• Nie Znaleziono Wyników

"Geneza Księstwa Warszawskiego", Emanuel Halicz, Warszawa 1962 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Geneza Księstwa Warszawskiego", Emanuel Halicz, Warszawa 1962 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

518 R ECEN ZJE

dużej ilości wolnych rąk roboczych (skutki zmian w stru k tu rze wsi) oraz dzięki dalszej specjalizaoji, podziałowi p racy i zmianom w organizacji pracy. W XVI w. niezbędne stały się rysu n k i i plany budow li (w średniowieczu raczej rzadkie) — jeden p ro je k ta n t mógł przygotować wiele rysunków , których realizacja spoczywa­ ła w rękach rzem ieślników; w te n sposób przyspieszano tem po projektow ania d tempo realizacji projektów , a jeden budowniczy mógł kierow ać jednocześnie kilkom a budowami.

Z kolei poważne zmiany w pojm ow aniu zawodu architekta zaszły w X V III w., gdy zw ycięska burżuazja p rzejęła w Anglii w ładzę i gdy m ecenat artystyczny przeszedł z rą k dworu królew skiego i m agnaterii w aęce kupców, bankierów i przemysłowców. Jenkins stw ierdza, że w m iarę jak maza społeczna m ecenatu rozszerzała się, jak m ecenat staw ał się coraz m niej ekskluzywny, zawód architekta staw ał się coraz ściślej .określony, coraz bardziej ekskluzywny; coraz w iększą rolę też odgrywało określone wykształcenie architekta (s. 90). Rzecz polegała na tym, •że m inęła epoka dworów arystokratycznych i dworskich architektów , utrzym y­ w anych i kształconych p rzez m agnatów lub króla, pozostających na ich wyłącznych usługach i w pew nym rodzaju osobistej zależności. A rchitekt przyjm ow ał te ra z zle­

cenia od bardzo różnorodnej klienteli, ozęsto od ludzi o słabo wyrobionym smaku. Przyjm ow ał też zamówienia nie tylko od osób fizycznych, lecz od instytucji repre­ zentowanych przez kom itety, kolektyw ne dyrekcje itp. (np. społeczny kom itet budowy .teatru, dyrekcja szpitala). Konieczna więc była stabilizacja zawodu arch i­ tekta, określenie pew nego poziomu wiedzy i um iejętności, jakie powinien on po­ siadać, by nie zawieść zaufania zleceniodawców nie znających się na rzeczy i nie mogących go skontrolować. Z drugiej strony konieczne było zapewnienie arch itek ­ to w i ochrony praw n ej przed ew entualnym w yzyskiem ze stromy inwestorów, okre­ ślanie m inim um wynagrodzenia, pew nych przywilejów. Wszystko to zmierzało do reglam entacji zawodu architekta, czyli ścisłego określenia p ra w i obowiązków architekta, ustalenia w ym agań w zakresie wiedzy fachowej. N astąpiło to jednak dopiero w końcu X IX w.

Nie sposób przedstaw ić tu w szystkich wywodów autora dotyczących zależności a rc h ite k ta od społeczeństwa, w którym żyje i działa. Trzeba z uznaniem podkreślić, że autor z w ielką um iejętnością wydobyw a .momenty świadczące o związkach •zachodzących m iędzy rozwojem arch itek tu ry a rozwojem społeczeństwa. Czyni to w sposób dyskretny, bez natrętnego dydaktyzm u i bez nużących dygresji na tem aty •społeczne, gospodarcze czy ustrojowe. Znakom ity przykład, jaik można badać histo­

rię arch itek tu ry nie .odrywając jej od ogólnego procesu historycznego i bynajm niej nie rezygnując z fachowości i całej specyfiki badań nad arch itek tu rą, zagadnie­ niam i prądów artystycznych, estetyki, techniki p racy architekta itd.

