• Nie Znaleziono Wyników

Młodzież Morska : miesięcznik Ligi Morskiej, 1948.11 nr 11

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Młodzież Morska : miesięcznik Ligi Morskiej, 1948.11 nr 11"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

MORSKA

(2)

S T A N IS Ł A W B IS K U P S K I

p r z ( / / c r c i e l c i D ł o ń

K

ażdego la ta , w k o ń c u r o k u szkolnego p r z y b y w a ją na W y ­ brzeże lic z n e w y c ie c z k i s z k o l­

ne, a b y tu , n a d b rz e g a m i B a łty k u u jrz e ć n a w ła s n e oczy, ja k rośn ie , r o z w ija się i p o tę ż n ie je P o ls k a — k r a j m o rs k i.

W z ro k z w ie d z a ją c y c h z z a in te re ­ s o w a n ie m p rz e s u w a się w te d y po p o tę ż n y c h , o d z iw a c z n y c h k s z ta ł­

ta c h d ź w ig a c h p o rto w y c h , po o l­

b rz y m ic h h a la c h m a g a z y n ó w z a ła ­ d o w a n y c h n a jro z m a its z y m to w a re m ,

y

R adzieckie trało w ce wychodzą na tra ło w an ie

po s p o k o jn y c h basenach p o rtu , po k tó r y c h p r u ją c ła g o d n e fa le ś m ig a ­ ją z w in n e m o to r ó w k i, lu b w o ln o w lo k ą c się suną m a je s ta ty c z n ie obce s ta tk i z całego ś w ia ta .

I k ie d y dziś. w id z i się p u ls u ją c y ży c ie m k a ż d y z a k ą te k o lb rz y m ie g o o rg a n iz m u p o rto w e g o , w y d a je się rzeczą w p ro s t n ie p ra w d o p o d o b n ą , a b y jeszcze t r z y la ta te m u p a n o ­ w a ła tu cisza i m a r tw o ta i a b y

d ź w ig i te m o g ły k ie d y k o lw ie k p rz e d s ta w ia ć sobą je d y n ie be zła d n ą masę sp lą ta n e g o ż elastw a , a ro z b ite m a g a z y n y tc h n ę ły g łu c h ą p u s tk ą .

W e jś c ie d o p o r tu b y ło w ó w ­ czas rzeczą n ie m o ż liw ą , a n a w e t z b liż e n ie się w je g o o k o lic e b y ło p o ­ łączone z r y z y k ie m w y le c e n m w n o - w ie trz e n a s k u te k w y b u c h u m in , k t ó r y m i u sian e b y ły p rz y b rz e ż n e w o d y p o ls k ie g o m orza .

M im o w o li lu d z k ie ręce o p a d a ły w ów czas z re z y g n a c ją , a p y ta n ie :

„o d czego zacząć?" b y ło w y ra z e m o - g ro m u zad ań c z e k a ją c y c h ty c h , na k tó r y c h s p o c z y w a ł o b o w ią z e k w r ó ­ c e n ia ż y c ia te m u p u s tk o w iu . I k to w ie , ja k d łu g o t r w a ły b y p ra ce p rz y u ru c h o m ie n iu u rz ą d z e ń p o rto w y c h , g d y b y ś m y b y li z d a n i c a łk o w ic ie na w ła s n e s iły . A le n a szczęście n ie b y ­ liś m y o s a m o tn ie n i. T a k ja k w la ta c h w o jn y o d c z u w a liś m y zaw sze pom oc naszego potężnego s o ju s z n ik a — Z w ią z k u R a dzie ckie go , ta k i te ra z o d c z u liś m y ją w t y m na jcię ższym , p o c z ą tk o w y m okresie.

Jeszcze w ó w czas, z a n im ro z w ia ­ ły się d y m y n ie d a w n y c h b ite w , za­

n im p r z y c ic h ły echa a r t y le r y js k ic h w y s trz a łó w , tu ż p r z y p o ls k ic h b rz e ­ gach p o ja w iły się n ie d u ż e szare o k rę c ik i,, k tó r e k rą ż ą c w c ią ż , z da­

w a ło b y się w m ie js c u , w y k o n y w a ły żm u d n ą i n ieb ezpieczn ą pra cę t r a ­ ło w a n ia . T e n p ie rw s z y e ta p oczy­

szczania w ó d p rz y b rz e ż n y c h z pozo­

s ta w io n y c h t u prze z o k u p a n ta m in . b y ł n ic z y m in n y m , ja k w ła ś n ie w y ­ ty c z e n ie m b e zpiecznych s z la k ó w k o ­ m u n ik a c y jn y c h do na szych p o rtó w . A le m in y n ie s ta n o w iły je d y n e g o nieb ezpiecze ństw a. T u i ó w d z ie p o ­ nad p o w ie rz c h n ią w o d y s te rc z a ły m a s z ty z a to p io n y c h s ta tk ó w . W r a k i te w n ie m n ie j szym od m in s to p n iu u t r u d n ia ły n o rm a ln ą żeglugę. W y ­ d o b y c ie ic h s ta n o w iło ró w n ie tr u d n ą i nieb ezpieczn ą pra cę, co i tr a ło w a ­ nie. A le i w t y m w y p a d k u p rz y s z ły

n a m z po m ocą s p e c ja ln e e k ip y r a ­ d z ie c k ic h fa c h o w c ó w , k tó r e o b o w ią ­ zek te n w z ię ły c a łk o w ic ie , na siebie.

R a dzie ccy n u r k o w ie z p e łn y m p o ­ ś w ię c e n ie m w y k o n y w a li p o w ie rz o ­ ne im zadanie, w y z n a c z a li m ie js c a o d n a le z io n y c h w ra k ó w , ic h położenie, stan, o k re ś la ją c je dn ocześn ie m o ż li­

w o ści ic h w y d o b y c ia . D z ię k i u m ie ­ ję tn ie p rz e p ro w a d z o n y m p ra co m , w ie le z w y d o b y ty c h w r a k ó w p o w ę ­ d ro w a ło n a s tę p n ie do na szych stocz­

n i, skąd p o re m o n c ie p o w r ó c iły do

N u re k ,,Epronu” p rzy pracy w porcie gdyńskim

s łu ż b y ja k o p e łn o w a rto ś c io w e je d ­ n o s tk i.

R a d z ie c k ie e k ip y a w a r y jn o - r a to - w n ic z e w y d o b y ły n ie t y lk o je d n o s t­

k i p ły w a ją c e , ale ró w n ie ż i u rz ą d z e ­ n ia p o rto w e po sia d a ją ce bezcenną w a rto ś ć . N ie ta k d a w n o e k ip a ta w y d o b y ła w G d a ń s k u p ły w a ją c y d o k ora z p o d n o ś n ik . W y d o b y w a n ie d o k u tr w a ło o k o ło p ię c iu m ie ­ sięcy, p o d n o ś n ik a zaś b lis k o siedem m ie sięcy. P ra c y te j w ż a d n y m w y ­ p a d k u s to czn ia nasza n ie b y ła b y w s ta n ie sam a w y k o n a ć . W y d o b y te u - rz ą d z e n ia m a ją k a p ita ln e znaczenie d la z w ię k s z e n ia s p ra w n o ś c i i w y ­ d a jn o ś c i na szych s to c z n i i będą w y ­ k o rz y s ta n e ju ż p r z y w o d o w a n iu n a ­ szych n a s tę p n y c h w ę g lo ru d o w c ó w .

D la te g o też, je ś li dziś w ie lo k r o t ­ n ie p o d z iw ia m y sukcesy w ła s n e j p ra c y i o b s e rw u je m y co ra z ż y w ie j tę tn ią c e życie w na szych p o rta c h , w in n iś m y zdać sobie sp ra w ę , ja k w ie le zaw d z ię c z a m y naszem u so­

ju s z n ik o w i Z w ią z k o w i R a d z ie c k ie ­ m u, k t ó r y w c h w ila c h n a jw ię k s z y c h tr o s k i k ło p o tó w w y c ią g a zawsze k u n a m sw ą po m ocn ą d ło ń — d ło ń p rz y ja c ie la .

S T A N I S Ł A W B I S K U P S K I F o t. W .A .F . — U k le .ie w s k i W o jen n a spuścizna: pola m inow e, pozostałe u polskich w ybrzeży

2

(3)

MŁODZIEŻ MORSKA

NH II. L I S T O P A D 1948

S T A N IS Ł A W Z A M O J S K I _

/)

REWOLUCJA LISTOPADOWA A SPRAWA POLSKA

lat temu, 7 listopada 1917 r. wybuchła Wielka Rewolucja Socjalistyczna. Pro­

letariat Piotrogradu wespół z rewolu­

cyjnymi oddziałami wojska i flo ty oba­

lił Rząd Tymczasowy, przekazał władzę w pań­

stwie w ręce przedstawicieli ludu. W ogniu walk z kontrrewolucyjnymi armiami carskich generałów Krasnowa, Denikina, Judenicza, Wrangla, Kołczaka i innych, z armiami obcych interwentów zrodziła się Republika Rad.

Fakt ten miał historyczne znaczenie nie tylko dla mas ludowych imperium rosyjskie­

go, ale również dla walczących o swe wyzwole­

nie, uciskanych i wyzyskiwanych mas ludo­

wych na całym świecie. Przerwany został łań­

cuch państw kapitalistycznych i na jednej szó­

stej części świata władzę w swe ręce wzięli ro­

botnicy i chłopi. Rewolucja Listopadowa a na­

stępnie bohaterskie budownictwo socjalistycz­

ne w Zw. Radzieckim wpłynęły na rozszerze­

nie się i wzmocnienie ruchów rewolucyjnych na całym świecie. Dały one przykład masom ludowym jak należy walczyć o swe wyzwole­

nie, jak trzeba budować swoje ludowe państ­

wo, państwo wolności i sprawiedliwości spo­

łecznej. Zw. Radziecki stał się przewodnikiem i potężnym oparciem dla wszystkich sił postę­

powych, dla mas pracujących, walczących z

(4)

wyzyskiem kapitalistycznym, dla ludów kolo­

nialnych, walczących o swe wyzwolenie naro­

dowe i społeczne.

