• Nie Znaleziono Wyników

View of Walentin P. Grickiewicz, Ot Niomana k' biriegam Tichogo Okieana; Biełorusy w Sibiri

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Walentin P. Grickiewicz, Ot Niomana k' biriegam Tichogo Okieana; Biełorusy w Sibiri"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

oraz staranne metodologicznie i językow o przedstaw ienie, a także zawarte w pracy wnioski oraz uogólnienia stanow ią jej ogromnie w ażką stronę. R ów nież pod tym względem zasługa Autora nie ulega wątpliwości.

D la badań nad dziejami K ościoła katolickiego w cesarstwie rosyjskim rozpraw a dra Roberta Stopikowskiego spełnia rolę swoistego przewodnika. Jest tak zw łaszcza ze względu na bardzo bogatą dokum entację w skazującą raczej na źródło szczegółowe, aniżeli prezentującą w całej rozciągłości jego treści.

Wydaje się, że szukamy często śladów oddziaływ ania pedagogicznego K ościoła na dobrze utartych już ścieżkach; tam mianowicie, gdzie w taki czy inny sposób ujawnia się zarówno cnota, jak i występek. Tym razem propozycja heurystyczna je st inna. Czy lepsza? To musi ocenić ju ż sam Czytelnik. To, że je st godna uwagi, o tym nie możemy wątpić. W ażne jest, by dla dalszych badań okazała się ona użyteczna. O tym, czytając książkę p. dra Stopikowskiego, można się bez trudu przekonać.

Ks. E dw ard W alewander

W a le n tin P. G r i с к i e w i с z, O t N io m a n a k 'b ir ie g a m T ic h o g o O k ie a n a , M in sk 1986; B ie ło r u s y w S ib iri, re d . W .A . L a m in , N .S . S ta sz k ie w ic z , N o w o ­ sibirsk: In stitu t Isto rii S O R A N / In s titu t Is to rii N A R B 2 0 0 0 .

W 1986 r. w Białoruskiej SSR ukazała się w ydana w Mińsku (w języku rosyjskim) praca białoruskiego historyka W.P. G rickiew icza (Hryckiewicza) o interesującym tytule Ot Niomana k' bieriegam Tichogo Okieana (Z nad N iem na ku brzegom Oceanu Spokojnego)5.

Gdy z pracą tą zapoznali się czytelnicy i badacze polscy, zw łaszcza zajm ujący się problem atyką syberyjskich poloników, stwierdzili z niejakim zdum ieniem , że znaczna część pracy traktuje wprawdzie o tym samym, co ich ustalenia badawcze, lecz wnioski, jakie między innymi wypływ ają z tez historyka białoruskiego, są zgoła „now atorskie”. Nowatorskie, gdyż znani z dotychczasowych polskich, a także niektórych rosyjskich opracowań badacze Syberii - polscy zesłańcy i podróżnicy, tacy jak np. Czerski, Dybowski, A. Birula-Białynicki, E. Piekarski, J. Goszkiewicz, Ewa Felińska, A. Januszkiewicz, Józef Szczepan Kowalewski, Tomasz Zan, F. Ciecierski, a naw et generał Józef Kopeć (którego opublikow aną po polsku stronę tytułow ą D ziennika zam ieściło

5 Pracę „rekom endow ało B iuro K om isji H istorii Badań Tow arzystw a G eograficzn ego Z S S R ”, a recenzowali: dr hab. nauk historycznych W . I. M ielieszk o, dr nauk historycznych M .O. B icz, dr nauk fdologicznych A. I. M aldis, dr nauk historycznych D . J. R ezun. W ym ienieni B icz i Rezun są w spółcześnie autorami (i w spółautoram i) nieradzieckich podręczników dla szkół średnich w R epu­ blice Białoruś. M aldis (M aldzis) jest liderem Stow arzyszenia Języka Białoruskiego im. Fr. Skoryny. Jest sp ecjalistą m ick iew iczologiem , szanow anym w P o ls c e działaczem białoru sk iego odrodzenia narodow ego.

(2)

przyw oływ ane opracow anie) - to teraz „wychodźcy z Białorusi”, Białorusini! Rosyjskojęzyczna książka, metodycznie opracowana jako niemal dokładna kopia (także edytorsko) podobnych rosyjskich prac o podróżnikach, odkrywcach, badaczach i zdobywcach „nowych k rain”, ukazuje w podobnym duchu „podobnych” bohaterów „białoruskich”, podkreślając ich w spółpracę z uczonymi i ludem rosyjskim oraz niemal całkowicie abstrahując od ich związków z P olską i polskością6.

Praca H ryckiew icza, wydana w 20 tysiącach egzemplarzy, miała charakter popularny i była przeznaczona dla najszerszych białoruskich oraz rosyjskich kręgów czytelniczych, w tym - jak można sądzić z formuły wydawniczej - dla młodzieży, z natury interesującej się podróżam i, badaniam i i odkrywaniem nieznanych krajów i ludów. Czytelnicy i badacze polscy po dzień dzisiejszy nie odnieśli się do narodowościowego „odkrycia” W. H ryckiew icza, uznając jego opracow anie za szczególny wykwit „nauki” radzieckiej. N iektórzy znający A utora osobiście ze spotkań na wspólnych polsko-radzieckich konferencjach uważali wręcz, że nie bardzo wypada wytykać tak dziw ną (ale radziecką, więc niekoniecznie samodzielną) w ich mniemaniu projekcję. Tymczasem, jak wynika z przeglądu współczesnego (naukow ego i popularnego oraz politycznego) piśmiennictwa białoruskiego, a także z publicystyki, nie była i nie jest to żadna naukowa rewelacja, lecz raczej - w białoruskim rozumieniu - odważny pogląd o charakterze pionierskim, z rzadka wówczas tak jasno ujawniany.

W spółcześnie je st to pogląd podstawowy, powszechny, oficjalny i wspólny zarówno piśm iennictw u urzędow em u, ja k i opozycyjnemu, co ma na Białorusi istotne znaczenie, gdyż piśm iennictw o oficjalne w Republice B iałoruś je st w znacznej mierze postradzieckie, zaś opozycyjne ma zasadniczo charakter antysowiecki.

Piśm iennictw o białoruskie, zm ierzające najwyraźniej w kierunku nadrobienia (odrobienia, wytworzenia) w łasnej historiografii, której do upadku ZSSR po prostu nie było, znalazło się w łaśnie w sytuacji szczególnej, gdyż dorobek, który gdzie indziej jest skutkiem pracy wielow iekow ej, chce uzyskać nieomal natychmiast, w ciągu 10 lat, jakie upłynęły od proklamacji suwerenności najpierw BSSR, później RB. Szczególność sytuacji polega między innymi na tym, że piśmiennictwo (naukowe) ujmuje historię białoruskości jako ogląd przeszłości substratu dzisiejszego państw a białoruskiego, którego obszar to w większości W KL po unii lubelskiej z 1569 r. (bez Żmudzi, czyli, z grubsza, współczesnej Republiki Litewskiej). W ielkie Księstwo jest przy takim podejściu, od początku do końca etnicznym , kulturow ym i politycznym , białoruskim państwem Białorusinów 7, zaś przedrozbiorow a Polska - R zecząpospolitą (Recz pospolita) bez jakiegokolwiek narodowego dookreślenia. Pogląd ów jest tak dalece posunięty, że według współczesnych

6 O pow staniu styczn iow ym 1 8 6 3 -1 8 6 4 r. Autor pisze m.in.: „Pow stanie 1863 r. na Białorusi [sic] i L itw ie ro zw ija ło się w ścisły m kontakcie z polskim ruchem w yzw oleń czym , noszącym w ów czas charakter szlach eck i [...]. W m yśl programu i odpow iednio do sil [czynników] stojących na je g o c ze le była to rew olucja burżuazyjno-dem okratyczna, w trakcie której um acniały się w ięzi rew olucyjne narodów białoruskiego, p o lsk ieg o , litew sk iego i rosyjsk iego” (G r i с к i e w i с z, Ot N io m a n a , s. 2 2 3 ).