L ektura książki .Jenklnsa pozostawia pew ien niedosyt. Czytelnik nie znajduje w niej odpowiedzi na w iele .zagadnień, które sugeruje ty tu ł i podtytuł dzieła, wiele odpowiedzi nie w ykracza po.za powszechnie znane stw ierdzenia. Ale to, tco książka wnosi nowego zarówno w zakresie gotowych rozwiązań, jak i metody badawczej, jest niezw ykle cenne 1 zasługuje na pilną uw agę nie tylko historyków architektury.

A ndrzej W yrobisz

Em anuel H a l i c z , Geneza K sięstw a W arszawskiego, W ydawnictwo MON, W arszawa 1962, s. 222.

Okolicznośći i w arunki, w jakich kształtow ało się Księstwo W arszawskie — to tem at ważny, ciekawy i nie nowy. Podejm owano go od .bardzo dawna, niem al tuż po upadku Księstwa. Każdy, kto przedstaw iał szerzej dzieje K sięstw a czy

(3)

spraw y polskiej w ,początkach X IX stulecia, m usiał zawsze o tym napomknąć. S k a r b e k , A s k e n a z y , L o r et , S m o l k a , S к a Î к o w s к i, H a n d e l s - m a n, K u k i e ł — to tylko przykładowo wymienione nazwiska kilku n ajw y b it­ niejszych znawców tej problem atyki. Ale jak słusznie stw ierdza E. H a l i c z we w stępie książki — sądy ich są w dużej m ierze .zdezaktualizowane i w ym agają gruntow nego skorygow ania czy zm odyfikowania. Takie w łaśnie zadanie staw ia ■sobie E. Halicz.

„Geneza K sięstw a W arszawskiego” składa się z ipięoiu odrębnych szkiców, w których au to r analizuje k ilk a podstaw ow ych elem entów m ających w pływ na utw orzenie K sięstw a W arszawskiego. Pierw szy om aw ia orientację prorosyjską '(■i stanowisko Rosji wobec spraw y polskiej), d ru g i — pozycję A ustrii wobec p ro ­ blem u polskiego, a głównie planów polskich Napoleona w latach 1806—1807. Po tych „dyplom atycznych” niejako zagadnieniach idą rozpraw y o opiniach fra n c u ­ skich w spraw ie polskiej w końcu X V III i w początkach X IX stulecia (bardzo istotny elem ent stanow ią tu nieliczne m em oriały ludzi z otoczenia Napoleona) oraz o postaw ie Kościuszki wobec wojny 1806—1807 r. Książkę zamyka szkic przed sta­ w iający przebieg rokow ań tylżyckich w spraw ie polskiej. K siążka nie omawia więc w szystkich zagadnień objętych term inem „geneza K sięstw a W arszawskiego”. Obok spraw dotychczas w m inim alnym stopniu zbadanych (głównie opinia fra n ­ cuska) znalazły się tu zagadnienia w ielokrotnie poruszane. N iew ątpliw ą zasługą au to ra jest zebranie bardzo licznych i rozproszonych opinii, skorygow anie ich i uzu­ pełnienie — niekiedy (jak np. w „Spraw ie polskiej w Tylży”) w sposób dość istot­ ny. S k rupulatne i niezw ykle szeroko zakrojone poszukiw ania archiw alne (oprócz kilk u n astu polskich 'również dziesięć Obcych archiwów : paryskie, wiedeńskie, mo­ skiewskie, leningradzkie, p raskie i drezdeńskie) nie przyniosły, niestety, większych zm ian w daw nych sądach. Dotyczy to izwłaszcza dw u pierw szych szkiców, w któ- irych au to r p rz y jm u je przew ażnie tezy Smolki, Askenazego i Doreta. (Nie neguję oczywiście dużego znaczenia samego potw ierdzenia daw nych opinii historyków w oparciu o now e m ateriały źródłowe).

