• Nie Znaleziono Wyników

Kulturalna dekada : ile nowego?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kulturalna dekada : ile nowego?"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Churski

Kulturalna dekada : ile nowego?

Rocznik Toruński 25, 53-63

(2)

R O C Z N I K T O R U Ń S K I T O M 25 R O K 1998

K u ltu raln a dekada; ile nowego ?

A nd rzej Churski

D ekada 1989-1998 musi być trak to w an a nieco umownie. Nie było to pełnych 10 la t i nie od razu w idać było w mieście w yraźne zmiany. W każdym razie byl to dla T o ru n ia i toruńskiej k ultury czas bardzo ważny. Było to pierwsze dziesięciolecie funkcjonow ania m iasta w zmie­ nionych zasadniczo w arunkach politycznych i gospodarczych i zarazem o sta tn ie la ta wojewódzkiej sam odzielności T o ru n ia jak o ośrodka adm ini­ stracji państw ow ej. Zm iany przyniesione przez rok 1989 były oczekiwane, ale ich skala szybko przerosła najodw ażniejsze naw et prognozy z początku la t osiem dziesiątych. Równocześnie okres przejściowy tow arzyszący zm ia­ nom system ow ym nie skończył się n a dobre do 1998 r. O stateczn ą granicą je s t d la niego zapew ne początek kolejnego okresu zm ian, czyli wejście m ia­ s ta do nowego u kładu adm inistracyjnego. T oruń sta je się w nim ośrodkiem sam orządności lokalnej. Tylko tyle i aż tyle.

Był to czas krzepnięcia sam orządu miejskiego, zarazem kontynu­ acji m odelu zarząd zan ia k u ltu rą w mieście z dwóch centrów: miej­ skiego i wojewódzkiego. A że funkcje lokalne i regionalne przenikają się - były p orozum ienia i nieporozum ienia, choć więcej było porozum ień w yrażających się np. w dotow aniu przez sam orząd T o ru n ia poczynań in­ sty tu cji państw ow ych, finansowanych z budżetu, które tu m ają swoje sie­ dziby. T a dw oistość była najbardziej charakterystyczną cechą 10-letniego okresu przejściowego m iędzy om n ip o ten cją p aństw a w mieście a w yraźną przew agą, jeśli nie d o m in acją własności i decyzji sam orządu T orunia. T akże w kulturze.

D la ch arak tery sty k i i oceny tego okresu ważniejsze jes t jed n ak co in­ nego: odpow iedź n a pytan ie, jak i byl wpływ zm iany n a tw órczą aktyw ność środow isk kultu raln y ch m iasta. N ajw ażniejszym elem entem odpowie­ dzi je s t w yznaczenie dw u biegunów lokalnego życia kulturalnego. Jeden leżałby w centrum „urzędow ym ” i urzędniczym (pam iętam y, że w centrum

(3)

dw oistym ), drugi ja k najdalej od niego, czyli w całkowicie niezależnych, pryw atnych, pojedynczych i zbiorowych inicjatyw ach w ynikających nie tyle z etatow ego zaangażow ania, ile z wewnętrznej potrzeby tw orzenia.

W łaśnie pod hasłem „sztuki spoza centrum ” Leszek Kucz i M arek Zydowicz w spierani przez liczną grupę przyjaciół zorganizowali jesien ią 1989 r. wielką prezentację możliwości plastyków związanych z T oru­ niem , n a której zgromadzili prace zarówno ludzi tw orzących w cen­ tru m ówczesnych układów lokalnych, ja k i em igrantów politycznych i niedaw nych opozycjonistów . W ystaw a nazyw ała się „ T u m u lt toruński ’89” a jej organizatorzy zawiązali „Fundację T u m u lt” . Przedsięwzięcie to zaowocowało później m .in. m iędzynarodow ym festiw alem filmowym „C am erim age” , a jego początkom towarzyszył niebyw ały entuzjazm , życzliwość i poparcie z wielu stro n - od władz m ia sta począwszy n a in­ telek tu alistach skończywszy. Szybko jednak w ew nętrzne niesnaski w gru­ pie założycieli, a także spory z w ładzam i m iasta n a tle przekazania Fun­ dacji b u d ynku dawnego zboru ewangelickiego n a R ynku Nowomiejskim ostudziły w zajem ne zapały. W rezultacie „T um ult” ciężko walczy od tego czasu o każdy grosz z miejskiej kasy, a w opiniotwórczych kręgach m ia sta miejsce entuzjazm u dla idei fundacji kulturalnych zajął sceptycyzm .

