• Nie Znaleziono Wyników

Pomiędzy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pomiędzy"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Grzegorz Grochowski

Pomiędzy

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (121-122), 70-83

2010

(2)

7

0

Pomiędzy

Z ad an ie przedstaw ienia osobistego pogląd u w spraw ie p rze d m io tu b a d a ń lite ­ rack ich czy też roli i m iejsca lite ra tu ry - n ie u ch ro n n ie zm uszające do odnalezie­ n ia w sobie pew nych pokładów ekshib icjo n izm u - m oże być dość kłopotliw e dla kogoś, kto w ybrał profesję badacza, starając się raczej ukryć za osłoną m owy p o d ­ danej przedm iotow ym odniesieniom . N a szczęście chyba naw et p rze cię tn y obser­ w ator w spółczesnej h u m a n isty k i, zwłaszcza tej spod zn a k u szkoły podejrzeń, z d a­ je już sobie dzisiaj sprawę, iż naw et to, co osobiste, n ie jest n igdy tylko nasze, przychodząc zawsze sk ą d in ąd i ledw ie łudząc pozorem osobności - dziś już każdy odkrywa, że „co m oje nie M oje, podobnież K rad zio n e”1. To, co rozsierdziło Gom- browiczowskiego lite ra ta w pojed y n k u z argen ty ń sk im maestro, pozostaje wszakże pociechą dla filologa, który m oże uczynić zadość swej w stydliwości, tłu m iąc ko n ­ fesyjny ch a rak te r odpow iedzi poprzez odw ołania do szerzej znanych ujęć. Gest zapożyczenia się u klasyków w spółczesnej m yśli m ożna też uspraw iedliw ić zad a­ nym w ram ach inicjalnego Krótkiego posłania p y ta n iem o preferow ane przez nas koncepcje teoretyczne i m etody badaw cze. W skazanie w ybranych projektów nie m u si zresztą stanow ić jedynie w zględnie zgrabnego u n ik u , gdyż wybór i zestaw ie­ nie odpow iednich kategorii, ujęć, problem ów , pozw ala całkiem przejrzyście zary­ sować w łasny p u n k t w idzenia.

P rzyjm ując zaś, że nie istn ieje żaden u p rze d n io dany, gotowy p rze d m io t zw any lite ra tu rą , a jedynie byty konstytuow ane w ram ach pew nych języków i z określo­ nych perspektyw , chciałbym zacząć nie tyle od samej rzeczy, ile raczej od w yłania­ jących ją te o rii i m etod. G dybym m ia ł zatem podać jakąś jedną ogólną form ułę, łączącą w szystko, co zwykle zdaw ało m i się najciekaw sze w w iedzy o literatu rz e, elem entem łączącym n ajróżniejsze in sp iracje okazałoby się zapew ne pograniczne

(3)

usytuow anie w obszarze pom iędzy różnym i subdyscyplinam i, ale i przeciw staw ­ nym i dążeniam i. N ie m am tu jednak na m yśli „złotego śro d k a” o Arystotelesow - skiej prow eniencji, jakiejś wyważonej perspektyw y unikającej ostrych sądów, ani D errid iań sk iej aporii, lecz raczej w ynajdyw anie now ych i ek sp erym entalne kon- tam inow anie zastanych perspektyw , przekraczanie tradycyjnych dualizm ów i n ie­ pew ne po ru szan ie się w p o lu zm iennych napięć - poru szan ie, uczciwie p rzy zn aj­ my, n ieraz p rzypom inające b ardziej o d bijanie się od ściany do ściany niż zm ierza­ nie do jasno wytyczonego celu. Takie m etody, nastaw ione na szukanie analogii i oddziaływ ań, czasem o p arte na ryzykow nych h ip o te za ch albo błądzące w śród przerysow ań, w ciąż w ydają m i się b ardziej adekw atne wobec heterogeniczności i różnorodności zjaw isk kulturow ych, bliższe dynam ice p rze m ian artystycznych, a także w w iększym sto p n iu po d atn e na tw órcze aplikacje i rozw inięcia. Być m oże dow odzi to słabego c h a rak te ru , b ra k u myślowej dyscypliny b ąd ź kiepskiego sm a­ k u in telek tu aln eg o , zepsutego przez koncepcyjny eklektyzm , ale zazwyczaj tr u d ­ no m i było wykrzesać z siebie en tu zjazm dla koncepcji zbyt b lisk ich b iegunom ortodoksyjnego scjentyzm u (chyba najw yraźniej reprezentow anego przez genera- tyw ne gram aty k i narracy jn e, choćby pod postacią proponow aną w p rac ach Algir- dasa Ju lien a G reim asa) bąd ź apofatycznego h erm e ty zm u (jaki m ożna by kojarzyć z herm en eu ty czn y m i rozw ażaniam i M a rtin a H eideggera).

D oceniając rolę i rangę prac docierających do poznaw czych granic dyscypliny i pry n cy p ialn ie dążących do w ypracow ania koh eren tn ej perspektyw y, skłonny był­ bym traktow ać je raczej jako p u n k ty o rientacyjne, ogólne u kłady odniesienia, za­ sadniczy sens b ad a n ia lite ra tu ry w idząc jed n ak raczej w eksplorow aniu czy wręcz d yskontow aniu jej historycznej, form alnej i znaczeniow ej różnorodności, w obco­ w aniu z w ielością tw orzących ją tekstów. Szczególnie predysponow ane do realiza­ cji ta k ich zad ań w ydają m i się zaś ta k ie nurty, k ie ru n k i czy strategie, które w ja­ kiejś m ierze starają się łączyć filologiczną sk ru p u latn o ść i w rażliw ość na słowo z antropologiczną św iadom ością złożoności k u lturow ych i historycznych uw ikłań przekazu. N ajdoskonalszych przykładów takiej integralnej (a p rzy tym nie p o p a­ dającej w ogólniki) m etody dostarcza bez w ątp ien ia w ielowątkow a twórczość M i­ chaiła B achtina, ale dążenie do podobnej otw artości, d y n am ik i oraz k om plekso­ wości ujęcia w idać np. u O lgi F reidenberg, Borysa U spienskiego i p rzynajm niej u n iek tó ry ch spośród rosyjskich form alistów (takich, jak m .in. W ik to r Szkłowski czy Ju rij Tynianow ), w nowszych zaś czasach - np. w pracach M ichela F oucaulta czy S tephena G reen b latta (by nie poprzestaw ać na rosyjskich autorach). D o tych znakom itych postaci należy zaś dodać jeszcze jednego m istrza, tym razem kolek­ tywnego, k tó ry m w m oim w ypadku z powodów pokoleniow ych były najp ierw „Tek­ sty D ru g ie ”, tow arzyszące m i niem al od początku studiów polonistycznych, póź­ niej zaś także doczytyw ane w m ia rę po trzeb klasyczne „Teksty” z daw niejszych czasów. W obu swych edycjach pism o to zachowywało jednak tę sam ą - chciałoby się rzec: k airotyczną - zdolność trafia n ia w sedno i zręcznego p o ru szan ia się m ię­ dzy b ie g u n am i (w tym także, co zawsze zdaw ało m i się ważne, m iędzy b ie g u n am i odpow iedzialności i pow agi oraz lekkości i swobody).

