Grażyna Halkiewicz-Sojak
"Czytanie Norwida : próby", Jacek
Trznadel, Warszawa 1978 : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 71/2, 379-386
P aris 1971). B ib liografię tę w eźm ie do ręki badacz d ziejów d ziejów p olityczn ych i k u ltu ry epoki n ap oleoń sk iej. Z w róci ona tak że u w agę h isto ry k ó w litera tu ry i p isa rzy zajm u jących się bliżej tym okresem . W śród m em uarów fra n cu sk ich są ponadto w y m ien io n e p a m iętn ik i przełożone z języka polskiego. H isto ry k ó w epoki n a p o leo ń sk iej przyciągn ie rów n ież um ieszczona w zeszycie 2 recen zja Jerzego •Skowronka o książce A ndrzeja Z ahorskiego S p ó r o N apole ona w e F ra n cji i w P o l
s c e (W arszaw a 1974).
Do recen zji, które b ogactw em eru d ycji i p rezen tow an ych m a teria łó w w y ch o dzą daleko poza ram y zw y k łej relacji, n a leży zam ieszczona w zeszy cie 1 praca R om ana K a lety Ś w i a d e k , g a w ę d z i a r z i p u b il c y s t a w roli h is to ry k a . U w a g i k r y
t y c z n e o n a j n o w s z y m w y d a n i u J. K it o w i c z a „ P a m i ę tn i k ó w , c z y l i H i sto rii p o l s k i e j ” 9. S p ostrzeżen ia K a lety dotyczą zarów no opracow ania tekstu, jak też k o
m entarza. Z naw ca epoki i d ośw iad czon y edytor ukazuje, jak m oże być przyd atn y op racow an y solid n ie kom entarz, oparty na dokum entach epoki.
C enne też sp ostrzeżenia zaw ierają op ublikow ane w zeszcie 3 O blicza K o ź m i a n a A lin y S iom k ajłów n y, zw iązan e z ossolińską ed ycją p am iętn ik ów w a rsza w sk ieg o k lasyk a, opartą na au tografie pisarza, prezentującą w reszcie p ełn y tek st, bardziej a u te n ty c z n y niż w okrojonych w yd an iach przygotow an ych przez jego syna, A n drzeja E dw arda K oźm iana 10.
N a leży p od k reślić jeszcze, że w p ierw szych trzech zeszytach „W ieku O św ie c e n ia ” w y ró żn ia ją się przede w szystk im recen zje i przegląd y p u b lik acji obcych: recen zje d zieł a n g ielsk ich , n iem ieck ich , radzieckich, a le g łó w n ie fra n cu sk ich , ze szczególn ym u w zg lęd n ien iem prac d otyczących h istorii filo z o fii i k u ltu ry w iek u O św iecen ia . D zięk i tym recenzjom czy przeglądom dokonanym przez- w y tra w n y ch h isto ry k ó w , znających epokę z p ersp ek ty w y upraw ianej przez sieb ie d yscyp lin y, o trzy m u jem y inform acje o najn ow szych opracow aniach z u w zg lęd n ien iem m etod b ad aw czych stosow an ych w in n ych krajach. To w szech stron n e spojrzenie na ep o k ę sp ełn ia postu lat in terd y scy p lin a rn o ści, „W iek O św iecen ia ” stał się rzeczy w iście »forum « w y m ia n y p ogląd ów z p ozycji różnych k ieru n k ów badań.
K ończąc uw agi recen zen ta o tym cennym w y d a w n ictw ie, trzeba ró w n ocześn ie ży czy ć K o m iteto w i R ed ak cyjn em u , aby n astępne zeszy ty b y ły tak bogate w r ó ż
n o r o d n e studia i inform acje jak trzy p ierw sze.
Julian P la t t
J a c e k T r z n a d e l , C ZY TANIE NORW IDA. PRÓBY. (W arszaw a) 1978. P a ń s t w o w y In sty tu t W ydaw niczy, ss. 372.
Jacek T rznadel — zn an y jako w n ik liw y in terpretator tw órczości B olesław a X,eśm iana, poeta i su b teln y obserw ator poezji X X -w ieczn ej, tłum acz i kom entator lite r a tu r y fran cu sk iej — sięgając w głąb tw órczości C ypriana N orw id a podjął badaw czą w y p ra w ę do źródeł p oezji w sp ółczesn ej. W ybrał tw órczość, która dą ż y ła do tego, by być i poezją, i m ądrością, i filo zo fią , która ak cen to w a ła i sp ra w d za ła w cią ż od now a sw ój zw iązek ze sferą sacrum , a w ię c n ie rezygn ow ała 9 J. К i t o w i с z, P a m i ę tn i k i, c z y l i H istoria polska. T ek st op racow ała i w s tę p em p op rzedziła P. M a t u s z e w s k a . K om entarz Z. L e w i n ó w n y . W arsza w a 1971.
10 К. К o ź m i a n, P a m i ę tn i k i. Przedm ow a — A. K o p a c z . W stęp oraz k o m en ta rz — J. W i 1 1 a u m e. W stęp edytorski, u sta len ie tek stu w oparciu o a u to g r a f oraz k om entarz filo lo g ic z n y — M. K a c z m a r e k i K. P e c o l d . Т. 1—3. W rocław 1972.
380
R E C E N Z J Ez p ierw o tn y ch fu n k c ji p o ezji tłu m a czą cy ch jej g en ezę i u zasad n iających p o trzeb ę. N orw id jest p oetą, k tóry p rop on u je w iz ję h arm on ii czasu, dąży do p rzezw y ciężen ia d y ch o to m ii p ięk n o — u żyteczn ość o ra z do jed n o ści ety czn eg o i estety czn eg o w y m ia ru sztu k i i życia. O cala w ię c te w a rto ści, k tóre litera tu ra X X w . utraciła, b y ic h p otem u p arcie p o szu k iw a ć i rzadko zn ajd ow ać. T rznadel dostrzega w d zieła ch N o rw id a jed n o litą p o sta w ę p olegającą na cią g ły m p od ejm ow an iu trudu p rzen ik n ięcia m y ślą i tw ó rczo ścią c a ło ści eg zy sten cja ln eg o i k u ltu ro w eg o d o św ia d czen ia czło w ie k a . W zw ią zk u z ty m k a żd y n iem a l u tw ór z dojrzałego okresu tw ó rczo ści o gn isk u je za sa d n icze lin ie r e fle k sji w y zn a cza ją ce św ia to p o g lą d N orw ida.
