• Nie Znaleziono Wyników

oznajmi³ stanowczo po chwili milczenia

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "oznajmi³ stanowczo po chwili milczenia"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Magister (cd.)*

DYLEMAT STUDENTA BORKA Pewnego dnia póŸnym popo³udniem siedzia-

³em sam w kawiarni. W drzwiach stan¹³ Bo- rek. Uda³em g³êbokie zamyœlenie. Nie mia-

³em nastroju do rozmowy. Ale Borek podszed³ do stolika, bez s³owa poda³ mi rêkê. Siadaj¹c zapyta³, czy nie przeszkadza. Zamówi³ dwie lampki wina.

– Wyje¿d¿am! – oznajmi³ stanowczo po chwili milczenia. Pokiwa³em g³ow¹. Nie bardzo wie- dzia³em, o co chodzi. Zauwa¿y³em, ¿e jest zmêczony.

– Odje¿d¿am na zawsze! – powtórzy³ z naciskiem. Dopiero po chwili

zrozumia³em jego s³owa, wiêc zapyta³em, dok¹d odje¿d¿a i w jakim celu.

– Jeszcze nie wiem dok¹d, ale postanowi³em nieodwo³alnie.

Nic mnie tu ju¿ zatrzymaæ nie mo¿e! Mam tego doœæ! Mam ju¿

tej budy po same dziurki w no- sie. Obrzyd³o mi wszystko.

Wszystko! Na rzyganie siê zbie- ra!Po raz pierwszy zauwa¿y³em

w oczach Borka zdeterminowany upór: by³ wœciek³y i jednoczeœnie bezradny.

– Od kilku tygodni jestem na samym dnie.

Wiesz, co znaczy byæ na dnie? Nie, tego nie wiesz. Tego nie mo¿na sobie wymyœliæ ani wyobraziæ. Nawet dobry aktor nie odda pra- wid³owo dusznej atmosfery dna. Dno jest ju¿

ostatnim poziomem odniesienia. Tkwiæ na dnie, to jak w g³êbokiej, cembrowanej studni.

Stoisz, a dooko³a cembrowiny, identyczne:

szare, g³adkie, œliskie... Jesteœ otoczony w¹- skim krêgiem milcz¹cych cembrowin. Tak wygl¹da dno. Teraz rozumiesz, dlaczego muszê odjechaæ. Jeœli nie odjadê, uduszê siê, zwariujê. Straci³em zapa³ do nauki. Przez mój

³eb przewala siê huragan chaotycznych my-

œli. Wszystko, co mnie otacza, utraci³o nagle sens. Nie mogê poj¹æ, dlaczego mam studio- waæ, wkuwaæ na si³ê. Od kilku tygodni zada- jê sobie niezmiennie te same pytania: rzuciæ budê czy zostaæ? Wsuwam obiad, kolacjê, siedzê na wyk³adzie, jadê tramwa- jem i ci¹- gle myœlê o tym samym.

Zaci¹gn¹³ siê papierosem. Zauwa¿y³ moje zak³opotanie: – Z tob¹ to ca³kiem inna spra- wa. Wiesz, czego chcesz. Wstajesz rano, idziesz na wyk³ad. S³uchasz, czytasz, liczysz, kreœlisz i sprawa jasna. Zdobywasz to, czego pragniesz. Dzieñ po dniu zmierzasz do wy- tkniêtego celu. Dzieñ po dniu sumujesz: zda- ny egzamin, zaliczone kolokwium, semestr.

Ze mn¹ jest inaczej. Nie potrafiê ¿yæ mecha- nik¹, matematyk¹, wytrzyma³oœci¹... Nie

mogê ju¿ patrzeæ na tablicê zabazgran¹ ³añ- cuszkami cyfr, symbolami. Od rana do wie- czora matematyka. W ró¿nych kombinacjach ta sama matematyka. Jestem po prostu zmê- czony cyframi. Obrzyd³y mi maszyny. Nawet nie wyobra¿asz sobie, ile muszê wytrzymaæ,

¿eby spokojnie wys³uchaæ wyk³adu z wytrzy- ma³oœci materia³ów.

Zamówi³ kolejne lampki wina: – Gdy wró- cê z walizk¹ do domu, staruszek bêdzie zdzi- wiony Powiem: koniec z politechnik¹! D³ugo nie bêdzie mi wierzy³. Pomyœli, ¿e go nabie- ram, ¿e straszê tylko, ¿e chcê coœ utargowaæ.

Bêdzie staruszkowi gorzko, gdy obwieszczê,

¿e mam ju¿ doœæ jego rad, ¿e nie zostanê in-

¿ynierem, bo ³a¿¹ mi po g³owie inne sprawy, znacznie ciekawsze od ma- szyn. Bêdê musia³ d³ugo s³u- chaæ, ile to korzystnych w³a-

œciwoœci we wspó³czesnym

œwiecie ma zawód in¿yniera.

