• Nie Znaleziono Wyników

Dialogiczność, autotematyczność, autobiograficzność w prozie Mariana Pankowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dialogiczność, autotematyczność, autobiograficzność w prozie Mariana Pankowskiego"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S F O L IA L IT T E R A R IA P O L O N IC A 5, 2002 Zbigniew Fiszbak D 1A L O G IC Z N O Ś Ć , A U T O T E M A T Y C Z N O Ś Ć , A U T O B IO G R A F IC Z N O Ś C W P R O Z IE M A R IA N A P A N K O W S K IE G O I

Poczynając od Granatowego Goździka, cztery kolejne powieści M aria n a Pankow skiego zbudow ane są na planie rozmowy, ja k ą toczą ze sobą k aż d o ra-zowo n arra to r-b o h a te r z „tym dru g im ” . Są to: w Granatowym G oździku

przypadkow o sp otkany P olak-em igrant, w Rudolfie - tytułow a postać, Niemiec, w Pątnikach z M acierzyzny - zaprzyjaźniony Belg, w Gościu - sekre-tark a powieściowego pisarza. W początkowych partiach każdej z wymienionych powieści następuje nawiązanie bądź zasygnalizowanie kontak tu interpersonalne-go między przyszłymi rozmówcami. O środkiem owych dialointerpersonalne-gow ych ekspozycji jest we wszystkich powieściach sytuacja ustalania wspólnego języka,

określają-cego zasady porozum iew ania się p artnerów . W pierwszej z w ym ienionych powieści przyjm uje to w ym iar językow ego egzam inu z polskości, będącego potw ierdzeniem narodow ej tożsam ości bohaterów . W Granatowym G oździku dwaj polscy em igranci, inżynier Jodełko i em eryt T am o ń , sp o ty k ają się w czasie wakacji, które spędzają we francuskich Pirenejach. Ci dwaj wygnańcy, całkowicie wyizolowani z otaczającej ich m asy zachodnioeuropejczyków , intui-cyjnie w yczuw ają swoją polskość:

- Polak?

Z erw ę się, o k ruszkę w ypluję. I odkrzyknę:

- Polak! - I żeby go spraw dzić, bo p o tej w ojnie nic nie w iadom o: - A pan? Praw dziw y? Praw dziw ki? Praw -dziki? Praw iki? Praw aki? Hę?

- A ino! - on mi n a to p o kaw alersku. - R ydze, co leją p o n o d z e Jadw idze, ryże, ryżoki, ryżaki!

T ak ja mu: - K azał p an ... T ak on mi:

M usiał sam ... bo jak i p a n ...1

(2)

W Rudolfie n a rra to r, noszący liczne cechy a u to ra (Polak, więzień obozów koncentracyjnych, profesor uniw ersytetu w Belgii), poznaje przypadkiem starszego mężczyznę, Niemca:

- P an Polak? - i p atrzy n a m nie, jak b y z obaw ą, że zaprzeczę. N ie widzę, co m a w spólnego... tak , P o lak ... [...]

- N ic-nic... - m ów i ten strupieszczalec półgłosem ... - ale ja k p a n a zobaczyłem , ja k pan tam stał n a rogu i tak niby p atrzy ł n a kam ienice, pom yślałem sobie: „ T o też tak i ja k ja... co to niby wie kim jest - a w gruncie rzeczy... p ozahaczany swą d ziecinną k o szu lin ą o tam te głogi, rozłogi żyw opłoty i d ru ty ... kolczaste... Ja -ja...” - i zaczerw ienił się, b o to jeg o ,ja - ja " koszulę g erm ań sk ą zdradziło. K o rzy stajm y więc, b o się nasz b okser odsłonił:

- P an... Niemiec?

[...]

- T ak ... ale od tej chwili... będziem y m ów ić p o polsku!... [...] Bo j a tam u rodzony... w mieście Ł odzi... P anie - co to było za m iasto!2

W Pątnikach z M acierzyzny, podobnie ja k w poprzednich powieściach Pankow skiego, punktem wyjścia dla toczonego dyskursu jest rozm ow a-dialog dw óch postaci: n a rra to ra - P olaka, pisarza, p rofesora uniw ersytetu zam iesz-kałego n a stałe na obczyźnie z przyjacielem - Belgiem, G uilleum e, reprezen-tantem sceptycznej m entalności zachodniej. Pełni on funkcję rozm ów cy patrzącego z dystansu; m a to sprzyjać sw oistem u uw ierzytelnieniu p ra w -dziwości (w sensie literackim ) wypowiedzi n arrato ra .

Wreszcie w Gościu „w spólny język” wyznacza sytuacja profesjonalna, w jakiej znajdują się rozm ów cy, powieściowy pisarz i jego sekretarka.

R ozw ażm y ów m odel fabuły w ykorzystującej zasadę konw ersacji, czym jest to bezpośrednio uw arunkow ane? K a żd a z w ym ienionych powieści rozpoczyna się od swego rodzaju w stępu (m ającego stru k tu rę w ew nętrznie zdialogizow anego m ono lo g u ), w k tó ry m n a r ra to r snuje ro z w aża n ia na pewien konkretn y tem at. N a początku każdej powieści „w te kręgle gra się n a razie d o lu stra” 3, jak czytam y w poprzedzającym Granatowy Goździk dialogu. Jest to dialog jak b y jeszcze uw ew nętrzniony. Dalej jest tak, jak b y n a rra to r każdorazow o poszukiw ał kogoś, kogo m ógłby w ciągnąć d o owej gry-dialogu, k tó rą toczy sam ze sobą.

Postacie n arrato ró w -b o h ateró w Pankow skiego m ają „św iadom ość cał-kow icie zdialogizow aną, nieustannie skierow aną n a z e w n ą trz ” , b a d a ją „w napięciu siebie, kogoś drugiego [...]. P oza tym żywym obcow aniem ze sobą i innym jakby nie istnieją” 4.

U P ankow skiego bezpośredni k o n ta k t słowny postaci generuje aktyw ność zdarzeniotw órczą i stru k tu ro tw ó rczą o charakterze dialogicznym . F abuły

2 I d e m , R udolf, W arszaw a 1984, s. 12-13. 3 P o r. i d e m , Granatowy G oździk, s. 7.

' М . В a c h t i n , Problem y p o e ty k i Dostojewskiego, przeł. N . M odzelew ska, W arszaw a

(3)

przyw ołanych powieści są w istocie procesam i dialogow ym i, realizującym i się przew ażnie w podw ójnych płaszczyznach czasow ych i przestrzennych. Jed n ą płaszczyznę w yznacza, w iążąca powieściow ych boh ateró w i określoną dynam ikę ich wspólnego k o n ta k tu , przestrzeń spotkania, dyskursu. O na to każdorazow o, ja k ju ż wspomnieliśmy, wyznacza ram y akcji. Z bezpośredniego k o n ta k tu protagonistów i prow adzonej przez nich rozm ow y w yłaniają się opowieści konstytuujące drugą płaszczyznę - zdarzeń i faktów przywoływanych czy pow oływ anych do życia przez rozm ów ców . T akie dialogow e generow anie fabuły d okonuje się przew ażnie poprzez w ykorzystanie opo w iad an ia uobec-niającego przeszłość, bowiem bohaterow ie w swoich rozm ow ach najczęściej w spom inają czasy i zdarzenia m inione.

