Giovanna Brogi Bercoff
"Polonia culta" : Szymon Starowolski
i nowy wizerunek narodu
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 78/2, 3-22
P a m ię tn ik L it e r a c k i L X X V III, 1987, z. 2 P L IS S N 0031-0514
G IO V A N N A BROGI BERCOFF
„POLONIA CULTA”
SZYM O N STA R O W O LSK I I NOW Y W IZERU NEK N AR O D U
[...] u t M a r ti feroci, P a ll a d e m d o c ta m coniu ngere velin t. .[Sz. S tarow olsk i, M o n u m e n ta S a r m a ta r u m . C racoviae 1655,
A d le ctorem ]
Jeżeli w śród czynników , k tó re określają tożsamość narodow ą danego społeczeństw a i proces jej k ry stalizacji (albo też są jego konsekw encją), świadomość w spólnej przeszłości (gęsta) i wspólnego przeznaczenia (albo m isji), p raw a i zw yczajów (mores), przynależność do pewnego obszaru geograficzno-państw ow ego oraz język są powszechnie uznane jako pod staw ow e, to tw orzenie dorobku artystycznego i literackiego (littera e), k tó ry byłb y w yrazem w szystkich aspektów życia narodow ego, może być uw ażane za zwieńczenie owego procesu dojrzew ania i porządkow ania elem entów k o n sty tu ty w ny ch , za ową scalającą siłę, k tó ra prow adzi ku „tożsam ości” narodow ej tego społeczeństw a 1.
Do znaków, k tó re w sposób bardziej oczyw isty świadczą o istnieniu świadom ości narodow ej już okrzepłej i jednoznacznie pojm ow anej, trzeba, jak się w ydaje, zaliczyć także pragnienie określonej w spólno ty etnicznej, językow ej i państw ow ej, aby dać się poznać inny m człon kom rodziny ludzkiej i zostać przez nich uznanym . Chodzi więc o po tw ierdzenie przez in n ych w łasnej tożsamości i szczególnej roli odgryw a nej w h is to r ii2. Dać się poznać oznacza rów nież „opowiadać o sobie 1 Zob. B. O t w i n o w s k a , J ę z y k ja k o w y r a z k s z ta łt o w a n ia się ś w ia d o m o ś c i
n a r o d o w e j. W zbiorze: P r o b l e m y l i te r a tu r y sta ropols kie j. S eria 1. W rocław 1972,
s. 180; o n iek tórych ogóln ych problem ach łączących się z p ojęciem to żsa m o ści n a rod ow ej — s. 163— 165, 206— 207. W zw iązku z "tym zagad n ien iem p o d sta w o w y p o zostaje nadal artyk u ł S. K o t a Ś w ia d o m o ś ć n a r o d o w a w Polsce w X V — X V I I w i e
k u („K w artalnik H isto ry cz n y ” 1938, s. 15—33).
2 Jak słu szn ie zauw ażono, u żadnego lu d u zm ian y i u m a cn ia n ie się św ia d o m ości narodow ej n ie m ogą przebiegać w oderw aniu od rozm aitych „ b y tó w ” ję z y k ow ych , p a ń stw o w y ch , relig ijn y ch czy p raw nych, k tóre go otaczają. Zob. A . B o r s t ,
D e r T u r m b a u v o n Babel. G esch ich te der M ein u n gen ü b er U r s p r u n g u n d L e b e n d e r S p r a c h e n u n d V ö lk e r . C yt. za: O t w i n o w s k a , op. cit., s. 175.
sam y m ”, i to w łaśnie jest jed n y m ze znaków w yró żniający ch daną k u l tu rę 3. O pow iadając o sobie sam ym społeczeństw o zyskuje świadomość samego siebie i jednocześnie p rzek azuje in n ym w łasny, tw orzony przez siebie w izerunek.
- Rola, do któ rej odegrania w m iędzynarodow ej wspólnocie zostało po w ołane nowe polskie państw o fo rm u jące się w okół d y n astii jagielloń skiej, przejaw ia się w litera tu rz e , a szczególnie w historiografii, w zależ ności od potrzeb y odparcia bądź to p re te n sji „latin sangue g en tile ” (po chodzącej z Piccolom iniego), k tó ra stale podkreślała w łasną wyższość i w łasną przew agę k u ltu ra ln ą nad w szystkim i nationes znanego wówczas św iata, bądź też roszczeń in ny ch ludów. P rzy k ład am i m ogą być i teoria h istoryk a tak poważnego ja k K ran tz, k tó ry id en ty fik u jąc W andalów -Po- laków z G erm anam i spowodow ał oburzenie nie m niej poważnego i k r y tycznego K r o m e r a 4, i n ieu m iark o w an y zachw yt heroiczno-m itologiczny Sarnickiego czy Bielskiego.
Drogi, któ ry m i przyszło potw ierdzenie godności nowego naro du w o bec pozostałych, ta k łacińskich jak i b arb arzy ńskich, były rozm aite. Tzw. w alka o język by ła w yrazem dojrzałości lin g w istyczno -kulturo w ej osiąg niętej przez naró d oraz ten d en cji nie ty le do w yelim inow ania łaciny, ile raczej do w pro w ad zen ia do zespołu w artości, jakie o k reślają k u ltu rę narodu, także języ ka „rodzim ego”, k tó ry staje się środkiem w yrazu już nie ty lk o m ów ionym , ale też „pisany m ”, a ty m sam ym i „ lite ra ck im ” 5. Również w pism ach Starow olskiego jed n y m z podstaw ow ych leitm o ti- vów było p odkreślanie przy d atn o ści słow nictw a i form języka ludowego
(lingua vulga ris) do realizacji ogółu n orm re to ry k i i poetyki, a więc ty m
sam ym i jego rów norzędności z łaciną 6. Nie pociągało to jed n a k za sobą, 8 P o słu g u jem y się tu ta j ja sn y m i szc z ę śliw y m zw rotem B. K ü r b i s (La P o
lonia e i Polacch i nel Q u a ttr o c e n to : l’e r e d i t à del M e d io e v o . W zbiorze: Italia, V e nezia e P olo nia f r a M e d i o e v o e d e t a m o d e r n a . F iren ze 1980, s. 182).
4 Zob. G. В r o g i В e г с o f f : Il P r i b e v o e il R eg n o degli S l a v i di M. O rbini. „R icerche s la v istic h e ” t. 21/23 (1975/1976), s. 140; II R egn o de gli S l a v i di M. O rb in i
e la s t o r io g r a fia e u r o p e a del C in q u ecen to . Jw ., t. 24/26 (1977/1979), s. 145.
5 N a ten tem a t d y sp o n u je m y n a stęp u ją cy m i b adaniam i: I. M a m c z a r z , A l -
cuni a s p e t t i della ą u e s t io n e d e lla lingua in Polo nia nel C in qu ecen to. W zbiorze: S tu d i su lla q u e stio n e della li n g u a p res so gli S lavi. R om a 1972 (zw łaszcza s. 280—
283, gd zie cytow an a p o d sta w o w a b ib liografia). — R. P i с с h i o, I n t r o d u c ti o n à u n e
étu d e c o m p a r é e de la q u e s tio n d e la la n g u e ch e z les S la v e s . W: É tu d e s litté r a ir e s sl a v o -r o m a n e s . F iren ze 1978, s. 189— 191. — H. G o l d b f a t t , The L a n g u a g e Q u e stio n a n d th e E m e r g e n c e of S l a v i c N ation al L a n gu ages. W zbiorze: The E m e rg e n c e of N ational Languages. R aven n a 1984, s. 147— 149. — M. R. M a y e n o w a, A s p e c t s of th e Language Q u e s ti o n in P o la n d f r o m th e M i d d le of th e X V c. to th e T h ir d D ecade of the X I X c. W zbiorze: A s p e c t s of th e S la v i c L a n g u a g e Question. T. 2.
N ew H aven 1984, s. 337— 376. — B. O t w i n o w s k a , L a F o r m a t io n d e la th éor ie
de la la ngue nationale p olo naise à la R en aissan ce. „Studi U r b in a ti” t. 57 (1984),
s. 103— 122.
z drugiej strony, dogm atycznego i upartego przekonania o jego wyższo ści w zestaw ieniu z uczonym językiem m iędzynarodow ym ; m ówi się ra czej o świadomości różnej fun k cji obydwóch języków zależnie od celu danego dzieła oraz od założonych odbiorców, do k tóry ch jest ono kiero w ane. W skazuje na to użytek, jaki czyni z łaciny i z polskiego sam Starow olski w swoich różnorodnych i licznych pismach.
