P I S M O N A R O D O W O - R A D Y K A L N E
Nr. 4 C 8 4 ).
W a r s z a w a , 1 lu t e g o 1 9 3 8 r o k u R o k III
W O JCIECH K W A SIEB O R SK I
O bo zow cy, bqdźcie gotowi!
Przed dwoma miesiącami pisa
łem na tym mie jscu o gorączkowe j mobilizacji sił fołksf rontu, zapo
w iadającej rychłą ofensywę, ma
jącą na celu wywalczenie w pływ u na rząd i kierunek jego polityki, powstrzymanie i odepchnięcie w zm agającej się fali Ruchu Naro
dowo - Radykalnego, a, w rezulta
cie, zdobycie warunków, umożli
w iających fołksf rontowi urządza
nie Polski według jego planu i w myśl jego interesów.
„M obilizacja ta pisałem wów
czas — postępuje naprzód pod na
czelnym hasłem „obrony demo
kracji*: sztabem mobilizacyjnym są żydzi i masoni wszystkich ga
tunków, lepiący szeroki front an
ty narodowy i filożydowski od li
beralno - masońskiej „Partii Pra
c y * Popielów i Sikorskich, po
przez sunący jno-masońska .N a prawę* w ojew ody Grażyńskiego, radykalno - masońskie jaczejki Rzymowskich i Michałowiczów, socjalistów z „Robotnika* i „D zie
nnika Ludowego*, aż po różne, najczystszej już krwi, Srule i Mor
dki z podziemnych chodników
„Kompartii*.
Front ten nie jest jednolity ide
owo, nie posiada również zasadni
czo jednolitej postawy taktycznej.
Jeśli obecnie w ykazu je duża zbież
ność swych dążeń, a można sie o tym przekonać choćby z linii poli
tyczn ej jego różnorodnej prasy, jeśli głębokie częstokroć różnice ideowe i taktyczne stały się dziś mniej jaskrawe, zeszły na dalszy plan i nie stanowią nieprzezwycię
żonej przeszkody dla doraźnej ak
cji w imię wspólnych aktualnie ce
lów, to przede wszystkim dlatego, że nad wszystkimi, w y że j w y li
czonymi grupami i kierunkami za
wisło groźne niebezpieczeństwo.
Niebezpieczeństwem tym jest szybki rozkład dawnej „sanacji*, rozkład groźny, gdyż otwierający dostęp do środowiska legionowego wpływom nacionaliz.mil, ogarnia
jącego tam jednostki zdolne, w p ły wowe, o nazwiskach, które niema
ło mówią...
Istnienie w naszym narodził* po
działu na „sanację* i „opozycię*
było jak już wielokrotnie na to wskazywaliśm y — wymarzonym, idealnym stanem dla wrogów Pol
ski. Żydostwo i jego rozgałęzione narzędzia najchętniej, ho n a jw y
godniej łapia zawsze swe rybki w takie i mętnej wodzie, w której za
cierają się wvraźne granice mie
dzy kierunkami ideowymi, gdyż m otywy natury personalnej domi
nują nad motywami ideowymi, programowymi.
1 ta mętna woda ma uledz oczy
szczeniu, zmierza coraz wyraźniej do filtru ideowego, który w yraź
nie oddzieli nacjonalistów od mię
dzynarodowej kanalii i ludzi, któ
rych połapała ona w swe sieci! A wówczas nieuchronnie przyjdzie do starcia. Po stronie narodowej
wiane, w których umiejętnie ha
mowano rozwój świadomości na
cjonalistycznej, które sprytnie ju
dzono na ruch narodowy z „opozy
cyjn a * etykietą. C i ludzie mogą wyprostować swój, nienaturalnie zgięty, kręgosłup polityczny, A co wtedy?
Już uderzenie w komunizujący zarząd Z. N. P„ uderzenie, dokona
ne jak wiadomo, pod wpływem
„Związku Młodej Polski*, było o- strzegawczą przygryw ką do melo
dii, w której nie miały zgrzytać
RUCH N A R O D O W O - R A D Y K A 1 N Y ZNISZCZY P R O P A G A N D Ę S O C J A L - KOMUNY
WIELKIE ZEBRANIE „FALANGI”
w dn. 30 styczn ia 1938 r. w WILNIE, w sali teatru na Ludw ikarskiej o godz.
12.30 w poł.
P rz e z P rz e ło m N a ro d o w y
— do W ie lk ie j Polski
P rzem aw iać będq koledzy: mec. Leopold Broniewicz red. Zygmunt D ziarm aga
Zygm unt Słermiński W stęp wolny dla wszystkich Polaków
tony „Międzynarodówki*...
