Roman Wołoszyński
O "rewelacjach" na temat Ignacego
Krasickiego
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 48/3, 92-115
D
Y
S
K
U
S
J
E
ROMAN WOŁOSZYNSKI
O „REW ELA CJA CH “ NA TEM AT IGNACEGO KRASICK IEGO P rzed dwom a laty ukazał się a rty k u ł W itolda Łukaszew icza pt.
P rzy czy n e k do działalności społeczno-gospodarczej biskupa Ignacego Krasickiego na W arm ii w latach 1767— 1774 1. A rty k u ł od razu
zwrócił uw agę in teresu jący ch się K rasickim historyków litera tu ry , był żywo d yskutow any i dzisiaj nie k ry je już w ielu zagadek. Po niew aż p raca Łukaszew icza zaw iera ostro sform ułow ane stw ierdze nia podw ażające dobrą n a ogół opinię, jak ą cieszył się K rasicki u b a daczy lite ra tu ry , należy się zastanow ić, o ile stw ierdzenia owe odpo w iadają praw dzie.
W itold Łukaszew icz odnalazł w zbiorach Jab ło n n y należących niegdyś do p ry m asa M ichała Jerzego Poniatow skiego (obecnie w A r chiw um G łów nym A k t D aw nych w W arszawie), w p ap ierach sek re tarz a królew skiego K a je ta n a Ghigiottiego, now e m ate ria ły do bio grafii Krasickiego, ściśle — do jego rządów na W arm ii w latach 1768— 1772. „W im ię p raw d y n au k o w e j“ Łukaszew icz opracow ał odnalezione d okum enty i poddał je zabiegom in te rp re ta c y jn y m w oparciu o biografię B iskupa W arm ińskiego.
Taką pomoc h isto ry k a dla badacza lite ra tu ry m ożna by tylko po chwalić. Nie trzeb a podkreślać, że w szelkie nowe archiw alia m ają sw oją w artość już jak o surow iec, a rzeteln a i w nikliw a in te rp re tac ja historyczna jest pomocą nieocenioną, n iejednokrotnie w prost niezbędną. N iestety, o p racy Łukaszew icza nie m ożna powiedzieć, że jest w nikliw a lub rzetelna. Co więcej, nie posiada rów nież w a r tości sposób, w jak i a u to r udostępnił nieznane dotychczas dokum en ty. Podał je bowiem w tekście P rzy czy n k a tylk o w streszczeniu, na końcu zaś dołączył ich fotokopie, tak jednak nieczytelne, że p ra k tycznie nie m ożna z nich korzystać.
1 W. Ł u k a s z e w i c z , P rzyczyn ek do działalności społeczno-gospodar
czej biskupa Ignacego K rasickiego na W arm ii w latach 1767—1774. P r a c e
„ R E W E L A C J E “ O K R A S I C K I M
9 3
P rzyczyn ek składa się z trzech części. Część druga poświęcona
jest om ówieniu roli Krasickiego przy w prow adzaniu na W arm ii w r. 1769 nowej ordynacji świadczeń chłopskich oraz akcji sufragana w arm ińskiego Zehm ena w obronie chłopów. Część tę poprzedził au to r zarysem biograficznym Krasickiego przed r. 1769, zaś w części trzeciej zajął się głównie postaw ą XBW w okresie pierwszego roz bioru. Część druga, najw ażniejsza, oparta jest w łaśnie na nowo odnalezionych archiw aliach Ghigiottiego, nią też trzeba się zająć przede wszystkim .
*
W ujęciu au to ra P rzyczyn ka spraw a w yglądała następująco: w r. 1768, w związku z w ypadkam i spowodowanym i przez konfe derację barską, K rasicki m usiał przerw ać pobyt w W arszawie, po rzucić stołeczne zabaw y salonowe i niejako przym usow o osiąść na dłużej w H eilsbergu. Tu zajął się zabaw am i literackim i oraz zwięk szaniem swoich dochodów. W tym celu
Wiosną 1769 r. Krasicki za zgodą kapituły zaakceptował zasady nowej or dynacji świadczeń w naturze i w pieniądzu ze strony różnych kategorii chłopów w dobrach biskupich i kapitulnych [...] [s. 214].
Nowa o rdynacja zwiększała świadczenia chłopskie o 100%, a cza sem i znacznie więcej. Chłopi odm awiali płacenia niespraw iedliw ie w ym ierzonych danin, słali supliki i buntow ali się. Nie bacząc n a to, biskup i kapituła w czasie żniw 1769 r. ściągali daniny w edług nowej ordynacji środkam i przym usu fizycznego. Chłopi się opierali. Na W arm ii zapanow ał terro r. „K onne zb iry “ biskupa K rasickiego siekły chłopów rózgami, opornych bito pałkam i, a naw et zabijano.
Krasicki zaprezentował się ludności Warmii jako drapieżny w ielki feudał, skory do w yciśnięcia dosłownie „ostatniego potu“ z poddanych chło pów. [...] [Pomagała mu w tym] drapieżna i zachłanna na chłopską krwa w icę kapituła fromborska [s. 216].
Jed yn ie su fragan w arm iński Zehm en stanął w obronie chłopów, przeciw staw ił się k ap itu le i podjął w W arszawie staran ia — w n u n cjaturze i u króla — o zniesienie nowej ordynacji. Ale nie p rzy nosiło to skutku. K rasicki pozostawał głuchy na chłopskie lam enty. Ucisk w zrastał. Na W arm ii „widać było coraz w yraźniej sygnały antyfeudalnego pow stania chłopskiego“ (s. 217).
Zrozpaczeni chłopi, wyczerpawszy swoją cierpliwość w suplikach do Krasickiego i kapituły [...], mieli jedno wyjście: powstać z widłami, siekierami, cepami i głowniami, uderzyć na zamek w Heilsbergu i kapi
9 4 R O M A N W O Ł O S Z Y Ń S K I
tułę w e Fromborku, spalić te rezydencje i ich zabudowania folwarczne, a potem pójść, gdzie oczy poniosą, pozostawiając Warmię zniszczoną i bezludną [s. 217].
K rasicki, p rzerażony tak im obrotem rzeczy, w obawie przed ża- k erią postąpił następująco:
Na okres największego nasilenia wzburzenia na w si w yniósł się „na ku rację“ za granicę i zabaw ił tam parę m iesięcy. Powrócił do Heilsberga dopiero w listopadzie 1769 roku, gdy się nieco uciszyło, i siedział samot nie w sw oim zamku jako odyniec w mateczniku, węsząc dokoła. Konne zbiory w biskupich barwach um acniały kijami lud w wierności dla swego pasterza [s. 217].
Proszę zapam iętać ten przydługi cytat.
Tym czasem — pisze dalej Łukaszew icz — biskup Zehm en, chcąc uchronić W arm ię p rzed p ow staniem antyfeudalnym , rozw ijał akcję m ającą n a celu obalenie nowej ordynacji. W ezwał chłopów do opo ru, czym zyskał sobie ich posłuch; próbow ał bezskutecznie pow tórnie skłonić k ap itu łę do w ycofania now ej ord yn acji (18 w rześnia 1769); w ysłał w szelkie d okum enty spraw y do n uncjusza D uriniego, ten jed n ak — zaabsorbow any rom ansem z M niszchową oraz in try g am i politycznym i — nie m iał czasu zajm ow ać się krzyw dam i chłopów. W reszcie n a czele delegacji chłopskiej u d ał się Z ehm en w połowie m arca 1770 do W arszaw y, gdzie pow ierzył całą spraw ą G higiottiem u, k tó ry o trzy m ał upow ażnienie do wszczęcia procesu przeciw K rasic kiem u i kapitu le. Prócz tego Z ehm en spisał obciążające K rasickiego
G ravam ina i dw ustronicow e Pro m em oria, gdzie w y jaśn ił m otyw y
swego postępow ania. W dokum entach tych streszczone są zarzuty przeciw now ej ord y n acji oraz w ykaz in ny ch skarg ludności (niszcze nie lasów przez biskupa, użycie n a w łasne p otrzeby sum kościel nych, m onopolizow anie w yrobu piw a i palen ia gorzałki, co godziło w in teresy m ieszczan, itp.).
W oparciu o te dokum enty G higiotti w ystosow ał m em oriał do Stanisław a A ugusta; p rzedstaw ił królow i zarzuty Zehm ena, jego ostrzeżenie przed m ożliw ością w ybu chu b u n tu chłopskiego oraz prośbę o w zięcie w obronę uciskanych chłopów w arm ińskich. Potem rozpoczęła się nagonka k ap itu ły na Z ehm ena i na tych księży, którzy poparli akcję su fragan a. W reszcie około 10 sierp nia 1771 K rasic ki zastaw ił sw oje dobra w ojew odzie bełzkiem u C etnerow i i na ty m — w edług Łukaszew icza — spór w k a p itu le się uryw a. Nową ordynację obaliły dopiero w ładze p ru sk ie po zajęciu W arm ii w roku 1772.
