• Nie Znaleziono Wyników

"Trials without truth. Why our system of criminal trials has become an expense failure and what we need to do to rebuilt it", William T. Pizzi, New York 1999 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Trials without truth. Why our system of criminal trials has become an expense failure and what we need to do to rebuilt it", William T. Pizzi, New York 1999 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Maciej Przebindowski

"Trials without truth : why our

system of criminal trials has become

an expense failure and what we need

to do to rebuilt it", William T. Pizzi,

New York 1999 : [recenzja]

Palestra 48/7-8(547-548), 215-219

(2)

William T. Pizzi: Trials without truth. Why our system of

criminal trials has become an expense

failure and what we need to do to rebuilt it

New York University Press 1999

Książka Trials without Truth (Procesy bez prawdy) stanowi krytyczne spojrzenie na amery-kański system prawny. Na wstępie William T. Pizzi porównuje ulubione sporty Amerykanów i Europejczyków – football (amerykański) i soccer (piłka nożna), albowiem oddają one du-cha procedur karnych USA i Starego Kontynentu. O ile football jest grą skomplikowaną, z rozbudowanym systemem reguł trudnych w interpretacji, to soccer jest prosty i łatwy nawet dla osoby oglądającej go po raz pierwszy. Także i popularności obu dyscyplin nie udało się przeszczepić na obcy grunt. Football uosabia bowiem mentalność Ameryki, kraju rozkocha-nym w procedurze.

Reguły proceduralne w Stanach Zjednoczonych są zbyt liczne, skomplikowane i nieja-sne. Wątpliwości nie usuwają także orzeczenia Sądu Najwyższego, który skupia się na pra-wach oskarżonego, a niewiele uwagi poświęca innym zagadnieniom. Niezwykle negatyw-nie podchodzi Pizzy do reguł dowodowych. W Europie – twierdzi – jest rzeczą normalną poszukiwanie najlepszych dowodów. Tymczasem w USA szereg dowodów nie jest dopusz-czana. Szczególną niechęć wzbudza w autorze reguła wyłączeniowa (exclusionary rule). Stanowi ona produkt jurysprudencji, zakazujący wykorzystywania w procesie dowodów uzyskanych z naruszeniem IV Poprawki do Konstytucji1. Najczęściej dotyczy to przeszukań,

które doprowadziły do ujawnienia potencjalnego przestępstwa. Zadaniem reguły wyłącze-niowej jest – wedle jej zwolenników – postawienie tamy nielegalnym przeszukaniom i zaję-ciom (unreasonable searches and seizures), tak aby konstytucyjne gwarancje swobód nie pozostały fikcyjne, a organy nie stały się beneficjentami naruszanego przez siebie prawa. Jakkolwiek istnieje na ten temat bogata literatura i liczne orzecznictwo, precyzujące jak po-winno wyglądać przeszukanie, jednakże trudno z nich zrekonstruować dokładną normę. Nawet poszczególne składy sędziowskie są w swych stanowiskach wewnętrznie

podzielo-1 IV Poprawka: „Nie będzie naruszane prawo ludzi do bezpieczeństwa osobistego, nietykalności

mieszkania, dokumentów i ruchomości, oraz zapewniające ochronę przed nieuzasadnionymi rewizja-mi i sekwestrarewizja-mi. Nakaz rewizji lub aresztowania może być wydany jedynie przez sąd na podstawie uzasadnionego podejrzenia, popartego przysięgą lub oświadczeniem, przy czym dokładnie musi być wymienione miejsce rewizji oraz osoby i rzeczy, które mają być obłożone aresztem”.

(3)

ne. Tym bardziej – dowodzi autor – nie można oczekiwać od policjanta na ulicy, aby w na-głej sytuacji dokonał prawidłowej oceny zasadności przeszukania. Tak więc schwytany z partią narkotyków handlarz zostaje uwolniony od zarzutów – z uwagi na uchybienia formal-ne – ku irytacji i niezrozumieniu opinii publiczformal-nej.