P rzyjm u jąc ta k ie rozp ozn an ie ch a rak teru N o rw id o w sk ieg o p isa rstw a , w p ie r w szy m szk icu badacz p od ejm u je in terp reta cję jed n ego w iersza . W yb iera utw ór
K l a s k a n i e m m a j ą c o b r z ę k ł e p r aw ice..., u zn an y za w y p o w ied ź program ow ą, sy m p
tom a ty czn ą dla p o sta w y p o ety . W sto su n k u do ca ło ści eseju — bo C z y t a n i e N o r w i d a r ze w zg lęd u na w e w n ę tr z n ą k om p ozycję w y w o d u , jest raczej esejem n iż zbiorem , e se jó w — p ie r w sz y szk ic p ełn i fu n k c ję obszernego w p row ad zen ia w problem atykę- k siążk i. Z a ry so w u je to p o g ra fię zagad n ień , k tóre w d alszych p a rtia ch pracy z o sta ły o m ó w io n e d ok ład n iej czy bardziej w ielo stro n n ie. P ierw szą red ak cję tej ro zp ra w y , za ty tu ło w a n ą C z y t a n i e N o r w i d a , au tor o p u b lik o w a ł na łam ach lu to w eg o n u m eru „T w ó rczo ści” z 1969 roku. P ie r w o tn y ty tu ł szk icu zd aje się św ia d czy ć o ty m , że w ła śn ie ten fra g m en t rozw ażań sta n o w i zalążek k siążk i — u życza jej b o w iem ty tu łu i sy g n a liz u je w ięk szo ść spośród p o d jęty ch w n iej zagad n ień . A n aliza w y branego „jed n ego w ie r sz a ” pozw ala za p rezen to w a ć sposób w id zen ia p isa rstw a N orw id a i pogląd na m ie jsc e jego dorobku w litera tu rze. T rzy isto tn e sp ostrzeżen ia in te r p r e ta c y jn e w y ty c z a ją ch arak ter i zakres u sta leń sfo rm u ło w a n y ch w ty m fra g m en cie k siążk i. Po p ierw sze — z a w a rty w w ierszu adres do w ie lk ic h rom an ty czn y ch p o p rzed n ik ów , „ w ie lk o lu d ó w ” p oezji, sta n o w ią cej dla N orw id a bezpo śred n i k o n tek st litera ck i, po drugie — za w a rty w słow ach:
P iszę — ot! czasem p iszę na B a b i l o n D o J e r u z a l e m ! — i dochodzą l i s t y ł,
— „adres b ib lijn y ” w y z n a cza ją cy d o n io sły sem a n ty czn ie k rą g a lu zji b ib lijn y ch , b ib lijn ej sty liz a c ji, po tr z e c ie w reszcie — sym b oliczn a d ia lek ty k a św ia tła i cie m ności w stru k tu rze o b ra zo w ej utw oru.
P ie r w sz y z trop ów in te rp erta cy jn y ch p ro w a d zi T rznadla do w y ek sp o n o w a n ia w sp ó ln eg o dla III części D z ia d ó w , K o r d ia n a , N i e - B o s k i e j k o m e d i i i w iersza K l a
s k a n i e m m a j ą c o b r z ę k łe praw ic e... — „m om entu g e n e z y jsk ie g o ”. M otyw sy m b o
liczn y ch n arod zin w p o lsk iej litera tu rze ro m an tyczn ej p ojaw ia się zazw yczaj p o k lę sc e p o lity czn ej, to w a r z y sz y p o czu ciu p rzeło m o w ej w a rto ści c h w ili h isto ry czn ej, je s t w y ra zem u p artej n a d ziei, p y ta n iem o m o żliw o ść z w y c ię stw a , ale jed n o cześ n ie — n ieco p ara d o k sa ln ie — p o św ia d czen iem k lę s k i w d w ojak im zn aczen iu : w a sp ek cie p o lity czn y m oraz k lę s k i p oezji czy, ściślej, p ew n eg o n urtu p oezji. Z e sp raw d zon ego p oezją rom an tyczn ą i lo sem sw ojego p ok olen ia przeżycia k lę s k i w y cią g a N orw id w n io sk i w y k ra cza ją ce, zd an iem T rznadla, poza rom antyzm . K w e stio n u je p rzed e w sz y stk im ro m a n ty czn y h istoryzm . O drzuca w o lu n ta ry zm i e g o - ty zm w o d n iesien iu do h isto rii, zaprzecza m o żliw o ści czyn u zm ien ia ją ceg o m o m en ta ln ie b ieg d ziejó w , stara się n ie a b so lu ty zo w a ć w a rto ści narodu, u m ieszcza ją c naród w u n iw ersa ln ej p e r sp e k ty w ie rozw oju lu d zk o ści w sz y stk ic h czasów i k u ltu r, „ J eśli jednym z g łó w n y ch sp osob ów o d n iesien ia jed n ostk i do św ia ta jest w ro m a n ty zm ie p o lsk im naród, w sztu ce [...] N orw id a św ia t d ecyd u je o sp o so b ie od n iesien ia jed n o stk i do n arod u ” (s. 31). S tą d tak n ie w ie le w tej tw órczości e p
i-1 C. N o r w i d , P is m a w s z y s t k i e . Z ebrał, tek st u sta lił, w stęp em i u w a g a m i k r y ty czn y m i o p a trzy ł J. W. G o m u 1 i с к i. T. 2. W arszaw a 1971, s. 17.
