Janusz Jasiński,Tadeusz Oracki
"300 miast wróciło do Polski.
Informator historyczny 960-1960",
Władysław Jan Grabski, Warszawa
1960 : [recenzja]
Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2, 299-304
R. S t a c h n i k (D ie K lo s t e r c h r o n i k v o n St. B rig itten in D anzig 1600— 1618) p u b lik u je ciek aw ą kronikę zakonną z czasu k on trow ersji relig ijn y ch w G dańsku na początku X V II w iek u . K rytyczn y w stęp do w yd an ia kroniki za w iera sporo m ateriału, n a św ietla ją ceg o m ech an ik ę d ziałaln ości kontrreform acyjn ej b isk u pów w ło cła w sk ich na teren ie G dańska oraz w sp ółu d ział elem en tu w a rm iń sk ieg o w utrzym aniu k atolick iego charak teru k lasztorów gdańskich. K ronika w y d o byw a znany, choć cią g le jeszcze n ie zbadany, fak t znacznego od p ływ u m ło d zie ży w a rm iń sk iej poza g ran ice b isk u p stw a w w iek a ch X V I — X V III, g łó w n ie do k lasztorów i uczeln i na teren ie p ółn ocn ej P olsk i. W w yp ad k u brygidek g d a ń skich aż 8 na 11 w ym ien ion ych w kronice sióstr z teren ów polsk ich pochodzi z W arm ii (B raniew o, Lidzbark), a przełożoną jest K atarzyna E n gelsd orffin z B ran iew a, p rzen iesion a po roku 1625 do k lasztoru w L ublinie. A u tor n ie za j m uje, n iestety , sta n o w isk a w obec k o ścieln o -p o lity czn ej i sp ołeczn ej strony problem u.
B.-M . R o s e n b e r g ogłasza tek st w y k ła d u ze „zjazdu h istoryk ów w a rm iń skich w A k w izg ra n ie” ( 1 — 3 V III 1958 r.) pt. L in k s d e s R hein es — rechts
der Weichse l.
P raca jego n ieza leżn ie od w k ła d u w y siłk u badaw czego zdradza ten d en cje a k tu a ln o -p u b licy sty czn e, dla k tórych form a n aukow a jest tylk o p retek stem . A utor w ym ien ia p rzyk ład y in teresu jących kon tak tów N ad ren ii z ziem iam i pom orskim i i resztą P olsk i, ale w n iosk i, jakie próbuje w yciągn ąć, budzą pow ażne zastrzeżen ia. M ów i o nich ogólnie w stęp , w k tórym B. M. R o s e n b e r g w y kłada sw e credo p olityczn e, p osłu gu jąc się cy tatem z odczytu dyrektora In stitu t für g esch ich tlich e L an d esk u n d e der R h einlande (sesja w dniach 12 — 14 IV 1954 r.) prof. S t e i n b a c h a : „M öge die v o rlieg en d e A rb eit dazu beitragen, dass O stvertrieb en e und R heinländer... gem ein sam des B e w u stse in w a ch h a lten , das trotz d erg ew a ltm ä ssig en A u fsp a ltu n g des K on tin en ts und D eu tsch la n d s das d eu tsch e M i t t e l e u r o p a (pod k reślen ie W. O.) begrü n d eter und le b e n s v o ller B e g r iff is t” (s. 123 — 124). W św ietle p ow yższego jeszcze o so b liw iej brzm i p a ssu s dotyczący zbiorów w arm iń sk ich w B ib liotece C zartoryskich w K rakow ie: „und h o ffen tlich auch bald w ied er jungen erm län d isch en H istorikern zur V er fü gu n g steh en w erd en ” (s. 121).
Z eszyt d opełniają dw a p rzyczyn k i Ch. G e n e 11 i’e g o (Ein P e lp lin e r D o m
herr w i r d Jesuit) i G. H e r h o l z a (Die V o rfa h r e n des Geo rg H er h olz) oraz
d w ie recen zje A. T r i l l e r z t . I R ocznika O lsztyń sk iego oraz K orespondencji 1. K rasick iego, w y d a n ej przez T. M i k u l s k i e g o (W rocław 1958).
