Ryszard Brykowski
List otwarty do Państwowej Służby
Ochrony Zabytków
Ochrona Zabytków 47/3-4 (186-187), 394-396
LISTY DO REDAKCJI
List otwarty do Państwowej Służby Ochrony Zabytków
Ile polską kulturę kosztował m iniony czas P olski Ludow ej w zakresie ochrony zabytków — narodow ych dóbr kultury — oraz jakie były ów czesne uw arunko w ania polity czne i społeczne, a także losy niektórych niepokor nych ludzi zajmujących się ochro ną i próbujących w imię etyki swojego zaw odu przeciwstaw ić się nakazom tzw. linii partyjnej, wcale nie prostej w różnych okre sach, wykaże zapew ne sym po zjum zw ołane przez Stowarzysze nie Konserwatorów Zabytków na jesień br.
Dla uśw iadom ienia sobie ów czesnych strat wystarczy przypo m nieć że w latach 1962-1972 zniknęło z ojczystego krajobrazu ok. 10 000 (słownie: ok. dziesię ciu tysięcy) zabytków architektu ry od średniow iecza po nasze stu lecie (!). Wynika to z prostego p o r ó w n a n ia o p u b lik o w a n y c h w tych latach pierwszych dw óch spisów (w ykazów ) zabytków ar ch itek tu ry o bjętych ew idencją konserwatorską (co w edług ów czesnego rozum ienia oznaczało: prawem chronionych !). A prze cież wcześniej rozbierano zabytki m.in. w ramach słynnego rządo w ego zarządzenia nr 666 o p o rządkowaniu kraju ze zniszczeń wojennych, rozbierano na odb u dow ę Stolicy i na... szaber cegłą ! Pod kilof szły zamki, mury obron ne, kościoły na tzw. Ziemiach O d zyskanych i całe starówki, czego symbolem stała się Nysa (vide:
M emoriał w sprawie sta n u ochro n y zabytków w Polsce, Warszawa,
1. X.1956, mps.). Później zaś, po 1972 r. w ysadzone w pow ietrze gotyckie m łyny w e W rocławiu stały się sym bolem dalszych setek i tysięcy zniszczonych zabytków.
Wiem, podniosą się głosy, że przecież ludow e państw o chroni ło, rato w ało i o d b u d o w y w a ło również wiele zabytków. I będzie to prawda, bo ochrona zabytków i ich niszczenie w PRL, to dwie strony tego sam ego m edalu ! Wła dza ludowa w zgodzie z głoszo nymi hasłami „o wyzwoleniu spo łecznym ” oraz chcąc się przypo dobać „masom ludow ym ” patrzy ła przez palce w ciągu całych d z ie się c io le c i, g d y n isz c z o n o „pańskie” zamki, pałace i dwory. Sama walcząc z kapitalistyczno- kułackimi elem entam i doprow a dziła do szybkiego niszczenia k arczm , m ły n ó w , w ia tra k ó w , w szelkich u rz ąd ze ń g o sp o d ar czych, a gdy się tylko dało — również świątyń, bez w zględu na wyznanie (np. rom ańskie kościo ły na Zachodnim Pomorzu, cer kwie w lubelskiem i rzeszow- skiem, tu i ówdzie synagogi, te nie zniszczone w czasie okupa cji), bo to przecież były miejsca „ w s te c z n ic tw a i z a b o b o n u ”! Z drugiej strony „władza ludow a” chciała być widziana i odbierana przez swoich i przede wszystkim przez obcych jako władza nor malna, praw orządna i kulturalna. Była zresztą w kraju elita kultural na (stopniow o coraz odw ażniej sza), były środki m asow ego prze kazu, kształtowała się opinia spo łeczna i w pew nym stopniu trze ba się było z tym liczyć. To też tam, gdzie „władza ludow a” w i działa „swój interes” w o d bu do wie zabytków — odbudow yw ała, ale z o d b u d o w ą n a ro d o w e g o symbolu — Zamku Królewskiego w W arszaw ie zw lekała długo. O dbudow yw ano w ięc Starówki Warszawy i Gdańska, gorzej już było z wrocławską i szczecińską,
n a k a z y w a n o z a k ła d o m p ra cy i PGR-om odbudow yw ać w cze śniej niszczone zam ki, pałace i dwory, ba — chwaliliśmy się w śród sw oich i obcych naszą wspaniałą tolerancją z tytułu od budow y zamku w Malborku — siedziby krzyżactwa ! Była więc ochrona zabytków w minionym czasie przysłow iow ym „kwiat kiem do siermiężnego kożucha”, politycznym kwiatkiem.