W G ranatow ym G oździku pam ięć języka stan o w i d la p ro tag o n istó w swego rodzaju bazę wyjściową dla penetracji tego, co w spólne. T u zaczynają się jed n ak kłopoty. Pankow ski kreuje bowiem swoich boh ateró w na postacie o zróżnicow anym poziom ie intelektualnym , co pow oduje, że tru d n o jest im się porozum iew ać w płaszczyźnie em igracyjnej współczesności. R óżne w raż-liwości rozm ijają się. W konsekwencji bohaterow ie rejterują w obszary intelektualnie neutralne, a zbliżające ich em ocjonalnie: k raj, przeszłość, wojna. T u taj w zajem ne kom unikow anie się też n atra fia na przeszkody. Pow ód jest następujący: obaj żyją przeszłością, ale czas każdego z nich zatrzym ał się gdzie indziej. D la inżyniera Jodełki jest to pow stanie warszawskie, T am o ń wciąż pow raca pam ięcią d o przedw ojennych procesów krym inalnych. T ak n ap raw d ę obaj zw racają się w stro n ę m łodości i ojczyzny, k tó re utracili. O statecznie w spólną płaszczyzną przyw oływ ania polskiej swojskości stają się w ypełniające pam ięć obu b ohaterów rudym enty przedw ojennej p row incjonalnej codzienności w p ostaci przyw ołanej z tam ty ch czasów historii lwowskiego b atiara M aniusia Sm orodiny.

Bardziej zajmujący niż m eandry owej historii, jest ów sytuacyjny kontekst, z którego się o n a wyłania. T w orzą go zarysow ane ju ż ram y zew nętrzne (spotkanie p rotagonistów i w spólne w spom inanie przeszłości) i w ew nętrzne predyspozycje b o h ateró w . O baj w yraźnie d y stan su ją się w obec swoich zastępczych ojczyzn i ich m ieszkańców , co znajduje w yraz w sarkastycznych uw agach n a ich tem at. Jodełko i T am o ń w yraźnie nie akcep tu ją św iata swojej em igracyjności, choć ja k o ś się w nim urządzili. N a co dzień żyją jed n ak resztkam i polskości, k tó ra w nich została. M izeria ich em igracyjnego życia jest przejm ująca. W ykorzenieni z natu raln ej przestrzeni, wyrzuceni przez historię na obcy brzeg, żyją jak b y poza czasem, w zawieszeniu, rozbici wewnętrznie i skazani n a kom batanckie gesty. A u to r, kreujący sytuację powieściow ą na sposób ironiczny, w sposób zjadliwy sugeruje naw et, że tak n apraw dę, p o tylu latach życia n a obczyźnie, P olska, polskość degrad u ją się do swego rodzaju hobby, k tó re jego protagoniści u p raw iają w wolnych chwilach.

(4)

W Rudolfie znaczącą rolę odgryw a m eto d a dialogow ego k o n fro n to w an ia przeciw staw nych racji n a rra to ra i postaci tytułow ej. W ypow iedzi tego pierwszego spotykają się z ciągłymi, podw ażającym i ich ideow ą w artość, replikam i Niem ca. M ówi n arrato r:

- Wie Pan... p o p ro stu czuję się p ełnopraw nym członkiem społeczeństw a... w szkolnict-wie... staram się dochow ać w ierność pewnym zasadom , k tó re od w ieków ... ludzie ludziom przekazują...

A Niem iec aż podskoczy. [...]

Panie... co „ludzie ludziom przek azali” ? K ochaj bliźniego jak siebie sam ego, p ra w -d o p o -d o b n ie... Społeczeństw o? C hytrzy, pochlebcy zawsze pierwsi! A n a u k a - p o to , żeby te zjełczałe encyklopedie k a rtk o w ać i p ap irk i wypisyw ać, i n a k upkę u k ład ać... i d o stary ch now e spleśniałości dorzucać! C o k om u z tego przyjdzie [...] Panie co to m a w spólnego z człow iekiem z krwi i ciała, z Panem , ze mną?! [...] W ie P an co się liczy? R ad o ść... ro zk o sz... że... że sie Pan nagle poszerza, ja k b y w P an u płuc sześcioro zaczęło m roźnym pow ietrzem oddychać... jakby...*

N a rra to r stopniow o, poddaje się „zdep raw o w an iu ” T ho m asa. W jego w nętrzu zaczynają uw alniać się spychane dotychczas w podśw iadom ość tęsknoty natu ry erotycznej i em ocjonalnej, niezgodne z kodeksem społecznym i obyczajow ym , aż dochodzi do znam iennego wyznania: „Przyszła m i naraz dziw na myśl... czy, gdyby w arunki były ułożyły się inaczej, czy nie sk o ń -czyłbym ja k Pan? [...]” 6.

W Rudolfie następuje zetknięcie „m rocznej, «nielegalnej», nieakceptow alnej n atu ry przeżyć z tym co jaw ne, uładzone, pow szechne i oficjalne” 7. T o ostatnie okazuje się rupieciarnią zm urszałych m itów . Biologia i zmysły zdają się wygrywać. Stopniow e przechodzenie n a rra to ra n a pozycje in terlo k u to ra zyskuje ciekaw ą puentę w zakończeniu powieści. P ad a tam sugestia, iż hom oseksualne „przygody” R udolfa były tylko jego wymysłem, m istyfikacją wzorowego ojca rodziny, na k tó rą bohater-narrator dał się nabrać. Wnikliwsze nachylenie się n ad ow ą h isto rią w ykazuje, że cała p sy ch o m ach ia, m a ch a rak ter bardziej subtelny. O dw ołajm y się w tym m iejscu d o głoszonej przez G rice’a* teorii języka, w której m ów ienie um ieszcza się w wym iarze zachowaniowym, działaniowym, aktalnym , a nie tylko czysto komunikacyjnym . Grice tw ierdzi, że nieważne, jaki jest w rzeczywistości stosunek m ów iącego do własnej wypowiedzi ani też, w jakim stosunku pozostaje o n a względem praw dy. Isto tn e jest naw iązanie gry ze słuchaczem , narzucenie m u pewnych sądów , tw ierdzeń, przeświadczeń, inicjujących określone działanie. Idzie

5 M . P a n k o w s k i , Rudolf, s. 16-17. 6 Ibidem , s. 54.

7 M . E. C y b u l s k a , ,,O dw róćm y stronę ciem ności". O ,.R u d o lfie" M ariana P ankow skiego, [w:] e a d e m , Tem aty i pisarze, L on d y n 1982, s. 31.

* P oglądy G ric e ’a po d aję za G ra ży n ą B o r k o w s k ą : Dialog powieściowy i jeg o k o n te ks ty

(5)

o iluzję praw dziw ości, k tó rą p o d m io t stw arza po to , aby z o sta ła z a -ak ceptow ana przez słuchacza. Jeśli R u d o lf tylko m istyfikuje, to cała ope-racja, jak m ożna się dom yślać, polegała na tym , że podejm ując dialog z głów nym b o h aterem , bezbłędnie odczytuje jeg o w ew nętrzny, u tajo n y głos, a cała gra służyć m a w ydobyciu owego utajonego głosu na p o -wierzchnię, co się ostatecznie właściwie udaje. Z p u n k tu w idzenia pod m io tu utw o ru , k tó reg o zam iarem , dom yślam y się, je st odsłonięcie przed czy-telnikiem praw dy o n a rra to rz e , będącym porte parole a u to ra , R u d o lf byłby tylko instrum entem , który w perspektyw ie dialogow ej teorii rze-czywistości, tak eksploatow anej w całym tym pisarstw ie, w ykorzystany jest w roli „in n eg o ” , potrzebnego do tego, aby praw d a m ogła zostać

ukazana.