Po chwili uœmiechn¹³ siê do swoich wspomnieñ: – Kie- dy chodzi³em do technikum, ojciec zawióz³ mnie na wieœ, z której pochodzi³. Ma³a, za- pad³a wieœ pod lasem. Musia-

³em z nim przebyæ drogê, któ- r¹ on przemierza³ codziennie, id¹c do szko³y. Szliœmy przez pola i las, a dzieñ by³ wiosenny. Ojciec t³umaczy³ mi, ¿e zim¹ to zupe³nie co innego: zawieja, siarczysty mróz, g³êbokie zaspy, a wczesn¹ wiosn¹ roz- topy i grz¹skie b³oto. Pokaza³ te¿ cha³upê, w której siê urodzi³ i mieszka³ – drewno, glina, strzecha, bez elektrycznoœci. Wszystko mi pokaza³: studniê, z której czerpa³

wodê, oborê, chlewy. Zaprowa- dzi³ mnie te¿ do swojej szko³y. I ci¹gle mi wmawia³, ¿e muszê osi¹- gn¹æ to, o czym on móg³ tylko marzyæ. S³ucha³em ojca i by³o mi obojêtne, czy posy³aj¹ mnie do liceum, czy do technikum. Nauka nie sprawia³a mi k³opotu. Œmiesz- ny mój staruszek, pragnie, abym

spe³ni³ jego marzenie. Ja mam realizowaæ jego marzenia? A co mam zrobiæ ze swoimi ma- rzeniami? Mnie w³aœnie poci¹ga mróz, zawie- je, jesienne pola. Lubiê, gdy wiatr smaga twarz, a¿ ³zy p³yn¹, wtedy w³aœnie najpe³niej czujê sens... Zreszt¹ co tam... U³atwia³ mi ¿ycie, jak tylko móg³. Ju¿ od kilku lat pragnê siê wyco- faæ z tej fa³szywej gry, ale nie wiem, jak to zrobiæ. Pawe³ek bêdzie in¿ynierem – og³asza³ ojciec na rodzinnych spotkaniach. Gdy roze- bra³em budzik albo naprawi³em jakiœ drobiazg w domu, w oczach rodzinki stawa³em siê przy- najmniej Edisonem.

Upi³ ³yczek wina: – To s¹ najtrudniejsze lata w moim ¿yciu. Obcy jest mi ten œwiat mechanizmów. Wszystko robiê z popchniê-

cia, bo tak siê staruszkom wymarzy³o. Paro- dia, ja rozumiem moich rodziców lepiej ni¿

oni mnie. Chc¹ mi zaoszczêdziæ w ¿yciu tru- du, a wepchnêli w najtrudniejsze. Nie umiem byæ bezwzglêdny. Nie potrafi³em spojrzeæ ojcu w oczy i powiedzieæ otwarcie, co myœlê o jego marzeniach. Ale nie jestem zupe³nie pewny, czy mam racjê. Œwiat, w którym ¿yje- my, to w przewa¿aj¹cej mierze dzie³o in¿y- nierów i techników. Wiem, ¿e rozwa¿ania ma- tematyczne, wytrzyma³oœciowe, to rozdrab- nianie mechaniki jest konieczne do zrozumie- nia konstrukcji maszyn. Ale wystarczy jeden nietypowy dzieñ, jedna inna chwila... Ni z tego, ni z owego wali siê na mnie zniechêcenie, potem z³oœæ, w koñcu ¿al. Wszystko razem jest cholernie mêcz¹ce. W takie dni przewi- duj¹co nie chodzê nad morze ani do parku i nie patrzê na niebo. Bo chandra zaczyna siê zupe³nie przypadkowo, od wêdruj¹cej na nie- bie chmury, od rozpryskuj¹cej siê na brzegu fali, od byle czego. Jeden zewnêtrzny impuls i koniec z logik¹. Zaczynam od nowa bezna- dziejny monolog ze staruszkiem.

Rozejrza³ siê po wnêtrzu kawiarenki.

Machn¹³ wieloznacznie rêk¹: – Jesteœ pew- nie niemile zaskoczony moim gadulstwem?

Myœlisz, ¿e rozlaz³em siê jak stara beczka?

Do tej chwili widzia³em Borka zupe³nie inaczej. Przedtem by³ mi obojêtny, teraz na- gle postanowi³em mu pomóc. Zaproponowa-

³em wspólne rozwi¹zywanie trudniejszych zadañ. Mimo protestów, odprowadzi³em Bor- ka na dworzec. Pomog³em nieœæ walizkê.

Zwróci³em uwagê, ¿e walizka – jak na jej roz- miar – jest bardzo lekka.

– Czêœæ maneli zostawi³em w akademiku, wrócê po nie, gdy przyjadê za³atwiæ ostatnie for- malnoœci. Staruszkowie musz¹ wiedzieæ, ¿e sprawa jest nie- odwo³alna. Gdybym wróci³ bez walizki, s¹dziliby, ¿e przyjecha-

³em tylko po ¿arcie. Widzê ich miny, kiedy wy³o¿ê czêœæ ubrañ i powiem stanowczo: koniec!

Kiedy weszliœmy do holu dworcowego, Borek stwierdzi³, ¿e jego poci¹g ju¿ odjecha³:

– Znowu siê spóŸni³em! – w tym zdaniu mie-

œci³a siê ca³a klêska jego postanowienia.

Wyszliœmy przed dworzec. Borek trzeci raz spóŸnia³ siê na ten poci¹g. Zawsze, gdy ju¿ nieodwo³alnie postanawia³ odjechaæ. Nie spiesz¹c siê, powróciliœmy do akademika.

