• Nie Znaleziono Wyników

Kroniki opery Tadeusza Pawlikowskiego w "Kurierze Lwowskim"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kroniki opery Tadeusza Pawlikowskiego w "Kurierze Lwowskim""

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Kroniki opery Tadeusza Pawlikowskiego w „Kurierze Lwowskim”

Tadeusz Pawlikowski podjął się recenzowania przedstawień operowych i ope- retkowych teatru lwowskiego na łamach „Kuriera Lwowskiego” 10 września 1910 roku i zajmował się krytyką muzyczną w tym czasopiśmie do 4 lutego 1911 roku1. Nie był to nowy typ działalności związanej z teatrem w życiu i pracy Pawlikowskiego, ponieważ już w latach osiemdziesiątych pisał dla prasy krakowskiej recenzje teatralne. W roku 1910, decydując się na regu- larne ocenianie w „Kurierze Lwowskim” działu operowego i operetkowego miejscowego teatru, miał jednak jako krytyk odmienny bagaż doświadczeń teatralnych, związanych przede wszystkim z dyrektorowaniem w teatrze kra- kowskim i lwowskim.

Co skłoniło Pawlikowskiego do recenzowaniu spektakli działu muzycz- nego Teatru Miejskiego we Lwowie? Oba obszary tematyczne – teatr i mu- zyka – były mu bardzo bliskie i obu był znawcą. W przypadku teatru był także praktykiem. Nie musiał zatem obawiać się posądzeń o przypadkowość i brak profesjonalizmu w realizowaniu zadań recenzenta działu muzyczne- go. W decyzji o podjęciu się funkcji krytyka operowego i operetkowego teatru lwowskiego kryła się jednak również – a może przede wszystkim – osobista chęć oceny działalności artystycznej Ludwika Hellera, ponownego dyrektora teatru lwowskiego od 1906 roku, a także zamiar przeniesienia na nowy grunt toczonej z nim przez dłuższy czas wojny. Heller od lat był kon- kurentem Pawlikowskiego, rywalem i artystycznym przeciwnikiem, choć w ich biografi ach można odnaleźć okresy współpracy, świadczące o niejed- noznacznych i zmieniających się stosunkach między obu twórcami i dyrek- torami, np. w sezonie 1908/1909 Pawlikowski był reżyserem dramatu w te- atrze lwowskim kierowanym przez Hellera. W decyzji o podjęciu się zadań

1 Zob. m.in. biogram Pawlikowskiego w Słowniku biografi cznym teatru polskiego, oprac.

zespół pod red. Z. Raszewskiego, Warszawa 1973. Konteksty działalności krytycznej Pawli- kowskiego w „Kurierze Lwowskim” zostały opisane przez Jana Michalika we wstępie pt. Wokół listów [w:] T. Pawlikowski, Listy do Konstancji Bednarzewskiej, oprac. J. Michalik, E. Orze- chowski, Kraków 1981, s. 46–55.

(2)

„Kurier Lwowski” z 10 września 1910 roku

(3)

Kroniki opery Tadeusza Pawlikowskiego w „Kurierze Lwowskim” 125

krytyka opery lwowskiej istotniejszy jednakże był powód osobisty, związany z osobą Konstancji Bednarzewskiej2. Ukochana Pawlikowskiego, po prawie dwóch sezonach pracy w zespole teatru lwowskiego, naruszyła warunki kon- traktu zawartego z Hellerem. Przyczyną był romans, jaki Bednarzewska na- wiązała z aktorem Hubertem Brzozowskim, z którym uciekła, nie stawiając się w nowym sezonie 1909/1910 na czas w teatrze. Bednarzewska wkrótce zerwała wprawdzie znajomość z Brzozowskim i powróciła do Lwowa, ale sezon już się rozpoczął, dlatego Heller zażądał od aktorki zapłacenia należnej kwoty z tytułu naruszenia określonych warunków angażu, a przede wszyst- kim nie odnowił z nią kontraktu. O ponownie zaangażowanie Bednarzew- skiej w teatrze lwowskim intensywnie zaczął zabiegać Pawlikowski, działając na różnych polach, m.in. na forum komisji teatralnej, której przedstawił bardzo krytyczny wobec Hellera tekst dotyczący sytuacji w dziale dramatu.

