Karol Pędowski
Sylwetki wybitnych adwokatów : o
Wacławie Szumańskim
Palestra 19/11(215), 64-67
64 K a r o l P ę d o w s k t N r 11 (215)
m y śli pow odow ały, że p rze m ó w ien ia jego były zaw sze skuteczne, a pism a proceso w e sta w a ły się p rze d m io te m podziw u n ie tylk o sędziów , lecz i p rze ciw n ik ó w p ro ce sow ych.
Z m a rły p o sia d ał niezw ykłą zdolność szybkiej i tra fn e j oceny m a te ria łu spraw y, p a m ię ta ł przez w iele la t sy tu a c je procesow e w każdej z prow ad zo n y ch sp raw . T a n iecodzienna pam ięć, ta n ie zw y k ła zdolność zarów no szybkiej ja k i tr a f n e j oceny m a te ria łu sp raw y ro d ziły n a jb a rd z ie j p ra w id ło w ą i m ak sy m aln ie skuteczną kon cep cję obrony.
K olega S ta n isła w Z dzitow iecki, je d e n z nestorów ad w o k a tu ry polskiej, b y ł w y b itn y m a d w o k a tem i naukow cem . T ę p ra c ę n aukow o-zaw odow ą u ła tw ia ł m u nadto d a r tw o rze n ia w arto śc i n ie p rz em ijający c h . Z m arły był bow iem rów nież poetą, był też p isarzem . L ekkość p ió ra i ta le n t lite ra c k i pow odow ały, że tw o rzy ł w iersze, b a jk i i fraszk i, w k tó ry ch za m y k a ł celne m yśli. Ja k o sa ty ry k do ty k ał n ie jed n o k ro tn ie odw ażnie w ielu pow ażnych problem ów społecznych, k ry ty k o w a ł zło i in do len cję, b r a k hum anizm u, nieu ctw o itp . p rzy w ary ludzkie.
W o sta tn im okresie sw ego życia w iele czasu i p rac y pośw ięcił w spom nieniom z la t m łodości, d ru k u ją c w p rasie, m .in. w „Życiu R a d o m sk im ”, cykl w spom nień z o k resu R ew olucji P aźd z ie rn ik o w e j.
A d w o k at Z dzitow iecki, b ęd ąc z k rw i i kości h u m a n istą , zaw sze był gotów dzielić się z innym i nie tylk o k ęsem Chleba, ale ta k że p rzebogatym i d ośw iadczeniam i ży ciow ym i. Nie o d m aw iał nigdy, często n a w e t bezinteresow nie, pom ocy ludziom b ie d nym , starcom i w dow om .
W stosunkach koleżeńskich nigdy nie odm aw iał pom ocy i p o rad y kolegom , którzy pom ocy tej u niego szukali.
Ja k o w ychow aw ca m łodego p o k o le n ia polskich p raw n ik ó w , ja k o w ykład o w ca p rzek azy w ał sw oje w ielkie u m ie ję tn o ści m łodszym kolegom i a p lik an to m ad w o k ac k im , a ja k o a u to r w ielu p u b lik a c ji praw n iczy ch i p o e ta -sa ty ry k zjednyw ał sobie pow szechny szacunek i pow ażanie.
Z m arły b y ł człow iekiem o n iezw ykłym u ro k u osobistym , b y ł też człow iekiem w ielk iej k u ltu ry osobistej. D latego też śm ierć naszego K olegi i P rz y ja c ie la w y w ołała pow szechny żal i sm u te k oraz uczucie w y jątk o w o ciężkiej i nieodżałow anej straty .
