Edward Balcerzan
Poezja jako semiotyka sztuki
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (41), 11-38
Szkice
Edward Balcerzan
Poezja jako semiotyka sztuki
Mochnacki Jan a Lechonia, Ra- dioromans Stanisław a Młodożeńca, wiersz BrunonaJasieńskiego Przejechali (z zastanawiającym podty tułem Kinematograf), Katedra w Lozannie Juliana Przybosia, Studium przedm iotu Zbigniewa H erberta czy K obiety Rubensa Wisławy Szymborskiej — są utw oram i poetyckimi, które — niezależnie od bez sprzecznych odmienności — m ają jedną, interesującą cechę wspólną. P ro jektu ją czytelnika, najogólniej mówiąc, obeznanego z kultu rą artystyczną: zoriento wanego w problem ach muzyki, sztuki radiowej, ki na, architektury, m alarstw a. Domyślamy się, że wchodzą tu taj w grę — niekiedy — twórcze przed sięwzięcia czytelnika, który — a dzieje się tak' w scenariuszu lekturow ym Rozm owy z aktorem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego — zna zasady aktywnego uczestnictwa w kom unikacji artystycznej; mogą to być również wyłącznie odbiorcze obcowa nia z gotowymi dziełami sztuki. Rysują się też roz m aite horyzonty kompetencji, różnorakie stany eru dycji adresata tych wierszy. Przyjęcie Studium
przedm iotu wymaga orientacji w manifestach abs-
trakcjonizm u i teoriach surrealistycznych, podczas
A dresat odbiorcą sztuki
E D W A R D B A L C E R Z A N 12
A luzyjne in s tru k c je le k tu ry
gdy na przykład odczytanie wiersza Obraz Kazi m ierza W ierzyńskiego zakłada samą tylko pamięć 0 przeżyciach rodzących się w chwili zetknięcia z jakim kolwiek, dow olnym utw orem m alarskim . Skomplikowanie norm lekturow ych potęguje się do datkowo w skutek odrębności poszczególnych sztuk. Lecz w łaśnie dlatego, że w granicach interesującej nas tem atyki pojaw iają się dylem aty badawcze, w yodrębnienie spraw liryki „nachylonej’ ku innym sztukom zasługuje na refleksję. P ytam y o czytelni
ka, k tó ry w swojej biografii zgromadził pew ne doś wiadczenia — uform ow ane w związku z istnieniem sztuki. P ytam y o poezję, k tó ra do tych doświadczeń apeluje, aktyw izuje pamięć teatraln ą czy m alarską, a w konsekw encji dąży do włączenia norm nielite- rackiej kom unikacji artystycznej w funkcjonow anie norm kom unikacji literackiej sensu stricto.
„Można w ątpić — czytam y w podręczniku W elleka 1 W arrena, — czy poezja byłaby w stanie zasuge rować efekty m alarskie komuś, kto — przypuść my — nie m iałby żadnego pojęcia o m alarstw ie (...)” *. Jedno w ydaje się pewne: poezja zw raca się raz po raz do odbiorcy, który o m alarstw ie „ma pojęcie”. W yróżnia go, rozpoznaje, oferuje m u te m aty do przem yśleń, określa się wobec jego wyo braźni. To samo można powtórzyć w odniesieniu do poetyki odbioru w ierszy eksploatujących czytel niczą wiedzę o radiu, architekturze, balecie. „Wąs ka, m aleńka uliczka, tak, jak malował ją Russo”, pisze Jasieński w Balladzie 2. Kto nie zna twórczoś ci m alarza, ten nie spełni instrukcji autorskiej, któ ra nakazuje zobaczyć uliczkę „tak, jak m alował ją Russo” . Znak „wąska, m aleńka uliczka” i znak „uliczka — jak m alował ją Russo”, organizują dwa
1 R. W ellek, A. W a rre n : Teoria litera tu ry. P rz e k ła d pod re d a k c ją i z posłow iem M. Ż urow skiego. W arszaw a 1970, s. 163.
jakościowo różne schematy wyglądowe. W niejedna kowym stopniu nasycają „miejsca niedookreślenia”. Schematyczność obrazu uliczki, obrazu wzbogacane go o coraz to nowe detale, kolory, kontury, znacze nia — m a dla odbiorcy inny walor niż schematycz ność tego samego obrazu, który je st jednocześnie pejzażem ukreow anym „językowo” i zapam iętanym „m alarsko”.
Podjęcie obserwacji nad osobliwościami takich w łaś nie dzieł byłoby celowe w sytuacji umożliwiającej jasne przeciwstawienie dwóch systemów poezjowa- nia, mianowicie, wiersze mówiące o sztuce należało by rozpatryw ać w opozycji do wierszy milczących
0 sztuce. Narzuca się natychm iast spostrzeżenie, iż
przeciw stawnia powyższa nie respektuje porządków ukształtow anych w historii literatury, a jednocześ nie mieści się doskonale w systemie rozróżnień se m iotyki kultury. H istoryk literatury, który by prag nął poezję jakiegoś okresu podzielić mechanicznie na dwa, bloki — blok tekstów związanych z nielite- rackim i językam i sztuki i blok tekstów formułowa nych bez odwołań do tych języków — znalazłby się w nie lada kłopocie. Ani jeden schemat topografii 1 historii sztuki poetyckiej — spośród obowiązują cych literaturoznaw stw o — nie pokryw a się z inte resującym nas podziałem. Rozróżnienie wierszy „mówiących” i „nie mówiących” o sztuce powoduje naruszenie dotychczasowych opisów: podporządko w anych teorii stylów, wyprowadzonych z koncepcji pokoleń, związanych z badaniem doktryn poetyc kich, faw oryzujących wielkie indywidualności itd. Każdy sektor na mapie historii piśmiennictwa lirycz nego zaw iera jakiś procent tekstów związanych ze sztuką — żaden nie unicestw ia prawdopodobieństwa ich zaistnienia. Owszem, dają o sobie znać zróżni cowania intensywności nasileń. Większe zobowiąza nia wobec artystycznych doświadczeń odbiorcy po dejm uje się zazwyczaj w nurtach klasycyzujących, mniejsze — w kręgach romantycznych. Sztuka po
Opozycja a rb itra ln a
E D W A R D B A L C E R Ż A N 14
D w oista fu n k c ja te k stu
jaw ia się częściej jako tem at poezji kultury, rza dziej byw a tem atem poezji natury. Ale ani rom an tyzm, ani k u lt biologii nie oznaczają w ygnania tego tem atu z przestrzeni lirycznych. Słowem, propono w ana linia podziału w ydaje się niepotrzebna historii literatu ry . Przypom ina dowcip Czechowa (z Trzech
sióstr): przez środek Moskwy, od krańca do krańca,
przeciągnięto sznur, a po co? — nie wiadomo. N atom iast analizowana dychotomia uzyskuje rację by tu na terytorium semiotyki kultury. K u ltu ra poj mow ana jako obszar uporządkowanej inform acji odznacza się w ew nętrzną dwoistością funkcji tekstu. Ten sam przekaz może być tekstem kultu ry i jed nocześnie funkcjonować w zasięgu jej autointerpre- tacji — na praw ach m etatekstu k u ltu r y 3. Gdyby spróbować w yjaśnienia kw estii zupełnie fundam en talnej: co w yróżnia semiotykę na tle innych teorii poznania kultury, trzeba by odpowiedzieć, że w y różnia ją dziś wysiłek upraw iania wiedzy o kulturze w ustawicznej konfrontacji ze świadectwami samo- wiedzy kultury. Jeżeli metodę form alną cechowało „dążenie do stw orzenia samodzielnej nauki o lite ratu rze opartej o specyficzne właściwości m ateriału literackiego” 4, to m etoda semiotyczna stanowi roz winięcie tej tendencji, przy czym jedną ze szcze gólnie atrakcyjnych właściwości k u ltu ry okazuje się hierarchia kodów, które są n a przem ian względem siebie językami i m etajęzykam i kultury. Oświetlają się wzajem, tłumaczą, kom entują i m odyfikują stra tegie oddziaływania społecznego. Tak więc sensy
3 W. W. Iw anow , J. M. Ł otm an, A. M. P iatig o rsk ij, W. N. Toporow , B. A. U sp ien sk ij: T iezisy k sem io ticzesko m u izu -
c zen iju ku ltu r. W : S e m io ty k a i str u k tu ra te kstu . S tu d ia p o św ięcone V II M ięd zyn a ro d o w em u K o ngresow i Slaw istów .
