• Nie Znaleziono Wyników

Młodzież Morska : miesięcznik Ligi Morskiej, 1948.12 nr 12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Młodzież Morska : miesięcznik Ligi Morskiej, 1948.12 nr 12"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

.

(2)

KONGRESOWY CZYN

ilh f W x v x a

K

lasa robotnicza Polski z radością przyjęła wiadomość o ustaleniu daty Kongresu Zjednoczeniowe­

go. Doceniając historyczne znaczenie tego faktu, załoga kopalni Zatrze — Wschód postanowiła uczcić Zjedno­

czenie Partii Klasy Robotniczej wzmo­

żeniem wydajności w pracy, przedter­

minowym wypełnieniem rocznego pla­

nu wydobycia i daniem krajowi do końca br. pewnej ilości węgla ponad plan. Równocześnie wezwano do na­

śladownictwa zespoły fabryczne i za­

kładowe w całym kraju.

Świat pracy Wybrzeża nie pozostał w tyle. Już w dniu 30 października gdańscy stoczniowcy postanowili wo­

dować kadłub następnego z kolei ru- dowęglowca ,,Jedność Robotnicza“ w dniu otwarcia Kongresu. Poza tym zo­

bowiązali się oni do odbudowania w tym samym terminie doku Nr. 3, w y­

dobytego niedawno z dna basenu, oraz do wybudowania własnego Domu Kultury na Pohulance w Gdańsku.

W ślad za stoczniowcami podążyły także inne zespoły fabryczne, portowe a nawet pracownicy naukowi,

*

Pracownicy Stoczni Gdyńskiej u- chwalili na specjalnym wiecu uczcić zbliżający się Kongres w następujący sposób: ukończyć na dzień jego otwar­

cia remont m/s „W aryński“ , ukończyć w tym samym terminie odbudowę pod­

nośnika, jaki wydobyła latem br. stocz­

niowa ekipa nurków. Wraz z podnoś­

nikiem wydobyto zatopiony torpedo­

wiec niemiecki, który tnie się obecnie na złom.

Poza tym stoczniowcy gdyńscy zo­

bowiązali się do przyspieszenia o je­

den miesiąc remontu promu kolejo­

wego ,,Kruszewski“ oraz do odbudo­

wy w skróconym terminie spalonego statku „ A : O. M üller“ , wydobytego niedawno w Świnoujściu.

*

Robotnicy Centrali Zbytu Produk­

tów Przemysłu Węglowego, zatrudnie­

ni w naszych portach, wykonali już roczny plan przeładunku węgla w por­

tach osiągając cyfrę 11,5 milj. ton. Do końca roku postanowili oni przełado­

wać we wszystkich portach jeszcze 1 milion ton węgla.

*

Jednym z przedkongresowych zo­

bowiązań ekipy ratowniczo - holowni­

czej G AL w Szczecinie było przyspie­

szenie wydobycia wraku statku pasa­

żerskiego „Andros“ , który w wyniku uporczywych prac nurków i całej eki­

py udało się po 220 dniach wydobyć.

Obecnie ekipa przystąpiła do wydo­

bywania wraku statku „Leda“ , które postanowiono przeprowadzić w ciągu 4 tygodni, zamiast planowanych 6.

*

Na szeregu specjalnych zebrań, ja­

kie odbyły się w poszczególnych gmi­

nach, chłopi woj. Gdańskiego zobo­

wiązali się na cześć Kongresu uregu­

lować do dnia 30 listopada swe należ­

ności podatku gruntowego w gotówce i zbożu oraz należności na F.O.R. Zo­

bowiązanie to zostało wykonane cał­

kowicie już w dniu 28 listopada.

Zakłady Budowy Maszyn i Turbin w Elblągu osiągnęły w dniu 16 listo­

pada swój pierwszy sukces przedkon­

gresowy, wykonując roczny plan pro­

dukcji. Obok tego przygotowano do uruchomienia własną stalownię, której załoga zobowiązała się przyspieszyć pierwszy spust stali, co nastąpiło dnia 4 grudnia. Od tej chwili trzy razy na dobę wielki piec zaopatrzy stalownię w nowe ilości stali, konieczne do nor­

malnej produkcji.

*

Załogi kutrów Przedsiębiorstwa Po­

łowów Dalekomorskich „A rka “ posta­

nowiły ofiarować Kongresowi osobli­

wy dar: oto w dniu normalnie wolnym od połowów kutry wyjdą w morze a złowioną w tym czasie rybę przekażą do dyspozycji stołówki Kongresu Zje­

dnoczeniowego. Poza tym pracownicy

„A rk i" uruchamiają na dzień otwarcia Kongresu pierwsze na Wybrzeżu urzą­

dzenie do konserwacji sieci.

*

Zjednoczone Przetwórnie Rybne PPK w Gdyni — „Temporyb“ i „Sy­

rena“ wykonały w myśl zobowiązania roczny plan produkcji konserw w dniu 24 listopada, dając na rynek ogółem 850 ton konserw.. Drugim zobowiąza­

niem pracowników tych zakładów by­

ło uruchomienie do dnia 8 grudnia br.

nowej przetwórni rybnej „ Nordia H a­

ve“ . Zobowiązanie to wykonano już w dniu 1 grudnia, przepracowując 8 000 roboczogodzin O wartości 1 300 000 złotych.

*

Podane tu zobowiązania są tylko drobną częścią prac, jakie wykonała i wykonywuje na cześć Kongresu Zjed­

noczenia klasa robotnicza Wybrzeża, a mimo to obrazują one doskonale spon­

taniczność tego pięknego wysiłku zbio­

rowego, podjętego przez zabrskich górników. Wybrzeże jeszcze raz daje świadectwo swego związania z klasą robotniczą Polski i zrozumienia waż­

ności nowej wspólnej drogi — drogi do socjalizmu.

M a ry n a rz e garnizonu O ksyw ie uczcili zbliżający się Kongres Z je d n o ­ czeniowy m asową zb ió rką złom u, k tó ra dala w ie le ton różnych m e tali

2

(3)

O

m

t. z M

NA DZIEŃ

ZJEDNOCZENIA

C

a ły k r a j ży je zjednoczeniem polskiego ruchu robotniczego.

Z e w szystkich stron Polski n a ­ p ły w a ją wieści o tym , ja k poszcze­

gólne fa b ry k i, stocznie i porty, huty, kopalnie i inne zakład y p ostan aw ia­

j ą uczcić w ie lk i dzień zjednoczenia obu p a rtii robotniczych. — „D a m y 5 tysięcy ton sta li ponad plan... W y­

budujem y... ulepszym y...". A p e l rz u ­ cony przez g ó rnikó w Z ab rza, aby uczcić dzień Zjednoczenia pracą, zo­

stał ochoczo podchwycony przez ca­

łą klasę robotniczą. N a apel odpo­

w ie d z ie li rów nież i chłopi m a ło - i średniorolni. U rząd zen iem św ietlicy, b ib lio tek i lub ośrodka zdrow ia, n a ­ p raw ien ie m drogi czy mostu, m a n i­

fes tu ją oni swą jedność, sw ój sojusz z klasą robotniczą w obliczu n ad ­ chodzących w ie lk ic h w ydarzeń.

W y n ik i robotniczego, masowego w spółzaw odnictw a pracy ju ż dziś o- siągają potężne ro zm iary. R o b otn i­

cy p ortow i, m arynarze i stoczniow­

cy w przeddzień Kongresu Z je d n o ­ czenia jeszcze b ard ziej w zm ag ają w ydajność sw ej pracy. W odow anie pierwszego pełnomorskiego statku s/s „Soldek" na miesiąc przed t e r ­ m inem było jed n ym z dowodów ro ­ botniczego w k ła d u w rozbudowę n a ­ szej gospodarki m orskiej. Następny W ęglorudowiec zostanie w ykon an y jeszcze lep ie j i szybciej i na cześć Kongresu otrzym a nazw ę „Jedność Robotnicza”.

W szystko to razem świadczy n ie ­ w ą tp liw ie o dwóch rzeczach. PO P IE R W S Z E , Z E S P R A W A Z J E D N O ­ C Z E N IA R U C H U R O B O T N IC Z E G O S P R A W A JE G O IN T E R E S Ó W , J E ­ G O J E D N O Ś C I I S IŁ Y , S T A Ł A S IĘ S P R A W Ą C A Ł E G O N A R O D U . T a w ie lk a zm iana odzw ierciedla się w tym , że to w ie lk ie radosne w y d a rze ­ nie masy pracujące postan aw iają u - czcić pracą. Oznacza to now y, n ie ­ spotykany w żadnym państw ie k a p i­

talistycznym , stosunek do pracy. I nie m a w ty m nic dziwnego, bo K L A S A R O B O T N IC Z A N A C Z E L E M A S P R A C U J Ą C Y C H C Z U J E S IĘ G O S P O D A R Z E M K R A J U I PO G O - S P O D A R S K U O D N O S I S IĘ D O J E ­ G O R O Z W O J U .

