POSTĘPY
ASTRONOMII
C Z A S O P I S M O
POŚWIĘCO NE U P O W S Z E C H N IA N IU
W IED ZY A ST R O N O M IC Z N EJ
PTA
TOM VI — ZESZ YT 3
1
9
5
8
K R A K Ó W — L I P I E C — W R Z E S I E Ń
1958
P A Ń S T W O W E
W Y D A W N I C T W O
N A U K O W E
SPIS TREŚCI ZESZYTU 3
A R TY K U ŁY
A. W r ó b le w s k i, Mars w świetle najnowszych b a d a ń ... K. R u d n ic k i, Próba nowej m etody w dynamice układów gwiazdo
wych ...
Z PRACOW NI I OBSERW ATORIÓW
J . K o r d y le w s k i, O rbita Kom ety H arringtona 1952 II ... A. P a c h o lc z y k , Z zagadnień niekoherentnego rozpraszania . . . . A. P a c h o lc z y k , E fekt tem peraturow y Yan-der-Waalsowskiego roz szerzenia linii re z o n a n so w y c h ... T. P r z y p k o w s k i, Tablica doświadczalna Mikołaja Kopernika w Ol
sztynie w świetle najnowszych odkryć 1956—1957 roku . . . . A. Stawikowski, Wyznaczenie średnich wskaźników barw y gwiazd zmiennych typu R R L yrae ...■ S. P i o t r o w s k i , Uwagi o twierdzeniach całkowych teorii wewnętrznej
budowy g w i a z d ... ... W. Z o n n i J . S to d ó łk ie w ic z , Wpływ nieciągłości m aterii między-
gwiazdowej na wyniki badań rozmieszczenia przestrzennego gwiazd
Z LIT E R A T U R Y NAUKOW EJ
J . D o b r z y c k i, B adania nad wahaniam i bieguna w Bureau In te r national de 1’H e u r e . ... J . S m a k , Ewolucja gwiazd, a funkcja jasności absolutnych . . . .
92 101 103 106 107 110 111 114 118 120 71
P O L S K I E T O W A R Z Y S T W O A S T R O N O M I C Z N E
P O S T Ę P Y
A S T R ONOMI I
K W A R T A L N I K
T O M VI — Z E S Z Y T 3
K R A K Ó W • L I P I E C — W R Z E S I E Ń 1958
P A Ń S T W O W E
W Y D A W N I C T W O
N A U K O W E
KOLEGIUM REDAKCYJNE
Redaktor Naczelny: Stefan Piotrowski, Warszawa
Członkowie: Józef Witkowski, Poznań Włodzimierz Zonn, Warszawa
Sekretarz Redakcji: Kazimierz Kordylewski, Kraków
Adres Redakcji: Kraków 2, plac N a Groblach 8 m. 4 Adres Sekretariatu: Kraków 2, ul. Kopernika 27 m. 4
P A Ń S T W O W E W Y D A W N I C T W O N A U K O W E — O D D Z . W K R A K O W I E Kraków, ul. Sm oleńsk 14
Nakład 390+ 110 egz. Podpisano do druku 23. VII. 1958 Arkuszy wyd. 4, ark. druk. i1/* D ruk ukończono w sierpniu 1958 Papier druk. sat. 70 g, kl. V, 70X.100 N r zamówienia 318)58
Do składania 29. I V. 1958 Cena z ł 10.— S-41 D R U K A R N IA U N IW E R S Y T E T U JA G IE LLO Ń SK IE G O W K R A K O W IE
Mars w świetle najnowszych badań
A N D R Z E J W RÓ BL EW SK IJeszcze na początku obecnego stulecia nasza wiedza o Marsie, oparta
o wyniki obserwacji wizualnych, ograniczała się do fenomenologicznego
opisu szczegółów i zjawisk dostrzeżonych na jego powierzchni. Podsum o
waniem trudu wielu setek obserwatorów było dzieło E . M. A n t o n i a -
d ie g o — La planete M ars (1930), stanowiące do dziś najpełniejszy i naj
bardziej wyczerpujący podręcznik areografii (tzn. geografii Marsa).
Podczas opozycji z r. 1924 i 1926 zastosowano w badaniach Marsa
po raz pierwszy na dużą skalę obiektyw ne m etody fizyczne (analiza
widm owa — W. S. A d a m s , C. E. St. J o h n ; polarym etria — B . L y o t ;
radiometria — W. W. C o b le n t z , C. O. L a m p la n d , E. P e t t i t , S. B. N i
c h o ls o n , D . H . M e n z e l; fotografia, z użyciem barwnych filtrów —
W. H . W r ig h t, E. C ..S lip h e r , B . J . T r u m p le r , P . E. B o s s ) , um ożliwia
jące poznanie i analizę natury procesów zachodzących w atm osferze i na
powierzchni planety. Tak pow stała areofizyka (odpowiednik geofizyki).
Osiągnięcia tej nowej gałęzi w iedzy zostały niedawno zebrane w książce
G. de Y a u c o u le u r s a — Physique de la planete M ars (1951).
Od czasu ukazania się książki Yaucouleursa nasza wiedza o Marsie
zrobiła pow ażny krok naprzód. Celem niniejszego artykułu jest zobrazo
wanie obecnego stanu areofizyki i areografii. Przeważająca większość
om awianych prac pochodzi przy ty m z lat 1 9 5 5 —1957.
I. Atmosfera
Obserwacje fotom etryczne (N. N . B a r a b a s z e w , I. T im o s z e n lc o ,
W. W. S z a r o n o w , W. G. F i e s e n k o w , N. N. S y t y ń s k a , G. de Y a u -
c o u le u r s , A. D o l l f u s ) i polarym etryczne (B. L y o t , A. D o l l f u s ) , jak
również analiza obserwowanych na Marsie zjawisk m eteorologicznych
(S. L. H e s s , B . S a p h ir o ) , pozwoliły na bardzo dokładne wyznaczenie
średniego ciśnienia jego atm osfery. G. de V a u c o u le u r s [1], który zestawił
w yniki otrzym ane przez różnych autorów, przyjm uje, że ciśnienie atm o
sfery Marsa wynosi 8 5 ± 4 mb ( 6 4 ± 3 m m H g ) . Jest to wartość, jaką
wskaże na Marsie aneroid; ciśnienie odczytane na barometrze rtęciow ym
będzie 2,63 razy większe (wynik mniejszej siły ciążenia). W ynika stąd, że
72
A . W róblewskiilość gazu zaw arta n ad jednostką powierzchni Marsa stanow i 22,6%
ilości znajdującej się n ad 1 cm2 powierzchni Ziemi.
O wiele gorzej przedstaw iają się nasze wiadomości o składzie che
micznym atm osfery Marsa. W w yniku długoletnich badań spektroskopo
wych w ykryto w niej jedynie dw utlenek węgla. W r. 1917 G. P . K u i p e r [2]>
badając podczerwone widmo planety, w ykrył w yraźne pasm a tego gazu
w okolicy 1,6 /
1, a następnie w obszarze 1,96
fi— 2,06
fi.J . G r a n d j e a n
i Ti. M. G o o d y [3] analizując wyniki otrzym ane przez K uipera doszli do
wniosku, że zaw artość objętościowa C 0 2 w atmosferze Marsa wynosi aż
2)1% (przy założeniu, że ciśnienie atm osferyczne wynosi 85 mb), jest
więc 65 razy większa niż zaw artość objętościowa tego gazu w atmosferze
Ziemi (15 razy większa — jeśli chodzi o zaw artość wagową).
P rób y w ykrycia na drodze spektroskopowej tlenu przyniosły nega
tyw ne wyniki. W edług T. D u n h a m a [4] tlen znajduje się w atm osferze
M arsa w ilości mniejszej niż 0,15% zaw artości w atm osferze ziemskiej.
Pozostałą część atm osfery M arsa stanow ią zatem gazy, których nie
m ożna w ykryć na drodze spektroskopowej ze względu na to, że nie dają
one żadnych pasm w dostępnej dla obserwacji części widma (do takich
należą np. azot i gazy szlachetne). Należy przypuszczać, że głównym
składnikiem atm osfery Marsa jest, podobnie jak na Ziemi, azot. P oza ty m
powinien ta m w ystępow ać argon, k tó ry tw orzy się przy rozpadzie p ro
mieniotwórczego izotopu potasu 40K. Izotop ten jest dość rozpowszechniony
w skorupie ziemskiej i należy sądzić, że zaw arty jest również w skorupie
Marsa. Jeśli przyjąć, że azot i argon pozostają w atm osferze M arsa w takim
sam ym stosunku ilościowym jak na Ziemi, to otrzym am y, że azot s ta
nowi 96,6% a argon — 1,2% tej atm osfery. Iden ty czną ocenę ilości argonu
znajdziem y biorąc pod uwagę, że na Marsie jest mniej 40K (różnica wiel
kości obu planet).