Edward Kaczmarek Absolwent Politechniki Gdañskiej

* Powy¿szy tekst jest fragmentem ksi¹¿ki autora pt. „Magister”, któr¹ przekaza³ on Redakcji do dowolnego wykorzystania.

(2)

Jak oceniæ ryzyko pracy przy komputerze (8)

Oœwietlenie

9.1. Oœwietlenie powinno zapewniaæ komfort pracy wzrokowej, a szczegól- a) poziom natê¿enia oœwietlenia powinien spe³niaæ wymagania okreœlone wnie:

Polskich Normach

Do pracy z komputerem oœwietlenie sztuczne powinno byæ rozproszone, a œwiat³o dzienne powinno padaæ z boku u¿ytkownika. Nale¿y podkreœliæ, ¿e w pomieszczeniach ze stanowi- skami komputerowymi powinno byæ stosowane g³ównie œwiat³o dzienne. Oœwietlenie sztuczne winno pochodziæ przede wszystkim od opraw sufitowych, ale zaleca siê zastosowanie do- datkowej lampy na biurko do oœwietlenia, w razie potrzeby, dokumentów i klawiatury.

Wed³ug Polskiej Normy [1] warunkami prawid³owego oœwietlenia stanowisk pracy s¹: wy- starczaj¹ce natê¿enie oœwietlenia, równomiernoœæ oœwietlenia powierzchni pracy i brak uci¹¿- liwych olœnieñ.

Zarówno dokumenty papierowe, jak i dane na ekranie musz¹ byæ dobrze czytelne; z tego powodu oœwietlenie stok do pracy z komputerem nie powinno byæ zbyt silne, lecz stanowiæ kompromis miêdzy wymaganiami czytelnoœci dokumentu a czytelnoœci znaków z ekranu monitora.

Polska Norma [1] zaleca, aby minimalny poziom natê¿enia oœwietlenia sto³u (dokumentu)

œwiat³em elektrycznym wynosi³:

• 300 lx – dla pracy dorywczej przy przeciêtnych wymaganiach wzrokowych (np.

sporadyczne odszukiwanie danych z dokumentów),

• 500 lx – dla pracy ci¹g³ej przy du¿ych wymaganiach wzrokowych (np. d³ugo- trwale wprowadzanie danych odczytywanych z dokumentów).

Zaleca siê stosowanie do oœwietlenia ogólnego odpowiednich Ÿróde³ œwiat³a: ¿arówek albo lamp jarzeniowych o niskiej temperaturze barwowej – ciep³obia³ych lub bia³ych, rozmiesz- czonych równolegle do g³ównej osi patrzenia i do linii okien, poza osi¹ wzroku i przynaj- mniej 300 mm powy¿ej poziomu oczu.

Zaleca siê, aby natê¿enie oœwietlenia dziennego bezpoœredniego i poœredniego nie prze- kracza³o 150 lx na ekranie monitora i 300 lx na blacie sto³u. Jeœli niezbêdna jest zmiana oœwietlenia dziennego na sztuczne, to jego kierunek œwiat³a powinien byæ zachowany, tzn.

najjaœniejsze Ÿród³o œwiat³a musi siê znajdowaæ mo¿liwie najbli¿ej œciany okiennej.

b) nale¿y ograniczyæ olœnienie bezpoœrednie od opraw, okien, przezroczy- stych lub pó³przezroczystych œcian albo jasnych p³aszczyzn pomieszczenia, oraz olœnienie odbiciowe od ekranu monitora, w szczególnoœci przez sto- sowanie odpowiednich opraw oœwietleniowych, instalowanie ¿aluzji lub zas³on w oknach.

Nale¿y eliminowaæ du¿e kontrasty jasnoœci w polu widzenia. Nale¿y to uzyskaæ przez uni- kanie stosowania zbyt jasnych lub zbyt ciemnych mebli, œcian i jaskrawych kolorów w po- mieszczeniach pracy.

Nale¿y eliminowaæ odblaski pochodz¹ce od œwiat³a dziennego. Mo¿na je usun¹æ przez:

• zainstalowanie w oknach szczelnych ¿aluzji,

• ustawienie monitora z dala od okien oraz ustawienie powierzchni ekranu prostopadle do okna,

• zastosowanie przestawnych œcianek dzia³owych pomiêdzy stanowiskami pracy a okna- Nale¿y eliminowaæ wystêpowanie odblasków od obiektów o du¿ej jasnoœci. Mo¿na to uzy-mi.

skaæ przez: prawid³owe usytuowanie monitora, zastosowanie odpowiednio dobranych opraw oœwietleniowych, odseparowanie poszczególnych stanowisk pracy oraz usuniêcie jaskra-

wych elementów z pola widzenia operatora i zza jego pleców, aby nie odbija³y siê w po- wierzchni ekranu.

Zaleca siê stosowanie opraw oœwietleniowych I klasy ograniczenia olœnienia, najlepiej wbu- dowanych w sufit. Oprawy I klasy ograniczenia olœnienia (np. typu dark-light) s¹ to opra- wy, które charakteryzuj¹ siê ograniczeniem œwiecenia oprawy powy¿ej k¹ta 45° (lub 50°, 55°, 60°) , licz¹c od pionu, a wiêc nie powoduj¹ one olœnieñ.