G ru d n io w e d ni 1948 r. staną się

p ra w d z iw y m kam ien iem m ilo w ym na drodze ro zw oju polskiego ruchu robotniczego, dokona się bow iem u - sunięcie ro złam u datującego się od przeszło pół w ieku .

Wobec nadchodzących w ydarzeń w a rto się b liże j p rzyjrzeć powodom owego rozłam u i sposobom jego u - sunięcia.

W polskim ruchu robotniczym o- stro zw alczały się d w a k ie ru n k i. J E ­ D E N K IE R U N E K w y ra s ta ł z mas p ro letariackich i z ich w a lk i przeciw w yzyskow i, p rzeciw kapitalisto m i reprezento w ał na przestrzeni m i­

nionych dziesięcioleci interesy p o l­

skiej klasy robotniczej. K ie ru n e k ten s ta w ia ł na w spółpracę z m ięd zy­

narodow ym ruchem robotniczym , a w pierw szym rzędzie z w alczącym p rzeciw caratow i p ro le taria tem ro ­ syjskim . K ie ru n e k ten to „ P ro le ta ­ ria t" . S ocjaldem okracja K ró les tw a Polskiego i L itw y . Kom unistyczna P a rtia Polski i wreszcie Polska P a r ­ tia Robotnicza. Do w a lk i klasow ej przeciw w yzyskiw aczom ten odłam ruchu robotniczego szedł uzbrojony w naukow ą teorię m a rk s iz m u -le n i- nizm u, k tó ra w skazyw ała m u drogę skutecznych zmagań z k a p ita liz ­ mem, w szelkie zaś błędy, ja k ie na ty m czy in n ym etapie zostały popeł­

nione, b y ły w y n ik ie m odstępstw od m a rk sizm u -le n in izm u , od tych zasad w a lk i ruchu robotniczego, któ re w y ­ k u li sw y m i w ie lk im i u m ysłam i M arks , Engels, L e n in i Stalin.

A le b y ł w polskim ruchu ro b o tn i­

czym D R U G I K IE R U N E K , kie ru n e k ugodowy, praw ico w y, O D Ż E G N Y - W U J Ą C Y S IĘ O D R Z E C Z Y W IS T E J W A L K I Z B U R Ż U A Z J Ą . B y ł on n a ­ rzucony klasie robotniczej z zew ­ n ą trz P R Z E Z A G E N T Ó W B U R Ż U - A Z J I. S ta ra li się oni zw iązać klasę robotniczą z obozem w o ju ją ce j re a k ­ c ji (podczas I w o jn y św iato w e j z A u ­ strią i N iem cam i). W y ra z ic ie lk ą te ­ go k ie ru n k u b yła P R A W IC A PPS, A W O K R E S IE O K U P A C J I I P Ó Ź ­ N IE J W R N . N ie zm ien ił tego fa k t istnienia — w różnych okresach — n u rtu lewicowego PPS sk łan iające­

go się do w spółpracy z re w o lu c y j­

n ym odłam em ruchu robotniczego.

N ie m ia ł on bow iem p raktycznie

w p ły w u na p o litykę k ie ro w n ic tw a PPS.

D łu g i czas udaw ało się b u rżu a zji pogłębiać ro złam w szeregach ruchu robotniczego i um acniać swoje p o ­ zycje. D opiero w Polsce L ud o w ej podcięcie ko rzeni w ielkieg o k a p ita łu spowodowało poderw anie jego w p ły ­ w u na ruch robotniczy. D z ię k i te ­ m u mógł lew icow y, je d n o lito -fro n to - w y n u rt P o lskiej P a r tii Socjalistycz­

n ej w b re w oporowi p ra w ic y opano­

wać kie ro w n ic tw o p a rtii i decydo­

w ać o je j rozw oju. I dlatego m o żli­

w e się stało usunięcie dziesiątki la t trw ającego rozbicia ruchu ro b o tn i­

czego. I oto na Kongresie Z je d n o ­ czeniow ym połączy się Polska P a r ­ tia Robotnicza, re w o lu c yjn a p a rtia polskiego ruchu robotniczego, z od­

rodzoną je d n o lito fro n to w ą PPS, k tó ­ ra zerw a ła z b u rżu a zyjn ą ideologią dawnego kie ro w n ic tw a. W ten spo­

sób pow stanie now a potężna, blisko p ółto ram ilion o w a Zjednoczona P a r ­ tia K las y Robotniczej. Zjednoczona P a rtia poprow adzi polską klasę ro ­ botniczą na czele narodu do w a lk i 0 zniesienie pozostałości w yzysku, o zbudowanie ustroju spraw iedliw ości społecznej — socjalizmu.

Orężem w te j walce będzie w y p ró ­ bow ana w w alkach ro botników całe­

go św iata teo ria m a rk s iz m u -le n i­

nizm u, w zorem i n iew yczerpanym źródłem doświadczeń — zwycięska 1 tw órcza droga W szechzw iązkow ej P a r tii K o m u n istyczn ej (bolszew i­

ków ), k tó ra zbudow ała pierwsze na świecie państw o socjalistyczne Z w ią z e k R adziecki.

M y , m łodzież polska, zw iązana t y ­ siącem w ię zó w z klasą robotniczą i m asam i p racującym i, z radością czekam y n a Kongres Zjednocze­

niow y. W id z im y bow iem w zjedno­

czeniu klasy robotniczej potężne zw iększenie je j siły, przyspieszenie naszego rozw oju, zacieśnienie soju­

szu i p rz y ja ź n i ze Z w . R adzieckim , podstawę do budow y ustro ju sp ra­

w iedliw ości społecznej — socjaliz­

mu. W id z im y w zjednoczeniu rę k o j­

m ię w yk o n an ia tego wszystkiego, co składa się na siłę i obronność n a ­ szego k ra ju , w id z im y w zjednoczeniu ruchu robotniczego w zm ocnienie o- gólnoświatowego obozu postępu i pokoju.

Ć \ V 01 3

(4)

Kontradmirał WŁODZIMIERZ STEYER

PIĘKNE PERSPEKTYWY DZIAŁALNO ŚCI Z M P

O

d ro d z o n a M a r y n a r k a W o je n n a R z e c z y p o s p o lite j P b ls k ie j, sto ­ ją c a w ra z z s iła m i lą d o w y m i i p o w ie tr z n y m i na s tra ż y p o k o jo w e g o r o z w o ju naszego p a ń s tw a , od czuw a g łę b o ką w dzięczność za u d z ie lo n ą pom oc i szczery ż o łn ie rs k i p o d z iw d la w s p a n ia ły c h osiągnięć M a r y n a r ­ k i W o je n n e j Z w ią z k u R a dzie ckie go . S iłę ra d z ie c k ie j F lo ty W o je n n e j o d ­ c z u ł w d o b itn y sposób w r ó g podczas m in io n e j w o jn y .

S zefo stw o n a d M o r s k im i S iła m i Z b r o jn y m i Z w ią z k u R a d zie ckie g o s p ra w u je od d n i p o re w o lu c y jn y c h W s z e c h z w ią z k o w y L e n in o w s k i K o ­ m u n is ty c z n y Z w ią z e k

M ło d z ie ż y . Z d a je m y so­

b ie s p ra w ę , ja k ie j o l­

b rz y m ie j p ra c y p o d ją ł się i w y k o n a ł K o m s o - m o ł i ja k ie tru d n o ś c i p rz e z w y c ię ż y ł, b u d u ją c s iłę m o rs k ą Z w ią z k u R a ­ d z ie c k ie g o i w y c h o w u ­ ją c n o w e K a d ry m a r y ­ n a rs k ie . Z n a m y d o n io s łą ro lę o rg a n iz a c ji k o m s o - m o ls k ie j w podn osze niu p o z io m u w y s z k o le n ia p o lity c z n e g o i ś w ia d o ­ m e j d y s c y p lin y m a ry n a ­ rza ra d z ie c k ie g o , z n a m y z a s łu g i K o m s o m o łu w d z ie d z in ie ro zp o w sze ch ­ n ia n ia w ie d z y w o je n n o - m o rs k ie j, ja k ró w n ie ż K o m s o m o łu w w y ty c z a ­ n iu d ró g ro z w o jo w y c h ra d z ie c k ie j M a r y n a r k i W o je n n e j. W ie m y , ja k ie w y n ik i d a ło u z b ro je n ie id e o lo g ic z n e i fa c h o w e m a ry n a rz a ra d zie ckie g o , ja k ś w ie tn ie M a ry n a rk a R a d z ie c k a zd a ła egza­

m in w la ta c h w o jn y , za­

ró w n o w o k re s ie n ie ­

u s tę p liw e j o b ro n y , ja k i n a stępn ie w n ie p o w s trz y m a n y m m a rs z u k u z w y c ię s tw u .

Z n a ją c d o ś w ia d c z e n ia naszego so­

ju s z n ik a , P o ls k a M a r y n a r k a W o je n ­ na t y m s e rd e c z n ie j w ita w s w y c h szeregach p o w s ta n ie k ó ł Z w ią z k u M ło d z ie ż y P o ls k ie j.