Ani wojna w komisji, której skutkiem było nawet wyzwanie Hellera na pojedynek wystosowane przez Pawlikowskiego, ani opinie części środowiska lwowskiego nie zmieniły decyzji dyrektora w sprawie nowego angażu Bed- narzewskiej. Pawlikowski także nie ustępował, decydując się na kolejny krok – podjęcie się oceny bieżącej działalności działu muzycznego teatru w „Ku- rierze Lwowskim”. Recenzje oper i operetek stały się zatem kolejnym polem konfl iktu dwóch teatralnych przeciwników. Wymowny jest także związek między zaprzestaniem przez Pawlikowskiego działalności recenzenckiej (luty 1911 roku) a ponownym zaangażowaniem Bednarzewskiej do teatru (czerwiec 1911 roku), poprzedzone szeroko komentowanymi we Lwowie – uznawanymi przez wielu za plotki, przez innych za wiarygodne wersje wydarzeń – informacjami o stawianych przez Hellera warunkach zaangażo- wania Bednarzewskiej, wśród których pojawiała się także kwestia rezygnacji Pawlikowskiego z pisania Kronik opery.

Nic zatem dziwnego, że Ludwik Heller jest w recenzjach operowych i operetkowych Pawlikowskiego „bohaterem” na równi z ocenianymi przed- stawieniami.

W każdym niemal tekście pojawia się odniesienie do jego osoby, choć – co ciekawe – po raz pierwszy nazwisko Hellera w recenzji autorstwa Paw- likowskiego zostało umieszczone dopiero 13 grudnia 1910 roku. Wcześniej krytyk pisał o „dyrekcji” albo „dyrektorze teatru”, w pewien sposób posze- rzając odpowiedzialność za przedstawienia i ich poziom artystyczny (oprócz Hellera wiele krytycznych uwag miał Pawlikowski do dyrygenta opery An- toniego Ribery). Otrzymujemy w rezultacie w kronikach Pawlikowskiego negatywny obraz dyrektora teatru, cechującego się „bezrozumnym uporem”, prowadzącego pasożytniczą, „rabunkową politykę”, rządzącego autorytarnie ze szkodą dla artystów, fatalnie organizującego pracę sceniczną (nieudane de-

2 Pisze o tym szczegółowo Jan Michalik we wstępie do listów Pawlikowskiego.

(4)

Konstancja Bednarzewska, około 1900 roku

(5)

Kroniki opery Tadeusza Pawlikowskiego w „Kurierze Lwowskim” 127

biuty, brak właściwego systemu przygotowywania przedstawień), traktującego teatr nie jako insty- tucję artystyczną, ale jedynie jako przedsiębiorstwo mające przyno- sić zyski. W ocenie Pawlikow- skiego Heller okazywał się osobą działającą przeciw teatrowi, prze- ciw sztuce, a nawet przeciw naro- dowi, skoro np. pozwalał na an- typolskie zachowania dyrygenta Ribery, wprowadzającego język niemiecki w pracy z zespołem operowym.

Można się zastanowić, w ja- kim stopniu stać było Pawlikow- skiego na obiektywizm w ocenie przedstawień działu muzyczne- go teatru lwowskiego, skoro, jak wynika z kronik, w teatrze kie- rowanym przez Hellera niemal wszystko było złe: od wyboru repertuaru po jego realizację.

W przypadku repertuaru Paw- likowski krytykował uprzywile- jowaną pozycję operetki, którą

Heller wyróżniał ponad miarę, np. dając dzieła operetkowe na inaugurację sezonu, ale z drugiej strony z krytyką Pawlikowskiego spotkał się także bar- dzo ambitny plan wystawienia całości Pierścienia Nibelunga Richarda Wag- nera (tu pisał Pawlikowski: „Dać Pierścień Nibelunga byłoby chwałą, gdyby zabić go nie było zbrodnią”3). Z powodu niejednoznaczności wzajemnych stosunków dwóch dyrektorów teatru lwowskiego opinie Pawlikowskiego o teatrze lwowskim za dyrekcji Hellera należałoby przyjmować z pewną ostrożnością, również z tego powodu, że nie mamy porównywalnego z re- cenzjami Pawlikowskiego głosu Hellera.

