• Nie Znaleziono Wyników

"Kurdesz nad kurdeszami" : zagadnienie tekstu i autorstwa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Kurdesz nad kurdeszami" : zagadnienie tekstu i autorstwa"

Copied!
50
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Mikulski

"Kurdesz nad kurdeszami" :

zagadnienie tekstu i autorstwa

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 50/1, 1-49

(2)

TADEUSZ MIKULSKI

„K U RD ESZ NAD K U R D ESZA M I“ *

ZAGADNIENIE TEKSTU I AUTORSTWA

1. E ditio p rinceps — 1779

D aw na pieśń biesiadna K urdesz nad ku rd esza m i przechow ała się w pam ięci pokoleń od w. X V III do dzisiaj. W ielokrotnie w i­ dzieliśm y ją w d ru k u . Po raz o sta tn i bodaj w A ntologii ba- chicznej Ju lia n a T uw im a, gdzie znalazła się w śród śpiew ów p ijac­ kich, zeb ran y ch z kilku w ieków polskiego obyczaju, „dobrym tow arzyszom gw oli“ 1. Do pow szechnej św iadom ości historycznoli­ terack iej w p row adził te k s t Ignacy C hrzanow ski w w ypisach, k tó ­ ry m i p rze tk ał H istorię lite ra tu ry P olski n ie p o d le g łe j2. P op rzed ­ nio piosenkę K u rd esz nad k u rd esza m i m ożna było czytać w K

się-* Od sekretarza Redakcji: K u rd e sz nad ku rdeszam i m iał być publiko­

w any w z. 3 P a m i ę t n i k a L i t e r a c k i e g o z roku 1956. Tadeusz M i- k u l s k i — z usposobienia i z praktyki filolog-perfek cjon ista — oddał w ó w ­ czas Kurdesza do druku z pew nym ociąganiem , raczej pod w p ły w em namowy przyjaciół niż z przeświadczenia, że tekst jest — w jego m niem aniu — całkowicie przygotowany dla linotypisty. Sekretarza Redakcji z góry prosił o wyrozum iałość dla kilku uzupełnień, które zostaną dodane w korekcie. Maszynopis poszedł do składu 9 sierpnia 1956. 18 w rześnia Tadeusz M ikul­ ski otrzym ał korektę szpaltową, ale nie był w stanie zrealizow ać na czas swojej zapowiedzi. Choroba obezw ładniała już jego energię. Studium zostało przesunięte do z. 4/1956, potem do z. 1/1957, 2/1957... U zupełnienia wciąż nie przychodziły, ale nie przychodziło także zezw olenie autorskie na druk studium bez tych uzupełnień. 17 m aja 1957 trzeba było — z uw agi na chro­ niczny niedostatek ołowiu w drukarni — zdecydow ać się na rozsypanie składu. Tego w łaśnie składu, który tu obecnie publikujem y.

Warto przy sposobności dodać, że K u rd e sz nad ku rdeszam i ukaże się nadto w tom ie studiów ośw ieceniow ych Tadeusza M ikulskiego, znajdującym się w planie Państwow ego Instytutu W ydawniczego na rok 1960.

1 J. T u w i m , Polski słownik pijacki i Antologia bachiczna. Warszawa 1935, s. 271—272: K u rdesz nad kurdeszami!

2 I. C h r z a n o w s k i , Historia litera tu ry n iepodle głe j Polski. (965—1795). Wyd. 10. Warszawa (1930), s. 424—425: Kurdesz.

(3)

gach h u m o ru polskiego K azim ierza B artoszew icza, k tó re pró b o w ały u stalić tra d y c je h u m o ry sty k i s ta ro p o ls k ie j3. P iosenka po jaw iała się na różnych te re n a c h k u ltu ra ln y c h . O skar K olberg n a p o tk a ł K urd esza w zasobach lite r a tu r y ludow ej, gdzie n a jła tw ie j p rz y ­ szło etnografow i zw iązać go z M azowszem 4. W incenty Pol — S a r ­ m a ta w pierw szym po k olen iu — przepisał słow a piosenki w o b jaś­ n ien iach do gaw ędy S e jm ik jenerał W o jew ó d ztw a R uskiego, odpra­ w io n y 1766 r. w S ą d o w ej W iśni, uznaw szy K urdesza za d o k u m en t literack iej tra d y c ji szlacheckiej 5.

T ak postępując w stecz — ty tu łam i dzieł, d atam i p rze d ru k ó w — docieram y do książki K azim ierza W ładysław a W ójcickiego Ż y ­ cio rysy zn a k o m ity c h ludzi, gdzie w dodatk ach i sprostow an iach do to m u 1 znalazła się i ta w esoła piosenka czasów stan isław o w ­ skich, tra k to w a n a p rzez w ydaw cę jak o zdobycz a n ty k w a rsk a : „P rzyw iedzieni ją tu w całości“ ®.

W ójcicki przep isał ją „w całości“ z n o tate k ręko p iśm ienn ych A ntoniego M agiera E s te ty k a m iasta stołecznego W a rsza w y 7. W te n sposób tra d y c ja tek stu , dość bogata w d ru g iej poł. w . X IX , d o tk n ę ­ ła sw ojego dna, położonego n iezb y t głęboko. P o d aw an y z r ą k do rąk , przez etn o grafó w i h isto ry k ó w obyczaju, K u rd esz zróżnico­ w ał się w d robnych w a ria n tac h , k tó ry m i nie m am y pow odu k ło ­ p o tać filologa. W y starczy n am uchw ycenie głów nego biegu t r a ­

8 K. B a r t o s z e w i c z , K sięgi humoru polskiego. T. 2. Petersburg 1897, s. 86—87: Pieśń ku rdeszowa.

4 O. K o l b e r g , M azowsze. T. 2. Kraków 1886, s. 269—270: Ś p ie w k a

o kurdeszu. Tekst m uzyczny: Kurdesz.

5 W. P o l , Sejm ik jenerał W o je w ó d z t w a Ruskiego, o dpraw iony 1766 r.

w S ą d o w e j Wiśni. Sejm ikow a tradycja Jm ć Pana B. W innickiego. P eters­

burg i M ohilew 1855. W: P am iętn iki JP. B e n e d y k ta Winnickiego. T. 3. — Aprobata cenzury: „Wilno, 10 listopada 1853 roku“. N otatka autora po tekście: „Pisałem w Polance pod Krosnem, 12 lipca 1853 r., w dzień ś-go G w alberta“. Objaśnienie 20, na s. 124—126, zawiera tek st słow ny i m uzyczny

Kurdesza, poprzedzony uw agą następującą: „Często tym i czasy słyszem y

w zm ianki o Kurdeszu, w ięc n ie od rzeczy będzie przyłączyć piosnkę naszych dziadów “ (s. 123). Zob. też W. P o l , Dzieła. T. 3. Lw ów 1875, s. 176—177 (tekst identyczny, z jedną różnicą w transkrypcji fonetycznej: u c z e s t ­ n i c z k o / u c z e s t n i c z k ą ) .

8 [K. W. W ó j c i c k i ] , Ż y c io r y s y zn akom itych ludzi. T. 1. W arszawa 1850, s. nlb. 527—528: P ieśń kurd eszow a.

7 A utograf pam iętników A. M a g i e r a E s tety k a m iasta stołecznego

W a r s z a w y znajduje się obecnie w Bibl. Narodowej w W arszawie, rkps BOZ

(4)

dycji u tw o ru — od W ójcickiego (1850) do T uw im a (1935). W ój­ cicki, p rze jm u ją cy w poł. w. X IX te k s t ręk o p iśm ien n y z p o jem nej pam ięci M agiera, w yznacza m o m en t przełom ow y w h isto rii pio­ senki, dotychczas — jak gotow iśm y sądzić pośpiesznie — poda­ w anej ustnie, od rok u zaś 1850 często i chętnie dru k o w an ej.

Ale nie w aneksach do Ż ycio rysó w zn a k o m ity c h lu d zi W ójci­ ckiego, dzieła nieporządnej e ru d y c ji historycznej, z n a jd u je się editio princeps naszego K urdesza. M ożna dom yślać się z góry, że znają te n te k s t i p o d trzy m u ją jego żyw otność śpiew niki p oczątku w. X IX — w śród licznych „ a rii“, „ a ry je k “, „pieśni św iato w y ch “ . Ignacy C hrzanow ski n ap o tk ał np. K urdesza w M agazynie w eso łych i m o ra ln ych zabaw z ro k u 18128. A le i ty m razem n ie b y ła to editio princeps piosenki, ulubionej od stulecia.

D ążym y bow iem — p rzebiegając epizody sław y p o śm iertn ej K u rdesza — do pierw szego rozdziału w h isto rii tek stu . K u rd e sz ukazał się d ru k ie m ju ż w w. XV III, w nie dostrzeżonej ulotce poe­ tyckiej. Z nał te n d ru k i zanotow ał w B ibliografii p o lskiej K a ro l E stre ich e r 9. Ale uczynił to nie pod h asłem ty tu ło w y m K U R D ESZ (jak z re g u ły postępow ał p rzy dziełach anonim ow ych) an i pod nazw iskam i k ilk u m ożliw ych autorów , k tó ry m p rzy pisyw ano w łas­ ność bezim iennej piosenki. W zgodzie z in n y m sw oim obyczajem bibliograficznym E stre ich e r pom ieścił K urd esza pod nazw iskiem adresata, odbiorcy tek stu . B ył nim G rzegorz Łyszkiew icz, p re z y ­ d e n t m iasta S ta re j W arszaw y. N ikom u je d n a k z h isto ry k ó w lite r a ­ tu ry nie przyszło na m yśl, by szukać K urdesza pod h asłem G R ZE­ GORZ ŁY SZK IEW ICZ, chociaż ju ż M agier (a za nim W ójcicki) znali związek łączący piosenkę z rodziną w arszaw ską Ł y szkiew i- czów.