W okresie I I wojny światowej główną siłą obozu antyfaszystowskiego był właśnie Zw.

Radziecki a decydującą rolę w rozbiciu hitle­

rowskiej machiny wojennej odegrała Armia Ra­

dziecka. Bohaterska walka narodu radzieckiego z niemiecko-faszystowskimi najeźdźcami zagrze­

wała bojowników ruchu oporu we wszystkich okupowanych przez Niemców państwach Eu­

ropy, dodawała im otuchy i w iary w zwycięstwo.

Arm ia Radziecka przynio­

sła wyzwolenie masom lu­

dowym państw Europy, dzięki czemu stało się mo­

żliwe wyzwolenie Polski, Czechosłowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii, Alba­

nii i Jugosławii, jako państw demokracji ludo­

wej.

Po wojnie Z w. Radziec­

k i stoi na czele obozu an- tyimperialistycznego, wal­

czącego o pokój i bezpie­

czeństwo świata, bronią­

cego niepodległości naro­

dów przed zakusami an- glo-amerykańskich impe­

rialistów.

Dla losów Polski na przestrzeni ostatnich 31

lat Rewolucja Listopadowa ma szczególne znaczenie. Obalając carat, proletariat rosyj­

ski obalił główną potęgę spośród zaborców Polski. Republika radziecka unieważniła wszelkie tra kta ty rozbiorowe, zawarte między Rosją carską a Niemcami i Austrią. W szere­

gu aktów państwowych, szczególnie w słynnej

„Deklaracji Praw Narodów Rosji“ władze ra­

dzieckie jasno i wyraźnie postawiły prawa na­

rodu polskiego do niepodległości.

Takie stanowisko republiki radzieckiej w sprawie polskiej nie było przypadkowe. Re­

wolucja Listopadowa była rewolucją socjali­

styczną; rewolucją niosącą wyzwolenie masom ludowym imperium rosyjskiego. Socjalizm zaś wyklucza wszelki ucisk człowieka przez czło­

wieka, narodu przez naród. Socjalizm głosi, że każdy naród ma prawo do stanowienia o so­

4

bie, do decydowania o swoim losie. Przywód­

cy proletariatu rosyjskiego — Lenin i Stalin

— niejednokrotnie podkreślali, że lud rosyjski nie może wyzwolić się spod jarzma caratu, nie dając jednocześnie wolności ludowi polskiemu.

W czasie rokowań pokojowych z Niemcami i Austrią w Brześciu Litewskim, delegacja ra­

dziecka postawiła m. in. sprawę przyznania ca­

łemu narodowi polskiemu, tzn. również Pola­

kom z zaborów pruskiego i austriackiego, pra­

wa do zadecydowania o swej przyszłości.

Rewolucja Listopadowa wywołała swym przykła­

dem wzrost wrzenia rewo­

lucyjnego w A u strii i w Niemczech. W następst­

wie rewolucji jakie wybu­

chły tam w październiku 1918 r. rozleciała się mo­

narchia austriacko - wę­

gierska i zawaliły się kaj- zerowskie Niemcy. Tak więc, obalając carat i przy­

czyniając się do upadku imperium A ustrii i Nie­

miec, Rewolucja Listo­

padowa umożliwiła po­

wstanie niepodległego pań­

stwa polskiego. Nie mogło bowiem być mowy o nie­

podległości Polski bez spełnienia tych warunków, ponieważ zarówno zwycię­

stwo carskiej Rosji, jak i zwycięstwo kajzerowskiej A ustrii i Niemiec, z którym i wiązał swe plany Piłsudski, oznacza­

ły dla Polski dalszą niewolę.

W 1918 r. Polska uzyskała niepodległość dzięki Rewolucji Listopadowej. W 1945 r. A r­

mia Radziecka, którą stworzyła Rewolucja L i­

stopadowa, znowu przyniosła Polsce wolność i umożliwiła polskim masom pracującym stwo­

rzenie swojego ludowego państwa. To, że przed ludem polskim otwarła się droga do le­

pszej przyszłości, to, że młodzież polska uzy­

skała szeroki dostęp do nauki i wiedzy, do pra­

cy i rozrywki, zawdzięczamy w pierwszym rzędzie Zw. Radzieckiemu, państwu zwycięs­

kiego socjalizmu, który jest dziecięciem Re­

wolucji Listopadowej.

L en in p ro klam u je w ładzę radziecką

S T A N I S Ł A W Z A M O J S K I

(5)

K A Z IM I E R Z W IR S K I

FLOTA ROSYJSKA

W REWOLUCJI LISTOPADOWEJ

F

lo ta W o je n n a Z S R R p o sia ­ da k r ó tk ą ale c h w a le b n ą h is to rię , zapisaną w ie lk im i c z y n a m i b o h a te rs k ic h m a ­ r y n a r z y ra d z ie c k ic h . P ie rw s z ą s tro ­ ną ty c h s ła w n y c h d z ie jó w F lo ty je s t je j u d z ia ł w W ie lk ie j R e w o lu c ji L i ­ s to p a d o w e j, k tó r a rozp oczę ła now ą, w s p a n ia łą erę w ż y c iu n a ro d ó w , c ie m ię ż o n y c h d o tą d prze z c a ra t.

W w a lc e ze w s te c z n y m i s iła m i c a rs k ie g o re ż im u , p ro w a d z o n e j i o rg a n iz o w a n e j prze z b o jo w ą p a r tię b o ls z e w ik ó w , m a ry n a rz e -ro b o tn ic y w m u n d u ra c h o d e g ra li p o w a ż n ą r o ­ lę, s ta n o w ią c część r e w o lu c y jn y c h

s ił z b ro jn y c h . P a r tia b o ls z e w ik ó w z y s k a ła w ś ró d n ic h ju ż n a d łu g o p rz e d w y b u c h e m re w o lu c ji, w ie lu z d e c y d o w a n y c h b o jo w n ik ó w o w o l­

ność i s p ra w ie d liw o ś ć społeczną.

S ta li się o n i p rz y w ó d c a m i m as m a ­ r y n a rs k ic h , z o rg a n iz o w a li ta jn e re ­ w o lu c y jn e k o m ite ty o k rę to w e , p r z y ­ g o to w u ją c się do w a lk i z c ie m ię ż y - c ie la m i lu d u .

R e w o lu c y jn e k o m ite ty o k rę to w e o g a rn ę ły ju ż w r. 1905 w ie lk ą część F lo ty , k tó r a w t y m o k re s ie zaczęła sobie z y s k iw a ć m ia n o „C z e rw o n e j F lo t y ” . Z a ło g a p a n c e rn ik a „ P o tio m - k in " p ie rw s z a p o w s ta ła w c z e rw c u 1905 r. p rz e c iw k o c a rs k ie m u do­

w ó d z tw u . Jednocześnie w y b u c h ło p o w s ta n ie i w Odessie, k tó r e m im o p o m o cy d z ia ł „ P o tio m k in a " zostało s tłu m io n e , a sam p a n c e rn ik , o d c ię ty od baz lą d o w y c h , po d łu g im p rz e ­ ś la d o w a n iu na M o rz u C z a rn y m i s tra s z n e j g ło d ó w c e z a ło g i, zosta ł zm uszo ny do p rz y c u m o w a n ia w K o n s ta n c y . P o ru c z n ik S c h m id t, p r z y ­ w ó d ca z a ło g i i w ie lu m a ry n a rz y zo­

s ta ło p o w ie s z o n y c h lu b zesłan ych na k a to rg ę . A le m a ry n a rz e n ie u - lę k li się p rz e ś la d o w a ń . W ieść o po­

w s ta n iu na „ P o tio m k in ie " szybko o b ie g ła całą Rosję, budząc n a ró d do w a lk i, p rz y s p ie s z a ją c w y b u c h re w o ­ lu c ji 1905 r.

W ś la d y „ P o tio m k in o w c ó w ” p o ­ s z ły z a ło g i in n y c h , o k rę tó w . P a n c e r­

n ik „G a n g u t” , k r ą ż o w n ik „O c z a - k o w " i. szereg in n y c h je d n o s te k , o b ­ ję ły r e w o lu c y jn e załog i.

P o w s ta n ia m a ry n a rz y ra z po raz w s trz ą s a ły c a rs k ą flo t ą i c a rs k im n ie w o ln ic z y m u s tro je m . N a m ie js c u zesłan ych, s ta w a ły do w a lk i n o w e szeregi m a ry n a rz y , k ie ro w a n e przez p a r tię L e n in a — S ta lin a . O b a j c i w o d z o w ie m as ro b o tn ic z o - c h ło p ­ s k ic h , c e n ili w ie lc e m a ry n a rz y , ja k o p e w n y c h i z d e c y d o w a n y c h b o jo w n i­

k ó w .W ie lk ie j S p ra w y S o c ja liz m u . W y d a w a n a p rze z L e n in a w L e n in ­ g ra d z ie gazeta „ I s k r a ” b y ła ro z ­ c h w y ty w a n a p rze z z a ło g i o k rę tó w . S ta m tą d c z e rp a ły one w s k a z ó w k i do w a lk i, ta m u c z y ły się, ja k z w y c ię ­ żać k la s o w e g o w ro g a . W p rz e d d z ie ń w y b u c h u R e w o lu c ji L is to p a d o w e j, r e w o lu c y jn y ru c h w e flo c ie o g a rn ą ł

ju ż s ze ro kie m a sy i d o jr z a ł do osta­

teczn ej w a lk i z cara te m .