Z M P -o w c y — m a ry n a rz e i o fic e ­ ro w ie M a r y n a r k i, w y c h o w y w a ć się będą n a w s p a n ia ły c h , re w o lu c y jn y c h tr a d y c ja c h w a lk w y z w o le ń c z y c h l u ­ d o w e j p a r ty z a n tk i i odrodzonego W o js k a P olskie go, w d u c h u p r z y ­ ja ź n i n a ro d u p o ls k ie g o i n a ro d ó w Z w ią z k u R a d z ie c k ie g o oraz k r a jó w d e m o k ra c ji lu d o w e j, w d u c h u p r z y ­ ja ź n i z m a s a m i p r a c u ją c y m i na c a ­ ły m ś w ie cie , w d u c h u m ię d z y n a ro ­ d o w e j s o lid a rn o ś c i s ił po s tę p o w y c h ,

s o lid a rn o ś c i i b r a te r s k ie j w s p ó łp ra ­ c y z p o stępo w ą m ło d z ie ż ą ś w ia ta , będą się w y c h o w y w a ć w p o c z u c iu b ra te rs tw a b ro m P o ls k ie j M a r y n a r ­ k i W o je n n e j i M o rs k ic h S ił Z b r o j­

n y c h Z w ią z k u R a dzie ckie go , czer­

p ią c z bogatego d o ro b k u w s p a n ia ­ ły c h osiąg nię ć m ło d z ie ż y ra d z ie c k ie j, zrzeszonej w K om so m o le .

Z M P -o w c y — m a ry n a rz e i o fic e ­ ro w ie M a r y n a r k i, m uszą stać się a w a n g a rd ą , a k ty w e m p rz o d u ją c y m w k r z e w ie n iu z ro z u m ie n ia d ro g i ro z w o jo w e j P o ls k i L u d o w e j, zdąża­

ją c e j' do s o c ja liz m u o ra z w re a liz o ­

w a n iu zad ań s p re c y z o w a n y c h w re ­ g u la m in ie Z M P w W o js k u .

D o c e n ia ją c w c a łe j p e łn i znacze­

n ie p ra c y K ó ł Z M P w M a ry n a rc e na p o lu podn osze nia p o z io m u w y s z k o ­ le n ia i d y s c y p lin y , ora z u d z ia łu Z M P -o w c ó w w p ra c y ś w ie tlic o w e j, p ra g n ę z w ró c ić u w a g ę na p e w n e za­

da nie, po sia d a ją ce s p e c ja ln y c ię ż a r g a tu n k o w y w ła ś n ie w M a ry n a rc e W o je n n e j.

A r t y k u ł 4 R e g u la m in u Z M P w W o js k u każe w y c h o w y w a ć c z ło n k ó w w k ie r u n k u o p ie k i n a d s p rz ę te m w o js k o w y m , ora z ' in n y m m ie n ie m spo łe cznym . A r t y k u ł 17 R e g u la m in u w p u n k c ie f) głosi': C z ło n e k Z M P o b o w ią z a ń y je s t n ie u s ta n n ie szcze­

gó ln ą tr o s k ą otaczać m ie n ie społecz­

ne, " b e z w z g lę d n ie zw a lcza ć w s z e lk ie p rz e ja w y niszczen ia i m a r n o tr a w ie ­ n ia m a ją tk u n a rod ow e go .

M a r y n a r k a W o je n n a posiada sprzę t ró ż n o ro d n y , sprzę t ba rdzo cen ny, często n ie ła tw o o d n a w ia n y , w y m a g a ją c y n a le żyte g o p o z io m u w ie d z y i d u ż y c h u m ie ję tn o ś c i u ż y t­

k o w a n ia , oraz tr o s k liw o ś c i o p ie k i.

Rzeczą Z M P p o w in n o b y ć w y c h o ­ w y w a n ie o g ó łu ż o łn ie rz y w d u c h u po sza n o w a n ia s p rzę tu . C z ło n k o w ie ZM P, m uszą b e z w z g lę d n ie p ię tn o w a ć k a ż d y o b ja w le k k o m y ś ln e g o i n ie o d ­ p o w ie d z ia ln e g o . u s to s u n k o w a n ia się do p o w ie rz o n e g o ż o łn ie rz o w i d ro g o ­ cennego m ie n ia pa ń s tw o w e g o , ja ­ k im je s t s p rz ę t M a r y n a r k i W o je n ­ ne j. R ó w no cześn ie Z M P p o w in ie n

dopom óc d o w ó d z tw u w u t r w a le n iu i c ią g ły m ro z s z e rz a n iu w ie d z y o sprzęcie, z n a jo m o ś c i b ro ­ n i i p o s łu g iw a n ia się p o s ia d a n y m now oczes­

n y m s p rz ę te m i b ro n ią . S z k o lim y i k s z ta łc im y m a ry n a rz y na ś w ia d o ­ m y c h o b y w a te li, na d o ­ s k o n a ły c h s p e c ja lis tó w

— m is trz ó w w s w o im zaw odzie. M a r y n a r k a W o je n n a , szkoląc d la s w o ic h p o trz e b s te r n i­

k ó w , e le k tro te c h n ik ó w , ra d io m e c h a n ik ó w , p a la * czy, c ie ś li o k rę to w y c h , m o to rz y s tó w , n u r k ó w itd ., d o starcza r ó w n o ­ cześnie M a ry n a rc e H a n ­ d lo w e j i p rz e m y s ło w i m o rs k ie m u w y k w a li f i­

k o w a n y c h k a d r s p e c ja ­ lis tó w ,k tó r z y po o d b y c iu s łu ż b y w o js k o w e j mogą znaleźć z a tru d n ie n ie n ie ­ ra z na o d p o w ie d z ia ln y c h s ta n o w is k a c h .

W ie m y je d n a k , że w y ­ s z k o le n ie s p e c ja ln e n ig d y

n ie będzie dobre,

je ś li będzie p ro w a d z o n e w o d e rw a ­ n iu od p ra c y p o lity c z n o - w y c h o ­ w a w c z e j, bez u m a c n ia n ia p o s ta w y id e o lo g ic z n e j, że n ie o s ią g n ie m y n ig d y d o b ry c h w y n ik ó w w w y s z k o ­ le n iu , g d y n ie p o w ią ż e m y go z ż y ­ c ie m m as lu d o w y c h . D o p ie ro d z ię k i p ra c y id e o lo g ic z n o - p o lity c z n e j spe­

c ja liz a c ja i w ie d z a fa c h o w a n a b ie ra ­ ją w ła ś c iw e j. tre ś c i. Z M P w M a r y ­ n a rce p o w in ie n n ie u s ta n n ie w a lc z y ć o c ią g łe p o d w y ż s z a n ie p o z io m u w ie ­ d z y p o lity c z n e j, , a t y m s a m y m -—

w ie d z y fa c h o w e j, z a w o d o w e j.

W ita ją c w szeregach M a r y n a r k i W o je n n e j Z M P -o w c ó w , ż y c z y m y im , b y s a m i do skon ale o p a n o w a li i p r z y ­ c z y n ili, się do o p a n o w a n ia przez o - g ó ł m a ry n a rz y — w y s o k ie j . k u lt u r y rz e m io s ła , w o je n n o -m o rs k ie g o ,, k u l­

t u r y w c a ły m tego s ło w a znaczeniu.

W Ł O D Z I M I E R Z S T E Y E R St. m ar. W ie lk ań sk i, prezes jednego z kół Z M P ,

czyta zebranym statut organizacji

4

(5)

S t a n i s ł a w S o ld e li

Odzyskanie szerokiego pasa morskiego wybrzeża stworzyło piękne perspektywy rozwojowe dla rodzimego przemysłu okrę­

towego. Uruchomiliśmy w bar­

dzo krótkim czasie, mimo ol­

brzymich zniszczeń wojennych nasze stocznie, które już w trzy lata po wojnie potrafiły zbu­

dować pierwszy pełnomorski statek - rudowęglowiec.

Podczas uroczystości założe­

nia stępki ustalono, że wszyst­

kie jednostki tej serii będą no­

siły nazwiska przodowników pracy. W I etapie współzawod­

nictwa pracy stoczniowców gdańskich zwyciężył traser Sta­

nisław Sołdek, który osiągnął 206% normy, toteż właśnie je­

go nazwisko otrzymał ten pierwszy polski statek.

Jest to nazwisko prostego, dobrego robotnika i przodow­

nika pracy, lecz jest ono nie tylko prywatnym nazwiskiem.

Jest ono symbolem nazwisk wszystkich robotników stocz­

niowych. Przypatrzmy się więc, kim jest ten człowiek - symbol?

Stanisław Sołdek urodził się w Oleksowie, woj. warszaw­

skiego, dnia 12 maja 1916 ro­

ku, w rodzinie miejscowego cieśli. Już w dwa lata później wyjechał z rodzicami do Modli­

na, gdzie ojciec jego musiał szukać lepszego zarobku, aby utrzymać rodzinę.

