• Nie Znaleziono Wyników

Jeszcze o polskiej sztuce wojennej XII-XIII wieku : w opowiedzi W. Majewskiemu i J. Teodorczykowi

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jeszcze o polskiej sztuce wojennej XII-XIII wieku : w opowiedzi W. Majewskiemu i J. Teodorczykowi"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

L

I

S

T

Y

D

O

R

E

D

A

K

C

J

I

JESZCZE O POLSKIEJ SZTUCE WOJENNEJ X II—X III W. (W odpowiedzi W. M a j e w s k i e m u i J. T e o d o r c z y k o w i )

Jeden z rozdziałów pracy o najazdach tatarskich na Polskę w X III w . p o ­ święciłem charakterystyce polskiej w ojskow ości w X II i X III w., zresztą i za­ sadniczy temat ow ej pracy wiązał się jak najściślej z problem atyką historyczno- wojskową. Zdaniem autorów recenzji mej pracy zamieszczonej w dziale „D yskusja” nru 2/57 „Przeglądu Historycznego” , „ta pierwsza próba odtworzenia w ojskow ości polskiej X II i X III w., chociaż zawiera wiele cennych i now ych ujęć różnych zagadnień (np. sprawy rzeczywistego kierowania przez dow ódców polskich bitwą, powinności w ojsk ow ej społeczeństwa lub sztuki oblężniczej), nasuwa szereg zastrze­ żeń” (s. 331).

Autorzy zakwestionowali dość liczne m oje sądy, spostrzeżenia i hipotezy, w y ­ suwając sw oje własne koncepcje, z konieczności zresztą najczęściej o charakterze dyskusyjnym . O d czasu kiedy pisałem sw oją rozprawę o najazdach tatarskich, m oje badania nad polską sztuką w ojenną w w. X II— X IV posunęły się nieco naprzód, a to upoważnia mnie do zajęcia krytycznego stanowiska nie tylko wobec zastrzeżeń i kon cepcji recenzentów, ale i w obec niektórych własnych sądów i w niosków . Z konieczności zwrócę uwagę na ważniejsze tylko kwestie, niektóre uwzględnię w osobnej pracy.

Zmuszony jednak jestem zw rócić uwagę na fakt, że autorzy, przedstawiając (na s. 327—328) m oją charakterystykę polskiej sztuki w ojen nej w X II—X III w., dokonują tego przeważnie za pomocą w yrw anych z kontekstu zdań, które znie­ kształcają częściow o m oje w yw ody, a co w ięcej — cytują te zdania w form ie przekręconej i w prost błędnej. I tak np. zdanie jakoby ze s. 89 m ojej pracy: „Na tabory liczono szczególnie przy oblężeniach” (s. 327— 323), w rzeczywistości brzmi: „K iedy jednak przewidywane były działania oblężnicze, liczono najw ięcej na piechotę wspartą machinami m iotającym i, i tabory” . Jest rzeczą logiczną, że tabory były w tym wypadku niezbędne dla przewozu machin oblężniczych, na co zresztą źródła w yraźnie w sk a zu ją 1. Zdania cytowanego przez autorów na s. 328: „W ojsko poprzedzali przewodnicy (s. 89 przypis)” — brak na s. 89. M ój dłuższy w yw ód pośw ięcony specyficznym dla stosunków polskich warunkom, w jakich zaangażowana mogła być przede wszystkim piechota (s. 111), autorzy kwitują

1 Tak np. mieszczanie w rocław scy dostarczyli pom ocy H enrykow i IV w form ie m. in. 100 w ozów dla przewiezienia m achin oblężniczych (Scriptores rer. Aus. t. III, s. 194). Że nie konstruowano m achin w czasie oblężenia por. Rocznik W iel­

kopolski, MPH III, s. 38 n, albo też konstruowano dopiero w ostateczności (tamże, s. 39).