We w stępie Halicz stw ierdza, że nie doceniono roii Rosji i A ustrii w utw orze­ n iu K sięstw a (s. 5), ale ostateczne 'konkluzje obu szkiców (s. 44—45, 87—88) nie odbiegają zbytnio od przyjm ow anych dotychczas tez (może z w yjątkiem nieco mocniejszego podkreślenia konsekw encji stanow iska Wiednia) o zdecydowanie negatyw nym w pływ ie polityki obu m ocarstw n a decyzje tylżyckie. A nie wszystkie daw ne sądy dadzą się jednak utrzym ać. Trudno zgodzić się tz tw ierdzeniem (s. 14), jakoby A leksander już od początku 1804 r. m arzył o szerokiej polityce ekspan­ syw nej („plam grecki”, Finlandia, Europa środkowa). Zw rot w obec F rancji zazna­ cza się j.uż n aw et nieco wcześniej, ale danych co do ekspansyw nych planów Rosji w tym czasie nie m am y. R osja dąży raczej do zaham ow ania w zrostu potęgi F ra n ­ cji i zorganizow ania skutecznej b ariery w postaci system u sojuszów, co umożliwi­ łaby jej rokow ania z Napoleonem „z pozycji siły” (tj. w yw arcie nacisku dla uzy­ skania ustępstw). A luzje do „w ynagrodzenia” Rosji jakim iś bliżej nie określony­ m i n abytkam i terytorialnym i (w pierw szym rzędzie — zabór pruski, następnie — p ro te k to rat n a d B ałkanam i) pojaw ią się dopiero u schyłku 1804 r., ale — wobec postaw y Anglii — szybko znikną. O an ek sji Finlandii nie mogło być jeszcze mowy (jeśli nie liczyć ukrytych p ragnień kanclerza A. R. Woroncowa w 1803 r.), skoro ta k gorliwie zabiegano o wciągnięcie Szw ecji do trzeciej koalicji.

Pow tórzona za Askenazym hipoteza o istnieniu pro jek tu ogólnej pacyfikacji w porozum ieniu z A nglią i F ran cją (a bez A ustrii) w ydaje się mocno problem a­ tyczna (s. 14), podobnie jak w iązanie bałkańskich koncepcji księcia Adama Czar­ toryskiego z polityką K atarzyny II czy P io tra I (raczej wywodziły się one z idei słow iańskiej i z pierw szej — bardzo nieudanej i niekonsekw entnej jeszcze — próby

(4)

520 R ECENZJE

Czartoryskiego użycia hasła narodowości przeciw napoleońskiej Francji). Oczywiś­ cie gruntow ne zbadanie tych problem ów nie wchodziło w zakres om awianej pracy, ale należało przynajm niej częściowo zmodyfikować .dawne sądy. Naw et projekty w spraw ie polskiej zaw arte w m em oriale ' Czartoryskiego „O systemacie politycz­ nym , jakiego w inna trzym ać się R osja”, zostały przedstaw ione w oparciu o opinie Askenazego (s. 14—15), chociaż przed kilku laty zmodyfikował je K u k ie ł1. Spowo­ dowało to rażącą niekonsekw encję, bo oto na s. 19, 44—45 Halicz — po raczej po­ zytywnym przedstaw ieniu koncepcji Czartoryskiego — nagle dezaw uuje je całko­ wicie, i to w oparciu o jeden tylko cytat .z późniejszego zresztą lisifi Stroganowa. N aw et stanowisko Czartoryskiego w toku dyskusji w Radzie P ań stw a w początku 1806 r. (s. 24) nie w ydaje się dostatecznym dowodem. W ciągu tych 3—4 miesięcy n astąp iła przecież radykalna zmiana sytuacji europejskiej, a ponadto Rada P a ń ­ stw a n ie była odpowiednim forum dla całkowicie szczerych opinii w spraw ie polskiej.