Gdy już podrósł, rozpoczął naukę w jednej z miejscowych szkół powszechnych, a następ­

nie uczęszczał do Miejskiej Szkoły Rzemieślniczej. Aby po­

móc rodzicom, zaczął w 1936 roku pracę na Stoczni Modliń­

skiej jako uczeń traserski. Tam pod okiem doświadczonego stoczniowca, mistrza Józefa Tomaszewskiego zdobywał swą wiedzę fachową. Pierwszą pra­

cą w której wziął udział, było trasowanie wykresów kadłu­

bów dwu trałowców jakie mia­

no tam budować dla Marynarki Wojennej.

Przyszedł wrzesień 1939 r.

Po zajęciu Modlina i okolicy przez wojska niemieckie, włą-

na stoczni i w d o m u

czono ten obszar do Rzeszy.

Równocześnie rozpoczęło się szykanowanie Polaków, których masowo wywożono do pracy w niemieckich zakładach przemy­

słowych. Groziło to również Stanisławowi Sołdkowi, które go zaczęto poszukiwać. Nie chcąc pracować u okupanta w swym zawodzie, ukrywał się przez dłuższy czas.

Kiedy jednak sytuacja zaczę­

ła się coraz bardziej: pogarszać, Sołdek zdecydował się ostatecz­

nie na rozpoczęcie pracy. Wy­

jechał więc do Płocka i tam zgłosił się jako zwykły robot­

nik. Tam też doczekał odzy­

skania niepodległości.

Jeszcze przed wojną nosił się Sołdek z myślą kontynuowania pracy zawodowej na dużej stocz­

ni. Skorzystał więc z nowych warunków i postanowił w 1945 roku przenieść się na Wybrze­

że. Po uregulowaniu swych spraw rodzinnych, przyjechał wczesną wiosną 1946 roku do Gdańska i został zatrudniony w Stoczni N r 1. W krótkim czasie dał się poznać jako do­

bry fachowiec, sumienny i pra­

cowity, we współzawodnictwie

wysuwając się zdecydowanie na czoło I etapu.

Sołdek kocha swą pracę, po­

święcając je j większą część swe­

go życia. Z radością w ita w traserni każdy nowy rysunek, przy którym będzie pracował, bo wie, jak wielkie znaczenie posiada dla kraju rozwój stocz­

ni i budownictwa okrętowego.

Toteż aby zawsze stanąć na wysokości zadania, wiele czyta.

szczególnie na tematy facho­

we, związane z jego zawodem.

Nie zapomina też o nauce.

Mimo 32 lat życia pragnie się dalej kształcić. Myśli o ewentu­

alnym pójściu na Politechnikę, myśli też o ewentualnym wy­

jaździe z następną grupą stocz­

niowców do Włoch, gdzie chciał­

by się zapoznać z warunkami pracy traserów Stoczni Ansal- do, gdzie mógłby podpatrzeć ich organizację pracy, aby później korzystać z tych doświadczeń na miejscu.

W życiu prywatnym Stani­

sław Sołdek jest tak samo skromnym, prostym człowie­

kiem, jak w pracy. Wiele czy­

ta, żywo interesuje się teatrem i muzyką, często chodzi na róż­

ne widowiska, koncerty i inne imprezy kulturalne. W lecie natomiast najwięcej czasu po­

święca żeglarstwu, którego jest zapalonym miłośnikiem i pły­

waniu. Zdobył już w swym klu­

bie stopień żeglarza morskiego i myśli o dyplomie sternika.

Ostatnio bierze Sołdek coraz żywszy udział w życiu społecz­

no-politycznym Wybrzeża, jako członek Miejskiej Rady Naro­

dowej w Gdańsku.

Takim jest człowiek, którego nazwisko nadano pierwszemu polskiemu statkowi, który stał się symbolem wszystkich pra­

cowników stoczniowych, budo­

wniczych nowego, lepszego Ju­

tra Polski Morskiej.

Pod polską banderą statek ten popłynie w szeroki świat, niosąc wieść o budowie nowej, szczęśliwej i sprawiedliwej Pol­

ski Ludowej.

(6)

D Z IE Ł O

POLSKICH RAK

ST. K U B I C K I

A

p e l g ó r n ik ó w Z a b rz a o b ie g ł s z e ro k im echem c a ły k r a j, w y z w a la ją c w m asie k la s y ro b o tn ic z e j w s p a n ia ły o d d ź w ię k — o lb rz y m i, n ie z n a n y u nas do tychczas cz y n p ra c y . R ozpoczął się w y ś c ig o uczczenie K o n g re s u Z je d n o c z e n io ­ wego ja k n a jw ię k s z y m i o s ią g n ię c ia ­ m i w w y k o n a n iu i p rz e k ro c z e n iu z a k re ś lo n y c h p la n ó w p ro d u k c y jn y c h . D o ap e lu tego s ta n ą ł ró w n ie ż ś w ia t p ra c y W y b rz e ż a ze sw ą n a jw ię k s z ą , n a ja k ty w n ie js z ą g ru p ą , g d a ń s k im i s to c z n io w c a m i na czele. Z o b o w ią z a li się o n i m ię d z y in n y m i w y k o n a ć i w o d o w a ć p rz e d te rm in e m n o w y r u - do w ę glo W iec — „J e d n o ś ć R o b o tn i­

czą".

N a p o c h y ln i z a w rz a ło . D z ie ń i noc bez p r z e r w y syczą p a ln ik i spaw aczy, k le k o c ą , n ib y k a r a b in y m aszynow e, p n e u m a ty c z n e m ło ty n ite ró w . K a ­ d łu b s ta tk u — s y m b o ln ro ś n ie w oczach z ka żd ą n ie m a l godziną, lecz g d y się ta k c o d z ie n n ie spogląda na u m ieszczo ny o b o k w y k re s ob cią że­

n ia p o c h y ln i, d ra ż n i ta m a r tw o sto ­ ją c a c z e rw o n a lin ia i n a su w a się m im o w o li p y ta n ie :

— K ie d y ż się nareszcie posunie?

K ie d y d o jd z ie do m ie jsca , w k tó r y m n a pisano : W O D O W A N IE ?

N im to je d n a k za k ilk a d n i n a ­ s tą p i, p rz e jd ź m y po p o c h y ln i, w ś ró d gę stej s ie c i ru s z to w a ń , o k a la ją c y c h k a d łu b i rz u ć m y o k ie m n a d zie ło d n ia dzisiejszego,

Po w ą s k ic h scho dka ch, po prze z p lą ta n in ę k a b li i p rz e w o d ó w , d o p ro ­ w a d z a ją c y c h n ite r o m sprężone p o ­ w ie trz e , w c h o d z im y n a ru s z to w a n ie . T u s ta je m y oko w o ko z n a d m i- s trz e m J a n e m T o m a s z e w s k im , k t ó r y n a d z o ru je b u d o w ę „J e d n o ś c i R o ­ b o tn ic z e j". Z a rz u c a m y go z m ie js c a g ra d e m p y ta ń : J a k id z ie praca? Czy ju ż dużo zrob io n o ? W ie le pozostało do w y k o n a n ia ? K to p rz o d u je ? Czy załoga zdą ży na czas?... O tr z y m u je ­ m y n a n ie je d n ą , z w ię z łą , za s a d n i­

czą o d p o w ie d ź :

— P a trz c ie !

Id z ie m y w ię c og lą dać „ o d p o c z ą t­

k u " , to je s t od d z io b u , te n s ta te k

— s y m b o l. C hyboczą się le k k o p o d n o g a m i d e s k i ru s z to w a n ia , z tr u d e m p rz e c is k a m y się m ię d z y b a r ie rk ą a m a la rz a m i, k tó r z y k r y ją g o to w e ju ż części k a d łu b a ja s n o c z e rw o n ą m in io ­

w ą fa rb ą . M u s im y się tu na c h w ilę z a trz y m a ć , g d yż d ź w ig p rz e n o s i w ła ś n ie n a d n a m i g o to w ą do w m o n ­ to w a n ia k lu z ę k o tw ic z n ą , na k tó r ą ju ż c z e k a ją w y c ią g n ię te ręce b ry g a ­ d y m o n ta ż o w e j.

D o s ta je m y się w re szcie na p o k ła d , a b y p rz e jś ć stąd do I ła d o w n i. D o ­ c h o d z i z n ie j s y k p a ln ik ó w , k le k o ­ ce s e ria m i m ło t n ite ra . S pa w a się tu b la c h y w a c h la rz o w e i n it u je k ą ­ t o w n ik i ze w z d łu ż n ik a m i.

T e n s ta te k , to n ie t y lk o s y m ­ b o l Z je d n o c z e n ia K la s y R o b o tn ic z e j, to n ie t y lk o nasz c z y n p rz e d k o n g re ­ sow y. T o d z ie ło r o b o tn ik ó w c a łe j P o ls k i, ro z rz u c o n y c h w ró ż n y c h za­

k ła d a c h p rz e m y s ło w y c h . W szyscy się do nie g o d o k ła d a ją : g ó rn ic y , h u t n i­

cy, p ra c o w n ic y p rz e m y s łu m a szyn o ­ wego i e le k tro te c h n ic z n e g o , c h e m ic z ­ nego i d rze w n ego . M y s p e łn ia m y w ła ś c iw ie o s ta tn ią czy n n o ś ć : m o n ­ ta ż c a ło ś c i z d o s ta rc z o n y c h n a m m a ­ t e r ia łó w i s u ro w c ó w .