N egatyw ne wyniki badań K uipera [2] świadczą o tym , że inne gazy
(S 0 2, 0 3, N 20 , CII4, C2I I 4, C2I I 6, N H 3) mogą stanowić tylko znikomo m ałą
domieszkę atm osfery Marsa. W obec tego jej skład chemiczny je st n a j
praw dopodobniej tak i, jak to podano w tabeli I. D la porów nania um iesz
czony jest ta m również skład naszej atm osfery.
A tm osfera Marsa zawiera bardzo m ałą ilość p ary wodnej. N egatyw ne
wyniki badań spektroskopowych, w ykonanych przez T. D u n h a m a [4]
i C. C. K ie s s a [5], świadczą o tym , że gdyby skroplić w szystką parę
wodną zaw artą w tej atmosferze, to powierzchnia plan ety zostałaby p o k ry ta
w arstw ą wody o grubości najwyżej 0,08 mm. W artość ta nie jest sprzeczna
z oszacowaniem A. D o l l f u s a [6], k tó ry oceniał zaw artość p ary wodnej
w atmosferze Marsa przy różnych założeniach odnośnie do tem p eratu ry
pow ietrza przy powierzchni planety, przyjm ując adiabatyczny gradient
tem p eratu ry. W yniki wyliczeń Dollfusa są zestawione w tabeli II.
Mars w świetle najnowszych badań
73
T a b e la I
Porównanie składu chemicznego atmosfer Marsa i Ziemi
Atmosfera Marsa Atmosfera Ziemi
Skład Skład Skład Skład
objętościow y wagowy objętościowy w agowy
(w %) (w %) (w %) (w %) A zot 96,6 95,0 78,08 75,51 Tlen 0,1 0,1 20,95 23,15 D wutlenek węgla 2,1 3,3 0,032 0,049 Argon 1,2 1,6 0,933 1,286
Inne drobne ślady 0,005 0,005
T a b e l a II
Temperatura atmosfery
przy powierzchni Marsa Ilość pary wodnej (w mm skroplonej H20 ) przy nasyceniu atm osfery przy w ilgotności 25%
- 1 0 ° C 7,5 1,9
- 2 0 ° C 3,0 0,8
- 3 0 ° C 1,0 0,25
- 4 0 ° C 0,3 0,08
T em peratura atm osfery M arsa przy powierzchni planety w ynosi
praw dopodobnie około — 40° C, a średnia Avilgotność nie pow inna być
większa niż 25% (w artość ta odpowiada wilgotności pow ietrza n ad ziem
skimi pustyniam i). P rzy tych w arunkach ocena teoretyczna je st zgodna
z oceną doświadczalną.
Obłoki obserwowane na Marsie m ożna podzielić n a trzy zasadnicze
grupy:
O b ł o k i b i a ł e , widoczne przy obserwacjach wizualnych oraz na foto
grafiach w świetle niebieskim i fioletowym. A. Dollfus stwierdził, że
obłoki te polaryzują światło tak , ja k skupiska drobnych kryształków lo
dowych. W śród obłoków białych można wyróżnić dwie kategorie: obłoki
pow stające przy nocnym oziębieniu atm osfery oraz obłoki dzienne, tw o
rzące się w skutek kondensacji p ary wodnej unoszonej do góry przez w stę
pujące p rąd y konwekcyjne.
O b ł o k i n i e b i e s k i e , dobrze widoczne w świetle niebieskim i fioleto
wym, n ato m iast niedostrzegalne w świetle czerwonym i żółtym . P raw do
podobnie składają się one również z lodowych kryształków , są jednak
dużo rzadsze od obłoków białych.
74 A . W róblew ski
O b ło k i ż ó łte , widoczne przy obserwacjach wizualnych oraz w świetle
czerwonym. Jest prawie pewne, że są to chmury piasku i pyłu unoszone
przez wiatr z powierzchni Marsa.
Najbardziej tajemniczą cechą atmosfery Marsa jest jej własność bardzo
silnego rozpraszania światła krótkofalowego. Fotografie Avykony wane w świe-.
tle podczerwonym, czerwonym czy żółtym ukazują nam wiele szczegółów
powierzchni planety. Na fotografiach w świetle niebieskim, fioletowym
czy ultrafioletowym szczegóły te nie są widoczne, natomiast tarcza pla
nety wygląda tak, jak gdyby była przysłonięta gęstą, nieprzezroczystą
mgłą. Obserwacje wykazują, że zdolność rozpraszająca atmosfery Marsa
w krótkofalowej części widma jest wielokrotnie większa od wartości
wynikającej z założenia, że rozpraszanie jest wywołane przez cząsteczki
gazu, tzn. przebiega zgodnie z prawem Eayleigha. Oznacza to, że w atm o
sferze tej znajduje się pewna ilość drobno rozpylonej substancji stałej,
której cząstki wywołują obserwowane rozproszenie światła krótkofalo
wego. Zawartość tej substancji może ulegać znacznym zmianom, bowiem
czasami przezroczystość atmosfery Marsa dla światła krótkofalowego
znacznie wzrasta. Na fotografiach w świetle fioletowym można wówczas
dostrzec szczegóły powierzchni prawie tak samo dokładnie, jak na foto
grafiach w świetle podczerwonym. Polepszenie widzialności następuje
bardzo gwałtownie (czasem w przeciągu kilkunastu godzin) i trwa zwykle
tylko kilka dni. E. C. S lip h e r (wg [7]) zwrócił mvagę na niezrozumiały
fakt, że „przejaśnienie*1 to zachodzi zawsze około daty opozycji.
Przyjęto mówić, że owa nieznana substancja tworzy w atmosferze
Marsa tzw. „warstwę fioletową” („violet layer“, „couche violette“).
Wr. 1924 W. H. W r ig h t zauważył, że średnica Marsa na zdjęciach w świetle
ultrafioletowym jest większa o około 150 km od średnicy otrzymanej
z pomiarów zdjęć w świetle podczerwonym (tzw. efekt Wrighta). Zjawisko
to próbowano wyjaśnić przyjmując, że rozpylona substancja, silnie roz
praszająca promieniowanie krótkofalowe, tworzy warstwę położoną na
dużej wysokości nad powierzchnią Marsa. Wyniki późniejszych badań
(np. [8]) pozwalają sądzić, że źródłem efektu Wrighta jest tzw. irradiacja
fotograficzna, która polega na zaczernianiu ziaren kliszy poza granicami
rzeczywistego obrazu. Wielkość irradiacji zależy od czasu naświetlania,
czułości kliszy na poszczególne barwy oraz stopnia przyciemnienia brze
gowego, które w przypadku tarczy Marsa jest różne dla światła fioletowego
i czerwonego. Pozostawiamy zatem nazwę „warstwa fioletowa14 nie prze
sądzając bynajmniej, czy rozpraszająca substancja rzeczywiście tworzy
w atmosferze Marsa wyróżnioną warstwę, czy też jest rozłożona w całej
jej objętości. Pierwsza z tych możliwości jest popierana przez uczonych
amerykańskich i zachodnioeuropejskich (patrz np. [9]). druga natomiast —
przez astronomów radzieckich [10], [11].
M ars w św ietle najnow szych badań
Natura rozpraszającej substancji nie jest wyjaśniona. Spośród róż
nych hipotez (pyl meteorytowy?, pył wulkaniczny?, kryształki CO.,?)
najbardziej prawdopodobne wydaje się przypuszczenie K u ip e r a [2],
który sądzi, że „warstwę fioletową41 tworzą drobne kryształki lodu
(średnica około 4/i) występujące na wysokości 6 —10 km nad powierzchnią
Marsa. Rozrzedzanie się „warstwy fioletowej“ jest według tej hipotezy
wywołane nagłym wzrostem temperatury, który powoduje, że kryształki
zamieniają się w parę.
