• Nie Znaleziono Wyników

tS Ji P.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "tS Ji P."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

.V* 27 (1309). W arszaw a, dnia 7 L ipca 190? r. T om X X V I

Ś Ę i

' • ' JSW!

-u ||ł

f I \ 1 1 Ji n J V ‘ -1 łi

W

vliŁf

,‘'

i?\?M

mmi

T Y G O D N I K P O P U L A R N Y , P O Ś W I Ę C O N Y N A U K O M P R Z Y R O D N I C Z Y M

S

t

J i P.

I HENRYK HOYER

Toklor Uniw b e r li ń s k i e g o , Doktor honorowy Wszechnicy Jagiellońskiej. Członek I Akademii Umiejętności k r a k o w s k i e j i wielu innych T o w arzy stw uczonych. S e k r e ta r z

| dożywotni Tow. le k a r sk i e g o w a r s z a w s k i e g o , Profesor Akademii med y k o -ch iru rg i- cznej, Szkoły Głównej i Uniwersytetu W ars z a w sk ie g o ,

z a k o ń c z y ł ż y c ie 3 lip ca r. b. p r z e ż y w s z la ty 73.

P rz e sz ło pól w iek u p ra cy n aukow ej, to zasługa, ja k ie j p rz y k ła d y są w świecie bardzo nieliczne, w y ją tk o w e . Daleko jed n ak rzadsze je s z c z e są zdarzenia, w k t ó r y c h p ra ca t a tw orz y j e d n ę linię, bez p rz e rw ż a d n y c h coraz wyżej się p odnoszą cą, w k t ó r y c h dzień k a ż d y do sk a rb n ic y z dni u b ie g ły c h dorzuca ziarno coraz p iękniejsze , coraz dojrzalsze.

H o y e r przez lat trz y d z ie ś c i pięć nauczał z kated ry u n iw e rsy te c k ie j, ale k a te d r a b y ła m ałą zaledw ie c z ą s t k ą te re n u , na któ ry m rozw ijał sw oję działa l­

ność n au c zy cielsk ą . I s t o t n e m jego środow iskiem b y ła p ra c o w n ia . T u on żył pełnem życiem , t u u ja w n ia ły się n iew y p o w ie d zian e z a le t y je g o um ysłu, tu jaśniał t a l e n t b a d a c z a i n ie s tru d z o n a gorliw ość p r z e w o d n i k a m łodzieży i t a życzliwa, o jc o w s k a czy b r a te r s k a p r z y s tę p n o ś ć i u c z y n n o ść dla m łodszych, naw et dla p o c z ą t k u j ą c y c h w nauc e, o jakiej p o jęcia m ieć nie m o g ą ci, co l l o y e r a nie w idyw ali w pracowni. Ci zaś, co mieli szczęście i z a s z c z y t liczyć się do g ro n a je g o uczniów , nie w y o b ra ż a ją go sobie n a w e t na tle innein i w innem otoczeniu.

H o y e r by ł ta k ż e bardzo c z y n n y n a polu p iśm ie nnic zem , b o g a c ą c ubogą lite ratu rę n a u k o w ą p o ls k ą szacow neini dziełami i o b z n a jm ia ją c o b c y c h z wy- d atniejszem i z d o b y c z a m i n a u k i polskiej. A t a k w ielka b y ła w nim g o to w o ść służenia tej nauc e, że, n ie sz c z ę d z ą c tru d u , on, wielkiej eu ro p ejsk ie j s ław y tt- czony, ra c z y ł z a s z c z y c a ć sw ein w s p ó łp ra co w n ictw e m n a w e t i ta k sk ro m n y organ w iedzy p o p u la rn e j, j a k n asze pismo. I — rys z n a m ie n n y te g o w s p a n ia ­ łego c h a r a k t e r u — jeszc ze w o sta tn ic h m iesiącach życia, zm ożony srogiem cier­

pieniem, t ro s z c z y ł się serd e c z n ie o „ W s z e c h ś w i a t “ i ż y w e m u sk ład ał do­

wody pam ięci i życzliwości.

S p o łe c z e ń stw o n a sz e n ie p rę d k o dorośnie do tego, żeby należ ycie oceniać ludzi tej m iary, ale w historyi naszej um ysłowości imię l l o y e r a zajm ie k a rtę szc zególnie w y b itn ą . . I, dopóki istnieć i rozwijać się będzie n a u k a polska, najdalsze p o k o le n ia sp ła c a ć m u nie p rz e s ta n ą długów pamięci i wdzięczności.

(2)

4 1 8 Ws z e c h ś w ia t «Ne 2?

E . O D D O N E .

O K R E S O W O Ś Ć W T R Z Ę S I E N I A C H Z IE M I. (»)

T rz ę sie n ie ziemi z dn ia 4 k w i e t n i a 1049 r., k t ó r e n a w ie d z ia ło część p ó łw y s p u B a ł k a ń s k i e g o , dało się u c z u ć n a p r z e s t r z e ­ ni 25 do 30 ty s ię c y k ilo m e tró w k w a d r a ­ to w y c h ; po k ry ło ono z w a lis k a m i kilk a o k rę g ó w Macedonii, S erbii i B u łg a ry i;

e p ic e n tru m 2) j e g o p r z y p a d ł o w okolicy O sojow ej p ła n in y w środku o lbrzym iej m a ­ sy, k tó ra ro z dziela .kotliny M o ra w y , S t r o ­ m y i W aldaru.

W dolinie S tr u m y , w w ą w o z ie K re sn y , w dolinie B re g a ln ic y 3) w M acedonii;

w o k rę g a c h k u s te n d ils k im , sofijskim i płow- d y w s k i m w B u ł g a r y i ora z w ra n ijs k im w Serbii uległo s p u sto s z e n iu około 20 m iejscow ości, za w aliły się t y s ią c e dom ów , p rz y c z e m w ie lk a lic z b a osób z g i n ę ł a lub odniosła rany.

W n i e k t ó r y c h m ie js c o w o ś c i a c h p o t w o ­ r z y ły się ro z p a d lin y w ziemi; w in n y c h rozw arły się p rz e p a ś c i, z k t ó r y c h w y t r y ­ sk ały g w a łto w n ie s tru m ie n ie b ł o t a i p ia sk u . M iejscam i od g ó r o d r y w a ł y się b r y ł y g r a ­ nitow e, z k t ó r y c h n i e k t ó r e m ie r z y ły do 100 m e tró w s z e śc ie n n y c h , a n a j e d n y m z g o śc iń c ó w w id zian o , j a k d ro b n e k a m y ­ ki p o d s k a k i w a ły n a w y s o k o ś ć p ó ł m e t r o w ą . N a to trzę sie n ie ziemi z ło ż y ły się g ł ó w ­ nie t r z y n a s tę p u j ą c e w s trz ą ś n ie n ia : I o godzinie 10'1, 4 + l m w strz ą śn ie n ie g w a ł ­

to w n e , k t ó r e w y w o ­ łało w a le n ie się b u ­

d y n k ó w .

II 10h , 9 + 2 m w strz ą ś n ie n ie b a r ­ dzo silne.

III 10h , 2 7 + l m w s t r z ą ś n i e n i e n a j ­ silniejsze.

P ró c z t e g o b y ł o d użo w s t r z ą ś n i e ń w t ó r n y c h (a n g lic y z o w ią j e a fte r shocks),

') Su r <|uelques c o n s t a n le s s1sm iq u es, clednitos (1 ii tr e m b le in e n t de terre ilu 4 a v ril 1904. N o to de M E. O ddone. O. U.. 18 m a r ca 1907. S u r q u elq u c s c o n s ta n te s s is m ią u e s , d ć d u ite s du tr em b le in en t de terre du 4 a v ril 1904. N o to de M. E. O dd one.

