• Nie Znaleziono Wyników

"Polonia culta" : Szymon Starowolski i nowy wizerunek narodu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Polonia culta" : Szymon Starowolski i nowy wizerunek narodu"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Giovanna Brogi Bercoff

"Polonia culta" : Szymon Starowolski

i nowy wizerunek narodu

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 78/2, 3-22

(2)

P a m ię tn ik L it e r a c k i L X X V III, 1987, z. 2 P L IS S N 0031-0514

G IO V A N N A BROGI BERCOFF

„POLONIA CULTA”

SZYM O N STA R O W O LSK I I NOW Y W IZERU NEK N AR O D U

[...] u t M a r ti feroci, P a ll a d e m d o c ta m coniu ngere velin t. .[Sz. S tarow olsk i, M o n u m e n ta S a r m a ta r u m . C racoviae 1655,

A d le ctorem ]

Jeżeli w śród czynników , k tó re określają tożsamość narodow ą danego społeczeństw a i proces jej k ry stalizacji (albo też są jego konsekw encją), świadomość w spólnej przeszłości (gęsta) i wspólnego przeznaczenia (albo m isji), p raw a i zw yczajów (mores), przynależność do pewnego obszaru geograficzno-państw ow ego oraz język są powszechnie uznane jako pod­ staw ow e, to tw orzenie dorobku artystycznego i literackiego (littera e), k tó ry byłb y w yrazem w szystkich aspektów życia narodow ego, może być uw ażane za zwieńczenie owego procesu dojrzew ania i porządkow ania elem entów k o n sty tu ty w ny ch , za ową scalającą siłę, k tó ra prow adzi ku „tożsam ości” narodow ej tego społeczeństw a 1.

Do znaków, k tó re w sposób bardziej oczyw isty świadczą o istnieniu świadom ości narodow ej już okrzepłej i jednoznacznie pojm ow anej, trzeba, jak się w ydaje, zaliczyć także pragnienie określonej w spólno­ ty etnicznej, językow ej i państw ow ej, aby dać się poznać inny m człon­ kom rodziny ludzkiej i zostać przez nich uznanym . Chodzi więc o po­ tw ierdzenie przez in n ych w łasnej tożsamości i szczególnej roli odgryw a­ nej w h is to r ii2. Dać się poznać oznacza rów nież „opowiadać o sobie 1 Zob. B. O t w i n o w s k a , J ę z y k ja k o w y r a z k s z ta łt o w a n ia się ś w ia d o m o ś c i

n a r o d o w e j. W zbiorze: P r o b l e m y l i te r a tu r y sta ropols kie j. S eria 1. W rocław 1972,

s. 180; o n iek tórych ogóln ych problem ach łączących się z p ojęciem to żsa m o ści n a ­ rod ow ej — s. 163— 165, 206— 207. W zw iązku z "tym zagad n ien iem p o d sta w o w y p o ­ zostaje nadal artyk u ł S. K o t a Ś w ia d o m o ś ć n a r o d o w a w Polsce w X V — X V I I w i e ­

k u („K w artalnik H isto ry cz n y ” 1938, s. 15—33).

2 Jak słu szn ie zauw ażono, u żadnego lu d u zm ian y i u m a cn ia n ie się św ia d o ­ m ości narodow ej n ie m ogą przebiegać w oderw aniu od rozm aitych „ b y tó w ” ję z y ­ k ow ych , p a ń stw o w y ch , relig ijn y ch czy p raw nych, k tóre go otaczają. Zob. A . B o r s t ,

D e r T u r m b a u v o n Babel. G esch ich te der M ein u n gen ü b er U r s p r u n g u n d L e b e n d e r S p r a c h e n u n d V ö lk e r . C yt. za: O t w i n o w s k a , op. cit., s. 175.

(3)

sam y m ”, i to w łaśnie jest jed n y m ze znaków w yró żniający ch daną k u l­ tu rę 3. O pow iadając o sobie sam ym społeczeństw o zyskuje świadomość samego siebie i jednocześnie p rzek azuje in n ym w łasny, tw orzony przez siebie w izerunek.

- Rola, do któ rej odegrania w m iędzynarodow ej wspólnocie zostało po­ w ołane nowe polskie państw o fo rm u jące się w okół d y n astii jagielloń­ skiej, przejaw ia się w litera tu rz e , a szczególnie w historiografii, w zależ­ ności od potrzeb y odparcia bądź to p re te n sji „latin sangue g en tile ” (po­ chodzącej z Piccolom iniego), k tó ra stale podkreślała w łasną wyższość i w łasną przew agę k u ltu ra ln ą nad w szystkim i nationes znanego wówczas św iata, bądź też roszczeń in ny ch ludów. P rzy k ład am i m ogą być i teoria h istoryk a tak poważnego ja k K ran tz, k tó ry id en ty fik u jąc W andalów -Po- laków z G erm anam i spowodow ał oburzenie nie m niej poważnego i k r y ­ tycznego K r o m e r a 4, i n ieu m iark o w an y zachw yt heroiczno-m itologiczny Sarnickiego czy Bielskiego.

Drogi, któ ry m i przyszło potw ierdzenie godności nowego naro du w o­ bec pozostałych, ta k łacińskich jak i b arb arzy ńskich, były rozm aite. Tzw. w alka o język by ła w yrazem dojrzałości lin g w istyczno -kulturo w ej osiąg­ niętej przez naró d oraz ten d en cji nie ty le do w yelim inow ania łaciny, ile raczej do w pro w ad zen ia do zespołu w artości, jakie o k reślają k u ltu rę narodu, także języ ka „rodzim ego”, k tó ry staje się środkiem w yrazu już nie ty lk o m ów ionym , ale też „pisany m ”, a ty m sam ym i „ lite ra ck im ” 5. Również w pism ach Starow olskiego jed n y m z podstaw ow ych leitm o ti- vów było p odkreślanie przy d atn o ści słow nictw a i form języka ludowego

(lingua vulga ris) do realizacji ogółu n orm re to ry k i i poetyki, a więc ty m

sam ym i jego rów norzędności z łaciną 6. Nie pociągało to jed n a k za sobą, 8 P o słu g u jem y się tu ta j ja sn y m i szc z ę śliw y m zw rotem B. K ü r b i s (La P o ­

lonia e i Polacch i nel Q u a ttr o c e n to : l’e r e d i t à del M e d io e v o . W zbiorze: Italia, V e ­ nezia e P olo nia f r a M e d i o e v o e d e t a m o d e r n a . F iren ze 1980, s. 182).

4 Zob. G. В r o g i В e г с o f f : Il P r i b e v o e il R eg n o degli S l a v i di M. O rbini. „R icerche s la v istic h e ” t. 21/23 (1975/1976), s. 140; II R egn o de gli S l a v i di M. O rb in i

e la s t o r io g r a fia e u r o p e a del C in q u ecen to . Jw ., t. 24/26 (1977/1979), s. 145.

5 N a ten tem a t d y sp o n u je m y n a stęp u ją cy m i b adaniam i: I. M a m c z a r z , A l -

cuni a s p e t t i della ą u e s t io n e d e lla lingua in Polo nia nel C in qu ecen to. W zbiorze: S tu d i su lla q u e stio n e della li n g u a p res so gli S lavi. R om a 1972 (zw łaszcza s. 280—

283, gd zie cytow an a p o d sta w o w a b ib liografia). — R. P i с с h i o, I n t r o d u c ti o n à u n e

étu d e c o m p a r é e de la q u e s tio n d e la la n g u e ch e z les S la v e s . W: É tu d e s litté r a ir e s sl a v o -r o m a n e s . F iren ze 1978, s. 189— 191. — H. G o l d b f a t t , The L a n g u a g e Q u e ­ stio n a n d th e E m e r g e n c e of S l a v i c N ation al L a n gu ages. W zbiorze: The E m e rg e n c e of N ational Languages. R aven n a 1984, s. 147— 149. — M. R. M a y e n o w a, A s p e c t s of th e Language Q u e s ti o n in P o la n d f r o m th e M i d d le of th e X V c. to th e T h ir d D ecade of the X I X c. W zbiorze: A s p e c t s of th e S la v i c L a n g u a g e Question. T. 2.

N ew H aven 1984, s. 337— 376. — B. O t w i n o w s k a , L a F o r m a t io n d e la th éor ie

de la la ngue nationale p olo naise à la R en aissan ce. „Studi U r b in a ti” t. 57 (1984),

s. 103— 122.

(4)

z drugiej strony, dogm atycznego i upartego przekonania o jego wyższo­ ści w zestaw ieniu z uczonym językiem m iędzynarodow ym ; m ówi się ra ­ czej o świadomości różnej fun k cji obydwóch języków zależnie od celu danego dzieła oraz od założonych odbiorców, do k tóry ch jest ono kiero­ w ane. W skazuje na to użytek, jaki czyni z łaciny i z polskiego sam Starow olski w swoich różnorodnych i licznych pismach.

