• Nie Znaleziono Wyników

Historyczne relikty w technice produkcji fajansu w Polsce

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Historyczne relikty w technice produkcji fajansu w Polsce"

Copied!
49
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

R om ualda H a nkow ska (Włocławek)

HISTORYCZNE R E L IK T Y W TECHNICE P R O D U K C JI F A JA N S U W PO LSCE

1. WSTĘP

D nia 1 m aja 1741 r. głów ny m a js te r f a r f u m i w Białej, Ju liu sz G ottlieb S ta d tle r, złożył swój podpis n a dokum encie, którego fra g m e n t brzm iał następu jąco : „[...] p rzy rz e k am i a se k u ru ję się nie ty lk o n a w szel­ ką w pom ienionej fab ry ce robotę piln e i czułe oko m ieć, jako to kręgow ą, toczenie m odeluszów , form ow anie, w y p alan ie, polew ę, zap raw ę m aitery- jałów , odlew anie i sporządzanie form gypsow ych, podług w szelkich m o­ deluszów, k tó re by mi kolw iek podano, ale i sam pilnie w szystko robić, uczniów także zeszłem u A ntecessorow i m em u R aburgo w i podanych, we w szystkim , cokolw iek do te j pro fessy i w iedzieć i um ieć pow inni, a im albo jeszcze czego nie pokazano, albo li też dobrze nie pojęli, jak o też w zap raw o w an iu i gotow aniu polew y w iern ie uform ow ać i doskonale ich douczać.” 1

Od tego czasu w iele założono m a n u fa k tu r, a n astęp n ie fa b ry k fa ja n ­ su w Polsce. N iektó re pro d u k o w ały p rzez la t k ilk adziesiąt, in n y ch żyw ot był znacznie krótszy. Do naszych czasów p rz e trw a ły ty lk o dw a dziew ięt­ nastow ieczne zakłady: w K ole i we W łocław ku. T echnika i technologia w y tw a rz an ia nie uległa zasadniczym zm ianom poza zastąp ien iem w czę­ ści p ra c y rą k ludzkich i siły koni napęd em e le k try c z n y m oraz w p ro w a ­ dzeniem nieco innych r e c e p tu r w składzie glinki i szkliw a.

Na w stęp ie niniejszego a rty k u łu należy zrobić zastrzeżenie: arc h iw a ­ lia i lite ra tu ra p rzed m io tu nie są bogate, zabytki, k tó re ocalały w czasie w ojen, nie są liczne, a po nad to b ad an ia lab o ra to ry jn e , dotyczące te c h n i­ ki w y tw arzan ia, dopiero tera z zaczy nają budzić zain tereso w an ie ch em i­ ków. Być może dzięki n im w łaśnie w przyszłości będziem y m ogli dokład-1 Z. P r z y r e m b e l : Farfurnie polskie dawne i dzisiejsze. Lwów 1936 s. 42. 11 KW ARTALNIK HNiT, NR 3—4/1985

(3)

610 R. H ankow ska

nie określić sk ład m asy, szkliw a, barw n ików , te m p e ra tu rę w ypału, ziden­ tyfikow ać w ytw órnię.. T ym czasem jest sporo p y tań , k tó re pozostają bez odpowiedzi, dlatego a rty k u ł te n nie p re te n d u je do w yczerpującego p rze d ­ staw ienia te m a tu . O m ów ienie h isto rii tech n ik i w y tw a rz an ia fa ja n s u w Polsce oprzeć m ożna jed y n ie na dość sk rom n ych m a te ria ła c h arc h iw a l­ n y ch oraz z o k resu późniejszego bo najczęściej z d ru g iej połow y X IX i początków X X w. — na opisach k rajoznaw czych, opracow an iach regio­ n aln y ch itp., k tó re p rz y okazji w spom inają o istn ieją cy c h na d any m te re ­ nie m a n u fa k tu ra c h faja n su . N iestety z a w iera ją one skąpe dane, k tó ry c h w iarygodność często jest dość w ątp liw a, a b ra k in n y ch źródeł uniem ożli­ w ia ich w ery fik ację. P o n a d to p rzy tego ro d zaju opisach in fo rm acje, do­ tyczące tech n ik i i technologii, b y w ały zazw yczaj pom ijan e z dwóch względów. Po p ierw sze — b ra k u fachow ej w iedzy au to ra; po drugie — p rześw iadczenia (zresztą w gruncie rzeczy słusznego), że zb yt sp ecjali­ styczne in fo rm acje n ie z a in tere su ją czytelnika, do k tó reg o kierow an o książkę czy a rty k u ł w czasopiśm ie lub gazecie codziennej. W ażne były przede w szystkim p ro d u k ty końcowe, ich jakość, aso rty m en t, zdobienie. T rudno się te m u dziwić, skoro-i późniejsze opracow ania histo ryk ów sztu ­ ki ograniczają się przed e w szystkim do om ów ienia w yrobów i ich zdob­ nictw a, rzadko ro zszerzając tem a t o h isto rię w y tw ó rn i, budynki, u rz ą ­ dzenia, zatru d n ien ie, ro d zaj i w ielkość p rodukcji. W te j s y tu a c ji należy p rzejrzeć dość obszerną lite ra tu rę i w yłow ić z n ie j w zm ianki1 dotyczące technologii w y tw a rz a n ia fajan su . N iek tó re w iadom ości podaw ane przez au to rów są nie do sp raw d zen ia i d latego w y jąw szy inform acje budzące oczyw iste w ątpliw ości, m uszą być one p rzy jm o w an e bez sięgania do źró­ deł, k tó ry c h nie znam y, a na k tó ry c h praw dopodobnie opierał się au to r, często p rzy opracow aniu innego te m a tu . Poza ty m są to in fo rm acje b a r­ dzo rozproszone, niem ożliw ością jest do trzeć do w szystk ich zwłaszcza że istn ieje uzasadniona obaw a, iż n ak ład p ra c y będzie n iew sp ółm ierny do uzyskanych rezu ltató w . Duże nadzieje m ożna w iązać z opracow aniam i dotyczącym i h isto rii przem ysłu. O p arte n a g ru n to w n y ch k w eren d ach arch iw aln y ch przynoszą tak że dane dotyczące fa b ry k fa ja n s u — ich za­ łożenia, w yposażenia w m aszyny i urządzenia, p ro d u k cji, zao patrzen ia w surow ce, z a tru d n ie n ia itp . Do tak ic h zaliczyć m ożna W itolda K uli: S zkice o m a n u fa k tu ra c h w Polsce w X V I I I w. (W arszaw a 1956 r.), gdzie auto r, m iędzy innym i, om aw ia m a n u fa k tu rę w B elw ederze, oraz now szą pozycję Z bigniew a K w aśnego: R ozw ój p rze m y słu na G ó rnym Ś lą sku w p ierw szej połow ie X I X w. (W rocław 1983), w k tó re j z n a jd u ją się dane źródłow e dotyczące fa b ry k fajan so w y ch n a ty m tere n ie . A utorów ty c h p rob lem y zdobienia i poziom u a rty sty c z n e g o in te re su ją jedynie o tyle, o ile m ają one w p ły w na zby t tow arów . W przeciw ień stw ie do opraco­ w ań dziew iętnastow iecznych czy n a w e t z początku w iek u X X są one o p arte na solidnym w arsztacie nau k ow ym . M ożna m ieć n adzieję, że w ła ­ śnie tego ro d zaju opracow ania pozwolą w przyszłości, p rz y n a jm n ie j czę­

(4)

H istoryczne relikty w technice produkcji fajansu w Polsce

611

ściowo, n a uzupełnienie sk ąp y ch in fo rm a c ji n a te m a t p rzem y słu f a ja n ­ sowego w Polsce. Bardzo cenne są n ie k tó re zachow ane in w e n ta rz e m a n u ­ fa k tu r i fa b ry k fajan su . W spom nieć tu w y p ad a przede w szy stk im o a r ­ ty k u le J u lia n a N iecia n a p isa n y m w 1939 r., a opub liko w any m z k o m en ­ tarzem S tan isław a G e b e tn e ra w „B iu lety n ie H isto rii S z tu k i” (X III: 1951 n r 4); T adeusza M ańkow skiego: K ró lew ska fa b ry k a fa rfu ro w a w B e lw e ­ derze („S ztuki P iękne V III: 1932) oraz D zieje w y tw ó r n i cera m iczn ych w G liń sku i Ż ó łk w i („B iu lety n H istorii S z tu k i” 1947 n r 34). Szczególnie in te re su ją c y jest a rty k u ł Zofii K o ssak ow skiej-S zanajcy: M a teria ły do dziejó w m a n u fa k tu r w K orcu i H orodnicy („B iu lety n H isto rii S ztu k i 1966 n r 2). W ykorzy stan e źródła zostały zaczerpnięte z In w e n ta rz a K o­ reckiego sporządzonego w 1813 r., k tó ry został odnaleziony w Ł ańcucie. P o n ad to n ieco m a te ria łó w d o starczają opracow ania o parte na źró d łach już teraz niedostępnych. N ależy do nich książk a G u staw a Soubise-B isie- ra: O fa b ry k a c h ceram iki w Polsce (W arszaw a 1913), k tó ry w y k o rz y sta ł a rch iw alia zgrom adzone przez H. Łopacińskiego, obecnie uw ażane za za­ ginione oraz Z y g m u n ta P rz y re m b la : F a rfu rn ie polskie daw ne i d zisiejsze (Lwów 1936), k tó ry p rzy ta cz a ł m iędzy in n y m i in te re su ją c e dane d o ty ­ czące m a n u fa k tu ry w B iałej i w S w ierzniu, chociaż z a jm u ją go p rze d e w szystkim w y ro b y i ich zdobienie.