Podstaw ow ą rolę w afirm acji w łasnej godności narodow ej i w tw o rzeniu własnego w izerunku, k tó ry X V I-w ieczna Polska chciała p rzed sta wić innym , odegrały opis i pochw ała m inionych dokonań. S tarożytne dzieje naszego ludu, tw ierd zili historycy i polemiści, pozostały u k ry te w pom roce w ieków z powodu braku pisarzy, któ rzy by je uw iecznili. D latego też jest patrio ty czn ym obowiązkiem w spółczesnych zapełnić tę lukę ukazując chw alebną przeszłość w łasnego narodu. W tej re k o n stru k cji postępow ano zasadniczo dw iem a drogam i, któ re w yw odziły się z jed nej zasady (czysto średniow iecznej zresztą), a m ianowicie z genealogii. Obie też prow adziły do utożsam iania się z rozm aitym i plem ionam i. Ge nealogia biblijna u w ierzy teln iała n aród jako m ający swój udział w dzie dzictw ie w ielkich p atriarchów , a ty m sam ym w historii objaw ionej; ge nealogia klasyczna, grecka (jak u Orzechowskiego) lub łacińska (jak np. w legendzie o Palem onie i rzym skim pochodzeniu książąt litew skich), u w ierzy teln iała now y n aród jako następcę ludów — fun d ato rów k u ltu ry zachodniej, której Europa hum anistyczna czuła się bezpośrednią spad kobierczynią i k o n ty n u ato rk ą. Inna droga wiodła poprzez id enty fikację słow iańskich ludów now ożytnych z rozm aitym i uczestnikam i ,,V ö lk e r
w a n d eru n g en ” i stopniowego rozpadu cesarstw a rzym skiego (Sarm aci
i Scytowie, W andalow ie i Goci, M arkom anow ie i Aw arow ie), przez po czucie nie tylko równości, ale w ręcz przew agi owych ludów now ych nad staroży tny m i, jako spraw ców upadku najpotężniejszych im periów w h i sto rii (zwłaszcza im perium A leksandra M acedońskiego oraz im perium rzym skiego). Dopiero niedaw no podniesiony został problem znaczenia, ja kie m iały, szczególnie w w. XV II, te dwa ty p y legend (jedna — o po chodzeniu rzym skim , drug a — zw iązana ze w spom nieniem w alk b a rb a rzyńców przeciw ko Rzymowi) ta k w życiu k u ltu ra ln y m i politycznym pań stw a polskiego, jak i w ideologii szlachty i w rozw oju jej tra d y c ji h e ra ld y c z n e j7.
W izerunek siebie sam ej, jak i XV I-w ieczna P olsk a-S arm acja ofiaro 1627, s. 75) — w y k a za ł, że język ow i ojczystem u n ie b rakow ało „v e n u sta s ас le p o r ”, czym to ch ełp ili się ci, co m ieli się za „c u l t u r i o r e s i w in n ym m iejscu (De Claris
o ra to rib u s S a r m a ti a e . F lo ren tiis 1628, P raefatio ad le c t o r e m i s. 20): „lingua n ostra m a t e r n a [...] o m n ia t a m P o e ta r u m q u a m O ra to r u m (a w ięc ta k w poezji, jak i w
prozie) p r a e o s p ta & o r n a m e n ta a d m i t t i t ”.
7 Zob. I. L e w a n d o w s k i , R z y m s k a i r z y m s k o - s a r m a c k a genealo gia r o d ó w
s z la ch eck ich w n ie k t ó r y c h h erb a r za ch staropols kic h. W zbiorze: Ś w ia d o m o ś ć h is to r y c z n a P o la k ó w . Łódź 1981, s. 229— 230, 245 oraz (o m icie P alem on a) 246—247.
w yw ała „nie-Słow ianom ”, b y ł zasadniczo: heroiczn o-m ilitarny , ry cerski i epicki. Nie brakow ało, rzecz jasna, ten d en cji do naśladow ania odm ien nego m odelu kulturow ego, związanego z m item o śródziem nom orskim pochodzeniu L echitów , k tó ry rozw ijał się rów nolegle z m item sarm ackim ; w ykazując sw oje pochodzenie bałkańskie, a dokładniej: greckie, Polacy przedstaw iali się nie tylko jako lud n ieu jarzm io n y i m iłu jący wolność, ale tak że z n a tu r y n aw y k ły do grzeczności i k u ltu ra ln y c h obyczajów, kochający n au k i i sztuki. P o d k reślał z dum ą Orzechow ski, iż dzięki p ra com M arcina K ro m era oraz in n y ch uczonych pisarzy i poetów Polska dowiodła, że je s t k raje m ludzi w ykształconych i cyw ilizow anych, n a ro dem godnym p a rtn e rstw a z in n y m i narodam i, że nie jest to ju ż ziem ia barbarzyńców , ale now a G recja i now a Italia 8. W niew iele dziesięcioleci później G w agnin snuł pochw ałę u m iejętności językow ych Polaków , a przede w szystkim ich bezbłędnego posługiw ania się na co dzień łaci ną 9. Ju ż w iek w cześniej F ilip K allim ach poświęcił niek tó re ze sw ych najp ięk n iejszy ch stro n ic zachw ytom n ad uczonością, w ytw ornością sty lu i sztuką o rato rsk ą J a n a Długosza i Zbigniew a Oleśnickiego (może nie było sp raw ą przy p ad k u, że to w łaśnie W łoch podkreślał zalety ty c h osobi stości zw iązane z litterae, a nie z gęsta) 10. M otyw hum anitas i eru d y cji Polaków , w zm ianki o fu n d ac ji A lm ae M atris C racoviensis i w ysokim w niej poziomie nauczania są częste w polskiej historiografii; m ożna tu przytoczyć p rzy k ład Sarnickiego, k tó ry w ychw ala „singularis eru d itio ” Z y gm u nta S tarego i m atem aty k ó w z U n iw ersy tetu K rakow skiego n .
Znacząca je st jed n a k w ątpliw ość tow arzysząca K rom erow i p rzy z aj m ow aniu stanow iska w spraw ie polskiej świadomości literack iej: jeżeli z jed n ej stro n y nie zapom inał on nig d y o w ynoszeniu uczoności i zalet in te le k tu a ln y c h w ielu sw oich rodaków , łatw ości, z jaką P o lacy przysw a jali sobie języki obce, ich gotowości do przyjm ow ania n ajlep szy ch owo ców z drzew a k u ltu ry in n y ch ludów ; jeżeli przyznaw ał, iż A kadem ia K rakow ska cieszy się nie m niejszą sław ą niż akadem ie P a ry ża i P ragi, to jed n a k nie w ah ał się stw ierdzić, że k u ltu ra polska staw ia w swoim rozw oju dopiero pierw sze kroki, że Polacy są często zdolniejsi do im ita cji niż do tw orzenia, że skłonni są raczej do oddaw ania się uciechom życia niż do pośw ięcenia się tw a rd y m rygorom studiów . Surow o także
8 S. O r z e c h o w s k i , O r a ti o in f u n e r e S ig i s m u n d i Regi. V en etiis 1548, к. 16v— 17. Zob. ta k że O t w i n o w s k a , J ę z y k ja k o w y r a z k s z t a ł t o w a n i a się ś w i a
d o m o ś c i n a r o d o w e j, s. 178— 179; tam też c y to w a n e p ozostałe przyk ład y. — T. B i e ń
k o w s k i , Rola p i s a r z a i l i t e r a t u r y w ś w i e t l e w y p o w i e d z i X V I i X V I I w i e k u . W zbiorze: P r o b l e m y l i t e r a t u r y s t a r o p o ls k ie j , seria 1, s. 233.
9 A. G w a g n i n , S a r m a ti a e E u ro p e a e d escrip tio. W zbiorze: J. P i s t o r i u s ,
Polo nicae his to riae corpus. Т. 1. B a silea e 1582, s. 382.
10 Zob. G. B r o g i B e r c o f f , S to r ia e re t o r ic a n ella sto rio g r a fia u m a n i s t ic a
di F ilippo C allim aco. W zbiorze: Italia, V e n e z ia e P olo n ia f r a M e d i o e v o ed e t à m o d e r n a , s. 433—435.
oceniał język ojczysty, k tó ry byłby „neque ta m copiosa [...] quam aliae,
neque scriptu lectuque facilis” 12. Typow y dla ciasnych horyzontów i n ie
dojrzałości n iek tó ry ch przedstaw icieli polskiej szlachty XVI w. jest nie pokój Joachim a Bielskiego, k tó ry narzekając na u padek in sty tu cji szkol ny ch przeznaczonych do kształcenia m łodzieży stw ierdzał w praw dzie, że „jest fu n d am en t jed en Rzeczypospolitej [...] m iejsce mieć tak ie [tj. U n iw ersy tet K rakow ski] do ćwiczenia ludzi m łodych”, lecz w y jaśniał tę swoją uw agę zapew nieniem , że gdyby w Polsce była większa liczba szkół, to w ydaw ano by m niej pieniędzy na w ysyłanie m łodych za g ra nicę! 13
Pom im o ty ch w szystkich w ątpliw ości i sprzeczności jest rzeczą pew ną, że szybki rozwój polskiego piśm iennictw a w drugiej połowie XVI w. sprzyjał k ry stalizacji poglądu, iż wielkość narodu nie m ierzy się je d y nie m iarą jego w ojennych czy pokojow ych czynów, chw ałą dynastii, sta rożytnością pochodzenia, s tru k tu rą państw ow o-polityczną, ale także m iarą jego k u ltu ry literackiej. Jeśli jest praw dą, że w zakresie poezji św iado mość swoistej w artości darów A polla była łatw iej i, by tak powiedzieć, bardziej spontanicznie przyjm ow ana (w ystarczy wspom nieć, jakie zna czenie m iała poezja dla Kochanowskiego), to jednak rola prozy jest d łu żej i uporczyw iej pojm ow ana „ in stru m e n ta ln ie ”, jako podporządkow ana celom politycznym , relig ijn y m i p atrio ty czn ym 14. L ite ra tu ra była w p ra w dzie rozdaw czynią sław y, ale nie ty le ze w zględu na piszący podm iot (pisarza), ile dzięki opisyw anem u przedm iotow i (jak bohater, naród, w y d arzenie h isto ry c z n e )15. Tym , co czyniło ojczyznę sław ną, nie była w gruncie rzeczy lite ra tu ra (przynajm niej nie ta pisana prozą, k tórą się tu zajm ujem y), ale czyny, o k tó ry ch ona opowiadała.