s o d ó w za czerp n iętych z p rzeszłości narodow ej, stąd brak en tu zjazm u dla id e i p o w sta ń narodow ych. C zęściej n atom iast p o ja w ia ją się obrazy p o ety ck ie in sp iro w a n e h isto rią antyczną, kulturą śródziem nom orską. Z za k w estio n o w a n ia h is to - xy zm u rom an tyczn ego w y n ik a ró w n ież dążenie do p rzezw y ciężen ia h istoryczn ej sty liz a c ji zw iązan ej z m ityzacją p rzeszłości. Z am iast tak iego w id zen ia h isto rii N orw id proponuje — np. w poem acie Q u id a m — w p ro w a d zen ie do litera tu r y „ a rch eo lo g iczn ie” w iern ego obrazu epok m in ion ych . Z d y sk u sji z rom an tyczn ym p o jm o w a n ie m procesu h istoryczn ego w yrasta rów n ież N o rw id o w sk a koncepcja •czynu, k tó ry m a polegać na u sta w iczn y m k szta łto w a n iu d ziejów poprzez pracę
rozum ianą jako sp ełn ia n ie m oralnego nakazu i zasp ok ajan ie w ew n ętrzn ej p o trzeb y tw orzen ia. K ategoria p racy w ogóle w ią że się z zagad n ien iem p racy a r ty sty c z n e j, z w ielo k ro tn ie p od d aw anym p oetyck iej r e fle k sji w ą tk iem a u to tem a ty cz- nym .
Do problem u pracy artystyczn ej i roli p o e ty w św ie c ie prow ad zi Trznadla ró w n ież drugi z tropów in terp retacyjn ych : a lu zje b ib lijn e. „M om ent g e n e z y js k i” w a n a lizo w a n y m utw orze został od czytan y jako p ostu lat now ej roli i now ej — w stosu n k u do r e fle k sji rom antycznej — sam ośw iad om ości poezji. Z apow iedź p rzyszłej poezji sugeruje sym bol p oety — Jana C hrzciciela, p rzygotow an y, w ed łu g badacza, p rzez k on tek st a lu zji b ib lijn ych i an ty cy p u ją cy sym bol p oety-C h rystu sa. W prow adzając sym b ole ch rystologiczne N orw id zm ierza do o ca len ia p restiżu p o ezji i p oety, u trw alon ego przez rom antyzm i zach w ian ego u jego sch yłk u . D o n iosła rola, jaką p ełn i w tw órczości N orw ida „m it ch ry sto lo g icz n y ”, łą czy się, zd an iem T rznadla, z kon cep cją zw iązku poeta— św iat; .interpretator k on cen tru je s ię na drugim człon ie tej rela cji i rek on stru u je w p isa n y w tw órczość sposób w i dzenia w sp ó łczesn ej p oecie rzeczyw istości. U znaje N orw ida za tw ó rcę u sy tu o w a n eg o na pograniczu dw óch kultur: k u ltu ry W schodu i Zachodu, odczuw ającego ich ■dychotomię, która polega na n ied ojrzałości i h istoryczn ym op óźnieniu S ło w ia ń sz c z y
zny, p rzeciw sta w io n y m szyb k iem u p ostęp ow i cy w iliza cy jn em u Zachodu; postęp te n m ógłb y jednak zagrozić u san k cjon ow an ym w iek o w ą trad ycją w artościom k u l tu row ym . N orw id dostrzega p rzeciw ień stw a i dysonanse, a jednak dąży do h a r m on ijn ej w iz ji św iata. Szuka harm on ii w sy n tezie tra d y cji ch rześcijań sk iej i an ty czn ej. P o stu lu je o ży w ien ie w artości tk w ią cy ch w p rzekazie h istorii. Praca w dziejach u k ieru n k ow an a w przyszłość polega rów nież na zak orzen ian iu się w przeszłości, na w y siłk u zm ierzającym do zrozum ienia głosu m in ion ych epok.
O d p ow ied n ik iem d ialek tyczn ej w iz ji św iata w sp ółczesn ego jest w ob razow an iu p oetyck im an alizow an ego w iersza dialek tyczn a sym bolika św ia tła —ciem n ości. T en kom p on en t w izji N orw id a w y d a je się sym b oliczn ym e k w iw a len tem p rob lem atyk i m oraln ej. C iem ność, zgodnie z w y k ła d n ią utrw alon ą w filo z o fii i litera tu r ze śred n io w ieczn ej, sym b olizu je Zło, jasność — Dobro. T rznadel zau w aża, że taka fu n k cja sym bolu św ia tła —ciem n ości n ie jest jedyną fu n k cją, jak ą p e łn i on u N orw id a, jednak w ła śn ie na niej skupia sw o ją uw agę. W p ierw szej części książk i ustala, że rozu m ien ie tej sy m b o lik i i k oncepcja Zła u k szta łto w a ły się w tw ó r czości autora P r o m e t h id i o n a pod w p ły w em m y śli św . A u gu styn a, k tóry p olem izu jąc z m a n ich eisty czn y m dualizm em trak tow ał is tn ie n ie Zła jako brak Dobra, a w ięc zak ład ał on tologiczn ą jedność św iata.
R eflek sja nad m o ty w a m i św ia tła — ciem n ości oraz podziem i— p o w ierzch n i— słońca prow ad zi T rznadla do ch a ra k tery sty k i N o rw id o w sk ieg o sym b olizm u . W sz e roko rozu m ian ym sy m b o lizm ie eu rop ejsk im autor w yróżn ia dw a w a ria n ty : sy m bolizm o p eru jący p oetyk ą „pejzażu w ew n ętrzn eg o ” : snu, grozy, ciem n ości, nocy, -oraz nurt sym b olizm u oparty na „poetyce sym b oli k u ltu ro w y ch ” : „tradycji, czu
w ania, d n ia ”. P ierw szy z w y różn ion ych nurtów określa jako rom an tyczn y, drugi jako k la sy c y sty c z n y i w sk a zu je na w yraźn e p o k rew ień stw o tw órczości N orw id a
382
R E C E N Z J Ez k la sy c y sty c z n y m sk rzyd łem sym bolizm u. J e st to k o lejn y argu m en t p ozw alający T rzn a d lo w i u sy tu o w a ć p o e tę poza rom an tyzm em . P rzek roczen ie rom an tyczn ych założeń św ia to p o g lą d o w y ch i estety czn y ch p o tw ierd za ponadto — zd an iem bada cza — N o rw id o w sk a k on cep cja c zło w ie k a , p r zeciw sta w ia ją ca się sch izofren iczn ej' d ezin teg ra cji bohatera ro m an tyczn ego, p od ejm u jąca trud ocalen ia w ew n ętrzn ej jed n o ści p sy ch ik i, a k cen tu ją ca au ton om iczn ą w a rto ść i godność lu dzkiej osoby w duchu b lisk im p ó źn iejszem u p erso n a lizm o w i ch rześcija ń sk iem u .