Pozycja literack a, tak przem yślnie, jak ko lw iek przyp adkow o u k ry ta , m ogła u jaw n ić się przy sposobności sy stem aty czn ej kw e­ ren d y bibliograficznej, po pro stu — k a rtk o w a n ia B ibliografii pol­ skiej. W łaśnie w toku prac nad indeksem d ru k a rz y w. X V —X V III, prow adzonych w Dziale S ta ry c h D ru k ó w B iblio tek i N arodow ej

8 Magazyn wesołych i moralnych zabaw , czyli zb ió r gładkich w ierszów ,

dowcipnych powieści, żartów , anegdotów, arii, p ieśn i ś w ia to w y ch i innych ciekaw ych w ydarzeń. (T. 1). Wilno 1812, s. 176—177: Piosneczka — Kurdesz.

Napotkał ten tek st K urdesza I. C h r z a n o w s k i , Poezja za czasów S ta n i­

sława Augusta. W dziele zbiorowym: Dzieje lite ra tu ry pięknej w Polsce.

Wyd. 2. Cz. 1. K raków 1935, s. 361, przypis. • E s t r e i c h e r X X I, 549.

(5)

w W arszaw ie, K azim ierz B udzyk w y tro p ił i w skazał m i w r. 1943, pod h asłem ŁY SZK IEW IC Z GRZEGORZ, zam askow any doskonale p ierw o d ru k K urde sza. Zapis E stre ich e ra je s t następujący:

(ŁYSZKIEWICZ GRZEGORZ)

Do JM. Pana Grzegorza Ł yszkiew icza, Prezydenta W arszawskiego, na jego przysłow ie Kurdecz nad kurdeczami.

B. m. i r. (r. 17..), 8, k. 2 nlb. Akad.

W w aru n k ach pracy naukow ej i bibliotecznej w W arszaw ie o kupacyjnej tru d n o było uciekać się do egzem plarza K urdesza w zbiorach Polskiej A kadem ii U m iejętności w K rakow ie. D ruk, tra k to w a n y przez E stre ich e ra jako u n ik at bibliograficzny, nie oka­ zał się zresztą un ik atem absolu tnym . W katalo g u B iblioteki K ra ­ sińskich na O kólniku znalazł się niespodzianie inny egzem plarz K urdesza nad ku rdeszam i, sk atalogow any — n iew ątpliw ie pod su ­ gestią E streich era — rów nież pod nazw iskiem adresata: „Łyszkie- w icz G rzegorz“ . Egzem plarz ten, k tó ry odszukaliśm y w m agazy­ n ie K rasińskich, jeszcze nie spalonym przez b arb arzy ń stw o h itle­ row skie, pozwolił na sp rostow anie d ro b n y ch nieścisłości w notatce E streich era, k tó ry zanotow ał b łędnie przysłow ie Łyszkiew icza „K urdecz n ad k urd eczam i“ (!) i zby t już ogólnie oznaczył dom nie­ m an y czas d ru k u . W okół egzem plarza K rasińsk ich urosło m i w r.

1944 stu d iu m o K urde szu i jego dziejach p o śm iertnych (na tle poezji u lotn ej F ranciszka Bohom olca). P iosenka pociągała swoim c h a ra k te re m rodzim ym , nie n ad m iern ie pospolitym w czasach S tan isław a A ugusta. Te w łaśnie m o ty w y k u ltu ra ln e uspraw iedli­ w iały — p rzy n ajm n iej w oczach a u to ra — m ałą m onografię K u r ­ desza. P ę k a ta teczka, zaw ierająca szkic ro zpraw ki i całą dokum en­ tac ję źródłow ą, spłonęła w e w rześniu 1944, w czasie pożaru dom u p rzy ul. K arpińskiego 1, na Żoliborzu. C enny egzem plarz K rasiń ­ skich, u n ik at w arszaw ski, k tó ry um ieściliśm y z K azim ierzem Bu- dzykiem w skrzynce co w y b rańszych zabytków d ru k a rstw a pol­ skiego w. X V II i X V III (w raz z poem atem M arcina Borzym ow - skiego M orska naw igacja do L u b eka z r. 1662 i tom em M o n i t o r a z r. 1772, na k tó ry m M inasowicz zaznaczył au to rstw o Krasickiego...), uległ zniszczeniu w pożarze B iblioteki K rasińsk ich na Okólniku, w końcu października czy n a początku listopada 1944.

G dy zaczęliśm y po w ojnie rek o n stru o w ać nasze prace i w a r­ sztaty , odezw ała się i ta am bicja auto rska, b y odbudow ać historię K urdesza nad ku rdeszam i. B rak ło podstaw y studium , pierw odru ku

(6)

utw oru ! W skazów ka E streich era prow adziła do zbiorów PA U w K rakow ie, ale prow adziła zrazu na próżno. K atalog B iblioteki PA U nie zaw ierał d ru k u poszukiw anego. M ożna było łatw o p rzy ­ puścić, że uległ i tu ta j zatracie — od r. 1906, kiedy oglądał go za­ pew ne (przy korekcie, nie dość uw ażnej, tom u 21) K arol E stre i­ cher.- D opiero do b ry p rzy p ad ek biblioteczny, zdarzony w g ru d n iu 1950, przy w łączaniu do k atalo gu k a rt od daw na w yjętych, pozwolił W aler ii Suszy łło, bibliotekarce PAU, odkryć sy g n a tu rę K urdesza i potw ierdzić jego obecność w M iscellaneach u lo tn y ch m agazynu bibliotecznego.

W krótce później, za p ośrednictw em k a rto te k i poloniców g d ań ­ skich, założonej z w ielką pieczołow itością przez R om ana P o llaka w S em in ariu m P olonistycznym w Poznaniu, w yszedł na św iatło d ru gi egzem plarz K u rdesza nad ku rdeszam i, w zbiorach B iblioteki M iejskiej w G dańsku. W te n sposób — na w yrów nanie s tr a ty egzem plarza K rasiń sk ich — uzyskaliśm y dw a inne: krak ow ski i gdański. T eraz w zrosła pokusa rek o n stru k c ji stu d iu m w ojennego, zwłaszcza gdy m ożna je b y ło oprzeć na kom pletniejszej podstaw ie źró dłow ej.

P ierw o d ru k K urdesza nie daje żadnych w skazów ek co do osoby autora, co do m iejsca d ru k a rn i i ro k u w ydania. J e s t to d ru k ano­ nim ow y w ielorako — pod w zględem autorstw a, typografii, chrono­ logii. Tym uw ażn iej p a trz y m y na w ygląd zew nętrzny d ru k u , by odgadnąć tajem n icę jego pow stania. B ibliografia nie je st sztuką rozw iązyw ania zagadek literackich, tylko techn ik ą naukow ą zdys­ cyplinow aną, m ającą sw oje źródła pomocnicze i m ożliwości ro zw ią­ zyw ania bezbłędnie m a te ria łu typograficznego.

U lotka K u rd esz nad ku rd esza m i stanow i ozdobny d ru k biblio­ filski, rozm ieszczony ze sm akiem graficznym , na stro n ach nlb. 1— 4, pow stałych ze złożenia jed nej sk ład k i arkusza in octavo , bez osobnej k a rty ty tu ło w e j. Ma ty lk o ty tu ł nagłów kow y, poło­ żony przed te k ste m utw oru:

Do Jmci Pana / GRZEGORZA ŁYSZKIEWICZA / Prezydenta W arszaw­ skiego / na iego przysłow ie: / Kurdesz nad kurdeszami. /

B. m. i r., 8, 2 k. nib.

Gdy p a trz y m y n a oba dochow ane egzem plarze d ru k u (które uzyskaliśm y w fotokopiach, dzięki uprzejm ości zarządów Biblio­ tek i PA U w K rak o w ie i B iblioteki M iejskiej w Gdańsku), spo strze­ gam y od razu: to nie są egzem plarze należące do tego sam ego n akładu.

(7)

Egzem plarz PAU, pod sy g n a tu rą M 54-1.439 (nazw ijm y go dla w ygody: A), z a trzy m u je naszą uw agę sw oim w yposażeniem graficznym . Pow yżej ty tu łu położona tu je s t ozdobna w inieta d ru k arsk a, o w y m iarach 27X 79 m m, k tó re j e le m e n t cen traln y stanow i h a rfa i poza nią trą b k a skrzyżow ana z kaduceuszem . G ór­ ne pola w in iety w y p ełn iają gałązki i festony zieleni. W polach dolnych zostały um ieszczone dw a rogi obfitości, sym etrycznie, chociaż nie jednego ry su nk u . Oznaczmy tę w in ietę ty tu ło w ą zna­ kiem a. Nie w y czerpu je ona zasobów graficznych d ru k u . Na zam ­ knięcie te k stu (s. nlb. 4) um ieścił d ru k arz in n y jeszcze ozdobnik graficzny, o w ym iarach 31X19 m m (jak go u k azu je K u rd esz nad kurdeszam i, w ydanie A), p rzed staw iający k w iat, chaber, na ło­ dyżce, z k tó rej w y ra sta ją trz y pączki (na lewo) i dw a listki: w yż­ szy zaw inięty ku górze, niższy k u dołow i (na praw o). T en ozdobnik końcow y oznaczam y znakiem b. P onadto s tro fy czterow ierszow e K urdesza (na s. nlb. 2— 4) rozdziela zgrabny p rze ry w n ik d ru k a r­ ski, o w y m iarach 5X 18 m m, gałązka obw ieszona k w ia ta m i i owo­ cami. P rz ery w n ik te n oznaczam y k o n sek w en tn ie znakiem c. T y tuł nagłów kow y oddzielony jest od tek stu ozdobną linią d rukarską, złożoną z p rzery w n ik ó w ruchom ych.

E gzem plarz PA U (A) stanow ił niegdyś w łasność C y priana W a­ lewskiego, jak o ty m św iadczy stem pel b iblioteczny „Z K SIĘG O ­ ZBIORU CY PRIAN A W A LEW SK IEG O “ , odbity na stro n icy nlb. 1, zaraz poniżej ty tu łu . Z apew ne sam W alew ski, re d a k to r B i b l i o ­ t e k i W a r s z a w s k i e j , lite ra t, zam iłow any zbieracz książek i autografów , k tórego bibliotekę w spom ina się z szacunkiem w sa­ lonach w arszaw skich 10, n ak reślił jeszcze w rogu praw ym , u góry, na stro n icy nlb. 1, znak o rien tacy jn y : L, początkow ą literę naz­ w iska „Łyszkiew icz“ , jako w skazów kę u k ład u alfabetycznego. Mo­ że zresztą zostaw ił ten ślad sy ste m aty k i k tó ry ś z bibliotekarzy PA U porząd ku jący volantia w ieku X V III.