— D o b u d o w y k a d łu b a b la c h y p o ­ szycia, żelazo p ro filo w a n e , n i t y i e le k tro d y do sp a w a n ia , m a s z ty i b o ­ m y ła d u n k o w e w y k o n a n o w k r a ju . Z u rz ą d z e ń p o k ła d o w y c h w szystkie -

(7)

D ź w ig przenosi część pokładu dziobowego m aszyn y, napędzane p a rą , ja k m a szy­

n a s te ro w a , m a s z y n y do w in d ła d u n ­ k o w y c h i k o tw ic z n y c h , d a le j k o tw ic ę , li n y s ta lo w e i kon op ne , s p rz ę t ta - k e lu n k o w y , ba, n a w e t m asa do u - sz c z e ln ia n ia szpa r w p o k ła d z ie , w s z y s tk o to je s t p o ls k ie j p r o d u k c ji.

S ta je m y na d I I ła d o w n ią , w k t ó ­ r e j czeluścia ch g in ie k ilk a p o k a ź ­ n y c h ro z m ia ró w w ę ż y p o ż a rn ic z y c h . M is tr z T o m a s z e w s k i w y ja ś n ia na m , że od k ilk u n a s tu g o d z in o d b y w a się p ró b a z b io r n ik ó w le w e j b u r t y i p ie rw s z e g o dn a. T rz e b a je p rz e d w o d o w a n ie m s p ra w d z ić , c z y n ie p rz e c ie k a ją , a je ś li są ja k ie ś d ro b n e n ie d o k ła d n o ś c i, usu ną ć je p rze z za­

s to s o w a n ie o d p o w ie d n ic h uszczel­

nień .

O d I i I I I ła d o w n i o d d z ie la ją nas s p e c ja ln e g ro d zie , h a ła s je s t je d n a k ta k w ie lk i, że niesposób ro z m a w ia ć , p rz e c h o d z im y w ię c d a le j.

N a ś ró d o k rę c iu o d b y w a się w ła ś ­ n ie m o n ta ż n a d b u d ó w e k . P rze d c h w ilą d ź w ig u s ta w ił na w ła ś c iw y m m ie js c u k ilk u n a s to to n o w ą „ d r o b ­ n o s tk ę " k o n s tru k c y jn ą , p r z y k tó r e j ju ż p ra c u ją m o n ta ż o w c y . D o p ie ro tu , z w y s o k o ś c i m o n to w a n e g o p o m o ­ s tu n a w ig a c y jn e g o m ożna oce nić n a le ­ życie o g ro m w y k o n a n e j ro b o ty . G d y się s p o jrz y w s tro n ę dziob u, w id a ć , że n ie m a l w s z y s tk o co się m o n tu je p rz e d w o d o w a n ie m , je s t ju ż na m ie js c u a p o d o b n ie p rz e d s ta w ia się też p ra c a na r u fie . W id a ć tu w ie l­

k i ro zm a ch , za p a ł i w y s iłe k załogi.

R o zm ach te n im p o n u je n ie t y lk o p rz e c ię tn e m u w id z o w i. Im p o n u je n a szym fa c h o w c o m , a jeszcze b a r ­ d z ie j z a g ra n ic z n y m . P rz e d s ta w ic ie l to w a rz y s tw a k la s y fik a c y jn e g o „ L lo y d R e g is te r" c o d z ie n n ie z ja w ia s ię na sto c z n i i p a trz y . C h c ia łb y zapew ne znaleźć w „ c a ły m d z iu rę ", a tu ja k n a złość, p o ls c y s to c z n io w c y w y k a ­ z u ją m a k s im u m z n a jo m o ś c i rzeczy!

J a k n a złość, w s z y s tk o w y k o n a n o s ta ra n n ie , g a tu n k o w o ja k n a jle p ie j!

P y ta m y m is trz a T om asze w skie go o n a z w is k a w y ró ż n ia ją c y c h się. S y­

p ią się ja k z rę k a w a , a nasz p rz e ­ w o d n ik , p rz y k a ż d y m z n ic h z w ra c a

le k k o g ło w ę w k ie r u n k u m ie js c a p ra c y w y m ie n ia n y c h lu d z i. Jest w te j lic z b ie n ite r J a n W y s o c k i, je s t je go to w a rz y s z S ta n is ła w M y ś liń - skl, są ślu sarze J a k u b S a rn o w s k i i K le m e n s D e yna , m o n ta ż o w c y P a w e ł N o w ic k i i 21 le tn i E u g e n iu sz P ta - s iń s k i. Są cie śle — u k ia d a c z e p łó z J a n H ila r i Jó ze f W a rk u s z , są d w a j m ło d z i i d z ie ln i Z M P -o w c y , cieszą­

c y się u z n a n ie m c a łe j z a ło g i: 18 le t n i n ite r H e n r y k W a ro t i k ilk a la t odeń s ta rs z y m a la rz S ta n is ła w P o­

g o rz e ls k i, oraz w ie lu in n y c h .

O d r u f y k a d łu b je s t jeszcze n ie p o m a lo w a n y , p ra c u ją t u b o w ie m n i- to w n ic y i spawacze. Co c h w ila sno­

p y is k ie r s p a d a ją z ru s z to w a n ia , ro z s y p u ją c się k a s k a d ą z ło ty c h p u n k c ik ó w .

— Z d r u g ie j s tro n y b u r ty z n a j­

d u je się m a s z y n o w n ia . G łó w n a m a ­ szyna ja k ró w n ie ż w a ł ś ru b o w y z po chw ą, b ro n z o w ą śru b ą , m a s z y n y

pom ocnicze, p o m p y zasilające , b a la ­ stow e, zenzowe, s a n ita rn e czy p rz e ­ c iw p o ż a ro w e , w s z y s tk ie ru ro c ią g i w ra z z m a te ria łe m m o n ta ż o w y m są ró w n ie ż p o ls k ie j p r o d u k c ji. U rz ą ­ dzeń e le k try c z n y c h i o ś w ie tle n io ­ w y c h d o starcza nasz p o ls k i p rz e m y s ł e le k tro te c h n ic z n y . N ie p o trz e b u ję c h y b a w s p o m in a ć , że k a m b u z — k u c h n ię o k rę to w ą —- w ra z ze w s z y s t­

k im i n ie z b ę d n y m i a k c e s o ria m i w y ­ k o n u je się w k r a ju . W id z ic ie w ię c, że w s z y s tk ie n a jw a ż n ie js z e u rz ą d z e ­ n ia i m a te ria ły , za w y ją t k ie m u rz ą ­ dzeń n a w ig a c y jn y c h , s p ro w a d z o n y c h ze S z w e c ji, o ra z d ro b n e j ilo ś c i żela­

za p ro filo w e g o z C ze ch o sło w a cji, w y k o n a liś m y sam i. Z tego w ła ś n ie je s te ś m y d u m n i, m y s to c z n io w c y , bo m a ją c ta k ie o p a rcie , m o że m y ś m ia ­ ło b u d o w a ć — m ó w i m is tr z T o m a ­ szew ski.

W p o b liż u t y ln ic y p ra c u je g ru p a n ite rs k a . Co c h w ila w k tó r y m ś z o tw o r ó w p ł y t y z ja w ia s'ę ro z g rz a ­ n y do b ia ło ś c i k o n ie c n itu . N a ty c h ­ m ia s t te ż zaczyna te rk o ta ć m ło t, za­

m ie n ia ją c gd s zybko i d o k ła d n ie w k s z ta łtn ą g łó w k ę . N ite r z y się spie­

szą. W d n iu p rz y ję c ia zo b o w ią z a n ia m ie li do z a n ito w a n ia 150 000 n itó w . N ie w ie le ju ż zostało im do z ro b ie ­ nia. P ra c u ją prze cie ż d z ie ń i noc, w y k o n u ją c na z m ia n ie po k ilk a s e t s z tu k !

Po d r u g ie j s tro n ie m o s tk u , gdzie s to i p rz y g o to w a n y do w o d o w a n ia

„J e d n o ś c i R o b o tn ic z e j" d o k N r 3, ró w n ie ż w r e pra ca. N ib y m r ó w k i, o b le p ili go n ito w n ic y i spawacze, m a la rz e i m o n ta ż o w c y , h y d r a u lic y i ślusarze. O n ró w n ie ż m u s i b y ć go­

to w y w te rm in ie . W ie m y , że będzie.

S p o g lą d a m y stąd n a o m o ta n ą r u ­ s z to w a n ia m i s y lw e tk ę s ta tk u . Dziś jeszcze m a r tw y , n ie d łu g o ju ż oż y je i s p ły n ie na wodę. T ym czasem dziś a w a n g a rd a ro b o tn ic z a W y b rz e ż a b u ­ d u je w z g o d n y m r y tm ie jeszcze je d ­ no o g n iw o ła ń c u c h a , ja k i coraz m o c n ie j łą c z y P olskę L u d o w ą z B a ł­

ty k ie m .

