• Nie Znaleziono Wyników

"Ostpreussisches Tagebuch. Aufzeichnungen eines Arztes aus den Jahren 1945-1947", Graf Hans von Lehndorff, München 1961 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Ostpreussisches Tagebuch. Aufzeichnungen eines Arztes aus den Jahren 1945-1947", Graf Hans von Lehndorff, München 1961 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Skrobacki, Andrzej

"Ostpreussisches Tagebuch.

Aufzeichnungen eines Arztes aus den

Jahren 1945-1947", Graf Hans von

Lehndorff, München 1961 : [recenzja]

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1, 108-111

(2)

skiego”, a w m iejsce „G azety M azu rsk iej" tw orzy gazetę n ie znaną dotychczas an i h istorykom ani ów czesnym działaczom z ta m ty c h stro n — „Przyjaciela M azu r”. Zm ienia też im ię ks. Ew alda Lodw icha na E d w arda, bezpodstaw nie zaprzecza istn ien iu in te rn a tu przy szkole. Tego ro d zaju błędy, k tó ry ch m ożna by u n ik n ąć n a w e t jeszcze p rzy tro sk liw y m opracow aniu red ak cy jn y m , podw ażają inne u sta le n ia a rty k u łu , o k tó ry ch nie m ożna nie w spom nieć. N aw et przypisy n ie są opracow ane zgodnie z ogólnie p rzy jęty m i norm am i. Z p rzypisów d o lą -, czonych do a rty k u łu czytelnik nie z o rien tu je się w podstaw ie źródłow ej.

K. S t a s i e r s k i p o d aje ciekaw e in fo rm acje o gronie nauczycielskim , o uczniach i absolw entach, a w reszcie o p ra c y pedagogicznej i dydaktycznej. Je d n ak że w a rty k u le całkow icie z a ta rte zostały pow iązania se m in a riu m d ział­ dow skiego ze w szystkim i w y d arzen iam i narodow ościow ym i i k u ltu ra ln y m i M azur, co przecież było ta k ch ara k te ry sty c z n e dla tej szkoły. Szczątkow y ch a­ r a k te r bazy źródłow ej nie pozw olił K . S t a s i e r s k i e m u przed staw ić w szy st­ kich problem ów w sposób dynam iczny. Istn iejące lu k i m ateriało w e m ożna było uzupełnić zapoznając się z m a te ria ła m i arch iw aln y m i w W ojew ódzkim A rch i­ w um P ań stw o w y m w Bydgoszczy, z m a te ria ła m i prasow ym i, czy w reszcie w y ­ w iad am i z żyjącym i nauczycielam i se m in a riu m , ich w sp ółpracow nikam i, czy w reszcie uczniam i. A le to je d n a k w ym agało by p rzep ro w ad zen ia pracochłonnej kw erendy.

A rty k u ł K. S t a s i e r s k i e g o nie je s t p rzy k ład em do b rej roboty. Można by przejść nad nim do po rząd k u dziennego, gdyby nie czytelnik, dla którego jest on przeznaczony. W y d rukow any został w k w a rta ln ik u Z w iązku N auczycielstw a Polskiego. Czytać go w ięc będą nauczyciele, któ rzy in te re su ją się sp raw am i se m in a riu m działdow skiego, o k tó ry m w O lsztyńskiem m ów i się p rzecież w iele. A rty k u ł ostrzega przed pochopnym p u b lik o w an iem rozpraw ek, chociażby p rz y ­ czynkow ych, nap isan y ch na p o d sta w ie fra g m en tary czn ej bazy źródłow ej, bez w y cze rp u jący ch studiów . H isto ria se m in a riu m działdow skiego czeka n a opracow anie.

W ojciech W rzesiń ski

GRA F HANS VON LEHNDORFF, Ostpreussisch.es T apebuch. A u fz e ic h ­

n u n g en eines A rzte s aus d'en Ja h ren 1945—2947. (10 Aufl.), M ünchen 1961,

B ied erstein V erlag, s. 303, 8n.

W ym ieniona książka to w spom nienia le k a rz a -c h iru rg a o p a rte n a zapiskach prow adzonego dziennika i zachow anych w pam ięci fak tach . J e s t ona podzielona na osiem rozdziałów i ob ejm u je w zasadzie okres czasu od stycznia 1945 do m aja 1947 r.