Egzem plarz K urdesza nad kurd esza m i B iblioteki M iejskiej w G dańsku, pod sy g n a tu rą Dm 2.937,8 (nazw ijm y go dla u łatw ie ­ nia kon fro n tacji: B), m a opraw ę graficzną w y ra ź n ie inną aniżeli A. W inieta ty tu ło w a a została w praw dzie um ieszczona i tu ta j, ale przez nieuw agę d ru k arz a — „do góry nogam i“ (jeśli p rzyjm iem y jako praw idłow y, zgodnie z ustaw ieniem h arfy , u k ład A). Ozdob­ nik b egzem plarza A został w ym ieniony na zupełnie in n y ozdob­

10 P. W i 1 к o ń s к a, Moje wspomnienia o ży ciu to w a r z y s k im w Warsza­

(8)

nik graficzny, o w y m iarach 24X 52 m m, przed staw iający orła n a gnieździe, w śród gałęzi p o k ry ty ch liśćmi. Ozdobnik te n oznaczam y znakiem d. P rz e ry w n ik i (c), położone m iędzy stro fam i K urdesza, należą w egzem plarzu В do tej sam ej serii graficznej, jakk olw iek d ru k a rz operow ał nim i rozm aicie, odw racając je przygodnie (bez szkody dla ry su n k u ) „do góry nogam i“ . I ta różnorodność poło­ żenia sp raw ia, że na pierw szy rz u t oka nie p rzy znajem y ozdobni­ kom A i В tożsam ości całkow itej. Linia ozdobna, odcinająca ty tu ł od tekstu, została w w y d an iu В w ym ieniona.

E gzem plarz B iblio tek i M iejskiej w G dańsku (B) należał n ie­ gdyś do K rzysztofa C elestyna M rongow iusza (1764— 1855), kazno ­ dziei polskiego w G dańsku, znanego m iłośnika rzeczy polskich.

Opis w yposażenia graficznego A i В w yróżnia przekonyw ająco oba egzem plarze. N ależą one n ajw y raźn iej do dw u n akładów d ru ­ karskich. Ten s ta n rzeczy potw ierdza k on fro n tacja tekstów . T ek st A d aje kilka d ro b n y ch w a ria n tó w sty listyczn ych wobec te k stu B, zaw iera ponadto błęd y korektow e, nie popraw ione m im o k rótkości utw oru.

Oto nasz pierw szy w ynik bibliograficzny: K urdesz nad k u r ­ deszam i m iał w spółcześnie dw a (co n ajm n iej) w ydania, A i B. Jeśli m ożna polegać na pamięci, nie ko ntrolow anej n o tatk am i, egzem plarz B iblioteki K rasiń sk ich w W arszaw ie należał do n a ­ kładu B. K tó ry z nich był w cześniejszy? S tan tek stu A: niepo- rząd nie prow adzona k o rek ta oraz ch a ra k te ry sty c z n y w a ria n t ję ­ zykow y w. 35: C h ł y ś n i / C h ł y ś n i j (starsza form a rozkaźnika: C h ł y ś n i — pojaw ia się w w yd an iu А; В d ru k u je już: C h ł y ś n i j ) — w szystkie te w skazów ki su g eru ją zgodnie starszeństw o w y d a­ nia A. P rzy zn ajm y , że obserw acje te nie mogą rozstrzygać. U ste r­ ki k o rek ty byw ają ró w n ie cechą pierw odruku, ja k p rzedruków . Oboczność językow a: C h ł y ś n i / C h ł y ś n i j — jest dow odem w ahan ia w języ k u bieżącym , w k tó ry m obie fo rm y m usiały się spotykać w y m iennie. Może ty lk o tek st A sk ładał starszy zecer, p rzy w y k ły do staro św ieck iej polszczyzny.

D yskusję p rze ry w a dow ód m ate ria ln y : w w yposażeniu graficz­ nym A i В pojaw ia się te n sam ozdobnik ty tu ło w y a, z h a rfą jak o m otyw em ce n traln y m , będący n ajw y ra ź n ie j odbiciem tej sam ej deski d rzew o ry tn iczej. D rzew ory t w y dania A u jaw nia w ram ce górnej (w odległości 14,5 m m od praw ego rogu) pęknięcie deski, k tó re p rze ry w a zew n ętrzn ą linię obram ienia. Pon adto linia zew ­ n ę trz n a ram k i, p rzy p ad ająca na p raw y bok d rzew o ry tu (w odle­

(9)

głości 9,5 m m od rogu dolnego) m a w w ydaniu A ry sę w skazującą na pęknięcie deski. W ydanie В d e m o n stru je dalszy e ta p niszcze­ n ia d rzew o ry tu. Pęknięcie górne (k tó re w zw iązku z in n y m u s ta ­ w ien iem d rzew o ry tu znalazło się te ra z na linii dolnej ram ki) uległo w y raźn em u poszerzeniu. Rysa boczna doprow adziła w w y­ d a n iu В do uchw ytnego pęknięcia deski.

O to nasz n a stęp n y w y n ik bibliograficzny: s ta n d rze w o ry tu a m ów i zupełnie czytelnie, że w y d anie K urdesza w egzem plarzu PA U (w ydanie A) je st w cześniejsze od egzem plarza B iblioteki M iejskiej w G dańsku (w ydanie B). O bserw acja d rze w o ry tu a potw ierdziła sugestie chronologii, k tó re sta ra liśm y się w ydobyć z tek stu , w spo­ sób rozstrzy g ający . Spośród dochow anych dw u n akład ów K u rd e ­ sza nakład A zy skuje k w alifik ację p ierw o d ru k u , w artość editio princeps. U zyskaw szy tyle, p osuńm y naszą ciekaw ość o k ro k dalej. Z jak ie j oficyny d ru k arsk ie j w yszedł K urd esz nad kurd esza m i? D ru k anonim ow y pod w zględem ty p og raficzny m może zdradzić sw ój w a rszta t p rod u k cy jny , gdy — za w zorem m eto dy K azim ie­ rza P iek arsk ieg o — zbadam y pism a zastosow ane do składu, ozdob­ nik i d ru k arsk ie i cały m a te ria ł g raficzn y u ż y ty do kom pozycji książki. N ależy zatem w d ru k u , nie oznaczonym pod w zględem ty p og rafii, rozpoznać jego ele m en ty d ru k arsk ie i zidentyfikow ać je m ożliw ie p recy zy jn ie w pro d u k cji d ru k arsk ie j, k tó ra nie nasu­ w a pod ty m w zględem w ątpliw ości. W te n sposób p o trafim y uch y ­ lić m askę d ru karza-an o nim a, rów nie kłopotliw ą p rzy in te rp re ta ­ cji dzieła, jak m aska au to ra n .

B adania nad odczytyw aniem zatajo ny ch d ru k arzy , prow adzo­ ne w „szkole P iek arsk ieg o “ na m ate ria le w. XV I i przygodnie X V II, przenosim y n a w iek X V III po raz pierw szy. M etoda ta po­ tra fi oddać duże usługi n au k o w e p rzy stu d iu m produ k cji d ru k a r­ sk iej czasów Stan isław a A ugusta, gdzie broszura polityczna

i w iersz u lo tn y u c h y lają się często przed podpisem — a u to ra i d ru ­ k arza. D ru k a rstw o stan isław ow skie dysp on uje zindyw idualizow a­ n ym m a te ria łe m graficznym , k tó ry pojaw ia się zasadniczo w p ro ­ d u k c ji określonej oficyny. U kład zm ienia dopiero w r. 1783 P io tr Zaw adzki, u p rzy w ilejo w an y giser J. K. Mci, k tó ry w prow adza do p ro d uk cji d ru k arsk ie j W arszaw y pism a i ozdobniki pro d ukcji

11 T. M i k u l s k i , Historia literatu ry w obec zagadnień księgozn awstwa. W pracy zbiorowej: Studia nad książką poświęcone pamięci K azim ie rza

(10)

s e ry jn e j, odlew ane z m e t a l u 12. W ten sposób ulegają w zboga­ ceniu (ale jednocześnie n a b ie rają cech pow tarzalnych) zasóby techniczne poszczególnych d ru k arz y . Te sam e e lem en ty d ru k u m ogą te ra z w ystąpić w p racy różnych oficyn. I d latego badania typograficzne, prow adzone n ad d ru k a rstw e m anonim ow ym tego okresu, m uszą liczyć się z kom plikacją, jak ą w nosi działalność gi- serska P io tra Zaw adzkiego. U w aga ta m a c h a ra k te r ogólnej p rze ­ stro g i m etodycznej, w ypow iedzianej w chw ili, gdy w stępujem y na tere n , om ijany n iem al dotychczas przez h isto ry k ó w d ru k arstw a . Ale nie je st to uw aga ad rem : w yposażenie graficzne obu w y dań K urd esza nad k u rd esza m i stanow ią jeszcze łam liw e drzew o ryty, k tó re są gotow e zdradzić sw oją przynależność do w arsztatu , a n a ­ w e t chronologię sw ojego użycia.

O czekujem y z góry, że piosenka biorąca ty tu ł od przysłow ia G rzegorza Łyszkiew icza, p rez y d e n ta w arszaw skiego, u k azuje się d ru k ie m z oficyny w arszaw skiej. T rzeba zatem ro zejrzeć się uw aż­ nie po d ru k a rn ia c h S tareg o M iasta (gdzie p rac u ją n iem al w szystkie w a rsz ta ty d ru k arsk ie za S tanisław a A ugusta), b y zdem askow ać d ru k a rz a K urdesza. Nie u k ry w a się on zbyt p edantycznie: ulotka poetycka K u rdesz nad ku rd esza m i, w obu w ydaniach, A i B, ja ­ keśm y je rozdzielili, u k azu je się isto tn ie w W arszaw ie, w d ru k a rn i J. K. Mci i R zplitej C ollegium S ocietatis Jesu (od r. 1773 D ru k a rn i N adw ornej, n azyw anej tak że przygodnie d ru k a rn ią K om isji E du­ kacji N arodow ej). Cały zasób ozdobników graficznych, po jaw iają­ cy się w obu nakładach, A i B, zn ajd u jem y w p rod u k cji D ru k a rn i N adw ornej, jaw n ej i podpisanej pełny m adresem bibliograficz- nym .

