• Nie Znaleziono Wyników

Falanga : pismo narodowe. R. 3, nr 42=122 (11 października 1938)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Falanga : pismo narodowe. R. 3, nr 42=122 (11 października 1938)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

OPŁATA UISZCZONA GOTÓWKĄ

Cena 10 groszy

Nr. 42 (122) 11 października 1938 r. Rok III

Redakcja i administracja główna: Warszawa, ul. Nowy Świat 39. Redakcja czynna wtorki, piątki 13—16, administracja 9—15. Oddziały redakcji 1 administrajcji: Łódź, ul. Piotrkowska 240, czynna codziennie w godz. 17—19. Katowice, 3 maja 21 m. 8, czynny codziennie 18—20. Radom, ul. Żeromskiego 69, czynny codziennie 18—20. Kra­

ków, Garncarska 9 m. 5, czynny codziennie od 18—22. Zakopane, ul. Kościeliska 25, czynny codziennie w godz. 18—20. Nowy Sącz, Długosza 48, czynny codziennie 18—20. Lwów, Długo­

sza 19, czynny codziennie w godz. 18— 20. Wilno, Wielka 20 m. 1, czynny 12— 14 1 18—21. Sokołów Podlaski, ul. KupietyAska 6 m. 5. Poznań Aleje Marcinkowskiego 25 m. 16, czynny w godz. 11 do 12. Bydgoszcz, ul. Sienkiewicza 17, czynny codziennie w godz. 19—20. T-oruń. Prosta 13, czynny codziennie w godz. 19—20. Grudziądz, ul. Mickiewicza 35, czynny codziennie w godz. 19—20.

Tczew, Lecha 6, czynny codziennie w godz. 19—20. Gdynia, ul. Sienkiewicza 33 m. 8, czynny codziennie w godz. 18—20.

J. DONAR

ta trzech mórz

Budujemy polskie Imperium Trzech Mórz. I właśnie dlatego musimy powiedzieć, że sprawa cze­

chosłowacka nie jest jeszcze za­

kończona. Otwieramy ramiona polskim Rodakom zza Olzy. Ko­

chamy ich i szanujemy za cierpie­

nia, za krew przelaną, za wytrwa­

łość. Milkniemy nad trumnami tych, którzy za Olzą zginęli, w hoł­

dzie. • •

Dumnie witamy Zaolzie. Nie, nie było dla Polski innego wyj- ścią: każda dłuższa chwila czeka­

nia psułaby nasze położenie, nasze europejskie znaczenie. Gdyby Pol­

ska nie postawiła swego ultima­

tum, znaczylibyśmy potem w Eu­

ropie tyle, co Bułgaria. To było jasne — ten krok Polski był ko­

niecznością. i- '

Tej konieczności Państwo Pol­

skie z Armią Narodową na czele sprostało. Musimy to stwierdzić z poczuciem dumy. Naród cały od­

dychał wtedy jedną myślą, jedną wolą. Naród Polski był wtedy jak taran gotów do uderzenia. Armia skupiła w sobie wszystkie życze­

nia i wszystkie nadzieje. 100.000 Polaków stanęło w szeregach O- chotniczego Korpusu Zaolzańskie- go bez żadnego przymusu, bez ża­

dnego prawnego nakazu. Wśród tych 100.000 byli członkowie R. N.

R. z okręgów warszawskiego i ślą­

skiego, których do szeregów Kor­

pusu wezwał apel Kierownika Głó­

wnego RNR, Bolesława Piasec­

kiego, wydany z pamięcią o na­

szym haśle — życie i śmierć dla Narodu.

Dziś, pamiętając jeszcze nasze radosne uniesienie, pamiętając stukot butów piechoty na bruku zaolzańskiego Cieszyna, mówimy:

stoimy w przededniu prac, które dźwignąć mają Wielką Polskę Trzech Mórz. Przyłączenie Zaol­

zia w XX rocznicę niepodległości jest dopiero początkiem drogi, skromnym początkiem. Europa traktatów wersalskich runęła w niesławie i słabości, tworzy się no­

wa Europa. Pamiętamy z gory­

czą, że Francja powstrzymać nas chciała w decyzjach męskich i twardych, że gazety fołksfronto- we francuskie opluwały imię Po­

laków, że stały przeciw nam. Jak memento unosi się wspomnienie Sowietów, które chciały grozić nam interwencją w obronie Cze­

chów.

Rośnie nowa Europa, tworzą się nowe stolice siły. Musimy zna­

leźć się w Europie jako Państwo pierwszej klasy. Niema żadnego dyktanda Paktu Czterech! Pol­

ska nie zniesie dyktatów! W rzę­

dzie najsilniejszej Europy—miej­

sce dla Polski! Nie zniesiemy in­

nej sytuacji, będziemy rzucać na stos wszystko — życie, zdrowie, szczęście, fabryki, zhoże, bogact­

wo i wolę — aby zdobyć potęgę pierwszych w Europie.

