Andrzej Ksenicz Zielona Góra
Elementy kultury materialnej i duchowej w poezji B. I. Antonycza
Spróbujmy, id¹c za poet¹ i jego bohaterem lirycznym, poznaæ wiat miesz- kañców Beskidu Niskiego. W poetyckiej wyobrani autora Zielonej ewangelii ten fragment Karpat zajmuje naczelne miejsce. Gdyby porównaæ czêstotliwoæ poja- wiania siê tej problematyki w jego poezji z innymi wiod¹cymi kwestiami, np.
z wierszami o miecie Lwa czy problematyk¹ religijn¹, to Beskidy prezentuj¹ siê jako wyranie wyj¹tkowe. Ma to swoje uzasadnienie w biografii twórcy, ale te¿
zapewne w tym specyficznym nastroju, jaki wywo³uj¹ one u Antonycza z uwagi na niezwyk³¹ aurê zapamiêtan¹ jeszcze w dzieciñstwie i m³odoci. W³anie do niej odwo³amy siê, szukaj¹c w wierszach piewcy Beskidów jego ladów zauroczenia tym, co w formie duchowej i materialnej tworzyli rodacy poety.
Aby znaleæ siê w tym klimacie, nale¿y w naszej wyobrani wywo³aæ obraz zielonych gór poroniêtych lasem i ³agodnych stoków pociêtych p³atami pól i ³¹k:
Íà êè÷åðàõ ñèâàñò³ òðàâè,
÷åðëåíèé êàì³íü ó ð³ö³. [...]
Ðîçñì³ÿí³ ïàëê³ ïîòîêè, íåìîâ êîõàíö³ äî ä³â÷àò, çë³òàþòü äî äîëèí ãëèáîêèõ ùî â ñèâ³é ìðÿö³ òèõî ñïÿòü,
³ êóðèòüñÿ ³ç êâ³ò³â çàïàõ, íåìîâ ç ëþëüîê áàðâèñòèé äèì.
Äðèæàòü ÿëèö³ â â³òðó ëàïàõ, ãîëîñÿòü øåïîòîì äð³áíèì, [...]
Ñïîâèòèé â çåëåíü ³ çàäóìó, ïº îëåíü âîäó ç äæåðåëà. [...]
Ñï³âຠïóùà ñíîì êóäëàòèì, ïðàäàâí³ì øóìîì çàãóëî.
Íà ñõèë³ ã³ð, íåíà÷å ëàòà, ïðèøèòå äî ë³ñ³â ñåëî.1
1 Á. ². Àíòîíè÷, Ïîå糿, Êè¿â 1989, s. 9697. Kolejne cytaty wed³ug tego wydania w tekcie z podaniem strony.
Ostatni wers, mówi¹cy o przyszytej niby ³ata wiosce, poniewa¿ ta odcina siê od zielonego zbocza, pozwala nam zbli¿yæ siê do niej i zajrzeæ w g³¹b. Taki dowód ludzkiej obecnoci w górskim pejza¿u pojawia siê u poety czêsto w ró¿nej funkcji i konotacjach. Bêd¹ to charakterystyczne odniesienia i poniek¹d komen- tarz do roli tej¿e w historii i kulturze jej mieszkañców. Ta pierwsza, bardzo istotna, tym razem w³aciwie nas nie interesuje, poniewa¿ nasza uwaga skierowa- na bêdzie ku temu, co poeta ceni³ zapewne wy¿ej, a mianowicie tworzeniu przez cz³owieka tzw. wy¿szych wartoci, stanowi¹cych wyraz jego mo¿liwoci twór- czych. Wie, jako miejsce zasiedzia³e, przydaje ludziom i ich bytowaniu sens zakotwiczenia w czasie i przestrzeni. To jemu przynale¿¹ te¿ wy¿sze wartoci, które eksponuje poeta. Dlatego kreli on konkretne obrazy przejawów ¿ycia i two- rzenia okrelonych wartoci w danym momencie oraz d³u¿szym przedziale czaso- wym. W jednym z najbardziej nasyconych tymi faktami wierszu, w Elegii o pie- waj¹cych drzwiach, zamyka on w kilku wersach jak w chronotopie dzieje ludu, z którego wyszed³:
Çåìëÿ íå ðîäèòü, ⳺ â³òåð, íà ïîë³ ìîõ, ìîâ òåïëèé îäÿã, à ëþäè, ÿê â óñüîìó ñâ³ò³,
âñå ðîäÿòüñÿ, òåðïëÿòü, âìèðàþòü.