T w ierdzenie to należy w yprow adzić z in d ek su ozdobników d ru k arsk ic h (a, b, c, d), k tó re w y stę p u ją w w y d an iach A i В K u r ­ desza. Ale czy indeks te n trz e b a budow ać ta k szczegółowo? D ru ­ k a rn ia N adw orna J. K. Mci, za p rzyk ład em G rölla i D ufoura, w iel­ kich d ru k a rz y stanisław ow skich, ogłasza w latach 1781, 1785

12 G a z e t a W a r s z a w s k a (z 8 I 1783, nr 3, Suplem ent) przynosi następujące doniesienie Piotra Z a w a d z k i e g o : „Donosi się w szystkim Drukarniom tak w Koronie, jako i w W. Ks. Lit., iż pan Piotr Zawadzki, będąc z łaskaw ego w zględu N ajjaśniejszego Pana uprzyw ilejow anym gise- rem Jego K rólew skiej Mości w państw ach swoich, przyrzeka w szystkim Drukarniom, iż w jakim kolw iek która zechce gatunku druku, co do piękności i m aterii równego alboli też piękniejszego za zagraniczny, tedy gotów ceną spraw iedliw ą każdej Drukarni tu, w W arszawie, w sw ojej giserni odlać i ze w szystk im i ozdobami do druku należącym i w ygotow ać“.

(11)

i 1786 katalogi sw oich nakładów . M imo poszukiw ań bibliotecznych n ie udało nam się dotrzeć do katalogu 1781. K atalog ksiąg w D ru ­ ka rn i N adw ornej J. K . Mci zn a jd ują cych się z r. 1785, a później i z r. 1786, w gru p ie w ydzielonej W iersze rozm aite n o tu je u lo tk ę poetycką K urd esz nad ku rdeszam i (w tak im w łaśnie sform uło w a­ n iu ty tu łu , w y ab strah o w an y m ze sty lizacji obszerniejszej, bez po­ d an ia nazw iska a u to ra u tw o r u ) 13. U zyskujem y zatem pew ność cał­ kow itą, że druczek K u rd esz nad kurd esza m i w yszedł spod pras i znajdow ał się w ko lpo rtażu D ru k a rn i N adw ornej w W arszaw ie. K iedy? W ro ku 1785 i 1786. K atalog z r. 1781 uch ylił się k w e re n ­ dzie k sięgarskiej.

Tak uzupełniając z a ta rtą m etry k ę bibliograficzną d ru k u , p y ­ tam y jeszcze o d a tę w ydania K urdesza. Bo św iadectw a katalogów z r. 1785 i 1786 m ów ią jedynie, że ulotkę „Do G rzegorza Ł yszkie- w icza“ m ożna było wówczas kupić w k a n to rk u D ru k a m i N adw or­ nej; nic więcej! Ale kiedy w ytłoczono ją d ru k iem ? K iedyż pio­ senka Łyszkiew icza, w yprasow ana sta ra n n ie , pełn a w łożonych do te k stu ozdobników graficznych, w ybiegła żw aw o z ulicy Jezuickiej na ry n e k S ta re j W arszaw y, zanosząc się wesołością — „H ej, k u r­ desz nad k u rd eszam i“ ?

Z ty tu łu piosenki czytam y pozornie d a tę jej pow stania. G rze­ gorz Łyszkiew icz był p rezy d en tem S ta re j W arszaw y ty lk o rok jed en — 1772. B ierze te n urząd z rąk F ran ciszka W ithoffa, p re ­ zy d en ta S ta re j W arszaw y w lata ch 1769— 1771, i oddaje W ojcie­ chow i L obertow i na ro k 1773 (jego następcą je s t znow u W ithoff, 1774— 1780, po nim raz jeszcze L obert, 1780— 1788, w reszcie sław ­ n y J a n D ekert, 1789— 1790) 14. Ta oto chronologia m unicypalności zdaje się wyznaczać m e try k ę pow stania, m e try k ę d ru k u Kurdesza. G rzegorz Łyszkiew icz siedział na ratu sz u ty lk o w ciągu ro k u 1772. Po upływ ie kadencji, w d ru k u tłoczonym o k ilk a k ro k ów od urzędu prezy d enta, czyż ty tu ło w an o by ad re sa ta jaw nie, ozdobną a n ty k w ą — „P rezy d en tem W arszaw skim “ ? Chociaż — czy m ożna zaufać pijakom ? Co innego ak ta m iejskiej re g is tra tu ry , co innego obyczaj sw obodny p rzy p u c h a rk u ...15

13 Katalog ksiąg w Drukarni N adwornej J. K. Mci znajdujących się. 14 Przepisujem y tę chronologię z m ateriałów F. P i 1 1 z a, Gospodarka

finansowa S tarej Warszawy. 1765— 1795. W arszawa 1939, s. 21. B i b l i o ­

t e k a H i s t o r y c z n a i m. T a d e u s z a K o r z o n a . 27.

15 D oniesienia księgarskie W i a d o m o ś c i W a r s z a w s k i c h z r. 1772 i późniejsze W i a d o m o ś c i W a r s z a w s k i c h i G a z e t y W a r s z a w

(12)

-D la zyskania pew ności całkow itej, czy m am y praw o uzupełnić adres bibliograficzny K urdesza nad kurd esza m i d a tą 1772, trz e b a jeszcze — w zgodzie z założeniam i m etodycznym i naszej analizy — spojrzeć na ozdobniki D ru k a rn i N adw ornej w r . 1772: czy p rze d ­ sta w ia ją te n sam s ta n d rzew o ry tó w co w ydania K urdesza, p rz y ­ n a jm n ie j w ydan ie A, editio p rinceps? Tak więc nie m a sposobu, trz e b a zestaw ić indeks ozdobników, od którego uchyliliśm y się p rzed chw ilą.

O zdobnik a w y stęp u je w n astęp u jących d ru k ach d ru k a rn i Socie- tatis Je su (później N adw ornej): 1) K aja K orneliusza T acyta D zieła w szy stk ie , p rzek ład an ia A dam a St. N aruszew icza. T. 1, 1772, s. 1; t. 2, 1773, s. nlb., przed tek ste m Do c zyte ln ik a i 215; t. 3, 1776, s. 5 i 431. — 2) A dam a N aruszew icza Dzieła. 1778. T. 1, s. nlb., przed tek ste m P rze m o w a ; t. 3, s. 1; t. 4, s. 175.

Ozdobnik a w y stę p u je w n astęp u jących d ru k ach d ru k a rn i Socie- pęknięcie ra m k i zew n ętrzn ej, górnej i p raw ej bocznej. Otóż k o n ­ tro lu ją c ozdobnik a w lata ch 1772— 1778, m ożem y śledzić przebieg i chronologię niszczenia deski. Jeszcze w r. 1778, w w y d an iu D zieł N aruszew icza ozdobnik a p rzed staw ia w cześniejszy s ta n pękania ram k i aniżeli w w y daniu A K u rd e sza ! U lotka Do G rzegorza Ł y sz- kiew icza m usiała zatem pojaw ić się d ru k ie m po rok u 1778.

Ozdobnik b potw ierdza w pełn i praw idłow ość naszego rozum o­ w ania. W ydanie A K urdesza przynosi odbicie ozdobnika, któ reg o ry su n e k n ad łam ał się d w u k ro tnie. L istek górny, w y ra sta jąc y z p ra ­ w ej stro n y łodyżki, kończy się o stry m szpicem, w yraźn ie n a końcu u łam an y m . I sam k w ia t ch a b ru je st uszkodzony: dw a p łatk i k w ia tu (po stro n ie p raw ej) są ju ż bardzo zniszczone przez użycie drzew o­ ry tu . M ożem y skontro lo w ać sta n ozdobnika b jeszcze w ro k u 1778. P a ro k ro tn ie re p ro d u k u je go ed ycja zbiorow a N aruszew icza: A dam a N aruszew icza D zieła. 1778. T. 1, s. nlb., po tekście P rzem o w a ; t. 2, s. 205; t. 4, s. 200, 228, 240. Ozdobnik b zachow uje tu ta j sw oją św ie­ żość: k w ia t c h a b ru je s t nienaruszony, liść w y w ijający się z łodyżki cały, zaw inięty d w u k rotn ie, p rzy ty m w idzim y, ja k w pierw o tn y m sta n ie d rze w o ry tu liść u k ład ał się n a tu ra ln ie , trzem a sk rętam i. T en w łaśnie trzeci załom ek liścia uległ niebaw em zniszczeniu. K ie ­ dy? W ciągu ro k u 1779.

s к i e j nie notują Kurdesza. Trudno nam w yjaśnić tę powściągliwość. Czyż byłby to druk pryw atny? A le w takim razie dlaczego kolportują go katalogi nakładowe z lat 1785— 1786?

(13)

P rzezieram y d ru k i D ru k a rn i N adw ornej z roku 1779. Ozdob­ n ik b K urdesza pojaw ia się w ielo kro tnie w E ro tykach K n iaźn in a: F ranciszek D ionizy K niaźnin, E ro tyki. 1779. Cz. 1, s. 69, 205, 352, s. nlb., po w yliczeniu Poczet ty tu łó w , na końcu tom u; cz. 2, s. 74, 143, 215, 284, 357.

Spojrzenie na d rze w o ry t b w odbiciach E ro tykó w K n iaźnina w ydobyw a pierw sze stadia k ru szen ia deski. R eprodukcja w cz. 1, s. 69, p rzed staw ia liść ułam an y , p ła tk i k w ia tu jeszcze całe. N adła- m y w an ie k w ia tu m ożna śledzić w n astęp ny ch odbiciach E ro ty k ó w (od cz. 1, s. 352).