F o t.: W A F (1), F ilm P o ls k i (1), K o m o r o w s k i (1)

„Jedność Robotnicza” na pochylni

(8)

0>fo ja t

»PORTOROB«

D

z iw n ą się zapew ne w y d a w ie ­ lu n a szym C z y te ln ik o m ta n a ­ zw a „ P o r to r o b ” m a ją c a w so­

bie coś z ro z tę tn io n e g o p ra cą p o rtu , p e łn ego z g rz y tu d ź w ig ó w i o - k r z y k ó w k rz ą ta ją c y c h się r o b o tn i­

k ó w . N ie k tó r z y z W as może się z n ią ju ż s p o tk a li, c z y ta ją c gazety, m oże s ta r a li się ją n a w e t w y t łu m a ­ czyć? P o s ta ra m y się W a m w ty m pom óc.

Jest to n a z w a p rz e d s ię b io rs tw a , o rg a n ic z n ie z w iązan eg o z ż y c ie m p o r ­ t u i b r z m i w ła ś c iw ie ta k : R o b o tn i­

cze P rz e d s ię b io rs tw o P rz e ła d u n k o ­ w e „ P o r to r o b " . P o w s ta ło ono w d n iu 29 m a rc a 1948 r o k u z in ic ja t y ­ w y M iń . Ż e g lu g i i H a n d lu Z a g ra ­ nicznego, M in . P rz e m y s łu i H a n d lu oraz M in . P ra c y i O p ie k i S połecz­

ne j. Z a d a n ie m jego je s t p ro w a d z e n ie w s z e lk ie g o ro d z a ju p ra c p rz e ła d u n ­ k o w y c h w p o rta c h zespołu G d a ń sk - G d y n ia , za w y ją t k ie m p rz e ła d u n k ó w w ę gla , ora z p ro w a d z e n ie i u ż y tk o ­ w e d y s p o n o w a n ie m a g a z y n a m i p o r ­ to w y m i.

Z d z ia ła ln o ś c ią „ P o r to r o b u " n a j­

ła tw ie j b ę d z ie m y się m o g li zapoznać

na te re n ie p o rtu , w czasie p ra c y . P rz e jd ź m y się w ię c k tó r y m ś z n a ­ brze ży, z a jr z y jm y do m ag azyn ów , a w y c z e rp u ją c a o d p o w ie d ź na p y ta n ie , co to je s t „ P o r to r o b ” , sam a n a m się w c iś n ie na usta...

Ü

...J e s t p o c h m u rn y d z ie ń g r u d n io ­ w y . W ia t r n ie sie z g łę b i g d ań skieg o p o r tu p o s trz ę p io n e o d g ło s y je go p ra c y , p rz e ry w a n e od czasu do cza­

su p rz e c ią g ły m b u c z e n ie m o k rę to ­ w e j s y re n y . P rzed b u d y n k ie m „ P o r ­ to r o b u " ja k z w y k le o te j porze, ru c h n ie z w y k ły . S e tk i lu d z i z e b ra ły się tu w o c z e k iw a n iu na d y s p o z y c je i s k ie ro w a n ia do p ra c y w poszczegól­

n y c h częściach p o rtu . S to ją g ru p k a ­ m i, ćm ią c p a p ie ro s y , ro z m a w ia ją o s w y c h c o d z ie n n y c h ra d o ś c ia c h i s m u tk a c h . T eraz m a ją s p e c ja ln y te m a t do „o b g a d a n ia ” — c z y n p rz e d ­ k o n g re s o w y .

P u n k tu a ln ie o g o d z in ie 15 n a s tę ­ p u je p o d z ia ł na b ry g a d y , k tó r e szyb­

k o u d a ją się na m ie js c e p ra c y . S ta r­

si i m ło d s i, id ą s zybko r ó w n y m i, o d m ie rz o n y m i k ro k a m i. Czas je s t d ro g i. P ra c u ją do g o d z in y 23, a dziś je s t co ro b ić .

W p o b liż u b u d y n k u pozostaje t y l ­ k o g ru p a , przeznaczona do ro z ła d o ­ w a n ia N o rw e g a „ B r a v o I " , k t ó r y p r z y w ió z ł p o n a d 1 700 to n s a le try d la P o ls k i. P rz e to k o w a lo k o m o ty w a p o d s ta w iła w ła ś n ie zespół w a g o n ó w , do k il k u z n ic h p rz y c ią g n ię to ju ż

s p e c ja ln e p o m o s ty , zw a ne „ g a n k a ­ m i” , p o d to c z y ły się ze s k rz y p ie n ie m p o rto w e d ź w ig i, w y c ią g n ę ły swe d łu g ie , a ż u ro w e ra m io n a , sztau e- r z y z a m ó w ie n i prze z s p e d y to ra za­

t a r l i d ło n ie , w s z y s tk o ru s z y ło . Z a p y ta c ie , dlaczego s z ta u e ró w a n ­ g a żuje s p e d y to r. O tóż do c h w ili o - becnej „ P o r to r o b ” jeszcze n ie p rz e ­ ją ł od poszczególnych f i r m spe dy­

c y jn y c h p ra w a p ro w a d z e n a p ra c s z ta u e rs k ic h , n a s tą p i to je d n a k po 1 s ty c z n ia 1949 ro k u . O be cny stan n ie s p rz y ja n a le ż y te j o rg a n iz a c ji p ra c y , zw łaszcza p r z y je j w ię k s z y m n a s ile n iu , g d yż s z ta u e ró w trz e b a z a m a w ia ć w U rz ę d z ie Z a tru d n ie n ia osobno, a „ P o r to r o b ” z a m a w ia p o ­ zosta łą obsadę w y - lu b załad ow czą ró w n ie ż osobno. Z d a rz a ją się w ię c n ie k ie d y w y p a d k i, że a lb o je d n a , a l­

bo d ru g a s tro n a n ie o trz y m a od po­

w ie d n ie j ilo ś c i lu d z i do p ra c y , przez co p o w s ta je za h a m o w a n ie . G d y to będzie sp o czyw a ło w je d n y m rę k u , ła tw ie j będzie z o d c in k a m n ie j o b ­ ciążonego prze nieść lu d z i na w ła ś c i­

w e m ie js c e i p rz e p ro w a d z ić p o w ie ­ rzon e p ra c e w u m ó w io n y m te rm in ie . P o n ie w a ż a tra k c y jn o ś ć na szych p o r ­ tó w c h c e m y po dn ieść w ła ś n ie przez sk ró c e n ie czasu p o s to ju s ta tk ó w ,

„ P o r to r o b ” będzie tu m ia ł po le do popisu.

W ró ć m y je d n a k do naszego s ta t­

k u . W m iędzycza sie z a p a d ł ju ż m ro k . N a na brze żu, n a d ź w ig a c h i n a d o - t w a r t y m i lu k a m i z a b ły s ły d z ie s ią tk i la m p e le k try c z n y c h . W ic h ś w ie tle ż y w o k r z ą ta ją się ro b o tn ic y . M im o z im n a p o z d e jm o w a li sw e k u r t k i i płaszcze, s zybko ro z ła d o w u ją c k a ż ­ d y n o w y h iw .

O to w ła ś n ie z g łę b i lu k u w y c h y ­ n ą ł je de n, pe łe n w o rk ó w , z a to c z y ł szero kie p ó łk o le , z a k o ły s a ł się przez m o m e n t n a d p o k ła d e m , b y n a ty c h ­ m ia s t ru s z y ć w śla d za p rz e s u w a ją ­ c y m się nad p o d s ta w io n y w dole w a g o n ra m ie n ie m d ź w ig u . C z e k a ją ­ c y na „ g a n k u ” r o b o tn ic y s zybko ro z ­ c h w y tu ją „z d o b y c z ” lo k u ją c ją w e w n ę trz u w a g o n u . R o b o tn ic y n ie l i ­ czą z a ła d o w a n y c h w o rk ó w , n ie z w r a ­ c a ją u w a g i na p o d s ta w ia n e św ieże w a g o n y. D la n ic h is tn ie je t y lk o za­

ła d o w a n y lu k s ta tk u , k t ó r y trz e b a ja k n a js z y b c ie j op różn ić.

M ija ją m in u ty , k w a d ra n s e , g o d z i­

n y. H en, gdzieś znad G da ńska

w ia t r n ie sie b ic ie ja k ie g o ś zegara.

K to ś lic z y u d e rz e n ia : raz, dw a , trz y , cztery... T o s to ją c y nad lu k ie m p o - k a zyw a cz, o c z e k u ją c y na z a ła d o w a ­ n ie no w ego h iw u . N ik t z p r a c u ją - R obotnik portow y załadow uje m ąkę na norw eski statek

8

(9)

cy c h n ie z w ra c a n a ń u w a g i w szyscy są z a ję c i w y k o n y w a n ą pracą.

Jest g o d zin a 22. Jeszcze t y lk o go­

d z in ę p o p ra c u je ta z m ia n a , p ó ź n ie j p r z y jd ą n a s tę p n i. S to ją c y o b o k p o - k a z y w a c z a ra c h m is trz , z w a n y lic z - m enem , s u m u je s k rz ę tn ie s ta w ia n e do tychczas k re s k i. O k a z u je się, że b ry g a d a p rz e k ro c z y ła ju ż o k il k a ­ naście to n s w o ją n o rm ę , a m im o to tem po n ie osłab ło. T u prze cie ż w y ­ p e łn ia się i k o n g re s o w e z o b o w ią ­ zan ia !

