• Nie Znaleziono Wyników

Czy przyjmowałem hipotezę Kallenbacha w genezie "Improwizacji" z III części "Dziadów"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czy przyjmowałem hipotezę Kallenbacha w genezie "Improwizacji" z III części "Dziadów""

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Konrad Górski

Czy przyjmowałem hipotezę

Kallenbacha w genezie

"Improwizacji" z III części "Dziadów"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 58/4, 501-505

(2)

K O N R A D GÖ RSK I

CZY PR ZY JM O W A ŁEM H IPO T E Z Ę KA LLEN BA CHA O G ENEZIE „IM PR O W IZ A C JI” Z III CZĘŚCI „D ZIA D Ó W ”

W życiu n au ko w ym m ogą się zdarzać różne sytuacje, a le tak i w y padek , żeby ktoś napisaw szy d w ie ro zp raw y , w k tó ry ch zarów no bez­ pośrednio, ja k i pośrednio zw alczał pew ien pogląd, został przed staw io n y św ia tu jako zw olennik i w yznaw ca tegoż zw alczanego poglądu, je s t czym ś ch yba bez precedensu. A jed n ak coś podobnego p rzydarzyło się w łaśnie niżej podpisanem u. P osłu ch ajm y tej sensacyjnej i b u d u jącej histo rii.

W w y d an ym o statnio now ym tom ie K ro n ik i życia i twórczości M ic­

kiewicza, dotyczącym la t 1832— 1834 i opracow anym przez d r M arię D er-

nałow iczów nę (W arszaw a 1966), m a te ria ł w spom nieniow y zw iązany z h i­ sto rią p ow staw ania III części Dziadów został skom entow any przez a u ­ to rk ę w n a stę p u jąc y m p rzy p isk u (s. 31):

Teza K a llen b a ch a (O I m p r o w i z a c j i K o n r a d a . — Pam . T ow . liter. R. 4: 1890 s. 3— 33; A. M., II 33— 40, 54— 55) o ty m , że W ielk a Im p row izacja b y ła zarod­ k iem całej III cz. D z ia d ó w , p o w sta ły m n a jp ie r w i n ie z a le ż n ie od scen w ię z ie n ­ n y ch , p rzy jęta zasad n iczo ró w n ież p rzez in n y c h b ad aczy (por. K lein er, II cz. 1 s. 418— 419 przyp.; K. G órski: L i t e r a t u r a a p r ą d y u m y s ł o w e . W arszaw a 1938 s. 79) została zrew id o w a n a w pracy S. P ig o n ia : P i e r w s z y z a w i ą z e k III czę ści

„D z i a d ó w ” (Z a w s z e o N im , 70— 89). Na p o d sta w ie badań a u tografów , listó w

p o ety i św ia d e c tw w sp ó łczesn y ch zostało w niej stw ierd zo n e, że W ielk a Im ­ p ro w iza cja „nie b y ła ow ocem eru p cji n iesp o d ziew a n ej i sp on tan iczn ej, a le zo­ sta ła za p la n o w a n a p rzez tw ó rcę św ia d o m ie jako sy m etry czn y człon str u k tu ­ ra ln y , jako w y n ik sy tu a cji p sy ch iczn ej od d an ej w scen ie I”, n a p isa n ej lu b też zap la n o w a n ej przez p o etę jako scen a pop rzed zająca Im p row izację i o rg a ­ n ic z n ie z nią zw iązan ej, i jako „kon ieczn a p rzesła n k a dla scen y V z W id zen iem ks. P io tr a ”.

Z acznijm y n ap rzód od ścisłego podania hipotezy K allenbacha. W streszczeniu d r M. D ernałow icz rzecz sprow adza się tylk o do k o lej­ ności chronologicznej pow staw ania poszczególnych scen drezdeńskiego d ra m a tu , gdy K allenbachow i chodziło o coś znacznie w ięcej. W jego u jęciu Im prow izacja była liryczn ym w ybuchem , p ow stałym w sposób n ieoczekiw any d la samego poety i bez żadnego zw iązku z m yślą o

pisa-12 — P a m ię tn ik L itera ck i 1967. z . 4

(3)

502 K O N R A D G Ó R S K I

n iu now ej części Dziadów. B yła — jak p isał K allen b ach — ow ym „g ro ­ m em nie roztopionym w łzy ” , zaskoczyła n iejak o sam ego tw órcę jak o w y ra z b u n tu , a k tu a ln ie przeżyw anego owej pam iętn ej nocy, gdy Im p r o ­

wizację napisał. D opiero po opanow aniu się M ickiew icz p ostano w ił w y ­

zyskać ów liry czn y w ybuch, czyniąc go kam ieniem w ęg ielny m d ra m a tu . Nie o kolejność pisania poszczególnych części w cześniej zaplanow anego u tw o ru chodziło zatem K allenbachow i, lecz o nie p rzew idzian ą d ro g ę w yłon ienia się d ra m a tu z czegoś, co w chw ili po w staw ania było ty lk o w y razem w ew n ętrzn ej b u rzy uczuć.

