• Nie Znaleziono Wyników

"Bydgoszcz? Ach, tutaj także mieszkałam kilka lat..." - obraz Bydgoszczy w "Stenogramach Anny Jambor" Kazimierza Bierońskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Bydgoszcz? Ach, tutaj także mieszkałam kilka lat..." - obraz Bydgoszczy w "Stenogramach Anny Jambor" Kazimierza Bierońskiego"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

„B

ydgoszcz

? A

ch

,

tutaj

TAKŻE MIESZKAŁAM KILKA

LAT...”

O

braz

B

ydgoszczy w

S

tenogramach

A

nny

J

ambor

K

azimierza

B

ierońskiego

Kiedy trzy tomy Stenogramów Anny Jambor ukazywały się kolejno w 1958, 1959

i 1960 roku, nikt nie wiedział, że ich autoremjest Kazimierz Bieroński. Pisarz nie

ujawnił swego nazwiska na okładce i konsekwentnie podtrzymywał w czytelniku przekonanie o autentyczności stenografowanego dziennika. Powieść opatrzyłprzed­

mową podpisaną nazwiskiem KazimieryRóżyc,utworzonym od swegoimienia oraz

od imienia żony. Fikcyjna redaktorka wyjaśniana wstępie, wjaki sposób stenogramy

Anny Jambordostały się w jej ręce. Opowiadatakże otym, jak z wielkimtrudem je

odczytała,przetranskrybowała, aczęściowo także przetłumaczyła z niemieckiego,

a następnie dokonała odpowiednich skrótów i ostatecznie przygotowała do druku.

Ukazanie się książki było ongiś rewelacją czytelniczą, a w środowisku literackim

długo zastanawiano się, kto jest jej rzeczywistym autorem. Sam Bieroński w wy­

dawnictwie podał się jedynie za pośrednikamiędzy Kazimierą Różyc awydawcą.

Do mistyfikacji przyznał się dopiero po kilku latach. W 1997 roku wydawnictwo

„Iskry” wznowiłopowieść Bierońskiego,tymrazemw sześciotomowymwydaniu.

Brak odpowiedniejpromocji sprawiłjednak, że książka nieznanego autora nie po­

wtórzyła sukcesu wydawniczegosprzed przeszłoczterdziestu lat.

Kazimierz Bieroński jako twórca StenogramówAnny Jambor świadomie pozo­ stawałw cieniu. Postawa ta charakteryzuje całąjego twórczość. Większość swych

utworów drukował anonimowo lubpod pseudonimem. Konsekwencją przyjęcia przez

pisarzatejstrategii są ogromnetrudności, na jakie napotyka czytelnik pragnący zdo­

być podstawowe choćby informacje na temat pisarza lub jego twórczości.Nazwisko

Bierońskiego nie zostało odnotowane aniw takich powszechnieznanych opracowa­

(2)

Literatura polska XX wieku(2000), ani teżw wydawnictwacho charakterze regio­ nalnym, takich jak informator Pisarze Wielkopolski (1971) lub Wielkopolski słownik biograficzny (1981). Wzmianki o pisarzu znaleźć można jedyniew mało dostępnym

opracowaniu Poznań literacki. Książki i ludzie (1964). Na jego podstawie notkębio­

graficzną o autorze sporządziła Anna Piotrowicz, która, gromadząc materiał

egzem-plifikacyjny do badań nad typamiregionalizmów leksykalnych, wykorzystała między

innymi Stenogramy Anny Jambor (Piotrowicz 1991a; 1991b: 122).

Kazimierz Bieroński urodził się w 1899 roku w Grębowie podSandomierzem.

Wlatach 1917-1923 studiował ekonomię początkowo na Uniwersytecie Jagielloń­

skim, anastępnie naUniwersyteciePoznańskim. Debiutował w 1917 roku wierszami

i nowelami drukowanymi w prasie krakowskiej. W1922 roku wydał w Poznaniu tom

wierszy zatytułowany Snyo szczęściu.W 1923 roku zorganizował strajk pracowników

Banku Polskiegoi zmuszony został do wyemigrowania z kraju. W kilkalat później

powrócił doPolski. Okupację spędziłw Warszawie.W latach 1945-1947 organizo­

wał Poznańskie Zjednoczenie Energetyczne, a następnie został asystentem profesora Rutkowskiego,wykładającego na poznańskiej ekonomii. Doktoryzował sięzhistorii

gospodarczejPolski. Od tego czasu związał swój los z Poznaniem. Oprócz Steno­ gramówAnny Jambor wydał między innymi powieści historyczno-przygodowe: ElTalamiz (1963) orazW służbie złotego lwa (1971). Znajomość kobiecychniuansów,

w któretak obfitują rzekome dzienniki Anny Jambor,zawdzięczał prawdopodobnie

żonieRóży. Zmarłw 1970 roku.

Te skąpe informacje biograficzne nie wskazująnato, aby Bieroński w jakiś szcze­ gólnysposób związany był z Bydgoszczą. Być może bywał w tym mieście i znałoso­

biścieniektórych bydgoszczan. Niebył jednak, nawetprzezkrótki czas, jego stałym

mieszkańcem.Trudnodomniemywać zatem,że Bydgoszczstałasiędlapisarza miej­

scem szczególnym. Z tego też powodu warto skonfrontować obraz Bydgoszczy, jaki

pojawia się na kartach StenogramówAnny Jambor, z obrazemtego miastawykre­

owanym w tekstach pisarzy silniepodkreślających swezwiązki zBydgoszczą.

Jerzy Sulima-Kamiński, rodowity bydgoszczanin, w kolejnych tomach „sagi

o bydgoskimdrobnomieszczaństwie”zatytułowanejMost Królowej Jadwigi opowiada

o trzech okresach dziejów Bydgoszczy, począwszyod lat trzydziestychXX wieku,

poprzezokupację niemiecką, aż po lata 1945-1956 (Sulima-Kamiński 1988). Jego

książka znostalgią utrwalazarówno wydarzenia historyczne,jak i codzienność miesz­

kańcówmiasta-ich zwyczaje, mentalność oraz specyfikęjęzyka. W krągliteratury

kreującej obrazy utraconychdomów rodzinnych wpisuje się także powieśćTadeusza

NowakowskiegoObóz Wszystkich Świętych (1990). Utwór ten manie tylko uniwer­

salny wymiar odnoszący się do określonej sytuacjiegzystencjalnej(por.Danilewicz

Zielińska1992: 186),aletakże kreuje we wspomnieniach jednego z bohaterów wyide­

alizowany, „arkadyjski” obraz Bydgoszczy (por. Staśkiewicz 1998). Nowakowski,

choć urodzony w Olsztynie iprzez większośćswego dorosłegożyciaprzebywający na emigracji wAnglii i Niemczech,pozostałsilniezwiązany z Bydgoszczą, w której

(3)

przeżył wczesną młodość. W Obozie Wszystkich Świętychwyraźnie widaćślady wpa­

janego mu niegdyś między innymi przez ojca (dziennikarza„Dziennika Bydgoskie­

go”) przekonania o wyjątkowości tego miasta. Bieroński, pozbawiony tak osobistych

związków z Bydgoszczą, kreuje obraz miasta i jego mieszkańców z zupełnieinnej

perspektywy.

Stenogramy Anny Jambor to szczegółowy, sporządzony w formie dziennika,

zapiswydarzeń z życia młodej kobiety, pochodzącej z kupieckiej rodziny osiadłej

na Pomorzu. Czytelnik, śledząclosy Anny Jambor, jej karieręiwewnętrznedojrze­

wanie, przenosi się wraz z bohaterką z Pomorza do Poznania, Warszawy, aletakże

do Krynicy,Zakopanego, Rabki,a potemmiędzy innymi do Paryża, Londynu, Wied­

nia, Szwajcarii, Włoch, na Lazurowe Wybrzeżei v Pireneje. Bydgoszczjestzatem

jednym zwielu miejsc, z którymi Anna Jambor związała swoje życie. Urodziła się

w Wąbrzeźnie, skąd po śmierci matki, jako kilkunastoletnia dziewczynka, przyjechała

do Bydgoszczy, na wychowanie do przyrodniej siostry ojca - ciotkiKatarzyny.Mia­

sto opuściła wwieku 20 lat, kiedy to w 1928 roku rozpoczęła studia ekonomiczne

i prawnicze na Uniwersytecie Poznańskim.Odtąd jejzwiązki z Bydgoszczą stająsię

coraz luźniejsze.

W tekście powieści liczącymłącznieokoło 1860 stron pojawia sięogromna liczba

nazw,zasługujących na osobne badania onomastyczno-stylistyczne. Na ichtle nazwa

Bydgoszczzostała użyta84 razy, natomiast leksemprzymiotnikowybydgoski֊21razy.