W p ierw szej części au tor n a k reślił całość p od jętej w k siążce p rob lem atyk i, u m o ty w o w a ł w yb ór zagad n ień i k ieru n k i reflek sji. Część ta m a w ię c ch arak ter rek on esan su ; d o k ła d n iejsze rozpoznania przyn oszą n astęp n e fr a g m e n ty pracy.
W ątki h isto rio zo ficzn e i d on iosłość tra d y cji k u ltu ro w ej w dorobku N orw id a od sy ła ją badacza do k a te g o r ii czasu. W części P o sta cie c z a s ó w ta w ła śn ie kategoria zo sta ła p otra k to w a n a jako k lu c z do w y o b ra źn i i m y ś li pisarza. P ierw szy rozd ział p o św ię c o n y rozw ażan iom o czasie, w y o d ręb n io n y p o d ty tu łem C zas i natc hnienie ,, ro zw ija w ą te k czasu tw o rzen ia potrzeb n ego na u k szta łto w a n ie d zieła, a n ie k o n ie c z n ie im m a n en tn ie w p isa n eg o w utw ór. C hodzi tu o czas pracy ch ron ologiczn ie p ry m a rn y i ze w n ę tr z n y w ob ec p o w sta ją ceg o dzieła, ale często su g ero w a n y w n u r cie r e fle k sji a u to tem a ty czn ej, tak w ażn ej u N orw ida. P o w sta n ie d zieła tra k tu je p oeta — jak p od k reśla T rzn ad el — jako rezu ltat czasu pracy, k w estio n u ją c przy ty m rom an tyczn ą k o n cep cję n a tch n ien ia . A zarazem cią g le p am ięta o czasow ej ogran iczon ości życia. Stąd dram at tw orzen ia: na w y k o n a n ie p racy potrzeba czasu,, a ż y c ie n ie u życza go pod d o sta tk iem — tym bardziej, że ranga stw orzon ego dzieła za leż y r ó w n ież od tego, czy p o w sta ło ono w e w ła śc iw y m m om en cie. T w ó r czość spóźniona, n ie k oresp on d u jąca z rytm em p rocesu h isto ry czn eg o lub n ie d o j rzała, czy li n ie p rzy g o to w a n a w czasie — traci w artość. P resja czasu zd aje się w ię c zagrażać w o ln o ści czło w ie k a . D o strzegając te n problem N orw id podejm uje- „ u siło w a n ie pogod zen ia o b iek ty w n eg o toczen ia się h isto rii z n ien aru szon ą w o l n o ścią człow iek a w jego o so b ie [...]” (s. 69).
C hcąc d ociec, na czym to p ogod zen ie polega, T rznadel rek on stru u je zesp ół p o g lą d ó w N orw id a ok reśla n y m ian em filo z o fii „początku”, dodajm y: początku czasu i lu d zk ości. W tw ó rczo ści pisarza lin e a r n y czas h isto ry czn y — czas rozw oju d ziejó w — jest ja k b y r elik tem czy „ ru in ą ” w ieczn o ści. Z anim w ięc n a stą p iło zerw a n ie p ra w B oskich i w y g n a n ie z raju w ieczn o ści, istn ia ł id ealn y, dany czło w ie k o w i przez B oga „w zór” czasu. S p acjalizacja czasu jest złem sp ow od ow an ym p ierw o tn ą w in ą czło w ie k a . S p lot tem p oraln ych k a teg o rii d ziejó w i w ieczn o ści d ok on ał się w o k resie rajsk iego prapoczątku; w ó w cza s b y ły one tożsam e. Od m om en tu u tra ty raju w ie c z n o ść sta n o w i id e a ł dla historii. T ragiczn e rozdarcie czasu lu d zk iego, czasu h isto ry czn eg o , polega na tym , że p o stu la t w ieczn o ści nie m oże zostać z r ea lizo w a n y w w y m ia rze h istoryczn ym , p on iew aż brak, n ied ostatek w a r to śc i B o sk ich jest k o n sty tu ty w n ą cech ą ziem sk ieg o w y m ia ru życia. Z takiego· rozu m ien ia p o g lą d ó w N o rw id a w y n ik a , że n ie sprow adza on esch a to lo g ii na ziem ię. Z b a w ien ie n ie dokona się w h isto rii — jak g ło s ił m illen a ry zm , jak p rze w id y w a ł rod zim y m esja n izm — a le jest m o żliw e je d y n ie poprzez h istorię. S e n s p rocesu d ziejo w eg o tk w i w w y p e łn ia n iu ety czn y ch , ob ja w io n y ch w B iblii p o stu la tó w , które w cza sie h isto ry czn y m n ie d o czek ają się p ełn ej rea liza cji — „do p e łn ie n ia ”.