Du¿a iloœæ przeszklonych powierzchni okiennych powoduje na ogó³ zbyt silne oœwietlanie stanowisk pracy bezpoœrednim œwiat³em s³onecznym. Z tego powodu wszystkie okna po- winno siê zaopatrzyæ w ¿aluzje, najlepiej z zewnêtrznymi listwami.

9.2. Dopuszcza siê stosowanie opraw oœwietlenia miejscowego, pod warun- kiem, ¿e bêd¹ to oprawy niepowoduj¹ce olœnienia.

W razie potrzeby nale¿y polepszyæ oœwietlenie stanowiska pracy przez zastosowanie opraw oœwietlenia miejscowego, zainstalowanych bezpoœrednio w miejscu pracy operatora. Nale-

¿y umo¿liwiæ operatorowi indywidualn¹ regulacj¹ miejscowego oœwietlenia stanowiska pra- cy przez zastosowanie lamp nastawnych z d³ugim ramieniem i g³êbokim odb³yœnikiem.

Lampy halogenowe nie s¹ zalecane jako oœwietlenie miejscowe stanowiska pracy z kompu- terem, z uwagi na wywo³ywanie ostrych cieni w polu widzenia, bardzo du¿¹ jasnoœæ stru- mienia œwietlnego oraz na ogól zbyt ma³¹ g³êbokoœæ oprawy oœwietleniowej, co sprzyja powstawaniu olœnieñ i zwiêksza ogólny wysi³ek wzrokowy przy pracy z komputerem.

Oprogramowanie

10. Przy projektowaniu, doborze i modernizacji oprogramowania, a tak¿e przy planowaniu wykonywania zadañ z u¿yciem ekranu monitora praco- dawca powinien uwzglêdniaæ nastêpuj¹ce wymagania:

a) oprogramowanie powinno odpowiadaæ zadaniu przewidzianemu do wy- konania

Oprogramowanie winno posiadaæ takie funkcje, które w znaczny sposób wyrêczaj¹ u¿yt- kownika w pracy i znacz¹co zmniejszaj¹ nak³ad pracy ludzkiej (rêcznej i umys³owej) po- trzebnej do ukoñczenia zadania.

Praca z oprogramowaniem powinna daæ siê ³atwo po³¹czyæ z istniej¹cym w zak³adzie pracy obiegiem dokumentów i danych oraz z innymi stosowanymi metodami pracy.

b) oprogramowanie powinno byæ ³atwe w u¿yciu oraz dostosowane do po- ziomu wiedzy i (lub) doœwiadczenia pracownika

System powinien byæ przejrzysty dla u¿ytkownika oraz powinien wykorzystywaæ ³atwo zro- zumia³e operacje i pojêcia, najlepiej u¿ywaj¹c analogii z praktyki u¿ytkownika. Oprogra- mowanie powinno zachowywaæ siê w sposób zgodny z intuicj¹ i oczekiwaniami u¿ytkowni- ka oraz z jego wiedz¹ o zadaniu roboczym.

£atwoœæ obs³ugi oprogramowania wynika m.in. z zastosowania w nim odpowiednich u³a- twieñ w dialogu z komputerem, takich jak: okna dialogowe, menu, manipulacja bezpoœred- nia, formularze czy makropolecenia. Istotne jest zapewnienie wygodnej obs³ugi programu tak klawiatur¹, jak i mysz¹ oraz bezpoœredniego dostêpu do najczêœciej u¿ywanych funkcji poprzez skróty klawiszowe czy paski narzêdzi widoczne na ekranie.

Oprogramowanie powinno dostarczaæ u¿ytkownikowi œrodków (pomoc on-line, samouczek, dokumentacja) do samodzielnego poznawania sposobu obs³ugi systemu, podnoszenia efek- tywnoœci pracy, unikania b³êdów i pokonywania typowych trudnoœci.

c) systemy komputerowe musz¹ zapewniaæ przekazywanie pracownikom in- formacji zwrotnej o ich dzia³aniu

Oprogramowanie wchodz¹ce w sk³ad systemu komputerowego powinno dawaæ u¿ytkowni- kowi potwierdzenia o przebiegu aktualnie wykonywanych operacji, stopniu ich zaawanso- wania i ewentualnych b³êdach. System powinien zachowywaæ siê w zrozumia³y i przewidy- walny sposób, potwierdzaj¹c wykonywane operacje dzia³ania i umo¿liwiaj¹c cofanie b³êd- nych czynnoœci, o ile jest to mo¿liwe.