Podstaw ow ą rolę w afirm acji w łasnej godności narodow ej i w tw o­ rzeniu własnego w izerunku, k tó ry X V I-w ieczna Polska chciała p rzed sta­ wić innym , odegrały opis i pochw ała m inionych dokonań. S tarożytne dzieje naszego ludu, tw ierd zili historycy i polemiści, pozostały u k ry te w pom roce w ieków z powodu braku pisarzy, któ rzy by je uw iecznili. D latego też jest patrio ty czn ym obowiązkiem w spółczesnych zapełnić tę lukę ukazując chw alebną przeszłość w łasnego narodu. W tej re k o n stru k ­ cji postępow ano zasadniczo dw iem a drogam i, któ re w yw odziły się z jed ­ nej zasady (czysto średniow iecznej zresztą), a m ianowicie z genealogii. Obie też prow adziły do utożsam iania się z rozm aitym i plem ionam i. Ge­ nealogia biblijna u w ierzy teln iała n aród jako m ający swój udział w dzie­ dzictw ie w ielkich p atriarchów , a ty m sam ym w historii objaw ionej; ge­ nealogia klasyczna, grecka (jak u Orzechowskiego) lub łacińska (jak np. w legendzie o Palem onie i rzym skim pochodzeniu książąt litew skich), u w ierzy teln iała now y n aród jako następcę ludów — fun d ato rów k u ltu ry zachodniej, której Europa hum anistyczna czuła się bezpośrednią spad­ kobierczynią i k o n ty n u ato rk ą. Inna droga wiodła poprzez id enty fikację słow iańskich ludów now ożytnych z rozm aitym i uczestnikam i ,,V ö lk e r­

w a n d eru n g en ” i stopniowego rozpadu cesarstw a rzym skiego (Sarm aci

i Scytowie, W andalow ie i Goci, M arkom anow ie i Aw arow ie), przez po­ czucie nie tylko równości, ale w ręcz przew agi owych ludów now ych nad staroży tny m i, jako spraw ców upadku najpotężniejszych im periów w h i­ sto rii (zwłaszcza im perium A leksandra M acedońskiego oraz im perium rzym skiego). Dopiero niedaw no podniesiony został problem znaczenia, ja ­ kie m iały, szczególnie w w. XV II, te dwa ty p y legend (jedna — o po­ chodzeniu rzym skim , drug a — zw iązana ze w spom nieniem w alk b a rb a ­ rzyńców przeciw ko Rzymowi) ta k w życiu k u ltu ra ln y m i politycznym pań stw a polskiego, jak i w ideologii szlachty i w rozw oju jej tra d y c ji h e ra ld y c z n e j7.

W izerunek siebie sam ej, jak i XV I-w ieczna P olsk a-S arm acja ofiaro­ 1627, s. 75) — w y k a za ł, że język ow i ojczystem u n ie b rakow ało „v e n u sta s ас le p o r ”, czym to ch ełp ili się ci, co m ieli się za „c u l t u r i o r e s i w in n ym m iejscu (De Claris

o ra to rib u s S a r m a ti a e . F lo ren tiis 1628, P raefatio ad le c t o r e m i s. 20): „lingua n ostra m a t e r n a [...] o m n ia t a m P o e ta r u m q u a m O ra to r u m (a w ięc ta k w poezji, jak i w

prozie) p r a e o s p ta & o r n a m e n ta a d m i t t i t ”.

7 Zob. I. L e w a n d o w s k i , R z y m s k a i r z y m s k o - s a r m a c k a genealo gia r o d ó w

s z la ch eck ich w n ie k t ó r y c h h erb a r za ch staropols kic h. W zbiorze: Ś w ia d o m o ś ć h is to ­ r y c z n a P o la k ó w . Łódź 1981, s. 229— 230, 245 oraz (o m icie P alem on a) 246—247.

(5)

w yw ała „nie-Słow ianom ”, b y ł zasadniczo: heroiczn o-m ilitarny , ry cerski i epicki. Nie brakow ało, rzecz jasna, ten d en cji do naśladow ania odm ien­ nego m odelu kulturow ego, związanego z m item o śródziem nom orskim pochodzeniu L echitów , k tó ry rozw ijał się rów nolegle z m item sarm ackim ; w ykazując sw oje pochodzenie bałkańskie, a dokładniej: greckie, Polacy przedstaw iali się nie tylko jako lud n ieu jarzm io n y i m iłu jący wolność, ale tak że z n a tu r y n aw y k ły do grzeczności i k u ltu ra ln y c h obyczajów, kochający n au k i i sztuki. P o d k reślał z dum ą Orzechow ski, iż dzięki p ra ­ com M arcina K ro m era oraz in n y ch uczonych pisarzy i poetów Polska dowiodła, że je s t k raje m ludzi w ykształconych i cyw ilizow anych, n a ro ­ dem godnym p a rtn e rstw a z in n y m i narodam i, że nie jest to ju ż ziem ia barbarzyńców , ale now a G recja i now a Italia 8. W niew iele dziesięcioleci później G w agnin snuł pochw ałę u m iejętności językow ych Polaków , a przede w szystkim ich bezbłędnego posługiw ania się na co dzień łaci­ ną 9. Ju ż w iek w cześniej F ilip K allim ach poświęcił niek tó re ze sw ych najp ięk n iejszy ch stro n ic zachw ytom n ad uczonością, w ytw ornością sty lu i sztuką o rato rsk ą J a n a Długosza i Zbigniew a Oleśnickiego (może nie było sp raw ą przy p ad k u, że to w łaśnie W łoch podkreślał zalety ty c h osobi­ stości zw iązane z litterae, a nie z gęsta) 10. M otyw hum anitas i eru d y cji Polaków , w zm ianki o fu n d ac ji A lm ae M atris C racoviensis i w ysokim w niej poziomie nauczania są częste w polskiej historiografii; m ożna tu przytoczyć p rzy k ład Sarnickiego, k tó ry w ychw ala „singularis eru d itio ” Z y gm u nta S tarego i m atem aty k ó w z U n iw ersy tetu K rakow skiego n .

Znacząca je st jed n a k w ątpliw ość tow arzysząca K rom erow i p rzy z aj­ m ow aniu stanow iska w spraw ie polskiej świadomości literack iej: jeżeli z jed n ej stro n y nie zapom inał on nig d y o w ynoszeniu uczoności i zalet in te le k tu a ln y c h w ielu sw oich rodaków , łatw ości, z jaką P o lacy przysw a­ jali sobie języki obce, ich gotowości do przyjm ow ania n ajlep szy ch owo­ ców z drzew a k u ltu ry in n y ch ludów ; jeżeli przyznaw ał, iż A kadem ia K rakow ska cieszy się nie m niejszą sław ą niż akadem ie P a ry ża i P ragi, to jed n a k nie w ah ał się stw ierdzić, że k u ltu ra polska staw ia w swoim rozw oju dopiero pierw sze kroki, że Polacy są często zdolniejsi do im ita­ cji niż do tw orzenia, że skłonni są raczej do oddaw ania się uciechom życia niż do pośw ięcenia się tw a rd y m rygorom studiów . Surow o także

8 S. O r z e c h o w s k i , O r a ti o in f u n e r e S ig i s m u n d i Regi. V en etiis 1548, к. 16v— 17. Zob. ta k że O t w i n o w s k a , J ę z y k ja k o w y r a z k s z t a ł t o w a n i a się ś w i a ­

d o m o ś c i n a r o d o w e j, s. 178— 179; tam też c y to w a n e p ozostałe przyk ład y. — T. B i e ń ­

k o w s k i , Rola p i s a r z a i l i t e r a t u r y w ś w i e t l e w y p o w i e d z i X V I i X V I I w i e k u . W zbiorze: P r o b l e m y l i t e r a t u r y s t a r o p o ls k ie j , seria 1, s. 233.

9 A. G w a g n i n , S a r m a ti a e E u ro p e a e d escrip tio. W zbiorze: J. P i s t o r i u s ,

Polo nicae his to riae corpus. Т. 1. B a silea e 1582, s. 382.

10 Zob. G. B r o g i B e r c o f f , S to r ia e re t o r ic a n ella sto rio g r a fia u m a n i s t ic a

di F ilippo C allim aco. W zbiorze: Italia, V e n e z ia e P olo n ia f r a M e d i o e v o ed e t à m o d e r n a , s. 433—435.

(6)

oceniał język ojczysty, k tó ry byłby „neque ta m copiosa [...] quam aliae,

neque scriptu lectuque facilis” 12. Typow y dla ciasnych horyzontów i n ie­

dojrzałości n iek tó ry ch przedstaw icieli polskiej szlachty XVI w. jest nie­ pokój Joachim a Bielskiego, k tó ry narzekając na u padek in sty tu cji szkol­ ny ch przeznaczonych do kształcenia m łodzieży stw ierdzał w praw dzie, że „jest fu n d am en t jed en Rzeczypospolitej [...] m iejsce mieć tak ie [tj. U n iw ersy tet K rakow ski] do ćwiczenia ludzi m łodych”, lecz w y jaśniał tę swoją uw agę zapew nieniem , że gdyby w Polsce była większa liczba szkół, to w ydaw ano by m niej pieniędzy na w ysyłanie m łodych za g ra ­ nicę! 13

Pom im o ty ch w szystkich w ątpliw ości i sprzeczności jest rzeczą pew ­ ną, że szybki rozwój polskiego piśm iennictw a w drugiej połowie XVI w. sprzyjał k ry stalizacji poglądu, iż wielkość narodu nie m ierzy się je d y ­ nie m iarą jego w ojennych czy pokojow ych czynów, chw ałą dynastii, sta ­ rożytnością pochodzenia, s tru k tu rą państw ow o-polityczną, ale także m iarą jego k u ltu ry literackiej. Jeśli jest praw dą, że w zakresie poezji św iado­ mość swoistej w artości darów A polla była łatw iej i, by tak powiedzieć, bardziej spontanicznie przyjm ow ana (w ystarczy wspom nieć, jakie zna­ czenie m iała poezja dla Kochanowskiego), to jednak rola prozy jest d łu ­ żej i uporczyw iej pojm ow ana „ in stru m e n ta ln ie ”, jako podporządkow ana celom politycznym , relig ijn y m i p atrio ty czn ym 14. L ite ra tu ra była w p ra w ­ dzie rozdaw czynią sław y, ale nie ty le ze w zględu na piszący podm iot (pisarza), ile dzięki opisyw anem u przedm iotow i (jak bohater, naród, w y ­ d arzenie h isto ry c z n e )15. Tym , co czyniło ojczyznę sław ną, nie była w gruncie rzeczy lite ra tu ra (przynajm niej nie ta pisana prozą, k tórą się tu zajm ujem y), ale czyny, o k tó ry ch ona opowiadała.