Z n ie z b y t od le głe go od nas basenu S tr e fy W o ln o c ło w e j, ró w n ie ż d o b ie ­ g a ją od głosy in te n s y w n e j p ra c y . S to ją ta m d w a s ta tk i — s zw e d zki

„ M i r a ” i ra d z ie c k i „ D n ie p r o p ie - tr o w s k " . B liż e j K a p ita n a tu P o rtu p rz y s ia d ły u nabrzeża p o rto w e h o ­ lo w n ik i, d rz e m ią c w o c z e k iw a n iu ro b o ty .

M ija ją k w a n d ra n s e . W p o b liż u p ra c u ją c y c h d ź w ig ó w p o c z y n a ją w y c h o d z ić z m ro k u c ie m ne p o sta ­ cie n o w e j z m ia n y . Z b liż a się go dzina 23. Jeszcze k ilk a m in u t in te n s y w n e i p ra c y i w re szcie pa da s y g n a ł: stop!

L ic z m e n i za c z y n a ją w t e j c h w ili p rz e lic z a ć w y ła d o w a n e w o r k i, ab y podać z a c ie k a w io n y m ro b o tn ik o m o- s ią g n ię tą p rze z ic h z m ia n ę c y frę . Po c h w ili o k a z u je się, że p rz e ła d o w a n o 316 to n s a le try , o 78 to n w ię c e j n iż p rz e w id y w a ła n o rm a i ty le , ile w y ­ no si k o n g re s o w e z ob ow iąza nie. Do p ra c y s ta n ę ła no cna zm iana...

#

„ P o r to r o b ” n ie o g ra n ic z y ł się je ­ d y n ie do p rz e ję c ia p ra c p r z e ła d u n ­ k o w y c h n a te re n ie zespołu p o rto w e ­ go G d a ń sk — G d y n ia , ale z a tro ­ szczył się ta k ż e o p o d n ie s ie n ie w y ­ d a jn o ś c i p ra c y z a tru d n io n y c h r o b o t­

n ik ó w przez z o rg a n iz o w a n ie w s p ó ł­

z a w o d n ic tw a p ra c y ora z p rze z w p r o ­ w a d z e n ie w s z e lk ie g o ro d z a ju u d o ­ g o d n ie ń m e c h a n ic z n y c h .

P ie rw s z y m z n ic h , w y b it n ie p r z y ­ s p ie s z a ją c y m n ie t y lk o szybkość p rz e ła d u n k u ale ta k ż e z w ię k s z a ją ­ c y m be zpieczeń stw o to w a ru , je s t cora z szersze s toso w an ie w ó z k ó w e le k try c z n y c h na m ie js c e d o ty c h c z a ­ s o w y c h ręc z n y c h . D ru g ą ta k ą p o ż y ­ teczną, b a rd z o pożądaną in o w a c ją je s t zasto sow a nie m e c h a n ic z n y c h p rz e c ią g a re k w a g o n ó w k o le jo w y c h . N ie bez znaczenia je s t ró w n ie ż fa k t p rz y g o to w a n ia tz w . s z ta p la re k , c z y li s p e c ia ln y c h w ó z k ó w , k tó r e p o d w o ­ żą h iw y pe łn e to w a r u ń a o d p o w ie d ­ n ie m ie js c e w m a g a zyn ie , a n a s tę p ­ n ie p o d a ją je na o d p o w ie d n ią w y ­ sokość do u ło ż e n ia na sztap lu.

W p o rc ie g d y ń s k im c z y n n y c h jest.

w c h w ili obecnej 14 w ó z k ó w e le k ­ try c z n y c h , d w ie p rz e c ią g a rk i w a g o ­ now e, .w y re m o n to w a n e i s k o m p le to ­ w a n e że stareg o szm elcu ora z 9 s z ta p la re k różnego ty p u , z m o n to w a ­ n y c h i p o p ra w io n y c h na m ie js c u . Są one w y b itn ie s e ry jn e j a m e ry k a ń ­ s k ie j b u d o w y , n ie z b y t m o cn e j, to te ż p ra c u ją c y p r z y n ic h r o b o tn ic y są zda nia, że nasze będą w n ie d a le k ie j- może p rz y s z ło ś c i n a p e w n o lepsze.

Bele baw ełny w ę d ru ją z pokładu do m agazynów portow ych

S y tu a c ja ta w n ie d łu g im czasie je ­ szcze się p o p ra w i, g d y ż ju ż k ilk a m ie s ię c y te m u „ P o r to r o b ” z a m ó w ił t a k i s p rz ę t za g ra n ic ą .

O to k ilk a c y fr , ilu s tr u ją c y c h s ta ły ro z w ó j p rz e d s ię b io rs tw a . N a d z ie ń 1 m a ja t y lk o na te re n ie od­

d z ia łu g d y ń s k ie g o z a n o to w a n o 547 w y k o n a n y c h d y s p o z y c ji i p rz e ła d u ­ n e k 34 584 to n ró ż n y c h to w a ró w , a w p ó ł r o k u p ó ź n ie j, w d n iu 1 lis to ­ pada, 2 661 d y s p o z y c ji i 283 779 to n p rz e ła d o w a n y c h to w a ró w . O b ró t m a g a z y n o w y p rz e d s ta w ia się w t y m czasie n a ' w e jś c iu n a s tę p u ją c o : w d n iu 1 m a ja b r. z a n o to w a n o 38 903 to n to w a ró w , a w p ó ł r o k u p ó ź n ie j ju ż 49 994 to n y to w a ró w , z czego n a jw ię k s z ą k w o tę o b e jm u ją to w a r y e k s p o rto w e . P o d o b n y m i sukcesam i

może poszczycić się ta k ż e w n ic z y m n ie u s tę p u ją c y G d y n i o d d z ia ł g d a ń ­ s k i „ P o r to r o b u ” .

#

T a k o to r o z w ija się i p ra c u je p rz e d s ię b io rs tw o , w k tó re g o ro z w o ­ ju w p o w a ż n y m s to p n iu p a r ty c y p u ją sarni ro b o tn ic y , ja k o u d z ia ło w c y s p ó łd z ie ln i „P o r to w ie c ", je d n e g o z a k c jo n a riu s z y „ P o r to r o b u ” . M ożn a się w ię c spodziew ać, a d o tych cza so ­ w e w y n ik i c a łk o w ic ie do tego u p o ­ w a ż n ia ją , że w r o k u p rz y s z ły m „ P o r - to r o b " ro z w in ie się jeszcze b a rd z ie j, u s p ra w n ia ją c p rz e ła d u n k i w naszych p o rta c h , z w ię k s z a ją c t y m sa m y m ic h a tra k c y jn o ś ć , d a ją c im do r ę k i w a ż k i a tu t w k o n k u r o w a n iu z im n y m i p o r ta m i n ie t y lk o b a łty c k im i ale i z a c h o d n io -e u ro p e js k im i.

Taśm owiec ła d u je w ęgiel na statek

(10)

Ś n i e g

jest ciepły...

J

est p ie k ie ln ie z im n o . M ró z w ła ś c iw ie n ie je s t d u ż y i je d y ­ n ie s iln y p o r y w is ty w ia t r d m ie od m orza , p o r y w a ją c z n a b rz e ż y s trz ę p y b ia łe g o ś n ie g u i m io ta n im i w sam ą tw a rz . Podnoszę k o łn ie r z i cz u ję ja k d ro b n e k r u p k i u d e rz a ją z w ś c ie k ło ś c ią , ja k g d y b y za w s z e lk ą cenę c h c ia ły m i się dostać za szyję.

J e ś li się id z ie s z y b k im k ro k ie m , c h łó d s ta je się m n ie j p r z e n ik liw y , a c h w ila m i r o b i s ię n a w e t gorąco.