Ïîæåæ³ é ïîâåí³ ïðîõîäÿòü, ëèøàþ÷è ëèøå ïóñòèð³, ðîêî÷óòü â³éíè ³ ìèíàþòü çì³íÿþòüñÿ âîëîäàð³,
ë³òà ïëèâóòü, ìîâ ã³ðñüê³ âîäè,
³ ïðî îïðèøê³â äîù îñ³íí³é âæå ò³ëüêè ñïîìèíè âèâîäèòü.
×èìàëî áóð òàê ïðîãóëî.
Ëèø òè îäíàêîâå é íåçì³ííå, äàëåêå ëåìê³âñüêå ñåëî. (s. 99)
To pe³ni¹ce rolê spoiwa miejsce zakorzenienia ¿yje u Antonycza swoim utar- tym trybem. Zyskuje utrwalon¹ przez tradycjê i mo¿liwoci mieszkañców Beski- dów formê, ³¹cz¹c¹ je z bli¿szym i dalszym otoczeniem, tym naturalnym, biolo- gicznym i tworzonym przez cz³owieka. W zatytu³owanym symbolicznie wierszu Zapomniana ziemia wie zyskuje zarysy jakby z pogranicza mitologii i rzeczywi- stoci, z których tê drug¹ odtwarza on konkretnie, jako znan¹ mu z autopsji.
Godzi siê wiêc na ni¹, choæ ci¹¿y mu ona jak kamieñ.
Ñåëî â íî÷³ ñâ³÷îê íå ñâ³òèòü, áî¿òüñÿ ì³ñÿöÿ çáóäèòè,
ùî æîâòèì áåç íàéìåííÿ êâ³òîì öâ³òå â ñàäàõ, äîùåì óìèòèé.
Ãóñòà âîäà ñïëèâຠç ãðåáåëü, äå îá𳿠ñïèíèëèñü â ëåò³.
Ó áóðèõ êóáëàõ ïîá³÷ ñåáå çâ³ðÿòà, ëþäè ³ êîìåòè. (s. 179)
Znam z opowieci ludzi, którzy ju¿ odeszli, albo ostatni z nich odchodz¹, ¿e nie by³o niczym niezwyk³ym ratowanie zim¹ przed ch³odem malutkich jagni¹t czy ciel¹t w ciep³ej izbie. Poeta dodaje do tego obrazu jeszcze komety. Te ostatnie pojawia³y siê najczêciej w opowieciach z okresu wi¹t Bo¿ego Narodzenia, do którego jeszcze dojdziemy.
Jestemy ju¿ we wsi, zagl¹damy do domu, w którym tak bliscy s¹ sobie ludzie i zwierzêta zawieszeni razem w kosmosie. Momenty kosmogoniczne, zarówno w myleniu g³êboko religijnych i przes¹dnych mieszkañców Beskidów, jak i Antonycza-dziecka, wychowanego w domu ojca-ksiêdza, wydaj¹ siê byæ najzupe³niej naturalne. Uobecnia to poeta w wierszach, które bêd¹ jeszcze przy- wo³ywane, oraz w tak zastanawiaj¹cym cyklu, jakim jest Wielka harmonia.
Dom miejsce uwiêcone, daj¹ce ciep³o i schronienie to wyj¹tkowe cen- trum kultowe, skupiaj¹ce ¿ycie tak karpackich Rusinów, jak i wszystkich ludzi.
