k a zew nętrzna, poza k tó r ą k r y j ą się cele zupełnie in ­ ne. Warto zdawać sobie z nich ja s n o sprawę.

N a w stęp ie dobrze je s t prz y­

po mnieć f a k t zasadniczy: p o d ró ­ że odbyw ają się w sferze o p a n o ­ wanej przez Sowiety, a w sferze tej nie m a nieza leżnych faktów politycznych, dzieje się ta m ty l­

ko to, co p o d y k tu je polity ka so­

wiecka. Co p ra w d a sowieccy a r ­ chitekci polityczni robią olbrzymi wysiłek, aby nazew nątrz w sz yst­

ko w yglą dało ba rd zo niezawiśle, to należy do zespołu m etod, ale w rzeczywistości wszystko jest dy kto w an e. Ożywiony ruch po­

dróżniczy „ p o li t y k ó w “ sfery so- wieckiej również je s t rezulta tem d ykta nda.

J e g o celem je s t przyśpieszenie s p r a s o w a n i a nowych sowieckich nab y tk ó w te ry to rialn y ch w j e d ­ nolity i posłuszny blok. T o , co się w tej chwili n a te r e n a c h opa­

now anych przez Sowiety dzieje, je s t przecież niczym innym , ja k ostrożnym konsolid ow anie m t r u d ­ nych i rozbieżnych terenów po­

litycznych n a wzór doty chczaso­

wych części sow ie ckiego p a ń ­ stwa.

Prz yświeca obecnym zabie gom sowieckim n a tych te r e n a c h rów­

nież cel drugi.

P o lity k a sowiecka o p eru je w tej chwili już zupełnie k o n k r e t ­ n ym i pojęciam i p a n o w a n ia nad c a ł y m św iatem. To, co przez ostatn ich trzydzieści la t było m i ­ tem , staje się — w przew id yw a­

niu polityków sowieckich — naj- 1

(3)

bliższą rzeczywistością. Muszą się tedy zatroszczyć, ja k to bę­

dzie p raktycznie wyglądało. Czy w postaci rozszerzonego Związku R epu b lik , czy w postaci n o rm a l' n e g o — w dotychczaso wym zna­

czeniu — zespołu pozornie n ie ­ zależnych p aństw . A jeśli to ostatn ie, to co należy robić, aby przy u ra to w a n iu pozoru n ie za­

leżności po szczeg ólnych p aństw , związać je tak, ab y nie mog ły zipnąć sam e, bez pozwolenia Mo­

skwy ?

N a te renie obecnych, niepeł­

nych — zdanie m Sowietów' — zdobyczy, odbyw a się więc p ró ­ ba^ g e n e r a l n a prz edsta w ie nia, k tó re za p a rę la t odbyć się m a ju ż w pełnej obsadzie świata.

Model, który się wypró bowuje, to ja k b y sp ecjaln y sy s tem solar- ny: w śro d k u R o sja, wokół k r ą ­ żą pla nety, pozornie niezależne, w rzeczyw istości uw iązane i uza­

leżnione od swego kierowniczeg o ce n tr u m . T o związanie oparte je s t n a no w ych ty pach węzłów.

Są one w łaśn ie wypróbowane.

M arionetki poszczególnych k r a ­ jów' wroja żują z wywieszonymi ję ­ zorami, plotą i zapie nia ją się nie sw oim i te ks tam i. U d a j ą j a ­ kie ś sam odzie lne poro zum ie nia 1 in icjatyw y, a ty m czasem je s t to nic in n e g o , j a k p ró b a wytrzy­

małości i spraw ności nowowy- myślo nych postronków' sowiec­

kie go imperializm u. Czy są do­

syć m o cn e? Czy w y trzy m ają?

Czy są w ysta rczają ce z p u n k tu widzenia k am uflażu ?

P r ó b a g e n e r a l n a nie odbyw'a się bez aw antu r. P o w s ta j ą one wtedy. g d y m a r io n e t k a przej mie się za ba rd zo swoją rolą i zacznie się jej zdawmć, że je s t żywym człowiekiem. D ym itrow z B uł­

g a rii, przecież sta ry i w ypróbo­

wany k o m u n ista , przywołany został do porz ądku, g d y „ n i e ­ zależność“ p a ń stw „ludow ej de­

m o k r a c j i “ począł b rać bardziej n a serio, niż to Moskwńe odpo­

wiadało. To sam o dzieje się te ­ raz z w ybitnym i k o m u n i s t a m i w 2

2

R u m u n ii i Ju g o s ław ii, a mówi się naw et o s a m y m Tito. że prz y­

dzielona rola uderz yła m u zanad­

to do głowy. W s t o s u n k u do n ie m ie ckich k o m u n istó w k o n ie ­ czna je s t również najw yższ a czuj­

ność. Wiadomo przecież, n a czym opie ra się ich k o m u n i s t y ­ czna ortodoksja . Zak ład ają, że w świecie k o m u n isty c z n y m rolę kierowniczą m o g ą pełnić w prz y­

szłości nie prym ityw ni i śm ie r­

dzący dziegc iem R o sja n ie , ale sól ziemi, n a ró d stworzony do rządzenia g lo b e m — Niemcy.

R o sja zdaje sobie sp raw ę z niebez pieczeń stwa, k tó r e lęże się w wielu gło w ach n a zachodzie:

„ n i e obaw ia m y się k o m u n i z m u ! gd y przyjdzie do n a s , będzie to in n y k om unizm , a w ty m świe­

cie k o m u n isty czn y m ośrodkie m rządów będziemy m y “ . Im w ięk­

szą m as ę przes trzeni z a g a rn i a R osja, tym to niebez pieczeństwo odśr odkowośc i je s t większe. Cóż powiedzieć, g d y z a g a rn ie cały ś w i a t !