12 M. K r o m e r , Polonia, ks. I. W zbiorze: P i s t o r i u s , op. cit., s. 85— 90. 18 M. B i e l s k i , K r o n i k a pols ka. W: Zb ió r d zi e jo p i s ó w pols kic h. T. 1. W ar­ sza w a 1764, s. 243. N ie m iałam n iestety dostępu do w yd an ia k ra k o w sk ieg o z 1597 ro ­ ku. W K r o n ic e w s z y t k i e g o ś w i a t a (w yd. 3. K raków 1564) M arcin B i e l s k i w sp o ­ m ina w p raw d zie założenie A k ad em ii K rak ow sk iej w 1364 r. i jej dalszą rozbudow ę z w o li Ja d w ig i i Jagiełły, a le n ie znajdujem y tam jak ich k o lw iek u w ag o p ożytk u p ły n ą cy m z tak ow ej in sty tu c ji (zob. k. 376v, 383, 387 w cy to w a n y m w yd an iu ). Tak w ię c ta dostrzeżona przez nas obserw acja m oże być chyba p rzyp isan a J o ach im ow i B ielsk iem u i dobrze od zw iercied la jego „sarm ack ie” n a sta w ien ie. Z ap ew n e n ie bez znaczenia pozostaje rów n ież fakt, że Joachim m ilczy o uczon ych n iem ieck ich i czeskich, k tórych w ed łu g M arcina B ielsk iego (k. 383), Jad w iga m iałab y w ezw ać, ab y n au czali w k rak ow sk im „C ollegiu m ”.

14 Ta ten d ecja została już św iadom ie ukazana przez K r o m e r a z w ła ściw ą m u p rzen ik liw ą otw artością. P isa ł on o P olakach (op. cit., s. 89— 90); „in precio esse

lin g u a ru m , elo ą u e n tia e , h u m a n i ta t is q u e studia, c u p id e ea qu o q u e n o s t r a te s a m p l e x i su nt, s e d a d u s u m с i υ i l e m & v u l g a r e m m a g i s q u a m a d g l o r i a m ”.

N ie brakuje nam zn ak om itych m ężów , konkluduje dziejopis, m oże n a w et bardziej p o d ziw ia n y ch przez cu d zoziem ców n iż przez sw oich, ale n ie tu m iejsce, aby ich w y licza ć.

(7)

Także z tego p u n k tu w idzenia jed n ak dostrzec m ożna w XV I w. doj­ rzew anie odm iennego poglądu, bardziej w yrafinow anego literacko, na twórczość pisarzy i ich ro lę w życiu n aro d u i człowieka. N ależy przypo­ m nieć, że nie tylk o przy czy n y ideologiczne, ale także w zględy form alne, m ianow icie — w ykw in tno ść sty lu i w yszukana szata cyceroniańska, za­ decydow ały o szerszym rezonansie, jak i uzyskało dzieło K ro m era w po­ rów nan iu z A n n a les Długosza 16. P rzy p o m n ijm y rów nież, że w edług Mi­ kołaja Reja w łaśnie lite ra tu ra narodow a, w język u narodow ym , przynosi sław ę k r a jo w i17. To now e spojrzenie na znaczenie lite ra tu ry i jej tw ó r­ ców rozkw ita w pisarstw ie m ężnego w ojaka przem ienionego w dokład­ nego i dobrze poinform ow anego historiografa; poprzez m rok zapożyczo­ n y ch z C ycerona loci com m unes i sen tencji m o raln ych (na tem a t d yd ak ­ ty czn y ch w alorów historii i jej roli pobudzającej do cnotliw ych czynów) zaczyna torow ać sobie drogę m yśl, że m ąż zacny zdobyw a sławę dla ojczyzny i siebie samego ,,z m ężnych i ry cersk ich dzielności albo n a u k u c z c i w y c h ” oraz że jest godzien sław y ten, kto sta je się pożyteczny ojczyźnie na polu b itw y lu b ro ztro p ny m zarządzaniem spraw am i publicz­ nym i, lecz że ,,nie m niejszego pochw alenia są godni ci, k tó rzy onych oboich [tj. ry ce rz y i senatorów ] sław ne postępki pism em swoim w iecz­ ności i nieśm iertelności p o d a ją ” 18. W su k u rs tem u poczuciu słusznej d u ­ my, k tó rej pisarz m a praw o doznaw ać z powodu swoich dzieł, przychodzi c y ta t z B ib lii: „B yłbym , jako b y ch nie był, z żyw ota przeniesiony do gro ­ b u ” (Hiob 10, 19). C y tat te n służy do poparcia obserw acji, po w ielekroć pow tarzanej przez S tryjkow skiego, że bohaterow ie i lu d y pozostaliby „jak niem e zw ierzęta bez sław y i p am ięci”, jeżeliby ich czyny nie zostały złożone w sk arb cu h istorii. R ozpoznajem y więc także w ty m passusie, przede w szystkim w św ietle biblijnego cy tatu , a k t uśw iadom ienia sobie przez pisarza i jego lud fa k tu swojego istnienia jako w spólnoty ludzkiej i narodow ej, k tó ra m ówi (i dlatego przeciw staw iana je st niem ym zw ie­ rzętom ) i nade w szystko — k tó ra p i s z e , przekazując pam ięć i rea li­ zując w ten sposób, dzięki ek sp resji literack iej, ak t św iadom ej egzy­ stencji.

T ak więc o bserw ujem y, poprzez w ypow iedzi autoró w (do ty ch m ożna by dorzucić z pew nością jeszcze inne), zm ianę jakościow ą w roz­

16 H. B a r y c z , D w i e s y n t e z y d z i e j ó w n a r o d o w y c h p r z e d s ą d e m po to m n o śc i. „P am iętnik L ite r a c k i” X L III, 1952, z. 1/2.

17 Zob. B i e ń k o w s k i , op. cit., s. 240.

18 M. S t r y j k o w s k i , P r z e d m o w a . W: K r o n i k a pols k a , z m o d z k a i w s z y s t k i e j

Rusi. K ró lew iec 1582. N ied a w n o zw rócon o u w a g ę na p od ob ień stw o istn ieją ce w e ­

dług Stryjkow skiego' m ięd zy h istorią i poezją oraz na fakt, że d ziejop isarstw o za ­ p ew n ia p iszącem u sła w ę i n ie śm ie r te ln o ść w p am ięci lu d zk iej tak sam o jak i p o e­ zja. Zob. J. R a d z i s z e w s k a , M a c i e j S t r y j k o w s k i , h i s t o r y k - p o e t a e p o k i o d r o d z e ­

nia. K a to w ice 1978, s. 129— 130. Zob. też S. Z a b ł o c k i , O d p r e r e n e s a n s u do O ś w i e ­ cenia. W arszaw a 1976, s. 118.

(8)

w oju świadomości Polaków w stosunku do ich w łasnej lite ra tu ry , także tej pisanej prozą. F unkcja piśm iennictw a nie polega już w yłącz­ nie na tym , aby czynić ojczyznę sław ną poprzez opow iadanie i w ysła­ w ianie jej dziejów, ale także na tym , aby uczynić sław ną osobę pisarza i jako tak iem u pozwolić m u zająć m iejsce w tym zespole dóbr i cech, k tó re czynią znakom itym lud i jego państw o.

To przeobrażenie, k tó re odw raca skalę w artości uznaw aną przez spo­ łeczeństwo, a więc zm ienia jego w izerunek przekazyw any poza granice państw ow e i geograficzne, łączy się z jego dojrzew aniem w pierw szej połowie X V II w. i zn ajd u je w yraz w dziele literacko-encyklopedycznym Starow olskiego. Postać prow okująca dyskusje, nieraz dw uznaczna i w y ­ m ykająca się ocenie — nie m iał on już owej optym istycznej śmiałości uczonych litera tó w i polem istów złotego w ieku ani nie zdobył jeszcze tego up o ru i k ry tycznej przenikliw ości, k tó re uczyniły w ielkim i X V II- -w iecznych erudytów , poszukiw aczy p raw dy w przekazie suchych faktów historycznych lub w ku rzu archiw ów : Ma bilionów, Baroniów , Lućiciów i Balbinich; w ielkich n aw et wówczas, gdy ich działalność naukow a była zależna od stanow iska ideowego, nie zawsze przecież wolnego od prze­ sądów 19. Ponadto w łaśnie, w b rew ty m erudytom , któ ry ch nazyw a po­ gardliw ie „filologam i”, m łody Starow olski opowiada się zdecydow anie po stronie historiografii jednocześnie po cycerońsku krasom ów czej i po tacytow sku m oralistycznej, m ającej za cel stw orzenie galerii exem plôw, p am iętn y ch dicta et fa cta , ku duchow em u zbudow aniu i um ocnieniu pa­ trio ty zm u c z y te ln ik ó w 20. C y tu je on n aw et Lipsiusa, ale p rzejm u je od niego poglądy o ch arak terze w łaśnie m oralistycznym , nie starając się do­ ciec najb ard ziej trw ały c h i przenikliw ych cech m yśli tego wielkiego filologa i h u m an isty 21.