Takim pozostaje ono równie¿ dla poety po latach:
Ñï³âó÷³ äâåð³, ñèâèé ÿâ³ð, Ñòàðèé, ìàëüîâàíèé ïîð³ã.
Òàê çàëèøèëèñÿ â óÿⳠ̳ñöÿ äèòÿ÷èõ äí³â ìî¿õ, Òàê äîõîâàëà ïàìÿòü õëîïöÿ Çàòüìàðåí³ âæå îáðàçè [...]. (s. 96)
Ten Antonyczowski dom zyskuje wymiar wiêtoci, a zarazem marzenia.
Pierwszy jego atrybut wynika zapewne z zapamiêtanych przed laty obrzêdów, odprawianych podczas budowy domu, co w religijnym ich wymiarze zamyka³ krzy¿ wycinany zawsze na g³ównej belce w wielkiej izbie. Poeta pisze:
Ùå ïàìÿòàþ: á³ëèé ä³ì, äå ñò³íè ç äåðåâà òà ìð³¿. (s. 98)
Domy-chaty-chy¿y na £emkowszczynie by³y w rzeczy samej malowane.
Kolor bia³y pojawia³ siê obok niebieskiego, br¹zowego i mo¿e dlatego ten w³anie zostaje wyró¿niony przez autora. W takim domu wszystkie rzeczy znajduj¹ce siê na pod³odze, cianach i suficie mog¹ przybieraæ niezwyk³y koloryt i formê a¿ do mistycznego ich przeistoczenia:
Êðèëàòà ñêðèïêà íà ñò³í³,
÷åðâîíèé äçáàí, êâ³ò÷àñòà ñêðèíÿ.
Ó ñêðèïö³ òâîð÷³ ñïëÿòü âîãí³, ðîñà ìóçè÷íà ñð³áíà é ñèíÿ. [...]
 ÷åðâîí³ì äçáàí³ ìÿòíèé òðóíîê, çåëåí³ êðàïë³ ÿâîðîâ³. [...]
ϳäíîñèòüñÿ óãîðó äàõ,
êðóæëÿå äçáàí, ñï³âຠñêðèíÿ. [...] (s. 9596)
Nie jest to wcale najbardziej fantastyczny obraz wsi, tutaj z wiersza Wie
(Ñåëî), w którym, podobnie jak w wielu innych, poeta tak ³atwo zdaje siê prze- kraczaæ próg prawdopodobieñstwa w swojej poetyckiej imaginacji.
Obraz beskidzkiej wioski by³by daleki od rzeczywistego, gdyby nie pojawi-
³a siê w niej cerkiew. Ten znak w krajobrazie gór to fenomen Beskidu Niskiego, gdzie nie by³o nawet malutkiej wsi bez charakterystycznej trójdzielnej budowli sakralnej. Obcuj¹cy z ni¹ od dziecka Antonycz wpisa³ to dzie³o, czêsto samorod- nych artystów-cieli, w zielony pejza¿ gór:
³í áóâ çàêîõàíèé â ìèñòåöòâî ³ ìèñòåöü â êîõàíí³, òåñàâ öåðêâè ñòð³ëü÷àñò³ é ÷àðóâàâ æ³íîê,
òåñàâ ñëîâà íàòõíåíí³ é íà ñêðèïö³ ãðàâ êâ³ò÷àñò³é. (s. 205)
Motyw cieli-budowniczego mamy te¿ w innym wierszu z cerkwi¹ w tle.
Tak jest np. w Synu cieli (Òåñë³â ñèí), w którym dodatkowo pojawia siê jakby wskazanie na tradycjê przekazywania w rodzinie artystycznych upodobañ i zdol- noci. Dzieje siê tak, poniewa¿ dziadek te¿ budowa³ cerkwie i zostawi³ ich po sobie kilka. Syn i wnuk przejmowali zatem pokoleniow¹ sztafetê i tworzyli piêkno, które radowa³o oczy i dusze nastêpnych pokoleñ.