Sam Pawlikowski krytykę poziomu przedstawień za dyrekcji Hellera stara się uwiarygodnić porównaniami z pracą i osiągnięciami teatru krakowskie- go oraz z działalnością artystyczną teatru lwowskiego we wcześniejszych la- tach, czyli w okresie swojej dyrekcji. W ten sposób recenzje Pawlikowskiego z 1910 i 1911 roku przynoszą, oprócz obrazu ówczesnego teatru lwowskie-

3 P., Kronika opery. „Kurier Lwowski” 1911, nr 56 [4 II, s. 3].

Ludwik Heller, około 1900 roku

(6)

128 Recenzje teatralne i kroniki opery

go, rozbudowanego przy tym o konteksty artystyczne, polityczne i społecz- ne, także solidną dawkę informacji o dziejach sceny od roku 1900. Właści- wie sugeruje to sam Pawlikowski, rozpoczynając pierwszą recenzję słowami przypominającymi o jubileuszu nowego gmachu teatralnego: „Nadchodzą dnie, w których święcić będzie można dziesięciolecie teatru miejskiego w królewskim, stołecznym mieście Lwowie, dziesięciolecie instytucji, która tyle pochłonęła w sobie złota i krwi, i skarbów wieczystych, i głupstwa”4. Jubileusz skłonił Pawlikowskiego do pierwszych podsumowań, zgodnie ze słowami z kolejnego akapitu pierwszej recenzji: „Idzie nam o syntezę dzie- sięciolecia walk o Sztukę i przeciw Niej”5. Teksty krytyczne z lat 1910 i 1911 w dużym stopniu stały się zatem oceną dłuższego okresu działalności sceny lwowskiej.

W opiniach o zespole wykonawczym teatru lwowskiego za czasów Hel- lera Pawlikowski wskazywał na chybione decyzje dyrekcji, odsuwającej od występów utalentowanych śpiewaków, nawet tych, którzy wielokrotnie udowodnili, że mogą stanowić najmocniejszą stronę przedstawień. Spośród solistów wyróżniał Pawlikowski przede wszystkim Irenę Bohuss-Hellerową, zarówno wtedy, gdy komentował jej aktualne występy, jak i kiedy wspomi- nał spektakle sprzed lat, w których stworzyła niezapomniane kreacje.

W stosunku do Bohuss-Hellerowej padały słowa o „kulcie artyzmu”, „lau- rze sławy”, „wielkim talencie”, które w przypadku takich partii, jak Mimi i Manon z oper Giacoma Pucciniego Cyganeria i Manon Lescaut nie miały sobie równych. Według Pawlikowskiego, poziomowi tych kreacji w wyko- naniu Bohuss-Hellerowej „sprostać nie może żadna polska śpiewaczka”6. Ponieważ prywatnie Bohuss-Hellerowa była żoną Hellera, a Pawlikowski nie stronił od uwag posiadających pewien osobisty akcent (pisał, że artystka była „damą obdarzoną takim urokiem”7), mamy w recenzjach z „Kuriera Lwowskiego” kolejny dowód na skomplikowane stosunki między Pawlikow- skim a Hellerem. Bardzo wysoko Pawlikowski stawiał także sztukę sceniczną Adama Didura, Heleny Miłowskiej, pochwały zbierali Helena Oleska, Józef Szymański, Tadeusz Łowczyński, ale już Aleksandra Bandrowskiego oceniał niejednoznacznie. W uznaniu jego zasług sam uderzał w charakterystyczny dla współczesnych ton, pisząc o artyście „On, Prometeusz znicza Wagne- rowskiego we Lwowie”8, wskazywał jednak równocześnie, że zdarzały się

4 P., Przedstawienie inauguracyjne w teatrze miejskim. Miłość cygańska, operetka F. Lehára. „Kurier Lwowski” 1910, nr 420 [10 IX].

5 Ibidem.

6 P., Kronika opery. „Kurier Lwowski” 1910, nr 538 [19 XI].

7 P., Kronika opery. „Kurier Lwowski” 1910, nr 505 [31 X].

8 P., Kronika opery. „Kurier Lwowski” 1910, nr 552 [28 XI].

(7)

Irena Bohuss-Hellerowa, około 1908 roku

(8)

130 Recenzje teatralne i kroniki opery

Bandrowskiemu gorsze występy, błędne stosowanie środków artystycznych, a nawet „rozluźnienie intonacji i rytmu”9.