71

(4)

7

2

K orzystając z przyw ołanych przykładów w ypada krótko dopow iedzieć, że p o ­ g raniczny c h a ra k te r sygnalizow anych w te n sposób k o ncepcji nie ogranicza się jedynie do ulokow ania ich zainteresow ań w obszarze pom iędzy m orfologią te k stu a sem antyką k ultury, ale dotyczy szeregu innych dylem atów i anty n o m ii tra p ią ­ cych badaczy literatury. Jeśli np. zapytać o językowy kształt i sta tu s w ypow iedzi literaturoznaw czej, to w w ym ienionych wyżej p rzy p ad k ach nie m am y do czynie­ n ia an i z p o d d an y m form alizacji, bezosobow ym , usztyw nionym m etajęzykiem , ani ze sw obodną, au to teliczn ą ekspresją quasi-artystyczną, an i też w reszcie - z jakąś u śre d n io n ą i sp o p u la ry z o w an ą w ersją potocznego języka dyscy p lin y w dan y m m om encie jej rozwoju. Z am iast tego w łaściwie u każdego ze w skazanych autorów pojaw ia się próba stw orzenia nowego id io lek tu naukow ego, opartego na inw encji (m .in. poprzez w ykorzystanie neologizm ów, neosem antyzm ów , m etafor, w ariacji, rekontekstualizacji), ale jednocześnie poddaw anego pewnej autodyscyplinie, utrw a­ lającego swoiste uzusy pojęciow e (choć nie po d d an e ścisłej kodyfikacji te rm in o lo ­ gicznej) i m ającego - dzięki oscylacji m iędzy ru ch e m a utrw alen iem - lepiej od­ dawać specyfikę przedm iotu. P oznanie nowego p rze d m io tu okazuje się więc w k aż­ dym z tych w ypadków także w ynajdyw aniem nowego kodu, który dla odsłonięcia nowych aspektów badanego m a te ria łu u ru ch a m ia przepływ nie całkiem dookre- ślonych znaczeń, nigdy jed n ak nie ześlizguje się w nieczytelną idiosynkrazję.

N astęp n y m d u alizm em w artym zakw estionow ania w ydaje się też zwyczajowa opozycja m iędzy klerkizm em a zaangażow aniem , m iędzy d ążeniem do grom adze­ n ia obiektyw nie w eryfikow alnej, n e u tra ln ej św iatopoglądowo w iedzy a pojm ow a­ n iem h u m a n isty k i jako p rak ty k i w spierającej interw encje społeczno-polityczne. Z jednej bow iem strony wobec arg u m en tacji przedstaw ianej na g runcie socjologii wiedzy, filozofii języka, teo rii krytycznej, dek o n stru k cji, p ragm atyzm u, krytyki etycznej oraz różnych ruchów m niejszościow ych tru d n o dziś niefrasobliw ie p o d ­ trzym yw ać przek o n an ie o ideologicznej niew inności pracy naukow ej i założenie estetycznej sam ow ystarczalności literatu ry , z drugiej jed n ak - traktow anie prac literaturoznaw czych jako n arzędzia agitacji politycznej, co zdają się de facto p o ­ stulow ać np. n iektórzy przedstaw iciele b rytyjskich studiów kulturow ych, prow a­ dzić m oże do obniżenia zarów no poziom u, jak i w iarygodności refleksji akade­ m ickiej (zdaniem zaś n iektórych autorów inw azja radykalnych aktywistów m iałaby prow adzić w ręcz do a n ih ila cji dyscypliny). A poteoza swobody, w ielojęzyczności, śm iech u i am biw alencji nie stanow i w p rac ach B ach tin a zim nej, b ez n am iętn ej re k o n stru k c ji n e u tra ln y c h zjaw isk, w yraźnie ew okując określone w artości oraz im p lik u jąc krytyczny stosunek wobec kom unistycznego dogm atyzm u, ale jed n o ­ cześnie zostaje o p arta na w nikliw ej, szczegółowej analizie literackiego m a teria łu , nie in stru m e n ta liz u jąc go dla doraźnych - choćby n iezm iern ie szlachetnych - ce­ lów, a poprzez swe podm iotow e nacechow anie perform atyw nie potw ierdzając wy­ k ład n ię B achtinow skiej koncepcji p oznania. Prace z obszaru p o ststru k tu ra liz m u i nowego h isto ry zm u byw ają w yraźniej kojarzone z określonym i postaw am i id e­ ologicznym i, jed n ak rów nież w tym w ypadku tru d n o byłoby mówić o prostej te n ­ dencyjności, gdyż antyteleologiczne nastaw ienie m yśli ponow oczesnej nie sprzyja

(5)

form ułow aniu jednoznacznych program ów (z czego, jak wiadom o, zwolennicy myśli krytycznej czynią n iek ied y zarzut np. wobec F oucaulta, krytykow anego za b ra k ug runtow ania jasno określonej perspektyw y aksjologicznej, a naw et „stoicką” czy „cyniczną” n eu traln o ść spojrzenia2). Sprawa ta w ydaje się o tyle w arta uwagi, że po okresie politycznego ascetyzm u polskiej h u m a n isty k i, m otyw ow anego proce­ sem odreagow yw ania przym usow ej ideologizacji z okresu P R L -u, coraz częściej dają się zauważyć ten d en cje do zastępow ania strateg ii ekspercko-scjentystycznych przez p ro jek ty krytyczno-em ancypacyjne, a przyw ołane ujęcia om ijają zarów no ryzyko zam ykania lite ra tu ry w getcie estetyzm u, jak i redukow ania jej do roli po ­ litycznego narzęd zia, nie tracąc przy tym na oryginalności i w yrazistości opisu.

K olejną - po języku oraz polityczności - kw estią pozostaje spraw a poziom u ogólności dokonyw anych ustaleń. Tu znów b ro n iłb y m poglądu, że to, co ciekawe, lokuje się „pom iędzy”, gdyż najbardziej p roduktyw ne (tak badaw czo, jak i dydak­ tycznie) okazują się n ie uniw ersalne, ahistoryczne m odele (jak np. Ingardenow - ska koncepcja warstwowej budow y dzieła) ani idiograficzne, anegdotyczne opisy izolow anych tekstów (np. w d u ch u - pow iedzm y - eksplikacji Leo S pitzera), ale raczej rek o n stru k cje „średniego zasięgu” (rozum iane analogicznie do socjologicz­ nych „teo rii średniego zasięgu”, proponow anych m .in. przez R oberta K inga M er- tona), zm ierzające do szerszych uogólnień, podd an y ch jed n ak zrelatyw izow aniu do ram określonych form acji k u lturow ych b ąd ź porządków h istorycznych (jak np. tezy B achtina o rozw oju pow ieści polifonicznej, F re id en b e rg o p o chodzeniu p a­ rodii, F oucaulta o now ożytnym p o strzeg an iu obłędu czy G reen b latta o ren esan so ­ wej k u ltu rz e dw orskiej). N iem ała część fu n d am e n taln y ch sporów ożyw iających w spółczesną h u m a n isty k ę w ydaje m i się zaś nieco jałowa w łaśnie ze w zględu na zbyt wysoki poziom ogólności, u tru d n ia ją c y jakiekolw iek zniuansow ane o dniesie­ nie i zm ieniający debatę w w ym ianę deklaracji św iatopoglądow ych (dla u n ik n ię ­ cia n iep o ro zu m ień dodam tylko, że nie odnoszę się tu w żaden sposób do meritum jakiejkolw iek d ebaty an i do żadnego określonego stanow iska). N ap raw d ę in sp iru ­ jący ch a rak te r m ają bow iem , m oim zdaniem , p rzede w szystkim takie stanow iska, któ re nie zak ład ają uniw ersalistycznych rozstrzygnięć, dopuszczając możliwość w ariantyw nych m o d u la cji i otw ierając się zarów no na teoretyczne m odyfikacje w ram ach m etodologicznej spekulacji, jak też na p raktyczną w eryfikację w ko n ­ kretn y ch zastosow aniach.