Blisko połowatychwyrazów została wyekscerpowana z pierwszego tomupowieści,

cojest oczywiste ze względu nato, żewydarzenia w nimprzedstawione częściowo

rozgrywająsię w Bydgoszczy. Narratorka, a zarazem głównabohaterka, po skończe­

niu bydgoskiego gimnazjum pracuje w biurzehandlowym. Jako nieliczna zbiurali­

stek potrafi stenografować iumiejętnośćtęwykorzystuje do swoistegoszyfrowania treści osobistych zapisków, chroniąc w ten sposób swą prywatność przedwścibstwem

ciotki, która wcześniejszy panieński pamiętnik bratanicy wykradła i przeczytała.

Pierwszy zapis w stenografowanym dzienniku datowany ogólnie napoczątek maja 1928 roku powstał zatemjeszcze wtedy, kiedyAnna mieszkała w Bydgoszczy.

I.

Bydgoszcz

prowincjonalna

Odtworzenie językowego obrazu Bydgoszczy ukazanego w Stenogramach Anny Jambor wymaga zbadaniakontekstów, w którychnazwa tegomiasta występuje jako

swego rodzaju centrum pojęciowe, orazokreśleniazwiązanych znią konotacji. Cha­ rakterystyczne jest, że tylko niewielkaczęść tych konotacji macharakter zdecydo­ wanie pozytywny. Większość to konotacje negatywne lub obojętne emocjonalnie.

Takistan rzeczy uzasadniasytuacja życiowa narratorki. Młoda Anna marzy otym, aby

się usamodzielnić.Początkowo jejpragnienia odnosząsię wyłącznie doznalezienia sobiewBydgoszczyjakiegoś spokojnegomieszkania, w którymmogłaby żyć z dala

(4)

od ograniczającejjej swobodę zgryźliwej ciotki. Z czasem jednak coraz wyraźniej

werbalizowana jest także niechęć do przebywania w Bydgoszczy,por. np.: Wszystko

mi obrzydło! Nawet Bydgoszcz. (...)Trzeba wyfrunąć przede wszystkimztej głupiej Bydgoszczy (s. 33, I)1. Należy pamiętać, że narratorka znalazła się w tymmieście wdramatycznych dlasiebieokolicznościach,osierocona,oderwanaodojca i rodzeń­

stwa. Oschłaciotkaniebyładla niejnajczulszą opiekunką, wjej mieszkaniuniemiała

własnego kąta inigdy nieczułasię wnim jak wewłasnym domu. Nauka w gimna­

zjum, a następniepraca w biurze również nieprzynosiły Annie satysfakcji. Jako dzie­

więtnastoletnia dziewczyna została zgwałcona w parku przez polskiego oficera.

Z tych powodów wokół centrum pojęciowego Bydgoszcztak często skupiająsię okre­

ślenia, które w kontekście przybierająnacechowanie negatywne. W stenogramach

Bydgoszcz jawi się jako prowincjonalnemiasto, w którym nie warto przebywać.

Językowąpostaćtego przekonaniastanowią następujące typykontekstów:

1 Wszystkie cytaty ze Stenogramów Anny Jambor pochodzą z pierwszego wydania tej książki. W nawiasach cyframi arabskimi podano numer strony, a rzymskimi tomu, z którego przytaczany jest fragment powieści. Wszelkich skrótów (oznaczonych wielokropkami w nawiasach) oraz podkreśleń dokonała autorka artykułu.

1)w Bydgoszczy tracisię czas, por. np.: Wołałabym widzieć już dzisiajgotowy dyplom na dostatecznie. (...) Straciłam niepotrzebnie dwalatawBydgoszczy (s.291,1);

Wmaju skończyłam dwadzieścia cztery lata. I cóż przeżyłam?Dwa lata spędzone

w brudnym biurze wBydgoszczy(...) (s. 486,1);Dalszy pobytwBydgoszczy nie ma sensu (s. 51,1);

2) w Bydgoszczy nie można się rozwijać, por.np.: Widzę, że wBydgoszczy by­

łabym zaśniedziałai do reszty zgłupiała (s. 126,1);Przecież niktinny, jak właśnie oni

[stryj Marcin i Florencja] wyciągnęli mnie z Bydgoszczy, gdzie byłabym zaśniedziała.

Albo byłabym popychadłem małżeńskim (s. 521, II);Nawet połowy tego nie byłabym

się dowiedziała, tkwiąc (...) na posadziemaszynistki w Bydgoszczy (s. 135, I); Za­ miast chłopcom oddajęsię narazie moim własnym myślom,któremnieszlifują dzień

po dniu. Czynią ze mnądalekowięcej, niżby to było miało miejsce z powolnym ob-ciosywaniem mnieprzez złelosyi biurowe siekiery w Bydgoszczy i na ciotczynym łonie przy ulicy Nakielskiej (s. 349,1);

3) pobyt wBydgoszczywiążesię z ograniczeniem wolności, por. np.: Wyobraźmy

sobieoweczterylataspędzonewBydgoszczy: bławatny sklepik młodychMichalskich - na dorobku-byłby mnie wchłonął jako pracującego członka rodziny. Już by mi wytłumaczyli, żeto jest korzystniejszedla mnie, bo u siebie, w rodzinie! W dalszym ciągu poniewierałabymsięwewspólnymmieszkaniu,kontrolowanaprzezwszystkich,

i mimo połączeniadwóchmieszkań,kto wie,czy miałabym dla siebie oddzielny pokój (s. 486-488,1);

4) w Bydgoszczyniemamiejsca na uczuciai serdeczność, por.np.:Jakżeszkoda

mi tych długich lat sierocych, które spędziłam bezkochającego serca, na wygnaniu

(5)

o duszy, nigdy nie było tam miejsca na jakąśserdeczność.Byłotylkożycie codzienne, pospolite i wyliczonenamarkiifenigi (s. 120,1).

ProwincjonalnośćBydgoszczy podkreślana jestprzez używanie określeń pozy­

tywnych w swej istocie, awkontekścieprzybierającychnacechowanie ironiczne,por.

np. wypowiedź bohaterki na tematewentualnegopowrotu do rodzinnego Wąbrzeźna:

Bo i cóż by mnie czekało natej prowincji? Zbijaniepieniędzy wjakimśsklepiez por­

celaną czy żelastwem, harówka wdzień powszedni, porządki w sobotnie popołudnie, aw niedzielę parada kostiumóww kościele.Niedzielnywystawny obiad, a popołu­

dniu goście lub my w goście...(...) A potem dzieci, kłopoty zkokluszem i szkarlatyną, agdy dorosną,to znów byłoby odsyłanie na dochówek do ciotek w takichstolicach jak Bydgoszcz lub Grudziądz. (...) przeważnie wszyscy wszystko mają u siebie

w domu.A gdy już koniecznie chcą coś kupić, to wyjeżdżają ...aż do Bydgoszczy!

(s. 32,1).

Przygotowując się dowyjazdu na studia do Poznania, Anna stwierdza: Już mnie

nicnie łączy z Bydgoszczą. Może kiedyś w przejeździe przeztomiasteczkowychylęsię

zokna pociągu i powiemdo jakichś przygodnych towarzyszy podróży: Bydgoszcz?

Ach,tutajtakże mieszkałam kilka lat (s. 98,1).

W cytowanym fragmencie bohaterka nazywa Bydgoszcz miasteczkiem, co ma

wyraźnie wartościujący,nacechowany negatywnie charakter. W opracowaniachhi­ storycznychpodkreśla się, że Bydgoszcz stała się w okresie dwudziestolecia mię­ dzywojennego jednym z wielkichmiast Polski. Już w 1923 roku, a więcw czasie,

kiedy jej mieszkanką była Anna Jambor, Bydgoszczznalazła się w gronie miast

po-nadstutysięcznych(Kutta 1999: 197). Narratorka wyraża więc swoje osobiste prze­

konanie. Na jego ukształtowanie,oprócz indywidualnychdoświadczeń, mogłytakże

wpłynąć dośćpowszechnewPolsce latdwudziestych „ujemnesądy ożyciu umysło­

wymi kulturalnymBydgoszczy postrzeganej niekiedyjakogłuszabydgoskaipolska

Beocjă” (Kutta 1999: 190).