12 M. K r o m e r , Polonia, ks. I. W zbiorze: P i s t o r i u s , op. cit., s. 85— 90. 18 M. B i e l s k i , K r o n i k a pols ka. W: Zb ió r d zi e jo p i s ó w pols kic h. T. 1. W ar sza w a 1764, s. 243. N ie m iałam n iestety dostępu do w yd an ia k ra k o w sk ieg o z 1597 ro ku. W K r o n ic e w s z y t k i e g o ś w i a t a (w yd. 3. K raków 1564) M arcin B i e l s k i w sp o m ina w p raw d zie założenie A k ad em ii K rak ow sk iej w 1364 r. i jej dalszą rozbudow ę z w o li Ja d w ig i i Jagiełły, a le n ie znajdujem y tam jak ich k o lw iek u w ag o p ożytk u p ły n ą cy m z tak ow ej in sty tu c ji (zob. k. 376v, 383, 387 w cy to w a n y m w yd an iu ). Tak w ię c ta dostrzeżona przez nas obserw acja m oże być chyba p rzyp isan a J o ach im ow i B ielsk iem u i dobrze od zw iercied la jego „sarm ack ie” n a sta w ien ie. Z ap ew n e n ie bez znaczenia pozostaje rów n ież fakt, że Joachim m ilczy o uczon ych n iem ieck ich i czeskich, k tórych w ed łu g M arcina B ielsk iego (k. 383), Jad w iga m iałab y w ezw ać, ab y n au czali w k rak ow sk im „C ollegiu m ”.
14 Ta ten d ecja została już św iadom ie ukazana przez K r o m e r a z w ła ściw ą m u p rzen ik liw ą otw artością. P isa ł on o P olakach (op. cit., s. 89— 90); „in precio esse
lin g u a ru m , elo ą u e n tia e , h u m a n i ta t is q u e studia, c u p id e ea qu o q u e n o s t r a te s a m p l e x i su nt, s e d a d u s u m с i υ i l e m & v u l g a r e m m a g i s q u a m a d g l o r i a m ”.
N ie brakuje nam zn ak om itych m ężów , konkluduje dziejopis, m oże n a w et bardziej p o d ziw ia n y ch przez cu d zoziem ców n iż przez sw oich, ale n ie tu m iejsce, aby ich w y licza ć.
Także z tego p u n k tu w idzenia jed n ak dostrzec m ożna w XV I w. doj rzew anie odm iennego poglądu, bardziej w yrafinow anego literacko, na twórczość pisarzy i ich ro lę w życiu n aro d u i człowieka. N ależy przypo m nieć, że nie tylk o przy czy n y ideologiczne, ale także w zględy form alne, m ianow icie — w ykw in tno ść sty lu i w yszukana szata cyceroniańska, za decydow ały o szerszym rezonansie, jak i uzyskało dzieło K ro m era w po rów nan iu z A n n a les Długosza 16. P rzy p o m n ijm y rów nież, że w edług Mi kołaja Reja w łaśnie lite ra tu ra narodow a, w język u narodow ym , przynosi sław ę k r a jo w i17. To now e spojrzenie na znaczenie lite ra tu ry i jej tw ó r ców rozkw ita w pisarstw ie m ężnego w ojaka przem ienionego w dokład nego i dobrze poinform ow anego historiografa; poprzez m rok zapożyczo n y ch z C ycerona loci com m unes i sen tencji m o raln ych (na tem a t d yd ak ty czn y ch w alorów historii i jej roli pobudzającej do cnotliw ych czynów) zaczyna torow ać sobie drogę m yśl, że m ąż zacny zdobyw a sławę dla ojczyzny i siebie samego ,,z m ężnych i ry cersk ich dzielności albo n a u k u c z c i w y c h ” oraz że jest godzien sław y ten, kto sta je się pożyteczny ojczyźnie na polu b itw y lu b ro ztro p ny m zarządzaniem spraw am i publicz nym i, lecz że ,,nie m niejszego pochw alenia są godni ci, k tó rzy onych oboich [tj. ry ce rz y i senatorów ] sław ne postępki pism em swoim w iecz ności i nieśm iertelności p o d a ją ” 18. W su k u rs tem u poczuciu słusznej d u my, k tó rej pisarz m a praw o doznaw ać z powodu swoich dzieł, przychodzi c y ta t z B ib lii: „B yłbym , jako b y ch nie był, z żyw ota przeniesiony do gro b u ” (Hiob 10, 19). C y tat te n służy do poparcia obserw acji, po w ielekroć pow tarzanej przez S tryjkow skiego, że bohaterow ie i lu d y pozostaliby „jak niem e zw ierzęta bez sław y i p am ięci”, jeżeliby ich czyny nie zostały złożone w sk arb cu h istorii. R ozpoznajem y więc także w ty m passusie, przede w szystkim w św ietle biblijnego cy tatu , a k t uśw iadom ienia sobie przez pisarza i jego lud fa k tu swojego istnienia jako w spólnoty ludzkiej i narodow ej, k tó ra m ówi (i dlatego przeciw staw iana je st niem ym zw ie rzętom ) i nade w szystko — k tó ra p i s z e , przekazując pam ięć i rea li zując w ten sposób, dzięki ek sp resji literack iej, ak t św iadom ej egzy stencji.
T ak więc o bserw ujem y, poprzez w ypow iedzi autoró w (do ty ch m ożna by dorzucić z pew nością jeszcze inne), zm ianę jakościow ą w roz
16 H. B a r y c z , D w i e s y n t e z y d z i e j ó w n a r o d o w y c h p r z e d s ą d e m po to m n o śc i. „P am iętnik L ite r a c k i” X L III, 1952, z. 1/2.
17 Zob. B i e ń k o w s k i , op. cit., s. 240.
18 M. S t r y j k o w s k i , P r z e d m o w a . W: K r o n i k a pols k a , z m o d z k a i w s z y s t k i e j
Rusi. K ró lew iec 1582. N ied a w n o zw rócon o u w a g ę na p od ob ień stw o istn ieją ce w e
dług Stryjkow skiego' m ięd zy h istorią i poezją oraz na fakt, że d ziejop isarstw o za p ew n ia p iszącem u sła w ę i n ie śm ie r te ln o ść w p am ięci lu d zk iej tak sam o jak i p o e zja. Zob. J. R a d z i s z e w s k a , M a c i e j S t r y j k o w s k i , h i s t o r y k - p o e t a e p o k i o d r o d z e
nia. K a to w ice 1978, s. 129— 130. Zob. też S. Z a b ł o c k i , O d p r e r e n e s a n s u do O ś w i e cenia. W arszaw a 1976, s. 118.
w oju świadomości Polaków w stosunku do ich w łasnej lite ra tu ry , także tej pisanej prozą. F unkcja piśm iennictw a nie polega już w yłącz nie na tym , aby czynić ojczyznę sław ną poprzez opow iadanie i w ysła w ianie jej dziejów, ale także na tym , aby uczynić sław ną osobę pisarza i jako tak iem u pozwolić m u zająć m iejsce w tym zespole dóbr i cech, k tó re czynią znakom itym lud i jego państw o.
To przeobrażenie, k tó re odw raca skalę w artości uznaw aną przez spo łeczeństwo, a więc zm ienia jego w izerunek przekazyw any poza granice państw ow e i geograficzne, łączy się z jego dojrzew aniem w pierw szej połowie X V II w. i zn ajd u je w yraz w dziele literacko-encyklopedycznym Starow olskiego. Postać prow okująca dyskusje, nieraz dw uznaczna i w y m ykająca się ocenie — nie m iał on już owej optym istycznej śmiałości uczonych litera tó w i polem istów złotego w ieku ani nie zdobył jeszcze tego up o ru i k ry tycznej przenikliw ości, k tó re uczyniły w ielkim i X V II- -w iecznych erudytów , poszukiw aczy p raw dy w przekazie suchych faktów historycznych lub w ku rzu archiw ów : Ma bilionów, Baroniów , Lućiciów i Balbinich; w ielkich n aw et wówczas, gdy ich działalność naukow a była zależna od stanow iska ideowego, nie zawsze przecież wolnego od prze sądów 19. Ponadto w łaśnie, w b rew ty m erudytom , któ ry ch nazyw a po gardliw ie „filologam i”, m łody Starow olski opowiada się zdecydow anie po stronie historiografii jednocześnie po cycerońsku krasom ów czej i po tacytow sku m oralistycznej, m ającej za cel stw orzenie galerii exem plôw, p am iętn y ch dicta et fa cta , ku duchow em u zbudow aniu i um ocnieniu pa trio ty zm u c z y te ln ik ó w 20. C y tu je on n aw et Lipsiusa, ale p rzejm u je od niego poglądy o ch arak terze w łaśnie m oralistycznym , nie starając się do ciec najb ard ziej trw ały c h i przenikliw ych cech m yśli tego wielkiego filologa i h u m an isty 21.
