• Nie Znaleziono Wyników

N ieraz n a sk ałach w apiennych, d aje się zauw ażyć cały system w ązkich niegłębok ich k an a lik ó w tw orzących razem obraz, p rz y p o ­ m in ający system k o rz en i ro ślin n y ch . W id z i­

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "N ieraz n a sk ałach w apiennych, d aje się zauw ażyć cały system w ązkich niegłębok ich k an a lik ó w tw orzących razem obraz, p rz y p o ­ m in ający system k o rz en i ro ślin n y ch . W id z i­"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

M> 30 (1266). W arszaw a, dnia 22 lipca 1906 r. Tom XXV.

T Y G O D N I K P O P U L A R N Y , P O Ś W I Ę C O N Y N A UK OM P R Z Y R O D N I C Z Y M .

P R E N U M E R A T A „ W S Z E C H Ś W I A T A t t . W W a r s z a w i e : ro c z n ie ru b . 8 , k w a r ta ln ie ru b . 2 . Z p r z e s y ł k ą p o c z t o w ą : r o c z n ie r u b . 1 0 , p ó łro c z n ie ru b . 5 .

Pre n u m erów ad m o żn a w R e d a k c y i W s z e c h ś w ia ta i w e w s z y s tk ic h k s ię g a r n ia c h w k r a ju i z a g ra n ic ą .

R e d a k to r W s z e c h ś w ia ta p r z y jm u je ze s p ra w a m i r e d a k c y jn e m i c o d z ie n n ie o d g o d z in y 6 d o 8 w ieczorem w lo k a lu re d a k c y i.

A d r e s R e d a k c y i : M A R S Z A Ł K O W S K A Nr. 118. — T e l e f o n u 83 1 4 .

W Y D Z IE L IN Y K O R Z E N IO W E .

N ieraz n a sk ałach w apiennych, d aje się zauw ażyć cały system w ązkich niegłębok ich k an a lik ó w tw orzących razem obraz, p rz y p o ­ m in ający system k o rz en i ro ślin n y ch . W id z i­

m y tu , ja k g d y b y korzeń g łó w n y i c a ły szereg pobocznych, k tó re rów nież się ro z g ałęziają i t. d. J a k o ż isto tn ie je s t tu zw ykle o d b itk a sy stem u korzeniow ego, p o w sta ła w skutek p rz y le g an ia n arząd ó w ty c h do skały, o czem św iadczyć m oże chociażby te n fa k t, że ta k i sam obraz m ożem y o trzy m a ć np. n a p ięk n ie w ypolerow anej p ły tce m arm u ro w ej, jeżeli ro złożym y n a niej korzenie kiełka, p rz y k ry ­ je m y k ilk u w a rstw am i b ibuły, zw ilżonej ro z ­ tw o rem m ineralny m , ja k i u ży w am y zw yk le do hodow li w odnych, a n a w ierzch u p o ło ży ­ m y szybę szklaną, ab y w szystko to nie m o­

gło się przesuw ać.

P o k ilk u ty g o d n ia c h (2 —6) zdjąw szy szy ­ bę, b ib u łę i k iełek p rz ek o n am y się że na p ły tce isto tn ie w yraźnie zary so w u je się od ­ cisk danego sy stem u korzeni. M usi więc z a ­ chodzić tu ja k a ś re a k c y a chem iczna, podczas któ rej w ęglan w apn iow y rozpuszcza się, a k tó ra znow u w tenczas sta je się dla nas

m ożliw ą, o ile p rz y jm iem y , że korzenie w y ­ dzielają jak ąś ciecz kw aśną. W y dzielin am i korzeniow em i n a u k a zajm uje się ju ż od d a w ­ na. W k ońcu X V I I I w. p ierw szy B ru ck - m an n zauw ażył w ydzielanie krop elek cieczy przez m łode części korzenia, przyczem m n ie­

m ał on, że są to „ w y d alin y " korzeniow e.

T ak sam o n a to zjaw isko za p atry w a li się H u m b o ld t i P le n k , de C andolle zaś w y p o ­ w iedział przypuszczenie, że w y d a lin y owe, sk u p iając się w w iększej ilości w g leb ie m u ­ szą szkodliw ie od działy w ać n a roślinność.

P o gląd ten został ro z w in ię ty dalej w znanej w swoim czasie teo ry i S chulzego, w ed łu g której pew ne ro ślin y nie m o gą d lateg o ro ­ snąć w pobliżu je d n a d ru g iej, że w ydalin y jednej są szkodliw e dla d ru g iej.

Oprócz tego n a tej sam ej zasadzie tw ie r­

dzono, że g łó w n a korzyść p rz eo ry w a n ia g le­

by po leg a n a ro zk ład zie o w ych szkodliw ych w ydalin.

M y ln o śćty ch teoryj b y ła p o zn an a ju ż przez n iek tó ry c h ów czesnych badaczów ; ta k np.

ju ż C o tta oraz później W a lse r, B o u ssin g a u lt

i M eyen k ry ty c z n ie za p a try w a li się n a tę

spraw ę, ścisłą m etodę b a d a n ia zjaw isk a oraz

zupełnie now e w id n o k rę g i w sk azał w szakże

dopiero J . v. S achs. W k ró tk iej lecz cennej

ro zp raw ie swej (1860 r.) p od aje on n a s tę p u ­

jące fa k ty i w nioski:

(2)

466

W S Z E C H Ś W I A T

J\ó 30 N a polerow anej p ły tc e m arm u ro w ej ko ­

rzen ie roślinne, p rz y le g a ją c do niej czas j a ­ kiś, w y ż erają w g łęb ien ia , w skutek czego o trzy m u jem y zu p e łn ie w ie rn y odcisk całego sy stem u korzeniow ego. R o zp u szczan ia w ę­

g la n u w a p n ia nie m ożna p rz y p isa ć d ziała n iu d w u tle n k u w ęgla, g d y ż w ted y , w obec je d n o ­ czesnego rozcieńczenia g a z u tego w p o w ie­

trz u , zaw ierającem się w glebie, cala p o ­ w ierzch n ia p ły tk i p o d le g a ła b y korrozyi.

P ręd z ej m ożna to w y tłu m acz y ć d ziałan iem k w aśn y ch soków p o w sta ją c y c h w sk u te k ro z­

k ła d u błonek kom ó rk o w y ch . P rzeciw w y ­ d zielan iu soku n az e w n ą trz w e d łu g S achsa, św iadczy to, że ro z tw ó r m in e ra ln y , w k tó ­ ry m hod ow ano p rzez czas d łu g i ro ślin y -—

n ig d y nie re ag o w ał kw aśno. W k ażdy m r a ­ zie rozpu szczające d ziałan ie k o rz en i je s t dla ro ślin y w łasnością n ad e r p o ży teczn ą, g d y ż w ta k i sposób m oże ona k o rz y sta ć nie ty lk o z roztw orów su b stan cy j m in e ra ln y c h , lecz rów nież ze s ta ły c h cząsteczek ty c h o statn ich . N a stę p n ie b a d a n ia sw e w tej sp raw ie d o p e ł­

n ił Sachs stw ierdziw szy, że oprócz m a rm u ru k o rzen ie m ogą rozpuszczać ró w n ie ż d olo m it, m a g n e ty t i osteolit.

N ależy też w ym ienić, że jeszcze p rz ed S a­

chsem , B e ą u e re l w y g ło sił p rzy p u szcz en ie, że rozpu szczen ie d o k o n y w a się dzięki obecności w w ydzielinach k w a su w ęglow ego oraz k w asó w o rg a n ic zn y ch , pom iędzy k tó ry m i m oże być tak że octow y. Z d a n ie to p o p iera ł później gorąco L u b ig .

N a u w a g ę z a słu g u ją też b ad a n ia K n o p a , k tó ry z obecności A120 3 w Ł y co p o d iu m | w n io sk o w ał o w sp ó łd z ia ła n iu silnych kw a- I sów o rg an iczn y ch podczas p rz y jm o w a n ia s ta ły c h poży w nych su b sta n c y j m in era ln y c h . C hociaż nie za p oznaw ał on b y n a jm n ie j d z ia ­ ła n ia k w a su w ęgłow ego, ow szem n a w e t p ierw szy sp ró b o w ał o k reślić ilościow o za­

w a rto ść jeg o w w y d z ie lin a ch k o rzen io ­ w ych.

W czasach n ow szych w y b itn iejsze b a d a ­ n ia nad w y d zielin am i korzeniow em i zaw dzię­

czam y M olischow i i C zapkow i.

P ierw szy z n ich (1887 r.) w y k azał, że w y ­ dzieliny ow e nie ty lk o p rz e p a ja ją błonk i k o ­ m órkow e, ja k to tw ierd z o n o d o ty ch czas, lecz m o g ą rów nież być w y d zielan e n a z e w n ą trz w p ostaci kropelek, oraz, że ro zp u szcz ają one ta k ż e su b sta n c y e o rg an iczn e, czego d o w o ­

dem , że u d ało m u się o trzy m a ć odciski s y ­ stem u korzeniow ego n a p o lero w any ch p ły t­

k a c h z kości słoniow ej.

D a le j—tw ie rd z i M olisch, za w iera ją one oprócz kw asów jeszcze n iek tó re enzym y, m ian ow icie u tlen iające i dyastazę, dzięki cze­

m u m o gą d ziała ć rozk ład ająco n a su b stan cy e próch n ico w e czyniąc je ty m sposobem , ja k g rz y b y , d o stęp nem i dla asym ilacyi przez r o ­ ślin y . O statec zn ie je d n a k w nioski M olischa nie z o stały stw ierdzon e przez późniejsze (1896 r.) dośw iadczenia C zapka. U czony te n p rz e k o n a ł się, że M olisch n ie dość k ry ty c z ­ n ie zasto so w ał m etodę b ad a n ia , i że p rz y u w z g lę d n ie n iu w szy stk ich błędów , k tó re są w te d y nieu n ik n io n e, d o d atn ie jak o b y re z u lta ­ t y sp ro w a d zają się w łaściw ie do zera.