Wpodobnych typach kontekstów pojawiasię także, związany z centrum poję­

ciowym Bydgoszcz, przymiotnikowy leksembydgoski. W wielu wypadkach jego uży­

ciejestrównoznacznez wartościowaniem i ma zdecydowanie negatywnekonotacje,

por. np.: [stryjMarcin] dopomógłmi doprzebiciaskorupki bydgoskiego jajka. Była­

bymw nim zaśmierdła lub w najlepszym razie zaczadziała (...) na wspomnienie tych perspektywprzechodzą mnie dreszcze i zbiera mi się na wymioty (s. 400, II)lub Po­

wiem im, że ze mnie zwykła bydgoska gęśprowincjonalna (s. 28,1); Fryzjerki [w War­

szawie] śmiały siępo cichu z mojegobydgoskiego uczesania (s.48,1); Mnietrzebasię

naprzódbardzo wiele nauczyć i trochę oszlifowaćpotej biedziebydgoskiej(s. 73,1).

W przytoczonych kontekstachprzymiotnik bydgoski stanowirodzaj nacechowanego

emocjonalnie synonimu okazjonalnego i oznacza to samo coprowincjonalny, nie­

zdarny, nieokrzesany.

Warto także zwrócić uwagęna charakterystycznepołączeniakontekstowe nazwy Bydgoszcz ztakimi czasownikami, jak: zaśniedzieć, zaśmierdnąć, zaczadzieć, zgłupieć,

(6)

obrzydnąć, wchłonąć, tkwić, poniewierać, kontrolować, atakże związkami frazeolo­ gicznymi typu zbiera mi się na wymioty,przechodząmnie dreszcze orazrzeczowni­

kami wygnanie, niewola. Określenia te oddają poczucie zniechęcenia, ograniczenia

i bezsilności. Dzięki ich zastosowaniuwypowiedzi bohaterki nabierają

ekspresyw-ności i wyraziście budują obraz miasta, które trzeba opuścić (s. 55, I; s. 249, I), porzucić (s. 347,1) i jak najszybciej z niego wyfrunąć (s. 33,1).

Neutralne lub pozytywne konotacje związane z nazwą Bydgoszcz zaczynają

pojawiać sięw tekście w miarędojrzewania bohaterki. Anna za radą jednego ze stry­

jów rozpoczęła studia uniwersyteckiew Poznaniu. Zdobycie względnej samodziel­

ności, zaspokojenie ambicji, sukcesy finansowei towarzyskiepozwoliły jej nabrać

dystansu do własnej przeszłości, a więc także do Bydgoszczy,wktórejkiedyśmiesz­ kała. W dalszym ciągu trudno jednak dopatrzeć się w jej wspomnieniach nostalgii,

świadczącej o bliskim, emocjonalnym związku zmiastem, w którym przeżyła mło­ dość. Świadczy o tym międzyinnymitaka wypowiedź bohaterki: Wstąpię również

do Bydgoszczy.Tylko tenjedenraz.Nie w celupokazania się, lecz ciotceKatarzynie należysię. (...) Wychowała mnie,u niej zdałam maturę,mój pierwszylufcik na świat,

na razie od podwórza, ale to byłjuż lufcik na jakieś świeższe powietrze (s. 182, I).

Potoczna metafora oknonaświat wykorzystuje pozytywnekonotacje związane

z jasnością, swobodą, świeżością i otwartą przestrzenią. W powieści Bierońskiego

zostałaona częściowo przeorientowana z wartościującej pozytywnie na wartościu­ jącą negatywnie. Anna przyznaje, że pobyt w Bydgoszczy dopomógłjej wprawdzie w wyemancypowaniu się, ale tylko w takim stopniu, na jakipozwoliła

prowincjonal-ność tego miasta. Nauka w gimnazjum stanowiła poważny wyłom w tradycyjnym

modelu wychowywania kupieckich córek, które przygotowywano do wczesnego

zamążpójścia i prowadzeniasklepu. Narratorka konstatuje: Może jednak lepiej, że

umieszczono mnie w Bydgoszczy? Inaczej umiałabym tylko gotować i wyszywać dywaniki,jak to dobrze robi moja najstarsza siostra Pelagia, lub pilnowałabym kasyw sklepie, co odwczesnego rankado późnegowieczora robi moja biedna Zosia

(s. 19,1).

Z drugiej jednak strony, wykształcona dziewczyna zmaturą nie mogław Byd­

goszczy liczyć na nic innego niż ogłupiająca i niepopłatnaposada w biurze.

Określenia dotycząceBydgoszczyprzybierają nacechowaniepozytywnelub są

neutralneemocjonalniew następujących typach kontekstów:

1)w Bydgoszczy można zrobić korzystny interes, por. np.: Opłaciło się poje­

chaćdo Bydgoszczy. Gadu, gadu, uszczypliwości, aleprzy okazji wynikło cośko­ rzystnego (s.466, II);

2) w Bydgoszczy można zdobyć wykształcenie, por. np.: Dzięki Bydgoszczy skoń­

czyłamgimnazjum (s. 18, I); (...) w Bydgoszczy o to nikt nie robił kwestii, byliśmy

zadowoleni,że wogóle mieliśmy możność uczenia się(s. 60,1);

3) Bydgoszczto miejsce pierwszychdoświadczeń kulturalnych, por.np.:Widziałam tę komedię [,,Moralność PaniDulskiej”]w swoim czasie w Bydgoszczy. Jużpomaturze

(7)

(s. 311,1); Wówczas w Bydgoszczy, gdy czytałampo raz pierwszy w piątej klasie gim­

nazjalnej [„Hrabiego Monte Christo”], dostałam wypieków na twarzy (s. 61, II);

Kiedyś, jeszcze wBydgoszczy przeczytałamod deski do deski obatomy[„Der Zauber­

berg”] (s.496, II);

4) Bydgoszcz to miejsce pierwszych doświadczeń seksualnych, por. np.: WByd­

goszczy niejedenchłopiec mnie całowałi uścisnął (s. 359,1); W tym nie trzeba poca­ łunków, to dobredlaromantycznej młodzieży na letnich wycieczkach. Miałam tego dość w Bydgoszczy, łącznie z łapaniem za piersi, których wówczas prawie wcalenie miałam(s. 377,1).

Wpierwszym i drugim kontekście określenia skupione wokółcentrum pojęcio­

wego Bydgoszcz (opłaciło się,cośkorzystnego,dzię ki, byliśmy zadowoleni) nacecho­

wane są pozytywnie. Wkontekście całej powieści wartościowanie to jest jednak ambiwalentne. W pierwszym wypadku korzystne załatwienie z bydgoskimi krew­

nymi interesów handlowych przybliża narratorkę do ostatecznego zerwania więzów

zPomorzemi Bydgoszczą. Pozytywnewartościowanie widocznew drugim z kon­ tekstów zostaje przeorientowane między innymi przez wypowiedź stryja Marcina,

który przestrzega Annę, że trudno jej będzie w Krakowie obracać się z bydgoską

maturą (s.43,1), i odradza studiana tamtejszym uniwersytecie. Sama Anna także nie­ jednokrotnie podkreśla marność swojego gimnazjalnego wykształcenia, por. np.: Gim­

nazjumnic mi niedało. Wykułam trochę wiadomości ina tym koniec. Nicztego nie

przydało mi się dotychczas w życiu. (...) Bo właściwie zmatematyki puścili mnie,

a wypracowanie maturalne napisałmi po cichu sam profesor, nasz dobry znajomy.

(...)Przeszłamprzez maturę jak wielbłąd przez igielneucho. Ale świadectwo dojrza­ łości mam, a to najważniejsze(s. 27,1). W dwóch kolejnychtypach kontekstów nazwa

Bydgoszcz pełni raczej funkcję lokalizującą, pozwala bowiemna umieszczenie da­

nego wydarzenia w określonym miejscu i czasie. Przypomnienie, żenarratorkacoś

poznała lub przeżyła w Bydgoszczy, służy nie tyle wskazaniu bliskości emocjonalnej

z tym miastem, ileokreśleniu, na jakim etapieżyciaowo przeżycieczy wydarzenie

miałomiejsce.