Na pow staniu dwuznaczności i niejasności w pojm ow aniu dzieł S ta row olskiego i na ich ocenie kry ty czn ej zaw ażył z pewnością dychotom icz- n y podział jego utw orów na napisane po polsku, a więc skierow ane do polskiej publiczności, oraz napisane po łacinie i skierow ane do publicz ności m iędzynarodow ej. A u to r głęboko k ry ty c z n y wobec w ypaczeń i n ie spraw iedliw ości istniejących w społeczeństw ie swoich czasów, nie kw e stionow ał nigdy w artości jego stru k tu r, n aw et w spraw ie chłopów, k tó ry c h bronił w k ategoriach czysto m o ra ln y c h 22. W pogardzie dla pracy 19 W zw iązk u z tym zob. G. В r o g i B e r c o f f , L ’H istoriograph ie cro a te au
X V I I s.: d e l ’opus o r a t o r iu m à la recher ch e docu m en ta ir e. W zbiorze: Baro cco in Ita lia e пег p a e si s l a v i del Sud. F iren ze 1983, s. 93— 105.
20 Sz. S t a r o w o l s k i , P enu his to ricum . V en etiis 1620, s. 31— 32.
21 Zob. K. K o l b u s z e w s k i , P o g lą d y p o li ty c z n e S ta r o w o ls k ie g o . W zbiorze:
S tu d i a sta ro p o ls k ie. K s ię g a k u czci A le k s a n d r a B rücknera. K rak ów 1928, s. 522 n.
22 Zob. S. K o t , R z e c z p o s p o lit a P olska w li te r a tu r z e p o l i t y c z n e j Z achodu. K ra k ó w 1919, s. 107 n. — F. B i e l a k , Działalność n a u k o w a S ta r o w o l s k i e g o . „Studia i M ateriały z D ziejó w N a u k i P o lsk ie j” t. 5 (1957), z. 1, p assim . N iek tórzy bad acze,
fizycznej, w niem ożności zrozum ienia roli h a n d lu i m ieszczaństw a, w zgodzie na rozw ijający się k o n trre fo rm a c y jn y a n ty s e m ity z m 23 u ja w n iają się ciem ne stro n y osobowości S taro wolskiego, k tó re jed n ak nie po w in n y przyćm iew ać jego zalet; cechuje go szczere i głęboko ludzkie zainteresow anie losem b iednych i ciem iężonych (naw et w bu n tach ko zackich w idział on konsekw encję „w ielkiej desp eracji”, do któ rej dopro w adzono „nieb o żęta” 24) oraz bezw arunkow e poparcie dla wolności w y znania. W arto podkreślić, że dla Starow olskiego konieczność to leran cji relig ijn ej była m otyw ow ana p rzyczynam i n a tu ry m oralnej i duchow ej („praw dziw a w ia ra ” — tw ierd zi on — nie może być narzucona siłą, ale jed y n ie poprzez Boską ilum inację), a nie chłodną analizą „racji s ta n u ” (aby zagw arantow ać zgodę w śród szlachty), ja k to było w w yp adku O pa lińskiego 25. A kceptacja podziału społeczeństw a na klasy i ról im pow ie rzon ych (szlachta — przez n a tu rę pow ołana do rządzenia, i przez n a tu rę pow ołani do posłuszeństw a — chłopi), m im o że oparta ju ż nie na tom i- stycznej teorii opatrznościow ej, ale na praw ie n a tu ra ln y m , nie może nie stanow ić przy k reg o zg rzy tu dla współczesnego czytelnika, n aw et jeżeli zdaje on sobie spraw ę, że tak ie w łaśnie poglądy dom inow ały w tej epoce i że S tarow olski nie jest an i jedy n ym , an i n ajw iększym z „grzeszników ” . N ależy raczej zapisać na korzyść tego a u to ra (nie były m u zapew ne obce w p ły w y platońskiego in te le k tu a lizm u etycznego), że przyznaw ał szlach cie „praw o ” stania n a czele k ra ju i decydow ania o losie in n ych raczej na podstaw ie przeko n ania o jej rzekom ej wyższości in te le k tu a ln e j, k tó ra m iałaby ją doprow adzić do poznania w artości m o ralny ch i up raw iania m . in. P. S z y d ł o w s k i (M i ę d z y r e n e s a n s e m a k o n tr r e f o r m a c ją . P o g lą d y fi l o
z o f ic zn e S z y m o n a S ta r o w o l s k i e g o . K rak ów 1978, s. 36— 48) ch cieli w id zieć znaczną
różn icę p om ięd zy d ziełam i S ta ro w o lsk ieg o p isa n y m i przed i po p rzy jęciu przezeń ś w ię c e ń (1640), su g eru ją c, w. ty m d rugim ok resie, e w o lu c ję filo z o fii sp ołeczn ej w k ieru n k u bardziej szty w n eg o ryg o ry zm u m oraln ego i k on trreform istyczn ego. J e d n ak że w rozdziale 3 sw o jej p racy ten że S zy d ło w sk i pok azu je w y ra źn ie, jak g łę boko S ta ro w o lsk i zw ią za n y b y ł ze sp u ścizn ą ren esan su , jak p ozostają zasadniczo n iezm ien n e, w e w sz y stk ic h k o le jn y c h pracach, d o m in u jące k ieru n k i jego ideologii. W yd aje się poza ty m n ie do p rzy jęcia p o stęp o w a n ie tego badaczâ, gd y stara się on w y tłu m a c z y ć w sz y stk ie w o jn y i spory r elig ijn e w y łą c z n ie p rzy czy n a m i czysto p o lity czn y m i i sp o łeczn y m i, w y k lu c z a ją c z góry ja k iek o lw iek w p ły w y id eo lo g icz- n o -relig ijn e.
23 M inęło półtora w ie k u od ch w ili, gd y u zarania p olsk iego h u m an izm u F ilip p o B uonaccorsi bronił sp o łeczn o ści ży d o w sk iej K rakow a, podnosząc jej p o d sta w o w e zn aczen ie w rozw oju gospodarki.
24 Zob. Sz. S t a r o w o l s k i , R o b a k su m n ie n ia złego c z ł o w i e k a . Cyt. za: B i e l a k , op. cit., s. 237.
25 Zob. K o t , R z e c z p o s p o l i t a P o ls k a w l i te r a tu r z e p o l i t y c z n e j Zachodu, s. 109— 110. W sp raw ie poszan ow an ia, ja k ie o k a zy w a ł S ta ro w o lsk i sch izm atyk om „ritu
g r a e c a n ic i”, zob. B i e l a k , op. cit., s. 236. R zecz jasna, ocen iając ów „ sza cu n ek ”
dla sch izm a ty k ó w m u sim y zd aw ać so b ie sp ra w ę tak z ru sk iego p o ch od zen ia sam ego S tarow olsk iego, jak i z faktu, że to p o sza n o w a n ie b yło zgodne z zasadniczą lin ią p o lity czn ą k o n trreform acji.
cnoty, niż — na podstaw ie przyrodzonych przyw ilejów pochodzenia ro dowego 26.
Jako ty po w y przedstaw iciel epoki przejściow ej Starow olski był szcze ry m i przekonanym zw olennikiem m oralnych i ideologicznych zasad ko n trrefo rm acji, k onserw atystą, którem u była obca ta k m yśl o jak im kolw iek przew rocie politycznym czy społecznym, jak i głęboko n o w ato r ski klim at epoki Frycza M odrzewskiego i W olana, a także S kargi i W ar- szewickiego. Jednocześnie był o tw a rty i dalekow zroczny, mocno stał na gruncie k o n k retn ej rzeczyw istości historycznej i społecznej, jak a go ota czała. Było to być może następstw em trudności i rozgoryczeń, jak ie p rze żywał, zanim uzyskał, jako m łody człowiek pozbaw iony środków fin a n sowych, w ysokie stanow isko kościelne. To osobiste dośw iadczenie społe czeństw a i św iata, w k tó ry m trzeb a walczyć, aby dać się poznać, odegrało zapew ne zasadniczą rolę w osiągnięciu dojrzałości i w ypraco w an iu sobie jasn ej opinii, k tóra leży u podstaw sukcesu Starow olskiego i znacznej części jego dzieł: opinii, że obok żołnierskiej virtu s w obronie ojczyzny i w ia ry decus literacki był środkiem n ajistotniejszym i najdogodniejszym do zdobycia uznania innych. W ram ach stan u szlacheckiego, stw ierdzał Starow olski w Eques Polonus (V enetiis 1628), równość w zajem na „ équi
té s ”, niezależnie od ich urodzenia, pozostaw iała w yłącznie ich czynom
moc przynoszenia chw ały i godności. Poza ty m Starow olski zdaje się przypisyw ać zasługom literack im jeszcze większą w artość, jako że są z nim i zw iązane możliwości dostępu do sław y także dla tych, k tó rzy nie zaliczają się do w arstw uprzyw ilejow anych. Znakom ici m ów cy i pisarze byli sław ni, mówi on w H ekatontas (Venetiis 1627, s. 27), nie dzięki cno to m dziedzicznym czy pozycji społecznej, ale dzięki zaletom ich um ysłu i ich wiedzy. Na płaszczyźnie osobistej opinia ta m iała oczywiście służyć w ykazaniu, że zasługi literackie oraz cnoty m oralne i in te le k tu a ln e b a r dziej zdobią człowieka niż rodzinna tarcza herbow a. Szlachectw o nie jest tylko dziedziczne, tw ierd ził Starow olski (przeciw staw iając się w ty m punkcie ideologii szlachty reprezentow anej przez takie osoby, jak O rze chowski czy Górnicki) 27, ale trzeb a na nie zasłużyć postępkam i godnym i i chw alebnym i, spośród k tó ry ch te związane z litterae są nie m niej isto t n e od czynów obyw atelskich i żołnierskich 28.
