• Nie Znaleziono Wyników

"Wesele w Boguszówce" : nieznany dramat Józefa Weysenhoffa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Wesele w Boguszówce" : nieznany dramat Józefa Weysenhoffa"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Kazimiera Zdzisława Szymańska

"Wesele w Boguszówce" : nieznany

dramat Józefa Weysenhoffa

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 94/2, 201-213

(2)

K A Z IM IE R A Z D Z IS Ł A W A S Z Y M A Ń S K A

„W ESELE W B O G U SZÓ W C E”

N IE Z N A N Y D R A M A T JÓ ZEFA W E Y S S E N H O F F A

Jó ze f W eyssenhoff, znakom ity pisarz okresu Młodej Polski i D w udziestolecia m iędzywojennego, z racji nasycania swych powieści i nowel „czynnikiem ziemiań- skości” nazyw any ostatnim w ajdelotą polskiego ziem iaństw a1, jest rów nież tw ór­ cą dram atu nie odnotow anego dotąd w żadnej bibliografii przypuszczalnie dlate­ go, że tekst zachow ał się tylko w formie rękopiśm iennej kopii w archiw um pla­ cówki m uzealnej. Dram at ten, zatytułowany Wesele w Boguszów ce, zasługuje na ocenę historycznoliteracką, pogłębia bowiem dotychczasow ą wiedzę o m ożliwo­ ściach twórczych autora P uszczy, przekonyw a o jego poczuciu hum oru, o um iejęt­ ności em ocjonalnego dystansow ania się wobec rzeczyw istości i w obec życia.

Kopia sztuki Wesele w Boguszów ce je st przechow yw ana w M uzeum Kornela M akuszyńskiego w Zakopanem 2. Wraz z 4 listami W eyssenhoffa do Emilii z Ba- żeńskich M akuszyńskiej, pierwszej żony autora Połowu gw iazd, z wierszami Weys­ senhoffa pośw ięconym i pani Emilii oraz z jego 4 listami do M akuszyńskiego tw o­ rzą zespół interesujących rękopisów pośw iadczających bliską zażyłość W eyssen­ hoffa z M akuszyńskim i3. K opistką Wesela w Boguszów ce była praw dopodobnie pani Emilia, w skazuje na to charakter pism a, którym sporządzono ow ą kopię; ko­ lor atram entu i gatunek papieru również są takie, jakich używ ała Makuszyńska. Na końcu egzem plarza widnieje dopisek ręką Weyssenhoffa - 4 linijki tekstu, można więc założyć, że kopia została skontrolow ana przez autora sztuki. Kto wie, czy odpisów Wesela w Boguszów ce nie było więcej. Przypuszczenie to opieram y na fakcie, iż bohaterowie dramatu mieli realne pierwowzory, zatem portretowane osoby interesow ało chyba literackie ujęcie ich wyglądów i charakterów. Przy kształto­ waniu w arstw y fabularnej utworu działały zaś niew ątpliw ie jak ieś elem enty auto­ cenzury.

R ozw ażania na temat om awianego dramatu wypada rozpocząć od wyjaśnienia jego tytułu, jako że tytuł dzieła w mniej lub bardziej w yraźny sposób pow iadam ia

1 „O statnim w a jd e lo tą b u jn ego ż y w o ta z ie m ia ń sk ie g o w j e g o fa zie s c h y łk o w e j” n a zw a ł Jó ze­ fa W ey ssen h o ffa J. K r z y ż a n o w s k i w k sią żc e Aleorom an tyzm p o ls k i 1 8 9 0 - 1 9 1 8 (B ibliogr. oprać. T. B r z o z o w s k a . W rocław 1963, s. 3 0 4 ). Z ob. też K. Z. S z y m a ń s k a , J ó z e f W eyssenhoff.

O s ta tn i w ą jd e lo ta p o ls k ie g o z ie m ia ń s tw a . C z ę sto c h o w a 2 0 0 1 .