Po skończeniu studiów Anna Jamborpodróżuje po Europie, a następnie osiedla

się w Warszawie, gdziepracujejakoradca w jednym z ministerstw. Jednocześnieprzy

wsparciugdańskiejrodziny oraz stryjaMarcina powiązanegoze szwajcarskimifinan­

sistami prowadzi rozległeinteresy i dorabia siędużegomajątku. Ostatecznieuzyskuje

obywatelstwo szwajcarskie i w czerwcu1939 rokuzamieszkujena stałe w Bazylei. Te doświadczenia odsuwają w cień cielęce lata spędzone w niewoliprzy remingtonie (s. 21, II).W miarę upływu czasu, Bydgoszczzajmujew życiu iwspomnieniach bo­ haterki corazmniej miejsca. WII tomie jej nazwa wymieniona jest 24 razy, a w trze­ cimtylko 8. Na ogół nawiązania te mają charakter lokalizacyjny. Bydgoszcz służy

np. jako punktodniesienia przy określaniu odległości, por. np.: Z Mediolanu do Genui odrobinędalej niż z Bydgoszczy do Poznania (s. 357, II) lubwspomniana jestjako miejsce przebywaniainnych bohaterów,np.Doktor w Bydgoszczy. Króluję na razie

(8)

sama, ale tylko do jutra (s. 196, II). Bohaterka zjawia się w Bydgoszczy bardzo rzadko, jedynie dla podtrzymaniastosunkówz krewnymi, z którymiłączą ją także in­

teresy.Nazwa miasta pojawiasię wtedy w otoczeniu określeń nacechowanychnega­

tywnie, np.:Taknawet wypadlo, że trzeba będzie po drodzewstąpić do Bydgoszczy,

nie tyle dlaMeli i ciotki,co dlapodtrzymania dobrych stosunków z rodziną. Taczęść

rodziny jest mi obojętna, ale trudno (s. 199, II); Wtorek - w Bydgoszczy. Rodzinne urzędówki jużodwaliłam(s. 203, П). Po ochłodzeniu stosunków zrodziną nazwa mia­

sta używana jest w stenogramach jako okazjonalny synonim, którym narratorka okre­

ślaswoichkrewnych, np. Bydgoszcz pogniewanana amen(s.241, II).

Użytyw podobnych kontekstach przymiotnikowy leksem bydgoski najczęściej

konotowanyjest negatywnie. Często łączonyjest z rzeczownikami pogardliwie na­

zywającymi mieszkające w Bydgoszczy krewne Anny Jambor, np. Bydgoskie baby nie pozwoliły mu na taką samodzielną decyzję (s. 405, II); Pomyślałam o możliwości

najazdu bydgoskich bab (s. 408, II); Ciekawe, czy bydgoskie babskapozwolą mu

sprzedać kamienicę (s.412, s. II).

W trzecim tomie nazwaBydgoszcz pojawiasięnajrzadziej, ale tylkow tym tomie

i tylko w jednym kontekście dopatrzeć się można pewnej nostalgii wywołanej

częściowo przez wspomnienia związane z Bydgoszczą. Narratorka stwierdza: Jakoś

idzie, moja Anno. Ale pamiętaj o tym, że dokładnie 10 maja w tym roku skończysz

28 lat. Osiem lat temu jeszcze mocno tkwiłamw Bydgoszczy u mojej ciotki Katarzyny i w odrapanympokoiku dla maszynistek. Postarzała się w tym czasie moja dusza, ciałowiędnie(s. 18, III). Użytawostatnimzdaniu metaforapostarzała sięmojadusza,

ciało więdnieodwołuje się do negatywnych konotacjizwiązanychzobumieraniem

iśmiercią. Jednocześnie implikuje pozytywne skojarzeniazwiązane z młodością, która

poprzedzastarzenie sięorazzewzrostem i kwitnięciem, któremusząnastąpić,zanim

rozpocznie się proces więdnięcia. Te pozytywnekonotacje związane zmłodością

i kwitnięciem pośrednio odnoszą się więc do bydgoskiego okresu życia bohaterki.

Pozytywne wartościowanie w pewnymstopniu dotyczy zatem i samej Bydgoszczy.

Ocharakterzejęzykowegoobrazu Bydgoszczy wykreowanego w Stenogramach

Anny Jamborprzesądza także dobór i rozmieszczenie nazw własnych związanych

z topografią Bydgoszczy. Nazwy te, podobnie jakwe wcześniej wspomnianych„byd­

goskich” powieściach, uwiarygodniają obraz miasta. W porównaniuz MostemKró­

lowej Jadwigiczy Obozem WszystkichŚwiętych jest ich w powieści Bierońskiego

nieporównywalnie mniej. Sześciokrotnie wymienionazostała nazwa ulicy

Nakiel-skiej, np. Wyrwałam się na naszą ulicę Nakielską (s. 21,1), dwukrotnie Dworcowej,

np. Józinek już opłaciłzadatek, dziesięć tysięcy złotychna kupno składu z galanterią

damską i męską przy ulicy Dworcowej, w dobrym punkcie(s. 321,1)i raz ulica So­

bieskiego: Pójdę lepiej do krawcowej [tej lepszej] na Sobieskiego (s. 61). Ponadto

w powieści przywołanonazwę rzeki Brdy, nad którąpołożona jestBydgoszcz,a także

nazwę reprezentacyjnego hotelu„Pod Orłem”, np.: Obawiamsięnawet, że nasz hotel

(9)

nazwisko właściciela cukierni: Byli razemna ciastkach u Stenzla i namówili się na dansing(s. 22,1). Nazwy te pełniąfunkcję lokalizującąi w tym sensie przyczyniająsię do urealnienia obrazu miasta. Niektórez nich pełniąponadto funkcjęwartościującą.

WMoście KrólowejJadwigi kluczową rolę organizującą wydarzenia, a takżeczas i przestrzeń powieści odgrywa tytułowy most,w ObozieWszystkich Świętych w sek­ wencjach bydgoskich podobne znaczenie ma ulicaGrunwaldzka. W powieści Bieroń- skiego zbliżonąfunkcję pełniulica Nakielska. To na niej znajdowała się należąca

dociotki Katarzyny kamienica, w którejmieszkałamłoda Anna. Określenia skupione

wokół nazwy tej ulicy ֊ pozajednym, zacytowanym powyżej przykładem,mają zde­

cydowanie negatywne konotacje,por. np.:Obrzydło mitutaj naNakielskiej, wszystko

mi obrzydło (s. 33, I) lub (...) CiotkaKatarzyna nie dowierza nikomu. Najlepszy

dowód, że stale depcze swoim lokatorom popiętach - w tej naszej śmierdzącej budzie

na Nakielskiej (s. 35,1). W Stenogramach AnnyJambor ulica Nakielska ściśle wiąże

się z przestrzenią miastatakże we wspomnieniachbohaterki, por. np.: Doświadczyłam

tego na własnejskórze, gdy porzucałam Bydgoszcz, gdzie wszystkiełobuziaki na ulicy Nakielskiej wołały za mną:Anna,Anna,Anna(por. s. 347,1).Wokółnazwy tej ulicy skupiają się zatem te same negatywne konotacje, co wokółnazwyBydgoszcz. Na­

kielska staje się dla Anny kwintesencją miasta,w którymprzeżyłaosiem lat.

Nazwa ulicy Dworcowej posłużyła w powieści doukazania prowincjonalnego

charakteruBydgoszczy. Bohaterkawyjeżdżając doWarszawy, jest dumna ze zrobio­

nych dlaniej przez bydgoskiego szewca nowych butów. W stolicy zdaje sobie sprawę z tego, że wygląda jak koczkodan z Grajdołka i czupiradłoz Pomorza. Kupując nowe buty, ironizuje: Jakże przy tym warszawskim obuwiuwyglądają moje bucięta zulicy Dworcowej! (s.48,1).

Nawetnazwa rzeki płynącej przez Bydgoszcz przywołana została w negatywnie

nacechowanymkontekście.Uniwersyteckakoleżankazwierza się narratorce, że przy­ padkowypartner zaraził ją chorobą weneryczną. Anna przypomina sobiebydgoski

gwałt izastanawia się,co by się stało, gdyby iona została wówczaszarażona: Co ja

byłabym zrobiła? Chybado Brdy, bo przecieżciotka Katarzyna! (s. 266,1). W tym

jednak przypadku nazwa rzeki nie jest tak istotna. Dla narratorkiważniejsze jest

odwołanie do stereotypu semantycznegowykształconego w świadomości ludowej,

w którejrzeka występujeczęsto jako miejsce śmierci, w którym z rozpaczy kończysię

życie (por. Masłowska 1990: 199-200).

II.

Bydgoszcz

pomorska

Analiza kontekstów, w których pojawia się nazwa Bydgoszczy, wskazuje, żebo­ haterka nie czuje się emocjonalniezwiązana z tym miastem. Kontekst całejpowieści

nasuwa jednakprzypuszczenie, że w świadomościAnny Jambor to, co bydgoskie,

(10)

bohatercewe wszystkich etapach jej życia. Pomorze w Stenogramach Anny Jambor reprezentują, opróczBydgoszczy, Grudziądz, Wąbrzeźno, Brodnica, Działdowo oraz

wsie Czarze pod Chełmnem oraz Różankowo koło Brodnicy. Narratorka za pomor­

skie miastouważa także Toruń.