Jeśli chodzi o naród, ta w ysoka opinia, jak ą m iał S tarow olski o dzia łalności pisarskiej, stanow i fund am en t obowiązku patriotycznego i oby w atelskiego, k tó ry prow adził go przez całe życie ku upow szechnieniu w śród cudzoziemców nowego w izerunku Polski w obronie jej przed n ie słusznym i i stronniczym i oskarżeniam i. W ydaje się, iż je st to jed n a 26 Zob. H. P i ę t k a , P o g lą d y filo zofic zno-prciw ne S z y m o n a S ta r o w o l s k i e g o .
W arszaw a 1925, s. 157— 171. — S z y d ł o w s k i , op. cit., s. 32, 39.
27 Zob. J. T a z b i r , R e c h e r c h e s su r la consc ience nation ale en Polo gne au
X V I e t X V I I s. „A cta P o lo n ia e H isto rica ” t. 14 (1966), s. 18— 19.
z najw iększych zasług, jak ie m ożem y przypisać tem u autorow i; w łaśnie to, że św iadom ie i w y trw a le przez całe sw oje życie pracow ał, aby stw o rzyć now y w izeru n ek Polski, k tó ry korygow ałby zniekształcone i te n d e n cy jn e wiadomości, jakie k rąż y ły na jej tem a t na Zachodzie.
Pom im o w szelkich swoich ograniczeń Starow olski m iał dokładne w y czucie now ych w ym agań, k tó re jego czasy n ak ład ały n a zawodowego li te ra ta . Rozum iał, że Polska, aby odegrać m iędzynarodow ą rolę, do któ rej została pow ołana, w inna p rzedstaw ić swój w izerun ek już nie tylko jako n aro d u szlachetnego, heroicznego i rycerskiego, ani n a w e t nie tylko jego relig ijn ą w ersję — n aro d u w ybranego do obrony chrześcijaństw a. Za razem jed n ak Polska w inna udow odnić ponadto, że jest n arodem k u ltu ry i lite ra tu ry , społeczeństw em o w y rafin o w an y m guście arty sty c z n y m i rozw iniętych zaletach in te le k tu sw ych obyw ateli. T rudno powiedzieć, czy S tarow olskiem u były znane owe (zaiste m akiaw eliczne) rozw ażania Gonzagi (podówczas w służbie dw oru francuskiego), k tó ry p rzy okazji e lekcji H en ry k a W alezego na k róla P olski w skazyw ał, że J a n Zam oyski jako polski am basador uznaw ał dobro ojczyzny za w artość podstaw ow ą, dlatego też b yłoby krańcow o niebezpieczne, gdyby tak i n aró d ja k Polacy stał się jeszcze bardziej k u ltu ra ln y i w ykształcony, czego jed n ak on sam (tj. Gonzaga) życzył w szystkim in n y m n a ro d o m 29. Pozostaje faktem , że w 50 la t później, z pełną św iadom ością i uzasadnioną dum ą, m ały, ubogi szlachcic, k tó ry w szelkie sw oje nad zieje na zrobienie k a rie ry budow ał na zaletach w łasnego um ysłu, poświęcił swoje najlepsze siły w ykazaniu potom kom Piccolom iniego, ro zm aitym Gonzagom , Bodinom i Lansiusom , że Polska była sław na i godna szacunku w szystkich narodów nie ty lk o dzięki swoim zaletom obyw atelsk im i heroicznym , nie ty lk o dzięki pie-
tas, ale także — i przede w szystkim — dzięki literack iem u dziedzictw u,
jak ie jej synow ie p o trafili stw orzyć w okresie niew iele dłuższym niż stulecie.
Z am iar ów do tego stopnia zdom inow ał w szelką m yśl Starow olskiego i całą jego działalność, że jest w y raźn ie w idoczny także w dziełach pol skich, k tó ry c h cel o stateczny je st zawsze m oralistyczny. T rafnie w ska zał B ielak N abożeństw o żołnierskie S kargi i Prawego rycerza Starow ol skiego jako dw a dzieła o d bijające dw a różne m odele ku ltu ro w e, m imo że to drugie w iele zaw dzięcza p ierw szem u tak pod w zględem s tru k tu ry form alnej, ja k i treści: P ra w y ry cerz zw raca się już nie ogólnie do „żoł n ierz a ” , ale do szlachty, będącej ówcześnie, p rzy n a jm n ie j w pojęciu S ta rowolskiego, depozytariuszem k u ltu ry i ogłady, a ty m sam ym klasą dzierżącą odpow iedzialność za losy naro d u, k tó ry posiadł już w szelkie dobra k u l t u r y 30. W cześniej w spom inaliśm y o wadze, ja k ą przy w iązy
29 Zob. K o t , R z e c z p o s p o lit a P o ls k a w l i te r a tu r z e p o l i t y c z n e j Z ach odu , s. 26—28. 80 F. B i e l a k , Ź ró d ła i t e n d e n c j e „ P r a w e g o r y c e r z a ” S z y m o n a S t a r o w o l s k i e
go. W zbiorze: S tu d i a s t a r o p o ls k ie . K s i ę g a k u czci A l e k s a n d r a B riick n era , s. 551—
w ał Starow olski do zalet in telek tu także w spraw iedliw ym i „m oral n y m ” zarządzaniu krajem , albow iem na uznaniu w artości in te le k tu a l nych i m oralnych szlachty opiera się cały system społeczny pisarza.
Pełn iejszy w izerunek „Polonia culta” pojaw ia się, już w sposób oczy w isty, w dziełach łacińskich: H ekatontas, Polonia, De Claris oratoribus
Sa rm a tia e , M onum enta Sa rm atarum 31.
Znane są rozw ażania Starow olskiego zaw arte w przedm ow ie do d ru giego w ydania H ekatontas (1627). M atka n a tu ra podzieliła ró w nom ier nie pom iędzy ludzi płom ień cnoty i pragnienie poznania; także nasz n a ród, pom im o że żyje w surow ym północnym klim acie, nie jest już po grążony w m rokach niew iedzy, ale, oświecony przez to samo słońce, k tóre świeci dla innych, chlubi się obecnie niezliczonym i przykładam i cnót i w iekopom nych dzieł pozostaw ionych przez ludzi głębokiej w iedzy. N aw et jeżeli Starow olski nie w ahał się uciec do w y tarteg o argu m entu, usk arżając się na b rak pisarzy, którzy m ogliby w ysław iać dzieje ojczy ste, i na m rok, jaki w następstw ie tego fak tu okrył staroży tne czyny przodków , to jedn ak sens ogólny tej dedykacji różni się funkcjonalnie od toposu o brak u ludzi pióra, k tó ry byw a używ any w łaśnie w celu w skazania na istnienie już w Polsce w y tw o rn ej k u ltu ry . W ystępuje tu tak że zasadnicza różnica w zestaw ieniu z Reges, sancti, bellatores, scrip-
tores Poloni (Romae 1601) W arszewickiego, nie tylko z powodu objęto
ści tego ostatniego dziełka, sprow adzonego w łaściw ie do listy nazw isk, ale także w sk u tek jasnego porządku hierarchicznego w ym ienionych zna kom itości, w śród k tó ry ch pisarze odesłani są na dwie ostatnie stroniczki i dobrani w edle k ry te rió w czysto u ty lita rn y ch . W spom ina się więc h i storiografów (i oni stanow ią tu większość), „publicystów ” lub osoby zw iązane z dw orem i h ierarch ią kościelną. To, co interesow ało W arsze wickiego, nie było z pewnością w izerunkiem k u ltu ry polskiej.