U¿ytkownik powinien mieæ ca³y czas mo¿liwoœæ kontroli przebiegu pracy oprogramowania oraz realizacji zadania, ³¹cznie z mo¿liwoœci¹ przerwania pracy i podjêcia jej po przerwie w tym samym miejscu. B³êdy pope³niane przez u¿ytkownika nie mog¹ powodowaæ utraty danych ani uszkodzenia systemu; system powinien zawsze podawaæ u¿ytkownikowi spo- sób wyjœcia z sytuacji b³êdnych, a wszystkie komunikaty powinny byæ przekazywane zrozu- mia³ym jêzykiem.

d) systemy komputerowe musz¹ gwarantowaæ wyœwietlanie informacji w formie i tempie odpowiednich dla pracownika

Sposób prezentowania informacji, szybkoœæ wyœwietlania i opis danych musz¹ byæ dostoso- wane do ograniczeñ percepcyjnych u¿ytkownika. Funkcje oprogramowania powinny umo¿- liwiaæ jego dopasowywanie do nowych zadañ, do wzrostu umiejêtnoœci u¿ytkownika czy do zmiany jego potrzeb, zarówno jeœli chodzi o zmiany wygl¹du ekranu, jak i o preferowany sposób obs³ugi systemu komputerowego. Cdn.

[1] PN-E-02033:1984 (PN-84/E-02033) Oœwietlenie wnêtrz œwiat³em elektrycznym

Jerzy Grabosz, Marcin Sikorski Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii (rys. K. Pokrzywnicka) Przyk³ad

prawid³owego usytuowania w pomieszczeniu stanowisk pracy z

monitorami

(3)

Myliæ siê jest rzecz¹ ludzk¹ – to fakt.

Powszechnie znane jest równie¿

i to, ¿e cz³owiek – zw³aszcza zaœ jednost- ka kreatywna – ci¹gle poszukuje, pozna- je, czasami nawet odkrywa nowe prawdy i zjawiska kszta³tuj¹ce otaczaj¹c¹ go rze- czywistoœæ. Pomy³ki wpisane s¹ imma- nentnie w tryby tych poszukiwañ, stano- wi¹c zreszt¹ nieomal¿e warunek koniecz- ny rozwoju wiedzy o otaczaj¹- cym nas wszechœwiecie.

S¹, jak wiadomo, niezliczone rodzaje pomy³ek. Niektóre oddzia³uj¹ znacz¹co na nasze ¿ycie, karierê, system wartoœci, zarobki itp. Istnieje tak¿e pula pomy³ek du¿o „ni¿szej rangi”, nieskutkuj¹cych

¿adnymi powa¿nymi konsekwencjami.

W ¿yciu codziennym pope³niane s¹ one zwykle wielokrotnie i czêsto zupe³nie nie-

œwiadomie. Wielu z nich, przy odrobinie dobrej woli i wysi³ku pamiêci, mo¿na z powodzeniem unikn¹æ. Poni¿szy tekst traktuje w³aœnie o takich kilku doœæ po- wszechnie wystêpuj¹cych pomy³- kach, zwi¹zanych z postrzeganiem otaczaj¹cej nas przyrody.

my wiêc: grzyby nie s¹ roœlinami – „za- s³u¿y³y” wreszcie na w³asne królestwo.

W niektórych wspó³czesnych opracowa- niach proponuj¹cych jeszcze inny podzia³

œwiata istot ¿ywych, grzyby zosta³y umieszczone w królestwie j¹drowców, w którym tworz¹ w³asne podkrólestwo – Mycobionta.

wicza w Gdañsku-Oliwie. Jego owoce- orzechy po wypra¿eniu w ogniu stanowi¹ prawdziwy przysmak. Obydwa te drze- wa ³atwo rozró¿niæ po kszta³cie liœcia (ryc. 1). Warto dodaæ, ¿e kasztanowiec i kasztan nie s¹ zbyt blisko spokrewnio- ne – ten pierwszy nale¿y do rodziny kasz- tanowcowatych, zaœ drugi razem z bu- kiem i dêbem reprezentuj¹ rodzinê buko- watych.

Grochodrzew czy akacja To interesuj¹ce, piêkne drzewo zosta-

³o introdukowane do Europy z Ameryki Pó³nocnej i powszechnie mylone jest z egzotyczn¹ akacj¹, porastaj¹c¹ afrykañ- skie sawanny. Grochodrzew – inaczej ro- binia akacjowa (Robinia pseudacaccia), bo o nim mowa, zasiedla strefê umiarko- wan¹ Ziemi, podczas gdy w³aœciwa aka- cja nie potrafi egzystowaæ w tak „ch³od- nym” dla niej klimacie. Do pomy³ki przy- czyni³o siê prawdopodobnie pewne po- dobieñstwo w budowie liœci obu drzew oraz wystêpowanie kolców na ga³¹zkach.

Lilak czy bez

Ka¿dy wie jak wygl¹da tzw. „bez” (Sy- ringa vulgaris), zw³aszcza w okresie jego kwitnienia, kiedy to tworzy piêkne, lila lub bia³e, pachn¹ce kwiatostany, mocno odcinaj¹ce siê kolorystycznie od ciemno- zielonych liœci. Ów krzew wpisa³ siê na trwa³e do naszej kultury m.in. dziêki po- wszechnie znanej przedwojennej piosen- ce pt. „Kiedy znów zakwitn¹ bia³e bzy”.

Tymczasem botanicy nazwê „bez” (Sam- bucus) przypisali innemu rodzajowi krze- wu, reprezentowanemu w naszym kraju przez trzy odrêbne gatunki z rodziny prze- wiertniowatych (Caprifoliaceae); s¹ to:

dziki bez czarny, dziki bez koralowy i dzi- ki bez hebd. Dwa pierwsze wystêpuj¹ w okolicach Gdañska; bez koralowy kwit- nie w maju, drugi gatunek – miesi¹c póŸ- niej. W³aœciwa botaniczna nazwa nasze-

Jak siê naprawdê nazywasz, naturo?