7 Zanim p o g lą d y takie za cz ęto oficjaln ie (i zgodn ie!) szerzyć w B S S R - RB - były one po­ w szech ne wśród białoruskiej diaspory na Zachodzie. Ich streszczenie oddawał dwuwiersz pochodzą­ cy od środow iska białoru sk iego z A nglii: „N asze imia, słow y dw a - M y, W ialikaja Litw a”.

(3)

podręczników szkolnych i akademickich Rosja nie dokonywała rozbiorów Polski8. Polskę „rozbierały” Prusy i Austria. Rosja „przyłączała do siebie B iałoruś” (nie zagarniała, podbijała, zagrabiała, lecz „przyłączała”, „dołączała”). W dodatku naw et ju ż nie W KL, a - co najwyżej - „ziemie białoruskie”. Nic więc dziwnego, że w takiej konwencji cały dorobek kulturowy okresu Rzeczpospolitej Obojga N arodów pow stały na obszarze dzisiejszej Białorusi, jest traktowany jako białoruski w d z i s i e j s z y m tego pojęcia rozumieniu. To z kolei stymuluje stanowisko wobec m ieszkańców wspom nianego obszaru, którzy zgodnie z tym i według swoistego białorusko-sow ieckiego ius soli byli i „muszą” być Białorusinami. Tak oto dochodzimy do „odważnego pierw szeństw a” W. Hryckiewicza, do tezy, z której wynika, że na Białorusi nie tylko nie ma (w spół­ cześnie), ale i nigdy nie było Polaków. Byli (i są) „skatolicyzow ani” i „spolonizowani Białorusini” lub - co najwyżej - „kościelni Polacy”9.

W Polsce doby III RP w zasadzie nic o takich poglądach nie wiadom o lub, gdy wiadomo, są lekceważone albo - jak sygnalizowaliśmy wyżej - traktowane są jako spuścizna myślenia sowieckiego. Tymczasem je st to nie sowiecka, lecz w spółczesna białoruska (narodowa) n o r m a. W bardziej skrajnych, lecz mocno rozpowszechnionych w dzisiejszym piśm iennictwie białoruskim tezach wygląda to tak, jak niżej skrótowo sygnalizujemy.

Jeden ze znanych współczesnych białoruskich odrodzeniowców E. E. Sziriajew w cytowanej tutaj (opublikowanej po rosyjsku) pracy pisze w prost o przedstawicielach narodu białoruskiego w znaczeniu tak etnicznym, jak i politycznym, do których enumeratywnie zalicza: M ikołaja Husowskiego, Michała Ogińskiego, Ignacego Domeykę, Stanisława M oniuszkę, Tadeusza Kościuszkę, K onstantego Kalinowskiego, M ichała Glinkę, Franciszka Skorynę, Ignacego Gorzkiewicza, a także „w całości białoruskie rody magnackie Sapiehów, Hlebowiczów, W ołłow iczów , Tyszkiew iczów , Ostrogskich, Druckich, Ogińskich, Holszańskich, Paców ” oraz w białoruskim znaczeniu takich „Litwinów” , jak „Czam orusini według pochodzenia A dam M ickiewicz i W ładysław Syrokomla” 10. Powyższe stanowisko jest przeważające, w zasadzie jednolite w naukowym i politycznym piśm iennictwie na Białorusi oraz wśród białoruskiej diaspory.

Nie kwestionując genezy r u s k i e g o pochodzenia (lićwińskiego - litewskiego, prebiałoruskiego, w zależności od konkretnej osoby i rodu) znacznej części spośród wymienionych znakomitości historycznych, zwróćmy uwagę, iż w zaprezentowanym wcześniej podejściu w zupełności w yklucza się przyjęcie jako w łasnej, polskiej

8 N a ten i inne aspekty stosunku do w spólnej historii por.: P olsk a , p o lsk o ść w e w sp ó łczesn ym p iśm ien n ictw ie b iałoru skim , w: J. W i n n i с к i, Szkice i o b ra zk i za n iem eń sk ie, W rocław 2 0 0 0 , s. 6 0 -9 7 .

’ I. K a b z i ń s k a , W śród „kościelnych Polaków ". Wyznaczniki tożsam ości etn iczn ej (n a ro d o ­ w e j) P o la k ó w na B ia ło ru si, W arszawa 1999.

10 E. E. S z i r i a j e w , B iełaru ś, R uś B ieła ja , R uś C zo rn a ja i L itv a w kartach , M insk 1991, s. 7, 11. Wspomniana Ruś Czarna odnosi się generalnie do terenów przedw ojennego wojew ództw a now ogródzkiego i części M ińszczyzny oraz G rodzieńszczyzny. W w ieku XV III pojęcie „Białoruś” utożsamiane było z obszarami dawnych w ojew ództw Pierw szej R zeczypospolitej - m ścisław skiego, sm oleńskiego i p ołockiego. N a ten temat por.: K. M o s z у ń s к i, C o to była B iała i C zarna Ruś? „M agazyn P olsk i” (G rodno) 1992, nr 1, s. 28, 29.

(4)

świadom ości czy współśw iadom ości w znanym stylu: gente Ruthenus (Lithuanus) - natione Polonus. Bywa, że podręczniki naukowe starają się „obiektywizować naro­ dow ość”, i wówczas o poszczególnych postaciach historycznych piszą tak: „Kaściuszka Andrej Tadewusz Banawentura - pochodził z białoruskiej szlachty, Paniatouskij Stanisłau A ugust - pochodził z Biełarusi, Aginski M ichaił Kleafas - białoruski i polski kompozytor, Czaczot Jan - białoruski poeta, Zan Tamasz - białoruski poeta, Mickiewicz Adam - em igrant z Białorusi, pisał w języku polskim, Tyszkiewicz J. - białoruski archeolog, Jelski M ichał - białoruski muzyk, Jelski Aleksander - białoruski pisarz, historyk” itd .'1 W odniesieniu do kwestii wyznaniowych, powszechny pogląd omawianego piśm iennictw a sprow adza się do tego, że w obrębie wszystkich występujących w WKL konfesji chrześcijańskich, ich substrat wyjściowy stanowili, według tych poglądów, praktycznie wyłącznie Białorusini (także w XI i XII wieku!).

N a tzw. dalszych kresach, a więc na Mińszczyźnie (choć także i na W ileńszczyźnie) wśród części tutejszych polskich ziemian w drugiej połowie wieku XIX oraz na początku XX w. dosyć rozpow szechniona była tzw. Idea K rajow a12. Polegała ona na tym, że autochtoni tych ziem, zwłaszcza legitymujący się pochodzeniem rodowym od czasów (lub sprzed) unii lubelskiej uważali się za „Polaków w sensie M ickiewiczowskim”: „Litwin