Mamy .wolę fanatyków i siłę szalonych, siłę młodości! Stworzy­

my, Polacy, polską epokę Europy

— jak dotąd Europa była francus­

ka, jak dotąd była angielska. W nas dziś urodzić się musi ta sama siła, która kiedyś tworzyła potę­

gę Imperium Rzymskiego!

Droga to długa, ale konieczna i możliwa. Jednym z pierwszych e- tapów: właściwe urządzenie Euro­

py Środkowej. Nie wolpo nam do­

puście do aneksji Czech — Cze­

chy muszą być wolne w swych I etnograficznych granicach.

Odprawa Grupy „Falanga"

Zaolzańskiego Korpusu Ochotniczego

W czwartek dnia 24 września odbyło się ogólna odprawa Naro­

dowo - Radykalnej Ochotniczej Grupy Zaolzańskiej, na którą przybył Kierownik Główny Bole­

sław Piasecki. Był to dzień, jak każdy to dobrze pamięta, pełen nierozstrzygniętych jeszcze waż­

nych spraw. To też wypełniający wszystkie sale lokalu przy ul.

Kruczej 31 ochotnicy z napięciem oczekiwali słów Kierownika Głó­

wnego.

Kierownik Grupy kol. Szpa- kowski rzuca krótki rozkaz: „Ba­

czność! Na prawo p a trz !“. Bole­

sław Piasecki po przyjęciu rapor­

tu zaczyna mówić. Po oświetleniu dzisiejszej sytuacji padają słowa- r z .cazy: w razie potrzeby Kor- us zostanie użyty do walk za Ol­

zą; nie może jednak na tę chwilę czekać bezczynnie; zadaniem jego tymczasem jest walka na froncie wewnętrznym z tchórzostwem i paniką, z psychiką niewolniczą, u- zależniający los Polski od decyzji mocastw zachodnich, z żydostwem i masonerią, dążącą przez rozkła­

danie psychiki polskiej do rato­

wania wbrew interesom Polski, Czechosłowacji.

Po opuszczeniu odprawy przez Kierownika, kol. Szpakowski pre­

cyzuje zadania Grupy na najbli­

ższe dni i godziny — i Hymnem

Aresztowanie kol. Dziarmagi

Dnia 29 września b. r. został o- sadzony w więzieniu b. redaktor

„Sztafety" i b. red. „Falangi" kol.

Zygmunt Dziarmaga.

Przed aresztowaniem kol. Dziar-

Pozostaje zagadnienie słowac­

kie. Słowacy sami zdecydują o swoim losie — są narodem pełno prawnym i nikt im narzucać nicze­

go nie może. Rozwiązaniem dla Słowacji najlepszym wydaje się autonomia w ramach Korony św.

Stefana, w ramach węgierskich.

Jak kolwiek być miałoby — Wę­

grzy czescy wrócić muszą do swo­

jej Węgierskiej Ojczyzny. A zo- staje jeszcze Ruś Podkarpacka.

Ruś Podkarpacka wejść musi w skład Węgier — dziś lub pojutrze:

jako część autonomicznej Słowacji lub jako część Węgier. Wtedy bę­

dzie wspólna polsko - węgiefska granica.

Niech żyją W ^gry’

Niech żyją Słowacy!

Niech żyje Polska!

Młodych odprawa zostaje zakoń­

czona.

W sobotę 1 października — o- statnia odprawa Grupy. Wia­

domo już, że Czesi przyjęli ulti­

matum Polski, że gotowość bojo­

wa Korpusu nie zostanie w chwili obecnej wykorzystana. Kol. Szpa­

kowski w swym przemówieniu o- mawia znaczenie ostatnich wypad­

ków i przyszłą drogę Polski, po której winna kroczyć, by osiągnąć pełną potęgę na zewnątrz.

Po odprawie oddziały Ruchu Narodowo - Radykalnego wyru­

szyły na miasto, by kolportować odezwę, wykazującą Polakom ich dalsze zadania oraz domagającą pełnego rozwiązania spraw Euro­

py Środkowej, zgodnie z intere­

sami Polski, a więc przede wszy­

stkim osiągnięcia wspólnej grani­

cy polsko-węgierskiej. Od soboty wieczorem mury Warszawy po­

kryły się odezwami Ruchu Naro­

dowo Radykalnego.