B ohater-narrator Pątników z M acierzyzn pisze powieść, k tó ra jest poetycką opow ieścią o wizytach w rodzinnym kraju - K artoflam i. M otyw K arto flam i po raz pierwszy pojaw ił się w prozie Pankow skiego w tom ie M atuga idzie. T o fantazm atyczny kraj dzieciństw a i wczesnej m łodości b o h a te ra tego tom u, W ładzia M atugi. K arto flan ia z Pątników ... to ta sam a k raina... czterdzieści lat później, odm ieniona przez czas i historię. O b raz K a rto flam i wyłania się, ja k zostało to ju ż zaznaczone, z rozm ów n a rra to ra z przyjacielem. Czas p obytu poza m acierzą zrobił swoje. Odwiedziny b o h a te ra znam ionuje specyficzna perspektyw a obserw acyjna. O bok rozpam iętyw ania jest k o n fro n -tacja, obok stapiania się ze swoimi jest miejsce i czas n a dokonyw anie analitycznych obserw acji, ow ocujących chłodnym , ch o ć w yrozum iałym , dystansem 9.

N a rra to r odw iedza K a rto flan ię w czasie dorocznych pielgrzym ek do świętych miejsc:

Z wiosek, m iasteczek, z gór niedostępnych i dolin głębokich ruszyły m iliony pielgrzym ów (...) R uszył n a ró d pielgrzym ów

Zwycięski p o ch ó d m aluczkich T en sierpień w m arszu

W ik to ria p o k o rn y c h i cichych W ali ław a lu d u b o żeg o 10.

K a rto flan ia wywołuje w nim, Europejczyku, w ew nętrzny, duchow y opór, ra żą go zachow ania, m yślenie, nadm ierna, w y prana z praw dziw ej wiary obrzędow ość religijna, ale jednocześnie jego indyw idualną lud zk ą m o n ad ę pociąga w spólnota, jej zbiorow a siła, tym bardziej, że b o h ater czuje, iż to tu tkwią jego naturalne korzenie. W świadomości bohatera-n arrato ra pojaw iają się w spom nienia, obrazy z wczesnego dzieciństw a, np.:

5 Por. T. W a c h , Rozważania o pątnictw ie, „N o w e K siążk i” 1988, n r 11. 10 M . P a n k o w s k i , P ątnicy z M acierzyzny, L u blin 1987, s. 17.

(6)

Ledw iem n a M ały R ynek skręcił - p atrzcie go! G ru b y p ra ła t sunie w m o ją stronę, c za m o k a rn a w ało w y w stro ju , ale policzki, że róże nim i n acierać anem iczne! U całow aliśm y się b o pięćdziesiąt lat tem u, m yśm y razem leszczynow ym i strzały z leszczynow ych łu k ó w synów ch o rążeg o poszyli i d o srom otnej ucieczki zm usili11.

W prow adzają one b o h atera w stan lekkiego rozrzew nienia, n a rra to r subtelnie „ o p raw ia” je w yrafinow anym kom entarzem , m ającym zaznaczyć jego intelektualny dystans do tego typu uczuciowych naw rotów . T e jed n ak są i nie d ają się w yrugow ać z pam ięci. Teraźniejszość „bez b ó lu ” łączy się w niej z przeszłością, rem iniscencja m a tę sam ą w artość, co zdarzenie. M iejsce d zian ia się lub w yłan ian ia introspekcji, nie m a znaczenia d la podejm ow anego w ątku. Refleksje i obrazy pojaw iają się. W łaśnie - pojaw iają się, bo stru k tu ra relacji nie zaw iera oczywistego p o rz ąd k u w yłaniania się jednych rzeczy z drugich. Jest to wynikiem następującej sytuacji: spo tk an ia bo h atera z rodzinnym i stronam i p o b udzają jego pam ięć i w yobraźnię, k tóre kreu ją asocjacyjne ciągi obrazów . W spółczesne w ydarzen ia i sytuacje, spotykani ludzie i odw iedzane m iejsca wyw ołują skojarzenia i refleksje, inspirują pow roty do świata odległej przeszłości. T ak dochodzi do konfrontacji b ohatera z K artoflanią. B ohater-narrator od pierwszych kroków w rodzinnym mieście zachow uje się z wielką wstrzem ięźliwością. T ym , co najbardziej określa jego postaw ę, jest perm an en tn e dystansow anie się od wszelkich przejaw ów zachow ań rodzimej zbiorow ości, od gestów k o m b atan ck ich i od odruchów sentymentalnych. Trafiwszy na mszę na Rynku: „R azem z kaw kam i, nie czekając ni dzw onów , ni ciżby odpływ am byle gdzie, w cień, w byle ja k ą nietłum ność. Jak najdalej od chóralnego p o w tarzan ia i am en o w an ia” 12. Podczas jubileuszow ego sp o tk an ia w ychow anków m iejscowego gim nazjum :

A ja - k ro k w bok. [•••] żeby sta n ąć choćby p o d jarzęb in ą, o tam , i p o cić się własnym p o tem , k ad zid ło m wbrew . Pocić się p o za h isto rią, stojąc pod słupem p o w ietrza lepionego w nicość, gdzie hen-hen ja s trz ą b się w aży czy gołębica, m iędzy słońcem i księżycem . Sam ju ż nie wiem.

W ilży po n o w n ie proboszcz swym deszczem -nie-deszczem w ychow anków . A oni się ślinią ze w zruszenia... A ja b ronię się przed tym lekarstw em co kości rozpuszcza. I znow u o k ro k się cofnę. 1 om alżem p a rk a n u nie w yw alił13.

R odzinne strony przedstaw ione są k arykaturalnie. N a rra to r zaznacza swój całkow ity ro z b rat z prow incjonalną rzeczywistością, w jego ujęciu przybiera o n a kształty groteskow e, szyderczo wręcz powykrzywiane. R odzim e m iasto jaw i m u się n a kształt „skansenu” .

Społeczność K a rto flam i hołduje postaw om dla o b serw ato ra z zew nątrz wręcz absurdalnym . Porządek, w jakim funkcjonuje w Pątnikach... opisyw ana

11 Ibidem, s. 111. 12 Ibidem, s. 20. 13 Ibidem, s. 24-25.

(7)

zbiorow ość, przybiera m askę zniew alającego w szystkich k arnaw ału. W p o -wieści następuje k o n fro n ta cja takiej ojczyzny z peregrynującym do niej przybyszem 14. M im o dystansu i europejskiej ogłady, nie jest on w stanie przeciwstaw ić się tej rzeczywistości, z której kiedyś h istoria w yrzuciła go w szeroki świat. P rofesor zostaje już zaw łaszczony na p o czątku przyjazdu. N a dw orcu, w autobusie widok rodzinnego m iasta, ludzi, przyrody w pro-w adza go pro-w nastrój ludopro-w ego rozrzepro-w nienia. W jego europejskim , ra cjo n al-nym umyśle to ru ją sobie drogę m iejscowe porzekadła, przyśpiew ki, sko ja-rzenia:

T ak mi w tym a u to b u sie d o b rze i dziecinnie. [...] T en szklany pow óz m acierzyńskich wód pełen, że ja ry b k a bezpieczna.

M atu siu , M atu siu , żeś rybki ważyła, bo jed n a rybecka w żiw ocie o ży ła1*.

W dalszej części powieści ow o bezpośrednie obcow anie z k ra in ą m łodości i jej zm ysłow ą a u rą w ytrąca b o h atera z „objęć” jego kulturalnej form y.

N a rra to r, dialogując ze sw oją pierw szą ojczyzną, pragnie zachow ać, a także zam anifestow ać w łasną niezależność, dlatego też nie przyłączy się d o pielgrzym ującego pochodu rodaków . U czestnictw o w cerem onii pątniczej m a być znakiem rozpoznaw czym swojskości kulturow ej. P ro feso r zaprzecza m u w imię indyw idualizm u i konsekw entnej obcości, ale bliższe przyjrzenie się jego kondycji przekonuje, że w gruncie rzeczy określa ją ow a pątnicza m entalność. T ą świętością, do której na swój sposób pielgrzym uje nasz Europejczyk, jest sm ętny kaw ałek „m acierzyzny” : „C ofam się przed tą m acierzyzną następującą na m nie swym karm ieniem , swym hołubieniem i pocieszaniem ...” 16.