A b y zin terp reto w a ć z w ią zek za ch od zący m ięd zy w y ró żn io n y m i obszaram i cza so w y m i: w ieczn o ścią a h isto rią , n iezb ęd n e okazuje się d ostrzeżen ie jeszcze jed n ej isto tn ej k a teg o rii — czasu e g zy sten cji czło w ie k a , czasu za w iera ją ceg o się w gra n ica ch n arod zin i śm ierci. T rw a n ie jed n o stk o w eg o lu d zk iego ży cia jest bow iem - u w ik ła n e i w w ieczn o ść, i w h isto rię. C harakter ow ego u w ik ła n ia la p id a rn ie ok reśla N orw id m. in. w O d p o w i e d z i k r y t y k o m „ L is t ó w o e m i g r a c j i ”: „Jako rzeź
biarz p racuje w m a t e r i i , a ż e b y m a t e r i ą b y ć p r z e s t a ł a , tak i w cza sie H istoria też pracuje czło w ieczy m i ram iony, ab y czasem być p rzestał, a b y ten że w w ieczn o ść się w y p e łn ił” (cyt. na s. 83).
R ozw ażania o eg zy sten cja ln y m w ym iarze czasu prow adzą do r e fle k sji nad N o rw id o w sk ą kon cep cją lu dzkiej natury. T rznadel przekonująco u d ow ad nia, ż e w id zen ie czło w ie k a i isto ty czło w ieczeń stw a zostało w tw órczości N orw id a w y p row ad zon e z trad ycji ch rześcijań sk iej i zd ecyd ow an ie p rzeciw sta w io n e ew o lu cjo - n izm ow i. P oeta w ierzy, że człow iek, obdarzony w m om encie stw orzen ia w iecznością,, został obdarzony rów n ież doskonałą naturą, bezp ow rotn ie zn iw eczon ą, n a p iętn o w a n ą „b rak iem ” od m om entu p o w sta n ia Zła — p op ełn ien ia grzechu. N ie w szy stk o z rajsk iej d osk on ałości zostało jed n ak w czło w iek u zniszczone. O b yw atel czasu h isto ry czn eg o sta n o w i „ ru in ę” p ierw o tn ej całości, którą w in ie n w n ie u sta n n y m w ew n ętrzn y m w y siłk u rekonstruow ać. I znow u o d tw orzen ie u traconego planu ca ło ści jest n ieosiągaln e w w y m ia rze ziem sk im i h istorycznym . D opełnieniem · m oże być śm ierć, jeśli poprzedzało ją tw orzen ie, czy też — od tw a rza n ie wartości· w sobie i św iecie. W nosząc du ch ow e w artości do czasu eg zy sten cja ln eg o czło w ie k tw o rzy h isto rię, w k tórej p ierw ia stek ziem ski, lu d zk i łą czy się z p ierw ia stk iem B oskim : „Bo P rzed w ieczn y w człow iek u p rzez się działa, ale w h isto r ii przez: czło w ie czo ść” 2. C złow iek tw o rzy w ię c h istorię, ale h istoria jed n ocześn ie k szta łtu je człow ieka. O sobow ość .jed n o stk i i osobow ość sp ołeczn ości są w ię c w a rto ścia m i u za leżn io n y m i w za jem n ie i rów n ow ażn ym i, za k w estio n o w a n ie jednej z n ich za graża zaw sze w o ln o ści i zakłóca proces historyczny.
N orw id ow sk a kon cep cja czasu jest w in terp reta cji T rznadla kon cep cją czasu lin earn ego i n ieod w racaln ego, in sp irow an ego postacią czasu biblijnego. Ma jed n o cześn ie w yraźn ie charakter p erson alistyczn y.
S k iero w a n ie optyki b adaw czej na h isto rio zo fię i k o n cep cję lu dzkiej natury prow ad zi n ieu ch ron n ie do pytań o system w a rto ści m oraln ych w y zn a cza ją cy ch p o sta w ę p oety. Jest to problem szczególn ie w ażn y, p on iew aż p r a w ie za w sze w tw ó r czości N orw id a obraz poetyck i, cała struktura utw oru w y n ik a ją z in ten cji zam a n ifesto w a n ia p o sta w y m oralnej. P rzekonaniom ety czn y m pisarza została p ośw ięcon a część k sią żk i zatytu łow an a W ia d o m o ść dobrego i złego. T rznadel p rzyjm u je, że on tologia Dobra i Zła oraz w y n ik a ją ce z niej założenia e ty czn e są k on sek w en cją, filo z o fii „początku”. B adacz pow raca rów n ież do w ątk u r e fle k sji z części p ie r w szej. P odkreśla raz jeszcze, że koncepcja D obra—Zła w y w o d z i się u N orw id a z filo z o fii św . A ugustyna. Z godnie z tą filo zo fią Zło nie jest a k ty w n ą an tytezą Dobra, p rzeciw sta w n y m w obec niego ży w io łem organ izu jącym św ia t, Zło m a ch a rakter p a sy w n y , jest w y n ik ie m braku Dobra. N ied ostatek Dobra, a w ię c Zło„ w y n ik a z lu d zk iej w in y .... C złow iek a k o n sty tu u je w p raw d zie sam a św ia d o m o ść D obra — jak św ia d czy rajsk i początek istn ien ia — ale w w y m ia rze ziem sk ieg o b y to w a n ia n ie m a p ow rotu do p ierw otn ego, niesk ażon ego stanu św iadom ością R ozd arcie św ia ta m ięd zy dw om a p ierw ia stk a m i n ie m usi jednak oznaczać w e w n ętrzn ego rozdarcia człow iek a, k tóry jest poddany p resji Zła, ale jest rów nież, jego spraw cą. W sferze działań m oralnych w yraźn ie w ięc N orw id ocala szeroki obszar w o ln o ści jed n ostk i. C złow iek m oże sk u teczn ie p rzew y cięża ć Z ło-b rak po przez D ob ro-d op ełn ien ie. A utor N i e w o l i k w estio n u je jednak p raw o do zw alczan ia Zła Złem , a k o n sek w en cją tego poglądu w y d a je się p ełen rezerw y sto su n ek do^ p ow stań n arod ow ych , czy też uogólniając: brak ak cep tacji rew o lu cji jako sposobu elim in o w a n ia Zła społecznego.