ŁÓDŹ PRZED WYBORAMI Podział Łodzi na okręgi wybor­

cze został przeprowadzony w myśl postulatów socjalistów, którzy zwolna stają się partią prorządo- wą. Zostały utworzone okręgi wie­

lomandatowe, przy czym utworzo­

no w Łodzi 226 obwodów wybor­

czych.

maga zdążył jednak zgłosić się do Ochotniczego Korpusu Zaolzań­

skiego do batalionu Ruchu Naro­

dowo - Radykalnego.

P . P . S . a

W związku ze zbliżającymi się wyborami do samorządów P. P. S.

i Związki Zawodowe rozpoczęły kampanię przedwyborczą. Związki Zawodowe, jak to widać z przemó­

wień na zebraniu związków zawo­

dowego włókniarzy łódzkich, do­

m agają się brania czynnego udzia­

łu w życiu politycznym oraz oś­

wiadczają swą solidarność i kon­

cepcję ustrojową P. P. S. i Stron­

nictwa Ludowego.

W świetle tych przemówień dziwnie wygląda zupełne milcze-

„ Ż l e s i ^ d z i e j e

w państwie drńskim”

Ostatnie dni przyniosły nieco światła na sprawę „Stronnictwa Pracy" masońskiej ekspozytury

„ultra chrześcijańskiej demokra­

cji". 30 b. m. zos^I zawieszony za defetystyczną akcję wobec Na­

rodu i Państwa, organ morżow- ców — „Nowa Rzeczypospolita"

28 września uległ odroczeniu na żądanie mec. Glazera proces, w którym tenże mec. Glazer wystę­

pował z ramienia „Polonii" Kato­

wickiej, jako oskarżyciel przeciw znanemu działaczowi antykomuni­

stycznemu, ks. prał. Kwiatkow­

skiemu. Sprawa toczyła się oto, że ks. Kwiatkowski zarzucił dwum organom stronnictwa pracy —

„Polonii" i „Dziennikowi Bydgo­

skiemu" działalność, ściśle odpo­

wiadającą wskazaniom ostatniego zjazdu międzynarodówki komuni­

stycznej.

Na skutek tego zarzutu „Polo­

nia" katowicka wytoczyła proces o zniesławienie. Występujący z jej ramienia mec. Glazer spowo­

dował w dniu 28 września odro­

czenie sprawy, uniemożliwiając tym samym ks. prał. Kwiatkow­

skiemu przeprowadzenie dowodu prawdy, i odwlekając rozstrzy­

gnięcie procesu na czas bliżej nie­

określony.

W chwili obecnej sytuacja w Stronnictwie Pracy przedstawia się tak, iż ludzie tam pracujący, nie wiedzą zupełnie czego się trzy­

mać.

Sztandarowym przywódcą Stron­

nictwa Pracy jest obecnie gen.

Władysław Sikorski. Do zamasko­

wania istotnych celów organizacji służą takie postacie, jak „błękitny gen." Józef Haller, Ignacy Pade­

rewski, b. prez. St. Wojciechow­

ski i inni.

Ludzie w Stronnictwie Pracy są zniechęceni panującymi tam me­

todami pracy.

Obecnie organizacją falc^ycznie kieruje Wojciech Korfanty, znany z czasów powstania śląskiego, zna­

ny również z późniejszych wyro­

ków Sądów Marszałkowskich.

Rzecz tkwi w tym, że Korfanty nie znosi wokół siebie jednostek wybitnych, pełnych indywiduali­

zmu i inicjatywy, i takie stara się wszelkimi sposobami zlikwidować.

W czasie Powstania Śląskiego Korfanty przejawiał wybitną nie­

chęć \lo obecnego wojewody ślą-

w y b o r y .

nie P. P. S. w sprawie wyborów parlamentarnych.

Milczenie to da się wytłumaczyć tylko istnieniem pertraktacji mię­

dzy P. P. S. a rządem. P. P, S. wy­

stępujące w wyborach pod firmą Związków Klasowych dąży do po­

rozumienia z lewicowymi czynni­

kami rządowymi. Wchodzi na dro­

gę poiltyki ugodowej, co wprowa­

dza coraz silniejszy rozdźwięk między P. P. S. i ludowcami, któ­

rzy zachowują stanowisko opozy­

cyjne wobec istniejącego reżimu.

skiego — Grażyńskiego, który był wtedy wodzem grupy „Wschód"

w powstaniu. Czując w Grażyń­

skim wybitną indywidualność, Korfanty k” za ł go w*edy

wać za pewne niedociągnięcia na;

tury techniczno-organizacyjnej.

Od tego czasu datuje się wza­

jemna niechęć tych dwóch „dzia­

łaczy" śląskich. Po Brześciu, Kor­

fanty — nieścigany zresztą — wyjechał zagranicę, chcąc zrobić z siebie „bohatera". Nie zaniechał jednakże działalności politycznej.