, R E W E L A C J E “ O K R A S I C K I M
9 5
Spraw a w y d aje się najzupełniej jasna i oczywista. Pro m em oria Zehm ena, jego G ravam ina przeciw XBW, jego listy do Ghigiottiego, pełne oskarżeń pod adresem Krasickiego i kapituły, wreszcie m e m oriał G higiottiego i supliki chłopskie są to dokum enty najzupeł niej autentyczne; ale same one nie tłum aczą się dość w yraziście. W y tłum aczyć je p odjął się W itold Łukaszewicz. Zobaczmy, ja k to zrobił. U jaw nione przez Łukaszew icza archiw alia ośw ietlają spraw ę sporu o now ą ordynację — od stron y biskupa Zehm ena. A le w spo rze b yły przecież dw ie strony. Łukaszewicz nie zainteresow ał się zupełnie, jak spraw a w yglądała od stro n y kapituły. W ydał w yrok 0 K rasickim i k ap itu le w yłącznie na podstaw ie relacji oskarżyciela; każde słowo Zehm ena po trak to w ał dosłownie i bezkrytycznie. Nie w ysłuchał oskarżonych, tra k tu ją c ich z góry jako hieny — chciwe chłopskiej krw aw icy, niegodne tego, by wglądać w m otyw y ich postępow ania.
S praw a w prow adzenia now ej ordynacji świadczeń na W arm ii 1 spór w kap itu le b y ły już poprzednio om aw iane w lite ra tu rz e n a u kowej. K rótko p rzedstaw ił to Karol G ó rsk i2. Górski oparł się na św ietnie udokum entow anej archiw aliam i w arm ińskim i p racy Eich- hom a o su fraganach w a rm iń sk ic h 3. E ichhorn om aw ia tam spór o nową ordynację w ram ach biografii Zehm ena. Do życiorysu swego pozytyw nego b o h atera pow inien b ył Łukaszew icz łatw o trafić, po nieważ Górski zaopatrzył sw oją relację w odsyłacz do E ichhom a. Obydw u historyków cy tu je zresztą Łukaszewicz w swoim P rzy c zy n
ku p rzy innej okazji, nie może więc być m owy o przeoczeniu. Za
odsyłaczami E ichhorna m ożna było łatw o trafić do archiw aliów w a r m ińskich. A cta Capitularia W arm iensia, gdzie znajd ują się spraw o zdania z posiedzeń k ap itu ły i gdzie spór o nową o rdynację m oże być śledzony niem al z dnia na dzień, dochowały się i bez tru d u można
z nich korzystać 4. Łukaszew icz w ogóle nie w spom ina o opracow a niu Eichhorna i nie in te resu je się dokum entacją w arm ińską, jak gdyby źródła te nie istniały.
ż K. G ó r s k i , Ignacy K rasicki jako biskup w arm iński. Z e s z y t y
W r o c ł a w s k i e , VI, 1952, nr 1.
3 A. E i c h h o r n , D ie W eihbischöfe Ermlands. Z e i t s c h r i f t f ü r
d i e G e s c h i c h t e u n d A l t e r t u m s k u n d e E r m l a n d s , III, [Braun sberg] 1866, s. 156—160.
4 A cta Capituli W arm iensis, ab anno 1761 ad annum 1771 inclusive. Rę kopis nie paginowany, teksty ułożone chronologicznie. Dawniej w Archiwum Kapitulnym w e Fromborku, obecnie w Archiwum Diecezjalnym w Olsztynie. Rękopis oznaczam dalej skrótem ACW.
9 6 R O M A N W O Ł O S Z Y N S K I
E ichhorn p rzedstaw ia spraw ę sporu w k ap itule odm iennie niż Łukaszew icz; słuszność p rzy znaje n ie Zehm enow i, lecz kapitvde. Nie je s t w tej chw ili istotne, kto m a rację; chodzi o to, że £ ićh h o rn reprezen tow ał stanow isko inne niż Łukaszew icz. H istoryk mi&ł obo wiązek wziąć pod uw agę p ełną lite ra tu rę przedm iotu i poddać a n a lizie k rytycznej źródła oraz sądy swoich poprzedników . Łukaszew icz tego nie uczynił. O pracow ania i m ate ria ły przeczące jego tezie po p rostu pom inął; nie u siłow ał z nim i polemizować, n ie przeciw staw ił archiw aliów w arm iń sk ich archiw aliom nowo odnalezionym . Mówiąc delikatnie, przeoczono tu n iek tó re ogniwa badawcze. R ezultatów takiej m etody postępow ania m ożna się z góry domyślać.
W ujęciu Łukaszew icza prom otorem w prow adzenia now ej ordy n acji b ył K rasicki. On ją zaplanow ał, obm yślił, zaakceptow ał, k iero w ał akcją bezw zględnego w prow adzenia jej w życie, on przy jm o w ał i odrzucał supliki chłopskie i torpedow ał akcję Zehm ena. W oba w ie w ybuchu p ow stania chłopskiego uciekł za granicę i w rócił w ów czas dopiero, gdy się nieco uspokoiło.
Otóż to w szystko, dosłow nie w szystko w ysnuł Łukaszew icz z fa n tazji. Bo spójrzm y na fakty, łatw o zresztą spraw dzalne.
A utor P rzy czy n k a pisze np., że pod koniec r. 1768 i w iosną 1769 K rasicki zajm ow ał się „pracam i literack im i oraz zw iększeniem swo ich dochodów“ (s. 213). O jak ich to pracach mowa? B yłaby to r e w elacja, bo dotychczas wiedziano, że początek twórczości ściśle lite rackiej XBW przypada n a lata 1772— 1774. Niestety, Łukaszew icz nie podaje źródła swej wiadomości. Nie in fo rm u je też, skąd wie, że K ra
sicki zajm ow ał się w ow ym czasie zw iększaniem dochodów i u k ład a niem nowej ordynacji świadczeń. Z a jrz y jm y do k alend ariu m K rasic kiego z tego okresu.
15 listopada 1768 pisze K rasicki do księcia Sułkowskiego list z zapowiedzią swego przy jazd u do W arszaw y n a drugą połowę g ru d nia 5. Czy odw iedził w ted y stolicę? W m ateriałach biograficznych b rak p o tw ierdzenia w izyty, w iadom o jednak, że już w ow ym czasie Biskup W arm iński przygotow yw ał się do podróży za granicę. 8 g ru d nia 1768 otrzym ał pozw olenie n a w yjazd do P a r y ż a 6. W połowie lutego 1769 oczekiw any jest w W arszaw ie: „I. K rasicki co dzień spodziew any, m a jechać incognito do P ary ża i baw ić tam , póki
■* K orespondencja Krasickiego. Ossolineum, rkps 7063/11, cz. 1, s. 367 ß T. W i e r z b o w s k i , M ateriały do dziejów piśm iennictw a polskiego
„ R E W E L A C J E “ O K R A S I C K I M 97
z długów nie w y b rn ie“ 7. Sądząc z tej w zm ianki, praw dopodobnie K rasicki spędził wówczas k ilk a dni w stolicy. A więc już w gru d niu m iał zezwolenie na w yjazd, już w lu ty m było o ty m w szystkim wiadomo. Z atem n ie obawa przed żakerią, w yw ołaną przez now ą ordynację (uchw aliła ją k ap itu ła 12 czerwca 1769), była powodem ,.ucieczki“ XBW, ale zjaw isko bardziej prozaiczne — długi.
16 m arca 1769 zn ajd u je się K rasicki w drodze do Francji, n a po pasie w E lblągu 8; około 20 m arca zatrzym ał się w Gdańsku, o czym pisze rezyd en t francu sk i G érard do m in istra Choiseula, zapow iada jąc p rzyjazd K rasickiego do P ary ża w m aju. G erard donosi, że K ra sicki ucieka od w ierzycieli i jest nieprzyjacielem konfederacji b a r skiej 9. P rzy końcu m arca przejeżdża biskup przez Berlin, co zano tow ał w swoich pam iętn ik ach jego późniejszy przyjaciel L ehndorff 10. W kw ietniu popasa w Dreźnie, o czym donosi rezy den t francuski Fischer do Choiseula oraz książę Biełosielski do Panina. Fischer sądzi, iż powodem w izyty je st chęć poczynienia oszczędności, zaś książę Biełosielski pisze:
Widać z odezwań się Krasickiego, że ma od Stanisława Augusta zlece nia do Paryża u .
10 lipca pisze Essen do Sackena:
Trzeba śledzić w Paryżu intrygę Krasickiego. Pokazuje on tam znany memoriał Podoskiego. Chcą widać przekonać Francję o uległości domu saskiego wobec R o sji12.
7 Wiadomości z Warszawy, z 15 II 1769. Bibl. Krasińskich, rkps 3993. Zarówno ten, jak i inne cytaty oraz informacje dotyczące podróży Krasickie go do Paryża zaczerpnąłem z rozprawy L. B e r n a c k i e g o , T rzy biografie
K rasickiego. Lwów 1926, s. 15. Odb. z P a m i ę t n i k a L i t e r a c k i e g o ,
X X II/X X III, 1925/1926. Wypisów z archiwów zagranicznych udzielił Bernac- kiemu W ładysław K o n o p c z y ń s k i .
8 A. E i c h h o r n , Geschichte der erm ländischen Bischof wählen. Z e i t s c h r i f t f ü r d i e G e s c h i c h t e u n d A l t e r t u m s k u n d e E r m -
l a n d s , II, [Mainz] 1863, s. 614.
9 G é r a r d do Choiseula, z 2 5 III 1769. Wypis z Archiwum M inister stwa Spraw Zagranicznych w Paryżu. Por. B e r n a c k i , op. cit., s. 15.
10 A. H. L e h n d o r f f , D reissig Jahre am Hofe Friedrich d. Gr. Nachträ ge. T. 2. Gotha 1913, s. 135. Zob. również Z. G o l i ń s k i , K rasicki w p a
m iętnikach Lehndorff a. Z e s z y t y W r o c ł a w s k i e , VI, 1952, nr 1, s. 39—40.