Tak naturalna w krajobrazie wsi cerkiew sta³a siê bodaj najwa¿niejszym punktem odniesienia dla Rusinów-£emków w ich myleniu o porz¹dku wiata.
Przekonani o Bo¿ym w nim udziale podporz¹dkowywali mu swój los i tak rozu- mieli ziemski uk³ad, w jaki zostali wpisani. ¯adne dzia³anie, ¿aden pocz¹tek, ¿adna
nowoæ nie mog³y zaistnieæ bez odwo³ania siê do Boga. Narodziny i mieræ cz³o- wieka, budowa domu i wesele, pierwsze wyjcie wiosn¹ na pole czy zakoñczenie prac jesieni¹ mia³y swój obrzêdowy porz¹dek, niekiedy czytelnie nawi¹zuj¹cy do dalekiej pogañskiej mitologii. Rola ognia i wody, a tak¿e zaklinañ to tylko niektóre z takich rudymentarnych elementów. Wszystkie te ceremonie odbywa³y siê z od- wo³aniem siê do Boga i probami o b³ogos³awieñstwo. Echa tych wierzeñ, tradycji, a nawet zabobonów odnotowywa³ Antonycz bardzo chêtnie i z przekonaniem, ¿e s¹ one wyj¹tkowo wa¿ne. Czyni³ to w sposób poredni, metaforyczny, niejako zmitologizowany, co nale¿y rozumieæ jako afirmowanie postêpowania jego roda- ków w duchu lokalnej kultury i ludowej tradycji:
 öåðêâàõ ãîðèòü Õðèñòîâèé ëàäàí
³ êóðèòüñÿ ìîëèòâè äèì.
Íà íåá³ ò³ëüêè ñèí³ çîð³ âèñëóõóþòü áëàãàëüíèé ñï³â ëþäåé, ùî ïðîñò³ òà áåçêðèë³, ö³ëóþ÷è â í³ì³é ïîêîð³ áðóäí³ îáí³æêè â³âòàð³â óñòàìè, ÷îðíèìè â³ä ïèëó, ùî ³õí³ ãóáè ïðèïîðîøèòü, ìîë³ííÿ øëþòü Õðècòó ³ Äóõó, ùîá äîïîì³ã çäîáóòè ãðîø³ íà õë³á, íà ñ³ëü ³ íà ñèâóõó. (s. 99)
Pokorny i rozmodlony lud, który zna swoje wady i zalety, pozostaje wszak w sta³ej ³¹cznoci z Bogiem. Modl¹ siê wszyscy w wiêto i dzieñ powszedni, we dnie i w nocy:
Ìîâ ñâ³÷êà, êóðèòüñÿ ÷åðåìõà â ïîáîæí³é âå÷îðà ðóö³.
Âåðòàþòüñÿ ç âå÷³ðí³ ëåìêè, äî õàò çàäóìàíî éäó÷è. (s. 177)
Wiara w wiadomoci mieszkañców Beskidów to co naturalnego, ale zara- zem s¹ oni przekonani, ¿e ¿yczenia s³ane do Boga mog¹ pozostaæ w³anie takie, jakie s¹, tzn. niespe³nione. Sens zawarty m.in. w znanych powszechnie powie- dzonkach: Bez Boga ani do proga czy Daj nam Bo¿e, co nam trzeba, a po
mierci hop do nieba! wyjania tak¹ w³anie, nie pozbawion¹ humoru i reali- zmu postawê £emków.
Obserwuj¹c jako dziecko i m³ody cz³owiek ¿ycie w Beskidzie Niskim, przy- sz³y poeta zapamiêta³ tê doæ prost¹ ¿yciow¹ filozofiê jego mieszkañców, ale zarazem zauwa¿y³ wyj¹tkow¹ dba³oæ o dochowanie wiernoci tradycji i miejsco- wej kulturze. Bodaj najmocniej uwidoczni³o siê to u niego w wierszach nawi¹zuj¹- cych do wi¹t Bo¿ego Narodzenia. Obok nich pojawiaj¹ siê te¿ wiersze o wionie, przypominaj¹ce m.in. pogañski obyczaj powitania jej nadejcia:
¯äå Çåëüìàí á³ëèì âîçîì, òðîïàðÿìè äçâîíèòü ðàíîê.