(3)

820 L IS T Y D O R E D A K C J I

zdaniem: „Piechota polska specjalnie używana była do walk z Jadźwingam i" (s. 328, bez cudzysłowu). Podobnie zubożeniu m yślowem u ulagło moja sform uło­ wanie tyczące przyczyn, dlaczego polska taktyka ■ odznacza się większą ruchliw oś­ cią i zdolnością m anewrową niż taktyka typow o „rycerska” (s. 113— 114). Autorzy ujęli to bardzo lapidarnie: „Strategię [!— SK] polską cechuje przede wszystkim .., większa od zachodniej m anewrow ość i ruchliwość, na co mają wskazywać walki z Prusami” (s. 328). Takich nieścisłości i sym plifikacji w odtwarzaniu moich w y ­ w odów jest sp^ i obok rażąco pawnego siebie tonu autorów w stawianiu w łas­ nych k oncepcji ris' m iejsce moich, które zresztą dla braku źródeł najczęściej muszą mieć charakter hipotez, stanowią one uderzającą cechę om ówienia, w ykazującego poza tym obznajom ienie autorów z terminologią h istoryczno-w ojskow ą i zasadami średniowiecznej sztuki wojennej.

Pierwsza sprawa, którą chciałbym pokrótce om ówić, to kwestia, czy można identyfikować dla w . X II—Х Ш pojęcia „rycerstw o” i „ja zda ” . W kilku w ypad­ kach użyłem wym iennie tych terminów, co autorzy recenzji uznali za błąd (s. 328). Otóż jestem przekonany, że jednak nie uczyniłem błędu, przeciw staw iając zawsze term inowi „rycerstw o” termin „piechota” , a nie „ch łop i” czy „klasa chłopska” . Użyłem w ięc terminu „rycerstw o” na oznaczenie rodzaju broni, a nie klasy czy ■grupy społecznej. Już M. B o b r z y ń s k i wykazał, że pojęcie miles posiada dw o­

jakie znaczenie: klasowe i za w od ow e2; źródła używają terminu miles nie tylko

na określenie feudała-pana, ale i w oja chłopskiego pochodzenia, będącego na jego usługach. Sprawa ta posiada obszerną literaturę i nie wym aga uzasadnienia. W ątpliwości m oże w yw ołać jedynie kwestia czy ow i milites, szczególnie ministe­

rielles i familiäres służyli zasadniczo konno, tj. czy pojęcie miles zawsze pokrywało

się z pojęciem „jeździec” ? Źródła również i co do tego są na ogół tak wyraźne, że nie sposób w prost znalaźć przekazu źródłow ego, któryby pod pojęcie milites

włączał żołnierzy pieszych. W kronice Galla Anonim a przsważnie przeciwstawia się pojęcie miles pojęciu pedites3 roczniki X II-w ieczn e również terminem milites

określają wojska konne, terminem pedites lub populäres — p iech otę4. Możność

wystawienia przez chłopa konia bojow ego czyniła go „m ilesem ” , co wcala nie oznaczało jeszcze, że stawał się on feu d a łem 5. Nic dziwnego, że w ym ow a źródał dała podstawę badaczowi tych zagadnień, prof. D ą b r o w s k i e m u , do idanty- fikowania rycerstwa z jazdą (oczywiście w znaczeniu kategorii w ojskow ej) ®. D o­ piero w w . X IV w warunkach kształtującej się stanowości pojęcie m.les stało się

synonimem nobilis.

Autorzy stawiają mi zarzut, że „przy stwierdzeniu szybkości i sprawności m o­ bilizacji nie przytoczono żadnych wyliczeń, choćby hipotetycznych, a zasadzek, podstępów, ruchliw ości i m anewrow ości niczym nie zilustrowano” (s. 323). Pom ijam okoliczność opuszczoną przez recenzentów, że sw ój sąd w yraziłem w form ia przy­ puszczania, zaczynając zdanie: „Jak się zdaje, m obilizacja odbywała się dość szybko i sprawnie...” (s. 89), pom ijam również i to, że w przypisie do tego zdania 2 M. B o b r z y ń s k i , Geneza społeczeństwa polskiego na podstawie kroniki Galla i dyplomatów X II w., Szkice i studiot historyczne t. I, Kraków 1922; o ry­

cerstwie i szlachcie rodow ej s. 123— 140.

3 Cytaty: M. B o b r z y ń s k i , op. cit., s. 125 n.

4 Szerzej o tym S. M. Z a j ą c z k o w s k i , Powinności wojskowe i służba wo­ jenna chłopów w Polsce do poł. XV w (w druku).