Choć Anna Jambor niejednokrotniekrytykuje mentalność mieszkańców niecie­ kawego,dusznego Pomorza, to jednak oszczególnychwięziach, łączących jąz tym

regionem,może świadczyć fakt, że we wszystkich tomach powieści, niezależnie od

tego, czy swójdziennikpiszew Poznaniu,Warszawie, Paryżu czy Lozannie, bardzo

częstołączy nazwę Pomorze z zaimkami nasze i nas, por.np.: Teraz dopierorozumiem

genezęnajazdu galicjaków na nasze Pomorze (s. 86,1);Starałam sięumieścićtę nie­ szczęśliwą panią Bovaryna naszym Pomorzu (s. 127,1); U nas, gdzieś naPomorzu

(...) dzieci budziłyby nawettakie dalekie przyszywane ciotki hałaśliwym wbieganiem

do pokojów gościnnych (s. 366, II); Zostałabym popychadłemmałżeńskim wdomu jakiegoś kupca lub adwokata na tym naszymnieciekawym Pomorzu (s. 521,II);Łoże obszerne, podwójne, jakby to powiedziano gdzieś daleko stąd, naprzykładna naszym Pomorzu(s. 68, III).

W powieści Bierońskiego nazwa Pomorzewolna jest od ludowych i gwarowych konotacji, jakie nadajejejnp. Zbigniew Raszewskiw swych bydgoskich wspomnie­ niach zatytułowanych Z pamiętnika gapia.Według Raszewskiego Pomorzanie miesz­ kali na północ od Bydgoszczy,mówilidialektami,któresięgały Bałtyku,ale tylko po lewej stronie Wisły. Dla ich wymowy charakterystyczne było zamienianie „en”

w„an”i „em”w „am”. W Bydgoszczy byli w mniejszości, zdecydowanie zahukani,

a pomeranizacjamiasta rozpoczęła sięodgórniedopiero w roku 1938 roku. Raszew­

skiokreśla Pomorzan jako „ludzi powolnych w ruchach, małomównych, zwykle

rosłych i mocnych, aponadto trzeźwych, pracowitych, pojętnych i brzydzących się

wszelkąblagą” (Raszewski 1994: 286). W Stenogramachnazw aPomorzaninpojawia

siętylkorazw znaczeniu ‘człowiek mieszkający naPomorzu’ bez konotacji, przypi­

sywanych temusłowu przezRaszewskiego. Pisząc o mieszkańcach Pomorza,

Bie-roński pomijatę warstwę, którą Raszewski nazywa ludem i uważa za najbardziej

reprezentatywną dla Pomorzan. Wewspomnieniach Anny Jambor charakterystyka

społeczności zamieszkującej Pomorze obejmujebogatych chłopów, nazywanych gbu­

rami, drobnomieszczaństwo (zwłaszcza kupców) orazpomorską arystokrację. Trzeź­

wość, pracowitość i pragmatyzm mieszkańców Pomorza wartościowane są w powieści

ambiwalentnie. Jeden z bohaterów, sam wywodzący się zPomorza, aleod dawna

mieszkający w Warszawie, stwierdza:Zycie u was to rysowaniewzorków na kratko­ wanym papierze. Wy nic innego nie potraficie. (...) Pomorze to kraj za siedmioma górami ilasami, rodzona zresztą siostra Poznańskiego, ale tam jużcoś niecoś ludzie

się ruszają i cośkolwiek zaczyna zmieniaćsię na lepsze. Ale tu i tak trzeba sięzawsze

mocno napocić, nim tutejsi ludzie coś zrozumieją. Tępegłowy i tępykonserwatyzm.

Na całym froncie, w mieście i na wsi. Żyją tak i myślą. Każda nowość dla nich tozaraza icholera. Naświecie w dodatku są jakby trzyrodzajetorów kolejowych:

(11)

wąskie, normalne i szerokie. Normalne - to niby cały świat, szerokie - to Ameryka

i bolszewicy. A wąskie obowiązują tylko w partykularzach. Na naszym Pomorzu

na pewno(s. 39,1).

Jeślidla Anny JamborBydgoszcz to największe miasto i stolica Pomorza, to po­

wyższacharakterystyka przystaje także do tego miasta, na cowskazuje zwrotna całym

jroncie, wmieście i na wsi. Obraztenodpowiadazresztąomawianym wcześniej kon­

tekstom, w którychpojawia się nazwa Bydgoszczy. Anna bierzenawet udziałw tym

wyśmiewaniu się - już tym samym, że nie oponuje (s. 159, I), ale jednocześnie od­ czuwa rodzaj na poły nieuświadomionej dumy z cech, które niejednokrotnie tak

ośmieszano, por. np.: Na pociechę trzeba zanotowaćdla pamięci, że nasza arysto­

kracja mawięcej półgłówków i histeryczek niżna., zekupiectwo,nawetwtak pospo­

litym wydaniu jak w małych miasteczkachna Pomorzu. Tutajprzynajmniej wiedzą, czegochcą. Gromadząmajątek, grosz po groszu,powoliicierpliwie i równocześnie nie są skorzydo rzucania pieniędzmi(s. 198,1).

W podobnie ambiwalentny sposób ukazano w powieści relacje między Byd­ goszczą a Poznaniem. J. Sulima-Kamiński stwierdza, że Bydgoszcz, drugie co do

wielkości, po Poznaniu, miasto Wielkopolski,„cierpiała na kompleks Poznania, cią­

żyła doń administracyjnie i duchowo” (1988: 6). Wpowieści Bierońskiego Bydgoszcz

wyraźnie kreowana jest na stolicę odrębnego regionu - Pomorza. Niejednokrotnie

podkreślasię zarównopodobieństwa, jak i różnice w mentalności mieszkańców obu

regionów. Poznańskie przewyższa cywilizacyjniei kulturowoPomorze, na którym

ziemia obracasię znacznie wolniej niż gdzie indziej (s. 521,II), ale jednocześnie jego

mieszkańcy są bardziej skąpi i wyrachowani, por. np.: Nie spodziewała się takiego

prezentu. Widocznie ludziew Poznańskiemniesąskłonni do dawania prezentów, tutaj jestjeszcze gorzej niż na naszym Pomorzu(s. 160,1).

Dostrzegalne dla mieszkańców oburegionów różnice mentabe nie przekładają

się w powieści Bierońskiego naznaczące różnice językowe. Autor Stenogramów Anny

Jambor,w przeciwieństwiedo Sulimy-Kamińskiego iNowakowskiego, prawdopo­ dobnie nie znał takdobrze specyficznych dla Bydgoszczy gwaryzmów miejskich. Z drugiej jednak strony, jakzauważa Małgorzata Święcicka, „polszczyzna bydgosz­

czan wykazuje wiele wspólnychcech językowych (germanizmy, dialektyzmy) zpol­ szczyzną miejskąPoznania. Podobieństwa uwarunkowanesą zarówno historycznie,

jak igeograficznie. Bydgoszcz, podobnie jak Poznań, przynależałado zaboru pru­

skiego, była dwunarodowa i dwujęzycznaniemiecko-polska. (...) Ponadto istotny

wpływ na językowy kształt gwary miejskiej, zarówno Bydgoszczy, jak i Poznania,

mają dialektyzmy o różnym zasięgu terytorialnym” (Święcicka 2003: 96). Anna Pio­

trowicz, badając wielkopolskie słownictwo regionalne, wyekscerpowała z tekstu

StenogramówAnny Jambor 18 regionalizmów, które występują zarówno w gwarze

Bydgoszczy, jak i Poznania. Wyrazytakiejak: litkup (‘poczęstunek trunkiem po do­

bitym targu’), giry (‘nogi’), przodek (‘przednia część koszuli męskiej’), sznytki

(12)

pojawiają się właśnie w bydgoskich sekwencjach powieści Bierońskiego.Piotrowicz

zbadała jedynie rzeczowniki pochodzące ztekstów pisarzy związanych z Poznaniem

(Piotrowicz 1991a, 1991 b). W Stenogramach Anny Jambor znaleźć można także wiele

innych regionalizmówwyrażonych innymi częściami mowy,takichjak np. germani-zmy właściwe heklować czy sztrykować oznaczające robienie na drutach, charakte­ rystyczne dla języka bydgoszczan, choć typowe nietylko dla szeroko rozumianej

Wielkopolski (por. Dyszak 2003: 89). Regionalizmy występujące w powieści Bie­

rońskiego wymagałyby,oczywiście, dalszych i głębszych badań.

W StenogramachAnny Jambor silnepoczucie odrębnościPomorzaod innych

regionów Polski widoczne jestzwłaszcza w opozycji„swój” -„obcy”, którabardziej wyrazista wydaje się w odniesieniu do mieszkańców byłych zaborów rosyjskiego

i austriackiegoniż w stosunku do Niemców. Należy pamiętać, że rodowici bydgosz­

czanie w latach dwudziestych stanowili tylko około 29% ogółu mieszkańców miasta.