Negowanie przez Halicza znaczenia p la n u puławskiego, w skazanie ograniczo­ ności koncepcji polskich księcia Adama· — to niew ątpliw e pozytyw y tego szkicu. Tezy au to ra w ydają ,się bardzo praw dopodobne, ale obecnie nie m am y jeszcze w y ­ starczająco silnych dowodów n-а ich p o tw ierd z en ie2. Szkoda, że stosunkowo mało m iejsca poświęcił autor postaw ie kół rosyjskich w spraw ie polskiej oraz głębszej analizie orientacji prorosyjskiej w społeczeństwie polskim . Niew ątpliw ie zasługą autora jest podkreślenie w ąskiej bazy społecznej koncepcji Czartoryskiego ograni­ czonej do niew ielkiej grupy arystokratyczno-ziem iańskiej. W ydaje się, że jego p lan y polskie z 1804—1807 r. znane były (nawet w bardzo ogólnych zarysach) jedynie .najbliższym .księciu osobom i dlatego, w brew .twierdzeniu Kukiela, nie mogły chyba wywrzeć dużego w pływ u, „by rozbudzić wśród Polaków pragnienie uzyskania bytu narodowego”.

Dalsze szkice są mniej dyskusyjne i wnoszą o w iele więcej nowego m ateriału (w pierwszym w zasadzie uzupełniono tylko i nieco rozszerzono w iadom ości o za­ biegach St. U. Niemcewicza i A. J. Czartoryskiego w .końcu 1806 r. podane .przez Smolkę) 3. W sposób istotny została wzbogacona nasza w iedza o stanow isku A ustrii 4 (zwłaszcza ważne depesze M erveldta do Stadiona na s. 81—82, chociaż bez prób dokładniejszej oceny).

Pozostałe arty k u ły zaw ierają garść ciekawych i now ych sądów — zwłaszcza ocena stanow iska T. Kościuszki wobec w ojny 1806—1807 r. w ydaje się zasługiwać na uznanie (s. 157—160). Trudno sądzić, czy autor w pełni w yczerpał (zagadnienie opinii francuskich o Polsce (nie jest ich zbyt wiele, ale i tu mam y bardzo in te­

1 M. K u k i e ł , C zartoryski and European U nity, N e w Jersey 1955, s. 31— 32. Ale nawet jego modyfikacje wydają się niewystarczające wobec brzmienia memoriału (BCz.IV.5226, s. 77— 83). Postulaty Czartoryskiego były niezwykle ogólnikowe i niezobowiązujące. Faktycznie dopiero instrukcje dla Nowosilcowa w jego londyńskiej misji stanowią chyba pierwszy i jeden z nie­ licznych dokumentów dyplomacji rosyjskiej zawierających aluzje (nie projekty!) do tej sprawy,

W nieszniaja p o litika Bossii w X I X i naczale X X w., seria I, t. II (18041805), Mo skwa 1961, s. 138— 154. T y m s a m y m upadałaby teza H a l i c z a o dwukrotnym (w 1. 1803 i 1805) podejmo­ waniu sprawy polskiej przez Czartoryskiego (s. 15— 17). Prawdopodobnie plan puławski rozwijał się równolegle z formowaniem III koalicji.

2 Na konieczność głębokiej rewizji ocen „planu puławskiego“ i polityki Rosji w sprawie polskiej wskazuje chociażby zawartość drugiego tomu wydawnictwa radzieckiego W nieszniaja po litika Bossii. W świetle nowo opublikowanych materiałów konieczne będzie przesunięcie m o ­ mentu szczytowego zainteresowania Rosji sprawą polską (raczej zatrzymanie wojsk nad granicą Prus, a nie pobyt Aleksandra w Puławach) oraz modyfikacja oceny słynnej depeszy Czartorys-skiego do RazumowCzartorys-skiego z 10 października 1805 r. (s. 18— 19).

s St. S m o l k a , P olityka Lubeckiego t. II, Kraków 1907.

4 Aczkolwiek i tu podstawowe tezy są zgodne z treścią pracy M. L o r e t a, M iędzy Jeną a Tylżą, Warszawa 1902.

(5)

resujące m ateriały (np. m em oriał Jominiego, artykuły prasow e, prace H, V aturin i F. M. Maniera).