A jak jest dzisiaj w okresie transform acji gospodarczo-eko- nomicznej oraz budow ania tzw. kapitalizmu i państwa prawa ?
Transform acja trw a, udziału prawa w zakresie ochrony zaby tków nie widać (np. niszczenie otoczenia i samej fary w Bieczu, ro zeb ranie osiem nastow iecznej plebanii w Siewierzu), a zabytka mi rządzi coraz bezwzględniej ka pitalizm, czyli pieniądz. Niestety, nie ten konserwatorski pieniądz, którego wciąż jest mało w stosun ku do potrzeb, ale, jak to w m i nionej epoce mówiono, „pieniądz krwiożerczego kapitalisty-dorob- kiewicza”. Bo jak inaczej m ożna określić to, co się dzieje w stre fach zabytkowych naszych miast i miasteczek, nie wyłączając kró lewskiego traktu w Stolicy, z za b y tk o w ą su b stan cją p a rte ró w miejskich zabudowy ? ! Z m oder nizowanymi rzekom o zgodnie ze w s p ó łc z e s n y m i z a s a d a m i, a w rzeczywistości barbarzyńsko przekształcanymi i przebudow y wanymi pomieszczeniami sklepo wymi oraz często mieszkalnymi, zamienianymi po wykupieniu na sklepy. I nie chodzi już o wnętrza tych pom ieszczeń, o niszczone sk lep ien ia, resztki sztukaterii, o ro z w alan e ściany d aw n eg o układu przestrzennego, wym ie
niane stare klatki schodow e na nowe, bo tego z zewnątrz osta tecznie nie w idać, lecz o ze wnętrzne oblicze fasad domów i kamienic. Bez żenady bowiem powiększa się wszystkie otwory: wejściowe, okienne i witryn skle powych, wprowadzając przy oka zji plastyk lub metal zaciera się podziały architektoniczne, gorzej, usuwa się je w całości, znikają z a b y tk o w e d re w n ia n e d rzw i i w ierzeje bram n e, kam ien n e i żeliwne odboje. Całe zaś ele wacje pokrywają stopniowo naj przeróżniejsze szyldy, reklam y i mrugające, kolorowe neony. W zabytkow ych dzielnicach miast coraz częściej wchodzi się w „no w oczesne” parterow e tunele, po nad którym i jakby się unosiły w innym św iecie, zaw ieszone w p ró ż n i g ó rn e k ondyg n acje n e o h is to ry c z n y c h , e k le k ty c z nych, secesyjnych czy m oderni stycznych elewacji (np. secesyjna kamienica narożna przy ulicach S ta ro m ie jsk ie j i D y re k cy jn ej w Katowicach, gdzie cały parter obm u ro w an o „w spaniałą”, ka mienną i „nowoczesną” rustyką). A na tych niegdyś zabytkowych, dzisiaj „nowoczesnych” parterach starych dom ów i kamienic zawie sza się dumnie tabliczki — znak zabytku i jego ochrony ! Prym w takiej dekoracji wiodą Katowi ce z ulicami Jana Kochanowskie go, 3-go Maja, Staromiejską.
Ten nasz polski kapitalizm i związana z nim ochrona zaby tków przypominają do złudzenia gierkowski mechanizm „budowa nia drugiej Polski”, kiedy rzeczy wiście budow ano now e dzielnice m ieszkan iow e i rów nocześnie rozwalano dawną zabytkową za budow ę, która długo jeszcze mo gła być użytkowana (np. „zniknę ła” wówczas jedna z pierzei ryn ku w Bytomiu, a wcześniej nieco zniszczono rynek katowicki).