C. R, 2 k w ie tn ia 1907.

2) E p ic en tru m s e is m ic z n e ,— p u n k t p o w ie r z c h n i z ie m i, p r z y p a d a ją c y w p r o s t n a d w ła ś e iu e m c e n ­ trum se is m ic z n e m (p rzy p . tłu m ).

3) H re g a ln ic a — d o p ły w W a ld a r u w g ó r n y m j e ­ go b iegu . ('Przyp. tłum ).

z k t ó r y c h je d n a k m ała t y l k o liczba dala się u c z u ć n a w i ę k s z y c h przestrzeniach lu b z o s ta ła z a p isa n a p rz e z seismografy.

O to spis n a jg łó w n ie js z y c h :

W strzit- iuienie

G odzi­

n a

N a t ę ż e ­ n ie

O k o lice, gdzie d ało s ię odczuć IV 1 0 " ,3 2 + 1 '" b. siln e 3 o k r ę g i bułgarskie

i 74 se r b sk ic h . V 1 0 ,3 7 + 1 b. siln e 6 o k r ę g ó w bułgar­

sk ich i 12 serbskich V I 1 1 ,0 + 1 b. s iln e 8 o k r ęg ó w bułgar­

sk ic h i 4 serb sk ie VII 1 1 ,8 + 1 b siln e 3 o k r ęg i bułgarskie

i 1 m aced oń sk i VIII 1 1 ,1 8 + 1 s iln e 2 o k r ę g i bułgarskie

i 7 se rb sk ich . IX 1 1 .3 1 + 1 sła b e 2 o k r ę g i bu łgarsk ie

X 1 1 ,3 4 + 1 s iln e 3 o k r ę g i bu łgarsk ie

P o r ó w n a j m y te dan e z tein, co dają w z o ry o postaci T = : f (A), w y z n a c z a ją ­ ce c z asy Tj i T 2, j a k ic h p o trz e b u ją od­

p o w ied n io pie rw sz e i d ru g ie d rg n ien ia w stępne n a d o s ięg n ięc ie o d leg ło ści A od e p ic e n tru m . W z o ry te, o t r z y m a n e na p o d s t a w i e n a jle p s z y c h seism o g ra m a tó w p rz e z Milnea, L a s k ę , O m o rieg o i Benn dorfa, s p ra w d z o n e zostały, j a k wiadomo, aż do 16 m e g a m e t r ó w '), c z y li do 150°.

P r o w a d z ą one do liczb, z a w a r t y c h w po­

niższej tab licy :

w in e g a m etr a c h Tx w m in u ta c h T2 w m in u tach

2 3,6 7,0

4 6,5 12,1

6 8.8 16,6

8 10',8 20,5

10 12,9 24,0

12 14,7 28,0

14 15,2

16,6

30,0

16 31,0

18 17 * 2) 33 *

20 17 * 33 *

40 (p o w r ó t do epi- 34 * 66 * c e n tru m )

W id z ie liśm y , że p rz edział czasu pom ię­

dzy w s t rz ą ś n ie n ia m i I a V w y n o s i 33 mi­

n u t y , lic z b a t a j e s t p ra w ie ściśle równa

') M e g a in e t r — m ilio n o w i m etrów J e ż e li p rzy j­

m iem y za obw ód kuli z ie m sk ie j lic z b ę 40 m ilio ­ nów m e tr ó w , to lic z b a 16 m ilio n ó w m e tr ó w , c zy li 16 m e g a m e tr ó w , o d p o w ia d a ć b ęd zie kątow i

— 360° = o k o ło 150°

(P rz y p . tłum .)

*) L icz b y , o z n a c z o n e g w ia z d k a m i, z o s ta ły o tr z y ­ m a n e n ie z obsen va<-yi b e z p o śr ed n iej, lecz przez e k str a p c d a c y ę . N ie p e w n o ś ć w n ic h m oże d o się­

g a ć 2 lub 3 m in u t.

(3)

.Nb 27 WSZECHŚWIAT 419 ostatniej liczbie w k o l u m n ie 'J\ p o w y ż ­

szej ta blicy; w y n i k a s t ą d , że to w s t r z ą ­ śnienie V , słabsze od w s tr z ą ś n ie n ia I-ego, nastąpiło w te d y , g d y p ie rw s z e d rg n ie n ia wstępne o d b y ły j u ż d r o g ę b ezpośrednio ilo a n t y p o d ó w t a m i z p o w r o t e m w prz e­

ciągu 33 m in u t.

Myśl ta z n a jd u je p o t w ie rd z e n ie w o k o ­ liczności, że p r z e d z ia ł p o m i ę d z y w strz ą- śnieniami 111 a VI w y n o si rów nież 33 mi­

nuty. W reszcie, jako now e p o t w i e r d z e ­ nie, te n sam p rz e d z ia ł czasu o d n a jd u je m y pomiędzy w s trz ą śn ie n ia m i V I a X , t a k że to ostatnie schodzi się z d ru g im p o w ro ­ tem w strz ąśn ien ia 111-go w z d łu ż średnicy ziemskiej. N a d to , n a p o p arcie teg o po.

glądu m ożna j e s z c z e p r z y to c z y ć fa k t p r a ­ widłowego r o z p r a s z a n i a się e n e rg ii, a l b o ­ wiem w strz ą ś n ie n ie X było słabsze od V 1-ego, a to o statn ie od III-ego.

T ak sam o od n aleź ć m o ż n a ślad p o w r o ­ tów drugich d rg n ie ń w s t ę p n y c h , w y w o ł a ­ nych przez w s trz ą śn ie n ia I i III; w samej rzeczy, u d erzen ie V II I n astąp iło w 04 m i­

nuty po uderzeniu I, a pod o b n ież u d e r z e ­ nie IX n a s tą p iło w 64 m i n u t y po u d e r z e ­ niu III. A z a te m w s trz ą ś n ie n ia VIII i IX nastąpiły o d p o w ied n io za p o w ro te m d r u ­ gich d rg n ie ń w s tę p n y c h , w y w o ła n y c h przez u d erzen ie I i III.

T ak w ięc p ie rw sz e i d ru g ie d rg a n ia wstępne z u ż y ły odpow ied n io 33 i 64 m i­

nuty na p rz e b y c i e d w u k r o t n e p ro m ie n ia ziemskiego. S ta łe t e zdołano p o ra ź p i e r ­ wszy o z n a c z y ć w t y m w y p a d k u , a p r a w ­ dziwe zdziw ienie -budzi okoliczność, że dokonano te g o w łaśnie n a p o d s ta w ie rna- kroseismu, nie zaś n a p o d s ta w ie mikro- seismów.

Stale p o w y ż sz e śc ią g a ją się do odbić, k tóre n a s tą p iły u a n ty p o d ó w . Z d aje się atoli, że m o g ą się z d a rz a ć i in n e odbicia;

istotnie, jeżeli p o r ó w n a m y w y ż e j p r z y to ­ czone w strz ą śn ie n ia , albo jeżeli z b a d a m y je na s e is m o g ra m a ta c h , a lbo w reszcie j e ­ żeli r o z p a tr z y m y w s trz ą ś n ie n ia w tó rn e j a ­ k iegokolw iek silnego trz ę s ie n ia ziemi, to znajdziem y za w sze bard zo s ta łe ślady pe- ryod y c zn o ści. J e d n y m z najp ro stszy cli okresów z d a je się b y ć o k re s 5 —6 m in u ­ tow y, k tó re g o r e p r o d u k e y a d a je o k re s y pozorne bardziej złożone, w y n o s z ą c e 10—

12 m inut, 23 m i n u t y i 33 m in u ty . D o w o ­ dziłoby to, z j a k w ielką ła tw o ś c ią roz­

chodzić się m o g ą fale w g lobie n a s z y m i z j a k w ielk ą praw id ło w o ścią g e o m e t r y ­ czną u le g a ją one p ro sty m p ra w o m o dbi­

cia w i e lo k ro tn e g o i h arm onic znego.