5 Księga Henrykowska, wyd. R. G r ó d e c k i , Poznań 1949, s. 342— 343.

6 J. D ą b r o w s k i , OOowiązek obrony kraju w X I—XIII w., „Sprawozdania

PAU” t. LII, 1951, nr 10, s. 839, uważa za „rycerstw o” „w ojow n ik ów walczących konno i ciężkozbrojnych, a przynajm niej lepiej od piechoty uzbrojonych” .

(4)

L IS T Y D O R E D A K C J I 821

(przyp. 25) jest, co prawda dość wątła, m otyw acja, podobnie podałem nieco przy­ kładów na ruchliw ość i zdolności m anewrowe polskich w ojsk (s. 103 nn). N ie- mniej zdaję sobie sprawę, że materiał dow odow y, jaki podałem, jest zbyt ogólni­ kow y i słaby. Analiza danych źródłow ych, w szczególności kroniki Galla Anonim a, kroniki Mistrza Wincentego, a także Kroniki W ielkopolskiej i Latopisu H a lick o- W ołyńskiego, wreszcie i niektórych roczników, może w pełni uzasadnić m oje m nie­ manie co do specyficznych cech polskiej taktyki, a częściow o i strategii w om a­ wianym ok re sie 7. Odnosi się to zwłaszcza do charakterystyki działań w ojennych na pograniczu wschodnim , chociaż i w alki na pograniczu w ielkopolsko-branden- burskim dostarczają przykładów co do szybkości poruszeń w ojsk p o lsk ich 8.

Interpretacja bitw y nad Mozgawą (w szczególności jej cech „rycerskich ” i spe­ cyficznych — „uderzenia skrzydłow e” , „od w od y ”) — w moim ujęciu nie odpo­ wiada autorom. W ydaje m i się jednak, że niestety będzie to zawsze kwestia sporna i otwarta. Tak się złożyło, że mamy tu zaledwie dwie relacje źródłow e: Mistrza W incentego, chyba zbliżoną do rzeczywistości, i znacznie szerszą od niej relację Długosza, opartą zasadniczo na opisie Kadłubka. Niesposób jest stw ierdzić obecnie, co w relacji Długosza jest jego am plifikacją, a co w ysnuł z innych, dzi­ siaj nie znanych źródeł. Osobiście sądzę, po szczegółow ej kon fron tacji relacji D łu­ gosza z reiacją Mistrza Wincentego, że now ych danych Długosz nie posiadał i od ­ tworzył obraz bitw y na podstawie dość krótkiej, ale bardzo sugestywnej relacji Kadłubka; am plifikacje Długosza maja swe źródła — tak w przypadku bitw y m oz- gawickiej, jak i w wielu innych — w jego znajom ości opisyw anej epoki, chociaż słuszność przedstawień m ogły mu mącić rem iniscencje w spółczesn ości8, albo wręcz odwrotnie rem iniscencje w ynikłe ze znajom ości historycznej literatury rzym skiej (głównie Liwiusz i W egecjusz). Tak czy owak, jest rzeczą oczywistą, że każda interpretacja będzie tu miała luki i słabe strony. Stąd też niektóre sprawy nale­ żałoby ująć porównaw czo, albo zdając się wprost na dedukcję. Tak np. autorzy kwestionują m oją tezę, że w kulm inacyjnym m om encie bitwa była w łaściw ie p o­ jedynkiem rycerzy i żołnierzy pieszych. Tego szczegółu żadna z dwu relacji oczy­ wiście nie podaje. Taki właśnie charakter bitw y wysunąłem na podstawie innych faktów, które wskazują na je j „rycerskie” cechy. Specjalnie należy zw rócić uwagę na osobiste zaangażowanie się wodza naczelnego i dow ódców w bitwie, w której — jak wiadom o — zginął syn Mieszka Starego — Bolesław, a sam Mieszko oraz książę Roman W łodzimierski zostali ciężko ranni. Nie ma też powodu, aby odrzu­ cać fragment, jak to Mieszko O polsko-Raciborski „zajął plac b ojow y i z pod­ niesionymi znakami stanął obyczajem zw ycięzców ” . W reszcie i epizod z uratowa­ niem życia Mieszka Starego wskazuje na „rycerską” specyfikę bitw y, nawet jeśliby przyjąć, że m iał on m iejsce już po pobiciu W ielkopolan (co sugerują, może słusznie, recenzenci — s. 329).