D alsze b a d a n ia C zapka d oty czą głó w n ie s tro n y chem icznej zjaw iska, sk ła d u i sposo­

b u d z ia ła n ia w y dzielin korzeniow ych. U bocz­

nie ty lk o d o tk n ą ł on fizyki, w ykazaw szy, że w y d z ie la n ie k ro p el n az ew n ątrz przez w łośni -

! ki k orzen io w e do k o n y w a się sk u tk iem b ar-

| dzo w zm ożonego p a rc ia ich sok u k o m ó rk o ­ w ego.

Co do sk ła d u chem icznego, to d ro g ą a n a ­ lizy m ikrochem icznej u d ało m u się w y k ry ć

obecność p o tasu , m a g n u i w ap n ia w p o staci soli kw asów solnego, siarkow ego i fo sfo ro­

w ego, przyczem n ajw iększa ilość zw iązków m in era ln y c h p rz y p a d a n a k w aśn y fo sfo ran p o taso w y (K H 2P 0 4).

Co d o ty czę in n y c h k w a só w —w łaściw ie o rg a n ic zn y ch , to oprócz m rów kow ego w p ew ­ n y c h ra zac h , szczaw iow ego w je d n y m (u H y- ac in tliu s orientalis), w e d łu g C zapka, ja k m u p o zw ala o tem w niosk ow ać fa k t, że podlega-

! j ą korozy i p ły tk i zaw ierające ty lk o fo sfo ran lu b w ę g la n w apu iow y, n ig d y zaś fo sfo ran

! g lin o w y ,x) m og ą w chodzić w g rę ty lk o te, k tó re nie ro z p u szczają fo sfo ran u glinow ego,

| a w ięc octow y, p ro p io n o w y i ma słow y, oraz, j a k w iad om o, kw aśno re a g u ją c y bezw odnik

| w ę g lo w y (C 0 2). P o n iew aż zaś p ierw szy ch

| trz e c h zw iązków nie w y k ry to w w ydzieli- ') N ależy wyjaśnić, że p łytk i dla doświadczeń b y ły przygotow yw ane z gipsu palonego zmiesza­

nego z roztworem danej soli mineralnej w wodzie destylow anej, przyczem masę tę w ylew ano na szy b ę szklaną. P o stwardnieniu otrzymywano j powierzchnię nadzwyczaj gładką, na której zna-

; kom icie w ystępow ały odciski korzeni.

(3)

M 30

W S Z E C H Ś W IA T

467 n ach an i razu, po zo staje te d y jed en ów bez­

w odnik, o k tó re g o obecności św iadczy d o ­ b itn ie zab arw ien ie się na bronzow o p a p ie rk a p rzepojon ego czerw ienią K ongo, jeże li po ­ łożyć n a ń korzenie kiełka.

W ynik ta k i nie przeczy b y n ajm n iej wyżej w ym ienio nem u zd a n iu S achsa, w ed łu g k tó ­ rego pod działan iem d w u tle n k u w ęgla m u ­ sia ła b y uleg ać korrozyi ca ła pow ierzchnia p ły tk i, a to z teg o w zględu, że z zupełną słusznością m ożem y przypuścić, że nie d zia­

ła on ja k o gaz, lecz rozpuszczony w cieczy przep ajającej Won ki kom órkow e, t. j. w w a­

ru n k a c h k ied y w łaściw ie w y stęp u je w p o sta­

ci łatw o ro z k ład ająceg o się kw asu w ęglo­

wego.

Oprócz tego czy nnika, m niem a C zapek, w g rę w chodzi jeszcze in n y , m ianow icie k w a śn y fo sfo ran p otasow y. Z w iązek ten, w ydzielony n az ew n ątrz, m a reag o w ać z obo­

ję tn y m i solam i gleby, szczególnie chlorow ca- .m i, przyczem ja k o p ro d u k t u w aln iać się po ­ w inien kw as solny. I chociaż tego o sta tn ie ­ go je s t w d an y m razie bardzo m ało, to je d ­ n ak p rzy b u jn ie ro zw in ięty m system ie k o ­ rzeniow ym , w y starczy ć go m oże tyle, aby zo sta ła rozpuszczona stosunkow o duża ilość sta ły c h części gleby, i w te n sposób uczynio­

n a dostęp n ą dla p rz y sw o jen ia przez o rg a ­ nizm roślinny.

T łu m aczen ie pow yższe p rz em ian chem icz­

n ych w y w o ły w an y ch przez w ydzieliny k o ­ rzeniow e, aczkolw iek teo re ty czn ie zupełnie { praw idłow e, podlega w szakże pow ażnej k ry ; ty ce, ja k to zaznaczył L. J o s t w sw ych w y­

b itn y c h „Y orlesungen iib er P flanzenphysio- lo g ie “ (Je n a, 1904, str. 117), o ile w nioski C zapka ro z p a try w a ć będziem y, p rz y jm u jąc piln ie pod u w a g ę m etodę, u ż y tą przez n ie­

go do b ad a n ia sk ład u chem icznego w y ­ dzielin.

M ianow icie w ydzieliny owe przez badacza tego b y ły zbierane w te n sposób, że przez czas d łu ższy ho dow ano k iełk i n a w ilgotn ej oczyszczonej bibule, poczem po d e lik a tn y m zdjęciu z niej kiełków b ib u łę ow ą p o d d aw a­

no analizie n a skład m in e ra ln y i z w yników O trzym anych w nioskow ano o sk ład zie w y ­ dzielin.

Otóż tu w łaśnie d o ty k a m y pięty A chi- lesa.

G dzie bow iem pew ność że p rz y zd e jm o w a­

n iu ko rzen i nie pozostaw iono n a b ibule w ło ­ śników , k tó re, ja k wiem y, bard zo ciasno w ią­

żą się z podłożem , i co za tem idzie, gdzie pew ność, że k w aśn y fo sfo ran w y k ry ty ja k o ­ b y w w ydzielinach, nie pochodzi w łaściw ie z ich soku kom órkow ego? A czy rów nież nie pochodzi on ze starsz y ch w łośników ,

| k tó re przecie b ardzo p rędko o bum ierają?

W zg lę d y ta k ie p o d aw ały pow ażnie w w ą t­

pliw ość tłu m aczen ie C zapka i sp ra w a do o statn ieg o czasu wciąż w y m ag a ła ro z s trz y ­ g nięcia oraz w y jaśn ien ia.

T rzeba było n ow ych dośw iadczeń i analiz, k tó re b y p o trafiły om inąć przeszkody i p rz e ­ zw yciężyć trud ności.

P o d ją ł się teg o m ło d y u czony G u staw K u n z e (Ja h rb u c h e r f. w iss.B o t. X L I I , 1906, str. 357—893) i zdaje się, b a d a n ia jeg o is to t­

nie rzu ciły sno p św ia tła w zasnu tej m g łam i niepew ności dziedzinę. C hcąc u n ik n ą ć błę­

du C zapka b adacz te n k iełk i B alsam in a hor- ten sis, u któreg o , ja k stw ierd zo no korzenie I w y dzielają k w a śn ą ciecz bardzo obficie, u k ła d a ł n a w ilg o tn ej, oczyszczonej bibule, rozłożonej n a poch yło p ostaw ionej szybie szklanej, i co pew ien czas sp łu k iw ał je che­

m icznie czy stą w odą (do 10 ra z y p o w ta rz a ­ ją c operacyę), zb ierając ściekającą w odę na sączek. W te n sposób pow iększyło się znacz­

nie p raw do po do bieństw o , że oprócz w ydzie­

lin isto tn ie nic innego n ie będzie podlegało analizie. J a k o ż w sam ej rzeczy w yn ik i w y­

p a d ły zu pełnie odm iennie niż u C zapka, bo chociaż stw ierdzono dość w yraźn ie obecność kw asu siarkow ego, to n a to m ia s t fosfo ro w e­

go an i ra zu z zu pełną pew nością nie u d a ­ ło się w y k ry ć .x) Co do H 2C 0 4 (praw do­

podobnie w postaci ja k ie jś soli obojętnej) to J) P . Kunze zwraca uwagę, że przeciw w ydzie­

laniu kwaśnych fosforanów przemawiają również chociażby zupełnie oderwane— teoretyczne rozu­

mowania. Mianowicie b yłoby to wręcz niezgodne z dającą się tak wszędzie w organizmie stw ier­

dzić ekonomią: jak wiadomo, rośliny nie znajdują w g leb ie zbytniej ilości fosforanów (apatytu za­

led w ie 0 ,1 — 0,24%), a przytem i z tych nie mogą obficie korzystać wobec ich słabej, rozpuszczalno­

ści. Zresztą zamieniając, jak to musiałoby mieć

miejsce w edług Czapka, bardziej rozpuszczalne

kwaśne fosforany, w trudno dające się rozpuścić,

obojętne, pozbawiałyby' się dość znacznej ilości

tak drogiego dla siebie pierwiastku.

(4)

468

W S Z E C H Ś W I A T

M 30 i je m u p. K u n z e nie p rz y p isu je ja k ie g o ś zn a­

czenia w zjaw isku; w e d łu g w y m ienioneg o a u to ra g łó w n y m i c z y n n ik a m i są k w as w ę ­ glow y oraz kw asy o rg a n ic zn e, i to tem b a r ­ dziej, że aczkolw iek w y stę p o w a n ie k w a su szczaw iow ego u H y a c in th u s o ry e ta lis i u in ­ n y ch , w ed łu g w skazów ek C zapka, nie u dało się stw ierd zić, to je d n a k zu p e łn ie w y ra ź n ie p rz y pom ocy soli ołow iow ych w y k ry to , zgodnie z G oeblem i C zapkiem , w w y d z ie li­

n ach kw as m ró w k o w y (kw as ten, ja k w iado-

j

mo, d aje c h a ra k te ry sty c z n e k ry s z ta ły soli ołow iow ej). Czy oprócz m rów kow ego nie w y stęp u je jeszcze ja k i in n y , to chociaż je s tto rzecz zup ełn ie m ożliw a, nie u d a ło się w sza k ­ że ro z strz y g n ą ć teg o p y ta n ia tw ierd z ąco . T u p o trzeb n e są jeszcze dalsze b ad a n ia .