Idąc to rem uchw yconej chronologii bierzem y nad to do rę k i póź­ n iejsz y d ru k D ru k a rn i N ad w o rnej z r. 1779, gdzie jeszcze raz w prow adzono ozdobnik b: P rzy p a d ki zn a ko m ite, częścią z historii Pism a świętego, częścią z d zie jó w sta ro ży tn y c h , greckich i r z y m ­ skich w zięte, w ierszem ła ciń skim p rzez Ks. Gabriela L e Ja y S. J. określone, r y m e m zaś p o lsk im p rzez Józefa Epifaniusza M inaso- w icza, K anonika katedralnego kijo w skieg o, przełożone. Na końcu tom u, po tekście: Poprawa o m y łe k d ru ku.

Je ste śm y gotow i uznać s ta n ozdobnika b w K urd eszu nad k u r ­ d eszam i i w P rzypa d ka ch zn a k o m ity c h L e J a y ’a-M inasow icza za b ard zo bliski. S ta n nad łam y w an ia i k ru szen ia k w ia tu w obu r e ­ p ro d u k cjach je s t d o kładnie ten sam . P ew n e w ątpliw ości budzi s ta n liścia, k tó ry w w y d an iu A K urdesza jest bardziej w yciągnię­ ty aniżeli w P rzypa d ka ch zn a k o m ity c h . D eska drzew orytu , u ży ta do P rzy p a d kó w zn a k o m ity c h , została silnie pow leczona farb ą d ru ­ k a rsk ą i ty m należy w y jaśnić zaciek czerni w okół liścia, u tru d n ia ­ jąc y id en ty fik ację. Ozdobnik b w P rzypa dkach zn a k o m ity c h Le J a y ’a-M inasow icza p rzedstaw ia późniejszy sta n liścia, którego szpic, poprzednio już złam any, uleg ł dalszem u zaostrzeniu w sto ­ su n k u do rep ro d u k c ji w y d an ia A K urdesza. W każdym razie p rz e ­ śledzenie stadiów niszczenia ozdobnika b uzasadnia całkow icie przesunięcie w ydania A K urdesza w pobliże P rzyp adków zn a k o ­ m ity c h Le J a y ’a-M inasow icza, w y raźnie jed n ak przed p u b likację P rzyp a d kó w .

P rz ery w n ik i graficzne c, położone m iędzy stro fam i K urdesza, p rzed staw iają zb y t n ik ły m a te ria ł obserw acyjny, byśm y się m ogli posłużyć nim bezbłędnie.

Ale w ym aga jeszcze przegląd u h isto ria d ru k arsk a ozdobnika d, k tó ry w yróżnia w ydanie В K urdesza. Ozdobnik te n został położony na zakończenie piosenki, gdy w zięto ją do ponownego składu,

(14)

w ów czas zatem , kied y a u to r zauw ażył błędy k o rekty , szpecące te k st. R ed ak to r p rze d ru k u m usiał stw ierdzić, że ozdobnik b jest zniszczony zbyt silnie, by dekorow ać nim ulo tkę bibliofilską.

Ozdobnik d, orzeł siedzący na gnieździe, na ogół dobrze zacho­ w any, ujaw n ia przecież drob n e zm iany deski, z k tó ry ch k o rz y sta j­ m y dla bliższej chronologizacji w ydania В K urdesza. Z a trz y m a j­ m y naszą uw agę na d ro b n y m szczególe ry su n k u : grzebień n a gło­ w ie ptaka, pow yżej dzioba, je s t w yraźnie przerw an y . Ozdobnik d pojaw ia się w E ro tyka ch K niaźnina z r. 1779, cz. 1, s. nlb., przed spisem Poczet prenu m erato ró w . G rzebień p tak a je st tu ta j cały, nie n aru szo n y w żadnym punkcie sw ojego obwodu. Ten sam sta n grzebienia o bserw ujem y w późniejszym d ru k u D ru k a rn i N adw or­ nej z r. 1779: (Jan D y m itr Solikowski), S e n na jaw ie albo W id o ­ w isko Stanisław a O rzechow skiego [!] [...], przez M. Z ygm un ta A leksandra W łyńskiego [...] z łacińskiego na polskie p rze tłu m a ­ czone, s. 84.

D opiero P rzyp a d ki zn a ko m ite Le J a y ’a-M inasow icza, k tó re o tw ieraliśm y przed chw ilą, p rzed staw iają sta n ozdobnika d iden­ ty czn y co w w yd an iu В K urdesza nad ku rdeszam i. Ozdobnik d w y stę p u je w P rzyp ad kach zn a k o m ity c h parok ro tnie: na s. 57 i 89 (w obu ty ch rep ro d u k cjach trzeb a uznać niem al bliźniacze pow tó­ rzenie ozdobnika d z K urdesza) oraz na s. 152 (gdzie o b serw ujem y ju ż dalsze n adłam yw anie grzebienia na głowie ptasiej). W ydanie В K urdesza przypada zatem na okres d ru ku książki Le J a y ’a-M ina­ sowicza, przed jej zakończeniem . P rzyp a d ki zn a ko m ite Le J a y ’a-M i- nasow icza z r. 1779 przynoszą w ażny m ate ria ł porów naw czy do rozw ikłania chronologii obu w ydań, A i B, K urdesza nad k u r d e ­ sza m i 16.

W ychodząc z ty m w ynikiem , uczyńm y jeszcze jed en w ysiłek, ju ż zupełnie b łahy. D oniesienia księgarskie G a z e t y W a r s z a w ­ s k i e j z r. 1779 pozwolą nam schronologizow ać w ydaw nictw a D ru k a rn i N adw ornej, na k tó ry ch opiera się przeprow adzona a n a ­ liza. G a z e t a W a r s z a w s k a w Suplem encie do n ru 32 z 21 k w ie tn ia donosi:

W tutejszej Drukarni Nadwornej J.K.Mci w yszły spod prasy w e 2 tomach in 8vo w iersze Franciszka Dionizego Kniaźnina pod tytułem

Erotyki...

16 Analiza typograficzna obu w ydań, A i B, Kurdesza została przepro­ w adzona na m ateriale druków w. XVIII, własności działu starych druków

(15)

Z tą d atą w iążem y w przybliżeniu sta n ozdobnika b, k tó ry pod­ lega pierw szym okaleczeniom , i stan ozdobnika d, jeszcze niesk a­ żony.

G a z e t a W a r s z a w s k a w Suplem encie do n ru 45 z 5 czerw ­ ca donosi:

W tutejszej Drukarni Nadwornej J.K.Mci znajduje się książka dla niedostatku egzemplarzów świeżo w yszła z druku pod tytu łem Sen na

ja w ie albo W idowisko Stanisława Orzechowskiego...

Jeszcze wówczas ozdobnik d przedstaw ia grzebień p tasi n ie draśn ięty .

K a rtk u je m y dalej, już z pew ną emocją. G a z e t a W a r ­ s z a w s k a w Suplem encie do n ru 93 z 20 listopada pisze w ielo- m ów nie:

W yszła tym i dniami z tutejszej Nadwornej Drukarni J.K.Mci książka pod tytułem : P rzy p a d k i znakomite, częścią z historii Pisma św., częścią

z dzie jó w starożytn ych, greckich i rzy mskich w y bran e, w ierszem łaciń­ sk im przez Ks. Gabriela Le Jay S. J., r y m e m zaś polskim przez J. E. Minasowicza, Kan onika kated[ralnego] kijowskiego przełożone. In 8vo.

Które to dzieło pracy swojej, Najjaśniejszem u Panu poświęcone, m iał Autor honor na dniu onegdajszym do rąk dobroczynnych ze czcią przy­ zwoitą J.K.Mci złożyć.

Dzieło wyszło „ ty m i d n iam i“, Minasowicz prezento w ał je k ró ­ low i „na dniu onegdajszym “ , 18 listopada. W ydanie В K urdesza nad ku rd esza m i tłoczono w połowie d ru k u książki M inasowicza, a więc zapew ne w październiku 1779. N iew iele co przedtem , jak e ś­ m y rozpoznali, w ydanie A.

W ten sposób adres bibliograficzny K urdesza udało nam się oznaczyć dość precyzyjnie: d ru k ulo tny Do Jm ci Pana Grzegorza Ł y sżkie w ic za ukazał się w D ru k a rn i N adw ornej, k tó re j p refe k ­ tem — zap am iętajm y — je st w tedy Franciszek Bohomolec. Oba w ydania, A i B, pojaw iły się w r. 1779, przed 18 listopada: w y d a­ nie В zapew ne w październiku, w ydanie A być może we w rześniu. G dy tak uzupełniliśm y pełną luk i niejasności h istorię d ru k a r­ ską K urdesza, nie ociągajm y się dłużej: m ożem y czytać tek st. T ekst A czy B? W ersję popraw ną, przejrzan ą przez au tora, p rz y ­ nosi w y d an ie B, w olne od skaz d ruk arsk ich i odm ienne od w yd a­ nia A w p a ru w arian tach stylistycznych. P rz y jm u je m y jak o pod­ staw o w y te k st B:

Bibl. Zakładu Narodowego im. Ossolińskich w e Wrocławiu. Autor nie m iał możności bazy tej rozszerzać.

(16)

DO JMCI P A N A

GRZEGORZA ŁYSZKIEWICZA

PREZYD ENTA W ARSZAW SKIEGO

na jego przysłowie:

kurdesz nad kurdeszami.

1 Każ przynieść w ina, mój Grzegorzu m iły, Bodaj się troski nigdy nam nie śniły. Niech i Hanulka (a) zasiądzie tu z nami,

Kurdesz nad kurdeszami. 5 Skoro się przym knie ręka do butelki,

Znika natychm iast z serca sm utek w szelki. W ołajmyż tedy dzwoniąc kieliszkam i:

Kurdesz nad kurdeszami. N iezłe to winko! Do ciebie, mój Grzelu! 10 Cieszmy się, póki możem, Przyjacielu.

N iech stąd ustąpi nudna m yśl z troskami, Kurdesz nad kurdeszami.

Patrzcie, jak dzielny skutek tego wina! Już się m e serce w eselić poczyna. 15 Pod stół kieliszki, pijm y szklenicam i,

Kurdesz nad kurdeszami. I ty, Hanulko, połowico Grzela, Bądź uczestniczką naszego w esela. N ie folguj sobie, a chciej w ypić z nami,

20 Kurdesz nad kurdeszami.

Już po butelce, niech tu stanie flasza. Vivat ta cała kom pani ja nasza!