A u to r pod koniec w ojny znalazł się w K rólew cu. P rzeży ł oblężenie i zdobycie m iasta przez w ojska radzieckie. P rz e b y w a ł tam jeszcze po zakończeniu d ziałań w ojennych, aby jesie n ią 1945 r. przenieść się n a te re n w o jew ó d ztw a o lsz ty ń ­ skiego, w okolice M orąga. P ra c a w sz p ita lu w o jennym i obozie przejściow ym , losy ja k ie tow arzyszyły m u w w o jen n ej i pow ojennych w ęd ró w k ach są głów ­ nym tem atem w spom nień. K siążka n a p isa n a je s t w sposób żyw y i in teresu jący . S k ła d a ją się n a to tra fn e obserw acje, in telig en tn e opisy i n iezaw iła fo rm a stylistyczna.

P rz ed sw oim w y jazd em n a sta łe do N iem iec L eh n d o rff p raco w ał tak że jako le k a rz am b u lato riu m w B iesalu i w sz p ita lu pow iatow ym w Suszu. B ył tak że w O lsztynie. W spom nienia lek arza, podejm u jąceg o p ra c ę na te re n ie O lszty ń ­ skiego w tru d n y c h w a ru n k a c h pow ojennych, zyskałyby te j książce dodatkow y w alo r atrak cy jn o ści (b rak podobnej pozycji w języ k u polskim ), gdyby nie

(3)

pisano je j z określonego p u n k tu w idzenia i dla doraźnie w y tk n ięteg o celu. Można p rzy jąć za pew nik, że nie w arto ści a rty sty c z n e zadecydow ały o ogrom ­ n ym pow odzeniu p a m ię tn ik a w N iem czech Z achodnich. U kazało się 10 jego k o lejn y ch nakładów , liczących ogółem 170 tys. egzem plarzy! Z ainteresow anie to je st n iew ątp liw ie w y n ik iem u trz y m u ją c e j się w N R F i sta le podsycanej a tm o sfery odw etow ej, czego dow odem może być zam ieszczony n a końcu k sią żk i p rzypis re d a k c y jn y !).

K im je s t G ra f H ans von L ehndorff? P o n iek ąd w y ja śn ia n am to sam autor. O sw oim pochodzeniu pisze na s. 204. P ra c u ją c a z n im w B iesalu polska p ielęg­ n ia rk a , zw ana przez niego „ D o k to u rk ą” nie u sta w a ła w gorliw ych w y siłk a ch m ający ch n a celu spolszczenie go. W ciąż na now o pow racała do p y ta n ia , czy w rodzinie L eh n d o rffó w nie odgryw ało k iedykolw iek ja k ie jś roli polskie nazw isko. W reszcie, ja k pisze, dał się nam ów ić i w yznał, że p rzed w ojną trzy d ziesto letn ią nazw isko „M gow ski” w ystępow ało przypadkow o (gelegentlich) z jego w łasnym . To „w sty d liw e” w y zn an ie w ym aga o b jaśn ie n ia , zw łaszcza gdy czytam y d alej o „niem ałym zaskoczeniu” a u to ra , spow odow anym w rę c z e ­ niem m u dow odu tożsam ości n a nazw isko „ J a n M gow ski”.

Ja k w iadom o, rodzina L ehndorff-M gow skich w yw odzi się z polskiej szlachty z ziem i chełm ińskiej, k tó ra u legła zniem czeniu dopiero w X V III w . Pisze 0 ty m W ojciech K ę t r z y ń s k i w dziele O ludności p o lsk ie j w P rusiech

n ieg d yś k rzyża ckich . Z w iązki rodziny L eh n d o rffó w z P o lsk ą były bardzo silne

1 żyw e jeszcze n a długo przed w o jn ą trzy d ziesto letn ią. P rz ed staw iciele tego ro d u piasto w ali w ysokie godności w u rzędach polskich lu b byli d o sto jn ik am i kościelnym i. I ta k np. F ab ian von L eg en d o rff z Mgowa (pisow nia n azw iska uleg ała zm ianie) należał do Z w iązku P ruskiego, w całej sw ej działalności politycznej p raco w ał n a rzecz Polski, a około 1478 r. ?ostał w ojew odą po m o r­ skim . Jeg o p otom ek K a sp e r von L eh n d o rff był nauczycielem A lb re c h ta F ry ­ d ery k a P ru sk ieg o i n a życzenie k ró la Z y g m u n ta A u g u sta uczył go m ow y p o l­ sk ie j. P raw d o p o d o b n ie z tej rodziny, p o sia d ającej w P ru sa c h W schodnich rozległe d obra ziem skie, pochodzi au to r.