“ F i s c h e r do Choiseula z Drezna. Wypis z Archiwum M inisterstwa
Spraw Zagranicznych w Paryżu. B i e ł o s i e l s k i do Panina z Drezna,
9 VI 1769. Wypis z Archiwum M inisterstwa Spraw Zagranicznych w Mo skwie. Por. B e r n a c k i , op. cit., s. 15.
12 E s s e n do Sackena, z 10 VII 1769. Wypis z Archiwum Drezdeńskiego. Por. B e r n a c k i , op. cit., s. 15.
9 8 R O M A N W O Ł O S Z Y Ń S K I
G om oliński do W essla, 1 w rześnia 1769:
Krasicki bawi tu w Paryżu tylko dla swych prywatnych spraw, na dworze nie bywa 13.
Z P a ry ża w yjeżdża 15 w rz e ś n ia u . D opiero w listopadzie jest z pow rotem n a W arm ii. 9 tegoż m iesiąca zapow iada listow nie po w rót do d ie c e z ji15, 13 w ita go kap ituła.
Tak więc w czasie, gdy K rasicki — w e d ł u g t w i e r d z e n i a Ł u k a s z e w i c z a — układa podobno now ą ordynację, w prow adza ją w życie, sroży się, k a tu je chłopów, prow okuje bunt, kiedy Z eh- m en ro zw ija sw ą akcję, w ty m w łaśnie czasie XBW — w e d ł u g d o k u m e n t ó w — j e s t w o g ó l e n a W a r m i i n i e o b e c n y . Oto zdum iew ające re z u lta ty now ej m etody badań historycznych!
J a k m ożna w nioskow ać z cytow anych rap ortów rezydentów ob cych dw orów i osób w zm iankujących o podróży Krasickiego, celem jej m ogły być: 1) ucieczka p rzed w ierzycielam i i chęć poczynienia oszczędności; 2) jak aś m isja dyplom atyczna od S tanisław a A ugusta; 3) tru d n a i dw uznaczna sy tu a c ja K rasickiego w okresie konfederacji b a rs k ie j16. Cel zatem podróży pary sk iej nie je st dostatecznie w y jaś niony, ty le jed n a k wiadom o, że nie uciekał K rasicki przed żakerią, bo jego w yjazd n astąp ił, nim spraw a zm iany ordynacji w ogóle za istniała. J a k w ynika z archiw aliów w arm ińskich, dopiero 13 k w iet nia 1769 w yznaczono kom isję, k tó ra m iała ułożyć now ą ordynację, zaś 12 czerw ca zaczęto o rdynację w prow adzać w życie.
A m oże K rasicki dopiero po pow rocie sta n ą ł n a czele te rro ry stycznej akcji przeciw chłopom? I to nie. Dopiero 7 m arca 1770, gdy b isk u p -su frag an Z ehm en postanow ił jechać do W arszaw y w raz z delegacją chłopską, k ap itu ła w arm ińska zdecydow ała się oficjalnie
13 G o m o l i ń s k i do Wessla, z 1 IX 1769. Ossolineum, rkps 3039. 14 Ch. d e M o u y, Correspondance in édite du Roi S tanislas-A uguste P o
n iatow ski et de M adam e Geojfrin. Paris 1875, s. 356.
15 ACW: sprawozdanie z sesji kapituły w dniu 9 XI 1769.
16 K w estia stosunku Krasickiego do konfederacji barskiej nie została dotychczas dobrze zbadana. Bratanek Krasickiego, Ignacy, tak o tym pisze: „Podczas konfederacji barskiej, nie chcąc oczywiście do niczego należeć, w y jechał do Paryża; nierad był okazać królowi swoją niewdzięczność za tyle odebranych od niego łask. Mając w ielu krewnych i przyjaciół w konfederacji, po jej rozproszeniu pom im owiednie świadczył i wspierał biednych swoich
rodaków, bardziej z m iłosierdzia niż przez sprzeciwianie się królowi,
któremu był w dzięczny“ (I. K r a s i c k i , K ró tk i opis życia J. O. Ignacego
hrabi Krasickiego, księcia arcybiskupa gnieźnieńskiego. Cyt. za B e r n a c -
„ R E W E L A C J E “ O K R A S I C K I M 9 9
powiadom ić o w szystkim Krasickiego, k tó ry — jak wiadomo — stale przebyw ał w H eilsbergu, nie zaś w e F rom borku p rzy k a te drze 17. 17 m arca 1770 przyszła odpowiedź biskupa — K rasicki obiecuje przekazać swoją opinię o akcji Zehm ena osobiście, gdy przyjedzie do F ro m b o rk a 18. K iedy się jed nak we From b ork u poka zał, nie widać, by p rzejaw iał nadm ierne zainteresow anie całą sp ra wą. M ożna o ty m wnioskować z faktu, że k ap ituła — dla zbadania opinii K rasickiego o zabiegach Zehm ena w W arszaw ie — m usiała do swego biskupa, k tó ry był przecież w ted y na m iejscu, specjalnie delegować dw u p o słó w !19
K rasicki stan ął w końcu po stronie kapituły, potępił Zehm ena i zaaprobow ał w ysłanie delegacji do stolicy celem złożenia skargi na sufragana i w yjaśnienia w ładzom w arszaw skim istoty sporu o o r dynację z 1769 roku. A le n ie m a dowodów n a to, że Biskup W ar m iński odtąd bardziej żywo interesow ał się ty m sporem. Gdy w sierpniu 1771 nadszedł list od k anclerza M łodziejowskiego zale cający zgodę z pow odu groźnej sytuacji politycznej (Łukaszewicz fak t ten przem ilcza), oba zwaśnione stronnictw a w kap itule zw ró ciły się o m ediację do... Krasickiego! 20 Dzięki interw en cji M łodzie- jowskiego i m ediacyjnym zabiegom K rasickiego k o nflik t zaczął po woli wygasać.
Z przytoczonych argum entów widać dość w yraźnie, że K rasic ki ani nie był autorem ordynacji św iadczeń z r. 1769, ani nie m ożna go obciążać odpowiedzialnością za przebieg w ydarzeń. Czyim więc ordynacja była dziełem? Odpowiedź je st jasna: k ap itu ły w a rm iń skiej. G dyby W itold Łukaszew icz dokładniej prześledził m ate ria ły do spraw y, o któ rej pisze, zrozum iałby, dlaczego K rasicki stał na uboczu.
B iskup W arm iński stale m ieszkał w swoim zam ku w H eilsbergu, podczas gdy k ap itu ła stale rezydow ała p rzy k atedrze w e From borku. K rasicki nie zajm ow ał się rządam i osobiście; należały do niego jedynie najw ażniejsze sp raw y kościelne i polityczne (jako sen atora i prezy d enta ziem pruskich). Był on raczej księciem panującym , a nie rządzącym — że posłużym y się analogią do sytu acji p raw n ej królów angielskich. Poza ty m nie m iał on, jak wiadomo, za grosz zdolności ad m inistratorskich i talentu politycznego. Rządy księstw a
17 ACW. 18 ACW.
19 ACW: protokół z obrad w dniu 28 III 1770. 20 ACW: protokół z obrad w dniu 23 VIII 1771.
1 0 0 R O M A N W O Ł O S Z Y N S K I
w arm ińskiego, jak to w ynika z dotychczasow ych opracow ań i z m a teriałów w arm ińskich, przekazał on Tomaszowi Szczepańskiem u; od dnia w stąp ien ia n a biskupstw o aż do zab o ru W arm ii spoczyw ały one de facto w ręk a c h k ap itu ły ; kanonicy, n ib y m inistrow ie, dzier żyli s te r różnych dziedzin życia prow incji. G ospodarką i adm ini stracją dóbr b isku p stw a i k a p itu ły zajm ow ał się ad m in istra to r ge n eraln y (był nim w ow ym czasie kanonik Tomasz Szczepański), k tórem u podlegali a d m in istra to rz y poszczególnych okręgów , ci zaś m ieli do dyspozycji burgrabiów . U staw odaw stw o pro w in cji spraw o w ała k ap itu ła, w czym ograniczały ją p rzyw ileje królew skie i n a kazy k u rii rzym skiej. Nową o rdynację uchw aliła i egzekw ow ała k ap itu ła pod nieobecność K rasickiego. Książę biskup rozporządze nie to — ja k zaznaczyłem — aprobow ał po pow rocie z zagranicy i nie p o parł Zehm ena.
N arzu cają się p y tan ia : czy isto tn ie K rasicki w jak iś sposób nie uczestniczył w ułożeniu i n arzu cen iu now ej ordynacji? Czy biskup, książę w arm iński, m ógł nie interesow ać się tą spraw ą i w jakiś sposób nie ingerow ać w jej przebieg?