2 M ie śc i s ię o n o przy ul. K a zim ierza Przerw y-T etm ajera pod n u m erem 15.

(3)

o tym, „o co w utw orze chodzi”4. Słowo „w esele” dość często pojaw iało się w na­ głów kach tekstów pisarzy obcych i polskich, w ystarczy w spom nieć Wesele F iga­ ra P ierre’a B eaum archais, Wesele pani Du Barry A dam a G rzym ały-Siedleckiego, Wesele pana Balzaca Jarosław a Iwaszkiewicza i, oczyw iście, Wesele Stanisława W yspiańskiego. Przew ażnie pełniło dla odbiorcy funkcję kom unikatu o ślubie bohaterów m iłosnego w ątku dzieła. Tytuł sztuki W eyssenhoffa odsyła czytelnika do konkretnej nazw y m iejscow ej, która może być traktow ana jak o sygnał w skazu­ jący na dopuszczalność konfrontow ania przestrzeni, w jakiej rozgryw a się akcja dram atu, z rzeczyw istością pozaliteracką5.

S ło w n ik g e o g ra fic zn y K rólestw a P olskiego i innych kra jó w słow iańskich podaje: „B oguszów ka, inaczej Bohuszówka lub Bohuszow ce, wś. pow. uszycki, 223 dusz męs., 405 dz. ziemi włościan; ziemi dwor. 661 dz.; należy do Stadnic­ kich”6. W sztuce W eyssenhoffa chodzi niew ątpliw ie o B oguszów kę Stadnickich, ziem ian zakorzenionych na Podolu. Autor Sobola i p an n y był z nimi blisko spo­ krewniony, m łodsza siostra jeg o matki, Wandy z hrabiów Łubieńskich, Bogum iła, wyszła za m ąż za Jana Stadnickiego z Galicji. M łody W eyssenhoff w listach do swego kuzyna K onstantego Marii Górskiego, „K ocia” , z sym patią pisał o „Cioci B oguni” i „W uju [Janie]”7. Znacznie później w spom inał o koligacjach W eyssen­ hoffów ze Stadnickim i: w liście do swej córki A leksandry oraz w liście do przyja­ ciela - hrabiego Jana Bnińskiego, właściciela dóbr ziem skich na K ujaw ach8.

W opublikow anym w 1925 r. M oim pam iętniku literackim W eyssenhoff ujaw ­ nił, że podczas pierw szej w ojny światowej przebyw ał na W schodzie. Czytamy:

Z n a la złem w M iń sz c z y ź n ie , n astępnie w K ijo w ie , w Petersburgu i S zlisse lb u r g u , to zn ó w na P odolu i z p o w ro tem w K ijo w ie o a z y dobrobytu i p rzy ja zn eg o ciep ła , które mi zn a czn ie p o k rzep iły ducha. P o k r zep ien ie o d b iło się natychm iast d od atn io na m ojej w e r w ie p isarsk iej9.

O pobycie autora Sobola i pa n n y na przełom ie lipca i sierpnia 1917 w Bogu- szówce m ogą św iadczyć nazwy tych m iesięcy um ieszczone na kopii jego sztuki; dokładne daty przebyw ania twórcy u Stadnickich zostały podane w napisanym przezeń liście do Emilii M akuszyńskiej, m ieszkającej w ów czas z m ężem w Kijo­ wie. W M oim pam iętniku literackim W eyssenhoff w yznał, iż podczas tego pobytu na Podolu zdarzały mu się „okresy sztucznej beztroski, podobnej do pijaństwa, przeżytki bujnej m łodości, która czasem jeszcze raczyła się odzyw ać” . Stw ierdził także:

4 H. M a r k i e w i c z , Tytuły d z ie ł lite ra c k ic h . W: Z a b a w y lite ra c k ie . K raków 1992, s. 11. Z ob. też M. P i e c h o t a , O tytu ła ch d z ie l lite ra c k ic h w p ie r w s z e j p o ło w ie X I X w iek u . K a to w ice

1992, s. 20.

5 Z ob. M. P o r ę b s k i , O w ie lo ś c i p rz e s tr ze n i. W zb.: P rz e strz e ń i lite ra tu r a . S tu d ia . Red. M. G ło w iń sk i, A . O k o p ie ń -S ła w iń sk a . W rocław 1978.