Do słabszych wykonawców oper we Lwowie zaliczała się, zdaniem Paw- likowskiego, orkiestra, która pod kierunkiem Ribery była niezgrana, a jej prezentacje niedopracowane rytmicznie. Gdy z muzykami zaczął współ- pracować młody dyrygent Bronisław Wolfsthal, Pawlikowski przewidywał poprawę występów instrumentalistów. Na ogólne wrażenie inscenizacyjnej słabości przedstawień wpływały również nie najlepsze chóry i balet, a także źle wykonujący swoją pracę inspicjenci. W recenzji pierwszych przedstawień operowych sezonu 1910/1911 Pawlikowski pisał np.:

Orkiestra nie jest zgodna ani w rytmie, ani też w stroju (pikolina!). Chór brzmi fatalnie, a w pierwszym akcie Madame Butterfl y przeskakuje kilka taktów, za póź- no wszedłszy na scenę (gdzież jest inspicjent?) – balet we Fauście jest urągowi- skiem nie tylko sztuki tanecznej, ale i zdrowego rozsądku; w oświetleniu sceny dzieją się błędy skandaliczne10.

Stosunki zawodowe i osobiste z Hellerem w dużym stopniu wpłynęły na kronikarską działalność Pawlikowskiego, ale jeśli wziąć pod uwagę tylko zagadnienia sztuki scenicznej, z tekstów wyłania się obraz bardzo kompe- tentnego krytyka, pojmującego zadania recenzenta zdecydowanie szerzej, niż tylko jako relacjonowanie i opiniowanie aktualnych wydarzeń scenicz- nych. Uwagi o lwowskim teatrze operowym i operetkowym są bowiem dla Pawlikowskiego punktem wyjścia do rozważań ogólniejszej natury, a opera i operetka stają się w kilku przynajmniej fragmentach pretekstem do poważ- niejszych analiz dotyczących kondycji współczesnego teatru. Pawlikowski nie tylko okazuje się przychylny reformatorom teatralnym, ale próbuje rów- nież określić przyszłość i możliwości rozwoju teatru, wizjonersko ostrzegając przed błędną formułą wybraną przez dyrektora teatru lwowskiego:

Przyjdzie może kiedyś czas, gdy lwowski teatr miejski, dążąc drogą interesem ma- terialnym wskazaną, zamieni się zupełnie w teatr „lepszej publiczności”, w teatr Lehárów, dający też czasem przytułek i snobom, i Battistinim, i Wagnerowi lub Debussy’emu; czysta zaś i wielka poezja dramatyczna, mistrzyni dusz, wygnana przez tę rozrzutność dźwięku, odłączy się i wstąpi w podwoje nowego teatru lu- dowego i zabłyśnie przed obliczem robotniczego tłumu11.

Pogłębieniu argumentacji w ocenie teatru współczesnego przez Pawli- kowskiego w recenzjach przedstawień muzycznych służyły odniesienia do

9 P., Kronika opery. „Kurier Lwowski” 1910, nr 552 [28 XI].

10 P., Kronika opery. Antoni Ribera – Matylda Lewicka – Adam Didur. „Kurier Lwowski” 1910, nr 461 [5 X].

11 P., Przedstawienie inauguracyjne w teatrze miejskim. Miłość cygańska, operetka F. Lehára. „Kurier Lwowski” 1910, nr 420 [10 IX].

(9)

Kroniki opery Tadeusza Pawlikowskiego w „Kurierze Lwowskim” 131

teatru dramatycznego. Pawlikowski często je stosował, z czego nawet się tłumaczył:

…doczekał się niedawno Lwów przedstawienia Nocy listopadowej Wyspiańskiego.

Jest to fakt w tegorocznej kronice naszej sceny najdonioślejszy. Jeżeli wpisuję go w mą kronikę opery, to czynię to dlatego, że fakt ten nastręcza mi refl eksje i uwagi ogólniejszej natury12.

Podobnych zestawień teatru muzycznego i dramatycznego pojawia się kilka, np. „Myśl symfoniczna równie jak myśl dramatyczna wtedy tylko na- biera życia, wtedy nas interesuje i na nas działa, kiedy spojrzeć w nią może- my przez pryzmat temperamentu dyrygenta lub dramaturga”13.