P rzekonuje o tym choćby zaw rotna kariera, jaka w drugiej połow ie dw udzie­ stego w ieku stała się udziałem ujęcia kom unikacyjnego, któ re niew ątpliw ie było jedną z lepszych rzeczy, jakie przydarzyła się nowoczesnej te o rii literatury. Jeśli naw et ortodoksyjny stru k tu ra liz m w stylu Jakobsona, G reim asa czy L evi-S traussa bywał w niek tó ry ch m o m en tach wyjaławiający, to polska szkoła teo rii k o m u n ik a­ cji literackiej stworzyła - w chłaniając oraz integrując wiele w ątków zaczerp n ię­ tych zarów no z trad y cji fo rm a ln o -stru k tu raln e j, jak i z prac B achtina - w

yjątko-Zob. np. J. H aberm as F ilozoficzny dyskurs nowoczesności, p rzeł. M . L u k asiew icz,

(6)

7

4

wo su b te ln y język opisu, zachow ując zarazem odporność na pokusy d o k try n er­ stwa. Kw estia ta - choć n ib y oczywista - o tyle zasługuje na przyp o m n ien ie, że coraz powszechniej zaczyna dziś funkcjonow ać zdeform ow any stereotyp tej orienta­ cji jako restrykcyjnej m etodologii, opartej na złu d ze n iu harm o n ijn eg o przepływ u znaczeń, fetyszyzującej w spólnotę kodow ą interlokutorów , p o d d an ą (jak to suge­ styw nie ujęła A nna B urzyńska) „ideologii se n su ” i „paradygm atow i p o ro zu m ie­ n ia ”3. O braz ta k i, zapew ne tra fn y wobec licznych epigonów, popularyzatorów czy naw et n iektórych zw olenników , w k o n fro n tacji z rzeczyw istym dorobkiem głów­ nych przed staw icieli tej form acji w ydaje się raczej p o lem icznym k o n stru k te m , celowo przejaskraw ianym - co zresztą zrozum iałe - na potrzeby w ystąpień p ro ­ gram ow ych w d u ch u retoryki p rze ło m u 4. D la przy k ład u A leksandra O kopień-S ła- w ińska w Semantyce wypowiedzi poetyckiej w yraźnie eksponow ała nasycenie języ­ kowych p rak ty k ró żn o rak im i niedo p aso w an iam i czy m istyfikacjam i i dystanso­ w ała się nie tylko wobec h ip o tezy system u literackiego, ale i wobec sam ego p ry ­ m a tu w yjaśnień kodow ych, odrzucając jako m rzo n k i ew entualne „spodziew ania, że spośród w szystkich k u lturow ych naw arstw ień słow nika dałoby się odcedzić ja­ kieś znaczenia czysto językow e”5, czym - jak m ożna by m niem ać - sytuow ała się na pozycjach b lisk ich dzisiejszym zw olennikom Stanleya F isha. Jan u sz Sław iński zaś w jednym ze swych szkiców expressis verbis p odnosił w artość konw ersacyjnej negatyw ności i - w d u ch u wcale nie ta k obcym negatyw nej epistem ologii post- stru k tu ra listó w - snuł rozw ażania o dialogu, k tó ry „w iędnie i usycha” w m iarę zbliżania perspektyw rozmówców, a okazuje się „tym fortunniejszy, im bardziej oddala św ietlaną przyszłość p o ro zu m ien ia”6.

N aw et jed n ak n ie ulegając m istyfikującym uproszczeniom jesteśm y w stanie zrozum ieć pew ien niedosyt czy też dyskom fort, jaki ponow oczesność - ze swą n ie ­ chęcią do funk cjo n alizm u , celowości oraz nieufnością wobec kateg o rii całościo­ wych - m oże odczuwać wobec integracyjnych i holistycznych dążeń „kom unika- c jo n izm u ”, choć więc te rm in y i kategorie zw iązane z procesam i porozum iew ania n ieraz w ystępują w nowszych opracow aniach, to na ogół pozbaw ione są już swej dotychczasow ej uprzyw ilejow anej pozycji. W śród licznych propozycji w ypraco­ w anych na g runcie ponow oczesnej h u m a n isty k i, które ew entualnie m ogłyby zająć

A. Burzyńska A n ty -teo ria literatury, U n iv ersita s, K raków 2006, s. 161.

O pod ob nych p rzerysow an iach w p olem ik a ch lin g w isty czn y ch p isze o sta tn io (w skazując m .in. o b ecn o ść w ątku pragm atycznego w pracach M .R . M ayenow ej) B. W ito sz w szkicu Tekst a /i dyskurs w perspektyw ie polskiej tradycji badań n a d tekstem , w: L in g w isty ka tekstu w Polsce i w N iem czech, red. Z. B ilu t-H o m p le w ic z , W. C zachur, M . S m ykała, O ficyna A tu t, W roclaw 2009.

A. O k o p ień -S ła w iń sk a S em a n tyka w y p o w ied zi poetyckiej. P relim inaria, w yd. 2, U n iv ersita s, K raków 1998, s. 38.

J. S ław iń sk i B e z p rzy d zia łu (V III), „Teksty D r u g ie ” 2003 nr 2 /3 , s. 183 (szerzej o tym w: W. B olecki S ła w iń ski: u źródeł polskiego p o ststru ktu ra lizm u , w stęp do: J. S ław iń sk i P ism a Wybrane, U n iv ersita s, K raków 1998).

3 4

5 6

(7)

to m iejsce, chciałbym n ato m iast w yróżnić zespół m etod, te ch n ik , czy też strateg ii badaw czych, kojarzonych z pojęciem analizy d y skursu (a pozwolę sobie od razu przypom nieć, że - sytuując się pom iędzy stru k tu ralisty c zn y m i poziom am i syste­ m u i w ypow iedzi - dyskurs rów nież w pisuje się w szereg przyw oływ anych już tu kategoryzacji „średniego zasięgu”).