Z n ajo m o ść czasu, zu ż y w an e g o przez fa­

le seism iczne podłużne n a p rz e b y c ie g lo ­ bu naszego, j e s t w a żn a z w ielu w z glę­

dów, ponieważ czas te n w chodzi w e w zo­

ry, które otrzy m a ł Laska, usiłując s p r a w ­ dzić te o ry ę j ą d ra c e n tra ln e g o ziemi (po­

dan ą przez Milnea). Możność oznaczenia ta k ie g o czasu dow odzi również, że p rę d ­ kość nie zależy od n a tę ż e n ia w strz ą śn ie ­ nia i pozw ala obliczyć średni m oduł sp rę­

żystości ziemi (wzdłuż średnicy). W r e s z ­ cie, znajom ość te g o czasu pozw ala ro z­

różnić n a s e i s m o g ra m a ta c h fale proste i fale odbite u a n ty p o d ó w , a w n a s t ę p ­ stw ie obliczyć pochłanianie seism iczne ziemi.

B ardzo p o u c z a ją c y j e s t fakt, że tale seism iczne, o dbite u a n ty p o d ó w , m ogą, p o w ra cają c, d a w a ć p o c z ą te k innem u wstrzą- śnieniu. Czy fale p ie rw o tn e działają tu w c h a ra k te r z e p rz y c z y n y bezpośredniej, czy toż inaczej — p y ta n i e to rozstrzyg.

nie n a m p ra w d o p o d o b n ie przyszłość. Bądź j a k b ąd ź, w y d a je mi się, że o dtąd m a m y j u ż praw o p rz y p u szcz ać, że j e d e n m akro- seism m oże w y w o ł a ć drugi, t a k iż musi za ch o d zić odpow iedniość p o m ięd zy roz- m aitemi ognisk am i seismicznemi św iata.

W dobie obecnej, g d y t a k ży w o d y ­ sk u to w a n e są z a g a d n ie n ia na t e m a t roz­

ch o d z e n ia się energii po p rz ez e t e r i ma- te ry ę , w y p a d a z a z n a c z y ć t e n c ie k a w y zbieg okoliczności, że fale seism iczne p o ­ dłużne n a przebyrcie p ro m ie n ia ziem skie­

go z u ż y w a ją ty le ż czasu (8 minut), ile go p o trz e b u je światło n a przebieżenie drogi od sło ń c a do nas. Mając to na względzie, m ożem y n apisać wzór

gdzie v jest śre d n ią p rę d k o śc ią en e rg ii w globie ziem skim , V — pręd k o ścią e n e r ­ gii świetlnej w eterze, r i R są p r o m i e ­ niam i kuli ziem skiej i jej orbity.

W chwili o becnej kładzenie n ac isk u n a te an a lo g ie byrłoby rzeczą b ez u ży tecz n ą,

(4)

420 Ws z e c h ś w ia t A s 27 chociaż tru d n o z a p rz e c z y ć , że u w y p u k l a ­

j ą one m o c n o s ta łą , k t ó r ą p o l e c a m u w a ­ dze seism ologów , a m i a n o w ic ie o k re s c z a ­ su T, — 17“' + 1'" , k t ó r e g o w y m a g a ją fale seism iczne p o d łu ż n e n a p rz e b y c ie globu naszego. D o b rz e b y było o z n a c z y ć t ę s ta ł ą m o żliw ie d o kładnie, c h o c ia ż b y na­

w e t w b re w te m u , co ja s ta ra łe m się u w y ­ d a tn ić , z n a cze n ie jej nie m iało się ro z c ią ­ g n ą ć p o z a d z ie d z in ę seismologii.

P o d a ł A . K-sza.

P rz y p o m n ę In je d n a k , że b a rd zo c z ę s to o k o lic e w zm o żo n ej c z y n n o ś c i s ło ń c a , ja k p la m y lu b w y ­ sk o k i, u k a zu ją się p r a w ic j e d n o c z e ś n ie n a obu k o ń ca c h tej sa m e j ś r e d n ic y , p o d o b n ie ja k t,o się d z ie je z e w s tr z ą ś n ie n in n ii z ie m i. B y ło b y r z e cz ą n ie zm ier n ie c ie k a w ą , g d y b y to, co s ię d z ie je p o d ­ c z a s t r z ę s ie n ia z ie m i, m o g ło r zu c ić ś w ia tło , na z ja w isk a , z a c h o d z ą c e n a sło ń c u . (P rz y p . a u to m ).

N O W Y P R Z Y C Z Y N E K D O P O Z N A N I A P R Z Y S W A J A NIA I) W U T 1 , E N K LJ W Ę G L A P R Z E Z R O Ś I J N Y : E O T O L I Z A

D W U T L E N K U W Ę G L A IN Y 1 T R 0 .

W p ięknej ro z p ra w c e Meldoli, d r u k o w a ­ nej w .Nś.Ny li)—22 W s z e c h ś w i a t a p o d a n e z o s ta ły wyniki d o św iadc zeń F . L . Ushe- r a i J . H. P r i s tl e y a nad p rz y s w a ja n ie m d w u t l e n k u w ę g la przez roślinę. M ian o w i­

cie w spom niano, że u dało im się n i e z a l e ­ żnie od zjawisk ży c io w y c h lub e n z y m a ­ t y c z n y c h stw ie rd z ić w zielonej roślinie rozkład d w u tle n k u w ęgla, w łaśc iw ie k w a ­ su w ęglow ego, n a a l d e h y d m ró w k o w y i d w u t l e n e k w o d o ru . W o s t a t n i c h c z a ­ sach (P ro c e e d in g s of t h e R o y a l Society.

1006 ser. B. vol. 78. str. 318— 827) w y ­ m ienieni badacze w y k o n a li z n o w u cały s z e r e g d o ś w ia d c z e ń , k t ó r e je s z c z e lepiej po z w a la ją nam p o z n a ć t e n t a k w ażny a zaw iły i pomimo w sze lkie go u siło w an ia mało z n a n y proces.

J u ż d a n e z d o b y t e p o p rz e d n io n a p r o w a ­ dziły ich na myśl, że futolizę k w a su w ę ­ glo w eg o ( ( T U L ) m ożna w y k o n a ć i poza o r g a n iz m e m (in vilro), b yle t y lk o o d t w o ­ rzyć te w a ru n k i fizyczne i chemiczne* ja - j

kie są d a n e w roślinie i są n iezbę dne dla n o rm a ln e g o p rz e b ie g u te g o zjawiska.

A więc, l n, j a k zw ykłe w re a k c y i od­

w ra c a ln e j, m u szą n a t y c h m i a s t b y ć usuwane p r o d u k ty o t r z y m y w a n e , 2°, na co w swo­

im czasie zw racał uw a g ę Tiinirtazeff, sen- sy biliz ator o p t y c z n y chlorofil musi t w o ­

rz y ć c i e n iu tk ą w a rs tw ę i S® stężenie jego pow in n o b y ć ta k wielkie, a b y n a bardzo m ałej p o w ie r z c h n i m o g ła d o k o n y w a ć się p rz e m ia n a zna czne j ilości energii świetlnej.