W parę tygodni po tym rozpo
częła się obecna ofensywa wszyst
kich jednostek taktycznych maso
nerii, przede wszystkim naturalnie masonerii „sanacyjnej*, ho tej naj- jaskrawiej niebezpieczeństwo za
świeciło w oczy.
Usunięto Musioła z Z. N. P„ za
stąpił go zaufany urzędnik min.
świętosławskiego, który wziął się gorliwie do troskliwego leczenia run, zadanych klice p. Kolanki
przez swego poprzedniku. Równo
cześnie niemili nastąpiła znana au
diencja socjalistów... Miesiąc prze
szedł bez poważniejszych w yda
rzeń, ale wiadomo było, że to nie koniec. Rzeczywiście, z powodu złego stanu zdrowia ustąpił pik.
Koc, w parę dni później „demo
kraci* p. Michałowicza maszero
wali świeżym szlakiem socjali
stów... „L‘appetit yient en mange- ant“— teraz, upojeni' powodzeniem zw ycięzcy, nabrali apetytu na mi
nistra Grabowskiego. „Tow arzy
stwo żąda jego głow y, u jak nie, to samo weźmie* przypomina sie sienkiewiczowski opis sceny na
„Siczy*...
O fensyw a trwa, ja k iż cel prag
ną osiągnąć ci, którzy z ukrycia nią kierują, którzy stoją za pier
wszym szeregiem zakłamanych he
roldów „demokracji*?
Cel pierwszy: opanować ośrod
ki d vsrvzvcji politycznej w pań
stwie.
Cel drugie „uspokoić* narodow
ców i zrobić „demokratyczne* w y
bory.
Cel trzeci: zaprowadzić pseudo- deinokratyezny, a w istocie total
ne - masoński porządek rzeczy.
Cel czw arty: trudno go ściśle o- kreślić, ho tu ju ż zaczynają się rozbieżności. Ale spójrzmy na dzi
siejszą Francję, może to coś nam powie...
•
W te j walce, jaka dziś w Polsce i o przyszłość Polski sie toczy folksfront ma jedną niezaprzeczo
ną przewagę nad szerokim obozem narodowym. Tam już zapomniano o starych „liniach podziału*, tam dawny piewca „Brześcia* R zy
mowski i w ytraw ny mener „opo
z y c ji* Niedziałkowski, podali so
bie reee. Puścili w niepamięć to co było, teraz wiedzą tylko jedno, że mają w alczyć z „faszyzmem*.
G d y w czasie ostatniej debaty w sejmie chodziło o podcięcie „fa
szysty* Grabowskiego, wystąpi! w roli „demokraty* poseł Walewski, zaufany ministra Kośeiałkowskie- go: ale „opozycyjna*, socjalistycz
na prasą bila mu nazajutrz rzęsi
ste brawa i z entuzjazmem prze
drukowywała jego mowę. Tam wszystkie siły zostały skoncentro
wane do walki z istotnym przeciw
nikiem.
W obozie narodowym jest ina
czej. Tutaj ogromny zasób sil o- garnia Stronnictwo Narodowe i więzi je w sposób tępy, nie zdra
dzając w niczym poczucia odpo
wiedzialności za rozwój w ypad
ków w Polsce. Siły te nie mogą być dziś zużyte w celowej, plano
w ej walce. T kw ią w miejscu, cze
kają, gniją. Stronnictwo Narodo
we rozumnie w dalszym ciągu ka
tegoriami z przed bit pięciu. Dla niego jest dziś nadal w Polsce ty l
ko „sanacja* i „opozycja*. „Sana
cja*, to zarówno Rzymowski, jak i Rutkowski, i jeden i drugi to li
ku rat takie same sanacyjne świ-
Str. 2
WIEŻY, KTÓRE ŁĄCZYŁY PRE
ZYDENTA RZPŁITEI Z IDEAŁA
MI DEMOKRACJI NIE SĄ PRZE
DAW NIONA
Bardzo charakterystycznym dla obecnej sytuacji politycznej w Polsce faktem było przyjęcie przez Prezydenta Mościckiego przedsta
wicieli t. zw. „Klubu dem okratycz
nego*’ (dwa miesiące temu gościli na Zamku przyw ódcy socjalistów).
W organie „Klubu dem okratycz
nego" „Czarno na Białym" (redak
torem tego pisemka jest osławiony plagiator Rzymowski), z n ajd u je my następujące szczegóły o w izy
cie „dem okratów " na Zamku.
„Audiencja trwała dwie i pół godziny i dała również możność delegacji klubu zapoznać się ze stanowiskiem Głowy Państwa w najistotniejszych zagadnieniach chwili.
Z wyższych względów przebiegu audiencji nie publikujemy.