D la te g o Sowiety robią pró bę g e n e r a l n ą nowych postronków . Złe porz ucają, m ocne i skuteczne zostawiają. Ludzie się nie liczą.

Od te g o w każdym k r a j u , obok

„ p r e m i e r ó w “ i „ m i n i s t r ó w “ , is t­

nieją ekip y sowieckiego NKW D . Źle idzie taki m in is ter, marzy m u się ryw alizacja z M oskw ą — k rótki proces.

P r ó b a g e n e r a l n a je s t w pełnym bie gu. Zac in ani b a te m i n s t r u k ­ cji z Moskw y, d y g n itarze d em o­

k racji ludowych jeżdżą i krę cą się j a k w ukropie. N aiw nością byłoby przypisywać ty m akcjo m znaczenie inne. niż is to tnie m a ­ ją: zaciskania sieci, postro nków , więzów i pęt niewoli, któ re R o ­ s j a przyciąga n a tych, któ rych już złapa ła i prz ygotow uje n a tych, którzy jeszcze wolni c h o ­ dzą po świecie.

P r ó b a g e n e r a l n a sy s tem u m ie­

rz onego n a cały świat. Czy nie je s t to je d n a k ło wieniem ryb przed nie w odem ?

P R Z E G L Ą D P O L S K I

T adeu sz N ieczuja

Z B R O D N IA K A T Y Ń S K A )

Wymordowanie w Katyniu oficerów polskich, wziętych do niewoli przez Rosję sowiecką w r. 1939, jest jedną z najohydniejszych zbrodni ubiegłej wojny, która przecież obfitowała w akty szczególnie nieludzkiego terroru.

Mimo swego wyjątkowego charakteru, zbrodnia katyńska do dziś dnia nie została ukarana. Jeśli tak się stało, to wpłynął na to oportunizm po­

lityczny i moralny świata powojennego. Ale widmo okropnej zbrodni nie blednie i nie ustępuje. Przeciwnie, z każdym rokiem potężnieje i nabiera wyrazistości, woła o karę na winnych, zamieniając się w krwawy symbol tej nieludzkiej tragedii, która obejmując obóz jeńców polskich w Katyniu,

rozlała się na cały świat.

„Ofiary mordu katyńskiego, bezbronni jeńcy strzelani tysią­

cami przez swoich katów na krawędzi otwartych grobów — to byli nasi rodacy, towarzy­

sze broni i koledzy, ojcowie ro­

dzin, mężowie, bracia, synowie.

Nie ma prawie Polaka, któryby kogoś bliskiego w tych mogiłach nie stracił. Ujawnić tych mor­

derców i domagać się dla nich kary, to moralny obowiązek przede wszystkim nas Polaków, znajdujących się poza okupacją sowiecką w krajach wolnych świata cywilizowanego“ .

Władysław Anders

*

D r u g a w o jn a św iatowa prz y­

niosła ze sobą tyle straszliwych cier pień ludzkich, tyle zbrodni zaborczych im perializm ów , zdawało się, że n a ro d y stępiały na okropności nowoczesnej to ta l­

nej wojny. A je d n a k k o m u n i k a t radia nie m ie ckiego z 13 k w ie t­

nia 1943 roku o odkry ciu w l a ­ sku k a ty ń s k im masowych g r o ­ bów żołnierzy polskic h, byłych sowieckich je ńców w oje nnych, w strząsnął do głę bi opin ią p u b li­

czną krajów cywilizowanych.

O dkryto zbrodnię, o jakiej nie słyszano naw et w dziejach b a ­ jecznych ludów barb arzy ń sk ich . Wedle k o m u n i k a tu nie m ie ckiego ponad 10.000 oficerów w ojsk pol­

skich, będących w niewoli so­

wieckiej, zostało masowo zamor­

dowanych strzała m i rewolwero-

*) „Zbrodnia katyńska w świetle do­

kumentów“ z przedmową Władysława Andersa. „Gryf“ -- Londyn 1948, str.

XV + 384.

wymi w tył głowy i p o g rz e b a ­ nych we w spólnych m ogiła ch.

K o m u n ik a t wskazyw ał m o s k a- 1 i jak o sp rawców zbrodni.

W dw a dn i po tem (15. 4. 43.) ro zgłośnia m o s k iew sk a podała, iż zn ajd u jący się w trzech obo­

zach pod Sm oleńskiem je ńcy pol­

scy zostali w czasie odw rotu a r ­ mii czerwonej zagarnięci przez Niemców, którzy n a s t ę p n ie ich rozstrzelali.

,,. . . Niemiecko-faszystowskie donie­

sienia w tej sprawie nie pozostawiają żadnej wątpliwości co do tragicznego losu byłych polskich jeńców wojennych, którzy byli zatrudnieni na robotach budowlanych w 1941 r. w okolicach na zachód od Smoleńska i którzy wraz z wieloma poddanymi sowieckimi, za­

mieszkałymi w okolicy Smoleńska, wpa­

dli w ręce oprawców niemiecko-faszy- stowskich w lecie 1941 r. po wycofaniu się wojsk sowieckich z okręgu Smoleń­

ska“. (Str. 104).

P o d a ją c ten k o m u n i k a t do r a ­ dia, zapom nieli d y g n itarze z K re ­ mla, że przez przeszło rok za­

pewniali władze polskie, że wszyscy je ńcy polscy zostali już zwolnieni i nic im nie wiadomo o losie zagin ionych oficerów.

... Rozmowa generała Sikorskiego ze Stalinem odbyła się na Kremlu, w dniu 3 grudnia 1941 r. z udziałem gen.

Andersa i kom. Molotowa. Odpowied­

nia część jej protokółu brzmi:

Gen. Sikorski: — . . . stwierdzam wo­

bec Pana Prezydenta, iż jego oświad­

czenie o amnestii nie jest wykonywa­

ne. Dużo i to najcenniejszych naszych ludzi znajduje się jeszcze w obozach pracy i w więzieniach.