Ale to wszystko razem — „małe piw o” — jak mówią w Stolicy ! Są przecież w chronionej prawem zabytkowej strefie miast wolne z różnych przyczyn parcele. Zre sztą niekoniecznie muszą to być p a r c e le n ie z a b u d o w a n e , b o w kapitaliźmie można, byleby był kapitał, wykupić miejską działkę wraz z budynkiem, a wówczas już tylko „hulaj dusza bez kontu- sza” ! Od razu powstaje rzekomo
now oczesna architektura, a k o mu się nie podoba, temu na p o hybel ! Nieważna jest forma, bry ła, barwa. Byleby było szkło, m e tal, plastyk i kolorow o ! A jeżeli tuż obok znajduje się szacowny gotycki kościół p. w. św. św. D o roty, Stanisława i Wacława z XIV wieku, jak na ulicy Świdnickiej we Wrocławiu, to już tylko jego „wi n a”, że przez tyle w ieków prze trwał ! Kapitalizm czyni cuda, więc już stoi w odległości nieca łych o m etrów od wspom nianego zabytku now y dom handlowy — agresyw ny dziwoląg o „nowo czesnej” bryle i barwie, od któ rych zaczynają boleć zęby. Być może, to cudo nowoczesności by łoby naw et do przyjęcia (bo cze góż to ludzie nie budują) w in nym miejscu, we współcześnie budowanej dzielnicy Wrocławia. Tutaj jednak na ulicy Świdnickiej, tuż o b o k czternastow iecznego wspaniałego kościoła gotyckiego, gmachu opery i w niewielkiej o d ległości położonego drugiego go ty ck ieg o , p ie tn a s to w ie c z n e g o kościoła p. w. Bożego Ciała, ta „nowoczesna wartość kulturow a” jest nie do przyjęcia ! W tym miej scu i w tym otoczeniu ! Została ona bowiem zrealizowana z bra kiem elem entarn ego szacunku dla dzieł architektury minionych w ieków i dla działających nie gdyś budow niczych. Świadczy o a ro g a n c ji d la p rz e s z ło ś c i, 0 wielkim zadufaniu zlecających 1 projektujących — liczy się tylko biznes i jego reklama.
W tym miejscu trzeba postawić pytanie — gdzie byli miejski ar chitekt oraz miejski i wojewódzki konserw ator zabytków, gdy przy szło zatwierdzać projekt i w yda wać zgodę na jego realizację ? Czy nie zadrżała nikom u ręka w cz asie sk ła d a n ia p o d p isu ? A może znów mamy, jak w m i nionej przeszłości, now e uw arun kowania krępujące prawidłow e decyzje ...?
W spom niany dom handlow y nie jest jedyną „jaskółką” n ow o czesności zrealizowaną już w za bytkowej strefie wrocławskiej sta rówki. Kolejną jest Dom Pomor skiego Banku Kredytowego przy ulicy Odrzańskiej. Prawda, tutaj można dopatrzeć się nieco dobrej woli ze strony projektanta (ów) i podjęcia pewnej próby dostoso
wania elewacji do miejsca, w któ rym budow la się znalazła. Ale p o mimo to napraw dę byłoby lepiej dla budow li i jej autora (ów), gdy by ten budynek w zniesiono poza zabytkową strefą !
Przemierzając kraj w czas w a kacyjny 1994 r. aż dziw bierze, że im mniejsze miasteczko ( exem
p lu m Dobczyce czy Myślenice),
tym potrafiono tam lepiej, harmo- nijniej, z umiarem i kulturą p o wiązać przeszłość z teraźniejszo ścią. Udaje się to naw et niekiedy w większych miastach, jak np. w Przemyślu, chociaż już w Ra domiu, przy widocznych dobrych chęciach dostosowania nowej za budow y na obrzeżach staromiej skiej dzielnicy do dawnej, efekty nie są najlepsze (np. przy ulicach Mikołaja Reja i gen. Leopolda O kulickiego). Ale im w iększa aglomeracja miejska tym jest go rzej. Zaś w Stolicy na Śtarym Mie ście kruszy się z woli jednego Pa na Restauratora resztki ocalałych z zagłady miasta autentycznych gotyckich m urów piwniczych ! I to w przeddzień obchodów 50- tej rocznicy Powstania Warszaw skiego !