Biologiczna, archetypow a M acierzyzna jest przedłużoną wersją K artoflam i, kolejnym zm itologizow anym , acz zm itologizow anym n a sposób groteskow y, ujęciem ojczyzny. T e dw a aspekty w yznaczają ram y, w jak ich n a rra to r

Pątników... mówi o kraju rodzinnym. Z mitologizacją i groteskow ą deform acją

spotykam y się ju ż w dw óch pierwszych akap itach powieści:

Z iem ia ta, bracie E uropejczyku, była barcią, co jasn e w oski w iązała w o k ó ł tań ca św ięto-jańskiego, w okół piersi dziewczyn prow okujących ogień. Lipiec w zburzał roje pszczół szum iących

białych rzem iosłem .

A dziś tu - o - tera z - w tej chwili, sta d a gęgających grom nic w ręku lu d u n a klęczkach, co bije p o k ło n y w strachu pochlebczym 17.

14 P odobnie S. B a r ć , P ielgrzym i z K artoflam i, „T w órczość” 1988, n r 7. 15 M . P a n k o w s k i , P ątnicy..., s. 57.

16 Ibidem , s. 133. 17 Ibidem, s. 15.

(8)

Świat przedstaw iony tej prozy, m iędzy Granatowym G oździkiem a P

ąt-nikam i z M acierzyzny, kształtuje się we wzajem nych interakcjach postaci.

Słusznie zauw aża K ry sty n a Lataw iec pisząc:

[...] św iadom ość w yczerpania konw encji pow ieściow ych przyw odzi p isarza d o zarzucenia narracji jednogłosow ej i oddania inicjatywy bohaterom . W yzwolony spod kontroli n a rra to ra dialog uzyskuje sam odzielność. In terak cje nie są p o d p o rz ąd k o w a n e fabule, lecz stają się celem sam ym w sobie, co daje w efekcie now y typ prozy. P rzedm iotem zainteresow ania staje się d y n a m ik a pojedynczego zdarzenia, a tym sam ym d y n a m ik a interakcji. W konsekw encji p ro w ad zi to do pow stania now ego typu kom pozycji powieściowej, k tó ra jest zasadniczo odm ienna od kom pozycji powieści fab u larn ej. U w aga odbiorcy skupia się n a grze pro w ad zo n ej przez b o h a te ró w i n a śledzeniu zm ian, k tó re w to k u ich w zajem nego oddziaływ ania zaistnieją. W spó łp artn erzy dialogu aktyw nie uczestniczą w form ow aniu ro zbitego n a fragm enty św iata tej prozy'*.

II

Powieści P ankow skiego to utw ory nie zam ykające się tautologicznie w sobie. W ym ijają jeden ciąg zdarzeń fabularnych po to, aby otw orzyć się dla innego ich przedm iotu i innego sposobu ich pisarskiego p o trak to w a n ia. S kupiają one uwagę czytelnika w okół konwencji, m etod i sposobów a u to -rskiego „opanow yw ania” zdarzeń fabularnych, w prow adzania w nie porządku interpretacyjnego i kom pozycyjnego, przekształcania - na oczach czytelnika - w „całości" zdarzeniowo-tematyczne: „fabuły” , „opow iadania o zdarzeniach” i właśnie w „pow ieści” 19.

W kolejnych utw orach pisarza liczba uwag m etatekstow ych n a ra sta , ich ciągi u kładają się w rów noległe do powieściowych zdarzeń Unie przedstaw ień tekstow ych. W ypowiedzi o charakterze m etatekstow ym p ochodzą od:

- n arra to ró w (w Pątnikach z M acierzyzny i Gościu są oni pisarzam i), - instancji, k tó rą nazyw ać będziem y podm iotem utw oru (autor); są to klasyczne wypowiedzi autotem atyczne;

11 K. L a t a w i e c , Wewnętrzne i zewnętrzne zdialogizowanie twórczości M ariana Pankowskiego, „ R o c z n ik N a u k o w o -D y d a k ty c z n y W SP K ra k ó w . P race H is to ry c z n o lite ra c k ie ” X I, red. J. Z. Białek, K ra k ó w 1992. W tym sam ym arty k u le czytam y dalej: „ Z fak tu uczynienia z m etody dialogicznej istotnego n arzędzia k ształto w an ia rzeczyw istości u tw o ru artystycznego, w ynikają konsekw encje n a tu ry ideow ej i form alnej. Pow staje dzieło w swej stru k tu rze myślowej o tw arte n a ró ż n o ro d n o ść i o pow iadające się p o stro n ie wielości św iato p o g ląd ó w , a także d om agające się u zn an ia jego p ra w a d o p o d d a w an ia w w ątpliw ość u stalo n y ch p raw d . P ankow ski staw ia sw oich b o h a te ró w w obec n ajróżniejszych granic: św iadom ości, o b y czajó w , języ k a, n o rm y m o raln ej, lecz fak t, że każe im je kw estionow ać nie o znacza, że sam przeciw nim występuje. W świecie jeg o wizji artystycznych, negacja d o k o n u je się często, lecz jes t także m iejscem n a afirm ację życia - pełnego, we wszystkich jeg o odcieniach, łącznie ze skrajnym i przejaw am i".

(9)

- w ypow iadane są przez głos, k tó ry zaznacza swój d y stan s w obec a u to ra danej powieści, identyfikow any przez nas z głosem pisarza jak o d ysp o n en ta gestów artystycznych.

Przyjrzyjm y się kolejno tym wypowiedziom i spróbujem y odpow iedzieć, ja k ą funkcję pełnią w rozw ażanym przez nas planie „sam ośw iadom ości”

om aw ianej prozy.

Metatekstowe wypowiedzi narratorów

W Gościu i w Pątnikach z M acierzyzny, gdzie tych wypowiedzi jest najwięcej, w ynika to z centralnej dla obu powieści sytuacji sp o tk an ia (serii sp o tk ań ) ich n a rra to ró w z „tym drugim ” .

W Gościu n arrato r-p isarz, snując swoją opow ieść o Janie-em igrancie zagubionym w A uto ch to n ii, wespół ze w spom nianą sek retark ą (w trakcie spisyw ania rzeczonej opow ieści d o chodzi m iędzy nim i d o dialogow ego zbliżenia) na bieżąco rozw ażają różne aspekty tw orzonej historii, np.:

- Śnił rai się ten... w czorajszy tw ardziel. - Ja k pani pow iedziała?

- T w ardziel... n o , taki zaw zięty... 1 ten h a rp u n ... T o tak ja k b y siekierę k to m iał n a stole, n o nie? A le oni chyba, w tej pańskiej książce, d a d z ą m u rad ę...

Była pew na swych słów. S pojrzała n a m aszynę. P o d n io sła rytm icznie ręce n a zn ak , że gotow a. Jej sen i ta jej pew ność ch o d zą po m nie. T a k , że jeszcze nie m a m iejsca n a opow ieść.