D ekada wolności nie zaowocowała tak dużą liczbą pryw atnych przedsięwzięć artystycznych, ja k m ożna się było tego spodziew ać. Trwałe m iejsce zdobyła n a kulturalnej m apie m iasta jedynie F un d a cja P ra k ­ tyk A rtystycznych „ ...i” , budow ana m .in. wokół „G alerii nad W isłą” - położonej nad brzegiem rzeki skrom nej posiadłości M arian a Stępaka, jednego z jej czlonków-założycieli. Cykliczne sp o tk an ia artystyczne nad W isłą i w licznych galeriach m iasta, a zwłaszcza doroczne w ystaw y wielka­ nocne organizowane w różnych, n a ogól po raz pierwszy odkryw anych dla sztuki współczesnej m iejscach to niew ątpliw a zasługa tej fundacji. K onse­ kw entnie w spiera o na poczynania artystyczne w zakresie in stalacji, działań plastycznych, swoistych happeningów , a staran n y n a ogół dobór nazwisk twórców i częstotliwość tych wydarzeń skłania członków grupy i jej sym ­ patyków do prób przeciw staw iania własnej aktyw ności m arazm ow i, jak i panow ać m a po drugiej - urzędowej i etatow ej - stronie kultu raln ej b ary ­ kady.

Nie je s t to do końca praw da. Na drugim biegunie działo się bardzo wiele. Przyczyn tego należy szukać nie tylko w w ym aganiach staw ianych dyrektorom instytucji kultury, lecz także w coraz m ocniej w idocznym psy­ chologicznym przym usie twórczej aktyw ności. Nie wszyscy się oczywiście

(4)

tem u zjaw isku poddaw ali, ale było ono n a tyle znaczące, że w arte od­ notow ania. To zapew ne nie jes t przypadek, że niem al równocześnie w in sty tu cjo n aln y m T eatrze Horzycy i w nieformalnej grupie przyjaciół, z której pow stał p o tem „ T u m u lt” , kiełkowały podobne projekty: odejścia od dotychczasow ych form aktyw ności i stw orzenia czegoś nowego, o dużej wadze społecznej i artystycznej, z szansą n a sukces frekwencyjny.

D yrektor te a tru K ry sty n a Meissner uznała formułę odbyw ającego się w T o ru n iu od 1959 r. Festiw alu T eatrów Polski Północnej za w yczerpaną. W jego miejsce zrodził się „ K o n tak t” , którego początkiem była prezenta- cja w T oruniu twórczości w ybitnego litewskiego reżysera Jo n asa V aitkusa. W zam yśle K rystyny M eissner M iędzynarodowy Festiwal T eatraln y miał być m iejscem k o n tak tu m iędzy zaczynającym cieszyć się wolnością wscho­ dem E uropy a Zachodem , a także, a może przede wszystkim , płaszczyzną sp o tk a n ia się twórców z krajów naszej strony Europy. W ażne miejsce wy­ znaczono tu reprezentacjom tea tra ln y m państw , które pow stały za naszą w schodnią granicą. W dużym stopniu dzięki „K ontaktow i” słowa Litwa, E sto n ia, Łotw a, Białoruś, R osja czy U kraina nie były w T oruniu tylko pu­ stym i dźw iękam i. D la tem p e ra tu ry kulturalnej i intelektualnej w T oruniu ten festiw al m a szczególne znaczenie. Od 1991 r. publiczność toruńska ob ejrzała gru b o p onad sto przedstaw ień z całego, bez przesady, św iata. M iała też sta ły k o n tak t z czołówką te a tru polskiego, gdyż organizato­ rzy, a zam ysł pierw otny kontynuow ali także po odejściu K rystyny Meis­ sner Jad w ig a O leradzka i Andrzej Bubień, sta rali się prezentow ać T o ru ­ niowi i k rytykom z zagranicy najciekawsze zjawiska polskiego tea tru . Jeśli pow stała, a może o drodziła się n a toruńskiej polonistyce uniwersyteckiej sp ecjalizacja teatrologiczna - im pulsem był z pewnością także „ K o n tak t” . Czym d la elitarnej w gruncie rzeczy k u ltu ry teatralnej jest „ K o n ta k t” (chociaż m a on też swój n u rt ludyczny: co roku w ystępują tu te a try ple­ nerowe w prezencie dla masowej widowni), tym dla wielbicieli n a jb a r­ dziej masowej sztuki XX wieku - k in a - jes t festiwal „C am erim age” . O dbyw ający się od 1992 r. M iędzynarodow y Festiwal Sztuki A utorów Zdjęć Film ow ych (jakiego nie m a nigdzie n a święcie) ściągnął do T oru­ n ia przez ten czas kilkadziesiąt najw iększych gwiazd kamery, reżyserów, aktorów (Sven N ykvist, Jo h n Schlesinger, C onrad Hall, Jerzy Skoli­ mowski, Sophie M arceau, Jerem y Irons, Haskel Weksler i wiele gwiazd k in a polskiego). Festiwal m a oczywiście swój n u rt intelektualny - tow arzyszą m u sem in aria prow adzone przez najw ybitniejszych operatorów filmowych, ja k V itto rio Storaro czy Vilmos Zsigmond, m a swój n u rt