7 Rocznik Traski (MPH II, s. 848 n) podaje, jakiego podstępu użyli Polacy, pragnąc w yw abić Litw inów z zasieków leśnych. O fortelach w czasie walk o Nakło — por. Rocznik W ielkopolski (MPH III, s. 25 n). Liczne przykłady na szybkość poruszeń w ojsk polskich sprzymierzonych z ruskimi w walkach z Jadźwingami, na stosowanie zasadzek itp. podaje Latopis H alicko-W ołyński (PSRL II, 810— 813,

827 i n).

8 Głównie Kronika W ielkopolska i Rocznik W ielkopolski (MPH III, s. 33 n, 36 n i inne).

0 Długosz był związany, jak wiadom o, z obozem m ożnowładczym i sw oje sym ­ patie polityczne przenosił i na czasy wcześniejsze. Dlatego też m ożnowładztwu przypisywał głów ne zasługi w walce z Tatarami w w . X III, skrupulatnie notując nazwiska poległych dostojników (por. zarzut recenzentów, s. 334).

(5)

822

L I S T Y D O R E D A K C J I

Om awiając zagadnienie „u d nrzań skrzydłow ych” (termin przez recenzentów kwestionowany, przeze mnie u:'/ 4y celow o), autorzy piszą: „W yrażenie «udarzanie skrzydłow e» jest wieloznaczne; autor m ógł m ieć na m yśli jedną z trzech m ożli­ w ości: a) uderzenie równoległe na front skrzydła nieprzyjacielskiego; b) oskrzydle­ nie; c) stworzenie masy rozstrzygającej na skrzydle. Pierwsza w ystępuje w każdej bitwie rów noległej, w której niesposób doszukać się sztuki w ojennej...” (s. 329). Jest rzeczą zrozumiałą, że takie kryteria zastosowane do szyku średniowiecznego zawsze zawiodą. Nie udało mi się znaleźć przykładu w dziejach w ojsk ow ości za­ chodnio-europejskiej w. X I —X II, gdzie na skrzydle zgrupowanoby celow o główną czy rozstrzygającą masę uderzeniową, albo też gdzieby celow o zastosowano ma­ newr oskrzydleniow y. Typow ym natomiast sposobem w alki było równoległa i jed ­ noczesne uderzenie całego szyku, bez wydzielania skrzydeł i centrum. Przyjm ując

to zatem za zasadę średniowiecznej bitw y w Europie zachodniej i środkowej do m niej w ięcej początku X III w .10, należy uznać za przejaw sztuki w ojen nej podział szyku na skrzydła i centrum oraz nierównoczesne operowanie w bitw ie poszcze­ gólnym i członami szyku. Tego rodzaju „uderzenia skrzydłow e" były o wiele częstsze w P o ls c e 11 niż na Zachodzie, jakkolw iek dysponowano tam większym i na ogół wojskami.

Słuszne bez wątpienia są uwagi autorów recenzji co do niew łaściw ej pod względem m etodycznym próby porów nyw ania polskiej sztuki w ojen nej z ówczesną sztuką Zachodu (s. 330 n). Jest oczywiste, że w nioski przedm iotowe wysnute na podstawie porów nyw ania sposobów w ojow an ia i organizacji sił zbrojnych spo­ łeczeństw czy państw zupałnie różnych w sw ej specyfice historycznej będą zawsze błędne, nawet jeśli przyjm ie się jako kryterium porów naw cze nie zwykłą zbież­ ność chronologiczną, a zbieżność w etapach rozw oju ekonom iczno-społecznego. N aj­ praw dopodobniej również należy skorygować przeważnie negatywny sąd o w o j­ skowości Europy zachodniej i środkow ej X I— X III w., w każdym razia uznać sztukę w ojenną tego okresu za norm alny odpowiednik ówczesnej, struktury eko­ nom iczno-społecznej i politycznej, a nie za „regres” czy „degenerację” . Natomiast głębsze badania w ojskow ości zachodniej, szczególnie w ojskow ości niem ieckiej, są dla poznania polskiej sztuki wojennej tego czasu bardzo w skazan e12. Jeszcze chyba bardziej pożyteczne byłyby badania nad w ojskow ością naszych wschodnich sąsia­ dów — Prusów, Jadźwingów, Litw inów , Rusinów, Tatarów. M oje dotychczasowe niezbyt wpraw dzie zaawansowane badania nad w ojskow ością Prusów, Jadźwin­ g ów i Litw inów utwierdzają m nie w przekonaniu o silnym jej oddziaływaniu na charakter polskiej sztuki w ojen nej na długo jeszcze przed unią p olsk o-litaw sk ą ls. Ze sprawą kontaktów w ojennych P olski z je j wschodnim i sąsiadami wiąże się sprawa negatywnej oceny polskiej strategii czy raczej przyczyn jej słabego roz­

