3. M A R J A N G U M O W S K I
fllHBEŁ WEffECKI
K A R T A Z D Z IE J Ó W R Y C E R S T W A W IE L K O P O L S K IE G O . J e s t w W ielkopolsce na Pałukach miejscowość W enecją zwana, położona n ad G ąsawką, w powiecie żnińskim, m iędzy trzem a jeziora mi. N ad jednem z nich, na m ałym pagórku, sterczą do dziś dnia ruiny starodaw nego rycerskiego zam czyska, o którym dziwne legendy k rążą po okolicy. Oto niegdyś zamek ten m iał kipieć życiem i zbrojnym lu dem. Panow ał w nim jednak pan, k tóry wiele złego ludziom czynił, a przedew szystkiem okrutny i srogi był dla poddanych: za drobne n a w et przestępstw a w rzucał ich do lochów zamkowych, gdzie ginęli śm iercią głodową. W reszcie P an Bóg nie mógł dłużej ścierpieć jego zbrodni, zesłał straszn ą burzę i pioruny i ogniem z nieba zniszczył cały zamek, zam ieniając go w kupę gruzów.
W tej k atastrofie zginął też i okrutny właściciel W enecji, ale du sza jego nie zna dotąd spokoju. Zamieniona w D jabła, błądzi dotąd po świecie, a najczęściej po ruinach zamkowych, podziem nych k o ry tarzach i lochach, pilnując zgrom adzonych tam skarbów. P rzy stęp u do nich nikomu nie daje. R az wpraw dzie, gdy chłopacy w iejscy z p u stoty rzucili czapkę do lochów', w yrzuciła im ją z powrotem napełnio ną złotem, ale gdy spróbowali poraź drugi, czapki już nie chciała od dać. D jabeł wenecki bowiem uprzejm ością się nie odznacza.
T ak mówią legendy, zapisane przez Knoopa w jego zbiorze podań w ielkopolskich.1) Baśnie ludowe są zwykle pięknym i poetycznym czasem w ytw orem fantazji, czasem jednak m ają w sobie jakieś z ia r no praw dy. Ma je również i podanie wyżej przytoczone, gdyż D jabeł wenecki to postać, jak wykażę, historyczna, ale jakże inaczej w rz e czywistości nam się przedstaw ia. Przechow ały nam o niej sporą wiąz kę szczegółów stare kroniki, księgi sądowe i pożółkłe pergam iny śred niowieczne.
о
с. DJABEŁ WENECKI 3 4 1
Terenem legendy i historji jest W enecja, zwana w XIV wieku W e-
nacją, położona na praw ym brzegu rzeki G ąsaw ki m iędzy jezioram i W eneckiem, Biskupiem, a Skrzynką. P rzy końcu XIV i na początku XV wieku była jednem z gniazd rodowych Nałęczów, rodu rycerskie
go, szeroko rozsiadłego w W ielkopolsce i dobijającego się od dawna coraz to wyższych godności i urzędów . N ajdaw niejsze jego posiadło ści znajdow ały się w łaśnie koło G ąsawy, Mogilna, Żnina i Kcyni, a kto wie czy nie m a racji ks. Kozierowski w swoich badaniach nad pier- wotnem osiedleniem ziemi gneźnieńskiej 1 ), przypuszczając, że wieś i jezioro W enecja zw ały się pierw otnie Nałęczem. P ro klam acja h e r bowa „N ałęcz jezioro“ zdaje się to potw ierdzać.2)
J e s t rzeczą interesującą, że już w 2 połowi© X III wieku chcieli N ałęcze przezw ać jedną ze swoich posiadłości imieniem W enecji. M ia nowicie M ikołaj, wojewoda kaliski nazw ał ta k swoje m iasto K obyli no w powiecie Krotoszyńskim, gdy w 1289 fundow ał tam kościół pa- rafjalny.*) Nazw a ta jednak p rzy Kobylinie się nie utrzy m ała, nato m iast 10 la t później n a d a li również N ałęcze tę nazwę miejscowości m iędzy Żninem a G ąsaw ą położone j, k tó ra dotychczas albo była n ie zagospodarow aną zupełnie, albo bardzo nieznaczącą odgryw ała rolę. Trzecia W enecja jest pod samym O strow em w pow. odolanowskim, czw arta wreszcie na przedm ieściu Poznania koło Chwaliszewa. Czy i te m ają związek z domem Nałęczów, niewiadomo,
Nałęcze byli b ardzo w ybitnym rodem w W ielkopolsce. J u ż w XII wieku wyróżnili się od innych hojnem uposażeniem fundacji k lasz to r nych w Mogilnie i Trzemesznie. W wieku X III prow adzili już w łasną politykę i razem z Zarębam i uknuli, jak wiadomo, spisek przeciw Przem ysław ow i II i doprowadzili do zam ordow ania tego króla w R o goźnie 1296. Później stanowili główną podporę p a rtji śląskiej i p rz e ciwnej Łokietkowi i sporo upłynęło czasu, nim się z tym m onarchą pogodzili.
Do wybitnych przedstaw icieli tego rodu w w eku XIV zaliczał się Sędziwój z Czarnkowa, kasztelan nakiełski w czasach Kazim ierza W -go i Tomisław, k asztelan gnieźnieński, i Sędziwój z Gilewa, w oje woda kaliski, Jan , sędzia poznański, i Sędziwój z W iru, kasztelan bniński, i Dobrogost z Nowegodwcru, późm ejszy arcybiskup gnieźnień ski i wielu innych.
Potężnym rycerzem z Nałęczów ro d u był w tych samych czasach niejaki Chw ał lub F alon Białym zwany, dziedzic rozległych włości w okolicach Gąsawy. Ju ż w 1343 m iał spór z arcybiskupem Ja ro
sła-4 K o z i e r o w s k i P ierw , o sie d le n ie zie m i g n iezn . Poz.na,ń 192sła-4, sła-46. 2) K o d e k s dyipl. W 'kpl, IV , 344. 345.
342 DJABEŁ WENECKI 3 wem B ogorja Skotnickim o m łyn n a rzece G rzm iącej, k tó ra obok jego m ajątkó w przepływ ała. Spraw ę rozstrzygnął M ikołaj, w ojew oda k a
liski i staro sta wielkopolski, w ten sposób, że uznał p rete n sje arcybi skupa i jeigo praw o do budow ania młynów, choćby naw et to szkodziło gruntom F alona.1)
Z dzieci tego F alona Białego znamy tro je, M ikołaja, zwanego póź niej K rw aw ym albo W eneckim D jabłem , Ja n a, kanonika gnieźnień skiego, i córkę M ałgorzatę. Ta pisze się później z Dobrska, w yszła więc zamąż i jeszcze w 1397 upom ina się u b ra ta M ikołaja o dwie wsie, może m atczyne, Kiszkowo i Rybno w powiecie gnieźnieńskim 2).
Starszym od niej*bratem był Jan , wcześnie już oddany do stanu duchownego, może z powodu słabego zdrowia. Ten już w 1361 jest kanonikiem gnieźnieńskim, a m ając kościelne dochody i m ajątki, zre zygnował, z d aje się, z m ajątków rodzinnych na rzecz starszego brata M ikołaja. T ytułem prebendy kanonickiej otrzym ał m, in. Szczepanko wo w pow. mogiilneńskim, p rzy którem nie om ieszkał jednak n a osob nych 24 łanach utw orzyć nowej osady M łode Szczepankowo i loko wać ją n a praw ie niemieckiem w 1361 r. "). W następnych latach wi dzimy go kilka razy w gronie p rałató w i kanoników gnieźnieńskich czy to jako św iadka przy w ystaw ianiu dokumentów, czy to w cha rak terze kom isarza kapitulnego. Tak, w 1361 należy do komisji, która zajm uje się rozgraniczeniem archidiecezji gnieźnieńskiej od diecezji poznańskiej w spom em opolu żońskiem ‘) , a w 1378 spraw u je funkcje sek w estratora m ajątków , należących do prepozytury gnieźnieńskiej. Je d n ak ż e w łaśnie przez to n araził się w szechw ładnym wówczas Grzy- maliitom i w yw ołał zatarg, do którego w m ieszał mimowoli i starszego b ra ta M ikołaja, D jabła W eneckiego.
G rzym alici bowiem stali za panow ania Ludw ika węgierskiego (1370—82) u szczytu swojej potęgi, m ając w swoich szeregach ta kich dygnitarzy, jak Przecław a, wojewodę kaliskiego, В o m ar at a z Iw- na, starostę generalnego wielkopolskiego, P ietrasza z M alochowa, s ta rostę kujaw skiego, a przedew szystkiem J a n a Suchywilka, arcybisku pa gnieźnieńskiego (1372— 82). W iadomo, że energiczny arcybiskup, czując potęgę swego rycerskego rodu za sobą i pragnąc ją jeszcze pomnożyć, rozpoczął z niemniej butnym M ikołajem Strosbergiem , proboszczem k ated ry gnieźnieńskiej, spór o tę prepozyturę, gdyż chciał ją oddać siostrzeńcowi swemu Przecław owi. Mimo, że Strosberg miał za sobą protekcję Rzymu, przecież arcybiskup, na listy i bulle p a
1) Kodeks Wkolpiol. II. 544.
2) L e k s z у с .ki Die alt, grosspoln. Grodbiicher, Le;|Cizig 1889. II. 586. 3) Kodeks Włkpoil. III, 1459.