Samo pojęcie jeszcze nie ta k dawno, bo po d koniec lat 90. przyjm ow ane było z nieufnością, jako now inkarskie, niejasne i du b lu jące starsze te rm in y 7, po czym nagle zostało ta k intensyw nie przysw ojone (wchodząc w krw iobieg n ie tylko w ięk­ szości dyscyplin hum an isty czn y ch , ale i m owy potocznej, d ebaty publicznej czy języka m ediów ), że m ożna dziś mówić o jego daleko posuniętej dew aluacji, se­ m antycznej niestab iln o ści oraz nieuchw ytności przedm iotow ych zakresów. Scep­ tyczne uw agi p ad a ją zresztą nie tylko po d adresem sam ego te rm in u , ale dotykają także m etodologicznej in fra stru k tu ry - przyw oływ anego już tu F oucaulta nieraz krytykow ano za u n ik a n ie w yraźnego definiow ania k ateg o rii, b ra k fo rm alizacji wywodu, „b e znadziejnie w ieloznaczny” 8 sta tu s logiczny opisyw anych reg u ł czy też za rozm yw anie g ran ic m iędzy p ra k ty k a m i dyskursyw nym i a m a teria ln y m i. M ożna by w praw dzie w tej sytuacji dekretow ać określone restrykcje te rm in o lo ­ giczne i tworzyć za pom ocą żm u d n y ch uszczegółow ień jakieś u jednoznacznione definicje, w ydaje się jednak, że to w łaśnie pew na otw artość oraz heterogeniczność sam ego pojęcia - i ujęcia - (najpraw dopodobniej bliska sercom postm odernistów ) decyduje w znacznej m ierze o jego w alorach, zapew niając m u problem otw órczą produktyw ność, podatność na kontekstow e m odyfikacje oraz zdolność sty m u lo ­ w ania i ukierunkow yw ania tran sd y scy p lin arn y ch poszukiw ań. P rzyjm ując zatem konieczność dokonyw ania różnych specyfikacji na użytek lokalnych b ad a ń , w arto chyba pogodzić się z ich tym czasow ością i sytuować p arty k u la rn e ujęcia wobec szerszego, rozw arstw ionego, w ieloperspektyw icznego pola problem ow ego, n iespro- w adzalnego do ra m jednej m etodologii bądź dziedziny.

To m iędzy in n y m i ze w zględu na ów sieciowy i polilogiczny ch a ra k te r k atego­ rie analizy dyskursu nie dają się w p ełn i zredukow ać do obszaru tradycyjnej p ro ­ b le m aty k i kom unikacyjnej, odsyłając do oddziaływ ań w praw dzie zachodzących poprzez kan ały k o m u n ik acji, ale b ynajm niej nietożsam ych z dialogiczną w ym ia­ ną znaczeń. W n ap ięc iu m iędzy tym i dw om a obszaram i m a n ifestu ją się zaś głów­ ne różnice m iędzy now oczesnym a ponow oczesnym stylem u praw iania refleksji teoretycznej czy też w ogóle literaturoznaw czej. Jeśli bow iem po stronie nowoczes­ ności dom inow ał - przy w szystkich subtelnościach i w ieloznacznościach - ap rio ­

Zob. np. Tekst. Problem y teoretyczne, red. J. B artm iń sk i, B. B on ieck a, W ydaw nictw o U M C S, L u b lin 1998. C h yb a tylko A. N a siło w sk a (Dyskurs krytyczn y A rtu ra S andauera, w: Sporne postaci literatury współczesnej. K rytycy, red. A. Brodzka-W ald i T. Ż u k ow sk i, W yd aw n ictw o IBL P A N , W arszawa 2003) w skazyw ała i próbow ała w ykorzystać starop olsk ie a n tecen d en cje tego pojęcia.

D . H ow arth D yskurs, przel. A. G ą sio r-N iem iec, O ficyna N au k ow a, W arszawa 2008, s. 101.

7

8

7

(8)

7

6

rycznie ustru k tu ry zo w an y m odel k o m u n ik a cji (gdzie sam a etym ologia, przyw ołu­ jąca communio, a więc w spólnotę, zakłada choćby niejed n o zn aczn e i zapośredni- czone, ale jakoś zawsze antycypow ane odniesienie do pewnej płaszczyzny ro zp o ­ znaw alnych sensów) rozum ianej jako skoordynow ana w ym iana re p lik skupionych wokół referencji, to w nowszych pracach prym at zyskuje procesualny dyskurs (gdzie złożenie dis-, „w różnych k ie ru n k a c h ” + currere, „biec”, obejm uje w jednej nazw ie w ielość n ie u zg a d n ialn y ch ruchów , dość celnie oddając w skazaną wyżej sytuację kulturow ego całościow ania gry niew sp ó łm iern y ch persp ek ty w i nap ięć, a także sk u p ien ie analizy d y skursu na śledzeniu przygodnych zdarzeń tekstotw órczych), czyli praktykę, która dopiero przez różnicujące pozycjonow anie uczestników (dzie­ lonych już nie tyle na nadaw ców i odbiorców, ale raczej - pow iedzm y - na decy­ dentów, aspirantów i funkcjonariuszy) dopracow uje się swych zasad, w ytw arzając tym sam ym nowe uniw ersa odniesień.

N ie znaczy to, by należało uznawać całkow ity antagonizm tych podejść bądź dom niem aną wyższość któregoś z nich; skłonny byłbym raczej uznawać obie kon­ cepcje za równopraw ne, choć odm ienne strategie, przyjm ujące odm ienne p u n k ty wyjścia i różnie naśw ietlające b ad an y m ateriał (jak bow iem p rzekonują liczne przy­ kłady, także ujęcie kom unikacyjne pozwala - choćby poprzez uchwycenie oporu stawianego rozum ieniu - odsłaniać miejsca niespójne i nieczytelne, natom iast w p er­ spektywie dyskursywnej również dają się zauważyć procesy wypracowywania choć­ by kruchego - prowizorycznego i lokalnego - porozum ienia). Z osobistej - a wywo­ łanej tem atem ankiety - perspektyw y o zbliżenie do b adań dyskursu jest tym ła­ twiej, że pierw sza książka w prow adzająca tę „m etodę” na szerszą skalę do polskiej w iedzy o literatu rze wyszła spod pióra M ichała Głowińskiego9, a więc w cześniejsze­ go współtw órcy polskiej szkoły teorii kom unikacji, a zarazem prom otora zarówno m ojej p racy m agisterskiej, jak i doktorskiej (nie w spom inając o dobroczynnym wpływie jego inspiracji na wiele innych prac co jakiś czas popełnianych przeze m nie).

N ie da się przy tym ukryć, że analiza d y skursu w błyskaw icznym te m p ie p o ­ dzieliła los te o rii k o m u n ik a cji i już teraz w niek tó ry ch om ów ieniach bywa odsyła­ na do naukow ego lam usa jako m etoda przeb rzm iała i anachroniczna, ale tru d n o oprzeć się w rażeniu, iż ta k histeryczne dew aluow anie kolejnych koncepcji, zanim jeszcze na dobre zdążyło się spraw dzić ich faktyczną przydatność, na dłuższą m etę prow adzić m usiałoby do p a ra liż u w szelkich szerzej zakrojonych, bardziej d ługo­ falow ych p o szu k iw ań 10. M ożna w praw dzie zgodzić się, że - jak chcą n iek tó rzy - na sk u tek n ad m iern ej eksploatacji i językowej m ody sam o słowo straciło na a tra k ­ cyjności, ale sposób problem atyzow ania m a teria łu swoisty dla tego podejścia m ożna wykorzystywać w p raktyce niekoniecznie sięgając po doktrynalne etykietki (w pew ­ nym sensie za pracę jakoś zapow iadającą m etodologicznie analizę d y skursu m oż­

9 M . G ło w iń sk i E kspresja i em patia, W yd aw nictw o L iterack ie, K raków 1997.

10 Z n a cz n ie rozsądniej i rzeteln iej w ygląd a u n as przysw ajanie tej p rob lem atyk i na gru n cie so cjo lo g ii - zob. np. A n a liz a dyskursu w socjologii i dla socjologii, red. A. H orolets, W yd aw n ictw o A dam M arszałek , Toruń 2008.