U w aża p a n i, że ju ż m ają n ad nim przew agę? Że g ó ru ją nad nim liczebnie? N o i a d m in is-tracyjnie?“

C zytelnik m a w rażenie, iż pow ieściow a opow ieść tw o rz o n a jest n a jego oczach. K o n ta k t z sekretarką jest dla n a rrato ra -p isarz a nie tylko sytuacją profesjonalną, lecz także spotkaniem w akcie twórczym z „d ru g im ” , którem u pow ierza się w trakcie kreow ania utw oru tajem nice artystycznego w a rsztatu 21 i k tórego dopuszcza się i zaprasza d o w spółpracy w tw orzeniu dzieła. Sekretarka jest tu niewątpliwie reprezentantką w świecie powieści zakładanego jej czytelnika, którego a u to r chciałby widzieć też ja k o żywo reagującego na

p rzedstaw ioną przez siebie literacką rzeczywistość.

P oza owym kontekstem rozm ów z sek retark ą n a rra to r fabulacji o J a -nie wygłasza m etatekstow e uwagi odnoszące się d o jeg o własnej opow ie-ści, np.:

20 M . P a n k o w s k i , Gość, L u blin 1989, s. 24-25. P o d o b n ie s. 32; 35; 63-64; 66-67; 70-71; 84; 93; 101.

21 Ibidem, s. 59-60 („Jeszcze nie wiem, ja k p o stą p i T eresa... P od o b n ie, ja k nie w iem , ile zechce jej opow iedzieć J a n ...” ). N a rra to r-p isa rz od słan ia tu przed sw oją in te rlo k u to rk ą , ale i p rzed czytelnikiem reguły (czy raczej b ra k reguł) ak tu tw órczego.

(10)

G a d an ie . A ustriackie gadanie. T a k , ja k gdyby rzeczyw istość pow ieściow a m ogła bez tru d u n a d ąż ać za sw ą sio strą p ierw o ro d n ą, u lep io n ą z jęd rn y ch fak tó w przez codziennego A rchim - bolda.

Jak gdyby przy p ad ek i w yjątkow ość m ogły p ójść w o dstaw kę p o to , żeby czytelnik m ógł stw ierdzić, że pan u jem y nad chaosem , i uw ierzyć, że n ap raw d ę kierujem y losam i zebranych w tej opow ieści o só b 22.

Przedstaw ioną wypowiedź o charakterze m etatekstow ym zakw alifikow aliś-m y ja k o w ypow iedź n a rra to ra -p isa rz a , lecz rów nie d o b rz e (w zw iązku z tym , że obie role w tym przypadku m ogą na siebie zachodzić) m o żn a ją przypisać podm iotow i powieści - wtedy w yrażona opcja nabiera w aloru wypowiedzi odautorskiej, k tó ra m oże służyć d o zarysow ania artystycznego św iatopoglądu twórcy.

W Pątnikach z M acierzyzny n a rra to r, któ ry sam siebie zresztą tak nazyw a23, swoją opowieść o p o dróżach do K arto flam i rozwija, ja k już stwierdziliśm y, podczas sp o tk ań i rozm ów z przyjacielem. Inw encja tw órcza ujaw nia się znów w akcie sp o tk an ia i n astaw iona jest n a „d ru g ieg o ” , który tym razem , ze względu na swoją pozycję wobec n a rra to ra i ze względu na swój statu s intelektualny, odgryw a rolę bardziej znaczącą niż pow ieściow a sek retark a z Gościa. R ozm ow y n a rra to ra z G u illau m e’em m ają bez w yjątku c h a ra k te r wypowiedzi m etaliterackich, odnoszących się do w spom nianej opowieści. G uillaum e pełni rolę k o re k to ra stylistycznej strony fabulacji n a rra to ra 24 - dyskutuje z n arrato re m w ybrane kwestie, np. kw estię k arto - flańskiej m entalności25; bywa, że w łącza się do opowieści n a rra to ra ja k o drugi głos26, uprzedza jej bieg, przew iduje rozw ój w y d arzeń 27; om aw ia z n arrato rem m eandry jego opow ieści28; analizuje osobow ość n a rra to ra i c h a ra k te r jego w yobraźni tw órczej29, w skazuje np. n a an ty n o m iczn ą m etodę kreow ania obrazów w opowieści o K a rto fla m i30.

G uillaum e jest w istocie wolnym od zew nętrznych obciążeń alter ego głównego b o h atera-n a rra to ra, pozw alającym tem u ostatniem u racjonalizow ać swoje zapędy tw órcze i poddaw ać je krytycznym retuszom . Potw ierdzeniem powyższej tezy są m etatekstow e wypowiedzi sam ego n a rra to ra , k tó ry pod wpływem uw ag G uillaum e’a autokrytycznie odnosi się d o swojej opowieści, dostrzega jej m ankam enty, przedstaw ia alternatyw ne rozw iązania poszczegól-nych scen: 22 Ibidem, s. 78-79. 23 M . P a n k o w s k i , P ątnicy..., s. 18. 24 Ibidem, s. 20, 62. 25 Ibidem, s. 37, 97. 26 Ibidem , s. 49. 27 Ibidem , s. 49, 51, 52. a Ibidem , s. 51, 66, 96. 29 Ibidem , s. 70. “ Ibidem , s. 70, 98.

(11)

Z now u udaję, że m nie nie p o iry to w ał tym skokiem -dom ysłem . U śm iecham się, ja k doro sły d o w yrostka, któ rem u d aro w u ję w spaniałom yślnie to gorączkow e strzelił-a-nie-nabił. Niem niej sam widzę, że m oja opow ieść za ro z sąd n a , obliczona n a wiedzę niem al h isto ry czn ą, zbyt inform ująca, zbyt rozlazła, a przede w szystkim za dość dynam iczna, sk o ro jem u , G u illa u m e ’owi tak łatw o sw oje słów ko w trynić. A przecież w ystarczyłoby A n tk a z pepeszą p ostaw ić, n a rozkraczonych no g ach , bez bieszczadzkich m odrości za tło i p o k a za ć go, ja k lufą ludzi sw oich odlicza, w czasie zbiórki przed a k cją 51.

W form ie dem askow ania fikcji, w ysuw ania alternatyw nych propozycji i ich realizow ania, o d n arracyjne wypowiedzi m etatekstow e w ystępują też w innych pow ieściach32.

Bywa też tak , że n a rra to r p rzedstaw ia siebie, ja k o swego rodzaju „reżysera” zaw iadującego „literackim te a tre m ” (jego uwagi dotyczą: m o d u -low ania tonacji opowieści, ustalan ia tem pa akcji, ustaw ienia postaci itp .33).

Metatekstowe wypowiedzi podmiotu utworu

Z arów no n a rra to r om aw ianej prozy, ja k i ten któ ry nim steruje (podm iot utw oru), lubują się w sztuce opow iadania, więc uczynienie m iędzy nimi rozróżnienia nie zawsze bywa łatwe. Jak o kryterium w ystępow ania wypowiedzi odautorskich przyjmujemy bądź wyraźnie zaznaczony dystans wobec narratora, bądź jaw ne odnoszenie się do kwestii w arsztatow ych, zw iązanych z p i s a -n i e m da-nego utw oru.

R ep ertu ar owych uwag autotem atycznych jest szeroki. W ybieram y wy-powiedzi najbardziej znaczące. W Granatowym G oździku, pozbaw ionym w zasadzie tego typu elem entów autotem atycznych, n ap o ty k am y jed n ak na fragm ent, w którym rozpoznajem y głos p o d m io tu utw oru:

W ieczór m a w sobie przedsm ak spraw , k tó re się ju ż nie o d sta n ą. W ystarczy g arstk a słodkaw ego pow ietrza, p ta k zdyszany, bez k o lo ró w i bez oczu, m achinalnie k ierujący swój lo t ku w ysokiem u drzew u bez im ienia...