J a k o ż istotnie, p o s t a r a w s z y się zadość­

uczynić t y m trz e m w ym ogom , j a k zoba­

c z y m y niżej, U. i P. o trzy m a li re zu ltaty zupełnie p o m y ś ln e. W e d łu g nieogłoszo- n y c h jes zc ze b a d a ń jed n eg o z w ym ienio­

nych a u to ró w , oraz p a n n y lr v in g nad bu­

do w ą w ielk ich , ch lo ro p la stó w u Selagi- nella i C h l o r o p h y t u m — chlorofil przepaja zaledw ie z e w n ę trz n e części p las ty d , t w o ­ rząc p rz y n a jm n ie j w d a n y m razie w a r ­ st e w k ę g ru b o ś c i 0,0025 m m . T a k i w a ru ­ nek d a je się w przybliżeniu o d tw o rz y ć sztu cz n ie. Ł a t w o też o t r z y m a ć barwnik w w iełkiem stężeniu, o ile — sporz ą­

d z a ją c w y c ią g zieleni roślinnej, użyjem y ro z p u szcz aln ik a p rę d k o u la tn ia ją c e g o się (alkohol, n astęp n ie e t e r n a fto w y ), craz — rośliny, d a ją c e j m ożliw ie n a jc z y s ts z y ch lo ­ rofil— p o zb a w io n y dom ieszek tłuszczów, (liście t r a w — w szczególności żyta.)

W pie rw sz y m s z e re g u d o św iadc zeń sto ­ sow an o p ły tk i s z k la n e wielkości 5 x 4 cali p o k r y t e w a r s t w ą w o d n e g o ro z tw oru żela­

ty n y , g r u b ą n a 1—2 nim ,'[które n astęp n ie po s t w a r d n ie n iu ż e la ty n y m a lo w a n o c h lo ­ rofilem ro z p u sz c z o n y m w benzolu. W t a ­ ki sposób o tr z y m y w a n o w a rs tw ę zieloną g ru b o śc i koło 0,006 m m — a po w y s ta w ie niu p ły tk i, pod d z w o n e m w atm osferze wil­

g o tn e j C 0 2 na ś w i a t ł o — w a ru n k i bardzo zbliżone do z a c h o d z ą c y c h n o rm aln ie w ro­

ślinie.

P o kilku g o d z in a c h dawało się stw ie r­

dzić z u p e łn e n iem al o d b a r w ie n ie się pły­

t e k — co t ł u m a c z y się działaniem d w u tle n ­ ku w o d o r u - - w roślinie n a t y c h m i a s t roz­

k ła d a ją c e g o się— o obecności zaś a l d e h y ­ du m r ó w k o w e g o m o żn a i>\ lo w nosić z czer­

w ien ien ia ż e la ty n y p o z a n u rz e n iu płytki w ro z tw o rz e rozaniliny, odbarw ionej kwa-

(5)

.Vo 2 7 W S Z E C H Ś W I A T 421 sein s ia rk a w y m (Odczynnik n a aldehydy),

z łatw ością m ożna było w y k ry ć a ld e h y d mrówkowy rów nież z a p o m o c ą re ak cy i m etylenoanilinow ej lub t e tra b ro m o h e k s a - m etylenaitiinowej.

Drugi sz e re g d o św iadc zeń m iał na c e ­ lu w yjaśnić, czy z ja w is k o m o żn a d o p r o ­ w a d z i ć in v itro do Avydzielenia w o l n e g o tlenu— co, j a k w ia d o m o , z a c h o d z i z w y k le w roślinie.

W y c h o d z ą c z z a ło ż en ia, że w o rg a n iz ­ mie d w u tle n e k w odoru ro z k ła d a się pod wpływem e n z y m u k a t a l a z y , za sto s o w a n o ten czynnik i w d a n y m razie, p o k r y w a j ą c paski z białej b la c h y ((iO cm dług. i 3 cm szer.) ro z tw o re m ż e la t y n y , zm ieszanej /, k atala zą. P o u m ieszc zeniu t a k i e g o pil­

ska w zatopionej r u r c e szklanej, z a w ie r a ­ jącej cz y sty , p o z b a w io n y n a jm niejszej ilo­

ści tle n u —d w u tle n e k w ę g la — i w y s t a w i o ­ nej na działanie św ia tła , w k r ó t c e w y r a ź ­ nie w ż e la ty n ie w y s t ę p o w a ł y p ę c h e rz y k i gazu, w ten c zas g d y w d o św ia d c z e n ia c h k o n trolującyc h zachodziło t y lk o o d b a rw ia ­ nie się chlorofilu.

Po dwu d n iach e k s p o z y c y i w ru rk a c h pierwszych z ł a tw o ś c ią m o ż n a było w y ­

kryć w o ln y tlen (0 ,0; 1,2 ; 2,0 c m :i), w k o n tro lu ją c y c h zaś— ani śladu jeg o .

W z m ia n k o w a n i a u to ro w ie j u ż daw niej przypuszczali, że p rz e m i a n a a l d e h y d u m rów kow ego w w ę g lo w o d a n y o d b y w a

"ię w roślinie pod d ziała nie m ż y w ej pro- toplazm y. O be cnie j e s t to d la nich j u ż pew nikiem , a lb o w ie m u d a ło się inv s t w i e r ­ dzić tw o rz e n ie się na św ietle m ączki w białych p ł a t k a c h k o ro n y S axifra ga Wal- laeei, p o ło ż o n y c h n a 0,001°/0 ro ztw orze a ld e h y d u m ró w k o w e g o ; to sam o n a s t ę p u ­ je, jeżeli w sp o m n ian o narządy pomaluje*

my w y c ią g ie m chlo ro filo w y m i z a n u rz y ­ my w w odzie n a sy c o n ej d w u t le n k i e m w ę­

gla.

P o w s t a j e te ra z p y t a n i e , w j a k i sposób z d w u tle n k u w ę g la i w o d y (właściwiej C 0 3H 2) tw o rz y się a ld e h y d m r ó w k o w y i d w u tle n e k w odoru. W e d łu g k ilk u hypo- tez (np. E r l e n m a y e r u ) a ld e h y d m rówko- wy p o p rz e d z a kw a s m ró w k o w y . Dla w y ­ k ry c ia z w ią z k u t e g o ż e la ty n ę , u ż y t ą do p rz y rz ą d z e n ia w yżej o p is a n y c h p ły te k , roz puszcz ano w ro z tw o rz e sody.

S o d a po p ew n y m czasie z a m ie n ia ła się w d a n y m razie w m rów czan, czego nie m ożna s tw ierdzić, uży w ając ż e la ty n y z u ­ pełnie obojętnej lu b cokolw iek z a k w a s z o ­ nej. Z a w y tw a r z a n i e m się k w a su m ró w ­ kow ego p rz e m a w ia także dalszo d o ś w ia d ­ czenie, w k tó re m hod o w a n o w iślanę (E lo d e a canadensis) na 0 ,020/„ ro z tw o rze tego ciała, przyczom stw ierdzono, że w a t ­ mosferze zupełnie pozbaw ionej d w u tle n k u w ęgla na św ie tle istotnie w roślinie z ja ­ wia się w te d y m ą cz k a. J e ż e l i roślina uprzednio zo stała za b ita , o sta te c z n y p ro ­ dukt z ja w isk a s ta n o w iło o d barw ienie się chlorofilu i w y tw o rz e n ie się a l d e h y d u m rów kow e go, t. j. to sam o, co w d o ­ św iadczeniach z p ł y tk a m i szklanenii.