U w agę zw raca p rzed e w szystkim sto su n ek p isa rza do P o lak ó w i sp ra w polskich. N ie pom inął on, zdaje się, żadnej okazji, aby p o d k reślić n iep rzy jazn e i w rogie n am ak cen ty . Oto n ie k tó re z n ich ; „W ódkę p iją ch ętn ie ńie ty lk o m ężczyźni, lecz rów nież kobiety, w n a stę p stw ie czego n iejed n o ry su je się całkiem w y ra ź n ie ” (s. 279). P rzypuszczalnie „n iejed n o ” oznacza w idoczny, u jem n y w pływ alkoholu n a potom stw o. O p ra c y w jed n y m z m a ją tk ó w rolnych pisze: „W m iędzyczasie zarząd p rzejęli Polacy. Na p o czątku n ie zrobiono nic rozsądnego. Teraz, odkąd ch w y ta m róz, zaczęto w reszcie kopać ziem n iak i” (s. 194) itp. T ak a p o staw a może nie w yw ołać zdziw ienia; losy w o jn y i d ra m a ty osobiste p o tęg u ją d ziałanie grom adzonych uprzedzeń. Z u p ełn ie innego c h a ra k ­ te ru n a b ie ra ją ta k ie w ypow iedzi a u to ra : „N iem cy są te ra z w S iem ianach (Schw aigendorf) przew ażnie ta k zw anym i „M azu ram i”. J e s t to now y w ym ysł i m a zapew ne p odkreślić polską p rzynależność n arodow ą, e w e n tu a ln ie zap rze­ czyć n iem ieck iej” (s. 268). Nie m ożna p rzejść rów nież o b ojętnie obok takiego sfo rm u ło w an ia: „Na p ra w o od P a słę k i (Passarge), w ta k zw anej W arm ii, pozo­ sta ło znacznie w ięcej ludzi niż po jej lew ej stronie. Są to przew ażnie katolicy, m ów ią n i e c o (podkr. — A. S.) po polsku i m a ją n ad zieję, że może przez to z y sk ają w zględy R o sjan i P o la k ó w ” (s. 220).

ł) T e k st p rzy p isu b rzm i: „Diese A ufzeichnungen sind e rstm a ls als 3. B e ih e ft z u r „D okum entation d e r V e rtre ib u n g d e r D eutschen au s O s t-M itte le u ro p a ”, herau sg e g eb en vom B u n d e sm in isteriu m fü r V ertrieb e n e, Bonn, ersch ien e n . Das In te re sse b re ite K reise an diesem B e rich t h a t den V erfa sser v e ra n la sst, ihn dem B ied erstein V erlag zu r V e ra n sta ltu n g neu en A usgabe a n z u v e rtra u e n ”.

(4)

W rzeczyw istości znajom ość języ k a polskiego była w ta m ty c h okolicach jeszcze w okresie II w o jn y św iatow ej zjaw iskiem pow szechnym . Przecież szerokie k o n ta k ty posiadała w śród ty ch ludzi w spom niana przez au to ra „D o k to u rk a”, k tó ra doskonale rad ziła sobie w pracy, mim o bardzo słabej znajom ości języ k a niem ieckiego. N aw et napływ ow ej ludności polskiej, nie znającej tego języka w ogóle, porozum ienie się z „au to ch to n am i” n ie n a s trę ­ czało zbytniego tru d u . W ynika to zresztą rów nież z m apy zasięgu i podziału m ow y niem ieckiej w środkow ej i w schodniej E uropie, z n ajd u jącej się w książce H ugona M o s e r a D eutsche S prach-G eschichte -). P osiada ona znacznie w ięk ­ szą w arto ść aniżeli przytoczone tw ierd zen ie a u to ra o W arm iakach: sprechen

e tw a s polnisch.

Co p raw d a, zupełnie inaczej p rzed staw ia ła się sp raw a znajom ości języka polskiego w śród m łodego pokolenia. Nie bez znaczenia były tu ogrom ne w y siłk i N iemiec h itlero w sk ich nad jego germ anizacją. W iadom o doskonale, do jak ich w tedy uciekano się m etod i nie m a w iększej p otrzeby pisać o nich w ty m m iejscu.