Na pow staniu dwuznaczności i niejasności w pojm ow aniu dzieł S ta ­ row olskiego i na ich ocenie kry ty czn ej zaw ażył z pewnością dychotom icz- n y podział jego utw orów na napisane po polsku, a więc skierow ane do polskiej publiczności, oraz napisane po łacinie i skierow ane do publicz­ ności m iędzynarodow ej. A u to r głęboko k ry ty c z n y wobec w ypaczeń i n ie­ spraw iedliw ości istniejących w społeczeństw ie swoich czasów, nie kw e­ stionow ał nigdy w artości jego stru k tu r, n aw et w spraw ie chłopów, k tó ­ ry c h bronił w k ategoriach czysto m o ra ln y c h 22. W pogardzie dla pracy 19 W zw iązk u z tym zob. G. В r o g i B e r c o f f , L ’H istoriograph ie cro a te au

X V I I s.: d e l ’opus o r a t o r iu m à la recher ch e docu m en ta ir e. W zbiorze: Baro cco in Ita lia e пег p a e si s l a v i del Sud. F iren ze 1983, s. 93— 105.

20 Sz. S t a r o w o l s k i , P enu his to ricum . V en etiis 1620, s. 31— 32.

21 Zob. K. K o l b u s z e w s k i , P o g lą d y p o li ty c z n e S ta r o w o ls k ie g o . W zbiorze:

S tu d i a sta ro p o ls k ie. K s ię g a k u czci A le k s a n d r a B rücknera. K rak ów 1928, s. 522 n.

22 Zob. S. K o t , R z e c z p o s p o lit a P olska w li te r a tu r z e p o l i t y c z n e j Z achodu. K ra­ k ó w 1919, s. 107 n. — F. B i e l a k , Działalność n a u k o w a S ta r o w o l s k i e g o . „Studia i M ateriały z D ziejó w N a u k i P o lsk ie j” t. 5 (1957), z. 1, p assim . N iek tórzy bad acze,

(9)

fizycznej, w niem ożności zrozum ienia roli h a n d lu i m ieszczaństw a, w zgodzie na rozw ijający się k o n trre fo rm a c y jn y a n ty s e m ity z m 23 u ja w ­ n iają się ciem ne stro n y osobowości S taro wolskiego, k tó re jed n ak nie po­ w in n y przyćm iew ać jego zalet; cechuje go szczere i głęboko ludzkie zainteresow anie losem b iednych i ciem iężonych (naw et w bu n tach ko­ zackich w idział on konsekw encję „w ielkiej desp eracji”, do któ rej dopro­ w adzono „nieb o żęta” 24) oraz bezw arunkow e poparcie dla wolności w y ­ znania. W arto podkreślić, że dla Starow olskiego konieczność to leran cji relig ijn ej była m otyw ow ana p rzyczynam i n a tu ry m oralnej i duchow ej („praw dziw a w ia ra ” — tw ierd zi on — nie może być narzucona siłą, ale jed y n ie poprzez Boską ilum inację), a nie chłodną analizą „racji s ta n u ” (aby zagw arantow ać zgodę w śród szlachty), ja k to było w w yp adku O pa­ lińskiego 25. A kceptacja podziału społeczeństw a na klasy i ról im pow ie­ rzon ych (szlachta — przez n a tu rę pow ołana do rządzenia, i przez n a tu rę pow ołani do posłuszeństw a — chłopi), m im o że oparta ju ż nie na tom i- stycznej teorii opatrznościow ej, ale na praw ie n a tu ra ln y m , nie może nie stanow ić przy k reg o zg rzy tu dla współczesnego czytelnika, n aw et jeżeli zdaje on sobie spraw ę, że tak ie w łaśnie poglądy dom inow ały w tej epoce i że S tarow olski nie jest an i jedy n ym , an i n ajw iększym z „grzeszników ” . N ależy raczej zapisać na korzyść tego a u to ra (nie były m u zapew ne obce w p ły w y platońskiego in te le k tu a lizm u etycznego), że przyznaw ał szlach­ cie „praw o ” stania n a czele k ra ju i decydow ania o losie in n ych raczej na podstaw ie przeko n ania o jej rzekom ej wyższości in te le k tu a ln e j, k tó ra m iałaby ją doprow adzić do poznania w artości m o ralny ch i up raw iania m . in. P. S z y d ł o w s k i (M i ę d z y r e n e s a n s e m a k o n tr r e f o r m a c ją . P o g lą d y fi l o ­

z o f ic zn e S z y m o n a S ta r o w o l s k i e g o . K rak ów 1978, s. 36— 48) ch cieli w id zieć znaczną

różn icę p om ięd zy d ziełam i S ta ro w o lsk ieg o p isa n y m i przed i po p rzy jęciu przezeń ś w ię c e ń (1640), su g eru ją c, w. ty m d rugim ok resie, e w o lu c ję filo z o fii sp ołeczn ej w k ieru n k u bardziej szty w n eg o ryg o ry zm u m oraln ego i k on trreform istyczn ego. J e d ­ n ak że w rozdziale 3 sw o jej p racy ten że S zy d ło w sk i pok azu je w y ra źn ie, jak g łę ­ boko S ta ro w o lsk i zw ią za n y b y ł ze sp u ścizn ą ren esan su , jak p ozostają zasadniczo n iezm ien n e, w e w sz y stk ic h k o le jn y c h pracach, d o m in u jące k ieru n k i jego ideologii. W yd aje się poza ty m n ie do p rzy jęcia p o stęp o w a n ie tego badaczâ, gd y stara się on w y tłu m a c z y ć w sz y stk ie w o jn y i spory r elig ijn e w y łą c z n ie p rzy czy n a m i czysto p o lity czn y m i i sp o łeczn y m i, w y k lu c z a ją c z góry ja k iek o lw iek w p ły w y id eo lo g icz- n o -relig ijn e.

23 M inęło półtora w ie k u od ch w ili, gd y u zarania p olsk iego h u m an izm u F ilip p o B uonaccorsi bronił sp o łeczn o ści ży d o w sk iej K rakow a, podnosząc jej p o d sta w o w e zn aczen ie w rozw oju gospodarki.

24 Zob. Sz. S t a r o w o l s k i , R o b a k su m n ie n ia złego c z ł o w i e k a . Cyt. za: B i e ­ l a k , op. cit., s. 237.

25 Zob. K o t , R z e c z p o s p o l i t a P o ls k a w l i te r a tu r z e p o l i t y c z n e j Zachodu, s. 109— 110. W sp raw ie poszan ow an ia, ja k ie o k a zy w a ł S ta ro w o lsk i sch izm atyk om „ritu

g r a e c a n ic i”, zob. B i e l a k , op. cit., s. 236. R zecz jasna, ocen iając ów „ sza cu n ek ”

dla sch izm a ty k ó w m u sim y zd aw ać so b ie sp ra w ę tak z ru sk iego p o ch od zen ia sam ego S tarow olsk iego, jak i z faktu, że to p o sza n o w a n ie b yło zgodne z zasadniczą lin ią p o lity czn ą k o n trreform acji.

(10)

cnoty, niż — na podstaw ie przyrodzonych przyw ilejów pochodzenia ro ­ dowego 26.

Jako ty po w y przedstaw iciel epoki przejściow ej Starow olski był szcze­ ry m i przekonanym zw olennikiem m oralnych i ideologicznych zasad ko n trrefo rm acji, k onserw atystą, którem u była obca ta k m yśl o jak im ­ kolw iek przew rocie politycznym czy społecznym, jak i głęboko n o w ato r­ ski klim at epoki Frycza M odrzewskiego i W olana, a także S kargi i W ar- szewickiego. Jednocześnie był o tw a rty i dalekow zroczny, mocno stał na gruncie k o n k retn ej rzeczyw istości historycznej i społecznej, jak a go ota­ czała. Było to być może następstw em trudności i rozgoryczeń, jak ie p rze­ żywał, zanim uzyskał, jako m łody człowiek pozbaw iony środków fin a n ­ sowych, w ysokie stanow isko kościelne. To osobiste dośw iadczenie społe­ czeństw a i św iata, w k tó ry m trzeb a walczyć, aby dać się poznać, odegrało zapew ne zasadniczą rolę w osiągnięciu dojrzałości i w ypraco w an iu sobie jasn ej opinii, k tóra leży u podstaw sukcesu Starow olskiego i znacznej części jego dzieł: opinii, że obok żołnierskiej virtu s w obronie ojczyzny i w ia ry decus literacki był środkiem n ajistotniejszym i najdogodniejszym do zdobycia uznania innych. W ram ach stan u szlacheckiego, stw ierdzał Starow olski w Eques Polonus (V enetiis 1628), równość w zajem na „ équi­

té s ”, niezależnie od ich urodzenia, pozostaw iała w yłącznie ich czynom

moc przynoszenia chw ały i godności. Poza ty m Starow olski zdaje się przypisyw ać zasługom literack im jeszcze większą w artość, jako że są z nim i zw iązane możliwości dostępu do sław y także dla tych, k tó rzy nie zaliczają się do w arstw uprzyw ilejow anych. Znakom ici m ów cy i pisarze byli sław ni, mówi on w H ekatontas (Venetiis 1627, s. 27), nie dzięki cno­ to m dziedzicznym czy pozycji społecznej, ale dzięki zaletom ich um ysłu i ich wiedzy. Na płaszczyźnie osobistej opinia ta m iała oczywiście służyć w ykazaniu, że zasługi literackie oraz cnoty m oralne i in te le k tu a ln e b a r­ dziej zdobią człowieka niż rodzinna tarcza herbow a. Szlachectw o nie jest tylko dziedziczne, tw ierd ził Starow olski (przeciw staw iając się w ty m punkcie ideologii szlachty reprezentow anej przez takie osoby, jak O rze­ chowski czy Górnicki) 27, ale trzeb a na nie zasłużyć postępkam i godnym i i chw alebnym i, spośród k tó ry ch te związane z litterae są nie m niej isto t­ n e od czynów obyw atelskich i żołnierskich 28.