6 S ło w n ik g e o g r a fic z n y K r ó le s tw a P o ls k ie g o i innych k r a jó w sło w ia ń sk ic h . Red. F. S u 1 i- m i e r s k i , B. C h l e b o w s k i , W. W a l e w s k i . T. 1. W arszaw a 1880, s. 2 9 2 .

7 L isty J. W e y s s e n h o f f a do K. M. G ó rsk ieg o , m .in. z 8 II 1878 i 7 I 1 8 80, są z a m ie sz ­ c z o n e w k siążce: K. M . G ó r s k i , J. W e y s s e n h o f f , Z m ło d y c h la t. L is ty i w sp o m n ie n ia (O prać. I. S z y p o w s k a . W arszaw a 1985, s. 161, 24 9 ).

x List J. W e y s s e n h o f f a do córki A leksandry, z 2 6 VII 1920, je st p r z e c h o w y w a n y w B ibl. IBL PAN (m a sz y n o p is 8 9 8 ); list do hrabiego J. B n iń sk ieg o , z 4 III 1921, znajduje s ię w B ibl. M iej­ skiej w B y d g o s z c z y (rkps 6 3 7 ).

(4)

C h o cia ż b y ły to dni w y ją tk o w e, coraz rzad sze w m iarę p o stę p ó w o k ro p n o ści w o jen n y ch i r e w o lu c y jn y c h , ż y w iły m n ie te c h w ile p o g o d n e i d a w a ły zapas w y tr z y m a ło śc i na o k resy p o ­ nure i groźn e. W dni p o g o d n e p isy w a łem w e s o łe w ie r sz e - niektóre dobre - b a w iłem się i z a ­ p o m in a łem o sr o g im ż y c iu . A le p o d cza s o k resó w ponurych, d u żo c z ę s tsz y c h , r o zm y śla łem o p rzew a le o g ro m n y ch w y p a d k ó w i o sw o ic h o b o w ią zk a ch p isa rz a 10.

Z „obow iązków pisarza” rodziła się pow ieść o tem atyce w ojenno-rew olucyj- nej, zatytułow ana N oc i ś w it1', z zabaw y - w spom niane w iersze oraz sztuka Wese­ le w Boguszów ce. U tw ór ten - o czym ju ż w zm iankow ano - nie był pisany z m y­ ślą o w ystaw ieniu go na scenie, miał natom iast dostarczyć rozryw ki w łaścicielom Boguszówki oraz ich licznym gościom , uchodźcom z K orony i Galicji Z achod­ niej. Jak podaje M ieczysław Treter, historyk sztuki, w latach 1917-1918 w ykła­ dow ca uniw ersytetu w Kijowie:

Z iem ia n ie i stali m ie sz k a ń c y K ijow a przygarniali ch ętn ie w y g n a ń c ó w i p r z y b y sz ó w ze w s z y stk ic h stron R osji i P olsk i, a sz c z e r e k reso w e serca, p r z y s ło w io w y tem p eram en t i fanta­ zja n ie p o z w a la ły u p aść żadnej pięknej m y śli, każąc raczej w sp o m a g a ć k ażd ą sz la ch etn ą in i­ c ja ty w ę 12.

Przez „szlachetną inicjatyw ę” rozum ie Treter granie w Teatrze Polskim w K i­ jow ie polskich dram atów oraz w ystaw ienie w budynku teatru 100 obrazów K on­ rada K rzyżanow skiego.

Wesele w Boguszów ce m ożna określić mianem farsy. M otorem akcji jest dosyć błahy konflikt. U tw ór został nasycony środkami kom izm u słow nego i sytuacyjne­ go, efektam i groteski oraz karykaturalnym i przerysow aniam i, są tam w ym ieszane elem enty różnych epok, kultur i światopoglądów. Pełnokrw iste postacie, repre­ zentujące głównie ziem iaństwo oraz inteligencję w yw odzącą się ze szlachty, um ieją śm iać się mimo kataklizm u wojennego. W eyssenhoff św iadom ie stylizuje się na spadkobiercę fredrow sko-sienkiew iczow skiej tradycji hum oru polskiego, tego hum oru, który płynął z optym izm u i dobroci; podobnie - zauw ażm y - stylizow ał się Kornel M akuszyński13.