Owocem jego pracy stał się silny zespół prasowy, obejmujący zam­

kniętą w dniach ostatnich N. /rze­

czpospolitą, poświęconą głównie polskiej polityce zagranicznej i a- takowaniu M. S. Z.; „Polonię" — omawiającą politykę wewnętrzną;

— „ultra katolicki" red. przez ks.

Piwowarczyka krakowski „Głos Narodu"; „Dziennik Bydgoski";

„7 Groszy", „Katowicki Kurier Wieczorny" i inne.

Cały ten zespół pism, mający być wyrazem opozycji, a będący w gruncie rzeczy bluffem masonerii

„Wielkiego Wschodu" był wyko­

rzystywany również dla celów o- sobistych.

I dlatego organizatorom całej tej imprezy noga się podwinęła.

Urażeni w ambicjach osobistych przeciwnicy — z tego samego zre­

sztą obozu — postanowili zastoso­

wać wobec „morżowego stronni­

ctwa" względnie daleko idące re­

presje. „Góra" masońska nie sprzeciwiała się zbytnio temu, li­

cząc na to, że „prześladowania tworzą bohaterów", a organiza­

cja ta, jako podlegająca najwięk­

szym represjom (dwukrotne zam­

knięcie czołowego pisma) skupi sobie sympatię całej opozycji.

W tym jednak spotkał ją zawód.

Społeczeństwo polskie oddawna nauczyło się poznawać „farbowa­

ne lisy" i na „opozycyjne" Stron­

nictwo Pracy nikt go nie złapie.

Masoneria ma wprawdzie za sobą wielowiekowe doświadczenie, ale ma też tę wadę, że nie umie ko­

rzystać z doświadczeń chwili bie­

żącej.

Stronnictwo Pracy — obliczo­

ne na sianie rozdźwięku między katolicyzmem i nacjonalizmem nie zdała egzaminu.

Utraćcie wszelką nadzieję, obłu­

dnicy...

(2)

Str. 2 F A L A N G A Nr. 42

Przegląd Prasy

„Kuźnica" śląska pisze o no­

wym parlamencie:

„Sejm i senat, jaki obecnie będzie­

my mieli, przy abstynencji opozycji i wycofaniu z obiegu samodzielniej- szych piłsudczyków, będzie bardzo nieciekawy. Będzie po częftci przypo­

minaj los Ligi Narodów. Kiedy po-

• tężne demokracje wzięły w pacht Li­

gę, inni od niej odeszli. Kiedy Ozon weźmie w pacht sejm i senat, pies z kulawa noga tam nie zaglądnie, ży­

cie zacznie się poza nim. I zanosi się na paradoksalna wprost sytuację.

Rozwiązano sejm i senat, by użyźnić i urozmaicić to czcigodne ciało za­

strzykiem opozycyjnym, a w rezulta­

cie będziemy mieli całkowita jej lik­

widację, nawet likwidację dotychcza­

sowej półopozycji na tym terenie*-.

Co mówią Czesi ?

„Komunistyczna Partia Czecho­

słowacji świadoma jest swojej od­

powiedzialności wobec międzyna­

rodowego proletariatu. Za swój obowiązek wobec proletariatu mię dzynarodowego i za cel swojej działalności Komunistyczna P artia Czechosłowacji uważa utworzenie z Czechosłowacji silnej placówki państwa sowieckiego i ogniska re­

wolucji proletariackiej w Europie środkowej".

J. Slansky, poseł do parlamen tu praskiego i członek Politbiu- ra Komunist. Partii Czechosło- słowackiej.

„Praga musi być w nowej Europie ogniskiem wszystkich interesów

„postępu" w centrum kontynentu europejskiego".

Punkt 3 uchwały Wielkiego Wschodu" z dn. 28 czerwca r. w

Paryżu.

„Od dawien dawna byłem przy­

jacielem sowieckiej Rosji. Już w roku 1919 zajmowałem z Wilso­

nem stanowisko uznania de jurę i zbliżenia z państwem sowieckim.

Przez następnych 16 lat nie pro­

wadziłem nigdy żadnej innej po­

lityki jak tylko politykę przyjaźni z unią sowiecką".

Dr. Benesz — mowa w roku 1935.

,

„Potencjał moralny państwa prowadzącego wojnę, jest produk­

tem idei, za którą się walczy i zdol ności dowódców. Zwycięska woj­

na wymaga uprzedniej jedności ideologicznej wśród możliwie naj­

większej części ludności. W pań­

stwach o ludności wielonarodowo­

ściowej może to być tylko idea po­

nadnarodowa. Silniejszą moral­

ność daje postęp, który zadomo­

wiony jest w państwach o ustroju demokratycznym lub bolszewic­

kim, a więc w państwach, podle­

gających kierownictwu Francji i Sowietów".

