• Nie Znaleziono Wyników

Fundusz Inicjatyw Społecznych - Andrzej Peciak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Fundusz Inicjatyw Społecznych - Andrzej Peciak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANDRZEJ PECIAK

ur. 1955; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe opozycja w PRL, życie polityczne, niezależny ruch wydawniczy, wydawnictwo, znaczki pocztowe, FIS, Tomasz Pietrasiewicz, Paweł Bryłowski

Fundusz Inicjatyw Społecznych

Tomka Pietrasiewicza znałem jeszcze z podstawówki, przyjaźniliśmy się i wymienialiśmy książkami. Później przez Tomka poznałem Pawła Bryłowskiego. We trzech stwierdziliśmy, że chcemy stworzyć wydawnictwo, robić coś na własną rękę, na własne konto. Stąd pomysł Funduszu Inicjatyw Społecznych. To się tak dość fajnie nazywało, dlatego że pokazywało właśnie pola naszej działalności.

Na początku 1986 roku powiedzieliśmy sobie, że nie możemy tylko kolportować czyichś rzeczy, że mamy własny pomysł na wydawnictwo i chcemy wydawać rzeczy ambitne, że nie będziemy powielarnią, jak wiele wydawnictw podziemnych. Wtedy często wystarczyło mieć dostęp do kserografu czy [innego sprzętu] i po prostu się powielało, co oczywiście też jest zasługą. Wielką rzeczą było dostarczanie książek, reprintów z paryskiej „Kultury”, z „Aneksu”, z Londynu z Kontry – Mackiewicza przecież wtedy zaczęto wydawać w podziemiu. Jednak my powiedzieliśmy sobie, że chcemy być wydawnictwem podziemnym, ale wydawać rzeczy oryginalne. Czyli być jakby prawdziwymi wydawcami – że my zamawiamy książkę, my ją składamy, my ją drukujemy, książka jest jakby nasza, naszego wydawnictwa. Byliśmy pierwszym krajowym wydawcą Leo Lipskiego, „Obsługiwałem angielskiego króla” [Bohumila]

Hrabala, szkiców Jacka Żakowskiego, książki [pod redakcją Andrzeja] Drawicza

„Oblicza Rosji”, wierszy [Aleksandra] Galicza. Wiele rzeczy oryginalnych, które zamawialiśmy. Autorzy pisali na nasze zamówienie.

Zwrócił się do nas Jan Zieliński. To był chyba kontakt przez Pawła Bryłowskiego.

[Zieliński] interesował się literaturą emigracyjną i wymyśliliśmy coś takiego, żeby nam napisał „Leksykon polskiej literatury emigracyjnej”, czyli podstawowe dane biograficzne ludzi z emigracji – pisarzy, wydawców – nie za długie, z paroma tytułami książek. To był pierwszy taki pomysł „pod ziemią”.

Następnie była działalność związana z publikowaniem znaczków. Dojrzeliśmy do tego, że byliśmy sami w stanie wydawać. Czyli to był jakby wyższy szczebel, nie

(2)

udział w kolportażu, jakieś knucie czy Wszechnica Związkowa, tylko własna firma. No i to w jakiś sposób nam się udało, byliśmy dostrzegani w Polsce i na Zachodzie jako firma oryginalna, z różnych kanałów docierało do nas, że ludzie to znali i doceniali.

Data i miejsce nagrania 2008-02-13, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Marzena Baum, Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN”

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przyszedł rok sześćdziesiąty dziewiąty, kiedy zrodziła się we mnie taka myśl i wyszedłem z propozycją wobec władz uczelni, wobec rady artystycznej, czy nie mógłbym

„Nie umiał!” a dyrektor tego szpitala abramowickiego, wiadomo że to jest psychiatryczny szpital, Brennenstuhl, był absolwentem liceum Staszica, zadzwonił do pani

Więc jeżeli będziemy zaśmiecać, będziemy zabudowywać, będziemy zmniejszać te powierzchnie dolin, które zajmują rzeki, to tak naprawdę niedługo będziemy mogli

Moich uczniów, których jest kilkanaście tysięcy, którzy poszli w świat, spotykam jeszcze dość często - ,,Dzień dobry, Panie Dyrektorze!’’ To mam poczucie spełnionego

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Pamiętam na pewno jak była pierwsza Ballada [Spotkania z Balladą] robiona, to była Ballada szpitalna [Medyczne Spotkania z Balladą], to wtedy jeszcze Jurka z nami nie było..

Ja przychodzę, widzę, że jest mama, ucieszyłem się, mówię - mamo jestem, a mama tak spokojnie do tych gospodarzy mówi: „A mówiłam wam, że duch Józka mi się ukaże”,

Okazało się, że sfotografowałem nie szkołę tysiąclecia, tylko bardzo okazałą plebanię.. [W „Sztandarze Ludu”działała]