T a k te d y , o ile n atu ra ln ie dalsze b a ­ dania p o tw ie rd z ą i u s ta lą w y niki p r z y to ­ czone, będziem y mogli— o p iera jąc się na zupełnie p e w n y c h fa k ta ch — twierdzić, że z C 0 2 i wody, czyli inaczej z k w a s u w ę ­ glowego, w roślinie pod d ziała nie m e n e r ­ gii świetlnej, p o c h ła n ia n e j przez chlorofil, tw o rz y się kw as m ró w k o w y , k t ó r y u le ­ g a ją c dalszej rtJdukćyi ro z p a d a się n a al­

d e h y d m ró w k o w y i d w u tle n e k wodoru;

z pierw szego z w ią z k u s y n t e z u j ą się dalej w ę g lo w o d a n y , H 20 2 zaś pod działa nie m k a t a la z y d a je w odę i tlen, w y d z ie la ją c y się n az ew n ą trz.

A d . Czartkownki.

CO 1 J A K J E Ś Ć N A L E Ż Y ').

Moliere mówi w „ S k ą p c u " : „Z ro zu m iejcie w y pan ie J a k ó b i e , i w szyscy do w as p o ­ dobni, że stół, obficie z a s ta w io n y m ię s i­

wem, j e s t p ra w d z iw ą j a s k i n i ą zbójców..., że sk ro m n o ść p o w in n a p a n o w a ć w w a ­ szych je d z e n ia c h i że s to s u ją c się do s t a ro ż y tn e j m ak s y m y : n ależ y jeść, a b y żyć, a nie żyć, a b y j e ś ć ”.

S łu c h acz e śm ieją się i śm ieją niesłusz­

nie. T a k je s t, należ y j e ś ć , aby ż y ć , a nie żyć, a b y jeść. L ec z j a k należy jeść, aby dobrze ży ć i długo żyć? Czy nale-

') J e s t to s tr e s z c z e n ie o d czy tu , w y p o w ie d z ia ­ n e g o w S o c ie te de S c e o u r s a u x b le s s e s m ilita ir e s p rz ez p. A rm an d a G autiera, c z ło n k a I n sty tu tu i [ir e z e sa A k ad em ii m e d y c z n ej.

(6)

422 WSZECHŚWIAT Mi 27 źy je ś ć dużo, czy t e ż k i e r o w a ć się a p e ­

t y te m ? I w re s z c ie co n a l e ż y j e ś ć ?

C h w ila w s tę p u . P o k a r m y w y r a b i a j ą u nas „ d r u g ą n a t u r ę ”, one stopniow o p rz e k s z t a łc a j ą n a s z e n a r z ą d y ; o n e k s z t a ł ­ t u j ą pow oli n a sz e u sp o so b ien ie, r e g u lu ją n asz e zdrow ie, a p rz e z s z e r e g pokoleń, w y t w a r z a j ą g e n e r a c y e zdrow e, lub sła­

bow ite.

O ngi mówiono: a b y do b rz e się czuć, n a l e ż y j a d a ć dużo, j e ś ć w a r z y w a , esen- c y o n a ln e z u p y , z w ła sz c z a dużo m ięsa, pić d o sk o n a łe wina... T a k m y ś la n o w wie­

ku X V l I I - t y m ; b y ł a to e p o k a w ielkich ludzi i dużych a p e t y t ó w .

Dzisiaj?... Dzisiaj z u p e łn ie co innego, in n e m i k ie ru je m y się za sad am i.

N ie pij g d y n ie p r a g n ie s z , n ie j e d z , g d y ś nie g ło d n y , Z b y te k n a t y c h p u n k ta c h c z ło w ie k a n ie g o d n y , Z drow ie sw e u tr w a la j p r z e z p r o sto tę ż y c ia , Bo w ie k s k r ó c is z s n a d n ie w s k u te k n a d u ż y c ia ., L e k a r z-m ę d r ze c o r ze k ł: D łu g ie ć ż y c ie c z e k a , J e ż e liś od z b y tk ó w z a w s z e b y ł z d a le k a .

Choć p r a w d y te w y p o w ie d z ia n e z o s t a ­ ły m o w ą w iązaną, lecz są m ą d re i g łę ­ bokie. Z aw s ze n a l e ż y z a c h o w a ć w j e ­ dzeniu i piciu u m ia rk o w a n ie , lecz j a k i e ,

w j a k i c h g ra n ic a c h ?

N a t u r a k i e r u je n a m i p rz e z głód, z m u ­ sza ją c n a s do p o sz u k iw a n ia p o ż y w ie n ia w ó w c z a s, g d y o rg a n iz m n asz t e g o w y ­ m a g a . Z d a w a ł o b y się z a te m , że n a le ż y j e ś ć t y l k o w razie o d c z u w a n ia g ło d u , i że o d c z u w a n ie g ło d u je s t m i a r ą n a s z y c h potrzeb. Lecz... O to c z ło w ie k c y w il iz o w a ­ n y , k tó re g o śro d k i p r z e w y ż s z a ją k o n i e c z ­ n e p o trz e b y , bard zo c z ę sto w jed ze n iu s z u k a p ew nego za d ow olenia. W t y m c e ­ lu k o m p l ik u j e sw oje m en u p rz e z d o d a n ie r o z m a i ty c h p rz y sm a k ó w , sosów , m a r y n a t , w in, co m a p o b u d z a ć a p e t y t . T a k i m sposobem człowiek, j e d y n y ze w szyst- s k ic h zw ierząt, doszedł do p ra w d z iw e j s z tu k i je d z e n ia w ów czas, k ie d y nie j e s t g ło d n y , i picia, gdy nie je st s p ra g n io n y .

A p e t y t z a te m m ó g łb y b y ć w s k a z ó w k ą t y l k o w ów czas, g d y b y nie b y ł s k a ż o n y p rz e z n ie n a tu r a l n y tr y b życia. R z e c z y ­ wiście gło d n i j e s t e ś m y w ów czas, g d y m a ­ m y a p e t j t n a chleb, w a r z y w a lub nie ze- p s u te ża d n em i p r z y p r a w a m i mięso.

.Je dnak j e s t ta k i w ż y c iu lu d z k ie m o- kres, k iedy n a le ż y j e ś ć w ięc ej, aniżeli w w ie k u dojrza ły m ,—j e s t to o k re s dojrze­

w ania: dla c h ło p c a m iędzy 16 a '20 ro­

kiem i dla d z ie w c z ą t m ięd zy 13 a 18.

W ty c h l a t a c h rozwój fizyczny p rz e c h o ­ dzi k r y z y s , k tó ry s t a w ia o d m ienne w y­

m a g a n ia . Do t e g o d o d ać n a le ż y tę in­

t e n s y w n o ś ć p r a c y um ysłow ej, ja k ą mło­

dzież musi w y k a z y w a ć w t y m sam ym ozasie.

Po t y c h u w a g a c h o g ó ln y c h , p rz e jd ź m y do ro z s tr z y g n ię c ia n a s z y c h zagad n ień .

P o k a r m c z ło w ie k a b y w a roślinny, zwie­

rzęcy albo m in e ra ln y .

N a r z ą d y nasze s k ła d a ją się g łó w n ie ze z w ią zk ó w a z o to w y c h , b ia ł k o w y c h . P r a ­ cując, tra c im y norm aln ie codzień około 85 — 100 g r a m ó w t y c h zw iązków . A z a ­ te m s t r a t ę tę m usim y s ta le sobie w y n a ­ g ra d z a ć .

C z y n im y to, s p o ż y w a ją c mięso, ryby, m leko, j a j a , chleb, rośliny i t. d. W e ź ­ m y d a n e s t a t y s t y c z n e , z e b ra n e dla P a r y ­ ża, i p rz e k o n a jm y się, j a k się p r z e d s t a ­

wia s t o s u n e k s t r a t do zysków .