G dy zetknąłem się po raz pierw szy z tą hipotezą, w y d ała m i się ona czym ś zupełnie niepraw dopodobnym , choćby ze stanow iska psychologii tw órczości. P isan ie w szelkie, a pisanie u tw o ru w ierszow anego tym b a r­ dziej, w ym aga d y sta n su psychicznego wobec m a te ria łu osobistych p rz e ­ żyć, k tó re a u to r w y zysku je jako tw orzyw o d la swego dzieła. J u ż ten o sta tn i w zgląd czynił w m oich oczach hipotezę K allen b ach a czym ś nie do przyjęcia, a w niknięcie w zdum iew ająco ko n sek w en tn ie p rzep ro w a­ dzoną s tru k tu rę Improwizacji, jako sceny d ram aty czn ej, ro zg ryw ającej się m iędzy b u n tu ją c y m się przeciw u stro jo w i św iata człow iekiem i tegoż ś w ia ta Stw órcą, przekonało m nie do resz ty o zupełnej błędności pojm o­ w an ia Im prow izacji przez K allenbacha. W ynik m oich ówczesnych roz­ w ażań zaw arłem w pracy: Racjonalizm i m is ty k a w Im p row iza cji K o n ­

rada, ogłoszonej w 1922 r. w „P rzeglądzie W arszaw skim ” i p rze d ru k o ­

w a n e j w zbiorze a rty k u łó w i studiów pt. L iteratu ra a prąd y u m y s ło w e (W arszaw a 1938).

Szczegółową analizę s tru k tu ra ln ą Im prow izacji w w y m ien io n ej p ra c y poprzedziłem dłuższym w stępem , w k tó ry m , k reśląc ew olucję p o e ty w jego stosunku do Boga pod w pływ em tragicznej sy tu a c ji naro d u , do­ wodziłem , że p ro b lem aty k a m o raln o -relig ijn a Konrada Wallenroda za­ w ie ra w sobie ju ż cały zak res buntow niczych reflek sji i uczuć, potem odtw orzonych w Improwizacji. N akreśliw szy h isto rię owego b u n tu przed w y jazdem p oety do Rosji, pisałem dalej tak (s. 72— 73):

Bunt ten odtworzył potem w Improwizacji.

Sform ułow anie to: „odtworzył potem ” — może się komu w yda dziwnym , albowiem tak potężnie i sugestyw nie działa na nas Improwizacja, że przestaje ona dla nas istnieć jako utwór literacki, jako dzieło sztuki; gotow iśm y u w ie­ rzyć, że M ickiewicz, pisząc Improwizację, aktualnie przeżyw ał bunt przeciw Bogu, nie potrafim y już oddzielić twórcy od dzieła. A le proste i krótkie w niknięcie w psychologię twórcy przekonywa, że M ickiew icz tej nocy pa­ m iętnej, gdy Improwizację pisał, buntu przeciw Bogu aktualnie przeżywać już nie mógł, bo gdyby w tedy w łaśn ie tak potężne uczucie w sobie m iał, toby nie pisał, nie m ógłby m yśleć o pisaniu. Owej nocy, w której niesłychany poryw natchnienia zm usił poetę do stw orzenia tego tytanicznego utworu, M ickiew icz wiedział, że jego bunt należy już do przeszłości, ale do przeszłości jeszcze dostatecznie bliskiej, aby w odtworzeniu jej puls życia b ył równie

(4)

silny, a m oże naw et silniejszy, niż to było w rzeczywistości. Wszak często św ieże w spom nienie m ocnego przeżycia może się okazać silniejsze i bogatsze od sam ego przeżycia. W ydaje się, że coś podobnego zaszło i przy tworzeniu

I m p r o w i z a c j i . W D zia d a ch w ileńskich Gustaw życie sw oje ścisnął w krótkie trzy godziny, w I m p r o w i z a c j i Konrad zawarł w jednej rozm owie z Bogiem cały okres w alk i szam otań się etycznych i religijnych poety od czasu K o n r a d a

W a lle n ro d a . Te w alki i zm agania osiągnęły po upadku powstania listopado­ w ego swój punkt kulm inacyjny i w tej ostatniej, najpotężniejszej postaci zo­ stały tu zobrazowane.