W om ów ien iach A . T riller, p och leb n ych dla obu w y d a w n ic tw sp o ty k a m y się — jak zw y k le — ze znacznym obiektyw izm em , co w ięcej, ze słow am i uznania dla w y siłk u n a u k o w có w p olsk ich p od ejm ujących badania nad W arm ią i M azuram i. F ak t ten zasłu gu je na p od k reślen ie choćby z tego w zględ u , że c y to w a n i w y ż e j autorzy n iem ieccy z zasady n ie u w zględ n iają p olsk iej litera tu ry przedm iotu, co w ięcej, u ja w n ia ją ten d en cje zaznaczone w zw iązku z pracam i Ph. Funka i B. M. R osenberga. *
W ł a d y s ł a w O gro d ziń sk i
W ŁADYSŁA W JA N G R A B SK I, 300 m iast w ró c iło do Polski. In fo rm a to r h is to
r y c z n y 960 — 1960. In sty tu t W yd aw n iczy „ P a x ”. W arszaw a 1960, s. 658, 2 nlb,
1 m apka, 217 ilu str. w tek ście.
Od d łu ższego już czasu od czu w an o w P o lsce potrzebę w yd an ia popularnej, a jed n ocześn ie gru n tow n ej, o ch arakterze en cyk lop ed yczn ym h istorii Ziem Z achodnich i P ółn ocn ych . Z ałożeniom tym częściow o m ogłaby sprostać w ła śc i
w ie u jęta h istoria m iast. C zęściow o, p o n iew a ż na uboczu zostają ró w n ie w ażn e i cie k a w e zagad n ien ia w si. N iem n iej, h isto ria m iast, to w zasadzie w przekroju d zieje p olityczn e, k u ltu raln e, k o ścieln e, n a w e t dem ograficzn e kraju, to w reszcie d zieje p olsk ości na Ś ląsk u , Z iem i L u b u sk iej, na Pom orzu, W arm i i M azurach.
Z ap ow iad an e n ow e w y d a n ie k sią żk i G rab sk iego o czek iw a n e b yło z dużą n ad zieją i ciek a w o ścią . N ie ste ty , n a stą p iło ogóln e rozczarow anie, p on iew aż praca nie od p ow iad a w sp ó łczesn em u za m ó w ien iu sp ołeczn em u *).
U w a g i nasze o k sią żce odnoszą się do region u M azur i W arm ii oraz do m iejsco w o ści, położon ych na te r e n ie d zisiejszeg o w o jew ó d ztw a olsztyń sk iego, a n ie n ależących h isto ry czn ie do M azur i W arm ii.
N a p o czątek k ilk a za strzeżeń natury m eto d y czn ej. D u żym m an k am en tem k sią żk i i w p ro st z lek ce w a żen iem czy teln ik a jest brak w y k a z u b ib lio g ra ficzn eg o w y k o rzy sta n y ch źródeł i litera tu ry . Od obow iązku zam ieszczen ia p rzyn ajm n iej p od sta w o w ej litera tu r y n ie u w a ln ia n a w e t pop u larn y ch arak ter w y d a w n ictw a . Jego rozm iary, liczn e ilu stra cje, in d ek sy, zresztą n ien a jlep iej rozw iązan e, obco języczn e streszczen ia w sk a zu ją na to, że w zg lęd y oszczęd n ościow e n ie w c h o d ziły tu w rachubę. O dnosi się w ra żen ie, że au tor c elo w o p om in ął b ib liografię. Na W arm ii i M azurach p ra w ie każde m ia sto m a sw o ją m onografię, n ie licząc różnych d zieł o ch arak terze en cy k lo p ed y czn y m czy sp ecja listy czn y m , o d zw ier cied la ją cy ch bard ziej szczeg ó ło w e strony d ziejó w m ia st. O bow iązkiem autora b yło p rzejrzen ie ca łej d o stęp n ej litera tu r y p rzedm iotu.