Stalin — (notując): To jest niemożli­

we, gdyż amnestia dotyczyła wszyst­

kich i wszyscy Polacy są zwolnieni“

(str. 86).

P R Z E G L Ą D P O L S K I 3

(4)

Przy prot okóle zaś z wizyty p o żegnalnej a m b a s a d o r a K o ta w dniu 8. 7. 1942. u W yszyńs kie' go zn ajd u jem y taki ustęp:

...Wyszyńskij: — Co do przetrzy­

mywania Polaków w więzieniach czy obozach, czy na ciężkiej pracy, to mu­

szę zapewnić pana ambasadora, że zaj­

mowałem się tymi sprawami i zbada­

łem, że naprawdę ich tam nie ma.

Oficerów nie ma ani na bliższej pół­

nocy, ani nigdzie indziej.

Może są poza ZSSR, może część zmarła. Wszyscy oswobodzeni.

Część została zwolniona przed naszą wojną z Niemcami, część potem“ (str.

95).

D la w y jaśn ien ia spraw y Rząd Pols ki w L o ndynie zwrócił się do Mię dzynaro dow ego Czerwone­

go Krzyża z p ro ś b ą o wysłanie kom isji dla zbadania spraw y na miejscu . Również N iemcy zwró­

cili się do Mię dzynaro dow ego Krzyża z id en tyczną p ro ś b ą — rząd sowiecki je d n a k odrzucił tę szansę oczyszczenia się z zarzu­

tu potw orn ej zb ro dni przed n e u ­ tr a ln ą k o m i s j ą międzynarodową.

. . . „Jeśli radio moskiewskie dnia 15 kwietnia 1943 r., czyli już w dwa dni po ujawnieniu zbrodni katyńskiej, mo­

gło stwierdzić bez wahania, że chodzi tu o byłych polskich jeńców wojen­

nych, którzy byli zatrudnieni na robo­

tach budowlanych w 1941 r. w okoli­

cach na zachód od Smoleńska i któ­

rzy . . . wpadli wr ręce oprawców nie- miecko-faszystowskich w lecie 1941 r.

po wycofaniu się wojsk sowieckich z okręgu Smoleńska', to dlaczego infor­

macji tej samej nie udzieliły władze sowieckie przedstawicielom polskim w ciigu dziesięciomiesięcznych rokowań w latach 1941—1942, mających za przed­

miot poszukiwanie tychże polskich jeń­

ców wojennych ?

Dlaczego odpowiedź ta padła dopiero po ujawnieniu przez Niemców, że jeń­

cy leżą pomordowani w grobach katyń­

skich ?

Odpowiedź na to pytanie stałaby się może odpowiedzią na pytanie drugie, dlaczego rząd sowiecki nie dopuścił do śledztwa Międzynarodowego Czerwone­

go Krzyża" (str. 117).

Nie w y ciąg n ął w ładca sowiec­

ie i przed siebie czystych rą k do p okazania św iatu, boją c się wi­

docznie, iż pla m y krwi n a nich nie spłowiały dostateczn ie i m o ­ g ą wy kazać, że zbójca z 1939 roku nie zmienił się w nie w in ną

owieczkę w r. 1941, ja k chciał to wmówić łatwow ie rnym.

Zato po odzyskaniu w r. 1943 tych terenów rząd sowiecki o- gło sił w styczniu 1944, a więc w kilka miesięcy po powrocie n a te obszary, k o m u n i k a t powo­

ła nej przez siebie kom isji, sk ła­

dającej się w całości z obywateli sowieckich — k o m u n i k a t, s t a r a ­ ją cy się nie u d o ln ie przerzucić wńnę za zbrodnię n a Niemców .

W rezultacie polityki appease- m e n t u sp r a w a zbrodni k a ty ń s k ie j została włączona do a k tu o s k a r ­ żenia procesu n o ry m b e rsk ie g o :

„Kiedy jednak ogłoszono w jesieni 1946 roku wyrok Nadzwyczajnego Try­

bunału Wojskowego, okazało się, że wśród niezliczonych potwornych zbrod­

ni, udowodnionych przywódcom hitle­

rowskich Niemiec, zbrodnia katyńska nie została wymieniona. Zbrodniarze niemieccy nie zostali więc uznani win­

nymi wymordowania wieiu tysięcy jeń­

ców polskich, odnalezionych w grobach pod Smoleńskiem" (Przedmowa Gen.

Andersa).

*

Spraw y tej nie zapom niał je d ­ nak że n a ró d polski ani też pozo­

s ta ją c e n a w ychodźstw ie je g o czynniki kierownicze. M ateriały odnoszące się do zbrodni k a t y ń ­ skiej były s t a r a n n ie g ro m a d z o ­ ne, zeznania świadków spisyw a­

ne. Wreszcie ja k o owoc k ilk u ­ letniej pra cy, pro w ad zo nej su ­ m iennie przez g ro n o ludzi pod je dnolit ą re d a k c j ą została w y d a­

n a książka p. t. „ Z b r o d n i a k a t y ń s k a w ś w i e t l e d o k u m e n t ó w “ z przedm o­

wą G e n e ra ła W ła dysła w a A n d e r ­ sa, byłe go dowódcy A rmii P o l­

skiej w ZSSR. K s ię g a ta — zbiór wszystkich d ostępnych do­

k u m e n tó w — s k ła d a się z czte­

rech części: 1) Prz ed u ja w n ie ­ niem zbrodni, 2) U ja w nie nie zbrodni i ogłoszone dokum enty, 3) D odatkow e m a te ria ły pol­

skie, 4) K to je s t spraw cą zbrodni k a ty ń s k ie j , oraz U zupełn ie nia , n a k tó r e sk ł a d a ją się dodatk ow e d o k u m e n ty oraz zdjęcia z m i e j­

sca zbrodni.