D aw na polska lite ra tu ra nie posiada żad n ej pozycji dotyczącej te c h ­ n ik i w y tw a rz an ia faja n su . K ró tk ie in fo rm a c je o ceram ice zam ieszcza Teofil R ybicki w książce: Zasady technologii ch em icznej p rz e k a z u ją c tre-^ ściwe w iadom ości „o fa b ry k a c ji i U żytkach w ażniejszych p ro d u k tó w m i­ n e ra ln y c h ” (W arszaw a 1846) i J u lia n K ołaczkow ski w W iadom ościach tyczą ćych się p rze m y słu i s z tu k i w d a w n e j Polsce (K raków 1888). N a to ­ m iast w y czerpujące p rac e na ten te m a t b y ły w y daw ane we F ra n c ji: w X V III w . pośw ięcone jedynie p o rcelan ie i g a rn c a rstw u , w X IX w . — tak że fajansow i. Je d y n y w sw oim ro d za ju podręcznik, któreg o a u to re m b ył A. E zo gn iart, specjalista, w ieloletni k iero w n ik m a n u fa k tu ry w Sèv­ res, z ain tereso w an y nie ty lk o p ro d u k cją w spółczesną, ale h isto rią c e ra ­ m iki od a n ty k u poczynając, Tra ité des arts céram iques ou des p o teries considérées dans leur histoire, leu r p ratiqu e et leu r teorie (P aris 1844). Jeg o n astępca w Sèvres, Teodor Deck, w y d ał po dręcznik pośw ięcony p ro ­ d ukcji fa ja n s u — La Faience (Paris 1887), w k tó ry m podał pod staw o w y skład m asy fajan so w ej, a tak że rozw ażał p rzy c z y n y p o w staw an ia d e fo r­ m acji naczyń, p ęk an ia g laz u ry itp. M ożna przypuszczać, że pozycje te b y J ły u n as znane, zw łaszcza, że k o rzy sta li z nich z pew nością zag ra n ic z n i specjaliści. W Polsce dopiero po 1945 r. w y d ano szereg p odręczników do­ tyczących te c h n ik i w y tw a rz an ia fajan su . M iały one na celu kształcen ie specjalistów do p ro d u k cji w fa b ry k a c h ceram icznych. N iestety, nie są one poprzedzone n aw et k ró tk im ry se m h isto ry czn ym , pośw ięconym tech n ice w y tw a rz an ia . W śród sporej ilości tego ro d za ju pozycji w ym ienić należy R udolfa K rzyw ca: P o d staw y technologii ceram iki (Poznań 1950), s k ry p t

(5)

612 R. H ankow ska

B ogdana Szałw ińskiego: Technologia cera m iki szla ch etn ej i p ółszlachetnej (W arszaw a 1950) i E ry k a Różewicza: T echnika zdobienia ceram icznego 1958). K ró tk im ry sem w y tw a rz an ia fa ja n s u poprzedzona jest książka M. Jeżow skiej i M. S tarzew sk iej: Fajans polski (W rocław 1978) oraz n iek tó re k atalogi w y sta w urząd zan y ch najczęściej w m uzeach. Je d n ak , podobnie jak daw niej, autorów , k tó ry m i są najczęściej h isto ry cy sztuki, in te re su je w yrób końcow y, jak im jest zdobiony p rzedm iot. Je d y n ie E lżbieta K ow ecka sk u p ia od la t sw oje zain tereso w ania ce ra m ik ą n a h i­ sto rii p ro d u k cji. J e j książka: W ytw ó rn ie i produkcja ceram iki szla ch etn ej w regionie san d o m iersko -kieleckim w X I X w ie k u (W rocław 1968) zaw ie­ ra obszerny przegląd lite r a tu r y p rzed m io tu , om ów ienie najw ażn iejszych w y tw ó rn i z tego te r e n u oraz stosow aną w nich technologię i organizację p racy . Podobnej tem a ty c e pośw ięcona jest pozycja te j sam ej au to rk i: Z m ia n y w pro d u kcji cera m iki na Kieleccziyźnie w X I X w . (U padek rze­ miosła garncarskiego, tw orzenie się w y tw ó r n i p rze m y sło w y c h [w:] Z dzie­ jów rzem iosła na K ielecczyźn ie (1973).

B ardzo skąpe w iadom ości p rzek azy w an o n a te m a t surow ców , ich po­ chodzenia oraz, co je s t zrozum iałe, p ro p o rc ji i sk ład u glinki, g lazury i b arw ników . To już bow iem b y ły tajem n ice fachow e, od k tó ry c h nie­ raz zależało istnienie m a n u fa k tu ry czy potem niew ielkiej fab ry k i. Zda­ rzało się, że nie b y ły one p rzekazan e nikom u, jak w p rz y p a d k u B iałej, „[...] gdzie śm ierć w y traw n eg o fa rfu rn ik a R aburga, k tó reg o poczciwy F ran cu z Deshom m es n azy w ał w sw oim czasie „ d y re k to re m fa b ry k i fa ­ jan so w ej”, była dużą s tra tą dla fa rfu rn i bialskiej, gdyż R ab u rg zab rał z sobą do g robu liczne tajem n ice zaw odow e, ja k p rzy rząd zan ie glazury, um iejętność w y p a la n ia itd .” 2. W 1741 r. dw aj uczniow ie, k tó rz y uk oń­ czyli n a u k ę zaw odu w B iałej, w y jeżd żając złożyli przysięgę, że „[...] byw szy i\a nauce w farfu rni. h o lend ersk iej fajansow ej w m ieście B iałej, a dostaw szy się do swego P ana, n ie pow inni nikom u w robocie sekretów w yjaw iać, jako to w p a le n iu fa rfu re k , glazur, w m alow aniu i in ny ch rzeczach” 3. W te j s y tu a c ji nie ulega w ątpliw ości, że k iero w n ik m a n u fa k ­ tu r y m u sia ł być dobrym fachow cem . Mówi zresztą o ty m w y raźn ie list księcia Józefa C zartoryskiego, n ap isan y w 1803 r. z K orca, do k iero w ­ n ik a m a n u fa k tu ry w S èvres, w spraw ie pozyskania d y re k to ra do p ro w a ­ dzenia dw u fa b ry k w K orcu. P rzed staw iając już istn ieją cą p ro duk cję i z a tru d n ie n ie pow iada: „O becny d y re k to r, k tó ry założył obydw ie fa b ry ­ k i na koszt T ow arzystw a, p rzy g o to w u je sam m ieszaninę m asy zarów no dla porcelany, jak i do fajan su , rów nież przyg oto w uje w sw ym lab o ra­ to riu m w szystkie fa rb y i glazurę. N ależałoby w ięc, b y p rzy szły d y rek to r fa b ry k i zajął się ty m rów nież, gdyż jest to p rac a a rk a n is ty , k tó rą to nazw ę d ają tym , k tó rz y posiedli sztu k ę w y ra b ia n ia porcelany, co ucho­

2 Tamże, s. 41. 3 Tamże, s. 43.

(6)

H istoryczne relikty w technice produkcji fajansu w Polsce

613

dziło niegdyś za ta je m n ic ę ” 4. D alej m ówi, że now y d y re k to r „{...} będzie zajm ow ał się jedyn ie w szystkim , co doty czy p ro d u k cji i n a d z o ru n a d m alarzam i, m odelerem i palącym i w piecach do po rcelan y i fa ja n s u [...], bow iem oprócz niego będzie a d m in istra to r, k tó ry zajm ie się w szy stk im i sp raw am i rach u n k o w y m i oraz dostaw ą surow ców p o trzeb n y ch do p ro ­ d u k c ji” 5. P o w stające w X V III w. w Polsce m a n u fa k tu ry dość szybko upadały. P rz y cz y n y by ły różne. Przede w szy stkim zakładano je p rz y po­ m ocy sp ro w adzonych ceram ików zagranicznych; w śród n ich zd a rz a li się czasem sp ry tn i osobnicy, k tó rz y poza sw oim k ra je m chcieli zrobić k a rie ­ rę, bądź tylko zdobyć pieniądze. B yły to zatem , jak b y śm y dzisiaj o k re ­ ślili, p rzy czy n y p erson alne — b ra k p rzy g o to w an ia specjalistycznego, n ie­ um iejętność organizacji p ra c y n a obcym te re n ie , n a w e t tru d n o śc i p o ro ­ zum ienia się z robotnikam i, k tó ry m i byli ludzie m iejscow i, nieodpow ied­ nie surow ce. Praw dopodobnie w m n iejszy m lu b w iększym sto p n iu w szystkie te czynniki m iały w pływ na p ro d u k cję faja n su . S p ra w ą oczy­ w istą jest, że n a w e t n ajlep iej przy g o to w any k iero w nik zak ład u m usi m ieć k ilk u do b ry ch fachow ców , bez k tó ry c h nie może być m ow y o p ro ­ d u k c ji na w iększą skalę. Oprócz praw idłow ego u sta le n ia sk ład u glinki i szkliw a trz e b a posiadać dobrego m odelarza, p ro jek to d aw cę deko racji, odpow iednich palaczy. J e d e n sprow adzony z zag ran icy fachow iec nie by ł w stan ie przygotow ać i przeszkolić zespołu ludzi m iejscow ych w k ró tk im czasie, w jak im zazw yczaj m iano am bicję uruchom ić p ro d u k cję, zw łasz­ cza, że na obcym dla siebie tere n ie — w in n y ch niż w k ra ju w a ru n k a c h — n a p o ty k a ł szereg trudności. P ierw szą z n ich stan o w iły surow ce. W X V III, a także i X IX w iek u w y tw ó rn ie fa ja n s u zakładano najczęściej na tere n ac h p osiadających bogate tra d y c je g arn carsk ie, w pobliżu k tó ­ ry c h znajd ow ały się kopalnie gliny.

Z yg m u nt P rz y re m b el m ówi, że kied y księżna A n n a R adziw iłłow a, m ieszkając stale w B iałej, zakład ała w y tw ó rn ię faja n su , w ów czas p rze d ­ staw iono jej „ p u n k ta su p lik u jące w zględem fa b ry k i fa rfu rk o w e j” , w k tó ­ ry c h na początku zaznaczono, że „[...] n a p rz ó d garncarzów tu te js z y c h trzeb a w y pytyw ać, gdzie n ajlep sza glin a tu dokoła się najdzie, żeby ją m ajstro w i p o k azali” 6.