D ruga spraw a d o ty czy zak resu tem atu . G rab sk i n ie w y tłu m a czy ł, co rozum ie przez p o jęcie „ m ia sto ”. N ie w iad om o, czy chodzi m u ty lk o o m iejsco w o ści, k tó re w p rzeszło ści n a b y ły p raw a m ie jsk ie i p osiad ają je dzisiaj, czy też i o te m iejsco w o ści, które d aw n iej cie sz y ły się rangą m iasta, a obecnie są jej p ozba w io n e. Z całości lek tu ry n a le ż y w n io sk o w a ć, że autor u w zg lęd n ił rów n ież d rugą a ltern a ty w ę. D la teg o za d uży błąd n a leży u znać p om in ięcie Srokow a, pow . K ętrzyn, Z alew a, pow . M orąg, M łynar, pow . P a słęk , oraz Sęp op ola, pow . B artoszyce. P o p rostu au tor m ia st tych n ie zau w ażył. Z dru giej strony, n ie p otrzeb n ie za m ieścił w zm ia n k ę o R u cian em (s. 380 — 381), które aczk olw iek jest p ięk n ą , atrak cyjn ą m iejsco w o ścią , to jednakże n ig d y p raw m iejsk ich n ie p osiad ało. R ó w n ież p rzem ia n o w a n ie M iłom łyn a na L iw sk i M łyn (s. 236 — 237) jest rzeczą n ie uzasad n ion ą, n ie zn ajd u jącą u sp ra w ied liw ien ia w żadnym z ob o w ią zu ją cy ch sk o ro w id zó w m iejsco w o ści. Z resztą sam autor na załączonej m ap ce pod aje w ła śc iw ą n a zw ę — M iłom łyn . P rzy okazji n ależy sprostow ać, że M iłak ow o w ra z z ca ły m p o w ia tem m orąsk im zn ajd u je się w w oj. o ls z ty ń skim^ a n ie g d a ń sk im (s. 273). S poro nieporozum ień w y n ik a też z różnorodnej term in ologii n ie k o n s e k w e n tn ie i m y ln ie używ an ej, jak np. P ojezierze M azur sk ie, W arm ia, M azury, P om orze M azurskie, Pom orze M azow ieck ie.
W iad om ości o m ia sta ch są p odane bardzo ch aotyczn ie, przypadkow o, w ła ś c i w ie n ie w iad om o, jaką m y ślą p rzew od n ią k iero w a ł się autor przy zbieraniu m a teria łó w . W w ie lu w y p a d k a ch u w zg lęd n io n o rzeczy n ieisto tn e, różne szczeg ó lik i, n a to m ia st p o m in ięto sp ra w y zasad n icze, ch a ra k tery sty czn e dla danego regionu. Np. o m a w ia ją c G iżyck o (s. 126 — 129), p a m ięta n o o fa k cie od w ied zin m ia sta przez króla p ru sk iego, n a to m ia st zapom niano o tym , że G iżyck o b yło sied zib ą to w a rzy stw a n a u k o w eg o „M a so v ia ”, k tóre dla h isto rii M azur p ołożyło duże zasłu gi. P rzy czy n y tej różn orod n ości i braku s e le k c ji m a teria łu n a leża ło b y u p a try w a ć w n iezn a jo m o ści lite r a tu r y przedm iotu, a zw łaszcza w n ieu p o rzą d k o w a n y m w a r sz ta c ie pracy. W zasadzie k o n sek w en tn ie om ów ion o ty lk o od *) E. M a r t u s z e w s k i , W e d ł u g t a r y f y p o d w y ż s z o n e j , P o lity k a nr 12, 1961; M. Ś c z a n i e c k i , Ignorancja , P rzegląd K u ltu ra ln y nr 16, 1961; zob. też d y sk u sję na ten tem at: P rzegląd K u ltu ra ln y nr 19, 1961.
leg ło ści do najb liższych m iast, co w ła śc iw ie m ożna by sobie darow ać, e w e n tu a ln ie zam ieścić odpow iednią m apkę u w zględ n iającą od ległości m ięd zy m ia stam i. W zór p ew n eg o schem atu przy op racow yw an iu d ziejów m ia st m ógłh y autor zn aleźć choćby w w y d a w n ic tw ie n iem ieck im z r. 1939 D eu tsch es
S tä d te b u c h , co o c zy w iście nie obow iązyw ałob y go do su ch ego i bezb arw n ego
w yk ład u . M ożna b y też w p row ad zić k ilk a n ow ych zagadnień; zw łaszcza celow ą rzeczą byłob y rozb u d ow an ie zagadnienia p olsk ości, łączn ości z m acierzą, a także b liższe om ów ien ie postaci, zw iązan ych z daną m iejscow ością. W k a ż d ym razie b ezw zględ n ie n a leża ło przy każdym m ieście podać jego d aw n iejszą nazw ę i p róbow ać w sposób n au k ow y u zasad n ić jej pochodzenie, n a w et w ów czas, gdy obok sieb ie istn ia ły od w iek ó w dw ie nom en k latu ry, polska i niem ieck a, np. S zczytn o i O rtelsburg. N ie w oln o jednak tłum aczyć, że B ra n iew o w y w o d zi sw ą n azw ę od słow a „brać” — branie, braniec — jeniec w ojen n y, rek ru t” (s. 37). B ran iew o nie znajd ow ało się na terytoriu m etn iczn ie polskim , stąd łą czen ie go z etym ologią polską nie ma n a jm n iejszeg o u zasad nien ia.