11 G isto ry ja B ieła ru si. D a w ie d a cz n a - in form acyjn y dapam ożn ik, M insk 1995, passim . 12 Oryginalny status i pojęcie polskości dawnych kresów - M ińszczyzny sprzed 1918 r. - dobrze oddają op isy samych zainteresowanych. M elchior W ańkowicz, niekwestionow any autorytet, znawca nie tylko realiów , ale i duszy kresowej z „dalszych kresów”, pisał tak o tym zjawisku: „Po domach naszych kresow ych w isiały portrety przodków - archimandrytów i ihum enów , gramoty przez na­ szych k rólów polskich po białorusku pisane, herby nasze miały krzyże, krzyże-strzały, z unickim i c zy zg o ła praw osław nym i belkam i pop rzecznym i, w yw od ziliśm y się od protoplastów W ańków, W ołod źk ów , Hrehorów, Fiedorów [...]. Póki carat był, my m łodzi w alczyliśm y o polsk ie szkoły, k oń czyliśm y p olsk ie uniw ersytety, ale stryjce nasi robili politykę «krajową», jako że to niby «tu­ tejsi», o polsk iej jen o kulturze” . Drugi z w ybitnych ludzi tam tego Kraju i tam tego czasu, Marian Z dziechow ski, w roku 1918 z k olei tak to określał: „[...] gdyby tych, co w życiu rodzinnym m owy polsk iej używ ają, zapytano, jakiej są narodow ości, to odp ow ied zieliby w ogromnej w iększości, że s ą Polakami, wyznanie to jednak nie byłoby rzetelnym wyrazem ich przekonania czy uczucia. Jedni dali od p ow ied ź taką przyparci do ściany - bo coś odpowiedzieć na zadane pytanie trzeba, choć sami nad nim nie zastanaw iali się nigdy; inni, inteligentniejsi, ograniczyliby znacznie odp ow ied zi sw e zastrzeżeniam i, d ow odzącym i, że «p olsk ość», «tutejszość» to c o ś zgoła innego, niż polskość tych, co w Warszawie i w Krakowie urodzeni [...]”. Dalej dookreślając o w ą „tutejszość”, cytowany Autor w yw odzi sw oistą „dw unarodowość”, w której staje się ona wyrazem „[...] głęb ok iego przywiązania do p olsk iej kultury, polskiej m ow y, która stała się m ow ą ojczystą, zrośnięciem się z catą d ziejow ą p rzeszło ścią P olsk i i jej przyszłym i losam i [...] [a zarazem w łaśn ie] dw unarodow ością i dążeniem do zlan ia się dw óch m iło ści. P olsk i i B iałoru si” (daw nej L itw y).

W sp ó łcześn ie (1 9 9 9 r.), gdy na B iałorusi dla w ielu P olak ów , poza liturgią i m odlitw ą, język polski nie jest m ow ą codzienn ą samoidentyfikacja ma wielorakie korzenie, głów nie od pochodzenia deklarow anego przez rodziców . Byw a, że - jak to niedawno zilustrowała badaczka problemu, Iwona Kabzińska - ow o identyfikow anie w ygląda tak (rozm ow a dw u starszych kobiet w ok olicy Nalibo- ków na szeroko rozumianej M ińszczyźnie): „jeśli m ówisz «gorzkie żale», to ty Polka jesteś”. Ponad­ to sama znajomość języka, jak św iadczą o tym liczne przypadki, nie oznacza, iż daną osobę z polsko­ ści n ależy w yk lu czyć. Tak było w przeszłości i tak jest w sp ó łcześn ie ( K a b z i ń s k a , W śród k o ­ ścieln ych P o la k ó w ).

(5)

i M azur bracia są; czyż kłócą się bracia o to, iż jednem u na imię W ładysław , drugiemu W itowt? Nazwisko ich jedne jest: nazwisko Polaków ” 13. Była to jednocześnie swego rodzaju dwoistość w rozumieniu tutejszości ziem iaństwa - szlachty (tylko!), całkowicie odmienna od faktycznego pojęcia innej tutejszości, tej, którą odnotow ał polski spis narodowościowy z roku 1931, wykazujący na obszarze wojew ództw a poleskiego (brzesko-litewskiego) ponad 700 tys. tutejszych, prawosławnych chłopów Poleszuków , dzisiaj określających się jako Białorusini lub Ukraińcy. Ta tutejszość odm iennie od „krajowej” wynikała z zupełnego braku sam oidentyfikacji narodow ej. Przypominamy sygnalnie te pojęcia i zjawiska dla podkreślenia, jak skomplikowana bywała i jest kwestia narodowa na dawnych kresach północno-w schodnich, obszarze dzisiejszej Republiki Białoruś. To z kolei ma uczulić wobec jednoznacznych ocen w spółczesnego piśmiennictwa białoruskiego, określającego niemal cały elem ent ludzki dawnego W KL (od „starożytności” - pojęcie podręczników), tej części I R zeczpospolitej, późniejszego zaboru rosyjskiego, województw północno-wschodnich II RP, BSSR i dzisiaj RB, jako niewątpliwych Białorusinów, i to w dzisiejszym pojęciu św iadom ościowo-narodowoś- ciowym. W powyższej konwencji, przyjętej przez gros autorów białoruskich, naw et tak niewątpliwy polski patriota, jak wileński artysta i uczony Ferdynand Ruszczyc, także jest niewątpliwym „artystą białoruskim”14. Białorusinem w takim ujęciu je st N apoleon Orda, malarz, rysownik, kompozytor, wydawca m.in. Albumu utworów kompozytorów polskich (1838), który sw ą żonę, Francuzkę „nauczył mówić po polsku” - jak pisze o tym Autor artykułu o Ordzie, chwalący w nim świadomego „B iałorusina” 15. A rtykuł ten, autorstw a Jauhena (Eugeniusza) Szumiejki, ukazał się w numerze 4 katolickiego pism a „N asza W iera”, wydawanego przez kościół katedralny pw. Najśw iętszej M aryi Panny (dawny kościół jezuicki) w M ińsku. Pismo nawiązujące do wydawnictw katolickich tej świątyni (drukowane po roku 1905 po polsku) po raz pierwszy w jej dziejach wydawane jest wyłącznie po białorusku. O stosunku świeckiego piśm iennictw a na Białorusi do spraw konfesyjnych, w tym w szczególności rzym skokatolickiego duchow ieństw a w zm ianku­ jem y niżej.

W takiej też konwencji, na rzymskokatolickim cmentarzu K alw aria w M ińsku, zwanym „cmentarzem szlachty polskiej” 16, według Autorki jedynego - jak dotąd - białoruskiego opracowania o tym cm entarzu17, pochow ani są tam praktycznie sami

13 A. M i с к i e w i с z, K się g i n arodu p o lsk ieg o i p ie lg rz ym stw a p o lsk ie g o , W arszawa 1986, s. 80.

14 G istoryka-dakum entalnyja chroniki gara d o u i rajonau B ieła ru si. P am iać. W o łożyn ski rajon , M insk 1996, s. 142-143.

15 W tej kwestii do sw oistego zamieszania przyczynia się także incydentalnie piśm iennictw o p ol­ skie. Streszczenia rosyjsko-, litew sko-, angielsko-, i n iem ieck ojęzyczn e do p ierw szego, w ydanego w 1991 r. albumu (wyboru prac) N ap oleona Ordy określają go jako „białoruskiego szla ch cica ” [„biełarusskij dworianin, baltarusiu bojaro, B yelorussian gentelm an, w eissru ssisch E delm ann”]. Album w idoków h istoryczn ych P olski. P o św ięco n y Rodakom . Z ryso w a n y z natu ry p r z e z N apoleon a O rdę, red. J. K am iński, M. K rzyżanow ski, Gdańsk 1991, s. 135, 136, 137, 138.

16 Takiego określenia po raz pierw szy użyła autorka pierwszej pow ojennej publikacji o Kalwarii, Anna Prugar-M yślik, por. tygodnik „Zorza” 1990, nr 19, s. 8-9.

(6)

„B iałorusini” . W e w stępie do tej publikacji Sakałouskaja zaznacza: „Gdy chodzi się po cm entarzach B iałorusi, od razu można spostrzec, od którego sąsiada, zachodniego czy w schodniego zależała nasza ziemia, w jakim języku modlili i m odlą się ludzie”. Omawiając pochówki na Kalwarii, Autorka pisze o spoczywających tam m.in. szlachecko- -ziem iańskich rodzinach W ańkowiczów, W eryha-Darewskich, Downar-Zapolskich, W ojniłłow iczów , Kobylińskich, Chreptowiczów, Czeczotów wyłącznie w etniczno-na- rodowej opcji białoruskiej18. Dwadzieścia lat wcześniej od publikacji A. Sakałouskaj, ofiarom stalinow skiej „Operacji polskiej” 19, których mogiły w podmińskich Kuropatach odkrył w 1988 r. Zenon Poźniak, polskiej narodowości odmówił (zakwestionował jako efekt prowokacji NKWD) Mikoła Abramczyk, emigracyjny przywódca Rady Białoruskiej Republiki Ludow ej, twierdząc, że to NKW D torturami zmuszało aresztowanych Białorusinów do „przyznania się do polskości”20. Notabene Z. Poźniak narodowość ofiar z obszaru przedw ojennej BSSR w Kuropatach traktuje podobnie21.