Większość oficerów oraz część

4 P R Z E G L Ą D P O L S K I

podoficerów zg ru p o w a n a była na terenie ZSSR w trzech wielkich obozach jenieckic h w S taro b iel­

s ku, Kozielsku i Ostaszkowie.

Z obozów tych, poza nieliczną g r u p ą , n ik t do arm ii polskiej w ZSSR się nie zgłosił. N a w sz yst­

kie polskie in terw en cje w tej sp raw ie władze sowieckie ze S ta ­ linem na czele, odpow iadały, iż wszyscy Pola cy są zwolnieni i o losie za gin ionych nic władzom sowieckim nie je s t wiadomo, tym czasem . . .

„W okresie rozładowania obozów w Starobielsku — pisze w swej relacji mjr. Adam Moszyński — to jest od dnia 5 kwietnia do 12 m aja 1940 r„

zjawiał się przeważnie w baraku „20 (kapitańskim) i przeważnie w godzi­

nach porannych funkcjonariusz NK­

WD, nazywany przez nas „papugą" i wyczytywał, wobec wezwanych do tego baraku .starszych' blokowych, nazwi­

ska osób, przeznaczonych do wywie­

zienia, z kartek wypisywanych maszy­

nowo w Moskwie.

Zdołałem zauważyć ten szczegół kil­

kakrotnie, patrząc z dworu przez okno barakowe. Na wykazach osób wyczy- tywanych widziałem przy końcu u do­

łu wypisane maszynowo słowa .Mo­

skwa, dnia (str. 68).

T a k więc Moskwa dobrze wie­

działa, co stało się z je ń ca m i polskimi — zbro dnia była je d ­ nakże w swych ro zm ia rach zbyt okropna, naw et n a sto s u n k i so­

wieckie, b y s i ę d o n i e j p r z y z n a ć . Zasto sowan o te ­ dy metodę k ła m stw a i wykrętów n a wszystkich szczeblach a d m i n i­

stra c ji sowieckiej, kła m stw i wy­

krętów czasam i ta k nieudolnych, iż w pro st rzucających się w oczy.

„Niejaka Aleksandra Urbańska, oby­

watelka polska, deportowana z rodziną po inwazji sowieckiej, z Polski do Ka- zakstanu (Aktinbinska Obłast, miejsco­

wość Rodnikówka), zwróciła się z po­

daniem do NKWD, prosząc o wyjaśnie­

nie miejsca pobytu jej męża ppor. Ry­

szarda Urbańskiego, który przebywał w obozie w Kozielsku. Dotychczas u- trzymywała z nim korespondencję li­

stowną, ale począwszy od marca 1940 r.

korespondencja się urwała i mąż prze­

stał pisać. Na tym podaniu funkcjona­

riusz smoleńskiego NKWD Filipowicz zrobił następującą notatkę .powiado­

mić, że został przeniesiony do nieznane­

go obozu, 6. 5. 40‘.

Zaznaczyć należy, że ciało Ryszarda P R Z E G L Ą D P O L S K I

Urbańskiego znaleziono następnie w Katyniu" (str. 71).

K ła m stw o to d e m a s k u j ą rów­

nież wypowiedzi wysokich nawet dostojn ików sowieckich, j a k p o ­ niżej przytoczony ustęp z roz­

mowy B e rli n g a z M erkuło w em w październ ik u 1940 r.:

„A więc doskonale, odrzekł Berling, mamy świetne kadry dla armii w obo­

zach Starobielska i Kozielska.

„Wówczas Merkułowowi wyrwało się

zdanie: . .

„Nie, ci to nie. Zrobiliśmy z nimi wielką pomyłkę (my sdiełali s nimi bolszuju oszibku)'." (str, 98,

oraz zgodne zeznania wielu świadków:

„Kriwożercew widział w marcu, kwietniu 1940, że na stacji Gniezdowa przychodziły codziennie pociągi ze Smoleńska w składzie trzech, czterech wagonów z zakratowanymi oknami.

Zacharów, który pracował na dworcu w Smoleńsku, stwierdza przybywanie wagonów z jeńcami w tym samym o- kresie. Byli to jeńcy w mundurach polskich. Transporty jeńców w kierun­

ku stacji Gniezdowa trwały przez o- kres 28 dni.

Sylwestrów widział przybywające wa­

gony na stację Gniezdowa, następnie wyładowanie z nich mężczyzn w uni­

formach. Odbierano od nich bagaż ręczny i rzucano na ciężarówkę, więź­

niów zaś wsadzano do trzech aut wię­

ziennych i wieziono w kierunku K aty­

nia. Nieraz auta więzienne nawracały po dziesięć razy dziennie, kursując mię­

dzy stacją Gniezdowa i domem wypo­

czynkowym NKWD.

Andrejew widział w marcu i kwietniu 1940 pociągi z aresztowanymi, przyby­

wające na stację Gniezdowa. Byli w nich polscy żołnierze, których pozna­

wał po kształcie czapki. Wsadzano ich do aut i odwożono w kierunku Katy­

nia.Kisielew opowiada, że wiosną r. 1940 w ciągu czterech — pięciu tygodni sprowadzano jeńców do Kosogorów dziennie w trzech do czterech autach.

Słyszał strzały i krzyki, które docho­

dziły do jego domu. W okolicy opo­

wiadano, że rozstrzelano 10.000 Pola­

ków . . .“ (str. 120 — z urzędowego nie­

mieckiego zbioru dokumentów w spra­

wie Katynia).

*

J a k już dorywczo w spom nieli­

śmy, stro n a sowiecka usiłowała po odkryciu zbrodni katy ń s k iej przerzucić odpowiedzialność na Niemców. Winni męczeńskiej śm ie rc i milionów p o m o rd o w a­

nych w obozach koncentracyj- 5

(5)

w ego w ty m w ypadku je s t u s t a ­ lenie daty popełn ienia zbrodni.