(9)

na przecież uznać L T I V ictora K lem perera, k tó ry opisywał w łaśnie pew ną zinsty­ tucjonalizow aną prak ty k ę k om unikacyjną w pisaną w relacje w ładzy i prow adzącą do w ykluczania określonych kateg o rii ludzi). W te o riach d y skursu ciekaw y zaś w ydaje się już sam tryb k o nstruow ania p rze d m io tu , gdyż liczne właściwości, n ie ­ gdyś krytycznie w ytykane np. p racom F oucaulta - a hasłowo przyw ołane powyżej - z dzisiejszej perspektyw y okazują się n ie m al program ow ym i m a n ifesta cjam i ponow oczesnej k o ncepcji p oznania. Iry tu jąc a n iek tó ry ch zm ienność p ersp e k ty ­ wy, w kolejnych p racach m odyfikującej sposób postrzegania głównej p ro b lem aty ­ ki, w yraźnie wiąże się z postaw ą autora, k tó ry nie w ychodzi od jakiegoś m etodolo­ gicznego a priori, ale - by znów sięgnąć do G om browicza - „idzie po lin ii n ap ięć” i „p o d n ieceń ”11, dopracow ując się narzęd zi w trak cie obcow ania z b ad a n y m m a­ te riałe m . D o m n ie m an y b ra k w iążących, je dnoznacznych d efin icji przy pew nej niekonluzyw ności i rzekom o niedostatecznej form alizacji w ywodu stanow i n a to ­ m iast św iadectwo zasadniczej n iechęci do poznaw czego p ro tek cjo n alizm u m e ta ­ języka i w yraz sprzeciw u wobec „tran scen d en taln eg o n arcy zm u ” św iadom ości12.

W szystkie te ten d en cje m ożna zresztą uznać za zn am ien n e w ogóle dla m yśle­ nia ponow oczesnego, co w idać choćby na przykładzie psychoanalizy w zm ianie sta tu su terapeuty, k tó ry po p rzejściu od freudyzm u do lacan izm u trac i przywilej apodyktycznego diagnozow ania sta n u p acjenta i sam zostaje p o d d an y p rag n ie n iu , stając się uczestn ik iem w łaśnie d y skursu przem ieszczającego sym ptom y m iędzy p odm iotam i; podobna d etronizacja poznaw czego uprzyw ilejow ania badacza do­ konuje się w n u rta c h postm arksistow skich, któ re na ogół rezygnują dziś z dem a­ skow ania „fałszywej św iadom ości” i tw orzenia u to p ijn y ch projektów , a skupiają się raczej na eksponow aniu społecznych opresji oraz o d słan ian iu lu k i napięć w ob­ rębie ideologicznych rep rezen tacji, w ybierając p e rm a n e n tn ą i polifoniczną kryty­ kę bez teleologii. N a tle jednak w ielu p o stm odernistycznych konceptów kategoria d y skursu - p rzy całej swej w ieloznaczności - m im o w szystko w yróżnia się treścio ­ wą rozpoznaw alnością, operacyjną skutecznością i problem ow ą produktyw nością, dzięki czem u zapew ne znalazła zastosow anie w różnych dyscyplinach, od psycho­ logii po lingw istykę, p odjęta nie tylko przez uczonych podzielających św iatopo­ glądowe założenia ponow oczesnych. Podczas gdy np. zaproponow ane przez Stan- leya Fisha pojęcie „w spólnoty in te rp re ta c y jn e j” (które niew ątpliw ie zyskało o stat­ nio sporą p opularność) nie zostało przez swego tw órcę opatrzone jakąś bliższą charakterystyką ani pogłębioną p ro b lem atyzacją i stało się - przy pew nej o grani­ czonej użyteczności - m glistym ogólnikiem , nie w noszącym w iele więcej n iż takie obiegowe term iny, jak „w spólnota interesów ” czy „w spólnota k o m u n ik a cy jn a”, to kategoria dyskursu odsyła do określonego re p e rtu a ru narzędzi, zagadnień, strategii,

11 W. G om brow icz Pornografia, W yd aw nictw o L iterack ie, Kraków, 1987, s. 95.

12 M . F o u c a u lt Archeologia w ie d zy , p rzeł. M . S iem ek , PIW, W arszawa 1977, s. 242. O kryzysie kom entarza w tym k o n tek ście zob. M.P. M arkow ski A nty-H erm es, posł. do: M . F o u c a u lt S zaleństw o i literatura. P ow iedziane, napisane, w yb. i oprac. T. K om en dan t, p rzeł. B. B an asiak [et al.], A leth eia , W arszawa 1999.

(10)

7

8

czy teorem ów (wśród których notabene pojaw ia się też - w ielostronnie p rzem yśla­ ne, m .in. w p racach Johna Swalesa - pojęcie „w spólnoty d y sk u rsu ”).

W łaśnie owo dynam iczne pow iązanie trw ałości i zm ienności, rozpoznaw alności i otwartości, tożsam ości i elastyczności, skłonności do teoretycznego nam ysłu i nie­ chęci do kodyfikow ania m etodologicznych doktryn, charakterystyczne dla analizy dyskursu, zapew nia przydatność i żywotność jej kategoriom opisowym (o ile tylko nie poddaje się ich scjentystycznej bądź politycznej dogm atyzacji i fetyszyzacji). W ystarczy tu hasłowo przywołać jedną z głównych operacji, pozw alających rekon­ struow ać dyskursy, czyli badanie tzw. „reguł w ykluczenia” . Pojęcie to zostało na tyle m ocno zbanalizow ane w polem ikach ideologicznych i w ystąpieniach interw encyj­ nych, że niektórym autorom kojarzy się już niem al tylko negatyw nie, ewokując p ro ­ pagandow e slogany i publicystyczne klisze13. P ostulat penetrow ania obszarów eks- k luzji otw iera jednak drogę w różnych kieru n k ach , um ożliw iając opisanie zasad reglam entacji dostępu do udziału w danych przestrzeniach społecznych, co tworzy p u n k ty zaczepienia dla dalszych alternujących problem atyzacji, gdyż m oże ozna­ czać zarówno ograniczenie w w ym iarze przedm iotow ym (dotycząc np. b adań nad tabuizacją), jak i podm iotow ym (odsyłając do ekskom unikow anych agensów), co pozwala stawiać pytania - odpow iednio - o znaturalizow ane form y rozczłonkowa­ nia uniwersów sym bolicznych oraz o stratyfikacje w ybranych obszarów życia spo­ łecznego i o tożsam ości uczestniczących w nich podmiotów. Stąd też analiza dys­ k u rsu wydaje się de facto główną - choć nie zawsze przywoływaną z nazwy - m etodą badaw czą w takich kierunkach, jak poetyka kulturow a, krytyka postkolonialna, b a­ dania genderowe czy nowy historyzm (o czym dobitnie p rzekonuje np. głębokie osadzenie prac G reenblatta w „archeologicznych” i „genealogicznych” projektach F oucaulta). I wreszcie, jeśli pam iętać, że w ykluczanie dokonuje się poprzez mowę (m.in. poprzez nazyw anie), tru d n o nie dostrzec tu szczególnie wymownego p rzykła­ du sprawczej (tj. stanowiącej, wykonawczej i sedym entacyjnej) roli języka, co z ko­ lei w yraźnie otwiera problem atykę dyskursu na rozw ijającą się ostatnio refleksję nad perform atyw nością14.