Jeśli chodzi o naród, ta w ysoka opinia, jak ą m iał S tarow olski o dzia­ łalności pisarskiej, stanow i fund am en t obowiązku patriotycznego i oby­ w atelskiego, k tó ry prow adził go przez całe życie ku upow szechnieniu w śród cudzoziemców nowego w izerunku Polski w obronie jej przed n ie ­ słusznym i i stronniczym i oskarżeniam i. W ydaje się, iż je st to jed n a 26 Zob. H. P i ę t k a , P o g lą d y filo zofic zno-prciw ne S z y m o n a S ta r o w o l s k i e g o .

W arszaw a 1925, s. 157— 171. — S z y d ł o w s k i , op. cit., s. 32, 39.

27 Zob. J. T a z b i r , R e c h e r c h e s su r la consc ience nation ale en Polo gne au

X V I e t X V I I s. „A cta P o lo n ia e H isto rica ” t. 14 (1966), s. 18— 19.

(11)

z najw iększych zasług, jak ie m ożem y przypisać tem u autorow i; w łaśnie to, że św iadom ie i w y trw a le przez całe sw oje życie pracow ał, aby stw o­ rzyć now y w izeru n ek Polski, k tó ry korygow ałby zniekształcone i te n d e n ­ cy jn e wiadomości, jakie k rąż y ły na jej tem a t na Zachodzie.

Pom im o w szelkich swoich ograniczeń Starow olski m iał dokładne w y ­ czucie now ych w ym agań, k tó re jego czasy n ak ład ały n a zawodowego li­ te ra ta . Rozum iał, że Polska, aby odegrać m iędzynarodow ą rolę, do któ rej została pow ołana, w inna p rzedstaw ić swój w izerun ek już nie tylko jako n aro d u szlachetnego, heroicznego i rycerskiego, ani n a w e t nie tylko jego relig ijn ą w ersję — n aro d u w ybranego do obrony chrześcijaństw a. Za­ razem jed n ak Polska w inna udow odnić ponadto, że jest n arodem k u ltu ry i lite ra tu ry , społeczeństw em o w y rafin o w an y m guście arty sty c z n y m i rozw iniętych zaletach in te le k tu sw ych obyw ateli. T rudno powiedzieć, czy S tarow olskiem u były znane owe (zaiste m akiaw eliczne) rozw ażania Gonzagi (podówczas w służbie dw oru francuskiego), k tó ry p rzy okazji e lekcji H en ry k a W alezego na k róla P olski w skazyw ał, że J a n Zam oyski jako polski am basador uznaw ał dobro ojczyzny za w artość podstaw ow ą, dlatego też b yłoby krańcow o niebezpieczne, gdyby tak i n aró d ja k Polacy stał się jeszcze bardziej k u ltu ra ln y i w ykształcony, czego jed n ak on sam (tj. Gonzaga) życzył w szystkim in n y m n a ro d o m 29. Pozostaje faktem , że w 50 la t później, z pełną św iadom ością i uzasadnioną dum ą, m ały, ubogi szlachcic, k tó ry w szelkie sw oje nad zieje na zrobienie k a rie ry budow ał na zaletach w łasnego um ysłu, poświęcił swoje najlepsze siły w ykazaniu potom kom Piccolom iniego, ro zm aitym Gonzagom , Bodinom i Lansiusom , że Polska była sław na i godna szacunku w szystkich narodów nie ty lk o dzięki swoim zaletom obyw atelsk im i heroicznym , nie ty lk o dzięki pie-

tas, ale także — i przede w szystkim — dzięki literack iem u dziedzictw u,

jak ie jej synow ie p o trafili stw orzyć w okresie niew iele dłuższym niż stulecie.

Z am iar ów do tego stopnia zdom inow ał w szelką m yśl Starow olskiego i całą jego działalność, że jest w y raźn ie w idoczny także w dziełach pol­ skich, k tó ry c h cel o stateczny je st zawsze m oralistyczny. T rafnie w ska­ zał B ielak N abożeństw o żołnierskie S kargi i Prawego rycerza Starow ol­ skiego jako dw a dzieła o d bijające dw a różne m odele ku ltu ro w e, m imo że to drugie w iele zaw dzięcza p ierw szem u tak pod w zględem s tru k tu ry form alnej, ja k i treści: P ra w y ry cerz zw raca się już nie ogólnie do „żoł­ n ierz a ” , ale do szlachty, będącej ówcześnie, p rzy n a jm n ie j w pojęciu S ta ­ rowolskiego, depozytariuszem k u ltu ry i ogłady, a ty m sam ym klasą dzierżącą odpow iedzialność za losy naro d u, k tó ry posiadł już w szelkie dobra k u l t u r y 30. W cześniej w spom inaliśm y o wadze, ja k ą przy w iązy­

29 Zob. K o t , R z e c z p o s p o lit a P o ls k a w l i te r a tu r z e p o l i t y c z n e j Z ach odu , s. 26—28. 80 F. B i e l a k , Ź ró d ła i t e n d e n c j e „ P r a w e g o r y c e r z a ” S z y m o n a S t a r o w o l s k i e ­

go. W zbiorze: S tu d i a s t a r o p o ls k ie . K s i ę g a k u czci A l e k s a n d r a B riick n era , s. 551—

(12)

w ał Starow olski do zalet in telek tu także w spraw iedliw ym i „m oral­ n y m ” zarządzaniu krajem , albow iem na uznaniu w artości in te le k tu a l­ nych i m oralnych szlachty opiera się cały system społeczny pisarza.

Pełn iejszy w izerunek „Polonia culta” pojaw ia się, już w sposób oczy­ w isty, w dziełach łacińskich: H ekatontas, Polonia, De Claris oratoribus

Sa rm a tia e , M onum enta Sa rm atarum 31.

Znane są rozw ażania Starow olskiego zaw arte w przedm ow ie do d ru ­ giego w ydania H ekatontas (1627). M atka n a tu ra podzieliła ró w nom ier­ nie pom iędzy ludzi płom ień cnoty i pragnienie poznania; także nasz n a ­ ród, pom im o że żyje w surow ym północnym klim acie, nie jest już po­ grążony w m rokach niew iedzy, ale, oświecony przez to samo słońce, k tóre świeci dla innych, chlubi się obecnie niezliczonym i przykładam i cnót i w iekopom nych dzieł pozostaw ionych przez ludzi głębokiej w iedzy. N aw et jeżeli Starow olski nie w ahał się uciec do w y tarteg o argu m entu, usk arżając się na b rak pisarzy, którzy m ogliby w ysław iać dzieje ojczy­ ste, i na m rok, jaki w następstw ie tego fak tu okrył staroży tne czyny przodków , to jedn ak sens ogólny tej dedykacji różni się funkcjonalnie od toposu o brak u ludzi pióra, k tó ry byw a używ any w łaśnie w celu w skazania na istnienie już w Polsce w y tw o rn ej k u ltu ry . W ystępuje tu tak że zasadnicza różnica w zestaw ieniu z Reges, sancti, bellatores, scrip-

tores Poloni (Romae 1601) W arszewickiego, nie tylko z powodu objęto­

ści tego ostatniego dziełka, sprow adzonego w łaściw ie do listy nazw isk, ale także w sk u tek jasnego porządku hierarchicznego w ym ienionych zna­ kom itości, w śród k tó ry ch pisarze odesłani są na dwie ostatnie stroniczki i dobrani w edle k ry te rió w czysto u ty lita rn y ch . W spom ina się więc h i­ storiografów (i oni stanow ią tu większość), „publicystów ” lub osoby zw iązane z dw orem i h ierarch ią kościelną. To, co interesow ało W arsze­ wickiego, nie było z pewnością w izerunkiem k u ltu ry polskiej.

Biografie zaw arte w H ekatontas u w y d atn iają przede w szystkim dar w ym ow y, znajom ość sztuki oratorskiej, „venustas ас lepor” stylu, co jest n a tu ra ln e , gdy m ówi się o m ężach uczonych. Nie m a w ątpliw ości, że pochw ała w ym ow y w życiorysie P io tra Volsciusa rozw ija się w m yśl

81 N ie m a potrzeby zatrzym yw ać się dłużej nad genezą, źródłam i, w zoram i i og ra n iczen ia m i ty ch dzieł. Zostało to om ów ion e częściow o w p racach c y to w a ­ n y c h pow yżej: B i e l a k a (D ziałalność n a u k o w a S ta r o w o lsk ie g o ) i S z y d ł o w ­ s k i e g o (op. cit.), a poza tym w: J. S t a r n a w s k i , S z y m o n a S ta r o w o l s k i e g o

„ H e k a t o n ta s ” i p o c z ą t k i biblio grafii po ls kie j. „R oczniki H u m a n isty czn e” 1964, s. 133— 150. — H. D z i e c h c i ń s k a , B io g r a f is t y k a sta r o p o ls k a w la tach 1476—

1627. W rocław 1971, p assim . — F. B i e l a k , J. S t a r n a w s k i , w stęp w: Sz. S t a ­

r o w o l s k i , S e t n i k p i s a r z ó w p o ls k ic h [...]. P rzeło ży ł i k om en tarzem op atrzył

J. S t a r n a w s k i . K rak ów 1970. — A. P i s k a d ł o , w stęp w : Sz. S t a r o w o l ­ s k i , Polska, alb o O pisanie położ en ia K r ó l e s t w a Polskiego. Z język a ła ciń sk ieg o p rzełożył, w stęp em i k om en tarzam i opatrzył A. P i s k a d ł o . K rak ów 1976. — J. Ś l ą s k i , K o c h a n o w s k i u S z y m o n a S ta r o w o ls k ie g o i G iro la m a G hilin iego.