P ra c a zbiorow a pod re d a k c ją M. R. M ayenow ej. W rocław 1973, s. 32.
4 B. E ich en b au m : S zkice o prozie i poezji. W ybór i p rze k ła d L. P szczołow ska i R. Z im and. W arszaw a 1973, s. 275.
spektaklu (pisze Ju rij Łotman) krystalizują/ się w skutek przecięcia teatralności artystycznej z tea tralnością życia; sensy zachowań codziennych inte ligenta rosyjskiego pierwszej połowy XIX w. (zda niem Łotmana) okazują się czytelne w ich literac kim oświetleniu — z literatu ry pięknej lub episto- larnej przerzucane na terytorium obyczajowości, it d .5 Semiotyka nie potrafi, i nie chce, inaczej upraw iać swych badań. Interesuje ją znaczenie tek stu definiowane jako rezultat przekodowania infor m acji n a przecięciu co najm niej dwóch systemów znakowych. Decyduje się na podjęcie refleksji nad jakim kolwiek fenomenem k u ltury — pod w arun kiem, że odnajdzie sposób ujęcia tego fenomenu z dwóch stron, w dwa opozycyjne względem siebie pojęcia („tekst” i „nie-tekst”, „powierzchnia” i „głę bia” itd.). Poziom owych „urządzeń dychotomicz- nych” stanowi tu taj prym arny poziom manipulacji badawczych. Zarazem semiotyka nie może bagate lizować form rozpoznawania oraz utrw alania treści znaczeniowych muzyki, architektury, m alarstw a w system ach ku ltury (nawet gdy owe treści są uro jeniam i kultury: nadużyciami interpretacyjnym i publiczności). Poezja byw a jedną z takich form. Język liryki uzurpuje sobie raz po raz przywileje m etajęzyka sztuki.
„Wierzę szczerze, że najlepszą k rytyką jest ta, któ ra umie być zabawna i pełna poezji, (...). Skoro bowiem piękny obraz jest przyrodą przemyślaną przez artystę, dobrą kry ty k ą będzie ów obraz prze m yślany przez um ysł inteligentny i wrażliwy. Tak
5 Zob. J. Ł otm an: T ieatr i tieatralnost’ w stroje k u ltu ry
naczala X I X w ieka. W : S em io tyk a i stru ktu ra tekstu ,
s. 337—356; idem : Dekabrysta, w d niu sw oim p o w szednim
(codzienne zachow anie się ja k o kategoria historycznoliterac ka). P rzełożył B. Żyłko. „ L itte ra ria ” Zeszyty Koła N auko
w ego P olonistów (Gdańsk) kw iecień 1977, s. 180—184.
Poezja m etajęzykiem sztuki
E D W A R D B A L C E R 22A N 1 6
P o ten cjaln e sem iologie
więc sonet czy elegia może być najlepszą recenzją z obrazu” 6.
Dobra krytyka? najlepsza recenzja? usuńm y z tej* wypowiedzi B audelaire’a epitety w artościujące; przyjm ijm y, że wiersz w istocie może być recenzją dzieła plastycznego.
Liryka w funkcji eseju o sztuce nie tylko interesuje semiotykę, ale i w kracza w jej kompetencje. N au kowa refleksja semiologiczna toleruje takie w kro czenia. Liczy się z kooperacją z wiedzą pozanauko wą. Pow iada Janusz Sławiński, że „Dążenia, pro gram y i realizacje sztuki dwudziestowiecznej ode grały w estetyce M ukarovsky’ego rolę przede w szystkim jako źródła inspiracji metodologicznej” 7. Oprócz sztuki XX w., określającej poszukiwania szkoły praskiej, coraz więcej impulsów metodolo gicznych daje także przeszłość. Idee artystów daw nych epok (np. tra k ta ty krasomówcze) włączają się w system rozeznań semiotyki. Toporow mówi o „za sadniczo semiotycznym podejściu” do sztuki w k u l turze staro h in d u sk iej8. Sformułowane w starych tekstach myśli o znaku plastycznym są adaptowane do leksykonu pojęć semiotycznych. Nasuwa się przy puszczenie, że przed ukonstytuow aniem się semio- logii naukowej istniały w kulturze, by tak rzec, semiologie potencjalne. N auka semiotyczna, wyod rębniona współcześnie, wcale nie unieważniła treści semiotycznych, które w yrażały się, lub w yrażają nadal, poza jej obrębem: w krytyce artystycznej, w literaturze, w poezji.
6 C. B a u d elaire: O sztuce. S zk ice k ryty czn e . W y b rała i p rze łożyła J. Guze. W rocław 1961, s. 6.
7 J. S ław iń sk i: D zieło — J ę z y k — Tradycja. W arszaw a 1974, s. 241.
8 W. N. T oporow : Z a m ie tk i o b u d d ijsk o m izobrazitelnom
isk u sstw ie w sw ia zi s w oprosom o se m io tik ie kosm ołogi-czeskich p ried sta w len ij. „T ru d y po Z nakow ym S istiem am ”
Proponowany przeze mnie schemat przedstawia re lacje wzajemne systemów komunikacji socjalnej — w perspektyw ie „skrzyw ionej”, z punktu widzenia „poezji mówiącej o sztuce”. Je st to świadomie p ar tykularne ujęcie rzeczywistości znakowej ’(inaczej zgoła należałoby konstruować schemat ze względu na ideologię, inaczej — ze względu na obyczajo wość czy film artystyczny). Porządek uzew nętrznio ny w perspektyw ie „panpoetyckiej” musi być, z isto ty, niestabilny, kwestionowany przez inne punkty widzenia (choć kwestionowany w różnym stopniu). Schem at uwzględnia trzy właściwości poezji: two rzywo, artyzm, poznanie. Horyzontalna oś współ rzędnych notuje odległości od słowa poszczególnych kodów kultury. Poezja zajm uje tu obszar m aksy m alnej koncentracji form „słow iarskich”. Im dalej od tego obszaru, tym w yraźniej nasila się proces w ycofywania słowa z kom unikacji społecznej. Na osi horyzontalnej dają się zaznaczyć trzy skupiska kodów: w erbalne, synkretyczne, niewerbalne. Opo zycja języków „w erbalnych” i „niew erbalnych” .
S tronniczy schem at
E D W A R D B A L C E R Ż A N 1 8
K ody synkretyczne
znana je st semiotyce. Myślenie w erbalne uchodzi tu za fundam ent kultury. Sformułowana przed wie kam i myśl Izokratesa: „nic, co odbywa się rozumnie, nie odbywa się bezsłownie” 9, zachowuje nadal pełną aktualność. Wszelkie system y semiotyczne, tw ierdzi szkoła tartuska, oraz ich urządzenia generujące m a ją charakter w tórny wobec reguł lingwistycznych. „Z tego też względu — w yjaśnia H enryk M arkie wicz — do w tórnych systemów m odelujących zalicza Łotm an nie tylko religię, filozofię, naukę czy świa domość potoczną, ale także sztuki niejęzykowe, np. m alarstw o czy m uzykę (skoro utw ory muzyczne można opisać jako konstrukcje syntagm atyczne)” 10.