W ydaw ało się to logiczne, jed n ak w p ra k ty c e okazyw ało się, że gli­ na, k tó ra była odpow iednia dla w arsztató w garn carsk ich , różn iących się w szak tech n ik ą w y tw arzan ia, skalą p ro d u k cji i poziom em tech niczn ym , nie zawsze nad aw ała się do p ro d u k ow an ia fa ja n s u i w połączeniu z in ­ n y m i surow cam i w yk azy w ała w iele braków , k tó re obniżały znacznie jakość w yrobów polskich, a często n a w e t całkow icie uniem ożliw iały p ro ­ dukcję. Poza ty m zasoby gliny, k tó re na p o trzeb y w arsztató w g a rn c a r­ 4 J. N i e ć : Z dziejów koreckiej manufaktury ceramicznej. „Biuletyn Hi­ storii Sztuki” R 31: 1951 nr 4 s. 181.

5 Tamże, s. 181.

(7)

614 R. H ankow ska

skich sta rc zy ły b y na długie lata , p rz y w yro bie fa ja n su dość szybko się w yczerpyw ały. W ym agało to poszukiw ania now ych złóż, nie zawsze zresztą z n a jd u jąc y c h się w pobliżu. Rosły koszty w y tw a rz an ia , bowiem nie istn iał dogodny tra n sp o rt, a sprow adzanie dużych ilości surow ca by ­ ło kosztow ne. Je śli zdarzało się, że w pobliżu zn ajdow ały się odpowied­ nie p o k ład y gliny, to zabiegano o p raw o ich eksploatacji, k tó re prow adzi­ ło kosztow ne. Je śli zd arzało się, że w pobliżu zn ajd ow ały się odpow ied- ne p rzy ta cz a E. K o w e c k a 7. S p raw a odpow iedniego surow ca b y ła nie­ zw ykle w ażna dla zakładów . Z nam ienne w ty m w zględzie są dośw iad­ czenia p ierw szy ch m a n u fa k tu r polskich, z ak ład an y ch przez k ró la lub m ag n aterię. O p ierały się one p rzede w szystkim n a d ostaw ach surow ców z k r a ju i zagran icy nie ty lk o do w yro b u m asy fajansow ej i szkliw a, ale także opału — odpow iedniego do pieców ceram icznych. Sw itkow ski w swoim „ P a m ię tn ik u H istory czno -P o litycznym ” pow iada o fab ry ce fa ­ jan su w B elw ederze, że m iała ona zasadniczą w adę, a m ianow icie „[...] założona ona b y ła tam , gdzie je j brak ow ało dobrego m a te ria łu , naczynia by ły słabe, odbyt p rze to m ały, a fab ry k a nie u trz y m y w a ła się, tylko w ielkim , a kosztow nym k ró la n a k ła d e m ” 8. W p rz y p a d k u B elw ederu, oczywiście, n ie b y ła to jed y n a przyczy n a u p a d k u m a n u fa k tu ry . W iado­ mo np. że k o n k u re n c y jn a w y tw ó rn ia B ern ard in ieg o i W olffa sprow adza­ ła taklże glinkę do stolicy, a p ro d u k cja ro zw ijała się pom yślnie i p rz y ­ nosiła zyski.

N iew iele w iadom o na tem a t pochodzenia surow ców , k tó re zużyw ały nie ty lko m a n u fa k tu ry , ale także niew ielkie fa b ry k i, pow stające dość licznie w d ru g iej połow ie X IX w ieku. N ajczęściej tra n sp o rto w a n o je z in ny ch, czasem odległych, tere n ó w (po p rzep ro w ad zen iu lin ii kolei że­ laznej było to znacznie łatw iejsze).

P ierw sze m a n u fa k tu ry fajan so w e p o w staw ały w b u d y n k a c h n ierzad ­ ko p rzypadkow ych, k tó re m ożna było przystosow ać do p ro d u k cji. W yko­ rzy sty w an o na te n cel spichrze, zam ki, a czasem po p ro stu m uro w ane czy d rew n ian e b u d y n k i gospodarcze lub — w p rzy p a d k u m niejszych za­ kładów — n aw et m ieszkalne. N ie b yło w ow ym czasie zb y t o strych p rze ­ pisów przeciw pożaro w y ch i dlatego znane są w ytw ó rn ie usytuow ane w b u d y n k u położonym p rz y pierzei ry n k o w ej 9, szczególnie w m iejsco­ w ościach o żyw ych tra d y c ja c h garn carskich .

D opiero w X IX w ieku zaczęto pro jek to w ać fa b ry k i tak , aby odpo­ w iednio usytuo w ane pom ieszczenia u ła tw ia ły tok p rodukcji. N ie ste ty p ra -7 E. K o w e c k a : Wytwórnie i produkcja ceramiki szlachetnej w regionie sandomierskokieleckim w X IX wieku. W rocław 1968 s. 64.

8 „Pam iętnik Historyczno-Polityczny” 1783. Cyt. za: W. K u l a : Fabryka far- furowa w Belwederze. W rocław 1956 s. 304.

9 E. K o w e c k a : dz. cyt. s. 84:, Z. K o s s a k o w s k a - S z a n a j c a : Ma­ teriały do dziejów manufaktur w Korcu i Horadnicy na początku XIX w. „Biu­ letyn H istorii Sztuki”. R. 28: 1966 nx 2 s. 213.

(8)

H istoryczne relikty w technice produkcji fajansu w Polsce 615

wie zu p ełn y b ra k m ate ria łó w ikonograficznych nie pozw ala i w ty m w y p a d k u na w yczerp u jące om ówienie p ro blem u , chociaż n a pod staw ie zachow anych o p isó w 10 w iadom o, że pom ieszczenia p ro d u k cy jn e sta n o ­ w iły: 1) piecow nia, 2) glazurow nia, 3) szlam ow nia, 4) pom ieszczenie m ły ­ na, 5) m agazyn y surow ców (czasem b y ły one sk łado w ane n a w olnym p o w ietrzu , częściej pod dachem w zniesionym n a słupach). W w ym ienio ­ n ych pom ieszczeniach p ro d u k cy jn y c h — p rz y oknach — lokow ano w a r­ s z ta ty g arn carsk ie, stan ow isk a d ek orato rów fa ja n s u oraz m odelarzy. W w iększym zakładzie znajdow ał się k a n to r sprzedaży i m ag azy n w y ­ robów gotow ych. W odę p o trzeb n ą do p ro d u k cji czerpan o ze stu d n i. N a te re n ie zak ładu zn ajd o w ały się zazw yczaj sta jn ie , w k tó ry c h trz y m a n o konie d o p o ru szan ia k ie ra tu służącego do u c ie ran ia g lin y i do tr a n s ­ p o rtu .

Jeszcze na początku X IX w iek u w y k o rz y sty w an o istn iejące lub w zno­ szone b u d y n k i d rew n iane, jedy n ie b u d y n e k z piecam i do w y p a la n ia p o ­ siad ał ścian y m urow ane.

W d ru g iej połow ie X IX w. budow ano fa b ry k i z cegły, ale nie odzna­ czały się one zb y tn ią solidnością, nie m ów iąc już o w alorach este ty cz ­ nych. W łaściciele, k tó rz y je zakładali, m ieli n a względzie jed y n ie zysk, a p ro d u k cja faja n su , jakkolw iek p o siadająca n ie ra z znaczne w arto ści a r ­ ty sty czn e, m u siała być przede w szystkim o płacaln a. B ra k zabezpieczenia przeciw pożarow ego by w ał pow odem dość częstych pożarów pociąg ających znaczne stra ty ; z czasem okazyw ało się, że lepiej by ło inw estow ać w b u ­ dow ę fa b ry k i niż ryzyko w ać zniszczenie całości.

2. SUROWCE I URZĄDZENIA DO PRODUKCJI FAJANSU O w yrobie fa ja n s u ta k w 1846 r. n ap isał T. R ybicki:

„M asa na fa ja n s d e lik a tn y sk ład a się z gliny fajko w ej, tłu s te j, b ia ­ łej, m niej w ięcej ognio trw ałej i m ąki k rzem ien n ej lu b kw arco w ej w ilości 1/5 do glin y przy d aw an ej. G lina p ław i się z w odą sposobam i już n a m w iadom ym i d la o trz y m an ia z n iej d elik atn ej b ry jk i, z d ru g ie j stro n y krzem ień , w pośród k redow isk kopany, w y p a la się w ogniu, gasi w w o­ dzie zim nej, tłucze, m iele n a m okro i p rz y d a je się do gęstej b ry jk i gli­ n ian e j pow yżej. M ieszanina stą d p o w stała w lew a się n a stę p n ie w p ły t­ kie p a n w ia ste kotły , podd aje p o d w rzenie, a gdy znacznie zagęstnie, w y ­ czerpu je z nich i w lew a w sk rz y n ia ste n a c zy n ia gipsow e o g ru b y ch s u ­ chych ścianach, w k tó ry c h p rędko u zy sk uje ciastow atę k o n sy sten cy ję. Z m asy ta k o trzy m anej fo rm u ją się w alcow ate b ry ły , k tó re ułożone w p o ­ k ła d y i pozostaw ione w p iw nicach k ilk u m iesięczn em u gniciu, w y d a ją 10 R. H a n k o w s k a : I Biennale Fajansu Włocławskiego. Włocławek 1974, s. 9.

(9)

616 R. H ankow ska

zapach am oniakalny, ciem nieją w kolorze i uzy sk u ją znaczny p lasty cz­ ności sto p ień ” n .

