• Nie Znaleziono Wyników

Wielka Granica

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wielka Granica"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Zezw ala siq na dowolne korzystanie z kom unikatów In sty tu tu Śląskiego dla celów prasow ych bez ża d ­ nego zobowiązania finansowego

INSTYTUT SLĄSKI W KATOWICACH

Seria III Komunikat Nr 2 2

Wielka Granica

(Gerhard Schultze-Pjaelzer: D i e g r o s s e G r e n z e — Streifzüge am R ande Europas — S afari-V erlag Berlin 1938 — stron 379 i szereg ilustracyj

w raz z 2 m apkam i)

Ciekawa książka o zachodniej granicy Sow ietów

Coraz w yraźniej i — chcielibyśmy wierzyć — że także coraz szczerzej, przebija się w publicystyce niemieckiej zrozum ienie, że pow tarzanie zastarzały ch i przestarzały ch sądów i przesądów do ni­

czego nie doprow adza, że propaganda tendencyjna zapraw iona nie­

chęcią i nienaw iścią nigdy stw orzyć nie może platform y wspólnego porozum ienia, że aby się ocenić w zajem nie spraw iedliw ie, trzeba się poznać i wreszcie, że leży to w dobrze zrozum ianym interesie każdego narodu. D użą rolę ma tu do odegrania publicystyka, która nie tylko urabia opinię publiczną, nastaw ia ją w pewnym kierunku, ale często- krotnie bywa echem tej opinii publicznej. Nie da się zaprzeczyć, że obok wciąż jeszcze pojaw iających się publikacyj w ybitnie ten d en cy j­

nych i nacechow anych głębokim niezrozum ieniem istoty omawianych spraw , ukazują się także większe i m niejsze prace w publicystyce nie­

m ieckiej, które p rze jaw ia ją rzeteln ą chęć w yjścia z ciasnego kręgu w łasnego podw órka, spojrzenia na zagadnienia ak tualne o doniosłym znaczeniu z szerszej perspektyw y, na podstaw ie głębszych, o doku­

m enty czy ogląd opartych konfrontacjach. Do takich książek należy niedaw no tem u w ydana praca G e rh a rd a Schultze-Pfaelzera, dzienni­

karza, na tem at państw ,,leżących na krańcach E uropy". W szeregu rozdziałów ukazuje autor czytelnikowi pow stanie i obecny stan w spół­

czesnej Polski, Litwy, Finlandii, Estonii, Łotwy, U krainy i Siedm io­

grodu, które autor kolejno zwiedził, z których historią sta ra ł się zapo­

znać i na jej podstaw ie i w łasnych obserw acyj w yciągnąć pewne wnioski. A utor nie jest historykiem , ani politykiem w pełniejszym te ­ go słowa znaczeniu, nie m ożna więc mieć do niego zbyt poważnych p retensyj, jeśli ocena rozm aitych zjaw isk w ypada zanadto subiektyw ­ nie, jeśli bywa zbyt uproszczona, co się niejednokrotnie Schultze- P faelzerow i zdarza. P rzyznać jednak należy, że autor włożył m aksi­

mum dobrej woli, by nie sądzić pochopnie, że nie zam yka oczu na rzeczywistość, czasem wcale niezbyt przyjem ną dla Niemiec.

(2)

2 K om unikat In stytu tu Śląskiego w K atow icach nr 22

Jak nakreślono w książce obraz Polski?

N as in teresu je w pierw szym rzędzie zdanie a u to ra o Polsce. I tu spotyka nas n iejedna przyjem na niespodzianka. A u to r z d aje sobie do­

skonale spraw ę z tego, że zarów no w Niemczech daw niejszych, jak rów nież i dziś jeszcze p a n u ją o Polsce zupełnie fałszyw e poglądy, szerzone przez daw niejszą szkołę i prasę. „K to chodził do szkoły niem ieckiej w czasach m onarchiczno-dynastycznych" — mówi autor,

— „słyszał o trzech szlachetnych m onarchach w Petersburgu, W iedniu i Berlinie, k tórzy się nareszcie w roku 1772 zlitow ali nad zan ied b a­

nym ludem polskim i chcieli m u dopomóc do zaprow adzenia państw o­

wego i gospodarczego ładu, i to na n ajp rostszej drodze, aneksji.