(5)

młodzieżowy - pokazy etiud studentów szkól filmowych. Młodzież je s t zresztą najw ierniejszą publicznością festiw alu i wielką zasługą „T u m u ltu ” je s t skupienie wokół inicjatyw fundacji licznej rzeszy zaprzysięgłych fanów. N iew ątpliw ym refleksem festiw alu jes t pow stała w T oruniu C am erim age F ilm School. „C am erim age” okazał się ostatecznie najw iększym dotych­ czasowym osiągnięciem fundacji, k tó ra zaczynała od w ystaw. D rugi, po Tum ulcie 1989, wielki pokaz plastyczny odbył się w 1991 r. i tow arzyszył mu ju ż przegląd filmowy „D roga ku nowej Europie la t 90.” , a pre­ tekstem do niego była w ystaw a sztuki la t osiemdziesiątych z A ustrii, Czechosłowacji, H olandii, Niemiec, Polski, Rosji i W ęgier. Po raz pierwszy to ru ń sk a publiczność zetknęła się ze znaczącym i i świeżymi jeszcze zjawi­ skam i plastycznym i z la t osiemdziesiątych i tw orzącym i je a rty stam i, z Ge­ orgiem Baselitzem i Jorgiem Imendorffem n a czele. Równie znacząca była ekspozycja polska w ybrana z n u rtu związanego z Nową Ekspresją. W ielu widzów n a długo zapewne zapam iętało wejście n a w ystawę w toruńskim R atu szu - przez m o num entalną „G órę” Grzegorza K łam ana, m etalow ą konstrukcję otoczoną drew nianą palisadą. Pam iętny i ważny był też wielki pokaz sztuki skandalizującego austriackiego artysty m alarza i akcjonisty - H erm an n a N itscha w 1994 r., z udziałem au to ra, który celebrow ał w czasie wernisażu przedziw ną liturgię sztuki, przygryw ając sobie n a organach.

Dziś F undacja T um ult kojarzy się głównie z kinem (w jej siedzibie - w odrem ontow anym dużym nakładem sil i środków zborze p o w stała w połowie 1998 r. naw et k am eralna sala kinowa) i w gruncie rzeczy s ta ła się jeszcze je d n ą in sty tu cją k u ltu ra ln ą nastaw ioną do sztuki raczej kom ercyj­ nie. W y p ad a jed n ak mieć nadzieję, że wróci jeszcze do w ydarzeń, jakie fundow ała toruńskiej widowni w przeszłości.

Dw a najw iększe festiwale, jeden wyrosły z n u rtu k u ltu ry oficjalnej i etatystycznej, drugi z opozycyjnego doń, stworzyły w T oruniu sw oistą festiw alow ą m odę. O bjęła o n a wszystkie praktycznie dziedziny sztuki, naw et książkę, i w ynikła tyleż z chęci naśladow ania, ile z rysującej się co­ raz w yraźniej w latach dziewięćdziesiątych tendencji do sp ektakularnych poczynań artystycznych i organizatorskich w kulturze. Trw ale znaczenie zyskały m .in. Toruńskie Spotkania Teatrów Lalek organizow ane przez Baj Pom orski, Pobocza T ea tru w Młodzieżowym Domu K u ltu ry - przezna­ czony dla m łodych, poszukujących zespołów, K lam ra - przegląd teatrów o rodowodzie alternatyw nym lub studenckim w Klubie O d Nowa (U M K ), nieco sztucznie wykreow ana TAŚM A, czyli Toruńskie A rtystyczne S potka­ nia Młodzieży Akademickiej, które w założeniu m iały integrować słuchaczy

(6)