Muchomor (Amanita sp.) wyros³y w politechnicznym parku

Królestwa s¹ cztery

Porz¹dkowaniem œwiata istot ¿ywych naszej planety zajmuje siê taksonomia oraz systematyka. Najnowszym pomy- s³em, obowi¹zuj¹cym obecnie w tych i pokrewnych naukach biologicznych, jest przyporz¹dkowanie wszystkich organi- zmów ¿yj¹cych na Ziemi czterem wiel- kim jednostkom, tzw. królestwom; s¹ to:

mikroorganizmy, roœliny, grzyby i zwie- rzêta. Niestety, ci¹gle jeszcze pokutuje duch starego podzia³u, w którym grzyby by³y takim „niechcianym dzieckiem” kró- lestwa roœlin. Odzwyczaiæ siê od nawyku zaliczania grzybów do œwiata roœlin jest doœæ trudno, ale trzeba – to trochê tak, jak np. z k³opotami przy niedawnej de- nominacji polskiej z³otówki. Zapamiêtaj-

Muchomor rdzawobr¹zowy (Amanita fulva) – przedstawiciel

królestwa grzybów

Hymenofor gmatwka dêbowego (Daedalea quercina) Kasztan czy kasztanowiec Drzewo, popularnie zwane przez wiêk- szoœæ z nas „kasztanem”, wcale nim nie jest. To kasztanowiec (Aesculus hippo- castanum), pochodz¹cy z Azji Mniejszej i Ba³kanów. Po³udniowoeuropejskiego kasztana jadalnego (Castanea sativa) w Polsce spotyka siê doœæ rzadko, g³ównie w ogrodach i miejskich parkach; gatunek ten roœnie m.in. w Parku im. A. Mickie-

LiϾ kasztanowca i liϾ kasztana

Owocnik szmaciaka ga³êzistego (Sparassis crispa)

(4)

go „bzu” – lilak (rodzina oliwkowate), pochodzi od najczêœciej spotykanego koloru jego kwiatów. Aby zupe³nie po- gr¹¿yæ Pañstwa w rozterce, przypomni- my, ¿e inny krzew o wspaniale pachn¹- cych kwiatach – tzw. „jaœmin” – w rze- czywistoœci nosi nazwê jaœminowiec (Phi- ladelphus) (rodzina hortensjowate), zaœ

„prawdziwy” jaœmin, to zupe³nie inny gatunek roœliny. I jak tu nie zniechêciæ siê do wymys³ów botaników?

Rumianek czy maruna Niedu¿a roœlina zielna maruna bez- wonna jest czêsto mylona – przez niewta- jemniczonych – z rumiankiem. Nic dziw- nego – obydwa gatunki nale¿¹ do tej sa- mej rodziny z³o¿onych (Compositae).

Najprostszym sposobem odró¿nienia tych dwóch roœlin i unikniêcia pomy³ki jest pos³u¿enie siê wêchem. Rumianek pospo- lity (Chamomilla recutita) wydziela silny aromatyczny zapach; maruna bezwonna

– jak sama nazwa wskazuje – niczym szczególnym, a ju¿ na pewno rumian- kiem, nie pachnie.

Rze¿ucha czy nie rze¿ucha Jedn¹ z polskich wielkanocnych tra- dycji jest sianie tzw. „rze¿uchy” na po- wierzchni talerza albo donicy, pokrytej wilgotn¹ wat¹ lub lignin¹. Œwie¿e siewki owej „rze¿uchy” tworz¹ w masie drobn¹ zielon¹ „murawkê”, wspaniale dekoruj¹- c¹ œwi¹teczny stó³ i wprowadzaj¹c¹ iœcie wiosenny nastrój. Problem polega na tym,

¿e wymieniona roœlina zielna nie nale¿y do rodzaju o staropolskiej nazwie rze¿u- cha (Cardamine). W rzeczywistoœci mamy do czynienia z importowan¹ pie- przyc¹ siewn¹, pochodz¹c¹ z po³udnia Europy, prawdopodobnie z rejonu Morza

Œródziemnego. Charakteryzuje siê ona przyjemnym gorczycznym smakiem, nie- co przypominaj¹cym rzodkiew.

nadaje siê niektórym skorupiakom, pa- recznikom, dwuparcom i nieomal¿e wszystkim owadom z wyj¹tkiem doro- s³ych postaci motyli (rz¹d Lepidoptera) (zdaniem wielu ludzi, ich m³odzie¿, tj.

larwy, zwane tak¿e g¹sienicami – to tak-

¿e „robactwo”). Co ciekawe, nie nazywa- ne s¹ w ten sposób paj¹ki, choæ tak¿e nale¿¹ do stawonogów. Tymczasem na robaki sk³ada siê kilka du¿ych – lecz in- nych ni¿ wymienione wy¿ej – grup zwie- rz¹t, do których nale¿¹ m.in. wirki, przy- wry, tasiemce, wstê¿niaki i nicienie. Ca³- kiem zabawnie prezentuje siê powy¿sza pomy³ka ze wzglêdu na ró¿norodnoœæ gatunków wystêpuj¹cych na Ziemi. Naj- liczniejsz¹ grup¹ zwierz¹t, stanowi¹c¹ blisko 90% wszystkich znanych gatunków fauny, s¹ owady (gromada Insecta). Po- pe³niaj¹c powy¿sz¹ pomy³kê, bardzo no- bilitujemy robaki, których jest zdecydo- wanie du¿o mniej.