Î, ñêàæè, âåñ³ëüíà ëîçî,
÷îìó â ñåðö³ õì³ëüíî é ïÿíî. (s. 121)
Odwo³añ do wiosny znajdujemy u poety znacz¹co du¿o zapewne dlatego,
¿e tak jak w s³owiañskiej mitologii oznacza ona u niego powrót do ¿ycia. Na przyk³ad w wierszach Klony (Êëåíè) i Olchy (³ëüõè), o¿ywia i personifikuje Antonycz wiosenny krajobraz:
Ñõèëèëèñü äâà ñàì³òí³ êëåíè,
÷èòàþ÷è âåñíè áóêâàð,
³ çíîâ ìîëþñü çåìë³ çåëåí³é, çåëåíèé ñàì, íåìîâ òðàâà. (s. 118) Âåñíà íà â³ëüõàõ ïàëèòü ëàäàí,
³ ïàõíå ðàíê³â õîëîä ñèí³é.
Çåëåíèé êîäåêñ êâ³òíà âëàäà
äëÿ êàðàñ³â íàïèøå é äëÿ ëèí³â. (s. 219)
Znacznie mniej odnajdziemy przywo³añ lata, jesieni czy zimy i zwi¹zanych z nimi obyczajów. Nie znaczy to wcale, ¿e brak ich u poety. Jesieñ pojawia siê np.
w sposób nader realistyczny i funkcjonalny, tzn. przynale¿ny jej z racji pory zbioru p³odów, jakie mog³a wydaæ licha górska ziemia. Tak rozumiem wiersz Kopanie kartofli (Êîïàííÿ êàðòîïåëü). Ma swoje miejsce u Antonycza równie¿
zima z tak wyj¹tkowym momentem, jak wiêta Bo¿ego Narodzenia. Akcentowa-
³em ju¿ specyfikê wierzeñ mieszkañców Beskidów, tu natomiast raz jeszcze nale-
¿y podkreliæ, ¿e dla nich tak dalekie sfery jak niebiañska i ziemska czêsto bardzo zbli¿aj¹ siê do siebie. W wierszach takich jak Bo¿e Narodzenie (гçäâî) i Kolêda (Êîëÿäà) mamy tego wyj¹tkowe dowody. To, co dzia³o siê dwa tysi¹ce lat temu w Palestynie, dla poety dzieje siê aktualnie w Beskidach:
Íàðîäèâñÿ Áîã íà ñàíÿõ  ëåìê³âüñê³ì ì³ñòå÷êó Äóêë³.
Ïðèéøëè ëåìêè ó êðèñàíÿõ
² ïðèíåñëè ì³ñÿö êðóãëèé. (s. 120)
Z takim bezporednim obcowaniem z Dzieci¹tkim, z Jezusem spotykamy siê te¿ u Jerzego Harasymowicza. Wynika to zapewne z faktu podkrelania przez tego wspó³czesnego polskiego twórcê zwi¹zku z ludow¹ tradycj¹ poetyck¹.
W ostatnich latach dosz³o te¿ do g³osu ruskie pochodzenie piewcy Muszyny, Bortnego i ca³ych Beskidów, które da³ mu jego dziadek2. Taka bliskoæ, a nawet za¿y³oæ z Dzieci¹tkiem i Maryj¹ mo¿liwa jest u ludzi, w których zakorzeni³o siê przekonanie, i¿ staj¹ siê oni prawi poprzez swoje uczynki zbli¿aj¹ce ich do Boga.