Swoistą negatywną reakcją na regułę wyłączeniową jest składanie fałszywych zeznań przez policjantów, którzy w ten sposób chcą nadać dokonanej czynności walor prawidło-wości, aby wprowadzić dowód do procesu, doprowadzić do skazania oskarżonego oraz uniknąć ewentualnej odpowiedzialności dyscyplinarnej. Pizzy zgadza się, iż zachowanie policji nie jest zawsze właściwe, jednakże jedyne remedium wobec nadużyć to dyscyplina, profesjonalizm oraz właściwa selekcja zatrudnianych osób. Nie negując wartości samej re-guły wyłączeniowej autor postuluje, aby wzorem tych krajów, gdzie jest ona znana (Kanada, Anglia), sąd każdorazowo porównywał naruszenia do czynu zarzucanego skarżonemu.

Autor odnosi się także niechętnie do taktyki obrończej w postępowaniu przygotowaw-czym. Jest ona łatwa – nie udzielać żadnych wyjaśnień2, nie odpowiadać na zadane pytania,

nie wyrażać zgody na przeszukanie ani uczestnictwo w okazaniu. Cel jest prosty – uniemoż-liwić policji zebranie jakichkolwiek dowodów. Oskarżony i tak będzie mógł złożyć zeznania dopiero przed sądem, dopasowując ich treść do przedstawionych wcześniej dowodów

(am-bush defence). W wielu wypadkach okaże się to wystarczające do wzbudzenia pośród

przy-sięgłych uzasadnionej wątpliwości (reasonable doubt), a tym samym uzyskania wyroku uniewinniającego.

Nadmiernie rozbudowany system pouczeń o przysługujących podejrzanemu prawach (Miranda Warning) rodzi groteskowe zagadnienia procesowe. W sprawie Stany Zjednoczone

przeciwko Mesa, sprawca najpierw postrzelił swoją żonę, po czym zabarykadował się wraz

z nią i córką w pokoju motelowym. Budynek otoczyła brygada antyterrorystyczna (SWAT), po czym sprowadzono policyjnego negocjatora. Po upływie 3 i pół godziny Mesa oddał się w ręce policji. Jednakże obrona zakwestionowała dopuszczalność zeznań złożonych przez podejrzanego w trakcie rozmowy z negocjatorem, albowiem nie udzielono mu Miranda

Warning. Pizzy nie kryjąc swej ironii zastanawia się, jak miałoby w tych okolicznościach

wyglądać pouczenie? Czy negocjator powinien rozpocząć swe działania od poinformowa-nia terrorysty o przysługujących mu prawach? A jeśli tak, to czy powinno się sprowadzić obrońcę? Ostatecznie SN powołując się na bezpieczeństwo publiczne dopuścił zeznania uzyskane z pominięciem Miranda Warning.

Zupełnie inaczej wygląda – i ten model uzyskuje przychylność autora – taktyka obrończa w Anglii. Adwokat (solicitor) obecny przy przesłuchaniu podejrzanego, ogranicza się do czu-wania nad przestrzeganiem jego praw, w szczególności bada czy pytania nie są zwodnicze lub nie zmierzają do uzyskania nieistniejącego przyznania. Angielski obrońca niekoniecznie będzie zalecać odmowę składania zeznań, albowiem sąd z uwagi na termin ich złożenia (dopiero na rozprawie) może uznać je za niewiarygodne.

Kolejną wadą systemu amerykańskiego ma być kształtowanie depozycji przez strony. O ile na kontynencie naturalną formą zeznań jest swobodna narracja, uzupełniana pytania-mi, to w Stanach Zjednoczonych jest ona nieznana. W konsekwencji dopuszczalne, a na-wet pożądane jest przygotowywanie świadków do złożenia depozycji (direct examination),

2 Amerykańska procedura nie dokonuje rozróżnienia pomiędzy zeznaniem świadka, a

(4)

jak i pytań przeciwnika (cross-examination). Formalnie nikt nie mówi im, co mają powie-dzieć, ale delikatne uwagi czy sugestie potrafią istotnie wpłynąć na ostateczną treść zeznań („pozostali świadkowie wspomnieli, że widzieli rękawiczki, ale jeżeli tego pani nie pamięta, to

w porządku”). A ponieważ większość jurysdykcji nie przewiduje zadawania pytań przez

sę-dziego ani przysięgłych, wiele faktów pozostaje niewyjaśnionymi. Nikt bowiem nie jest za-interesowany tym, co świadek ma do powiedzenia – strony chcą natomiast usłyszeć to, co jest dla nich korzystne.