N a w e z w a n ie p a r t ii w p a ź d z ie rn i­

k o w e d n i 1917 r. m a ry n a rz e c h w y ­ c il i za b ro ń . N a p a n c e rn ik a c h i k r ą ­ ż o w n ik a c h , z a ło p o ta ły czerw on e f la ­ gi. H is to ry c z n ą ro lę o d e g ra ł z w ła s z ­ cza k r ą ż o w n ik „ A u r o r a ” , k t ó r y w z ią ł u d z ia ł w w a lk a c h w L e n in ­ g ra d z ie , o s trz e liw u ją c P a ła c Z im o -

P an cern ik „P o tio m kin "

w y , g łó w n y p u n k t o p o ru i siedzibę R zą du T ym czasow ego. S a lw a „ A u ­ r o r y ” o b w ie ś c iła p o c z ą te k n o w e j e ry , e ry W ie lk ie j R e w o lu c ji S o c ja li­

s tyczne j.

M a ry n a rz e s c h o d z ili na lą d z p o ­ k ła d ó w o k r ę tó w pod c z e rw o n y m i s z ta n d a ra m i, b y d a le j w a lc z y ć o o- stateczne i c a łk o w ite z w y c ię s tw o R e w o lu c ji. W ra z z r o b o tn ik a m i i c h ło p a m i, z a s ila li m ło d e s iły z b ro jn e

— rodzącego się w c ię ż k ic h w a lk a c h no w ego p a ń s tw a ra d z ie c k ie g o . Po c a łe j R o s ji ro z p ro s z y ły się g ru p y m a ry n a rz y , sie ją c p o s tra c h w ś ró d w ro g ó w lu d u i in te rw e n tó w .

W w a lk a c h z K o łc z a k ie m , D e n ik i- nem , W ra n g le m i in n y m i, m a ry n a ­ rze w y k a z a li w y s o k ą św iado m ość c e ló w s w e j w a lk i i n ie z w y k łe b o h a ­ te rs tw o . N a U k r a in ie , na S y b e r ii i U r a lu w a lc z y li o n i o sw ą m ło d ą , so­

c ja lis ty c z n ą ojczyznę. N a z w is k a i c z y n y s ła w n y c h m a r y n a r z y - r e w o lu - c jo n is tó w s ta ły się p o m n ik a m i c h w a ­ ły i po dziś d z ie ń czczone są p rze z w s z y s tk ie n a ro d y ra d z ie c k ie . M a r y ­ n a rz Ż e le ź n ia k ó w b y ł n ie u s tra s z o ­ n y m do w ó d cą p o c ią g u pancernego,

a je g o b o h a te rs k ie c z y n y s ta ły się n ie m a l legendą. W ie lu in n y c h m a r y ­ n a rz y z d o b y ło ró w n ie ż sła w ę, w a l­

cząc na lą d z ie lu b w e f lo t y lla c h rzecznych.

W w ie lk ie j b itw ie p o d C a ry c y n e m , m a ry n a rz e z f l o t y l l i W o łż a ń s k ie j, w a lc z y li p o d d o w ó d z tw e m S ta lin a , a je g o w ie lk ie u m ie ję tn o ś c i s tra te ­ giczn e z a d e c y d o w a ły w ów czas o z w y c ię s tw ie . M a ry n a rz e w a lc z y li z w ie lk im p o ś w ię c e n ie m i z a p is a li sję c h lu b n ie w h is to r ii. L a ta zm ag ań 'z b ia ło g w a rd z is ta m i i in te r w e n ta m i z a h a rto w a ły ra d z ie c k ic h m a ry n a rz y ,, k tó r z y po c a łk o w ity m z w y c ię s tw ie , w r ó c ili na p o k ła d y o k rę tó w , b y stać się k a d rą m ło d e j ra d z ie c k ie j flo ty . O n i s tw o r z y li je j s ła w n e t r a d y c je , L o n i też w y c h o w a li na stępn e p o k o le ­ n ia m a ry n a rs k ie .

T o p o k o le n ie , w y c h o w a n e na r e ­ w o lu c y jn y c h tra d y c ja c h , z d a ło s w ó j w ie lk i e g z a m in w d n i w o jn y z N ie m c a m i. M ło d a F lo ta R a dzie cka n ie t y lk o s k u te c z n ie s ta w iła czoło h i­

tle ro w c o m , ale i g r o m iła ic h na m o ­ rz u i lą dzie . O b ro n a baz w o je n n y c h - i m o rs k ic h — S ew astop ola , O dessy , i L e n in g ra d u s ta ła się n o w y m i k a r ­ ta m i s ła w y w h is to r ii F lo ty . R a ­ dz ie c c y m a ry n a rz e o k a z a li się god­

n i s w y c h p o p rz e d n ik ó w z o k re s u re - w o lu c ji.

D ziś F lo ta W o je n n a Z S R R je s t"

p o tę ż n ie is z a n iż k ie d y k o lw ie k , a ‘ m ło d z i m a ry n a rz e uczą się n a w ie l­

k ic h p rz y k ła d a c h s w y c h z w ie rz c h ­ n ik ó w i k o le g ó w , B o h a te ró w Z w ią z ­ k u R a d zie ckie g o z o s ta tn ie j w o jn y , np. K o ły s z k in a , S z a b a lin a i in.

F lo ta R a d z ie c k a o d g ry w a dziś, ta k ja k w d n i R e w o lu c ji, w ie lk ą ro lę . S to i ona b o w ie m n ie t y lk o n a s tra ­ ży ra d z ie c k ic h g ra n ic m o rs k ic h , ale je s t ró w n o c z e ś n ie g w a rą n tk ą p o k o ­ ju ś w ia to w e g o , g w a ra n tk ą s p o k o jn e ­ go, n o rm a ln e g o ż y c ia m ilio n ó w p r o ­ s ty c h lu d z i.

K A Z I M I E R Z W I R S K I ? Historyczny k rą żo w n ik „ A u ro ra ", k tó ry rozpoczął R ew olucję

Listopadow ą salw ą swych d ział

5

(6)

O d trzydziestu la t Wszech- związkowy Leninowski Komunistyczny Związek Młodzieży, zwany krótko Kom- somołem, skupia w swych sze­

regach awangardę radzieckiej młodzieży. Zawiązany z ini­

cjatywy młodzieży w rok po Rewolucji Listopadowej, krzepł na siłach w chwilach ciężkich dla młodego Państwa Radziec­

kiego, w czasie wojny domo­

wej, a jego członków można by­

ło widzieć nie tylko na froncie walki zbrojnej ale i na froncie pracy. Komsomolcy byli wszę­

dzie tam, gdzie trzeba było lu­

dzi ofiarnych i chętnych, ser­

cem i duszą oddanych wspólnej sprawie. B yli w pierwszym sze­

regu, dzierżąc w dłoni karabin, młot lub inne narzędzie, świecąc

P a rty z a n tk a Z o ja w a lc zy ła do ostatniej o h w ill

przykładem i przodując w pra­

cy. Wielu z nich poległo boha­

terską śmiercią w obronie mło­

dego państwa radzieckiego, w obronie socjalizmu, za co Zwią­

zek otrzymał Order Czerwonego Sztandaru.

Po zakończeniu wojny domo­

wej na barki K raju Rad spadł ciężar odbudowy zniszczeń wo­

jennych i zadanie budowy od nowa, od podstaw, organizmu państwowego i gospodarczego.

Przyszły pierwsze pięciolatki, w realizacji których młodzi kom­

somolcy zawsze przodowali, zdo­

bywając sobie jeszcze większe uznanie u kierowników państwa radzieckiego.

Najchlubniejsze jednak karty w historii Komsomołu zapisali jego członkowie podczas minio­

nej wojny z hitlerowskimi Niem­

cami. Wraz z całym narodem radzieckim stanęli na froncie walki i pracy, a nazwiska wielu komsomolców — żołnierzy i par­

tyzantów, związały się niero­

zerwalnie z historią tych zma­

gań. Żyją one w narodzie ra­

dzieckim i są otaczane po­

wszechną czcią. Każdy obywa­

tel Związku Radzieckiego zna doskonale dzieje bohaterskiej partyzantki Zoji Kosmodemiań- skiej, studentki Mamszuk Ma- mietowej, Lizy Czajkiny, Alek­

sandra Matrosowa, Jerzego Smirnowa, Mikołaja Gastello, Filipa Strelca i wielu, wielu in­

nych.

B o h ater P ra cy Socjalistycznej Szatowa

O pięknej karcie Komsomołu w czasie ostatniej wojny świad­

czą nie tylko te nazwiska, ale także fakt, że 3 000 komsomol­

ców otrzymało zaszczytny tytu ł Bohatera Związku Radzieckiego, a 3,5 milionowej rzeszy innych nadano wysokie odznaczenia bo­

jowe.

Równie dzielnie spisywali się komsomolcy, których wojna za­

stała na froncie pracy, froncie wzmożonego wysiłku w kierun­

ku zaopatrzenia i uzbrojenia obrońców Ojczyzny. W odpowie­

dzi na apel Generalissimusa Sta­

lina, wygłoszony przez radio w dniu 3 lipca 1941 roku, robotni­

cy - komsomolcy z zakładów przemysłowych w mieście Gorki rzucili hasło, wzywające do pra­

cy nie tylko za siebie, ale i za to­

warzyszy, powołanych na front.

Uralscy hutnicy i górnicy hasło to sprecyzowali na swój sposób, wykonując po dwie normy dzien­

nie.