Ten wzgląd psychologiczny pozwoli nam spojrzeć na I m p r o w iz a c j ę jako na przeżycie wtórne, artystyczne.

W szystko, co n a stę p u je w m ojej rozpraw ie po ty c h słow ach, u w y ­ d a tn ia isto tę Im prow iza cji jako sceny d ram aty czn ej, k tó ra całą sw oją p ro b lem aty k ą i całym przebiegiem p rzygotow uje n as do rozw iązania za­ gadki cierp ien ia narodow ego w W id zen iu ks. P io tra , a ty m sam ym s ta ­ now i w zasadniczym pom yśle pierw szy człon m istycznego d ram a tu , w y ­ jaśniającego, dlaczego naró d polski cierp i bez w iny.

W alcząc w te n sposób (pośrednio, bo nie o polem ikę m i w ty m w y ­ padku chodziło) z h ipotezą K allenbacha, nie w ym ieniałem jego nazw iska. Nie było to potrzebn e. D rugie w ydanie jego m onografii o M ickiewiczu niedaw no się ukazało i w szyscy zn ający spraw ę doskonale się m ogli

zorientow ać, czyj pogląd k ategorycznie odrzucam .

W k ilk an aście la t potem w róciłem znów do p ro b lem aty k i III części

Dziadów. T ym razem chodziło m i o u stalen ie m iejsca, jak ie zajm u je ten

u tw ó r w dziejach litera c k ic h m itu o P ro m eteuszu, i to pozwoliło m i na dalsze w nik n ięcie w s tru k tu rę Im prow izacji jako b u n tu człow ieka, k tó ry jest zarazem a rty s tą , poetą, spokrew nionym dzięki geniuszow i tw órcze­ m u ze S tw ó rcą św iata. R eflek sje te d o jrzew ały w e m nie przez k ilk a lat, streszczenie ich jako zapow iedź re fe ra tu zgłosiłem n a III M iędzynaro­ dow y Zjazd S law istów w B elgradzie, p ro je k to w a n y n a jesień 1939 i n ie ­ doszły do sk u tk u po w y b u ch u d ru g iej w o jn y św iatow ej. N apisałem now ą ro zpraw ę w r. 1940, a ogłosiłem ją dopiero w 9 lat później w Księdze pa­

m ią tk o w e j ku uczczeniu 40-lecia p racy naukow ej Ju liu sza K lein era (1949).

We w stęp n y ch rozw ażaniach uw ażałem za stosow ne uzasadnić, dlaczego piszę now ą p ra c ę o Improwizacji, i sform ułow ałem to ta k (s. 251):

Muszę w reszcie w yjaśnić stosunek niniejszej pracy do ogłoszonego przeze m nie w roku 1922 studium R a c jo n a liz m i m i s t y k a w I m p r o w i z a c j i K o n ra d a . Punktem w yjścia tam tego szkicu było dochodzenie psychologiczno-genetyczne. W alczyłem z hipotezą K allenbacha, że I m p r o w iz a c j a zaskoczyła poetę jako jakiś „grom nie roztopiony w łz y ”, że była bezpośrednim wybuchem aktualnie przeżyw anego buntu przeciw Bogu, i że dopiero po opanowaniu się poeta zużytkował swój liryczny w ylew , czyniąc zeń kam ień w ęgieln y nowego utworu. Próbowałem udowadniać, że struktura w ew nętrzna I m p r o w i z a c j i prze­ czy tej hipotezie, i dziś w dalszym ciągu jestem tego zdania.

(5)

50 4 K O N R A D G Ó R S K I

C y taty z obu m oich ro zp ra w (z r. 1922 i 1940) chyb a w ystarczą, a b y zapytać d r M. D ernałow iczów nę, n a jak iej p odstaw ie czyni m nie zw o­ lennikiem poglądu; k tó ry k o n sek w en tn ie w dw óch p rac a c h zw alczałem . A u to rk a odsyła c z y teln ik a do s. 79 m ojej książki L itera tu ra a p r ą d y

u m y s ło w e , gdzie z n a jd u je się p rz e d ru k ro zp raw y z 1922 rok u. Jak ież z d a ­

nie n a tej stro n icy m ogło dać asu m p t do tw ierd zen ia ta k bardzo o d le ­ głego od h isto ry czn ej p raw d y ? C hyba ty lk o słow a n astę p u jąc e :

M ickiewicz, pisząc Prolog i pierwszą scenę w ięzienną Dziadów drezdeń­ skich już po stw orzeniu Improwizacji, starał się filozoficznie i psychologicznie uzasadnić Improwizacją.