G lina zaliczana jest do surow ców plasty czn y ch i stano w i około 55®/« m asy fajansow ej. Posiada ona zm ienny sk ład su b sta n c ji ilasty ch, k tó ry m i są glin o krzem iany uw odnione, kw arc, skalenie, łyszczyki (uw odnione gli­ no k rzem ian y potasu, m agnesu, żelaza i in n y ch m etali) oraz różne w tr ą ­ cenia m in eraln e. Zasadniczą cechą surow ców p lasty czn y ch jest zdolność p oddaw an ia się naciskow i, w rezu ltacie czego o trzy m y w an y jest odpo­ w iedni k ształt, k tó ry pozostaje po u sunięciu nacisku. S topień plastycz­ ności jest o k reślan y n a p o d staw ie w ielkości skurczu w czasie suszenia i w y p alan ia, siły w iązan ia i zdolności zatrzy m y w a n ia wody. S k ład niki ilaste um ożliw iają sporządzenie m asy lejn e j c h a ra k te ry z u ją c e j się trw a ­ łą zaw iesiną. P o k ład y gliny — w y k o rzysty w ane do p ro d u k cji ceram i­ ki — różnią się bardzo sw oim składem . N iektóre z nich w y k azu ją w iele w ad, w p ły w ających n a obniżenie jakości faja n su . P odd aw ane są one w praw d zie procesow i oczyszczania przez szlam ow anie, m ielenie i m ie­ szanie z in n y m i surow cam i, jed n ak te kosztow ne nieraz zabiegi nie zawsze przynoszą pożądane rez u lta ty . D latego też do p ro d u k cji należy używ ać glin odpow iednich, n a w e t jeśli trzeb a je sprow adzać z odległych terenów . G lin y by w ają tłu ste i chude. T ak jedne, jak i drugie, bez od­ pow iednich dom ieszek, nie n a d a ją się do p ro d u k cji. G lin y tłu ste w p ra w ­ dzie tw orzą po d odaniu w ody m asę, k tó rą m ożna z łatw ością form ow ać, lecz schną bardzo wolno, łatw o p ęk ają, znacznie się kurczą, ale po w y ­ suszeniu są bardzo tw a rd e i w y trzy m ałe. W ym agają bardzo ostrożnego w y palan ia p rzy stopniow ym podnoszeniu te m p e ra tu ry . D latego też gli­ ny te schudza się przez dodanie do nich surow ców nieplastycznych, ta ­ k ich jak p iasek kw arcyto w y . G liny chude m niej ku rczą się w czasie suszenia, łatw o łączą się z wodą, ale w przeciw ień stw ie do glin tłu ­ stych są k ru ch e i nie ta k w y trzy m ałe. W praw dzie m ogą być szybciej w ypalane, ale po w y p a le n iu są p o ro w a te i słabsze. Do glin chud ych dodaje się g liny tłu ste. W ydobyw aną z k o palni glinę przygotow yw ano do p ro d u k cji fa ja n su poddając ją obróbce tak ie j sam ej, jak a była sto­ sow ana od w ieków przez g arncarzy . P rzed e w szystk im przez pew ien czas m agazynow ano ją na w olny m pow ietrzu. Z m ienne w a ru n k i atm o ­ sferyczne — słońce i deszcze late m o raz m rozy zim ą pow odow ały „sp u lchnien ie” gliny i w iększą jej spoistość. N astępnie u suw an o różne­ go ro d zaju zanieczyszczenia, jak żw ir, d ro b n e kam ienie itp. przez szla­ m ow anie. G linę z m ag azynu przew ożono daw niej taczk am i do d rew n ia ­ n ych kadzi, w k tó ry c h łączono je z w odą, od początku X X w. — wóz­ kam i na szynach do zasypów zw anych betłaczam i. O trzy m an ą zaw iesinę

11 T. R y b i c k i : Zasady technologii chemicznej obejmujące wiadomości tre­ ściwe zebrane o fabrykacyi i użytkach ważniejszych produktów mineralnych. War­ szawa 1846 s. 13.

(10)

H istoryczne relik ty w technice'produkcji fajansu w Polsce 617 skierow yw ano do zb iornik a z m ieszadłem grabkow ym , w k tó ry m doda­ wano pozostałe n ieilaste sk ład nik i m asy fajan so w ej — przygotow y w an e i rozdrobnione p rzy pom ocy in n y ch urządzeń. S tanow ią je: p iasek k w a r­ cowy, w ęglan w apniow y, skalenie, w ęg lan barow y. S topień zm ielenia k w a rc u m a zn aczny w p ły w n a jakość m asy fajan so w ej, bo pozw ala do pew nego stopnia korygow ać w spółczynnik rozszerzalności cieplnej czerepu i w a rstw y szkliw a, a co za ty m idzie, elim inow ać spękanie f a ­ jansu. W ęglan w apniow y u łatw ia reagow anie z krzem ionką, sk aleń w spółdziałania w czasie tw o rzen ia się faz y ciekłej szkła i u łatw ia pow ­ stanie pow łoki szkliw a bez spękań. P rzy czy n ia się także do łączen ia części składow ych m asy czerpu oraz zapobiega deform acjom .

Surow ce nieilaste do połow y X IX w., po p rzew iezien iu do fa b ry k i, żarzono w piecach, a następ n ie gw ałtow nie ochładzono w zim nej w o­ dzie, dzięki czem u tw a rd e b ry ły p ę k a ły u łatw ia ją c dalsze ro zd ro bn ie­ nie surow ca: zg n iatanie i m ielenie. Do m ielenia surow ców n ie ila sty c h oraz surow ców do g lazu ry służyły żarn a. B y ły to, w yw odzące się z w ie­ low iekow ej tra d y c ji dw a k am ien n e k oła nałożone n a siebie, um ieszczone w d rew n ian ej k adzi z dnem z piaskow ca. G órna część ż aren b y ła w p ra ­ w iana w ru ch , początkow o ręcznie, p rz y pom ocy odpow iedniego d rąż­ ka, polem za pośrednictw em k ie ra tu . T rudno określić do k ład n ie kiedy n astą p iły te zm iany. Przypuszczać m ożna, że b y ły one zw iązane z w iel­ kością zak ładu i jego p otrzebam i. P rz y m ałej p ro d u k cji praw dopodob­ nie k orzy stano dość długo z siły rą k ludzkich 12. E. K ow ecka w spom i­ na, że w łaścicielka w y tw ó rn i w B odzentynie, K unzlow a, p osiad ała „[...] m ły n do m ielenia m asy za pom ocą koła try b o w eg o ręcznego” , po ­ n ad to „[...] m iała jeszcze 4 m ły n k i do m ielenia m asy. B yły to n a j­ praw dopodobniej urząd zen ia niew ielkie, skoro łączna ich w artość w y ­ nosiła 60 złp. Być może b y ły to sw ojego ro d z a ju ręczne żarn a, w k tó ­ ry ch m ielono m a te ria ły przeznaczone do g laz u ry ” 13. W ydaje się, że róż­ nica polega tu p rzede w szystkim na nazw ie. To sam o urząd zen ie n azy ­ wano żarn am i lub m łynk am i. R. K rzyw iec używ a te rm in u „m łyn Żar­ now y” , o k tó ry m mówi, że „[...] składa się z kadzi, w k tó re j poziomo leżą dw a ż a rn a jedno na drugim . G órne żarn o jest w p ra w ia n e w ru ch obrotow y p rz y pom ocy drążka. W dnie kadzi z n a jd u je się otw ór, k tó rę ­ dy w ycieka zm ielone szkliw o” u . O kreślenie to su g eru je, że m ły n y tak ie w spółcześnie (to znaczy w lata ch pięćdziesiątych) b y ły używ ane ty lk o do przyg oto w an ia szkliw a. W edług p rzekazów h isto ry czn y ch do poł. X IX w ieku te sam e m ły n y służyły do m ie le n ia surow ców n a m asę fa ja n so ­ w ą oraz n a szkliw a.

12 Według informacji długoletniego pracownika fabryki Tadeusza Białobrze- skiego żarna ręczne używane były we Włocławku do mielenia farb jeszcze w la­ tach pięćdziesiątych naszego stulecia.

13 E. K o w e c k a : dz. cyt. s. 105.

(11)

618 R. H ankow ska

Do w stępnego ro zkru szan ia surow ców n ieila sty ch służyły m ły n y po­ siadające pionowo ustaw io ne koła — um ieszczone w odpow iednich k a ­ dziach z dnam i z piaskow ca. W fab ry ce fa ja n s u L ew i S u n d e rla n d a w Iłży, założonej w la ta c h d w udziestych ubiegłego stulecia, zn ajd o ­ w ał się m łyn, k tó ry m ieścił się w szopie i sk ład ał z k ilk u tak ic h m ły ­ nów po ru szan y ch za pom ocą k ie ra tu końskiego. R. K rzyw iec urządze­ nia ta k ie nazw ał g n io to w n ik a m i15, L. W inogradow — k o ło g n io tem 16. D w udziestow ieczne gniotow niki p o siad ają p ły tę g ran ito w ą lub stalow e żarn a. Do w ału pionow ego gniotow nika są przym ocow ane skrobaczki, k tó re p od su w ają pod ża rn a m a te ria ł przeznaczony do m ielenia. U rzą­ dzenia te, od początku tow arzyszące pro d u k cji faja n su , p rz e trw a ły do dzisiaj i p e łn ią sw oją p ierw o tn ą fu n k cję w fa b ry k a c h w Kole i we W łocław ku. Dopiero w X X w ieku — w lata ch pięćdziesiątych — za­ stosow ano k ru sz a rk ę szczękową, k tó ra w stępn ie ro zd rab n ia surow iec k iero w a n y do gniotow nika. P rzy g oto w ane surow ce ilaste i nieilaste jeszcze w lata ch czterd ziesty ch X IX w ieku m ieszano z w odą i w lew ano do p ły tk ich kotłów oraz gotow ano — do m om entu znacznego zagęszcze­ nia m asy. W celu dalszego odw odnienia gliny p rzelew an o ją do pojem ­ ników gipsow ych, k tó ry c h grube ścianki w c h ła n ia ły wodę pozostaw ia­ jąc w e w n ę trz u rodzaj ciasta. G linę o trzym aną w yjm ow ano, form ow ano w b ry ły i składow ano przez k ilk a m iesięcy w p iw nicy. D zięki tak ie j obróbce n a b ie ra ła ona plastyczności i d aw ała się dobrze form ow ać.