Stwierdzić natomiast możemy — że wieży, które łączyły ongi Pana Prezydenta Rzeczypospolitej z i- deałami demokracji nie sa prze
dawnione i są dziś tak samo żywe jak dawniej. Stwierdzamy rów
nież, że delegacja opuściła Zamek z tym przekonaniem, że jego gru
be mury nie zasłaniają codziennej rzeczywistości nasze i Rzeczypo
spolitej przed lei Włodarzeni i Strażnikiem Jej Konstytucji".
Na czele delegacji stał profesor Michałowicz, znany ze swego w y
stąpienia przeciwko osobnym ław kom dla żydów na uniw ersytecie oraz z w ystąpienia w obronie ma
sonerii na niedawnym wiecu so
cjalistycznym w teatrze „A tene
um" w Warszawie.
Komunikat
K iero w n ictw a N.P.R, w W a rsza w ie
W dniu 25 stycznia rozpoczął się KURS KANDYDACKI ODDZIA
ŁU N. P. R. W ARSZAW A-PRA
GA w lokalu przy ul. TARGO
WEJ 15 m. 44.
W dniu 51 stycznia rozpoczyna się kurs kandydacki ODDZIAŁU N. P. R. WARSZAWA-ŚRÓDMIE
ŚCIE w lokalu przy ul. KRUCZEJ Nr. 52.
W dniu 51 stycznia rozpoczy
na się KURS DLA KIEROWNI
KÓW Wydziału Stołecznego N. P.
R. w lokalu przy ul. KRUCZEJ 52.
Z d e m a s k o w a l i s iQ
„ABC" z dn. 24 b. tn. doniosło:.
Ofiara głośnego zamachu re
wolwerowego, dokonanego na ul. Chmielnej w październiku roku ubiegłego, robotnik Adam Koszacki, w dalszym ciągu prze
bywa na kuracji w szpitalu Dz.
Jezus.
Rana po amputacji palca prze
strzelonej nogi jeszcze się nie zagoiła, co uniemożliwia dalszą z kolei operację zaszycia po
szarpanej kulą tętnicy.
Koszacki oskarżony jest o u- dział w napadzie na red. W.
F A L A N G A
Przedwczesny apetyt p. Grażyńskiego na „Wici”
Z d em a sk o w a n ie gry „Naprawy"
czvli organizacją młodych ludow- Ofl pewnego czasu główna „mło
dzieżowa" organizacja „N apraw y"
i trzon słynnego „czwórporozumle
nia" w ojew ody G rażyńskiego
„C entralny Związek Młodej Wsi"
(„Siew’*), kierow any przez p. Gie
rata, rozpuszczał plotki o rzeko
mym porozum ieniu z „Wiciami".
Zn ana, chytra rqczka
k ręci „ P rzeg lą d em E w angelickim "
Ukazu je sic w Bydgoszczy mało znane pisemko „Przegląd Ewange
licki" — jak głosi podtytuł: „or
gan ewangelicy zmu polskiego w k ra ju i zagranicą". W ostatnim, styczniowym numerze tego „orga
nu" ukazał sie a rty k u ł p. t. „Spoj
rzenie wstecz". N iektóre „złote myśli" autora pragniem y podać do wiadomości czytelników, którzy nie mieli okaz i i zetknąć się z byd
goskim pisemkiem.
Oto one:
„Ofensywa katolicka w kraju poczyniła taki postępy, że aktu
alności nabrało żądanie religii panującej i szkoły wyznanio
wej. Kampania przeciw Związ
kowi Nauczycielstwa Polskiego miała utorować drogę klerykali
zm* i i szkolnictwa. Związek jed
nak nie dał się złamać, a póki on istnieje, szkoła wyznaniowa po
zostanie marzeniem wielbicieli nowego średniowiecza.
Konfesonalizacja życia pol
skiego rośnie, wyjątkiem jest ehlubnym taki Związek Młodzie
ży Lądowej „Wici", który od
rzucił wniosek, by ruch swój o- przeć na podstawach nauki kato
lickiej. Wv latkiem jest Polska Akademia Literatury, solidary
zująca sie ze swym prezesem w piętnowaniu biskupiej samowoli (wyjątkiem naturalnie wśród instytucy j oficjalnych)".
Hm, już gdzieś—zda je sic—czy
taliśmy — podobne uwagi. Czy nie w „Robotniku"? la k ? chyba w
„Robotniku", w artykułach osobi
stego przeciwniku Pana Boga —
OBOZOWCY, BĄDŹCIE GOTOWI!
doko ń czen ie ze str. 1-ej
nie; ten drugi może nawet w ięk
sza, bo się sprzedał, wiadomo...