M ogłem tu ta j m ieć oczyw iście na m yśli ty lk o chronologiczną k o ­ lejność po w staw an ia poszczególnych scen u tw o ru w ram a ch zarysow anego ogólnie planu, ale w żad n ym razie nie K allenbach o w sk ie ujęcie genezy całego utw o ru . P isan ie scen d ra m a tu w cale nie w tej kolejności, w ja k ie j one w y stę p u ją w ostateczn y m tekście, jest bardzo częstym i znanym f a k ­ tem z zakresu psychologii p oetyckiego tw o rzen ia; klasy czny m tego p rz y ­ kładem może być nie dokończony D em etrius S chillera. O drobina z astan o ­ w ienia w y starczała, aby w św ie tle całego k o n tek stu ro zp ra w y o ra c jo n a ­ lizm ie i m isty ce w Im p r o w iz a c ji K o nrad a nie posądzać m nie o w y zn aw a­ nie hipotezy, k tó rą ta m w łaśn ie zw alczałem . Ale tu dochodzim y do w ła ­ ściwego źródła popełnionego przez d r M. D ernałow iczów nę błędu.

A u to rk a m oże p rze c z y ta ła ro zp raw ę z 1922 r. (przypuszczam , że ją n a j­ w yżej przek artk o w ała), ale ją c y tu je w b ib liog rafii źródeł sw ojej K r o ­

n i k i ; nie c y tu je n a to m ia st ro zp ra w y z 1940 r. (P rzezw yciężenie p r o m e ­ te iz m u w III cz. „Dziadów”) i ch y b a jej nie czytała. T ak w olno m i p rz y ­

puszczać, skoro czyni m nie zw olennikiem hipotezy K allen b ach a w b rew tem u, co expressis verbis w 1940 r. o tej h ipotezie n apisałem i tu ta j przytoczyłem . G d y b y znała te słowa, nie m ogłaby w ysuw ać podobnego tw ierdzen ia. A lbow iem w łaściw y m źródłem jej b łęd u są nie m oje oby­ dw ie prace, ty lk o ro zp ra w k a S tan isław a Pigonia, n a k tó rą się a u to rk a w swoim p rzy p isk u n a s. 31 pow ołuje.

R ozpraw a ta zo stała w ygłoszona jako re fe ra t n a Sesji M ickiew iczow ­ skiej PA N w d n iu 7 g ru d n ia 1955. P ro f. P igoń w ystęp o w ał w n iej jako ten, co się p ierw szy h ip o tezie K allen b ach a przeciw staw ia; dotychczasow i badacze m ieli jak ob y bez w y ją tk u z n ią się solidaryzow ać. O m oich p racach n a te m a t Im p ro w iza cji nie było w refe ra c ie w zm ianki. W obec te ­ go zabierając głos w d y sk u sji przypom niałem o ty m , co pisałem już w 1922 roku. N a to prof. P ig o ń odpow iedział, że to się nie w iąże z jego tem atem , bo m oja ro zp ra w k a b y ła in te rp re ta c ją , ale nie dochodzeniem genetycznym . D ziw ną w y d a ła m i się ta odpowiedź z dw óch względów. Po p ierw sze — ro zp raw a m o ja b y ła nie ty lk o in te rp re ta c ją , ale przede

(6)

w szystkim an alizą s tr u k tu ra ln ą u tw o ru (p o m ijając rozw ażania o psy­ chologii tw órczości poetyckiej) i w y n ik i te j an alizy u w y d a tn ia ły n ie ­ możliwość p o jm o w an ia Im pro w iza cji jak o czegoś, co b y m ożna uznać za w ynik nieopanow anego lirycznego w y b u c h u . P o d ru g ie — prof. P i­ goń grom adząc a rg u m e n ty przeciw h ip o tezie K alle n b a c h a odw oływ ał się w swej rozp raw ce zarów no do cech s tru k tu ra ln y c h Im prowizacji, jak i do sw ojej in te rp re ta c ji tego u tw o ru . — T oteż odpow iedź prof. Pigonia m ogłem zrozum ieć ty lk o jak o w y ra z jego p rzeko nan ia, że m oje a rg u ­ m enty nie w y sta rc z a ją d la obalenia h ip o tezy K allenb ach a, i w obec tego dalszej d y sk u sji nie prow adziłem .