(13)

„pro domo sua”. S tarow olski tw ierdzi, że Dem ostenes, Cycero, Bembo, Hozjusz, O rzechow ski i Lipsius, rodzina M anuzzich, Polizino i M oreto, Sigonio i G órski są szanow ani i otoczeni w ieczną sław ą nie dzięki pia­ stow anym urzędom publicznym i kościelnym , nie dzięki urodzeniu, ale dzięki w ysokim zaletom um ysłu, dzięki eru d y c ji i sztuce o ratorskiej 32. Dziwi zapew ne, że jednocześnie z ta k zdecydow anym zajęciem stano­ w iska w spraw ie w artości p racy um ysłow ej S tarow olski p rzy ją ł w H e-

katontas sy stem klasyfikacji, k tó ry bierze pod uw agę nie tylko zalety

m oralne i relig ijn e, ale także splen d or pozycji społecznej, pełnionego urzęd u publicznego lub kościelnego. Zostało to być może spow odow ane przyczynam i op o rtu nisty czn ej n a tu ry bądź też było jed y n ie odbiciem ducha epoki, w k tó rej h iera rc h ia stanow iła zasadę rządzącą w każdej dziedzinie życia. J e st to jed n a z typ o w y ch sprzeczności w y stęp u jący ch u Starow olskiego. Pom im o ty ch w ah ań n a m ię tn a obrona sztuki w ym ow y je st nie ty lk o potw ierdzeniem obiegow ych zaleceń cyceronianizm u i a k ­ ceptacją d ojrzałej już skłonności do pełnej orn am en tó w reto ry k i baro ­ kow ej. J e s t ona także św iadectw em nowej h iera rc h ii w artości, k tó ra

littera e i zalety u m ysłu kładzie na rów ni z in n y m i w artościam i, a może

n aw et ponad nie. Także 4-stronicow y p an eg iry k dedykow any Zam oy­ skiem u nie m usiał być po d y k to w any zam iarem przypodchlebienia się pan u przez k lie n ta (Zam oyski zresztą zm arł w r. 1605), ale raczej — św iadom ością zasług, jak ie ten w ielki m ąż sta n u położył n a polu m ece­ n a tu arty sty czn ego . Starow olski m usiał sobie znakom icie zdawać sp ra ­ wę, że k u ltu ra literack a, rozpow szechnianie książek i szerzenie now ych idei w czasach, w k tó ry c h przyszło m u żyć, b y ły całkow icie zależne od względów m ecenasów . W śród słów k ry ty k i, k tó re kierow ał on do szlach­ ty, n ajb ard ziej gorzkie b y ły te m ów iące o trw o n ien iu ogrom nych bo­ gactw na luk sus i zbyteczne dobra zam iast popierania w artościow ej li­ te r a tu r y i pożytecznych książek 33. Nic więc dziw nego, że Zam oyski jest

82 S t a r o w o l s k i , H e k a t o n ta s , s. 27. Zob. też B i e l a k , D zia łaln ość n a u k o w a

S t a r o w o l s k i e g o , s. 265.

88 W S e t n i k u p i s a r z ó w p o ls k ic h (P r z e d m o w a do m e g o c z y t e ln i k a , s. 43) S ta ­ ro w o lsk i tw ierd zi, że jeśli to praw da, iż w śród ob cych lu d ó w je s te śm y ob iek tem lek cew a żen ia , to p ow ód tk w i n ie ty lk o w n iech ęci n aszych p rzod k ów do w y s ła ­ w ia n ia w ła sn y ch czyn ów , a le ró w n ież w fak cie, że tak w ie le cen n y ch przek azów „nie w y d o sta je {...] n ik t na św ia tło d zien n e [...], gd yż k ażd y z n aszych m a g n a tó w w o li w y d a w a ć p ien ią d ze na psy, k on ie, szaty, słu żb ę, w in a lu b p ach n id ła an iżeli na to, co m ogłob y im ię jego u trw a lić po w szy stk ie w ie k i i w sz y stk ie p o k o len ia ”. W sp ra w ie w sp o m n ia n ej w y ż e j n iech ęci d aw n y ch P o la k ó w do p isa n ia — S ta r o ­ w o lsk i p o słu g u je się raz jeszcze p ew n y m p op u larn ym sch em a tem , zap ew n iając, że p raojcow ie zn aczn ie bardziej k o ch a li się w czyn ach m ężn y ch i p rzy n o szą cy ch s ła ­ w ę n iż w sło w a ch słu żą cy ch do ich o p isy w a n ia (zob. B r o g i B e r c o f f : II R e g n o

d e g li S l a v i di M. O rbin i e la st o r io g r a ji a eu ro p e a d el C in qu ecen to, s. 133— 135; Il P r i b e v o e il R eg n o degli S l a v i di M. O rbin i, s. 142). U ży cie tego X V I-w ieczn eg o

(14)

dla Starow olskiego nie tylko e x em p lu m w alorów obyw atelskich i w oj­ skowych. To nie ty lko ,,defensor lib e rta tu m ”, ale także „defensor d e-

licie litte ra ru m ac litte ra to ru m ”, a ty m sam ym now y W ergiliusz i D e-

m ostenes, now y P la to n i A rystoteles.

P rz y ty m w szystkim nie m ożna jed n ak tw ierdzić, iż Starow olski za­ pom niał lub w yrzekł się owych w ojennych i obyw atelskich v ir tu te s , k tó re uczyniły Polskę w ielką, a szlachtę rycerską. Św iadczą o ty m bądź takie dzieła, jak Eques Polonus i Sarm atiae bellatores (Coloniae 1631), bądź k ry ty k a z pozycji m oralistycznych — np. w Polonii (Coloniae 1632) — luksusu i zepsucia obyczajów, k tó re uczyniły Polaków słab­ szym i i niezdolnym i do obrony przed naw ałą n ie p rz y ja c ió ł34. N adal bli­ ski, poprzez w ykształcenie i tem peram ent, heroicznem u duchow i ren e ­ sansu k o n ty n u u je pew ne jego w ątk i i tendencje: pogląd na sarm ackie pochodzenie, id en ty fik acja Polaków z W andalam i, nadal jeszcze in d y ­ w idualistyczna koncepcja historii, pew ien panegiryzm arty sty czn y , skłon­ ność raczej do reto ryczn ej zawiłości niż do k ry ty cznej precyzji, spro­ w adzanie każdej dziedziny działalności in telek tu aln ej, także te j, k tó rą dzisiaj nazw alibyśm y naukow ą, do eloquentia 35. To szczyt i ukoronow a­ nie w szechstronnych dążeń renesansu, ale także nowość dzięki p rzyw ią­ zaniu znaczenia do w artości k u ltu ra ln y c h i program ow em u zam iarow i stw orzenia dla E uropy pełnego w izerunku Polski, w k tórej w s z y s t ­ k i e bonae artes są u p raw ian e z jednakow ą sum iennością i jednako ­ w ym sukcesem . Tw ierdzi Starow olski:

S e d una c u m fi d e O r th o d o x a & Ъопагит l i t t e r a r u m stu d ia p r o p a g a r e , & illo r u m sa e c u l o r u m te n e b r a s d ensissim as, d i v e r s a r u m v i r t u t u m lu ce d is p e ll e r e su nt conati; ita, u t n o m e n ip s u m S a rm a tic u m , q u o d o lim d u r u m q u i d p i a m & a s p e r u m c u ltio r ib u s ingenüs son are v id e b a t u r , u n d e q u a q u a m g lo r io su m nunc, & p ra ecla ris fa cin o rib u s eo ru m il lu s tr e , a tq u e v e n e r a n d u m e x i s t â t 3β.

Synom Leona Sapiehy, k tó ry m jest zadedykow ana praca De claris

oratoribus Sarm atiae (Florentiis 1628), pisarz radzi, aby postępow ali oni

za przykładem ich przodków -m ów ców — tak, by: „Spartam v estra m or-

nare [...] amare bonum publicum , appetere honestatem , bonas artes pro-X V I-w ie c z n y c h h istoriografów fak t p ełn iejszego p ośw ięcen ia s ię w o jn ie n iż lite ­ ratu rze b y ł p ow od em do chw ały; dla autora H e k a t o n ta s w o jen n e p ra k ty k i p ra­ d ziad ów m ogły być w ich czasach, rzecz jasna, godne w szelk ieg o szacu n k u , a le ob ow iązk iem w sp ó łczesn y ch jest już n ie ty lk o dok on yw anie sła w e tn y c h czyn ów , lecz także, a p ow ied ziałab ym — przede w szystk im , m n o żen ie dokonań in te le k ­

tu aln ych i u p o w szech n ia n ie ich, jako że w szy scy w iedzą, iż P o lsk a je st k ra jem litera ck iej ogłady. Tak w ię c S tarow olsk i n ie n egu je przeszłości, a le p ra g n ie je d y ­ n ie w id zieć ją w b u d o w a n ą w now ą w izję dziejów .