Lud polski bynajm niej nie był zaniedbany, nie był też nieporządny z natury, lecz w ręcz przeciw nie był oszczędny, pilny i przyw iązany do tradycji. Owa osław iona „Polnische W irtschaft" była w ynalazkiem państw zaborczych, które chciały w ten sposób uspraw iedliw ić swe postępow anie" (str. 34). N ie zagłębiając się w dzieje Polski p rz e d ­ rozbiorow ej, przechodzi a u to r do krótkiej analizy „spraw y polskiej"

na terenie P rus. A utor wie, jakim i środkam i P ru sy sta ra ły się w yna­

rodowić Polaków, że były u staw y w yjątkow e, że nie pozw alano budo­

wać domów m ieszkalnych na nabytych gruntach, że starano się w yku­

pić za w szelką cenę jak najw ięcej ziemi z rąk polskich, że jednak w walce tej zwycięzcami bezapelacyjnym i byli Polacy. Nieco szerzej rozw odzi się au to r nad zasługam i kulturalnym i Niemiec dla Polski, nie czyni to tonem zarozum iałej pychy, niemniej jed n ak przecenia ro ­ lę tę, zw łaszcza w odniesieniu oddziaływ ania Śląska niem ieckiego na sztukę i rzem iosło artystyczne w graniczących z Śląskiem ziem iach p ol­

skich. W ocenie w spółczesnej Polski, która w ypada na ogół bardzo życzliwie, w ykazuje autor tu i ówdzie niedostateczne obeznanie ze spraw ą. J e s t np. zdania, że państw o polskie in teresu je się H ucuł- szczyzną mało, że jest to kraj w samej Polsce m ało znany, niew ia­

dom a jest liczba mieszkańców, a sporty zimowe np. zupełnie nie d o ta rły jeszcze do K a rp a t W schodnich. Czasem też wyciąga autor z nieodpow iednich p rzesłanek niew łaściw e wnioski. Mówiąc o zacie­

ran iu śladów zaborców, o zniesieniu soboru praw osław nego w W a r­

szawie, stw ierdza z satysfakcją, że zostawiono w Poznaniu niezbu- rzony zamek królew ski „als ein K ulturzeugnis des A bendlandes".

No, ten w zgląd był tu chyba najm niej m iarodajny. Pow ody by ły z n a ­ cznie bardziej utylitarne. S zczery zachw yt budzi w autorze G dynia:

„ W illst du als neugieriger Zeitgenosse einen A ufbauw illen von ü b e r­

raschenden A usm assen erleben, so m usst du die neue H afenstadt G dingen besuchen. Das ist eine Zauberei." R yzykow ne są liczne ro z ­ w ażania au to ra na tem aty już ściśle historyczne. S chultze-P faelzer nieczęsto zapuszcza się w dyskusje na ten tem at, a jeśli to czyni, pow tarza znane i szerzone przez naukę niem iecką poglądy, że nie ma w łaściw ie żadnego „polnisches Sprachgebiet”, że na Śląsku język jest

„w asserpolnisch", pow tarza znane tw ierdzenia o germ ańskości poi-

(3)

K om unikat Instytutu Śląskiego w Katowicach nr 22 3

skich ziem zachodnich itp. Na szczególną uwagę zasługuje pogląd au to ra na tem aty drażliw e: pom orskie i śląskie. Schultze-P faelzer mówi o spraw ach tych na ogół spokojnie, nie d a je się porw ać n a ­ m iętności i zaślepieniu, jakkolw iek nie potrafi się zdohyć na żaden w łasny, nowy sąd o tych spraw ach. A utor pochodzi z W armii, miał więc chyba sposobność poznać nieco bliżej kwestię m azurską, jest jed n ak przekonany o stuprocentow ej niemieckości M azurów, ,,die sich in ihrer U m gangssprache zahlreicher p o l n i s c h e r B r o c k e n bedienen". W ięc dialekt m azurski jest także niczym innym, a w łaści­

wie naw et m niej, niż jakim ś ,,w asserpolnisch".