M ies z k a n ie c P a r y ż a codziennie s p o ż y ­ wa około 1 0 2 = 1 0 3 g r a m ó w zw iązków b i a łk o w y c h w n a s t ę p u j ą c y c h p o k a r m a c h :

Ilość s p o ż y -

Micso i r v b v Y J J tcg0 Pokar‘ llość bia!likmu w gra- w gramach

m a ch

Mięso 165 <j co bez

kości o d p o w ia d a 145 27 P e k l o w i n a i w ie p rz o ­

w in a 30 3

Z w ie r z y n a i p t a s t w o 26 5

R y b y 33 6

O g ó łe m 234 41

T e 234 g r a m y m ięsa o d p o w ia d a ją 41 g ra m o m z w ią zk ó w b i a łk o w y c h ; pozostałe 61 s p o ż y w a m y w p o k a r m a c h ro ślin n y ch :

Ilo ś ć sp o ż y -

P o k a r m y ro ślin n e i tego pokar- liość białek zw ie rzę ce rmu w gra- w gromach

oo

^ Mleko

| J a j a '> S er S!

C h leb i ciasto c J a r z y n y liściaste S J a r z y n y g ro s z k o w e

Z ie m n ia k i O w o c e

m a ch

210 24 8 400 250 40 100 70

O g ó łe m 1202

7,70 3,00 7,10 23,20 4,50 9,20 1,30 0,15 61,15

(7)

M 27 W SZECHŚW IAT 423 W y n ik a stąd, że 45 do 42 części na

100 przysw ajam y sobie w m ięsie. Czy jest to logiczne? czy n orm alno? ozy

zdrowe?

Ileż to t y r a d n a p isa n o i p rz e d i po J . .1. R ousseau n a zja d a c z ó w mięsa! Mó­

wiono, że p o k a r m m ięsny j e s t pozo stało ­ ścią z b a r b a rz y ń s k ic h czasów ludzkości;

że sprz yja on ro z w ija n iu s 'ę w n a s b r u ­ talności i zły ch i n s t y n k tó w ; że ro z w ija nasze ciało k o s z te m rozw oju d ucha.

Z punktu w idzenia le k a r s k ie g o , mówiono, że p okarm m ię sn y jest źródłem toksyn;

żo podrażnia ośrodki n erw o w e, że u s p o ­ sabia do a r t r y t y s u , do a rte ry o s ld e ro z y , do apopleksyj, c h o ró b s e rc o w y c h i t. d., i t. d.

1 w szy stk o to je s t p ra w d ą — ale w r a ­ zie n a d u ż y w a n ia m ięsa, a fa k te m j e s t , że klasy u p rz y w ile jo w a n e są z b y t m ięso że r­

ne. P ozw ólm y w y p o w ie d z ie ć się H e r b e r ­ towi S pencerow i: „Istnieje z n a c z n a ró ż­

nica m iędzy dziećm i klas, ż y w ią c y c h się przeważnie m ięsem , a klas, k t ó r y c h p o ­ karm głów nie s k ł a d a się z c h lu b a i zie m ­ niaków. P o d w z g lę d e m ż y w o tn o ś c i fizy­

cznej i i n t e le k tu a ln e j, d ziecko w ło śc ia ń

>kie stoi z n a c z n ie niżej, aniżeli dziecko

„ge n tle m a n a”.

Co d o ty c z ę z d r o w ia i sił fizycznych, rzeczyw istość p rz e c z y S p e n c e ro w i. Co zaś do s tr o n y in t e le k t u a l n e j , to któ ż nie widzi, że j e s t o n a w y n i k i e m w y c h o w a ­ nia, w y k sz ta łc e n ia , ś ro d o w isk a, w k tó re m żyje dziecko, ^w re s z c ie a ta w iz m u . Nie!

Skutki „ m i ę s n e g o ” t r y b u ż y c ia z p o w o d u w y w o ły w a n y c h z a b u r z e ń fizyologicznych, bynajm niej n ie s p r z y ja ją rozw ojow i j e d ­ nostki ijc a ł e j sfery ludzi.

Jeż eli j e d n a k m u sim y b i a d a ć n a d n a ­ d u ż y w a n ie m p o k a r m u m ięsn eg o , to nigdy nie b ę d z ie m y n a r z e k a li n a u m ia rk o w a n e jego u ż y w a n ie .

C hoć m ięso rzeczyw iście p o w o d u je s t r a ­ ty , d o ty c z ą c e zw ią zk ó w a z o to w y ch n a ­ szego organizm u, lecz z drugiej stro n y bardzo ła tw o a s y m ilu je się i j a k o p o ż y ­ wienie z u ż y w a się praw ie w całości.

W ilości u m i a r k o w a n e j p o b u d z a en ergię życ iow ą i w z m a c n ia u k ła d m ię ś n io w y i serce. N o r m a ln a p o r e y a p o w i n n a w y n o ­

sić 150 do 180 g ra m ó w dziennie. D l a k o b ie t &/G porcyi dla m ężczyzn.

N a jle p sz y m p o k a r m e m je s t mięso z w ie ­ rząt, w y p a sio n y c h n a p a s tw isk a c h , w o ­ łów i owiec, n a s tę p n i e k u r c z ą t i n iero­

g acizny, k a rm ione j roślinami. N ie z d ro w e j e s t mięso z b y t s ta ry c h i z b y t m ło d y c h zierząt. C ielęcina nie n a d a je się dla c ie r­

p i ą c y c h n a podagrę, a r t r y ty s i n ie k tó re choroby skórne.

R y b y świeże wogóle są bardzo z d r o ­ we, nie n a d a ją się j e d n a k d la cierpiących na ekzem ę i t. p. c h o ro b y skórne .

W ie p r z o w in a , by le c h u d a tra w i się bardzo łatw o.

Z w ie r z y n a p o d ra ż n ia nerki i usposabia do k a m ie n i żółciow ych, do arte ry o sk le ro - zy i in.

Mało rz ecz y t a k j e s t szkodliw ych, zw ła szcz a dla ludzi, p ro w a d ząc y ch siedzą­

cy t r y b ż y c ia , j a k obiady, złożone z s a ­ m ych p ra w ie mięs. C ie k a w y z n a jd u je m y opi obiad u w b a jc e z T y s i ą c a i jed n ej nocy.

A b u H assan z.iprasza do siebie K alifa, k tó re g o w ziął za z w y c z a jn e g o k u p c a .

M a tk a A b u H a s s a n a p r z y g o to w a ła tr z y dan ia. J e d n o z n ich składało się z c z te ­ rech t łu s ty c h k u r c z ą t , d ru g ie z gęsi i trze cie z g o łą b k ó w . Nie było nic w ię­

cej. P o d c z a s j e d z e n i a nie pito i nie m ó ­ wiono, j a k o , że b y ło to w ó w c z e sn y m zw y cza ju . P o zjedz eniu, n iew olnica p o ­ d ała n a c z y n i a do u m y c i a się, i dopiero w ó w c zas m a t k a A b u -H a ss a n a p o d ała w i­

n o g ro n a , ja b łk a , gruszki, b rzoskw inie i p o s ta w iła flasze n a stole.

G d y b y ś m y u sunęli m ilczenie p o d cz as jed ze n ia, to czyż nie b y ł b y to d o s k o n a ły obraz w s p ó łcz esn eg o obiadu?