Płk. Moraves

z czechosłowackiego sztabu gene- ralnego.

Pułk. Sławek

się wycofuje ?

Wg. agencji „Kabel" płk. Sła­

wek nosi się z zamiarem rezygna­

cji z czynnego udziału w życiu politycznym. Nie wiadomo, na ile ta wiadomość polega na plotce.

Gazeta Polska z dnia 2.X.38 r.

pisze:

„Już drugi raz w tym roku dyplo­

macja nasza musiala się odwołać do całego Narodu o taką pomoc. I po­

moc tę — mówmy szczerze — otrzy­

mała. To też zwycięstwo, którym święci dziś nasza dyplomacja jest wy­

walczona zgodnym wysiłkiem całego Narodu. Bardzo dużą zasługę ponosi też prasa polska, która wyczuwając doskonale sytuację, i zagrzewając w miarę potrzeby opinię publiczną po­

trafiła zachować w takich razach granicę umiaru, co pozwoliło przy­

czynić się jej do wytworzenia zdecy­

dowanej postawy społeczeństwa, nie siejąc w nim niepokoju i przedwojen­

nej paniki, która tak ostro dała się wyczuć w szeregu państw europej­

skich znajdujących się w położeniu znacznie mniej eksponowanym niż Polska".

Podziwiać należy stanowisko naczelnego organu Ozonu, który pierwszy raz w oficjalnej enuncja­

cji ,może przypadkiem, nie przy­

pisał zasługi zjednoczenia Naro­

du — Obozowi Zjednoczenia Na­

rodowego.

Oby tak dalej.

„Ilustrowany Kurier Codzien­

ny" N r 273 pisze o Związku Mło­

dzieży Wiejskiej:

. „Związek Młodzieży Wiejskiej na­

jeżał na Wołyniu do tych organiza­

cji, które były podporą panującego przez lat 10 systemu wojewody Jó- zewskiego. Jak wiele Innych organi­

zacji, był to płód sztuczny, mający realizować wypaczoną ideę (współży­

cia polsko ukraińskiego). Egzysten­

cję swą opierał związek

NA OLBRZYMICH SUBSYDIACH, płynących na rozkaz z samorządów, na walce z każdym elementem, który mógł stanąć na drodze do zagarnię­

cia wpływów na wsi. Związek ten już w czasie panowania systemu w y­

kazywał kruche podstawy, ogarnia­

jąc młodzież w nielicznym procencie, wysuwając na czoło młodych karie­

rowiczów, opłacanych wysokimi pen­

sjami, urządzając różne imprezy, jak dożynki, pokazy rolnicze i t. d., opła­

cane kosztem samorządu.

Niewiadomo, dlaczego związek przetrwał swego założyciela na Wo-

łyniu. Możliwe, że wykończony sy­

stem polityczny, liczył na Związek, lż ten wykaże swą dalszą (działalność) słuszność idei. Dość na tym, że po­

zostawiono Związek wraz z wszystki­

mi przywilejami. Samorząd wołyń­

ski musial w dalszym ciągu wyrzu­

cać pieniądze na cele Związku, choć równocześnie istnieją olbrzymie za­

niedbania w Inwestycjach samorządo­

wych".

Można powiedzieć — radosna twórczość.

Echa Monachium

W kołach zagranicznych na dwa momenty w związku ze zjazdem monachijskim zwracają uwagę:

na podpisany przez Hitlera i Chamberlaina wspólny komunikat wyrażający gotowość obu państw do załatwienia wszystkich w dro­

dze pokojowej oraz na uporczywe

Według otrzymanych wiadomo­

ści o przyszłych izbach m ają się znaleźć niektórzy członkowie obec nego rządu i tak ministrowie Świę- tosławski i Roman m ają kandy­

Ministrowie kandydują do sejmu

Bezsilna wściekłość

„Dziennika Ludowego*

Cała prasa polska bez wyjątku chyba zajęła stanowisko w spra­

wie Zaolzia. Co prawda, były wy­

padki takie jak np. z osławionym organem fołksfrontu „Krakow­

skim Kurierem Porannym". Ten organ „demokratyczny" w dzień ogłoszenia wyników konferencji w Monachium grubym drukiem do­

niósł z triumfem o „całkowitym porozumieniu Hlinkowców z Cze­

chami". Była to niesmaczna ra ­ dość, tym bardziej, że do tego po­

rozumienia było jeszcze daleko.

Tak, część prasy o konieczności zwrócenia Śląska Polsce pisała po- prostu ze strachu. Ze strachu.

Owszem.

W nr. 280 Dziennika Ludowego mamy atak na R. N. R. i „Falan­

gę" za stanowisko zajęte w spra­

wie Czech i Zaolzia. Cel polityki polskiej w sprawie czeskiej był jasny. Należało odbrać zagrabio­

ny Śląsk i zniszczyć wpływy so­

wieckie w Czechosłowacji.