W tym m iejscu rodzą się pytania: czy w okresie przełom ow ych, groźnych w ydarzeń politycznych „było na m iejscu” tw orzenie kom edii? czy m łodopolanie, których W eyssenhoff w jakim ś stopniu reprezentow ał, cenili w alor dow cipu, żar­ tu, śm iechu? W edług Piotra C hm ielow skiego, w dram atach m łodopolskich ude­ rzało „sposępnienie nastroju” 14. W opinii Stanisław a B rzozow skiego, „M łoda Pol­ ska nie kochała śm iechu” 15. Zdaniem w spółczesnej badaczki, M łoda Polska doce­ niała znaczenie śm iechu

-10 Ib id e m , s. 9 9 - 1 0 0 .

11 J. W e y s s e n h o f f , N o c i św it. P o w ie ś ć h is to r y c zn a w s p ó łc z e sn a . W arszaw a 1924.

12 M . T r e t e r , K o n r a d K r zy ż a n o w s k i. W arszaw a 1926, s. 15.

13 Z ob. M . I n g l o t , W irtuoz m a s o w e j w y o b r a źn i. (O tw ó r c z o ś c i K o r n e la M a k u szy ń sk ie g o ). W zb.: I 0 ()-le c ie u ro d zin K o r n e la M a k u szyń sk ieg o . M a te r ia ły z s e s ji n a u k o w e j zo r g a n iz o w a n e j p r z e z

U n iw e r s y te t W ro cła w sk i - In sty tu t F ilo lo g ii P o lsk ie j, M u zeu m T a trza ń sk ie i j e g o O d d z ia ł im. K o r n e ­ la M a k u szy ń sk ie g o , M ie jsk ą B ib lio te k ę P u b lic zn ą im. S tefa n a Ż e ro m sk ie g o w Z a k o p a n e m . Z a k o p a ­ ne, 1 1 - 1 2 m a ja 1 9 84. Z ak op an e 1984, s. 32.

14 P. C h m i e l o w s k i , N a sza lite ra tu r a d r a m a ty c z n a . T. 2. Petersburg 1 8 98, s. 2 3 4 .

15 S. B r z o z o w s k i , L e g e n d a M ło d e j P o lsk i. S tu d ia o s tr u k tu r z e d u s z y k u ltu ra ln e j. W rocław 1 9 83, s. 381 (reprint z: w yd . 2. L w ó w 1910).

(5)

ale je d y n ie w ted y g d y k o m p lik o w a ła j e g o naturę i j e g o fun k cje ja k o „tragarza” se n s ó w g łę b ­ sz y c h , g d y p orzu cała hum or dla satyry i ironii lub rozszerzała ob szar j e g o w p ły w ó w o terytoria trad ycyjn ie n ie k o m ic z n e - „hum or ro zp a czy i hum or braterstw a, hum or nieba i p ie k ła ”, hum or n ic o ś c i16.

W eyssenhoff, znaw ca różnych cyw ilizacji, kultur i sztuk, m iał św iadom ość, że ju ż w starożytności dostrzegano terapeutyczną w artość śm iechu, że stosow ano facecję, groteskę, śm iech jako sposób pokonania lęku przed „złą rzeczyw istością” . Motyw rozładow yw ania strachu o w łasne życie, rozbrajania go przez śm iech, żart, bezsensow ną paplaninę i z a b a w ę -w p ro w a d z a li do swych utw orów pisarze kolej­ nych epok literackich, w ystarczy wspom nieć G iovanniego B occaccia ja k o twórcę Dekameronu, Romain Rollanda, który wykreował postać bohatera tytułow ego Colas Breugnon, A natole’a F rance’a, autora znakomitej powieści Bogow ie łakną kiw i. Przykłady m ożna by m nożyć. Warto tu chyba przypom nieć w ezw anie z Wesela F igara: „Śm iejm y się, kto wie, czy świat potrw a jeszcze trzy tygodnie” 17; z tym apelem koresponduje w ypow iedź Doroty Siwickiej:

św ia t nie w y g lą d a na zja w isk o , które tłu m a czy ło b y się racjon aln ie, i d la te g o w ła ś n ie najro­ zu m n ie jszy sp o s ó b je g o ujęcia stan ow i śm iech . Jest to r ó w n ie ż sp o só b n a jlep szy , g d y ż p o zw a la on u zy sk a ć nad św ia tem p ew n ą u c z u c io w ą p rzew a g ę, a c o najm niej - n ie dać m u s ię z n isz c z y ć , także m o r a ln ie 11*.

Zdaniem A ntoniego Kępińskiego, aby oderwać się od sytuacji zagrożenia, w ystarczy zachow ać dystans wobec zachodzących w ydarzeń: „D ystans m ożna osiągnąć dzięki zm ysłow i hum oru lub dzięki tendencjom transcen den tn ym ” 19. Człow iek patrzący na świat z przym rużeniem oka zdaje sobie spraw ę z przem ijal- ności tego, co go otacza, lepiej odczuw a rytm śm ierci i odradzania się, charaktery­ styczny dla w szystkiego, co żyje.

W iększość bohaterów Wesela w Boguszów ce ma poczucie hum oru, śm ieje się beztrosko i pobudza do wesołości pozostałe osoby. Efekt spontaniczności zacho­ wań postaci, naturalności ich sam opoczucia osiągnął pisarz dzięki własnej skłon­ ności do żartów oraz dzięki w iedzy o dobroczynnym w pływ ie na psychikę czło ­ wieka jeg o um iejętności w spółodczuw ania z grupą.

Z m łodzieńczego w spom nienia W eyssenhoffa wynika, że podczas studiów w Dorpacie napisał on farsę Fuks. Bałagan konw entow y w 2 odsłonach, z epilo­ g ie m , która w środow isku uniw ersyteckim cieszyła się dużym pow odzeniem .

W owym w spom nieniu czytamy:

Parsa za ś, w y s ta w io n a regularnie na sc e n ie , z m u z y k ą S ta n isła w a Skirm unta, dla paruset zeb ran ych w n a d k o m p lecie P o la k ó w (z p ro b o szc zem i kilku o so b a m i in n ych p o w o ła ń n iż stu ­ d en c k ie ), przeryw ana była c o ch w ila w yb u ch am i śm iech u i ok la sk ó w , a po za k o ń c z e n iu b is o ­

u' D. R a t a j с z а к o w a. K o m e d ia w e p o c e M ło d e j P o lsk i. W zb.: S tu le c ie M ło d e j P o lsk i. S tu ­

d ia . Red. M. P o d r aza-K w iatk ow sk a. K raków 1995, s. 5 1 9 . R atajczakow a cy tu je tu sło w a R. N y ­

c z a zaw arte w jeg o artykule G e s t śm iec h u . Z p rz e m ia n ś w ia d o m o ś c i lite r a c k ie j p o c z ą tk u w. X X (d o

p ie r w s z e j w o jn y ś w ia to w e j) („P am iętn ik L iteracki” 1977, z. 4 , s. 4 9 , 51).

17 C yt. z: A n to lo g ia lite r a tu r y fra n c u sk ie j X V III w ieku. O prać. J. К o 1 1, J. P a r v i. W arszaw a 1952, s. 2 2 4 .

IK D. S i w i c k a , Ś m iech jo w ia ln y . „Teksty D ru gie” 1995, nr 6, s. 7.

(6)

w ana u p o r c z y w ie p rzez kw adrans d a c a p o a l fin e - c o b y ło jed nak n ie w y k o n a ln e ze w z g lą d ó w te c h n ic z n y c h 20.