K to m ówi, że w ieczór m a w sobie przedsm ak spraw , k tó re się ju ż nie o d stan ą? I po co ten p tak w ystraszony n o cą n ieu c h ro n n ą, zapisany w linijce słów, z a k a rb o w a n y w składni, co jak w szystko zbutw ieje w gnój i n a glinę...

Sekretarzow anie m ow ie czerw onej, p rz ek ro jo n ą n a krzyż. K to k o g o spisuje? K to ko m u p rzyw iał p ta k a z cudzej pieśni, w nadziei, że z siwego, sękatego ja ja w ykiełkuje k iedyś gw iazda ro g a ta ... N ie w iadom o k to k o g o spisuje. N ie w iadom o k to m ów i34.

Stajemy w obec epistem ologicznego p y tan ia o podm iotow ość utw oru. Sygnalizow ane jest odczuw anie przez piszącego tajem nicy ak tu tw orzenia.

]l Ibidem, s. 48. Z ob. też dalszy ciąg cytow anego a k ap itu i a k ap ity poprzedzające. 32 M. P a n k o w s k i , Powrót białych nietoperzy, L u blin 1991, s. 104-105.

33 Por. M . P a n k o w s k i , P ątnicy..., s. 90, 94. 34 I d e m , G ranatow y G o id zik, s. 24.

(12)

O brazy, myśli, refleksje nie tyle są św iadom ie konstru o w an e, ile pojaw iają się w obrębie św iadom ości pod m io tu utw oru. K to jest praw dziw ym autorem zapisyw anych słów? G dzie tkw i źródło tw órczości? N a p y ta n ia te nie otrzym ujem y bezpośredniej odpow iedzi. Podkreślenie służebnej roli wobec języka („sekretarzow anie m ow ie” ) m oże być jed n ak w skazaniem n a ten obszar, z którego w ydobywają się na światło dzienne owe obrazy, posiadające w alor przedstaw ień artystycznych. W przedm ow ie d o M a tu g i a u to r pisał: „A ja jestem M o w a” . Granatowy G oździk poprzedzony jest dedykacją: „M em u b ra tu Z ygm untow i, w irtuozow i sanockiej polszczyzny” . Język powieści, na co wskazywaliśm y wcześniej, należy uw ażać za jednego z jej „ b o h a te ró w ” . T o język, żywa m ow a, stanow i o b szar literackich w artości.

W Rudolfie podm iot u tw oru też podkreśla rolę języka ja k o pośred n ik a w m aterializow aniu się inwencji twórczej oraz jego rolę ja k o w ehikułu pozw alającego włączać w ytw orzone treści w kom unikacyjny obieg.

D o p iero co podniosłeś oczy w m iejscu, gdzie j a opuściłem swoje, i znow u zagłębiasz się w zdanie. Bo razem nasza jaz d a n a oklep n a słow ach, co n as n io są w dzieło zaledw ie dom yślane, ale ju ż czytelne przez dw ie w ody nieprzyjazne, skazane n a b raterstw o . [...] A słowa, jeszcze w b ró g zesypane, czekają n a rękę, co się w nie wbije, szukająca sw ego. T u ż-tu ż p ostacie w czoraj ulepione. O - tu. T u niech się zbiorą. T u niech usiądzie sójka epizodyczna, obok niech stanie T o m asz pom arszczony. [...] A m oże ty lk o szelmę sójkę obudzić i jej skrzydłem św iat przem azać, żeby ty lk o niebo zostało... A teraz, ja k ju ż m am y n ieb o z w yw ieszką n ieom ylną po staw m y pod nim D w o r z e c . R eszta w yniknie z tego założenia35.

P odm iot u tw oru zw raca się do czytelnika, zaznaczając swoje z nim z b ratan ie w literackiej „przygodzie” z językiem . Z arazem p a d a sugestia, że utw ór jest pisany spontanicznie, otw arty na to, co niesie z so b ą au to rsk a i czytelnicza wyobraźnia. Podm iot utw oru pokazuje, ja k p racą owej wyobraźni ze słów tworzy obrazy, jak m ogą one być różne, w zależności od nasuwających się skojarzeń i w stępnego zam ysłu twórcy.

A o to in n a tego ty p u u w aga o d a u to rsk a rów nież a k c e p tu ją c a rolę w yobraźni w kreow aniu rzeczywistości przedstaw ionej utw oru:

[...] D zięcioły rą b ały dziobam i. R ą b ią i dźgają. Ile ich? K o ra się sypie n a śnieg. Śniegiem kurzy p o przesiekach, że aż się pro si ten las o polow anie wigilijne. Z aczek am y chwilę z pisaniem . O dłóżm y zgrzany długopis, b o coś się m usi stać p o d tak im n iebem , n a w prost naszego oczekiw ania. O - tam . O - stam tąd! Już sanie nadjeżdżają! [dalej rozw ijany je s t o b raz polow ania]3*.

W innych, rozsianych w tej prozie o d autorskich w ypow iedziach m etatek- stow ych, podejm ow ane są p róby naw iązyw ania bliższych zw iązków z czytel-nikiem . W yraźne jest, o czym ju ż pisaliśmy, dialogow e nastaw ienie na

35 I d e m , R udolf, s. 26. 36 Ibidem, s. 17.

(13)

w spółpracę z nim. P od m io t u tw oru zaw iązuje swego rodzaju p ak t k o m u n i-kacyjny z odbiorcą, zapraszając go d o w spółtw orzenia utw oru.

D zisiejszem u czytelnikow i w ystarczy p o d a ć miejsce, czyli tę o to restaurację, po sad zić tam dw óch kolekcjonerów , a sam sobie d o m ru czy brzm ienie u w ertury. A u to r zaś, bo to jego kom pozycja, zajm ie się sam ą o p e rą ” .

W owych „rozm ow ach” z czytelnikiem podm iot utw oru w skazuje rów nież na zakres swoich autorskich kom petencji i pow inności, jak ie narzu ca m u w yznaczona rola kierującego światem przedstaw ionym u tw o ru 38.

N a koniec prezentacji metatekstowych wypowiedzi odautorskich przytaczam te, w k tórych podm iot u tw oru z dystansem inform uje o w yobraźniow ej grze ze stw orzonym i przez siebie literackim i postaciam i i o samej sytuacji pisania (zdarza się, że postaci au to n o m izu ją się i powieść „sam a się pisze” , albo tekst w yrażać zaczyna nie to, co zam ierzał autor):

I chcę dalej n o to w ać tę b aśń o T om ciu P aluchu, ja k se idzie ścieżką z ow sianych plack ó w naszych, co się w talary przem ieniają - a tu mi m aszyna sam a ruszy i, pisze. Bo M ichał P a n d u ra klaw iszam i k o n n o n a przełaj se wali i śm iechem od niego ru m ian o . I znow u w tek st p o w raca. R azem z arkuszem w kręcam go, aż m i p o p ió ł z jeg o fajki n a litery się sypie [...]” .

O dczytuję ustęp, począw szy od słów „A gdyby tak tek s t...” 40 i widzę, że o b ra z jelenia, m iał zagrać p o p ro stu k o lo rem , przepychem , jed n y m słowem a u rą g obelinow ą, a sta n ął kością osk arżen ia41.

F ragm enty te m ów ią w istocie o tym , iż w yzw olona w yobraźnia nie zawsze daje się okiełznać i że tw órca, chcąc nie chcąc, m usi p o d d aw ać się jej dynam ice.

Metatekstowe wypowiedzi dysponenta gestów artystycznych (pisarza)

Są to takie wypowiedzi, w k tórych został zaznaczony dystans w stosunku do pod m io tu utw oru, np.:

Czy ta k było nap raw d ę? Czy też a u to r chciał, to znaczy m u siał ta k ujrzeć sam środek w łasnego lata? I rozpisać swe urzeczenie w tak i g o rący landszafcik? T a k ja k b y m u trze b a było m aterii, co m ija, żeby un io sła spraw y T h o m a sa - żeby zatrzy m ał je d alek o , n a nieznanej mieliźnie. W tedy on, a u to r, stąd odczuje tę przestrzeń42.