R. N. R. odrzucił w chwilach próby wszelkie retoryczne gesty i stanął w szeregach Ochotniczych Oddziałów Zaoizańskich.

musi podlegać polskiemu biskupowi

W związku z przyłączeniem Ślą­

ska Zaolzańskiego do Polski wy­

suwa się zagadnienie jego przy­

należności kościelnej.

Przed wojną cały Śląsk należał do jurysdykcji biskupa - ordyna­

riusza wrocławskiego.

Po wojnie czeski Śląsk zaolzań­

ski na mocy umowy rządu Cze­

chosłowacji ze Stolicą Apostolską pozostał w rękach biskupa wro­

cławskiego. Na przyłączonym na podstawie plebiscytu 1922 r. Ślą­

sku polskim została utworzona w r. 1925 diecezja katowicka.

W konkordacie ze Stolicą Apo­

stolską Polska zastrzegła sobie, że żadna część Rzeczypospolitej nie będzie zależna od biskupa, które­

go siedziba znajduje się poza gra­

rozszerzające się pogłoski, że w najbliższych rozmowach angiel­

sko - niemieckich Hitler postano­

wi załatwienie częściowego zwro­

tu dawnych kolonii niemieckich (w głównej mierze należą one dziś do Anglii i Francji).

dować — we Lwowie, ministrowie Kościałkowski, Kwiatkowski i Grabowski w Warszawie. Min. Ko­

ściałkowski jest podobno upatrzo­

ny na marszałka sejmu.

Masoneria światowa doradzała Polsce, aby Rząd Polski zaczekał jeszcze 3 miesiące na konferencję mocarstw w sprawie Zaolzia. Ale

„Dziennik Ludowy" udaje, że nic o tym nie wie. Pisze, że niewiado­

mo kto to tak doradzał Polsce cze­

kanie na obce decyzje. Owszem, owszem i w Polsce były próby po­

rozumienia z Czechami. Próbował porozumienia Skrzyński, mile wi­

dziany przez masonów, były pis­

ma, które i teraz roniły łzy kroko­

dyle ukradkiem przynajmniej.

„Żądania polityczne O. N. R. są olbrzymie" —* pisze „Dz. Ludowy".

Pisemko socjalistów próbuje głu­

pich dowcipów, znajduje s;ę w sy­

tuacji niełatwej, rozumiemy to.

Ale śmieje się naprawdę tylko ze siebie, ten „Dz. Ludowy". Nic nie pomoże: „Dz. Ludowy" włożył na siebie czapkę z oślimi uszami.

A żądania nasze są naprawdę olbrzymie: chcemy Polski, która- by była jednym z decydujących państw Europy. Imperium Pol­

skiego. Walczymy, pełni wstrętu, z wszelką kiereńszczyzną.

nicami państwa. Prawdopodobnie zatem w najbliższej przyszłości nastąpi porozumienie między rzą­

dem polskim a Stolicą Ap. i Śląsk zaolzański zostanie przyłączony do diecezji katowickiej, jak to wy­

nikaj "sprzecznie z konkordatu z r. 1925.

Stronnictwo Pracy wobec wyborów

Dn. 2 października obradowała rada naczelna Stronnictwa Pracy.

Najważniejszą kwestią było usto­

sunkowanie się do wyborów. Rada.

Naczelna postanowiła wstrzymać się od wzięcia udziału w wyborach sejmowych.

Prowokacja

Sprawa czeska, walka o Śląsk Zaolzański wykazały jasno słusz­

ność prawdy, że nawet w grze dy­

plomatycznej czynnikiem decydu­

jącym o zwycięstwie jest nie zręcz ność dyplomatów i umiejętność u- kładania not — lecz przede wszy­

stkim siła armii i postawa Narodu.

Śląsk Zaolzański wrócił do Pol­

ski dlatego, ponieważ armia nasza pokazała swą siłę, a Naród Polski objawił zdecydowaną wolę odebra­

nia należnych mu ziem.

Siła armii i zdecydowana obja­

wiona w napływie ochotników do Korpusu Zaolzańskiego w manife­

stacjach i formach, obajwiona w słowach i w czynach wola Narodu rozstrzygnęła sprawę czeską.

W dniach kiedy tak nam, tak wyraźnie uwydatniła się prawda, że siła Polski zależy przede wszy­

stkim od moralnej postawy Pola­

ków — zdawałoby się, że nie ma na całej przestrzeni Rzeczypospo­

litej człowieka, któryby się odwa­

żył na propagandę słabości i roz­

kładu.