N ie p ow in n o się też lek cew a ży ć spraw y herbów i krótki ich opis podniósłby, n ie w ą tp liw ie w a rto ść pracy. P on ad to dla h istorii m ia st n iezb ęd n ym elem en tem są ich za b y tk i arch itek ton iczne, archeologiczne, etn ograficzn e i inne. Z azna czen ie ich, przyp om n ien ie tych, których już n ie ma, należało rów n ież do ob ow iązk ów autora. D la M azur i W arm ii n ieocen ion ą pom ocą w tym w zg lęd zie jest k ilk u tom ow e w y d a w n ictw o Л. B o e t t i c h e r a . Co w ie m y np. z pracy G rabskiego o śliczn ym zam ku w arm iń sk im w Lidzbarku? N ic. Ze spraw ą arch itek tu ry łączy się k w estia rozw oju p rzestrzennego m iasta, która rów nież n ie doczek ała się om ów ien ia. D zieje p olityczn e stara się autor w y ło ży ć w w ie l kim skrócie, w czym dochodzi do sw o istej p erfekcji, p o n iew a ż p o tra fi ze śred n iow iecza p rzesk oczyć bezpośrednio do X IX w iek u , albo po prostu stw ierd zić, że m ia sto n iczym się n ie w yróżn iło i całą h istorię od X III do X X w ie k u zaw rzeć w 10 w ierszach druku (np. M iłakow o). Z treści p oszczegól nych opracow ań w yn ik a, że autor oparł się g łó w n ie na opracow aniach n ie m ieck ich i tak d alece się nim i zasu gerow ał, że dzieje n iektórych m iejsco w o ści doprow adził tylk o do r. 1940 i u w zg lęd n ił dane już obecnie n iea k tu a ln e. I tak np. na stronie 74 pisze, że D ąbrów no, to stacja k olejow a m iędzy D ziałd ow em i Ostródą. O czyw iście tak ie p o łą czen ie k o lejo w e obecnie n ie istnieje!
R ów n ież zagad n ien ie zalu d n ien ia m ia st nie jest podane z jak ąś m yślą, co p ow oduje, że liczb y w ła śc iw ie nic nie m ów ią, są bardzo fragm en taryczn e i n ic nie w noszą do poznania d ziejów m iasta. O dczuw a się tu w y ra źn ie brak ich sk om en tow an ia. A by w ła śc iw ie p rzed staw ić dzieje m iast, należało zam ieścić zw ięzły , a jed n ocześn ie rzeczow y w stęp, w którym zn alazłyb y od p ow ied n ie n a św ie tle n ie zagad n ien ia u strojow e. Chodzi tu o om ów ien ie n a w et p orów naw cze, p o n iew a ż k ażd y region posiada sw oją sp ecy fik ę i om ów ien ie praw m iejsk ich Środy Ś lą sk iej nie w yczerp ie zagad n ien ia odnośnie np. m ia st w a r m iń sk ich . P onadto n a leża ło pokrótce sch arak teryzow ać ogólne w aru n k i rozw o jow e m iast, p od k reślić okres ich św ietn o ści u sch yłk u średniow iecza i ich stop n iow y upadek w w iek a ch n astęp n ych . Jeśli chodzi o spraw y pruskie, to n ieodzow ną rzeczą było w y tłu m a czen ie roli m iast w Z w iązku P ru sk im i ich udziału w w ojn ie trzy n a sto letn iej. W praw dzie autor n iejed n ok rotn ie w sp o m ina, że to lub tam to m ia sto n a leża ło do Z w iązku P ruskiego, lecz co z tego zrozum ie n ieza a w a n so w a n y czyteln ik ? D laczego n iem ieck ie m iasta prow adziły w ojn ę z n iem ieck im Zakonem ? P odobnie sp ecjaln ą u w agę należało p o św ięcić reform ie u strojow ej z r. 1810, tzw . S tädteordnung. P raw o to bow iem z n iew ielu zm ianam i ob ow ią zy w a ło aż do I w o jn y św ia to w ej. A czy nie należało zw rócić uw agę na fakt, że po zaborze W arm ii, w r. 1772, n astąpił ogólny upadek jej