Tak oto od niezauw ażonej, a właściwie zlekceważonej w Polsce „nowatorskiej” pozycji autorstw a W. P. H ryckiew icza z roku 1986, piśm iennictwo białoruskie przeszło en bloc do tw ierdzeń o przynależności do kultury i etnosu białoruskiego całości tego dorobku kulturow ego i jego twórców, o ile zaistnieli historycznie na terytorium w spółczesnego państw a białoruskiego. W yjątkiem jest Feliks Dzierżyński, urodzony w okolicach Puszczy Nalibockiej (powiat W ołożyn). Urodzony w tym samym powiecie Ferdynad Ruszczyc - jak wskazaliśmy - był „Białorusinem ”.

W. Hryckiew icz pisał o sprawach syberyjskich w odniesieniu do okresu sprzed rew olucji bolszew ickiej. Po 1917 r. odrodziła się państw ow ość polska, a po roku 1921 bolszewicy po raz drugi proklam owali BSRR. W spółczesna nauka w RB - jak to zasygnalizow aliśm y - po apriorycznym „ustaleniu” narodowości postaci historycznych w odniesieniu do wspom nianego zakresu terytorialnego, wykroczyła także poza ten zakres. Gdy idzie o kierunek zachodni, są to stwierdzenia, z których wynika, że etnicznie białoruskie są powiaty dzisiejszego województwa białostockiego po Łomżę. Według tych samych źródeł równom iernie, do 10% białoruska je st ludność całego województwa olsztyńskiego. W kierunku w schodnim Białorusinami są nazywani mieszkańcy Smo- leńszczyzny. W reszcie, tym razem bez podtekstów rewindykacyjnych, wzorem

czerw ony k o ś c ió ł) fundacji Edwarda i O lim pii W o y n iłło w iczó w (1 9 1 0 r.). A. S. S а к a- ł o u s к a j a, K a lw a ry ja , M insk 1997, recenzow ana w „Studiach P olon ijn ych ” 2 2 (2 0 0 1 ), s. 313- 320.

18 Tam że, s. 6, passim .

19 W . M i с h n i u k, Z h isto rii re p re sji p o lityczn ych p r z e c iw P olakom na B iałoru si w latach trzy d zie styc h , w: P o lsk a - B ia ło ru ś 1 9 1 8-1945, Warszawa 1994, s. 105-120; Z. J. W i n n i с k.i, Z a p o m n ia n y g en o cyd . R o zstrze la n a P o lo n ia b ia ło ru sk a , w: t e n ż e, Szkice polsk o -b ia ło ru sk ie, W rocław 1998, s. 9 1 -1 0 7 .

20 M . A b r a m с у к, I a ccu se the K rem lin o f g e n o cid e o f m y n ation , T oronto 1950, passim; por. też K ry w a w y źd zio k n a d b iełaru skim n a ro d a m , w: Z G is to r y ja j na Wy. A rtykuły, D akum enty, U spam in y, M in sk 1994, s. 7 0 -7 6 .

21 Z ob. Z. P a ź n i a k, S a p r a u d n a je a b lic z c z a , M iensk 1992; Z. P a ź n i a k , J. S z m y - g a l i o u , M. K r y w a l c e w i c z , A. J o u, K u r a p a ty . A rtyk u ły, naw u kow aja spra w a zd a cza , fo ta zd y m k i, M in sk 1994.

(7)

W. Hryckiewicza, badacze białoruscy (z Instytutu H istorii B iałoruskiej Akademii Nauk) wspólnie z uczonymi rosyjskimi (z RAN) ponownie podjęli „białoruską” tematykę dalekowschodnią, syberyjską, a w jej ramach daw ną i w spółczesną obecność B iało­ rusinów na Syberii, od zdarzeń z wieku XVI do współczesności.

W roku 2000 w Nowosybirsku opublikowano pracę zbiorow ą badaczy ze w spom ­ nianych instytucji naukowych, zatytułow aną Białorusini na Syberii22. Tom składa się z dziewięciu artykułów poprzedzonych wstępem jednego z redaktorów opracow ania (W. Lamin). W kontekście wyżej przedstawionych uwag i spostrzeżeń na szczególne omówienie i krytykę zasługują cztery pierw sze prace oraz tekst przedostatni. S ą to: D. R e z u n23 - Rodzina „L itw inów ” Biernadskich w historii Syberii X V II w.; I. S o k o ł o w s k i j - N iektóre źródła dotyczące kształtow ania oraz liczebności „Litwy” na Syberii w XVII w.; T. M a m s i к - Skąd nasz ród, G . B o c z a n o w a - O wprowadzeniu przem ysłu lnianego przez Białorusinów na Syberię w końcu X IX w.; N. K u p i e r s z t o c h - Obyczaje i obrzędy zimowych św iąt kalendarzowych w śród syberyjskich Białorusinów (koniec X IX -X X w.)24.

Przegląd wywodów i treści zam ieszczonych w wymienionych artykułach potw ierdza wyżej zarysow aną tendencję naukowego piśm iennictwa białoruskiego do uznaw ania za „białoruskie” wszystkiego, co terytorialnie (ius soli) miało związek z obszarem Ziem Białoruskich w dalszej lub bliższej przeszłości. W szczególności dotyczy to osób kwalifikowanych na podstawie miejscowego pochodzenia. K ryteria w tym przypadku są proste: wszystko i wszyscy, do których odnosi się zapisane w rosyjskich źródłach pojęcie „Litwa”, stanow ić ma synonim dla „Białoruś” i „białoruski”. W ątki polskie są minimalizowane oraz traktowane odrębnie od współwystępującej „Litwy”25. W wypadku wątpliwości autorzy niekiedy stosują dowolne kryterium „brzm ienia nazw isk” , na tej podstawie wyodrębniając Białorusinów, Ukraińców , Polaków. By nie wracać do tego wątku, stwierdźmy, że o ile przywoływani tutaj autorzy sporadycznie wydzielają Polaków spośród syberyjskiej Litwy, o tyle w żadnym, nawet jednostkowym wypadku nie odnoszą tego do Litwinów w dzisiejszym, powszechnym rozumieniu tego pojęcia narodow ego26.

22 B ielo ru sy w S ibiri, red. W .A . Lamin, N .S . Staszk iew icz, N ow osib irsk 2 0 0 0 . R ecen zow ał naukowo tę pracę W. A. Ilinych.

23 D. Rezun, jak zazn aczono, był recenzentem wspierającym pracę W . P. H ryckiew icza. 24 Teksty, które w niniejszej recenzji pom ijam y, od n o sz ą się do działań w ojsk syberyjskich na obszarach B SS R w trakcie II w ojny św iatow ej, „uczestnictw a B iałoru si” w u p rzem ysłow ien iu Syberii od lat sześćd ziesiątych do osiem d ziesiątych X X w ., biografii białoru sk iego naukow ca pracującego na Syberii w latach siedem dziesiątych tego wieku oraz p ieśn iom białoruskim m iejsco­ w ego zespołu artystycznego. N ie w n oszą one nic szczególn ego z punktu w idzenia podjętych przez nas rozważań. T łum aczenie tytułów oraz cytow anych elem en tów tekstów - Z. J. W inn icki.

25 T. Mamsik jest ponadto autorem nie tylko odkrywającym zasiedlanie Syberii przez X V I-w ie- cznych „Białorusinów”, ale też kwestionującym takie zasiedlanie przez Polaków, którzy „przecież” (być m oże sami o tym nie w iedząc) „byli B iałorusinam i” - por.: T. S. M a m s i k, „ P o lia k i” R udnogo A łta ja : isto rio g ra ficz ie ss k ij m i f i d iem o g ra ficziesk a ja riealn ost', w: E tn o g ra fija A łta ja i sopriedieln ych tie rr ito rij, B am auł 1998, s. 2 3 -2 8 .