Dane o przezroczystości atmosfery Marsa (wg zestawień D. de Y au-
c o u le u r s a [9] i N. N. S y t y ń s k i e j [11]) zebrane są na rys. 1. Gruba
TO OS -06 ~ 0 4 -02 --- --- --- --- ---1--- --- ' 4 0 0 0 5 0 0 0 6000 7000 SOOO A D łu g o ś ć f a h
Rys. 1. Przezroczystość atmosfery Marsa. Linia 1 — wyniki wyliczeń teoretycznych przy założeniu, że atmosfera rozprasza zgodnie z prawem Rayleigha; 2 — wyniki takich samych wyliczeń dla atmosfery Ziemi; 3 — przezroczystość atmosfery Marsa w momentach rozrzedzenia warstwy fioletowej; 4 — przezroczystość atmosfery Marsa w jej normalnym stanie; 5 — przezroczystość warstwy fioletowej; (krzywa 3 wg [11],
pozostałe wg [9]).
linia ciągła (4) przedstawia obserwowaną zależność stopnia przezroczystości
od długości fali, natomiast linia (1) — krzywą przezroczystości wyliczoną
teoretycznie przy założeniu rozpraszania rayleighowskiego. Przez odjęcie
obu krzywych otrzymano krzywą (5) rozpraszania „warstwy fioletowej “
Linia (3) przedstawia przezroczystość atmosfery Marsa w momentach
polepszenia widzialności w krótkofalowej części widma. Porównanie tej
76
A . W róblew skikrzywej z krzywą (1) wskazuje, że „warstwa fioletowa" nigdy nie znika
całkowicie.
D o niedawna jedyną teoretyczną pracą na tem at budowy i własności
atm osfery Marsa była praca S. L. H e s s a [12], który przyjm ował, że
rozkład tem peratury w tej atmosferze ma przebieg podobny jak w atm o
sferze Ziemi. A utorzy nowych rozważań teoretycznych (A. I. L e b ie -
d i ń s k i [13], E . M. G o o d y [14]) biorą pod uwagę zasadniczą różnicę
m iędzy atmosferami Ziemi i Marsa. Nasza atm osfera dzięki dużej zawar
tości pary wodnej pochłania całkowicie prom ieniowanie długofalowe
R ys. 2. W łasności atmosfery Marsa według obliczeń A. I. L e b i e d i n s k i e g o [13]. N a osi pionowej z prawej strony odłożony jest stosunek tem peratury atmosfery T na w ysokości z do tem peratury powietrza T x warstw przy powierzchni Marsa; z le wej strony stosunek ciśnienia P na w ysokości z do ciśnienia I \ przy powierzchni; na osi poziomej — stosunek z/z„, gdzie z„ s»20 km. Krzywa 1 przedstawia rozkład ciśnienia: krzywa 2 — rozkład tem peratury (przybliżenie Eddingtona); krzywa 5 — roz kład tem peratury (przybliżenie Schwarzschilda), krzywa 3 — rozkład tem peratury wg
wyliczeń I l e s s a [12].
z wyjątkiem obszaru
S/j,— 13//; atm osfera Marsa natom iast pochłania
tylko promieniowanie z pasm a absorpcji C 0 2 (12,9// — 17,1//).
A. I. L e b i e d i ń s k i [13] rozwiązał zagadnienie równowagi promienistej
atm osfery Marsa, używając przybliżeń Eddingtona i Schwarzschilda i w y
korzystując dane doświadczalne o przezroczystości C 0 2, podane przez
F . M o l i e r a . Otrzymane w wyniku przebiegi zmian tem peratury z w yso
kością podane są na rys. 2 (krzywa 5 — dla przybliżenia Eddingtona,
krzywa 2 — dla przybliżenia Schwarzschilda). N a osi poziomej rys. 2
Mars w świetle najnowszych badań 77
odłożony jest stosunek z/z0, gdzie z0 = A T Jm g & 20 km {A — stała gazowa,
m — średni ciężar cząsteczkowy atmosfery, g — przyspieszenie siły ciążenia
na powierzchni planety, rL\ — temperatura atmosfery przy powierzchni
planety), natomiast na osi pionowej (z lewej strony) — stosunek tempera
tury T powietrza na wysokości z nad powierzchnią Marsa do tempera
tury T 1. Z wykresu widać, że obie omawiane krzywe różnią się od siebie
bardzo nieznacznie, dążąc do asymptoty 4 odpowiadającej Tgr — 109° K .
R . M. G oo dy [14] otrzymał podobny monotoniczny spadek temperatury
z wysokością, w jego jednak wyniku Tgr = 134° K . Dla porównania na
rys. 2 podany jest przebieg zmian temperatury otrzymany przez
S. L. Hessa [12] (krzywa 3). W rozwiązaniu tym na wysokości około 40 km
występuje minimum temperatury, po czym wzrasta ona do wartości gra
nicznej Tur — 170° K .
Bardzo ciekawe są wyniki rozważań S. M i y a m o t o [15], który wyli
czał temperaturę atmosfery Marsa w funkcji zawartości pary wodnej.
Dane doświadczalne, dotyczące współczynnika pochłaniania I I 20 , za
czerpnął on z klasycznej pracy G. C. S i m p s o n a (Mem. Boy. Meteor.
Soc., 3, nr. 21), przyjmując poza tym, że wskutek obecności COa atmosfera
Marsa pochłania całkowicie promieniowanie w obszarze 13
^ —17
j i .Wyniki obliczeń zestawione śą na rys. 3. Na osi poziomej odłożona jest
zawartość pary
Avodnejw atmosferze L (w mm skroplonej wody), na osi
pionowej natomiast — pewna średnia temperatura powietrza T a, określona
przez warunek równowagi promienistej E = lca T\, gdzie E oznacza
energię pochłoniętą przez atmosferę, k — współczynnik (tzw. zdolność
emisyjną) a a — stałą Stefana. Wyliczenia były przeprowadzone dla
k = 1,0 i k = 0,8.
Rezultat pracy S. Miyamoto jest bardzo ciekawy. W normalnych wa
runkach, przy małej zawartości pary wodnej (L < 0,1 mm), atmosfera
Marsa absorbuje niewiele promieniowania długofalowego i temperatura
je j jest niska. Jeśli jednak zawartość pary wodnej zwiększy się, następuje
wzrost temperatury atmosfery; wzrost ten umożliwia dalsze zwiększanie się
wilgotności bezwzględnej, co z kolei pociąga za sobą dalsze nagrzewanie
powietrza. Szczególnie szybki wzrost T s występuje w obszarze L ^ 0,1 mm.
Gdy w pewnej okolicy ilość pary wodnej w powietrzu osiągnie powyższą
krytyczną wartość, nagły wzrost temperatury może wywołać znaczne
naruszenie równowagi mas powietrznych i doprowadzić do powstania sil
nych prądów konwekcyjnych.
Eozważania S. Miyamoto miały na celu wyjaśnienie przyczyn powsta
nia wielkiego żółtego obłoku, który był widoczny w atmosferze Marsa
podczas opozycji 1956 r. Po raz pierwszy zauważyli ten obłok obserwatorzy
japońscy w dniu 20. V III. Zakrywał on wówczas część krain Noachis,
Iapygia i Mare Serpentis. Na fotografiach wykonanych w obserwatorium
78 A . W róblewski
Lowella 27 godzin wcześniej, obłok nie był jeszcze widoczny. Obserwacje
z 25. V III. w ykazały, że żółte chm ury rozszerzyły się znacznie w kierunku
południowo-zachodnim, zakryw ając Argyre I , Argyre I I , Thaumasia
i Lacus Solis. Dalsze rozszerzanie się burzy piaskowej następowało bardzo
szybko. 29. V III zachodni kraniec obłoku objął Mare Sirenum, a w kilka
0,001 0,01 0,1 1 10
L. ( w mm)
Rys. 3. Zależność średniej temperatury atmosfery Marsa Ts od zawartości pary wo dnej L (wg obliczeń S. M i y a m o t o [15]).
dni później chm ury pyłu pokryły prawie całą południową półkulę Marsa
wraz z obszarem polarnym , u trud niając obserwacje powierzchni planety
n a przeciąg wielu tygodni. Była to największa burza piaskowa kiedy
kolwiek obserwowana n a Marsie.
M oment utw orzenia się omawianego obłoku przypadł n a koniec wiosny
południowej półkuli Marsa, kiedy p ara w odna odpływ a n a północ z nad
szybko topniejącej czapki polarnej. Przesuw anie się fali wilgotnego powie
trza jest znaczone stopniowym ciemnieniem okolicznych „m órz“ (patrz
str. 82). Obserwacje w skazują, że fala pociem nienia rozchodzi się z nie
rów nom ierną szybkością, widocznie zależnie od topografii terenu. Jednym
z obszarów, w k tó ry m szybkość rozchodzenia się wilgotnego pow ietrza
jest największa, jest ciemny pas Hellespontus, którego północny kraniec
sty k a się z granicą Noachis i M are Serpentis. Tu właśnie po raz pierwszy
obserwowano pojawienie się wspomnianego żółtego obłoku. O kazuje się,
M ars w świetle najnowszych badań
że według pomiarów radiom etrycznych wykonanych w obserwatorium Lowella [12] wspomniana okolica je s t najgorętszym obszarem półkuli południowej. Tem peratura gruntu dochodzi tu w letnie południe do + 3 0 °C.