13 Zob. np. E. D o m a ń sk a O p o zn a w czy m uprzyw ilejow aniu ofiary, w: (Nie)obecność. Pom inięcia i przem ilczenia w narracjach X X w ie k u , red. H. G osk i B. K arwowska, E lip sa, W arszawa 2008. Z arzu ty A u tork i o d n o siłb y m jed nak raczej do p ew nych tryw ializu jąych i n ieco m ech a n iczn y ch zastosow ań term in o lo g ii F ou cau lta n iż do k w estii sam ej za sa d n o ści b ąd ź atrakcyjności m y ślen ia w takiej p erspektyw ie. W tym sam ym to m ie m ożn a zresztą zn a leźć kilk a ciek aw ych an a liz u trzym an ych w ła śn ie w d u ch u g en ea lo g iczn eg o historyzm u.

14 Zob. np. J. C u ller J ę z y k p erfo rm a tyw n y, w: Teoria literatury, przel. M . Bassaj, P rószyń ski i S-ka, W arszawa 1998; J. B u tler Zapis na ciele, p erform atyw na w yw rotow ość, w: A ntropologia w idow isk, red. W. D u d z ik , L. K olan k iew icz, UW, W arszawa 2006; E. D o m a ń sk a Z w r o t p erform atyw ny w e współczesnej hum anistyce, „Teksty D r u g ie ” 2007 nr 5; A. Z eid ler-J a n iszew sk a P erspektyw y perfo rm a tyw izm u , tam że; D . A ttrid ge Z darzenie literackie, w: Jednostkow ość literatury, przeł. P. M o ścick i, U n iv ersita s, K raków 2007; E. F isch er-L ich te E stetyka perform atyw ności, przeł. M . B orow ski, M . Sugiera, K sięgarnia A k ad em icka, K raków 2008.

(11)

W św ietle zaproponow anej tu apologii dość już oczywiste jest, że za główny p rze d m io t dzisiejszej refleksji literaturoznaw czej skłonny byłbym uznać dyskurs literac k i w jego w ielorakich k u lturow ych u w ikłaniach i w relacji do innych p ra k ­ tyk dyskursyw nych. Z daję sobie oczywiście spraw ę, że ujęcie takie bywa krytyko­ w ane za chaotyczne rozm yw anie dom en przedm iotow ych, niefrasobliw e wyzby­ w anie się specjalistycznych prerogatyw i au to d estru k cy jn e podw ażanie podstaw w łasnej autonom ii. N iepokojom ta k im daw ał w yraz np. W. Bolecki, sceptycznie odnosząc się do koncepcji, w m yśl których „lite ra tu ra to zaledw ie jeden z przy­ padków używ ania języka w w ielorodnym system ie k u ltu ry w spółczesnej lu b jeden z w ielu dyskursów w ypełniających p rze strzeń życia publicznego albo tery to riu m , na którym spotykają się różne dyskursy p o za literac k ie”15. K rytycznie o analizie d y skursu pisała też u nas o statnio H an n a K onicka tw ierdząc, iż utw ór literack i p o d d an y ta k ie m u b ad a n iu , przeoczającem u specyfikę artystycznego w ysłowienia, zostaje zazwyczaj zredukow any do kolejnego „głosu w spraw ie” 16.

Z astrz eż en ia te, na pew no tra fn e w o d n ie sie n iu do w ielu p rac r e p re z e n tu ją ­ cych przyw ołane p odejście, nie m u szą je d n ak n ie u c h ro n n ie tow arzyszyć w szel­ k im przedsięw zięciom o p o d o b n y m ch a rak te rz e. P o trak to w an ie lite r a tu r y jako jednego z w ielu dyskursów fu n k cjo n u jący c h w p rz e strz e n i społecznej nie m u si k o n ie cz n ie oznaczać r e d u k c ji zn a cz en ia utw orów lite ra c k ic h do szeregow ych d o k u m en tó w św iadom ości, skoro sta tu s w łaściw ie każdej z p ra k ty k k o m u n ik a ­ cyjnych jest o k reśla n y p rzez pew ien u k ła d cech dla niej sw oistych. Je śli pojęcie dy sk u rsu jest przed e w szystkim k ateg o rią operacy jn ą i m oże być przez badacza odnoszone do zjaw isk w y o d ręb n ian y ch na różnym p oziom ie ogólności, n ie ma pow odu, b y w lite ra tu rz e dostrzec nie tylko ślady różn y ch p rak ty k , ale w łaśnie o d ręb n ą fo rm ację o szczególnych w łaściw ościach (tak z re sztą p o stę p u je sam a K onicka, d y stan su jąc się wobec w iększości opisów „d yskursyw nych”, by zaraz p o te m zap y tać o specyfikę d y sk u rsu literac k ieg o , choć w o p a rc iu o k o ncepcję nieco in n ą niż te najczęściej przyw oływ ane17). M ożna w yrazić naw et p rzy p u sz­ czenie, że w łaśnie sp o jrzen ie na sztukę słowa w jej w ym iarze prag m aty czn y m , a zw łaszcza in sty tu cjo n aln y m , pozw ala na lepsze ro zp o z n an ie jej specyfiki, w ol­ ne od d o k try n a ln y c h u o g ó ln ień , p rez en ty sty cz n y ch p ro je k c ji i norm aty w n y ch podtekstów . D ość w yraźnie k la ru je się np. obraz, w k tó ry m lite ra tu ra jest p o ­ strzeg an a jako odręb n a form a językowej in te ra k c ji, zw iązana z rozw ojem now o­ żytnego in d y w id u a liz m u , ek sp o n u jąca p e rso n a ln ą p erspektyw ę p o d m io tu , do­ w artościow ująca fen o m e n alizm p erc ep cji i przygodność znaczeń, u m o żliw iają­ ca obiektyw izację subiektyw nego dośw iadczenia, ulokow ana p o m ięd zy sferą

sło-15 D ialog czy monolog. O metodologii badań literackich. R o zm o w a z W łodzim ierzem

B oleckim , rozm . Ż. N a lew a jk , „T ekstualia” 2008 nr 4.