D a t a ta bowiem u s t a lo n a nie zbi­

cie wskaże skolei n a m orderc ę

—■ kto był w p o sia d a n iu t e r e ­ nów, na których znajdowal i się oficerowie w chwili swej tr a g ic z ­ nej śm ie rc i, ten popełnił tę s t r a ­ szliwą zbrodnię.

1) „Zwłoki z giobów. 1-7 noszą wszyst­

kie zimową odzież, w szczególności płaszcze wojskowe, futrzane i skórzane kurtki, jak również pulowery i szale, natomiast tylko dwa trupy spośród wydobytych z otwartego 1. 6. 1943 r.

grobu Nr. 8 miały na sobie płaszcze przy braku ciepłej bielizny; reszta by­

ła w letnim ubraniu (m. in. oficer­

skie bluzy).

Ten uderzający stan pozwalał przy­

puszczać, że egzekucje musiały się od­

bywać w różnych porach roku, co potwierdza odnalezienie licznych rosyj­

skich i polskich gazet i ich pozostało­

ści pomiędzy dokumentami ofiar. Pod­

czas, gdy gazety wydobyte z grobów 1—7 pochodziły z okresu od marca do połowy kwietnia r. 1940, pisma wydo­

byte z grobu nr. 8 nosiły daty z końca kwietnia i początku maja 1940. Jako dowody służyć mogą części wychodzą­

cej w języku polskim gazety „Głos radziecki“ z 26 i 28. 4. 1940 r. (Kijów, z artykułem wstępnym „Hasła na dzień pierwszego m aja“), jak również ro­

syjskie gazety z 1. 5. i 6. 5. 1940 r.“.

„ Listy i pocztówki od krewnych z Górnego Śląska, Gen. Gubernii oraz rosyjskiej strefy interesów w Polsce na wschód od Bugu — sądząc ze stem­

pli pocztowych, pochodzą z okresu od jesieni 1939 r. do marca, kwietnia 1940 r. Daty te precyzują czasokres wypadków w Katyniu (wiosną 1940 r.)'' (str. 128—9 ze sprawozdania prof. dr.

Gerharda Buhtza).

2) ,,Komisja zakończona została na­

stępującym końcowym orzeczeniem:

Komisja zbadała w lesie katyńskim wspólne groby, zawierające zwłoki ofi­

cerów polskich, z których dotychczas otwarto siedem. Z grobów tych wy­

dobyto dotychczas 982 zwłok, które zo­

stały zbadane, względnie poddane sek­

cji oraz zidentyfikowane w 70 procen­

tach. Przyczyną śmierci były wyłącz­

nie postrzały karku. Z zeznań świad­

ków, dalej z listów, notatek, gazet i t. d., znalezionych przy zwłokach, wynika, że egzekucje odbyły się w ciągu miesiąca marca i kwietnia 1940 r.

Z powyższym są zupełnie zgodne, pod­

kreślone w protokóle spostrzeżenia od­

noszące się do masowych grobów, jak i do pojedyńczych zwłok polskich ofi­

cerów.

Ekspertyzę podpisały 30 kwietnia 1943 r. w Smoleńsku następujące oso­

by:

Dr. Speleers, Dr. Marków, Dr. Tram-

sen, Dr. Saxen, Dr. Palmieri, Dr. Mi- łoslavicz, Dr. de Burlet, Dr. Hajek, Dr. Birkle, Dr. Naville, Dr. Subik, Dr.

Orsós. (Str. 187 — sprawozdanie mię­

dzynarodowej komisji lekarskiej.

3) „Poza pamiętnikami polscy człon­

kowie komisji odczytywali na miejscu znalezione na zwłokach listy — niewy- słane przez jeńców z Kozielska, lub przez nich otrzymane. Daty wszystkich tych listów nie przekraczały kwietnia 1940. Niektóre z tych listów sam oglą­

dałem i czytałem“ . . . (Str. 221).

„Wspomniane dowody rzeczowe, jak przede wszystkim pamiętniki i notatni­

ki pozwoliły na dokładniejsze oznacze­

nie czasu zbrodni. Wszystkie one ury­

wają się na drugiej połowie marca i kwietniu 1940 r.“ (Str. 244 — relacja dr. medycyny Mariana Wodzińskiego).

4) „Moim zdaniem gazety znalezione przy trupach obalają wersję sowiecką, że jeńcy zabici zostali we wrześniu roku 1941 a nie w marcu—kwietniu 1940. Nie do pomyślenia jest bowiem, ażeby jeńcy specjalnie chronili przy sobie gazety do czytania sprzed pół­

tora roku, zwłaszcza wobec wypadków dziejowych w r. 1941. Nie do pomy­

ślenia jest dalej, ażeby papier gaze­

towy, w który owinięte były przed­

mioty w kieszeniach, w ciągu półtora roku nie uległ zniszczeniu od przetar­

cia wskutek noszenia. I żeby jeńcy w ciągu tego półtora roku nie zdołali zdobyć żadnych nowych gazet, któreby im zastąpiły stare, zwłaszcza, jak już nadmieniłem — ęo wybuchu wojny nie- miecko-sowieckiej, niosącej z sobą moc cennych dla każdego Polaka wiado­

mości . . . Powracam jednak do ga­

zet. W tym wypadku Niemcy nie tylko musieliby usunąć wszystkie ga­

zety z r. 1941, ale wyszukać (zakupić) tysiące gazet sowieckich właśnie z mar­

ca—kwietnia 1940 r., powtykać je w najróżniejszy, a nie budzący swą jed­

nolitością podejrzeń — sposób; niektó­

re z nich podrzeć sztucznie, w niektó­

re pozawijać różne przedmioty znale­

zione u trupów, odwinąwszy stare opa­

kowanie . . . Ale nawet w wypadku wykonalności tej koncepcji, wszystkie gazety wsadzone dopiero w marcu 1943 r. w kieszenie zabitych, oglądane w kwietniu—maju tegoż roku, czyli po miesiącu lub dwóch, musiałyby razić swą świeżością i brakiem tych cech rozkładowych, które wykazywałyby przez porównanie inne papiery“. (Str.