S. M iyamoto zwraca uwagę na fak t, że w r. 1956 topnienie południowej czapki polarnej następowało niezwykle szybko, a moment powstania żółtego obłoku przypadł bezpośrednio po okresie najw iększej szybkości topnienia (rys. 4). Zatem w tym okresie przez Hellespontus przepływała
Rys. 4. Topnienie południowej czapki polarnej Marsa w r. 1956 wg pomiarów astro nomów japońskich. Linia ciągła przedstawia zmiany średnicy czapki L; linia przery wana — zmiany je j powierzchni .4 ; linia kropkowana — względną ilośó wody powstałej z topnienia (dA/dt)). Na osi poziomej — długość heliocentryczna Marsa r\. Moment pojawienia się wielkiego obłoku przypadł bezpośrednio po okresie najszybszego to
pnienia czapki. (Według [15]).
fala powietrza o w yjątkow o dużej zawartości pary w odnej. Gdy fala ta doszła do „bieguna ciepła“ przy północnym krańcu Noachis, w atm osferze' zaczęło się gromadzić coraz więcej pary wodnej, co pociągnęło za sobą wspomniany „lawinowy" proces nagrzewania atm osfery i silne zachwianie równowagi powietrza. Wzbudzone w iatry uniosły do atm osfery wielkie ilości piasku i pyłu.
80
A . W róblewskiI I . Powierzchnia
Obserwowane cechy jasnych obszarów powierzchni Marsa, zwanych
„lądam i", świadczą o ich podobieństwie do ziemskich pustyń. Ju ż w r. 1937
E . W i l d t zwrócił uwagę na fak t, że b rak znaczniejszych ilości tlenu
w atmosferze świadczy o tym , że gaz ten został praw ie całkowicie zużyty
na utlenienie skał i minerałów powierzchni planety. W edług W ildta
“ląd y “ Marsa są p ok ry te substancjam i o dużej zaw artości związanego
tlenu, np. często w ystępującym i w naszych pusty n iach tlenkam i żelaza.
Barw a tych minerałów jest istotnie bardzo zbliżona do barw y „lądów “
Marsa. Obserwacje Dollfusa [0] wskazują, że powierzchnia „lądów“ p o lary
zuje światło
avta k i sam sposób, jak powierzchnia drobno sproszkowanego
lim onitu (2Fe20 3 n H 20 ), zbliżając się do niego również pod względem ro z
kładu albeda w widzialnej części w idm a [16]. Inne badane przez Dollfusa
substancje (augit, amfibol, h em aty t, tlenek ty ta n u , tlenek cyrkonu, różne
gatunki popiołu wulkanicznego) polaryzują światło w odm ienny sposób.
Podobieństwo własności „lądów“ M arsa i lim onitu znika jednak, jeśli
rozciągniemy obserwacje na podczerwoną część widma. K uiper [2] stw ier
dził mianowicie, że albedo „lądów“ szybko maleje ze w zrostem długości
fali i przy 2[i je st już bliskie zeru, tym czasem zdolność odbijająca popiołu
wulkanicznego i zawierających tlenki żelaza piasków i skal z p u sty ń
Arizony, Texasu i Oklahom y w zrasta m onotonicznie w całym obszarze
podczerwieni. Okazało się natom iast, że powierzchnia „lądów “ odbija
światło tak , jak brązowawa skała zwana ryolitem felzytowym. J e s t to
skała wylewna, odm iana porfiru kwarcowego, w ystępująca w wielu okoli
cach n a Ziemi. W ynik badań K uipera nie oznacza oczywiście, że cała
powierzchnia „lądów“ Marsa jest p o k ry ta ryolitem felzytowym, świadczy
natom iast o tym , że lim pnit czy popiół w ulkaniczny mogą tam występować
av niewielkich tylko ilościach. O statnie kolorym etryczne badania K uipera
[22] w skazują na dużą różnorodność odcieni b arw poszczególnych p u sty ń
(od koloru ciemnej ochry (Aeria), poprzez pom arańczow y (Hellas i Auso-
nia), do bladożółtego (Libya).
Obserwowaną jasność powierzchni p lan et przedstaw ia się zwykle wzo
rem postaci B = B 0(cosi)q. We wzorze ty m B oznacza jasność części
tarczy planety widzianej pod kątem i, B 0 — jasność tej samej okolicy
widzianej pod kątem i = 0°, zaś q — „współczynnik gładkości14 określający
chropowatość powierzchni.
B adania B a r a b a s z e w a [17], K o w a l a [18] i innych astronom ów r a
dzieckich prow adzą do wniosku, że powierzchnia Marsa odbija światło
zgodnie z praw em L am berta (</=l), co oznacza, że jest ona bardzo równa.
O statnio A. Dollfus [16] znalazł jednak pewne nieznaczne odchylenia od
praw a L am berta.
M ars w świetle najnowszych badań
81
W iadom o rów nież, że n a pow ierzchni M arsa nie m a gór o w ysokości
p o n a d 3000 m , ta k ie bow iem w zniesienia z o sta ły b y zauw ażone p rz y dzi
siejszej p recy zji b a d a ń . N ierów no m ierność to p n ie n ia czapek p o larn y c h
św iadczy o w y stępo w aniu w okolicach podbieg un ow ych niew ielkich w znie
sień (do 1000 m ), n a k tó ry c h p o k ry w a lodow a u trz y m u je się nieco dłużej.
N ajw iększe z ty c h w zniesień to tzw . O lim pia oraz góra M itchella, inaczej
zw ana Novissim a Thyle.
P o m ia ry te m p e ra tu ry pow ierzchni „lądów “ p o tw ierd z ają ich p u s ty n n y
c h a ra k te r [19], [20], T e m p e ra tu ra osiąga m ak sim u m po upływ ie około
1i
l2god ziny od m o m en tu lokalnego p o łu d n ia. W a rto przy po m n ieć, że w spo
m n ian e opóźnienie je s t zw iązane z przew od nictw em cieplnym g ru n tu K :
m ożna w ykazać, że p rz y K =
oo,m ak sim u m te m p e ra tu ry w y stę p u je
dopiero po upływ ie trz e ch godzin od m o m e n tu p o łu d n ia, n a to m ia s t p rz y
K = 0 — opóźnienia w ogóle nie m a. O późnienie obserw ow ane w p rz y p a d k u
M arsa odpo w iada te m u , co z n a jd u je m y n a ziem skich p u sty n ia c h (dane
I . H a n d e [19] dla p u s ty n i Gobi) o piaszczystej pow ierzchni, źle p rzew o
dzącej ciepło.
•
Je śli chodzi o zagadnienie ta k zw an ych „ k a n aló w “ , to now e o b ser
w acje [21], [22], [23], w yko n y w an e w doskonałych w a ru n k a ch a tm o sfe
ry czn y ch p rz y pom ocy w ielkich narzędzi, przeczą k ateg o ry czn ie w y stę p o
w an iu n a pow ierzchni M arsa jakich k o lw iek form geom etryczn y ch. P r a
widłowe linie są je d n a k d o strzegaln e w m o m e n ta c h niep o k o ju atm o sfe ry
ziem skiej, w idzą je też czasam i ob serw ato rzy p osłu g u jący się niew ielkim i
lu n eta m i. Z godnie z a te m z d aw n y m i p o g ląd am i E . M. A ntoniadiego,
„ k a n a ły “ u zn ać należy za złudzenie o p ty cz n e p olegające n a ty m , że oko
o b serw ato ra łączy podśw iadom ie w linie ciągłe szczegóły z n a jd u jąc e się
n a g ran ic y w idzialności. „ K a n a ły 14 m a ją je d n a k p o d staw ę rea ln ą, bow iem
w ich m iejscu m o żna d ostrzec dużo d ro b n y ch n iereg u larn y ch plam ek ,
ułożonych czasam i w zdłuż p ew nych, w yróżnionych kieru nkó w . Możliwe,
że chodzi t u o pew ne ro zp a d lin y czy doliny, w k tó ry c h k ę p y roślinności
z n a jd u ją lepsze w aru n k i w egetacji (tłu m aczy ło b y to sezonow e zm ian y
w idoczności ,,kanałów “ ). C. T o m b a u g h sądzi, że ta k ie pęknięcia sk o ru p y
M arsa m ogły p o w stać p rzy u p a d k u n a jego pow ierzchnię w ielkich m e te o ry
tó w (M ars je s t blisko stre fy p lan eto id !).