DJABEŁ WENECKI 343 pieskie niepomny, uznać go nie chciał i zapow iedział głośno, że nigdy go do urzędu nie dopuści. W obec tego w y starał się Strosberg o to, że stolica apostolska obie strony przed swój sa.d pozwała, a tymczasem sekw estratorem spornych dóbr kapitulnych, uposażenie tego probostwa stanow iących, m ianowała jednego z kanoników, w łaśnie J a n a Falo- nicza. Ten nie mógł się od tego wymówić, ale, będąc chorobą złożo ny, pow ierzył w swojem zastępstw ie adm inistrację spornych m a ją t ków koledze, niejakiem u Jarandow i,
Taki obrót spraw y nie spodobał się jed nak Grzym alitom , Z nam o wy arcybiskupa zmówili się dwaj bracia, Przecław , którego tłuste prebendy w łaśnie om inęły, oraz G rzym ała, generalny ad m in istrater dóbr arcybiskupich klucza żnińskiego, i u rządzili zbrojną w ypraw ę łu- pieską n a dobra kapitulne. Specjalnie ograbili i zniszczyli w ted y kom pletnie m ajątk i w sekw estrze będące, zabierając ze sobą cały inw en tarz i dobytek, a paląc zabudowania. Szkody, najazdem tym poro bione, oceniał później Strosberg na 2000 dukatów. Co więcej, rów no cześnie z tą w ypraw ą, u rząd ził drugą podobną sam arcybiskup na do. b ra niewiedzącego o niczem i chorobą złożonego J a n a Falonicza i zniszczył mu wieś kapitulną Dobrylew o na północ od Żnina położo ną. N aturalnie, że kanonika J a ra n d a zmuszono przytem do opuszcze nia adm inistrow anych m ajątków , k tó re teraz G rzym alici siłą zagarnęli i ani m yśleli z nich ustąpić.1)
Zdaje się, że w czasie tego n ajazdu, 1378, albo zaraz potem um arł kanonik J a n Falonicz, gdyż jest to ostatni w źródłach ślad jego dzia łalności. Spór zaś wyżej opięany skończył się przecież w ygraną Stros- berga i ustąpieniem arcybiskupa G rzym ality przed auto ry tetem R zy mu. Jed n ak że złupione wówczas przez G rzym alitów dobra J a n a F a lonicza, m ającego za sobą również potężny ró d Nałęczów, były nie pierwszym może powodem tej nienawiści, jaka m iędzy obu temi ro dami zapanow ała. J e s t rzeczą zaś n atu raln ą, że tę napaść na kano nika J a n a odczuł najsilniej b ra t jego, M ikołaj Falonicz, naówczas k a sztelan nakielski i w tem może szukać należy bezpośredniej p rz y czyny jego wrogiego przeciw G rzym alitom w ystąpienia,
• M ikołaj Falonicz był w łaśnie tym, do którego przezwisko „Djabeł w eneckP przylgnęło. N azyw ają go tak w yraźnie niektóre sądowe za piski poznańskie z 1392, 1398 i 1400, mówiąc o n m jeszcze dosadnie], jako o „Krwawym D jable“ lub „K rw aw cu".2) Sam M ikołaj p isał się z Chomiąży, gdyż to było jego rodzinne i ojcow skie gniazdo, aż do czasu, kiedy sobie w W enecji rezydencję zbudował, co jednak dopiero
4 K o d e k s Wlkipol. II I , 1757.
2) L e k s z y c k i , o. c. I. 11% , 2654, 2704, 2009. N ie k tó re z ty c h z a p is e k z u ż y tk o w a ł P r z y b o r o w s к i w P iśm ie zfekxrowem wiileńskifem 1859 p. 159 i n.
344 D J A B K L W E N E C K I
około 1390 r. nastąpiło. Od tego czasu pisał się już M ikołajem z W e necji,
Był to m agnat, jakich niewielu było wówczas w W ielkopolsce. Pan na kilkunastu m ajątkach, z których nie wszystkie naw et doszły do naszej wiadomości. Niektóre, położone były w powiecie żnińskim, jak Chomiąża, Mościszewo, Nowa W ieś, W 'enecja, Grzm iąca, Osia G óra i Obodno, inne w powiecie mogilneńskim, jak Dąbrowa i M okre, w p o znańskim Starzyna, K iekrz i Rokitnica, wągrowieckim Gorzewo i Ma- kownica, wreszcie w powiecie gnieźnieńskim Kiszkowo, Rybno i Turo- stowo, wrzesińskim Chwalibogowo. Nie w szystkie wymienione m a ją t ki p rzed staw iają się nam w źródłach jako niezaprzeczona jego w ła sność, Przeciw nie o 4 z nich: Starzynę, K iekrz, Rokiitnicę i Chwalibo gowo prow adził D jabeł wenecki procesy, choć nie wiemy, z jakim skutkiem. Z drugiej jed n ak strony można na pewne twierdzić, że wy mienione tu m ajętności nie stanow iły jeszcze w szystkiej ziemi, wcho dzącej w skład dóbr tego m agnata.
Niew ątpliw ie znaczną część tych posiadłości objął po śmierci ojca Chw ała czyli F alona Białego. Stać się to mogło około 1355 r., gdyż W 2 la ta później, W 1357 jest już M ikołaj dziedzicem na Chomiąży i panem dóbr okolicznych i w tym charak terze robi pierw szą swoją nabożną fundację. B yła to budow a i uposażenie kościoła parafjalnego w rezydencji jego Chomiąży.
Posiadłości te n ależały dotychczas, o ile chodzi o klucz cho- miąski, do p arafji gąsowskiej i płaciły dziesięcinę częściowo pleba nowi w Gąsowie, częściowo arcybiskupom do Żnina. O te dziesięciny ciągnęły się wówczas wieczne spory m iędzy duchowieństwem, a ry cerstwem , k tó re w praw dzie czuło się zobowiązane do ich płacenia, ale chciało płacić je ternu kościołowi, jaki samo sobie wybierze, a nie jaki mu w yznaczony zostanie. Zdaje się więc, że nie tylko chęć posiadania kościoła we w łasnej rezydencji, ale i spraw y związane z dziesięciną były powodem w ystaw ienia kościoła w Chomiąży w 1356 r. i starań 0 utw orzenie tutaj parafji. S taran ia te uwieńczył wnet pom yślny sku tek. Ai-cybiskup Ja ro sław Bogorja Skotnicki zgodz ł się na utw orze nie w Chomiąży nowej p a ra fji i przydzielił do niej sam ą Chomiążę 1 wsie G rzm iącą, Nową W ieś i Obodowo, craz w ystaw ił w Gnieźnie dnia 24 kw ietnia 1357 r. akt, w którym zatw ierdził uposażenie tego nowego kościoła.1) D ow iadujem y się zeń. że sam arcybiskup przek a zał nowemu kościołowi z dochodów swego stołu dziesięciny w Mo- ściszewie, Osiej Górze i Św iepranicach, dz.edzic zaś ze swojej stro ny dał dla plebana przyszłego dw a łany ziemi, jeden łan w Chomiąży^
6 DJABKF, WENECKI 3 4 5
a drugi w Nowej Wsi, nadto dziesięciny z dóbr swoich, jak z Chomią- ży, Dąbrowy, Mościszewa, Osiej G óry, O bodna i z innych w tej oko licy, fetóreby ew entualnie w przyszłości pow stać m iały. Pozatem otrzym ał pleban i ew entualny w ikarjusz dwa domy d 4 ogrodników w Chomiąży do swojej dyspozycji oraz jezioro pobliskie Sowimec z praw em rybołów stwa.
Ten kościół p a ra tja ln y w Chomiąży, to pierw sza z rzędu pobożna fun d acja D jab ła weneckiego. Trzy inne są znacznie późniejszej daty. Kościół przez niego w ybudow any był skromny, drew niany, w ystaw io ny pod w ezwaniem N PM arji, św. J a n a Chrzciciela i św. J a n a Ew an- gielisty, może naw et ten sam, k tó ry dotrw ał do początków XIX wieku i dopiero w 1831 r, został zburzony i zastąpiony m urow anym .1) Był to pierw szy niejako czyn publiczny m łodego dziedzica n a Chomiąży, czyn, k tóry m usiał dla niego dobrze usposobić duchowieństwo, a p rze dewszystkiem w szechwładnego wówczas w W ielkopclsce i w radzie królew skiej arcybiskupa.
W ielkopolska była w łaśnie wówczas pod w rażeniem jeszcze nie dawnego buntu Nałęczów i M aćka Borkowicza, którzy, jaw ne know a nia z B randenburgją prow adzili. B yła to opozycja przeciw ko rządom K azim erza W -go,w której jednak, jak się zdaje, ani Chw ał Biały, ani syn jego M ikołaj z Chomiąży u d ziału w ybitniejszego nie brali. N ałom iast krew niak ich Sędziwój z Czarnkow a był obok M aćka wo dzem opozycji, tem groźniejszym , że piastow ał równocześnie u rząd kaszteiłana nakielskiegó. Roztropnej polityce króla, a może i radom arcybiskupa zawdzięczać należy, że nie przyszło wówczas do wojny z B randenburgją, ani do w ojny domowej z opozycją wielkopolską. Do piero w 4 la ta po buncie król niespodziew anie k azał uwięzić M aćka Borkowicza i n a śmierć głodow ą w zam ku olsztyńskim go skazał (1358). N atom iast drugiego przyw ódcę opozycji, Sędziw oja z C zarn kowa, zostaw ił jeszcze dłużej w spokoju i chociaż w 1364 w ytoczył mu proces 2) o przew inienia z przed la t 10, przecież uw olnił go od winy i odpowiedzialności. K a rą dla Sędziw oja b yła jedynie u tra ta godności kasztelana nakielskiegó, k tó ry to urząd za specjalnem pole ceniem królewskiem objął sam arcybiskup Ja ro sław S k o tn ick i3).