Muchówka (Sericomyia borealis)

– Samborowo Robak czy owad

Nie bardzo wiadomo, dlaczego czêsto w jêzyku potocznym u¿ywa siê okreœle- nia „robaki” w odniesieniu do kilku grup zwierz¹t wcale nie bêd¹cych robakami, lecz stawonogami. I tak, miano „robaki”

np. w Polsce wystêpuje oko³o 7 tys. ga- tunków tych stworzeñ. Jedne s¹ wysmu- k³e, np. niektóre kózkowate (rodzina Ce- rambycidae), inne przeciwnie – krêpe, np.

wiêkszoœæ ¿ukowatych (rodzina Scaraba- eidae). Nie wiadomo zatem, o jaki kon- kretnie chodzi gatunek chrz¹szcza, ma- j¹cego stanowiæ pierwowzór pomnika.

Na ogó³ chrz¹szcza – jako przedsta- wiciela rzêdu – mo¿e rozpoznaæ nawet rozgarniête dziecko. Ma on zazwyczaj Nocny motyl zwisak lipowiec

(Dilina tiliae) na begonii

Chrab¹szcz majowy (Melotontha melotontha) szykuj¹cy siê do lotu Chrz¹szcz czy chrab¹szcz Ca³kiem niedawno podano interesuj¹- c¹ informacjê o zamiarach wybudowania w s³ynnym mieœcie Szczebrzeszy- nie pomnika chrz¹szcza. Doœæ groteskowo zabrzmia³o przes³anie miejscowego de- cydenta, ¿e chrz¹szcz musi wygl¹daæ tak, aby mo¿na go by³o bez problemu rozpo- znaæ. Problem polega na tym, ¿e chrz¹sz- cze (rz¹d Coleoptera) s¹ bardzo zró¿ni- cowan¹ morfologicznie grup¹ owadów;

Chrab¹szcz majowy (Melotontha melotontha) tu¿ przed lotem – widoczne

pokrywy i b³oniaste skrzyd³a dobrze wykszta³cone i najczêœciej twar- de chitynowe pokrywy, os³aniaj¹ce czêœæ tu³owia i odw³oka; pod owymi pokrywa- mi znajduje siê druga para b³oniastych skrzyde³. Jednak poprawne nazwanie przez statystycznego cz³owieka wiêkszo-

œci napotkanych gatunków chrz¹sz- czy

– ze wzglêdu na ich ró¿norodnoœæ i choæ- by wspomniane zró¿nicowanie morfolo- giczne – jest, po prostu, niemo¿liwe.

Mo¿e wiêc owemu urzêdnikowi chodzi-

³o o chrab¹szcza? W tym przypadku roz- poznanie gatunku jest o wiele prostsze.

Nale¿¹ce do chrz¹szczy chrab¹szcze (ro- dzina ¿ukowate), reprezentowane s¹ w naszym kraju tylko przez dwa gatunki:

chrab¹szcza majowego (Melotontha me- lotontha) i chrab¹szcza kasztanowca (M.

hippocastani). Konkluduj¹c – „chrz¹szcz czy chrab¹szcz?” – mo¿na powiedzieæ tak: „ka¿dy chrab¹szcz jest chrz¹szczem, nie ka¿dy zaœ chrz¹szcz chrab¹szczem”

Chrz¹szcz pêtlak pstrokaty (Leptura maculata), reprezentant najliczniejszych

na Ziemi zwierz¹t – owadów

(5)

Paj¹k czy kosarz

Wiêkszoœæ z Pañstwa spotka³a zapew- ne w swoim ¿yciu cienko- i d³ugonogie- go kosarza. Niejednemu tego typu spo- tkaniu towarzyszy³ z pewnoœci¹ okrzyk:

– „och, paj¹k!”. Tymczasem to wyarty- ku³owanie przestrachu b¹dŸ zachwytu (zdecydowanie czêœciej to pierwsze) jest

– niestety – obarczone powa¿nym b³ê- dem. Wystêpuj¹ce w Europie Œrodkowej kosarze, paj¹ki, roztocze, skorpiony i za- leszczotki to autonomiczne grupy stwo- rzeñ, wspó³tworz¹ce jedn¹ du¿¹ grupê –

Tak wygl¹daj¹ kosarze (Opilliones)..., a tak samica paj¹ka tygrzyka paskowanego (Argiope bruennichi)

pajêczaków (gromada Arachnoidea). Tak wiêc na widok kosarza, proponujemy poprawnie, no i oczywiœcie z zachwytem, wo³aæ: – „och, pajêczak!” (a najlepiej –

„och, kosarz!”). Je¿eli zaœ chodzi o paj¹- ki, to o zachwyt doprawdy tak¿e nietrud- no, wystarczy obejrzeæ chocia¿by barw- ne fotografie przepiêknego tygrzyka pa- skowanego albo ko³osza ró¿nobarwnego.