P rzed sta w io n e stw ierd zen ia T rznadla m ogą budzić p ew n e w ą tp liw o ści. W w ie lu utw orach N orw id a Zło n ie jest b y n ajm n iej cien iem Dobra, rodzajem n ico ści n ie
384
R E C E N Z J Ew y p e łn io n e j treścia m i m o ra ln ie p o z y ty w n y m i, lecz w y stę p u je jako k on k retn ie ■określony a g r e sy w n y p ierw ia stek . T en rozd źw ięk m ię d z y p rzek on an iam i ontolo- g iczn y m i u ję ty m i w k o n se k w e n tn y sy ste m p ogląd ów a rea liza cją litera ck ą jest m oże św ia d e c tw e m ro zb ieżn o ści m ięd zy in te le k tu a ln ą k o n cep cją a em ocjam i, które bu d zi u c z estn iczen ie w życiu i jego w n ik liw a obserw acja. A u tor rozp raw y d o strzega zresztą ten problem . U ch y la jed n ak p y ta n ie o p rzy czy n y dostrzeżonej n ie k o n sek w en cji.
A rty sty czn a p en etra cja Zła n ie fa sc y n u je zb y tn io N orw id a. Z nacznie do n io ślejszy m p rob lem em w jego tw ó rczo ści je s t za g a d n ien ie Dobra, zn ajd u jące w yraz w e w cią ż p o n a w ia n y m p o stu la c ie e ty za cji św ia ta . P rzy obranym przez T rzn ad la k ieru n k u a n a liz y szczególn ej w a g i n ab iera N o rw id o w sk i m o ty w „dopeł n ie n ia ” — m eta fo ra w c ie le n ia id ei D obra. W ła śn ie „ d o p ełn ien ie” jest sło w e m -k lu c z e m w in terp reta cji d w óch u tw o ró w zam yk ającej o m aw ian ą część. P rob lem atyk ę
F o r te p i a n u S z o p e n a i „ A d l e o n e s l” łą c z y tem at tw ó rczo ści a rty sty czn ej. I w jed
n y m , i w d rugim u tw orze w artość sztu k i zo sta je spraw dzona p y ta n iem o stopień rea liza cji p o n a d cza so w y ch w a rto ści ety czn y ch . O d p ow ied ź na to p y ta n ie d ecyd u je o a n ty te ty c z n y m ch arak terze obu dzieł. F o rte p ia n S z o p e n a to p oetyck a rzecz o h a r m o n ii w a rto ści ety czn y ch i e stety czn y ch , o rea liza cji id e i D obra w sztu ce, poem at o trudzie „ d o p ełn ien ia ”, zb liżen ia c z ło w ie k a -a r ty sty do B osk iego id eału . N ow ela
„A d leones !” n a to m ia st p rzyn osi p rzyk ład odm ow y „ d o p ełn ien ia ”, rezy g n a cji z D o
bra, a w ię c w k o n se k w e n c ji — a n a lizę p o sta w y tw ó rcy p o zw a la ją ceg o na szerzen ie s ię Zła, na z n ie w o le n ie sztu k i.
P o w y ższe u w agi w sk a zu ją jed y n ie na m ie jsc e in terp reta cji u tw o ró w N orw ida w p lan ie ca łeg o w y w o d u T rznadla, n ie oddają n a to m ia st jej bogactw a. T ym cza s e m sztuka in terp reta cji za d em on strow an a p rzez autora k sią żk i zw raca u w agę
z k ilk u p ow od ów . M istern y k szta łt a n a lity czn ej k o n cep cji w ią że się tu z w n ik li w o ścią i eru d y cją badacza. J ed n o cześn ie jed n ak prop ozycja od czytan ia utw oru n ie m a ch arak teru a u to ry ta ty w n eg o u sta len ia . T rznadel resp ek tu je w ielo zn a czn o ść te k stu p o e ty c k ie g o i u n ik a w tła cza n ia go w sfo rm u ło w a n y p rzez sieb ie lu b innych sy ste m p ro b lem ó w . P a m ięta , że sch em at p o g lą d ó w pisarza czy w y p rep a ro w a n y z lite r a tu r y m o d el p o e ty k i m ają w a rto ść p ozn aw czą, ale n ie w y ja śn ia ją w szy stk ich n iu a n só w m y ś li p o ety ck iej. D zięk i tak iej p o sta w ie in terp reta cje T rznadla są ba daw czo o tw a rte, w k raczają w zagad n ien ia, k tó ry ch n ie k ie d y n ie rozstrzygają p rop on u jąc je d y n ie k ieru n ek reflek sji.
P rzep ro w a d ziw szy p en etra cję h isto rio zo fii i e ty k i N o rw id a p od ejm u je T rzna d e l jeszcze raz próbę sy n tety czn eg o u jęcia jego tw órczości. P rób u je spojrzeć ca ło ścio w o na dorobek pisarza, ale n ieco in aczej n iż w szk icu o tw iera ją cy m książkę. C zęść C z ł o w i e k i p e r s o n a sta n o w i p o d su m o w a n ie r e fle k sji, a jed n o cześn ie p rzy
n osi k o n fro n ta cję m y ś li N orw id a i św ia ta jego w a r to śc i z n aszą w sp ó łczesn o ścią . Z a r y so w u je się w ię k sz y d ystan s badacza w ob ec p rzed m iotu rozw ażań. H erm e- n eu ty czn e „ zjed n o czen ie” z o d tw a rza n y m z ja w isk ie m p o ety ck im zn alazło sw ój w y ra z w om ó w io n y ch ju ż fra g m en ta ch pracy. W o statn iej części k siążk i n atom iast au tor stara się u zysk ać d ystan s w ob ec a n a lizo w a n ej tw ó rczo ści — by dostrzec n ie ty lk o jej w ielk o ść, a le i ogran iczen ia. W p ierw szy m rozd ziale tej części opa trzo n y m ty tu łe m P isa r z, a r t y s t a , „ ja ” zajm u je się obrazem osob ow ości u trw alon ym w p rzek azie N orw id a. Z aciera się w ty m rozd ziale p racy gran ica m ięd zy u sta le n ia m i ty czą cy m i o so b o w o ści p o ety a o d czy ty w a n iem osob ow ości k reo w a n ej, a n a liz ie p od leg a ją w tej sam ej m ierze w iersze i lis ty N orw id a, z esta w ien ia k om p araty- s ty c z n e są sia d u ją z in terp reta cja m i in sp iro w a n y m i p sych oan alizą.