Jak zauważaJanusz Kutta, emigracja i osiedlanie się w Bydgoszczy„innych” Pola­

ków,którzy zajęli miejsce bydgoskichNiemców, niosły za sobą zarzewie konfliktów

na tle dzielnicowym. W mieście „doszło do zderzenia się odmiennych układów spo­

łeczno-kulturowych i cywilizacyjnych. Ujawniły się różnice wykształcenia, wycho­

wania,nawykówimowy”(Kutta 1999: 188).

Konteksty,w którychw powieści Bierońskiego występująnazwyGalicja, Gali-cjak czy nacechowanaregionalnie Galileja (por. Piotrowicz 199la: 91),charaktery­

zuje zauważalne poczucie wyższości kulturowej odczuwane przez mieszkańców

Pomorzawobec przybyszów z byłego zaboru austriackiego. Bydgoszczandrażniło, że u galicjaków byłapodobno wielka swoboda i Austria niemieszała im się do niczego, żyli sobie jaku Pana Boga za piecem(s. 86,1), podczas gdy oniza pruskich czasów

poddawani bylibrutalnej często germanizacji. Za dziwaczny iniepoprawnyuważają

ich język niemiecki,por. np. : [dyrektor] Dał mi dzisiajdopoprawy dwa konceptynie­

mieckichlistów,które pisał nasz inżynier zGalilei.Ito ma być język niemiecki?Skąd oni biorą takie wyrażenia?Mysię tutaj śmiejemy z galicjaków, że u nich psy latają,

oni mówią podobno: ichhabeden laufenden Hund gesehen. Ato dobre! Przerobiłam te gramatyczne humoreski na porządnyjęzyk niemiecki(s. 53,1).Dziwnewydająsię

w Bydgoszczy także zwyczajemieszkańców byłego zaboru austriackiego,np.: Oni

tam w Galicji podobno nieużywają firanek. Tak opowiadali mi zawsze wBydgoszczy

(s. 252,1). Nic dziwnego, że o nauczycielachprzybyłych z Galicji narratorka pisze:

Obcy ludzie uczyli nas stawiaćpierwsze krokiw naszej, już polskiej ojczyźnie. Nie

czynili tego dość wykwintniei nawet unas lataływ klasie owe pomorskie czypruskie

głupie barany (s. 60, I). Znamiennyjest fakt, że w całej powieści ani razu nie na­ zwano obcym ani żadnego Niemca, ani też języka niemieckiego lub jakiegośnie­

mieckiego obyczaju. Kutta stwierdza, że „styczność społecznaludności miejscowej

z napływową osłabiła poczucie obcościwzględemNiemców,którzypozostali w Byd­

goszczy. Niemcy zaczęli się wydawać rdzennym bydgoszczanom ludźmi bliższymi

(13)
(14)

W Bydgoszczy międzywojennejnapływowi mieszkańcy miastaczęsto postrze­ gani byli wyłącznie jako niebezpieczni konkurenci na rynku pracy. Coraz wyraźniej­

sze podziały doprowadziły do międzygrupowych, najczęściej negatywnych ocen

i w rezultacie dokształtowania się silnie zabarwionych emocjonalnie stereotypów

myślowych. Analizując przemianyzachodzące w społeczeństwie bydgoskim, Kutta stwierdza: „Ze społecznym deprecjonowaniem innej grupy, tak charakterystycznym

dla myślenia w kategoriach stereotypowych, łączy sięapoteoza własnegodziedzictwa

kulturowego, własnychcech charakterologicznych i własnych zasług społecznych.

Rdzenna ludność Bydgoszczy miała takie poczucie wyższościnadrodakami z innych

dzielnic kraju. Z kolei ludnośćnapływowastarałasię podkreślać swojąwyższośćnad

miejscowymi, można by rzec, swoją lepszą polskość”(1991: 189-190).W Stenogra­

machAnny Jamborna językowy stereotyp mieszkańców Galicji składają się takie

określenia, jak np.: uroczyście napuszeni,dziwnie zarozumiali, nafabrykowana inte­

ligencja papierkowa, wybrakowane egzemplarze (s. 86, I), przybłędy (s. 644, II).

Poczucie wyższości Galicjan wobec rdzennych bydgoszczan dokumentowaćmoże

natomiast postać gimnazjalnegopolonisty-belfra z Galicji, o którymnarratorka

mówi: Nikomu nie pisał „dobrze” i bardzo częstowypowiadałzdanie, że nie warto

nas uczyć polskiego,ponieważ i tak nigdysię dobrze gonie nauczymy (s. 60,1). Na

językowystereotyprdzennegomieszkańca Bydgoszczy składająsięnatomiast między

innymitakie określenia, jakcytowane wcześniej pomorskie barany, pruskie głupie

barany.

Na zakończenierozważańo pomorskości Bydgoszczywarto zauważyć, że w Ste­

nogramach Anny Jambor nazwaPomorzanin oraz określeniepomorszczyzna poja­ wiają się także w kontekstachwskazującychna silne związki tego, co pomorskie,

ztym, coniemieckie. Narratorkadziwi się, że jej kuzyn, MaksymilianJambor, mimo

że Pomorzanin słabo mówi po niemiecku (s. 135, I), a o ciotceKatarzynie, z którą

najczęściej rozmawia po niemiecku, pisze:ciotka po swojemu, twardą pomorszczyzną zapytała: dziękuję „tak”, czy dziękuję„nie” ? W tym kontekście pomorszczyzny nie

można raczej utożsamiaćz którąśz gwar, leczraczej zniemczyzną.

III.

Bydgoszcz

polska

czy

niemiecka?

Uwarunkowania historycznesprawiły, żepisząco Bydgoszczy, niemożna uciec

od problematyki stosunków polsko-niemieckich. Wątek ten pojawia się we wspo­

mnieniachwszystkich bydgoszczan, którzy mieszkali w tym mieście w dwudziesto­ leciu międzywojennym. Przez 150 lat Bydgoszcz stanowiłaczęść Prus. Do Polski została włączona w wyniku takzwanego„optowania” dopierowstyczniu1920 roku.

Do odzyskania niepodległości Niemcy stanowili 80% mieszkańców miasta i to oni

w głównejmierze tworzylijego finansową i intelektualną elitę.Trudnojednakojed­

(15)

na Pomorzu, a przede wszystkimw Bydgoszczy. Poważnym uproszczeniem jest za­ równo podkreślanie polskości,jaki niemieckości mieszkańców tego miasta. Sami rdzenni bydgoszczaniew swych ocenach tego, co polskie, i tego, co niemieckie, by­ wali najczęściej wyważeniidalecy zarówno od apoteozy, jak i całkowitegopotępie­

nia (por. Raszewski 1999: 181-182). Powieść Kazimierza Bierońskiego doskonale ukazuje tę cechę mentalności mieszkańców miasta.

Do zobrazowania specyfiki szczególnych związków łączącychPolakówz Niem­

cami posłużyła sięgającaXVIII wieku historia rodziny Jamborów, dokumentująca

wzajemneoddziaływanie kulturowe obydwu mieszkających na Pomorzu narodów.

Założycielrodu - Martinpochodził ze szlacheckiej rodziny osiadłej podStralsundern,

jego matką byłacórka szwedzkiego kapitana okrętu. Pierwotnie nosiłnazwisko von

Jamsborck zu Hermsdorf. Na skutekróżnychzatargów opuścił rodzinę, zaciągnął się

dowojska pruskiego i dał się porwać duchowi niemieckich walk wyzwoleńczych, wal­

cząc przeciw Napoleonowi (s. 241,II).Po wojniejuż jako Jambor osiadł w Grudzią­

dzu. Porzucił kalwinizm i złączył swój los z niemieckimi katolikami, poślubiając

posażną jedynaczkę kupca żelaznego - Zofię Wildorf. SynMartina - Johann w pierw­

szej połowieXIX wieku ożenił się z córką bogatego gbura - ZofiąKaczmarkówną,

która wniosła do rodziny pierwszą polskość.Musiała być ona bardzo silna, ponieważ

wrodzinie młodych Jamborów pojawiła się polskamowa. Dzieci uczono obu języ­

ków. W Grudziądzu pojawiły się ciotki ze wsi. Pomagały w gospodarstwie, lecz za­ miast zniemczyć się polszczyły rodzinę Jamborów, powoli, lecz systematycznie, krok

za krokiem, rok po roku (s. 241-242, II). Syn Johanna - Benon (dziadek Anny) oże­

nił sięnajpierw z Elżbietą Busse wluterskimzborze, a jego pierwsza córka Katarzyna

zostałazapisana dowyznaniaprotestanckiego (s. 243, II). DrugażonaBenonaJam­ bora- Agnieszka Kawczyńska była Polką i katoliczką. Dom w Grudziądzu wypełnił się polską mową. Mowa niemiecka powoli stawałasię jedynie językiemstudiów i in­

teresów handlowych,w domu ustalała się polskość (s. 243, II). Losy następnego po­ kolenia pokazują jednak, że owa polskośćdla poszczególnych członków rodziny miała

odmiennąwartość. Ojciec Annyzadeklarował sięjako polski kupiec, jego bratJózef

zniemczył sięi został obywatelem gdańskim serdecznie jedynie wspominającym pol­ ską matkę (s. 244,1). Brat Anny, wychowanypo śmiercimatki wGdańsku, wstąpił

w Berlinie do NSDP, a następnie jako niemiecki dyplomata osiadł w Argentynie.