26 Pow ażna c zęść piśm iennictwa białoruskiego przeznaczonego dla szerok iego odb iorcy używ a w odniesieniu do L itw inów z okresu kształtow ania się W KL określenia „Żm udzini” (Żam ojty).

(8)

W sprawie nazw isk natom iast wskażmy na zjawisko rozpow szechnione nie tylko w białoruskim piśmiennictwie naukowym, ale także w urzędowym, zawartym w dokumen­ tach, zapisie personaliów . Zjawisko owo zaciera faktyczne brzmienie nazwisk, a zwykły czytelnik białoruski nie zdaje sobie sprawy z faktycznego zabiegu białorutenizującego ex ante. N a takie w łaśnie zjawisko zwróciliśmy ju ż uwagę przy dyskusji na temat treści (i z góry przyjętych celów) pracy cytowanej wyżej A. Sakałauskaj (Sokołowskiej), recenzując jej pracę o mińskim cmentarzu katolickim Kalwaria. Powracamy do niej dla zilustrow ania istoty zjawiska.

Spis nazw isk pracow icie zestawiony przez wspom nianą Autorkę obejmuje pochówki do XIX wieku oraz z pierwszych trzech dekad wieku XX. Kalwaryjski spis autorstwa A.S. Sakałouskaj opublikowany został w formie haseł słownikowych, alfabetycznie (na podstaw ie alfabetu białoruskiego). N azw iska oraz imiona w ystępują więc najpierw w w ersji „przetłum aczonej”, jak o tym wspominano. Następnie w nawiasach podano nazw isko i imię (imiona) według oryginalnego zapisu na pomniku lub w księdze metrykalnej. Jeżeli były dodatkowe inform acje w owych księgach, Autorka przytacza je rów nież, lecz nie wiadomo, czy tak jak w oryginale, czy jak w omówieniu. W spisie A utorka zaznacza, czy dane hasło-nazw isko pochodzi ze spisu z natury, czy z księgi m etrykalnej lub czy z obu źródeł. Badania archiwalne okazały się w tym przypadku tym cenniejsze, iż na 578 ustalonych zapisów zachowało się zaledwie 96 odpowiadających im (istniejących do chwili obecnej) pochówków. Zapisy w księgach metrykalnych z dotychczasowego języka polskiego przymusowo (urzędowo) zamieniono na język rosyjski po okresie 1838-1839. Dla spisu w omawianej publikacji ma to ten skutek, że metrykalne, transliterowane brzmienie „przetłum aczonych” zapisów nazwisk (nie ma oczywiście ani jednego w języku białoruskim), odnośnie do których nie zachowały się pomniki, wygląda np. tak: ros. oryg. - Poniatowskaja Marija, „tłum aczenie” - Paniatouskaja Maryja. Idzie oczywiście o śp. M arię Poniatowską. Autorka dokonała kilkuset podobnych zabiegów. Jest to niewątpliwie sztuczny zabieg białorutenizujący, gdyż nazwisk się nie tłumaczy. P odobną tendencję, m ającą charakter polityczny, obserwować możemy tylko na Litwie (Republika Litewska), gdzie lituanizuje się nazwiska polskie także wbrew woli czy świadom ości (gdy idzie o osoby nieżyjące) zainteresowanych. D la ilustracji powyższej tezy wskażmy, że np. śp. panna W ładysław a Oleszkiewicz to „przetłum aczona” na białoruski (przez Sokołowską) Aljaszkiewicz Uładysława, na litewski Aliaszkajte Vlada. Kto nie wie, w czym rzecz, nie domyśli się, o kogo chodzi. I pewnie taki jest cel tych działań. W spółcześnie, po wprowadzeniu w RB nowych, niesowieckich paszportów, nazw iska napisane alfabetem białoruskim transliterowane są na alfabet łaciński według transkrypcji angielskiej. W przypadku takiego zabiegu dochodzi do kolejnych, gdy idzie o polskie nazw iska, paradoksów . Przykładow o (rzecz dotyczy osób będących Polakami, znanym autorowi niniejszych uwag) m ożna wskazać, że osoba o nazwisku pisanym po polsku Giebień, w wersji białoruskiej Гебень, w transkrypcji angielskiej nazywa się H eben, podobnie H ryniew icz - to Гршев!ч vel H rynevitch. W róblewski „przetłu­ maczony” na białoruski to Urubleuski itd. D odajm y w tym miejscu, że zgodnie z art. 15. traktatu polsko-białoruskiego z roku 1992 Polacy na Białorusi m ają prawo do pisowni swych nazwisk w brzmieniu przyjętym dla języka ojczystego.

W spomniany jeden ze współautorów zbioru Biełorusy w Sibiri, T. Mamsik, który sam zaznacza, że „wraz z bratem doszli do wniosku, że są potomkami Białorusinów, którzy

(9)

na początku XX wieku osiedlili się na Syberii” (s. 53), klasyfikację według narodowości także przeprow adził według „brzm ienia” nazwisk. Grupa osiedleńcza, do której odnosi on swe tezy, składała się, według przytaczanego źródła, z 54 rodzin, z których w specjalnej tabeli wydzielił (po nazwiskach) takie kategorie: Białorusini, Litwo-Białorusini, Polacy-Białorusini, W ielkorusini [Rosjanie], M ałorusini [Ukraińcy]. G rupa ta spod Siebieża (wioska M aksiutino w guberni witebskiej) miała (w roku 1856) stanow ić specyficzny typ społeczny - jak pisze Autor - potomków („sami tak siebie nazyw ali”) pancyrnych bojar [sic], czyli - jak dalej wyjaśnia - potomków „ludzi służebnych z W ielkiego Księstwa Litewskiego, a następnie Rzeczypospolitej, od XVI do XVIII wieku przeznaczonych do służby konnej w ciężkim uzbrojeniu, o pozycji społecznej, pom iędzy zaciężnymi [sic] chłopami a szlachtą” (s. 58-59). Istnienie w drugiej połow ie X IX w. w carskiej Rosji „pancernych bojarów z tradycji Rzeczypospolitej” to ustalenie, które można uznać co najmniej za „oryginalne”. A utor jakby w nawiązaniu do tego, co sam wspomina o własnej świadomości narodowej, w odniesieniu do swych sąsiadów z osady Skyrla podkreśla, że ci „uznaliby za bajkę, gdyby im pow iedziano, że są potom kam i Białorusinów” (s. 56).

Te dwa stwierdzenia są szczególną w skazów ką (kolejną już), że w spółczesne piśmiennictwo białoruskie odnosząc się do przeszłości, „konstruuje” narodowość w czasie i na podstawie dzisiejszego, nieadekwatnego dla opisywanego czasu pojęcia. Owa „konstrukcja” ma charakter prezentystyczny i polityczny.

Mamsik jako źródło przywołuje dokum ent podróżny tej grupy, z którego wynika, iż byli to „chłopi państw ow i” osiedlani na syberyjskich pustkach na zasadzie „służebnego osadnictwa” w ramach tzw. reform y osadniczej rosyjskiego ministra K isielowa. Nie podejmujemy się rozwiązywać terminu i „form acji” pancyrnych bojar, pozostając przy konstatacji, że w przedrozbiorowej Polsce (Rzeczypospolitej) konno i w ciężkim uzbrojeniu mógł służyć jedynie szlachcic, który z kolei w XVIII wieku nie m ógł być świadomym Białorusinem. Najbliżej „brzmiąca” wojskowa formacja R zeczypospolitej o nazwie „towarzysze pancerni” była ja z d ą w pełni szlachecką i na pewno nie m ieszkającą grupowo (rodzinnie) w wieku XIX w białoruskiej wsi „chłopów państw ow ych”.