B rak dostatecznych przesłanek, by na te p y ta n ia odpowiedzieć pro sty m „ ta k “ lub „n ie“ . P raw dopodobniejsze w y d aje m i się, że K rasicki sp ra w y tej n ie tra k to w a ł pow ażnie i m ało się nią in te resow ał; podobnie zresztą jak w szystkim i innym i sp raw am i ad m i n istracy jn y m i. W lata ch 1767— 1772 W arm ią nie rządził, choć m ógł zatrzym ać a d m in istrację prow in cji p rzy sobie. Przekazaw szy, po w stąpieniu n a stolicę biskupią, ad m in istrację generaln ą Tomaszowi Szczepańskiem u n ie zaprzątał sobie głow y rządam i. Pełnom ocnictw a Szczepańskiego prolongow ał aż do dnia zaboru. J a k w ynika ze spraw ozdań k a p itu ły , K rasick i w jej n ara d a c h n ie uczestniczył. A w łaśnie ta m zapadały decyzje — zarów no w spraw ach drobnych, ja k i w b ardzo w ażnych. Tam n aradzano się n ad spraw am i adm i n istrac ji prow incji; ta m w yb ieran o ad m inistratoró w okręgów i za rządzano w izytacje; tam postanow iono i ułożono nową ordynację; tam rozp atry w an o su p lik i chłopskie; tam toczył się spór z Zeh- m enem ; ta m te n sp ó r załagodzono. Otóż — prócz tych, k tó re w y m ieniłem — n ie m a żadnych in ny ch śladów w pływ u K rasickiego na spraw y, n a d k tó ry m i debatow ała k ap itu ła. Nie m a żadnego do k u m en tu p otw ierdzającego udział K rasickiego w spraw ie zwiększe nia św iadczeń chłopskich. M ożna stw ierdzić jego bierność, n ie' m a n ato m iast p rzesłan ek do stw ierdzen ia jego aktyw ności. Może w łaś nie w sku tek bierności bisk up a oskarżenia Zehm ena i przeciw ników
„ R E W E L A C J E “ O K R A S I C K I M 1 0 1
ord y nacji ugodziły i w niego. Nie wiadomo jednak, czy i o ile oskarżenia Zehm ena opierały się n a racjach słusznych i sp ra w iedliwych.
Bowiem sam o m eritu m spraw y, a więc c h a rak tery sty k a nowej ordynacji świadczeń, n ie przedstaw ia się tak, jak to opisał Ł uka szewicz. Czujność h isto ry k a pow inna była obudzić relacja Górskie go 21 oraz Eichhorna. Ten ostatni tak streszcza istotę rzeczy:
Z przyczyny daleko idącej pobłażliwości urzędników wkradł się do urzędów w Mehlsack i Allenstein nieporządek w dziedzinę wymiaru szarwarków i innych świadczeń z podległych obowiązkom m iast i wsi, co doprowadziło do tego, że lojalni i pilni w porównaniu z leniwym i i niesfornymi okazali się rzeczywiście przeciążeni. Aby ten nienormalny stan rzeczy zlikwidować i wprowadzić sprawiedliwy rozdział ciężarów, zarządziła kapituła dokładne zbadanie sprawy, w którego efekcie sporzą dzono w r. 1769 nową ordynację, którą rozesłano urzędnikom do wyko nania. Wśród wielu, którzy sobie od lat sam owolnie zmniejszali ciężary, wywołała ona niezadowolenie i gorzkie skargi. Wszelako kapituła, prze świadczona o sprawiedliwości swojego rozporządzenia, nie uwzględniała tych bezpodstawnych zażaleń i pozostała przy swoim rozkazie w nadziei, że konflikt ten ułoży się z czasem 22.
Powyższe słow a zn ajd u ją pełne pokrycie i dokum entację w ak tach kap itu ły. P rzytoczm y k ilk a fragm entów spraw ozdań z jej po siedzeń.
Jeszcze w jesieni 1768 zastanaw iano się w k a p itu le n ad stanem świadczeń chłopskich w okręgu olsztyńskim . N a zebraniu z 24 w rześ nia 1768 stw ierdzono:
zważywszy [...] stratę, jaką ponosi kapituła w dochodach wskutek w ew nętrznej obniżki wartości pieniądza [...], kapituła uznaje za rzecz ko nieczną wyznaczyć komisję, a panowie, którzy do tej komisji wchodzić będą, zbadają stan wszystkich -wsi kamery olsztyńskiej i ustanowią czynsz, jaki ma być w przyszłości płacony w zależności od jakości gleby i zgodny z wymogam i obecnych czasów 2S.
21 G ó r s k i , op. cit., s. 24.
22 E i c h h o r n , Die W eihbischöfe Ermlands, s. 158. (Przekład z niem iec kiego).
2S ACW: „perpenso [...] damno, quod propter dim inutum valorem internum
m odernae monetae dom inium in proven tïbu s suis eousque patiatur [...], cen-suit praeprim is necessarium esse, u t commissio designetur, in qua reveren dis- sim i dom ini pro hac commissione deputandi statum om nium villarum cam e- ratus exam inent censumque in posterum solvendum pro qualitate glebae at moderni tem poris convenientis constituant“.
1 0 2 R O M A N W O Ł O S Z Y N S K I
23 w rześnia 1768 postanow iono:
W ziąwszy pod rozwagę spraw ę płacenia czynszu w kamerze Mehlsack i zważywszy, że po obniżeniu w artości obecnej m onety nie płaci się już podatku zgodnie z kontraktem z dnia 10 listopada 1729, który wyraźnie mówi, że 1 złoty w ęgierski lub dukat równa się 8 florenów lub 12 m a rek lekkich [...] [tu następuje dalsze wyszczególnienie relacji monet, które praktycznie jednak n ie są w użyciu], kapituła uchwaliła, że odtąd czynsz należy opłacać według wym ienionego kontraktu w monecie m ają cej obecnie wartość obiegową. Do innych zaś prac poddani tejże kamery nie są zobowiązani — z w yjątkiem tych, którym kontrakt nałożył ten ob ow iązek 24.
Na in n ych posiedzeniach k a p itu ła zastanaw iała się szczegółowo n ad sp raw ą praktycznego u stalen ia św iadczeń n a podstaw ie k o n tra k tu z troku 1729. K om isje k a p itu ły b adały rzecz na m iejscu, w podległych w siach. W skład kom isji dla M ehlsack i O lsztyna w chodził rów nież Zehm en.
29 m aja 1769 k a p itu ła zaaprobow ała wnioski kom isji dla M ehl sack, „z zachow aniem p raw a do zm niejszenia we wsiach, k tóre czu ją się pokrzyw dzone now ą o rd y n acją“ 25. 4 sierpnia K arol von Z eh m en przy sy ła list, w k tó ry m radzi odstąpić od now ej ordynacji z pow odu pojaw ien ia się głosów k ry ty c z n y c h 26. 9 listopada po sta nowiono m iędzy innym i:
Ponieważ w kamerze olsztyńskiej w ielu chłopów skarży się na nową ordynację, kapituła w yznaczyła kanoników Pöppelmanna i Strachockiego do zbadania skarg poszczególnych chłopów w obecności [...] administra tora, a następnie przedstawienia sprawy na posiedzeniu k a p itu ły 27. 24 ACW: „A ccepta in considerationem m ateria solutionis census ex Ca
m eratu M eelsaccensi et anim adverso, quod post dim inutum valorem in trin - secus praesen tis m onetae census non solvatu r conform iter ad contractum de die 10 N ovem bris anni 1729, in quo expressu m habetur: vid elicet quod aureus unus Ungaricalis sive ducatus in specie a floren is octo siv e m arcis levibus duodecim [...], R everen dissim um Capitulum d ec re vit abhinc censum iu xta praedictum contractum in m oneta continente valorem protunc currentem om - nino exigendum esse, ad alias vero operas subditos eiusdem cam eratus nulla-
tenus obligandos esse, n isi quibus vigore contractus obnoxii sin t“.
25 ACW: „salva dim inutione pagis, qui se ex nova ordinatione praegrava-
tos p ro b a verin t“.
2B ACW.
27 ACW: „Quod in cam eratu A llen stein m u lti coloni conquérant nova o r
dinatione onerati, R everen dum C apitulum d ep u ta v it reverendos dominos Pö- pelm an et Strachow ski, u t singulorum colonorum gravam ina in praesen tia [...] a d m in istra to rs audiant e t exam inent e t dein R everendo Capitulo référant“
„ R E W E L A C J E “ O K R A S I C K I M
1 0 3
2 g rud n ia „kapituła poleciła [...] adm inistratorow i olsztyńskie m u“, aby:
skoro istnieją takie trudności w zebraniu czynszu, sam udał się w Ol sztyńskie, zbadał na miejscu dokładnie sprawę opóźnienia w płatnoś ciach i przyznał ulgi włościanom, jeśli zauważy, że są u cisk an i28.
23 g ru d nia kapituła, w odpowiedzi n a ra p o rt adm inistratora olsztyńskiego, zatw ierdza now ą ordynację dla kam ery olsztyńskiej, lecz chłopom przy zn aje praw o do skarg, o ile poczują się skrzy wdzeni 29.
W piśm ie z 24 stycznia 1770, do ad m in istrato ra z M ehlsack, tak przedstaw iono sp raw ę ordynacji. D nia 13 kw ietn ia 1769 w yzna czono kom isję do k am ery M ehlsack. P o w siach istn ieje bezład i za mieszanie, jak to w ynika z inform acji, ze sk arg sam ych w ieś niaków i z in n y ch dokum entów . Nie m a ustalonych robocizn an i stałych, uregulow anych n o rm płatności. W rezultacie b rak u u sta lonej n o rm y p o jaw iają się skargi na niespraw iedliw ości. O rdynacja z roku 1727 nie zaw sze była przestrzegana. P oddani byli uciskani, nadto istn iały b rak i i niespraw iedliw ości z pow odu niezachow ania p roporcji n aw et w czynszu pieniężnym . Jeśli porów nać czynsz płacony przez w sie bogatsze i biedniejsze, na nowej ordynacji zy skują praw ie w szystkie w sie biedniejsze. Nowe obowiązki włościan ustalone zostały na podstaw ie k ry terió w n a tu ra ln y c h i spraw iedli wych, w zależności od jakości posiadanej gleby.