Jed n ak że arcybiskup nie mógł z n atury rzezy być długo na tem prow izorjum kasztełańskiem . To też, gdy Kazim ierz W ielki w 1365 zjechał znowu do Gniezna i regulow ał stosunki nadnoteckie, p o sta nowił, po naradach z arcybiskupem , obsadzić definitywnie k asztelańję
*) К o r y tik о w 'S 'kii, B r e v is d e s c r ip tio e cclesia ru m . G n e sn a e 1888, 151. 2) H a l e c k i w H is to r ji P o lit. I, 394 (Alkad. U m .).
3i(i D J . V R E L w e n e c k i 7 nakielską. W ówczas to p a d ł w zrok królewski na m łodego dziedzica Chomiąży, znanego już arcybiskupow i i zasłużonego d la Kościoła i w ten sposób, niew ątpliw ie za p ro tek cją Skotnickiego, został później s zy D jab eł wenecki kasztelanem nakielskim, a tem sam em pierwszym dygnitarzem na Pałukach.
U rząd te n piastow ał nasz M ikołaj przez la t 16, a co najm niej 12. Tak go bowiem ty tu łu je cały szereg dokum entów z czasu od końca 1365 do 1377 roku, mimo, że dopiero w 1381 zm ienia się osoba k a s z tela n a nakielskiego.1) Poniew aż czasy b y ły spokojne, piastow ał go bez przeszkody i m ożna powiedzieć z godnością. Nie m am y wiadom o
ści, by w tym czasie zaw ikłany był w jakieś spory czy procesy, a je żeli w y stęp u je w aktach ówczesnych, to jedynie jako św iadek w or szaku królew skim lub w tow arzystw ie starosty generalnego w ielko polskiego. N ależy bowiem do tych nielicznych przedstaw icieli rodu Nałęczów, k tó rzy nie są na króla obrażeni, lecz trzy m ają w ytrw ale jego stronę i ile razy król zjedzie do W ielkopolski, sta ją przy jego boku i tow arzyszą mu w objeździe prowincji. T ak widzimy M ikołaja z Chomiąży jako kasztelan a nakielskiego przy królu K azim ierzu w 1367 r. w K aliszu i Gnieźnie, potem w 1370 r. w Poznaniu i Żni n ie 2), G dy w r, 1372 zjech ała królow a E lżbieta do W ielkopolski, to w arzyszy jej kasztelan w Gnieźnie i K ru sz w icy 3). Są ślady, że z po lecenia króla K azim erza z a ją ł się gorliwie rozbudow ą i ufortyfikow a niem zam ku nakielskiego, jako w ażnej tw ierdzy nadgranicznej. N akło bowiem wym ienia Długosz m iędzy terni warowniami, k tóre król w y m ieniony m uram i i wieżami obronnem i um ocnił i w ieczną pam ięć przez to po sobie zostaw ił 4). To nam też tłum aczy, dlaczego później M iko łaj, po ustąpieniu z N akła, w łasny zam ek w W enecji wybudow ać so bie z kam ienia i cegły polecił.
Stosunek późniejszy D jab ła weneckiego do bezpośrednich przeło żonych, starostów generalnych wielkopolskich, był jak się zdaje rów nież zupełnie popraw ny. Ja k o kasztelan, jest często w ich orszaku i św iadczy n a dokum entach przez nich wydaw anych, a więc tak, W ierzbięcie Niesobji z Taniew ic w 1365 r., jak później Przecław ow i z G ułtow a 1370 i 1371 r., oraz Sędziwojowi z Szubina w 1375 r 5). N a tom iast wobec dwóch innych up raw iał odm;femmą już politykę, która jedn ak osobistą i odosobnioną zgoła nie była, lecz uzależniona b y ła od n astrojów ówczesnego społeczeństw a.
0 Kodeks Wikopol. III, 1553 — 1738. 2) Kodeks Wikopol. III. 1573. 1575, 1621, 1626. ·'’) Kodieks Wlcopol. III, 1662, 1669.
4) D ł u g o s z , Hist, P ol. III, 324.
8 n j A H E Ł W EN K C K I 3 4 7
Jedny m z tych starostów był O tto z Pilczy, zaufany królow ej E lż biety, który objął rząd y w W ielkopolsce po usunięciu z tego urzędu w 1371 r, P rzecław a z Gułtowa. Nieszczęście chciało jednak, że O tto z Pilczy był M ałopolaninem , że p rzyszedł ze szczeremi zam iaram i opanowania an arch j i i że dostał się n a te n wysoki u rz ą d z krzyw dą G rzym ality Przecław a. To w ystarczyło, by W ielkopolanie stanęli od- razu w opozycji do nowego staro sty i zastosow ali wobec niego system biernego oporu i ignorancji. Temu nastrojow i uległ widocznie i kasz telan nakielski, k tó ry podobnie, jak inni, odm ówił w spółpracy O tto nowi i ani raz u nie staw ił się u jego boku. W obec takiej opozycji, s ta rosta w olał zrezygnować ze swej godności już po roku, ta k że królo wa regentka w idziała się zmuszoną w 1372 przyjechać sam a do W iel kopolski i stanowisko staro sty generalnego jeszcze raz obsadzić.
Teraz znaleźli się dygnitarze wielkopolscy u boku królowej E lż biety, Widzimy przy niej i wojewodów poznańskiego i kaliskiego i ka sztelanów poznańskiego, gnieźnieńskiego, kamieńskiego i bychowskiie- go, sędziów ziemskich poznańskiego i kaliskiego, a także i kasztelana nakielskiego, naszego Mikołaja z Chomiąży,1) Niewątpliwie za ich poradą nominacja na urząd starosty generalnego padła tym razem na bliskiego sąsiada Mikołajowego, na Sędziwoja z Szubina z rodu Pa- łuków.
Stosunki M ikołaja z Sędziwojem były jak się zdaje, zupełnie do bre, W idzieliśm y, że w 1375 asystow ał mu w Gnieźnie i Szubinie przy podpisyw aniu p a ru dokumentów, co pozw ala przypuszczać, że w ła śnie wówczas tow arzyszył energicznem u staroście w w ypraw ie zb roj nej przeciw ko W ładysław ow i Białem u, Książę ten gniewkowski, który już w 1371 i 73 próbow ał zam achu i usadow ił się w D rezdenku, r u szył się znowu w lecie 1375 r, przeciw ko Złotorji, opanow ał ten zamek i począł oblegać z pomocą b randenburską Raciąż, a potem Gniewków. N a tego to ruchliwego księcia u rząd zał dwa razy w ypraw y starosta Sędziwój z rycerstw em wielkopolskiem , przyczem i k asztelan nak iel ski niew ątpliw ie b rał udział. Dopiero druga w ypraw a z 1376 r. do prow adziła do układów i do opuszczenia k ra ju przez aw anturniczego W łady sław a Białego, W ypraw a ta p o jęta była jako pospolite rusze nie, na k tó re staw ić się był obowiązany k ażdy ry cerz pod u tra tą czci i mienia 2) .
Jed n ak że niedługo potem Sędziwój z Szubina zrezygnow ał ze s ta nowiska starosty wielkopolskiego i w 1377, po tragicznej śmierci J a na K m ity i n a prośby królowej regentki, objął starostw o krakowskie,
1) Kodeks Wlkopoil. III, 1661 etc.
3 4 8 nj.MÎEI. WENECKI 9
Równocześnie dostał się na starostw o wielkopolskie G rzym alita, Do m a ra t z Iwna, albo z Pierzchną, zręczny i giętki polityk ’), k tóry god ność tę otrzym ał po części dzięki wpływom arcybiskupa również Grzy- m ality, a po części jako nagrodę za m ężną obronę W ęgrów w K rak o wie w 1376 r. Stosunek M ikołaja z Chomiąży do nowego starosty za znaczył się znowu inaczej, niż poprzednio, Z początku był popraw ny, podobnie jak w 1370 do P rzecław a z Gułtowa, również G rzym ality. G dy D om arat przyjech ał do W ielkopolski i stanął w Poznaniu, s ta w ił się kasztelan nakielski przy jego boku razem z innymi dygnita rzam i ziemskimi, jak W incentym , w ojew odą poznańskim , Przecław em , w ojew odą kaliskim , z kasztelanam i: W incentym gnieźnieńskim, W o j ciechem radzimińskim , Jan em z Czarnkowa, sędzią poznańskim i in nym i,2)
Jed n ak że było to, jak się zdaje, pierwsze i ostatnie spotkanie N a łęczów z D om aratem . Bardzo prędko odsunęli się od niego i wojew o da poznański i wymienieni 4 kasztelanow ie. Przy późniejszych w y stępach publicznych D om arata asy stu ją i św iadku ją mu już zupełnie inni ludzie. Przyczyna tego leżała nietylko w starodaw nej ryw alizacji obu rodów, N ałęczy i G rzym alitów, ale może i w postępow aniu s ta rosty oraz w ideach politycznych, jakie reprezentow ał, a które innym nie odpow iadały. Faktem jest, że z rozm aitych przyczyn zraził sobie D om arat w W ielkopolsce w bardzo krótkim czasie szereg rodów ry cerskich i szereg wybitnych osobistości, a w śród nich także i Miko ła ja z Chomiąży, kasztelan a nakielskiego i późniejszego krwawego D jabła,
W ystęp M ikołaja w m aju 1377 przy boku staro sty jest również ostatnim jego w ystępem politycznym i publicznym. Od tego czasu bo wiem n a całe 4 lata cofa się M ikołaj w zacisze domowe, nie chcąc widocznie brać udziału w życiu politycznem kraju . Są ślady, że zre zygnował naw et z k asztelan ji nakielskiej i to na ręce Pałuki, Sędzi w oja z Szubina, starosty krakowskiego, co więcej, że w porozum ie niu z tym nam iestnikiem królewskim, przeprow adził oderw anie Pałuk i ziemi nadnoteckiej od W ielkopolski i utw orzenie z nich osobnego s ta rostwa, Świadczy o tem fakt, że w 1380 r, Sędziwój z Szubina ty tu łu je się staro stą krakowskim i nakielskim 3). J e s t to tem bardziej zro zumiałe, że większość dóbr tak Sędziwoja, jak i M ikołaja leżała na południe od N akła w ziemi pałuckiej i że z tego powodu nie chcieli, by podlegała w ładzy starosty wielkopolskiego,
-1) W. M o· s z c z e ń® ik a Rola polil. rycerstwa wkpołskiego. Przegląd histor. 1925. 101,
2) Kodeks Wfcpoll. III, 1738 z dania 8 maja 1377 r. 3) Kodeks W'kopol. III, 1777 i 1780,
10
D J A B E Ł W E N E C K I 3 4 9Mimo to, starostw o nakielskie nie m iało długiego żywota. P rz y puszczam, że n a zjeździe prałatów i baronów polskich w Budzie dnia 20 m arca 1381 r., kiedy to król Ludwik p ragn ął ułożyć z nimi nowy stan królestw a p o lsk iego 1), w śród innych zmian, skasow ano efeme ryczne starostw o nakielskie, a tery to rjum jego oddano z powrotem pod w ładzę staro sty generalnego W ielkopolski. Sędziwój z Szubina, dotychczasow y staro sta nakielski, dostał w zam ian w ojew ództw o k a liskie, kasztelan ję zaś nakielską otrzym ał Sędziwój Sw idw a z Szam o tuł, N ałęcz z rodu. Nie zapomniano też i o M ikołaju z Chomiąży, daw niejszym kasztelanie nakielskim , który, trzym ając się w ytrw ałe strony Sędziw oja z Szubina, otrzym ał tera z u rzą d sędziego ziem skie go kaliskiego. N ajw ażniejszym wynikiem tego zjazdu budzińskiego było, jak wiadomo, m ianowanie regencji dla Polski, któ ra w imieniu króla Ludw ika m iała od tąd rząd y spraw ować. Członkam i regencji zo stali wówczas Dobiesław z Kurozwęk, Sędziwój z Szubina, J a n R adli- ca, kanclerz i archidiakon krakowski, D om arat z Pierzchną, wreszcie Zawisza z Kurozwęk, biskup krakow ski, k tó ry był n a jw a ż n ie jsz y 2).