111 Szyk klinow y (acies cuneiformis) był na ogół rzadszy, niż szyk „w p łot” ,

a w swoich założeniach zasadniczo się od niego nie różnił.

11 Może nie „uderzeniem skrzydłow ym ” , a „oskrzydleniem ” była akcja wojsk polskich w bitwie z Litwinami w r. 1282 (Rocznik Traski, MPH II, s. 848 n); byłby to już może w p ływ tatarski.

lä Poruszam częściow o tę kwestię w artykule O niektórych zaqadnien^ach polskiej sztuki wojennej XII—X IV w. (druk w „Sprawozdaniach Łódzkiego Tow.

Nauk.” za r. 1956). Z ostatnich opracowań w ym ienić należy: A . N a d o l s k i ,

Polskie siły zbrojne w czasach Bolesława Chrobrego, Łódź 1956; A . G r a b s k i , Polska sztuka wojenna okresu wczesnofeudalnego (maszynopis).

13 S K r a k o w s k i , O niektórych zagadnieniach polskiej sztuki wojennej XII—XIV w. O w ojskow ości Jadźwingów pisze nieco A. K a m i ń s k i , Jaćwież,

(6)

L I S T Y D O R E D A K C J I 823

w oju (s. 329— 330) w omawianym tu okresie. Nie ulega wątpliw ości, że właśnie w warunkach rozdrobnienia feudalnego, szczególnie jednak w walkach m iędzy- dzielnicowych, przy m niej w ięcej w yrów nanych siłach zbrojnych, rów nych „iloś­ ciach kilom etrów kw adratow ych” (jak piszą nie bez ironii recenzenci), wreszcie przy jednakow ych sposobach w alki m yśl strategiczna gnuśniąła, można by rzec — była niepotrzebna. Jej niejako kryzys widzę chyba gdzieś od połow y w ieku X II (ostatnia agresja cesarstwa w r. 1157?) do m niej w ięcej połow y w. X III (pierwszy najazd tatarski). W czasach następnych w idać przejaw y now ych kon cepcji strate­ gicznych i zwłaszcza taktycznych. Charakterystyczne jest, że w tym samym czasie, kiedy na pograniczu w ielkopolsko-brandenburskim trwają niekończące się walki o charakterze „rycerskim ” , pełne drobnych bitew i ciągłych oblężeń grodów 14, na pograniczu m azow iecko-jaćw iesko-litew skim i m ałopolsko-ruskim toczą się w o j­ ny o odmiennym już charakterze. W strategii i taktyce Leszka Czarnego odbijają się nie tyle „w p ły w y ” , co konieczność dostosowania się do sposobów w alki Tatarów, L itw inów i R u sin ó w 15. Nawiasem dodam, że Leszka Czarnego skłonny jestem uważać za jednego z najlepszych w odzów polskich w X II—X III w., któremu przede wszystkim brak odpowiedniej „ilości kilom etrów kw adratow ych” terytorium pań­ stwowego i brak odpow iedniej ilości w ojsk utrudniały utrwalenie pok oju na wschodnim pograniczu P o ls k i16.