Notabene takie rozumowanie nieobce jest również
artystom . H enri Matisse, tłumacząc przyczyny w y boru barw czystych, mówił, że w raca „do podsta wowych zasad, które ukształtow ały ludzką mo w ę” 11 — choć spraw a odnosiła się do plastyki, a nie do literatury . F ernand Leger twierdził, iż rezygnacja z nadm iaru szczegółów w rysunku odpowiada rezy
gnacji języka potocznego z wielosłowia: mowa po toczna jest „pełna skrótów ” 12. Podobnie term in „kody synkretyczne” — w prezentow anym schema cie — jest zorientow any lingwistycznie. Oznacza współobecność słowa i nie ogarnia wszelkich kodów wielotworzywowych. Przekazem synkretycznym bę dzie (w naszym rozumieniu) piosenka, spektakl tea tralny, film czy komiks, ale nie pantomim a, nie balet, nie budowla zdobiona m alarstw em , gdyż oby w ają się one bez słów, należą więc do kodów nie
9 Cyt. za: D riew niegrieczeskaja litiera tu rn a ja k ritik a . Red. Ł. A. F re jb erg . M oskw a 1975, s. 57.
10 H. M arkiew icz: L itera tu ra w św ietle se m io ty k i {Na m a r
ginesie prac J. Lotm ana). W : K o n te k s ty n a u k i o literaturze.
P od re d a k c ją M. C zerm ińskiej. W rocław 1973, s. 92.
11 H enri M atisse. O prać. E. Thiel. B erlin — W arszaw a 1975, s. 8.
12 M astiera isk u sstw a ob isk u sstw ie. Pod red. I. Ł. M aca, N. W. Ja w o rsk o j. M oskw a 1969, t. 5—6, s. 286.
werbalnych. Wszystkie skupiska kodów podlegają nadto podziałowi na osi w ertykalnej. Jest to podział gradacyjny, w którym obowiązuje zasada „male jącego artyzm u”. Między uporządkowaniem arty stycznym a porządkami nieartystycznym i trzeba wyodrębnić strefę graniczną, w której dominują porządki paraartystyczne. Trzeci elem ent schematu, obrazujący poznawcze dążności poezji, zaznaczam w postaci wektorów ukazujących przekroczenia ko dów. Tak więc poezja mówiąca o sztuce wchodzi na teren eseju poświęconego sztuce, i niżej, w rejony semiotyki. Są to działania dwukierunkowe. A więc i semiologia uczona koresponduje z esejem, i naw ią zuje kontakt z poezją.
Czy przedstawione tu ujęcie może wnieść coś no wego do tradycji sporu o korespondencji sztuk? Mam na myśli zadawniony antagonizm — nazwijmy go tak — idei Horacjańskiej oraz idei Lessingow- skiej. Pierwsza eksponuje heteronomiczne, druga autonomiczne właściwości sztuk. W ątek H oracjański w yjaśnia sens poczynań artystycznych jako urzeczy w istnienie niemożliwości. Sztuka jest budowaniem iluzji, która form uje się w skutek wymuszenia na danym systemie znakowym — rezultatów sprzecz nych z jego naturalnym i możliwościami. A więc obraz m alarski to pogwałcenie dwuwymiarowości (wmówienie bryły płaszczyźnie), i jednocześnie iluzja ciążenia przedmiotów, graw itacyjna w izja zbudo w ana z barw i linii, które praw om graw itacji nie podlegają 13. U tw ór muzyczny także przekracza gra nicę słyszenia czysto muzycznego, gdy przebiegi dźwiękowe stają się nośnikam i emocji, albo gdy brzm ienia sztuczne im itują śpiew i w ydają się bio logiczną (bebechową) ekspresją przeżyć człowieczych.
Podobnie film. Nieciągłość narracji filmowej zmie
13 Zob. W. S. G ribkow , W. M. P ie tro w : Izobrazitielnaja plo-
skostf i je jo in tieg riru ju szc zije sw ojstw a. „T ru d y po Z n a
kow ym S istiem am ” V II 1975, s. 214.
Z asada „m alejącego arty z m u ”
E D W A R D B A L C E R 2 A N 20
S yn estez ja fig u rą odbioru
rza ku fikcji ciągłości. Wreszcie liryka: słowo bywa w niej przedm iotem praw ie dotykalnym , zmysłowo pochwytnym . Pokonywanie kodów m acierzystych odbywa się w pracow niach artystycznych nieustan nie. Stąd w ysnuw a się wniosek, iż obecność pier w iastków obcych, sui generis „przeszczepów” ze sztuk pokrew nych, jest nie tylko faktem każdej sztu ki, ale i cechą odróżniającą sztukę od nie-sztuki.
W każdej z sz tu k niechże w szystkie lśn ią — pró cz onej, P rzez k tó rą u tw ó r będzie w y ra ż o n y ł4.
H oracjanizm oznacza ponadto uprawomocnienie sy- nestezji jako podstawowej figury poetyki odbioru. N iekiedy in terp retacje „synestezyjne” poprzestają na delikatnym , m etaforycznym uchw yceniu podo bieństw między różnym i sztukami. „Gdy wszystkie stosunki tonów są już znalezione — powiada Ma tisse, — w efekcie m usi powstać żyw y akord to nów, harm onia podobna do harm onii kompozycji m uzycznej” 15. Ta wypowiedź odnosi się do koń
cowego etapu pracy nad dziełem m alarskim , ale analogie muzyczne nie powodują zamieszania: cho dzi o ogólne norm y kompozycji; metaforyczność w y rażenia „żywy akord tonów” je st ew identna i jaw na. Jednakże k ry ty k a z tego kręgu posługuje się też i m etaforyką udosłownioną. Ona rzeczywiście widzi w w ierszu malowidło, rozumie znak muzyczny jako elem ent dyskursu itd. Polem ika z nadużyciam i ta kich udosłownień staje się polemiką z halucyna- cyjnym odbiorem dzieła sztuki.
N urt Lessingowski, odw rotnie, akcentuje suw eren ność i odrębność sztuk. Sam Lessing nie przeczy, iż koncepcja Ut pictura poesis z Ars poetica H ora
14 C. N o rw id : W ita -S to sa p am ięci estety c zn y c h za rysó w sie
dem . W : P ism a w s zy stk ie . Z ebrał, te k st u stalił, w stępem
i uw agam i k rytycznym i opatrzył J. W. G om ulicki. Tom III. W arszaw a 1971, s. 524.
cego zaw iera „część praw dy” 16; podobnie i aforyzm Simonidesa (o poezji będącej mówiącym m alarstw em i m alarstw ie jako niemej poezji) odpowiada rzeczy w istym analogiom oddziaływania tych sztuk na od biorcę. Lessing tw ierdzi jednakże, iż ponad po dobieństwem oddziaływań rozciąga się — w ażniej sza — sfera zasadniczych odmienności. Ontologicz- nych i aksjologicznych. Największe osiągnięcia m alarskie, im itowane w poezji, okazują się jej n aj dotkliwszymi klęskami. Sztuka słowa „rozporządza pięknościami, których m alarstw o nie potrafi osiąg nąć” 17, i odwrotnie, piękności m alarskie tym ja skraw iej olśniewają widza, im bardziej są nieprze- kładalne na znaki poezji czy jakiejkolwiek innej sztuki.
Antagonizm tych dwóch idei powraca w różnych epokach cyklicznie. W ydaje się równie intensyw nym rytm em dziejów sztuki co i naprzemienność klasycz- ności i romantyczności. Zdaniem Jacka Woźniakow skiego m alarstw o weszło w fazę przełomu, gdy — jak postulował M aurice Denis — nauczyło się „Pa miętać, że obraz — nim będzie rumakiem, nagą kobietą czy jaką bądź anegdotą — je st w istocie płaską powierzchnią, pokrytą kolorami, zgromadzo nym i w określonym porządku” 18 — „Kubizm tłu maczono przy pomocy m atem atyki, geometrii, psy choanalizy itd. — pisał Pablo Picasso w 1923 r. — Wszystko to literatura. Kubizm ma cele plastyczne. Traktow aliśm y go jedynie jako sposób wyrażenia tego, co odbierają nasze oczy i nasz rozum, wyko rzystując wszelkie możliwości barw y i rysunku” 19. Odtrącone w arianty prak ty k artystycznych i in ter
18 G. E. L essing: Laokoon czyli o granicach m alarstw a i poezji. Część pierw sza. O pracow ała J. M au rin Białostocka. P rzełożył H. Z ym on-D ębicki. W rocław 1962, s. 4.