Tak, Stronnictwo Narodowe sto
suje dziś z dużą dozą flegmy tak
tykę marszałka Grouchy‘ego w bi
twie pod Waterloo; opodal wre bi
twa, słychać wyraźnie huk armat, Bliicher łączy się z Wellingtonem
— a ci stoją j słuchają, mają czas...
*
Nie, w Polsce nie będzie Water
loo ruchu narodowego.
Trzonem polskiego nacjonalizmu, jego ideowym przywódcą jest dziś Ruch Nar odowo-Radykalny. Nasze cele, nasza taktyczna droga są zna
ne, są wiadome wszystkim Pola
kom. Z celów tych nie zrezygnu-
Wasiutyńskiego. W związku z tym przesłuchiwany był podczas pobytu w szpitalu przez wywia
dowcę policji, przy czym odby
ła się konfrontacja z red. W.
Wasiutyńskiin, który w tym ce
lu przybył do szpitala".
„ABC" przemilcza jeden dość w ażny „szczegół", o którym prag
niemy poinformować czytelników, a mianowicie, że ko'. Wojciech Witsiutyński rozpoznał w Kosza
cki m herszta bandy, która dokona
ła na Niego bestialskiego napadu.
Przypominamy, że po postrze-
cćw. Plotki te m iał\ dopomóc „na
praw ie" do umocnienia swej po
zycji w obozie sanacyjnym , a wT szczególności do nadania „Siewo
wi" ch arak teru główne j organiza
cji młokłzieży O. Z. N. Rzecz pro
sta, że wciągnięcie „Wici" na piat-
Kazimierza Czapińskiego. Coś bardzo rów nież zbliżonego w \ pi
syw ał w „Epoce" sam „brat" Rzy
mowski, chluba i duma literatu ry polskiej. Także, spoczyw ający już dziś na kirkucie, nieboszczyk
„Dziennik Poranny" „braci" z Z.
N. P. uderza! w podobną strunę;
bliźniacze głosy dochodziły z k a
pliczki lum inarza „dem okracji"
polsko - żydow skiej, „brata" Mi
chałowicza — z redakcji „( żarno na Białym". Ba. sam „Nasz P rz e gląd", sama „5-rano", ba, sam k ra
kowski „Nowy Dziennik", organ m iejscow ej loży „Bneith* Brit" ta kim samym szw argotały abeca
dłem.
ledna rączka, jedna chytra r ą czka w ypisuje takie „kaw ałki".
Czy „Przegląd Ew angelicki" nie zna tej rączki? Nie? Ejże, czyż
by? Czy przypadkiem „ewangeli- cyzm polski w kraju i zagranicą"
nie jest poprostu jeszcze jednym narzędziem takiej sympatycznej organizacii, która nazywa się ma
sonerią i która za swój główny cel uznała walkę z „przeklętym Rzy
mem", łz Kościołem Katolickim?
Bo to, proszę państwa, aż zala
tu je masońskim odorem od pisem
ka, które na pierw szej stronie u- mieszcza a rty k u ł jakiegoś „ks."
Preissa p. t. „W imieniu fezusa", a na drugiej zachwyca się mafią, rządzącą w Z. N. P. i w yraża uzna
nie prezesowi Sieroszewskiemu za p ro jek t osadzenia ks. biskupa Sa
piehy w Berezie K artuskiej. W czyim to imieniu chwali sie Z. N.
P. i Sieroszewskiego, chyba tylko w imieniu... łoży.
jemy, z drogi tej nie zejdziemy.
Cele są prawdziwe, droga jest słu
szna.
Głównym zadaniem naszego ru
chu jest w tej chwili mobilizacja polskich sił narodowych, mobiliza
cja ideowa i organizacyjna. Zada
nie to jest spełniane i jest spełnia
ne dobrze. Szybko rośnie armia, której siłę stanowi przede wszyst
kim wiara w zwycięstwo i pew
ność zwycięstwa. Armia ta dokona Przełomu, Przełomu, niszczącego watahy przeciwnika, zapędzające sie pod nasze stanowiska.
Hasło: „obozowcy, bądźcie goto
wi!" nigdy może nie było tak aktu
alne jak właśnie w tej chwili.
Obozowcv, bądźcie gotowi! Nad
chodzi czas,..
leniu Koszackiego „ABC" wyraża
ło opryszkowi najgorętsze współ
czucie i szeroko rozpisywało się o stanie jego zdrowia. Fakt ten w y
jaśnia całej opinii polskiej, z ja
kiego to środowiska politycznego wyszedł plan bandyckiego napadu i jacy ludzie napad ten zorganizo
wali.
Nic dziwmego, że sław etna „Kon
federacja Polska" zakończy ła się sromotnym fiaskiem. Wszak to sa
mo środowisko ią stworzy ło i to yv parę zaledyyie dni po zm asakrow a
niu kol. Wasiuty ńskiego.