Z chwilą nominacji na sędziego kaliskiego, nastała naturalnie w życiu Mikołaja nowa epoka. Wprawdzie kasztelanowie szli zawsze przed sędziami ziemskimi, ale mimo to nominacji tej nie można uwa żać za jakąś degradację, gdyż stanowisko sędziego generalnego da nego województwa dawało duże znaczenie i władzę może większą od kasztelańskiej, a dochody znacznie wyższe. Urząd ten. obejmował Mikołaj po Tomisławie z Gołańczy, również Nałęczu, który także w 1377 ostatni raz publicznie w ystęp u je3), a z chwilą objęcia rządów przez Domarata Grzymalitę, wycofuje się z widowni i wkrótce po tem umiera.
Pierw szym w ystępem publicznym nowego sędziego kaliskiego był w yjazd do Poznania na początku lipca 1381 r, celem pow itania re gentów królew skich i asystow ania przy ich czyn n ościach 4) . Po raz drugi zetknął się wówczas z D om aratem staro stą wielkopolskim i te ra z członkiem ra d y regencyjnej, ale poraź drugi nie mógł sym patji swej skłonić ku niemu. Tak jak inni Nałęcze, ta k i on przew idyw ał, że przy jd zie jeszcze m iędzy nimi do w alki n a śmierć i życie.
Rzeczywiście, niechęć do Domarata i całego Grzymalitów rodu zaczęła ogarniać coraz więcej umysłów i coraz szersze koła rycer stwa wielkopolskiego. Mikołaj sam i jego krewniacy Nałęcze dobrze
1) Jaako z Czajnikowa w Mon. Pol. 'hist. II, 691.
2) D ą b r o w s k i Ostatnie lata Ludwika Wgo, Kraików 1918, 386 i и. 3) Kodeks Wkopoil. I li, 1740.
*) Kctdleiks Wikopol. III, 1792.
3 5 0 D J A B E Ł W E N E C K I 1 1
pam iętali krzyw dy, w yrządzone przez G rzym alitów Jan o w i Faloni- czowi, kanonikowi gneźnieńskiem u, a rodzonem u b ra tu M ikołajow e m u w 1378 r. w czasie sporu arcybiskupa z Strosbergiem o prepozy- tu rę gnieźnieńską, o czem wyżej mówiłem. W praw dzie potem , jakby w chęci pogodzenia się z Nałęczami, zatw ierdził arcybiskup Jan u sz na biskupstw ie poznańskiem M ikołaja N ałęcza, ale w czasie w akansu po śmierci Jan u sza 1382 r, krew niacy jego Grzym alici zagarnęli ku oburzenu wszystkich, a zw łaszcza Nałęczów, cały skarbiec i gotówkę po arcybiskupie pozostałą, a nadto obsadzili warownie i grody ko ścielne, jakby w łasne d zied zictw o 1), bez p ro testu ze strony D om arata jako starosty.
Oburzenie Nałęczów, a w tej liczbie i M ikołaja kaliskiego, m usiało być tem większe, że w łaśnie na kapitu le gnieźnieńskiej udało im się przeprow adzić elek cję członka swego rodu, Dobrogosta z Nowego Dworu, na arcybiskupa. Było rzeczą jasną, że z chwilą jego zatw ier
dzenia i objęcia m etropolji, rola G rzym alitów w dobrach kościelnych m usiałaby się skończyć, stanowisko zaś N ałęczów wzmocniłoby się bardzo znacznie. Szczególnie zadowolonym byłby zaś sędzia kaliski, którego dobra w żnińskim i gnieźnieńskim powiecie położone otrzy m ałyby przyjaznego sąsiada,
Do tego wszystkiego postanow ił jednak nie dopuścić staro sta Do- m arat, głowa rodu G rzym alitów, P o tra fił on na dworze króla Ludw ika przedstaw ić osobę Dobrogosta w takiem świetle, że tenże nie został uznany, ani zatw ierdzony, natom iast za poparciem króla został arcybiskupem m ianowany przez papieża M ałopolanin B odzanta z rodu Szeligów, dotychczas w ielkorządca krakow ski. Był to cios dla Nałęczów bardzo dotkliwy, ale na tem nie koniec. Oto Dobrogost, przew idując intrygi przeciwników, w ysłał prosto do Rzym u posel stwo, złożone z dwóch Nałęczów, Sędziw oja z K azim ierza, k asztelan a i J a n a z Czarnkowa, sędziego poznańskiego, oraz P io tra z Żnina, k a nonika gnieźnieńskiego, z prośbą o nom inację, Otóż poselstwo to z po lecenia dworu królewskiego, nie zostało dopuszczone do Rzymu, lecz w północnych W łoszech zostało zaaresztow ane. B yła to nowa, jesz cze w iększa obraza Nałęczów, k tó ra ich nietylko od D om arata G rzy- m ality, ale i od dworu zupełnie odepchnąć m usiała.
Niedługo po załatw ieniu spraw y arcybiskupstw a gnieźnieńskiego um arł w 1382 r. król Ludw ik węgierski, a z tą chwilą k w estja n astęp stw a tronu w Polsce, s ta ła się aktualna, I na tem tle rówmież N ałę cze i G rzym alici znaleźli się w przeciw nych sobie obozach. Oto Do- m a ra t ze swymi krew niakam i byli zdecydow anym i zwolennikami M ar ji,
1 2 D J A B E Ł W E N E C K I 3 5 1
córki króla Ludw ika i jej m ęża Zygm unta brandenburskiego, n a to m iast N ałęcze skłaniali się po cichu w stronę k an d y d atu ry Ziemowita mazowieckiego. W polityce tej nie angażow ał się zbytnio sędzia k a liski, na zjeździe rycerstw a w M iłosławiu zdaje się nie był, i taksam o nie w ziął udziału w zjeździe w Radom sku w listopadzie 1382 r. N ato m iast zjech ał w raz z innymi pod P y zd ry na początku 1383 r,, gdzie rycerstw o, złożone przew ażnie z żywiołów nieprzychylnych Domara- towi. i Grzym alitom , uchwaliło w praw dzie wierność królowej M arji i Zygmuntowi, ale pod warunkiem , że zam ieszka w Polsce i nie bę- dze równocześnie królow ą węgierską. Pozatem zaś ogłosiło uroczy ście, że nie uznaje w ładzy staro sty D om arata, odm awia i zakazuje mu posłuszeństw a, nie pozw ala na składanie mu jakichkolw iek op łat czy naw iązek oraz staw ania przed jego sądem, przyczem opornym groziło u tra tą czci i życia.
Była to zatem konfederacja wielkopolska, zawiązana w Pyzdrach przeciwko Domaratowi Grzymalicie x) , którą w pełni podpisał i przy pieczętował także i Mikołaj z Chomiąży, sędzia kaliski, dając tem w y
raz dawno tlącej w nim nienawiści do starosty, Stanął pod Pyzdrami nie tylko dlatego, że tam stanęli inni członkowie Nałęczów rodu, jak Sędziwój Swidwa, kasztelan nakielski, i Jan z Czarnkowa, sędzia po znański, i inni, ale i dlatego, że konfederację tę podpisał również i dawny jego przyjaciel Sędziwój z Szubina, wojewoda kaliski i sta rosta krakowski, jako reprezentant Pałuków.