Dążenie autora do obiektywizmu i nawoływanie do zgody Nieźle poinform ow any jest autor o najnow szych dziejach pol­

skich. O ceniając politykę M arszałka Piłsudskiego, jego znaczenie ja ­ ko m ęża stanu i żołnierza, w yraża się o nim w superlatyw ach, s ła ­ wiąc wiekopomną zasługę Polaków w odw róceniu niebezpieczeństw a bolszewickiego: „D ieser Sieg des jungen P olenstaates über die ru s­

sischen R evolutionsheere w ar eine w eltgeschichtliche Leistung Polens und seines M arschalls. W ir D eutsche sprachen dam als nicht gern davon, weil wir mit den P olen in jenen J a h re n w irklich nicht gut F re u n d sein konnten. A ber das ä n d e rt nie etw as an der Tatsache, dass Polen sich in entscheidender Stunde gegen den Bolschewismus bew ährte" (str. 19). W ojnę polsko-bolszew icką an alizuje autor dość szczegółowo, p o d k reślając niew ątpliw ą w aleczność polskiego żołnie­

rz a i geniusz strategiczny M arszałka Piłsudskiego, który „in den S tunden der höchsten G efahr geradezu friederizianische Züge zeigte", niem niej akcentuje autor, że powodzenie w walce z bolszewikami było także wynikiem szczęśliwych splotów okoliczności. Interesujące są uwagi au to ra o form owaniu się polskiej państwowości, o w alkach wyzw oleńczych na terenie dyplom atycznym i wojskowym. A utor jest za wielu innymi politykam i, beletrystam i i publicystam i niemieckimi zdania, że Polskę wyw alczyli Polakom przede wszystkim Niemcy.

W ie m an's nimmt! Nie p o trafi Schultze-P faelzer ukryć swej iry ta ­ cji i niechęci, gdy mówi o zabiegach politycznych Paderew skiego i Dmowskiego. Tego ostatniego nazyw a „einen Z eitschriftenpolitiker", k tó ry „od roku 1902 w pism ach swoich zupełnie poważnie głosił zdanie, iż do przyszłego państw a polskiego całe P ru sy W schodnie i Śląsk należeć m uszą" (str. 68), co autor nazyw a zarozum iałym i p re ­ tensjam i. Spokój i opanow anie zaczynają opuszczać autora, gdy z a ­ czyna mówić o spraw ach śląskich. J e s t to rzecz znam ienna, dowodzi bowiem, że zagadnienie Śląska wysuwa się na czoło zainteresow ań niem ieckich zw iązanych z zagadnieniam i polskimi, jest najw iększą bolączką. Mimo pewnej irytacji, której autor ukryć nie potrafi, odznacza się sposób ujm ow ania tej spraw y brakiem w yraźnie niena­

w istnych akcentów. K orfantego, jak z resztą wszyscy publicyści nie­

mieccy, straw ić nie może (der Einpeitscher dieser hemmungslosen

(4)

4 K om unikat In stytu tu Śląskiego w K atow icach nr 22

A gitation), nie przypisuje jednak w ładzom polskim żadnej winy w tych straszliw ych w ypadkach, jakie m iały m iejsce na Śląsku (str.

99 i 100). G łów ną winę niekorzystnego obrotu spraw y niem ieckiej na Śląsku p rzy p isu je autor Francuzom , którzy p rz y tej sposobności upiec chcieli w łasną pieczonkę: ,,F rancuskie koła przem ysłow e p o sta ­ ra ły się dla któregoś z polskich związków o pożyczkę dolarow ą w A m eryce. Z tej pożyczki opłaca się przede w szystkim tra n sp o rt broni zam ów iony we Francji, czyni się pobożną ofiarę dla kleru, w re ­ szcie d ru k u je się afisz propagandow y, na którym M atka Boska Częstochow ska zaw iadam ia, że na przyszłość wysłuchiw ać będzie ty l­

ko m odlitw w języku polskim. K siądz jakiś pośw ięca broń, a M atka Boska obiecuje zebranym mężom, k tórzy o d b ierają zad atek za w y n a­

grodzenie dla ich gotowości walki, szczęśliw y pow rót" (str. 102).

Spraw y m niejszości niem ieckiej oraz innych drażliw ych w ew nętrz­

nych spraw , poza reform ą rolną, nie porusza au to r wcale, unikając gdzie się da akcentów m ogących wyw ołać nowe zadrażnienia. Czę- stokrotnie w ciągu swej publikacji podkreśla autor konieczność d zie­

jową zgodnego w spółżycia Niemców z Polską, trzeźw ej i sp raw ied li­

wej oceny faktów i w ydarzeń, u w y d atniając bardzo często swą sym ­ p atię dla żywotności i energii życiowej m łodego państw a polskiego.

