• Nie Znaleziono Wyników

Wiersze

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiersze"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

F i l o – S o f i j a Nr 18 (2012/3), s. 337-343

ISSN 1642-3267

WOJCIECH KASS

Wojciech Kass – ur. w 1964 r., w Gdyni od 1997 r.; poeta i eseista, pracuje w Muzeum Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w Praniu na Mazurach.

Jest autorem książki dokumentującej związki Czesława Miłosza i jego krewnych z Sopotem Aj, moi dawno umarli (STK 1996) oraz książki eseistycznej Pęknięte struny pełni. Wokół Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego (AWF Olsztyn 2004). Wydał tomiki poetyckie: Do światła (AWF Olsztyn 1999), Jeleń Thorwaldsena (Twój Styl 2000) – za które otrzymał nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny i nagrodę Stowarzyszenia Literackiego w Suwałkach – oraz Prószenie i pranie (Iskry 2002), wybór wierszy w ję-zyku polskim i niemieckim 10 Gedichte aus Masurenland (Versager – Verlag – Berlin 2003), Przypływ cieni (Iskry 2004), Gwiazda głóg (Iskry 2005), Pieśń miłości, pieśń doświadczenia (z Krzysztofem Kuczkowskim – Galeria Autorska 2006), Wiry i sny (Biblioteka Poezji Toposu 2008), 41 (Iskry 2010) oraz Czterdzieści jeden. Wiersze i glosy (w opracowaniu i pod redakcją Z. Fałtynowicza) poszerzone o dziennik poety z okresu pisania pieśni, komentarze krytyków i historyków literatury z lat 2010–2012 oraz pieśni, który nie weszły do tomiku 41 (Biblioteka Krytyki Toposu 2012).

Członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i PEN Clubu. Stypendysta mini-sterstwa kultury (2002, 2008). Uhonorowany nagrodą Nowej Okolicy Poetów za dorobek poetycki (2004). Członek redakcji dwumiesięcznika literackiego „Topos”. Jego wiersze tłumaczone są na niemiecki, angielski, włoski, hiszpański, litewski, czeski, słoweński, serbski, bułgarski. W 2007 r. uhonorowany przez ministra kultury brązowym medalem Zasłużony Kulturze „Gloria Artis”, w 2011 „Sopocką Muzą” – nagrodą prezydenta Sopotu.

SIEDZIMY SOBIE TAK Trop wilka, spojrzenie kosa nielota,

Ktoś z ludzi złe ślepie otwiera i już nienawidzi,

Kobieta ma urodzić lecz biegnie lekka w pełni księżyca Pod suknią.

To mogło być skośne ale w inną stronę, W wierszu, co by nie było, trzymaj pion.

(2)

Nadszedł lis i nazwał mnie po imieniu I jak ty zapytał, czego dziś pragnie Ćma w płonącym oknie.

Wody jeziorne, a na nich złote blaski, Olchy bagienne – drewniane trzaski Nie pytaj, czego pragnę,

Właśnie chmura pociemnia wiersz. A rozwidnia zatokę, gdzie sunie żagiel Tak spokojnie jakby w ogóle nie płynął Znika za cyplem a ja nie stawiam kropki Katastrofa nie pojawia się nagle.

Wpierw posyła zwiastuny,

One są znikliwe i zwiewne jak fantomy Jak kręgi i błyski na wodzie

Jak zwierz dom porzucający z przeciągiem w pysku Jak fi ranka, która się poruszyła

Jak chmura w twoim uśmiechu . Co tu jeszcze robimy, droga – Siedzimy sobie tak.

(3)

TYLKO ONE MNIE ROZPOZNAWAŁY Przyszli do mnie grabarze

W pomarańczowych drelichach, Wyciągnęli piły i ścinali drzewa. Są zbutwiałe – mówiły piły

A ja pytałem, czy uśmiech może być wschodzącym słońcem. Są zbutwiałe – mówiły piły

A tylko te drzewa mnie rozpoznawały, Są zbutwiałe – mówili grabarze

A byli w tym lesie jak zachodzące słońca,

Dąb oddychający w moich płucach przestawał szumieć.

Ona w szpilkach zbierała maślaki i wkładała je do eleganckiej kopertówki,

Ona robiła hi, hi, ha, ha, ale czy to był wschód słońca? Ona opowiadała sprośne kawały,

On żarł, miał czerwoną mordę i spluwał. O śmierci, co sądzicie – pytałem,

Ciężko jest zbyt lekko żyć.

Jutro nie będzie takie jak dziś, będzie jak jutro, Wiruje sosnowa igiełka, opada na wodę, Ona dziko się śmieje i usiłuje

Wczepić paluszek w światło jak kotwicę. Przejdzie tędy borsuk o świcie

Maczając łapy we mgle.