N a stę p n ie w y k o n a n e z o stały dośw iadcze­

n ia n ad k o rro zy ą p ły te k ro z m a ity c h m in e ra ­ łów skało tw órczych . T u d ało się stw ierdzić, że n iew ą tp liw ie ty lk o m a rm u r oraz w o lasto - n it p o d leg ają rozp uszczającem u d z ia ła n iu w ydzielin , n a to m ia st orto k laz, oligoklaz, la- b ra d o ry t, a p a ty t (!), m u sk o w it, eleolit, bio- t y t i apofilit, ja k rów nież o b sy d y a n i w iele g a tu n k ó w szkła sztucznego, p o zo stają n ie ­ n a ru sz o n e .

P rz e g lą d a ją c o sta tn i rz ą d tru d n o nie z a ­ dziw ić się w idząc w n im a p a ty t, g d y ż prze-

j

czy to zup ełn ie dośw iadczeniom S achsa i C zapka, w e d łu g k tó ry c h m in e ra ł te n n ale- I ży do u leg ają cy ch k orrozyi. P . K u n z e t ł u ­ m aczy to tem , że n a ro zp uszczanie się m oże m ieć zn aczny w p ły w ro z m a ita k o n sy ste n c y a fizyczna m a te ry a łu : S achs u ż y w a ł p o ro w a ty osteolit, C zapek a p a ty t w d ro b n y m p ro szku, on zaś w cały m k ry sz ta le .

Z dalszy ch dośw iadczeń n a d sp ro szk o w a­

n y m i m in e ra ła m i zu p e łn ie d o b itn ie w y n ik a , 1 że im k w aśn iejsza je s t w y d zielin a, o czem sądzono po słabszem , silniejszem , lu b żad - nem czerw ienieniu p a p ie rk a lak m u so w eg o , tem zn aczniejszą ilość sk ła d n ik ó w m in e ra l­

n y m p o b iera ro ślin a i tem b u jn iej się ro z ­ w ija.

P o d ty m w zględem p. K u n z e z b a d a ł bliz- ko 200 g a tu u k ó w ro ślin , n a le ż ą c y c h do w szystkich rzędów , klas i ro d z in i o trz y m a ł m ożność u cz y n ie n ia n ad zw y czaj w ażnego w niosku, w y k ry w ające g o n a m p e w n ą bardzo ciekaw ą w łasność o rg a n iz m ó w ro ślin n y c h oraz w zupełności p o tw ierd z ając eg o d a w n ie j­

sze p rzy p u szcz en ia co do biologicznego zn a­

czenia w y dzielin ko rzeniow ych.

M ianow icie, obecnie m ożem y z zu p ełn ą pew n ością pow iedzieć, że większość roślin ro sn ą cy ch n a glebach uboższych w y dziela w iększą ilość kw asów niż m ieszkańcy gleb bo gatszy ch , i że w te n sposób m oże sk o rzy ­ stać n aw et n iek ied y z bardzo szczupłych za­

pasó w su b stan cy j m in eraln y ch , ja k ie z n a jd u ­ je w glebie.

P rz y to c z ę d la ilu stra c y i k ilk a d o b itn y ch p rz y k ła d ó w .

S ilnie k w a śn ą re ak cy ę p o siad ają w ydzieli­

n y ż y ta oraz owsa, słabszą — jęczm ien ia i p szenicy.' Z d ru g iej s tro n y dośw iadczenie ro ln ik ó w w skazuje, że owies i ży to m ogą po­

m y śln ie p lo no w ać i n a uboższych glebach, n a to m ia st p szen ica i jęczm ień w y m a g a ją g ru n tó w t. zw. „pszen n y ch ", t. j. znacznie b o g atszy c h . T a k sam o k u k u ry d z a , której w y d zielin y re a g u ją bardzo k w aśno, w yró żnia się łatw o ścią , z ja k ą rozw ija się n a bied n y ch n a w e t glebach. P odobnież zachow uje się proso; chociaż t u obok d o b itn ie k w a ś­

nej re ak cy i w yd zielin w y stęp u ją jeszcze

j

in n e pom y ślne cechy — bard zo b u jn ie ro z ­ w in ię ty system k o rz en i oraz zdolność b a r ­ dzo silnego w y p acan ia, co m usi w y w o ły ­ w ać n adzw y czaj siln y p rąd w stęp u jąc y w o r­

gan izm .

I n n e tra w y , z m ały m i w y jątk am i, kw asów nie w yd zielają, a S tro c k e r w skazuje, że łą k i w y m ag a ją znaczn ie więcej u naw ożenia niż ro la i że ty lk o stosunkow o d łu g iem u o k re­

sowi w e g etacy jn em u , w e d łu g niego, p rz y p i­

sać należy , że i n ieunaw ożone łąk i przynoszą plon.

C iekaw e je s t tłu m aczen ie K un zego , ja k ie p o d aje n a odm ienne zachow anie się zbóż (1. c. s tr. 337).

„W y tłu m aczen ie odm iennego zacho w an ia się zbóż bardzo być może, znajd zie się w ty- siącoletniej ich k u ltu rz e . C elem tej ostatn iej było zaw sze zw iększenie p lo n u i to, b ard zo być m oże, sp ro w adziło ab y w ja k n a jw ię - kszym sto p n iu sko rzy stać z zapasów g leb y — po w iększenie kw aśno ści w ydzielin. J a k k o l­

w iek tłu m aczen ie ta k ie zdaje się b ard zo w y ­

szuk an e, sta je się ono w szakże p ra w d o p o ­

dobne, jeżeli zw ró cim y u w a g ę n a d o św iad ­

czenia ro lnikó w . F ru w irth n p. zn alazł, że

ziem niaki, p rzeniesio ne z jed n ej gleby n a

(5)

JY» 30

W S Z E C H Ś W IA T

469 d ru g ą , p o p rz ed n i plon w y d a ją dopiero po

k ilk u latac h , kiedy, praw dopodobnie, system icli korzeniow y ju ż p rz y sto su je się do n o ­ w ych w arunków . J a sam przekonałem się, że jed en i te n sarn kiełek, h o d o w an y p o cz ąt­

kow o n a bibule zw ilżonej w odą, n astęp n ie n a in n y m k aw ałk u p rzep o jo n y m w ęglanem w apnia, rozw ijał w obu w y p ad k ach zupełnie odm iennej dług o ści w ło śn ik i korzeniow e.

D laczego n ie m ożn ab y p rzypuścić, że p o ­ dobnież w zależności od w a ru n k ó w nie zm ie­

n ia się sk ład w ydzielin korzeniow ych. P rz e ­ cież u g rzyb ów w ydzielanie kw asów je s t z ja ­ w iskiem sam o reg u lu jącem się i, ja k w iem y, w w ielkiej zn a jd u je się zależności od d o s ta r­

czonych im su b stan cy j odżyw czych. T y lk o że w danym ra zie sp ra w a t a je s t znacz­

n ie tru d n iejsza do zb a d an ia niż u g rz y ­ bów".

R ów no leżnik pow yższy d a się p rz ep ro w a­

dzić rów nie u m o ty lk o w aty ch . R odzaje: L u - pinus, Vicia, P haseolus, P isu m i E rv u m p o ­ siad ają w ydzieliny kw aśn iejsze niż T ri- folium , M edicago oraz O nobrychis, je d n o ­ cześnie k o n iczy n a i lu cern a w y m a g a ją gleb y lepiej u praw nej niż soczew ica oraz łu b in i t. d.

N ależy zaznaczyć, że je d n a k nie na w szy­

stkie rośliny m ożna ro zciąg n ąć w ym ienione spostrzeżenie. M ianow icie u krzyżow ych takiej zależności nie sp ostrzegam y. Lecz przecie n iem a p ra w a , k tó re nie m iałoby wy­

jątk ó w .

W k ońcu sw ych b a d a ń K u n z e w y k o n a ł też szereg dośw iadczeń n ad g rzy b am i, ich działaniem rozpuszczaj ącem n a glebę oraz nad t. zw. m ykoryzą. T a stro n a badań, acz­

kolw iek ró w nież bard zo ciekaw a, obecnie obchodzi n as stosunk ow o m ało i m uszę się zadow olnić przytoczeniem ty lk o ogólnych w niosków .

Otóż zostało stw ierdzone, że g rz y b y ro z p u ­ szczają stałe cząstki m in era ln e gleby w znacz­

nie w iększym sto p n iu niż rośliny, i że p ra w ­ dopodobnie, b io rą one p rz eto bardzo w y b it­

n y u d z ia ł w ro zk ład zie pierw o tn ej g leby oraz że przy w spółżyciu ro ślin y zielonej z grzybem , osiadłym n a jej korzen iu, m oże

j

ona ciągnąć zn aczny p o ży tek w obec w yżej ! w ym ienionej energicznej ro zpuszczającej i działaln o ści g rzy bó w , k tó ra je s t p ro sty m \

skutkiem , ja k wiadom o, znacznego w y d zie­

lan ia przez nie w ielu kw asów o rg a n ic z­

nych.

A d am Czartlcowski.

N A R O D Y K A R Ł O W A T E .

P rz e c ię tn a dług ość ciała u ró żn ych n a ro ­ dow ości je s t b ard zo ro zm aita, np. u p a ta g o ń -

| czyków w ynosi ona 175 cm u buszm enów

| zaś 135 cm. D ziw ny m zbiegiem okoliczno­

ści w e w szystk ich częściach św iata istn ie ją n a ro d y m ałego i w ielkiego w zro stu , n ieraz sąsiad u ją one n a w e t o m iedzę, co jeszcze j a ­ skraw iej różnice te u w y d a tn ia . W E u ro p ie m am y m aleń k ich L apończyków obok rosłych N orw egów , w A fry ce niskiego w zro stu Busz- m eni ży ją obok o lbrzym ó w —K afró w . P od w rażeniem w łaśn ie tego k o n tra s tu p o d ró żn i­

cy n ieraz n az y w ali tak ie n a ro d y lub p lem io­

n a n aro d am i skarlałem i. R ozw ażm y o ile to słuszne.