Około połow y X IX w ieku te c h n ik a w y tw a rz an ia fa ja n s u uległa pew ­ ny m zm ianom . Do m ate ria łó w n ieilasty ch zastosow ano m ielenie n a m o­ k ro w m ły n ach kulow ych. B yły to b ę b n y drew niane, początkow o po­ ru szan e ręcznie za p o śred n ictw em k o rb y , potem zastosow ano k ie ra t używ ając jak o siły koni lub wołów. Do w y ją tk ó w bow iem m ożna zali­ czyć m ły n w odny na rzece Białce, w łasność S u n d e rla n d a w I ł ż y 17 oraz w spo m n ian y przez Z. K w aśnego 18 m ły n p o ru sz a n y p rzez w ia tr i wodę w 1810 r., istn ieją cy w m an u fa k tu rz e prószkow skiej n a Śląsku. W 1821 r. rozw ażano ta m m ożliwość zainstalow ania m aszy n y p aro w ej, k tó ra w ow ym czasie była zu p ełn ą nowością. W zw iązku z ta n im m ate ria łe m opałow ym w okolicy w y d aw ała się ona być b ard ziej o p łacaln ą niż k ie­ r a t, którego p raca w ym ag ała w y d atk ó w na u trz y m an ie koni i wołów. K oszty te zresztą k sz ta łto w ały się różnie, zależnie od tego, czy w łaści­ ciel łub dzierżaw ca m iał p raw o do tere n ó w zasobnych w po trzeb n ą paszę.

15 Tamże, s. 97.

16 E. K o w e c k a , J. i M. Ł o s i o w i e , L. W i n o g r a d o w : Polska por­ celana. Wrocław 1975 s. 101.

17 E. K o w e c k a : dz. cyt. s. 106.

18 Z. K w a ś n y : Rozw ój przemysłu na Górnym Śląsku w pierwszej połowie X I X wieku. Wrocław 1983 s. 80—81.

(12)

H istoryczne re lik ty w technice produkcji fajansu w Polsce

619

D użym postępem w p rzem y śle było w pro w adzen ie m aszyn p arow ych. W polskich fa b ry k a c h ceram iczn ych zaczęto je stosow ać w o sta tn ie j ćw ierci X IX w ieku. P rz e trw a ły dość d łu g o - — w jed n e j z w łocław ­ skich fa b ry k fa ja n su jeszcze po d ru g iej w ojnie św iatow ej b y ła u ży w a­ n a do po ru szan ia m łynów . N a przełom ie X IX i X X w iek u zaczęto sto­ sow ać en ergię elek try czn ą. W 1899 r. J. T eichw eld i J. A sterb lu m , w ła ś­ ciciele fa b ry k i w łocław skiej, zw rócili się do w ładz z pro śbą o pozw o­ lenie n a p rzep row adzenie ośw ietlenia elek try c z n e g o i założenia in s ta ­ lacji en erg ety czn ej, a jak o w ykonaw cę w skazano firm ę O lszew icza i K e r­ na w W arszaw ie 19. Je d n a k rea liz a c ja teg o przed sięw zięcia n a stą p iła n ie ­ co później, bow iem jeszcze w 1902 r. sp raw ozdan ie starszego in sp e k to ra fabrycznego m ówi o istn iejący ch w fab ry c e dw óch k o tłach p a ro w y c h i jedn ej m aszy ny p aro w ej. N atom iast w 1908 r . było już z a in stalo w a­ nych pięć silników elek try czn y ch . Nie w iadom o jednak, k tó re m aszy n y b y ły za ich po śred n ictw em poru szan e. E lektryczność z sieci m ie jsk ie j przeprow adzono do te j fa b ry k i dopiero w lata ch trzydziesty ch.

M ły n y kulow e początkow o b y ły d rew n ia n e i chociaż w X X w iek u zaczęto już instalow ać m ły n y m etalow e, w fab ry c e w łocław skiej jeszcze po 1945 r. było k ilk a d rew n iany ch . M łyny są w y k ła d a n e od w e w n ątrz d ro bny m i w ypalonym i k sz ta łtk a m i k rzem ionkow ym i lub u ralito w y m i n a zapraw ie cem entow ej i zapełnione tzw . m ieln ik am i, k tó re stan ow ią w alce lub k ule z dobrze w ypalonego uraliitu lub, co jest obecnie- sto ­ sow ane w e W łocław ku, niew ielkie krzem ien ie. W czasie m ielen ia n a ­ stęp u je stopniow e ścieranie m ielników , dlatego raz w m iesiącu należy je uzupełniać. Do ta k przygotow anego m ły n a kulow ego w prow ad za się n a jp ie rw wodę przez siatk ę z filtre m z w ojłoku lub w a ty szk lan ej, a dopiero potem rozdrobn ion y w g niotow niku k w arc, surow ce skalen io­ w e i złom biskw itow y. Po zm ieleniu zaw artość jed neg o lub k ilk u m ły ­ nów k ulow ych przepuszcza się przez odpow iednie sito i sk ie ro w u je do zbiornika z m ieszadłem , w k tó ry m łączy się ona z m a te ria łe m ilasty m . Początkow o b y ły to d rew n ian e kadzie, w końcu X IX w iek u budow ano ju ż sp ecjaln e zbiorniki, najczęściej lokow ane p od b u d y n k iem fab ry c z ­ nym , w k tó ry c h n a s tę p u je w ym ieszanie m asy za pom ocą m ieszadeł śm igłow ych lub grabkow ych. W tra k c ie przep om po w yw ania m asy z beł- taczy i m ły nó w k ulow ych, czasam i n a s tę p u ją u b y tk i w ody, co w y k a z u je w zb iorn iku odpow iedni znak — w ów czas n ależy b ra k i uzupełnić. W zb iorn iku o pojem ności 13 m 3, p rz y śre d n ic y 0,75 m , u p ły n n ien ie 7 ton surow ca trw a około 6 godzin. Po zakończeniu teg o procesu zaw ie­ sinę, posiadającą około 55'°/o wody, p rzepo m pow uje się do p ra s f iltr a ­ cyjnych, w k tó ry c h zaw artość wody obniża się do około 20'%>. Są to ko ­ m ory utw orzone z ram żeliw n y ch od d zielany ch p łó tn e m filtra c y jn y m . Pod w p ły w em stopniow o podnoszonego ciśn ienia w oda z m asy w y ciek a

(13)

620 R. H ankowska

poprzez otw orki, k tó re z n a jd u ją się w ram ach. M asę le jn ą ogrzew a się do te m p e ra tu ry około 40°C, co obniża jej lepkość i przyśpiesza filtro ­ w anie, k tó re trw a od 2,5 — 4 godz. Po zakończeniu tego procesu o trz y ­ m u je się p ły ty o grubości od 30—40 m m i w adze około 24 kg. M asa ta nie n a d a je się jeszcze do p ro d u k cji, bow iem poszczególne składniki p rze ra b ia n y c h surow ców nie ro zk ład ają się w n iej jednakow o. Z darza się, że p osiada ona w ró żn y ch p a rtia c h różną w ilgotność, ro zw arstw ia się itp. D latego tra n s p o rtu je się ją do specjalnego pom ieszczenia, gdzie jest ona przez około 14 dni dołow ana w w a ru n a k ch znacznej w ilgotności oraz co p ew ien czas u b ijan a, co przy czy n ia się do jej odpow ietrzenia, spoi­ stości i podatności n a form ow anie. P ra s y filtra c y jn e upow szechniły się w fa b ry k a c h polskich n a przełom ie X IX i X X w ieku. P rzed ty m zaw ie­ sinę pozbaw iano w ody przez w lew anie jej do w orków i odsączanie n a ­ tu ra ln e lu b u g n iata n ie w orków prasą, co przyśpieszało te n proces. N a­ stępnie w y ję tą glinę sk ład an o w przeznaczonych do tego pom ieszcze­ niach. D ołow anie, u b ijan ie, u d ep ty w an ie i p rasow an ie gliny trw ało kil­ k a m iesięcy. W rezu ltacie uzyskiw ała ona w łaściw ości odpow iednie do form ow ania. M etoda t a nie różniła się od stoso w anej od w ieków przez garn carzy , k tó rzy u d ep ty w ali glinę nogam i usu w ając jednocześnie do­ strzeżone zanieczyszczenia, jak kam yki, p a ty k i itp., bez w prow adzania jakichkolw iek udoskonaleń technicznych. Do w y ją tk ó w należy zaliczyć jednego z g a rn c a rzy w Ł ążku O rdynackim , k tó ry n a początku X X w ie­ k u zaku pił ze zlikw idow anej w y tw ó rn i ceram icznej w Janow ie L u b e l­ skim w alec zastęp u jący u d ep ty w an ie gliny 20. D ołow anie glin y skrócono, kiedy zaczęto stosow ać p rasy , k tó re odpow ietrzały i u p lasty c zn ia ły glinę. W ynalezienie p ra s y próżniow ej p rzez A m e ry k a n in a — R aleigha S ta­ le y a — n a przełom ie X IX i X X w ie k u u spraw niło p rze ró b m asy ce ra ­ m icznej 21. W Polsce, p rze d pierw szą w ojną św iatow ą i w okresie m ię­ dzyw ojennym , in stalo w an o p rasy ślim akow e o działan iu ciągłym . Ł a­ dow ana glina była p rzesu w an a w nich za pom ocą suw ak a do cy lin d rycz­ nego lu b stożkow ego k adłu b a, w k tó ry m obracał się ślim ak m ieszają­ cy i zagęszczający glinę. K ad łu b m iał podw ójne ścian k i — w ew n ętrzn a posiadała otw orki, k tó ry m i w y p ły w ała ciecz, odprow adzana do o d b ieral­ nika. P ozbaw iona w ody m asa była w ytłaczan a n a zew n ątrz przez spe­ cjaln y u stn ik i cięta n a odpow iednie k a w a łk i przeznaczone do form o w a­ nia. Z czasem p rasy ślim akow e zo stały zastąpione przez p ra sy próżnio­ we (we W łocław ku około 1960 r.). W arto podkreślić, że w e W łocław ku, do dzisiaj , w ychodzący z p ra sy w ałek dzielony jest ręcznie d ru te m n a­ ciągn ięty m na p a łą k — ta k jak w ubiegłym stu leciu . P rz y nieodpo­

20 E. F r y ś-P i e t r a s z k o w a: Ośrodek garncarski w Łążku Ordynackim. Wrocław 1973 s. 19.

(14)