Pew ne -szczegóły również w tych studiach są dyskusyjne. Wiadomość o w zro­ ście nastrojóiw patriotycznych w Puław ach pod wpływem zwycięstwa Napoleona (s. 51) można chyba tylko tłum aczyć chorobliw ą podejrzliw ością urzędników austriackich wobec prorosyjsko przecież nastaw ionych Czartoryskich. P rusy nie skłaniały się zbytnio k u koalicji od 1805 r. (s. 37) — to raczej kształtująca się w 1806 r. w Niemczech sytuacja zm uszała je do szukania oparcia w Rosji (bo zresztą pośrednio stw ierdza i sam autor); n a podpisanie pokoju z F rancją przez d’O ubrila w płynęły praw dopodobnie mocno rozmowy jego z cesarzem oraz bliski już upadek antyfrancuskiego m inisterium Czartoryskiego; A ustria nie zaciążyła chyba -zbyt mocno n a decyzjach tylżyckich (s. 87—88), jej ro la kończyła się całko­ wicie z chw ilą przerw ania działań wojennych; tru d n o mówić o „walce tendencji toczącej się w polityce fran cu sk iej” w spraw ie polskiej (s. 99) odwołując się do trzech m em oriałów, nie .mających praw ie żadnego praktycznego znaczenia; obiek­ tyw nie oczywiście P rusy były d la Polski najw ażniejszym wrogiem i zaborcą (s. 139), ale dla ówczesnej opinii polskiej główni .zaborcy — to P ru sy i Rosja, i równoczesna w alka Napoleona przeciw obu mocarstwom budziła ta k wielkie nadzieje w latach 1806—1807, i stąd rozczarow anie wobec decyzji tylżyckich do­ tyczących w yłącznie zaboru pruskiego; sam Kościuszko proponow ał w ywołanie pow stania w obu zaborach (s. 143); inform acje Bourgoinga o nacisku Polaków na A leksandra (by te n zaw arł poikój z F rancją w 1807 r.) w pewnym stopniu zdają się potw ierdzać pam iętniki M. Z aleskiego6. Można jeszcze odnotować kilka drob­ nych usterek: zerw anie stosunków rosyjsko-francuskich nastąpiło .nie wiosną (s. 14), a latem 1804 r.; C zartoryski z pewnością wiedział o imisj.i D ołgorukiego6 (s. 20); „P unkta porządkujące spraw y Europy w sk u tek pom yślnej w o jn y ” (bez dodatku... roku 1804) pochodzą — ja k w oparciu o samo ich brzm ienie w skazali M. K ukieł oraz w ydawcy „Wnieszniej politik i” — nie z 1804 r. (s. 15 i 36), a ze schyłku 1806 r. (a stw ierdzenie to ma poważne znaczenie d la przedstaw ienia koncepcji Czartoryskiego); daty w n aw iasach oznaczają nowy, a n ie stary styl (s. 22); zbyt drobiazgowe om aw ianie m em oriałów St. U. Niemcewicza i H ardenberga (s. 31—36, 169—170) dość dokładnie przedstaw ionych przez Smolkę i Loreta; już od kilku lat notow anie zbiorów C zartoryskich — jako „WAP. C zart” jest n ieaktualne; d’Oubril podpisał pokój z F ran cją niezwykle pośpiesznie, p o kilku zaledwie konferencjach, ■a nie po dłuższych p e rtrak tacjach (s. 136); raczej nieużyw any u nas term in „staw ­ k a ” na oznaczenie „kw atery głów nej” (s. 41, 76, 77, 80 i in.); term in „pseudo- liberałow ie” w stosunku do młodych przyjaciół A leksandra I (s. 44) jest chyba przesadą, podobnie jak opinia, że A leksander okazywał Czartoryskiem u „w n a j­ lepszym w ypadku... tolerancję” (s. 44); zam iast „litre" w inno być „titre” (s. 19), a zam iast „poddani austriaccy” — „poddani pruscy” (s. 53), zam iast „K rólestw a” — „K rólew ca” (s. 78), z Kościuszką rozm aw iał Fouché, a nie Napoleon (s. 125); — zam iast „ priw isyw ajut” (s. 188) — „pripisyw ajut”, a zw rot „wynagrodzenie jako koncesje” (s. 79) w inien brzm ieć „jako w ynagrodzenie koncesje...”; H augw itz do­ padł Napoleona w Brnie, a nie w Berlinie (s. 48). Je st też .nieco pow tórzeń (nie­ kiedy dosłownych), co w ynikało z ch ara k teru .książki i nierówmoczesnego opraco­ w ania poszczególnych szkiców (rozprawa o stanow isku Kościuszki opublikow ana już była w num erze drugim „Zeszytów N aukowych W AP” w 1960 r.).