6

(7)

Szczególnie pilnie pracowała młodzież radziecka w fabrykach i wytwórniach sprzętu dla armii i floty. Bardzo często inicjowała na swoim terenie zbiórki pienięż­

ne na zakup sprzętu wojennego, który bezpłatnie, poza normal­

nymi godzinami pracy, wykony­

wała. Zbiórki te przeradzały się w krótkim czasie w powszechną akcję, która dała A rm ii Radziec­

kiej i Flocie wiele dział, czołgów, samolotów, a nawet okrętów jak np. „Jarosławski Komsomolec“ , czy „Komsomołka“ .

Do najsłynniejszych dzieł Komsomołu na froncie pracy, ja ­ kie wykonano podczas wojny, za­

liczyć należy budowę wielkiego pieca hutniczego N r 6 w Magni- togorskich Zakładach Metalur­

gicznych, jednego z najpotężniej­

szych w ZSRR. Pracę przy budo­

wie powierzono brygadom mło­

dzieżowym, które ją rozpoczęły jesienią 1942 roku. Normalnie winna ona trwać dwa lata, lecz została wykonana w niespełna osiem miesięcy, toteż już w po­

łowie 1943 roku wielki piec od­

dano do eksploatacji. Władze ra­

dzieckie doceniając wysiłek mło­

dzieży w walce i pracy podczas wojny, nadały organizacji kom- somolskiej Order Lenina.

W ło d zim ierz Szwec, jeden z p rzo ­ d ujących m etalow ców młodego

pokolenia

Minęła wojna. Setki i tysiące radzieckiej młodzieży wróciły do normalnej, pokojowej, tw ór­

czej pracy, by ją prowadzić równie bohatersko i z samoza­

parciem, jak walczyły na fron­

cie. Rzucono hasło przedtermi­

nowego wykonania w ciągu czterech lat pierwszej powo­

jennej pięciolatki, przyjęte przez młodzież z entuzjazmem.

W hutach, kopalniach, fabry­

kach i kołchozach młodzież ro­

botnicza i wiejska pracuje dziś wytrwale nad terminowym wy­

konaniem zobowiązania. Nazwi­

ska komsomolców .— Bohate­

rów Pracy Socjalistycznej i przodowników pracy — Szato- wej, Szweca i wielu wielu in­

nych są w K raju Rad tak samo dobrze znane, jak nazwiska Zo- j i Kosmodemiańskiej czy Ma- trosowa.

Młodzież radziecka nie zapo­

mina także i o nauce. Korzysta w pełni z dobrodziejstw ustro­

ju socjalistycznego, zapełniając szkoły średnie i wyższe, tech­

niczne i artystyczne, świadoma słów swego wielkiego nauczy­

ciela, Włodziemierza Lenina, który mówił, że bez pełnego opanowania postępowej wiedzy współczesnej nie można myśleć o budowie komunizmu.

Wszystkie te poważne i wspa­

niałe sukcesy, piękna przeszłość Wszechzwiązkowego Leninow­

skiego Komunistycznego Związ­

ku Młodzieży są ty lk o jednym z etapów na jego drodze ku lepszej przyszłości. Pomni na­

kazów W. I. Lenina, dążą kom­

somolcy do realizacji socjalizmu z takim samym zapałem i odda­

niem, z jakim bronili swej wiel­

kiej Ojczyzny, z jakim dla Niej pracują.

S T A N I S Ł A W W O L I Ń S K I

B ryg ad y młodzieżow e podczas b u d o w y pieca N r 6 w M agnitogorskich Zakładach M etalu rg iczn ych

7

(8)

R O M A N W IE R Z Y Ń S K I

M a r y n a m 2 A u r o r y

S

ió dm e go lis to p a d a b r. k r ą ­ ż o w n ik „ A u r o r a ” p rz y c u ­ m o w a ł do na brzeża N e w y , położonego n a p rz e c iw k o P a ła c u Z im o w e g o — d a w ­ n e j c a rs k ie j re z y d e n c ji w L e n in g r a ­ dzie. O k rę t b y ł w p e łn e j g a li. 7 l i ­ s top ada to n a jp ię k n ie js z y d z ie ń w je g o h is to r ii. 31 la t te m u s a lw a d z ia ł „ A u r o r y '', s k ie ro w a n a na P a ­ ła ć Z im o w y , o b w ie ś c iła ś w ia tu o e p o k o w y m z w y c ię s tw ie ro b o tn ik ó w i c h ło p ó w n a d c a ra te m . 7 lis to p a d a , ro k ro c z n ie , p r z y w s p o m n ia n y m nabrzeżu,, n a t y m s a m y m m ie js c u

■i o t e j sam e j g o d z in ie m ożna s p o t­

k a ć stareg o ju ż . c z ło w ie k a w m a r y ­ n a r s k im m u n d u rz e . O c z e k u je o n z n ie c ie rp liw o ś c ią m o m e n tu p rz y jś c ia

o k rę tu .

W z ru s z e n ie o ż y w ia je g o s ta rą , p o ­ o ra n ą z m a rs z c z k a m i tw a r z , w o - czach is k r z y się m ło d z ie ń c z a e n e r­

g ia. Z a ło g a d o b rz e zna tego m a r y ­ na rza. P r z y jm u je go ja k d ro g ie g o i d łu g o ocze kiw a ne go gościa. T o T i­

m o fie j L ip a to w , w e te ra n R e w o lu c ji P a ź d z ie rn ik o w e j, je d e n z c z ło n k ó w .re w o lu c y jn e j z a ło g i „ A u r o r y " . . L ip a to w a ju ż d a w n o p rz e n ie s io n o

w s ta n sp o czyn ku . Z a m ie n ili go m ło d z i m a ry n a rz e , k t ó r y m on i je g o k o le d z y s tw o r z y li w a r u n k i d la le p ­

s z e j-p rz y s z ło ś c i. A le L ip a to w n ie za­

p o m n ia ł o s w o je j „ A u r o r z e " , o d w ie ­ dza k r ą ż o w n ik co r o k u w d n iu jego 'ś w ię ta , w d n iu Ś w ię ta N a ro d ó w K r a ju R a d i c a łe j lu d z k o ś c i, b y o p o­

w ie d z ie ć m ło d y m o h is to r ii lis to p a ­ d o w y c h d n i 1917 r. O to je g o d z ie je : W 1909 r o k u p ię ć la t p rz e d p ie r w ­ szą w o jn ą ś w ia to w ą , L ip a to w a p o ­ w o ła n o do s łu ż b y w c a rs k ie j m a r y ­ narce. L ic z y ł w te d y la t 21. M jm o

m ło d e g o w ie k u prze szed ł ju ż cię żką szkołę ż y c io w ą . B ędąc s yne m b ie d ­ nego c h ło p a T a m b o w s k ie j G u b e rn ii, m a ją c z a le d w ie dziesięć la t ju ż u - d a ł się do M o s k w y w p o s z u k iw a n iu p ra c y . Z n a la z ł ją n a jp ie r w w p ie ­ k a r n i, a p o te m u s to la rz a . Po k ilk u la ta c h p rz e n ió s ł się do f a b r y k i m e ­ b li. Z b liż a się r. 1905. W fa b ry c e c o d z ie n n ie ra n o p o ja w ia ją się re w o ­ lu c y jn e u lo t k i, c z y ja ś ś m ia ła rę k a n a k ie ja je na ścianach, ro z rz u c a k o ­ ło w a rs z ta tó w . D z ię k i p rz y p a d k o w i, L ip a to w p o z n a ł je d n e g o z r e w o lu ­ c jo n is tó w . W z b u d z ił w n im z a u fa n ie i o tr z y m a ł p ie rw s z e za d a n ie — za­

nieść u lo t k i do są s ie d n ie j fa b r y k i.

W u lo tk a c h b y ła m o w a o s p ra w ie ­ d liw o ś c i spo łe cznej i p ra w a c h n a ­ rodu...

Po 1905 r. L ip a to w a ja k i w ie lu in n y c h w y rz u c o n o z fa b r y k i. Jego n a z w is k o um ieszczono na tz w .

„c z a rn e j liś c ie ” . P rzeszło r o k pozo­

s ta w a ł bez zajęcia . W r ó c ił p ie c h o tą n a w ieś, gdzie z n ó w p ra c o w a ł u d z ie ­ dzica. N a dsze dł o kre s p o b o ru do w o js k a , L ip a to w a , p o w o ła n e g o r a ­ zem z in n y m i w c ie lo n o do f lo ty . B y ł ro s ły m i z d ro w y m m ężczyzną i to z ad ecyd ow a ło .

S k ie ro w a n o go do P e te rs b u rg a (L e n in g ra d ). C ię ż k a b y ła słu żb a w c a rs k ie j flo c ie . O fic e ro w ie n ie ro z ­ m a w ia li z m a ry n a rz a m i in acze j n iż p o d n ie s io n y m głose m często ic h b i­

jąc. Ś ledzono ich , a co n ie d z ie la u - rząd zan e b y ły r e w iz je osobiste. M i­

m o to m a ry n a rz e p r z y n o s ili na sta ­ t e k b ro s z u ry i k s ią ż k i L e n in a . C zy­

t a ł je i L ip a to w .

W 1917 r o k u ru n ę ło w ię z ie n ie n a ­ ro d ó w — c a rs k a R o sja, a m ło d y

m a ry n a rz z „ A u r o r y " w s tę p u je do szeregów p a r t i i b o ls z e w ic k ie j.