m iast? N iestety , szczeg ó lik i i n ie u sy stem a ty zo w a n e fa k ty n ie dają żad n ego w y o b ra żen ia o rozw oju m ia st. W ięcej u w a g f p o św ięca autor sp ra w ie podania roku, w k tórym m iejsco w o ść u zysk ała praw a m iejsk ie. L ecz i tu ta j w w ie lu w y p a d k a ch in form acje n ie są ścisłe. M yln ie pod an o d a ty dla M ik ołajek , W iel barka, Ełku i B isztyn k a. P oza tym w in n ych m ia sta ch w ogóle n ie zaznaczono roku ich p o w sta n ia . N ie w ia d o m o w ięc, k ied y p ra w a m iejsk ie otrzym ały: L idzbark, O lsztyn ek , B arcian y, B ia ła P isk a i inne. C ałk ow icie n iezrozum iały jest stosu n ek autora do reform acji, do k się c ia p ru sk ieg o A lb rech ta H oh en zollerna, a zw łaszcza do sp raw y p o lsk o ści i g erm a n iza cji w X V I w iek u . G rab sk i id e n ty fik u je w p ro w a d zen ie lu tera n izm u z germ an izacją. Szkoda, że zagad n ień tych n ie rozróżnia. P iszą c o szk o ln ictw ie jezuickim w B ra n ie w ie , stw ierd za, że „ za słu g i H ozjan u m dla obrony p o lsk o ści p rzeciw k o germ a n iza cy jn y m w p ły w o m refo rm a cji na M azurach są w ie lk ie ” (s. 38). N a j b ard ziej w y r a z iśc ie w y p o w ia d a się jednak przy o m a w ia n iu d ziejów Ełku, stw ierd za ją c w b rew p o w szech n ej zn ajom ości tego fa k tu , że w ła śc iw y m zad a n iem istn ieją cej tam szk oły b yło n iem czen ie M azurów (s. 100). W iadom o p rze cież, że głó w n y m cele m p o w sta łe j w r. 1588 szk o ły p ro w in cjo n a ln ej w E łku b y ło n au czan ie p o lsk ieg o języ k a , przy czym w y ra źn ie p odkreślano, iż n ie ch od zi tu o d ia lek t m azu rsk i, tylk o o p olsk i język lite r a c k i (hochpolnisch). W gim n azju m ty m u c z y li się języka p o lsk ieg o tak że N iem cy oraz dzieci p o l sk ich p rotestan tów . W p rogram ie n au czan ia u w zg lęd n ia n o tak że p o lsk ie p ieśn i, szczeg ó ln ie z P sa łterza K o ch an ow sk iego, ponadto czytan o p o lsk ą B ib lię. G rabski zaś u p iera się, że w szkole tej n a u cza n o „w zepsutym narzeczu m a zu rsk im ”. P o m ija ją c już fak t, że nau czan o tam „ h och p oln isch ”, jakże m ożna p ięk n y , starop olsk i język, języ k R eja i K o ch a n o w sk ieg o n azw ać zep su tym narzeczem ! To w ła śn ie p o w ta rza ją nam N iem cy: „verderbte m asu risch e S p ra ch e”. R efo rm a cji nie w o ln o w żad n ym w yp ad k u utożsam iać z g erm a n i zacją. W łaśn ie pod w p ły w e m refo rm a cji n a stą p ił ro zk w it k u ltu r y p olsk iej w P ru sach K siążęcych . W y starczy tu przypom nieć ta k ie n a zw isk a , jak Jan S ek lu c ja n czy Jan M ałecki. Jak stw ierd za ją o sta tn ie badania, w p o ło w ie X V I w ie k u w K ró lew c u u k a zy w a ło się w ię c e j p o lsk ich k sią żek n iż w całej P o lsce. T en d en cja G rab sk iego je s t w ięc nie do przyjęcia, ba, n a w et szkodliw a, u siłu ją ca p ośred n io w m ó w ić, że co e w a n g e lic k ie — to n iem ieck ie, a p o lsk ie ty lk o to — co k a to lick ie. R ó w n ież n iep ow ażn a jest jakby osob ista aw ersja autora do A lb rech ta H oh en zollern a za jego p rzejście na luteranizm . O statecznie z p e r sp e k ty w y 400 la t m ożna b y się do tego fa k tu p rzyzw yczaić i podchodzić m n iej uczu ciow o. P rzy k ażd ej okazji au tor podkreśla, że n ieg o d ziw i lu tera n ie z a b ra li lu d n o śc i k a to lick iej k o ścio ły . O czyw iście n ieto lera n cja , zw łaszcza z d zisiejszej p ersp ek ty w y , n ie jest rzeczą piękną. W ty m w y p a d k u n a leża ło przypom nieć, że p rzejście P ru s K sią żęcy ch na now ą w ia r ę n a stą p iło zgodnie z p an u jącą w ó w cza s zasadą „cu iu s regio, eiu s relig io ”.