T rznadel w y k a zu je, w jak im stop n iu w zorzec osob ow ości jest w tw ó rczo ści N orw id a u w ik ła n y w tra d y cję litera ck ą i filozoficzn ą: sy g n a lizu je jego zw iązk i z an tyczn ą k on cep cją czło w ie k a , z r en esa n so w y m m od elem tw órczego, w szech
stron n ego rozw oju, z utrw alon ą przez literaturę baroku osob ow ością człow ieka religijn ego. N ie zn aczy to jednak, b y N orw id ow sk i obraz ludzkiego w n ętrza był w y a b stra h o w a n ą z rzeczy w isto ści, syn k retyczn ą kreacją. J est to osobow ość h ar m on ijn a i w ła śc iw ie , jak stw ierd za badacz, n ie targana w ew n ętrzn y m i sp rzecz n ościam i. O k reacji tak zin tegrow an ego człow ieka d ecyd u je pod p orząd k ow anie obrazu osob ow ości — etyczn ej w izji człow ieka i św iata. Brak w ew n ętrzn eg o d y son an su, brak rozdarcia jest — zd an iem Trznadla — p ew n ym ograniczeniem , nie p o zw a la ją cy m dotrzeć do g łęb i lu d zk iej n atu ry w takim stopniu, w jak im udało się to w ie lk im rom an tyczn ym poprzednikom . N ie znaczy to jednak, że b ohater N orw id a n ie jest bohaterem tragicznym . J est przecież o tw a rty na tragizm św iata. „R ozdarcie przebiega przez boh aterów o ty le, o ile przebiega poprzez św ia t — pod ich nogam i otw iera się szczelin a sp ołeczn ych sprzeczności i rozszerza się, by ich w reszcie pochłonąć. [...] Tragizm p olega w ła śn ie na tym , że m o n o lity czn i b oh a te r o w ie nie m ogą się w ew n ętrzn ie rozdzielić, by to w a rzy szy ć rozdarciu i by tak p od zielen i schronić się po obu stronach rozdartego św ia ta ” (s. 282).
W ydaje się w ięc, że zadania p isa rza -m o ra listy ograniczają m o żliw o ści k r e a c y j ne. M imo to m oralistyk a N orw ida n ie fa łszu je obrazu k reow an ego p rzezeń św iata; jest raczej jego n ieo d zo w n y m elem entem . W artość a rtystyczn ą w ie lu utw orów o cala ironia, stan ow iąca zb a w ien n y cień N orw id ow sk iej m oralistyk i.
Ironia, p ełn iąca rów n ież fu n k cję persw azyjn ą, oraz dialogow a struktura w ielu u tw o ró w sugerują bad aczow i pytan ie o p otencjalnego partnera dialogu w p isan ego w tę tw órczość. W irtu aln ego adresata literack ich w y p o w ied zi N orw ida upatruje T rznadel w sp ołeczn ości salon ow ej, choć dostrzega jed n ocześn ie a m b iw a len tn y stosu n ek p o ety do sa lo n o w ej elity. Z daniem autora k siążk i ten odbiorca w p ły w a ró w n ież na ogran iczen ie p rob lem atyk i i skali em ocjonalnej literack iej w y p o w ied zi.
W skazane ograniczenia m ogą okazać się jednak rów n ież n atu raln ą k o n sek w e n c ją artystyczn ą, gdy spojrzeć na n ie z innej p ersp ek tyw y, z p ersp ek ty w y „m itu ch ry sto lo g icz n e g o ” — k a teg o rii w prow adzonej do rozw ażań już w części J eden
w ie r s z . P lan e w a n g elicz n y to dla N orw id a w ieczn y schem at lo só w człow iek a i lu d z
k ości p rzen ik ający każdą w sp ółczesn ość, to rów nież zasad n icze źródło sym bolizm u p o e ty i in sp iracja k on cep cji Słow a-L ogosu . W św ie tle p rzyw oływ an ego i od k ry w a n eg o w cią ż na now o w realiach w sp ó łczesn y ch w zorca B osk iej w ieczn o ści w y raźn iej za ry so w u je się N o rw id o w sk ie rozu m ien ie Słow a. „W ydaje się, że N o r w i d o w i figu ra p o ety -C h ry stu sa i zw iązan a z nią p roblem atyka to w ła śn ie próba ta k iej n ak ład ającej się artyk u lacji. Słow o u n iego to B óg-C h rystu s-L ogos, ale poprzez zaw sze dającą się odnaleźć k onkretność k u ltu ry lu dzkiej — to także c z ło w ie k ” (s. 323).
M yśl p o e ty podejm uje w y siłe k ocalenia jed n ości ku ltu ry w sk azu jąc h arm on ię m ię d z y S ło w em i św ia tem oraz B ogiem i człow iek iem . W nioski z rozw ażań nad k on cep cją b ytu i ety k i N orw id a pozw alają T rznadlow i p ogłęb ić r eflek sję nad sy m b olizm em w tej tw órczości zaw artą w p ierw szej części. Badacz d ostrzega, że sym b ol n ie objaw ia tu ta jem n iczej stru k tu ry św iata, ale m a raczej odkryw ać stru k tu rę p ierw otn ego, u traconego k ształtu lu dzkiej natury. P on iew aż tradycja jest p am ięcią lu d zk ości o d oskonałej w ersji istn ien ia , sym b ol N orw id a będzie o d w o ły w a ł się raczej do zn ak ów K u ltu ry niż N atury. „Poezja i dobroć” — to te w a rto ści, k tóre pisarz pragnie zharm onizow ać i ocalić, podporządkow ując w ła sn ą fo rm u łę p o ezji postu latom etycznym .