Specyficzną antypatię Pizziego wzbudzają adwokaci. Ich zachowanie jest dopuszczalne tylko w USA i byłoby nie do pomyślenia w żadnym innym systemie prawnym. Jakkolwiek nie wolno składać im oświadczeń (zakaz ten ma uniemożliwić niedopuszczalne wpłynięcie na przysięgłych), obchodzą to poprzez określoną konstrukcję pytań („Czy jest prawdą Pani

Jones, iż udawała się Pani do pubu przy innych okazjach, aby poderwać mężczyzn do upra-wiania seksu?”). Obrońcy potrafią nieustannie wnioskować o naradę z sędzią (sidebar),

skła-dać wnioski o jego wyłączenie, czy wreszcie zrzekać się obrony. Reasumując, zrobią wszyst-ko, dopuszczą się każdego zachowania, aby wygrać sprawę. Wygrać, albowiem proces amerykański pozbawiony jest priorytetów – stanowi grę, w której nie chodzi o prawdę, lecz o wygraną. Po części wynika to z mentalności społeczeństwa amerykańskiego, propagujące-go sukces i jepropagujące-go zwycięzców. Ale i wysoka stawka procesu, zwłaszcza w sprawach zagrożo-nych karą śmierci, stanowi niezwykle silną presję. W tym ujęciu adwokat przedstawiany jest jako romantyczny Robin Hood, ktoś spoza systemu, z którym walczy. W idealnym systemie oskarżony ma umiejętności adwokackie. Skoro tak nie jest adwokat utożsamia się z klien-tem. Swoistej formie wykonywania zawodu sprzyja działalność organizacji w rodzaju Naro-dowego Instytutu Adwokatury Procesowej (National Institute of Trial Advocasy), specjalizują-cych się w oferowaniu wysublimowanych technologii wygrywania procesu (rodzaj noszone-go zegarka, dłunoszone-gopisu, pozyskiwanie przychylności sędzienoszone-go i przysięgłych, dobór ubioru, gestykulacja, po bardziej wyrafinowane techniki).

Krytyka Pizziego posuwa się aż do kwestionowania celowości procesu przed ławą przy-sięgłych (trial by jury) – konstytucyjnego fundamentu amerykańskiej procedury karnej. Wraz z kolejnymi judykatami SN rozszerzył prawo do takiego procesu na większość przestępstw, co powoduje zwiększenie kosztów oraz obciążenie sądów. Odrębna trudność to uczestnic-two w ławie. Choć z założenia ma ona reprezentować przekrój społeczności, jednakże większość osób czynnych zawodowo stara się od tego obowiązku uchylić. W rezultacie gro-zi to nadreprezentacją emerytów, gospodyń domowych i osób niemobilnych zawodowo. Kontynuację tego niebezpiecznego trendu utrwalają same strony, dążąc do wyeliminowania osób uznanych za potencjalnie nieprzychylne. W realizacji tego przedsięwzięcia strony wspierane są przez profesjonalnych konsultantów, którzy poprzez badania opinii publicznej wskazują, jakie grupy (wiek, płeć, wykształcenie, rasa, religia etc.) są pożądane oraz niepo-żądane. Wreszcie już na samo posiedzenie wyłaniające przysięgłych angażowany jest psy-cholog analizujący zachowanie poszczególnych osób (body language). Poza tym istnieje ten-dencja do wyeliminowania przysięgłych, mających wiadomości specjalne. W myśl ogólnego przekonania taka osoba mogłaby zrozumieć wywody biegłego i doprowadzić – przekonując pozostałych – do niekorzystnego rezultatu. Selekcja osób rodzi kolejne zarzewie apelacji. Strony dysponują bowiem uprawnieniem do pierwotnego wyłączenia (peremptory

chalen-ge) określonej liczby przysięgłych bez konieczności uzasadniania wniosku. Dalsze

wyłącze-nia muszą być uzasadnione i podlegają ocenie sędziego. Jednocześnie istnieje zakaz wyłą-czenia przysięgłego z uwagi na rasę lub płeć. Jak jednak zakwalifikować dopuszczalność