N iew ielkim u zn an iem cieszy się n a stro n icach p a m ię tn ik a p erso n el służby zdrow ia, zarów no sz p ita li olsztyńskich, z k tó ry m i L eh n d o rff z e tk n ą ł się p rzy ­ padkow o. ja k i szp itala w Suszu. W spom ina o obłokach dym u tytoniow ego w izbach przyjęć, słabym p rzygotow aniu p rak ty czn y m p ielęg n iarek do zabiegu chirurgicznego, o pokusie ja k ą był d la nich alkohol etylow y. Z źle u k ry w a n ą sa ty sfa k c ją notuje, że w śród rozpoznań n a k a rta c h gorączkow ych chorych, jak ie zastał p rzy objęciu p ra c y w szp italu suskim , zw ykle figurow ało: „zapalenie p łu c ” i „d u r p lam isty ” . O kazane m u (najczęściej przez polskich lekarzy) grzeczności, k w ito w an e są k ró tk o . To, ja k i po d aw an ie suchych f a k ­ tów , bez ko m en tarzy , je s t w łaściw ie bardzo ch arak tery sty czn e. W szystko m a tw orzyć pozory obiektyw izm u, b ra k u osobistego zaangażow ania. K siążk a po­ siadać m usi siłę d o k um entu, i choć a u to r nigdzie tego nie p o d k reśla, to je d n a k sta ra n ia w ty m k ie ru n k u są aż nadto w idoczne. M a to być do k u m en t krzyw d i niespraw iedliw ości, ja k ic h doznała b ezbronna ludność n iem iecka ze stro n y R osjan i P olaków , a jego w iarygodność stoi poza w szelką dysk u sją. Jeszcze jed n a w e rsja losów „u traco n ej ojczyzny n a W schodzie”, tym razem w k ro n i­ k a rsk im u jęciu lek arza: ap o k alip ty czn a groza i b ezm iar k rzyw d przy b rak u , oczywiście, jak iegokolw iek poczucia w in y lu b w spółodpow iedzialności. A u to r zdaje się w ogóle n ie dostrzegać tego, że przez długie la ta w o jn y głód i cier­ pienie, zniszczenie i śm ierć było udziałem w ielu m ilionów Słow ian (i n ie ty lk o Słow ian) za sp ra w ą ty c h sam ych N iem ców , jeśli nie b ra ć pod uw agę jedynego k ró tk ie g o zdania pod koniec 300-stronicow ego p am iętn ik a. U derzający je s t te n b ra k analizy, re fle k sji nad przyczynam i tego nieszczęścia jak im była m iniona w o jn a. Czy p isa rz nigdy się n ad tym nie zastan aw iał? Nie zn ajd o w ał sp ra w ­ ców? Czy ich w ogóle szukał?

Ja k w y n ik a ze w spom nień, a u to r w y stą p ił z p ro testem do k o m en d an ta tw ierd zy królew ieckiej przeciw rozw ieszaniu p lak ató w z nagłów kiem „Hass und R ach e”, naw o łu jący ch do n ieu b łag an ej nien aw iści i zem sty w obec oblega­ jącego w roga, w chw ili gdy m ogło to pociągnąć za sobą nieobliczalne dla N iem ców skutki.

W cześniej jeszcze, n am aw ian y przez jednego z k rew n y ch do u działu w p rzygotow aniach zam achu n a H itlera, w strzy m ał się od podjęcia decyzji, rozgrzeszając się odpow iednim cy tatem z biblii. (Jego p rzew id y w an ia o k

a-2) H. M o s e r, D eutsche S p rach-G eschichte, S tu ttg a rt 1961. s. 238. K arte 14.

U m fang und G liederung des d eu tsch en (und niederländischen) S p rachraum s im m ittle re n u n d östlichen Europa vo r 1939.

(5)

zały się później słuszne. Część rodziny L ehndorffów zam ieszana w w y p ad k i z lipca 1944 r. p a d ła o fia rą surow ych re stry k c ji gestapo).

T e okoliczności zapew ne m iały pasow ać go we w łasn y ch oczach na oręd o w ­ n ik a w alki z system em h itlero w sk im i dać m u m o raln e p ra w o do p isa n ia o „m ordach i g w a łta c h ” d ru g iej strony.

A n d rze j S kro b a cki

K RO N IK A N A U K O W A W O J E W Ó D Z T W A O L S Z T Y Ń S K IE G O

(OBRONA PRA CY D O K T O R SK IEJ BOHDANA W ILAM OW SKIEGO Z OLSZTYNA

W d niu 19 lutego 1964 ro k u odbyła się n a W ydziale R olniczym W yższej Szkoły R olniczej w O lsztynie publiczna obrona p racy d o k to rsk iej a d iu n k ta m g ra B o hdana W i l a m o w s k i e g o pt. S tu d ia założeń i p o czą tkó w osadnic­

tw a rolniczego na terenie w oj. o lsztyń sk ie g o w latach 1945—1948, P ro m o to rem

był k iero w n ik K a te d ry E konom iki i O rganizacji R olnictw a prof, d r K azim ierz M a j e w s k i , a recen zen tam i: prof, d r W itold S t a n i e w i c z z W SR -u w P o zn an iu i doc. d r P io tr W ó j c i k z W SR -u w O lsztynie. P ra c a o b ejm u je łącznie około 800 stro n m aszynopisu.