Potem n astęp u je szczegółowe uzasadnienie słuszności ordynacji z 12 czerw ca 1769 oraz wnioski. Chłopom wolno będzie uciec się pod opiekę kap itu ły , jeśli będą się czuli now ą ordynacją p okrzyw dzeni, ale m uszą to uzasadnić nie ogólnikami, lecz k o n k retn y m i szcze gółami. W tedy prośba ich będzie spełniona zarów no w czasie poko ju, jak i w o jn y 30.
Istotnie, 10 lutego 1770 odrzucono pozbawioną rzeczowego uza sadnienia prośbę w ieśniaków z Mehlsack, którzy chcieli płacić poda tek w edług starej ordynacji, nato m iast odm ienne było postanow ie nie co do supliki z dw u innych wsi:
28 ACW: „Capitulum rogavit [...] adm inistratorem , quatenus se conférât
Allensteinum ipsem etque exam inet accuratius causas retardatae solutionis censuum, cum facultate etiam rem itten di de praestationibus, si colonos in its gravatos agn overit“.
29 ACW.
1 0 4 R O M A N W O Ł O S Z Y N S K I
Ponieważ [...] wieśniacy z w si Eschenau i Mühlenberg wym ienili po wody i uzasadnienie, iż są skrzywdzeni [...], zostanie im wymierzona spra wiedliw ość, o czym należy ich uwiadomić. Inne w sie niechaj także bur- grabia powiadomi, że jeśli podobnie jak Eschenau i Mühlenberg udowod nią sw oje krzywdy, to także w ym ierzy im się spraw iedliw ość3'.
Pod koniec stycznia 1770 uchw alono w ysłanie do O lsztyna ko m isji w celu rozpatrzenia s k a rg chłopskich. Polecono, aby b u rg ra - bia olsztyński
wybrał kilku spośród wieśniaków , którzy znają się na jakości gleby, i z nimi razem zbadał sprawę i oszacował zgodnie z nową ordynacją.
Nakazano, aby dla uniknięcia względów p ry w a tn y c h taksatoram i byli chłopi z innych, wsi niż taksow ane i aby zostali zaprzysiężeni. U stalono też inne, w cale rozsądne i, pow iedziałbym , dem okratyczne zasady działania tej k o m is ji32.
W reszcie w listopadzie 1770 n a siedm iu posiedzeniach k ap itu ły dokładnie rozw ażono od now a w szelkie arg u m en ty i k o n tra rg u m e n ty. Tomasz Szczepański b ronił stanow iska, że now a ordynacja zo stała sporządzona n a zasadzie rów ności i spraw iedliw ości i bez ucisku w stosunku do poddanych 33. Z ehm en w ym ieniał swoje k o n tr argum enty. W iększość k a p itu ły opow iedziała się po stron ie Szcze pańskiego, ale byli rów nież kanonicy (np. M athy i Pląskow ski), k tó rzy m ieli w ątpliw ości, czy n ależy now ą ordynację w prow adzić n a tychm iast. Z e w zględu n a klęski, jak ie d otknęły wieś, z uw agi na nieurodzaj w r. 1770, na zubożenie ludności — radzili przesunąć te r m in w prow adzenia now ej ordynacji n a „lepsze czasy“. O statecznie k a p itu ła osądziła, że refo rm a ekonom iczna m iała n a celu w y ró w n a n ie ciężarów zależnie od jakości gleby. B ył chaos i zam ęt, ord y nacja go likw iduje, w obec tego ty m bardziej w k ryty cznej chwili należy ją stosować. K a p itu ła odw ołuje się do spraw iedliw ości adm i n istrato ró w egzekw ujących św iadczenia w edług now ej ordynacji. N ależy w ysłuchiw ać p róśb ludzi dotknięty ch klęskam i i zbadaw szy ich w a ru n k i udzielić im w szelkiego rodzaju ulg. Jeśli ktoś jest
31 ACW: „Quia [...] coloni villaru m Eschenau et M üllenberg in dividuarunt
rationes suorum gravam inum [...], atqu i iu stitia adm inistrabitur, de quo ipsos nunc red d et certiores, reliquas quoque villas m onebit Burgrabius, ut si pari- form iter cum Eschenau et M üllenberg realia gravam ina allegaverin t et pro- baverint, etiam iu stitiam recepturae sin t“.
32 ACW: zob. protokół z obrad w dniu 31 I 1770.
33 ACW: zob. protokoły z obrad w dniach: 9, 10, 12, 14, 16, 17 i 19 XI 1770.
„ R E W E L A C J E “ O K R A S I C K I M
1 0 5
biedny z innego powodu niż dopust losu, w inien być zaliczony do d łu żn ik ó w 34.
To stanow isko utrzym ano, m im o że Zehm en trw ał przy swoim zdaniu. Spór w kap itu le ciągnął się do sierpnia 1771. 23 sierpnia nadszedł do k a p itu ły list (z 10 sierpnia) od kanclerza Młodziej ow- skiego. W im ieniu k ró la i swoim w y raził kanclerz niezadow olenie z powodu przeciągania się sporu, k tó ry w konsekw encji pow oduje nieposłuszeństw o i w rzenie w śród ludu. Wobec groźnej sy tu acji po litycznej nakazał zlikwidować zawiści i dojść do zgody. K apitu ła się tem u podporządkow ała i w ysłała do K rasickiego posłów z proś ba o m ediację. P otem powaśnione strony doszły stopniowo do poro zum ienia 35.
Nie przytaczam w szystkich w zm ianek dotyczących om aw ianej spraw y. Je st ich tak wiele, że nie sposób ich tu w szystkich wyko rzystać. Sądzę jednak, że ju ż cytaty przytoczone rzucają odpowied nią dozę św iatła n a genezę ordynacji z r. 1769, n a m otyw y, jakim i kierow ała się k ap ituła, n a try b w prow adzania ordynacji w życie i na przebieg konfliktu. Nie należy n a razie w ykluczać możliwości, iż po gruntow nych badaniach okaże się, że spraw iedliw szym i r a cjam i kierow ał się w łaśnie Zehm en, n ie zaś kap ituła. A le w pierw trzeba to praw idłow o udowodnić. A u tor P rzyczyn ka nie uczynił tego. Z asugerow ał się archiw aliam i z tek G higiottiego i rozum ował, zdaje się, w ten sposób: K rasicki to w ielki feudał, chciw y i d ra pieżny, k ap ituła to klika skora do rabow ania chłopskiej krw aw icy. Nie w a rto interesow ać się tym , co sobie gadano n a posiedzeniach k ap itu ły — wszak z góry wiadomo, że każda jej decyzja zm ierzała do bezwzględnego zaostrzenia w yzysku chłopów. Na drodze podob nego rozum ow ania pow stał P rzyczynek.
Z m ateriałów w archiw um w arm ińskim w ynika, że k a p itu ła m ia ła sw oje w ażne i — w ram ach obowiązujących wówczas n a W arm ii
34 ACW: „Reformationis rei oeconomicae prim um obiectum fu erit coae-
ąuatio onerum et praestationum ąualitate glebae proportionata [...], ideo res oeconomica certo [...] ac perspicuo sistem m ate fulta [...]. Prosperis aeąue ac iniquis tem poribus [...] servari potest, im m o debet.
Allegantes aliquam specialem calam itatem , infortunium vel supinum sterilitatem , benigne audiant eisque [...] de censu aliisque praestationibus re- m ittant. Illis, qui ob dom esticae rei angustias aliunde quam a casu fortuito derivatas solvendo non sunt, inducias indulgeant eosque inter debitores r é féran t“.
1 0 6 R O M A N W O Ł O S Z Y N S K I
p raw i stosunków gospodarczych — spraw iedliw e pow ody do zm ia n y ordynacji św iadczeń. Nie uczyniono tego lekkom yślnie: ułożenie nowej ord yn acji poprzedzono w izytacjam i, pom iaram i gruntów , ba daniem jakości gleby, zasięganiem opinii adm inistratorów . Po u ch w a len iu ordynacji, w to k u w prow adzania jej w życie zm ieniano różne jej postanow ienia, korygow ano je w oparciu o p ra k ty k ę i w yniki w izytacji w poszczególnych w siach. Chłopom dano możność rek la m acji i skarg. Supliki, k tó re p rzy tacza Łukaszew icz, to zapew ne ta kie w łaśnie rek lam acje chłopów. J a k w y n ik a ze spraw ozdań kapi tuły, supliki te były rozpatry w ane, sp raw d zane i w w ielu w y pad kach — gdy uznano słuszność żądań chłopskich — załatw ian e pozy tyw nie. B ardzo w ielu w ieśniaków d o tk nięty ch klęskam i żyw iołow y m i (grad, pożar, śm ierć w ro d z in ie )36 otrzym yw ało ulgi i zasiłki p ie niężne. Są to po p ro stu fakty.