Łączenie kwestii teatru muzycznego i dramatycznego jest jednym z do- wodów na postrzeganie przez Pawlikowskiego sztuki teatru i jej najistot- niejszych problemów na wyższym stopniu uogólnienia, ponad podziałami na formy czy gatunki. W kwestiach zasadniczych nie ma dla Pawlikowskie- go różnicy między teatrem dramatycznym a muzycznym, dlatego np., gdy wskazuje na przyszłość sztuki teatralnej, to wymienia obok siebie Wyspiań- skiego, Wagnera, Ibsena. Podobnie wychodzi poza teatr muzyczny, gdy za- stanawia się nad tak istotnymi kwestami, jak tradycja w teatrze, twórcze działania inscenizatorów, zadania dyrekcji teatralnej w kontekście przewod- nictwa w dziedzinie sztuki czy cechy współczesnej publiczności.

Stosunek do tradycji staje się dla Pawlikowskiego jedną z miar prawdzi- wego artyzmu. Gdy celem powoływania się inscenizatorów na osiągnięcia wcześniejszych twórców jest zamiar ukrycia braku własnych artystycznych koncepcji, tradycja staje się pustym hasłem i oznacza jedynie – używając określeń Pawlikowskiego – niewolnicze i bezmyślne naśladownictwo, pla- giatorstwo, „kopiatorstwo”, złudną fatamorganę, „strojenie się w imitację cudzych piórek”14. Krytyk pisał: „Jedną z form naśladownictwa wykonaw- czego jest hołdowanie tak zwanej tradycji, która jest najczęściej hołdowa- niem własnej próżni i maskowaniem własnej niemocy”15. Nieartystyczne

„kopiatorstwo” dostrzegł Pawlikowski w recepcji Wagnera w okresie dyrekcji Hellera. Tu właśnie potrzebne było mu porównanie z inscenizacjami drama- tycznymi, dlatego zestawiał niewolniczo skopiowane z Krakowa lwowskie wystawienie Nocy listopadowej i Bolesława Śmiałego Wyspiańskiego z równie plagiatorską, a szumnie nazwaną „bayreucką” realizacją Pierścienia Nibe- lunga. To, co robił Heller, nie jest rozwijaniem tradycji, nie jest twórczym przekształceniem, czy „sumą […] stopniowych przekształceń”16, nacecho-

12 P., Kronika opery. „Kurier Lwowski” 1910, nr 577 [13 XII].

13 Ibidem.

14 Ibidem.

15 Ibidem.

16 Ibidem.

(10)

„Kurier Lwowski” z 13 XII 1910 roku, s. 1

(11)

„Kurier Lwowski” z 13 XII 1910 roku, s. 2

(12)

134 Recenzje teatralne i kroniki opery

waną indywidualizmem artysty, jego twórczym temperamentem, fantazją i śmiałością wykonawców, nie wystarczy bowiem powoływać się na tradycję i korzystać z choćby najdokładniejszych zapisków, recept i komentarzy, jak to czynił Ribera, aby stworzyć prawdziwie artystyczne dzieło sceniczne.

Sposób korzystania z tradycji scenicznej może ujawnić przy tym kolej- ny równie niebezpieczny grzech artysty teatralnego, który Pawlikowski do- strzega u Hellera i Ribery: małostkowe dogadzanie własnej ambicji przez podpieranie się wielkością innych twórców. Pawlikowski podkreśla przy tym konieczność znalezienia złotego środka, bo nadmiar indywidualizmu i działania podyktowanego tylko chęcią zaprzątania uwagi widzów przede wszystkim swoją osobą i swymi konceptami, też są błędną i prowadzącą do- nikąd drogą. Artysta wielkiej miary, „jeżeli nie chce maleć w pojęciu widza, nie powinien ustawać w autokontroli”17, wskazuje Pawlikowski.

W teatrach prowadzonych tak źle jak lwowski za czasów Hellera, ma- skowanie braku talentu za pomocą powoływania się na wybitnych twórców wiązało się dodatkowo z powierzchownością działań artystycznych. Trudno bowiem, zdaniem Pawlikowskiego, osiągnąć właściwy poziom sztuki przy metodzie pracy, w której np. wznowieniom poświęca się zaledwie jedną czy dwie próby. Podobnie słabe rezultaty przynosi brak perspektywiczne- go myślenia, ujawniający się chociażby w krótkowzrocznym niepodejmo- waniu prób wykształcenia i wykreowania swojego następcy. Tu ponownie Pawlikowskiemu służy za dobry wzór teatr krakowski, ale formułuje opinię ogólniej:

Każdy niemal dyrektor teatru ma przy boku artystę, którego pokrewna wrażeb- ność [sic!], skala estetyczna oraz metoda wykonawcza czyni powiernikiem i od- twórcą pomysłów jego pracodawcy. […] Bywa, że dyrektor teatru, dbały o przy- szłość sceny, którą kieruje, wychowuje sobie rozmyślnie w takim „stojącym przy ołtarzu” artyście swego następcę18.