Zdawałoby się, że nie ma w Pol­

sce — przynajmniej w tych wytę­

żonych dniach walki — miejsca na pacyfizm, na rozkładową propa­

gandę, jaką zaś od lat raczą żydzi, sąsiedzi ze wschodu i często nie­

stety — emisariusze naszej „sios- trzycy" Francji.

Mało nas obchodzi, jakie środki używa masońsko - komunist ycz- no - żydowska klika, rządząca we Francji dla spopularyzowania tam swoich idei, dla zdegenerowania moralnego Francuzów.

Wolno żydom we Francji propa- • gować pacyfizm, dezerterować z armii ogłaszać się za. bohaterów narodowych, p’'sać hymny na cześć zbrodni i łajdactwa.

Ale wara im od Polski!

Nie dopuścimy, aby niszczono najwyższe wartości Narodu Pol­

skiego, aby opluwano jego moral­

ność, wyśmiewano kult bohater­

stwa.

A jednak od paru tygodni — a więc w czasie, gdy od postawy Na­

rodu zależy los 200.000 Polaków z ża Olzy, żydbwskfe kino i „Europa"

wyświetla film „Ludzie za mgłą"

— który jest przejawem takiej właśnie wrogiej propagandy.

Film, który jest apoteozą zbrod­

ni, łajdactwa i dezercji.

Film, który jest rozsadnikiem słabości i małości.

Film, który jest prowokacją polskich uczuć i polskiej cierpliwo­

ści.

Żądamy natychmiastowego zdję­

cia filmu „Ludzie za mgłą", ze wszystkich ekranów w Polsce.

K. S.

O S T R Z E ŻE N I E Administracja tyg. „Falanga"

komunikuje, że p. JAN SMA- KOWSKI od dnia 1 października b. r. przestał być współpracowni­

kiem naszego wydawnictwa.

„ S ł o w i a n i e ,

m y l u b i m s i e l a n k i "

Ma głęboką rację p. Kossak- Szczucka, gdy stwierdza w a rty ­ kule „Chrześcijańskie posłanni­

ctwo Polski" (Kultura N r 40), że

„jak Jasna Góra w czasie szwedz­

kiego potopu, my (Polska) bę­

dziemy twierdzą Kościoła w cięż­

kie dni rozprawy. To jest nasze posłannictwo"... Maluje pani Kos­

sak groźną wizję tych dni, w któ­

re hitleryzm i komunizm uderzają zgodnie na Kościół. Wydawałoby się, że Polska, która ma s’’ę prze­

ciwstawić tym dwom wielkim, u- zbrojonym mocarstwom, winna dla dokonania swego posłannictwa stać się mocarzem silniejszym nad wrogów. Wykazałoby się, że tyl­

ko potężne Imperium Polskiej Cy­

wilizacji może przeciwstawić się zwycięsko Trzeciej Rzeszy, która neopoganizm głosi nie przez stro j­

nych w wieńce druków, ale przez zaborczą armię i partię. Że komu­

nizm, organizujący swe jaczejki wszędz;e, tylko siła zorganizowa­

nego Państwa, może przezwycię­

żyć. Tymczasem Pani Kossak re­

alizacje misji dziejowej Polski wi­

dzi przez Unię Kościołów prawo­

sławnego i katolickiego, przez „ra­

towanie naszych braci-katolików zarażonych hasłami totalizmu i nienawiści rasowej". I powołuje się pani Kossak na tyle unii, któ­

re w swej historii dokonała Pol­

ska: „unia horodelska, brzeska, unia polityczna, unia religijna".

Niewątpliwie, że unia jest w każ­

dej polityce wielkim sukcesem.

Ale nie należy zapominać p jed­

nym — że podstawą unii jest nie­

równość stron, która sprawia, że dla każdej strony złączenie się jest pożyteczne. W unii polsko-li­

tewskiej Litwa czuła się zagrożo­

ną od Moskwy i Krzyżaków, Pola­

ków parły wielkie plany. Unia nie była celem, ale środkiem.

Celem wszelkiej działalności po­

litycznej jest Wielkość, wypływa­

jąca z woli przodowania, z poczu­

cia własnej potęgi i mocy. I dla­

tego mówienie o unii, o wielkich celach bez wskazania drogi wiodą­

cej do nich — jedynej drogi jaką

jest zorganizowanie potęgi swego narodu — jest mówieniem na wiatr. Bo bez możności zrealizo­

wania swych postulatów.