UM K, W yższej Szkoły Oficerskiej i Wyższego Sem inarium Duchownego, L etni Przegląd T eatrów Ulicznych, Festiwal Książki. Oczywiście nie w ty m rzecz, że kilka edycji festiw alu „ K o n tak t” m a większy ciężar g a tu n ­ kowy niż kilka sezonów teatralnych. Rzecz w tym , że nie tylko z pu n k tu w idzenia odbiorcy ważniejsze gtaje się to, co się pokazuje, niż to, co się w mieście tworzy. M oda festiw alowa spraw iła, że przedstaw ienia w T eatrze Horzycy konfrontow ane są przez niew ielką co praw da, ale opiniotw órczą część widowni z przedstaw ieniam i najlepszych teatrów niemieckich czy rosyjskich. W ystaw y wym yślane przez galerie i m uzea w T oruniu m uszą być co n ajm niej ta k atrakcyjne, ja k prezentacje stworzone przez najlepsze polskie galerie. K onkurencja tego typu istn iała i wcześniej. W o sta t­ nich latach je s t jed n ak s ta lą cechą życia kulturalnego T orunia. I jeśli n a przedstaw ienia pojaw iających się latem w T oruniu teatrów ulicznych przychodzi stosunkow o niewielu widzów, dzieje się tak m .in. dlatego, że w czasie kolejnych edycji „ K o n ta k tu ” torunianie widzieli tyle znakom itych zespołów plenerow ych z zachodniej Europy i najlepsze przedstaw ienia z Polski, że nie baw i ich zupełnie półam atorska k launada czy opow iada­ nie prostych h istorii z zastosow aniem ulicznych rekwizytów: te adreso­ wane są wyłącznie do dzieci i turystów . Niezależnie od tego liczba im ­ prez, jak ie s to ją w T oruniu do dyspozycji widzów w czasie każdego roku, je s t im ponująca. N iektóre su m u ją się, bo adresow ane są do zbliżonych kręgów odbiorców , np. festiw ale tea tra ln e. W czasie kolejnych edycji K o n ta k tu , K lam ry i przeglądu teatrów lalek m ożna było zobaczyć w To­ runiu n a przykład wszystkie chyba przedstaw ienia Tow arzystw a W iersza- lin - jednego z najciekawszych teatrów n a artystycznej m apie Polski lat dziew ięćdziesiątych. To w dużym stopniu dzięki tym festiw alom n ik t w prow incjonalnym przecież T oruniu nie powinien czuć się w tym czasie odcięty od głównych nurtów życia artystycznego w Polsce. I jeśli polityka k u ltu ra ln a władz m ia sta z tego okresu może budzić zastrzeżenia i opory, w arto d la równow agi p am iętać i o tym efekcie. Oczywiście nie był to efekt uboczny, i działalność wieloletniego d y rek to ra wydziału ku ltu ry (i sportu) toruńskiego U rzędu M iejskiego, M ichała Staśkiew icza, koncentrow ała się w dużym sto p n iu właśnie n a jego uzyskaniu.

K atalo g nowych, pow stałych po 1991 r. festiwali i przeglądów liczy kilkanaście pozycji. U padł zaś w latach dziewięćdziesiątych tylko jeden: O gólnopolski Festiwal T eatrów Jednego A k to ra organizowany w T oru­ niu od 1976 r. (a wcześniej we W rocław iu od 1966) padl w m omencie, gdy pozornie przynajm niej czas dla indyw idualnych inicjatyw aktorskich

(7)

był najlepszy. Zainteresowanie m onodram em jed n a k zm alało, m .in. z b rak u małych prow incjonalnych klubów i świetlic, które wcześniej były niew yczerpanym źródłem codziennie nowej widowni (rekordziści grali m o­ nod ram y kilkaset razy). Był to poza tym festiw al sterow any z W ar­ szawy, przez w spółorganizatora, Towarzystwo K ultury T eatraln ej. I to była chyba głów na przyczyna końca: tru d n o pogodzić lokalne pieniądze z centralnym i dyrektyw am i. Los O F T JA wskazuje więc n a to, że dla funkcjonow ania instytucji czy dla ciągłości istnienia im prezy a rtystycz­ nej ważne są niem al jednakowo: chęć twórców, zainteresow anie widzów i życzliwość urzędników , co wiąże się z ułatw ieniam i finansowymi.

Prócz O F T J A z kulturalnej m apy T o ru n ia znikła w latach dziewięć­ dziesiątych pew na liczba osiedlowych, niewielkich dom ów k u ltu ry i klubów . Z am iast nich pow stały dw a centra: Dom Muz, łączący cechy dom u k u ltu ry z funkcjam i im presaryjnym i, a po zakończeniu rem ontu Dw oru A rtu sa - C entrum K ultu ry Dwór A rtusa. Szczęśliwie funkcjonuje w T oruniu nie podlegający w tych latach w ładzom m ia sta M łodzieżowy D om K ultu ry (w centrum ), działalność prow adzą także spółdzielcze ośrodki k u ltu ry (na peryferyjnych osiedlach) i jeden zakładow y (E lan a K lub), inaczej am atorski ruch artystyczny zam arłby całkowicie.