272-3 — sprawozdanie red. J. Mackie­

wicza).

5) „Wedle odnalezionego w Katyniu pamiętnika mjr. Adama Solskiego (0490) losy transportu wywiezionego w dniu 7. 4. 1940 były następujące:

,. . . 8.4 godz. 3.30. Wyjazd ze stacji Kozielsk na zachód, 9.45 na stacji Jel- nia.8. 4. 40. od godziny 12-ej stoimy w Smoleńsku na bocznicy. 9. 4. rano paręnaście minut przed piątą pobudka w więziennych wagonach i przygoto-

P R Z E G L Ą D P O L S K I 8

wanie się do wychodzenia. Gdzieś ma­

my jechać samochodami. I co dalej?

9. 4. Od świtu dzień rozpoczął się szczególnie. Wyjazd karetką więzien­

ną w celkach (straszne). Przywieziono gdzieś do lasu coś w rodzaju letniska.

Tu szczegółowa rewizja. Zabrano ru­

ble, pas główny, scyzoryk“ . . . Na tym pamiętnik się urywa“. (Str.

280—281).

W konklu zji tych wszystkich przytoczonych tu urywkow o do­

wodów autorzy książki stw ierdza­

ją:

„A cóż się okazało na miejscu zbrod­

ni? — Oto, że dla ustalenia tego ter­

minu nie jest konieczne przyznanie się przestępcy ani zeznania bezpośred­

nich świadków zbrodni, ani nawet eks­

pertyza lekarska i szereg innych oko­

liczności.

Zamordowani mieli przy sobie, w po­

staci dokumentów, listów, kwitów, pa­

miętników i t. p. przedmiotów, a przede wszystkim gazet, gazet z wyraźnie o- kreślonym terminem . . . świadectwa swego osobistego życia i dowody kiedy ono dobiegło kresu. Każdy człowiek nosi przy sobie zazwyczaj takie dowo­

dy, które posiadają swój wyraz i jak ­ by łączne z nim życie, mówiące o jego trwaniu i końcu. O ile jednak w od­

niesieniu do jednostki, dokumenty ta ­ kie mogą mieć charakter zaledwie po­

szlaki przy ustalaniu terminu śmierci człowieka — o tyle w odniesieniu do masy ludzi, do czterech przeszło ty ­ sięcy, nabierają cech dowodu, w chwili, gdy ich masowa zbieżność jest absolut­

nie oczywista.

A więc życie tysięcy ofiar katyńskie­

go mordu, odczytane z dokumentów

przy nich znalezionych, wyraźnie, w sposób nie budzący najmniejszej wąt­

pliwości, w sposób zupełnie dla zdro­

wego sensu oczywisty — urywa się i nie sięga poza maj roku 1940.

A w maju roku 1940 władzę na tere­

nie Katynia sprawowało państwo so­

wieckie1.

Odpowiedź więc n a pyta nie po­

staw ione n a po czątku tego u s t ę ­ pu przychodzi s a m a — p o d k r e ­ ślam y, w o jn a niemiecko-sowiec- k a w ybuchła w czerwcu 1941 r.

i K a ty ń do l a t a 1941 roku pozo­

staw ał w r ę k a c h sowieckich.

*

N a kilku s tro n a c h d r u k u s t a ­ raliśm y się dać czytelnikowi nie recenzj ę .,Z b r o d n i K a t y ń ' s k i e j “ lecz wybór n a jw a ż n i e j­

szych a r g u m e n tó w i dowodów, u sta la ją c y c h odpowiedzialność za los za m ordow anych w K a ty ­ niu. K sią żka ta to nieo ce nio ny m a te ria ł dla tr y b u n a łu między­

narodow ego, któ ry w przyszłości będzie rozpatryw ał tę je d y n ą w swej okropności zbrodnię. Wy­

starczy, je śli przyszły sędzia do­

kła dnie przeczyta tę książkę i sp raw dzi autentyczność p o d a ­ nych w niej doku m en tó w — a pote m już bez w a h a n ia nazwie m ordercę i wymierzy karę.

Stanisław Skrzy-pek

U K R A IŃ S K IE A SPIRA CJE P A Ń S T W O W E W Ś W IE T L E E T N O G R A F II

U k r a iń s k i obóz n ie podległo ' ściowry w ysuw a p o s tu la t utw o­

rzenia niep o d leg łeg o p a ń s t w a u- k r a i ń s k ie g o n a obszarze około 930.000 km. kw. (1).

1) W. Kubijowicz: „ A t l a s U k r a ­ i n y i s ą s i e d n i c h k r a j ó w“ , Lwów. 1937 r. Według Ukr. Ogólnej Encyklopedii obszar ukraińsk. aspira­

cji państwowych wynosi 938.000 km.

kw.

Z obszarów sowieckich n a u- kraińslcie p a ń s tw o miałoby się złożyć: U k r a i ń s k a Sowiecka So­

cja lis ty czna R ep u b lik a, K rym , znaczna część P ółnocno-K auka- skiego K r a ju z K u b a n ie m , po­

łu dniow e części daw nej K urskiej i Worones kiej G ubernii, pewne części B ia łoruskiej Sowieckiej Socjalistycznej R epubliki i za­

c hodnia część K ałm yckiej A uto ­ no micznej Sowieckiej Republi-

P R Z E G L Ą D P O L S K I 9

(6)

ki, ob e jm u ją c e razem około — 770.000 km. kw.