17 Ibidem , s. 41.
18 J. W oźniakow ski: Co się dzieje ze sztu k ą ? W arszaw a 1974, s. 114. 19 Mastiera iskusstwa..., s. 305. W ątek Lessingow ski M alarsk ie czy lite ra c k ie m alarstw o
E D W A R D B A L C E R 2 A N 2 2
Sem iotyczna tra n sm u ta c ja
p retacyjnych pow racają jednak w nowych formach i retorykach. „L iteratura — pisze dalej Woźniakow ski — to w czasach kapizm u była dla m alarza obelga. Teraz nastał znowu czas na szukanie lite ratu ry w sztukach plastycznych. Ikonologowie, ju n - giści od archetypów, toposoidzi, naiw ni realiści (...) pięknie się tu taj zgadzają” 20.
A semiologowie? Rzecz w tym , że w języku semio- logii ten spór nie może się rozegrać. Na gruncie semiotyki sztuki głos rozstrzygający m a kategoria transm utacji; powoduje to zawieszenie przedstawio
nych wyżej rozumowań i wprowadzenie nowych rozróżnień. T ransm utacja (tłumaczenie intersem io- ty czn e)21 oznacza, że tekst uform ow any w granicach jednego system u (np. m alarstw a) i rekonstruow any w m ateriale innego system u (np. ^poezji) traci spe cyficznie m alarskie i uzyskuje specyficznie poetyc kie właściwości. Na zastrzeżenia W elleka i W arrena, że „chłód w poezji je st czymś bardzo różnym od w rażenia dotykowego, jakiego udziela m arm ur, a obrazowa rekonstrukcja bieli też się w ybitnie róż ni od zmysłowego jej postrzegania” 22, trzeba odpo wiedzieć: ależ tak! i o to właśnie chodzi. Gdyby efekt poetycki nie różnił się od efektu malarskiego, nie mówilibyśmy o transm utacji, a i sam proceder byłby niepotrzebny: w jakim celu poeta m iałby po w tarzać cudze, gotowe efekty? Jeżeli tłumaczenie in- terlingw istyczne nazywamy niekiedy „spolszcze niem ”, to m am y na m yśli literackie efekty polszczyz ny, które nie są i nie chcą być powtórzeniem, są natom iast przetw orzeniem literackich oddziaływań mowy obcej. Podobnie w dziele poetyckim, które ek sploatuje doświadczenia innych sztuk, interesuje nas
20 W oźniakow ski: op. cit., s. 137.
21 R. Ja k o b so n : Ję zy k o w e a sp e k ty tłum aczenia. W : P rze
kła d a rty sty czn y . O sztuce tłum aczenia. K sięga druga. W ro
cław 1975, s. 110.
ujęzykowienie tych doświadczeń (lub odwrotnie: dewerbalizacja poezji w języku m alarstw a czy m u zyki). Z tego też względu wypowiedzi takie, jak Anatola Łunaczarskiego o dziełach muzycznych Ri charda Straussa, że: „L iteratury w nich jest w każ dym razie bardzo dużo” 23, i jednocześnie sądy eks ponujące skrajny izolacjonizm, jak Tadeusza Szulca sąd, iż: „Muzyczna tendencja w literaturze, zarówno u poetów, jak i krytyków — zawsze będzie mrzon ką” 24, w języku semiotyki brzmią nieprecyzyjnie. Nie można powiedzieć, iż np. w Średniowiecznym
gobelinie o Bieczu Białoszewskiego dużo jest gobe
linu, gdyż byłoby to uwikłaniem teorii poezji w p a radoksy epoki przedlessingowskiej, ale nie trzeba też przeczyć, iż wspom niany wiersz realizuje tendencję plastyczną środkami poezji. (Spróbuję to wykazać w dalszej części tego artykułu).
Przedstaw iony wcześniej schemat chcę potraktować jako podstawę do zgłoszenia czterech postulatów — w związku z problemami transm utacji.
1. Poezja mówiąca o sztuce im portuje na terytorium literatu ry pewne wartości naddane. Między innymi partycypuje w podejmowanych wciąż od nowa roz wiązaniach antagonizmu dwóch nakazów: nakazu sztuczności i nakazu naturalności wysłowienia a rty stycznego. Jednocześnie orientacje „m alarskie” czy „muzyczne” w ytw arzają w liryce specyficzne kon figuracje znakowe — nieznane poezji milczącej o sztuce.
Wieloznaczną, zdeterm inowaną historycznie opozy cję „naturalności” i „sztuczności” wypowiedzi poezja rozstrzyga głównie poprzez analizę sytuacji w prze strzeni kodów w erbalnych. „Sztuczność” oznacza izolację od nieoficjalnych, spontanicznych obyczajów
23 A. W. Ł u n a c z a rsk ij: W m irie m u zyk i. M oskw a 1958, s. 69.
u T. S zulc: M u zyka w dziele literackim . W arszaw a 1937,
s. 31.
N aturalność a sztuczność
E D W A R D B A L C E R Z A N 24
W artość sztuczności
mowy, które form ują się wśród systemów para- i nieartystycznych. „N aturalnością” w ydaje się za tem rezygnacja ze skodyfikowanych w tradycji i przedawnionych w odczuciu poety stylów poezjo- wania. Odwołania do problemów innych sztuk dra m atyzują ten antagonizm. Sztuki synkretyczne lub niew erbalne w ydają się bowiem — potężniejszym niż poezja — przeciążeniem sztucznością kom unika cji socjalnej. D eklaracje w ielu artystów sprzyjają takiem u wrażeniu. „Pam iętaj o wzorcach pradaw nych, nie dopuszczaj się błędów i nie gmatwaj p ra wideł m alarstw a — zbyt gorliwie naśladując n atu rę ”, pouczał tra k ta t japoński w XVII stuleciu 25. Bau- delaire — ze swoją apologią „szm inki”, Oskar Wil de — z tw ierdzeniem o wyższości nad natu rą „artystycznego konw enansu”, Edw ard Gordon Craig — z koncepcją „nadm arionety” czy W itkacy — z teorią napięcia mas kompozycyjnych jako mecha nizmu czystej sztuki — niepom iernie rozszerzyli, w porów naniu z japońskim poprzednikiem, zakres od działyw ania idei sztuczności. Równocześnie świado mość artystów kom plikuje i uwieloznacznia to poję cie — tak gruntow nie, że przeistacza się ono w swoje iprzeciwieństwo. Przezwyciężeniem sztuczności (czyli kłamstwa) może być, wedle Sorena Kierkegaarda, zgodność uprzedniej wobec tekstu idei z optym alny mi możliwościami ekspresyjnym i danej sztuki. (Tak więc „idea uwodzicielstwa” z m itu Don Juana to idea muzyczna i tylko muzyka oddaje jej autentyczność). Kiedy indziej sztuczność w ytw oru artystycznego przeciw stawia się naturalności procesu twórczego. „Myślę, że obrazy starych mistrzów — pisał Paul Cezanne, — przedstaw iające rzeczy w plenerze, są malowane nie z natury, bo nie ma w nich tej praw dziwości i swoistości, jakie cechują n atu rę” 26. Roz szerza się zakres teorii mimesis: anihilacją
sztucz-25 M astiera iskusstw a..., t. 1, s. 123. 26 Ib id em , t. 5—1, s. 145.
ności sztuki okazuje się zgodność wypowiedzi z na tu rą artysty (Picasso), z praw am i ducha (Franz Marc), z uwięzionymi w zdrowym rozsądku energia m i podświadomości (Breton). Dlatego Matisse, nie naturalista, ani nie realista naiwny, może wyznać: „Lubię te słowa Rodena: «kopiujcie naturę». Leo nardo da Vinci mówił: «Kto umie kopiować — umie tworzyć»” 27.