Zm iany te ilu stru ją tendencję do kierow ania się w w yborach i decy­ zjach raczej kryteriam i natychm iastow ego, spektakularnego sukcesu oraz tw orzenia władzom m iejskim reprezentacyjnej opraw y niż zrozum ieniem dla potrzeb edukacji i powszechnej aktyw ności kulturalnej. Liczba im ­ prez, jak ie sto ją do dyspozycji widzów w ciągu roku, je s t rzeczywiście im ponująca. D aje to możliwość wyboru, ale też pow oduje w rażenie infla­ cji, bo wśród wielości propozycji i przy słabości kryteriów w artościujących coraz tru d n iej odróżnić rzeczy istotne od nieudolnych podróbek. P oza ty m okazuje się, że od wolności w yboru treści i formy aktyw ności artystycznej ważniejsze s ta ją się pieniądze. Zbliża to sztukę i pod ty m względem do realnej polityki: żad n a idea nie zyska sobie w ystarczającej liczby zwolen­ ników, jeżeli się w nią nie zainwestuje. S tąd w kolejkach po pieniądze u sta w iają się zarów no instytucje kulturalne, ja k fundacje i indyw idualni twórcy. Zaspokojeniu potrzeb tych o statnich służy w T oruniu konkursow y system dotacji - tzw. grantów , sponsorowanych przez m iasto.

D la oceny ostatniej dekady w toruńskiej kulturze niem niej ważne od prezentacji tego, co m ożna zobaczyć i usłyszeć je s t wskazanie n a to, co w T oruniu pow staje, co się tu tworzy. Odpow iedź n a to py tan ie je s t łatw a tylko pozornie: bo ilu spośród ponad 300 „zarejestrow anych” toruńskich

(8)

arty stó w plastyków to ludzie napraw dę twórczy ? Ilu z nich zaistniało w czasie ostatn iej dekady ? Obiecujące debiuty, które potem potw ierdziła d o jrza ła twórczość, m ożna policzyć n a palcach jednej ręki. M irosława Rochecka, k tó ra nie m iała może spektakularnego „wejścia” , ale konse­ kw entnie b u d u je św iat dużych porządnie namalowanych obrazów , A nna Bochenek, choć właściwie od ła t tworzy w ariacje wczesnych, jeszcze stu ­ denckich tem ató w , D a n u ta Ciechanowska, D o ro ta Liegm ann, może jeszcze dw a lub trzy nazw iska. M ożna przypuszczać, że wielu zdolnych absol­ wentów W ydziału Sztuk Pięknych UM K utonęło w reklam ie i w szeroko pojętej działalności kom ercyjnej z pogranicza sztuki, przynoszącej szyb­ kie pieniądze. I ta m jed n ak sukcesy odnosili raczej twórcy, którzy nie ukończyli studiów artystycznych lub debiutow ali wcześniej - zwłaszcza fotograficy i graficy kom puterow i. 0 ile bowiem zmalało zainteresow anie sztandarow ym i kierunkam i sztuki, o tyle rozmnożyły się np. pracownie w itrażu , a n a W ydziale Sztuk Pięknych UM K najw iększym , zaintereso­ w aniem cieszą się pracow nie grafiki komputerowej i technik m ultim edial­ nych. Je d n a k czołówka p lastyki toruńskiej to nadal nazwiska wykreowane wcześniej, o ustalonej pozycji w środow isku lokalnym i ogólnopolskim . Podobnie w innych branżach artystycznych.

L ite ra tu ra to od la t właściwie jed n o nazwisko odnotow yw ane z sy m p a tią przez m edia ogólnopolskie: Janusz Kryszak - p o e ta i znawca lite ra tu ry em igracyjnej. W antologii twórczości pisarzy G etyngi i To­ runia, w ydanej w 1998 r. z okazji dw udziestej rocznicy partnerskiej w spółpracy m iast, najm łodszy prezentow any a u to r toruński to p o e ta K rzysztof Ć w ikliński, któ ry debiutow ał n a początku la t osiemdziesiątych. D użą tw órczą aktyw ność w ykazał w latach dziewięćdziesiątych Jerzy Ro- chowiak - p o e ta , a u to r sztuk teatraln y ch i książek dla dzieci oraz licznych słuchowisk radiow ych. N aw et w p o p -k u ltu rz e głośne w Polsce toruńskie zjawiska: R epublika, K obranocka, N ocna Z m iana Bluesa, T o rtilla F ia t m a ją korzenie w lata ch osiem dziesiątych. Isto tn y m debiutem było p o ja ­ wienie się n a profesjonalnych estrad ach M ariusza Lubomskiego, m alarza, k tóry zaczął śpiewać, i dzięki stworzeniu oryginalnego w izerunku a rty ­ stycznego i niebanalnem u repertuarow i trafił do grupy fanów zaintere­ sow anych a m b itn iejszą m uzyką pop u larn ą. W jazzie zaistniał Bohdan Hołownia, p ia n ista w ykształcony w Polsce i USA, znany jed n ak głównie am a to ro m tej m uzyki. Zjawiskiem w artym odnotow ania był renesans piw­ nicy artystycznej - może nie n a m iarę krakowskiej „Piw nicy pod b ara- n am i” . Ja k o pierw sza, zresztą z pom ocą ówczesnego d y rek to ra wydziału