B a d a n ia K u ip e ra [2] p rzesądziły o słuszności hip o tezy , w edług k tó re j
czapki p o larn e M arsa s k ła d a ją się z lodu i śniegu. A lte rn a ty w n e p rz y
puszczenie (p okry w y zestalonego d w u tlen k u węgla — „suchego śniegu“ )
up ad ło w obec stw ierdzenia, że albedo podczerw one czapek p o larn y ch
różni się znacznie od alb ed a COa. P o z a ty m w a rto w spom nieć o b a d a n ia c h
D ollfusa [6], k tó ry stw ierdził, że czapki p o larn e p o la ry z u ją św iatło ta k ,
ja k w a rstw a szronu.
82 A. Wróblewski
przekraczać kilkunastu centymetrów. Na tej podstawie G. de Yaucou-
leurs [9] ocenił masę wody zawartej w czapkach na 1010 ton. Taka ilość
wody rozlana równomiernie po całej powierzchni planety utworzyłaby
warstwę o grubości około 0,7 mm. A. I. Lebiediński [13] zwraca uwagę,
że masa wody zawarta w czapkach polarnych odpowiada w przybliżeniu
maksymalnej ilości pary wodnej, jaka może się pomieścić w atmosferze
Marsa przy całkowitym jej nasyceniu (patrz tablica II). Sądzi on zatem,
że obserwowana wielkość czapek jest uwarunkowana „pojemnością14
atmosfery, natom iast ogólna zawartość wody na Marsie może być dużo
większa. Można bowiem przypuszczać, że po obniżeniu średniej tem pera
tu ry planety reszta wody, nie biorąca udziału w rocznej cyrkulacji pary
wodnej w atmosferze, utworzyła pokrywy lodowe przysypane następnie
przez naniesiony przez wiatry piasek i pył.
Wyniki obserwacji spektrofotometrycznych [17], [18] świadczą o tym,
że albedo czapek rośnie z długością fali. Barabaszew tłumaczy ten czerwo
nawy odcień czapek przeświecaniem czerwonej powierzchni Marsa przez
cienką w arstw ę. lodu. Być może również, że warstwa lodu nie pokrywa
równomiernie obszarów polarnych i pewna część powierzchni pozostaje
odkryta.
Ciemne, zielonkawe „morza“ zajmujące około 1/ 3 powierzchni Marsa
podlegają dość znacznym zmianom sezonowym, które, jak stwierdzono [9]}
są wywołane przez wiosenny przepływ fali wilgotnego powietrza znad
topniejącej czapki polarnej. Po nadejściu fali wilgoci „morza“ ciemnieją
i przybierają dość wyraźny zielonkawy odcień, zmienia się przy tym także
polaryzacja światła odbijanego przez ich powierzchnię [6]. W środku lub
pod koniec lata „morza“ brunatnieją, a następnie wracają do szarawego,
wyblakłego wyglądu, jaki miały w zimie.
G. P. Kuiper [2] i N. P. Barabaszew [17] stwierdzili, że albedo „mórz“
rośnie w miarę wzrostu długości fali, m ają więc one, podobnie jak pusty
nie, barwę czerwonawą. „Morza“ są jednak ciemniejsze od „lądów“ i zna
cznie mniej od nich czerwone, toteż wskutek kontrastu wydają się zielon
kawe. Pogląd Kuipera i Barabaszewa został potwierdzony j>rzez obser
wacje D o l l f u s a [24], S z a r o n o w a [25], K o w a l a [18] i innych.
Wynik ten jest zgodny z obserwacjami Avizualnymi i fotograficz
nymi [23], które wykazują, że powierzchnia „mórz“ nie jest jednolicie
ciemna, lecz składa się z mnóstwa oddzielnych drobnych plamek 'i pasm.
Można zatem przyjąć, że są to w istocie obszary pustynne, podobne do
„lądów“, jednak część ich powierzchni jest pokryta jakąś ciemną sub
stancją. Pozostałe miejsca odsłoniętej pustyni nadają „morzom11 czerwo
nawy odcień. Nie ulega wątpliwości, że ta właśnie ciemna substancja jest
odpowiedzialna za sezonowe zmiany „mórz“. Pod wpływem wilgotnego
powietrza dopływającego z obszarów podbiegunowych ciemnieje ona
Mars w Świetle najnowszych badań
83
i zmienia barwę (a być może i ekspanduje?), wskutek czego „morza“ stają
się mniej czerwone, co obserwatorzy konstatują jako pojawienie się
wyraźniejszego odcienia zielonego.
Ostatnio G. A. T i c h o w [26] zdołał wydzielić z widma „mórz“ przy
czynek pochodzący od ciemnej substancji pokrywającej ich powierzchnię.
Skorzystał on z wyników N. A. K o z y r e w a [27], który podczas opozycji
1954 r. fotografował widmo Marsa przy pomocy wielkiego spektrografu
Obserwatorium na Krymie. Duża czułość przyrządu pozwalała na obser
wację widma poszczególnych niewielkich wycinków tarczy planety, toteż
Kozyrew mógł zbadać dość dokładnie widmowy rozkład albeda Syrtis
M aior oraz pustyni otaczającej to „morze“ (rys. 5).
Rozumowanie Tichowa było proste: Wielka Syrta jest tylko częściowo
pokryta ciemnymi plamami, wobec tego je j albedo A m jest wynikiem
nało-Rys. 5. W yniki spektrofotometrycznycli badań N. A. K o z y re w a [27], Linia I przedstawia zależność od długości fali stosunku natężenia widma „lądów" Marsa
do natężenia widma Słońca. Linia I I — ta sama zależność dla „mórz“.
żenią się albeda ciemnej substancji A r i albeda odsłoniętych miejsc pu
styni Ai — tak, jak to jest wyrażone przez przybliżony związek A m — fA r +
+ (1 — f ) A t, gdzie / oznacza ułamek powierzchni zajętej przez ciemne
plamy. Wartości / dokładnie nie znamy, jednak z przebiegu obu krzywych
(rys. 5) i wąrunku A r > 0 można ocenić, że / > 53 % . Przyjm ując / = 53 %
można znaleźć widmowy rozkład albeda substancji pokrywającej po
wierzchnię Wielkiej Syrty. Z rys. G widać, że albedo to zmienia się w ca
łym zbadanym obszarze widma dość nieznacznie, jednak około 5200
A
występuje wyraźne maksimum. Wynika stąd, że ciemna substancja ma ko
lor szarozielonawy.
84
A. Wróblewslci
Obserwacje I. K . K o w a la [18] w skazują, że odbicie św iatła przez
powierzchnię „m órz“ w ykazuje dość znaczne odchylenia od praw a L am
berta (współczynnik gładkości q wynosi 0,62). W ynik ten został potw ier
dzony przez obserwacje w ykonane podczas ostatniej opozycji (q = 0,49)
[28]. Okazuje się więc, że „m orza“ m a ją powierzchnię znacznie bardziej
nierów ną niż „lądy“.
E. J . O p ik zwrócił uwagę na zadziw iającą trw ałość „m órz“ [29],
W prawdzie ich linia brzegowa ulega drobnym zmianom, zasadniczy kształt
ALBEDO
DŁUGOŚĆ FALI
Rys. 6. Rozkład widmowy albeda roślinności Marsa według T ic lio w a [26].
jednak pozostaje niezmienny. J e s t to ty m dziwniejsze, że burze piaskowe
(żółte obłoki) są n a Marsie zjawiskiem bardzo częstym. Niesiony w iatrem
pył musi niewątpliwie pokryw ać częściowo powierzchnię „m órz“. Jeśli
mimo to nie zostały one do tąd całkowicie zasypane, to jasne jest, że muszą
mieć jakąś zdolność regeneracyjną, ta k ą ja k ą posiada n a przykład roślin
ność żyjąca n a pustyniach.
I I I . Przypuszczenia odnośnie natury „mórza
N ajbardziej rozpowszechnioną hipotezą o n atu rze „m órz“ Marsa jest
hipoteza w egetacyjna, w ysunięta jeszcze w r. 1877 przez E. L ia is a .
W edług tej hipotezy dziwne własności „m órz“ : sezonowe zm iany i zdolność
regeneracyjną, można w yjaśnić przyjm ując, że powierzchnia ich jest
częściowo porośnięta roślinnością.
K ilka la t tem u uczony am erykański D. Mc L a u g h l i n w ysunął hipo
tezę [30], [31], [32], według której „m orza“ są obszaram i p o krytym i n a
niesionym przez w iatr popiołem w ulkanicznym , k tó ry jest w yrzucany
przez liczne w ulkany położone wzdłuż ich brzegów.