16 H. K onicka W yznaczniki literackości w perspektyw ie pragm atycznej, „Teksty D r u g ie ” 2009 nr 3, s. 192-193.

17 Tam że. Zob. też D . M a in g u en ea u D yskurs literacki ja ko dyskurs konstytuujący, przeł.

(12)

8

0

wa publiczn eg o i pryw atnego, w znacznej m ierze u n ie za leż n io n a od d oraźnych ko n tek stó w sytuacyjnych (a gatunkow o w y p ełn ian a m .in. przez w szelkie o d m ia­ ny p ow ieści oraz poezję zred u k o w an ą do liry k i). H isto ry cz n ie zaś rzecz ujm u jąc, form a ta w yłania się stopniow o (niejako za stę p u jąc poezję w ro li głów nego ob­ szaru tw órczości artystycznej) jako społeczna praxis sięgająca swym i p o cz ątk am i re n e sa n su (za spraw ą w y nalazku d ru k u ), ale w ykrystalizow ana (dzięki p ro fe sjo ­ n a liz a c ji p isa rstw a) w ok resie ośw iecenia, w p e łn i zaś u sa n k cjo n o w a n a przez m o d e rn iz m (w zw iązku z w ykształcen iem au to telicz n ej k o n cep cji d zieła, m ito- logizacją fig u ry p isa rz a i rozw ojem in sty tu c ji życia lite ra c k ie g o )18.

Za swoistą cechę d y skursu literackiego uznałbym też jego silne osadzenie w lo­ k alnych i prow izorycznych uzusach, n iedających m u ta k ich praw om ocnych n a ­ rzędzi rep resji, jakie w zm acniają stabilność innych prak ty k . O ile np. dyskurs m edyczny, praw niczy czy polityczny m oże autorytatyw nie dekretow ać i b ru ta ln ie egzekwować określone przym usy, dyscyplinując swych użytkow ników i definityw ­ n ie relegując k ontestatorów czy heretyków poza obręb swojej p rak ty k i (a czasem naw et poza obręb społeczeństw a), o tyle zakres sankcji d ostępnych dyskursow i literac k iem u ogranicza się w łaściwie do różnych form tow arzyskiego (nieraz b a r­ dzo niszowego) ostracyzm u - czym m ożna tłum aczyć pew ną n iestabilność k ry te­ riów estetycznych, nasycenie życia artystycznego w alkam i frakcyjnym i, jak też elitarność oraz zm ienność literac k ich porządków wobec stabilności kryteriów ra ­ cjonalności i h ie ra rc h ii grupow ych reprodukow anych w inn y ch instytucjach. Przy całym te ry to ria ln o -h isto ry cz n y m zróżn ico w an iu s tru k tu r społecznych trw ałym atry b u tem lite ra tu ry pozostaje więc takie usytuow anie, w k tó ry m w szelkie gene­ row ane przez n ią teksty, n orm y czy k ry teria m ogą zyskiwać sta tu s obow iązujący (czyli u g runtow anie w in sty tu cjach praw nych, w sparte przyw ilejem dekretow ania przym usów i egzekw ow ania sankcji, legitym izow anych przez państw o) jedynie wtedy, gdy zostają przechw ycone przez inny, bardziej autorytatyw ny dyskurs (np. edukacyjny bądź propagandow y) i zreinterpretow ane, a naw et wręcz od nowa skon­ struow ane zgodnie z jego regułam i.

18 O czy w iście d z iś odkryw am y literatu rę także w tym , co b y ło w cze śn iej, np. - przynajm niej takie r o zu m ien ie b yłob y m i n ajb liższe - w narastającym od czasu h e lle n iz m u nurcie p iśm ien n ictw a „ n isk ieg o ”, quasi-b eletrystyczn ego, n iep od d an ego d ok tryn om p oetyki n orm atyw nej, od ryw ającego się od sfery oficjalnej i sk u p io n eg o na pryw atnym d o św ia d cze n iu (by p rzyw ołać np. Satyriko n P etron iu sza czy Złotego osła A p u leju sza ), ale w arto pam iętać, że d o k o n u jem y tu zaw sze pewnej

retrospektyw nej projekcji. S y m b o liczn ie to zn aczące p rzesu n ię cie w skazuje zaś na p ew n o tw órczość S zek sp ira i C ervantesa. Przede w szystk im jed nak w arto przy takim sp o jrzen iu m ieć na uw adze, że skoro literatura - tak jak d z iś ją p o jm u jem y - w toku d ziejow ych p rzem ian się w y k sz ta łciła , m oże rów n ież k ied y ś zn ik n ą ć (w szak już d ziś radykałow ie w id zą w niej relik t m ieszcz a ń sk ieg o sp ołeczeń stw a),

pociągając za sobą w n ieb y t naszą - jak k olw iek rozu m ian ą - d y scy p lin ę. N ie da się p rzecież do końca w y k lu czy ć, że ta osta tn ia p ew n ego d n ia p o d zieli los a strologii, a lch em ii czy p a to lo g ii hum oralnej.

(13)

W ażną p róbą p okazania szczególnego m iejsca dyskursu artystycznego pozostaje na pew no w ypracow ana przez P ierre’a B ourdieu koncepcja p o la19, rozum ianego jako system in sty tu c ji oraz re p e rtu a r ról i rela cji społecznych, w aru n k u ją cy ch w zględną autonom ię w ynegocjow aną przez now oczesną lite ra tu rę w X IX stuleciu. Co ważne dla m nie, fra n cu sk i badacz odżegnyw ał się od tryw ialnego red u k c jo n i­ zm u, traktującego dzieła jako p roste em anacje u p rze d n ich napięć społecznych, ograniczającego ro zu m ien ie do w skazania k o rela tu socjologicznego, p isan ie zaś ro zu m iał nie jako m echaniczną rep ro d u k cję ideologii, ale raczej jako sposób ak­ tywnego przem ieszczania zajm ow anych pozycji i rozgryw ania zastanych relacji, jako pracę, k tó rą pow inien w ykonać pisarz, zarazem w brew uw arunkow aniom , jak i dzięki n im (w oczywisty więc sposób B ourdieu rów nież m ieściłby się w ra ­ m ach owego bliskiego m i „pom iędzy”)20. W koncepcji tej nie znika też p ytanie o w artości estetyczne, a jedynie zostaje p o d d an e historyczno-społecznej kontek- stu alizacji i w łączone w p o rząd ek refleksji n a d m e ch a n izm am i w ytw arzania dóbr sym bolicznych. I wreszcie, proponow any tu tryb analizy nie oznacza lekcew ażenia dla „nieprzezroczystości” zróżnicow anych form artystycznego w ysłow ienia, gdyż zakłada, iż to w łaśnie poprzez w ybory kon stru k cy jn e p isarz w yznacza w łasne usy­ tuow anie - np. w klasycznej analizie Szkoły uczuć B ourdieu rzeczowo i sum iennie opisywał stylistyczne zabiegi F la u b e rta ustanaw iające zm ien n y dystans n arrato ra wobec figur pola w ładzy i dopiero na ta k im rozbiorze opierał swoje u sta le n ia z za­ k resu socjologii form sym bolicznych.