Przyszli do mnie grabarze na ucztę, Żaden mnie nie rozpoznał.

(4)

ZIEMIA

Jest głucha czy słyszy? Nie wiadomo Ale potrzebuje harmonii. Dlatego śpiewaj Złamanej gałęzi bo wyciąga rękę,

Ręce niewyciągniętej, może kiedyś zakwitnie I rzece trącej brzeg i brzegowi, który trze rzekę, Chmurze sunącej po niebie jak stodoła,

Mięsistemu światłu i temu,

Który pogłaskał psa, a na ciebie warknął. Radzę wnukowie: po prostu ziemi śpiewajcie, Ona jest jak mysz w kosmosie. W bobrach Gdy słyszą szmer wody budzi się instynkt Budowniczych tam.

Pozostańcie wierni ziemi

Brzmią ostatnie słowa Nietzschego.

Jeśli jestem głodny, to jedynie ziemi i kamieni

Wyznał Rimbaud, inny prorok epoki. A wy śpiewajcie wnukowie,

Może wszystko co straszne jest w gruncie Nieśmiałe, bezbronne i oczekuje naszej pomocy, Nawet szaleństwo i ludzka bestia,

Nawet rzeź i godzina śmierci Ale wy śpiewajcie moi wnukowie Z nadzieją, że w sercu tej bestii, tej rzezi I ostatniej godziny zakwita fi ołek.

(5)

ŻAR Kobiety wstają i wkładają majtki .

– Słyszysz to plaśnięcie gumki o nagie biodro, W którym dopiero co zaczyna krążyć krew Jak połyskująca ciecz aut w otwartej żyle mostu. – Naparło na mnie to miasto jak sucha fala oceanu, Światłem ospałym po nocy i jeszcze ciepłym Jakby wylało się z nagrzanego parką z Tamki łóżka Albo sypnęło z sierści psa, gdy pogłaskała go Sahara. Ile teraz, w tej rannej godzinie, drzwi zamyka się Na zawsze, ilu ludzi leży plecami pogardliwie do życia Ile bram otwiera się na przestrzał, na przeciąg.

– Gong słońca wtargnie tu w południe i pokój zalśni jak staw. A co wyśniło się, ocknęło, oderwało błądzi jak pijane

I szuka konturu samego siebie. Właśnie wróbelek wpadł w cień Sąsiadki, która pije kawę na tarasie i zniknął głębiej.

– W jakim ciele to lśnienie i w jakim nasze znikanie. 2012

(6)

SALUTE

Dla M.Cz.

Noc wychyla łeb, Co za łeb jak cud, Od rzeki powiew I chłód, salute! Jak jest to szelest Jak jest to ból, Szelestu i bólu W bród, salute! Pod przewodem atomu Śpiewaj jak z nut, Którędy minął Mój Bóg? Salute! Moja miłości Jak listek estragonu, Kiedyś byłem żyw A teraz trup, salute! Wolny, bezpański Nie do wynajęcia, Świat chce głaskania O tu, i tu, salute! Noc wychyla łeb Ale w dłoni zamykam Listek, porzeczkę, głóg – Co za puls, salute!

(7)

O czułą łzę w kosmosie I miłosny oddech – To moja modlitwa Prosta jak dukt, salute!

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podręcznik do kształcenia literackiego, kulturowego i językowego dla klasy czwartej szkoły podstawowej, WSiP, Warszawa 2004.. Nauczyciel zapoznaje uczniów z tematem lekcji i

Tak naprawdę cały czas musimy się mierzyć ze stresem i starać się

5) Chrome Music Lab to zestaw interaktywnych instrumentów i narzędzi do tworzenia

 Piętro koron drzew jest najwyższą warstwą lasu..  Następne piętro

(c) Jeśli w końcowym rozwiązaniu wektor kosztów zredukowanych zeruje się dla pewnej współrzędnej niebazowej, to zagadnienie posiada kilka rozwiązań optymalnych. (d)

Zwykle mają pojedynczy, gruby, pokryty korą pień, który na pewnej wysokości zaczyna się rozgałęziać, tworząc konary.. Te zaś dzielą się na coraz

Ka»dy wiersz zakre±l w caªo±ci danym kolorem zgodnie z nast¦puj¡c¡ reguª¡: dla osób, które byªy za granic¡ krócej ni» 3 miesi¡ce  kolorem »óªtym, dla osób, które

Personalnym [w garbarni] był Rosjanin, Czasnojić się nazywał.. Bo żona pierwsza miała mieć operację, a on mówi, że