P u n k tem w yjścia rozw ażań Mc Laughlina było stwierdzenie, że w ięk
szość „m órz“ M arsa m a specyficzny k ształt. N a półkuli południowej
ciągną się one od rów nika w kierunku południowo-wschodnim, n atom iast
ich zatoki, w ysunięte n a półkulę północną, w ykrzyw iają się i przybierają
kierunek północno-wschodni. W idać to w yraźnie na schem atycznej mapie
M ars w świetle najnowszych badań
85
Marsa opracowanej przez McLaughlina na podstawie obserwacji E. M. An-
toniadiego (rys. 7). Dwie wielkie „zatoki“, Syrtis Maior i Margaritifer
Sinus, mają w części położonej na północ od równika kierunek północno-
wschodni, natom iast po przejściu równika wykrzywiają się i biegną w tym
samym kierunku co większość „mórz“ : 31 are Cimmerium, Mare Sirenum
i inne. Kierunki „mórz“ i „zatok“ odpowiadają według McLaughlina kie
runkom wiatrów okresowych podobnych do naszych monsunów. Na Ziemi
R ys. 7. Schem atyczna m apa Marsa opracowana przez D . Mc L a u g lil in a na pod stawie m apy Antoniadiego. Strzałkami oznaczone są kierunki wiatrów [30].
cyrkulacja atmosferyczna jest bardziej skomplikowana, głównie dzięki
obecności oceanów i łańcuchów górskich, dlatego też monsuny rozwijają
się na wielką skalę tylko w obszarze Oceanu Indyjskiego, gdzie na północ
od równika znajduje się wielki kontynent azjatycki, na południe zaś
rozpościera się ocean. Na Marsie nie ma wysokich gór ani oceanów, toteż
system monsunów ogarnia w jednolity sposób całą powierzchnię planety.
Najsilniejsze wiatry wieją na Marsie wówczas, gdy znajduje się on w peri-
helium swojej orbity. Na półkuli południowej panuje wtedy lato, monsuny
wieją więc z północy na południe, przenosząc masy powietrza do obsza
rów niskiego ciśnienia. W skutek działania siły Coriolisa w iatry na półkuli
południowej są odchylane w kierunku zachodnim, natom iast po przejściu
równika kierunek ich zmienia się na wschodni, ta k jak to jest przedsta
wione strzałkami na rys. 7. McLaughlin przyjmuje, że na ostrych pół
nocnych krańcach „mórz“ znajdują się czynne wulkany wyrzucające
wielkie ilości popiołu. Silne w iatry wiejące podczas lata półkuli
86
A . Wróblewskiwej unoszą ten popiół i zasypują nim okolice położone bardziej na po
łudnie. K ształty obszarów pokrytych osadami będą zatem zgodne z kie
runkami wiatrów. Zasypaniu przez popiół opierają się jedynie miejsca
bardziej wzniesione — czerwone „lądy“.
Lato półkuli północnej jest znacznie chłodniejsze niż lato półkuli po
łudniowej, toteż wiatry są wtedy odpowiednio słabsze, i nie mogą osadzić
dużych ilości popiołu na półkuli północnej. McLaughlin zakłada, że
każde „jezioro44 (punkt przecięcia kilku „kanałów") jest również miejscem
występowania wulkanów. Wyrzucany przez nie popiół jest roznoszony
przez wiatry i tworzy smugi „kanałów11. Części „kanałów“ zostają potem
zasypane przez piasek, toteż widzimy „kanał“ jako zbiorowisko drobnych
plamek.
Wiosenne pociemnienie „mórz“ może być według Mc Laughlina wy
wołane wchłanianiem wilgoci przez popiół wulkaniczny. Sezonowe zasy
pywanie „mórz“ cienką warstwą piasku i popiołu mogłoby wyjaśnić obser
wowane zmiany odcieni. Wszystkie te tłumaczenia są jednak mało prawdo
podobne i, jak przyznaje sam autor, stanowią najsłabszą stronę hipotezy
wulkanicznej.
Przeciw hipotezie wulkanicznej wysunięto już wiele poważnych za
rzutów. Wymienię tu najważniejsze:
1) Mars stracił już znacznie większą część ciepła niż Ziemia (ze względu
na większy stosunek powierzchni do objętości), jest więc mało prawdo
podobne, aby występowała tam bardziej ożywiona działalność wulka
niczna [33].
2) Przy wybuchach wulkanów wydzielają się duże ilości pary wodnej.
Gdyby działalność wulkaniczna na Marsie była tak ożywiona, ja k to
przyjmuje Mc Laughlin, musielibyśmy obserwować na nim znaczniejsze
ilości wody [21].
3) Ostre zakończenia zatok „mórz“ Marsa, które według Mc Laughlina
miały być wulkanami wyrzucającymi pył, nie zajm ują stałego położenia
na powierzchni Marsa [34].
4) Dość sztuczny model cyrkulacji atmosfery Marsa, który według
McLaughlina miał zapewnić zasypywanie „mórz“ przez świeży popiół,
nie wydaje się słuszny, a ostatnie obserwacje [15] przeczą niektórym jego
założeniom.
5) Wspomniane poprzednio (patrz str. 80) obserwacje polaryme
tryczne i spektrofotometryczne wskazują, że na powierzchni Marsa jest
niewiele popiołu wulkanicznego.
Do tych zarzutów należy jeszcze dodać bardzo nie przekonywające
tłumaczenie zmian sezonowych. Nie wydaje się zatem, aby hipoteza wulka
niczna była słuszna. Nie ma powodów, aby przypuszczać, że na Marsie
nie ma wcale wulkanów, ale nie można również zakładać, że istnieją one
M ars w świetle najnowszych badań
87
tam tak licznie, że wpływają w decydujący sposób na właściwości po
wierzchni planety. Bliższe prawdy są zapewne późniejsze, mniej katego
ryczne wypowiedzi Mc Laughlina, według których zjawiska obserwowane
na Marsie są wywołane zarówno przez działalność wulkaniczną jak i istnie
nie roślin.
Hipoteza wegetacyjna również znajduje wielu przeciwników. Jednym
z nich jest W. G-. F ie s e n k o w , który formułuje swe zarzuty [35], [36]
w następujący sposób:
1) Sezonowe zmiany „mórz“ można wyjaśnić z punktu widzenia ich
składu chemicznego, nie uciekając się do hipotezy roślinności.
2) Klim at Marsa jest bardzo surowy. Występujące tam ciśnienie i tem
peratura są takie, jakie panowałyby na płaskowyżu wzniesionym na około
20 km ponad powierzchnią Ziemi. Tymczasem na Ziemi już na wysokości
5 km roślinność ustępuje miejsca wiecznym śniegom.
3) W widmie Marsa nie znaleziono dotąd znaczniejszych ilości tlenu,
co świadczy o tym , że nie istnieje tam roślinność zielona.
4) Z historii życia na Ziemi wiadomo, że pierwsze organizmy rozwi
nęły się w wodzie, a dopiero potem przystosowały się do życia na lądzie.
Na Marsie nie ma mórz czy oceanów, a więc życie powstać nie mogło.
5) Pomiary współczynnika gładkości wykonane przez N. N. Sytyń-
ską (1944) wskazują, że „morza“ m ają własności takie same jak „lądy“.
6) Podobny wniosek można wyciągnąć z pomiarów polaryzacji światła
odbitego od „mórz“.
7) Badania albeda i tem peratury „mórz“ wskazują, że pochłaniają one
ciepło tak, jak substancja martwa, a nie jak żywa roślinność.
8) Jeśliby „morza“ Marsa były porośnięte roślinnością, to musielibyśmy
obserwować zmiany kontrastu między „morzami“ i „lądami“ w zależności
od k ąta widzenia. W rzeczywistości zmian takich nie obserwujemy.
Fiesenkow twierdzi, że wymienione fakty przeczą przypuszczeniu, że
na Marsie istnieją rośliny podobne do ziemskich. Mogłyby się tam znaj
dować najwyżej niewielkie ilości prymitywnych bakterii.
W rzeczywistości jednak zarzuty Fiesenkowa nie przesądzają katego
rycznie sprawy niesłuszności hipotezy wegetacyjnej. Przypatrzm y się im
nieco dokładniej.