K il k a m ie s ię c y p ó ź n ie j L ip a to w s ta ł na p o k ła d z ie „ A u r o r y " , k ie d y k rą ż o w n ik , id ą c w górę rz e k i N e w y , z b liż y ł się do P a ła c u Z im o w e g o i s k ie ro w a ł s w o je d z ia ła na gn ie żd żą ­ c y się ta m w ó w czas „R z ą d T y m c z a ­ s o w y ".

L ip a to w s łu ż y ł jeszcze prze z czas ja k iś n a „ A u r o r z e " , w a lc z y ł p rz e ­ c iw k o w e w n ę trz n y m i z e w n ę trz n y m w ro g o m s w o je j o jc z y z n y , u c z y ł się, p ra c o w a ł, u c z y ł in n y c h i- w y c h o w y ­ w a ł s w o je d z ie c i n a d o b ry c h i ś w ia ­ d o m y c h o b y w a te li.

W s p o m n ie liś m y n a p o c z ą tk u o d z ie c iń s tw ie L ip a to w a , o je g o cięż­

k ie j p ra c y , ja k o 10 le tn ie g o chłop ca, k ilk u s e tk ilo m e tr o w y c h p o ­ d ró ż a c h , o d b y ty c h pieszo w po szu­

k iw a n iu p ra c y i chleb a. J a k ie ż o d ­ m ie n n e b y ły k o le je lo s u d w ó c h p o ­ k o le ń w ro d z in ie L ip a to w y c h . D z ie ­ c i T im o fie ja L ip a to w a , r o s ły w o b ­ s z e rn y m m ie s z k a n iu , n a c e n tra ln e j u lic y L e n in g ra d u , z n ie d o w ie rz a ­ n ie m s łu c h a ją c o p o w ia d a ń o jc a o je ­ go d z ie c iń s tw ie s pę dzo nym w cia s­

n e j izdebce, w k tó r e j o b o k je g o łó ż ­ k a spało na s ło m ie cielę. L ip a to w uczęszczał d ó s z k o ły t y lk o p rze z je ­ dną zim ę , je g o s y n o w ie u k o ń c z y li s z k o ły ś re d n ie i wyższe, c h o d z ili na p o lite c h n ik ę i a k a d e m ię S z tu k P ię k ­ n y c h . T rz e c i z n ic h p o s ta n o w ił zo­

stać m a ry n a rz e m .

Z aczęła się w o jn a . S y n ó w L ip a to ­ w a z m o b iliz o w a n o . E u g e n iu sz i L e ­ o n id z o s ta li a rty le rz y s ta m i. A n a ­ to la s k ie ro w a ń o do s z k o ły o fic e ró w p ie c h o ty , skąd na p ro śbę o jc a p rz e ­ n ie s io n o go do s z k o ły m o rs k ie j.

S k o ń c z y ła się w o jn a , w s zyscy w r ó ­ c il i d o d o m u do s w e j s ta łe j p ra c y .

W t y m ro k u , 7 lis to p a d a , w 31 ro c z n ic ę R e w o lu c ji P a ź d z ie rn ik o w e j na p o k ła d „ A u r o r y " , zgodnie z t r a ­ d y c ją , p rz y s z e d ł s ta r y T im o fie j L i ­ p a to w , ale ju ż n ie sam. O b o k nieg o s ta ł m ło d y o fic e r m a r y n a r k i, n a k t ó ­ reg o p ie r s i w id n ia ły w y s o k ie odzna­

czen ia w o js k o w e . B y ł to je go syn A n a to l L ip a to w .

K r ą ż o w n ik , ja k z w y k le w ten dzień, b y ł w p e łn e j g a li. O d d z io b u do r u f y , po prze z re je i d o k o ła c a łe ­ go k a d łu b a c ią g n ę ły się g ir la n d y ró ż n o k o lo ro w y c h ś w ia te ł a n a d ­ brzeżne r e f le k to r y w y p is a ły na tle nieb a — rz y m s k ie X X X I — c y frę obecnej ro c z n ic y .

N a p o k ła d z ie le g e n d a rn e j „ A u r o ­ r y " , s ta ł s ta ry , s iw y ju ż T im o fie j L ip a to w i m y ś la ł o c u d o w n y c h z m ia n a ch , ja k ie za szły w c ią g u ty c h 31 la t, s ta ł szczęśliw y, w z ru s z o n y i d u m n y z osiąg nię ć s w e j w ie lk ie j, s o c ja lis ty c z n e j O jc z y z n y .

R O M A N W I E R Z Y Ń S K I

(9)

Z

ycie nie ty lk o jednostek ale i całych narodów w zajem nie zazębia się i to ty m bardziej, jeś li z n a jd u ją one wspólne cele, drogi i idee. Z ta k ie j w spólnoty po­

w staje z czasem p rzyja źń . G dy je j drogi w io d ą poprzez pełne huku d ział pola b ite w , poprzez rzędy p ro ­ stych, żołnierskich m ogił, poprzez wspólne zw ycięstw a, rodzi się b ra ­ terstw o broni.

P olsko-radzieckie braterstw o b ro ­ n i zaczęło się na rosyjskich ró w n i­

nach nad Oką, w sieleckim obozie, do którego p rz y b y li radzieccy in ­ stru k to rzy w ojskow i, aby przeszko­

lić now osform ow ane oddziały p o l­

skie i przygotow ać je do w a lk i ze w spólnym w rogiem . Zaczęło się w ted y, kie d y polski żołnierz dostał do rę k i radziecki autom at czy k a ­ rabin , kiedy rozpoczął naukę od poznaw ania nowoczesnego sprzętu.

G orąca chęć do w a lk i z w rogiem , wspólna instru kto ro m i ich ucz­

niom, szybko stw o rzyła w spólny ję ­ zyk.

O na to przyśw iecała żołnierzom polskim i radzieckim na w spólnym szlaku b ojow ym od Lenino aż po B e rlin . W spólne w a lk i, szturm y n ie ­ p rzyjacielskich lin ii, wspólne loty ' bojow e i a ta k i czołgów coraz b a r­

d ziej h a rto w a ły i cem entow ały to braterstw o. W idać je było w b ia ło ­ ru sk iej wiosce, kie d y polski saper pom agał chłopu budować dom, w i ­ dać je także po dziś w tysiącach skrom nych, żołnierskich m ogił, ro z­

sianych po całej Polsce. Spoczęli w nich synow ie ziem i radzieckiej, w a l­

czący za wolność sw ej W ie lk ie j so­

cjalistycznej O jczyzny i za wolność Polski L ud o w ej. ■ -

N ie pozostał w ty le i radziecki m arynarz. Od pierw szej c h w ili za­

kończenia w o jn y pom agał nam swą codzienną, niebezpieczną pracą p rzy oczyszczaniu z pozostawionych m in naszych wód przybrzeżnych i porto ­ w ych. N a ra ż a ł swe życie po to, aby polski ry b a k m ógł swobodnie p ły ­ nąć na połów, aby ru szyły nasze p o rty — to najlepsze okno na św iat, ta k bardzo potrzebne w tru d n y m , pow ojennym okresie. Toteż dzień po dniu k rą ż y ły na naszych wodach zespoły m ałych, szarych okręcików

— tra ło w có w — spełniających swe w ie lk ie zadania.

W ybrzeże zaczęło żyć i pracować norm alnie, ro zw ijać się a w ra z z nim ro z w ija ła się nasza M a ry n a rk a W o ­ jenna. R o z w ija ła się z b rak u o krę­

tów na lądzie. W ted y to radzieccy m arynarze p rzek aza li nam w myśl postanow ienia R ady N ą jw y ższej Z w ią z k u Radzieckiego dwadzieścia trz y jednostki, na któ rych w alczy li i któ re b yły ich domem i p rz y ja ­ cielem. O d d aw ali je w nasze ręce z ufnością i w ia rą , że będziem y o nie dbali, ucząc się i pracując, ja k oni.

Z jednostkam i ty m i p rzejęliśm y nie ty lk o piękne tra d y cje F lo ty W o ­ jen n e j Z S R R i je j bohaterskich m a ­ ry n a rzy , ale przenieśliśm y na nie także w ra z z polską banderą w szy­

stkie dobre trad ycje naszej M a r y ­ n a rk i W ojen n ej. Pod banderą p ełnią one teraz swą odpow iedzial­

ną służbę na B a łty ku .

(10)

L a ta p ie rw s z e j s ta lin o w s k ie j p ię ­ c io la t k i p rz y n io s ły g ig a n ty c z n e n a ­ ta r c ie ra d z ie c k ie g o s o c ja liz m u na b o g a c tw a o jc z y s te j z ie m i. P rz e g ro ­ dzone ta m a m i r z e k i k ie r o w a ły s w o je w o d y w n o w e k o r y ta , o tw ie ra n e k i ­ lo fe m i ś w id re m w n ę trz e z ie m i u - k a z y w a ło bezcenne n ie z m ie rz o n e s k a rb y , n a osuszonych b ło ta c h r o z k w it a ły sady, n a d p ia s k a m i p u ­ s ty ń p o ja w iły się p ie rw s z e s a m o lo ­ ty . U p rz e m y s ło w ie n ie k r a ju o b ję ło

w schód, p ó łn o c i p o łu d n ie .

N

a p o lity c z n e j m a p ie ś w ia ta te r y t o r iu m Z S R R oznaczo­

ne je s t b a rw ą czerw on ą.

Z S R R je s t n a jw ię k s z y m p a ń s tw e m ś w ia ta : p o ło w a E u ro p y , trz e c ia część A z ji, d w a d z ie ­ ścia d w a m ilio n y d w ie ś c ie siedem ­ d z ie s ią t siedem ty s ię c y k ilo m e tr ó w

k w a d r a to w y c h p o w ie rz c h n i.