Część chłopów isto tn ie p rz y ję ła now ą ordynację niechętnie, s ta w iała opór, n ie chciała płacić podatków , w ysyłała do k a p itu ły supli ki. J e st to rzecz zrozum iała, przecież now a o rd y n acja zw iększała ich św iadczenia — co praw da, do poziom u ustalonego k o n tra k tem z r. 1727 (1729?). P o d atk i zazwyczaj p rz y jm u je się niech ętn ie i w y syła do urzędów „su p lik i“. Z całą pew nością now a ordynacja zawie ra ła tak że błędy, a w to k u jej w prow adzania m usiały w ystąpić a k ty niespraw iedliw ości. J e s t zadaniem h isto ry k a zbadać to i osądzić. Je d n a k n ie w ten sposób, k tó ry w idzim y w p racy Łukaszew icza, gdzie aprio ry czn y n eg aty w n y sąd o K rasick im i k a p itu le poparto przem ilczeniam i i n aciąganiem w in te rp re ta c ji.
Łukaszew icz m ało w nik liw ie p o tra k to w a ł rów nież akcję Zehm e na. Dlaczego w łaśnie Z ehm en s ta ł się obrońcą chłopów i w y stąp ił przeciw decyzji kapituły? Łukaszew icz tw ierdzi, iż czynił to z pobu dek h u m an itarn y ch : m iał dobre serce i szczerze bolał n ad niedolą ludu. H istory k opiera tę opinię n a w ypow iedziach sam ego Zehm ena zaw artych w listach do G higiottiego. W iadom o jednak, ja k złudne byw a to, co człowiek m ówi sam o sobie. S p ró bu jm y więc nie dać w iary au torek lam ie Z ehm ena i poszukajm y w jego biografii jakichś szczegółów — m oże w ażnych, m oże niew ażnych — k tó re m ogłyby inaczej w ytłum aczyć jego n iep rzejed nan e stanow isko.
22 g ru d n ia 1766, tu ż po śm ierci biskupa G rabow skiego — a przed instalacją K rasickiego n a W arm ii — został Zehm en obrany adm
ini-36 Wzmianki o tym znajdujemy w w ielu spi’awozdaniach z posiedzeń ka pituły (np. z 7 IV i 4 IX 1769; 24 l, 17 VIII, 22 IX, 3 i 19 XI 1770).
„ R E W E L A C J E “ O K R A S I C K I M
1 0 7
strato rem gen eraln y m diecezji. Głosowało za nim siedm iu kanoni ków, przeciw n iem u — sześciu. Ta zdum iew ająca niejednom yślność oznacza, że kap itu ła już w ted y podzielona była n a dwa stronnictw a: Zehm ena i Szczepańskiego. Podział ten utrzym ał się i później, choć stronnictw o Szczepańskiego wzięło górę i Zehm en został niem alże izolowany. Ju ż po k ilk u dniach, 29 grudnia, nowo konsekrow any bi skup K rasicki odebrał Zehm enow i rządy W arm ią, a adm in istratorem g eneralnym m ianow ał Szczepańskiego. 20 m aja 1767 K rasicki, w yjeż dżając do W arszawy, u tw ierd ził Szczepańskiego n a tym stanow isku. Nie inaczej w r. 1769; na w yjezdnym do Paryża, 16 m arca 1769, napisał K rasicki z Elbląga do k apituły, iż jedzie za granicę ,,dla poratow ania zdrow ia“ (zapewne p rete k st; ja k już wspom niałem , powody w yjazdu były inne), i znów swoim nam iestnikiem i a d m inistratorem g eneralnym diecezji m ianow ał Szczepańskiego, choć zdawałoby się, że w yb ó r pow inien paść n a biskupa-sufragana, tj. Zehm ena. Szczepański rządził więc diecezją, on też był głównym inicjatorem i rzecznikiem nowej ordynacji. Zrozum iałe, że Zehm en mógł się poczuć urażony. Być może, gniew ał się n a Krasickiego, nie m usiał rów nież żywić p rzyjaznych uczuć wobec swego k o n k u ren ta — kanonika Szczepańskiego.
W powyższej sy tu acji m ożna pozwolić sobie na hipotezę, że u podłoża akcji Zehm ena leżała u raza do K rasickiego i zawiść wo bec swego ryw ala. M ożna przypuszczać, iż reform ę ekonom iczną Szczepańskiego i wrogość chłopów wobec nowej ordynacji w ykorzy stał Zehm en w celu zdyskredytow ania adm inistrato ra generalnego i w ykazania K rasickiem u i swoim oponentom w kapitule, że nom i nacja Szczepańskiego była błędem. M ożna na akcję Zehm ena spo j rzeć od strony sporów i dzielących kanoników w arm ińskich niena wiści.
P rag nę zwrócić rów nież uw agę na pew ne polityczne aspekty spraw y. W Polsce w rzała w ojna domowa. K onfederaci barscy usiło w ali przeciągnąć W arm ię n a sw oją stronę. Z najw yższą niechęcią p atrzy ły na to Rosja i P rusy, starając się do tego nie dopuścić. Ł u kaszewicz pisze:
Raz jeden podobno usiłował [Krasicki] wesprzeć obóz oligarchii feudal nej, ale otrzymał ostry monit od Repnina, zebrał manatki i czmychnął w listopadzie 1767 r. do Heilsberga [...] [s. 213].
Otóż nie „podobno“ ! Z całą pewnością złożył K rasicki oświad czenie protestacy jn e przeciw porw aniu senatorów przez Rosjan.
108 R O M A N W O Ł O S Z Y N S K I
Jego d eklarację w tej spraw ie opublikow ał już B e rn a c k i37. Służę rów nież inform acją, ja k w yglądał ów „m onit od R epnina“ . Nie w listopadzie 1767, a 30 m arca 1768 poseł duński S a in t Sephorin w relacji do swego rządu donosił, iż R epnin d y sk retn ie groził K ra sickiem u p rzed rad ą senatu, że w ojska ro syjskie łatw o tra fią do jego dóbr (jak i do dóbr innych senatorów ), jeżeli głosować będzie nie w myśl żądań R o s ji38.
Trudno zrozum ieć, dlaczego Łukaszew icz te fakty, k tóre zbadał nie dość dokładnie, k w alifik u je od razu jako św iadectw o p rzynależ ności „drapieżnego feu d a ła “ K rasickiego do obozu oligarchii m agnac kiej. A m oże to n ie było aż tak proste? W szak wiadomo, że do kon fed eracji b arsk iej K rasicki się nie przyłączył, a kap itu ła uniem ożli w iła udział W arm iaków w w alkach k o n fe d e ra c ji39.
Ju ż w okresie k o n federacji barsk iej, od r. 1769, daje się zauw a żyć ingerencja P ru s w sp raw y W arm ii. P otw ierdza to zresztą sam Łukaszewicz. Z czasem ingerencja przerodziła się w żądanie p ła cenia k o n try b u cji, w p rzem arsze w ojsk — wreszcie nastąp ił zabór. K ap ituła w arm iń sk a zdaw ała sobie spraw ę z niebezpieczeństw a p ru s kiego i usiłow ała utrzym ać W arm ię p rzy Polsce.
C h arakterystyczne, że b iskup-su frag an Z ehm en w spółżył z p ru s- skim i u rzęd nikam i n a p rzyjacielskiej stopie. We w rześniu 1771 P ru sacy zażądali, aby W arm ia w yp łaciła im k o ntryb ucję. K ap itu ła i K rasicki zdecydow ali się te m u podporządkow ać, aby tylko P r u sacy n a W arm ię n ie wchodzili. G órski n otuje: „K rasicki staw iał za w arunek, by k o n try b u c ja nie obciążała chłopów “ 40. Postanow iono zaciągnąć pożyczkę i w ty m celu do K rólew ca pojechał Zehm en, „k tó ry był w dobrych stosunkach z w ładzam i p ru sk im i“. Tuż przed rozbiorem (12 w rześnia 1772) przejeżdżali przez F rom bork gen. S tu t- tenheim i późniejszy p rez y d e n t P ru s W schodnich, D om hardt. Po dejm ow ał ich obiadem sufragan Zehm en. Do niego też udali się w dzień później kom isarze, któ rzy przyszli zajm ow ać W arm ię. Gdy kanonicy już po zajęciu From borka zebrali się n a naradę, by obm y
37 L. B e r n a c k i , M ateriały do życiorysu i tw órczości Ignacego K r a
sickiego. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , XXVI, 1929, s. 644—645 (votum K r a
s i c k i e g o na radzie senatu).
38 Ossolineum, rkps 7039 II, k. 151. Informację tę, zaczerpniętą z Archi
wum Kopenhaskiego, przekazał Bernackiemu w liście z 6 1 1920 Włady sław K o n o p c z y ń s k i .
39 E i с h h o r n, G eschichte der erm ländischen Bischofwahlen, s. 614—615. 40 G ó r s k i , op. cit., s. 25.
„ R E W E L A C J E “ O K R A S I C K I M
1 0 9
ślić środki obrony, w dom u pozostał jedynie Zehm en. Wreszcie Zehmen, upełnom ocniony przez Krasickiego, złożył w M alborku hołd i przysięgę w ierności królow i pruskiem u.
Zw róćm y nadto uw agę na szczegół, który Łukaszew icz dyskretnie przem ilczał: oto w czasie p obytu w W arszawie, w m arcu 1769 (kiedy to składał w n u n cjatu rze i u króla skargę na Biskupa W ar m ińskiego i kapitułę), Z ehm en narad zał się rów nież z posłem rosyj skim W ołkońskim 41. Mimo więc w yrażonych w Pro m em oria zapew nień o w ierności dla króla polskiego, k tórych Łukaszew icz nie kw e stionuje, w ydaje się rzeczą nie wykluczoną, że natchnienie do wywo łania sporu w k ap itu le i w ykorzystania niezadow olenia chłopskiego mógł Z ehm en czerpać u swoich pruskich przyjaciół, z D om hardtem na czele, i w poselstw ie rosyjskim , k tóre tak niedaw no jeszcze szan tażowało K rasickiego. Przypom nijm y jeszcze, że po k ilk u latach D om hardt planow ał stw orzenie nowego biskupstw a i zalecał królow i pruskiem u m ianow ać na nie w łaśnie von Zehm ena 42.