Co do nazwisk jednakże, to M amsik - ja k stw ierdza - ustalił na ich podstaw ie procentowy skład narodowościowy rodzin pancyrnych bojar, a mianowicie: 48% „białoruskie” i 28% „spolonizow ane”. Ponadto w „białoruskiej grupie” (tak też określa opisywaną społeczność) T. M amsik tą sam ą m etodą ustalił dwóch „M ałorusinów ” i jednego „Litwina” w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. „Spolonizowane” (stąd zapew ne w tabeli kategoria oryginalna: „Polacy-Białorusini”) to - obok nazw iska rodziny przywódcy grupy, Fadiej Anisimowicz Drozdeckij - według Mamsika: G riszm anow skij, Żiełota, Liachnow i Mazur. N a szczególne podkreślenie zasługuje Liachnow (wstawiony tu chyba tylko od skojarzenia Liach - Lach - Polak).

Tak zatem według autorów konferencji organizowanej przez ośrodki naukow e Rosji i Białorusi wyglądała „historia pojaw ienia się w roku 1858 Białorusinów - pancernych bojarów w okręgu Tara w wołkomockiej wołości, we wsi Skyrła” (s. 57). Była to migracja - jak zaznacza Autor omawianego szkicu - dobrowolna, w stylu przywodzącym skojarzenie dużo późniejsze, czyli sowieckie państwowe zagospodarowywanie tutejszej i kazachstańskiej celiny.

(10)

Najbardziej interesujący z punktu w idzenia przyjętego przez nas oglądu jest tekst I. Sokołow skogo (Sokołow skij). Jest to z jednej strony bardzo rzetelne wydobycie i prezentacja źródłeł (archiwalnych), z drugiej natom iast - podkreślany w niniejszym omówieniu prezentyzm narodow ościow y o „Litwie” recte „Białorusi” w środowisku „ludzi służebnych” X V II-w iecznej Syberii, począwszy od skutków wojen polsko- -rosyjskich (w ojna inflancka i sm oleńska). Autor zaznacza problem trudności określenia narodow ościow ego służebnej Litw y i za źródłami podaje, że byli to: L itw a, Polacy, Niemcy, Czerkasi. Używa także zamiennie pojęć „Litwa”, „Rzeczpospolita”, „Polska” oraz „dzisiejsza B iałoruś”. Kategorie ludności służebnej, która trafiła na Syberię (wskazuje konkretnie na trzy ośrodki: Tomsk, Jenisiejsk i Krasnojarsk, dla których zachowały się księgi archiwalne) przede wszystkim jako jeńcy wojenni do służby wojskowej w tutejszych garnizonach, to według ówczesnej rosyjskiej nomenklatury służbowej dzieci bojarskie, konni kozacy, piesi kozacy, a także w ramach służby tymże, chłopi stajenni. Cenne są ustalenia Sokołowskiego (powołuje się także na stan dotychczasow ych badań podjętego tem atu) odnoszące się do bardzo dokładnego w yliczenia (w tym im iennego - nazwiska podane są w starannie przygotowanych przypisach) poszczególnych kategorii, a także zachowanych informacji o miejscach pochodzenia służących, a w wielu przypadkach również miejscowości działań wojennych, skąd przybyli jako jeńcy27. Zasadniczym ustaleniem A utora jest poniekąd oczywiste stwierdzenie, że ludzie ci znaleźli się tutaj przym usow o, i że w większości po odbyciu służby opuścili garnizony wskutek ustaleń pokojowych, rozjemczych, wymiany jeńców itd. To stwierdzenie dotyczyło przede wszystkim kategorii pierwszej - dzieci bojarskich. Spośród służących cudzoziemców najliczniejsza grupa „Polaków i Litwy” służyła właśnie w kategorii dzieci bojarskich. W ślad za tym stwierdzeniem należy dokonać ściślejszego dookreślenia narodow ościow ego tej właśnie części służebnej Litwy. Po pierwsze - w niektórych przypadkach (zapewne w wyniku określenia źródłowego) Sokołowski wyraźnie zaznacza, iż byli to „Polacy”, przy czym zasadniczo wszyscy pochodzili z Litwy. Dookreślenie drugie, jakiego możemy dokonać na podstawie oznak obiektywnych, to fakt, iż wymienieni w tej kategorii jeńcy - służący w przeważającej mierze nosili nazwiska o czysto polskim brzm ieniu. Także imiona, mimo iż podane w wersji rosyjskiej, wskazują w znaczniej liczbie przypadków na rodowód katolicki28. To, co podkreślamy, to przyczynek do sygnalizow anej wyżej kwestii „nazwisk spolonizowanych” (T. Mamsik) oraz jednocześnie - wobec m asowości zjawiska (liczebność nazwisk na -ski, -cki) - możliwości sform ułow ania jednoznacznej tezy o tym, że byli to wojskowi-szlachcice. Szlachcic tam tego okresu był szlachcicem polskim (nie białoruskim, a jeżeli litewskim,

27 N a przykład „w ziaty w boju” pod C udnow em 3 .1 1 .1 6 6 0 r.: W ereszyckij Stepan D aniłow , B orkow skij Stepan P ietrow , S ob olew sk ij Jurij S iem ion ów , Żukowskij Piotr Iw anow , Zakrewskij Iwan K uźm in,, Rakeckij Jurij Saw ieljew , Awłamskij Andriej, Borczickij Martin, K ozłow skij Iwan, Rutkowskij Bartosz,Lipskij Andriej, Borinskij Iwan, K oniewskij Alieksandr, Gribowskij Alieksie- jew , Iw anow skij Jan [sic], W iesieło w sk ij Stepan...

28 N a przykład: Kazimier Diew ałtow skij, Jan Piekuckij, Chrisztop Piekarskij, Martin Szaplinskij, Jurij Birmidskij, Maksim Kamanskij, Drockij Grigorij, Christofor Pietranskij, A lieksiej Stromiłow- skij, Iwan K ułakowskij, Łukjan Tupalskij, Samojło Tropynskij, Iwan Pikutskij... i dziesiątki innych.

(11)

to nie w kategorii narodowej, lecz m iejsca zamieszkania). Litwa zaliczana do służących kozaków nosiła według ustaleń Sokołowskiego nazw iska o brzmieniu w w iększości przypadków ruskim.

Sokołowski konkluduje odnośnie do liczebności „cudzoziem ców” w okręgu Tom sk, iż „w większości byli to Polacy i Litwa, w okręgu Jenisiejsk - Litwa, w K rasnojarsku i okolicy przede wszystkim Polacy i L itw a” (w roku 1632/32 stanowili 12,9% stanu osobowego garnizonu). W zakończeniu Autor zamieszcza bardzo dokładne tabele udziału „cudzoziem ców” we wszystkich trzech syberyjskich garnizonach. Tabele obejm ują wspomniane kategorie służby, z zaznaczeniem m.in. podziału na Litw ę i „Polaków ”. W zestawieniu sporządzonym na podstaw ie archiwaliów termin „B iałorusin” nie występuje.

Kolejny A utor (pierwszy tekst w tomie B iełarusy w Sibiri), D. R ezun, pisząc 0 „nazwisku «Litwinów» Biernadskich w historii Syberii w XVII wieku”, rozpoczyna w pierwszym zdaniu od przywołania pojęcia „w ięźniów polsko-litewskich, jacy trafili na Syberię”, wymieniając wśród nich osoby o wspomnianym nazw isku (też w wersji „Biernackij”). Niemal jednocześnie dodaje, bez jakiegokolw iek kontekstu, że „Andriej ani razu nie nazywa siebie «Polakiem», natom iast zawsze «Litwinem» [...] jako wychodźca z obecnego terytorium B iałorusi najpewniej należał do spolonizowanej szlachty białoruskiej” (s. 6). O ostatnim pojęciu w ypowiedzieliśm y się wcześniej. Dodajemy jednocześnie, że jest ono stosowane pow szechnie jako historyczny pewnik przez współczesne piśm iennictwo białoruskie, w tym przez podręczniki szkolne.