Nr. 4
formę gierek p. Grażyńskiego przyczyniło by sie znakomicie do wzmocnienia pozycji kandydata na fotel prem iera i ułatw iło bv mu w alkę z grupą nacjonalistycznych piłsudczvków.
O statni numer „W ici" (z dn. 25 b, m.) demasku je gre „napraw y", stw ierdzając, że nie ma mowy o jakim kolw iek porozumienid^z o r
ganizacją p. G ierata:
„Ani „Siew" do „Wici" ani „Wici** do
„Siewu" nie występowały z żadnymi propozycjami nie mogło więc być żadnych ani zebrań ani konterencyj porozumiewawczych a mimo to, p.
Gierat, jako odpowiedzialny czynnik za siewową organizację, zarówno przed Zjazdem jak i na samym Zjeździć, ro
bił dość wyraźne sugestje, że pomię
dzy „Siewem** a „Wiciami** następuje zbliżenie ideowe.
I to właśnie zmusza nas nietylko do
„zarzekaniu się** rozmów' których nie było — nie i do protestowania przeciw
ko tego rodzaju sposobni gry i taktyki przywódców siewowych. Dają oni bo
wiem podstawę do plotek prasowych o rzekomym zacieraniu się różnic ideo
wych pomiędzy „Wiciami** a „Siewem"
— by w ten sposób wytworzyć w opinii społecznej przeświadczenie, że „Wici"
znalazły się w zasięgu wpływów obozu sunacyjno-naprawiaekiego. Mn to zara
zem na celu wywołanie w ruchu wi
ciowym i wogóle w całym ruchu ludo
wym wzajemnych podejrzliwości, roz- dźwięków i tarć wewnętrznych. A wre
szcie — rozsiewaniem plotek o rzeko
mym zbliżaniu się „Wici" do „Siewu" i siewowego „czwórporozumienia"
przywódcy siewowi usiłują zyskać suk
cesy w rozgrywkach grupowych jakie się teraz toczą w ich rodzinnym obozie snnacyjno - ozonowym. „Siew" wałczy o zyskanie „ozonowego" monopolu na kierowanie nu wsi „ruchem młodych"
j w swoisty dla się sposób przeko
nuje głównych wodzów OZN że to nie „zielone, koszulki" ale „Siew"
stanowi silę przyciągającą ku sobie, bo oto nawet „Wici" ku niemu się skła
niają.
Sposoby siewowej gry nie są ładne i nie osiągną ładnych rezultatów.
Na zakończenie jeszcze raz stwier
dzamy, że o porozumieniu się „Wici" z
„Siewem" może być mowa tylko wte
dy, gdy któraś z. tych orgnnizacyj zre
zygnuje ze swych założeń społeczno-i- deowych".
Przesłuchanie
kol. Mariana Reutta
W ostatnich dniach w zywany b\ 1 dw ukrotnie do Urzędu śled
czego w Warszawie znany dzia
łacz b. ONR, M arian Rentt.
Po złożeniu zeznań, kol. Rentt.
został z w o ln io n y .
Dziwne wesele
Żargonówka „II. Najes" (Nr.
277) opisuje „w ielkie wesele rabi- niczne w Pińsku", na które pan młody, syn rabina z Małopolski, przyjechał w tow arzystw ie rabi
nów' i chasydów. Gazeta żydowska poda je przy tym następu jąee in form acje:
„Wagon, w którym jechali ci rabini, począwszy od Krakowa, znajdow ał sie pod strażą policji, żeby nie napadano w drodze na tych gości. Pak samo była straż policy jna na drodze od Warszayyy do Pińska".
.„„Również poyyrotna ich po
dróż z Pińska do K rakow a odbv- v,ata się w taki sam sposób. Poli
cja im tow arzyszyła na całej dro
dze do Krakowa".
/
Nr. 4
PRZEGLĄD PRASY
DEMOLIBERAŁ... MUSSOLINI W ostatnim numerze akadem ic
kiego pisma „A lm a Muter" ukazał się arty k u lik na temat totalizmu.
A rty k u lik podpisany jest pseudo
nimem Moss., pod którym to pseu
donimem u k ry w a sic — zda je się
— n iejaki p. Mossakowski, znany w kołach studenckich n ietyle z prac nad zagadnieniami ustrojo
w ym i, ile raczej z talentów pamię
tnikarskich.
A rty k u lik jest poprostu głupa
w y. A utor miesza z błotem ideę to
talizm u narodowego, nie um iejąc zdobyć się na jakiekolw iek rze
czowe. poważne przeciw ko n iej argum enty. Parę frazesów, parę kpin z „w odzów ” , trochę łamania rak nad wadami ustroju monopar- tyjn eg o i — zagadnienie totalizmu załatwione, można dalej spać spo
kojn ie w ideowo - program owej pustce.