Z obszarów po lskich U k ra in i e miałoby prz ypaść: M ałopolska W schodnia, Wołyń, Chełmszczy- zna, Łem kowszczyzna, część P o d la s ia i Pole sia , razem prz e­

szło 130.000 km. k\V.

Z obszarów r u m u ń s k ic h i cze­

skich: część B esarabii, R u ś Za- k a r p a c k a oraz północno B u k o ­ wina, razem przeszło 30.000 km.

kw.U zasad n ien ie u k r a i ń s k ic h p re' te n s ji do tych obszarów w ed łu g ośw iadczeń m i a ro d a j n y c h kół u- k ra i ń s k ie g o r u c h u niep o d leg ło ­ ściowego n a e m ig ra c ji opie ra się głów nie n a tw ierdzeniu, że U k ra iń c y stanow ią większość za­

m ieszkującej je ludności,, a wo­

bec te g o w oparciu o zasadę s a ­ m os tan o w ien ia nar odów obszary te w inny być wcielone do przy­

szłego p a ń s t w a u k ra iń sk ie g o . Nie w d ając się w dy sk u s ję, czy e tn o g r a fi a p o w in n a być j e ­ dynym k ry t e riu m wytyczania g r a n i c pomiędzy państw am i, w arto j e s t zastanowić się, czy

Lp. Obszar

1. Ukraińska Socj. Hep. Sow...

2. Inne obszary ukr. aspiracji pań­

stwowych w Zw. Sowieckim ...

1—2. Całość ukr. obszarów w Związku Sowieckim ... .„ ...

Z> Wszystkie ukraińskie obszary w Pol-ce ... ...

4. Wszystkie ukraińskie obszary w Rumunii ...

5. Wszystkie ukraińskie obszary w Czechosłowacji ... . ...

1—5. Wszystkie ukraińskie obszary ra­

zom ... 2 2) Według ukraińskich źródeł cyfry te są wyższe, np. liczbę Ukraińców w Polsce szacują Ukraińcy na 6.1 milio­

na, liczbę Ukraińców w Rumunii na 0.8 miliona. Wyżej szacują oni rów­

nież liczbę ludności ukraińskiej na obszarze ukraińskich aspiracji pań­

stwowych w Związku Sowieckim (patrz

„U k r a i ń s k a O g ó l n a E n cy- It 1 o d e d i a“ , tom I I I , Lwów, 1935 r., W. Kubijewicz: ,,A t l a s U k r a i n y i s ą s i e d n i c h z i e m‘‘, Lwów, 1937).

isto tnie u k r a i ń s k i p r o g r a m te r y ­ to ria lny z n ajd u je dostate czne o- parc ie w e tn o g r a fii tych obsz a­

rów i czy p r o g r a m te n je s t p r o ­ porc jo n aln y do bio logicznych sił n a r o d u u k ra i ń s k ie g o .

Aby n a postawione wyżej p y ­ ta n i a dać odpowiedź, m us im y się zająć analizą s t r u k tu r y lu d­

nościowo - narodow ościowej ob­

szaru u k r a i ń s k ic h a sp ira c ji p a ń ­ stwowych.

Układ narodowościowy ziem u- kraińskich w latach 1926— 1931.

Za p u n k t w yjści a nasz ych roz­

w ażań m u s im y prz yjąć dla u k r a ­ iń s k ic h obszarów w Związku So­

wieckim rok 1926, dla u k r a i ń ­ skich obszar ów w Polsce rok 1931, dla u k ra i ń s k ic h obszarów w R u m u n i i i Czechosłowacji rok 1930, gdyż tylko w odnie sie niu do tych d at d y s p o n u j e m y szcze­

gółowym i cyfram i staty sty czn y ­ mi.

U k ła d naro dow ościow y ziem u k r a i ń s k ic h a sp ira c ji p a ń s t w o ­ wych w latach 1926— 1931 prz ed­

staw iał się n a s t ę p u ją c o : (2).

Proc.

Ukraiń- Ogólna Liczba ców Rok liczba Ukraiń- w stos.

ludn.w ców w do og.

milion, milion. liczby ludn.

1926 29.1 23.2 80

1926 13.2 4.8 37 (5)

1926 42.3 28.0 (3) 67

1931 9.1 5.0 (4) 55

1930 1.2 0.5 42

1930 0.8 0.5 63

1926—1931 53.4 34.0 64

3) W cyfrze tej nie mieści się 3.2 mi­

liony Ukraińców, mieszkających na obszarze t. zw. ukraińskiej diaspory, t. j. poza granicami obszaru ukraiń­

skich aspiracji państwowych — głów­

nie w Kazakstanie, na Syberii i Da­

lekim Wschodzie.

4) Za podstawę obliczenia Ukraiń­

ców w Polsce przyjęliśmy korzystniej­

sze dla Ukraińców dane spisu wyzna­

niowego z r. 1931.

5) Na stosunkowo niski procent U- P R Z E G L A D P O L S K I 10

J a k z tablic y powyższej wyni­

ka, n a obszarze u k r a i ń s k ic h a- s p ira c ji państw ow ych obok U- kra ińców żyło w latach 1926 1931 wiele m niejs zości n a r o d o ­ wych. któ re w sum ie stanowiły ponad 35 proc. ogółu ludności.

U kła d te n nie był je dnakow y dla w sz ystkic h obszarów u k ra- iąskich.

N a U k ra in i e Sowieckiej n a j ­ wyższy p ro cen t U k raiń có w znaj­

d u jem y n a ob szarach śro d k o ­ wego zlewiska D n ie p ru . M n ie j­

szości narodow e skupiały się głó w nie n a g ran iczn y ch zie­

m iach te go obszaru. R o sja n ie mieszkali głó w nie n a t. zw. Sło- bodskiej U k ra in i e , w B asenie D onie ckim , n a d brzeg am i Morza Azowskiego i C zarnego, n a P ó ł­

nocnym K aukazie i K ry mie. In- ne m niejs zości narodow e, j a k Bułg arzy, G recy, T a ta r z y i inni skupiali się głów nie w p o łu d n io ­ wych częściach U k rain y . Żydzi, rozrzuceni byli po całej U k r a ­ inie, z ty m , że n a pra w obrz eż­

nej U k ra in i e było ich więcej niż n a lewobrzeżnej.