H istoryczne relikty w technice produkcji fajansu w Polsce

w iednim składzie m asy lub p rz y u ży ciu " zanieczyszczonych surow ców w y stę p u ją w ad y obniżające jakość w yrobów . Do najczęściej w y s tę p u ją ­ cych należą brązow e i czarn e p lam y spow odow ane obecnością żelaza lub jego zw iązków . D latego też m asę oczyszcza się w czasie jej p rz e p ły ­ w u w d rew n ia n y c h ry n ien k ach , w k tó ry c h są um ieszczone m agn esy p rzy ciąg ające cząsteczki żelaza. M agnesy te są co p ew ien czas oczyszcza­ ne. Dom ieszki m iedzi albo brązu, k tó re d o stają się przez sta rc ie u ła ­ m ków śru b , pow odują p o w stan ie p la m zielonych, n ato m ia st gips albo

w ęgliki k rze m u jest p rzy czy n ą n ak łu ć w w a rstw ie szkliw a. A zaitem na jakość m asy fajan so w ej w p ły w ają tak ż e zanieczyszczenia p rzy p adk ow e, k tó re w to k u p ro d u k cji nie są m ożliw e do u sunięcia. D latego też duże znaczenie m a w ty m p rz y p a d k u odpow iedni tra n s p o rt surow ców oraz ich m agazynow anie. W różnych okresach a tak że w zależności od jakości i sk ładu poszczególnych surow ców , u żyw an y ch do p ro d u k cji, sk ład p ro ­ centow y m asy fajan so w ej byw ał różny. P onad to k ażd a w y tw ó rn ia tr a k ­ to w ała sp ra w y w szelkich re c e p tu r jako taje m n ic ę zaw odow ą. D latego też zestaw y m as fajan so w y ch m ogą b yć podane ty lk o jako przybliżone. W edług R. K rz y w c a 22 m asa fajan so w a zaw ierała: gliny w łaściw ej 40— 55'%; k w a rc y tu 35— 55'% skalen ia 3— 5% ; k re d y 5— 20%.

A. J. A w g u s tin ik 23 p odaje n a stę p u ją c y sk ład fa ja n s u skalniow o- w apiennego używ anego w Polsce; su b stan cje ilaste 55— 65%; k w a rc 30— 40% ; skaleń 4— 6% ; k a lc y t do 5%.

Ze w zględu na sk ła d m asy u ży w an ej do p ro d u k cji dzieli się fa ja n s n a trz y g ru p y : 1. daw ny faja n s g lin ian y — w y tw a rz a n y z g liny i m ielo­ n e j, w y p alan ej krzem ionki lub kw arcu ; 2. faja n s w ap ien n y lu b m iękki ty p o w y dla ok resu średniow iecza — z gliny, w yp alon ej k rzem io n k i lub k w a rc u i m a rg lu bądź kredy; 3. fa ja n s skaleniow y lub tw a rd y (zw. steingutem ) — z gliny, krzem ionki lu b k w a rc u i skalenia, p ierw sz y raz w y p ro d u k o w an y n a p o czątku X V III w ieku. F a jan se dw óch pierw szy ch grup , zaliczane do m iękkich, m ają znaczną porow atość i c h a ra k te ry z u ­ ją się ła tw ą nasiąkliw ością, dochodzącą do 19— 20%. F a ja n s trz e cie j g ru p y jest tw a rd y , m a m niejszą nasiąkliw ość bo 9— 12%i.

E. R ó żew icz24 dzieli w yroby fajansow e na fa ja n s ilasty , w apien ny, skaleniow y tw a rd y , m ieszany i szam otow y. Do w y ro b u n aczy ń stoło­ w ych jest uży w any fa ja n s w ap ien n y , skaleniow y i m ieszany. F a ja n s ila sty w y k o rzy stu je się do p ro d u k cji naczyń techniczn ych , n a to m ia st sza­ m otow y do w yrob u dużych rozm iarów w yrobów sa n itarn y ch .

22 R. K r z y w i e c : dz. cyt. s. 17.

23 A. J. A w g u s t i n i k : Ceramika. Warszawa 1£80 s. 339—340.

(15)

622 R. H ankow ska

3. PRODUKCJA WYROBÓW Toczenie na hole garncarskim .

Od początk u p ro d u k cji fa ja n su w Polsce jako podstaw ow ego w a rsz ta ­ tu , służącego do w yro b u naczyń, używ ano dw utarczow ego koła g a rn ­ carskiego. W y k orzystyw ano tu k ilk u w iek o w e dośw iadczenia g a rn c a r­ skie; i chociaż glina do w y ro b u fajan so w y ch przedm iotów b yła nieco inna, tech n ik a w y tw a rz a n ia pozostała niezm ieniona. Koło z tarczą, osa­ dzoną na osi i połączoną z kołem zam achow ym w p ra w ia n y m w ru c h w irow y pchnięciem stóp, p rzy tw ierd zo n e jest do ław ki, na k tó re j sie­ dzi garn carz. Z b ry łk i g liny p rz y pom ocy rąk , w czasie ru c h u w iro w e­ go koła, w ytacza się naczynie. Pod naciskiem palców , p rzy odpow ied­ nim u staw ien iu dłoni g arn carz n a d a je m u p ożądany k sz ta łt i odpo­ w iednią grubość ścianek. P od staw a i p rze k ró j poziom y są zawsze ko­ liste. G lin a nie p o w in na być zbyt tłu sta , bowiem m a ona W tedy te n ­ dencję do osiadania. L epsza do toczenia jest glina niezb y t m iałka — ziarn o grubsze i o stre lep iej u trz y m u je się podczas toczenia. O dpo­ w iednią ilość g lin y naleiży uform ow ać w k ształt jak n a jb a rd zie j k o listy i um ieścić na środku tarczy . U nika się w te d y tzw . „rzu can ia” . S zyb­ kość obrotów dostosow uje k ażdy g arn carz do w łasnych potrzeb. Do w y­ kończenia naczynia używ ane są m etalow e p ry m ity w n e narzędzia, k tó ­ ry m i ścina się n a d m ia r gliny lub n a d a je się odpow iedni k sz ta łt b rze ­ gom. Po ukończeniu toczenia naczynie odcina się od tarc zy za pom ocą zagiętego d ru tu i od staw ia do p rzeschnięcia. Dopiero potem dokleja się uszka lub dziobki, w yk onane z tej sam ej m asy. Ja k o spoiw a i w y p eł­ niacza uży w a się szlam u pow stałego z gliny rozrzedzonej wodą. Do to­ czenia ta le rz y , spodków itp. p rzedm iotów na w iększą skalę używ a się m odeli gipsow ych. Lico tale rz a jest form ow ane n a m odelu gipsow ym , n a to m ia st spód fo rm u je specjaln y szablon przym ocow any do ram ien ia unoszonego do gó ry w m om encie k ład zen ia krążk a g lin y i opuszcza­ nego w czasie toczenia. P rz y m asow ej p ro d u k cji kubków , filiżan ek czy doniczek stosuje się toczenie w e w n ątrz fo rm gipsow ych. S tro n ę zew ­ n ę trz n ą naczynia k sz ta łtu je m odel gipsow y, a stronę w ew n ętrzn ą i g ru ­ bość ścian ek ruchom y szablon zam o ntow any na ram ien iu pionow ym , k tó re może być podnoszone i opuszczane. W lata ch pięćdziesiątych n a ­ szego stulecia zaczęto koła poruszać en ergią elek try czn ą, co w praw d zie u łatw ia ło p racę, ale pozbaw iało g a rn c a rz a m ożliw ości dowolnego re ­ gulow ania szybkości obrotów . W o statn ich latach do w yrobów m asow o p ro d u ko w any ch zastosow ano p ó łau to m aty, k tó re fo rm u ją naczynie, a o b słu g u jący je p raco w n ik kładzie jed y n ie odpow iednią ilość gliny i odstaw ia gotow y przedm iot.

O dciskanie z fo rm y

Do w y ro b u n iek tó ry ch obiektów sto su je się form y w yk onane z gip­ su, gliny p alonej lub drew na. Po raz p ierw szy zastosow ał je w Iłży

(16)

H istoryczne relikty w technice produkcji fajansu w Polsce 623 L. S u n d erlan d . E. K ow ecka 25 uw aża, że p rzed siębio rca ten, pochodzący z A nglii, s ta m tą d w łaśnie przy w ió zł ro d za j p ra s y do w ycisk an ia ozdób, k tó ra była now ością na naszy m tere n ie . A z a te m m ożna p rzy ją ć, że te c h n ik a ta b y ła stosow ana już w p ierw szej połowie X IX w., z biegiem la t n ato m iast rozpow szechniała się coraz b ard ziej i stopniow o u dosko­ nalała. F o rm y stanow ią n e g a ty w y przed m io tó w o dow olnych k sz ta łta c h , mogą bow iem się składać z k ilk u części. R ozw ałkow aną glinę um ieszcza się w fo rm ie i dokładnie dociska, ab y u zyskać jed n o litą w a rstw ę o t a ­ k iej sam ej grubości. Je śli do u k ształto w an ia p rzed m io tu p o trz e b a k il­ k u części, wów czas p o w y p ełn ien iu ich łączy się spojenia w ałeczkam i m iękkiej gliny. Po w y jęciu fo rm y m ożna jeszcze dokonać re tu sz u . N e­ g aty w y p o w in n y być chłonne, a b y w ysy sać w odę z gliny. P rzyśp iesza to nie ty lk o tężenie przed m io tu , ale tak ż e u ła tw ia jego w yjęcie.

O dlew anie w form ach gipsow ych.