(9)

k u ltu ry U rzędu W ojewódzkiego Jan u sza Bochenka, pow stała w 1993 r. w średniowiecznych podziem iach ratusza, w miejscu dawnych w iniarni, „P iw n ica pod aniołem ” . N a co dzień pijalnia piwa, zm ienia się o n a często w miejsce w ydarzeń głównie muzycznych, ale też teatraln y ch , plastycz­ nych, fotograficznych.

T ea try ? Dobry, stabilny poziom nadany Teatrow i Horzycy przez K rystynę M eissner w latach osiemdziesiątych (i dobry, w yrów nany zespól aktorów ) utrzym uje się do dziś, także pod nową dyrekcją. Baj Pom orski również trzy m a formę. W święcie te a tru am atorskiego ew enem entem była A TM A - te a tr studencki pracujący nad norm alnym rep ertu arem d ra m a ­ tycznym , z pew nym i sukcesami. Odejście głównego a n im a to ra zespołu, M acieja Sobocińskiego, praktycznie jednak przerwało jego rozwój. Dużo dobrego działo się w teatrach dziecięcych i młodzieżowych, co pozw ala snuć ostrożne prognozy, że nie zabraknie widowni teatrow i profesjonal­ nem u.

Nowym zjawiskiem w muzyce byl pryw atny zespól kam eralny Hen­ ryka Gizy „M u lticam erata” . Po kilku sezonach koncertow ania najpierw w T oruniu, potem w k raju, jego tw órca skoncentrował się n a organi­ zacji M iędzynarodowego Festiwalu Muzyki i Sztuki K rajów B ałtyckich „ P ro b a ltic a ” , zapraszając dotąd w sum ie kilkadziesiąt zespołów kame­ ralnych i orkiestr, często znakom itych. T oruńska O rkiestra K am eraln a osiągnęła przez te la ta skład małego zespołu symfonicznego i może wy­ konywać bardzo różnorodny rep ertu ar. Zyskała też sobie grono stałych słuchaczy zarów no koncertów symfonicznych, jak lekkiej m uzyki po p u ­ larnej. D yrektorzy Jerzy Salwarowski (dyrygent) i M arek W akarecy też wpisali się n a listę twórców festiwali, propagując począwszy od la ta 1997 r. m uzykę kam eralną w pięknych toruńskich w nętrzach i plenerach (festiw al T oruń - M uzyka i A rchitektura). Nowe było i to, że członkowie orkiestry potrafili stw orzyć kilka małych zespołów kam eralnych n a przyzw oitym p o ­ ziomie. Nareszcie też m ożna zweryfikować obiegowe sądy o toruńskich muzykach: zarów no M ulticam erata ja k T O K nagrały swoje płyty kom ­ paktow e.

W sztuce wystawienniczej po jednostkow ych sukcesach jedynej profe­ sjonalnej galerii państwowej (wówczas BWA) n a stąp iła trw a ją ca do dziś posucha (nie licząc kolejnych, bardzo dobrych edycji „K oloru w gra­ fice” ). Owe sukcesy jednostkow e to m onum entalne m etalow e posągi Zbi­ gniew a Frączkiewicza rozstawione w mieście za spraw ą d y rek to ra Ziemo­

(10)

w ita M ichałowskiego i serigrafie R o m an a Cieślewicza1. W ystaw y sprow a­ dzane z innych ośrodków , jakkolw iek ważne, nie b u d u ją bowiem świetności galerii. Je s t to w ykorzystanie miejsca, a nie możliwości, które to miejsce daje. W takich w ystaw ach specjalizowała się G aleria D yptyk, pow stała po likw idacji daw nego BWA —galerii zwanej potem od budynku, który m iał być jej siedzibą, G alerią W ozownia. Połączenie w jeden organizm z „dorosłą” galerią nie posłużyło najlepiej także jedynej chyba naśw iecie tak spraw nie działającej galerii dziecięcej. G aleria i O środek Twórczości P la­ stycznej Dziecka rozw inęła w połowie la t dziewięćdziesiątych niebyw ałą sieć zagranicznych kontaktów . K ontakty trw ają, ale to, co było isto tą G alerii - sztu k a dziecięca - daw no zeszło gdzieś n a drugi plan. N a M iędzynarodow e T riennale Grafiki Dzieci i konkurs „Zawsze zielono, za­ wsze niebiesko” przychodzą jed n ak tysiące prac z całego św iata.