Zanim s k o ń c z y m y z m ięsem zw ierząt, m usim y chwilę po m ó w ić o bulionie i z u ­ pach. D a w niej m y ślan o , że bulion przed­

s t a w ia e k s t r a k t n a jp o ż y w n ie js z y c h części m ięsa, i d la te g o d aw an o go w sz y stk im pra w ie c h o ry m . Dzisiaj w padają w p rz e ­ c iw n ą k ra ń c o w o ść : tw ierd z ą m ianowicie, że bulion może b y ć n a w e t szk o d liw y , żo p o w o d u je różne s t r a t y w o rg a n iz m ie , że działa d ra żn iąco i t. p. P r a w d a j e s t mię­

dzy tem i krańcow ościam i. B ulion za w ie­

r a w litrze t y lk o 7 — 8 g p e p t o n ó w i

(8)

424

ż e la t y n y , a j e s t ró w n ie ż p o ż y t e c z n y prz ez za w a rte w nim sole. D z ia ła ją c p o d n i e c a ­ j ą c o na sm ak i n a ż o łą d e k , p o d o b n ie j a k ii]), k aw a, p o b u d z a tr a w ie n ie , d ziała ln o ść serca, c y r k u l a c y ę k rw i i sz y b k o w z naw ia

siły.

M ieszc zu ch żyw i się p rz e w a ż n ie m ię ­ sem ; n a t o m i a s t w łościan in j a d a p ra w ie w y łą c z n ie p o k a r m y roślinne. C złow iek za m o ż n y p r z e w a ż n ie p o g a r d z a te in s t o ­ s u n k o w o m ało p o s iln e m p o ż y w ie n ie m , — i źle robi. Bez m ięsa z u p e łn ie w y ż y ć m ożna, a bez roślin — w ż a d e n sposób.

R ośliny d o s ta rc z a ją nam pew n ej ilości so­

li a lk a lic z n y c h , k tó re n a s t ę p n i e p r z e c h o ­ dzą w w ę g la n y , z d o ln e do n a s y c e n i a k w a s ó w , w y t w a r z a j ą c y c h się p rz ez ro z­

kład białek. J e ż e l i k w a s y t e p o z o sta n ą wolne, n a stę p u je stan p a to lo g ic z n y , — s tą d c horoba.

Bez m ięsa zu p e łn ie lub praw ie z u p e łn ie m ożem y żyć, czego m a m y liczne p r z y ­ k ła d y . Oto np. w K o n s t a n t y n o p o l u lub S m y r n ie m e j e d z ą m ię sa p ra w ie zu p e łn ie , a j e d n a k ż e ro b o tn ic y e g i p s c y , j a k i ich przodkow ie, w y j ą tk o w o są cenieni za sw ą e n e rg ię i siłę. A w s z a k j e d z ą oni w y łą c z ­ nie m e lo n y , g ro c h , ce b u lę , ryż i d a k t y l e . Czyż m a m y w s p o m in a ć sło w ian w s c h o ­ dnich, k tó r z y p r a c u j ą c po 16 god zin n a dobę, ż y w ią się c z a rn y m e h le b e m , j a r z y ­ nam i, m le k ie m i cebulą. F i z y o l o g H. H a n ­ ke, o b s e r w u ją c drw ali w G órne j B a w a r y i podziw iał ich n a d z w y c z a j n ą p ra c ę , ch o ć żyw ili się w y łą c z n i e m ą k ą , z a p r a w io n ą sm alce m , bez j a j i sera.

P o k a r m m ięsny j e s t p o t r z e b n i e j s z y dla ludzi, p r o w a d z ą c y c h siedzący t r y b życia i p ra c u ją c y c h u m y s ło w o . K to j e d n a k p r a ­ gnie za c h o w a ć ż y w o ś ć um ysłu, pow in ien b y ć bardziej w e g e t a r y a n in e m , niż z j a d a ­ czem mięsa.

Chleb, w a rz y w a , mięso w ilości u m i a r ­ k o w a n e j,— oto p o d s t a w a n a s z e g o jed ze n ia.

C hleb jest d o sk o n a ły m p o k a r m e m . O to s t a t y s t y k a s p o ż y w a n ia ch le b a w ro z m a i ­ t y c h p a ń s t w a c h :

P o r t u g a l i a 102 ku W ł o c h y 126 71 N o n v e g ia 131 71 H iszp a n ia 160 -

R o s sy a 173 n

JNe 27

H o l a n d y a 201 r>

N iem cy 211 77

B elg ia 240 77

F r a n c y a 258 77

P a ry ż 146 n

W o g ó le z a te m F r a n c y a s p o ż y w a dużo chleba, co z a s tę p u j e b ra k u ją c e mięso.

N a jle p s z y jest chleb biały lub żytni;

nie t a k j u ż p o ż y w n y j e s t chleb czarny lub w y k w in tn y biały. J e ż e l i jeszcze wspom nę o j a j a c h (24 <j dziennie) i mleku (210 g ra m ó w ), to za k o ń c z ę w ogólności p rz e g lą d w s z y s t k ic h g łó w nych naszych p o k a rm ó w .

M leko p rzed użyciem pow inno b y ć go­

t o w a n e p rz ez k ilk a m inut z rzędu, gdyż p ie rw sz e z a g o to w a n ie nie d o p ro w a d z a j e ­ szcze do p o trz e b n e j t e m p e r a t u r y , — jest to ty lk o w y d z ie le n ie g az ó w .

A je s z c z e wino?

L a t t e m u 20 — 30 w sz y s c y le k a r z e z a ­ lecali c h o r y m d o b re wino; jed n o c z e śn ie u k a z a ł się cały sz e re g w in leczniczych.

O b e c n ie znów w ielu l e k a r z y widzi w wi­

nie środek szk o d liw y , |ak o za w ierający alkohol. P o g lą d te n p o w sta ł n a gruncie w alki z alk o h o liz m e m i d la te g o wpadł w k ra ń c o w o ść . Z am iast wina zalecają wodę, czy c z y stą ? Z n ó w nie! W o d y m i­

neralne, g a z o w a n e , g o t o w a n e , — oto co jest d o b re do picia. J e s t to p rz esad a ! W cza­

sie epidemii rzecz inna, w ó w c zas należy się w y s t r z e g a ć w od y surow ej, lecz w c z a ­ sach norm alnych!...

Z j e d n e j ostrożn iści w p a d a m y w drugą, i nie dziw, że k t o ś w y k rz y k n ie: W ielk i Boże! cóż n areszc ie m o ż n a jeść i p ić bez n a r a ż e n ia się na niebezpieczeństwo*?”

S tr z e ż m y się przesady! G o tu jm y wodę podcz as epidem ii, dobrze sm ażm y nasz befsztyk, g o t u jm y m leko i śp ijm y sp o k o j­

nie. F ili ż a n k a bulionu, p o rc y a rostbefu, s z k la n e c z k a B o rd e a u x lub B o u rg o g n e ni­

kogo je s z c z e nie zabiły. J a d a j m y re g u ­ larnie w m iarę gło d u , a spec yalne o stro ż ­ ności z a c h o w u jm y t y l k o w ra zie epidemii.

J e ż e l i kaw ałek- c h le b a , m ięsa lub wino z a tr u w a pow oli n asz o rga niz m , to p a m ię ­ t a j m y , że u m ia r k o w a n e ich u ży w a n ie nie ta k b ard z o s k ra c a n asz e życie, j a k ciągły stra c h p rz e d n ie b e z p ie c z e ń s tw a n r.

Nie mięso, nie bulion, nie wino, nie W SZ E C H ŚW IA T

(9)

jYo 27 W SZEC H ŚW IA T 425 kaw a sk ra c a ją n asze życie, lecz ich n a ­

dużywanie.