W ew nętrzna k o n sek w en cja w y w o d u , skojarzona ze w sp om n ian ą już o tw a rto ś cią in terp reta cji i pod k reślon ym przez Trznadla praw em do su b iek ty w izm u , sp ra w ia ją , że w ob ec zaproponow anego sposobu w adzenia tw órczości N orw ida trudno p rzyjąć p o sta w ę polem iczn ą. N ie zn aczy to, że ta k siążk a n ie pow inna w y w o ła ć d ysk u sji, skoro w sk azu je k o n k retn e k ieru n k i badania p u ścizn y autora V a d e - m e c u m . 25 — P a m ię t n ik L ite r a c k i 1980, z. 2
380
R E C E N Z J EW ram ach tak szerok iej, sy n te ty c z n ie u jętej p ro b lem a ty k i p o ja w ia ją się p ew n e zagad n ien ia, k tóre są ty lk o w stęp n ie poruszone.
Z w róćm y jeszcze u w a g ę na problem , k tó ry p rzew ija się w ca ły m ty m ob szer n ym eseju —■ na k w e stię u sy tu o w a n ia N orw id a w porządku h isto ry czn o litera ck im . S to su n ek badacza do tego zagad n ien ia jest w y ra źn ie a m b iw a len tn y . T rznadel ch cia łb y u ch y lić p roblem jako n ie isto tn y i ty lk o form aln y, a le jed n o cześn ie in te r pretacja n ieu ch ro n n ie zm ierza do p od jęcia p y ta n ia o rom an tyczn ość pisarza. W to ku r e fle k sji w ie lo k r o tn ie zostaje p od k reślon a a n ty ro m a n ty czn a lub ty lk o arom an - tyczn a p ostaw a p oety. S a m jed n a k fa k t ciągłego p rzy w o ły w a n ia k o n tek stu rom an tyczn ego zd aje się p od w ażać to u sta len ie. N orw id p rzejm u je przecież z litera tu r y w cześn iejszej, lecz jeszcze w sp ó łczesn ej m u rep ertu ar p ytań , ob sesji i problem ów . U d ziela in n y ch o d p o w ied zi, ale czy na p ew n o p rzekracza epokę rom antyzm u? Może n ie jest to w y jśc ie poza g ran ice sw o jej epoki, ale raczej próba poszerzen ia jej granic. S ąd zę, że o k reślen ie „ sa m o p rzezw y cięża ją cy się ro m a n ty k ” (s. 217) p ełn iej u jm u je problem u w ik ła n ia p isarza w ep ok ę niż k on statacja arom an tyzm u lub a n tyrom an tyzm u .
N orw id jest jed n o cześn ie dla T rznadla „ w ielk im w sp ó łc z e sn y m ”. A u tor roz praw y, n ie bad ając sy stem a ty czn ie recep cji, w sk a zu je, że tw órczość N orw id a od działała na B o lesła w a L eśm ian a, M ieczysław a Jastruna, W itolda G om brow icza, C zesław a M iłosza. T en nurt r e fle k sji sy g n a lizu je potrzeb ę i p rop on u je k ieru n ek badań nad złożon ym z ja w isk ie m o b ecn ości N orw id a w e w sp ó łczesn y m ży ciu lite rackim .
G r a ż y n a H a l k i e w i c z - S o j a k
S t e f a n Ż e r o m s k i , W IER N A RZEKA. K LECH DA DOMOWA. O pracow ał Z d z i s ł a w J e r z y A d a m c z y k . W rocław —W arszaw a— K raków — G dańsk 1978. Z akład N arod ow y im ien ia O ssoliń sk ich — W y d a w n ictw o , ss. L X X IV , 180, 2 nlb. „B ib lio tek a N a ro d o w a ”. S eria I. N r 232. (R edakcja „ B ib lio tek i N a ro d o w ej”: J a n H u l e w i c z i M i e c z y s ł a w K l i m o w i c z ) .
U w a g i w s t ę p n e
O m ów ien ie k ry ty czn eg o op racow an ia W i e r n e j r z e k i S tefa n a Ż erom skiego w y pada rozpocząć od stw ierd zen ia zn am ien n ego fa k tu : oto w p rzeciągu 8 la t (1971— 1978) u k a za ły się w „ B ib lio tece N a ro d o w ej” 3 p o zy cje w ie lk ie g o pisarza. P o opra co w a n y ch p rzez A rtura H u tn ik iew icza W y b o r z e o p o w ia d a ń i S y z y f o w y c h p r a
cach jest to trzeci ty tu ł w y d a w n ic z y p o św ięco n y Ż erom skiem u.
Trzeba z p ełn y m u zn an iem p o d k reślić ten fa k t, gdyż d zięk i tem u u m o żliw ia się odbiorcom k o rzy sta n ie z w zorow o op racow an ych d zieł Ż erom skiego. N ie m ożna się jednak p o w strzy m a ć od k ry ty czn y ch u w ag pod ad resem tech n iczn ej stron y ed y to rsk iej ocen ia n eg o tu taj tom iku: bardzo m iern ej w a rto ści papier, źle klejon a i u form ow an a szty w n a okładka; n ie jest to zgodne z dobrą trad ycją w y d a w n iczą tej serii.
W yd an ie k ry ty czn e W i e r n e j r z e k i w op racow an iu Z d zisław a Jerzego A d am czyka m a n ie w ą tp liw e zalety. W śród n ich n a jw a żn iejsze to: gru n tow n e o m ó w ien ie g e n e z y i źród eł p o w ieści, bardzo tra fn e i w n ik liw e p rzed sta w ien ie p rob lem atyk i u tw oru i jego k om p ozycji, jak i — z p ew n o ścią po raz p ie r w sz y — tak w sz e c h stronna in terp reta cja „w ątk u sp ra w o so b isty ch ”. N a w y ją tk o w e u zn an ie za słu g u je an aliza arty zm u W i e r n e j r z e k i; z teg o rozd ziałk u W s tę p u m ożna by stw orzyć osob ną w ięk szą rozpraw ę.