O A. Biernadskim dowiadujemy się następnie, że początkowo nie był więźniem i przybył (hipoteza Autora) „do Moskwy na zasadzie prawa odjazdu”, lecz później, z bliżej nie znanych powodów, został „zesłany” wraz z rodziną do Tomska. K ilka zdań po tym Rezun, abstrahując od niepolskości i sw obodnego wyjazdu, zaznacza, iż Tom sk był miejscem najbardziej dogodnym dla Biernackiego, gdyż po wojnie 1633 r. m iejscow ość ta stała się „jednym ze znaczących miejsc koncentracji nierosyjskiego elem entu [...] przybyła tutaj wielka grupa zesłanych «więźniów» polsko-litew skich”. Tak to na jednej (w dodatku pierwszej) stronie tekstu A utor nagrom adził znacząco wiele sprzecznych pojęć i ocen („polsko-litewsko-białoruskich”) odnoszących się do tych samych kategorii pojęciowych. Litwa i Litwin w ujęciu D. R ezuna to bez wątpliwości piszącego B iałoruś 1 Białorusin. Dalej następuje opis dziejów Biemadskiego/Biemackiego w m iejscu zsyłki (?), z podkreśleniem konwersji na praw osław ie, przy czym - jak zaznacza Rezun - w rodzinie bohatera „posługiw ano się dwoma językam i - rosyjskim i polskim ”. Litw ini - Biernadskije nie mówili zatem po białorusku - litewsku (?). K olejne zam ieszanie „narodowe” pow odują dane o innych Litw inach (Białorusinach), z którymi B iem adskij zetknął się po przymusowym przesiedleniu do Kuźniecka. Byli nimi: „S. Nawickij (Nowicki?), P. Sabanskij (Sobański?), J. Rżyckij (Życki?), O. M ichajłow skij, M. Choźnickij i A. K iborskij (Cyborski?)” . O innym, bliżej nieokreślonym B iernackim „z terytorium Białorusi” Autor pisze, że „także był więźniem polsko-litewskim”. I ten Litwin miał w Krasnojarsku, gdzie „żył”, kontakty z „rodakam i”, którymi byli: S. W ierszyckij, F. Gotlewskij (Godlewski?), S. Bogdanowskij. Tym „rodakom ” nie nazwanym jednak wprost Litwinami, Rezun przypisuje zjadliwie „szlachecki honor”, który - jak zaznacza - objawiał się tym, że jako zesłańcy udający się do m iejsca odosobnienia „we wsiach pocztowych, w których zatrzymywali się na nocleg, grabili i męczyli chłopów, odzierając

(12)

ich z jedzenia i odzieży oraz zabierając konie” (s. 13). W tym miejscu A utor wpisał się do sw oistego klasizm u, rów nież powszechnego w białoruskim piśmiennictwie, polegającego na przypisyw aniu szlachcie (polskiej) i Polakom (np. legionistom Piłsudskiego) cech najgorszych z możliwych, a zawsze związanych z „uciskiem i gnębieniem B iałorusinów ” . O pracow ania takie wydawane są w Republice Białorusi z prom ocją utytułowanych badaczy i w wysokich nakładach29.

Dziwny w śród wyżej przytoczonych, narodowościowych, wywód Rezuna on sam kończy jeszcze dziwniej. Zaznacza, że środowisko nierosyjskie na Syberii integrowało się z rosyjskim i Sybirakami, a przykładem stopnia integracji był „Polak Bujanowskij, który przy wymianie jeńców [Litwinów - Z. J. W.] «nie chciał wracać do króla polskiego w ziemie niew olników »” (s. 14).

O białoruskich obyczajach syberyjskich Białorusinów w X IX i X X wieku pisze w om awianym zbiorze E. Fursowa. Artykuł ten, napisany z zastosowaniem klasycznej metody etnologicznej (głównie badań w terenie), obejm uje wyniki badań przeprowa­ dzonych w m iejscow ościach obw odu nowosybirskiego. A utorka odnosi się w szcze­ gólności do m iejscowości rejonu M oszkowo, podkreślając jednak występowanie obiektyw nie znacznie większego zasiedlenia Białorusinów na Syberii. Podkreśla, że w przebadanym rejonie znajdują się liczni potomkowie wychodźców z dawnych guberni m ińskiej i m ohylowskiej. Także i w tym przypadku odnośnie do identyfikacji naro­ dow ościow ej zastosow ano zabieg dom yślny - Autorka stawia tezę o znacznym wyna­ rodow ieniu (rusyfikacji) przybyłych tutaj Białorusinów, którzy obecnie „w większości uw ażają się za R osjan”. D o ustalenia, kto jest Białorusinem w syberyjskim środowisku, dochodzi m iędzy innymi za pom ocą wielokrotnie w tym szkicu podkreślanej „kategorii dow odow ej” - białoruskiego brzm ienia nazw isk: „Karpowicz, Żewnierowicz, Kowal, Prim ak, Riabik i inne” (s. 125).

Tekst Fursowej traktuje o obrzędowości zimowej, z natury swej związanej ze świętami Bożego N arodzenia i obchodam i (a raczej spotkaniem) Nowego Roku. Tekst jest tak przedstawiony, że trudno ustalić, czy dotyczy obrzędowości prawosławnej czy katolickiej. Zasadniczo można w nosić, że idzie o tę pierwszą. Autorka takiego rozróżnienia nie dokonuje. O odpryskach katolicko-polskich dowiadujemy się z tego tekstu wyjątkowo, a rozróżnienie w yznaniowe (którego tu nie dokonano) jest bardzo istotne. Po pierwsze,

29 Jako przykład m ożna przytoczyć opu blikow an ą w 1993 r. pracę M. N ienadaw ieca o historii twierdzy w Bobrujsku, gdzie m.in. w 1918 r. koncentrował się w yłonion y z carskiej armii I Komuś W ojska P olsk iego gen. Józefa Dow bora-M uśnickiego, p óźniejszego dow ódcy powstania w ielkopol­ skiego z 1918 r. Od 1919 r. do ofensyw y T uchaczew skiego na P olsk ę Bobrujsk pon ow n ie znajdo­ w ał się w polsk im władaniu. T w ierdzę zajm ow ało w ojsko. O pis zachow ania P olak ów w edług M. N ienadaw ieca jest następujący: „Polacy wykonywali dyrektywy Francuzów i A n glik ów występują­ cych pod przykrywką C zerw onego Krzyża, którzy zalecili Polakom m asow e rozstrzeliwanie jeńców radzieckich”, „zabijano ich kolbami” w celach, z których „krew w ylew ała się potokami”, a „z lubo­ śc ią przyglądał się temu gładko o g o lo n y polski pułkow n ik”. Ponadto w tym samym Bobrujsku - jak p isze cytow an y Autor - po buncie w tw ierdzy „polski rząd w porozum ieniu z rządem francu­ skim p ostan ow ił w szystkich p ozostałych przy życiu w y w ieźć do K onga, gdzie zostali sprzedani kolonizatorom jako niew olnicy, skąd tylko niektórzy wrócili do ojczyzny w 1934 roku”. Przykładów podobnych, delikatnie m ów iąc, antypolskich, w spółcześnie drukowanych na Białorusi niedorzeczno­ ści m ożem y przytoczyć w iele.

(13)

na w spółczesnej Białorusi około 20% (niektóre szacunki m ów ią o 1/4) populacji to rzymscy katolicy (na szeroko rozumianej W ileńszczyźnie, pow szechnie uznawanej w piśmiennictwie białoruskim za teren historycznie i etnicznie białoruski, odsetek ten po dzień dzisiejszy sięga w niektórych rejonach do 90% - np. rejon wileński, solecznicki, werenowski). Zdecydowana większość tej ludności ma dzisiaj polską świadom ość narodową. Piśmiennictwo białoruskie, generalnie odrzucające istnienie na Białorusi etnicznych Polaków, uznaje ich za spolonizowanych Białorusinów. W omawianym (syberyjskim) przypadku informacje o katolikach spotykamy sporadycznie (dwie osoby, respondenci, wymienione jako wierni [potomkowie wiernych?] tego wyznania). Jedna z respondentek zaznaczyła, że „dziadek po ojcu był Polakiem ”. O białoruskości badanej ludności Autorka w zasadzie wnosi sama poprzez stwierdzenie tradycji obchodzenia świąt koliady, którym to określeniem nazywane są w prawosławnej białoruskiej tradycji święta Bożego Narodzenia. Zainteresowani, poza indywidualnymi przypadkam i, świadomości takiej, jak wynika z przytoczonych wyników badań, nie mają. Co do zwyczajów i obrzędów znanych na Kresach i na kulturowo polskich (pow szechnie wśród chłopów także) terenach W ileńszczyzny, Fursow a wspom ina o zwyczaju „chodzenia z kozą” (zwyczaj charakterystyczny dla okresu pośw iątecznego - turoń). Z punktu widzenia naszych zainteresowań i spostrzeżeń ciekawy je st przykład zachowanych w środowisku syberyjskim takich białoruskich tańców, jak „polka, kadryl [sic] i krakowiak tańczony ze śpiewem”, oraz występowanie typowego instrumentu podw ileńskiego „cym bałów” (s. 129). W cytowanym opisie można ponadto zauważyć (czego Autorka nie dostrzega) erozję wierzeń związanych z obrzędow ością, wyw ołaną ateizacją i obrzędow ością sowiecką, jak np. podanie o tym, że „w noc now oroczną [nie wigilijną] zwierzęta przem aw iają głosem ludzkim”.