W z d łu ż m a g a z y n ó w s to ją czerw one, to w a ro w e w a g o n y , z k tó r y c h w y je ż ­ d ż a ją n a ta c z k a c h w o r k i, p a c z k i, b e c z k i i s k rz y n ie . L u d z ie m a ją ró ż o ­ w e tw a rz e i czarne, o p a lo n e w i ­ c h re m ręce. Spieszą się i p ra w ie b ie g ie m w ta c z a ją i w y ta c z a ją ta c z k i z o lb r z y m ic h h a l m a g a z y n ó w . S ta ­ te k czeka, a g o d z in y p rz e s to ju się liczą . J a k to dobrze, że a k u r a t z ja ­ w i l i się o n i. W p ra w d z ie n ie są je ­ szcze w p r a w ie n i w te j, n o w e j d la siebie p ra c y , ale ba! — m łodość, s i­

ła i chęć p o tr a fią te b r a k i z a s tą -

pić... *

— ...Bo n ie c h p a n t y lk o p o s łu c h a : je d n o s tk a nasza zosta ła s tw o rz o n a w S ie rp n iu ja k o 24 B ry g a d a S łu ż b y

10

Polsce im . W in c e n te g o P s tro w s k ie g o i ja k o b ry g a d a lo tn a zosta ła ro z lo ­ k o w a n a w 41 w a g o n a c h k o le jo w y c h . S tąd dalsze k o n s e k w e n c je tego f a k ­ tu : —- nasza w ę d ro w n a pra ca. P o je ­ c h a liś m y n a ip ie r w na D o ln y Ś ląsk, gdzie k o ło B o le s ła w c a w y k o n y w a ­ liś m y r o b o ty z ie m ne w z w ią z k u z ro z b u d o w ą ta m te js z e j h u ty . S ta m ­ tą d p rz e je c h a liś m y do N o w e g o L ą d u k o ło L w ó w k a . T u n a nas o c z e k iw a ­ ło z ad an ie w y k o n a n ia n a s y p u k o le ­ jo w e g o o d łu g o ś c i 1 200 m e tr ó w p r o ­ w adzącego do m ie js c o w y c h k a m ie ­ n io ło m ó w . W I I I tu r n u s ie z d o b y liś ­ m y s z ta n d a r p rz e c h o d n i. N o a te ra z p rz y je c h a liś m y tu , do G d y n i...

W m a ły m p o k o ik u b a ra k u , gdzie ro z lo k o w a ło się d o w ó d z tw o B r y g a ­ d y je s t c ic h o i n a w e t p rz y tu ln ie . W ż e la z n y m p ie c y k u h u c z y i le n iw e c ie p ło sączy się do p o k o ju , w p r o w a ­ dza ją c n a s tró j p r a w ie ro d z in n y .

— ...A w G d y n i — cóż, tu z n o w u z p rz y b y liś m y , bo m ie liś m y p o m ó c w p iln y c h p rz e ła d u n k a c h i in n y c h p r a ­ cach p o r tu (to ju ż je s t n a szym ob o­

w ią z k ie m — p rz y b y w a ć ta m w szę­

dzie, .gdzie ja k ie ś tr u d n e i n a g łe za­

d a n ie p o trz e b u je d o d a tk o w e j p o m o ­ c y c h ę tn y c h do p ra c y , s iln y c h i z d ro ­

w y c h , m ło d y c h lu d z i). C h ło p c y p r a ­ c u ją je d n a k n ie t y lk o p r z y p rz e ła ­ d u n k a c h s ta tk ó w , w y ła d o w u ją i za­

ła d o w u ją ró w n ie ż w agony...

D r z w i b a ra k u o tw o r z y ły się i s ta ­ n ą ł w n ic h ju n a k s łu ż b o w y .

— P a n ie p o ru c z n ik u , b y ł te le fo n

—• pro szą o 31 lu d z i do s tr e fy w o l­

n o c ło w e j n a go dzinę 15 p rz e d p ie r w ­ szą...

— O, w id z i p a n — w id o c z n ie je s t ta m coś p iln e g o do ro b o ty . — D o ­ brze, p o w ie d z c ie , że o oznaczonej g o d z in ie z a m e ld u ją się tam ...

—■ A co do ju n a k ó w , pochodzą o n i z ró ż n y c h s tro n P o ls k i. D u żą część s ta n o w ią w ś ró d n ic h o c h o tn ic y . Są to p rz e w a ż n ie s ie ro ty bez o p ie k i i ja k ie g o k o lw ie k o p a rc ia . Z a p a rę d n i, po p o w ro c ie do W a rs z a w y ro z ­ ja d ą się o n i do s z k ó ł z a w o d o w y c h czy też w o js k o w y c h , s to s o w n ie do z a m iło w a n ia . M uszę p rz y z n a ć , że n ie b r a k im je s t c h ę c i do n a u k i i p ra c y . P rz e c ię tn a p rz e ła d u n k u na je d n e g o ju n a k a h a je d n ą g o dzinę w y p a d a 706 k g — ob ecn ie je d n a k d la uczczenia K o n g re s u Z je d n o c z e ­ n io w e g o P a r t ii R o b o tn ic z y c h ju n a c y u c h w a lili re z o lu c ję , w k t ó r e j zobo­

w ią z u ją się z w ię k s z y ć w y d a jn o ś ć

(11)

p rac y do 1 000 kg aa godzinę. To by dało w sumie 1 200 to n w ciągu je d ­ nej doby...

N a g ły p o ry w w ia tru b lu zn ął śnie­

giem w zam arzające szyby. Przez okno w id ać było rząd to w arow ych wagonów. N a ich dachach czern iały sm ukłe ko m in k i, a w ydobyw ające się z nich sm ugi szarego dym u w ia tr p o ryw ał, strzęp ił i rozgniatał.

— Sądzi pan, że jest im ta m z im ­ no, w tych wagonach? Proszę, p rz e j­

dziem y się...

W wagonach jest ciepło i cicho.

Pośrodku stoi żelazny piecyk, obok zaś zapas koksu, k tó ry m d w a j ju ­

nacy, na zm ianę, podsycają ogień przez całą noc, ab y reszcie kolegów było ciepło. H a, tru d n o — ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś... P rycze są duże i wygodne. W je d n y m w agonie zam ieszkuje 20 ju n ak ó w . N a ścianie w isi głośnik. C a ły tran sp o rt jest zradiofonizow any. O pieka lekarska jest na miejscu. Dow ództw o b ryg a­

dy Sypia ró w n ież w wagonach i je ­ dynie w dzień u rzęd u je w baraku.

•Junacy m ają zapewnione ro z ry w k i

Junacy z ochotą zab rali się do w yładunku...

... po któ ry m czekał smaczny, o b fity posiłek

k u ltu ra ln e , ja k czyteln ia św ietlica, gry, kino, w ycieczki, ba! — jest w łasna harm on ia i ko rn et. I jest h um or — ślady jego sp otykam y w rysunkach i dowcipach gazetki ściennej.

N ie k tó re w agony przeznaczone są na kuchnie. F , M a ria K rasińska, ku ch arka i żyw icielka tw ie rd zi, że chłopcy m a ją niezgorsze apetyty.

A le dziś p an i M a ria m a z m a rtw ie ­ nie — nie w ie czy to mięso, któ re w rzu ciła do ko tła nie będzie zbyt tw ard e. Bo gotuje się i gotuje i ju ż pow inno być w sam raz i jeszcze nie jest. A tu i chłopcy lada c h w ila powrócą z pracy. A w iadom o — człow iek spracow any to 1 głodny.

Oho! — P. M a ria w ie o ty m dobrze

— Już trz y ra zy b yła prem iow ana.

Bo też i zna tę pracę, chyba ja k nikt;

inny. A czy dobrze to wszystko ro­

bi, to n ajle p ie j zapytać o to samych chłopców,

M ó w ią, że repecłarzy nigdy nie b rakuje... ^

K ie d y w racałem , w ia tr nie ustał an i na chw ilę. Śnieg, ja k przed p aru godzinam i w cisk ał się w oczy, a d ru ty przew o dó w telefonicznych p rze ra ź liw ie d źw ięczały n ielitości- w ie smagane ostrym świstem. Z a ­ gubione stada m e w d o b ija ły się do szyb m agazynów, wypędzone znad m orza niespokojną falą.

A le teraz n ie czułem ju ż chłodu.

C zułem się ra źn ie j. Z ja w iło się n a­

gle przekonanie, że praca jest d z iw ­ n y m zjaw is kiem : p o tra fi rozgrze­

wać n ie ty lk o przez je j bezpośred­

nie w yk o n yw an ie — ofiarność w pracy budzi ufność w e w łasne siły i w ia rę w dobrą przyszłość.

Było m i ciepło i dobrze. O dłoży­

łem ko łnierz. Śnieg w ilg o tn y m i p ła ­ ta m i osiadał n a tw a rz y . T en śnieg b ył ciepły...

S T . B I S K U P S K I

Wszystkie zdjęcia Z. Kosycarz

Cytaty

Powiązane dokumenty

“ Najistotniejszą rzeczą jest to, że zanim zjednoczenie młodzieży stało się taktem formalnym, tak jak dziś, to życie polskie już od wielu lat nosiło w

rych przyrządów nie mogliśmy zabrać z Gdyni rozumiejąc, że i Wydział Mechaniczny musi też z nich korzystać. Jeszcze o- becnie w gmachu trw ają prace

z wodą specjalnie doprow adzoną... Ze

szek znajduje się w ślimakowatym rowku, zaś w miarę rozkręcania się sprężyny naw ija się on na je j bęben. Sprężyna w miarę

ło s ę Towarzystwo Budowy Mostu przez K a ­ nał, które, opierając się na pracach wstępnych francuskich inżynierów Yerarda de Sainte Annę i Hunriego

Szczecin powrócił do życia i stał się znowu ośrodkiem handlu i

rządzona jest odpowiednia skala w metrach i sążniach na deseczce, dc któiej przystawia się rurkę szklaną, wyjętą z cylindra metalowego. Należy tylko

nie, piękny widok roztacza się na zatokę Złoty Róg i miasto późno wieczorem lub w nocy.. Ta cudowna gra blasków i ogni dała