O ile mogłem się zorientować w nieco niejasno sform ułowanych zdaniach (s. 330) autorzy kwestionują wyrażoną przeze mnie wysoką ocenę polskiego sy ­ stemu fortyfikacyjn ego i sposobów zdobywania i obrony punktów umocnionych. W tej sprawie podtrzym uję jednak w pełni sw oje zdanie. Źródła dostarczają w yjątkow o wielu w iadom ości tyczących systemu fortyfikacyjn ego oraz a k cji oblęż- niczych i obronnych, co oczywiście wiąże się z ogromnym znaczeniem g r o d ó w !7. W ow ym . systemie fortyfikacyjnym , który na og ół zdawał świetnie egzamin, od drugiej połow y w. X III następowały zmiany o tyle, że stopniow o malało znaczenie małych grodów, bron, osiek i przesieki, przebudow yw ano zato duże grody lub bu ­ dowano nowe, w ytw arzał się też nowy typ stałego punktu umocnionego, m iano­ wicie ufortyfikow ane m ia sto 18. Przemiany te wynikłe z ulepszeń technicznych, przyczyn w ojskow ych i politycznych miały poważne następstwa, tak w ojskow e jak polityczno-społeczne (wzrost władzy centralnej i je j egzekutywy regionalnej, wzrost potencjału militarnego zjednoczonego państwa, rozw ój mieszczaństwa itp.).

Pragnę jeszcze poruszyć kwestię stanów liczebnych w ojsk polskich i tatarskich w czasie najazdów tatarskich na Polskę w w. X III. Zagadnienie liczebności w ojsk w armiach średniowiecznych należy oczyw iście do bardzo tru d n y ch 19, brak jest bowiem nie tylko cy fr w yjściow ych, tj. stanu zaludnienia, ale także probieża procentowego w systemie uzupełnień. Jedno jest pewne, a m ianow icie że nie w olno porów nyw ać stosunków polskich ze stosunkami np. francuskim i zarówno z w. X III, jak tym bardziej z w. VIII, jak to czynią recenzenci (s. 333), zapominając

.14 Por. Rocznik W ielkopolski (MPH III, s. 24, 25, 35 n), w alki o Raciąż, Santok, Gdańsk itd.; Księga Henrykowska, s. 190— 191 i in.

15 Por. w yżej przyp. 7 i 12; T. K o r z o n , Dzieje wojen i wojskowości w Polsce,

wyd. II, Warszawa 1923, s. 64—78.

16 S. К г а к o w s к i, Polska w walce z najazdami tatarskimi w X III w., s. 208 n.

17 Jedna z ostatnich p ozy cji naukowych na ten m. in. temat: Wł. Ł ę g a ,

Społeczeństwo i państwo gdańsko-pomorskie w X .I —XIII w., Poznań 1956, s. 167— 177.

18 S. K r a k o w s k i , O niektórych zagadnieniach polskiej sztuki wojennej w X II—XIV w., s. 37 n.

19 S. M. K u c z y ń s k i , Wielka wojna z zakonem krzyżackim w l. 1409— 1411, Warszawa 1955, s. 177— 195, tamże literatura.

(7)

824 L IS T Y D Q R E D A K C J I

w idać o swej słusznej uwadze, dotyczącej zawodności porów nyw ania rzeczy nie­ porównywalnych (s. 330). W yliczenia F. L o t a czy D e l b r i i c k a ' obejm ują za­ sadniczo ciężkozbrojne rycerstwo, podczas gdy w Polsce stanowiło ono zapewne nie wysoki procent całości wojsk, zwłaszcza w takich momentach, jak najazd tatarski. Na zbyt daleko idące redukcje stanów liczebnych u Delbriicka zw rócono zresztą słusznie uwagę w literaturze Nie przeczę wszakże, że moja cyfry dotyczące szczególnie m ożliw ości m obilizacyjnych M ałopolski w r. 1259 są zapew n

2

przesadne; skłonny natomiast jestem podtrzym yw ać, może z nieznaczną redukcją, cyfry z r. 1-241 i 1237. Prawdopodobnie również oceniłem zbyt w ygórow anie stan liczebny w ojsk tatarskich w czasie drugiego i trzeciego najazdu. Zagadnienie to staram się obecnie zbadać dokładniej.

I wreszcie jeszcze jedna uwaga. Czy jednak autorzy recenzji nie idą za daleko, domagając się ode mnie form alnego, „źródłow ego” stwierdzenia moralnej postawy w ojsk polskich pod Legnicą? (s. 334). Nie chcę być w tych sprawach patetyczny, jednakże jestem głęboko przekonany, że o m orale w ojska świadczą nie zapewnienia wodzów, często am bicjonalne i kłamliwe, ale jego istotna postawa w obec strasznego i o wiele liczniejszego wroga na polu bitwy.