Nie ulega wątpliwości, że sędzia kaliski w raz ze skonfederowanem rycerstw em w ziął wówczas odrazu udział w zbrojnej w ypraw ie p rze ciwko grodom królewskim, przez D om arata obsadzonym. Na pierw szy ogień poszło m iasto Pyzdry, w zięte po 4 dniach oblężenia, potem za m ek tamże, k tó ry po 3 dniach oporu także poddać się m usiał. N astęp nie razem z kasztelanem nakielskim w yruszył praw dopodobnie do Poznania, gdzie w praw dzie m ieszczanie przy stąpili do konfederacji, ale zam ek przez D om arata obsadzony, należało dobywać. Możliwe, że potem razem z tym że kasztelanem i N ałęczam i w ziął udział 15 lu tego 1383 w bitw ie pod Szam otułam i, gdzie jednak ostatecznie Grzy- m alici wzięli górę i Nałęczów p o k o n a li2).
Zaczął się teraz okres wypraw lokalnych, zajazdów i rabunków. Mordy i pożoga, rabunek i zniszczenie nawiedziły teraz całą W ielko- polskę, a najwięcej jej strony wschodnie i północne. Pobici pod Sza motułami Nałęcze, zamknęli się w Ostrorogu, a tymczasem ich prze ciwnicy Grzymalici zbierali swoje siły i pustoszyli im posiadłości.
1) Kodeks WiktpoL III, 1807,
3 5 2 DJABE Ł WENECKI 1 3
O fiarą ich p a d ły przedew szystkem włości kasztelana nakielskiego, Sędziw oja Swidwy, którem u D om arat ponadto oddaw na N akło ode b rał. N astępnie p rzyszła kolej na dobra pana na Chomiąży. Na w y praw ę tę zebrali się G rzym alici w zamku nakieilskim w osobach G rzy m ały z Oleśnicy, k asztelana kostrzyńskiego, A n d rzeja ze W szerado- wa, k asztelana kamieńskiego, W ierzbięty ze Smogulca, Teodoryka z M argonina i innych. W yruszyw szy z N akła dnia 10 m arca, rzucili się na dobra M ikołaja z Chomiąży, leżące koło Żnina i 6 wsi jego zniszczyli kom pletnie. Były to, jak się zdaje, wsie Chomiąża, G rzm ią ca, Nowa W ieś, Obudno, M okre i Dąbrowo.
K ronika J a n a z Czarnkowa zapisuje w słowach pełnych oburze nia, że najezdcy zachow ali się w czasie tej wypraw y, jak najgorsi nieprzyjaciele, a nie jak synowie jednej O jczyzny. Zrabowali bowiem wówczas naszem u M ikołajowi nie tylko folwarki, ale i gospodarstw a kmiece, zabierając nie tylko cały żywy inw entarz, ale również w ycią gając z domów w szystkie ruchomości. W szystko to załadow ano na wozy od tych samych chłopów zabrane i ku rozpaczy wieśniaków z a brano ze sobą do N akła, jako zdobycz i łup w ojenny. Zrozpaczonej ludności zostawiono jedynie najm łodszy przychów ek inw entarski, k tó ry i tak pozbawiony m atek, na śmierć był zgóry skazany.1)
T ak ą była zem sta G rzym alitów za udział sędziego kaliskiego w konfederacji pyzdrskiej. Zauważyć należy, że n a stą p iła w p arę dni naw et po zaw arciu rozejm u, jaki p rzy pośrednictw ie M ałopolan p od pisał dnia 8 m arca w Starczynow ie tak D om arat, jak i stro na p rz e ciwna. J e s t też rzeczą jasną, że najspokojniejszy naw et rycerz tych czasów nie byłby darow ał takiego spustoszenia dóbr swoich i nie p rz e stałby m yśleć o zemście i odwecie. P rzyszedł na to czas jednak do piero po upływ ie rozejm u, kiedy i stosunki w ielkopolskie dużej do znały zmiany. O to w m iędzyczasie, t. j. w 1 połowie 1383 r. zrezygno w ał D om arat G rzym alita ze starostw a generalnego W ielkopolski, a na jego miej see przy słała regencja M ałopolanina P eregry n a z Wągile- szyna n a to stanowisko. D om arat zatrzym ał jednak kasztelan ję po znańską i był stale głową swego stronnictw a, co więcej udało mu się podstępem i groźbami wymusić na arcybiskupie Bodzancie, że mu sil nie ufortyfikow any Żnin ustąpił.
Zagarnięcie Żnina przez G rzym alitów w lipcu 1383 r. było cięż kim ciosem dla p a rtji przeciw nej. Z ram ienia D om arata usadow ili się bowiem za m uram i Żnina G rzym ała z Oleśnicy i W ierzbięta ze Smo gulca w raz z wojskiem zaciężnem, zebranym z Sasów, Pom orzan i K a szubów i robili stam tąd łupieskie wycieczki w okolicę, niszcząc i
1 4 DJABEŁ WENECKI 3 5 3
bując okoliczne wsie Nałęczów, Pałuków i innych rodów p a rtji zie m iańskiej, Z końcem lipca urządzili naw et większą w ypraw ę pod Ło- szów, gdzie A rnold z W ałdow a, jeden z przywódców stronnictw a zie mian, w ystaw ił sobie świeżo iortalicję.
T eraz p rzyszedł dla Nałęczów i dla sędziego kaliskiego czas od wetu, W czasie, gdy Grzymalici, zebraw szy kmieci arcybiskupich z pod Żnina, oblegali Łoszów, w tym samym czasie N ałęcze pod wo dzą A rnolda z W ałdow a uderzyli niespodziew anie n a dobra arcybi skupie wokoło Żnina, opróżnione z wieśniaków. Zrabowano je n iew ąt pliwie w tem sam sposób, jak 4 miesiące tem u posiadłości sędziego, a cały łup zdobyty odwieziono w bezpieczne m iejsce do Gołańczy, Co więcej rzucono się następnie na ziemię nakielską i również złupio- no co było można. N ależy przypuszczać, że ta w ypraw a pod Nakło doszła do skutku za namową sędziego M ikołaja, k tó ry chciał zrabo w ane i tam odwiezione swoje mienie odzyskać z powrotem .
Na tem jednak nie koniec. Oto niedługo potem w eszli Nałęcze w porozum ienie z Peregrynem , staro stą generalnym W ielkopolski, który rozporządzał znacznem wojskiem, złożonctm z K rakowian, San- dom ierzan i W ęgrów. Przyłączyli się doń i W incenty Doliwa, w oje w oda poznański i Dzierzko z Ostroroga, kasztelan santocki, Sędziwój Swidwa nakielski, A rnold z W ałdow a, P ałucy i N ałęcze i rozm aite rycerstw o do tej p a rtji należące, w tem jak się zdaje i M ikołaj z Cho miąży, sędzia kaliski. Zgromadziwszy razem znaczną siłę, w ypraw ili się pod Żnin, z zam iarem odebrania m iasta z rą k G rzym alitów. J e d n a k że m ury m iejskie były silniejsze od kopij rycerskich. U derzenie nie- powiodło się zupełnie, a o oblężeniu nie m ożna było myśleć. W obec tego spalono tylko przedm ieścia i zrabow ano okolicę, mianowicie wsie arcybiskupie koło Żnina, a potem dobra k ap itu ły gnieźnieńskiej w okolicy. W ten sposób zemszczono się na Bodzancie, za jego od danie Żnina w ręce Grzym alitów.
Ja k i był dalszy ciąg tej w ojny domowej, k tó ra jeszcze z różnemi przerw am i przez 3 lata się toczyła, nie wiemy. K ronika bowiem Ja n k a z Czarnkowa, naocznego św iadka tych w ydarzeń, ury w a się na po czątku roku 1384, mianowicie na opisie nowej w ypraw y Nałęczów na Bytyń, należący do M ikołaja Łodzi, oraz na wzm iance o odwetowej w ypraw ie D om arata na Kazimierz i Szam otuły. Czy i jaki w tych w y praw ach b ra ł udział M ikołaj z Chomiąży, późniejszy D jabeł w enec ki, nie wiadomo, Że jednak nie zachow ywał się spokojnie, świadczy rocznik szam otulski, k tóry m iędzy innem i zaw iera wiadomości, że nasz M ikołaj rzucił się pewnego razu n a dobra arcybiskupa Bodzanty koło Żnina położone, a więc w najbliższem swojem sąsiedztw ie i spa lił oraz zrabow ał je zupełnie. F a k t ten, o ile m ożna wywnioskować,
3 5 4 DJABEŁ WENECKI 1 5
nie odnosi się do w alk poprzednio w 1383 koło Żnina stoczonych i wy żej opisanych, lecz do jak iejś późniejszej sam odzielnej akcji sędziego kaliskiego przeciw Bodzancie podjętej. Co było jej powodem nie wiadomo, ale były to czasy, kiedy panu jąca ogólna anarchia w k ra ju byle drobnostką ro zp alała żagiew wojny. Skutek był tylko ten, że i arcybiskup za broń chwycić m usiał i z kolei posiadłości sędziego n a je c h a ł1),
Z daje się, że ta dopiero w ojna sędziego z arcybiskupem przyniosła M ikołajow i w rezultacie przezwisko ,,Krwaweigo D jabła", które p rzy lgnęło odtąd do jego imienia. N apady i rabunki przez niego poczy nione, były może tylko odwetem za poprzednie zniszczenie jego w ło ści, ale m usiały być szczególnie gwałtow ne i naw et krwawe, jeżeli mu takie nadano przezwisko. Że tak a nazw a w yszła z kół ducho wieństwa, a może naw et w prost od arcybiskupa, w yd aje się bardzo praw dopodobnem .