84 S t a r o w o l s k i , P olska, alb o Opisanie p oło żenia K r ó l e s t w a P olskiego,

s 123.

85 Zob. B i e l a k , D zia łaln ość n a u k o w a Sta ro w o lsk ieg o , s. 264— 266, 269—270, ®* Sz. S t a r o w o l s k i , M o n u m e n ta S a r m a ta r u m . C racoviae 1655, к. A3. 323.

(15)

m overe, & his ipsis parare sibi im m o rta lita te ” 37. I jeszcze w cytow a­

nych już M on u m en tach (A d lectorem ) w yraża pewność, że „patrioti m ei

[...] u t M arti feroci, P alladem quoque doctam coniungere velint, qua copula pulchrior esse non p o test”. Je st to u rzeczyw istnienie najw yższe­

go ideału hum anistycznego geniuszu, indyw idualnego i narodow ego, k tó ­ ry poddaw any jest tw órczej próbie n a każdym polu ludzkiej działal­ ności, w polityce i na w ojnie, w lite ra tu rz e i w sztuce, w obyczajach i w ekonomii.

S yntezą tej całościowej koncepcji k u ltu ry narodow ej w jej rozm ai­ ty ch aspek tach je st Polonia. W ierne renesansow ej tra d y c ji w sw ojej s tru k tu rz e (opisem geograficznym p odejm uje klasyczny wzór, a w iadom o­ ściam i o organizacji ad m in istra c y jn ej, sądowej i polityczno-w ojskow ej — podstaw ow y schem at stosow any już przez K rom era i Gw agnina), dzieło to u trw a la także pew ne obiegowe pojęcia o c h arak terze Polaków, o ich poczuciu honoru i o gościnności, o ich rozrzutności i skłonności do n a ­ śladow ania tego w szystkiego, co cudzoziem skie 38.

W Polonii odbija się też jed n ak stanow isko zasadniczo różne od X V I- -wiecznego. R enesans znajdow ał w odw oływ aniu się do sarm ackich m i­ tów etnogen etyczn y ch i w przesadnym podkreślaniu jedności etniczno- -lingw istycznej Słow ian najsk u teczn iejszy sposób głoszenia chw ały he- roiczno-rycerskiej: id en ty fik u jąc się z w ielkim narodem słow iańskim , a ty m sam ym tak że z in n y m i ludam i, k tó re dzięki genealogii biblijnej lub klasycznej ze słow iańską rodziną b y ły spokrew nione, Polacy m ogli dołączyć do blasków w łasnej h isto rii rów nież blaski p rzynależne inny m Słowianom , a ponadto W andalom , S arm atom i t d . 39 W spom inając n aw et o sarm ackim pochodzeniu Polaków , Starow olski jed n ak św iadom ie — jak się w y d aje — u nika zagadnienia etnogenezy Słowian; um ysł ostroż­ ny z powodów oportun isty czn y ch , nie zawsze szczególnie b y stry , m usiał w jak iś sposób dostrzec niejasność i niebezpieczeństw o ty c h teorii. S ta ­ row olski m iał być może świadomość, że Polska nie potrzebow ała już przypisyw ać sobie n iejasn ej m itologii ,,ogólnosłow iańskiej”, genealogii biblijny ch czy klasycznych, osiągnąw szy ten poziom dojrzałości k u ltu ­ ra ln e j oraz politycznej, k tó ry pozw alał n a przynależność do Respublica

87 Sz. S t a r o w o l s k i , przed m ow a w: De Claris ora to rib u s S a rm a tia e . N a ­ leży zw rócić u w a g ę na to w e z w a n ie do sła w y , którą czło w ie k w y k szta łco n y zd o­ byw a dzięki sw o im dziełom n ie ty lk o d la dobra p ow szech n ego i dla k u ltu ry , a le także dla sieb ie sam ego. Jest to sta n o w isk o , jak się w y d a je, n o w e i dojrzalsze niż to, k tóre dom in ow ało w X V I w iek u . Zob. B i e ń k o w s k i , op. cit., passim .

88 Zob. P i s k a d ł o , ed. cit., s. 22— 24.

89 M am y tu do d ysp ozycji znane p race T. U l e w i c z a : Ś w i a d o m o ś ć s ł o w i a ń ­

ska Jana K o c h a n o w s k ie g o (K raków 1948) i S a r m a c ja (K raków 1950); z prac n o w ­

szych: H. B a r y c z , Z za ś c ia n k a na Parnas. K rak ów 1981, rozdz. 6; dla zagadnień o góln iejszych : B. O t w i n o w s k a , J ę z y k — n aród — k u lt u r a . W rocław 1974

(16)

literarum i do eu ropejskich m ocarstw dzięki istotnym i przez siebie w y­

tw orzonym w artościom . J a k się w ydaje, nie było to m ało, przede w szyst­ kim jeżeli zdam y sobie spraw ę, że świadomość potęgi Polski nie w szyst­ kich skłaniała do zachow ania w łaściw ej m iary; w ystarczy wspom nieć m egalom ańską przesadę i sarm ackie „zam knięcie się” wobec w szelkich przejaw ów k u ltu ry obcej inspirow ane ty m sam ym duchem p atrio ty cz­ n y m W ojciecha Dembołęckiego!

P orzucając te a b strak cy jn e schem aty, bardziej baczący na w spół­ czesną m u rzeczyw istość i czuły na jej w ym agania, Starow olski w ydaje się zdecydow any poświęcić w swojej Polonii więcej m iejsca inn ym za­ gadnieniom zw iązanym z życiem k raju . D aje on nie tylko inform acje geograficzne i topograficzne bardziej dokładne, ale rów nież k ieru je swe zainteresow ania ku stru k tu ro m społecznym i rozm aitym przejaw om ży­ cia gospodarczego: rolnictw u, hodowli bydła, w ykorzystaniu zasobów ko­ palnych. N aw et przy swoich pom yłkach i uogólnieniach prezentuje, w stosunku do trad y cy jn y ch schem atów z okresu odrodzenia, pełniejszą i dojrzalszą świadomość historyczną; być może, nie była m u zupełnie obca twórczość Bodina, a że znał dzieła Lipsiusa i na nich się wzorował, je s t rzeczą wiadom ą.

Jed nakże zasadniczą nowością, k tórą należałoby w ty m m iejscu pod­ kreślić, jest pojaw ienie się „Polonia docta”, i to nie tej poświęconej li­ te ra to m (których dotyczyły inne dzieła Starow olskiego), ale — p rzed­ staw iającej dzieła sztuki, a rc h ite k tu ry i budow nictw a. Długi i nieraz bardzo szczegółowy opis licznych budowli publicznych, m iast i ogrodów

„all’italiana”, kościołów, pałaców i bitych dróg, m iał stw orzyć (czego

słusznie spodziewał się Starow olski) w izerunek Polski w y kw intnej, ośrod­ ka sztuki i te c h n ik i40, w izerunek, k tó ry nie będzie w yglądał blado wo­ bec najśw ietn iejszy ch przykładów , jakim i były m odele klasyczny i w ło­ ski, tak renesansow y ja k i barokow y. N ależy podkreślić, że o ile m odel zachodni, a szczególnie włoski, nad al pozostaje dla polskiego a u to ra idea­ łem , to nie jest on teraz tra k to w a n y jako m odel doskonalszy i nieosią­ g alny w sensie absolutnym , ale jako pew na zasada już zasym ilow ana i przetw orzona, sam odzielnie w ypracow ana przez polską k u ltu rę. Św iad­ czy o tym gorące uczucie i troska, z jaką a u to r opisuje zabytki, ale rów ­ nież fakt, że potrafił on ocenić spraw iedliw ie w artość nie tylko sztuki now ej (późnorenesansowej i barokow ej), pow stałej pod w pływ em Włoch, nie tylko sły nn y Zamość, ale także w artość sztuki daw nej: gotyckich kościołów czy ratusza w T oruniu 41.

40 W arto raz jeszcze zesta w ić to z w yp ow ied ziam i K r o m e r a (op. cit., s. 86), który uznając, że w K rak ow ie istn ieje dosyć b u d ow li pu b liczn ych i p ryw atn ych god n ych ok reślen ia „ splendore a tq u e munitione", w a h a ł się jednak tw ierd zić, iż P o lsk a „U rb es m u n ita s a tq u e cultas non m u lta s h a b e t ”.

41 Zob. P i s k a d ł o , ed. cit., s. 49—51. Z ostała słu szn ie p od n iesion a przez

S z y d ł o w s k i e g o (op. cit., s. 76—77) sp raw a całk ow icie ren esan sow ej k on cep cji 2 — P a m ię t n ik L it e r a c k i 1987, z. 2

(17)

D um ny z tra d y c ji relig ijn y ch i słyn n ych gęsta, Starow olski w idział w tw o rzen iu i w upow szechnianiu k u ltu ry narodow ej ukoronow anie i ostateczne u rzeczyw istnienie chw ały sarm ackiej ojczyzny. U niw ersy­ te t K rakow ski by ł n a tu ra ln y m ośrodkiem pow staw ania i prom ieniow a­ nia tej chw ały. Od czasów Długosza nie było dzieła historycznego, któ re nie w spom niałoby o znaczeniu i zasługach tej najw ażniejszej uczelni polskiej 42. Praw dopodobnie jed n ak przed pow staniem dzieła Starow ol­ skiego nie u kazała się jej obrona i apoteoza ta k pełna i system atyczna. Pośw ięcił on U n iw ersy teto w i Jagielloń sk iem u oraz jego profesorom i uczniom nie tylko znaczną część swego zbioru życiorysów pisarzy i mówców, ale także dzieło napisane z zam iarem obrony A lm ae M atris przed atak am i jezu itó w — Laudatio A lm a e A cadem iae Cracoviensis (Cra- coviae 1639).