G rabski p od k reśla w p rzed m ow ie, że zam iarem jego b yło u w y p u k len ie p o lsk o śc i m ia st na Z iem iach Z ach od n ich i P ółn ocn ych , Z ałożenie jak najb ar dziej słu szn e, n ie s te ty , n ie z o sta ło zrealizow an e. Jak słu sz n ie zauw aża M. S czan ieck i, o p o lsk o ści m ia s t w ięcej m ożem y się d o w ied zieć z opracow ań n iem ieck ich n iż z p ra cy G rab sk iego. P rzy o m a w ia n iu O stródy (s. 336) n ie w sp om n ian o, że w y ch o d ziło tu pism o „M azur”, w y d a w a n e przez J. K. S e m - b rzyck iego, że w r. 1905 u k a zy w a ł się „G oniec M a zu rsk i” P o sp ieszy ń sk ieg o , że w y d a w a n o tu p o lsk ie k alen d arze i k siążk i. O kazuje się, że w S zczytn ie (s. 451), n ie w y ch o d ziła żadna p o lsk a ga zeta . A n i słó w k iem b o w iem n ie zazn a czono „M azura” K. Jaroszyka czy „M azurskiego P rzy ja ciela L u d u ” G. L e y - dinga. Z apom niano ró w n ież o św ie tn y c h czasop ism ach m azu rsk ich w Ełku, „P rzy ja cielu L udu Ł ęck im ”, „G azecie L u d o w ej” i o k alen d arzach M enzla.
P on iew aż na W arm ii n ie w ych od ziło dużo gazet polskich, d latego tym bardziej należało kilka słó w p o św ięcić „N ow inom W arm ińskim ” oraz „W arm iakow i”, Zresztą rów nież „G azeta O lszty ń sk a ” nie została n ależycie uczczona. Co w iem y z k siążki o odrodzeniu ruchu polsk iego na W arm ii, o słyn n ych w ieca ch p ro testacyjn ych , d om agających się u znania p olsk iej narodow ości, o k u ltu rk am p fie, o św ietn y m rozw oju T ow arzystw a C zyteln i L udow ych? N a w et tak szeroko już dzisiaj om ów iony p le b isc y t z r. 1920 n ie znalazł tu najm niejszego odbicia. N ie p osiad am y rów n ież żadnej inform acji o p ierw szej na M azurach organ izacji sp o łeczn o -p o lity czn ej, M azurskiej P artii L udow ej, o M azurskim Z w iązku L u dow ym , o Z jed n oczen iu M azurskim czy Z w iązku P olak ów w P rusach W schod nich. G łucho w książce także na tem at gorących la t 40 X IX w iek u , k ied y to ludność m azurska m u sia ła się bronić przed ostrym i w szech stron n ym atakiem germ anizatorów . A ni słó w k iem n ie w spom niano o Labuszu, B arkem , Jaroszyku, ks. W olszlegierze, B a czew sk im i w ie lu innych znanych już dzisiaj, zasłużonych sp ra w ie p o lsk iej działaczach. P o w sta je p ytan ie, k om u przede w szy stk im w in n a słu żyć nauka, je ś li nie popularyzatorom , którzy ob ow iązan i są w p op raw n ej form ie u d ostępnić jej w y n ik i szerszem u ogółow i.