N a obszarach u k ra i ń s k ic h w Polsce wedle d a t staty stycznych za ro k 1931 ele m ent u k r a i ń s k i był n a js ła b ie j reprezentow any w województwie lwow sk im (52.1 proc.), w ta r n o p o ls k i m (54.5 proc.) oraz n a Chełmszczyźnie i P o d la s iu , gdzie U k ra iń c y byli mniejszością. B io rą c za p o d s t a ­ wę cyfry spisu wyznanio w ego z roku 1931, k tó r e prz yjęliśm y za w skaźnik ilości U k raiń có w _ w Polsce, z n a jd u je m y , że U k r a i ń ­ cy posiadali w pasie c ią g n ą c y m się pomiędzy Wołyniem a w oje ­ wództwem stanisław ow skim n ie ­ znaczną tylko większość, a w nie których częściach^ te g o pa sa stanowili mniejszość . Główne sk u p i e n ia U k ra iń c ó w w Polsce znajdowały się n a P o d k a rp a c i u kraińców na ukraińskich obszarach w Sowietach poza Ukrainą Sowiecką wpływają duże niedobory Ukraińców na Krymie i niektórych obszarach Pólnocńo-Kaukaskiego Kraju.

(wojew. stanisław ow skie — 73 p ro c.) , n a Wołyniu (70.3 proc.) i części wojew. pole skie go ( 7 / .o proc.).

Jeśli idzie o R u m u n i ę , to czę­

ści B e sarab ii, do któ ry ch U k r a ­ ińcy roszczą p re t e n s je , za w yjąt­

kie m po w iatu ch o cim sk ieg o , nie posiadały u k r a i ń s k ie j większo­

ści. U k ła d naro dow ościowy w północnej Bukowinie prz y p o m i­

n a ł trochę sto su n k i w wojewódz­

twie lwow sk im i tarn o p o lsk im . Co się tyczy u k ra i ń s k ic h o b : szarów w Czechosłowacji, to i t a m pom im o że R uś Z a k a rp a c k a je s t powszechnie u w a ż a n a za ob­

szar nies p o rn ie u k r a i ń s k i, mniejs zości n arodow e stanow iły 37 proc. ogółu m ieszkańców.

J ak k o h v iek U k ra iń c y w swych p u b lik a c ja c h , obliczonych n a u- żytek zewnętrzny, p o s ł u g u j ą się przeważnie ogóln ym i zestaw ie­

nia m i, któ re optycznie w yw ołu­

ją wrażenie, że cały obsz ar u k r a ­ ińs kich a s p i ra c j i państw ow ych je s t zamieszkały przez większość u k r a i ń s k ą , to w różnych, b a r ­ dziej szczegółowych p ra c a c h d a ­ ją oni wyraz zanie pokoje niu , iż n a ziemiach u k ra i ń s k ic h je s t za wiele mniejszośc i na ro dow ych.

Włodzimierz K ubijowicz w sw o­

im Atlasie U k ra in y , w ydanym przez I n s t y t u t N au k o w y T o w a ­ rz ystw a Szewczenki we Lwowie,

pisze: . .

, , U k r a i n a m a więcej m n i e j ­ szości niż jakiekolw ie k in ne wielkie e u ro p e jsk ie te ry to riu m narodowe. Wzdłuż jej g ra n ic , głów nie n a te r e n a c h wschodnich i zachodni ch, je s t duży pro cent n ie - u k ra iń sk ie j ludności. R e jo ­ ny Chełmszczyzny, Pod las ia, K r y m u , Starodubszczyzn y i W schodni K au k az . . nie m a j ą u k ra iń s k ie j większości . . - . N a j ­ n ie korzystn iejs ze dla U k raiń có w są półw ysp y, ja k ie w g ry z a ją się w u k r a i ń s k ie tery to riu m : doński półwysep wzdłuż D o n u i^ z o d g a ­ łęzi en iam i wzdłuż D o ń c a je s t szlak iem R o s ja n do Azowskiego Mor za ... d r u g i półwysep, gdzie

P R Z E G L Ą D P O L S K I 11

Cytaty

Powiązane dokumenty

gnoza położenia politycznego Europy, szczególnie tej części, która mieści się z tamtej strony żelaznej kurtyny, jest na ogół trafna, odczuwa się brak

Z ajm u je się tylko tym i, które w sposób bezpośredni lub pośredni dotyczą kultury narodo­.. wej polskiej i p olskiego

Legalny rząd Polski jest w stanie nzyskiwać od tych ludzi wiadomości pochodzące z pierwszej ręki.. Dzięki temu wiemy, że rodacy nasi

mane dotąd w ukryciu. Stało się jasne, że podstawowym warunkiem wykonania Planu Marshalla jest zapewnienie Europie Zachodniej pokoju przynajmniej na okres jego

Kzecz jednak tkwi w tym, że granica państwa, obojętnie która, nie jest rzeczą „samą w sobie , wyodrębnioną z całości spraw i żyjącą własnym

Nie tylko cel ostateczny, lecz również ogólna droga, na której będzie się on urzeczywistniał, jest dość wyraźnie wyrysowana w umy- słowości polityków

ło się na ziemi, istniała pewna siła, która poprzez różne fazy przejściowe lub pośrednie prowadzi do wytworze- Jiia istoty wyposażonej w sumienie, istoty

tyką samobójczą podniecać wśród Niemców sentymenty tego rodzaju i traktować ich jako przyszłego alianta przy urzeczywistnianiu doktryny Tru- mana. Precedensy