T ym w spom nieniem żegnam y Go — m y w szyscy, któ rzy śm y Go znali, szanow ali i kochali — n a zawsze.
adw . Jan B ra to sze w sk i
S Y L W E T K I W Y B I T N Y C H A D W O K A T Ó W
KAROL PĘDOWSKI
O W acławie Szumańskim
A d w o k ata W acław a S zum ańskiego poznałem w ro k u 1934 n a z e b ra n iu T o w arzy stw a M łodzieży W iejskiej „W ici”, n a k tó ry m w ygłaszał po g ad an k ę o o b ro nach w procesach politycznych. Po u kończeniu p ra w a n a U niw ersy tecie W a rsza w
-N r 11 (215) O W a c ł a w i e S z u m a ń s k im 65
sk im poszukiw ałem w ów czas p atro n a . W k ilk a tygodni potem sp o tk ałem a d w o k a ta S zum ańskiego w sądzie. P rzy p o m n iałem m u okoliczności naszego p o zn an ia i z a p y tałem , czy nie zgodziłby się p rzy ją ć m n ie w c h a ra k te rz e ap lik a n ta . A d w o k at S z u m a ń sk i n a ty c h m ia st w y raził zgodę, n ad m ie n ia ją c jedynie, że m iejsce a p lik a n ta zw olni się u niego dopiero za p a rę m iesięcy. Był to chyba je d y n y w y p ad ek w m oim życiu, żebym za ła tw ił w ażną d la siebie sp raw ę w sposób ta k łatw y, p ro sty i szybki.
A plikow ałem u adw . Szum ańskiego od w iosny 1935 r. aż do ro k u 1943, w k tó ry m złożyłem egzam in adw okacki. Było to w czasie, gdy adw. S zu m ań sk i — po a re s z to w an iu — został w ysłany do O św ięcim ia.
P o stać to była niespokojna, b arw n a, p rzep ełn io n a n am iętn y m u m iłow aniem s p r a w iedliw ości, sp a lająca się w n ie u sta n n ej w alce o ideał spraw ied liw o ści doskonałej. P rz y p o m in a m sobie jedno zdanie, k tó re często pow tarzał: „Nie m a sp raw iedliw ości tam , gdzie nie rna jej dla w szy stk ich ”.
M iał doskonały słuch, ogrom nie lu b ił m uzykę. Byl bardzo tow arzyski. Ś redniego w zrostu, k rę p y , barczysty, o dużej, tw a rd o w yciosanej tw arz y i w iecznie drżącycn ręk ach . M iędzy p alcam i trzy m ał zw ykle d o palający się og arek papierosa.
A d w o k at W acław S zum ański u rodził się w ro k u 1882. U n iw e rsy te t ukończył w 1906 r. W krótce po skończeniu u n iw ersy te tu , w stąpiw szy do K oła O brońców P olitycznych, w ystąpił, jako członek tego K oła w c h a ra k te rz e obrońcy b ra c i Górów , oskarżonych z art. 112 k.k. rosyjskiego za przynależność do P olsk iej p a r tii S ocjalistycznej. B raci G órów b ro n ił S zum ański razem z adw o k atem E u g e niuszem S m iarow skim . O skarżenie opierało się na jed y n y m dowodzie, ja k im był k w ita riu sz p a rty jn y znaleziony w czasie rew izji. O skarżonym groziło zesłanie na k ato rg ę lu b przym usow e osiedlenie n a k rań c ach p a ń stw a rosyjskiego. G órow ie zostali u niew innieni. Sąd W ojenny za ją ł stanow isko, że zn alezienie k w ita riu sz a nie je st w y sta rc za jąc y m dow odem przynależności do P olskiej P a r tii S ocjalistycznej.
W acław S zum ański b ro n ił n astęp n ie w tzw. „W ielkiej sp ra w ie k ie lec k ie j”. B ro n ił ro b o tn ik a W ójcika oskarżonego o zam ach na ża n d arm a rosyjskiego oraz o p r z y należność do P PS . W ójcik został uniew in n io n y z za rz u tu zab ó jstw a żandarm a.