A oto k ilk a uw ag i u zu p ełn ień bardziej szczegółow ych. K ronikarz Szym on G runau, a czk o lw iek P olsce przych yln y, n ie był P olak iem (s. 13); p o ró w n y w a n ie starych P ru sów w sp om agających K rzyżaków do v o lk sd eu tsch ô w jest rzeczą co n a jm n iej n iep ow ażn ą (s. 18); w B ran iew ie w ie lc y m istrzo w ie nie rezydow ali; sto so w a n ie w zględ em pogańskich P ru sów n azw y P rusacy m oże w p row ad zić niepotrzeb n e p om ieszan ie pojęć. Zam ek w Ełku w y b u d o w a n o w 1398, a nie w 1298 r. (s. 99); a w B arcianach w r. 1357, a nie w 1377 (s. 13); w R ów n in ie D olnej, pow . K ętrzyn, odkopano cm entarzysko staropruskie, a nie sta ro p o l sk ie (s. 174). N ieścisła jest inform acja, że „G azeta L eck a” w y d a w a n a była w duchu an typ olsk im (s. 129), a zgoła n iep raw d ziw ą w iadom ością jest zdanie, że tylk o B ona sp rzeciw iała się sek u la ry za cji Prus K rzyżackich (s. 126). P ro te s to w a li przeciw k o tem u m. in. D antyszek, prym as Ł aski i znaczna część senatu, a ponadto cały naród, skoro w r. 1525 na sejm ie w P iotrk ow ie u ch w a lon o p od atk i na w ojn ę z A lbrechtem . G u staw G izew iu sz urodził się w 1810 r„ a nie w 1813 (s. 337); M rongow iusz (a nie M rągow iusz, s. 116) n ie b y ł „rektorem języka p o lsk ieg o na u n iw ersy tecie k ró lew sk im ” (?) s. 278, a tylk o n a u czycielem w szkole k ated raln ej w K nipaw ie; K ętrzyń sk i urodził się w r. 1838, a n ie w 1836 (s. 174), a poza tym nie był p rofesorem A k ad em i K rakow skiej jak autor z upo rem tw ierd zi (s. 93, 128, 174), a ty lk o człon k iem A k ad em ii U m iejętn o ści. W O l szty n ie b rali u d ział w gło so w a n iu w 1920 r. W arm iacy, a n ie M azurzy (s. 323); K opernik w od ociągów n ie budow ał (s. 320), a pod P rostk am i z w y cięstw o odniósł hetm an G osiew sk i, a n ie Jerem i W iśn iow ieck i (s. 143), który już w ów czas nie żył. H ennerb erger b ył kronikarzem pruskim , a nie krzyżackim (s. 150); ks. B ar czew sk i nie n ależał do za ło ży cieli „G azety O lszty ń sk iej” (s. 322). W O lsztyn ie na pew n o n ie istn ieje M uzeum R oberta K ocha (s. 323). M ożna też m ieć p re ten sję do autora, że W yższą S zk ołę R olniczą w O lsztyn ie sk w ito w a ł d osłow n ie jed n ym zdaniem (s. 323). T łum acząc fragm ent p rzy w ileju dla G iżycka należało zajrzeć do W ierzbow sk iego albo do W łodarskiego i w y ja śn ić, że „w n ied zielę R em in iscere” (s. 127) oznacza ty le, co druga n ied ziela W ielk iego Postu. „ N ie ja k i” Zadorski, to sek retarz króla p olsk iego i fu n d ator kościoła w Sw. Lipce (s. 380). D laczego autor p isze, że n ie istn iejąca B ib liotek a T .w a Hist, i S ta ro żytn ości W arm ińskich „ zaw iera” 3000 cen n ych tom ów (s. 103)?
Obok o czy w isty ch błęd ów autor p oczyn ił szereg przeoczeń. Przy W ęgo rzew ie w y p ad ało w sp om n ieć o ch lu b ie m iasta i całych Mazur, w ielk im b o ta niku — Jerzym A ndrzeju H elw in gu ; przy B ran iew ie o prof. U niw . W arszaw
sk iego, zn ak om itym filo lo g u , A, W oelkem ; przy O lszty n ie o k ron ik arzu Ł ukaszu D aw id zie; przy O stródzie o prof. U n iw . W arszaw sk iego, zn an ym przyrod n ik u i lekarzu, J a k u b ie F. H offm an ie; przy S u szu o la u rea cie N ob la w dzied zin ie m ed y cy n y , E m ilu B ehringu; przy M orągu o filo z o fie i litera cie, H erderze; przy P a sy m iu o h isto ry k u H artk n och u , a przy P isz u o drukarzu i w y d a w c y A . A. G ąsiorow sk im . M ieszk ań cy B ia łe j P isk ie j n a p ew n o z za in tereso w a n iem p rzeczytalib y, że w cza sie In su rek cji K o ściu szk o w sk iej ich m ia steczk o zostało za ję te przez p olsk ich p o w sta ń có w , że n a b o żeń stw a p o lsk ie odbyw ały, się tam co drugą n ie d z ie lę aż do o sta tn ich czasów . P od ob n ie żałow ać trzeba, że autor p o m in ą ł m ilczen iem istn ie n ie w N id zicy sły n n ej szk o ły za cza só w K ru p iń sk ieg o . Z am iast p od aw ać fa k t, że w r. 1807 p rzeb y w a ł w O stródzie k ról p ruski, n a leża ło raczej w sp o m n ieć o b y tn o ści w ty m m ie śc ie N ap oleon a, który założył tu sw oją k w a terę, d zięk i czem u oczy ca łeg o św ia ta przez k ilk a tygod n i zw ra c a ły się ku tej m a zu rsk iej m iejsco w o ści.