Jednaz sióstr narratorki została żoną polskiego starosty i zginęła na początku wojny,

druga zaś podpisała volkslistę. Podobnych przykładów jest w powieści więcej. Mimo

utrwalających się wpływów polskich, nauki w polskiej szkole oraz studiowania

na polskim uniwersytecie Anna pyta: Do jakiego narodumy właściwie należymy?

Doniemieckiego czy polskiego? (s. 243, II).

Ten niejednoznaczny, często trudny stosunek do kwestii narodowościowych

od-daje takżewarstwa językowa powieści. Jako przykład posłużyć mogą określenia, które

pojawiają się w kontekstach związanych z wydarzeniamiz roku 1920. Wopubliko­

(16)

1920-1970 widoczny jest utrwalony przez polską propagandę czarno-biały stereotyp

stosunków polsko-niemieckich. Skoncentruję się na przykładach pochodzących

z dwóch artykułów o znamiennychtytułach:Obrona polskości w Bydgoszczy na prze­ łomieXIX iXX wieku (Wójciak 1972) orazNiepowodzenia akcji niemieckich szowi­ nistów wBydgoszczy 11 XI1918-2011920 (Żmudziński 1972). Wydarzenia z 1920

rokuzostały w obu tych tekstachokreślone jako: powrótmiasta do Macierzy (Wój­

ciak 1972: 38; Żmudziński 1972: 44), okres, który to wydarzenie poprzedzał, na­

zwano półtorawiekową niewolą pruską (Wójciak: 38). Niemieccy mieszkańcy

Bydgoszczyto szowiniści, którzy nieczulisię z nią związani (Żmudziński: 42) i od­ znaczali się szczególną wrogością do Polakównawet wtedy, kiedy im samymusuwał

się gruntpodnogami (Żmudziński: 43). Polacy natomiast przeciwstawiali im wysiłki, mające na celu wychowanie młodzieży w duchu patriotycznym, bronili polskości,

a kontakty z Niemcami poczytywali zazdradęnarodową, piętnując sprzedawczyków

i ugodowców polskich (Wójciak: 39).Takisposób przekazywania ocen służymanipu­

lacji: narzucajednoznaczne wartościowanie pozytywne bądźnegatywne.Odwołując się

do truizmów i utartych zwrotów, z góry wyklucza ewentualną dyskusjęnadfaktami.

W Stenogramach Anny Jambor narratorka oraz bohaterowie powieści mówiąo:

zmianie państwowości, zamianie Prus na Polskę (s. 150,1). Takiesformułowania su­ gerują, że poczucie tożsamości mieszkańcówPomorzaniebyło ściśle uzależnione od przynależności państwowej. Więzi rodzinne i społeczne oraz sieć interesówłączyłaich

niezależnie od państwa,w którym żyli. Ponadto sformułowania takie, jak np.:Polska

przyszła wówczasdonas zgoła nieoczekiwanie (s. 59,I) czy Polskaprzyszła przy­ padkowo (s. 59,1), przeczą przytoczonym wcześniej stwierdzeniom o rozbudzonej

świadomości narodowej wszystkich, którzy uważalisię za Polaków, orazopowszech­ nym, niemal zinstytucjonalizowanym,oporze wobec germanizacji. Świadomych bo­

jowników o polskość odzyskanie niepodległości nie mogło zaskoczyć,byłobyprzecież

takżeichdziełem.

Bieroński na ogół unika określeńjednoznacznie wartościujących przynależność

swych bohaterów dojednego znarodów. Ciotka Magda Jambor mówi o ojcu, dziadku

i stryjach Anny, że mocno patrzyli na niemieckąstronę, mimo bliskiego pokrewień­

stwa zKawczyńskimi (s. 663, II), podobnie jeden zbohaterów charakteryzujestry­ jecznerodzeństwoAnny, które z kolei patrzy na polską stronę (s. 180,1). Metafora patrzeć na polską bądź niemiecką stronę nacechowana jestpewną ostrożnością. Ktoś patrzyw jakąś stronę, bo coś przyciąga jego uwagę ijestdla niego ważne, niena tyle

jednak, aby ostatecznie zdecydował się przejść na jakąś stronę.Tylko raz narratorka

wprost mówi o prześladowaniachPolaków:Nieraz dostałam kantem linii po pazu­

rach [od niemieckich nauczycieli] inieraz mówiono nam prosto w twarz: dumme

polnische Schweine. Cierpieliśmy. SpecjalnieBydgoszcz była mocno niemczona

(s. 60,1).

Bydgoski epizod bohaterkiStenogramówAnny Jambor przypada na początek

(17)

Bierońskiegoscharakteryzowany jest jako czaschaosu.Nowiludzie dokonalipraw­ dziwego spustoszenia. Wszystko byłoim źleiwszystko chcielireformować. U nas na­

tomiast wszyscy byli jakby zdziwieni i nie umieli ustosunkować się do nowych

warunków życia. Mój wujek Świetliknie odrazu zdecydowałsię na Polskę(s. 59,1).

PrzykładwujkaŚwietlika pokazuje, że wybór przynależnościnarodowej w wielu

wypadkach zależał od względów czysto koniunkturalnych izmieniał się zależnie od sytuacji. Wraz z narodowością zmieniano także nazwiska. Wniemieckichczasach

polskie, na wskrośmieszczańskie nazwiskoŚwietlik, dokumentowane jako typowe

dlaBydgoszczy także wObozie Wszystkich Świętych Nowakowskiego(por.Czaplicka

2003: 173), mąż ciotkiKatarzyny zmienił na niemieckie Heli, ponieważ było mu to

potrzebne do kariery urzędnika sądowego. Po 1920roku wuj ponownieprzyjął na­

zwisko Świetlik.Z posłowia,w którymfikcyjna redaktorka stenogramówAnny Jam­

borpisze o wojennych losachczłonków bydgoskiej rodziny, wynika, że nie była to ostatnia zmiana. W czasie drugiej wojny światowej wdowapo wuju Świetliku wró­ ciła do niemieckiego nazwiska Heli. Należy jednak przyznać, że postawataka nie

spotykasięw powieściz aprobatą. Wujek Świetlik pogardliwieprzyrównywanyjest

do flądry,która obraca sięciemną lubjasną stroną w zależności od sytuacji (s. 251,1)

lub do Wańki-WStańki - dziś Heli, ajutro Świetlik, zależnie odpogody i interesu (s. 41, I). Podobna chwiejność charakteryzowała niektórych bydgoszczan także

w kwestiach wyznania. Danestatystyczne dotyczące struktury wyznaniowejmiesz­

kańców Bydgoszczy w latach 1900-1939 wskazują, żepodział narodowościowy byd­

goszczanodpowiadał podziałowi wyznaniowemu: Polacy byli katolikami, a Niemcy

-ewangelikami (Kutta 1999: 197). Ciotka Katarzyna,której trudno było zdecydo­

wanie opowiedzieć się po stronieokreślonej narodowości, miała takżeproblem z okre­

śleniem swojego wyznania: w dalszym ciągu była zapisana jako luteranka, lecz

równocześnie chodziła nakatolickie nabożeństwa(s. 89,1).

W okresie międzywojennym w pamięci rdzennych, zarówno polskich, jaki nie­

mieckich, bydgoszczan żyło jeszcze wspólnewspomnienie „dobrobytu, który pano­

wałwRzeszy po roku 1870; urządzeń socjalnych zaprowadzonych przezBismarcka;

praworządności pruskiej” (Kutta 1999: 195). W Stenogramach Anny Jambor niemie­

ckie czasy wartościowane są zdecydowanie pozytywniejako spokojniejsze i solid­

niejsze, niemalsielskie: wmałych miasteczkach wszyscy znali się na wylot, wzajemnie się szanowali i pilnowali. Każdemu zależało na dobrej opinii ihamował jakieśdzik­ sze popędy. Nie było fluktuacji, rodziny mieszkały po stoi dwieście lat w tymsamym miasteczku (s. 644,1).

Tepozytywnekonotacje wiązane z niemieckimi czasamiprzekładająsięna ogół

podświadomienaprzywiązanie do języka niemieckiego,por. np.: Ciekawe, że wszy­

scy równocześnie ze wspomnieniami dawnych czasów od razu przechodząna język niemiecki. Samaw tym biorę udział, choć nieumiem sobie tegowytłumaczyć(s. 151,1).