Biografie zaw arte w H ekatontas u w y d atn iają przede w szystkim dar w ym ow y, znajom ość sztuki oratorskiej, „venustas ас lepor” stylu, co jest n a tu ra ln e , gdy m ówi się o m ężach uczonych. Nie m a w ątpliw ości, że pochw ała w ym ow y w życiorysie P io tra Volsciusa rozw ija się w m yśl
81 N ie m a potrzeby zatrzym yw ać się dłużej nad genezą, źródłam i, w zoram i i og ra n iczen ia m i ty ch dzieł. Zostało to om ów ion e częściow o w p racach c y to w a n y c h pow yżej: B i e l a k a (D ziałalność n a u k o w a S ta r o w o lsk ie g o ) i S z y d ł o w s k i e g o (op. cit.), a poza tym w: J. S t a r n a w s k i , S z y m o n a S ta r o w o l s k i e g o
„ H e k a t o n ta s ” i p o c z ą t k i biblio grafii po ls kie j. „R oczniki H u m a n isty czn e” 1964, s. 133— 150. — H. D z i e c h c i ń s k a , B io g r a f is t y k a sta r o p o ls k a w la tach 1476—
1627. W rocław 1971, p assim . — F. B i e l a k , J. S t a r n a w s k i , w stęp w: Sz. S t a
r o w o l s k i , S e t n i k p i s a r z ó w p o ls k ic h [...]. P rzeło ży ł i k om en tarzem op atrzył
J. S t a r n a w s k i . K rak ów 1970. — A. P i s k a d ł o , w stęp w : Sz. S t a r o w o l s k i , Polska, alb o O pisanie położ en ia K r ó l e s t w a Polskiego. Z język a ła ciń sk ieg o p rzełożył, w stęp em i k om en tarzam i opatrzył A. P i s k a d ł o . K rak ów 1976. — J. Ś l ą s k i , K o c h a n o w s k i u S z y m o n a S ta r o w o ls k ie g o i G iro la m a G hilin iego.
„pro domo sua”. S tarow olski tw ierdzi, że Dem ostenes, Cycero, Bembo, Hozjusz, O rzechow ski i Lipsius, rodzina M anuzzich, Polizino i M oreto, Sigonio i G órski są szanow ani i otoczeni w ieczną sław ą nie dzięki pia stow anym urzędom publicznym i kościelnym , nie dzięki urodzeniu, ale dzięki w ysokim zaletom um ysłu, dzięki eru d y c ji i sztuce o ratorskiej 32. Dziwi zapew ne, że jednocześnie z ta k zdecydow anym zajęciem stano w iska w spraw ie w artości p racy um ysłow ej S tarow olski p rzy ją ł w H e-
katontas sy stem klasyfikacji, k tó ry bierze pod uw agę nie tylko zalety
m oralne i relig ijn e, ale także splen d or pozycji społecznej, pełnionego urzęd u publicznego lub kościelnego. Zostało to być może spow odow ane przyczynam i op o rtu nisty czn ej n a tu ry bądź też było jed y n ie odbiciem ducha epoki, w k tó rej h iera rc h ia stanow iła zasadę rządzącą w każdej dziedzinie życia. J e st to jed n a z typ o w y ch sprzeczności w y stęp u jący ch u Starow olskiego. Pom im o ty ch w ah ań n a m ię tn a obrona sztuki w ym ow y je st nie ty lk o potw ierdzeniem obiegow ych zaleceń cyceronianizm u i a k ceptacją d ojrzałej już skłonności do pełnej orn am en tó w reto ry k i baro kow ej. J e s t ona także św iadectw em nowej h iera rc h ii w artości, k tó ra
littera e i zalety u m ysłu kładzie na rów ni z in n y m i w artościam i, a może
n aw et ponad nie. Także 4-stronicow y p an eg iry k dedykow any Zam oy skiem u nie m usiał być po d y k to w any zam iarem przypodchlebienia się pan u przez k lie n ta (Zam oyski zresztą zm arł w r. 1605), ale raczej — św iadom ością zasług, jak ie ten w ielki m ąż sta n u położył n a polu m ece n a tu arty sty czn ego . Starow olski m usiał sobie znakom icie zdawać sp ra wę, że k u ltu ra literack a, rozpow szechnianie książek i szerzenie now ych idei w czasach, w k tó ry c h przyszło m u żyć, b y ły całkow icie zależne od względów m ecenasów . W śród słów k ry ty k i, k tó re kierow ał on do szlach ty, n ajb ard ziej gorzkie b y ły te m ów iące o trw o n ien iu ogrom nych bo gactw na luk sus i zbyteczne dobra zam iast popierania w artościow ej li te r a tu r y i pożytecznych książek 33. Nic więc dziw nego, że Zam oyski jest
82 S t a r o w o l s k i , H e k a t o n ta s , s. 27. Zob. też B i e l a k , D zia łaln ość n a u k o w a
S t a r o w o l s k i e g o , s. 265.
88 W S e t n i k u p i s a r z ó w p o ls k ic h (P r z e d m o w a do m e g o c z y t e ln i k a , s. 43) S ta ro w o lsk i tw ierd zi, że jeśli to praw da, iż w śród ob cych lu d ó w je s te śm y ob iek tem lek cew a żen ia , to p ow ód tk w i n ie ty lk o w n iech ęci n aszych p rzod k ów do w y s ła w ia n ia w ła sn y ch czyn ów , a le ró w n ież w fak cie, że tak w ie le cen n y ch przek azów „nie w y d o sta je {...] n ik t na św ia tło d zien n e [...], gd yż k ażd y z n aszych m a g n a tó w w o li w y d a w a ć p ien ią d ze na psy, k on ie, szaty, słu żb ę, w in a lu b p ach n id ła an iżeli na to, co m ogłob y im ię jego u trw a lić po w szy stk ie w ie k i i w sz y stk ie p o k o len ia ”. W sp ra w ie w sp o m n ia n ej w y ż e j n iech ęci d aw n y ch P o la k ó w do p isa n ia — S ta r o w o lsk i p o słu g u je się raz jeszcze p ew n y m p op u larn ym sch em a tem , zap ew n iając, że p raojcow ie zn aczn ie bardziej k o ch a li się w czyn ach m ężn y ch i p rzy n o szą cy ch s ła w ę n iż w sło w a ch słu żą cy ch do ich o p isy w a n ia (zob. B r o g i B e r c o f f : II R e g n o
d e g li S l a v i di M. O rbin i e la st o r io g r a ji a eu ro p e a d el C in qu ecen to, s. 133— 135; Il P r i b e v o e il R eg n o degli S l a v i di M. O rbin i, s. 142). U ży cie tego X V I-w ieczn eg o
dla Starow olskiego nie tylko e x em p lu m w alorów obyw atelskich i w oj skowych. To nie ty lko ,,defensor lib e rta tu m ”, ale także „defensor d e-
licie litte ra ru m ac litte ra to ru m ”, a ty m sam ym now y W ergiliusz i D e-
m ostenes, now y P la to n i A rystoteles.
P rz y ty m w szystkim nie m ożna jed n ak tw ierdzić, iż Starow olski za pom niał lub w yrzekł się owych w ojennych i obyw atelskich v ir tu te s , k tó re uczyniły Polskę w ielką, a szlachtę rycerską. Św iadczą o ty m bądź takie dzieła, jak Eques Polonus i Sarm atiae bellatores (Coloniae 1631), bądź k ry ty k a z pozycji m oralistycznych — np. w Polonii (Coloniae 1632) — luksusu i zepsucia obyczajów, k tó re uczyniły Polaków słab szym i i niezdolnym i do obrony przed naw ałą n ie p rz y ja c ió ł34. N adal bli ski, poprzez w ykształcenie i tem peram ent, heroicznem u duchow i ren e sansu k o n ty n u u je pew ne jego w ątk i i tendencje: pogląd na sarm ackie pochodzenie, id en ty fik acja Polaków z W andalam i, nadal jeszcze in d y w idualistyczna koncepcja historii, pew ien panegiryzm arty sty czn y , skłon ność raczej do reto ryczn ej zawiłości niż do k ry ty cznej precyzji, spro w adzanie każdej dziedziny działalności in telek tu aln ej, także te j, k tó rą dzisiaj nazw alibyśm y naukow ą, do eloquentia 35. To szczyt i ukoronow a nie w szechstronnych dążeń renesansu, ale także nowość dzięki p rzyw ią zaniu znaczenia do w artości k u ltu ra ln y c h i program ow em u zam iarow i stw orzenia dla E uropy pełnego w izerunku Polski, w k tórej w s z y s t k i e bonae artes są u p raw ian e z jednakow ą sum iennością i jednako w ym sukcesem . Tw ierdzi Starow olski:
S e d una c u m fi d e O r th o d o x a & Ъопагит l i t t e r a r u m stu d ia p r o p a g a r e , & illo r u m sa e c u l o r u m te n e b r a s d ensissim as, d i v e r s a r u m v i r t u t u m lu ce d is p e ll e r e su nt conati; ita, u t n o m e n ip s u m S a rm a tic u m , q u o d o lim d u r u m q u i d p i a m & a s p e r u m c u ltio r ib u s ingenüs son are v id e b a t u r , u n d e q u a q u a m g lo r io su m nunc, & p ra ecla ris fa cin o rib u s eo ru m il lu s tr e , a tq u e v e n e r a n d u m e x i s t â t 3β.