Nie należy mniemać, jakoby sędzia M ikołaj w swoich napadach i zajazd ach był jakimś w yjątkiem w śród ówczesnego rycerstw a. P rz e ciwnie, obie zw alczające się p a rt je m iały w swoich szeregach ry ce rzy jeszcze bardziej krw aw ych i gwałtownych, z których jednak do żadnego podobne przezwisko nie przylgnęło. T a sam a kronika Ja n k a z Czarnkowa, oraz późniejsze nieco zapiski sądowe opow iadają nam 0 wielu faktach gw ałtów i rozbojów ówczesnych, które w arto tu p rzy toczyć. T ak n. p. dow iadujem y się o napadzie Pałuków na G rzym ali- tę P rzecław a z Gułtowy, którego nie mogąc w domu ująć, p o d p alają budynek i dopiero w yskakującego z płomieni chw ytają do niewoli. Innym razem Sędziwój Swidwa n a p ad a nocą na śpiących po uczcie gości G rzym ałity M roczka z Przecław ia, przyczem zabija w ójta z Obornik mężnie się broniącego, a kobiety obdziera z klejnotów . Znowu kiedyindziej n a p a d ł na Piotra z Goli, w yrąbał bramę domu i P io tra do ucieczki zmusił. Z reguły zaś grabiono i r a bowano wszystko, zwłaszcza bydło i konie, wywożono siano 1 zboże, naw et uprow adzono k m ie c i2). Ponieważ jednak gw ałtów tych dopuszczało się rycerstw o n a sobie wzajem nie, poszły wszystkie w niepamięć. Że jednak gw ałty przez M ikołaja z Chomiąży pop eł
niane, dotyczyły dóbr kościelnych, przeto oceniane były daleko s u rowiej i dlatego zjedn ały mu sm utną sław ę Krwawego D jabła.
N iektóre z gwałtów, zajazdów i rabunków w czasie w ojny N ałę czów z G rzym alitam i popełnianych m iały swoje epilogi w sądzie a zapiski sądowe pyzderskie, gnieźnieńskie a zwłaszcza poznańskie
1) Man.. Poll, Hisior. II, 861.
1 6 DJABEŁ WENECKI 3 5 5
z końca XIV w, pochodzące m ają zanotow ane szereg spraw i procesów D jab ła weneckiego, które w tej w łaśnie w ojnie domowej mogą mieć swój początek. N iestety notatki te są zbyt krótkie, aby o całok ształ cie spraw y daw ały pewne pojęcie,
A zatam w 1386 r, w październiku toczy się spraw a przed sądem ziemskim poznańskim przeciw ko Mśoigniewowi z Niemiechowa pod Obornikam i o to, że zagrabił sędziemu kaliskiem u 12 sztuk b y d ła i 6 połci s ło n in y 1). W następnym roku 1387 widzim y w zapiskach sądo wych poznańskich spraw ę w ytoczoną znowu przeciw ko tem uż sędzie mu, że n a p a d ł na dobra podchorążego kaliskiego W incentego G ra- nowskiego i złupił dwie wsie, S tarzynę i Rokitnicę pod Poznaniem, S karżą się mianowicie sołtys tychże włości o porabow ane wówczas bydło i ż ą d ają odszkodowania 1 na 50, drugi n a 12 grzywien. Co do Rokitnicy i 12 grzywien szkody, przysięgał sędzia, że jest niewinny i jak się zdaje, zrzucił winę na kmieci, jednakże szkody w yrządzone w Starzynie, m usiał jak się zd aje u reg u lo w ać2).
W latach 1388 do 1393 ciągnie się proces wytoczony przez M iko ła ja W eneckiego rycerstw u z W ielżynia, a mianowicie Dersławowi, Pawłowi, Ociesławowi i Helenie. Spór m usiał być interesujący, gdyż, jak ośw iadczył raz M ikołaj przed sądem, dotyczył honoru jego, a nie pieniędzy. Niemniej szkody porobione przez W ielżyńskich szacuje sobie M ikołaj na 80 grzyw ien groszy czeskich, naw zajem znowu Der- sław swoje szkody na 16 grzywien. Ponieważ W ielżyn graniczy z Niemiechowem, nasuw a się przypuszczenie, że obaj ci sąsiedzi D er- sław i Mścigniew urządzili n ajazd na m ajątki Krwaw ego D jabła, któ rym następnie równie pięknie się odpłacił. W 1392 zredukow ał Mi kołaj swoje p rete n sje do 60 grzywien, ale oskarżenie swoje rozsze rzy ł i n a braoi i bratanków wymienionego D ersław a, tak że ci w 1393 musieli protestow ać w grodzie przeciwko ich ciągłem u niepokojeniu. J a k się spraw a skończyła nie w iad o m o 3), ale są ślady że po m yśli D jabła weneckiego. Za D ersław a z W ielżyna ręczył bowiem do w y sokości 10 grzywien niejaki Sław ęta z K łodaw ska i już w 1392 po ciągany był do tej z a p ła ty 4),
Jeszcze w ażniejszym był dla M ikołaja proces, wytoczony Sędzi wojowi z Ostroroga o 83 grzyw ny groszy, niew ątpliw ie również tytułem odszkodowania za grabieże w czasie w ojny domowej. Proces ciągnął się aż do 1396 r. i zakończył się uchw ałą sądu w Pyzdrach, na mocy której Sędziwój winien zapłacić sporną sumę w dwóch ściśle
okre-0 L e k s z y c k  , I, 58. 2) L e к s z у с к i, I, 96 i 101.
3) L e k s z y c k i , I. 350, 361, 754, 797, 1329 i 16C6.' 4) L e l k s i z y c k i I, 1258.
3 5 6 DJABEŁ WENECKI 1 7
słonych ratach, w przeciw nym razie M ikołaj W enecki będzie m iał praw o zająć jego wieś Chwalibogowo. W yrok ten był klęską dla Ostrorogów. Sędziwój pieniędzy nie m iał i z rozpaczy za w sią s tr a coną prędko um arł. W dow a po nim B arbara nie darow ała jednak swojej krzyw dy i zaczęła z D jabłem W eneckim wojnę, dodając do starych nowe gw ałty i n ap ad y zwłaszcza, że w sąsiedzie swoim M a cieju M oderskim znalazła w tem pomocnika. Sędzia kaliski nie chcąc już odpłacać podobną m onetą, zaskarżył energiczną B arbarę i jej ad h eren ta p rzed sąd grodzki w Poznaniu 1398 r., ale są d odroczył swój w yrok do raków wielkich, jakie w obecności k ró la m iały się niebawem odbyć. J a k się spraw a zakończyła, i teraz nie wiadomo,1)
Inne zapiski sądowe w spom inają o spraw ach, których naw et w ogólnikowych zarysach nie możemy sobie w ytłom aczyć. A zatem w 1390 r. oskarża naszego D jab ła n iejaki Zawisza z W rześni o zabój s tw o 2), W 1388 r. skarży znów D jabeł sąsiada swego bliskiego, F ra n ciszka z Cerekwicy aż o 200 grzywien, które tenże m iał zaręczyć za jakiegoś m ieszczanina. Mimo że cała Cerekwica nie p rzed staw iała tej w artości i mimo że za Franciszkiem w staw iali się inni u sądu, przecież sąd przy zn ał M ikołajow i rację i Cerekwickiego skazał na zapłacenie tej sumy. M ikołaj jednak Cerekwicy nie dostał, gdyż jak się z d aje poręczył w ostatniej chwili za F ranciszka W incenty S trz a ł kowski podstoli kaliski. Spór bowiem o 200 grzyw ien m iędzy W enec kim i Strzałkow skim toczył się jeszcze w 1392 r. w P yzdrach w obe cności k róla Jag iełły. N astąpiła wówczas jakaś ugoda, nieznana już nam bliżej, gdyż w późniejszych lata ch widzim y nieraz Strzałkow skiego, asystującego sędziemu M ikołajow i w rozm aitych rokach są d o w y ch 3). W ątpliw ą jest jedn ak rzeczą, czy te procesy m iały jakiś związek z w ojną domową z la t 1383—86 r.
Przezw isko Krwawego D jabła, jakiem M ikołaja sędziego kaliskie go d a rz ą nieraz zapiski sądowe, zwłaszcza poznańskie, nie zaszko dziło m u zupełnie. K rólow a Jadw iga, a potem W ład y sław Jag iełło nie tylko zostaw ili go nadal na urzędzie sędzieigo ziemskiego lub ge neralnego w ojew ództw a kaliskiego, ale sami byli nieraz obecni na rokach sądowych, jakie tenże odpraw iał. M ikołaj cieszy się też po- wszechnem poważaniem i mimo swego przezw iska m a żywe w tym czasie stosunki z klasztorem A ugustjanów w Trzem esznie. Chodziło mu mianowicie o zbudowanie przy kościele klasztornym w łasnej k a plicy grobowej dla siebie, żony i dzieci, tem bardziej, że m us:ał już
4 L e . k s z y . c k i , II, 538; I. 2582; 2613, 26ll'5. 2) L e к s z у с к i, II, 28.
1 8 DJABEL WENECKI 3 5 7
być podeszły w latach a śmierć w czasie w ojny nieraz zag ląd ała mu w oczy. K lasztor zgodził się chętnie n a propozycję i naw et p rzy ją ł na się obowiązek odpraw iania co tydzień uroczystej m szy żałobnej za duszę rodziny fundatora, ale pod warunkiem , że bogaty dziedzic zapisze m u na własność połowę m łyna na rzece Gąsaw ce położonego. N a tej podstaw ie p rzy szła do skutku ugoda spisana w dwóch aktach z dnia 3 i 12 stycznia 1390, w ystaw ionych przez sędziego i starostę Sędziw oja z jednej, a Jak ó b a przełożonego klasztoru z drugiej stro n y 1), Zanotować należy, że jest to druga z kolei pobożna fundacja Krwaw ego D jabła.