(5)

konkretnego wyłączenia pierwotnego? Ponieważ nie jest ono uzasadnione, strona zawsze może wywodzić, że nie zostało dokonane z uwagi na rasę czy płeć i nie jest objęte zakazem. Już więc na starcie proces może być obarczony bezwzględną przyczyną odwoławczą. Jed-nak nawet zaawansowane techniki nie zawsze są w stanie wykryć nieprzekonywalnego przysięgłego (unreacheable juror), osoby która w obliczu najbardziej obciążających dowo-dów upiera się przy niewinności oskarżonego. Ponieważ większość jurysdykcji wymaga jed-nomyślności, skutkuje to zakończeniem procesu bez wyroku (hang jury). W konsekwencji oskarżony ma duże pole manewru w ramach targów o winę (plea bargain) w ewentualnym procesie, o ile oczywiście prokuratura zaryzykuje powtórne wniesienie aktu oskarżenia. Za absurd uważa także autor zakaz sporządzania przez przysięgłych notatek z procesu (choć wolno wszystkim pozostałym). Zdani są więc oni na własną pamięć, gdyż do zakończenia procesu nie wolno im dyskutować sprawy.

Reasumując system oczekuje podjęcia racjonalnej decyzji od dwunastu osób, znajdują-cych się najczęściej w nowej – trudnej sytuacji, nie mająznajdują-cych pojęcia o prawie, nie znają-cych rozpoznawanej materii oraz skomplikowanych pojęć. Nic dziwnego, że przysięgli do-chodzą często do konkluzji wbrew logice. Takim rozstrzygnięciom sprzyja unieważnienie procesu (nullification). Jest to instytucja charakterystyczna dla USA, polegająca na anulowa-niu postępowania przez przysięgłych, jako wyrazu ich moralnego sprzeciwu wobec penali-zacji czynu lub metod zastosowanych przez policję i agendy rządowe.

Sporo uwagi Trials without truth poświęca sędziemu. Jakkolwiek dzierży on w Ameryce bardzo silną pozycję, decydując często w poważnych kwestiach lokalnych (kierowanie szkołą, więzieniem, szpitalem), to w ramach procesu karnego jego władza maleje. W odróż-nieniu od swych europejskich kolegów nie zna akt (pojęcie akta sądowe w polskim znacze-niu nie istnieje), przez co nie jest w stanie określić przysięgłym czasu trwania procesu i nie potrafi właściwie zareagować na sytuacje procesowe (wnioski dowodowe, uchylanie pytań). Wreszcie obawa przed apelacją obrony (apelacja prokuratorska od wyroku uniewinniające-go jest konstytucyjnie zakazana) powoduje, iż sędzia pozwala adwokatom na więcej niż oskarżycielowi.

Kwestia akt rodzi kolejny problem. Każda ze stron jest upoważniona do odrębnego gro-madzenia dowodów i niejako własnego prowadzenia postępowania przygotowawczego. Przed rozpoczęciem procesu istnieje obowiązek ujawnienia (disclosure) przeciwnikowi określonego zakresu dowodów. Nie dotyczy to wszystkich dowodów, a nakaz ujawnienia nie jest symetryczny (oskarżenie ujawnia więcej). Problem powstaje, gdy strona zaniecha (w całości/części) wykonania tego obowiązku. Jak powinien zareagować sąd? Odrzucić do-wód, poinformować przysięgłych o zaniedbaniu, czy dać przeciwnikowi dodatkowy czas na przygotowanie? Cóż wreszcie zrobić, gdy takie uchybienie zostanie wykryte po wyroku (taka sytuacja pojawiła się w związku z zaniedbaniem prokuratury kilkanaście lat po wyda-niu skazującego wyroku na przywódcę Czarnych Panter)? Skomplikowane reguły dowodo-we powodują, iż najbardziej błahe uchybienie może być uznane za wystarczające do uchy-lenia wyroku. Ograniczoną pozycję sędziego utrwala wreszcie zakaz streszczania przysię-głym wyników postępowania dowodowego. Od sędziego oczekuje się bezstronności, a utożsamiana jest z pasywnością.