Przewiadczenie takie wyniós³ Antonycz niew¹tpliwie z domu i obcowania z mieszkañcami rodzinnej Nowicy. W wierszu Kolêda (Êîëÿäà), który jest ni¹ w swej treci i nastroju, a nie z faktu piewania jej w okresie Bo¿ego Narodzenia, móg³ wiêc poeta do sañ, znanych nam z wczeniejszej zwrotki, tym razem posa- dziæ równie¿ Jasn¹ Pani¹. Ma ona przy tym oczy piêkne jak sarna:
Õîäèòü ñîíöå ó êðèñàí³, ñïèòü ñëîâÿíñüêåº Äèòÿ.
¯äóòü ñàíè, ïëà÷å Ïàí³,
ñí³ãîì ñòåëèòüñÿ æèòòÿ. (s. 120)
Zwyczaje, obrzêdy, zarówno ludowe, jak te¿ religijne, uobecnione s¹ u Anto- nycza bardzo mocno, co próbowa³em zaakcentowaæ równie¿ z uwagi na to, ¿e moment ten w jego poezji, to nie tylko przejaw tzw. ludowoci, ale te¿ nawi¹zanie do mitologii s³owiañskiej oraz powszechnej. Nie jest oczywicie Antonycz w ¿ad- nym razie poet¹ ludowym w bezporednim rozumieniu tego s³owa, ale wszystko to, co zafascynowa³o go w dzieciñstwie i m³odoci, wykorzysta³ on potem do stworzenia poetyckiego wiata rodzinnych Beskidów. Spucizna Antonycza wyda- je siê bardzo skromna, ale zarazem wystarczaj¹co bogata, by analizowaæ j¹ mo¿na by³o pod takim w³anie k¹tem. Próby takie s¹ ju¿ podejmowane i mo¿emy oczeki- waæ, jak s¹dzê, bardzo interesuj¹cych wyników3.
Na zakoñczenie chcia³bym jeszcze zwróciæ uwagê na niezwykle rozbudowany
wiat rolinny i zwierzêcy u poety oraz elementy tañca i ruchu. Ten drugi zakres tematyczny zosta³ ju¿ niejako zaanonsowany przeze mnie w referacie prezentowa-
2 Zob. ². Êàëèíåöü, Óêðà¿íà ëîñêî÷å ìåíå êâ³òêîþ..., [w:] ª. Ãàðàñèìîâ³÷, Ðóñüêèé ë³õòàð, àáî íåáî ëåìê³â, Ëüâ³â 2003, s. 1215.
3 Zob. m.in. Ë. Ñòåôàíîâñüêà, Àíòîíè÷. Àíòèíî쳿, Êè¿â 2006.
nym na jednej z konferencji4. Natomiast las, mnogoæ drzew, krzewy, trawy w po³¹czeniu z ruchem, wirem ko³omyjki czy wrzeciona to u piewcy Beskidów forma nawi¹zywania do artefaktów z mitologii s³owiañskiej i wiata wierzeñ mieszkañców Beskidu Niskiego.
Ramy artyku³u nie pozwalaj¹ na szersze rozwiniêcie zarysowanych w tym miejscu w¹tków, dlatego dla zilustrowania mo¿liwych kierunków dociekañ wska¿ê tylko na jeden z wierszy poety, w którym jako para kochanków wystêpuj¹...
jawor i dziewczyna. Ju¿ sam tytu³ wiersza zapowiada d³u¿sz¹ opowieæ, choæ w Jaworowej opowieci mamy tylko dwie zwrotki. Dla Antonycza i tego jeszcze jest jakby za ma³o, dlatego dodaje on podtytu³: Ma³a ballada. Przytoczê pierwsz¹ zwrotkê:
Ìàâ äÿê â ñåë³ íàéêðàùó äîíþ, ä³â÷èíó ÿâ³ð ïîêîõàâ.