Pawlikowski wielokrotnie pisze o publiczności lwowskiej, podkreślając, że ma do niej odmienny od innych stosunek, odżegnuje się bowiem od oskarżania odbiorców lwowskich o obojętność dla prawdziwej sztuki i wy- strzega się obwiniania publiczności za klęskę trudnych inscenizacji.

I ani na chwilę dla pokrywania niefachowości albo niesumienności impresaria czytelników mych nie mamiłem tak, jak to czynić usiłują niektórzy obłudnicy, obojętnością i zwyrodnieniem publiczności tłumaczący polski upadek tego arcy- dzieła, zwycięskiego wszędzie, a u nas zwyciężonego. Publiczności, która bodajby tak jasełkowo przedstawionego u nas Peer Gynta cierpliwie znosi, aby tylko wy- słuchać Griega, nie ma się prawa zarzucać zobojętnienia19.

17 P. Kronika opery. „Kurier Lwowski” 1910, nr 505 [31 X].

18 P., Kronika opery. „Kurier Lwowski” 1910, nr 593 [22 XII].

19 P., Kronika opery. „Kurier Lwowski” 1911, nr 56 [4 II].

(13)

Kroniki opery Tadeusza Pawlikowskiego w „Kurierze Lwowskim” 135

To nie publiczność jest odpowiedzialna za stan teatru, ponieważ kształ- towanie upodobań i gustów odbiorców jest zadaniem dyrektora. Pawlikow- ski tłumaczy nawet powody, dla których publiczność przychodzi licznie na spektakle gatunków popularnych, uznawanych za łatwiejsze i mniej ambitne – „Nie dlatego, aby wyróżniała farsę i operetkę, lecz przeto, że umie w tym zasmakować, co dobrze jest zagrane”20. Dostrzega tak korzystne cechy, jak dojrzewanie publiczności, stwierdza bowiem, że „coraz trudniej brać ją na fundusz za pomocą blagi, reklamy, owacji, deputacji, instygacji i dziennikar- skiej subordynacji”21.

Z powodu wskazanych wyżej cech kronik, znacznie wykraczających poza ocenianie aktualnych wydarzeń scenicznych, teksty krytyczne Pawli- kowskiego z 1910 i początku 1911 roku dotyczą w równym stopniu sceny lwowskiej, jak i sytuacji teatru współczesnego oraz jego miejsca w świecie rynkowej kultury. Teatru, który w ocenie Pawlikowskiego przeżywa okres pozytywnych przemian, ale ulega też niebezpiecznym tendencjom pozaar- tystycznym, takim jak odchodzenie od istoty sztuki w stronę traktowania działalności scenicznej jedynie jako źródła przychodów. Teatr staje się wów- czas targowiskiem, szczególnie gdy dołącza do tego „Zabójcza bezmyślność, obojętność i brak kierowniczej kontroli, a także pewnego rodzaju próżność i żądza sławy”22. Pawlikowski nie zostawia odbiorcy bez odpowiedzi na py- tanie, jaki powinien być teatr, ponieważ wady i przywary teatru lwowskie- go skłaniają go do wskazywania właściwej drogi sztuce teatralnej. Zamiast

„blagi i reklamiarstwa – trzeba skromności i szczerej chęci zrozumienia, o co właściwie chodzi, począwszy od abecadła sztuki”23. Potrzeba artystycznej in- dywidualności oraz intensywnej pracy nad zespołem wykonawców i nad publicznością.

Ogólniejsze opinie formułuje Pawlikowski także na temat istoty muzyki.