Dla wielu bydgoszczan, podobnie jak dla powieściowych Jamborów, język niemiecki

(18)

zakończyli przed rokiem1920, znali wyłącznie niemiecką szkołę i dlatego, podobnie

jak córka ciotki Katarzyny, nigdy nie nauczylisiędobrze mówić i pisać po polsku, por.

np.: Mela dodzisiejszego dnia nienauczyła się porządnie mówić po polsku, nie daj

Boże z pisaniem(s. 19,1).Wielu mieszkańców było dwujęzycznych.AnnaJamborza­ znacza, żeswoje stenogramy,abyniewyjść z wprawy,piszezarówno po polsku,jak

i po niemiecku.Równie biegle czyta w tychdwóch językach. W tekście Stenogra­

mów odnaleźć możnawiele niemieckich wtrętów, świadczących o swoistym przy­

wiązaniu do, jak go określa Anna, języka przodków. Niemieckie cytaty majątakże

charakter funkcjonalny. Najczęściej pojawiają w kontekstach związanych z kupiec

-twem. Język niemieckipozostałprzecieżw rodzinie Jamborów językiem interesów handlowych(por. np.: Stare przysłowieniemieckich kupców mówi: „Kleine Geschenke

unterstützen dieFreundschaft(s. 148,1); W ten sposób,oprócz zwykłego towaru, upy­ chają powoli, lecz systematycznie różneLagerhiittery (s. 465, II); Odszkodowanie za przedwczesne wycofanie się z zarządu nie przewidywało pracypo tym terminie.

Jak tomawiano dawniej na Pomorzu: Handkuss (s. 549,III).

Polskichi niemieckich mieszkańców Bydgoszczy łączyły także wspólne oby­

czaje, przyzwyczajenia kulinarne, sposób prowadzenia domu, por. np.: Sobota,

a zatem rosół z makaronem,sztuka mięs z ćwikłą, kompot z kawałkiem jutrzejszego ciasta niedzielnego, a potem za godzinkęjeszcze raz Bohnenkaffee mit Kuchen, we­ dług niemieckiego rytuału Tante Katharine.Następnie sobotniepopołudnie, to zna­ czyszorowanie mieszkania na glanc, ponieważ wniedzielę przychodzą goście na

popołudniową kawę z plotkami i oglądają kapy na łóżkach orazbadają, czy nie ma

śmieci pod szafami (s. 18,1).

W przytoczonym wyżej kontekścieokreślenieniemieckirytuał nacechowane jest

negatywnie. Trudnojednak jednoznacznie zadecydować,czynegatywnekonotacje

silniej związane są z wyrazem niemiecki czy też zwyrazem rytuał. Narratorkę drażni

wprawdzie głupianiemczyzna (s. 19,1) panująca wdomu ciotki Katarzyny, ale jesz­ cze bardziej irytuje ją jałowość życia,jakie wiedzie w Bydgoszczy.Słoworytuałim­

plikować może negatywneskojarzenia związane zpowtarzalnością, niezmiennością,

atakżenudą. Pragnącej odmianyAnnie przeszkadzać może zatem nie tyle

niemiec-kość, ile przewidywalnośći stałość obyczajów panujących nie tylko w domuciotki

Katarzyny, aletakżew wielu innych bydgoskich domach. * * *

Obraz Bydgoszczy wykreowany w powieści KazimierzaBierońskiego zasługuje

na dokładniejsze zbadanie choćbydlatego, że ukazujemiasto z perspektywy oddale­

nia, które jednaknieidealizuje.Pozornie obrazten może wydawaćsię nawet zdefor­

mowany, bo ukazanyprzez pryzmatosobowościnarratorkiniechętniei stosunkowo

krótkow nim przebywającej. Taki punkt widzeniapozwala jednak dostrzecte sfery

życiamiędzywojennej Bydgoszczy, które zwykle były pomijane przez pisarzy emo­

(19)

Bibliografia

przedmiotowa

ChadzinikolauN.,MańkowskiJ., 1971, Pisarze Wielkopolski. Informator,Poznań.

CzaplickaM.,2003,Nazwy własnew powieści TadeuszaNowakowskiego „ObózWszystkich

Świętych”, [w:]Polszczyznabydgoszczan. Historia i współczesność,podred.M. Świę­

cickiej,Bydgoszcz, s. 167-180.

DanilewiczZielińskaM., 1992,Szkice o literaturzeemigracyjnej,Wrocław.

Dyszak A. S.,2003,Germanizmy wmowie mieszkańcówBydgoszczy, [w:]Polszczyzna byd­

goszczan.Historiaiwspółczesność,pod red. M.Święcickiej,Bydgoszcz, s. 81-94.

Kutta J., 1999, Społeczeństwo Bydgoszczy w latach 1920-1939, [w:] Historia Bydgoszczy,

է. II, część 1,s. 175-212.

LiteraturapolskaXXwieku. Przewodnik encyklopedyczny,2000, podred. A. Hutnikiewicza

i A. Lama,Warszawa.

Mały słownik pisarzy polskich, 1981,podred. W. Maciąga,Warszawa.

Masłowska E., 1990, Ludowystereotyp rzeki — zarysstruktury, [w:] Językowy obraz świata,

pod red. J. Bartmińskiego, Lublin,s. 197-205.

PiotrowiczA., 199la,Typyregionalizmów leksykalnych,Poznań.

PiotrowiczA., 199lb, Wielkopolskiesłownictwo regionalnew prozie współczesnych pisarzy

poznańskich(rzeczowniki),Poznań.

Raszewski Z., 1994, Pamiętnikgapia.Bydgoszcz, jaką pamiętam zlat 1930-1945, Bydgoszcz.

RatajczakJ., 1964,Poznań literacki.Książki iludzie,Poznań.

Staśkiewicz M. H., 1998, Obraz arkadiiw „Obozie Wszystkich Świętych” TadeuszaNowa­

kowskiego (uwarunkowania biograficzne i historycznoliterackie), „Zeszyty Naukowe

WSP w Bydgoszczy”, Studia Filologiczne, z. 44(19),Bydgoszcz,s. 81-100.

Sulima-Kamiński J., 1988, Most Królowej Jadwigi, 1.1,Bydgoszcz.

ŚwięcickaM., 2003,Sposobydefiniowaniaregionalizmów przez młodychmieszkańców Byd­

goszczy,[w:]Polszczyznabydgoszczan. Historia iwspółczesność,podred. M.Święcic­

kiej,Bydgoszcz, s. 95-114.

Wielkopolskisłownik biograficzny, 1981, praca zbiorowa,Warszawa-Poznań.

WójciakJ., 1972, Obrona polskości wBydgoszczy na przełomie XIX iXXwieku, [w:]Byd­

goszczwlatach 1920-1970,Bydgoszcz, s. 38-39.

ŻmudzińskiF., 1972, Niepowodzeniaw akcji niemieckichszowinistówwBydgoszczy 11 XI

1918-2011920roku, [w:]Bydgoszczwlatach 1920-1970, Bydgoszcz, s. 42-44.

Bibliografia podmiotowa

BierońskiK., 1958, Stenogramy AnnyJambor, 1.1, Warszawa.

BierońskiK., 1959,Stenogramy Anny Jambor, է. II, Warszawa.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Zajęcia z analizy matematycznej IB w semestrze zimowym będą zorganizowane w na- stępujący sposób: Co tydzień słuchacze otrzymują listę zadań dotyczącą materiału wy-

dr Honoraty Limanowskiej-Shaw uzmysłowił nam, że podstawą każdego leczenia endodontycznego jest nale- żyte opracowanie kanałów korzeniowych i znalezienie tych,

Wymieniono tu dziesięć autorytetów, których kolejność, ze względu na liczbę oddanych głosów, ukształtowała się następująco: pierwsze miejsce - nauczyciele (11

dr Beata Rola Redakcja językowa i korekta – Editio Projekt graficzny i projekt okładki – Editio Skład i redakcja techniczna – Editio Warszawa 20192. Ośrodek Rozwoju Edukacji

Przy założeniu kulturowego podobieństwa naszych przekonań na temat dobra i zła - bez względu na źródło owych przekonań - możemy uznać, że świadomości

Przyszłość ta związana jest, jak się wydaje, z możliwością zachowania idei swoistości ludzkiej świadomości, działania i praktyki (jako jawnych dla samych siebie),

Gdyby istniała funkcja dwuargumentowa S(k,n) uniwersalna, to znaczyłoby, że dla każdej funkcji jednoargumentowej F(n) istnieje takie k, że dla każdego n zachodzi