Ogromna większość powyższych uw ag dotyczy spraw szczegółowych lub po­ ruszanych tylko m arginesowo w „Genezie K sięstw a W arszawskiego”, nie może

5 Michał Za l e s k i , P am iętniki, Poznań 1879, s. VIII, XXV , 376.

6 Czartoryski do Razumowskiego, 10 października 1805 r., W nieszniaja po litika Rossii,

(6)

522 R ECEN ZJE

więc decydować o ogólnej ocenie pracy. Mimo pew nych braków now a książka Halicza spełnia zdecydowanie pozytyw ną rolę. Obok przypom nienia i zmodernizo­ w ania dawnych sądów zaw iera kilka interesujących, now ych tez. A co najw aż­ niejsze — słusznie w skazuje n a konieczność zbadania i przedstaw ienia genezy K sięstw a w sposób głębszy i pełniejszy, niż czynili to d aw n i historycy. Oby studia te stały się początkiem szerokiej w ym iany myśli i poglądów historyków na to •bardzo istotne dla naszych nowożytnych dziejów .zagadnienie. '

Jerzy Skow ronek

W nieszniaja ipolitika Rossii X I X i naczała X X wieka. D dkum ienty Rossijskogo M inistierstw a Inostrannych Diet. G osudarstw iennoje Izda- tielstw o Połiticzeskoj L itieratury, Seria I: 1801—1815 r. T. I: marzec 1801 —· kw iecień 1804, Moskwa 1960, s. 799. T. II: kw iecień 1804 — grudzień 1805, Moskwa 1961, s. 743.

W zaplanow anych n a szeroką skalę pracach historyków radzieckich n a d ogło­ szeniem źródeł istotną rolę odgryw ają dokum enty dyplom atyczne now ożytne i n a j­ nowsze, dotychczas w ogrom nej większości niedostępne. P rzed dw om a laty rozpo­ częto zapow iadaną od daw na publikację dokum entów polityki Rosji carskiej w la ­ tach 1801—1917. W ydawnictwo to obejmie w sześciu seriach (łącznie praw dopodob­ nie kilkadziesiąt tomów) w ażniejsze m ateriały dyplom atyczne: tra k ta ty , korespon­ dencje, memoriały, instrukcje, spraw ozdania i protokoły konferencji i rozmów dyplomatycznych, posiedzeń Rady P aństw a itp. Według słów w stępu m ają być zamieszczane głównie ak ta z archiw um polityki zagranicznej Rosji, rzadko z in­ nych archiw ów rosyjskich, a tylko w w yjątkow ych w ypadkach z archiw ów za­

granicznych.