Koło O brońców P olitycznych g rupow ało n ajw y b itn ie jszy c h i n a jb a rd z ie j ideow ych adw okatów . Z asadą była obrona b ezp łatn a. Koło odegrało o grom ną rolę w obronach wuęźniów politycznych. S tanow i ono chyba n a jb a rd z ie j szczytną k a r tę w d ziejach polskiej ad w o k a tu ry . D ziałalność jego odeg rała znaczną rolę niepodległościow ą. Do K oła należeli m iędzy innym i adw okaci te j m iary co P a te k S tan isław , P epłow ski A dolf, Ś m iaro w sk i Eugeniusz. Koło O brońców P olitycznych postaw iło sobie — ja k o jed n o z podstaw ow ych — zadanie obrony we w szystkich sp raw ach , w k tó ry ch oskarżonym groziła k a ra śm ierci. Z ra m ie n ia K ola S zum ański b ro n ił także fo rn a la P iechotę, k tó re m u groziła k a ra śm ierci za działalność rew o lu cy jn ą zw iązaną z P P S . Z ostał on po p ięk n ej obronie S zum ańskiego uniew inniony.
W zw iązku z działalnością obrończą ad w o k a t W acław S zum ański został a re s z tow any. P rz esie d ział około dw óch la t w w ięzieniach: „S p o k o jn a”, „R atuszow a”, „ P a w ia k ” oraz w w ileńskich „Ł u k iszk ach ”. A resztow anie n astąp iło n a sk u te k zn alezien ia podczas rew izji w S zum ańskiego p o rtfe lu pozostaw ionego przez inż. K unow skiego, członka P P S ; w p o rtfe lu znajd o w ało się k ilk a setek odezw P P S , była tam też książeczka paszp o rto w a w ypełniona na nazw isko K alinow skiego i d r u ga książeczka n ie w ypełniona, p u sta . W acław S zum ański pisze w sw oich w sp o m n ie niach, że nie zn ał w cale zaw artości zostaw ionego u niego p o rtfelu . Proces S z u m ańskiego odbył się w W ilnie. S ądziła go Izba Sądow a W ileńska, złożona z ta k zw anego p rze d staw ic ie lstw a stanów . W śród tych przed staw icieli był w icep rezy d en t
66 K a r o l P ę d o w s k i N r 11 (215)
W ilna N iedziałkow ski, ojciec późniejszego re d a k to ra „R obo tn ik a” M ieczysław a N ie działkow skiego. B ronił Szum ańskiego ad w o k a t C hrystow ski, b. poseł do Dum y. W acław S zum ański został u n ie w in n io n y z przynależności do P P S , n ato m ia st s k a zano go z a rt. 132 k.k. za p rzechow yw anie nielegalnej lite r a tu r y na dziesięć m iesięcy tw ierdzy. K a ra ta została n a stę p n ie n a m ocy am n e stii zm niejszona do dw óch trzecich.
W ok resie m inionego dw udziestolecia W acław S zum ański był znanym obrońcą k a rn y m . Z ajm o w ał się także d ziałalnością polityczną ja k o członek Polskiego S tro n n ic tw a Ludow ego „W yzw olenie”, a po zjednoczeniu stro n n ic tw ludow ych — ja k o członek S tro n n ic tw a Ludow ego. P rz ed sa m ą w o jn ą w y stą p ił ze S tro n n ic tw a L u dow ego i w stą p ił do PPS.
W acław S zum ański w ystępow ał ja k o obrońca polityczny w procesie b rzeskim . B ro n ił K azim ierza B agińskiego raz em z ad w o k atem E ugeniuszem Ś m iarow skim oraz Jó z efa P u tk a raz em z a d w o k a tem M ieczysław em Jaroszem .