37 M. P a n k o w s k i , P utto, P o zn ań 1994, s. 32. P o r. też n astęp u jący fragm ent: „C zytelnik zgodzi się z n a rra to rem , że należy p o m in ąć scenę targ u . Z resztą z g ru b sza było ta k ...” . Ibidem , s. 26. 38 P or. M . P a n k o w s k i , Goić, s. 13, 28; i d e m , P ow rót..., s. 15. 39 I d e m , P ątnicy..., s. 84. 40 I d e m , P utto, s. 6. 41 Ibidem. 42 M . P a n k o w s k i , R udolf, s. 46.

(14)

A u to r tych uwag zaznacza, że dysp o n u je św iadom ością w yższą niż podm iot utw oru. Jest to więc głos , j a ” p o n ad a u to rsk ieg o ja k o k orelatu dzieła, ja k o określonego k o m u n ik atu literackiego. N a czas p isania utw oru przyjm uje ono rolę a u to ra konkretnego dzieła. Ów au to r, w trakcie p ro -cesu tw orzenia dzieła, jest zdeterm inow any jego m aterią („C zy też au to r chciał, to znaczy m usiał tak ujrzeć sam środek w łasnego lata?” ). Pisarz jest św iadom y teatralności takiej sytuacji“13, stąd owe m etatekstow e uwagi, k tó re pozw alają m u na zachow anie dystansu do własnej profesji i tw ó r-czości.

III

O becność żywiołu autobiograficznego we współczesnej prozie polskiej jest zjawiskiem znaczącym. Nowoczesna jego odm iana rozwija się niewątpliwie pod p atro n a tem twórczości W itolda G om brow icza, k tó ry siebie sam ego uczynił najważniejszym tem atem swojego pisarstw a, przy czym autorow i

Kosmosu chodziło, ja k w iadom o, nie o wierny zapis w literaturze własnych

losów, ale o zbudow anie rozpisanej na wiele utw orów autobiografii duchowej. Stąd jego dzieła, eksponując osobę a u to ra , nie rezygnują z przynależnej literaturze pięknej fikcyjności.

W prozie P ankow skiego autobiograficzność w yrasta z p o d o b n eg o n a -stawienia. Jed n ą z bardzo znam iennych cech struktury utw orów prozatorskich a u to ra Rudolfa jest mniej lub bardziej w idoczna obecność „postaw y a u to -biograficznej” , k tó ra - bez względu na kształt literackiej form y, w ja k ą zostanie w pisana - zawsze pozostaje sw oistą ozn ak ą zam ierzonego zabiegu zbliżania rzeczywistości przedstaw ionej utw oru do pozatekstow ej „rzeczyw is-tości pisarza” . „Z postaw ą autobiograficzną m am y do czynienia wówczas - pisze M ałg o rzata C zerm ińska - kiedy stw orzone zostają w yraźne p unkty styczne, zarysow ują się w yraźne relacje pom iędzy podm iotem wypowiedzi a podm iotem społecznego tekstu biografii, funkcjonującego ja k o schem atyczne m inim um wiedzy o rzeczywistym autorze. [...] istotne jest sam o rozpoznanie podobieństw a, a nie jego szczegółowa w eryfikacja” 44. W om aw ianej prozie elem enty autorskiej biografii stanow ią swego rodzaju „m ate riał wyjściowy” , który w poszczególnych utw orach ulega głębokim , różnorakim p

rzekształ-45 Ibidem, s. 47.

“ M . C z e r m i ń s k a , Autobiografia i pow ieść czyli pisarz i jeg o postacie, G d a ń s k 1987, s. 16. N a tem a t au to b io g rafizm u pisali: M . B e n u j o u r , Autobiografia i autoportret, przeł. K . Filicka, „P am iętn ik L iterack i” 1979, z. 1; J. J a r z ę b s k i , Kariera ,.a u ten tyku ", [w:] i d e m ,

Powieść ja k o autokreacja, K ra k ó w 1984; J. S m u l s k i , Autobiografizm ja k o postaw a i ja k o strategia artystyczna. N a m ateriale współczesnej p ro zy polskiej, „P am iętn ik L iterack i” 1988,

(15)

ceniom i deform acjom , literackiem u zaszyfrow aniu45. U jaw nienie autobiografi-cznego charakteru tej twórczości sprow adza się d o kształtow ania przez pisarza - użyjmy term inu Philippe’a Lejeune’a - przestrzeni autobiograficznej46. M am y do czynienia z kreowaniem przestrzeni autobiograficznej na poziomie k onstruk-cji utw orów (np. przez powtarzalność scen47, m otyw ów 48, w ątków 49 w kolejnych powieściach pisarza, pow tarzalność sugerującą zakorzenienie tych m otyw ów w biografii twórcy). Przestrzeń ta bywa też kształtow ana w sposób bezpośredni - poprzez wypowiedzi pisarza ujawniające fakty jego biografii i wskazujące na ich związek z przebiegami fabularnym i jego dzieł50. Zaznaczmy przy tym, iż nie interesuje nas stosunek faktów relacjonow anych przez a u to ra Rudolfa do faktów em pirycznych - istotne, naszym zdaniem , jest jedynie to, iż owe autorskie wypowiedzi kształtują obraz jego biografii w świadom ości społecznej.

I ego rodzaju działania pisarza, zmierzające do ujawnienia - na poziomie relacji m iędzytekstow ych - autobiograficznego ch arak teru tw órczości, określam y mianem strategii autobiograficznej. Najwyraźniej elementy strategii au tobiogra-ficznej występują w opowiadaniach: Kozak, Lida, Lekcja Sim ony oraz w powie-ściach: R u d o lf i Pątnikach z M acierzyzny. Jej znakam i rozpoznaw czym są:

1) persony narratorów -bohaterów tych utworów, powtarzające te rzeczywis-te, ze społecznego tekstu biografii pisarza (bycie pracownikiem uniwersyteckim w Kozaku, w tym opow iadaniu d o d atk o w o tożsam ość nazw isk n a rra to ra i pisarza; bycie profesorem uniwersyteckim w Rudolfie i L e k c ji Sim ony, bycie profesorem i pisarzem w L idzie i Pątnikach z M acierzyzny,

2) elem enty zarysow anych w u tw o rach biografii tychże n a rra to ró w - bohaterów , odpow iadające faktom z życia pisarza (np. p o b y t w obozie koncentracyjnym w czasie II wojny światowej, zam ieszkiw anie w Brukseli, podró że do rodzin n eg o k ra ju , uczestnictw o w czasie jed n eg o z tak ich pobytów w zjeździe absolw entów gim nazjum w rodzinnym m ieście51 itp.);

45 Por. S. B a r ć , M arian P ankow ski..., s. 95.

46 P. L e j e u n e , P akt autobiograficzny, „T e k sty ” 1975, n r 5, s. 45 i nast.

4 Przykładem niech będzie przyw ołanie przez n a rra to ra R u d o lfa w zakończeniu powieści sceny z ry b ą pojaw iającej się wcześniej w powieści M atuga idzie (rozdział pt. Pikling).

411 M otyw em pow racającym w ielokrotnie w tej prozie, o czym pisaliśm y, jes t m otyw p o w ro tu z obczyzny d o k raju rodzinnego.