Problematyka sztuki muzycznej, podejmowana w recenzjach teatru opero- wego i operetkowego, wydaje się niejako naturalna, ale to nie jedyny powód pojawienia się w jego krytyce rozważań z zakresu estetyki muzycznej. Dla Pawlikowskiego muzyka nie jest zjawiskiem odrębnym od teatru, przeciw- nie, to powiązanie obu sztuk daje im jeszcze więcej możliwości artystyczne- go wyrazu. Wypowiedzi Pawlikowskiego o muzyce mają symboliczny cha- rakter, służy temu m.in. przywołanie postaci Farfarella z Róży Żeromskiego i cytowanie jego kwestii dotyczących muzyki, która jest „oderwana z wiecz- ności” i „zatrzymana na wieki”24. Pawlikowski zachęca do zwrócenia uwagi na sposób, w jaki Żeromski przekłada na słowa koncert Farfarella, ponieważ

20 P., Kronika opery. „Kurier Lwowski” 1910 nr 593 [22 XII].

21 P., Kronika opery. „Kurier Lwowski” 1911, nr 56 [4 II].

22 Ibidem.

23 P., Kronika opery. „Kurier Lwowski” 1910, nr 577 [13 XII].

24 P., Kronika opery. „Kurier Lwowski” 1910, nr 538 [19 XI].

(14)

136 Recenzje teatralne i kroniki opery

„Mówią one więcej o muzyce, jak wszystkie krytyki muzyczne razem”25, wią- żąc sztukę dźwięku z ideą Tajemnicy.

Cytowanie Żeromskiego to tylko jeden z przykładów odwołań do daw- nych i współczesnych tekstów kultury w recenzjach Pawlikowskiego. Ujaw- nia on bowiem w artykułach pisanych dla „Kuriera Lwowskiego” olbrzymią wiedzę muzyczną i teatralną, okazuje się prawdziwym erudytą, posługują- cym się kilkoma obcymi językami (w recenzjach pojawiają się bardzo często zwroty i przysłowia łacińskie, niemieckie, francuskie i angielskie), przytacza- jącym liczne cytaty z prac wydawanych dawniej i współcześnie, sięgającym swobodnie po przykłady z historii muzyki, literatury i kultury, poruszają- cym się sprawnie nawet w zakresie bardzo konkretnych muzycznych uwag wykonawczych. Liczne spostrzeżenia Pawlikowskiego o Wagnerze dowodzą, że nie tylko znał jego koncepcje estetyczne, twórczość i recepcję scenicz- ną, ale potrafi ł wskazywać najdrobniejsze szczegóły wykonania teatralnego i muzycznego, w tym dyrygenckiego. Recenzje przynoszą także obraz bywal- ca instytucji kultury, wytrawnego teatro- i operomana, wykorzystującego w pracy krytycznej doświadczenia widza scen całej Europy (np. spektaklu Don Kichota Julesa Masseneta z Fiodorem Szalapinem, który przywołał w jednej z recenzji, Pawlikowski nie mógł oglądać w żadnym z polskich teatrów).

Oczytanie i znajomość literatury, tekstów krytycznych oraz naukowych, prawdopodobnie miały również wpływ na cechy stylu Pawlikowskiego, wprowadzającego do form publicystyki kulturalnej kwieciste porównania i metafory, niecofającego się przy tym przed wyrazistymi sformułowania- mi i dosadnymi określeniami. Kroniki Pawlikowskiego to także przykład ostrzejszego i ciętego pióra. Pawlikowski posługuje się w nich często sar- kastycznymi uwagami, kąśliwymi sformułowaniami, skierowanymi przede wszystkim w stronę Hellera, ale także członków zespołu (np. dyrygenta Ri- bery) oraz w odniesieniu do twórczości mało cenionych kompozytorów (np.

Franza Lehára, który jako twórca operetkowy stał się dla Pawlikowskiego symbolem obniżenia poziomu sztuki). Wydaje się jednak, że ważniejsze niż żartobliwe czy uszczypliwe w tonie wypowiedzi jest wychodzenie poza ramy gatunkowe recenzji. Można bowiem doszukiwać się w krytyce Pawlikow- skiego środków charakterystycznych dla eseju, z wyraźniej zaprezentowa- nym punktem widzenia autora na zdecydowanie szerszy obszar zjawisk niż w typowej dla tego okresu recenzji. Zresztą, inny stosunek do działalności krytycznej zasygnalizował sam Pawlikowski, nazywając swoje publikacje

„kronikami” i akcentując w ten sposób ich dodatkowe znaczenie.