K a rłem w łaściw ym p rz y ję to nazy w ać osobnika, k tó re g o w zrost zb y t znacznie je s t m niejszy od w zro stu w iększości jeg o rów ieś­

ników i spółrodaków . G ra n ica najw yższego w z ro stu k arłów nie je st jed n ak o w a d la w szy­

stk ic h naro dó w , poniew aż w ysokość p rz e ­ ciętn a je s t ta k bardzo ró żn a. U n a ro d ó w E u ro p y środkow ej w zrost nieco więcej n ad m e tr m ożna u w ażać za te n k raniec, od k tó ­ reg o w dół u osobników d o ro sły ch ro zpo czy­

n a się k arłow atość.

K a rły , pop isujące się swoim m ałym w zro­

stem w cyrkach i salo nach dziw ow isk nie są w łaściw ie osobn ik am i n o rm aln y m i. Z azw y ­ czaj są to albo k alecy albo osobniki o w strz y ­ m an y m rozw oju, zw ykle w ięc ciało ich nie je s t zbudow ane p ro p orcy on aln ie; m ają z b y t d u żą głow ę albo za k ró tk ie nogi. N aw et u k a rłó w zb u d o w an y ch n a oko p ro p o rcy o ­ naln ie p ro m ien ie R ó n tg e n a w y k a zu ją zastój w rozw oju n iek tó ry c h części skieletu.

S ą je d n a k n aro d y , k tó ry c h w łaściw ością ra so w ą są m ałe w y m ia ry ciała.

W iadom ości nasze o ta k ic h n aro d ach do­

piero w czasach o sta tn ic h n a b ra ły nieco pew ności; w tedy m ianow icie, g d y p o d ró ż n i­

kom i uczonym coraz częściej zaczęło się

(6)

470

W S Z E C H Ś W IA T

JNfś 30 u d aw ać d otarcie do o d d alo n y ch za k ątk ó w

lądu.

P ierw sze w iadom ości o n a ro d a c h k a rło w a ­ ty c h pochodzą jeszcze od s ta ro ż y tn y c h . D o w iadom ości ty c h p ierw ia stk o w o m ało w a g i p rz y k ła d an o ; d o p iero te ra z zw o ln a u sta la się p rzek o n an ie, że w iadom ości te nie b y ły w y­

tw o re m w yobraźni, lecz że o p iera ły się one n a obserw acyi.

W p ieśn iach H o m era m a m y opow iad anie 0 P ig m e jc zy k ac h , stacz ając y ch boje z żóra- w iam i. H ezyod rów nież 0 n ich w spom ina.

M egastenes, h is to ry k g reck i, w roku 295 przed C h ry stu sem jeźd ził d o In d y j ja k o p o ­ seł k ró la S eleucusa N ic a to ra do k róla S an - drocotusa. O pisuje on m aleń k ich lu d zi bez- nosych, posiadających nad u sta m i o tw o ry do o d d y ch a n ia bez nozdrzy. J e d n a k ż e g eo ­ g r a f S tr a b o sądził, że P ig n e jczy c y H o m era 1 H ezyod a byli w ytw orem fa n ta c y i; opisom M egastenesa rów nież w ia ry nie d a je i n a z y ­ w a w ogóle k łam cam i W szystkich, k tó rzy p i­

sali o In d y a c h .

P ie rw sz e d o k ład n iejsze w iadom ości o is t­

n ie n iu m aleń k ich ludzi w A fry c e środkow ej p o d aje H erodo t. O pow iada on, że p ięcia m ło d y ch nasam om ów (nasam o m o w ie—p le­

m ię libijskie) przeszło w po p rzek p u s ty n ię lib ijsk ą w k ie ru n k u p o łu d n io w y m . Z a p u ­ sty n ią n a p a d ł n a n ich tłu m m aleń k ich ludzi, w ziął w niew olę i z a p ro w ad z ił do m ia sta za­

m ieszk ałego przez rów nie m ały ch ludzi.

M iasto owo stało n ad w ielką rz ek ą p ły n ą c ą z zachod u n a w schód, w k tó re j w id ać było krokod yle.

A ry sto teles tw ierd z i, że żó raw ie o d la tu ją z ró w n in scy ty jsk ich n a b ło ta leżące n a po ­ łu d n ie od E g ip tu , z k tó ry c h N il w y p ły w a , i dod aje że w e d łu g p o d ań w alczą ta m te p t a ­ k i z p igttiejczykam i. P ig m e jc zy k ó w nie u w a ża on za isto ty u ro jo n e i przeciw n ie w ie­

rz y on o p ow iadaniom o m aleń k ich lu d ziac h m ieszkającybh ta m w n o ra ch .

G e o g ra f P o m p o n iu sz M ela przenosi p ig - m ejćZyków do A ra b ii. K tezy asz, n a d w o rn y lek arz A rta k se rk se sa n a 400 la t p rz ed C h ry ­ stu sem o pisuje w In d y a c h c z a rn y c h b ard zo m ały ch ludzi; p o d aje on o n ich , że są bard zo brzydcy, m ają płask ie nosy, chod zą n ag o o k ry w a ją c się ty lk o sw ojem i b ard zo d łu g ie- m i w łosam i; n azy w a on ich b ard zo sp ra w ie ­ dliw ym i i podaje, że są d o sk o n ali łu cznicy.

P lin iu sz w ielo k ro tn ie w y m ien ia n a ro d y k a r ­ ło w a te w A fry ce i w In d y a ch .

Z w ieków śred n ich doszło do nas niew iele w iadom ości o n a ro d a c h k arło w aty ch . W dzie­

le zd aje się niesłuszn ie p rz y p isy w an em b i­

sk u p o w i P allad y u szo w i z H eleno po lu w B i- ty n ii zn a jd u je się opis p od ró ży jakiego ś cz ło ­ w iek a przez T eb y egipskie n a Ceylon; w o p i­

sie ty m p o d an y je s t n aró d B itsad ó w ja k o n a jm n ie jsz y n a tej w y spie, k tó ry m ieszka ta m w p ieczarach, zręcznie um ie się p iąć po g ó ra c h i m a c z arn ą skórę. G e o g raf chiński H iu e n T sa n g , p o d ró ż u ją cy po In d y a ch w siódm ym w ieku po C h rystusie, opisuje n a ­ ród „ J a k k h o “ m ieszk ający w południow o- w sch od nim z a k ą tk u C eylonu. A lh assan - Ib n -M o h a m m e d -A lw a zza n w p o dróży swej po A fry c e p ółnocnej o d b y tej w ro k u 1492 p o zn a ł n aró d k arłó w n a p o łu d n iu M arokko.

M ary n arze p o rtu g a ls c y w w iek u szesna­

sty m przyw ieźli w iadom ość o narod zie k a r ­ ło w a ty m z w y b rzeży L o a n g o (pom iędzy ró w n ik iem a K ongo). W w ieku siedm na- sty m n a p o tk a n o naró d k a rło w a ty D ongo w A fry ce pod rów nikiem .

W połow ie siedem nastego stu lecia E . de F la c o u rt, d y re k to r k o m p an ii w schodnio-in- dy jsk iej i g u b e rn a to r M ad a g ask aru , w sw o­

je j „ H isto ry i w yspy M a d a g a sk a ru 11 w y ra ził się, że o po w iad an ia o istn ie n iu n a tej w yspie olbrzym ów i k a rłó w uw aża za bajki. W ię­

cej ja k w sto la t później b o tan ik de C om m er-

s o d

p o d a ł w iadom ość, że na M ad ag ask arze

istn ie je n a ró d k a rłó w , k tó ry on n azy w a

„Q uim o“. U d a ło m u się zbad ać trzy d ziesto - I le tn ią k o b ietę teg o plem ienia: w ysokość jej w y n o siła 119 cm, ręce sięg ały do kolan, b a r ­ w a jej sk ó ry b y ła jaśn iejsza od skóry neg ra, w ło sy m ia ła k ró tk ie i kędzierzaw e. Q uim o- w ie zam ieszk iw ali najw yższe g ó ry M a d a g a ­ sk a ru . U chodzili oni za najb y strzejsze, n a j­

w aleczniejsze i n ajru c h liw sz e plem ię n a w y ­

spie. D la sąsiadów byli niezw yciężeni, ch o ­

ciaż n ie m ieli ani b ro n i palnej ja k tam ci, a n i

nie b y li ta k liczebni. M niej więcej w ty m

sam y m czasie, k ied y p o d ró żo w ał de Com -

m erso n , g u b e rn a to r de M odave w y p ra w ił

ek sp ed y cy ę w celu o d k ry c ia i zb a d a n ia k ra ­

ju pigm ejó w . E k sp ed y c y a ta nie osiąg n ęła

celu całkow icie, je d n a k zdobyła w iadom ości,

że istn ie je n a M ad a g ask arz e rzeczyw iście n a ­

ród k arłó w Quim o zw any; m ężczyzni teg o

(7)

J\fs 30

W S Z E C H Ś W IA T

471 n aro d u m ierzą p rzeciętn ie około 110 cm w y ­

sokości, k o b iety nieco m niej, skórę m a ją j a ­ śniejszą niż re sz ta w y sp iarzy , w łosy k ró tk ie i kędzierzaw e.

W sz y stk ie te w iadom ości, dotyczące Qui- m ów i in n y ch narodów k a rło w a ty c h w A fry ­ ce, n a p o ty k a ły b ra k za u fa n ia , poniew aż nie opierały się n a rzeczach w id zian y ch n a w ła­

sną oczy.

Od r. 1867, k ied y du C haiłłu n a zasadzie w łasn y c h obserw acyj i b a d a ń opisał n aró d k a rłó w O bongo, o trzy m a liśm y pew niejsze w iadom ości, do tyczące znacznej ilości a fry ­ k ań sk ich lud ów k a rło w a ty c h . P oczątkow o zakw estyo now ane istn ie n ie O bongo p o tw ie r­

dzone postało zarów n o p rzez członków n ie ­ m ieckiej ek spedycyi na L o an g o , ja k i przez Lenza.

S ch w e in fu rth o w i zaw dzięczam y odkrycie plem ienia A k k a na tere n ie źródeł N ilu. Ob- sęrw acye jeg o p o tw ierd z ił L a n g , F elk in , E m in P asza , C asatti, S ta n ley i S tu h lm an n , J u n k e r sp o tk a ł k a rłó w na te re n a c h M abode i M om fu, S tu h lm a n n n a d Isso n g o i Itu ri.