W procesie brzesk im w ystępow ali w y b itn i adw okaci m ię d zy w o je n n ej W arszaw y, ta cy ja k a d w o k a t S zurlej, obrońca W incentego W itosa, adw . M ieczysław R udziński, adw . S te fa n U rbanow icz, adw . U jazdow ski, adw . S zterling, adw . M ieczysław Jarosz, adw . L eon B erenson, adw . Z y g m u n t G ra liń sk i, adw . J a n N ow odw orski, adw . A n toni L a n d a u i w ielu innych. Ł aw a obrończa w y stęp o w ała łącznie i solidarnie. K ażdy obrońca, niezależnie od tego, że b ro n ił określonego oskarżonego, b ro n ił ta k że w szystkich, w ystępow ał w obronie w spólnych zasad. O brońcy podzielili się obo w iązk iem zw alczania poszczególnych tez a k tu oskarżenia.
A dw . S zum ański b ro n ił rów nież w procesach kom unistycznych. N ajgłośniejszym i tego ro d z a ju sp raw am i były procesy lew icy w ileńskiej.
W p ierw szym procesie sta w a ł w S ądzie A pelacyjnym w W arszaw ie obok ad w o k a tó w w ileńskich i a d w o k a ta L eona B erensona. N a ław ie oskarżonych zasiad ali w ów czas S. Jędrychow ski, P etru sew ic z i siostry D ziew ickie. W dru g im procesie w W ilnie bro n ili obok adw okatów w ile ń sk ic h adw okaci z W arszaw y: S zum ański W acław i M ieczysław S zerer. G łów nym oskarżonym b y ł w ów czas H en ry k D em biński. W acław S zum ański b ro n ił rów n ież D ro b n e ra z K ra k o w a razem z adw . L u d w ik iem C ohnem i adw . A leksandrow iczem z K rakow a.
W ok resie m iędzyw ojennym a d w o k a t S zu m ań sk i b y ł obro ń cą w ojskow ym , d o puszczonym do w szystkich obron przed ty m i sądam i.
W 1937 r. W acław S zu m ań sk i w y stą p ił z listem o tw a rty m do ów czesnego m i n is tra spraw iedliw ości W itolda G rabow skiego, za rzu ca ją c m u p rzed e w szystkim , że w w ięzieniach p a n u ją złe w aru n k i. P ro k u r a tu r a w niosła a k t oskarżenia. W p ro cesie o zniesław ien ie m in istra G rabow skiego b ro n ili W acław a S zum ańskiego a d w okaci: Leon B erenson, W acław B arcikow ski, M ichał O rzęcki, M ieczysław Szerer, Z y g m u n t G raliński, Je rz y W assong i inni. O skarżał p r o k u ra to r Ż eleński. P ro ces toczył się częściowo przy d rzw iach zam kniętych. W acław S zu m ań sk i został skazany na sześć m iesięcy aresztu. W ja k iś czas potem P re z y d e n t R P u ła sk a w ił go.
W ok resie m iędzyw ojennym adw . S zum ański był członkiem N aczelnej R ady A dw okackiej. P o n ad to był członkiem T ry b u n a łu S tan u , k tó ry sądził min. Czecho wicza.
A d w o k at S zu m ań sk i w y k ształc ił szereg aplikantów . A p likow ali u niego późniejsi adw o k aci: Z ygm unt G raliński, Je rz y W assong, R ow ecki, K aro l Pędow ski.
W acław S zu m ań sk i był w ielkim znaw cą h isto rii ad w o k a tu ry . M iał k ilk a z n a k om itych odczytów n a te n te m a t dla m łodych p raw ników . Z o grom ną siłą p o d k re ś la ł w ie lk ą rolę w olnościow ą, ja k ą sp e łn ia ła a d w o k a tu ra w h isto rii polskiej. Był zn a k o m ity m mówcą. M ówił cicho, b ardzo Spokojnie, b ard z o w yraźn ie, a k c en tu jąc
N r 11 (215) R e c e n z j e 67 ty lk o nieznacznie w ypow iadane słowa. W czasie jego przem ów ienia p an o w a ła cał k o w ita cisza. I te cicho w ypow iadane zdania w tej zupełnej ciszy na sali robiły ogrom ne w rażenie.