T e r y to r iu m Z w ią z k u R a dzie ckie go na ge olo g iczn e j m a p ie gęsto p o k r y ­ te je s t s y m b o la m i w s z y s tk ic h , u ż y ­ te c z n y c h d la c z ło w ie k a b o g a c tw n a ­ tu r a ln y c h . Z S R R po sia da n a jw ię k ­ sze na ś w ie c ie zasoby żelaza, n a fty ,

fo s fo ru , t o r fu . T u z n a jd u je się p o ­ m a d p o ło w a w s z y s tk ic h ź ró d e ł n a f­

to w y c h ś w ia ta . D łu g im i k ilo m e tr a ­ m i c ią gn ą się b o ga te p o k ła d y w ę g lo ­ w e , zdo ln e d o s ta rc z y ć w ie lu m il ia r ­ d ó w to n w ę gla .

, Jeszcze ć w ie rć w ie k u te m u go­

spodarcza m a p a R o s ji p e łn a b y ła b ia ły c h p la m , m ie js c n ie oznaczo­

n y c h ż a d n y m z n a k ie m — n ie w y k o ­ rz y s ta n y c h , p u s ty n n y c h n ie m a l te ­ re n ó w . C a ły p rz e m y s ł s k u p ia ł się w części c e n tra ln e j k r a ju — d a le j b y ła ta jg a , step, las...

W re fe ra c ie w y g ło s z o n y m n a X V I zje ź d z ie W K P (b) S ta lin p o w ie d z ia ł:

„P rz e d e w s z y s tk im n a le ż y ro z w ią z a ć z a g a d n ie n ie p ra w id ło w e g o ro z m ie ­ szczenia p rz e m y s łu w Z S R R . J a k ­ k o lw ie k r o z w in ie m y p ro g ra m naszej g o s p o d a rk i n a ro d o w e j, n ie m ożna p o m in ą ć p y ta n ia w ja k i sposób p r a ­ w id ło w o ro z m ie ś c ić p rz e m y s ł..."

W la ta c h s ta lin o w s k ic h p ię c io la ­ te k n a te re n ie Z S R R p o w s ta ło p o ­ n a d 300 n o w y c h m ia s t. P o w s ta w a ły z ro b o tn ic z y c h o s ie d li, r o s ły fa n ta ­ s ty c z n ie szybko, św ieże i m ło de , po u p ły w ie k il k u la t m ia ły ju ż w ie lo ­ ty s ię c z n ą lic z b ę m ie s z k a ń c ó w , w ła s ­ ne te a tr y , m uze a i u n iw e r s y te ty . N a m a p ie Z w ią z k u R a dzie ckie go , w m ie js c a c h d a w n ie j p ra w ie n ie d o ­ stę p n y c h , p o k r y ty c h p ie r w e j la s a m i, b ło ta m i i p u s ty n ią , p o ja w iły się set­

k i c z a rn y c h kółe c z e k , w ię k s z y c h 1 m n ie js z y c h . T o szedł z w y c ię s k im k r o k ie m ra d z ie c k i p rz e m y s ł: na w schód, p o łu d n ie i p ó łn oc.

K A R A G A N D A

W 1856 r o k u b o g a ty k u p ie c z P ie - tr o p a w ło w s k a U s z a k o w k u p ił na

„w ie c z y s ty u ż y te k " u ro c z y s k o K a - rag an dę, g d z ie o d k r y to w ła ś n ie p o ­ k ła d y w ę g la . Po trz y d z ie s tu p ię c iu la ta c h s p a d k o b ie rc y i w s p ó ln ic y U - szako w a p o s ta n o w ili sprzedać z a k u ­

p io n e n ie g d y ś te re n y : K a ra g a n d a b y ła d a le k o od l i n i i k o le jo w y c h , a w ę g ie l, s p o c z y w a ją c y w z ie m i, n ie p rz y n o s ił a n i p o ż y tk u a n i z y s k u .

K a ra g a n d ę k u p ili n a jp ie r w F r a n ­ cuzi, p o te m A n g lic y . O s ta tn i w ła ś c i­

cie le, n ie do czeka w szy się a n i k l i ­ e n tó w a n i w ogóle żadnego „z ło te g o in te re s u ", o p u ś c ili K a ra g a n d ę , p o ­ z o s ta w ia ją c po sobie je d n ą , zapusz­

czoną k o p a ln ię .

D o K a ra g a n d y p r z y je c h a li r a ­ dzieccy ge ologo w ie. O k a z a ło się, że W ie lk ie piece M agnitogorska

Kiedyś było tu uroczysko, dziś rośnie m iasto K ara g a n d a, centrum nowoodkrytego zagłębia węglowego

MIASTA

któńpcĄ, nie hijM

10

(11)

W okół zakładów przem ysłow ych S talińska powstało nowe miasto

z n a jd u ją się tu n ie t y lk o o d dzieln e w a r s tw y w ę g lo w e , ale że całe o k o ­ lic e K a ra g a n d y to o lb rz y m ie zag łę­

bie w y s o k o g a tu n k o w e g o w ę g la , k t ó ­ reg o zasoby id ą w d z ie s ią tk i m ilia r ­ d ó w ton .

W 1981 ro k u p rz y s tą p io n o w K a ­ ra g a n d z ie do b u d o w y no w o czesnych k o p a lń . Po p ię c iu la ta c h n a m ie js c u da w n e g o u ro c z y s k a w y ro s ło p ię k n e , obszerne m ia s to o 150 ty s . m ie s z k a ń ­ ców.

K O M S O M O L S K N A D A M U R E M T o m ia s to w y ro s ło w ta jd z e p rz y w iosce P e rm s k o je , gd zie n ig d y n ie z a tr z y m y w a ły się k u rs u ją c e po A - m u rz e p a ro s ta tk i. W 1932 r o k u w gąszcz t.ajgi, gd zie n ie b y ło a n i d ró g a n i n a w e t w y d e p ta n y c h lu d z k ą sto ­ pą ścieżyn, p rz y s z li k o m s o m o lc y — b u d o w n ic z o w ie p rz y s z łe g o m ia s ta . W a lili n a jp ie r w d rz e w a i k a rc z o w a ­ l i p n ie — po u p ły w ie k il k u m ie się cy ta m , gd zie p ó ź n ie j m ia ło s ta n ą ć m ia ­ sto, zaczął p ra c o w a ć le ś n y k o m b in a t.

G d y po ra z p ie rw s z y n a d ta jg ą za­

w y ła fa b ry c z n a syren a, w y b ie g ły z la s ó w z w ie rz ę ta , u c ie k a ją c w p a n ic e w p ro s t na lu d z k ie osady.

Z ie m ia n k i, w k tó r y c h m ie s z k a li przez p ie rw s z e m ie siące ro b o tn ic y leśnego k o m b in a tu , z o s ta ły w k ró tc e za m ie n io n e na b a ra k i, b a r a k i na. d re ­ w n ia n e do m y, a te z czasem n a d o ­ m y m u ro w a n e . Ś ro d k ie m ta jg i, z C h a b a ro w s k a do K o m s o m o ls k a , p rz e c ią g n ię to k o le j żelazną. Po p ię ­ c iu la ta c h w n o w y m m ie ś c ie b y ło 60 ty s . m ie s z k a ń c ó w , 82 u lic e , b y ły czynn e stoczn ie i m e ta lu rg ic z n e fa ­ b r y k i.

S T Ą L IŃ S K

a k c y jn e u s iło w a ły założyć tu m e ta ­ lu rg ic z n e fa b r y k i, w y k o rz y s tu ją c n a ­ tu r a ln e b o g a c tw a o k o lic y . W s z y s t­

k ie p ró b y k o ń c z y ły się je d n a k n ie p o ­ w o d z e n ie m i w io s k i B ezsonow o i A ra lic z e w o b y to w a ły n a d a l ubogo i nę dzn ie aż do czasu, g d y w r. 1926 rz ą d ra d z ie c k i w y s ła ł do k u ź n ie c k ie - go A ła - T a ł k o m is ję , k tó r e j z a d a n ie m b y ło w y s z u k a ć i zbadać m ie js c o w e złoża s u ro w c ó w i w y b ra ć m ie js c e p o d b u d o w ę p rz y s z ły c h fa b ry k .

W 1929 r, o b o k w s i B ezsonow o r o z b ił obóz p ie rw s z y o d d z ia ł b u d o w ­ n ic z y c h . O sada n a z w a n a zosta ła w ó w czas N o w o k u ź n ie c k ie m i ro s ła z z a d z iw ia ją c ą szybkością. W 1932 r.

z a k ła d y k u ź n ie c k ie d a ły p a ń s tw u p ie rw s z e żelazo, w t y m s a m y m ro k u fa b ry c z n a osada N o w o k u ź n ie c k na pro śbę m ie s z k a ń c ó w z m ie n iła nazw ę na m ia s to S tą liń s k . (O chrzczono m ia s to w te n sposób n ie t y lk o na cześć w ie lk ie g o w o d za n a ro d u , ale ró w n ie ż i dlateg o, że p r o je k t u t w o ­

rz e n ia k o m b in a tu k u ż r.ie c k ie g a przez p o łą czenie u r a ls k ie j r u d y z k u ź n ie c - k im w ę g le m d a ł w ła ś n ie S ta lin ).

W d n iu sw o jeg o d z ie s ię c io le c ia S tą liń s k lic z y ł ju ż po na d 150 tys.

m ie szkań ców . W m ie ście b y ły c z y n ­ ne 42 s z k o ły i I n s t y tu t M e ta lu rg ic z ­ ny.

M A G N IT O G O R S K

M a g n ito g o rs k — ró w ie ś n ik S ta­

liń s k a — to p ie rw s z e m ia sto , ja k ie z b u d o w a ła p ie rw s z a p ię c io la tk a .