Znęcanie się studenckiego pisma nad totalizmem jest dość niespo
dziew ane z tego względu, że w po
przednim. grudniow ym numerze ..Alina Muter" znaleźliśm y a rty k u ł p. Podlew skiego p. t. ,.15-lecie faszyzm u".
Oto, co m. in. pisze autor o fa
szyzm ie i jego wodzu;
„Mussolini... dokona) czynów, które mu zapewniły nieśmiertelność w Pan
teonie narodowym i w sercach roda
ków...
Zlikwidował na zawsze konflikt mię
dzy Watykanem i rządem włoskim...
Powiększył kilkakrotnie obszar Italii przez podbicie Abisynii i skierował lam nadmiar ludności...
Zorganizował nowocześnie uzbrojoną i wyćwiczoną armię...
Utrwalił morską potęgę Italii...
Stworzył najlepszą i największą a- w iację i wykształcił najwspanialszy cli
pilotów na kontynencie...
Na straży wielkości Italii postawił karnie zorganizowany i gotowy do w a l
ki cały naród...
Osuszono olbrzymie bagna pontyj- skie. Tam, gdzie do niedawna topili się ludzie, szalała zabójcza malaria, unosi
ły się roje komarów', szumią w słońcu dostałe, srebrne łany pszenicy i żytu...
Powstały na tych terenach dwa no
woczesne miasta: Littoria i Sabaudia, buduje się teraz nowe, trzecie miasto, Pontonia...
Czyż można nie wspominać o wybu
dowaniu nowoczesnych autostrad, wia
duktów', niebywałego rozwoju przemy
słu radiowego, samochodowego, lotni
czego, o wspanialej elektryfikacji kra
ju....
Tych wszystkich gigantycznych prac mogła dokonać tylko zgodna i harmo
nijna praca narodu pod wodzą w ielkie
go męża...
Z zazdrością spoglądamy na wielkie
go męża i na wielki naród włoski..."
No i cóż, kolego „Moss.” . Podo
ba Wam się faszyzm, hę? W iado
mo. demoliberał z tego Mussolinie- go...
„DZIENNIK LUDOWY" ZNOWU WYŚWIĘCIŁ KSIĘDZA .Dziennik L udow y” zamieścił ar
tyk u ł pod dźw ięcznym tytułem ;
„Hańba w łoskiego kleru, kościół na usługach faszyzm u". A rty k u ł ten, w myśl dość już w yśw iechta
nej metody nabierania „na sutan
nę' został podpisany; „Ksiądz-de- mokrata".
Chodzi o to. że Mussolini p rzy
jął w Pałacu Weneckim 60 bisku
pów i 2000 proboszczów włoskich z okazji wręczenia nagród za za
sługi dla rozw oju rolnictwa.
T o bardzo zabolało „D ziennik Ludow y". No i kropnięto ar
tykulik. Argum enty są już znane nawet od bardzo wielu lat; nacjo
F A L A N G A
Bankructwo obelg i oszczerstw
\\ rogow ie Ruchu Narodowo-Ra- dykalnego w alczą z nami różnego rodzaju bronią. W ich arsenale są rów nież narzędzia, ulepione z bło
ta obelg i oszczerstw. I chociaż nietrw ałe i mało skuteczne sa to narzędzia — nie dziw im y się, gdy ich u ży w ają żydzi, albo sojuszni
c y żydów z socjal-kom uny. T ak ie narzędzia „pasu ją do tych maj
strów. Jest im z nimi „do tw arzy” . D ziw im y się jednak, gdy takich narzędzi u żyw ają ci, k tó rzy mó
w ią stale o tym, że w alczą o u- zdrowięnie życia publicznego w Polsce, w szczególności zaś o u- zdrow ienie naszych stosunków po
litycznych . D ziw im y się, gdy ich u żyw ają n iek tórzy działacze ze Stronnictwa Narodowego albo gru pa „A .B .C .” . Od jednych i dru
gich — mimo w szystkie różnice takfyczno - polityczne — mamy prawo w ym agać. bv postępow ali, zgodnie z honorem.
Wierzymy głęboko, że nadej
dzie chwila, gdy wszyscy naro
dowcy staną w jednym szeregu, połączeni wizją wielkiej przyszło
ści Ojczyzny, wizją, jednako dro
gą wszystkim świadomym Pola
kom.
Pocóż tę chw ilę opóźniać w spo
sób małoduszny i nie przynoszący zaszczytu, — panowie z Narodo
w ej Dem okracji i z „A .B .C ." ? Możemy sic dzisiaj w tym, czy w innym różnić, możemy się ście
rać ideowo, możemy nawet rywa
lizować w pracy polityczn ej, na
wet zwalczać się, ale — w tym ścieraniu się. ryw alizacji, c z y w w alce — powinny być dwa hamul
ce.