P rz y szczegółowej analizie, której by jednak w ram ach jed n e ­ go kom unikatu przeprow adzić nie można, ukazałyby się różne po­

w ażniejsze nieścisłości i om yłki autora, pewne mimowolne, bo zako­

rzenione nastaw ienie tendencyjne, które by sprostow ać, uzupełnić, przeciw dow odem poprzeć trzeba. Je śli jednak wziąć ogólną atm o­

sferę książki pod uwagę, robi ona w rażenie publikacji, w której autor chciał p atrzeć na poszczególne spraw y i zjaw iska możliwie jak n a j­

bardziej bezstronnie, w duchu pojednaw czym , cem entującym p rz y ­ szłą zgodną, na zaufaniu i p rzy jaźn i o p a rtą w spółpracę. M ożna tylko życzyć sobie, by publikacyj niemieckich w podobnym duchu było jak najw ięcej.

A lfr e d Jesionow ski

O D R E D A K C J I

O m ó w io n ą w y ż e j k sią żk ę S c h u ltz e -P fa e lz e r a p r z y ję to n ie s te ty w N ie m c z e c h z n iech ęcią , w n ie k tó r y c h k o ła c h n iem a l że z p o tę p ie n ie m . A c z k o lw ie k d alek a od p o lo n o fils tw a , jest o n a dla ty c h k ó ł za m ato n a c jo n a listy c z n a , za m a ło za b o rcza . Z n a m ien n ą jej re c e n z ję o p u b lik o w a ł n p . n iejaki dr K . na la m a ch cza so p ism a „ O s t­

la n d “ , o rgan u „ B u n d D e u tsc h e r O s te n “ z 1 lu te g o br. P isz e o n tam m . in ., że w ie le w a ż k ic h c z y n n ik ó w w ciągu d z ie jó w p r z e c z y ło p raw u P o lsk i d o n ie p o d le g łe g o b y tu i ż e s ta n o w isk o za jęte p r z e z a u to r a o z n a c z a ło b y o g ło sz e n ie b a n k ru ctw a n ie m ie c ­ k iej p o lity k i w s c h o d n ie j. T a k w ię c w y d a w n ic tw a n ie m ie c k ie o d u ch u b ard ziej p o ­ je d n a w c z y m n a p o ty k a ją zaw sze na o strą k r y ty k ę k ó ł u ltr a n a c jo n a listy c z n y c h , k tó r y c h id ea lem jest t y lk o p o d b ó j i b e z w z g lę d n a w a lk a z p o lsk o ścią .

Katowice, w m aju 1938

D ru k a rn ia „ D z ie d z ic tw a " w C ieszy n ie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Gdy on ju˝ si´ skoƒczy∏ lub jeszcze nie zaczà∏, to u˝ywam Êwiat∏a..

Gdy w pożywce brakuje laktozy represor wiąże się w promotorem operonu laktozowego i blokuje transkrypcję genów, kodujących enzymy niezbędne w rozkładzie tego dwucukru.

Od wielu miesięcy cała społeczność świata z zapartym tchem śledzi sytuację w Libii i dyskutuje o jej rozwoju. Nawet ci, którzy w rzeczywistości nic nie

31 Ubocznym działaniem tego ataku - o ile atakujący nie jest w stanie usuwać z łącza pakietów generowanych przez klienta oraz serwer - jest burza pakietów ACK.. Liczba ich

Ubocznym działaniem tego ataku - o ile atakujący nie jest w stanie usuwać z łącza pakietów generowanych przez klienta oraz serwer - jest burza pakietów ACK.. Liczba ich

1) Są składnikami niezbędnymi w żywieniu człowieka dla normalnego przebiegu szeregu procesów zachodzących w jego tkankach. 2) Nie mogą być wytwarzane przez organizm i muszą

Ludzie, którzy mnie znają cenią mnie za obiektywność. Zdecydowanie

We wspomnieniach swych wychowanków i pracowników na zawsze zostawiasz obraz pełnej energii, ciągle gdzieś pędzącej, pani dyrektor, która jednak zawsze znajdowała czas,