Zarzuty 5) i 6) nie są słuszne. Nowe, wspomniane wyżej pomiary [18],
[28], [6] wykazują, że jeśli chodzi o polaryzację światła i współczynnik
gładkości, „morza“ różnią się w zasadniczy sposób od „lądów“. Można
również wykazać, że nie są słuszne zarzuty 7) i 8) (patrz [37]). F akt, że
obecnie nie ma na Marsie zbiorników wodnych (zarzut 4) nie oznacza, że
nie było ich tam w przeszłości. Tem peratura na Marsie nie spada prawdo
podobnie poniżej — 70° C. Rośliny podobne do porostów mogą z łatwością
przetrzymać takie warunki, jeśli te ostatnie znoszą nawet zanurzenie
88
A . Wróblewskiw ciekłym powietrzu. Eksperymenty przeprowadzone na Ziemi [38] wska
zują, także, że obniżenie ciśnienia do 80 mb nie zabija roślin, lecz prze
ciwnie — czasem powoduje ich szybszy rozwój. Nie mamy więc prawa
twierdzić, że klimat Marsa wyklucza możliwość istnienia na nim roślin
podobnych do ziemskich.
Zarzut .1) również nie wydaje się słuszny. Przy tak suchym klimacie, jaki
panuje na Marsie, wykluczone są zmiany barwy powstające przy hydra
tacji związków nieorganicznych. Nie znamy również innych przyczyn mo
gących wywoływać takie zmiany (światło słoneczne?, wahania tempera
tury?). Tłumaczenie zmian sezonowych jest najsłabszą stroną hipotez
nieorganicznych, jak to zresztą przyznają sami ich autorowie.
Najpoważniejszy wydaje się zarzut 3). Istotnie, większość tlenu na
szej atmosfery jest pochodzenia organicznego (rośliny wydzielają tlen
w procesie fotosyntezy). Nie jest jednak wykluczone, że rośliny marsyjskie
przystosowały się do „wewnętrznego oddychania'4 tlenem wytworzonym
przy fotosyntezie [38]. Ostatnie badania E . C. S t o n e (cyt. wg [39]) wska
zują, że takie przystosowanie jest możliwe w pewnych warunkach nawet
na Ziemi. Trzeba poza tym pamiętać, że ziemskie porosty, w których
czynności życiowe przebiegają w małej skali, wydzielają do atmosfery
tylko niewielkie ilości tlenu. Brak na Marsie znaczniejszych ilości tlenu
nie może wykluczać istnienia na jego powierzchni pewnych roślin po
dobnych do ziemskich.
Rewelacyjne wyniki badań, przeprowadzonych w r. 1956 przez astro
noma amerykańskiego W. M. S i n t o n a [40], rzucają nowe światło na
zagadnienie możliwości istnienia roślin na Marsie. Sin ton zwrócił uwagę na
fakt, że wszystkie ziemskie rośliny pochłaniają bardzo silnie promienio
wanie o długości fali 3,46 [x. To silne pasmo absorpcyjne jest wywołane
obecnością w roślinach związków węgla i wodoru (podstawowe pasmo
oscylacyjne wiązania O—H). Szczególnie łatwo wykryć je w roślinach su
chych (takich jak porosty), w innych bowiem jest ono maskowane przez
pasm a absorpcyjne wody (3,1 n i 3,6 /*). Wobec warunków panujących
na Marsie należy się tam spodziewać istnienia roślin o małej zawartości
wody, toteż poszukiwanie w widmie „mórz“ pasm a 3,46 fi można uznać
za experimentum crucis hipotezy wegetacyjnej.
Podczas ostatniej opozycji Sinton obserwował widmo Marsa przy po
mocy 155-cm reflektora obserwatorium Harvardzkiego, połączonego z czu
łym detektorem promieniowania podczerwonego (komórka z warstwą PbS,
chłodzona ciekłym azotem). Niestety promieniowanie Marsa w tej części
widma jest tak słabe, że nie można było badać z osobna „mórz“ i „lądów“ .
W celu pozbycia się wpływu atmosfery ziemskiej i wyeliminowania błę
dów systematycznych badano w tych samych warunkach widmo Słońca
i Księżyca.
Mars w świetle najnowszych badań
89
Końcowy rezu ltat przedstaw iony jest na rys. 8. R ozrzut punktów p o
miarowych jest dość duży i trudno jest na oko wnioskować o obecności
pasm a 3,46 /i, toteż Sinton poddał swe wyniki dokładnej analizie s ta ty
stycznej.
P atrząc na rys. 9 trzeb a pam iętać, że obserwowane widmo Marsa
pow staje z nałożenia się trzech czynników: prom ieniow ania termicznego
powierzchni planety, św iatła słonecznego odbitego od powierzchni pu sty ń
1 2 0
1 0 0
8 0
6 0
Rys. 8.
oraz światła odbitego od hipotetycznej roślinności m arsyjskiej. Sinton
próbował przedstaw ić obserwowaną krzyw ą albeda M arsa jako sumę k rzy
wych w ynikających z w ym ienionych trzech czynnikÓAV (rys. 9). K rzyw ą
prom ieniow ania termicznego m ożna łatw o wyznaczyć znając tem peraturę
powierzchni plan ety (linia 2), albedo p u sty ń można przyjąć za stałe,
nie znam y bowiem związków nieorganicznych w ykazujących selektywne
pochłanianie w tym obszarze widma (linia 1); jako trzecią krzyw ą składową
p rzyjął Sinton wyznaczony doświadczalnie rozkład albeda porostów (li
nia 3). Analiza staty sty czn a w ykazała, że trzy wymienione krzyw e wcho
dzą do obserwowanej sumy (linia 4) w tak im stosunku,
a vjakim pozostają
ich rzędne na rys. 9. Największy przyczynek pochodzi zatem od krzywej
porostów. Zastosowanie te s tu -„ t“ Gaussa w ykazuje, iż praw dopodobień
stwo tego, że krzyw a porostów nie daje żadnego w kładu do obserwowanego
albeda Marsa, jest mniejsze od 1 % . P om iary Sintona w ym agają spraw
dzenia, jednak osiągnięte wyniki są niezwykle ciekawe i według słów
3 '3 y '4 3 '5 3 '6 ,ll
90
A . W róblewskiautora wskazują, że „obecność roślinności na Marsie jest wysoce prawdo
podobna" („extremely likely“).
W sumie zatem hipoteza wegetacyjna najlepiej i najbardziej naturalnie
tłumaczy obserwowane własności powierzchni Marsa. Przypuszczalnie
Rys. 9. W yniki analizy statystycznej wyników S i n t o n a [40]. Na obserwowaną krzyw ą 4 składają się: krzywa 1 — promieniowania odbitego przez powierzchnię pustyń; krzywa 2 — promieniowania termicznego Marsa i krzyw a 3 — prom ienio wania odbitego od powierzchni porostów. Krzywa 3 została otrzym ana na pod
stawie obserwacji ziemskich porostów.
istnieją tam tylko prymitywne rośliny podobne do naszych porostów,
choć badania Tichowa [38] wskazują na możliwość daleko idącego przy
stosowania się roślin wyższych do życia na tej planecie.
LITER A TU R A
[1] G. D e V a u c o u le u r s , Mem. Soc. Roy. Lifege, X V III, 161, 1957.
[2] G-. P. K u ip e r , a rt. w zbiorze The Atmospheres of the Earth and Planets, 306> Chicago 1952.
[3] J . G r a n d je a n , R. M. G o o d y , Ap. J .
121,
548, 1955.[4] T. D u n h a m , a rt. w zbiorze The Atmospheres of the Earth and Planets, 288. [5] C. C. K ie s s et al., Ap. J .
126,
231, 1957.[6] A. D o llf u s , Ann. d ’Astroph. Suppl., nr. 4, 1957. [7] E. P. M a rtz , J r., P . A. S. P ., 6 6, nr. 389, 45, 1954.
M ars w świetle najnowszych badań 9 1
[9] (1. d o V a u c o u l e u r s , Physique de la planetę M ars, P a ris 1951 (przekład ros.:
F izik a planiely M arsa, M oskwa 1956).
C10] W . AV. S z a r o n o w , A str. Żur. X X X IV , n r. 4, 557, 1957.
[11] N. N . S y t y ń s k a , W ielikoje protiwostojanie M arsa, M oskwa 1956. [12] S. L. H e s s , J o u r , of M eteorol. 7, 1, 1950.
[13] A. I. L e b i e d i n s k i , Mem. Soc. R oy. Lifege, X V I I I, 174, 1957. [14] R. M. G o o d y , W e ath er, 12, n r. 1, 3, 1957.
[15] S. M iy a m o t o , C ontrib. I n s tit. A stro p h . a n d K w asan O b serv ato ry , n r. 71, 1957. [16] A. D o l l f u s , C. R. A cad. Sci., 244, n r. 2, 162, 1957. [17] N . P . B a r a b a s z e w , A str. Ż ur. X X IX , n r . 5, 162, 1952. [18] I. K. K o w a l, A str. Ż ur. X X X IV , nr. 3, 412, 1957. [19] F . G i f f o r d , A p. .1. 123, 154, 1956. [20] W . M. S i n t o n , S ky an d Telescope, X IV , n r. 9, 360, 1955. [21] G. P . K u i p e r , P . A. S. P . 67, 275, 1955. [22] G. P . K u i p e r , A p. J . 125, n r. 2, 317, 1957. [23] A. D o l l f u s , L ’A stronom ie, 67, nr. 3, 95, 1953. [24] A. D o l l f u s , C. R . A cad. Sci., 244, 1458, 1957. [25] W . W . S z a r o n o w , A str. Cirk. n r. 183, 1957.