Hamulec pierwszy — TO DO
BRO POLSKI. Na walce naszej nie może tracić Polska. Nie mogą być osłabione żyw e siły Narodu przez podryw anie jego zdrowia moralnego i duchowego, które są wspólnym dobrem wszystkich Po
laków. Ten, kto dobro takie ruj
nuje — jest szkodnikiem, którego należy ZNISZCZYĆ.
Hamulec drugi — TO HONOR.
Z w yk ły. prosty honor człow ieka.
I o. co się powinno cenić w ięcej, niż każdą inna wartość. Ten, kto nie urnie uszanować honoru iu-
Wspierana przez żydów
Ofensyw a sanacyjnego fołksfrontu
na nacjonalistycznych piłsudczyków
\\ czasie sejm ow ej debaty nad budżetem ministerstwa spraw iedli
wości sanacyjna masoneria i ż y dzi w ystąpili z w ściekłością prze
ciw ko ministrowi sprawiedliwości Grabowskiem u. Na min. G rabow skiego napadli szczególnie ostro poseł M alew ski i poseł Sommersz- iajn. Poseł W alewski należy do zaufanych ministra Kościałkow- skiego. cieszącego się niemałą
nizmem, „w szelkie faszyzm y, a w ięc w ioski i jeszcze podobne ni
szczą podstawy religii" etc. etc.
Nie warto na ten temat dyskuto
wać, te kw estie w yśw ietlono już pięćdziesiąt razy i tylko nieuki z
„D ziennika Ludow ego" nic o tym ne słyszały.
Interesuje nas przede wszystkim i pasjonuje podpis „Ksiądz-demo- krata". O tóż ów „ksiądz dem okra
ta" zapomniał, że nim został księ
dzem uczy! się katechizmu no i o- tlezwał się w te słowa;
„Cała demokracja, łącznie z rozbu
dzonym ruchem iieochrześcijańskim,
nych, ten, kto własnego honoru nie ceni — nie znajdzie miejsca w szeregach narodowych Polski, która nadchodzi.
Otóż — wy1, panowie z Naro
dowej Dem okracji i z „A .B .C .”
stale te dwa hamulce niszczycie.
N iszczycie je często yy sposób, równie podły, jak naiwny i głupi.
U bieracie się zazw ycza j w do
stojne togi O jcó w O jc z y z n y i ka
znodziejów' narodowy c k tudzież w szaty konfederatów - łączycieli.
D eklam ujecie stale o moralności publicznej, o dobrych obyczajach.
Następnego zaś dnia z tych sa
m ych trybun prasowych ci sami dostojni kaznodzieje przem awiają
językiem oszczerców i kłam ców.
W łasnym w aszym hasłom głowę ucinanie tępym nożem. Plujecie na w łasne kazania ,. o dobrych oby
czajach". Własne „konfederacje - zgody" rozbijacie— wnosząc czyn nik kłótni i anarchii.
P rzyk ład y ? Proszę:
G d y Władysław R ulew ski, kie
row nik Sekcji Młodych Stronni
ctwa Narodowego w e Lw ow ie, zo
stał uwięziony razem z grupą ko
legów, jako oskarżone o d ziałal
ność bojow ą — obrzuciliście uwię
zionych narodowców, którzy nie mogli sic bronić, stekiem obelg i oszczerstw'. Zmieszaliście z błotem ludzi za to, że działali w porozu
mieniu z „Falangą” i b. O.N.R.
Skutek tego: Powszechne obu
rzenie, nawet tych, k tó rzy z „F a
langą" walczą. Nawet wasz daw
ny prezes w e Lwowie, mec. dr.
Pieracki, potępił wasze postępo
wanie, podejm ując sic demonstra
c y jn ie obrony uw ięzionych.
Przy kłady dalsze;
Gdy Czesław Grądzki, młody działacz narodowy na terenie Po
dlasia. zgłosił sw oje prz\stąpie
nie do „F alan gi" i b. ONR o k rzy czeliście go w terenie, jako czło
w ieka, co się sprzedał za „żydow skie pieniądze” .
Małe pytanie: czy akcja bojko
tu handlu żydow skiego, tak zw a
ne popularne „pikietow anie", przeprowadzane obecnie w Soko-
synipatią w kołach fołksfronto- w \ch. Poseł Soinmersztajn wy ra
ża! opinii' żyilostwa.
Przem ów ieira posłów W alew skiego i Soinmersztajna zostały p rzyjęte z entuzjazmem przez pra
sę całego fołksfrontu.