S erp a P in to znalazł koło górn eg o K u a n d o plem ię M ucassiquere, S ta n ley , W o lf i W iss- m an n m iędzy d opływ am i K o n g o widzieli B a tu a czyli W a tw a , F ra n ę o is i O re n feu n ad sam ym K o ngo n a p o tk a li B ap o to , K und w i­

dział plem ię B ojaeli w K a m e ru n ie, C ram pel sp o tk ał B ay ag o n a północ koło Ogowe, B au - m an n nak onieę plem ię W a tw a w U ru n d i.

Te n a ro d y k a rło w a te w e w n ątrz ce n traln o - afry k a ń sk ie g o te re n u leśnego, rów nież i n a w schodzie oraz zachodzie A fry k i pod w zglę­

dem budow y ciała sto ją blisko B uszm enów ; w szyscy oni w y ró ż n iają się z pom iędzy o ta ­ czających ich narodow ości rażąco m ałym w zrostem ,

W issm an n zm ierzył cz te rd zie stu m ężczyzn B a tu a w lasach n a w schód od S a n k o rn u i o trzy m a ł p rz eciętn ą w ielkość 140 cm. E ra n - ęois o trz y m a ł w g órze C zuappa m iarę m ęż­

czyzn 140 cm, k o b ie t 120 cm. S tu h lm a n n obserw ow ał u plem ien ia A k k a czyli E w e z górnego I tu r i dłu g o ść ciała o 124— 150 cm, sądzi on je d n a k , że osobniki w yższe n ad 140 cm nie należy u w ażać za należące do czystej ra sy . L ecz u p lem ienia A bongo sp o tk ał d o ­ ro sły ch m ężczyzn w ysokich 132— 142 cm, ko b iety zaś zn aczn ie m niejsze. Z daniem E m in a P a sz y w ysokość 130— 140 cm u a f ry ­

kań sk ich n aro dó w k arło w aty ch u w ażan a być m oże za typ ow ą. W p roporcyacb g łów nie w yróżnia się p rz ew ag a tu ło w ia w sto su n k u [ do nóg. N iezm iernie dziw na je s t cienkość

j

ty c h członków , k tó re w p o ró w n an iu z du żą głow ą w y d ają się z b y t m ałe. B a rw a ciała je s t ja s n o -b ru n a tn a o silnie żółto-czerw ona- węm tle; w łosy kędzierzaw e po większej czę­

ści nieco b ru n a tn a w e , rzadziej czysto cz ar­

ne, d e lik a tn y p u szek pokx-y w a całą skórę, nadzw yczaj sk ło n n ą do tw o rzen ia z m a r­

szczek. N aro d y k arłó w m a ją zg rab n e ciało i b y s try ubysł. S ą oni osiadfym i m y śliw ca­

mi, nie b u d u jący m i stały ch ch a t. S ąsiedzi s ta ra ją się odpędzić ich ja k n aj dalej, g d yż ani chw ili spokojnej nie m a ją z pow od u ich kradzieży. Do ja k ie g o sto p n ia są oni zn ie­

naw idzeni przez sw ych d użych sąsiadów , w i­

dzim y to z n astęp u jąceg o opisu dr. K a n d ta :

„W lipcu 1898 r. odbyw ałem podróż od zbiegu rzek A lk u n g a i N

3

7av aro n g o naokoło w ielkich w ulk anó w do półn ocn ego K iw u i sta m tą d znów n ap o w ró t do N y av aro ng o.

P rzech odząc m iędzy g ru p ą K a rissim b i i w ul­

kanem zw iedzanym przez von G otzena, t r a ­ fiłem n a dw ie o tw a rte c h a ty a w łaściw ie ty l ­ ko n a k ilk a desek p o k ry ty c h słom ianym d a ­ chem; w chacie b y ły ślady św ieżych ognisk, tu ż obok dro g i w iodącej przez przełęcz. Z a ­ nim jeszcze zdołałem je zobaczyć, p rzew o d ­ n ik m ój, id ący o jak ieś 50 m przedem ną, w k ie ru n k u w ym ienionym p o g ro ził pięścią, złorzecząc. Z a p y ta n y o pow ód ta k n ag łeg o g n iew u odpow iedział, że tu ta j dn iam i i n oca­

m i włóczą się opryszki, n a p a d a ją sam o tn y ch podróżnych, o g rab iają ich, za b ija ją m ęż­

czyzn, c h w y ta ją k o biety i dzieci. O pow ia­

d an ie to b rzm iało nieco n iew iarogodnie.

„Cóżto są za ludzie owi opryszkow ie? „W a- tw a “. „Cóż to je s t W a tw a “. „Źli ludzie;

ta k ie g o w zro stu " i tu zbliżył d ło ń p ra w ie do sam ej ziem i. T reść dalszego o p o w iad an ia b y ła n astęp u jąca: „Istn ie ją d w a ro d zaje W a ­ tw a, d o b rzy i źli. D obrzy ży ją ja k re s z ta narodów , są osiedleni, u p ra w ia ją pola, z a j­

m u ją się g a rn c a rstw e m i t. d. źli w io dą ży ­ cie koczow nicze, n ie m a ją pól, a w nooy k ra d n ą w szy stk ie środki po trzeb n e do życia.

N iek tó re w si, chcąc zabezpieczyć się p rz e ­ ciw ko ich kradzieżom , m uszą się o k u p y w a ć “.

, D laczegóż więo nie p o sta ra ją się oni o ich

zniszczenieu. T e słow a m oje w yw o łały p rz e ­

(8)

472

W S Z E C H Ś W IA T

A» 30 stra c h i odpow iedź: „ W a tw a nie m ożna zw y­

ciężyć, oni są z b y t ź li“ i d alej n a stę p o w a ły strasz n e h is to ry e . K a n d t w y sz u k a ł W a tw a.

C h aty ich s ta ły w p o lanach lasów p r a s ta ­ rych; nie p osiadali on i ani pól, ani b y d ła , znalazł on u nich w iele k ra d zio n y ch zapasów .

Do naro d ó w k a rło w a ty c h zaliczyć n ależ y ró w n ież i B uszinenów , g d y ż p rz eciętn a ich w ysokość w ynosi od 130— 140 cm.

G u sta w F rits c h , k tó ry b ard zo d o k ład n ie ich b a d a ł w czasie swej p o d ró ż y po A fry ce p ołud niow ej (1 8 6 3 —1866 r ) z n a la zł u zm ie­

rz o n y ch 6 d oro słych m ężczyzn nie w ięcej ja k 144,4 cm. T eren za m ieszk iw an ia B usz- m en ó w o bejm ow ał daw niej p ra w ie ca ły po- łu d n io -zach ó d A fry k i i p lem io n a ich roz- | p rz e strz e n iły się daleko n a p ółnoc i na w schód. O becnie je d n a k ż e zo stali w y p a rci w g ó ry i p u sty n ie. G łó w n y m ich siedliskiem je s t K a la h a ri, rozproszeni z n a jd u ją się oni jeszcze na zachodzie K a p u ,

a v

k ra in ie N a m a i koło Ovam bo; w okolicy je z io ra N g a m i się­

g a ją oni na północ do 17°. P rz y m ały m w zroście u d erza jeszcze ich n ad z w y cz ajn a chudość, n a w e t dzieci ich nie w y k a z u ją tej zw ykłej ok rąg ło ści form ja k a cechuje dzieci in n y c h narodów . M usk u ły w y stę p u ją w y ­ ra źn ie z pod czerw onaw o-żółtej n ieela sty c z­

n ej p ofałdow anej skóry, co n a d a je im w y raz m um ii; m ięśnie ich nie są g ru b e , lecz n a d ­ zw yczaj sp rężyste.

B u szm en i są ta k d o sk o n ały m i biegaczam i, że w y trw a ło ścią sw oją i szy b k o ścią są w s ta ­ nie zapędzić zw ierzynę n a śm ierć; w ogóle pod w zględem w y trzy m ało ści na n iew ygody, g łó d i p ra g n ie n ie w k aż d y m podziw w zbu- I dzać m ogą. Z m y sły m a ją nad zw y czaj silnie ; rozw inięte. P ęd zą życie k o cz u ją cy ch m y śli­

w ych, p o stę p u ją c w ślad za zw ierzy n ą i p ro ­ w ad ząc ze sobą żony i dzieci. M iłość sw o ­ body, od w ag a, lecz zarazem i o k ru c ie ń stw o oraz m ściw ość— oto g łó w n e w łaściw ości ich c h a ra k te ru . Z a słu g u ją oni rów nież n a w zm iankę pod w zględem zdolności w z a k re ­ sie m a la rstw a n a skałach oraz rz eźb iarstw a, liczne te ozdoby s p o ty k a ć się d a ją w ich m ieszkan iach ; oprócz tego m a ją d uże za m i­

łow anie do m uzyki, sam i n a w e t p ro d u k u ją się, m a ltre tu ją c ja k n a jstra sz liw ie j n erw y p rz era źliw y m sw ym in stru m e n te m „ g o r r a “.

Is tn ie ją n iek tó re dow ody, p rz em aw iają ce za tein, że b uszm en i i n a ro d y k a rło w a te

daw n iej zajm o w ali znacznie w iększy te re n w A fry ce. N ied aw n o w A b yd os w g ó rn y m E g ip cie w rozkopach, w y ko ny w any ch przez an g ielsk ie to w arzy stw o b a d a n ia E g ip tu pod k ie ru n k ie m E . P etrieg o , obok czaszek po­

to m k ó w d użych ra s afry k a ń sk ic h znaleziono rów n ież i szczątki P igm ejczyków ; 20$ cza­

szek należało do nich. C zaszki p ochodziły z epoki k am ienn ej i epoki m etalow ej p ierw ­ szych d y n a sty j, a zatem z czasu 4 0 0 0 —6000 p rz ed C hr. K o llm an n zatem uw aża za n a d ­ zw yczaj praw do p o d o b n e, a n aw et za pew nik, że H om er, H ezyod, A ry sto te le s i inni p isarze staro ży tn o ści m ieli d o k ład n e w iadom ości 0 ty c h ra s a c h k arło w aty ch , w s ta ry c h zatem p o d an iac h o P ig m ejczy k acli u źró deł N ilu tk w i n ap ew n o ją d ro p ra w d y .