T ego rodzaju u zu p ełn ień i b łęd ó w m ożna b y podać zn aczn ie w ięcej. M ieszk ań ców W arm ii i M azur uderza jeszcze jed en fakt, m ia n o w icie zlek ce w a żen ie ich region u , w p r z e c iw ie ń stw ie np. do Ś lą sk a , k tórem u autor p ośw ięca w y ją tk o w o d użo m iejsca . W idać to w op racow an iu p oszczególn ych m iast, np. W rocław — 19 stron, O pole — 5, S trzegom — 5, Ś w id n ica — 9, W ał brzych — 7 itd. G łów n em u m ia stu n aszego w o jew ó d ztw a , O lsztyn ow i, cie sz ą cem u się ró w n ież ch lu b n y m i tra d y cja m i i p o sia d a ją cem u d zisiaj n iem a łe zn a czen ie, p o św ię c o n o ty lk o 3 stron y tek stu . N a zak oń czen ie u w a g a pod ad resem w y d a w n ic tw a . W c e lu u n ik n ięcia b łęd ó w w tego rodzaju p u b lik acjach n a le ż a ło b y do w sp ó łp ra cy zap rosić p r z e d sta w ic ie li poszczególn ych środ ow isk reg io n a ln y ch . P rzy ob ecn ym ro zw o ju w ie d z y h isto ry czn ej i in n ych tru d n ościach p op raw n e op ra co w a n ie tak olb rzym iego m a teria łu przekracza m o żliw o ści jed n eg o człow ieka. J e śli jednak p om im o ty ch n ieb ezp ieczeń stw od w aży się k toś sa m o d zieln ie p o d ją ć te n trud, to p ra cę n a leży p rzed sta w ić p rzyn ajm n iej do recen zji p o w o ła n y m do tego p laców k om n au k ow ym .
J a n u sz Jasiński, T a d e u s z O racki
H EIM A T B A R T E N ST E IN . Ein Buch der E rinnerung und M ahnung. Z u sa m m en g estellt v o n W i l l i P i e h l . 2 A u fla g e. R endsburg 1956, s. 204.
W śród o b fitej litera tu ry , w y ch o d zą cej w N R F na tem at n a szeg o regionu, duża jej część u k azu je się n a bardzo n isk im p oziom ie. Do tak ich w y d a w n ic tw m ało w a rto ścio w y ch n a leży za liczy ć p racę W i l l i P i e h l a.
K siążk ę tę tru d n o uznać za n o w ą n iem ieck ą m on ografię B artoszyc czy p o w ia tu b artoszyck iego. H isto rię B artoszyc ks. B e h n i s с h a, w y d a n ą w 1832 r., m ożna śm iało zesta w ia ć z n a jw y b itn ie jsz y m i ó w czesn y m i d zieła m i h istoryk ów w sch od n iop ru sk ich , m o n o g ra fię B artoszyc H e i n a z 1932 r. m ożna uznać za w artościow ą k siążk ę, choć ju ż raczej o ten d en cja ch pop u laryzatorsk ich , niż n au k ow ych , praca W illi P ie h la n a to m ia st to p rodukt złożony z fragm en tów n ieró w n ej w artości.
P ierw szą część k sią żk i (s. 9 — 35) zajm u je opis d ziejów B artoszyc (B a r t e n
s t e in s w e c h s e l v o l l e G e s c h ic h t e ) a u torstw a Joh an n esa H e h r a. T ę część h isto
ryczną u zu p ełn iają dane o d ziejach Sęp op ola (s. 67 — 73) oraz F rydlandu (s. 57 — 62) i D om n au (s. 62 — 67), m iasteczek , k tóre przed 1945 r. leża ły w ó w czesn y ch g ran icach p o w ia tu b artoszyck iego. T akże trochę m iejsca p o św ię con o historii w ię k sz y c h w s i p o w ia tu (s. 73 — 82). W poszczególn ych a rty k u