Publikacją k ie ru je K om isja do W ydania Dokumentów Dyplom atycznych przy MSZ ZSRR składająca się z w ybitniejszych dyplom atów i historyków dyplom acji (m.in. A. A. G r o m y k o — przewodniczący, W. M. C h w o s t o w — zastępca przewodniczącego, I. N. Z i e m s k o w, E. M. Ż u k ó w , P. N. T r e t i a k o w ) . Na •czele kolegium redakcyjnego pierw szych tom ów stoi znany badacz now ożytnej i najnowszej dyplom acji rosyjskiej — A. L. N a r o ciz ń i с к i. Zaw artość tomów I i II w skazuje n a w ysoką rangę nowego w ydaw nictw a. Tom I obejm uje n ajw aż­ niejsze dokum enty (w liczbie 276) .obrazujące politykę Rosji od w stąpienia na tro n Aleksaindra I do m om entu decyzji Rady P aństw a (5/17 kwiecień 1804) o zer­ w aniu stosunków dyplom atycznych z F ran cją w skutek rozstrzelania ks. d’Enghien z rozkazu Napoleona. Tom II (210 dokumentów) — dyplom ację Rosji do A usterlitz i rozpadu III koalicji. Ogromna większość to dokum enty ogłoszone drukiem po raz pierw szy. Niewielki tylko procent stanow ią p rzed ru k i z „Sobranija tra k ta tó w ” M a r t e n s a, „Archiwa kniazia W oroncowa”, „Siem iejstw a Razum owskich”, W a- s i l c z y k o w a i in. Obok tekstów (w oryginale i tłum aczeniu rosyjskim ) m am y jeszcze w każdym tom ie ponad sto krótkich streszczeń innych dokum entów już publikow anych (najczęściej w tru d n o dostępnych w ydaw nictw ach).

Całość pozw ala zorientować się w k ierunkach i licznych szczegółowych po su ­ nięciach Rosji. W iele tez daw nych badaczy dyplom acji rosyjskiej znalazło po­ tw ierdzenie, inne w ym agać będą bardzo istotnych uzupełnień, m odyfikacji czy naw et zostaną odrzucane — wobec wym owy ogłoszonych m ateriałów.

W obu tom ach najw ięcej m iejsca poświęcono zagadnieniom Bliskiego Wschodu (Półwysep Bałkański, Wyspy Jońskie, Turcja, a zwłaszcza jej posiadłości europej­ skie, kaukaskie i Egipt). Takie proporcje można tylko częściowo tłum aczyć daw niej­ szymi publikacjam i źródeł do stosunków dyplomatycznych między Rosją a F ra n ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podsumowanie i ewaluacja: po obejrzeniu filmów uczniowie dopisują poznane metody do plakatu i dokonują oceny (np. stawiając obok metody kolorową kropkę pisakiem) wszystkich metod

Po drugie, zachowania zwierząt, które inter- pretowano jako zwiastun trzęsienia ziemi okazują się czasem normalną aktywnością określonego gatun- ku (lub gatunków)..

 Utylizacja, recykling – wykorzystanie odpadów i śmieci jako surowców wtórnych do przetworzenia na odpady.. Pod wpływem mikroorganizmów rozkład substancji (np. ścieków )

Jeśli będziesz je powtarzać kilkakrotnie, w odstępach czasu – parę dni czy nawet miesięcy, przekonasz się, że dostarczy Ci nowych wrażeń i przeżyć, a życie Twoje stanie

Wymyśl kostiumy dla bohaterów serialu. Obmyśl scenografię, rekwizyty. Wykorzystaj didaskalia umieszczone w dramacie, ale nie musisz koniecznie trzymać się ich kurczowo.

Wykazać, że w nierówności Schwarza równość zachodzi wtedy i tylko wtedy gdy wektory x, y, które się w niej pojawią są liniowo zależne.. Pokazać, że każdy zbiór

Olga Biernat - psycholog, terapeuta pedagogiczny Anna Samsel - psycholog, psychoterapeuta. PORADNIA PSYCHOLOGICZNO - PEDAGOGICZNA

Jeden osobi- sty, bo udało mi się trafić do grona osób, które ukończyły wszystkie poznańskie maratony, a wśród 22 085 zawodników startujących we wszystkich