Taki system jest słaby wieści Pizzi. Zniechęca świadków do składania zeznań, a ofiary do zgłaszania przestępstw. Z drugiej strony kusi oskarżonych do zawierania zbyt korzystnych dla nich ugód, lub podjęciem ryzyka procesu z nadzieją uniewinnienia. Dla odmiany proku-rator dysponując nawet najcięższymi dowodami ma świadomość ewentualnej przegranej.

(6)

Ugoda jawi się więc jako konieczność, wobec czasochłonnego, męczącego i kosztownego procesu o niepewnym rezultacie. A ugody wyglądają absurdalnie. Rozbój z użyciem broni zostaje zredukowany do rozboju, a ze zgwałcenia pozostaje tylko „dotykanie bez zgody

po-krzywdzonej”. Idea w myśl której sprawcy należy się odpowiednia kara postrzegana jako

romantyczna i niezwykła w świecie przesiąkniętym kompromisami i porozumieniami. Na-stępstwem groteskowych ugód i szokujących uniewinnień jest wzrastający gniew opinii pu-blicznej oraz żądania surowych kar dla przestępców. W tym duchu zmieniane jest ustawo-dawstwo, wprowadzające drakońskie kary i obligatoryjne pozbawienie wolności, tak aby sprawcy „dostali to na co zasługują”. Sprawcy, czyli wszyscy ci którzy nie znają przysługują-cych im praw, albo nie stać ich na wynajęcie obrońcy – najczęściej dotyczy to grup upośle-dzonych.

Trials without Truth to postulat deamerykanizacji albo europeizacji prawa w Stanach

Zjednoczonych. W tym sensie Pizzi nazbyt idealistycznie traktuje rozwiązania na Starym Kontynencie, tak jakby zawsze funkcjonowały one sprawnie. Wbrew twierdzeniu autora uproszczenie reguł procesowych nie jest receptą na poprawienie prawa. Przeciwnie, po-szczególne systemy w miarę upływu czasu oraz rozwoju techniki obrastają regułami proce-duralnymi. Nie są one tworzone na użytek którejkolwiek ze stron, lecz służą zagwarantowa-niu praw oskarżonego oraz dostarczezagwarantowa-niu efektywniejszych narzędzi wykrycia prawdy.

Dość irytujące są te fragmenty książki, w których potraktowano obrońców. Pizzi najwy-raźniej utracił z pola widzenia, iż te same techniki „wygrywania procesu” stosują obie strony, również oskarżyciele. A ubolewając nad skutecznością działań adwokackich w postaci uniewinnienia sprawców, nie jest zbulwersowany, gdy oskarżyciele doprowadzili do ewi-dentnie gorszących skazań.

Czy książka może służyć jako remedium na polskie problemy? Niekoniecznie, ale po jej lekturze z większym sentymentem powraca się do rodzimego k.p.k.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W matematyce natomiast, akceptując osłabiony logicyzm, uznawał możliwość sprowadzenia jej pojęć (pierwotnych) do pojęć logicznych - przy niesprowadzalności

Niezależnie od tego, która z nich się zmniejszy (choć można dokład- nym rachunkiem pokazać, że zmniejszy się każdej po trochę), elektron po tym akcie będzie znajdował

Natomiast z mecenatu nad zespołami artystycznymi KUL i Studium Nauczycielskiego i Rada Okręgowa będzie musiała zrezygnować, ponieważ zespoły te od dłuższego czasu

 dostosowania wymagań szkolnych i sposobu oceniania do możliwości ucznia (nauczyciel jest zobowiązany przestrzegać wskazań zawartych w opinii przez poradnię);. 

W rezultacie, jeśli przed T nie było ani jednego „zdarzenia”, to sztucznie przyjmujemy że momentem ostatniego zdarzenia było

Podstawą procesu edukacyjnego jest komunikacja w relacji nauczyciel – – student i to ona będzie przedmiotem dalszych rozważań, uporządkowa- nych za pomocą metafory

Równanie (40.4) mówi nam coś bardzo ważnego. Ponieważ elektron jest zlokalizowany w pułapce, więc może on przyjmować wyłącznie wartości energii dane przez to równanie. Skąd

Mówiąc najprościej, Gellner stara się wyjaśnić dwa zdumiewające zjawiska współczesności: błyskawiczny i pokojowy zanik komunistycznego imperium wraz z ideologią