V iv a t z M aciusiem (b) i z przyjaciołam i,

Kurdesz nad kurdeszami. 25 M aciuś jest partacz, pić nie lubi wina,

M ilsze jest jem u złoto i dziewczyna. Dajm yż mu pokój, pijm y sobie sami,

Kurdesz nad kurdeszami. Odnówmy Przodków ślady w iekopom ne, 30 Precz stąd szklenice, naczynie ułomne!

Po staroświecku pijm y pucharami, Kurdesz nad kurdeszami.

Już też to, Grzelu, przewyższasz nas w iekiem , A w iesz, że w ino jest dla starych m lekiem . 35 Chłyśnij, a będziesz huczał z młodzikami:

Kurdesz nad kurdeszami.

(a) M ałżonka JP. P r ezy d en ta

(17)

W arian ty sty listy czn e i d ru k arsk ie w ydania A są następ ujące: w. 1 : Gregorzu w. 9: w inko / wino w. 18: uczestnicką w. 25: Macuis w. 30: szkelenice w. 35: Chłyśnij / Chłyśni (b): Łyskiew icz

2. W kam ien icy Łyszkiew iczów

T rad y cja w arszaw ska, k tó rą pierw szy zapisał A n ton i Magier, łączyła od d aw na piosenkę K u rd esz nad ku rd esza m i z rodziną sta ­ rom iejsk ą Łyszkiew iczów . A le dopiero u jaw n ie n ie pierw o d ru k u pozw ala oprzeć te n zw iązek n a podstaw ie d o k u m e n ta rn e j.

T a ryfa m iasta W arszaw y z r. 1784 określa zupełnie dokładnie siedzibę Łyszkiew iczów : była to kam ienica n r 63 17 (późniejszy po­ licy jn y n r 14), położona na R y n k u S ta re j W arszaw y, m iędzy ulicą Celną a K am ien n ym i Schodkam i. W iktor G om ulicki, k tó ry z a trzy ­ m ał uw ażne spo jrzen ie na każdej fasadzie sta ro m ie jsk iej, odw ró­ cił je od dom u Łyszkiew iczów bez zaciekaw ienia: „W yjątkow o ubogą w fa k ty je st k ro n ik a tej, niczym nie odznaczającej się, k a ­ m ien icy “ 18.

W łaścicielem dom u z początkiem w. X V II był jak iś Kupcze- wicz, spokrew niony zapew ne z rodziną S trubicza, b u rm istrz a S ta ­ rej W arszaw y. W R e w izji gospód z r. 1669 n ap isan o o ty m domu: „K am ienica K upczew iczow a, ad praesens sukcesorów S tru b icza“ . Staw ał w niej dw orem JW . W ojew oda Łęczycki, w czasie sejmów

zajm ow ano ją na m ieszkania dla dw orzan K róla Jegom ości. Liczy­ ła w tedy, w edług R e w izji gospód z r. 1669, 7 izb, 2 sklepy, 3

piw-17 T aryfa miasta W arszaw y do skła dki na koszary na rat sześć cztero­

m iesięcznych w r. 1784 ułożona, perce ptę z k w i ta m i zgodną, okazująca. (Na

odwrocie karty tytułow ej: „Komisja J. K. Mci Lokacyjna [...]. Dan w War­ szawie, na sesji dnia 6 m iesiąca października 1786 roku“.) W. G o m u l i c k i

(Opowiadania o Starej Warszawie. Seria III. Warszawa b. r., s. 56. B i b l i o ­

t e k a D z i e ł W y b o r o w y c h . 618) rzuca uwagę, że T a ryfa z r. 1784 „jest w rzeczyw istości o dziesięć lat od daty na tytu le w skazanej późniejsza“, pochodziłaby zatem z roku 1794 (?). Nie znaleźliśm y potw ierdzenia tej infor­ m acji.

18 W. G o m u l i c k i , Opowiadania o S tarej Warszawie. Seria II. War­ szawa 1908, s. 112. B i b l i o t e k a D z i e ł W y b o r o w y c h . 540.

(18)

nice, 2 kuchnie, 1 k ram n icę 19. I w łaśnie do jed nej z tych piw nic, któregoś w ieczora jesiennego 1779, G rzegorz Łyszkiew icz posłał pachołka po now y gąsiorek:

Każ przynieść w ina, mój Grzegorzu miły...

T a ry fa m iasta W a rsza w y z r. 1784 n o tu je p rzy nazw isku Łysz- kiew icza lite ry „Sz.“ , św iadectw o k le jn o tu szlacheckiego. W iktor G om ulicki w ziął te n zapis za p u stą przechw ałk ę i pisze o p rez y ­ dencie S ta re j W arszaw y: „szlach etn y “ Łyszkiew icz, w cudzysło­ wie. A le w ątpliw ość ta nie je s t słuszna. Jeszcze k o n sty tu cja se j­ m ow a 1685 r. św iadczyła pochlebnie „o staro ży tn o ści dom u i im ie­ nia u r. Ł yszkiew iczów “ . D opiero później zabiegliw e czynności m ieszczańskie stw o rzy ły rozm aite abusus dla szlachectw a k upczy­ ków. G rzegorz Łyszkiew icz za jm u je się gorliw ie kupiectw em , p ro ­ w adzi dom b a n k ie rsk i (czyli, co zapew ne znacznie lepiej w yraża rzeczyw istość, po p ro stu „pożycza na p ro c e n t“) i p iastu je urzędy m iasta S ta re j W arszaw y: b u rm istrz a (1750), w ójta (1766), p rez y ­ d e n ta S ta re j W arszaw y (1772), przew odniczącego R ady M iejskiej (1781). Służy m ia stu — jak tro chę p atety czn ie pisze Sadok B a- rącz — „przez czterdzieści la t“ . T ru d n o zdać sobie spraw ę, ja k dalece b y ła to służba gorliw a. K iedy Łyszkiew icz w dzień św. M a­ cieja, 24 lutego 1773, sk ład ał urząd p rezy d en ta, nie zaw ołano m u: „D aw nego chcem y m ieć p rezy d en ta!“, ja k k ilk a k ro tn ie spotkało to w spółczesnych — Franciszka W ithoffa, później W ojciecha Lo- b erta. G rzegorz Ł yszkiew icz j e s t 'w ty m okresie jed y n y m p rez y ­ d en tem S ta re j W arszaw y, k tó ry kończy u rzą d po odbyciu jed n o ­ rocznej k adencji. Czy przyczynił się do tego p roced er bankierski? Czyż w ięc istotnie „w ielkie położył zasługi w S ta re j W arszaw ie“ ? Pochw ała Sadoka B arącza budzi niepokój sw oją gołosłow nością20.

19 Cały ten m ateriał powtórzony za G o m u l i c k i m, op. cit., seria II, s. 112— 113.

20 Szczegóły z biografii G. Łyszkiew icza zostały tu podane za autorami następującym i: F. K. K u r o w s k i , Pam iątki m iasta W a rsz a w y (rękopis, lista burm istrzów i prezydentów Starej W arszawy, w edług inform acji dra E. S z w a n k o w s k i e g o , w ydaw cy dzieła: F. K. K u r o w s k i , Pam iątki

miasta W arszaw y. T. 1—2. W arszawa 1949). — S. В a r ą с z, Ż y w o t y s ła w ­ nych Orm ian w Polsce. Lwów 1856, s. 179. — W. S m o l e ń s k i , Mieszczań­ stw o w a r sza w sk ie w końcu w iek u XVIII. Warszawa 1917, s. 60. — P i 1 1 z,

op. cit., s. 21.

O w yborach prezydenta Starej W arszawy pisze obszernie F. M. S o- b i e s z c z a ń s k i , Dzielnica staromiejska w Warszawie. Zebrał A. K r a u s

(19)

A kta S ta re j W arszaw y nie w yjaw ią już zapew ne p ra w d y o ży ­ w ocie m ieszczańskim G rzegorza Łyszkiew icza. A le jego w iz e ru ­ n ek im aginacyjny ocalał w stro fach K u rdesza nad ku rd esza m i. P re z y d e n t w arszaw ski siedzi w izbie gościnnej (jednej z siedm iu) sw ojej kam ienicy w R y n k u i pozw ala przy p ijać do siebie raz po raz:

Niezłe to winko! Do ciebie, mój Grzelu!

Czy to a u to r piosenki, k tó ry ucztuje z Łyszkiew iczem , czy isto t­ n ie sam p rezy d en t w arszaw sk i m iesza m ak sy m y żarto b liw e do

w ina?

Już też to, Grzelu, przewyższasz nas w iekiem , A w iesz, że w ino jest dla starych m lekiem .

Je śli to pogłos rozm ow y rzeczyw istej, przy „k u rd e sz u “, G rze­ gorz Łyszkiew icz, kied y ju ż odszedł od k a n to ru i ratu sza, baw i się niespodzianie książką, lek tu rą. Słowa: „A wiesz, że w ino jest d la s ta ry c h m lek iem “ — to w kam ienicy S ta re j W arszaw y echo zadziw iające Le Sage’a! W ro k u 1769 u kazała się d ru k ie m (i m ożna ją było kupić u M ichała G rölla) A w a n tu ra Idziego Błassa z San - ty lla n y , pisana p rzez Pana Le Sage po fran cusku, a tera z po po lsku w ytłom aczona. Zdarzyło się tu ta j Idziem u Blassow i, że poszedł na służbę do do k tora S an g rada z V alladolid i — zastał sław n y m lek a ­ rzem . Pośród n au k lekarskich , jak ie otrzym ał od m istrza, znalazła się i n astępująca:

Sam nawet Doktor tak tego przestrzegał, iż nigdy nic prócz w ody nie pijał. Starość opisyw ał tak: iż ona jest naturalnym i suchotam i, które nas suszą i traw ią, i na tym zasadzając się opisaniu, opłakiwał m niem anie tych wszystkich, którzy w i n o m l e k i e m d l a s t a r y c h nazywają. U trzym yw ał tedy, iż w in o ich traw i i p s u je 21.