Synom Leona Sapiehy, k tó ry m jest zadedykow ana praca De claris
oratoribus Sarm atiae (Florentiis 1628), pisarz radzi, aby postępow ali oni
za przykładem ich przodków -m ów ców — tak, by: „Spartam v estra m or-
nare [...] amare bonum publicum , appetere honestatem , bonas artes pro-X V I-w ie c z n y c h h istoriografów fak t p ełn iejszego p ośw ięcen ia s ię w o jn ie n iż lite ratu rze b y ł p ow od em do chw ały; dla autora H e k a t o n ta s w o jen n e p ra k ty k i p ra d ziad ów m ogły być w ich czasach, rzecz jasna, godne w szelk ieg o szacu n k u , a le ob ow iązk iem w sp ó łczesn y ch jest już n ie ty lk o dok on yw anie sła w e tn y c h czyn ów , lecz także, a p ow ied ziałab ym — przede w szystk im , m n o żen ie dokonań in te le k
tu aln ych i u p o w szech n ia n ie ich, jako że w szy scy w iedzą, iż P o lsk a je st k ra jem litera ck iej ogłady. Tak w ię c S tarow olsk i n ie n egu je przeszłości, a le p ra g n ie je d y n ie w id zieć ją w b u d o w a n ą w now ą w izję dziejów .
84 S t a r o w o l s k i , P olska, alb o Opisanie p oło żenia K r ó l e s t w a P olskiego,
s 123.
85 Zob. B i e l a k , D zia łaln ość n a u k o w a Sta ro w o lsk ieg o , s. 264— 266, 269—270, ®* Sz. S t a r o w o l s k i , M o n u m e n ta S a r m a ta r u m . C racoviae 1655, к. A3. 323.
m overe, & his ipsis parare sibi im m o rta lita te ” 37. I jeszcze w cytow a
nych już M on u m en tach (A d lectorem ) w yraża pewność, że „patrioti m ei
[...] u t M arti feroci, P alladem quoque doctam coniungere velint, qua copula pulchrior esse non p o test”. Je st to u rzeczyw istnienie najw yższe
go ideału hum anistycznego geniuszu, indyw idualnego i narodow ego, k tó ry poddaw any jest tw órczej próbie n a każdym polu ludzkiej działal ności, w polityce i na w ojnie, w lite ra tu rz e i w sztuce, w obyczajach i w ekonomii.
S yntezą tej całościowej koncepcji k u ltu ry narodow ej w jej rozm ai ty ch aspek tach je st Polonia. W ierne renesansow ej tra d y c ji w sw ojej s tru k tu rz e (opisem geograficznym p odejm uje klasyczny wzór, a w iadom o ściam i o organizacji ad m in istra c y jn ej, sądowej i polityczno-w ojskow ej — podstaw ow y schem at stosow any już przez K rom era i Gw agnina), dzieło to u trw a la także pew ne obiegowe pojęcia o c h arak terze Polaków, o ich poczuciu honoru i o gościnności, o ich rozrzutności i skłonności do n a śladow ania tego w szystkiego, co cudzoziem skie 38.
W Polonii odbija się też jed n ak stanow isko zasadniczo różne od X V I- -wiecznego. R enesans znajdow ał w odw oływ aniu się do sarm ackich m i tów etnogen etyczn y ch i w przesadnym podkreślaniu jedności etniczno- -lingw istycznej Słow ian najsk u teczn iejszy sposób głoszenia chw ały he- roiczno-rycerskiej: id en ty fik u jąc się z w ielkim narodem słow iańskim , a ty m sam ym tak że z in n y m i ludam i, k tó re dzięki genealogii biblijnej lub klasycznej ze słow iańską rodziną b y ły spokrew nione, Polacy m ogli dołączyć do blasków w łasnej h isto rii rów nież blaski p rzynależne inny m Słowianom , a ponadto W andalom , S arm atom i t d . 39 W spom inając n aw et o sarm ackim pochodzeniu Polaków , Starow olski jed n ak św iadom ie — jak się w y d aje — u nika zagadnienia etnogenezy Słowian; um ysł ostroż ny z powodów oportun isty czn y ch , nie zawsze szczególnie b y stry , m usiał w jak iś sposób dostrzec niejasność i niebezpieczeństw o ty c h teorii. S ta row olski m iał być może świadomość, że Polska nie potrzebow ała już przypisyw ać sobie n iejasn ej m itologii ,,ogólnosłow iańskiej”, genealogii biblijny ch czy klasycznych, osiągnąw szy ten poziom dojrzałości k u ltu ra ln e j oraz politycznej, k tó ry pozw alał n a przynależność do Respublica
87 Sz. S t a r o w o l s k i , przed m ow a w: De Claris ora to rib u s S a rm a tia e . N a leży zw rócić u w a g ę na to w e z w a n ie do sła w y , którą czło w ie k w y k szta łco n y zd o byw a dzięki sw o im dziełom n ie ty lk o d la dobra p ow szech n ego i dla k u ltu ry , a le także dla sieb ie sam ego. Jest to sta n o w isk o , jak się w y d a je, n o w e i dojrzalsze niż to, k tóre dom in ow ało w X V I w iek u . Zob. B i e ń k o w s k i , op. cit., passim .
88 Zob. P i s k a d ł o , ed. cit., s. 22— 24.
89 M am y tu do d ysp ozycji znane p race T. U l e w i c z a : Ś w i a d o m o ś ć s ł o w i a ń
ska Jana K o c h a n o w s k ie g o (K raków 1948) i S a r m a c ja (K raków 1950); z prac n o w
szych: H. B a r y c z , Z za ś c ia n k a na Parnas. K rak ów 1981, rozdz. 6; dla zagadnień o góln iejszych : B. O t w i n o w s k a , J ę z y k — n aród — k u lt u r a . W rocław 1974
literarum i do eu ropejskich m ocarstw dzięki istotnym i przez siebie w y
tw orzonym w artościom . J a k się w ydaje, nie było to m ało, przede w szyst kim jeżeli zdam y sobie spraw ę, że świadomość potęgi Polski nie w szyst kich skłaniała do zachow ania w łaściw ej m iary; w ystarczy wspom nieć m egalom ańską przesadę i sarm ackie „zam knięcie się” wobec w szelkich przejaw ów k u ltu ry obcej inspirow ane ty m sam ym duchem p atrio ty cz n y m W ojciecha Dembołęckiego!
P orzucając te a b strak cy jn e schem aty, bardziej baczący na w spół czesną m u rzeczyw istość i czuły na jej w ym agania, Starow olski w ydaje się zdecydow any poświęcić w swojej Polonii więcej m iejsca inn ym za gadnieniom zw iązanym z życiem k raju . D aje on nie tylko inform acje geograficzne i topograficzne bardziej dokładne, ale rów nież k ieru je swe zainteresow ania ku stru k tu ro m społecznym i rozm aitym przejaw om ży cia gospodarczego: rolnictw u, hodowli bydła, w ykorzystaniu zasobów ko palnych. N aw et przy swoich pom yłkach i uogólnieniach prezentuje, w stosunku do trad y cy jn y ch schem atów z okresu odrodzenia, pełniejszą i dojrzalszą świadomość historyczną; być może, nie była m u zupełnie obca twórczość Bodina, a że znał dzieła Lipsiusa i na nich się wzorował, je s t rzeczą wiadom ą.
Jed nakże zasadniczą nowością, k tórą należałoby w ty m m iejscu pod kreślić, jest pojaw ienie się „Polonia docta”, i to nie tej poświęconej li te ra to m (których dotyczyły inne dzieła Starow olskiego), ale — p rzed staw iającej dzieła sztuki, a rc h ite k tu ry i budow nictw a. Długi i nieraz bardzo szczegółowy opis licznych budowli publicznych, m iast i ogrodów
„all’italiana”, kościołów, pałaców i bitych dróg, m iał stw orzyć (czego
słusznie spodziewał się Starow olski) w izerunek Polski w y kw intnej, ośrod ka sztuki i te c h n ik i40, w izerunek, k tó ry nie będzie w yglądał blado wo bec najśw ietn iejszy ch przykładów , jakim i były m odele klasyczny i w ło ski, tak renesansow y ja k i barokow y. N ależy podkreślić, że o ile m odel zachodni, a szczególnie włoski, nad al pozostaje dla polskiego a u to ra idea łem , to nie jest on teraz tra k to w a n y jako m odel doskonalszy i nieosią g alny w sensie absolutnym , ale jako pew na zasada już zasym ilow ana i przetw orzona, sam odzielnie w ypracow ana przez polską k u ltu rę. Św iad czy o tym gorące uczucie i troska, z jaką a u to r opisuje zabytki, ale rów nież fakt, że potrafił on ocenić spraw iedliw ie w artość nie tylko sztuki now ej (późnorenesansowej i barokow ej), pow stałej pod w pływ em Włoch, nie tylko sły nn y Zamość, ale także w artość sztuki daw nej: gotyckich kościołów czy ratusza w T oruniu 41.
40 W arto raz jeszcze zesta w ić to z w yp ow ied ziam i K r o m e r a (op. cit., s. 86), który uznając, że w K rak ow ie istn ieje dosyć b u d ow li pu b liczn ych i p ryw atn ych god n ych ok reślen ia „ splendore a tq u e munitione", w a h a ł się jednak tw ierd zić, iż P o lsk a „U rb es m u n ita s a tq u e cultas non m u lta s h a b e t ”.