N a ro d y k a rło w a te nie są w łaściw ością A fry k i, zn an e one są rów nież i w in n y ch czę­

ściach św iata. T a k np. w In d y a c h ja k ju ż m ów iliśm y, w sp o m in an o o n ich ju ż w sta ro ­ żytności.

D o n arod ów k a rło w a ty c h należą rów nież 1 N e g ry ci n a F ilip in a c h , S u m atrze, Jaw ie , B orneo.

N ajd o k ład n ie j ze w szy stk ich zbadane je s t plem ię W ed d a n a Ceylonie. P lem ię to je s t je d n ą z n a jsta rsz y c h ras ro d z a ju lud zkiego

„o d m ian ą człow ieka, pod w zględem w ieku p rzech o d zącą zn acznie szczepy sąsiednie". T a p ra s ta ra , m a ła i c z a rn o -b ru n a tn a ra sa żyła w In d y a c h w „okresie w e d d y jsk im “ , w iele setek la t przed B u d d ą i C hry stusem ; w szy st­

kie te nieznaczne, m niej czysto u trzy m a n e ich re sz tk i p rz e d sta w ia ją m ałe szczepy W ed ­ da, ży jące sam o tn ie i rozrzucone w oddalo­

n y ch lasac h g ó rsk ic h In d y j np. plem ię K u rn - m b a w g ó ra ch N ilgiri, K a n ik azy , J u a n g i i in n e ta k zw an e „czarne szczepy H in d u ­ s k ie 1*. W sz y stk ie te szczepy W edd ów m ają z W e d d am i n a C eylonie n astęp u ją ce cechy spólne: niski w zrost, cio m n o -b ru n a tn ą b a r ­ wę skór}', w ło sy p ofalo w an e lub pokręcone, rz a d k i z a ro st n a brodzie, szeroki nos g łęb o ­ ko o sadzony, członki d łu g ie i chude, skielet d e lik a tn y , czaszkę d łu g ą i w ąsk ą o niskiem czole. Ś re d n ia w ysokość w y n o si u m ężczy­

z n y 153 cm, u k ob iety 147 cm. M ała g ło w a

h a rm o n iz u je z m ałem i ro zm iaram i ciała,

po dczas g d y u afry k a ń sk ic h n aro dó w k a rło ­

w a ty c h i u buszm enów głow a je s t nieco za-

d u ża co podnosi jeszcze w rażen ie sk arlen ia.

(9)

JSS 30

W S Z E C H Ś W IA T

473 P lem ię W e d d a zam ieszkuje lesistą okolicę

w schodniego C eylonu, p ędząc koczow nicze życie m yśliw skie, ilość ich w ynosi nie więcej zapew ne ja k 300.

W Nowej G w in ei istn ie n ia narodó w k a rło ­ w a ty c h dow iedli L a u te rb a c h , K e rstin g i T ap- penbeck, W eu le p isa ł niedaw no o P igm ej- czykach, n a p o tk a n y c h p rzez siebie n a te re ­ nie środkow ego E a m u ; w e d łu g W ilh e l­

m a K ra u zeg o w A u stra lii rów nież istn ie- | je m niejsza p ra ra s a o daleko niższym od ta m ty c h sto p n iu k u ltu ry . W E u ro p ie ró w ­ nież dow iedziono istn ie n ia P igm ej czy ków, j m iędzy innem i np. w S zw ajcary i w trz e c h | różnych m iejscach znaleziono kości P ig m e j- j czyków w g ro b a ch n eo lity czn y c h pom iędzy kośćm i ro sły ch europejczyków . Oprócz te ­ go podobne kości znaleziono w N iem czech koło W o rm a cy i i E g ish e im u n ad R enem , a kilka la t tem u T h ilen iu s zaw iad o m ił o o d ­ k ry c iu ich szczątków n a Ś ląsk u . W szystk ie te znalezione kości w y k a z u ją dobrze sfo rm o ­ w ane, w ysm ukłe, w olne od zjaw isk p ato lo ­ g icznych kości, ta k że t u m ow y być nie m oże 0 ja k im ś chorob liw ym przebiegu.

P osiad am y rów nież dow ody istn ie n ia P ig ­ m ejczyków w obecnej chw ili, S e rg i i M antia w ykazali b y tn o ść ich w S ycy lii w prow incyi G irg e n ti, dalej N iceforo i O nuis w idzieli na S a rd y n ii lu d zi o m ały ch czaszkach w zroście p rz e c ię tn y m dla m ężczyzn 150 cm (98 p om ia­

rów ) i 146 cm p rz eciętn ie d la k o b iet (6 p o ­ m iarów ). R ów nież w n ie k tó ry c h w sch o d ­ nich g u b e rn ia c h R o sy i n a p o tk a ć się d aje za­

dziw iająco d u ża ilość ludzi bardzo m ałego w zrostu.

Z pow odu m ałeg o sw ego w z ro stu rów nież 1 L ap o ń c zy cy m ogą b y ć zaliczeni do teg o sa­

m ego działu. V irchow z n a la zł u trzech m ęż­

czyzn pierw szej b ad an ej g ru p y przeciętn ą w ysokość, ró w n a jącą się 138 cm. W dru g iej g ru p ie w y n o siła m ia ra pierw szego człow ieka 144,6 cm, d ru g ie g o 144 cm, trze ci u zn a n y za

„najm n iejszeg o człow ieka w L ap o n ii", m ie­

rz y ł zaledw ie 126 cm,] k o b ieta m ierzy ła 144,5 cm. Je śli p o ra c h u je m y w szy stk ie w iel­

kości, to śre d n ia w ykaże nam , że sto ją oni niżej w szystkich ra s europejskich . Z p o ­ w odu nadzw yczaj złego odżyw iania, c h a ra ­ k te ry sty c z n e g o u L ap o ń czy k ó w i z pow odu siln ych zm arszczek n a tw a rz y p rz y p o m in a ją oni b ard zo afry k a ń sk ic h B uszm enów .

W A m eryce d otąd am ery k ań scy an tro p o ­ logow ie nie n atra fili n a ślad P igm ejczyków . W zm ian k i A. v. H um bo ld ta, M artiu sa i in ­ n ych co do P ig m ejczy ków , u zn a ł B rin to n za niew iarog od ne, jed n ak że zapew ne n iezb y t racyo nalnie, g d y ż g ro b y w ru in a c h w P a - ch an am ao i n a sław n ym polu u m a rły c h w A n c o n o b o k czaszek i skieletów d u ży ch lu ­ dzi znaleziono zarazem i kości P ig m e jc zy ­ ków. K siężn iczk a T eresa B aw a rsk a zebrała tu znaczną ilość czaszek i przyw iozła do E u ­ rop y, czaszki te odznaczają się ró w n ież ma- łem i ro zm iaram i ja k u W eddów , N eg ritów , A nd am anó w , B uszm enów i eu rop ejsk ich Pigm ejczyków . M iędzy czaszkam i P eru - w iańczyków rów nież w ielo krotnie znalezio­

no bardzo m ałe czaszki, ta k ż e i w zachodniej W enezueli i N ew adzie. E h re n re ic h w id ział P ig m ejczyk ów ży jących m iędzy B oto k u d a- mi. P o rte w narod zie ty m sp o tk ał ludzi o 185 cm w ysokosci, obok ty ch je d n a k ż e i t a ­ kich, k tó ry ch w ysokość w yn osiła zaledw ie 116— 135 cm, to spółżycie n arodów k a rło w a ­ ty ch z n o rm aln y m i obserw ow ano ju ż od- d aw n a w K alifo rn ii; rów nież zw rócono u w a ­ gę i n a P a ra g w a ju , gdzie dr. v. W eik ham - m er o d k ry ł plem ię G u a y aq u i dziś jeszcze nie zn ające u ż y tk u m etali i uw ażane za szczep k arło w aty , pędzą oni życie koczow nicze w lasach. P ara g w ajcz y o y u w a żają ich za m ałp y lub lu d zi o go niastych , o taczając ich legendam i; koloniści n ien aw id zą i p rz eśla­

d u ją ich z pow odu sy stem aty cz n y ch w y ­ p ra w n a by dło i konie.

I s tn ie ją zatem i istn ia ły we w szystkich częściach św iata n aro d y k a rło w a te obok d u ­ ży ch ras.

J a k należy z a p a try w a ć się n a te n arod y k arłow ate?

M am y d w a przeciw ne po gląd y n a tę spraw ę.

Część an trop olo gó w i etn o g ra fó w uw aża n a ro d y k arło w ate za ra sy , k tó re w sk u tek n iep rz y jazn y c h zew nętrzn ych w arun kó w ży ­ ciow ych w ro zw oju się z a trzy m ały i do d al­

szego nie są zdolne, teg o rodzaju pogląd m iał sprzym ierzeńca w osobie V irchow a.

P rzy p isy w a ł on to p rzedew szystkiem n ied o­

stateczn em u od żyw ian iu się, co w c ią g u wie­

ków n a cały o rganizm w y w arło teg o rod za­

j u w pływ , że w pew nym sto p n iu m ożna je

określać ja k o ra s y patologiczne. L ap o ń c zy ­

(10)

474

W S Z E C H Ś W I A T „\|ó

30 cy i B uszm eni, k tó re V irch o w u w a ża za r a ­

sy patologiczne, w y d a ją n a m się z pow odu n adzw yczajnej chudości, silnego po m arszcze­

nia skóry n aw et u m ło d y ch osobników , ja k g d y b y zdegenerow ani. N a k o rz y ść teg o po ­ g lą d u p rz em aw iają obserw acye E u ro p a u sa , znak o m iteg o znaw cy L a p o ń c zy k ó w , że ci o sta tn i, będąc lepiej o d ży w ia n i i pędząc osiadłe życie rolnicze w p rz e c ią g u 1 — 2 gę- n e ra c y i tra c ą n ad m iern ą ch ud ość członków i p rz y b ie ra ją n a wzroście. O prócz n ied o sta­

tecznego o d ży w ian ia się i in n e t u jeszcze w chodziły czynnik i, m ianow icie n a d m ie rn e w ysiłki i p rześlado w ania, k tó re n a ro d y k a r ­ ło w ate znosić m u sia ły ze s tro n y sw ych sil­

niejszych i w iększych przeciw ników .