P o w ielu latach i przygodach, k iedy Idzi Bias, przebiegłszy k ra j, zaw ędrow ał znów do V alladolid, zobaczył ze zdziw ieniem , że doktor Sangrado zm ienił sw oje obyczaje:

Ah, Mości Panie Doktor, coż się to znaczy? WPan pijesz wino? WPan któryś zawsze był nieprzyjaźnym tem u napojowi! WPan, któryś nigdy h a r. T. 1. Warszawa b. r., s. 21—26. B i b l i o t e k a D z i e ł W y b o r o ­ w y c h . 841.

21 A w a n tu ra Idziego Blassa z Santyllan y, pisana przez Pana Le Sage po

francusku, a te raz po polsku wytłomaczona. T. 1. Lipsk i Drezno, w W arsza­

w ie u M. Grölla, 1769, s. 194. Zob. przekład współczesny: L e S a g e , P r z y ­

(20)

nic przedtem prócz w ody nie pijał! Nie m ożesz się starością twoją w y ­ m awiać, poniew aż w jednym m iejscu pism tw oich w yraźnie mówisz, iż starość jest naturalnym i suchotam i i tamże opłakujesz głupstw o tych, którzy w i n o m l e k i e m s t a r c ó w nazywają. Czym się tedy w ym a­ w iać będziesz? 22

„W ino m lek iem sta rc ó w “ ! N ie je st to przysłow ie polskie, k tó re Sam uel A dalberg m ógł w ydobyć z pism M ikołaja R eja czy W acła­ wa Potockiego. J e s t w nim finezja, sm akoszostw o, zapach obcej w innicy. I radzi byśm y uznać — w zgodzie z tek sta m i — że w pio­ sence sta ro m ie jsk iej Do Grzegorza Ł y szkie w ic za znalazła się ta m aksym a jak o c y ta ta z A w a n tu r y Idziego Blassa z S a n tylla n y . Na dębow ym stole b ankierskim , m iędzy szkłem i sprzętem biesiad­ nym , leżą zatem to m y Le Sage‘a, k tó ry nie m iał zbyt w ielu czy­ teln ik ó w w polskim O św ieceniu (jak 'o ty m świadczą dzieje ro ­ m an su stanisław ow skiego).

K tóż zatem polecił prezy den to w i w arszaw sk iem u podobną lek­ tu rę? Do kam ienicy n r 63 w R y n k u przyniósł niew ątpliw ie A w a n ­ tu rę Idziego Błassa, z w ytw ornością to w arzy ską i ż a rtem in te li­ g en tn y m , w esoły ksiądz Bohomolec.

Do Łyszkiew icza ju ż niew ątp liw ie należy inne słow o piosenki, jej refren : „K u rd esz nad k u rd eszam i“ . T y tu ł u tw o ru (k tó ry budo­ w aliśm y dotychczas na sty lizacji refren u ) potw ierdza, że „K urdesz n ad k u rd eszam i“ je s t przysłow iem biesiad ny m p rezy d en ta w a r­ szaw skiego (przysłow iam i m ów i cała epoka, i P a n Podstoli, i szlach­ ta z kom edii Zabłockiego, i n aw et ław a w ratu sz u starom iejskim ! A gdy K siążę B iskup W arm iński czyta H istorię, czyli d zieje i p r z y ­ gody p rzed ziw neg o Don Q uiszotta z M anszy, nie może w yjść z po­ dziw u, ile „ te n rom ans d o w cip n o -k ry ty czn y “ zaw iera przysłów , zaczerpn ięty ch przez a u to ra z żywego języka).

W yraz k u r d e s z , k tó ry G rzegorz Łyszkiew icz (oddajm y m u, co cesarskie) w prow adził do polszczyzny, stanow i w a ria n t słow ny tureckiego k a r d à s z ‘b r a t’ (form a skrócona z k a r y n - d à s z ‘pochodzący ze w spólnego łona’: k a r y n ‘łono’, d a s z — sufiks tw orzący fo rm ację pochodną). U pisarzy w. X V II pojaw ia się n ie­

22 A w a n tu ra Idziego Błassa z Santyllany. T. 4. Lipsk i Drezno, w Warsza­ w ie u M. Grölla, 1770, s. 22. Przekład R o g o z i ń s k i e g o , s. 473. U G o ­ m u l i c k i e g o (op. cit., seria II, s. 49) w opisie domu Fukiera pojaw ia się m aksym a L e S a g e ’ a jako cytata literacka z Kurdesza: „Kiedy indziej obsiadają stolik i ludzie sędziwi, w ierzący, że w in o jest »m lekiem starców«“. Zob. też T u w i m , op. cit., s. 126: „Mleko starców: w in o “ (bez aparatu źródło­ wego, ale n iew ątpliw ie z Bohomolca).

(21)

rzadko k a r d a s z z synonim iką b r a t , p o b r a t y m (u F abiana Birkowskiego); „H ans z k o r d a s z e m “ w Jo vialita tes W acław a Potockiego. B irkow ski tw o rzy n aw et w yraz pochodny (już w pol­ skim system ie słow otw órczym ) k a r d a s z t w o ‘b rate rstw o , p rz y ­ ja ź ń ’. Jeszcze Jeż, spoufalony w sw oim okresie b a łk ań sk im z ję ­ zykam i w schodnim i, używ a w y razu k a r d a s z w tej sam ej skali synonim icznej, znanej ze staropolszczyzny: „Tw ój ojciec je s t dla m n ie przyjaciel, b rat, k a r d a s z “ 23.

W przysłow iu Łyszkiew icza czytam y ślad tw órczości językow ej nie ty lk o w red a k c ji fo netycznej w yrazu, ale przede w szystkim w now ym zastosow aniu o krzyku — „K u rdesz n ad kurdeszam i!“ — ja k o to astu pijackiego, p o b rata n ia się p rzy winie, dzisiejszego „ b ru d e rsz a ftu “ . G rzegorz Łyszkiew icz pochodzi z rodziny o rm iań ­ skiej i w ah am y się przez chw ilę, czy p rezy d en t w arszaw ski nie zadłużył się sw oim przysłow iem w orm iańszczyźnie. P rzypuszcze­ nie to pociąga, chcielibyśm y w idzieć w przysłow iu Łyszkiew icza w skazów kę obyczaju przyniesionego z targow isk w schodnich do sieni S ta re j W arszaw y. Ale rodowód orm iański k u r d e s z a nie je s t p o p arty m a te ria łe m ję z y k o w y m 24. H istoria w yrazu, do ty ch ­

23 M ateriały do historii wyrazu: S. B. L i n d e , Słownik ję z y k a polskiego. Wyd. 2. T. 2. Lw ów 1855, s. 319: k a r d a s z ; s. 352: k i e r d a s z ; s. 553: k u r d e s z . — S łow n ik ję zy k a polskiego. W ydany staraniem i kosztem M. O r g e l b r a n d a . Cz. 1. W ilno 1861, s. 567: k u r d e s z. — J. K a r ł o w i c z , A. K r y ń s k i , W. N i e d ź w i e c k i , Sło wnik ję z y k a polskiego. T. 2. War­

szawa 1902, s. 266: k a r d a s z ; s. 328: k i e r d a s z ; s. 640—641: k u r d e s z . — A. B r ü c k n e r , S ło wnik etym ologiczn y ję zy k a polskiego. Kraków—Warsza­ w a (1926), s. 283: k u r d e s z . — T u w i m , op. cit., s. 107: k u r d e s z (w rozdz. VIII: P ogw arki i o k rzy k i pijackie). — Ostatnio W. D o r o s z e w ­ s k i , Objaśnienia w y r a z ó w i zw rotów . P o r a d n i k J ę z y k o w y , 1949, z. 2, s. 30—31: K u r d e s z . W artykule D oroszew skiego znajduje się etym o­ logia k a r d a s z z tureckiego k a r y n - d à s z , ustalona przez A. Z a j ą c z ­ k o w s k i e g o .

24 Pochodzenie orm iańskie Łyszkiew iczów przyjm uje В a r ą с z, op. cit., s. 179. Wyraz k a r d a s z pojaw ia się przygodnie w słownikach języka or­ m iańskiego, ale należy go traktow ać jako zapożyczenie z tureckiego. Prof. E. S ł u s z k i e w i c z , w liście do autora z 9 IV 1951, w ypow iedział się prze­ ciw orm iańskiem u rodowodow i w yrazu. Nie notuje go także J. H a n u s z, O j ę z y k u Orm ian polskich. Kraków 1886. R o z p r a w y i S p r a w o z d a ­ n i a z P o s i e d z e ń W y d z i a ł u F i l o l o g i c z n e g o AU. T. 11.

Przygodna nota R. P i ł a t a (Historia lite ra tu ry polskiej. T. 4. Cz. 1. Oprać. L. B e r n a c k i . Lw ów —W arszawa 1908, s. 81), w edług której „ k u r ­ d e s z , k a r d a s z , k i e r d a s z , słowo z l i t e w s k i e g o przejęte“, jest oczyw istym nieporozum ieniem. Równie nieściśle C h r z a n o w s k i (Historia

(22)

czas n ie zrek o n stru o w an a precy zy jn ie, um ieszcza go n a gruncie tu re c k im i n o tu je liczne a d a p ta c je staropolskie. W śród nich n a j­ ciekaw sza — to w łaśnie „K u rd esz n a d ku rd eszam i“ G rzegorza Ł yszkiew icza, toast, k tó ry za k ażd y m now ym łykiem w ym ienia p rzy biesiadzie z k a r d a s z e m , przyjacielem .

O dłożyw szy słow niki, w ra c ajm y do to w arzy stw a.

Niech i Hanulka zasiądzie tu z nami...

P edan ty czn y przypis p ierw o d ru k u w spom aga naszą dom yślność: to „M ałżonka J P . P re z y d e n ta “, A n na Łyszkiew ieżow a. P o przez stro fę piosenki w idzim y w yraźnie, ja k dogląda obfitości stołu i porządków piw nicy, ja k w idzi z przerażeniem , że kieliszki p a d a ją „pod s tó ł“ i trzeb a w ystaw iać coraz w iększe „szklenice“, w reszcie p u c h a ry — po staropolsku, po szlachecku. Ćzy H an ulk a zasiadła tak że do p ija ty k i? P io sen k a p rzyzyw a ją ra z po raz, w m iarę jak ochota rośnie, ale A n n a Łyszkiew iczow a, pow ażna, gospodar­ na, m ieszczańska, jak gdyby uchylała się od „k u rd esza“ :

I ty, Hanulko, połowico Grzela, Bądź uczestniczką naszego w esela.