Poezja włącza się w te labirynty, mając na wzglę dzie zrazu własne, literackie interesy. Liryka styli- zacyjna odwołuje się do sztuki po to, aby dać dowód praw dy swych zobaczeń.
J a k u R e m b ran d ta siedzą tu ta j, którzy dokoła św iata obrócili nie raz,
ci przem ytnicy — ze złotym św ieceniem piennych k ie lic h ó w 28.
Można by to nazwać chwytem uzgodnionego widze nia przedmiotu. Poezja potwierdza praw dę „złotego świecenia” kielichów — m alarstwo uzasadnia poe tyckie odczuwanie owych „złotych świeceń”. Z kolei liryka faworyzująca naturalność wysłowie nia (liryka, którą podawał za wzór polski krytyk, gdy parafrazując Miłosza upominał poetów lat sześć dziesiątych: „Przestańcie mówić jakimś sztucznym basem”) 29 tra k tu je sztukę jako negatyw ny układ odniesienia. K raina sztuczności to kraina obłudy. Bal manekinów, parada kukiełek, papier z m artw y m i znakami.
uczestniczę całym zapasem stra c h u i cierpienia w ogranym k aw a łk u d ra T ulpa
— pisze Andrzej B ursa w wierszu o wyobrażeniu śm ie rci30. Nie to jest przerażające, że człowiek umie ra, lecz to, że uciekając — jak bohater Bursy —
27 Ibidem , s. 240.
28 J. Ł ukasiew icz: W ino w Cartagenie. W: M orze u poetów. W ybór, słowo w stępne, opracow anie, noty o au to rach Z. J a n kow ski. G dańsk 1977, s. 269.
29 J. K w iatkow ski: Rem ont pegazów . W arszaw a 1969, s. 301. 30 A. B u rsa : U tw ory w ierszem i prozą. W ybrał, opracow ał i w stępem poprzedził S. S tanuch. K rak ó w 1973, s. 88.
L iryka
E D W A R D B A L C E R 2 ÎA N 2 6
K onw encja n aturalności
„Cień cienia”
od gotowych konwencji kultury, gdyż okazały się one kłam liwe i okrutne, staje się w końcu, bez szan sy protestu, aktorem „artystycznego konw enansu” sekcji zwłok, konwenansu, który zakrzepł w starym malowidle. „Ograny kaw ałek dra Tulpa”, słynny obraz Rem brandta, jest dlatego ograny, że — słynny. Sztuczność sztuki oburza, gdyż uzurpuje sobie prawo ujarzm iania tego, co niepowtarzalne, w tłaczania ży wych biografii w m artw e form y znieruchomiałego rytuału. Śmierć bohatera Bursy to śmierć podwójna i podwojona: pomyśleć siebie jako część obrazu, wejść w św iat figur malowanych — to tyle co zo stać trupem wśród trupów .
Częściej poezja — po prostu — przyjm uje do w ia domości sztuczność sztuki, rezygnuje z pochwał i po tępień, eksploatując dla w łasnych potrzeb opozycję naturalności (fenomenu życia) i sztuczności (prze czucia zaświatów). Niekiedy ubocznym skutkiem owej eksploatacji staje się ćwiczenie w yobraźni a rty stycznej. Im głębiej czytelnik wiersza w niknie we własną pamięć o doznaniach sztuki, tym pełniej za istnieje dram at wiersza. W poświęconym pamięci Stefanii Zahorskiej Obrazie Wierzyńskiego naw ar stw iają się m etafory: malowidło staje się lustrem , m alarskie odbicie pejzażu przeistacza się w odbicie zwierciadlane, i obydwa nałożone n a siebie u trw a lenia rzeczywistości okazują się w ędrówką na jej drugą, „tam tą” stronę.
Był o b raz n a żółtym , n ap ięty m płótnie, K olory w czerw onym oleju, w jasności szkła, I n ag le s ta rto te n obraz, zostało lu stro m atow e, S zklana kra.
W eszła w lustro, m ów ili: idź d alej, Do końca suchej ciem ności, w ięc szła, C oraz to dalsza, coraz to m niejsza, I ty lk o skaza po niej została, R tęć w ykruszona
W m a rm u rz e m atow ym szkła 31.
31 K. W ierzyński: Poezje. W yboru dokonał M. S prusiński. K rak ó w 1975, s. 463.
Zwróćmy uwagę, że metamorfoza płótna w szkło, przem iana czerwieni farb olejnych w achromatycz- ną kompozycję czerni i bieli (rtęci, m arm uru, szkła) nie tylko apelują do symbolicznych znaczeń barw, zrozumiałych poprzez metonimie (czerwień: krew; czerń, rtęć, m arm ur: cmentarz), ale także angażują pamięć zmysłowego obcowania z ikonosferą sztuk plastycznych. Zastanawiające jest podobieństwo te go utw oru do wiersza Przybosia poświęconego pa mięci W ładysława Strzemińskiego. Ten sam tytuł:
Obraz. Taki sam motyw: droga. „Zapatrzeni szliśmy
dalej, drogę wieńczył nam las, / stała ciemna lauro wa dąbrow a”. Przyboś staw ia odbiorcy trudniejsze zadania. Droga staje się tu obszarem nie wyjaśnio nych zrazu cudowności. „Dzień gwałtownie się roz warł, / słońce wstało od razu w południe”. Kto nie zna solarycznych malowideł Strzemińskiego i nie oglądał jego unistycznych kompozycji, może nie do czytać się w tym wierszu myśli, że wędrówka od bywa się tu w przestrzeni sztucznej. Lub: sztucz- niejącej. W głąb obrazu. Praw a malarskiej teorii widzenia opanowują postrzeganie świata pozam alar- skiego. Stąd wrażenie cudowności. „Cienie były, jakby wyszły z ognia złote, / malowałeś na łunie”. Czerń słońca, ognistość cienia, to powidokowe od wrócenie było jednym z najważniejszych konceptów artysty. Zakończenie wiersza — w powiązaniu z epi- tafijn ą dedykacją — sugeruje taki sam jak u Wie rzyńskiego finał: znikanie w malowidle, czyli śmierć. „I — zachodząc — rysowałeś horyzont za horyzon tem ” 32.
Zajm ujem y się partykularyzm em liryki. Wiedza m alarska wzbogaca odbiór wiersza, ale sama nie stanowi celu prym am ego.