L lo g d i J o h n s to n w y ra źn ie zaś zazn ac za­

ją , że n a ro d y k a rło w a te w A fry c e są silnie zb udow ane i m a ją dobrze ro z w in ię tą m u s k u ­ la tu rę . Sąsiedzi, ja k to ju ż b y ło m ów ione, nien aw id z ą i boją się ich.

S tu h lm a n n , k tó ry d o k ła d n ie s tu d y o w a ł A k k a czyli E w e górn eg o I tu i’i podczas po­

dró ży z E m in em P aszą, nie sądzi, ab y k a rły byli d eg e n era ta m i. K o li m an n n a re sz tk a c h kości P ig m e jc zy k ó w b a d a n y c h p rzez siebie nig d y nie zn ajd o w ał zjaw isk d eg e n era cy j- nych . Sokołow ski słusznie zauw aża, że n iep rz y jazn e w a ru n k i z e w n ętrz n e m o g ą b y ć u w ażan e za przy czy n ę k arło w ace n ia , p o n ie­

waż naokoło nich często w ró w n y c h w a ru n ­ kach ż y ją in ne plem iona i pom im o w szy stko są d oskonale w y ro śnięte, a za te m h y p o teza d eg e n era cy jn a nie m oże być u sp ra w ied li­

w iona.

C oraz silniej u s ta la się pogląd, że P ig m e j- czycy b y n ajm n iej nie są opóźnionym i w ro z ­ w oju poto m k am i d użych ras, lecz je s t to od­

m ienna, zd ro w a i d obrze ro z w in ię ta, choć m ała ra s a ro d zaju lu d z k ie g o —p rz e d sta w ia ją oni p ra rasę. Ze w szystkich sp ra w o zd ań z p o ­ dróży w y n ik a, że n aro d y k a rło w a te w w y ­ g lądzie sw ym m a ją coś p ry m ity w n e g o , p ie r­

w otnego w p o ró w n a n iu z dużem i ra sa m i.

Je ś li zatem przypuszczenie, że m ałe ra sy w sk u tek d eg eneracyi p o w stały z d u ży ch je s t nieuzasadnione, to pozostaje ty lk o ta m ożli­

wość, że duże ra z y pochodzą od m ały ch , p o ­ niew aż z p rzy ro d n iczeg o p u n k tu w id zen ia nie m o żna przyp uścić, że o b y d w a ro d zaje w y stę p u ją n iezależnie od siebie.

i

P rzyp uszczenie, że duże ra s y pochodzą od m ały ch zgodne je s t z ogólnem dośw iadcze­

niem , że duże ro śliny i duże zw ierzęta zw y­

k le później w y stęp o w ały od m ały ch . P o ­ d ob nie ja k olbrzym ie płazy , g ad y , p ta k i, p rz eżu w ające i t. d. stopniow o rozw inęły się z m ały ch fo rm ta k i P igm ejczycy d ali p o ­ czątek d u ży m rasom .

K o llm an n u siło w ał n iedaw no w y p ro w a­

dzić drzew o genealog iczn e ludzkości, w y w o ­ dząc je j po chodzenie ód P igm ejczyków . Od I p ra h o rd y P igm ejczyk ów , w ystęp u jącej za­

p ew ne ju ż w epoce trzeciorzędow ej, pocho­

d zą o d m ia n y P ig m e jc zy k ó w , różniących się w zajem n ie fo rm ą czaszki, w łosam i i b ar- I w ą skó ry . P o w sta ły 3 ro d zaje P ig m ejczy ­ ków : z fa listem i, w ełn istem i i kędzierzaw e- m i w łosam i. Do ro d z in y posiadającej w ło ­ sy fa liste n ależą W ed d o w ie i P ig m ejczy cy in d y jscy ; do odm iennej z w ełn istem i w łosa­

m i— a fry k a ń s k ie n a ro d y k arło w ate, a do od­

m ia n y z k ędzierzaw em i w łosam i zaliczają się P ig m ejczy cy am ery kań scy .

O d m ian y te przez w ędrów ki d o stały się do ró ż n y c h części ląd u gd zie przez m u tacy ę część P ig m ejczy k ó w w ciągu k ilk u g en eracyj za m ien iły się w ro słe rasy.

i- g-

F A B R Y K A C Y A C Y N O B R U W C H IN A C H .

C hińczycy, sły n n i z w y ro bu d o sk on ałego c y n o b ru , trz y m a ją w sekrecie sposób jeg o o trzy m y w a n ia. A n alizy w y k azały w p re p a ­ ra cie ch iń sk im , zu p ełn ie podob ny m pod w zględem sk ła d u do euro pejskieg o cy no bru , je d y n ie m ałą zaw arto ść k leju , k tó ra zapew ne nie m a żad n eg o w p ły w u n a piękność b arw y teg o p re p a ra tu . B a rw a ta stan o w i w łaśn ie g łó w n ą zaletę chińskiego cy n o b ru najw ięcej w p rzem y śle cenionego.

D o su b lim acy i cyn o b ru u ży w ają fa b ry k i ch iń sk ie żelaznych p a te ln i w fo rm ie p ó łk u li je d n a k o w e j w ielkości: 77,5 cm średn icy i 26,5 głębokości, w a g a ich rów nież zaw sze je d n a k o w a w ynosi m niej więcej 24 ~kg\ p a te l­

n ie te za o p a trz o n e są w trzo n ek , u ła tw ia ją c y

(11)

W S Z E C H Ś W IA T

475 ro b o tn ik o w i m ieszać ich zaw arto ść. P ięć

lu b sześć ta k ic h p a te ln i u sta w ia się po obu stro n ac h p ro sto k ą tu za o p atrzo n e g o w d re w ­ n ian e drzw iczki. W drzw iczk ach ty ch z n a j­

d u je się m ały o tw ó r do k o n tro lo w an ia p rz e­

biegu fa b ry k a c y i bez o tw ie ra n ia drzw iczek, co pow odow ałoby zm ianę te m p e ra tu ry .

K a żd a p a te ln ia stoi na p o d m u ro w a n iu , pod spodem zaś p o siad a ru sz t, n a k tó ry sy ­ p ią w ęgle drzew ne.

P om ięd zy p aleniskam i oddzielnych p ateln i niem a ża dneg o połączenia; p ło m ień i p ro ­ d u k ty sp alan ia się w y d o sta ją się p rzed n ią częścią ru sz tu o tw arte g o podczas w szystkich stad y ó w tej Operacyi. P rze b ie g teg o p ro c e­

su je s t n astęp u jący .

D o żelaznej p ateln i nieco m niejszej od w y­

żej opisanych w sy p u je się 7,8 leg siarki, do te g o dolew a się około pół b u te lk i rtęc i i m ie­

szaninę tę staw ia się n a glinianej p a te ln i z w ęglam i. R o b o tn ik m iesza tę zaw artość żelaznym spatem , a g d y siark a d o statec z­

nie ju ż stopiona, wlew a re sztę zaw artości b u ­ telk i do p ateln i i m iesza d o p ó ty , dopóki nie zn ik n ie cała rtę ć ciekła, czyli ja k m ów ią C hińczycy nie zostanie „ z a b ita 1*.

W ted y p ateln ię zdejm u je się z ognia, d o ­ lew a tro ch ę w ody i n a ty c h m ia s t m iesza m a ­ sę, k tó ra ju ż p osiada k rw a w o -p u rp u ro w ą barw ę i budow ę n ap ó l k ry sta lic z n ą . G ęstę tę m asę tłu cze się n a stę p n ie w żelaznym m oździerzu na g ru b y proszek, k tó ry m n a p e ł­

n ia się zn a jd u ją ce się w p iecu p ateln ie do sublim ow ania. N a stę p n ie n a k ry w a się ich z a w arto ść płaskiem i k a w a łk a m i g lin ia n y m i lu b p orcelan ow ym i, bacząc je d n a k aby ta p o ­ k ry w a zacho w ała fo rm ę k o p u ły o w ielkości d n a m ałej p ateln i, k tó ra o statecznie ta k ż e na w ierzch się n a k ła d a .

M ała p rz e strz e ń pierścieniow a, p o w sta­

ją c a pom iędzy g ó rn y m brzegiem w iększej p ateln i, a brzegiem przew róconej n ad nią m ałej p ateln i, z a ra b ia się s ta ra n n ie glin ą, w której zostaw ia się zazw yczaj cz te ry o tw o ­ ry dla odpływ u ciepłego p o w ietrz a i p o w sta ­ ją c y c h gazów . P o p rz y g o to w an iu w ten sposób w szy stk ich p a te ln i, p ali się w piecach.

D rzw i p alen isk a o tw iera n e b y w ają ty lk o w tedy, g d y ro b o tn ik p o p ra w ia ogień, palący się bez p rz erw y w ciąg u 18 godzin. P o d ­ czas teg o p ro c esu przez o tw o ry w glin ie zro ­

bione w y d o sta ją się niebieskaw e pło m yk i.

P o upływ ie określonego czasu po zw ala się aby ogień w y g a sł i zaw arto ść p a te ln i o s ty ­ gła. P o po dn iesien iu p a te ln i górnej c y ­ no ber subliim rw any zn a jd u je się u spodu kaw ałk ów porcelanow ych, p o k ry w a jący c h czerw oną m asę, skąd zesk ro bu ją go b a r­

dzo sta ra n n ie zapom ocą d łu ta ; w ty m s ta ­ nie je s t on ju ż zupełnie gotow y do zm ie­

lenia.

P o zo stała część cynobru niższego g a tu n k u z n a jd u je się n a p ateln i g ó rn ej, ja k rów nież i w g lin ie sp ajającej dw ie p ateln ie, stąd w y­

dobyw a się zapom ocą p ław ien ia w wodzie.

Z eb ran y cyn o b er m iesza się z ału n em i w o­

d ą klejow ą, fo rm u je się w b ry ły , suszy nad ogniem z drzew a lu b w ęgli d rzew ny ch, tł u ­ cze w m oździerzu i w razie jeśli je s t w w y ­ starczającej ilości raz jeszcze sublim uje.