M etoda ta b y ła stosow ana już w m a n u fa k tu ra c h osiem nasto;, decz- nych, jed n a k dopiero po 1817 r., k ied y została udoskonalona przez A. B rog n iarta, w eszła pow szechnie w użycie. U m ożliw ia ona w y tw a ­ rzanie przedm iotów o dość skom plikow anych kształtach , k tó ry c h w y k o ­ n a n ie p rzy zastosow aniu in n y ch m etod trw a ło b y zacznie dłużej. Tech­ n ik a odlew ania w ym aga niew ielkiego dośw iadczenia, bow iem je s t sto ­ sunkow o p ro sta . Masę lejn ą ze zbiorników z m ieszadłam i grab ko w y m i sk ie ro w u je się do odlew ni. T am w lew a się ją do fo rm gipsow ych. W o­ da w siąka w ścianki m odelu, n a to m ia st w a rstw a szlam u p rzy lega do ścianek i stopniow o tężeje. K iedy grubość n aczy nia jest odpow iednia, zlew a się resz tę szlam u. Ś cianki po stężen iu nieco się k u rcz ą i z ła t­ wością m ożna je w yjąć z form y. O dlew y, sk ładające się z dw óch i w ię­ cej części, posiadają śla d y szwów w m iejscach połączenia. M ożna je częściowo zeskrobać nożem i pow ierzchnię w ygładzić gąbką, jed n a k n ie ­ w ielkie ślady są w idoczne po w y p alen iu naczyń.

M etoda odlew ania p rzedm iotów dość p ro sty ch , p ro d u k o w an y ch m a­ sowo, nie n a strę cz a w iększych trudności, a u sp ra w n ia p racę, d latego też w y k o rzy sty w an a jest pow szechnie w p ro d u k cji. J e d n a k w ty m celu ko­ nieczne jest w ykonanie odpow iednich m odeli i form . S łuży do tego m a te ria ł w y stę p u ją c y w przy ro dzie w dużych ilościach — gips. W sw o­ im składzie zaw iera on oprócz ró żny ch dom ieszek, obniżających jego jakość, także wodę k ry sta liz ac y jn ą . A by w y korzy stać go do odlew ów, należy pozbaw ić go wody, co u zysku je się przez „w y g rzew an ie” w o d ­ p ow iedniej tem p e ra tu rz e . Poniew aż z a w iera on g rudki, p rze d użyciem trzeb a go przesiać. S tosuje się p ro p orcje 2/3 w ody i 1/3 gipsu. W sy­

(17)

624 R. H ankow ska

p uje się go do w ody stopniow o, bez m ieszania, bow iem zaw iera on sporo pow ietrza. Po w sy p an iu całej ilości, gips należy k rótko, ale e n e r­ gicznie wym ieszać. Dość długie m ieszanie jest p rzy czy n ą gorszego w ią­ zania. M ieszanie w tra k c ie sypania pow oduje pozostanie pow ietrza, k tó ­ re tw o rz y bąb le na pow ierzchni form . Podobnie gips nie p rzesian y , g ru ­ b o ziarn isty pow oduje pow stan ie dziurek. M odele z tak im i b rak a m i nie n ad ają się do p rodu k cji. Dośw iadczony m odelarz wie, że pro p o rcje m o­ gą nieco ulegać zm ianom — zależnie od ro dzaju gipsu i jego właściwości. F orm y gipsowe, w zględnie ich częśai, p ow inny być w yk onane z jedn o ­ razow o przygotow anego gipsu. Suszyć je należy n a w olnym p o w ietrzu albo w te m p e ra tu rz e n ie p rze k ra cz a ją c e j 60°C, bow iem w przeciw nym p rzy p ad k u tra c ą odporność m echaniczną, a pow ierzchnia ich pęka. U sta w iać je należy na ró w n ej pałszczyźnie i zapew nić dostęp te m p e ra tu ry jed n ak o w y ze w szystkich stro n ab y nie uległy skrzyw ien iu . M odelarz p ra c u je na kole m odelarskim , k tó re od g arncarskiego różni się tym , że jest silniej zbudow ane, posiada w iększą głow icę i koło zam achowe. Koło to jest obudow ane tak , ab y m odelarz m iał pod ręk ą narzędzia p o trzeb ne m u w czasie p racy . Do w y kończenia m odeli używ a się z d u ­ żym pow odzeniem w a rszta tó w to k arskich. P raw idłow e w ykonanie m o­ delu w y m aga znacznych um iejętn o ści dośw iadczonego fachow ca. Nic dziw nego, że już w m a n u fa k tu ra c h osiem nastow iecznych bardzo zabie­ gano o dobrego m odelarza, uzależniając od tego w yn iki prod uk cy jn e. Po w y k onan iu m odelu p o k ry w a się go szelakiem , zw ilża w odą, a następnie trz y k ro tn ie nasyca ro ztw o rem m y d ła. Zabiegi te m a ją na celu u su n ię­ cie porow atości i zapobiegają złączeniu się poszczególnych części. Dzięki tem u działan iu p ow ierzchnia u zy sk u je natłuszczoną w arstw ę, u ła tw ia ­ jącą zdejm ow anie w y k o n an ych m odeli.

F o rm ę odlew a się w te n sposób, że n a jp ie rw w y k o n u je się jej część na dno naczynia, a następnie oddzielnie obie połow y. W p rod uk cji m odele zużyw ają się dość szybko, dlatego też pozostaw ia się zawsze p ierw szy m odel z fo rm ą — jest to tzw . fo rm a -m atk a , służąca do od­

lew ania form i m odeli roboczych. M odelarze w y k o n u ją nie ty lk o form y p ro sty ch p rzedm iotów m asow o produkow anych, ale tak że czasem dość tru d n y c h , k tó re w y m ag ają m on tażu z poszczególnych części opracow y­ w an ych oddzielnie.

4. PIECE. WYPALANIE WYROBÓW

P o d staw ą p ro sp e ro w a n ia każd ej w y tw ó rn i b y ły piece do w y p a la n ia n aczyń biskw itow ych, naczyń szkliw iow ych b iałych lub dekorow anych, pieców do w y p alan ia glazury. Nie zaw sze były to oddzielne piece, nie­ raz w yk o rzy sty w an o je do ró żn y ch celów i zależnie od p o trzeb reg u lo ­ w ano te m p e ra tu rę . Piece b y ły w znoszone z cegły w y p alan ej, w częściach

(18)

Historyczne relikty w technice produkcji fajansu w Polsce 625

bezpośrednio sty k a ją cy c h się z ogniem , z cegły o gn iotrw ałej. Piece w Polsce b y ły okrągłe, zw ężające się k u górze, z pionow ym ciągiem po­ w ietrza i, zależnie od rozm iarów , p o siad ały k ilk a palenisk . Z asad y ich budow y i fu n k cjono w ania nie zm ieniły się (poza zm ianą opału — obec­ nie ulżywa się w ęgla i koksu, a nie drew n a).

Od ro zm iaró w m a n u fa k tu ry zależna b y ła ilość pieców. B elw ed er po­ siadał ich w 1779 r. c z t e r y 26 z czasem liczba ich w zrosła do o ś m iu 27. W Iłży b y ły trz y piece w 1842 r. 28; w P rószkow ie n a Ś ląsku w 1810 r. b y ły c z te ry piece do w y p a la n ia n aczy ń g lazu row anych, dw a do w y p a la ­ nia n aczy ń na biskw it, jed en piec do p rz e p a la n ia gliny, dw a piece m u ­ flowe 29; K o rcu w 1803 r. by ły dw a piece do w y p a la n ia p o rcelany , sześć do faja n su , w k tó ry c h odbyw ało się tak że p ierw sze w y p alan ie p o rce la ­ n y 30. W B aranów ce w 1797 r. b y ły cz te ry piece; w H orodnicy w 1828 r. siedem pieców do w y p a la n ia f a j a n s u 31; fa b ry k a w e W łocław ku w 1873 r. posiadała trz y piece 32. A zate m ilość ich b y ła zależna od w ielkości m a­ n u fa k tu ry czy fa b ry k i i p lan ow an ej p ro d u k cji.

R ozm iary pieców by ły różne, np. piece w Prószkow ie po siad ały śre d ­ nicę 2.2 i wys. 1.6 m, w Bozatz 2 m, wys. 2.5 m, w e W łocław ku nato ­ m iast śred n ica w ynosiła 5 m , a w ysokość pieca b y ła „ponad dach p ie rw ­ szego p ię tr a ”. W ydaje się, że m niejsze piece b y ły staw ian e w b u d y n k a c h często d rew n ian y ch w m a n u fa k tu ra c h osiem nastow iecznych, n ato m ia st w ra z z ro zw o jem p rzem y słu fajansow ego i p rze staw ie n iem się n a m a ­ sow ą p rod uk cję chodziło o to, aby w stosunkow o długo trw a ją c y m p ro ­ cesie w y p a la n ia uzyskać jak n ajw ięcej to w a ru — a do tego p o trz e b n y b ył piec m ożliw ie n a jb a rd zie j pojem n y. Piece, co pew ien czas, w y m a ­ g ały rem o n tu i przem u ro w an ia. Często p rzy okazji b y ły one pow ięk­ szane, jeśli — oczywiście — pom ieszczenie, w k tó ry m się zn ajdo w ały, n a to pozw alało. We W łocław ku, n a początku X X w ieku, w zw iązku z pow iększeniem trz e c h pieców , p rz e su n ię to fro n to w ą ścianę b u d y n k u , w k tó ry m się one znajdow ały na w ysokości p a rte ru i pierw szego p iętra. Sam a budow a pieców , nie n astrę cz a ła praw dopodobnie w iększych tr u d ­ ności. W ydaje się, że w ty m w y p ad k u zaw aży ły tra d y c je g a rn c a rsk ie i u m iejętności, które, podobnie jak toczenie n a kole, m ogły być p rz e ­ niesione z pow odzeniem do m a n u fa k tu ry . W każdym razie rzad ko spo­ 26 W. K u l a : Szkice o manufakturze w Polsce w X V III w. Warszawa 1956. W: Fabryka farfurowa w Belwederze, s. 282.

27 T. M a ń k o w s k i : Królewska fabryka farfurowa w Belwederze. „Sztuki Piękne” R. 8: 1932 s. 76.

28 E. K o w e c k a : dz. cyt. s. 87. 29 Z„ K w a ś n y : dz. cyt. s, 80.

so Z. K o s s a k o w s k a-S z a n a j c a: dz. cyt. s. 203.