Podaję te fak ty nie jako dowody niegodziwości Zehm ena, lecz jako d robne przesłanki, k tó re trzeb a będzie koniecznie wziąć pod uwagę w praw idłow o skonstruow anej hipotezie dotyczącej m oty wów akcji w arm ińskiego sufragana.
*
W końcowej części P rzyczyn ka om aw ia Łukaszew icz zachow anie się K rasickiego w okresie pierwszego rozbioru. Ani jednym szcze gółem nie rozszerza tu au to r stan u badań, zniekształcając tylko rela cje K orytkow skiego i Eichhorna, za k tó ry m sta ra n n ie i uczciwie spraw ę tę przedstaw ił już Górski. Łukaszewicz, opierając się na znanych faktach, dorobił jedynie fałszywą, lew acką in terp retację. Pisze z emfazą:
[Krasicki] zw ołał kapitułę, na posiedzeniu której postanowiono jedno myślnie, że królowi pruskiemu należy złożyć homagium i okazywać po słuszeństwo. 28 września 1772 r. homagium zostało złożone i akt zdrady Rzeczypospolitej został w ten sposób dopełniony [s. 225].
,,Akt zdrady**! Czy wszyscy biskupi i urzędnicy z terenów zagar n iętych Polsce, którzy złożyli przysięgę wierności, dokonali aktu zdrady? A ci, któ rzy przez 150 la t niew oli w ykonyw ali przysięgę
41 E i c h h o r n , Die Weihbischöfe Ermlands, s. 159.
1 1 0 R O M A N W O Ł O S Z Y t f S K I
lojalności, czy też byli zdrajcam i? Cóż innego m ogli zrobić K ra sicki i k a p itu ła w rok u 1772?
Istotnie, w obec n ap ierający ch P ru s okazał B iskup W arm iński chw iejność postępow ania, słabą głowę i słab ą rękę. N igdy zresztą nie u jaw n ił an i zdolności politycznych, an i um iejętności rządze nia. Ale też p raw d ą jest, że nigdy n ie pom agał P ru sako m w oder w aniu W arm ii od P olski (jak np. znaina saw antk a Skórzew ska, k tó ra czyniła staran ia, b y jej m a ją tk i znalazły się w obrębie p a ń stw a F ry d e ry k a II), nie był z nim i w porozum ieniu i nie p opierał ich akcji politycznych. Zarów no on, jak i k ap itu ła zdecydow anie p rag n ęli pozostać p rzy Polsce, czyniąc o to — w praw dzie n iek on sekw entne i zresztą nieskuteczne — staran ia, aż do „m om entu“, w k tó ry m zabór W arm ii sta ł się fak tem dokonanym . Dopiero w tedy postanow iono złożyć hom agium . Łukaszew icz w zapale m a low ania K rasickiego n a czarno nie pom yślał o tym , że w r. 1772 jakikolw iek opór wobec w kraczającej arm ii F ry d e ry k a II był nie możliwy. Polska ro zd a rta by ła w ojną domową, kró l i rząd stero- ryzow ani przez am basadorów m ocarstw rozbiorow ych i m agnatów - jurg ieltnik ó w ; arm ia p rak ty czn ie nie istniała. W arszawa, choćby naw et chciała dać W arm ii jak ą ś pomoc, n ie m iała z czego. K ra sicki i k a p itu ła zabiegali o pomoc stolicy, k tó ra przecież w iedziała, co czeka W arm ię. W tej sy tu acji nie tylk o K rasicki, ale i wszyscy uczciwi m in istro w ie polscy, z k rólem na czele, nie byli zdolni do staw iania jakiegokolw iek oporu i m usieli się pogodzić z zaborem polskich prow incji. Łukaszew icz m a preten sje, że K rasicki nie został R ejtanem .
Idźm y dalej. Łukaszew icz pisze:
Nadmiar św iąt przeszkadzał feudałom w eksploatacji chłopów, zbyt w iele bowiem mieli, ich zdaniem, wypoczynku [s. 225].
Zaczęli więc sta ra n ia u papieża, by zredukow ał liczbę św iąt. F ry d e ry k II uczynił to za pośrednictw em K rasickiego, k tó ry spo rządził odpow iedni m em oriał do k u rii rzym skiej. Oto arg u m en tacja Krasickiego:
lud obżarstwem i pijaństwem znieważał dnie święte, które mu raczej za zgubę jak pożytek duszy posłużyły [...] [s. 226].
Łukaszew icz stw ierd za patetycznie:
Ludność Warmii długo nie mogła przeboleć tej biskupiej obelgi [s 226].
„ R E W E L A C J E “ O K R A S I C K I M 1 1 1
Z upełnie niepotrzebnie stroi się au to r P rzyczynka w togę try buna ludu. D ążenie do redu k cji św iąt w ystąpiło w X V III w. nie tylko u Krasickiego, ale u w ielu i to n ajbardziej oświeconych i po stępow ych biskupów polskich. Tej dążności przeciw staw iali się jedynie naj w stecznie j si obskur anci i obrońcy starego porządku. U podłoża tendencji do elim inow ania św iąt znajd ujem y względy ekonomiczne, lecz z pewnością jednym z zasadniczych celów owej akcji była chęć ograniczenia oraz przy tłu m ienia rozpanoszonej de wocji i bigoterii.
A rgum entacja Krasickiego, tak ostro osądzona przez Ł ukasze wicza, b y ła w pow szechnym użyciu ówczesnych kół postępow ych. P rzytaczam dla przy k ład u frag m en t ko n sty tu cji sejm u z r. 1768:
„Uważając, że krajowe bogactwa z pomnożeniem czasu do robót po większają się; że pomniejszeniem liczby świąt większe ich sprawuje się uszanowanie, ujmują się powody próżnowania i stąd wynikających zbyt ków, pijaństwa i swaw oli; [...] że każda praca i robota dla pożytku kraju i bliźniego czyniona, jest pobożnością [...]“ 43.
Sm oleński szeroko om aw ia staran ia o redukcję św iąt i ocenia te sta ra n ia pozytyw nie; podobnie inn i historycy. Nie słyszałem , aby ktoś uw ażał tę akcję za obelgę dla ludności. Nie w iem zresztą, na jakiej podstaw ie Łukaszew icz wnioskuje, że ludność W arm ii czuła się obrażona.
Z daw ałoby się, że nie m a nic prostszego, ja k napisać kró tkie streszczenie biografii Krasickiego. Szczególnie staran n ie opracow any jest — dzięki studiom L udw ika Bem ackiego — okres przed obję ciem biskupstw a n a W arm ii. Ale i tu znalazła zastosowanie efektow na m etoda au to ra P rzyczynka, k tó ry nie zadał sobie tru du , by przestudiow ać m ateriały do życiorysu Krasickiego, a w szystkie siły skierow ał n a zm ontow anie niezrozum iałego paszkw ilu.
W tym fragm encie biografii K rasickiego h istoryk n iejed en raz m ógłby pomóc poloniście. Takiej pom ocy B ernackiem u udzielał np. W ładysław Konopczyński. Niestety, Łukaszewicz w ielu in te re su ją cych problem ów w ogóle n ie zauważył. W rezultacie na sześciu stro nach (208i—214), gdzie zarysow ana została k a rie ra K rasickiego przed r. 1769, roi się od błędów i uproszczeń.
P rzede w szystkim au to r P rzyczyn ka oparł się na sta ry c h i nie pozbawionych w ielu pom yłek opracow aniach Bartoszewicza i K
ra-43 W. S m o l e ń s k i , P rzew rót u m ysłow y w Polsce w ieku XVIII. Studia historyczne. Wyd. 3. Warszawa 1949, s. 117.
112 R O M A N W O Ł O S Z Y Ń S K I
szew skiego oraz, zdaje się, n a a rty k u le w Z łotej księdze szlachty
polskiej Żychlińskiego. N ie w yko rzy stał ani m ateriałó w opublikow a
nych przez B em ackiego, ani now szych opracow ań, ani n a w e t czę ściowo ogłoszonej korespondencji. W skutek tego w ypadł z biografii K rasickiego ta k i szczegół, ja k jego p rez y d e n tu ra w try b u n a le ko ronnym . W ogóle część pierw sza P rzy czy n k a nie w nosi do wiedzy o K rasickim żadnego now ego fa k tu — jed y n ie fałszyw ą in te rp re tac ję i liczne błędy rzeczowe. Poniżej kilka przykładów .