Z aktów tych widać, że m łyn, a zapew ne i inne dobra, zniszczone w czasie w ojny domowej, zostały już odrestaurow ane i że spraw y gospodarcze m usiały wówczas zajm ow ać um ysł naszego sędziego. P rzed w ojną główną jego rezydencją była Chomiąża i n aw et z niej się pisał, po w ojnie jednak przeniósł się do W enecji, m ajątk u bliżej Żnina położonego, k tóry jak się z d aje sam dopiero z pustkow ia stw orzył, u rządził i zagospodarow ał. Z w łasnego dośw iadczenia wie dział, że jedynie silne m ury zamkowe lub m iejskie mogą się oprzeć i obronić przed atakam i rycerstw a i sam też jako k asztelan nakielski w iedział ja k się fortyfikacje nakielskie budowało. Postanow ił zatem i dla siebie zbudować zam ek obronny. O brał po tem u wąski p rze smyk m iędzy jeziorem Biskupiem a W eneckiem , które może p rze d tem Białe się nazyw ało, m iejsce położone o jakie 300 kroków od Gą- sawki, a o 100 kroków od jeziora W eneckiego, na wzgórzu n a d b rze giem Biskupiego jeziora. T utaj sta n ą ł około 1390 r, silny zam ek w e necki z cegły i granitu polnego zbudowany, w k ształcie 4-oboku, który m uram i swemi opasyw ał środkowe zabudowania, w ieżycą może za kończone.
Ju ż z początkiem r. 1390, gdy czynił zapis kościołowi w T rze mesznie, p isał się z W enecji, czyli już tam rezydow ał i może już na zamku swym m ieszkał. N ajbliższą jego m yślą było wybudow ać tu kościół parafialny, W połowie 1392 r. budow a kościoła, jak się zdaje drewnianego, b y ła już gotowa, wobec czego M ikołaj sprosił do siebie przyjaciół i sąsiadów i wygotować k azał akt fundacyjny, jako trz e cią sw oją pobożną fundację. Zjechali się wówczas n a zam ek W enecki M ikołaj Strzeszkowicz skarbnik k a te d ry gnieźnieńskiej i W ojciech pleban żninski i W ojciech kasztelan kam ieński i Dobiesław z sąsied nich Godaw, Bandzim ir z Jabłkow a, Dobrogost z M arcinkowa i wielu innych.
Trzecia fundacja pobożna Krwawego D jab ła obejm ow ała nietyl-a) Kodeks dypiL W.kpol. III, 1892 i 1894,
3 5 8 DJABEŁ WENECKI 1 9
ko budowę kościoła weneckiego, ale i uposażenie plebana, jaki tu w przyszłości m iał pełnić obowiązki. Do tego uposażenia należały 4 łan y roli w Mościszewie, dziesięcina w Mokrem, całe jezioro M osina ze swem rybołostwem, dwóch rybaków na jeziorze Skrzynce, łąka zw. Zimna W oda w Mościszewie, wreszcie 8 placów z ogrodami w W enecji, gdzie pleban może sobie rzem ieślników osadzić. Kościół stan ął pod wezwaniem N. P. M arji, a do obowiązków plebana m iało od tąd należeć oprócz duszpasterstw a jeszcze odpraw ianie dwóch uroczystych m szy tygodniowo: jednej w sobotę ku czci M atki Boskiej, drugiej żałobnej we w torek za dusze z m a rły c h 1). B yła to zatem ty powa i jedna z licznych ówczesnych fundacyj rycerstw a polskiego.
Dużą saty sfak cją dla Krwawego D jabła m usiała być nom inacja Dobrogosta N ałęcza arcybiskupem gnieźnieńskim w 1394 r, Dobrogost pochodził w praw dzie z m azowieckiej linji N ałęczów Nowodworskich, ale oddaw na b y ł już biskupem poznańskim i jeszcze przed B odzantą elektem gnieźnieńskimi. O drazu naw iązały się przyjazn e stosunki m iędzy Żninem, rezydencją arcybiskupa, a W enecją, rezy d encją sę
dziego kaliskiego. W 1395 zjechał n aw et sędzia z kilku sąsiadam i do Żnina i poprosił o zatw ierdzenie ostatniej swojej fundacji kościelnej w akcie, jaki wówczas pod d a tą 8 m aja spisano, rozszerzono p rzy w ileje plebana weneckiego w ten sposób, że otrzym ał obok innych jeszcze praw o łowienia ryb w jeziorze Skrzynce niewodem, a ponadto jeszcze jednego rybaka więcej przy jeziorze weneckiem Białem zwa ne® 2) ,
D ając plebanow i swojemu takie przyw ileje w W enecji, niew ątpli wie m yślał sędzia także i o jej lokacji n a praw ie niemieckiem, ale do w ydania odnośnego aktu jakoś nie doszło. Inne bowiem spraw y i kłopoty m ajątkow e zajm ow ały teraz jego umysł. Dow iadujem y się o nich p a rę szczegółów znowu z ówczesnych ksiąg sądowych, gdzie obok spraw o gw ałty i rabunki, któreśm y wyżej poznali, toczy się cały szereg procesów o praw a własności.
J u ż w r. 1387 żali się M ikołaj Wene/cki przed Borzysław em bur- grabią poznańskim na sędziów grodzkich, że niejakiego Santociecha w prow adził niepraw nie w posiadanie jego wsi K iekrzu. Za w staw ie niem się B orzysław a sędziowie jeszcze raz przeprow adzili rozpraw ę, ale w yroku nie zmienili i M ikołaj K iekrz u tr a c ił3). Dlaczego, niew ia domo. W 1393 przed tym samym sądem skarży się znów na sołtysa z W ronek o bydło robocze, a w 1395 sołtysa z Kiszkowa skarży
α) Kodeks Wkpol, III, 1926, 1954. 2) Kodeks W kapol. III, 1959, 3) L e k s z y c k i , I, 87.
20 d j a b e ł w e n e c k i 3 5 9
o zwrot s o łe c tw a 1). Czy W ronki należały do jego m ajętności, nie wiadomo, ale Kiszkowo było m ajątkiem co najm niej spornym . O K isz kowo bowiem i o Rybno, dwie wsie n a d W ełn ą w powiecie gnieźnień skim, prow adzi M ikołaj w 1397 przed sądem pyzdrskim spór ze sio s trą rodzoną M ałgorzatą z Dobrska, k tóra może tytułem spadku po m atce o nie się dopomina. Proces skończył się jednak na korzyść sę dziego M ikosza 2).
D jabeł wenecki nie lubił jak się zdaje sołtysów, a jako reprezen tan t praw a polskiego, nie m iał zaufania do nich, jako reprezentantów p ra wa niemieckiego. Z tego powodu nietylko że nie przeprow adził u sie bie lokacji żadnej m ajętności, ale, gdzie mógł, znosił po wsiach swoich sołectwa. T ak jak sołtysa z Kiszkowa, tak samo chciał usunąć i soł tysa ze Sturostow a koło Gniezna i po jego śmierci w ystąpił z proce sem przeciw wdowie po nim i jej synu o zwrot wszystkich posiadłości do tego sołectw a należących. Proces ten toczony w Gnieźnie 1398 r. zakończył się praw dopodobnie na korzyść sęd zieg o 3). W następnym roku 1399 w ytoczył znowu D jabeł wenecki skargę przeciw niejakiem u Manusowi, obywatelowi ze Środy o zw rot Dąbrowy, a praw dopodo bnie sołectw a ta m ż e 1). W tym sam ym roku m a również jakieś nie znane bliżej spraw y o granice z Sędziwojem z Przem ętow a i jego bratem Jan em G ałązką, nadto jakiś spór, praw dopodobnie m ajątkow y z D orotą z Gośliny. Procesy te toczą się na rokach gnieźnieńskich, a co do ostatniego przedm iotu sporu, to sąd uznał, że Mikosz W e necki winien właściwie nie panią Dorotę ani jej syna, ale jej m ęża raczej M ikołaja pociągnąć do odpow iedzialności3). W reszcie w 1400 r- wznowił K rw aw y D jabeł jeszcze raz spraw ę o Kiekrz, który już w 1387 r. sąd p rzysądził Santoc!echowi, i zaskarżył teraz przed są dem w Kościanie właścicieli o zw rot K iekrza i Starzyny. W łaścicie lami byli już Maćko i Mikosz Załętowscy, ale czy te m ajątki oddali, nie wiadomo 6).
S praw y gospodarcze i liczne procesy, w których przedstaw ia się nam jako pieniacz praw dziw y, nie przeszk adzały jednak Krwawem u D jabłu nigdy w gorliwem. pełnieniu jego obowiązków sędziego ziem skiego kaliskiego. W idzim y go też na rokach sądowych w Pyzdrach, K aliszu i Gnieźnie, w ym ierzającego spraw iedliw ość i rozstrzy g ają cego rozliczne spory m iędzy rycerstw em , przew ażnie w spraw ach m a
’ ) L e l i s z y c k i , I, 1652 i 2057. 2) L e k s z y c k i . II, 586 3) L e k s z y c k i , II, 1778. 4) L e Ik s z у с к i, II, 864, s) L e k s z y c k i , II, 2175 i 1339. e) L e k s z y c k i , II, 2472.
3 6 0 DJABEŁ WENECKI 2 1
jątkowych. Do jego asesorów należą zwykle P io tr podsędek kaliski, W incenty Strzałkow ski, M aciej Kłędowski, J a n M elszyński, Jakusz Ja k a, A rnold z W ałdow a i inni. Czasem obecni są na rokach i Sędzi wój z Szubina w ojew oda kaliski i sta ro sta wielkopolski, Ja n u sz So kołowski, k asztelan gnieźnieński, W ojciech k asztelan kam ieński etc. Pozatem na rozpraw y przez niego prow adzone p rzy jeżd żają czasem i urzędnicy w ojew ództw a poznańskiego, jak J a n z Czarnkow a sędzia i P io tr podsędek, Dzierzko chorąży, Sędziwój w ojew oda poznańscy etc.