81 J. K o ł a c z k o w s k i : Wiadomości tyczące się przemysłu i sztuki w daw­ nej Polsce. Kraków 1888 s. 165.

(19)

626 R. H ankow ska

ty k a się zapisy m ów iące o ty m , że z pow odu w adliw ie działającego pie­ ca czy niew łaściw ego w y p a łu to w ar p osiadał nieodpow iednią jakość bądź w ogóle nie n a d a w a ł się do sprzedaży. Do w y ją tk ó w m ożna zali­

czyć sp raw ę W łocha A ntoniego da Stesi, k tó ry p rz y końcu X V I w. m iał rozpocząć w K rakow ie w yrób m ajolik i. N iestety m im o sprow adze­ n ia fachow ców z W enecji nie udało się w yprodukow ać p rzedm iotów podobnych do w łoskich. Stesi w y stęp o w ał o w y ró w n anie stra t, k tó re poniósł i „[...] A w ekudzie zarzucał, że nie w y ra b ia ł m ajolik i fajęn ck iej, ty lk o toczył kołem m isy i dzbanki jak g arn carze, Teduzzi zaś tłum aczył się, że m a te ria ł tu te js z y do m ajo lik nie jest stosow any, że piasek je s t za gru b y , m ocny, sól m ocniejsza niźli sól zam orska i ogień z drzew tu te j­ szych nie ta k sposobny ja k ogień z w łoskiej trz c in y ” 33. Być może nie zachow ały się a k ta dotyczące budow y i u ży tk o w an ia pieców , bądź też Zagadnienia te dotychczas pom ijano, k o n c e n tru ją c się n a om aw ianiu przede w szystk im końcow ego efek tu , jak im była zdobiona ceram ika. T ym b ardziej na podkreślenie zasłu g uje p rzytoczona przez K w aśnego opinia in spek cji tech n iczn ej m a n u fa k tu ry prószkow skiej, stw ierd zająca że piece prószkow skie by ły w adliw ie zbudow ane, p ro d u k o w ały m a­ ło, a zużyw ały dużo d re w n a ” 3i.

A u to r tego zapisu z 1820 r. zaznaczył, że w m a n u fa k tu rz e w Bozatz (przedm ieście R aciborza) p rz y w y p a la n iu ta k ie j sam ej p a rtii surow ca zużyw ano znacznie m n iej drew na. W ydaje m i się, że nie chodziło tu ta j o w adliw ie zb u dow an y piec, lecz zby t m ałe dośw iadczenie palaczy, bo­ w iem nie um ieli oni uzyskać odpow iedniej te m p e ra tu ry i czasem trz e b a było p o w tarzać te n sam w y p ał jeszcze raz. K o n tro lu ją cy m usiał zwrócić uw agę na to, gdyż podkreślił, że in n e m a n u fa k tu ry u trz y m u ją jed yn ie p rzez 6— 12 godzin słaby ogień, a n a stę p n ie przez 12 godzin — m ocny.

Piece b y ły opalane drew nem , którego zużyw ano znaczne ilości, a ce­ n a jego, ze w zględu p rzede w szystkim n a tra n s p o rt, p och łan iała znacz­ ne kw oty. Z nam ien na jest w zm ianka o p ro d u k cji m a n u fa k tu ry w K orcu dotycząca opału: „Sążeń d rzew a dostarczonego do K orca k o sztu je do jednego d u k a ta holenderskiego, ale poniew aż zużycie drzew a w m ieście je s t bardzo duże, a lasy odległe o trz y m ile, byłoby w łaściw e założe­ nie fa b ry k i fa ja n s u po siad ającej w iększą ilość w arsztató w i zu ży w ającej w sk u tek tego w iększą ilość drew n a, w e wsi w ym ienionego księcia od­ ległej o trz y m ile od K orca, otoczonej lasam i, gdzie sążeń d rzew a do­ starczonego już do fa b ry k i ko sztu je zaledw ie 3 fu n ty fra n c u sk ie ” 36 U ży­ w ane b y ły różne g a tu n k i d rew n a i tru d n o pow iedzieć, czy decydow ał tu św iadom y dobór, czy cena zak u p u i łatw ość tra n sp o rtu . W śród m a ­ teriałó w po trzeb n y ch do p ro d u k cji w B iałej w ym ienia się m. in. „D rew

33 J. K o ł a c z k o w s k i : dz. cyt. s. 163. 34 Z. K w a ś n y : dz. cyt. s. 81.

(20)

H istoryczne relik ty w technice produkcji fajansu w Polsce 627

suchych połow ę olszow ych i brzozow ych, a połow ę sosnow ych, k tó re w cześnie trz e b a wozić żeby w yschły. W ęgiel cokolw iek do p ro b o w an ia w piecu m ały m ” 36. Oczywiście chodzi tu o w ęgiel drzew ny . W. K u la w spom ina, że do m a n u fa k tu ry b elw ed ersk iej d rew no b y ło do starczan e przez niejakiego Szanow skiego, ale tak że sprow adzane, p raw do po do b­ nie drogą w iślaną, z odległych ekonom ii kozienieckiej i sand o m iersk iej. Zachow ane zlecenie m ów i o stu w ozach św ierczyny. 37 Je d n a k najczęściej w m a te ria ła c h arc h iw a ln y c h z n a jd u ją się su m y w y d atk o w an e n a opał bez w yszczególnienia jego ro d za ju i pochodzenia. W yk on ane z m asy fajan so w ej w y ro b y w y p ala się po raz p ierw szy n a b isk w it w p iecu 0 te m p e ra tu rz e 1180— 1280°C w celu u z y sk an ia czerep u o odpow iednich w łaściw ościach technicznych. M im o su szen ia p rz e d m io ty te z a w iera ją jeszcze około 4— 6 % wody. A by ją usunąć, w n ę trz e p ieca należy ogrze­ w ać stopniow o, gdyż zb y t gw ałtow ne p aro w an ie w ody może spow odo­ wać p ęk an ie w yrobów .

P o raz d ru g i w y p ala się faja n se — p o k ry te d e k o ra c ją m a la rsk ą 1 szkliw em — w te m p e ra tu rz e niższej, bo od 1020— 1080°C, bow iem już p rz y ty m w y g rzan iu pieca n a stę p u je sto p n ien ie i ro zlan ie szkliw a.

Ciepło z p alen isk a w in n o być ró w n om iernie rozprow adzan e po ca­ łej kom orze pieca, w y p ełnion ej w y ro b am i przeznaczonym i do w y p ału . A by uzyskać w łaściw ą te m p e ra tu rę w y pału, konieczny jest nie ty lk o odpow iedni m a te ria ł opałow y, ale tak ż e p rze p ły w p o w ietrza, będący w a ru n k ie m uzysk ania p raw idłow ej te m p e ra tu ry . Z b y t s iln y p rze p ły w nie pozwoli uzyskać odpow iedniego w y g rzan ia p ieca, podobnie ja k z b y t m ały nie doprow adzi do spalenia ta k ie j ilości opału, aby uzyskać w y ­ starczająco w ysoką te m p e ra tu ę .

K o n stru k c ja pieca b y ła z biegiem la t doskonalona. P ierw sze piece p o ­ siad ały praw dopodobnie pionow y k ie ru n e k ognia. O becnie są stosow a­ ne także piece o k ie ru n k u poziom ym i zw rotnym . G rubość m u ru p ieca uzależniona jest od w ielkości i te m p e ra tu ry , k tó rą będzie się w n im uzyskiw ało. P rz y w iększej grubości m u ru nie n a stę p u je s tr a ta ciep ła przez prom ieniow anie. P oniew aż cegły pod d ziałaniem te m p e ra tu ry po­ w iększają sw oją objętość, piece są w iązane p rzy pom ocy opasek żelaz­ n y ch lub stalow ych, k la m e r i śrub . W p rz y p a d k u nieodpow iedniego zw iązania istn ie je niebezpieczeństw o rozepchnięcia pieca. W ew n ętrzn e ściany, k tó re bezpośrednio s ty k a ją się z ogniem , b u d u je się z cegły o gniotrw ałej. P rz e d p rzy stą p ie n ie m do ek sp lo atacji now ego pieca n a ­ leży go n a jp ie rw dokładnie w ysuszyć, b ow iem z a w a rta w zap ra w ie p a ­ ra w odna może przy czynić się do jego zniszczenia. Do z a ła d u n k u p ie ­ ca; o płom ieniu o tw a rty m używ a się osłon szam otow ych, tzw . k apsli o k sz ta łta c h prostopadłościanu, sześcianu i w alca, zabezpieczających w y ­

36 Z. Przyrembel: dz. cyt. s. 33.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Za punkt wyjścia wybrałam kategorie wyróżnione przez Piotra Glińskiego, który jako główne przeszkody ak­ tywności obywatelskiej wymienia: niedojrzałą

Na podstawie tego zestawu ćwiczeń uczennice/ uczniowie poznają dwa zagadnienia fizyczne, które mają wpływ na wykorzystanie paneli słonecznych podczas misji kosmicznych: prawo

Funkcja odkrytego obiektu na tym etapie badań jest trudna do jednoznacznego ustale­ nia, być może był to jakiś piec, lecz jego zam knięta od góry konstrukcja, jak też

180 cm od obecnego poziomu fosy, W profilu uchwycono pierwotny, XVII-wieczny poziom fosy, w środkowej jej części odkryto ślad rowka odwadniającego „kinety”.. Powyżej

Członkami honorowymi Wileńskiego Oddziału Cesarskiego Rosyjskiego Towarzystwa Hodowli Ryb i Rybołówstwa byli: Aleksy Jermołow, minister rolnictwa i dóbr państwowych, Wiktor

Eksplorację zakończono na poziomie budynku plecionkowego 16 oraz ulicy biegnącej wzdłuż profilu wschodniego, które tworzą XXVII poziom k o n stru k ­ cji drew nianych.. Częstym

W większości małych miast niepowiatowych zlokalizowane są szkoły ponad- gimnazjalne, ale tylko mniejsza część tych miast posiada komplet trzech typów szkół: liceum, technikum

Jednocześnie nie zauważyłem w niej żadnych kwestii podnoszonych przez jej Autora, które miałyby mnie zmusić do zasadniczej zmiany postawionych przeze mnie tez badawczych