Na stro n ie 208 c y tu je Łukaszew icz znany czterow iersz s a ty ryczny: „B iskup w arm iński, gładysz gładkich sentym entów ...“ ; po d aje go z rękopisu C zartoryskich w postaci zniekształconej, pod czas gdy znanych je s t kilk a w e rsji popraw nych; najp ełn iejszą i n a j bardziej p o p raw n ą ogłosił W ierzb o w sk i44. S a ty ra ta, ja k rów nież kom edia Cnota uciem iężonat p isan e są z pozycji barszczan, zelantów katolickich. Nie podobał im się zw iązek K rasickiego z p olityką króla oraz jego sto su n ek do sp ra w y dysydenckiej. A le Ł ukasze wicz postanow ił, że K rasicki p o p ierał raczej obóz oligarchii m ag nackiej, więc nie w d aw ał się w rozw ażania, z jakiego pow odu a ta kow ali go przyszli b ar szczanie i z jakiego środow iska w yszła saty ra. N aw iasem biorąc, niech już sam i h isto ry cy osądzą, czy konfede rację b a rsk ą m ożna nazw ać fro n d ą oligarchii m agnackiej. Równie słusznie m ożna powiedzieć, że m agnaci popierali króla.
Na stro n ie 209 Łukaszew icz pisze, że w czasie po b ytu w Rzy m ie zdobył sobie K rasicki „duże uznanie w śród p u rp u rató w , m niejsze w śród polonii rzy m sk iej“ . Loret, k tó ry najszerzej om awia pobyt K rasickiego w Rzym ie, nie daje żadnych p odstaw do podob nego tw ierdzenia, a do inn ych — m oże now ych — źródeł Ł u k a szewicz nie odsyła. Z araz potem in fo rm u je natom iast, że po pow rocie z R zym u był ju ż K rasicki kanonikiem poznańskim , a w r. 1758 zdobył k an o n ik at k ijo w ski itd. Otóż kanonikiem poznańskim nigdy K rasicki nie był, a w R zym ie n ie studiow ał przed r. 1757, lecz w la tach 1760— 1761.
Na tejże stro n ie Łukaszew icz pisze:
[po przyjeździe do W arszawy Krasicki] wszedł w doborowe towarzystwo carskich, pruskich i austriackich utytułowanych lokajów — rodaków w kontuszach i fioletach.
Zdanie to nie posiada żadnej rzeczowej wagi. W latach 1763— 1764 zaszedł w życiu K rasickiego w ażny przełom (o ty m u Ł u
„ R E W E L A C J E “ O K R A S I C K I M
1 1 3
kaszewicza ani słowa), polegający na przejściu od w stecznej koterii Potockich do stronnictw a Fam ilii i nowego króla. O kreślenie tego środow iska jako „lokajów “ nie jest najtrafn iejsze. Była to prze cież elita um ysłow a i polityczna ówczesnej Polski: grupa oświeco nych działaczy m ająca w p rogram ie ukrócenie m agnackiej samo woli, forsow anie reform i w zm acnianie państw a. Poza ty m K ra sicki nie siedział wówczas w yłącznie na zamku, lecz przy jaźn ił się z Bohomolcem i przyszłym i redakto ram i M o n i t o r a , utrzym yw ał bliskie stosunki z m ieszczanam i (np. z Dulfusem).
S tro n a 210. In teresu jąca byłaby analiza kazania koronacyjnego, dokonana przez rzetelnego historyka. Łukaszewicz, niestety, zbyw a to kom unałam i.
W ięcej niż kom unały znajdujem y w charakterystyce K rasickie go z okresu M o n i t o r a :
Rok 1766 — to początek świetnej kariery literackiej prałata Kra sickiego, rozpoczętej ironią i dowcipem na łamach M o n i t o r a [s. 210].
I tyle. O bogatej, postępow ej publicystyce K rasickiego w M o n i t o r z e nie m a h isto ryk nic do powiedzenia. W dodatku to jedyne zdanie zaw iera błąd rzeczowy: K rasicki rozpoczął pracę n a d M o n i t o r e m już w roku 1764. O M o n i t o r z e pisze Łukaszew icz m niej niż o anegdotycznych ploteczkach buduarow ych dotyczących w y tw ornego prałata.
Idźm y dalej:
Król stawiał go na równi z uczonym „Naruchem“, ale lgnął bardziej i nagradzał o w iele hojniej satyryka-poetę od zasłużonego dziejopisa. Po wziął zamiar wyznaczenia Krasickiemu przedniejszego biskupstwa [...] [s. 210].
Cóż za sensacyjne nowiny! Zw róćm y tylko nieśm iało uwagę, że w r. 1765— 1766 K rasicki nie b y ł ani satyrykiem , ani poetą, zaś N aruszew iczow i zapew ne jeszcze się nie śniło, że kiedyś zacz nie pisać historię. Nie mogło więc być m iędzy nim i konkurencji, a w duszy króla — rozterki, czy nagradzać poetę, czy dziejopisa.
Na tejże stro nie daje Łukaszew icz jęd rn ą c h a rak tery sty k ę bis kupa Grabowskiego:
człek poczciwy, pobożny, daleki od świeckiej literatury i zabawy, w ie rzący w czary, duchy i upiory [...] [s. 210].
O piera się tu Łukaszew icz na zniekształconej nocie biogra ficznej z h erb a rz a Żychlińskiego. To, co pisze nasz niefrasobliw y autor, jest o ty le nietrafne, że G rabow ski b ył człowiekiem w y-P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , 1957, z. 3.
1 1 4 R O M A N W O Ł O S Z Y Ń S K I
kształconym , w czary i duchy nie w ierzył. W latach sześćdzie siątych — jak o człowiek bardzo sta ry i chory — b ył istotnie daleki od św ieckich zabaw , n a to m ia st kiedyś oddaw ał się zabaw om lite rackim . On to przecież w ydobył z archiw um from borskiego k ronikę Galla, w yd an ą w r. 1749 przez Lengnicha! H istoryk postąpiłby piękniej, g d y b y zam iast c h a ra k te ry sty k i w ykoncypow anej z fan tazji przypom niał bodaj tę ty lk o n iew ątp liw ą zasługę Grabowskiego. I jeszcze jed na rew elacja. O to co rob ił K rasicki w r. 1768, podczas p o b y tu w W arszaw ie:
zaczął dawać biesiady uczone z udziałem króla i najlepszych sił lite rackich stolicy, czytał im w łasn e bajki, satyry i powieści [...] [s. 213].
Skąd Łukaszew icz o ty m wie? Bo dotychczas byliśm y przeko nani, że twórczość stricte litera c k ą zaczął K rasicki upraw iać dopie ro w lata ch siedem dziesiątych. D opiero w ted y pow stały jego „bajki, s a ty ry i pow ieści“. A ch praw da, a u to r P rzy czy n k a zaczerpnął sw oją info rm ację z B arto szew icza45. Co za przykrość, że w iele inform a
cji Bartoszew icza okazało się błędnym i i daw no już włożono je m iędzy bajki!
*
W ystarczy chyba. Polem ika sw oim i rozm iaram i przerosła sam artyku ł, a m ożna by jeszcze dodać niejedno, albow iem , jak pow ie dział kiedyś Boy, „łże się w dw óch słow ach, na sprostow anie trzeb a s tu w ierszy “. Z adaję sobie pytanie, skąd się bierze ta niezrozum iała zaciekłość histo ry k a. W im ię czego zw alnia się on z podstaw ow ych rygorów dyscypliny, bez k tó ry ch zachow ania nie je s t się uczonym? Jak o ś za dużo w ty m P rzy c zy n k u niedbalstw a, za dużo przem ilcza nia niew ygodnych opracow ań i faktów , za dużo przeinaczeń i p rz e w rotn y ch in te rp re ta c ji. A w szystko po to, by w paszkw ilistycznym zniekształceniu przedstaw ić poetę, k tó re m u h isto ria w ym ierzyła już spraw iedliw ość, oceniając zarów no zasługi tego rozum nego i u ta lentow anego człowieka, ja k i jego liczne słabości, błędy życiowe oraz niedoskonałości.
P ra g n ę się usilnie zastrzec, że nie uw ażam m ojej wypow iedzi za d efin ity w n e rozstrzygnięcie naukow e. W ydaje m i się, że tak ie rozstrzygnięcie jest w tej chw ili niem ożliwe. T rzeba by bow iem n a jp ie rw dokładnego zbadania u s tro ju W arm ii w X V III w.,
pozna-45 J. B a r t o s z e w i c z , Znakom ici m ężow ie polscy w X V III wieku. T. 3. Petersburg 1856, s. 45.
„ R E W E L A C J E “ O K R A S I C K I M
1 1 5
nia p ra w i przyw ilejów ludności, try b u działania i zakresu kom pe tencji kapituły, stosunków fiskalnych w okresie rządów G rabow skiego i K rasickiego, w reszcie — głębokiego w niknięcia w archi walia, Sam p rzedm iot polem iki jest więc otw arty. O stateczna rac ja pozostanie przy historyku, k tó ry zada sobie tru d gruntow nego zba dania spraw y ordynacji św iadczeń ludności w arm ińskiej w X V III wieku. W ty m głosie d y skusyjnym chodzi m i tylko o to, by uchy lić pochopne i z pew nością niesłuszne wnioski Łukaszew icza oraz zakw estionow ać jego m etodę postępow ania w dochodzeniu do p r a w d y naukow ej.
„O skarżony“ K rasicki został pod piórem Łukaszewicza k re a tu rą godną pogardy i potępienia. W yrok, jak i w ydał Łukaszew icz n a Bi skupa W arm ińskiego, jest ta k samo spraw iedliw y, ja k w yroki w w ielu — znanych nam zbyt dobrze — procesach. D latego w im ię praw dy naukow ej (już bez cudzysłowu), chociaż dw a lata upły nęły od ukazania się P rzyczyn ka , należało dokonać rew izji procesu księ cia poetów. Lepiej późno niż nigdy.