A utentycznym spełnieniem założeń poetyki trans- m utacji jest Średniowieczny gobelin o Bieczu. Doko
32 J. P rzyboś: U tw ory poetyckie. Zbiór. W arszaw a 1971, s. 279.
S ztu k a — nieobecnością
E D W A R D B A L C E R Z A N 28
G obelinow a te k stu ra w iersza
najm y najpierw eksplikacji jednego w yrażenia z te go wiersza, w oderw aniu od całości. „Cynobry obron ne na zrębie” 33. Można ograniczyć interpretację do kombinacji lingwistycznych możliwych w polu ko notacji słowa. Jest to metonimia, metonim ia urzą dzeń fortyfikacyjnych lub ubiorów ludzi broniących dostępu do jakiejś zam kniętej przestrzeni. „Obron ność” m a barw ę czerwieni (krwi? ognia? chorągwi?). Instrum entacja sugeruje figurę etymologiczną, usa modzielnia się cząstka słowa „cyno”, i można po myśleć o cynie, o m etalu: czerwień stanie się czymś metalicznym. Na tej samej zasadzie „na zrębie” bę dzie znakiem w alki wręcz, „rąbania”. Ale analizo w any trop jest nadto jeszcze rezultatem transm uta- cji. Odwołuje się do sytuacji odbioru dzieła pla stycznego. W ykracza poza skojarzenia ściśle języko we. Mówi o gobelinie. Oglądanie pow tarza proces sporządzania tkaniny gobelinowej. Poziom m aterial ny (Roman Ingarden mówiłby o „malowidle” jako fizycznej podstawie bytow ej dzieła plastycznego) i poziom rzeczywistości przedstawionej (poziom „ob razu” wedle In g a rd e n a 34) nakładają się na siebie. Białoszewski kw estionuje dwupoziomowość stru k tu ry tekstu plastycznego. „Cynobry” odnoszą się do niższej, m aterialnej, a „obronne” i „zręby” do wyż szej, w izyjnej kondygnacji. Zburzenie tej hierarchii daje m etaforę. Ten chw yt się powtarza:
T ylko gdzieś okno zaszyte tw a rz ą
i skrzyżow aniem gotyckich ręk a w ó w czy b ra m y czarn y p ro sto k ąt
zasu p łan y s ta ru c h ą zgarbioną
Tu już dochodzi do naruszenia hierarchii trój pozio mowej. Słowa „zaszyć” (zaszyć nićmi jakiś frag m ent płaszczyzny), słowa „zasupłać czarny prosto
83 M. B iałoszew ski: O broty rze czy. W arszaw a 1957, s. 18. C ytat n astęp n y ze s. 22.
34 R. In g a rd e n : S tu d ia z e stetyki. Tom. II. W arszaw a 1958, s. 67.
k ąt”, „skrzyżować” — przedstawiają pracę nad go belinową kompozycją, która jest spotkaniem m aterii plastycznej: jej jakości konturowych (krzyż, prosto kąt), kolorystycznych (czarny), fakturow ych (szyć, supłać). „Okno”, „tw arz”, „rękaw ”, „zgarbiona sta rucha” uobecniają rzeczywistość przedstawioną. Wreszcie „gotycki” odnosi się do trzeciej, najw yż szej, ikonologicznej w arstw y dzieła plastycznego. Na ruszenia układu warstwowego są tu tak ostenta cyjne, że — paradoksalnie! — uw ypuklają ten układ. Uczą odróżniania warstw. Przekazują zarazem praw dę psychologii odbioru, kiedy to wzrok raz ucieka w iluzję obrazu, raz zatrzym uje się na płótnie, gubi się wśród nici, supłów, zaszyć lub pokonuje opór m aterialnych ukształtowań.
2. Język-pośrednik. Jak wiemy, jednym z powodów w ygnania poetów z idealnego państw a Platona było podejrzenie, iż poezja nie rozumie rzeczywistości, którą naśladuje. Podobnie — malarstwo. Malarz m aluje szewca, pisał Platon, ale w rzemiośle sze- wieckim nie ma rozeznania; publiczność też go nie ma — ona widzi tylko barw y i k o n tu ry 35. Lecz mo że te dwie sztuki „nierozumiejące” — rozumieją się przynajm niej w polu spraw n atury artystycznej? Czy Białoszewski rozumie gobelin? Szymborska — Rubensa? H erbert — Malewicza? Co wyznacza k ry teria oceny owych poetyckich zrozumień-niezrozu- mieri? Decyduje nie „naga” sztuka, lecz stan świado mości artystycznej — uzewnętrznionej w obycza jach mowy. Jeżeli Wisława Szymborska taką oto apostrofą rozpoczyna swój dialog liryczny z kobie tam i z płócien Rubensa:
0 rozdynione, o n ad m iern e 1 podw ojone odrzuceniem szaty, i potro jo n e gw ałtow nością pozy tłu ste dania miłosne! 86
— to można z nią polemizować, czy odrzucenie sza
N aruszenie eksponuje zasadę
K om pilacja interd y scy p li
n a rn a
35 D riew niegrieczeskaja litieraturnaja..., s. 96.
E D W A R D B A L C E R Z ÎA N 3 0 Język — pośrednik... ... i jego historyczne k ry te ria
ty istotnie daje złudzenie podwojenia ciała, bo może sprzyja tem u ak u rat paleta Rubensa, podczas gdy inne światłocienie byłyby m iniaturyzacją ciał pół- obnażonych? czy w gwałtowności pozy zawsze tw o rzy się efekt wyolbrzymienia sylwetki, bez względu na inne p aram etry kompozycji? Wiersz eksplikuje praw dę cząstkową. R ekonstruuje schematycznie rze czywistość Rubensowych malowideł. Jest dew iacją tej rzeczywistości. Ale, powtórzmy, można z nim polemizować, co znaczy, iż wypowiedź poety sytu u je się w przestrzeni norm języka, którym rozma w iam y o m alarstw ie. Powtórzm y więc: językiem po średniczącym między liryką a innym i sztukam i jest język dyskursu o sztuce — określany poprzez oby czaje zachowań w erbalnych wobec m alarstw a, m u zyki, tańca itd. Odwołując się do języka-pośrednika, określam y historyczny stopień prawdopodobieństwa odczytania danego w iersza jako „mówiącego o sztu ce”. Myśl poetki o „potrojeniu gwałtownością pozy” może uchodzić za myśl dostatecznie „m alarską” — pod w arunkiem , iż odnajdzie się w obiegu myśli krążących wokół w artości uznaw anych za specyficz nie m alarskie.
Dzieje refleksji nad sztuką zm ieniają k ry teria ję- zyka-pośrednika. W latach triu m fu M atejki w yra żenia w rodzaju „król-duch sztuki polskiej”, „rachu nek sum ienia”, „przem iana dziejowa”, „wieszczba sztuki”, hasła ze stratosfery ideologicznej: sponad teorii widzenia, uważano za zupełnie prawomocne form y wysłowienia problemów m alarstw a. „Płaska powierzchnia? porządek kolorów? konstrukcja? — [Matejko] nad tym się nie bardzo zastanawiał. To nie znaczy, że się nie borykał z takim i sprawami. (...) Chciał dać niektórym obrazom blask w itrażu: pracow ał wściekle, «forsował» kolor, a potem wołał z rozpaczą: «Psiakrew, ugier i ugier!»” 37.
Transm utacja nie jest rekonstrukcją dzieła sztuki,
jeżeli „dzieło” pojmować jako rzeczywistość abso lutnie pewną i niezmienną, która może mieć tylko jeden, nieodwołalny aż do końca świata, porządek opisu. Transm utacja jest rekonstrukcją dzieła sztu ki, jeżeli (za Mukaróvskym) pojm ujem y „dzieło” jako stru k tu rę dynamiczną, ewoluującą w historii. W takim ujęciu poezja odtwarza, a niekiedy — po stuluje określony stosunek do sztuki. Interw eniuje w procesy percepcyjne, mówi o przebiegach odbior czych, zajm uje się swoistością muzycznego słysze nia czy malarskiego widzenia. Język-pośrednik to nie tylko zjawisko procesualne, ale i wewnętrznie zróżnicowane. Jego hierarchia kształtuje się wsku tek wyodrębnienia oficjalnych, półoficjalnych i zu pełnie intym nych retoryk komunikacji artystycznej. Jeden tylko przykład. Szesnastowieczny wierszo w any tra k ta t Meszchediego (o kaligrafii) głosił, iż rezultaty optym alne daje przekaz ustny (gdy mistrz czeladnikowi zwierza swoje zawodowe tajemnice); o niebo gorzej radzi z tym sobie wiersz; najgorzej proza:
W ykładać w ierszem p ra w a k aligrafii to, m oim zdaniem , czysty błąd. N ie w olno pisać o nich ta k że prozą, to ju ż zupełnie n ie w chodzi w rachubę. A lbow iem pism o nie m a końca ni początku, jest bezgraniczne ja k słowo.