M a g n ito g o rs k w y r ó s ł w b e z lu d n y m ste p ie w o k ó ł b u d u ją c y c h się k o r p u ­ sów k o m b in a tu m e ta lu rg ic z n e g o . W y z y s k a n ie i p o łą czenie ru d że­

la z n y c ii g ó ry M a g ń itn e j i k o k s u ją ­ cego w ę g la z a g łę b ia k u ź n ię c k ie g o s tw o rz y ło M a g n ito g o rs k i K o m b in a t, n a jp o tę ż n ie js z e m e ta lu rg ic z n e z a k ła ­ d y n ie t y lk o w Z S R R ale n a c a ły m św iecie . A ż e b y m ie ć n ie ja k ie p o ję c ie o w ie lk o ś c i tego k o m b in a tu w y s ta r ­ czy p o w ie d z ie ć , że s iła p rz e ła d u n k o ­ w a prz e w y ż s z a t u s iłę p rz e ła d u n k o ­ w ą le n in g ra d z k ie g o p o rtu , zużycie w o d y je s t d z ie s ię c io k ro tn ie . w ię k s z e n iż w L e n in g ra d z ie a h u ta „ M a - g n itk a " w y ta p ia w ię c e j żelaza i s ta ­ li, a n iż e li p r o d u k o w a ły je j w s z y s t­

k ie ra z e m w z ię te z a k ła d y m e ta lu r ­ giczne c a rs k ie j R o s ji w r. 1913.

P ie rw s z a g ru p a r o b o tn ik ó w i in ­ ż y n ie ró w p r z y b y ła na step u p o d ­ nóża g ó ry M a g n itn e j w m a rc u 1929 ro k u . W d w a la ta p ó ź n ie j M a g n ito ­ g o rs k lic z y ł ju ż 160 ty s ię c y m ie sz­

ka ń có w .

M ia s to ro z b u d o w u je się w d a ls z y m c ią g u w e d łu g d a w n ie j p rz y ję ty c h p la n ó w i ro ś n ie n ie m a l w oczach.

T a k — k a ż d y r o k — k a ż d ą ro c z ­ nicę W ie lk ie j S o c ja lis ty c z n e j R e w o ­ lu c ji P a ź d z ie rn ik o w e j z n a m io n o w a ­ ły i z n a m io n u ją w ie lk ie , niezn ane w d z ie ja c h osią g n ię cia i z w y c ię s tw a .

,, W o ln e N a r o d y “

Jeszcze w 1914 r o k u p r y w a t n i p rz e d s ię b io rc y i s u b s y d io w a n e przez z a g ra n ic z n y k a p ita ł to w a rz y s tw a

11

(12)
(13)

imûuicy.

(14)

ffiitĄaC Utielicx/i&

O C E A N U L O D O W A T E G O

A

leksander O sipowicz Szabalin urodził się w 1914 ro ku We wsi Judmoziero. O jciec jego pracow ał ja k o flis a k p rzy spław ie d rze­

w a na Onedze. M łodem u A leksand ro w i w yb ran o rów nież zawód flisaka, jed n a k za nam ow ą dziadka zdecydow ał się zostać m a ry ­ narzem . Dążąc do zrealizow an ia sw ych planów , w 1932 ro ku w yjechał do M u rm a ń s ka i rozpoczął studia w T ech n ik u m M o rskim . W międzyczasie w stąp ił do miejscowego Komsom ołu, gdzie w y ro b ił w sobie stałość, W ie r­

ność idei, odwagę, szczerą chęć służenia sw ej w ie lk ie j socjalistycznej O jczyźnie — cechujące m a ry n a rzy — gospodarzy m orza. W cztery la ta póź­

n ie j pow ołano go do służby w ojskow ej w e Flocie B a łty c k ie j. Po g ru n to w ­ n ym przeszkoleniu, ju ż ja k o bosman, o trzym ał p rzyd ział do flo ty lli k u tró w torpedowych.

W yb uchła w o jn a z N iem cam i. K u tr y torpedowe w eszły do stałej a k c ji niszczenia niem ieckich ko n w o jów zaopatrzeniowych, zdążających do Petsam o lub do W a ra n g e r-fio rd u . W czasie tych ciągłych w a lk w ykazał S zabalin n ie z w y k łą odwagę, szybkość decyzji, trzeźwość w ocenie sytua­

c ji i w spaniałą postawę w boju, za co o trzym ał od m a ry n a rz y przydom ek

„W ło d arza Oceanu Lodowatego". D n ia 22 lutego 1944 ro ku za zasługi w w alce z N iem cam i R ada N a jw y ższa Z S R R nad ała po raz p ierw szy k a p ita ­ n o w i S zabaiinow i zaszczytny ty tu ł B ohatera Z w ią z k u Radzieckiego. Za p ię kn ą akcję p rzy zdobyw aniu Petsamo, k a p ita n 3 -c ie j rang i*) Szabalin o trzym ał pow tó rn ie Z ło tą G w iazd ę B ohatera ZSRR.

B

y ł k w ie c ie ń 1943 ro k u . P ó ł­

n o c n y f r o n t ra d z ie c k o -n ie - m ie c k i le g ł w m ie js c u n ie ­ m a l n ą stałe, o d g ra d z a ją c N ie m c ó w n ie p rz e b y tą z ap orą od M u rm a ń s k a . J e d n o s tk i F lo ty P ó ł­

no cne j b r a ły w ty c h w a lk a c h u - d z ia ł na r ó w n i z o d d z ia ła m i lą ­ d o w y m i. Ic h z a d a n ie m b y ło niszcze­

nie n ie m ie c k ic h k o n w o jó w i w s p ie ­ ra n ie o g n ie m s w e j a r t y le r ii w a lc z ą ­ cy c h n a lą d z ie o d d z ia łó w . W a lk i z k o n w o ja m i p r o w a d z iły o k r ę ty p o d ­ w o d n e i k u t r y to rp e d o w e , w ś ró d k tó r y c h b y ł ta k ż e s ły n n y T K -1 2 , d o ­ w o d z o n y prze z S zabalina.

P ew nego p ię k n e g o i cichego w ie ­ cz o ru S z a b a lin o tr z y m a ł ro z k a z w y j ­ ścia w s p ó ln ie z k u tr e m p o r. K o ło t i- ja n a n o c n y p a tr o l u w e jś c ia do f io r d u P etsam o. Pogoda s p rz y ja ła w y p ra w ie , lecz n ic się n ie działo . T o te ż n ie chcąc w ra c a ć do ba zy z to rp e d a m i, p o s ta n o w ił S z a b a lin u rz ą ­ dzić w e fio r d z ie zasadzkę.

— N u ż się n a m coś n a w in ie pod to rp e d y ? m y ś la ł, d a ją c rów no cześnie ro z k a z z w r o tu n a b u rtę . K r ó t k a w io s e n n a noc p o la rn a m ia ła się k u

* ) U n as k o m a n d o r p o d p o r u c z n ik

H

k o ń c o w i, lecz n a w sch od zie n ie sza­

r z a ł jeszcze ś w it, g d y na g le s to ją ­ cy n a pom oście S z a b a lin d o s trz e g ł w o d d a li s y lw e tk i d w ó c h n ie m ie c ­ k ic h ścigaczy, s ta w ia ją c y c h u w e j­

ścia do f io r d u d y m n ą zasłonę.

— Co za lic h o ! m r u k n ą ł z cicha, a b y za u ła m e k s e k u n d y p ó ź n ie j dać ro z k a z z a s to p o w a n ia m o to ró w . O to w szarzejącej g łę b in ie f io r d u u k a ­ z a ły się n ie w y ra ź n e s y lw e tk i p ię c iu n ie p rz y ja c ie ls k ic h je d n o s te k , k tó re tr u d n o b y ło jeszcze rozpoznać, k t ó ­ re się j.ednak s ta le , z b liż a ły do m ie j­

sca zasadzki.

— J e ś li to m a b y ć ce l d la naszych to rp e d , to N ie m c y s a m i p r z y g o to w u ­ ją n a m n a jb a r d z ie j do godną p o z y c ję do a ta k u !

N ie c ie r p liw y i m n ie j d o ś w ia d c z o ­ n y K o ło t ij c h c ia ł a ta k o w a ć n a ty c h ­ m ia s t, w s tr z y m a ł go je d n a k rozka z S za b a lin a . T en o b s e rw o w a ł c h w ilę p rze d p o le , coś w id o c z n ie o b m y ś la ­ ją c , a d o p ie ro po t y m z a m ru c z a ły basy m o to ró w i k u t r y id ąc na p e ł­

n e j szybko ści, p rz e s k o c z y ły n ie m a l zasłonę d y m n ą . P ie rw s z y , b liż s z y n ic h cel o k a z a ł się tr u d n y w osiąg­

n ię c iu i n ie z b y t w a rto ś c io w y . B y ło to b o w ie m p ię ć d u ż y c h n ie m ie c k ic h k u t r ó w s tra ż n ic z y c h , p rz y d z ie lo n y c h

... P o w ietrzem targn ęła potężna detonacja...

(15)

do e s k o rty k o n w o ju , ja k i się f o r ­ m o w a ł w g łę b i fio r d u .

G d y k u t r y ra d z ie c k ie w e s z ły je ­ szcze g łę b ie j, z a ry s o w a ły się p rz e d n im i s y lw e tk i d w ó c h d u ż y c h tr a n s ­ p o rto w c ó w , m o c n o sie dzą cych n a w o ­ dzie, w id o c z n ie z u p e łn ie z a ła d o w a ­ n y c h ru d ą n ik lo w ą , k tó r ą stąd N ie m c y w y w o z ili d la s w o ic h z a k ła ­ d ó w p rz e m y s ło w y c h . N a ra z z a te rk o ­ t a ły k a r a b in y m aszyn ow e. W ró g spo s trz e g ł grożące m u n ie b e z p ie ­ czeństw o.