Powy¿sze przyk³ady stanowi¹ tylko* skromn¹ próbkê nagminnie pope³nianych przyrodniczych pomy³ek. Ich „ciê¿ar ga- tunkowy” nie jest du¿y; no, chyba ¿e myli

siê naukowiec, specjalista w danej dys- cyplinie. Nie zamierzamy w sposób bez- wzglêdny nak³aniaæ Pañstwa do u¿ywa- nia prawid³owych nazw, m.in. „robinia”,

„lilak” i „jaœminowiec” w miejsce b³êd- nych terminów: „akacja”, „bez” i „ja-

œmin”. Zdajemy sobie bowiem sprawê, ¿e w czasach doœæ powszechnego zjawiska

„jêzykowego lenistwa”, niezwykle trud- no by³oby wyrugowaæ te niepoprawne has³a z naszej kultury. Tak samo, jak np.

b³êdn¹, ale ugruntowan¹ nazwê „wielo- ryb” (czyli wielka ryba), choæ wszyscy wiedz¹, ¿e owo zwierzê jest reprezentan- tem gromady ssaków, a nie ryb. Naszym zdaniem, dobrze siê jednak dzieje, gdy – nie bêd¹c nawet specjalistami – œwiado- mie d¹¿ymy do zminimalizowania iloœci pope³nianych po- my³ek. Nawet tych naj- prostszych i ma³o wa¿nych. To poprawia samopoczucie i – jakby na to nie patrzeæ

– przyczynia siê do naszego intelektual- nego rozwoju.

Marcin S. Wilga Wydzia³ Mechaniczny S³awomir Zieliñski Pomorskie Ko³o Terenowe Lubuskiego Klubu Przyrodników (Zdjêcia autorów)

Lato

Upalne lato, królestwo jasnoœci, Pod kloszem w³oskiego b³êkitu, Coroczny karnawa³ kwiatów piêknoœci, Zrodzonych z wiosny przesytu.

Wiêc otwórz szeroko swoje ramiona, I wznieœ je do bia³ych ob³oków,

Przekonaj swe serce po prostu przekonaj, Do barwnych jego uroków.

Potem podaruj mu swe poca³unki, I przytul do serca s³oñce,

Zapomnisz wówczas co to frasunki,

¯e koniec masz wi¹zaæ z koñcem.

I w tobie lato niechaj zagoœci, B³êkitne prze¿yj wspomnienia, Od kwiatów polnych ucz siê radoœci, I uœmiech niech twarz opromienia.

A kiedy...

A kiedy mi³oœæ zapuka do drzwi, I rozbudzi serce, które jeszcze œpi, Inaczej ci wówczas wino smakuje, Spodnie co wieczór w kancik prasujesz, Trzy razy dziennie zmieniasz koszule.

Uczysz siê mówiæ spokojnie i czule, Kupujesz sobie modne krawaty.

Pó³ pensji wydajesz na srebra i kwiaty Bo kiedy mi³oœæ serce rozpali, Nie widzisz wrogów, nie masz rywali.

W kolorach ró¿u widzisz œwiat ca³y, Jesteœ odwa¿ny, a by³eœ nieœmia³y.

I pragniesz d³ugo tym szczêœciem ¿yæ, I wiesz, co znaczy – zakochanym byæ, Wiêc prezentujesz swoj¹ tajemnicê.

Na spacer wychodzisz na gwarn¹ ulicê, I duma wreszcie pierœ ci rozpiera, Jaka to radoœæ jest kochaæ – Cholera!

Marek Biedrzycki Dzia³ Wspó³pracy z Zagranic¹

Cytaty

Powiązane dokumenty

dimming pełne podświetlenie LED ze strefowym wygaszaniem gdzie za ekranem umieszczona jest cała ściana diod, które mogą być strefowo wygaszane w pewnych miejscach ekranu

Z warunków zadania wynika, że AP ¬ AB oraz BP ¬ AB, czyli jeśli P nie leży na prostej AB, to odcinek AB jest najdłuższym bokiem trójkąta ABP.. Jeśli natomiast punkt P leży

Tryb Test Miganie po otrzymaniu komendy „Wink” Tryb parametryzacji.. Otrzymanie komendy „Wink“ z LON-Bus Aktywny

Badacze z  University of Bergen i  In- stitute of Public Health w  Bergen w  Norwegii oraz Epidemiology Branch of the National Institutes of Health w  Durham

...Po „wilcze ogony” się do lasu wybrałem, żeby czymś stół świąteczny przystroić, przechadzki wiosennej zażyć, z błocka artystycznego lubelskiego,

bohater czy szaleniec? Późno wprawdzie, bo w trzydzieści lat po swojej śmierci, odnosi jednak „Hubal” zwycięstwo: zrozumieliśmy, te „święte szaleństwo”

1) Ofertę należy sporządzić w formie pisemnej na formularzu ofertowym stanowiącym Załącznik nr 1 do Zapytania ofertowego. 2) Oferta oraz wszystkie załączniki muszą być

Podczas uroczystego apelu w Jednostce Specjalnej Polskiej Policji policjanci z Kon- tyngentu Misji Unii Europejskiej EULEX w Kosowie obchodzi Święto Policji. Centralne Obchody