Je d n a k o kilku literac h osobnych o pow iem ...88
Język-pośrednik ustawicznie przeżywa załamania wew nętrzne i nie tylko poezja, lecz całość mowy zorientowanej ku sztuce boryka się ze schematycz- nością, cząstkowością, kłamliwością form w erbal nych. Teorie odmawiające liryce praw a udziału w tych procesach popadają w zabawny paradoks. Opisuje się przy pomocy słowa osobliwości np. m a larstw a, aby udowodnić, że są one nie do wysłowie nia. Lessing szukał wyjścia z tego paradoksu. Był
88 M aętiera iskusstw a..., t. I, s. 162 (przekład mój — E. B.).
M edialna fu n k cja poezji
E D W A R D B A L C E R Z A N 3 2 K om u n ik acja a „m ow a in n a ” W iersz jako m etaw ypo-wiedź...
zdania, że mowa ludzka daje pewne wyobrażenia 0 m alarstw ie, przy czym są one w ierniejsze faktom plastycznym niż to, co potrafi przedstawić mowa poetycka. Poetyckość byłaby więc rozpraszaniem energii kom unikacyjnej i zanikaniem funkcji po- znawczo-przedstawiającej. Wiemy, że nie dotyczy to całej poezji. Wszystko zależy od tego, jak i stan języka poetyckiego i jak i stan mowy praktycznej porów nujem y z sobą.
Język-pośrednik służy badaczowi wcale nie tylko do kolekcjonowania błędów i wypaczeń transm utacji poetyckich, lecz odsłania wspólność niepowodzeń wysłowienia — całej grupy kodów werbalnych. Bo 1 esej artystyczny jest nie pogodzony sam z sobą, i w nim także pojaw iają się sądy takie, jak Rilkego 0 listach Cezanne’a (zdaniem poety m alarz w swej korespondencji: „Nie potrafił niemalże nic wyrazić; zdania, których próbuje, plączą się, jeżą i supłają, aż w końcu porzuca je ze złością” 39). Korzystając z eseju, który rozumiem jako nazwę w ielu gatun ków wypowiedzi dyskursyw nej o sztuce, poezja czy ni obiektem analizy nie tylko sam ą sztukę, ale i ese istyczne traktow anie sztuki. Wiersz staje się m eta- wypowiedzią dwuwarstwową, apeluje do dwóch „planów zaw artości” — jednocześnie. Bez tru d u można wykazać obecność cytatów i parafraz mani festu Kazimierza Malewicza Suprem atyzm w S tu
dium przedm iotu H erberta 40. Malewicz pisze o czar
nym kw adracie na białym tle, który oznaczał roz stanie z „wszystkim, co kochaliśmy — i czym żyliś m y”. Ze światem piękna przedmiotowego. H erbert
89 Cyt. za E. G ra b sk a: M oderniści o sztuce. W arszaw a 1971, s. 445.
40 W spom ina o tym J. M. R ym kiew icz w ro zp raw ce in te r p re ta c y jn e j o S tu d iu m p rzedm iotu. W : L iry k a polska. I n
terpretacje. P od re d a k c ją J. P ro k o p a i J. Sław ińskiego.
K ra k ó w 1971, s. 485—486. Tam że te k st w iersza H erb erta (s. 467—470). M anifest M alew icza W : A rty ści o sztuce. Od
V a n Gogha do Picassa. W yb rały i opracow ały E. G rabska
powtarza tę sytuację pożegnania dawnych wartości i dawnego piękna: „zaznacz miejsce / gdzie stał przedmiot / którego nie ma / czarnym kw adratem / będzie to prosty tre n / o pięknym nieobecnym / męski żal / zam knięty w czworobok”. Malewicz: „Żadnych wizerunków rzeczywistości — żadnych ideowych wyobrażeń — tylko pustynia”. H erbert: „masz teraz / pustą przestrzeń / piękniejszą od przedm iotu / piękniejszą od miejsca po nim ”. Ma lewicz: „Ale pustynia jest wypełniona duchem bez przedmiotowego odczucia, które przenika wszystko”. H erbert: „jest to przedśw iat / biały raj / wszystkich możliwości”. Lista zbieżności byłaby tu dłuższa. Rzecz w tym, że H erbert poprzez nowe ukierunko wanie monologu („ja” z m anifestu Malewicza za stępuje tu rozmowa z „ty ”), a głównie poprzez obra zowe w alory słowa ukazuje dram at języka, który przeciwstawia się czystej idei abstrakcjonizmu m a larskiego. Abstrakcjonizm, wedle Ingardena, dąży do całkowitej eliminacji podobieństwa rzeczywistoś ci obrazu do rzeczywistości pozaartystycznej, utrw a lonej w pamięci w zrokow ej41. Tymczasem język w erbalny wizualizuje bezprzedmiotowość. Nazwy geometryczne („pion”, „poziom”) nie w yrażają w pełni Malewiczowego „szczęścia”. A słowo „pu stynia” jest już zdradą abstrakcji.
możesz ta m w ejść k rzyknąć
pion — poziom
— powiada H erbert, ale natychm iast: „uderzy w na gi horyzont / prostopadły piorun”. Horyzont jest jeszcze „nagi”, piorun — jeszcze „prostopadły”, po jęciowy. To w ydaje się „rajem możliwości” wyo braźni wyzwolonej spod tyranii rzeczy. Choć i „ho ryzont”, i „piorun”, i „ ra j”, a zwłaszcza „nagość” — podstępnie zanieczyszczają stery lność abstrakcji.
41 R. In g ard en : O ta k zw a n y m m alarstw ie a bstrakcyjnym . „E stety k a” 1960 n r 1, s. 147—168.
... o m e tatek śc ie
E D W A R D B A L C E R 2 ÎA N 34 Poezja a p rzekaz synkretyczny R edukcje poezji „ te a tra ln e j”
I oto: „niestworzony świat / tłoczy się przed bra m am i obrazu / aniołowie oferują /, różową watę obłoków / drzewa w tykają wszędzie / niechlujne zielone włosy (...) naw et w ieloryb prosi o p o rtret”. W końcu abstrakcjonizm — pod presją języka — przeistacza się we w łasne przeciwieństwo: w sur realizm. Czarny kw adrat, cień przedmiotu, którego nie ma, rodzi nowy przedmiot: krzesło „piękne i bez użyteczne jak katedra w puszczy”. In terpretacja pro cesów m alarskich za pośrednictwem języka eseju je st tu in terp retacją stosunku języka o sztuce do języka sztuki.
3. Poezja różnicuje się w zależności od tego, jakie teksty stanow ią obiekt transm utacji, w erbalne czy niewerbalne. O transm utacji właściwej możemy mó wić w odniesieniu do systemów niewerbalnych. Na tom iast stosunek poezji do przekazu synkretycznego je st zawsze dwuznaczny. Z jednej strony to stosunek’ słowa do słowa (gdyż słowo stanow i składnik wy powiedzi synkretycznej). Z drugiej strony — stosu n ek słowa do nie-słowa, do niew erbalnych znaków te a tru czy filmu. To rozdwojenie daje o sobie znac w praktyce pisarskiej. Co określa — dajm y na to — „teatraln ą” orientację w liryce? Składają się na nią zarówno wiersze w stylu Odszczepieńca Anto niego Słonimskiego, jak i wiersze w rodzaju K u rtyn
w moich sztukach Tadeusza Różewicza. Odszczepie- niec przypom ina uryw ek z dram atu. Pojaw iają się
w nim naw et didaskalia: „(Noc. Przed namiotem. P ustynia Perska.)” 42. Ten wiersz nie kom entuje problem ów teatru ; znajduje się wobec te atru w re lacji metonimicznej. Funkcję języka-pośrednika speł niają w takich w ypadkach form y literatu ry dram a tycznej — w rośniętej w teatr. K u rtyn y w moich
sztukach, odwrotnie, przedstaw iają działanie maszy
nerii teatralnej oraz tworzenie się znaczeń w kodach scenograficznych: „kurtyny / w moich sztukach / 42 A. S łonim ski: P oezje zebrane. W arszaw a 1970, s. 560.