Panie i P an ow ie K onserw a torzy Zabytków!
Nie ulega wątpliwości, że Pań stwo znacie te sprawy lepiej, ob szerniej, na bieżąco, ze swojej co dziennej trudnej i odpow iedzial nej pracy i m ożecie służyć masą interesujących przykładów. Zdzi wić Was jedynie może, że p od no szę larum na tem at miejskiej za budowy, a nie na temat mojej „działki” — jaką jest drew niana a rc h ite k tu ra i b u d o w n ic tw o , zwłaszcza sakralne. Ale o czymż tu pisać ? Kościoły — zwłaszcza te drew niane — wciąż płoną, in ne są radykalnie „odnaw iane” i m odernizow ane, pozbaw iane swych cech stylowych (aby w spo mnieć tylko o 8 szesnastowiecz- nych kościo łach d rew n ian y ch z re g io n u w ie lu ń s k ie g o ) , a o tych, przy których wyrosły n o w e , m u ro w a n e ś w ią ty n ie stra c h w s p o m n ie ć , jak część z nich wygląda i co je czeka. Drewniane cerkwie, te wciąż je szcze opuszczone i nie zagospo darowane, na razie tu i ówdzie remontuje się, chociaż podnoszą się w związku z tym nierozważne
głosy „o antypolskiej polityce” i zapomina się, że w czasie „inter- n a c jo n a listy c z n y c h , lu d o w y ch rządów ” zniszczono ponad 280 cerkwi ! Resztka ocalałych dw o rów i pałaców, niegdyś jako tako k o n se rw o w a n y c h , p a d a teraz wraz z PGR-ami, inne — w ykupy w ane przez polski i obcy kapitał — też są zagrożone. Młynów, karczm, w iatraków czy foluszy praktycznie już nie ma, chyba że w m uzeach architektury po d ot wartym niebem . W skansenach, których dalsza b udow a została praktycznie powstrzymana z bra ku odpow iednich funduszy. Do
n ied aw n a w ięc jeszcze trw ała miejska mieszkalna substancja za bytkowa, teraz i na nią przyszedł czas ostateczny (np. w tej chwili „dobija się” ostatnią elew ację przy ul. 3-go Maja nr 13 w Katowi cach, najskromniejszą, ale bogat szych i nieokaleczonych już na tej ulicy nie ma). A wszystko to dzie je się „na oczach” Państwowej Służby O chrony Zabytków !
D rod zy M iejscy i W ojew ódz cy K o n serw ato rzy Z abytków z G en eraln ym na c z e le !
Czy dopraw dy nie stać nas na o ch ro n ę n aszeg o n a ro d o w eg o
dziedzictwa dla przyszłych poko leń ?! Na pełnienie tej Służby, do jakiej zaciągnęliśmy się ochotni czo i dobrowolnie, bez nakazów i poleceń ? A może nie ma pra wnych możliwości dla realizowa nia ochrony materialnej spuścizny narodowej, bo nie mogę przyjąć do wiadomości, że po prostu nie w ypada w ostatnich latach XX stulecia zajmować się nie tylko takim i drobiazgam i-m rzonkam i, jak gotyckie cegły warszawskiej piwnicy, ale również kościołami i miejskimi kamienicami.
Z poważaniem
R yszard Brykowski
Sierpień 1994 PS. Na koniec jeszcze jedno zasadnicze pytanie: czy istnieją w spólnie przedyskutow ane i przyjęte (lub raczej wciąż dyskutow ane i weryfikowane) zasady konserw atorskiego postępow ania, czy też zasad tych jest tyle, ilu Wojewódzkich i Miejskich Konserwatorów Zabytków ? !