Nie folguj sobie, a chciej w yp ić z nami, Kurdesz nad kurdeszami.

Może w końcu, nie o pierając się persw azji, A nna Łyszkiew iczo­ wa w zięła na chw ilę w ręce „naczynie u ło m n e“ ... I w łaśnie w ted y — „ Ju ż po butelce, niech tu stan ie flasza“ — biesiadnicy w zy w ają now ego kom pana, w znoszą zdrow ie kom panii:

V iva t ta cała kompanija nasza! V ivat z M aciusiem i z przyjaciołam i,

Kurdesz nad kurdeszam i.

P rzy p is p ierw o d ru k u u łatw ia i tu ta j rozpoznanie postaci: „M a­ ciej Łyszkiew icz, sy n J P . P re z y d e n ta “ . O to now a persona k ro to - chw ili. T ylko poufały, a jednocześnie p ełen pow agi p rzy jaciel rodziny m oże m ówić sw obodnie: „M aciuś“ — do bankierow icza. T en m łodzik — w r. 1779 — w yrośnie niebaw em na p o ten ta ta .

J u ż w krótce po dacie K urdesza nad ku rdeszam i M aciej Ł ysz­ kiew icz pojaw ia się zupełnie sam odzielnie w życiu, w działaniu. N iew ątpliw ie czerpie n a jp ie rw z zasobów ojca, po k tó ry m o b ejm u ­ je dom bankow y, p ro ced er lichw y, zdolności kupieckie. P rz y s tą ­

lite r a tu r y n iepodległej Polski, s. 425, przypis; a za nim inni) określa: „ k u r ­ d e s z , a w łaściw ie к i e r d a s z albo k i e r d e s z — w yraz tatarski“.

(23)

pi w szy do spółki z P aschalisem Jakubow iczem , kupcem o rm iań ­ skim , i D ietrich em Rode z H am burga, m łody Łyszkiew icz sp ro w a­ dza z zagranicy do W arszaw y fu tra , ty to ń tu reck i, p o m a ra ń c z e 25. K ap itał, n a ra stają cy z ty ch operacji, w ym aga pew nej lo katy . M a­ ciej Łyszkiew icz, typow y p rzedstaw iciel m ieszczaństw a stołeczne­ go, k tó re ulega procesowi k apitalizacji, n ab y ł niebaw em piękny dom „Pod o k ręte m “ przy ul. Ś w iętojań sk iej (nr 27; już w r. 1783 sp rzed ał go Tom aszow i H angelow i za 3000 dukatów ; pow stała tu wówczas w zięta w in ia r n ia 26). W okolicznościach, k tó re w y m y k ają się datow aniu, został Łyszkiew icz w łaścicielem pałacu O gińskich p rzy ul. W y ja z d 27. Po s try ju w ziął pałacyk p rzy ul. C zujnej na Żoliborzu (nr 2000), z ogrodem , sadzaw ką zarybioną, w dzielnicy w ielkopańskiej, otw ierającej się coraz częściej przed kap itałem dom ów b an kiersk ich i kupieckich. W roku 1792, zabezpieczając swo­ je operacje bankow e (w ty m okresie zachw iane), M aciej Ł yszkie­ wicz sprzedał pałacyk żoliborski M ichałow i K leofasow i O gińskie­ m u 28. Z aktyw ności tej w y ziera zupełnie jasno obraz przym ierza, zaw artego m iędzy fin a n sje rą S tarej W arszaw y a oligarchią m ag­ nacką. Jakże rozum iem y, p orządkując te fak ty , zniecierpliw ienie biesiadników anno 1779, k tó rz y śpiew ają K u rd e sza :

Maciuś jest partacz, pić nie lubi w ina, Milsze jest jem u złoto i dziewczyna. Dajm yż mu pokój, pijm y sobie sami,

Kurdesz nad kurdeszami.

M aciej Łyszkiew icz, partacz przy zabaw ie, nie p am ięta zapew ne przy g an y piosenki, kiedy sw oją drogą bank ierską, u p arcie i b a r­ dzo świadom ie, idzie w górę. Nie pociągają go u rzęd y m iejskie. S y n prezydencki doszedł zaledw ie do godności ław nik a S tarej W arszaw y (funkcja pośw iadczona 16 m aja 1790). Ja k o ra d n y m ie j­ ski, 29 k w ietn ia 1791, w śród najśw ietniejszego p a try c ja tu W ar­ szaw y, Łyszkiew icz udał się na ratusz, by pow itać m arszałk a se j­ m u, Stan isław a M ałachowskiego, licznych posłów sejm ow ych i w iele innych „osób d y styn g w o w an y ch “, kiedy ulicą Św iętojańską w eszli na Rynek, „w chęci przyłączenia się do o by w atelstw a m ie j­ skiego“ . Łyszkiew icz znajdow ał się m iędzy nim i in te r pares.

Na-25 S m o l e ń s k i , op. cit., s. 33 i 30. 28 S o b i e s z c z a ń s k i , op. cit., s. 83— 84.

27 G o m u l i c k i , op. cit., seria III, s. 80—81: Wyjazd (w artykule: Nie

istniejące dziś ulice).

(24)

za ju tr z, 30 k w ietn ia, został członkiem d e p u ta c ji in teresó w sejm o­ w ych m ia sta S ta re j W arszaw y.

Ju ż przed pół rokiem , 11 listopada 1790, kiedy S ejm C zteroletni zap raszał elitę k ap italisty czn ą sta n u m iejskiego do szlachectw a (aby ty m m an ew rem politycznym odciąć od m ieszczaństw a grupę jego przew ódców ), M aciej Łyszkiew icz znalazł w k o n sty tu c ji sejm o­ w ej n a stę p u jąc y

W A RUNE K DLA UR. M ACIEJA ŁYSZKIEW ICZA

Przychylając się tak do prośby ur. posłów W.Ks.Lit., jako też m ając w zgląd na konstytucją tysiąc sześćset osiem dziesiątego piątego, św iad­ czącą o starożytności domu i im ienia ur. Łyszkiewiczów, urodzonego M acieja Łyszkiew icza, znosząc z niego w szelk ie abusus, dotąd w ydarzyć się m ogące, do w szelkich prerogatyw stanow i szlacheckiem u służących przypuszczam y i od w szelkich zarzutów, szlachectw u jego szkodzących, mocą praw a niniejszego zasłaniamy. Że zaś w spom niony Maciej Łysz­ k iew icz bank w krajach Rzeczypospolitej utrzym uje, dlatego iż prawo tysiąc siedem set osiem dziesiątego roku do w ydaw ania m u w ekslów przeszkadzać nie ma, ostrzegam y 29.

Tak zatem uchw ałą sejm ow ą został u spraw iedliw iony e x post zapis Ta r y f y m iasta W arszaw y z r. 1784, owe lite rk i w yrażające szlachectw o posesorów kam ienicy n r 63 p rzy R ynku staro m iejskim . Łyszkiew icz w yciągnął ręce „do pozłacanego cacka“ (jak z je d ­ nostkow ych n o b ilitacji m ieszczańskich szydził Głos na prędce do stanu m iejskieg o — pióra Jezierskiego? K ołłątaja? — rozpoznaw ­ szy tra fn ie c h a ra k te r polityczny ty ch pospiesznych indygena- t ó w so). I potw ierd ził bardzo szybko obaw y Głosu na prędce, że m ieszczanie no b ilito w ani zaczną opuszczać m ag istra ty : 30 s ie rp ­ nia 1791 w y raził pisem nie w ątpliw ość, czy przystoi m u, jako no­ bilitow anem u, spraw ow ać urzędy m iejskie i składać na nie p rz y ­ sięgę. P rzy w y b o rach w ładz m iejskich w r. 1791 nazw isko Łysz­ kiew icza już się nie pojaw iło. N ato m iast dźwięczy ono w podcie­ n iach sejm ow ych. W ro k u 1792 w ezw ano Łyszkiew icza do delegacji prow adzącej u k ład y z ban k ieram i zagranicznym i o pożyczkę dla sk arb u koronnego. W K om isji S k arb u obojga narodów ,

rozszerzo-29 Volumina legum. T. 9. Kraków 1889, s. 190: „198. A ctu m die undecima

mensis N ovem bris A. D. 1790-no“.

30 Ostatnio W. K o n o p c z y ń s k i (Wśród błędów. P r z e g l ą d P o ­ w s z e c h n y , 1950, nr 7/8, s. 46) zakw estionow ał autorstwo Głosu na prędce, przyznaw anego tradycyjnie F. S. J e z i e r s k i e m u , na rzecz K o ł ł ą t a j a .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Można też zastanawiać się nad tym, w jakim stopniu dokonywane w jej ramach wartościowanie odwraca uwagę od deficytów istniejącej wiedzy (także metodologicznej),

Poniewaz niektore uw agi krytyczne otrzym alem niem al w momencie przekazyw ania maszynopisu „Rocznikow” do W ydaw nictw a Towarzys- tw a Naukowego KUL, nie bylem

W Unii Europejskiej jest już dostępny nowy lek – piksantron – stosowany w leczeniu agresywnego DLBCL u pacjentów, u których z różnych względów nie można

żynierów Politechniki Gdańskiej. I przed tym priorytetowym zadaniem stoi obecnie nie tylko Studium Nauczania Matematyki i jego Rada Programowa, ale tak naprawdę my wszyscy.

Miejscem realizacji pro- gramu mogą być jednostki pomocy spo- łecznej, organizacje i instytucje zajmu- jące się pomocą charytatywną lub dzia- łające na rzecz społeczności

Błędy metodologiczne w awansowych publikacjach pedagogów Stanisław Juszczyk. Niejednorodność i złożoność metodologiczna pedagogiki a potencjalne błędy popełniane

dzenia autora, ale także dlatego, że staje się narzędziem zapisu, Fragmenty operujące powtarzaniem tego samego słowa lub dźwięku tak liczne w tekście

Czy wszystkie dzieci, które um arły, zanim doszły wieku odpowiedzialności, idą do nieba, dlatego że one nie grzeszyły? Nie! W szystkie dzieci urodziły się w