Atak na min. G rabow skiego jest bowiem jednym z Fragmentów o- fenzyyyy fołksfrontu y\ obozie sa
nacyjnym .
stusa, pozostać musi po tej samej stronie barykady".
Ruch „neochrześcijański" — to nawet ładnie brzmi, tak orygin al
nie, z heretycka. I żeby podpis był inny, uszłoby jakoś w piśmie p. n.
„D ziennik I,udowy” . Ale. że stoi, jak yyół, że „ksiądz" lo każdy, kto miał do czy nienia z religią uś
miechnie się półgębkiem. Gzy zdziwi się Pan, Panie Zbigniew ie Mitznerze, jeśli yyobec tej b rzy d kiej g a ffy w piękny m artyku le poyyiemy, że ów „ksiądz-dem okra
ta" został poprostu przez Pana w yśyyjęcony ?
Ach. w v, neoch rześci jańskie
Str. 3
Iow ie Podlaskimi, pod kierow ni
ctwem tego samego Czesłayyą G rądzki ego. opłacane jest również z „pieniędzy żydowskich".
Wy zaś. panowie z „ABC ”, pamię
tacie dobrze „Konfederację Pol
ską". Tę szlachetną instytu cję po
w ołaliście do życia w dniu 20 paź
dziernika 1937 roku. Bardzo by ły wzniosie zasady i hasła tej ,.Kon
fed eracji".C o drugie sloyyo — „zgo da" i „dobre obyczaje". Co dru gie sloyyo — „w alka z oszczer
stwami i „sądy obyyyatelskie” , al
bo „sądy honoroyye". A wszystko dla „dobry ch ob yczajó w " yy życiu publiczny in, w szystko pod hasłem
„godzenia" narodowców i „u n ika
nia w alk" yy prasie i publicystyce.
O tóż ta biedna „K on federacja"
zmarła już dawno śmiercią tragi
czną z yyaszej yyiny, panowie ro- dziciele z „A .B.C.".
|uż 20 grudnia 1937 roku obrzu
ciliście w tym samym „ A B C ” osz
czerstwami i obelgami — działa
czy narotloyy y cli.
Obecnie zmieniliście taktykę.
N iew ątpliw ie sami spostrzegli
ście. panów ie tyyórcy „K onfedera
cji Polskiej", że nie bardzo „ w y pada" pisać yy jednym numerze o
„zgodzie" i dobrych obyczajach w drugim zaś niszczyć własne dzieło.
Dlatego obecnie robicie inaczej:
cze j.
W ydaliście oszczerczą ulotki' o działalności b. O N R i „Falangi' na terenie Podlasia i Łowicza, Ale tej ulotki nie w ydaliście legalnie, ty lko nielegalnie, żeby łatw iej b y
ło sio wyprzeć.
Sądzicie, że taka rzecz nie doj
dzie do wiadomości publicznej.
Otóż, m ylicie sio, panowie z
„ABC"!
Piętnujemy dzisiaj raz jeszcze yyasze postępówanie.
I raz jeszcze yyąs ostrzegamy.
Przestańcie uprawiać metoily.
niegodne uczciw ych ludzi i do
brych Polaków'.
Wielkiej Polski nie /.buduje się tania blaga i plugawym oszczer
stwem, ale twarda, uczciwą praca i walka twardych i uczciwych ludzi.
Zygmunt Dziarmaga
Pisze o niej w ileńskie „Sloyyo" z.
21 b. m.;
„Francuskie przysłowie „apetyt przy
chodzi z jedzeniem" ma penie zastoso
wanie w obecnej sytaucji do lewicy.
I*o głowie koca żąda się głowy mini
stra Grabowskiego, a potym żądać się będzie jeszcze innych i lo ważnych. I podczas gdy według z góry określone
go planu lewica sanacyjna wysuwa przede wszystkim żądaniu zmian per- siminlnych w ośrodkach decydujących, rzucając kandydatury najczęściej z po
śród nazwisk Naprawy, sympatycznie oceniane w ośrodku decydującym, le
wica opozycyjna naciska na zmianę or- dymacji wyborczej i nowe wybory".
„Wystarczy porównać styczeń 1937 r.
ze styczniem 1938 r., ażeby przekonać się, po jakiej linii rozwija się ewolucja polityczna. Kok temu ustępował wybi
tny przedstawiciel lewicy wiceminister Kawecki, „kurier Poranny" po Rzy
mowskim obejmował Goetel, a pułk.
koc mógł byc uważany za kandydata na szefa rządu. A teraz PPS i klub Demokratyczny na Zaniku, p. kolanko na najlepszej drodze tlo prezesury Z.
N. P., wojewoda Grażyński najbliż
szym kandydatem na fotel ministra, u