zwisają / n a scenie / na widowni / w garderobie / jeszcze po zakończeniu / przedstawienia / lepią się do nóg / szeleszczą / piszczą” 43. Wiersz Różewicza kom entuje odbiór niewerbalnych znaków te atral nych, a co za tym idzie, podlega normom transm u-
tacji sensu stricto. I tak jest najczęściej: liryka „tea tra ln a ”, w kraczająca w kompetencje semiotyki tea tru, ukazuje te atr zdewerbalizowany. Mówi o sceno grafii, ruchu scenicznym, aktorze, wizji insceniza- torskiej itd. N ader rzadko udaje się w poezji ocale nie pełnej integralności sztuki synkretycznej. Posłu gując się term inologią translatologiczną powiedzieć by można, iż w przekładzie z teatru na poezję do m inuje redukcja, podczas gdy tłumaczenie z kodu plastycznego na kod poetycki faworyzuje amplifi- kację. Nierzadko obraz m alarski — opowiedziany wierszem — przekształca się w obraz widowiskowy. Bezruchowi malowidła literatu ra przeciwstawia ruch. Opis obrazu Salome w A rebours44 „zapomina” ustawicznie o tym, że odnosi się do znieruchomia łych wizerunków ludzi i przedmiotów, staje się opo wieścią o jakim ś żywym, dynamicznym rytuale. Po dobnie dzieje się w licznych wierszach. Co ciekawe: obrazy m alarskie w poezji stają się obrazami mó wiącymi (Mozaika bizantyjska Szymborskiej, Ma
donny polskie Harasymowicza). Widowiska insceni
zowane w liryce przypom inają teatr! Niekiedy upo dobniają się do rytuałów, obrzędów, uroczystości. Słowem: m alarstw o zmierza tu w stronę synkre- tyzmu. Wśród owych „inscenizacji” wyodrębnia się także „teatr w yobraźni”, w którym działania i mo nologi bohaterów z malowideł -otwierają obszary fantastyki. Co by się stało, gdyby ożyły kobiety z portretów pewnej szkoły malarskiej? — zastana wia się w jednym z esejów Baudelaire. W poezji: ożywają p ortrety i pejzaże, i opuszczają ram y malo widła. W Kobietach Rubensa Szymborskiej:
43 T. Różew icz: Poezje zebrane. W rocław 1971, s. 663. 44 Zob. G ra b sk a: op. cit., s. 142—146.
... i am plifik a- cje poezji „pla stycznej”
P lasty k a ste atra liz o w a n a
E D W A R D B A L C E R Z ÎA N 36
P lastyczne p re-tek sty poezji
Ich chude sio stry w sta ły w cześniej, zan im się rozw idniło n a obrazie. I n ik t nie w idział, ja k gęsiego szły po nie zam alow anej stro n ie płótna.
Cudowność, baśniowość — staje się niekiedy agre syw ną groteskowością, np. w Komentarzach do fo
tografii W itolda Wirpszy. W tej przestrzeni poezji
wciąż od nowa organizuje się i w yśw ietla m it Do rian a Graya.
4. Transm utacyjne usiłowania poezji — zwracałem już na to uwagę — nie zawsze oznaczają rekonstru kcję w pełni artystycznych swoistości sztuki nie w erbalnej. Jakże często poezja odwołuje się do niższych, paraartystycznych lub zgoła nieartystycz nych porządków kultury. A więc: do znaków komu nikacji ikonicznej lub kom unikacji akustycznej, któ re nie są jeszcze m alarstw em czy muzyką, stanowią natom iast tworzywo, przeczucie, „brudnopis” tych sztuk. Można się zastanawiać, czy wiersz W ielem ira C hlebnikow a45, poetycka in terp retacja starohindu skiej m iniatury — przedstaw iającej Wisznu na sło niu splecionym z sylw etek kobiecych, ocala specy ficzne włąściwości grafiki. Nie ulega jednak w ątpli wości, że pełne odczytanie sensów tego w iersza wy maga znajomości tej właśnie m iniatury. Jej koncept to koncept plastyczny — trudno przekazywalny za pomocą słów. N iejednokrotnie plastyczne podteksty poezji sugerują konieczność w yobrażenia sobie um ow nych symboli kom unikacji ikonicznej. Są to symbole powszechnie akceptowane i same w sobie nie m ają żadnej w artości estetycznej. Dzieje się tak między innym i w Footballu Tadeusza Peipera. Wiersz opowiada o locie ptaka. W końcu okazuje się, że lot ptaka był lotem „piłki dzielnie kopniętej”. N ajbardziej zagadkowe inform acje pojaw iają się w drugiej części tekstu. Oto, czytamy, szybuje ptak —
45 w . Iw a n o w : O czerki po isto rii se m io tik i w SSSR.
k tó ry n a szczycie u m iałby być zdaniem z w iś n i46
Co to jest zdanie z wiśni? Mowa o drzewie czy o owocu? W liryce dosyć często pojawia się kw it nąca gałąź wiśni: czy gałąź przypomina zdanie? albo zdanie — gałąź? P tak um iałby być także:
czerw onym rozkazem radości w błękitnym cyrku, a, opadając, chłostał niebo ja k gniew na k reska
Skoro przedtem była mowa o „zdaniu”, w yrażenia „gniewna kreska” i „rozkaz radości” mogą być pe- ryfrazam i wykrzyknika. „Zdanie z wiśni” to zdanie rozkazujące. Graficzny kształt w ykrzyknika przypo m ina rysunek owocu wiśni. Ale nie tylko. W podob nej formie graficznej — zgodnie z konwencją ry sunkowego przedstaw iania przedmiotów w ruchu — narysowalibyśm y piłkę spadającą w dół. Otrzymu jem y trzy w arianty tej samej figury, z charaktery styczną dwudzielnością. U góry: pionowa kreska lub kilka kresek (jako „ślad” lotu piłki). U dołu: okrąg,
kółko, kropka.
Football je st wierszem-zagadką. W yjaśnienie poja
w ia się na końcu, ale w tekście istnieją poszlaki, które dają szansę wcześniejszego rozszyfrowania re
guł gry. Nie słowa, lecz wskazane słowami znaki kom unikacji ikonicznej są tu właśnie poszlakami ułatw iającym i popraw ne rozwiązanie: zobaczenie pta ka jako piłki.
Powtórzmy, iż byłoby uproszczeniem traktow anie
Footballu jako wiersza „mówiącego o sztuce”, o pla
styce artystycznej. Należałoby powiedzieć raczej, że takie wiersze apelują do nieartystycznych porząd
S zarady P eip e ra
4® Poezja polska 1914—1939. Antologia. W ybór i opracow anie R. M atuszew ski, S. P ollak. W arszaw a 1962, s. 386.
E D W A R D B A L C E R 2 ÎA N 38
K o nteksty i klasy fik acje
ków kom unikacji społecznej, które są m ateriałem sztuk plastycznych. Nie każde słowo wprowadzone do kolażu malarskiego, do film u czy do dzieła m u zycznego — reprezentuje literaturę. Może być sło wem mowy dziennikarskiej, elem entem subkodu jakiejś nauki, fragm entem językowej potoczności. Podobnie nie każdy znak z systemów niew erbal nych — w projektow any w scenariusz odbioru mo nologu lirycznego — byw a reprezentantem sztuki niew erbalnej. Rozróżnienia artystycznych, paraar- tystycznych i nieartystycznych kontekstów wiersza byw ają n ader uciążliwe, gdyż granice między tym i trzem a porządkam i zm ieniają się w dziejach kul tu ry . Sądzę jednak, iż w prowadzenie takich rozgra niczeń stanow i zupełnie elem entarny w arunek ba dań nad mechanizmami transm utacji.