4i Z a p rzykład niech posłuży w ątek P optiu. Po raz pierw szy p o jaw ia się o n w R udolfie (s. 84-85) ja k o opow ieść m atki n a rra to ra . Przyw ołany zostaje p o n o w n ie w pow ieści P u tto już ja k o sam odzielne w spom nienie n a rra to ra z w łasnego dzieciństw a.

* Por. wyw iady: C zy je s t w iększa radość, R ozm . W. M aciąg, „Życie L iterack ie” 1975, nr 40 („W R udolfie w yraziłem m oje w ahanie, m oje poszu k iw an ie m iejsca auten ty czn eg o m iędzy obcością - ojczyzną, gdzie m ieszkam i ojczyzną. [...] J a p o d ró żu ję d o P olski od lat. W ro k u 1987 to była ju ż szesnasta p o d ró ż .” ); N ietoperz o p ta sim skrzydle, R ozm . M . U rb a n e k , „ I T D ” 1987, n r 43; („O p o w iad am o tej K arto flam i w każdej m ojej książce i zaw sze je s t tam przyw iązanie, bo ja z niej p o ch o d zę...” ).

Sl P atrz: Księga pam iątkow a (1 8 8 0 -1 9 8 0 ). K om itet O rganizacyjny Obchodów 100-lecia

(16)

3) duchow y form at n a rra to ra o raz jego preferencje św iatopoglądow e i artystyczne, porównywalne z wypowiedziami pisarza w tekstach o charakterze dyskursyw nym i w wywiadach.

W ra m ach przestrzeni autobiograficznej kształtow anej w tej prozie fu nkcjonują rów nież i takie utw ory pisarza, w których elem enty a u to b io -graficzne nie zaznaczają się w sposób tak ew identny, ja k we w skazanych przypadkach. Dzieje się tak dzięki spajającem u całą te tw órczość, wyraźnie dającem u się rozpoznać w kolejnych dziełach pisarskiem u „ ja ” , będącem u korelatem literackich św iatów tego pisarstw a. O w o tekstow e pisarskie , j a ” posiada cechy „ja sylleptycznego” 52, tj. funkcjonuje na poziom ie tek stu jak o praw dziw e i ja k o zmyślone. W tym drugim przypadku analogie z biografią a u to ra są tru d n e d o uchwycenia. W odniesieniu do całej twórczości p ro z a to r-skiej M aria n a P ankow skiego właściwiej jest, w zw iązku z tym , używać p ro p o n o w a n ej przez L ejeune’a nazwy: p ak t fan tazm aty czn y (p o śre d n ia form a p a k tu autobiograficznego)53. O znacza to, iż utw ory p rozatorskie a u to ra Gościa odczytyw ać należy ja k o literackie fantazm aty niosące praw dę o autorskim indyw iduum . K łopoty kolejnych b ohaterów tej prozy z to ż -samością, ich „niedefiniowalność” , pow odują, iż tak rozum iany autobiografizm trzeba nazw ać autobiografizm em bez wiary. Bez w iary w m ożliw ość uchw y-cenia owej praw dy o własnej egzystencji. Jest to zarazem niew iara w, po G om brow iczow sku rozum ianą, autentyczność owej egzystencji zagubionej w chaosie życia. Ich m aterią nie są bowiem fakty egzystencji, ale elem enty życia duchow ego.

R ów nocześnie tw órczość ta, rozw ażana na tle współczesnych literackich tendencji, literatury upraw ianej ja k o w ielka u k ład an k a z elem entów ready m ade, jaw i się ja k o o b ro n a osobow ego św iadectw a, podkreśla związek z realnym życiem a u to ra i jego realną jed n o stk o w ą św iadom ością, p o d -legającą ewolucji, wrażliwą na różne oddziaływ ania zew nętrzne i im pulsy w ew nętrzne54.

K olejne utw ory pisarza widzieć m o żn a ja k o g radualne akty, sytuujące go w świecie, kolejne p róby odsłaniania siebie dla św iata, św iata dla siebie, siebie dla siebie. L itera tu ra tak pojm ow ana jest częścią życia, „ ta k ą częścią, k tó ra idzie przez całość” 55.

Termin ten przejm uję od R. N y c z a , p atrz: t e n ż e , Tropy ,ja " . Koncepcje podm iotow ości k> literaturze po lskiej ostatniego stulecia, „T ek sty D ru g ie” 1994, n r 2, s. 22.

53 Por. P. L e j e u n e , op. cit., s. 46.

54 Por. J. A b r a m o w s k a , Jednak autor! Skro m n a propozycja na okres przejściow y, „T ek sty D ru g ie” 1994, n r 2, s. 53.

55 U żyw am określena M . Białoszewskiego; patrz: Szacunek dla każdego drobiazgu - rozm owa z M ironem Białoszew skim , [w:] Z. T a r a n i e n k o , R ozm ow y z pisa rza m i, W arszaw a 1986 s. 422-423.

(17)

Zbigniew Fiszbak

D IA L O G , A U T O T H E M A T IS IE R U N G U N D A U T O B IO G R A P H IE IM P R O S A V O N M A R IA N P A N K O W S K I

( Z u s a m m e n f a s s u n g )

D er A rtikel h an d elt von den ausgew ählten P roblem en, die sich m it der E in rich tu n g des T ex trau m es in folgenden R om anen: Granatowy G oździk, R u d o lf P ątnicy z M a cierzyzn y, Gość b eschäftigt. Jed er von den g en n an ten R o m an e n ist a u f G ru n d eines G e sp rä ch s -D ialo g s a u fg eb au t, den stän d ig die H a u p td arsteller m itein an d er führen. D as G e sp rä ch d e r P ro tag o n isten weist a u f verschiedene A rten d er W eltanschaung hin, zielt auch a u f die k o n fro n tie ru n g der verschiedenen k u ltu rtra d itio n en .

P rosa von M arian P ankow ski erscheint aJs m oderne W erk stattlö su n g . Es folgt unter an d eren als A ussagegröße, die einen übertextlichen C h a rak ter hat. D iese A ussagen decken dem Leser die G eheim nisse des S chaflensprozes a u f und erlau b en d a m it seinen V erlau f zu verfolgen.

Eine w ichtige Eigenschaft des A u to rs des R o m an s R u d o lf ist seine A u to b io g rap h ie. In seinen p h an tasm atisch en E rzäh lu n g en , d e r D ich ter, in einer G o m b ro w iczartig en W eise, die auth en tisch en E rlebnisse m it der literarischen F ik tio n . Schließlich erreich t sein Schriftum die F o rm d er S eelenautobiographie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Istotną wartością współczesnej literatury ukraińskiej jest fakt, że tworzący ją pisarze nie angażują się w otaczającą ich rzeczywistość, lecz się od niej

ZASADA OGÓLNA załatwienie sprawy wymagającej przeprowadzenia postępowania dowodowego powinno nastąpić bez zbędnej zwłoki, jednak nie później niż w ciągu miesiąca, a

Bilet na zimowlę, w: Pięć dramatów, Wydawnictwo Lubelskie, Lublin 2001.. Binche na szaro, w: Złoto żałobne, Millenium,

Jeśli macie możliwość, proszę wysłać informację zwrotną wykonanych ćwiczeń, najlepiej zdjęcie przesłać w wiadomości prywatnej do mnie w Messengerze. Lub

Changes in the clinical characteristics of women with gestational diabetes mellitus —.. a retrospective decade-long single

Maar meest in het oog springend is het overkragende stalen dak boven het kantoorgedeelte, waarin een aantal vouwen zijn aangebracht, waardoor het dak en het kantoorgedeelte samen

[r]

urzędu jaki piastuje, Stanie przed nim in te res a n t, o którym wie, że zalicza się do obozu przeciwnego jego przekonaniem,— zasię temu urzędnikowi do