Ïî÷óëà ïë³ä ó ñâîìó ëîí³ ïî íî÷³, ïÿí³é â³ä ãð³õà. (s. 217)
Jaworowa opowieæ to swoista parafraza ludowych przypowieci o uwiedzio- nej dziewczynie, a jawor symbolizuje niewdziêcznego kochanka. Ma³a ballada, mimo i¿ dowiadujemy siê z niej, ¿e ojciec dziewczyny zmar³ z nies³awy, koñczy siê optymistycznie, poniewa¿ bujnie jak matka ronie syn zrodzony z grzesznej mi³oci. Gdyby na podstawie ludowych piosenek z terenu Beskidu Niskiego s¹dziæ o czêstotliwoci takich przypadków oraz losach kochanków i ich dzieci, to stwier- dziæ nale¿a³oby, i¿ takich balladowych historii by³o wcale niema³o. Ale o umiera- j¹cych w nies³awie ojcach uwiedzionych dziewcz¹t jako w nich nie s³ychaæ.
U Antonycza by³ nim diak i to w³anie ta jego pozycja i funkcja mo¿e t³umaczyæ a¿ tak wielki powód do nies³awy.
Przytoczony tu wybrany materia³ ród³owy i zaledwie wstêpne zarysowanie miejsca i roli ladów kultury materialnej i duchowej mieszkañców Beskidu Niskie- go czekaj¹ na du¿o szersze ich potraktowanie.
4 Zob. A. Ksenicz, Ruch i taniec w poezji Bohdana Ihora Antonycza, [w:] M. Bukwalt, T. Klimowicz, M. Macio³ek, A. Matysiak, S. Wójtowicz (red.), Wielkie tematy kultury w literatu- rach s³owiañskich 7, cz. 2, Wroc³aw 2007, s. 299307.
Ðåçþìå
Ýëåìåíòû ìàòåðèàëüíîé è äóõîâíîé êóëüòóðû â ïîýçèè Á.-È. Àíòîíû÷à
 íàñòîÿùåé ñòàòüå àâòîð ïðåäïðèíèìàåò ïîïûòêó ïðåäñòàâèòü îäíó èç ñóùåñòâåííûõ ïðîáëåì â ïîýçèè Á.-È. Àíòîíû÷à, êîòîðàÿ îêàçûâàåòñÿ òåñíî ñâÿçàííîé ñ åãî áèîãðàôèåé.
Ðå÷ü èäåò îá ýëåìåíòàõ äóõîâíîé è ìàòåðèàëüíîé êóëüòóðû â åãî ïîýòè÷åñêîì íàñëåäèè, ïî÷åðïíóòûõ èç òîãî, ÷òî áûëî ñîçäàíî â ìàëåíüêîé îò÷èçíå ïîýòà åãî ïîáðàòèìàìè ëåìêàìè.
Äåòñòâî è þíîñòü Àíòîíû÷à ïðîøëè â Íèçñêîì Áåñêèäå è èìåííî òî, ÷òî óâèäåë îí òîãäà è çàïîìíèë èç êóëüòóðû, ðåëèãèîçíûõ îáðÿäîâ è íàðîäíîé òðàäèöèè ñîñòàâèëî â áóäóùåì çíà÷èòåëüííóþ ÷àñòü òîãî ìàòåðèàëà, êîòîðûé áûë èñïîëüçîâàí ïîýòîì ïðè ñîçäàíèè îñîáîãî ìèðà, ñòîÿùåãî íà ãðàíè ðåàëüíîãî è ìèôîëîãèçèðîâàííîãî.
Summary
Elements of material and spiritual culture in B.I Antonyczs poetry
The article is an attempt to elucidate certain elements in the poetry of B. I Antonycz, the author of Green Gospel, that is closely related to his biography. The material and spiritual cultural elements of the Lower Beskids residents, which were very important in Antonyczs poetry, are analyzed.
These elements play a significant role in the projection of his small fatherland. In the authors poetic imagination, the memory of the green Beskids, rites, religiosity, beliefs and traditions of the mountaineers are transformed into an exceptionally colorful world, where the boundary between reality and myth is traversed.