[26] G. A. T ic h o w , Izw . K rym skoj A str. Obs. X V I, 159, 1956. [27] N . A. K o z y r e w , Izw . K ry m sk o j. A str. Obs. X V , 147, 1955. [28] N . P . B a r a b a s z e w , W iestn ik A k. N au k Z S R R , n r. 5, 34, 1957. [29] E. J . O p ik , Irish A str. J o u r. 1, 37, 1950. [30] D . M c L a u g h l i n , T he O b serv ato ry , 74, n r. 881, 167, 1954. [31] D . Mc L a u g l i l i n , A. J . 60, nr. 7, 261, 1955. [32] D . M c L a u g h l i n , T he Scientific M onthly, 83, n r. 4, 176, 1956.
[33] H . C. U r e y , głos w dy sk u sji n a S ym pozjum w Ltóge, 1956, Mem. Soc. R oy. X V II I, 181, 1957.
[34] J . S a d i l , P laneta M ars, P ra h a 1956.
[35] W . G. F i e s e n k o w , W oprosy Filozofii, n r. 3, 106, 1954. [36] W . G. F i e s e n k o w , A str. Ż ur. X X X I I I , nr. 3, 440, 1956.
[37] A. W r ó b l e w s k i , P o stę p y A stronom ii, V, n r. 2, 74, 1957; Z tajem nic M arsa,
PW N W arszaw a, 1958.
[38] G. A. T ic h o w , Astrobiologia, W arszaw a 1956, W iedza Pow szechna. [39] W . v o n B r a u n , W . L e y , E xploration oj M ars, New Y o rk 1956. [40] W . M. S i n t o n , A p. J . 126, n r. 2, 231, 1957.
Próba nowej metody w dynamice układów gwiazdowych
KONRAD RU DN IC K IS tan obecnych teorii dynam icznych dotyczących układów gwiazdo
wych (galaktyk, gromad) je st bardzo nie zadow alający [1]. Po pierwsze,
istniejące teorie posiłkują się bardzo skom plikowanym i równaniam i m a
tem atycznym i, któ ry ch przynajm niej tym czasem nie um iem y ogólnie
rozwiązać, a uzyskanie pewnych rozw iązań szczególnych w ym aga nader
skomplikowanych, długich i tru d n y ch rachunków . Po wtóre, otrzym ane
w ten sposób rozw iązania nie są zgodne ze stanem faktycznym obserwo
w anym w rzeczywiście istniejących układach gwiazdowych. Po trzecie,
teorie uzyskane n a podstaw ie ty ch rozwiązań posiadają wewnętrzne
sprzeczności m atem atyczne {2], a nieliczne próby uzyskania teorii bez
w ew nętrznych sprzeczności prow adzą do wyników całkiem niedorzecznych,
jeśli idzie o ich porównywalność z obserwacjami [3], W yłączywszy spod
rozw ażań próby ostatniego ty p u , m ożna ogólny schem at budow y teorii
dynam icznych układów gwiazdowych scharakteryzow ać jeszcze n astęp u
jąco. Pierwszym członem tych teorii są bardzo precyzyjnie formułowane
założenia, możliwie ja k najbardziej zgodne z rzeczywistością. D rugim
członem są bardzo trudne, długie i skomplikowane rachunki, prowadzące
do rozwiązań sprzecznych teoretycznie i niezgodnych z rzeczywistością.
Wreszcie trzecim i o statnim członem jest sztuczne dopasowywanie wyników
do stanu wiadomości uzyskanych obserwacyjnie, k tó re polega na grubych
uproszczeniach, przypuszczeniach, szacunkach. W ten sposób grube koń
cowe rozważania teorii niweczą całkowicie precyzję podstaw , na których
jest zbudow ana. Ta precyzja staje się w rezultacie zbędna.
Teoria O g o r o d n i k o w a ogłoszona
a vkońcu ubiegłego roku [4] nie
wprowadza do swoich podstaw precyzji. Jej założenia są grube i tylko
w pew nym dość dalekim przybliżeniu zgodne z rzeczywistością. U zyskana
w ten sposób teoria jest oczywiście niezdolna do objaśnienia szczegółów
stan u dynamicznego układów gwiazdowych, może jednak rzucić pewne
światło na rodzaj procesÓAy i zjawisk, k tó re w nich zachodzą. W każdym
razie co do zgodności z obserwacjam i nie jest gorsza od teorii dotychczaso
wych, jest n atom iast od nich znacznie krótsza. D la porów nania można
zaznaczyć, że klasyczna już dziś teoria dynam iczna C h a n d r a s e k h a r a
z la t 1939/40 została ogłoszona na 355 stronach druku [5], zaś om awiana
Próba nowej metody w dynamice układów gwiazdowych
teoria Ogorodnikowa zawiera ich zaledwie 20. Prawda, że wynik tylko
dlatego otrzymuje się tutaj tak prosto, iż Ogorodnikow w wielu przypad
kach sprowadza postawione przez siebie problemy do problemów znanych
już w fizyce teoretycznej, lub do rozwiązanych i przedyskutowanych rów
nań matematycznych, i powołuje się na gotowe wyniki uzyskane przez
innych badaczy, podczas gdy Chandrasekhar w swojej teorii posługiwał
się stale nowymi, nie rozwiązanymi jeszcze przez nikogo równaniami. Ale
umiejętność sprowadzania zagadnień aktualnych do rozwiązań dawnych
jest właśnie jedną z niewątpliwych zalet w pracach naukowych.
Teoria Ogorodnikowa dotyczy galaktyk. W każdej galaktyce Ogorodni
kow wyróżnia dwie części: ciało główne i koronę. Ciało główne to środkowa
część galaktyki, gęsto wypełniona gwiazdami, która decyduje o typie
całej galaktyki i o panujących w niej stosunkach dynamicznych. Korona
przedstawia natomiast części zewnętrzne galaktyki, rzadko wypełnione
gwiazdami, mające mniejsze znaczenie dla całości.
Czasem relaksacji T 0 nazywamy w dynamice gwiazdowej okres czasu,
po którego upływie gwiazda należąca do układu gwiazdowego wskutek
bliskich spotkań z innymi gwiazdami i związanych z tym działań grawita
cyjnych (czyli wskutek działania tzw. sił nieregularnych) zmieni w znacznym
stopniu prędkość lub kierunek ruchu. Nie wdając się w ścisłe definicje —
które byw ają zresztą różne — można powiedzieć, że po upływie czasu
relaksacji ruch gwiazdy w układzie jest zależny tylko od ogólnych warun
ków panujących w układzie, natomiast zatraca już związek z ruchem po
czątkowym. Po upływie czasu relaksacji następuje jakby ogólne wymie
szanie, wymiana energii, wymiana prędkości pomiędzy gwiazdami.
Ponieważ w galaktykach gwiazdy .są od siebie znacznie oddalone,
dotychczas uważa się, że wzajemne oddziaływania grawitacyjne poszcze
gólnych gwiazd w czasie rzadkich, bliskich spotkań nie odgrywają większej
roli w dynamice gwiazdowej. Czas relaksacji szacuje się jako bardzo długi,
często dłuższy niż cały czas życia galaktyk. Ogorodnikow — przeciwnie,
zakłada bardzo krótki czas relaksacji, znacznie krótszy od ilorazu D\v.
(D
— średnica galaktyki, v — średnia dla danej galaktyki prędkość swoista
gwiazdy). To znaczy, że energie gwiazd ulegają całkowitemu przemiesza
niu w czasie znacznie krótszym niż czas potrzebny do przebiegnięcia przez
gwiazdę poruszającą się z prędkością swoistą w poprzek galaktyki J).
Dla naszej Galaktyki w myśl tego założenia należałoby uznać czas rela
ksacji za znacznie krótszy od 4.108 lat.
Takie założenie jest wprawdzie sprzeczne z obecnymi oszacowaniami
czasu relaksacji w galaktykach, ale, po pierwsze, nie można być przeko
nanym, że jest ono dalekie od prawdy w gęstszych częściach galaktyk
*) Prędkością swoistą nazywamy różnicę między prędkością całkowitą gwiazdy a prędkością średnią gwiazd w danym miejscu galaktyki.