Kilka bardzo dobrych wystaw przygotow ało nato m iast toruńskie M u­ zeum Okręgowe. N ajw ażniejszą może była w ym yślona przez M ichała W oźniaka „A rs Sacra” - daw na sztuka diecezji toruńskiej (powołanej w 1996 r.), n a której zgrom adzono najcenniejsze zabytki z terenu dawnej diecezji chełm ińskiej, wypożyczone z wielu kościołów i muzeów. D la pod­ kreślenia ciągłości trad y cji szkolnictw a artystycznego w T oruniu, gdzie n a UM K z n ajd u je się jedyny w Polsce uniwersytecki W ydział Sztuk Pięknych kształcący artystów , konserw atorów i zabytkoznawców, bardzo ważna była w ystaw a p t. „K ształcenie artystyczne w W ilnie i jego tradycje” . Powodem jej zorganizow ania było 200-lecie K atedry Sztuk Pięknych U niw ersytetu S tefan a B atorego w W ilnie (1997), skąd się toruńska szkoła arty sty czn a i konserw atorska wywodzi, i 50-lecie UMK (1995).

W nowych w arunkach swojego m iejsca szuka Związek Polskich A r­ tystów P lastyków , któ ry w ynajął związkową galerię bankowi i organizuje w niewielkiej salce kam eralne pokazy. Pomysłem na nowe czasy są kon­ kursy n a Dzieło R oku i doroczne Annale. Pom ysłem twórców skupionych w pow stałym w latach dziewięćdziesiątych ZPAP „Sztuka Użytkowa” je s t z kolei konkurs w ydaw nictw reklamow ych ID EA , organizowany od 1996 r.

D ziedziną, k tó ra n apraw dę rozw inęła się w ostatniej dekadzie, są w y­ daw nictw a. Jedynym i problem am i do rozw iązania po upadku cenzury i końcu kłopotów z papierem i drukiem były bowiem kwestie finansowe:

1A n n ie Jack o w sk iej u d a ło się pozyskać je d la T o r u n ia razem z ich a u to re m , k tó ry zaszczycił w e rn isaż , n a ro k p rzed w ielk ą re tro s p e k ty w ą zo rg a n iz o w a n ą w w arszaw sk iej Zachęcie.

(11)

trzeb a albo zdobyć sponsora, albo sprzedać p rodukt. R eszta je s t prosta. Boom wydawniczy objął też pozycje ważne dla k u ltu ry T orunia: nigdy p rzedtem nie ukazało się tak wiele album ów z widokami m ia sta (m .in. współczesnych au to rstw a A dam a B ujaka czy S tanisław a Klimka, dawnych widoków - św ietne album y Steinera i dawnej fotografii). I jeśli w sztuce toruńskiej pojaw iło się jak ieś nowe zjawisko, dotyczy to właśnie sfery pro ­ dukcji wydawniczej i poligraficznej, styku sztuki - zwłaszcza fotografii i techniki kom puterow ej. Tylko w tym zakresie p ro d u k ty artystyczne z T o ru n ia zostały uhonorow ane najw yższym i ogólnopolskim i nag ro d am i (za kalendarze d la S tu d ia P ro i Agencji Vi). U parcie wreszcie g ru p a au ­ torów i wydawców s ta ra się utrzym ać przy życiu ukazujący się od kilku la t miesięcznik - „Przegląd A rtystyczno-L iteracki” . K ilka tygodników i m iesięczników, jak ie próbow ano założyć, padło po kilku num erach. PAL przetrw ał dzięki dotacji m iasta.

Je d n ą z cech bogatej (a pokazanej tu w subiektyw nym wyborze) toruńskiej m ozaiki kulturalnej ostatniej dekady były ostre spory per­ sonalne. Niby nic nowego, teraz jed n ak , dzięki rosnącej jaw ności życia społecznego i głębszemu zainteresow aniu mediów, przestały to być wyłącznie konflikty personalne: w coraz większym sto p n iu s ta ją się one konfliktam i m erytorycznym i, sporam i o decyzje, kierunki, koncepcje. Nie zawsze, ale coraz częściej.