W k a n c e la rii a d w o k a ta Szum ańskiego m ało się spoty k ało sp ra w ściśle k ry m i nalnych, obron w p rzestęp stw ach pospolitych. In tereso w a ły go te spraw y, w któ ry ch w ystępow ały zagad n ien ia m oralne, społeczne i polityczne.
W acław S zum ański w okresie okupacji został a re szto w a n y ju ż w 1940 roku. Z ostał osadzony w obozie k o n cen tracy jn y m w O św ięcim iu. P o blisko rocznym pobycie został zw olniony. P onow nie aresztow any w dzień sw oich im ienin, rów nież został zesłany do O św ięcim ia. W obozie zasłynął ze zn a k o m itej postaw y osobistej. P o d trz y m y w ał w szystkich n a duchu, pogodnie znosił ciężkie k a r y obozowe, m iędzy in n y m i godzinną k a rę słupka, je d n ą z cięższych k a r obozowych. O jego zn a k o m i tej postaw ie opow iadali potem zw olnieni koledzy adw okaci. A d w o k at T adeusz Rek w sw ojej książce obozow ej pt. „Echa ośw ięcim skie” ta k że w spom ina o jego dosko n ałej postaw ie.
W acław S zum ański został strac o n y w O św ięcim iu w 1943 roku.
P ozostaw ił w ydane dru k iem w spom nienia adw okackie pt. „W spom nienia 1907- -1914”.
R E C E N Z J E
1
.
M. C i e ś l a k i K. Ł o j e w s k i : Pisma procesow e w postęp o w a n iu k a r n y m (ko
m e n ta rz — w zo ry — objaśnienia), W yd a w n ictw o Praw nicze, W arszaw a 1974, s. 367.
W zory pism procesow ych są g a tu n kiem p u b lik a cji o dużym znaczeniu dla p ra k ty k i, nie pozbaw ionym jed n ak znaczenia i dla teorii procesu. P u b li k ac ja ta k a zawsze d aje okazję do w y ja śn ie n ia w ielu kw estii, jakie się w y ła n ia ją w codziennej p rac y p ra k ty k a i w y m ag a ją rozw iązania uogólnionego. U dostępnienie czytelnikom dobrych w zorów zaspokaja pow szechną p o trze bę k o rzy sta n ia z gotow ych form ularzy, które u w a ln ia ją p ra k ty k a od tru d u „od k ry w an ia” w łaściw ej form y pism a procesowego w zw ykłych w aru n k ac h jego pracy, w y m agających raczej kon cen tro w an ia w ysiłków n a treśc i m e ry torycznej poszczególnych spraw . P u b likacja ta k a sp rzy ja ru g o w a n iu n a w yków o w ątp liw ej w arto śc i i niep ew nej praw idłow ości, przyczynia się w reszcie do u jednolicenia stosow anych form ularzy, co je st istotne jako cecha
podnosząca k o m u n ik aty w n o ść pism . R ecenzow ana p ra c a jest pie rw sz ą p u b lik a cją tego ro d za ju od chw ili w e j ścia w życie kodeksu p ostępow ania karnego z 1969 r., co dodatkow o pod nosi jej w arto ść ja k o środka, k tó ry może prow adzić we w łaściw y sobie sposób do w y ja śn ie n ia i sk o n k rety z o w ania przepisów tego a k tu u sta w o d a wczego.
W treści sw ojego o p rac o w a n ia a u torzy w prow adzili ograniczenie idące dalej, niżby to w ynikało z ty tu łu książki, p o m inęli bow iem pism a p ro ce sowe tych u czestników procesu, którzy pełnią fu n k cję o rganów procesow ych, np. p ro k u ra to ra , organów dochodzenio w ych itp. U w zględnili zatem tylk o p i sm a „p ry w a tn y c h ” uczestników pro ce su: stron procesow ych (oskarżonego, oskarżyciela p ry w a tn e g o , pokrzyw dzo nego i pow oda cyw ilnego w p rocesie