Stefan Krakowski

W ODPOW IEDZI PROF. S. KRAKOW SKIEM U

W książce recenzowanej przez nas znajduje się wiele twierdzeń niesłusznych i wiele zwrotów co najmniej niezręcznych, kilka z nich zacytowaliśm y lub streści­ liśmy na początku naszej recenzji. A utor zarzucił nam nieścisłości w cytowaniu i zniekształcenie jego twierdzeń. Z w rot o taborach rzeczywiście został podany w naszym sform ułowaniu. W ustępie tym naprzemian cytujem y i streszczamy w y ­ w ody autora, wskutek niedopatrzenia zwrot otrzymał cudzysłów, co nas byn aj­ mniej nie usprawiedliwia. Sform ułow anie autora było niezręczne, spostrzegł to i sam autor, skoro w w ydanej później nieco zmienionej w ersji tego samego roz­ działu pow tórzył to zdanie usunąwszy zeń owe tabory *. Nie w ydaje nam się bynajm niej, aby nasze sform ułowanie zmieniło sens zdania. Tekst autentyczny przez zestawienie w jednym zw rocie piechoty, maszyn oblężniczych i taborów jeszcze m ocniej chyba sugeruje, że tabory odgrywały bezpośradnią rolę w zdoby­ waniu twierdz. W całej pracy brak zresztą wskazówki, że chodziło tu o przew o­ żenie przez tabory machin oblężniczych.

Błędnie podaliśm y stronę, na której znajduje się zdanie o przewodnikach, bę­ dzie to nie strona 89, ale 108. Coś podobnego zdarzyło się i autorowi: np. w „O d ­ powiedzi” błędnie zacytow ał nasze liczby dotyczące w ojsk tatarskich w drugim i trzecim najeździe (por. naszą recenzję, s. 335), a w „P olsce” s. 94 pisząc o użyciu w X III w. (!) łebki pow ołuje się na A . N a d o l s k i e g o „Studia nad uzbrojeniem polskim w X , X I, X II wiaku” (Łódź 1954, s. 70 n); niestety nie tylko na taj stronie, ale nawet w całej książce Nadolskiego nie udało nam się znaleźć jednego zdania o łebce. Co do ustępów o walkach z Prusami i o użyciu piechoty, to nie

20 M. in. znakomity badacz niem iecki E. v. F r a u e n h o l z , Das H e e r w e s e n

der germanischen Frühzeit, des Frankenreiches und des ritterlichen Zeitalters,

München 1935, s. 92 n. Por. też S. M. K u c z y ń s k i , op. cit., s. 184 n.

1 S. K r a k o w s k i , Polska sztuka wojenna w okresie rozdrobnienia feudalnego (XII—XII w.), „M ateriały i studia do historii sztuki w ojen n ej” t. II, Warszawa

Cytaty

Powiązane dokumenty

At the beginning of the field work, we focused on continuously mining and filtering the initial data by interviewing parents, their children, the elder generation, teachers,

Możliwe było więc zaskarżenie przez radnego uchwały rady gminy stwierdzającej wygaśnięcie jego mandatu (na podstawie art. 101 u.s.g.), a niemożliwe zaskarżenie zarządzenia

[r]

Fakty, pod posta- cią milionów graczy i użytkowników internetu, pokazują, że globalizacja być może zmniejszyła świat i dokonała kompresji czasu, ale zegar wciąż jest

Awans do I ligi kobiet przysporzył klubowi AZS wielu problemów, ale zagw arantow ano środki na zgrupowanie techniczno-kondycyjne, które odbyło się na obiektach AWF

Ponadto znajdują się tu dokumenty wytworzone przez okupanta niemieckiego, zdjęcia Kocha z hitlerowskimi dygnitarzami, ale także zapisy rozmów Kocha z naczelnikami wię-

O bjaw ienie to dokonało się w osob ie Jednorodzonego Syna.. B ędąc św iatłością ob jaw ił się jako

Podejście to  powinno teoretycznie poszerzać obszar oddziaływania tego typu instru- mentu na otoczenie międzynarodowe i wzmacniać jego siłę jako czynnika służącego osią-