— Z aczęło się — p o m y ś la ł S zaba- lin . S zkoda m u b y ło p rz e p u ś c ić ta k ą d o s k o n a łą okazję, to te ż u ś m ie c h n ą ł się t y lk o , g d y z o b a czył K o ło tija , ró w n ie ż rusza ją cego n a przó d.

Z a w ią z a ł się n ie r ó w n y b ó j. O ba k u t r y to g in ę ły , to z n ó w w y p a d a ły zza s n u ją c e j się n is k o n a d w o d ą za­

s ło n y d y m n e j, m y lą c t y m czujno ść a ta k u ją c y c h N ie m c ó w , k tó r z y w za­

m ie s z a n iu o s tr z e liw a li sie b ie sa­

m y c h . Z te g o szaleńczego k rę g u ś w ie tln y c h p o c is k ó w i r a k ie t p ie r w ­ szy w y r w a ł się K o ło t ij, i n ie za­

u w a ż o n y , s k ie ro w a ł s w ó j k u t e r na s to ją c y b liż e j tra n s p o rto w ie c . W te ­ d y c a ła w ś c ie k ło ś ć n ie m ie c k ic h a - ta k ó w s k u p iła się n a S z a b a lin ie , n ie n a d łu g o je d n a k , bo n a ra z p o w ie ­ tr z e m ta rg n ę ła po tę ż n a d e to n a c ja , a łu n a ośle p ia ją ce g o ś w ia tła z a la ła fio r d . W je j b la s k u S z a b a lin spo­

s trz e g ł, że t r a f io n y tra n s p o rto w ie c c h y li się n ie b e z p ie c z n ie n a p ra w ą b u rtę , o to c z o n y k łę b a m i p a ry . T o r ­ peda t r a f iła w n a jc z u ls z y p u n k t — w m a s z y n o w n ię .

N ie m c y n a m o m e n t o n ie m ie li, p rz e ry w a ją c po g o ń i o s trz e liw a n ie S za b a lin a , k t ó r y n a ty c h m ia s t z te ­ go s k o rz y s ta ł, b y w y r w a ć się z o - k rą ż e n ia . M a n e w r u d a ł się w z u p e ł­

ności. G d y ścigacze n ie m ie c k ie o c h ło n ę ły , b y ło ju ż za późno na ja ­ k ik o lw ie k a ta k , w d o d a tk u , k u ic h n ie z m ie rn e m u z d z iw ie n iu T K -1 2 k ie ­ r o w a ł się k u b rz e g o w i, n a je ż o n e m u p rze cie ż n ie m ie c k ą a r t y le r ią ! B o ją c się dostać w je j zasięg, N ie m c y p o ­ z o s ta li n a uboczu.

Tego w ła ś n ie trz e b a b y ło Szaba- lin o w i, k t ó r y n a ty c h m ia s t s k ie ro w a ł się na d r u g i tra n s p o rto w ie c , do sko ­ n a le w id o c z n y w c z e rw o n y c h b la s ­ k a c h sto rp e d o w a n e g o p rz e d c h w ilą s ta tk u . O b s e rw u ją c ba cznie co się w o k o ło dzieje , d a ł ro z k a z o d p a le n ia to rp e d . B y ł p e w ie n sukcesu, gd yż ju ż w cze śn ie j spo strze gł, że K o ło t ij u m k n ą ł N ie m c o m . O sie bie się nie tro s z c z y ł, m ia ł b o w ie m w zapasie w ie le f o r t e li, ja k im i s p o d z ie w a ł się

..-Pierwsze ra k ie ty zabłysły nad nim ...

z m y lić w ro g a i w y c o fa ć się z pasa n ieb ezpiecze ństw a. W t e j c h w ili całe sw e do św ia dcze nie, o d w a gę i u m ie ­ ję tn o ś ć p rz y s to s o w y w a n ia się do s y tu a c ji s k o n c e n tro w a ł w je d n y m k ie r u n k u : n a ja k n a js ta ra n n ie js z y m w y k o n a n iu a ta k u .

G d y k u t e r r o b ił z w ro t, p o n o w n a d e to n a c ja ta rg n ę ła b rz e g a m i fio r d u , o d b iła się od eń u s to k ro tn io n y m e- c h e m i w y t r y s ła p ło m ie n n ą łu n ą w y b u c h u . W je j ś w ie tle S z a b a lin za­

u w a ż y ł, że tra n s p o rto w ie c p o d ź w i- g n ą ł się cię żko i n ie z d e c y d o w a n ie do g ó ry , o p a d ł, z a c h y b o ta ł j, sycząc o lb r z y m im i k łę b a m i p a ry , p o c z ą ł to ­ nąć.

Jego a r t y le r ia p o c z ą tk o w o n ie o - tw ie r a ła og nia, b io rą c S z a b a lin a ta k ja k i w p ie r w K o ło t ija za je d n e g o z o c h ro n y k o n w o ju , a po w y b u c h u b y ­

ło ju ż n a to za późno. D la te g o też c a ­ ła a k c ja p o w io d ła się w s tu p ro c e n ­ ta ch . C ie s z y ł się, że m n ie j d o ś w ia d ­ c z o n y K o ło t ij z n a jd u je się poza za­

s ię g ie m n ie b e zp ie cze ń stw a , t y m n ie ­ m n ie j o c e n ił w ła s n ą s y tu a c ję , ja k o groźną.

W ie d z ia ł, że u w e jś c ia do fio r d u n ie m ie c k ie ścigacze ju ż na niego cze ka ją , że g d y b y poszedł tą drogą, bę dą go z u p o re m a ta k o w a ły , że m ogą go n a w e t zniszczyć. D o teg o n ie c h c ia ł dopuścić, to te ż p o s ta n o w ił je ­ szcze ra z zastosować, p o p rz e d n i f o r ­ t e l z u c ie c z k ą p o d o c h ro n ę n ie m ie c ­ k ie j a r t y le r ii b rz e g o w e j. W ie d z ia ł je d n a k , że t y m ra z e m m u s i w e jś ć g łę b ie j w p o le je j zasięgu.

N a ob słudze m o to ró w m ó g ł p o le ­ gać, g d yż z n a ł ją do skon ale . B y ł p e ­ w ie n że n a kaza ne m a n e w ry zosta­

ną prze z n ią n a ty c h m ia s t w y k o n a n e . G d y T K -1 2 p ę d z ił całą m ocą w k ie ­ r u n k u brzegu, S z a b a lin b y ł ju ż c a ł­

k o w ic ie s p o k o jn y i s to ją c u ste ru , sam m a n e w ro w a ł k u tre m .

W te d y to sp o s trz e g ł p ie rw s z e b ły ­ s k i n ie m ie c k ic h d z ia ł, a w k ilk a c h w il p ó ź n ie j, g d y p ie rw s z e r a k ie t y w y b u c h ły n a d n im , z a le w a ją c k u te r o ś le p ia ją c y m ś w ia tłe m , z r o b ił g w a ł­

to w n y s k rę t n a b u rtę . W te j sam ej c h w ili k ilk a p o c is k ó w p a d ło w m ie j­

scu gd zie b y ł p rz e d c h w ilą . T a k za­

częła się za b a w a w „ c iu c iu b a b k ę ".

H u c z a ła n ie m ie c k a a r ty le r ia , r w a ­ ł y się w w o d z ie i w p o w ie tr z u je j p o c is k i, ś w is z c z a ły o d ła m k i, lecz k u t e r szedł n a p rz ó d , n ie z m n ie js z a ­

ją c s w e j szybkości. Z m ie n ia ł co c h w ila k ie ru n e k , lecz n ie u s ta n n ie z b liż a ł się do c e lu — do w y jś c ia z fio r d u . Jeszcze k ilk a d łu g ic h , m ę ­ czących c h w il i p o c is k i p o c z ę ły p a ­ dać coraz d a le j od niego, z a b ły s ły o s ta tn ie r a k ie ty , m orze s p o w ił m ro k .

S z a b a lin , ja k p r a w d z iw y gospo­

d a rz O ceanu L o d o w a te g o , w y k o n a ł p o w ie rz o n e m u zadanie, w y p r o w a ­ d z ił z n ie b e z p ie c z e ń s tw a s w ó j k u te r i te ra z w r a c a ł do bazy, że g n a n y gas­

nącą łu n ą to n ą c y c h tra n s p o r to w ­ ców.

15

Cytaty

Powiązane dokumenty

rych przyrządów nie mogliśmy zabrać z Gdyni rozumiejąc, że i Wydział Mechaniczny musi też z nich korzystać. Jeszcze o- becnie w gmachu trw ają prace

z wodą specjalnie doprow adzoną... Ze

szek znajduje się w ślimakowatym rowku, zaś w miarę rozkręcania się sprężyny naw ija się on na je j bęben. Sprężyna w miarę

ło s ę Towarzystwo Budowy Mostu przez K a ­ nał, które, opierając się na pracach wstępnych francuskich inżynierów Yerarda de Sainte Annę i Hunriego

Szczecin powrócił do życia i stał się znowu ośrodkiem handlu i

rządzona jest odpowiednia skala w metrach i sążniach na deseczce, dc któiej przystawia się rurkę szklaną, wyjętą z cylindra metalowego. Należy tylko

nie, piękny widok roztacza się na zatokę Złoty Róg i miasto późno wieczorem lub w nocy.. Ta cudowna gra blasków i ogni dała

wiedź pytanie, skąd się tam wziął ten bursztyn.. Z pewnością nikt nigdy przedtem, przy