Krytyka muzyczna Pawlikowskiego z „Kuriera Lwowskiego” z 1910 i 1911 roku to krytyka bogata, tworzona przez autora nieskąpiącego swojej

25 P., Kronika opery. „Kurier Lwowski” 1910, nr 538 [19 XI].

(15)

Kroniki opery Tadeusza Pawlikowskiego w „Kurierze Lwowskim” 137

wiedzy, z dużą pewnością siebie prezentującego poglądy artystyczne, pub- licysty wyrazistego, zachowującego się niejednokrotnie prowokacyjnie i – jak wynika ze starcia z Towarzystwem Dziennikarzy Polskich – osiągającego cel przez zachęcanie do dyskusji na temat sztuki. Pawlikowski nie ukrywa się za recenzowanymi dziełami. Wprawdzie nie podpisuje tekstów pełnym imieniem i nazwiskiem (kroniki sygnowane są inicjałem P.), ale jako krytyk pozwala poznać siebie, pisząc emocjonalnie o teatrze i muzyce oraz ujawnia- jąc, jak bardzo obie dziedziny są mu bliskie. W przypadku teatru również dlatego, że oceniając wydarzenia sceniczne, Pawlikowski zajmuje się teatrem po okresie dłuższego dyrektorowania i inscenizowania. Wydaje się nawet, że recenzowanie stało się dla niego substytutem reżyserii i kierowania sceną.

Uwagi krytyka to często sugestie prawdziwie inscenizatorskie, charaktery- styczne dla praktyka, osoby dokonującej w pełni świadomego oglądu całości spektaklu oraz dostrzegającej estetyczne i artystyczne powiązania wszystkich elementów. W stosunku do teatru jako instytucji Pawlikowski także daje wskazówki podpowiadające, co by zrobił, aby funkcjonowała ona jak naj- lepiej, ocenia aktualny stan przedsiębiorstwa teatralnego, ale równocześnie projektuje jego możliwości.

Recenzowanie działu muzycznego lwowskiego teatru miejskiego w „Ku- rierze Lwowskim” z jednej strony trwało zbyt krótko, aby aktywność Paw- likowskiego jako krytyka operowego i operetkowego mogła stać się bardzo ważnym etapem w całej jego działalności związanej z teatrem. Z drugiej – recenzje przedstawień działu muzycznego teatru lwowskiego mają war- tość szczególną, zarówno jako istotny materiał do badań dziejów teatru we Lwowie, jak też źródło wiedzy o poglądach Pawlikowskiego na współczesny teatr, o działalności krytyka nieograniczającego się tylko do kwestii lokal- nych, ale traktującego je jako pretekst do rozważań o teatrze i muzyce jako formach Sztuki.

Anna Wypych-Gawrońska

(16)

Teatr Miejski we Lwowie, rok 1910

Cytaty

Powiązane dokumenty

py społecznej przez współpracę z nią w pracowniach zawodowych oraz przez naukę zawodu, a nierzadko przez pomoc materialną, jak tego domagały się Ustawy

Z tym paradoksem idzie w parze drugi paradoks, w myśl którego „obiektywny sens etyczny kary śmierci sprowadza się ostatecznie do tego, że stanowi ona krańcową i

Mam tutaj przede wszystkim na myśli sposób, w jaki autor Die Traum- deutung ujmuje w swoich pracach związek między sensem i popędem w obrębie ludzkich zjawisk psychicznych. Na

Kaplica, która tam istniała — Tarnowo I - była obiektem małym i nie bardzo zapewne odpowiadała „mieszczanom tarnowskim”, stąd też kościół Tarnowo II, jak

Być może – znów opieram się tylko na własnych przypuszczeniach – były takie przypadki, że nikogo owe osoby nie spotkały, ale przez miesiące, a później lata spędzone

rodne formy kultury lokalnej, a kraje Trzeciego Świata stają się obiektem nowej formy imperializmu - ekspansji środków masowego przekazu (Giddens

Na styczniowym spotkaniu podsumowaliśmy działalność wolontariuszy w I semestrze oraz zaplanowaliśmy wyjazd na warsztaty liderskie - Euroweek do Kotliny

Istotnie, gdyby dla którejś z nich istniał taki dowód (powiedzmy dla X), to po wykonaniu Y Aldona nie mogłaby udawać przed Bogumiłem, że uczyniła X (gdyż wówczas Bogumił wie,