Kto będzie liczył się z naszą chę­

cią zostania twierdzą Kościoła, je­

żeli ta twierdza nie będzie zbroj­

nym narodem, mogącym przez własną siłą i umiejętną politykę rozbroić wrogów, zwyciężając wro­

gów? Jedyną drogą do realizacji swych celi, jest siła zorganizowa­

na. My tworzymy tę siłę zorgani­

zowaną w Ruchu Narodowo - Ra­

dykalnym, walcząc z wadami na­

rodowymi. Pani Kossak sądzi na­

tomiast, że „my kłótliwi, lekko­

myślni, niedowarzeni, ale stygma- tem Bożym naznaczeni i wybrani, my winny... poszanowania wolno­

ści bliźniego, głosu mniejszości doprowadzili do absurdu — my przeciwstawimy ssię d e j fali i zła­

miemy ją".

Chcielibyśmy, żeby pani Kossak zrozumiała, co nas dzieli od niej

— nie cel, bo ten jest nam wspól­

ny, Katolickie Państwo Narodu Polskiego, ale fakt że my buduje­

my drogi wiodące do celu, organi­

zując i budząc wolę narodu, zaś oani Kossak sądzi, że samo gło­

szenie idei przy „pozostaniu wier­

nym sobie" — a więc dawnym wa­

dom narodowym wystarcza. Nie zapominajmy jednak rzeczy, że dopóki byliśmy naznaczeni styg- matem Bożym i wybrani", ale do­

póki nie uświadomiliśmy sobie na­

szej misji, wtenczas wiodła ona nas bez nas. Ale gdy już jesteśmy jej świadomi znaczy to, że Bóg chce byśmy ją realizowali samo­

dzielnie, zdobywali zasługę. Opa­

trzność bowiem działa nie tylko wbrew nam. jako siła, która na­

wet zło obraca na pożytek zba­

wienny, ale która budzi w jedno­

stkach i narodach świadomość swojej misji, by one wolne, a więc z tym większą wartością dokóńa- ły swego celu, wybrały drogi. Ale wolnym i świadomym grozi za­

wsze to, co nie może grozić me- uświadomym prowadzenia ku ce­

lu za rękę upadek, u trata wolno­

ści, wejście w niewolę grzechu.

Zadaniem naszego pokolenia, któ­

re uświadomiło sobie misje dzie­

jową Polski, jest stworzyć silę, którą tą misję przemieni w ciało, w rzeczywistość. Bez tej siły mo­

żemy stracić — i misję. Odejść tam, gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów, gdzie jest miejsce naro­

dów upadłych — iść w rydwanie

obcej, nudnej polityki.

Ludzie zaś głoszący hasło, któ­

rym sprzyja pani Kossak sądzi, że inne państwa dlatego, że one gło­

szą wielkie hasła, a nie dlatego, że m ają silne armie i zorganizowa­

ny naród, pchamy potężna, kiero­

waną wola mocy, przewodzenia.

Błąd ten wypływa z postawy nie­

których katolików, którzy s^dzą akty dobrej woli na wartość w św;ecie czynu. Ten akt ma tylko wartość w dziedzinie metaf*zvcz- nej i jednostkowej, w dziedzinie grzechu i łaski. Ale łaska nie ni­

szczy natury. I dlatego gdy obra­

camy się w sferze nie nadprzy­

rodzonej, a naturalnej — a tą sfe­

rą jest biologiczna i kulturalna wspólnota narodowa — wtenczas decydują nie akty woli i nastawie­

nia, ale czyny i siła zorganizowa­

na.

Sielanki są bardzo p;ękne na zjazdach i w referatach, ale w Pol­

sce między Niemcami a Rosją trzeba siły. Siły te organizuje Ruch Narodowo - Radykalny i u- żyje tej siły do spełn;en’a chrze­

ścijańskiego posłannictwa Polski.

JERZY CZABAN

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tutaj wśród młodych narodowo - radykalnych Polaków jest zawziętość, jest hart, jest szu­.. kanie

bliczność gorącymi oklaskami stwierdza swą jednomyślność z wnioskiem. ONR, przez Ruch Narodowo - Radykalny, — podział na Obóz Przełomu Narodowego, obóz

Okazuje się zatym, że milionerzy nie są tacy znowu zakamieniali zdarzają się wśród nich i ludzie

wej masie Greków wynieść się z granic Turcji, grożąc w przeciw­.. nym razie

odradza i zabrania mieszania się do tych spraw, gdyż w ten sposób młodzież hasłami zbałamucona staje się narzędziem (w ręku manipulanta. przyznaje w prawdzie

(Warszawa): Formalnie wiersz „Polskiemu Bogu" nadaje się do druku — jest jednak ideowo nie zgodny ze światopoglądem reprezentowanym przez nasz Ruch, posiada

Wszyscy zebrani, w tej liczbie wielu członków Stronnictwa Narodowego, zgłosili się do pracy w Ru­. chu

DZA TENDENCJE MIL1TARY- STYCZNE I WSKUTEK TEGO NIE NADAJE SIĘ DLA