41 Zob. P i s k a d ł o , ed. cit., s. 49—51. Z ostała słu szn ie p od n iesion a przez
S z y d ł o w s k i e g o (op. cit., s. 76—77) sp raw a całk ow icie ren esan sow ej k on cep cji 2 — P a m ię t n ik L it e r a c k i 1987, z. 2
D um ny z tra d y c ji relig ijn y ch i słyn n ych gęsta, Starow olski w idział w tw o rzen iu i w upow szechnianiu k u ltu ry narodow ej ukoronow anie i ostateczne u rzeczyw istnienie chw ały sarm ackiej ojczyzny. U niw ersy te t K rakow ski by ł n a tu ra ln y m ośrodkiem pow staw ania i prom ieniow a nia tej chw ały. Od czasów Długosza nie było dzieła historycznego, któ re nie w spom niałoby o znaczeniu i zasługach tej najw ażniejszej uczelni polskiej 42. Praw dopodobnie jed n ak przed pow staniem dzieła Starow ol skiego nie u kazała się jej obrona i apoteoza ta k pełna i system atyczna. Pośw ięcił on U n iw ersy teto w i Jagielloń sk iem u oraz jego profesorom i uczniom nie tylko znaczną część swego zbioru życiorysów pisarzy i mówców, ale także dzieło napisane z zam iarem obrony A lm ae M atris przed atak am i jezu itó w — Laudatio A lm a e A cadem iae Cracoviensis (Cra- coviae 1639).
„P ochw ała” U n iw e rsy te tu nie u kazała się jako pierw sza, poprzedziła ją bow iem o ponad w iek w cześniejsza rozpraw a: De laudibus celeberri-
m ae Cracoviensis A cadem iae L eonarda Coxe’a (1518). M ożemy rów nież
uznać M ikołaja z Szadka ju ż w początkach w. XVI za p rek u rso ra tw órcy
H ekatontas i Laudatio. W yd aje się jednak, że nie m ożna do szczegółowej
p racy bibliofila i k o m en ta to ra (jej rękopiśm ienne ślady zn ajd u jem y w ko deksach i in k u n ab u ła ch U n iw ersy tetu Jagiellońskiego, k tó re Barycz pie czołowicie zgrom adził w okół nazw iska Szadka) przyw iązyw ać w sposób odpow iedzialny takiej wagi, aby „zdetronizow ać” i pozbawić znaczenia
„ m o n u m e n t u m ”, rozu m ian ego jako ow oc d ziałaln ości in telek tu a ln ej i a rtystyczn ej
człow ieka; k o n cep cja ta w id o czn a jest w całości d zieł S tarow olsk iego, a szcze g ó ln ie w P ie t a ti s Z a m o s c i a n a e M o n u m e n tu m , w y d a n y m w Z am ościu w 1637 roku. N a p ozy ty w n ą o cen ę u S ta ro w o lsk ieg o n iek tórych w y b itn y ch pisarzy p o lsk ieg o śred n io w iecza zw ra ca ł n a to m ia st u w a g ę Z a b ł o c k i (op. cit., s. 29— 30). W zw iązku z toczącym się od p aru set la t sporem na tem a t p rzełom ow ości p olsk iego ren esan su w stosu n k u do śred n io w iecza czy też k o n ty n u a cji w epoce odrodzenia dzied zictw a w ie k ó w p op rzednich — au tor ten jest raczej sk ło n n y dostrzec w k u ltu rze p o l sk ieg o ren esan su , a w ięc ta k że u S ta ro w o lsk ieg o , św ia d ectw a p rzed łu żen ia trad ycji śred n io w ieczn ej. J est to p rob lem w y ją tk o w o trudny, a jed n o cześn ie w a żn y dla p op raw n ej o cen y k u ltu r y X V II-w ie c z n e j w P o lsce, ja k też w in n y ch krajach eu ro p ejsk ich . Czy p o szu k iw a n ia d o k u m en tó w a rch iw a ln y ch i n a jsta rszy ch te k stó w przez szk ołę eru d y cy jn ą w h isto rio g ra fii w X V II w . n ie p ocią g a ły za sobą jed n ocześn ie now ego sp ojrzen ia na śred n io w iecze — p ozo sta je to k w e stią jeszcze w y m a g a ją cą gru n to w n y ch badań. W yp ow ied zi S ta ro w o lsk ieg o m o g ły b y b yć w te d y p rzykładem n o w ej, dojrzalszej ocen y epoki, ju ż od chodzącej od o p tym izm u ren esan sow ego, dum nego p oczu cia w ła sn ej w y ż sz o śc i i doskonałości.
42 Zob. H. B a r y c z : H is t o r ia U n i w e r s y t e t u J a g ie llo ń s k ie g o w epoce h u m a
n iz m u . K rak ów 1938; B ib lio g ra fia . W: S z l a k a m i d z i e j o p i s a r s t w a staropols kie go.
W rocław 1981. P ra w d ę p o w ied zia w szy , d om in u jąca n eg a ty w n a ocena d zieł S ta ro w o lsk ieg o w y sta w io n a przez H . B a r y c z a (R o z w ó j n a u k i w P olsce w dobie o d
rodzen ia . W zbiorze: O d r o d z e n i e w Polsce. T. 2, cz. 1, s. 130— 131; D zieło liter a ck ie Jana B ro żk a . „ P am iętn ik L ite r a c k i” 1954, z. 1, s. 78 n.) w y d a je się zb yt su row a.
dzieło Starow olskiego 43. Poszukiw ania biobibliograficzne Szadka pozostały w kategoriach zam ierzeń i planów, jeśli chcem y — szczęśliwych, ale po zbaw ionych konsekw encji ta k z p u n k tu widzenia praktycznego, jak i z p u n k tu w idzenia rozw oju ideowego lite ra tu ry oraz narodu. Byłoby tru d n o sprow adzić do tej samej funkcji i tej samej w artości dzieło S ta ro wolskiego, które system aty zu je i odsłania pełne dziedzictwo narodow e, oraz serię not pozostałych w rękopisie i sięgających początków w. XVI, kiedy to zaledwie rozkw itająca lite ra tu ra polska ukazała p arę płatków o bladych kolorach, a w iele jeszcze zam kniętych pąków. Laudatio S taro wolskiego, jak i wcześniejsza H ekatontas składają się na p rogram do jrza ły i świadomy, są w yrazem woli upow szechnienia w śród w szystkich lu dów cyw ilizow anych nowego i pełnego w izerunku narodu. Starow olski spoglądał na U niw ersy tet i na jego funkcję w sposób bardziej otw arty , niż czynili to jego poprzednicy. N aw et przy całym swoim m oralizm ie jego dzieło było sw ym ch arak terem odm ienne od „inw entarza sądowe go” czy „hagiograficznego”, do czego są podobne liczne n o tatk i Szadka 44, by już nie mówić o trącących skąpstw em uw agach Bielskiego, który, jak to wyżej wspom niano, opłakiw ał pieniądze w ydaw ane na kształcenie sy nów szlacheckich za granicą.
W H ekatontas jak i w Laudatio Starow olski przypom ina Frycza Mo drzew skiego, szczególnie zaś — księgę O szkole z jego dzieła O popra
w ie R zeczypospolitej. Jednakże i w porów naniu z jej auto rem — w y
bitną postacią X V I-w iecznej Polski, Starow olski przedstaw ia wyższy poziom rozw oju świadomości literackiej w „narodzie” polskim . Frycz zdaje się jeszcze w alczyć o tw orzenie praw dziw ej i głębokiej wiedzy, o form ułow anie w iarygodnych system ów m yślow ych, k tó ry ch pow stanie przyniosłoby zasłużoną chw ałę ich tw órcom , a k tó re były b y także (i przede w szystkim ) gw arancją pom yślności i spraw iedliw ości w za rządzaniu dobrem publicznym , życiem społecznym i sferą religii. Tak więc, obok kategorii osobistej sławy, jaką osiąga człowiek dzięki zasłu gom literackim , z n ajd u je także swoje potw ierdzenie „k ategoria”, by tak rzec, społeczna i u ty lita rn a świadomości literackiej. Tak pisze np. Mo drzew ski:
Skądżeby b o w iem K ościół m iał otrzym ać n aukę Boga n ieśm ierteln ego, ja k żeby m ia ły się rządzić społeczeń stw a ludzkie, gdyby w szk ołach n ie b y w a li lu d zie, którzy by m ogli przekazyw ać in n ym drogi i sposoby n a jlep szy ch sztuk i nauk, praw i nabożeństw ? 45
Słowa renesansow ego polem isty brzm ią w gruncie rzeczy ja k apel do w spólnoty literack iej jeszcze in fieri, k tóra dopiero tera z sta ra się
43 B a r y c z , S z l a k a m i d z i e jo p i s a r s t w a staropols kie go, s. 140— 155, a szczególn ie s. 151— 152.
44 Np. n oty na tem at M iechow ity, S. Z aborow skiego i J. Ł ask iego p rzytoczone przez B a r y c z a (S z l a k a m i d z i e jo p i s a r s t w a staropols kie go, s. 151, 154— 155).
45 A. F r y c z M o d r z e w s k i , D zieła w s z y s t k i e . T. 1 : O p o p r a w i e R z e c z y p o