Czy T oruń po m ag a tw órcom kultury, czy przeszkadza ? Czy k u ltu ra w T oruniu sprzyja lokalnej identyfikacji mieszkańców m iasta, czy je s t dla nich o b o jętn a ? N a pierwsze pytanie M arek Zydowicz czy K ry sty n a Meis­ sner, k tó rą zaczął uwierać „prow incjonałizm ” T orunia, skłonni byliby pew­ nie odpowiedzieć, że przeszkadza, Janusz Kryszak - że pom aga. Z całą pew nością inwestowanie w substancję m aterialn ą m iasta, w św iadectw a jego długiej historii i wysokiej kultury sprzyja budow aniu więzi między T oruniem a m ieszkańcam i2. T ak było zawsze i sięganie do trad y cji jes t tylko tego potw ierdzeniem . Nowe je s t to, że obok M ikołaja K opernika jak o w yróżniki m ia sta próbuje się podaw ać nazwy zadomowionych tu festiwali:

2T u z re sz tą , w z asa d ac h fin an so w an ia p ra c k o n serw a to rsk ic h , n a s tą p iła p ra w ­ d z iw a re w o lu cja, choć czasy d la k o n serw ato ró w - p a ra d o k sa ln ie - s ta ły się cięższe. M ia sto je d n a k , p o m n e h a n ze a ty c k iej tra d y c ji, s t a r a się d b a ć o n o ­ bliw y, k u p ieck i w ygląd. D o ty czy to ta k ż e o d ra d z a n ia się s z tu k i p ro je k to w a n ia i k s z ta łto w a n ia p rz e strz e n i. N ie ty lk o now e kościoły d a j ą ś w iad e c tw o u m ie ję tn o śc i a rc h ite k tó w , ta k ż e b u d y n k i m ieszkalne, b an k i itp .

(12)

„ K o n ta k tu ” i „C am erim age” . O sta tn io takim wyróżnikiem stal się fakt w pisu n a listę światowego dziedzictw a UNESCO. W pis ten wyniki raczej ze s ta ra ń poprzednich pokoleń, jed n ak dbałość o przyw racanie gotykowi wieżyczek, złoceń i kolorów też je s t działaniem w sferze kultury, a tu między k u ltu rą m ate ria ln ą a n iem aterialn ą odległość je s t dość niewielka.

Dbałość o wydobyw anie starego piękna z m roku to budow anie wize­ run k u m iasta. P o d o b n ą funkcję pełni reprezentacyjnie pojm ow ana kul­ tu r a - w pływ a n a im age. Jed n ak bez zaplecza, bez bardzo szerokiego budow ania możliwości tw orzenia i odbioru k u ltu ry efekt jest ten sam , co m alow anie zabytkow ych fasad bez prow adzenia prac konserwatorskich. W konfliktach wokół toruńskiej k u ltu ry w latach dziewięćdziesiątych, o których m o żn a tu było tylko m arginalnie wspomnieć, chciałbym widzieć właśnie poszukiw anie równow agi między spektakularnym i fajerw erkam i a w artościam i.

Cytaty

Powiązane dokumenty

P odsum ow ując, należy stw ierdzić, że przep ro w ad zon a w recenzow anej książce analiza sam ośw iadom ości K ościoła rzym skokatolickiego, odnoszącej się do jeg o

Określ czas wyszukiwania odpowiedzi na pytanie t =(rozmiar, duża) (materiał, skóra) dla takiej kartoteki w metodzie list inwersyjnych.Wyznacz redundancję i zajętość

Każdy z generałów maksymalizuje liczbę batalionów wojska, które pozostaną w jego posiadaniu, przy czym władanie wyspą jest równe wartości dwóch batalionów.. Jeżeli na końcu

Porównaj Juranda w dwóch okresach jego życia: przed porwaniem córki i po wyjściu z niewoli krzyżackiej. Przedstaw argumenty uzasadniające, że Jurand słusznie /

Analityk kredytowy wypełnia wszystkie wymagane pola wniosku: nazwisko wnioskodawcy, adres wnioskodawcy, data urodzenia wnioskodawcy, nazwa pracodawcy, roczny dochód, rodzaj pożyczki i

Analityk kredytowy wypełnia wszystkie wymagane pola wniosku: nazwisko wnioskodawcy, adres wnioskodawcy, data urodzenia wnioskodawcy, nazwa pracodawcy, roczny dochód, rodzaj pożyczki i

2.Stwórz filmową listę przebojów. Przedstaw na niej tytuły filmów z najlepszą Twoim zdaniem muzyką.. 3. Wyjaśnij, jaką rolę odgrywa

Zdjęcia wykonanej pracy przysyłają tylko uczniowie z którymi się skontaktuję (Czat Teams).Pozostali uczniowie przechowują prace do