Zakończę, j a k i zacząłem , c y t a t ą , ty m razem w z ię tą z dzieła: „ P h y s io lo g ie de g o ń t ”: „Nie p o trz e b a , ab y n a obiad nasz składały się trufle z P e rig o rd ; t ł u s ty p a s z ­ tet straslnirski; k a r p z R e n u a la Cham- bord; przepiórki n a d z ie w a n e truflam i; b a ­ żant na piecz y ste; s e t k a s z p a ra g ó w i p i­

ramida z lodów. Z b y te c z n e m jest, ab y j e ­ den z gości, z w y siłk iem tr a w ią c niehy- gieniczny ob ad, p a te t y c z n i e w y p ow ie dział:

„Ach, pani! pan i k u c h a r z j e s t z a c h w y c a ­ jącym człow iekiem ! T a k i obiad m o ż n a spotkać ty lk o u p a n i!”

11 ■). lii/g ie r.

D O T Y C H C Z A S O W E W IA D O M O Ś C I (i S Z C Z Ą T K A C H K O N IA Z O K R E S U

P R Z E D H IS T O R Y C Z N E G O , Z N A L E Z I O ­ N Y C H NA Z IE M IA C H P O L S K I C H .

Niniejsze z e s ta w ie n ie d o ty c h c z a s o w y c h wiadomości o s z c z ą t k a c h k o n ia z okresu p rz edhistorycznego, z n a le z io n y c h n a zie­

miach d a w n e j R zeczy p o sp o lite j Polskiej, stanowi część w iększej p r a c y o koniu z epoki c z w a rto r z ę d o w e j w P olsce. O g ła ­ szam je zaś z p e łn ą nadziei prośbą , by ci z Szan. c z y te l n ik ó w „ W s z e c h ś w i a t a ”, którzy, bądź w ie d z ą o z n a le zisk ac h kości konia, n i e o b j ę ty c h t y m s p isem , bądź są w p o s ia d a n iu t a k i c h kości (a t a k ż e kości innych z w ie rz ą t dom ow ych), ra czy li u d z ie ­ lić mi ł y c h w ia d o m o śc i lub n a d e s ła ć k o ­ ści do zb a d an ia. N a ż ą d an ie kości z w d z ię c z n o śc ią odeślę. A d r e s p o d aję w dopisku. ' )

W ięc E. E ic h w a ld (1-3) w r. 1830, tu"

dzież w r. 1833 pisze o zn a lezionej na P odolu czaszce k o n ia d y lu w ia ln e g o , k t ó ­ rego chrzci m ian em „ E q u u s p r i s c u s ” W n a s tę p n y c h s t u d y a c h cofa to o k re ś le ­ nie, w o b e c b r a k u w y r a ź n y c h cech, u sp ra ­ w ie d liw ia ją c y c h o d rę b n ą nazwę.

•Jan Nep. W o l d n e h (4-5) n a d e s ła n e m u przez U. O sso w sk ie g o kości z j a s k i ń o k o ­ lic K r a k o w a zalicza do fo r m y # E q u u s ca-

' ) G uberu. p o d o lsk a , p o c z ta Kri w o je - Ozicro, w ieś K u rzęee.

ballus fossilis m inor Woldr. P ro f. A. Ro- g ow icz (6) stw ierd z a istnienie n a W o ły n iu s z c z ą tk ó w k onia dylu w ialn eg o , k tó re g o n a z y w a E q u u s a d a m itic u s Sclil.

M. P a w ło w o w a (7), b a d a ją c zę b y ko ń sk ie, z e b ra n e przez prot. A. R o g o w ic z a w ł a ­ wie piaszczystej D niepru na U kra inie , m iędzy wsiami T ry p o lje a Cliołopje, o k r e ­ śla je, j a k o n a le ż ą c e do form: E q u u s ste- nonis affinis Woldr.; E q u u s s pelaeus Ow.;

Ecpuis sten o n is Fors. May.; E q u u s fossilis Ow.

O koniu dzikim, k tó ry się z a ch o w a ł w P olsce, aż do o statn ich niem al chwil naszych dziejów, pisał w r. 1721 jezu ita G. R zączyński (8 ), a przegląd w zm ianek o ty m koniu z re la ey j p o selskich i p a ­ m iętników podał M. lir. C zapski (0).

R o z p ra w y powyższe z a w i e r a ją mniej lub więcej szczęśliwe p ró b y u jęcia z e b ra ­ nego m a te r y a ł u w ram y k la sy fik a c y i n a ­ ukow ej. N ajliczniejsze w szakże w ia d o ­ mości o sz c z ą tk a c h k onia p rz e d h isto ry c z ­ nego w 1’olsce z n a jd u je m y w lite ra tu rz e a r c h e o lo g ic z n e j, p o d a n e najczęściej bez usiłow ań o k re ś le n ia znalezionej form y.

W y ją t e k s t a n o w ią p o s z u k iw a n ia G. O s ­ sow skiego, k t ó r y z e b ra n y m atery n ł o d s y ­ łał J . N. W o ld ric h o w i i na w nioskach t e ­ go uczonego opierał swe określenia.

W sp ra w o z d a n iu (10) z b ad a ń geolo- g ic z n o -an tro p o lo g iczn y c h , d o k o n a n y c h w r.

1879 w ja s k in ia c h okolic K ra k o w a.

Ossowski z a z n a c z a istnienie s z c z ą tk ó w kom a w w a r s t w a c h d a w n ie js z y c h dylu- w ialnych, tu d zież n o w szy c h n a m u lisk a w e w n ą trz jaskini.

W e d łu g d ru g ie g o s p ra w o z d a n ia (11) z b ad a ń w ja s k in ia c h okolic K r a k o w a G.

Ossowski znalazł \\r w a rs tw ie d o l m j, d a w ­ niejszej n a m u lisk a n a s tę p n e kości konia, k tó re g o m ian em „E q u u s fossilis” o z n a ­ cza:

„K aw ał szczęki g ó r n e j lewej z t r z e m a zębam i trzonow em i; siekacz luźny 1; kość p a lc o w a nogi t y ln e j 1; obie kości s k o k o ­ we. Ząb trzonow y luźny 1.”

Nie m niej in te re su ją c e w yniki dały b a ­ dan ia j a s k i ń w o k o l i c a c h 'O j c o w a . W j a ­ skini W ierzchow skiej - G órnej O sso w sk i (12) n atrafił n a ślad o g n is k a z o k re s u n e o lity c z n e g o z ro z rz u c o n e m i do k o ła łu-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Po zapoznaniu się ze swoimi prawami i obowiązkami wykonaj ćwiczenie 3i 4 strona 43 Edukacja matematyczna. Przyjrzyj się uważnie

Marian Szczerek - Instytut Technologii Eksploatacji PIB w Radomiu. w celu przeprowadzenia postępowania habilitacyjnego

Pani dr inż. Grażyna Bartkowiak uzyskała tytuł zawodowy magistra inżyniera w 1983 roku w Politecłmice Łód zkiej , Wydziale Włókienniczym o specjalizacji Chemicz na

Działo się to dzięki uruchamianiu – także przez samych uczących się – pewnych naruszeń w procesie ich studiowania: w zmienianiu utartych ról dydaktycznych i ich

[r]

W kwestii terminologicznej przyjąć zatem należy, że zbieg przepisów ustawy może być zbiegiem uwzględnianym w kwali­ fikacji prawnej czynu, wówczas mamy do czynienia ze

art. Odpowiada jak za jeden czyn zabroniony wyczerpujący znamiona przestępstwa ten, kto w krótkich odstępach czasu, przy wykorzystaniu tej samej albo takiej samej sposobności lub

Sygn.. „Kara łączna powinna być postrzegana jako swoiste podsumowanie działalności przestępczej sprawcy. Stanowi ona wyraz potępienia w stosunku do postępowania