Nie odnosimy się jednak szczegółowo do kwestii specjalistycznie związanych z etnologią i etnografią, wskazując jednak na fakt przeniesienia elem entów obrzędowości z kulturowego styku polsko-białoruskiego do omawianego przez Autorkę środowiska. Dla Fursowej jest to wskaźnik etniczny - białoruski.

Ustalenia, wnioski i tezy om awianego tomu w skazują na kolejny wątek prezentys- tycznego poszukiwania białoruskości ex ante. Uznaliśmy za konieczne odniesienie się do nich w kontekście współczesnego, pow szechnego na dzisiejszej Białorusi poszukiw ania „korzeni białoruskości” we wszystkich możliwych bądź tylko domyślnych tego aspektach. Jednym z nich jest - jak wymownie zaznacza tytuł tomu - obecność Białorusinów (w dzisiejszym znaczeniu tego pojęcia etnopolitycznego) na Syberii, począwszy od końca wieku XVI.

Do tekstów pozostałych w recenzowanym tomie nie nawiązujem y z powodów wymienionych wcześniej. Na ich znaczenie, także dla podjętej przez nas polemiki, pośrednio wskazuje wstęp do zbioru, w którym W. Lamin zaznacza, że w okresie II wojny światowej Sybiracy, potom kowie białoruskich zesłańców i osadników , jako żołnierze Armii Czerwonej „powrócili na ojczyzny łono” i wyzwalali „sw oją” Białoruś. To z kolei nawiązuje do tez, od jakich zaczynaliśmy niniejsze rozw ażania, a za­ prezentowanych przez W. Hryckiewicza, uznającego za Białorusinów „wychodźców z B iałorusi”, zesłańców i znanych z dotychczasowych badań polskich badaczy Syberii wieku XIX. Zapewne - jak na to wskazują przytoczone poglądy - w tym kierunku pójdą

(14)

inne, w spółczesne opracow ania białoruskie dotyczące tej właśnie tematyki. Na to też niniejszym zwracamy uw agę w tym opracowaniu recenzyjno-polemicznym.

Zdzisław Julian Winnicki

M arek A. K o p r o w s k i , Za Bajkałem, Katowice: Wydawnictwo Kurii Metropolitalnej G ość N iedzielny 2001, ss. 208, il.

Zabierając się do omówienia książki obwarowanej liczącym się autorytetem wydawcy poczytnego tygodnika katolickiego, nie wystarczy - jak to dziś często z recenzjami bywa - kilka słów pochwały, tutaj zresztą koniecznych, czy krótkie zreferowanie treści. To ostatnie należy ograniczyć do minimum, choćby po to, by zmusić potencjalnego czytelnika do zapoznania się z treścią recenzowanego dzieła. Z drugiej strony trzeba go do tego zachęcić. I taki cel stoi w łaśnie przed tym krótkim omówieniem.

Z góry zastrzec się trzeba, że streszczenie książki nie wchodzi w rachubę, stanowi ona bowiem m ozaikę obrazów uchwyconych przez Autora na żywo, w czasie jego wędrówki po Syberii. M apa tej podróży wytycza trasę od zachodu na wschód: Krasnojarsk - Jużno Sachalińsk i od południa na północ: W ładyw ostok/N achodka - Pałana. M ożna zatem śmiało powiedzieć, że je st to cała zasiedlona Syberia. Dodać trzeba by ogromny obszar jeszcze bardziej na północ usytułow anego „gułagu”, zwłaszcza Kołymy. Autor tam nie był, ale losy ludzkie tam dokonane w racają na kartkach książki echem zanotowanych ludzkich opow ieści. Ich grom adzenie było jednym z głównych zamierzeń Autora, choć nie najistotniejszym. Realizował je bowiem jak gdyby na obrzeżach wytyczonego tropu, którym wytrwale szedł. Tym tropem był katolicyzm w Rosji. Jego „dzisiaj” na pierwszym m iejscu, ale trudno je zrozum ieć, nie wiedząc, jakie było jego „w czoraj”, a nawet „przedw czoraj” . D latego M arek Koprowski często ucieka w historię. Czerpie ją częściowo z książek, ale równie często z przekazu świadków, ze snutych wspomnień czy po prostu z toku prow adzonych rozm ów, w których przebyte cierpienie było nie tyle świadomym martyrium, ile trudniejszym kawałkiem życiorysu. Um iejętność łączenia w jed n ą narrację tak bogatego i zróżnicowanego materiału to znak firmowy wysokiej klasy, warty porównania z reportażami, mającymi swoje miejsce na najwyższej półce. Nieważne, czy wymienimy W ańkow icza, czy Kapuścińskiego, czy jeszcze kogoś. Może zresztą byłoby to wyrazem pewnej próżności.

Dlatego lepiej oceniać wartość dzieła według tych samych kryteriów, jakimi kierował się A utor prezentując wybrane tematy. A to kryterium było jednoznaczne. Już je tu wymieniono. Jest nim K ościół katolicki na Syberii, jego nowy start po upadku ZSRR, z odw oływ aniem się do korzeni z bliższej lub dalszej przeszłości. Przetkanie tych wiodących wątków interwałami etnograficznym i, geograficznymi i próba ogarnięcia wielkich obszarów kulturowych - należy tu zarówno gospodarka, jak i nauka oraz infrastruktura społeczna - to dodatkowy środek uplastyczniający misternie skonstruowany obraz. Dzięki temu czytelnik dowiaduje się, jak można sądzić, o wszystkim, co istotne dla

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dla tych, dzieci, które lubią uczyć się wierszy na pamięć proponuję krótki wiersz o

Zdrowie – według definicji Światowej Organizacji Zdrowia – to stan pełnego fizycznego, umysłowego i społecznego dobrostanu.. W ostatnich latach definicja ta została uzupełniona o

Z uwagi na delikatność zagadnienia proponuję, żebyście drogie kobietki przeczytały tekst znajdujący się w ćwiczeniówce na stronach 27-28 i rozwiązały test znajdujący się

Sens początku staje się w pełni zrozumiały dla czasów późniejszych - z końca widać początek - a zarazem jego rozumienie jest ożywcze dla tych czasów - jest dla

nie duszy — zazwyczaj przyjmuje się bowiem, że dusza jest tym składnikiem człowieka, który po śmierci ciała nie ginie, lecz przebywa w jakiejś rzeczywis­.. tości

Program modułu 311[50].O1 „Podstawy mechatroniki” składa się z ośmiu jednostek modułowych i obejmuje ogólno zawodowe treści kształcenia z zakresu bezpieczeństwa i higieny

Na półce ustaw wybrane książeczki w kolejności od najmniejszej do największej.. Na półce ustaw książeczki w kolejności od największej

I słowo honoru, nawet teraz, gdy piszę do ciebie i przypomina mi się, jak bardzo się wtedy zasmuciłem, w oczach zbierają mi się łzy?. Tato zaczął mnie pocieszać i odrzekł,