Ale m oje w y stąp ien ie nie pozostało bez k o nsek w encji. D ru k u jąc swo­ ją rozpraw ę o pierw szy m zaw iązku III części D ziadów w zbiorze a r ty k u ­ łów i studiów pt. Z a w sze o N im , prof. P ig o ń c y tu je poglądy Ju liu sza K lein era jako zw olennika h ipo tezy K allen b ach a, acz z pew nym i o g ran i­ czeniam i, i dodaje do tego n a stę p u ją c y p rzy p ise k (s. 74):

J. K leiner M i c k i e w i c z t. II: D z ie j e K o n r a d a , cz. I, Lublin 1918, s. 416 i n. Podobnie przyjm ow ał K. Górski w rozprawie R a c j o n a l i z m i m i s t y k a w I m p r o ­

w iz a c j i K o n r a d a , gdzie czytamy: „M ickiewicz, pisząc P ro lo g i pierwszą scenę więzienną [. . . ] już po stw orzeniu I m p r o w i z a c j i , starał s i ę .. itd. Zob. w książce L it e r a tu r a a p r ą d y u m y s ł o w e , W arszawa 1938, s. 79.

Jesteśm y w ięc u źródła p rzy p isk u d r M. D ernałow iczów ny, k tó ra nie tylko nie zapoznała się d o k ład n ie z lite r a tu r ą przedm iotu, ale — co gorsza — p rzysięgała in verba magistri. O p rzy p isk u prof. Pigonia w je­ go książce Zaw sze o N i m w ied ziałem oczyw iście od chw ili jej uk azan ia się, tzn. od r. 1960, ale postan o w iłem n a to zn iekształcen ie rzeczyw isto­ ści historycznej nie reagow ać. K iero w ałem się lekkom yślnym — jak się okazuje — prześw iadczeniem , że k to k o lw iek zechce w przyszłości zabierać głos w sp raw ie hipo tezy K allen b ach a, zapozna się z lite r a tu r ą przedm iotu i treści p rzy pisk u prof. P ig o nia dalej kolportow ać nie b ę­ dzie. O m yliłem się n iew ątp liw ie, ale dziś ju ż m ilczeć nie mogę. Dzieło tak ie jak k ro n ik a życia i tw órczości jakiegoś a u to ra jest podręcznikiem faktograficzny m , w k tó ry m w szystko m u si b yć o p a rte n a w iarogodnych źródłach i podane w ab so lu tn ej z n im i zgodności. G d yb y m iało być in a ­ czej, któż b y chciał tak ie dzieło kupow ać i z niego korzystać! Jeśli m oże ono zaw ierać h isto ryczn e fałsze, tra c i w szelk ą ra c ję b y tu , w szelki cel i pożytek p rak ty czn y , d la k tórego zostało n ap isan e. I dlatego nie m ogę się w tej chw ili kierow ać żadnym i w zględam i, k tó re by m i nak azy w ały p rzejść nad tą sp raw ą do po rząd k u . Je śli d ojdzie k iedy do drugiego w y d an ia K ro n ik i opracow anej przez d r M. D ernałow iczów nę, a u to rk a b ę­ dzie m usiała p rzy p ise k na str. 31 albo zu p ełn ie usunąć, albo go zre­ dagow ać zgodnie z h isto ry czn ą praw d ą.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Można zaprosić znajomego poetę, który będzie czytał swoje wiersze, można zaprezentować poezję własną lub ulubione utwory innych, można też zorganizować spotkanie z

Można zaprosić znajomego poetę, który będzie czytał swoje wiersze, można zaprezentować poezję własną lub ulubione utwory innych, można też zorganizować spotkanie z

Jak to się jednak dzieje, że przy czytaniu poematu nie odbieramy wrażenia chaosu czy rozmaitości stylów, lecz struktura stylistyczna tego tekstu jawi się nam jako twór

Na wszelki wypadek mama włożyła jednak do pieca o kawałek węgla więcej, żeby się chłopiec wygrzał.. Skąd jest węgiel Bolek

o Obraz dowolnego punktu w zwierciadle powstaje w wyniku przecięcia się co najmniej dwóch promieni odbitych( obraz rzeczywisty) lub przedłużeń promieni odbitych( obraz pozorny). o

Żeby sprawdzić, czy słowo jest postaci ww R w można policzyć jego długość (musi to być liczba postaci 3k) a następnie użyć 3 liczników zmieniających się odpowiednio od 1 do

skąd pewny jestem, że i choroba tężej mię ciśnie, wszakciż nie mogę uwolnić serca mojego od ciężaru umartwień przebojem doń się wdzierającego, i zda mi

Jakie jest prawdopodobieństwo, że suma dwóch na chybił trafił wybranych liczb dodatnich, z których każda jest nie większa od jedności, jest nie większa od jedności, a ich