Szczególnie uroczyście odpraw iał K rw aw y D jabeł roki sądowe w obecności m onarchy, co zapiski sądowe n o tują skrupulatnie. Czy tam y w nich, że w ym ierzaniu spraw iedliw ości przez niego przysłuchi w ała się królow a Jadw iga w 1397 i 1398 r. w Gnieźnie. Na takich rokach był też kilkakrotnie obecny i król Jag iełło a to w 1392 r. w P yzdrach, 1398 w Gnieźnie, 1399 w Gembicach i 1400 w Kościanie.
R ozsądzając cudze spraw y nie uniknął i D jabeł W enecki tego, że jego samego pociągano nieraz do odpowiedzialności. W yżej w spom niałem już o szeregu procesów o gw ałty i grabież, które były natu - ralnem następstw em w ojny domowej, oraz o innym szeregu spraw m ajątkow ych. Nie można jednak milczeniem pominąć i spraw i p ro cesów drobniejszych, k tó re nie zawsze korzystne n a naszego sędziego rzu cają światło. A więc raz w 1394 skarży go skrom ny kowal z Na- pachania pod Kiekrzem o należne mu 7 grzywien, widocznie za kucie koni lub wozów, kiedyindziej w 1395 r, pozyw a go m ieszczanin po znański D am astry o 2 kopy groszy, należne mu z ty tu łu m yta czy cła przewozowego, które ten kupiec widocznie d z ie rża w ił1). Inny kupiec, zdaje się poznański, Przybysław przysięgał w 1398 r. p rzed sądem, że sp rzedał sędziemu z W enecji za 10 grzyw ien towarów i za kopę groszy V2 kłody miodu, ale pieniędzy do tej pory nie o trz y m a ł2). Do w iadujem y się wreszcie, że na rokach wielkich gnieźnieńskich 1399 r. k azał Tomko, staro sta generalny w ielkopolski zanotow ać do ksiąg sądowych i to n a w yraźne życzenie obecnego tam króla Jag iełły, że n iejaki Sandok i jego m atka, kupcy w W łocław ku m ają przysądzone 20 grzyw ien groszy i 3 grzywny kosztów od sędziego M ikołaja.
Pieniactw o nie było w yjątkow em zjaw iskiem w śród rycerstw a wielkopolskiego, jednakże procesy D jabła weneckiego ilością sw oją p rze ra sta ły już zw ykłą m iarę. Jeżeli z ostatnich jego 13 lat życia doszły nas wiadomości aż o 30 rozm aitych procesach, to można sobie wyobrazić, ile ich m usiał mieć w całem swojem życiu, jak nękać i gnę bić procesam i m usiał w szystkich dokoła siebie. Z ksiąg sądowych w i dzimy, że praw ow ał się z rycerstw em okolicznem, z mieszczanami,
1) L e k s z y c k i , I, 1874 i 2009. 2) L e k s z y c k i , I, 2640.
2 2 DJABEŁ WENECKI 3 6 1
a naw et kmieciami. Ciekawe, że przezwisko K rw aw y D jabeł d a ją mu w procesach m ieszczanie poznańscy, Przybysław , D am astry, Jodok i Sław enta, a pisarz sądowy poznański skwapliwie to zapisuje. N a
tom iast unikał M ikołaj sporów z jednym tylko czynnikiem, a to z du chowieństwem, chociaż może dopiero od czasów w ojny domowej i a r cybiskupa B odzanty, do którego przyjaciół, jak wiemy, się zaliczał. Procesy sędziego zwłaszcza z m ieszczaństw em św iadczą jeszcze 0 jednym szczególe, bardzo dlań charakterystycznym , a to o chronicz nym b raku gotówki w jego kieszeni. D jabeł wenecki, albo jak go jedna zapiska nazywa, Mikosz Krwawiec ne płacił za towary, potrzebow ał dużo pieniędzy i m iał stale widoczne braki w tym kierunku. Raz n a w et zaciągnął dług w wysokości 30 grzywien na wieś sw oją Rokitnicę 1 do końca życia go nie u reg u lo w a ł1) .
Z duchowieństwem nie tylko nie zadzierał, ale naw et pom ny na zbawienie sw ojej duszy, coraz ściślejsze utrzym yw ał z niem sto sunki, Po fundacjach swoich pobożnych w Chomiąży, W enecji i T rz e mesznie, zrobił jeszcze na rok przed śm iercią czw artą z rzędu fun d ację dla klasztoru Cystersów w Lądzie nad W artą, z którym wido cznie oddaw na utrzym yw ał przyjacielskie stosunki. M ianowicie w 1399 r, zapisał temuż klasztorow i wieś M akownicę koło Gniezna z tem, że na razie pozostanie w jego posiadaniu i że dopiero po jego śmierci p rzejd zie na w łasność zakonników. Odpowiedni a k t sp o rzą dził dnia 23 lutego 1399 r. na jego prośbę Tom ko z W ęgleszyna, s ta ro sta generalny W ielkopolski, a św iadkam i byli sąsiedzi jak J a n z Chłędowa, Św iętosław z Dziankowa, J a n z Pam pie, M ikołaj z G óry i inni.
Zakonnikom nie chciało się jed n ak czekać n a m ają te k aż do śm ier ci ofiarowadcy. P o starali się przedew szystkiem na wszelki w ypadek o zatw ierdzenie królew skie tej darow izny, potem poprosili K rw aw e go D jabła, i swego dobroczyńcę o dokładne określenie granic tego m ajątk u, a to żeby sporów na przyszłość uniknąć, w reszcie po p aru m iesiącach persw azji i tłom aczeń doprow adzili go do tego, że oddał im jeszcze w tym samym roku 1399 m ajątek, k tóry dopiero po jego śmierci m ieli otrzym ać. Odbyło się to znowu uroczyście w Lądzie, na. zjeźdze rycerstw a, k tó re reprezentow ali W ojciech staro sta kujaw ski, Tomko sta ro sta wielkopolski, M ikołaj dziekan słupecki i w ielu innych. W dzięczni za M akownicę C ystersi obiecali co tydzień odpraw iać 2 m sze za jego duszę i 4 razy do roku śpiew ać w tgilję po wieczne c z a s y 2).
!) P r z y b o-r o w s 'k i w Piśm ie zbiór, w ileńskiem 1859, 155 n.
362 DJABEŁ WENECKI 23 O stosunkach rodzinnych Krwawego D jabła m ało jeiszcze jesteśm y poinformowani. W iemy, że wchodził 2 razy w związki m ałżeńskie i że drugą jego żoną była D orota z Górzewa, wdowa po rycerzu Bie- niaku. Ta wychodząc w r. 1397 za M ikołaja za mąż, m iała już dora stającego syna Jan u sza i była znacznie od męża młodszą, gdyż o dw a dzieścia kilka lat go przeżyła. Ja k o posag wniosła mężowi m ajątek Gorzewo, ale to pozostało i n ad al jej wianem. W 1427 r. zapisała je swoim wnukom, dzieciom Jan u sza i K atarzyny, a sobie zostaw iła tylko skrom ne dożywocie.
Dzieci z pierwszego m ałżeństw a m iał sędzia kilkoro, ale imion ich nie znamy, możliwe nawet, że wcześniej od ojca pom arły. Z ostała zdaje się tylko córka, w ydana jak się zd aje za M ikołaja z W arzym o- w a w Kujawskiem , należącego do rodu Pomianów. To nam tłom aczy, dlaczego potem W arzym ow ski sta je się dziedzicem W enecji i m a jątków Krwaw ego D jabła. Z drugiej żony nie miał, jak się zdaje, dzieci zupełnie ,
O statnim jego czynem było zasiadanie na rokach sądow ych w Ko ścianie 12 m aja 1400 w obecności króla i następnie jeszcze otwarcie roków w Gnieźnie na dworze arcybiskupim dnia 15 m aja. Potem ślad o nim ginie, a z innych zapisek wiemy, że jeszcze w tym samym roku 1400 um arł, O drazu w tym jeszcze roku w ybuchły spory m ajątkow e o Rokitnicę, na k tó rą sędzia zaciągnął był dług 30 grzyw ien i o Kisz kowo i Rybno, po które już przedtem siostra sędziego M ałgorzata z D obrska się upom inała. Głównym jednakże spadkobiercą został jak się zdaje zięć sędziego, M ikołaj z W arzym ow a i ten m ajątki przy najm niej w Żnińskiem objął w posiadanie. N atom iast urząd sędziego objął po zm arłym Ja k u sz Ja k a, k tó ry był dotychczas często asesorem sądowym przy boku M ikołaja.
Jed n ak że pam ięć o sędzi M ikołaju nie zaginęła tak prędko. Zbyt wielki m iał m ajątek , zbyt wiele się procesow ał, by jego spraw y, lub inne przez niego zapoczątkow ane nie zajm ow ały jeszcze długie lata opinji publicznej i aktów sądowych. Mimo więc, że go te akty nazy w ają Krwawcem z Rokitnicy w 1400, Krwawym Sędzią w 1408 lub Krwaw ym D jabłem w 1402 i 1427 jeszcze roku, przecież nieraz od w ołują się do jego powagi i au to ry tetu i świadczą, że przezwisko to nie m iało tak bardzo ujem nego znaczenia, jak się nam dziś w y d a je 2).
W dowa po nim D orota z synem z pierwszego m ałżeństw a prze nieśli się z pow rotem do Gorzewa, w W enecji natom iast począł p a nować zięć M ikołaj W arzymowski. W 1411 r. n ad ał w praw dzie W e
1) P r z y b oir o w * k i o . c. 155,