„P ochw ała” U n iw e rsy te tu nie u kazała się jako pierw sza, poprzedziła ją bow iem o ponad w iek w cześniejsza rozpraw a: De laudibus celeberri-

m ae Cracoviensis A cadem iae L eonarda Coxe’a (1518). M ożemy rów nież

uznać M ikołaja z Szadka ju ż w początkach w. XVI za p rek u rso ra tw órcy

H ekatontas i Laudatio. W yd aje się jednak, że nie m ożna do szczegółowej

p racy bibliofila i k o m en ta to ra (jej rękopiśm ienne ślady zn ajd u jem y w ko­ deksach i in k u n ab u ła ch U n iw ersy tetu Jagiellońskiego, k tó re Barycz pie­ czołowicie zgrom adził w okół nazw iska Szadka) przyw iązyw ać w sposób odpow iedzialny takiej wagi, aby „zdetronizow ać” i pozbawić znaczenia

„ m o n u m e n t u m ”, rozu m ian ego jako ow oc d ziałaln ości in telek tu a ln ej i a rtystyczn ej

człow ieka; k o n cep cja ta w id o czn a jest w całości d zieł S tarow olsk iego, a szcze­ g ó ln ie w P ie t a ti s Z a m o s c i a n a e M o n u m e n tu m , w y d a n y m w Z am ościu w 1637 roku. N a p ozy ty w n ą o cen ę u S ta ro w o lsk ieg o n iek tórych w y b itn y ch pisarzy p o lsk ieg o śred n io w iecza zw ra ca ł n a to m ia st u w a g ę Z a b ł o c k i (op. cit., s. 29— 30). W zw iązku z toczącym się od p aru set la t sporem na tem a t p rzełom ow ości p olsk iego ren esan su w stosu n k u do śred n io w iecza czy też k o n ty n u a cji w epoce odrodzenia dzied zictw a w ie k ó w p op rzednich — au tor ten jest raczej sk ło n n y dostrzec w k u ltu rze p o l­ sk ieg o ren esan su , a w ięc ta k że u S ta ro w o lsk ieg o , św ia d ectw a p rzed łu żen ia trad ycji śred n io w ieczn ej. J est to p rob lem w y ją tk o w o trudny, a jed n o cześn ie w a żn y dla p op raw n ej o cen y k u ltu r y X V II-w ie c z n e j w P o lsce, ja k też w in n y ch krajach eu ro ­ p ejsk ich . Czy p o szu k iw a n ia d o k u m en tó w a rch iw a ln y ch i n a jsta rszy ch te k stó w przez szk ołę eru d y cy jn ą w h isto rio g ra fii w X V II w . n ie p ocią g a ły za sobą jed n ocześn ie now ego sp ojrzen ia na śred n io w iecze — p ozo sta je to k w e stią jeszcze w y m a g a ją cą gru n to w n y ch badań. W yp ow ied zi S ta ro w o lsk ieg o m o g ły b y b yć w te d y p rzykładem n o w ej, dojrzalszej ocen y epoki, ju ż od chodzącej od o p tym izm u ren esan sow ego, dum nego p oczu cia w ła sn ej w y ż sz o śc i i doskonałości.

42 Zob. H. B a r y c z : H is t o r ia U n i w e r s y t e t u J a g ie llo ń s k ie g o w epoce h u m a ­

n iz m u . K rak ów 1938; B ib lio g ra fia . W: S z l a k a m i d z i e j o p i s a r s t w a staropols kie go.

W rocław 1981. P ra w d ę p o w ied zia w szy , d om in u jąca n eg a ty w n a ocena d zieł S ta ro ­ w o lsk ieg o w y sta w io n a przez H . B a r y c z a (R o z w ó j n a u k i w P olsce w dobie o d ­

rodzen ia . W zbiorze: O d r o d z e n i e w Polsce. T. 2, cz. 1, s. 130— 131; D zieło liter a ck ie Jana B ro żk a . „ P am iętn ik L ite r a c k i” 1954, z. 1, s. 78 n.) w y d a je się zb yt su row a.

(18)

dzieło Starow olskiego 43. Poszukiw ania biobibliograficzne Szadka pozostały w kategoriach zam ierzeń i planów, jeśli chcem y — szczęśliwych, ale po­ zbaw ionych konsekw encji ta k z p u n k tu widzenia praktycznego, jak i z p u n k tu w idzenia rozw oju ideowego lite ra tu ry oraz narodu. Byłoby tru d n o sprow adzić do tej samej funkcji i tej samej w artości dzieło S ta ro ­ wolskiego, które system aty zu je i odsłania pełne dziedzictwo narodow e, oraz serię not pozostałych w rękopisie i sięgających początków w. XVI, kiedy to zaledwie rozkw itająca lite ra tu ra polska ukazała p arę płatków o bladych kolorach, a w iele jeszcze zam kniętych pąków. Laudatio S taro ­ wolskiego, jak i wcześniejsza H ekatontas składają się na p rogram do jrza­ ły i świadomy, są w yrazem woli upow szechnienia w śród w szystkich lu ­ dów cyw ilizow anych nowego i pełnego w izerunku narodu. Starow olski spoglądał na U niw ersy tet i na jego funkcję w sposób bardziej otw arty , niż czynili to jego poprzednicy. N aw et przy całym swoim m oralizm ie jego dzieło było sw ym ch arak terem odm ienne od „inw entarza sądowe­ go” czy „hagiograficznego”, do czego są podobne liczne n o tatk i Szadka 44, by już nie mówić o trącących skąpstw em uw agach Bielskiego, który, jak to wyżej wspom niano, opłakiw ał pieniądze w ydaw ane na kształcenie sy­ nów szlacheckich za granicą.

W H ekatontas jak i w Laudatio Starow olski przypom ina Frycza Mo­ drzew skiego, szczególnie zaś — księgę O szkole z jego dzieła O popra­

w ie R zeczypospolitej. Jednakże i w porów naniu z jej auto rem — w y­

bitną postacią X V I-w iecznej Polski, Starow olski przedstaw ia wyższy poziom rozw oju świadomości literackiej w „narodzie” polskim . Frycz zdaje się jeszcze w alczyć o tw orzenie praw dziw ej i głębokiej wiedzy, o form ułow anie w iarygodnych system ów m yślow ych, k tó ry ch pow stanie przyniosłoby zasłużoną chw ałę ich tw órcom , a k tó re były b y także (i przede w szystkim ) gw arancją pom yślności i spraw iedliw ości w za­ rządzaniu dobrem publicznym , życiem społecznym i sferą religii. Tak więc, obok kategorii osobistej sławy, jaką osiąga człowiek dzięki zasłu­ gom literackim , z n ajd u je także swoje potw ierdzenie „k ategoria”, by tak rzec, społeczna i u ty lita rn a świadomości literackiej. Tak pisze np. Mo­ drzew ski:

Skądżeby b o w iem K ościół m iał otrzym ać n aukę Boga n ieśm ierteln ego, ja k ­ żeby m ia ły się rządzić społeczeń stw a ludzkie, gdyby w szk ołach n ie b y w a li lu d zie, którzy by m ogli przekazyw ać in n ym drogi i sposoby n a jlep szy ch sztuk i nauk, praw i nabożeństw ? 45

Słowa renesansow ego polem isty brzm ią w gruncie rzeczy ja k apel do w spólnoty literack iej jeszcze in fieri, k tóra dopiero tera z sta ra się

43 B a r y c z , S z l a k a m i d z i e jo p i s a r s t w a staropols kie go, s. 140— 155, a szczególn ie s. 151— 152.

44 Np. n oty na tem at M iechow ity, S. Z aborow skiego i J. Ł ask iego p rzytoczone przez B a r y c z a (S z l a k a m i d z i e jo p i s a r s t w a staropols kie go, s. 151, 154— 155).

45 A. F r y c z M o d r z e w s k i , D zieła w s z y s t k i e . T. 1 : O p o p r a w i e R z e c z y p o ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

obiektywnej rzeczywistości (faktów, procesów), 2) nie dają dostępu do cudzych myśli czy świadomości, co więcej, 3) pojęcia obiektywnej rzeczywistości, pozajęzykowej

rodzaj światła obserwujemy np. w obrazach Danae, w scenach Zwiastowania, Wnie- bowzięcia, Wniebowstąpienia, Przemienienia Pańskiego, Zesłania Ducha Świętego, ukazania się

zadań zaproszona jest również rodzina, by mogła rozmawiać z innymi chrześcijanami, najpierw na płaszczyźnie lokalnej, to znaczy w para- fii czy diecezji, a następnie rodzina

(Czy właśnie to zjawisko zostało nazwane potem przez L. Festingera, w 1957, dysonansem poznawczym, czy też coś trochę innego? — sprawa może wydawać się otwarta). 430-432)

Zapoznajemy się z artykułami spożywczymi

Jeżeli napisałem tyle o tym zjeździe, to dlatego, że oprócz mnie przysłuchiwało się obradom jeszcze trzech późniejszych członków „Samsary”: znany mi jeszcze z liceum

Numer czasopisma kończy artykuł poświęcony problematyce przeciwdzia- łania bezczynności sejmiku województwa w zakresie uznania instalacji za regionalną instalację

Но когда имущим классам вследствие сопротив­ ления молодежи не удалось ликвидировать забастовку, эндеция для вида вклю ­ чается в