C ynober p u rp u ro w y o budow ie k ry sta lic z ­ nej zd jęty z porcelan ow ych kaw ałkó w tłucze się w m oździerzu i m iele w m ły nk ach. M łyn­

ki te są bardzo prostej budow y, podobne do tych , którem i C hińczycy i inne n aro d y w schodnie m ielą ryż. D olny k am ień je s t um ocow any, g ó rn y zaś p o ru sza się zapom o­

cą drew n ian eg o drążk a, połączonego um oco­

w anym w śro d k u kołkiem . G ó rn y k am ień m a w śro d k u w ąski otw ór, przez k tó ry ro b o tn ik w sy p u je po łyżce cy nobru i w od ą sp łu k u je do m ły n k a; podczas o bracan ia m ły n k a dolew a on przez ten o tw ó r po łyżce w ody. Z m ielo­

n y cynober w y c iek ający z pom iędzy k am ie­

ni, sp łu k u je się do p rz y g o to w an eg o kotła.

P o w ieczornej przerw ie w robocie cynober m iesza się s ta ra n n ie z klejem i ału nem (28,3#

a łu n u i k leju n a 4,54 l wody), klej te n roz­

puszcza się poprzednio w gorącej wodzie.

N aczynie w k tórem się to w y k o n y w a m a objętości około 27 l.

M ieszaninę tę zostaw ia się do dru g ieg o dn ia d opóki się n ie u s to i i zlew a się ciecz za­

w ierającą klej i ałun.

O peracye m ielenia, p łu k a n ia i szlam ow a­

n ia cyn o b ru trz e b a p o w tarzać kilk ak ro tn ie, chcąc otrzy m ać barw ę n ieskazitelną. N a za­

kończenie teg o procesu z a g n ia ta się d e lik a t­

n y w ilg o tn y jeszcze cy nob er z w odą i zo sta­

w ia do następ n eg o dnia, w odę zlew a się do

w ielkich d rew n ian y ch rezerw oarów , w k tó ­

ry c h osiada re sz tk a cyn obru będącego w w o­

(12)

476

W S Z E C H Ś W I A T

JMŚ 30 dzie. P o zo stając y cy n o b er w y n o si się n a

dach dom u do w y su sze n ia. P o zupełnem w yschnięciu p ro sz k u je się s ta ra n n ie i p rz e ­ siew a przez cz w o ro k ątn e m u ślin o w e sita, um ocow ane w zam k n iętej sk rz y n c e 2 sto p y w ysokiej i 2 '/ 2 sto p y szerokiej, p o ruszan ej zapom ocą rękojeści.

G otow y cy n o b er odnosi się do m a g az y n u , gdzie go p a k u ją w pacżki po 40 g m ające, o p atrz o n e firm ą i określeniem ich jak o ści i ilości.

W k o ń cu zauw ażyć n ależy, że a łu n nie do­

daje się w celu k la ro w a n ia w ody, lecz w y ­ w iera o n pew ien n iezu p e łn ie jeszcze w y ja ­ śniony w pływ n a b arw ę c y n o b ru . K lej uży­

w a się w celu dłuższego zaw ieszan ia d e lik a t­

n iejszych cząsteczek cy n o b ru w cieczy, ta k że w sk u tek o siad an ia p ro sz k u tw o rz ą się w a rstw y , k tó re przez s ta ra n n e zd ejm o w an ie w a rstw g ó rn y c h n a d a ją cy n o b ro w i p o żą d an ą d elikatność.

y ■ V-

K O L E J E L E K T R Y C Z N A W T U N E L U S Y M P L O Ń S K IM .

P od czas bu d o w y tu n e lu S y m p lo ń sk ieg o je d n ą z tru d n ie jsz y c h k w esty j do ro z w iąza n ia o k azał się w y b ó r ro d z aju e n e rg ii ja k a b y ła b y n ajo d p o w ied n ie jsz a w w a ru n k a c h m iejsco ­ w ych do puszczen ia w ru c h lokom otyw y.

L o k o m o ty w y p aro w e ze w zg lęd u n a u t r u d ­ nio n ą w e n ty lac y ę tu n e lu trz e b a b y ło w y łą ­ czyć, po w ielu p ró b a c h n a jp ra k ty c z n ie jsz e m i okazały się lo k o m o ty w y elek try czn e , w p ro ­ w adzon e przez szw a jcarsk ą firm ę B row n, B o v eri i S-ka.

W z g lę d n ie n iew ielk ą tru d n o śc ią w danem m iejscu było u zy sk a n ie en erg ii m ech an icz­

nej. U w ylotów tn n e lu od p o czątk u jeg o b u d o w y b y ły założone u rz ą d z e n ia h y d ra u ­ liczne zb u d o w an e do w p ra w ia n ia w ru c h św idrów w iertn iczy ch . U rz ąd zen ia te, od­

pow iednio p rzebudow ane, z o sta ły w y z y sk a ­ ne do p o ru sz an ia d y n am o m asz y n , d o sta rc z a ­ ją c y c h p rą d u o n ap ięciu 3300 w olt.

O w iele tru d n ie jsz y m o k azał się w y b ó r od­

po w iednich lo ko m o tyw , bowiem należało z b u ­ d ow ać takie, aby m o g ły one p rz eciąg a ć przez II

tu n e l po ciąg i całkow ite, a więc należało bu d o ­ w ę ich stosow ać do w y m iaró w toru, ciężaru pociągów , siły p rą d u i wielu m iejscow ych w a­

ru n k ó w tu n elu . W szy stk ie je d n a k te tr u d ­ ności po ko nan e zostały, ta k że obecnie na ko ńco w ych stacy a ch tu n e lu B rig i Isella od­

p in a się od p o ciąg u lo k om o tyw a p arow a, n a jej m iejsce sta je lok o m o ty w a elek tryczn a, k tó r a p rzeciąg a po ciąg przez tu n el, a po w y jściu z tu n e lu dalej ju ż w iezie pociąg zn ów lok o m o ty w a p arow a. N a połow ie d ro ­ g i tu n e l się rozszerza, w rozszerzeniu tein u ło żo n y je s t to r p o d w ó jn y n a p rzyp adek, g d y zachodzi p o trze b a m ija n ia się pociągów lu b p rzep u szczen ia p o ciąg u osobowego. J e ­ d n a k ru c h p ociągów j e s t ta k u regu low an y, aby m ijan ie i przepuszczanie pociągów nie o db yw ało się w tu n elu .

P ółno cn a część tu n e lu od B rig do środka w znosi się łag o d n iej niż po łud niow a. P o c ią ­ g i osobow e w a g i 300 to n n n a przebycie p rz e ­ strz e n i od B rig do Ise lli zuży w ają 20 m in u t czasu, z p o w ro tem zaś 30 m in u t. T o w aro ­ we p o ciąg i w ażące 400 to n n zużyw ają na p rzeb ycie tej d ro g i w obu k ie ru n k a c h około 40 m in u t.

J u ż w k o ń cu k w ie tn ia ro k u u biegłego za­

częto pierw sze p ró b y w tu n e lu z lokom otyw ą elek try czn ą. P od czas ty c h p ró b n y ch p rz e ­ jazd ó w zjaw iły się dw ie nieprzew idziane oko­

liczności. P on iew aż lok om oty w y elek try cz­

n e służą je d y n ie do k o m u n ik acy i tu nelo w ej, w jeżd żają ta m zup ełn ie ostudzone. P o w ie­

trz e w e w n ą trz tu n e lu p o siad a te m p e ra tu rę około 30° i przesy con e je s t w ilgocią. W sz y ­ stk ie części m aszy n y p o k ry w a ją się wodą;

w e le k tro m o to ra c h zaś zbu do w any ch do cyr- k u la c y i po w ietrza, g ro m ad z iły się tak że ilo­

ści w ody, że w oda p o p ro stu ta m uszkodziła izolacyę. W sk u te k teg o trz e b a było p rz e ­ b u d o w ać lo k o m o ty w y ta k , aby m otory z n a j­

d o w a ły się w p rz estrze n i h erm ety czn ie za­

m k n iętej .

N a stę p n ie p ró b n e jazd y w y kazały , ż e p rz y prędkości 70 Icm n a godzinę op ó r p ow ietrza podczas jazd y w sk u te k w ąskiego profilu t u ­ nelu i n adzw y czajn ej jeg o d łu g o ści je s t w ięk­

szy, n iż p rzew idziano , ja z d a za te m z szybko­

ścią 70 Jem je s t z b y t tr u d n ą do w y konania,

po w o d o w ało b y to zn aczne opóźnienia. P o ­

niew aż je d n a k lo ko m otyw y b y ły obliczone

n a c a łą lu b p ó ł prędkości, trz e b a było w te n

Cytaty

Powiązane dokumenty

4.1. Współpraca Straży Miejskiej w Skawinie z Policją oraz placówkami oświatowymi w celu prowadzenia działań prewencyjnych zmierzających do rozpoznawania

skie trzeba zrobić w stolicy specjalne badania lekarskie. Jeździła zawsze sama, brała pod uwagę tylko przestrogi matki i nie ubierała się zbyt szykownie. Żeby niczym nie

Gratuluję! Właśnie stworzyłaś/stworzyłeś iluzję kaligrafii długopisem! Tak, to takie proste!.. Z awsze zanim zaczniesz wyszywać, przygotuj projekt swojego napisu,

Zgodnie z warunkami przyłączenia, wydanymi przez Rejon Dystrybucji Lubań, oraz z uzgodnieniami z Inwestorem, oświetlenie ulicy lokalnej będzie zasilane z

Powyższe wymaganie nie dotyczy urządzeń, które można łatwo zdemontować w celu oczyszczenia (z wyjątkiem, nagrzewnic i chłodnic). Między otworami rewizyjnymi nie

Przy obecnych warunkach rynkowych wiemy, że nie jest możliwym wprowadzenie takiej ilości mieszkań, do jakiej byliśmy przyzwyczajeni w ostatnich latach, co sprawia, że

Konwencja poświęca dużo uwagi kobietom, ponieważ obejmuje formy przemocy, których doświadczają jedynie kobiety!. (przymusowa aborcja, okaleczenie

Wiersz 28 – należy wykazać pozostałe przychody operacyjne, które pośrednio są związane z działalnością operacyjną jednostki, a w szczególności zysk z