A u to r p row adzi od szeregu la t stu d ia n a d o sad n ictw em w ie jsk im i zagospo­ d aro w an iem rolniczym woj. olsztyńskiego w pierw szych la ta c h po w yzw oleniu. Częściowe w y n ik i ty c h p ra c b yły p u b lik o w an e m. in. w „K o m u n ik atach M a zu r­ sk o -W a rm iń sk ic h ”. O m aw iana p raca d o k to rsk a k o n c e n tru je się n a p o d sta w o ­ w y m elem encie sił w ytw órczych, m ianow icie na człow ieku. N a tle rozw oju poszczególnych dziedzin życia społeczno-gospodarczego p rzed staw io n y został w niej głów nie proces zasiedlania i początków zagospodarow ania rolniczego oraz w spółżycia poszczególnych g ru p ludności.

W ybór p ro b lem aty k i a u to r u zasad n ił n astęp u jąco :

I — om aw iany w d y se rta c ji okres należy n ie w ą tp liw ie do n a jb a rd z ie j brzem ien n y ch w sk u tk a c h gdyż: 1) P o w ró t tych ziem do m acierzy był dla p o lsk iej ludności rodzim ej i całego n aro d u n ajw ięk szy m w y d a rz e n ie m n a p rz e strz e n i całych dziejów ; 2) N astąp ił p rz e w ró t w sy tu a cji nie ty lk o geopoli­ tycznej W arm ii i M azur, ale i całych ziem polskich; 3) O dzyskaniu ty ch ziem tow arzyszą rew o lu cy jn e zm iany u stro jo w e; 4) Nowe u sy tu o w an ie, now y u stró j, zniszczenie w o jen n e itp . pow odują konieczność zupełnej re k o n stru k c ji życia społeczno-gospodarczego; 5) W om aw ianym okresie n a stą p iły n a ty ch te re n a c h , ja k zresztą w całej Polsce, ru c h y m ig ra cy jn e, n ie znane co do z ak resu an i co do ich różnorodności i złożoności.

II. T w orzenie now ego społeczeństw a n a tych ziem iach połączone było z rów noczesnym ro zw iązy w an iem w ielu sk o m plikow anych procesów , a szcze­ gólnie: 1) kończył się jed en system g o spodarow ania i rozpoczynał now y, a ró w ­ nocześnie n a stęp o w ała zu p ełn a re k o n stru k c ja społeczeństw a pod w zględem etnicznym i klasow ym ; 2) Początkow y b ra k koncepcji i słabość w ładzy były p rzyczyną d ziałan ia żyw iołow ego w dziedzinach w y m agających p recyzyjnych p lanów i k o n se k w en tn ej ich realizacji, co w re zu ltacie spow odow ało n ie ty lk o osiągnięcia, ale i pow ażne błędy; 3) Początkow y k o n g lo m erat różnych g ru p

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przypomina nieco wiecznie po- nawiającą się i nigdy niespełniającą obietnicę: kiedy wydaje się, że za jej pośred- nictwem zbliżamy się już do ukojenia niepokojącego

Übrigens begrenzt sich Grass als Geschichtsschreiber der Danziger Juden nicht auf die Schilderung der Einzelschicksale, obwohl dieses Verfahren für seine

[r]

Zbiór funkcji nieparzystych oznaczymy literą N, natomiast zbiór funkcji parzystych - literą P..

Plastyczny obraz stalinowskiej Gruzji idzie w parze z przedstawieniem obywateli ZSRR jako ofiar systemu, których los często nie jest wiele lepszy od losu jeńców i

Każdy z trzech rozdziałów, na które dzieli się om awiana książka, jest poprzedzony ogólnym wprowadzeniem , w którym przedm ówca zwraca uwagę na istotne

Jak mówi autor w przedmowie, od czasu baroku prawda ta rozrosła się w potężne drze­ wo z licznymi rozgałęzieniami, przy czym w miarę wzrostu, pień tego

Jednak był to dobry powód do tego by poleżec w domu i pomarudzić trochę na dodatek miała na oku to kudłate bydle.. Postanowiła podkładac psu swoje nowe botki mając nadzieje