Jednym z w alorów przyw ołanej w ykładni jest poten cjaln a zdolność o bjaśnia­ nia znaczenia różnych „w yznaczników literack o ści”, naw et tych pozornie a rb itra l­ nie konw encjonalnych. N a przy k ład wskazyw ana n iek ied y „niezw ykłość”, „dziw ­ ność” językowa jest um ożliw iona przez n ie w p ełn i oficjalny sta tu s słowa lite ra c ­ kiego, a zarazem często bywa stosowana jako tekstow y ślad personalnej p ersp e k ­ tywy, egzem plum mowy jednostkow ej, oscylującej w stronę id io lek tu , stanow i więc poręczną - i często w ykorzystyw aną strategicznie - m ożliwość, n ie zaś s tru k tu ra l­ ną konieczność d y skursu literackiego. Z drugiej strony słabe osadzenie w s tru k tu ­ rac h władzy, b ra k praw om ocnego ap a ra tu rep resji, n iedookreślenie sta tu su p isa ­ rza, n ie sta b iln e usytuow anie k o m unikacyjnych obiegów lite ra tu ry (jej - jak chce M a in g u en eau , a za n im K onicka - „parato p iczn o ść”) oraz oparcie perspektyw y poznaw czej na pryw atnym i przygodnym przeżyciu - w szystko to w aru n k u je sto­ sunkow o sporą swobodę w m ów ieniu rzeczy niezgodnych z oficjalnym i w izjam i św iata, zdolność do - jak pisze W olfgang Iser - „prow izorycznego w ydobyw ania”

19 Pew ne a n alogie i z b ie ż n o śc i (a le i n a p ięcia ) m ięd zy F ou caltow sk ą koncepcją dysk u rsu a so c jo lo g ią B ou rd ieu nie p o zo sta ły n ieza u w a żo n e - zob. np. C. C ron in B ourdieu and F oucault on P ow er and M odernity, „ P h ilo so p h y & S o cia l C r itic ism ” 1996 vol. 22 nr 6; S. C allew aert B ourdieu, Critic o f F oucault, „Theory, C u ltu re & S o c ie ty ” 2006 vol. 23 nr 6; T. W arczok, J. W ow rzeczka-W arczok, A n a liz a dyskursu a teoria pó l P ierre’a B ourdieu, w: A n a liz a dyskursu w socjologii...

(14)

8

2

tego, co „zepchnięte, nieuśw iadom ione, niepojm ow alne, czy naw et sprzeczne”21. M ówiąc o rew elatorskich, kontestacyjnych czy dem ask ato rsk ich p otencjach lite ­ r a tu ry trzeba jednak p am iętać22, że jej pozycja jest nieco dw uznaczna, gdyż n ie ­ kiedy m iew a ona także skłonność do pozornych odsłonięć, m odnych w zruszeń, obłudnych w yznań, k o n iu n k tu ra ln y ch zaangażow ań czy koncesjonow anych rew olt, a poczucie w yzwolenia często każe opłacać w yobcow aniem i sam otnością, o czym p rzekonuje choćby p rzypadek nam iętnej czytelniczki E m m y Bovary, żyjącej w w ir­ tu a ln y m świecie na długo p rze d w ynalezieniem in te rn etu .

I rzecz już ostatnia. B ourdieu uznaje - a m oim zd an iem jest w tym p unkcie b ardzo sugestyw ny - że jedną z głów nych staw ek gry toczącej się w p o lu artystycz­ nym jest w łaśnie definicja sam ego pola, co w praktyce uniem ożliw ia autorytatyw ­ ne sform ułow anie stricte naukow ej w ykładni granic literatu ry , a naw et stw orzenie n eu tra ln e j, obiektyw nej i niekw estionow anej n a u k i o lite ra tu rz e jako takiej, gdyż każdy opis m oże być traktow any „jako akt zajęcia pozycji w tej samej grze, któ rą usiłuje jedynie obiektyw izow ać”23. N ie m u si to jednak, w brew p o p u larn ej o sta tn i­ m i czasy likw idatorskiej retoryce, uniew ażniać w szelkich prób podejm ow ania zdy­ stansow anej refleksji, m ogąc prow adzić np. do nieco bard ziej zniuansow anego ro zu m ien ia sta tu su teo rii, traktow anej nie jako zbiór bezosobow ych form uł w yra­ żających żelazne praw a, ale raczej jako strefa krytycznego nam ysłu i problem aty- zacji zjawisk, jako swoista praktyka „teoretyzow ania” . N ależałoby więc - ze względu na p ara d o k saln y ch a rak te r literackiej gry - przyjąć pozycję p o śred n ią (i to byłoby ostatnie z proponow anych tu „pom iędzy”), uznać niem ożność definityw nego okreś­ lenia naszego p rze d m io tu , a jednocześnie raz po raz ulegać p ra g n ie n iu poznania oraz, skoro to n ie u ch ro n n e, w łączać się do samej tej gry, p róbując opisywać, nazy­ wać czy też naw et definiow ać - choćby prow izorycznie - jej reguły i pola.

21 W. Iser Zm ienne fu n kcje literatury, przeł. A. S ierszu lsk a , w: O dkryw anie m odernizm u, red. R. N y cz, U n iv ersita s, K raków 2 004, s. 365.

22 Jedną z p u ła p e k czyh ających na literatu rozn aw ców często b ow iem ok azu je się - jak sądzę - przesadna adm iracja dla p rzed m io tu , p o n iew a ż zaś m iło ść bywa ślepa, za bardziej sensow n e uznaję p oru szan ie się, ch oćb y i n ieco n erw ow e, w p olu n ap ięć p o m ię d z y rolam i en tu z ja sty cz n e g o m iło śn ik a i n ieu fn eg o krytyka kultury.

(15)

Abstract

Grzegorz GROCHOWSKI

Institute for Literary Research, Polish Academy of Sciences (W arszawa)

In Between

A reply to the questionnaire on the occasion of the 20th anniversary of Teksty Drugie: my personal views on literature, literary studies and other issues of consequence.

What's most interesting in literary scholarship (i.e. in the study of entities constituted within the limits of certain languages) is its location on the borders between various sub­ disciplines, as well as on the edge of opposing efforts: methods oriented toward analogies, interactions and impacts, based at times upon risky hypotheses or staying among exaggerations; closer as they are to the dynamism of artistic transformations, and susceptible to a larger extent to creative applications and developments.

8

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Ta karta jest za³¹cznikiem do obu

[r]

Nowoczesne metody polegaj¹ na rozk³adzie zwi¹zków smo³owych w surowym gazie ze zgazowania paliw sta³ych w procesach wysokotemperaturowych.. Metody te polegaj¹ na termicznym krakingu

Powsta³y warunki beztlenowe sprzyjaj¹ce szybkiemu zarastaniu p³ytkich zbiorników wodnych i odk³adaniu siê masy organicznej.. Jako pie r wsze uleg³y trans fo r ma cji stru ktu ry

Skutecznoœæ usuwania b³êkitu metylenowego, czerwieni Kongo, p-chlorofenolu i benzenu z roztworów wodnych przez pirolizat opon, produkty jego karbonizacji i aktywacji oraz dla

Także obniżenie FEV, oraz wzrost ITGV były obserwowane istotnie częściej w grupie z zespołem drobnych oskrzeli. Obserwowane zmiany reaktywności w ze- spole drobnych

Zwiàzek ochrony przyrody z naukami biologicznymi i naukami o Ziemi.. Sprzy mie rzeƒ cem ochro ny przy ro dy sà, naj ogól niej rzecz uj mu jàc, te dys cy pli ny na uk tech nicz