Według objaśnień W eyssenhoffa, „bałagan” w gw arze studenckiej oznaczał 'szo p k ą’, 'k ro to ch w ilę’, „był w rodzaju francuskich revues scenicznych” , których autor Sobola i p a n n y wtedy jeszcze nie znał, w idyw ał natom iast operetki i „P o- ssen niem ieckie”. S zczególną wartość Fuksa stanow iły kreacje postaci m ających autentyczne pierw ow zory, tj. zespół „osób dobrze znanych w idzom , bo kolegów [,..]”21. Podejm ując pracę nad Weselem w Boguszówce pisarz oparł się na doświad­ czeniu literackim zdobytym w młodości, pozostał - zaakcentujm y - przy „zasadzie nieoficjalności”, która pozw ala na pewne sterowanie św iadom ością odbiorcy.

W spom niano w cześniej, iż Wesele w Boguszów ce w yrosło z tw orzyw a zgro­ m adzonego przez autora na Podolu podczas pierwszej w ojny św iatow ej, że boha­ terowie sztuki m ają autentyczne pierwowzory. Dla badacza biografii oraz pisar­ stwa W eyssenhoffa nie są one trudne do rozszyfrow ania, zostały bow iem obdaro­ wane prawdziwym i imionami „m odeli”, cechami ich charakterów oraz faktycznymi zdarzeniam i z ich życia. W drugiej części farsy bohaterom głów nym tow arzyszą postacie trudne dziś do zidentyfikow ania, w olno sądzić, że część z nich została przez tw órcę zm yślona.

S zczególną rolę w W eyssenhoffow skiej sztuce pełni postać Emy, której pier­ w ow zorem była niew ątpliw ie Em ilia z Bażeńskich M akuszyńska zaprzyjaźniona z W eyssenhoffem . Przyjaźń ta w yrosła na płaszczyźnie ich pow inow actw a ducho­ wego: oboje byli dziećm i pięknej ziemi żm udzkiej, pochodzili z zaprzyjaźnionych ze sobą rodzin ziem iańskich. Jak wynika z informacji uzyskanych od rodziny Emilii M akuszyńskiej, przyjaźń obu rodów była tak zażyła i w ierna, że „okolica” uw aża­ ła je za spokrew nione22.

W sztuce pani Em a jest kobietą piękną, elegancką i tow arzyską. Ma jednak kapitalną wadę: skłonność do nadużyw ania alkoholu. Nocą, ow ładnięta głodem alkoholow ym , jak o lunatyczka krąży po dworskiej przestrzeni w poszukiw aniu trunku. S koncentrow ana w yłącznie na ugaszeniu trapiącego j ą pragnienia reaguje tylko na słow a w iążące się z piciem. W ątek Emy, zasadniczy w konstrukcji utw o­ ru, zostanie om ów iony w dalszej części rozważań.

Postacią pierw szoplanow ą jest również Kornel, mąż Emy, m ający swój pierwo­ wzór w Kornelu M akuszyńskim. Autor Panny z mokrą głow ą w okresie pierwszej wojny światowej m ieszkał w Kijowie, ale wraz z żoną odwiedzał Stadnickich. Przy­ pomnijmy za Zofią Krasuską, że M akuszyński był jednym z najdowcipniejszych polskich pisarzy, hum or nie opuszczał go nawet w sytuacjach tragicznych23. Ta ce­ cha - j a k się zdaje - zbliżyła go do Weyssenhoffa. W Weselu w Boguszów ce Kornel przekom arza się z przyjaciółmi; w równym stopniu interesuje go gra w pokera i do­

2(1 J. W e y s s e n h o f f , W spom n ien ie z D o rp a tu . 1 8 7 9 -1 8 8 4 . W: G ó r s k i , W e y s s e n h o f f ,

op. cit., s. 4 1 0 —411. 21 I b id e m , s. 411.

22 Za w s z y stk ie te in form acje autorka składa se rd eczn e p o d z ię k o w a n ia k rew n ym E m ilii z B a ­ żeń sk ic h M ak u szyń sk iej: pani A n n ie Ś w i ą t k o w s k i e j z W rocław ia i panu A d a m o w i B a ż e ń - s k i e m u z G n iezn a.

23 Z. K r a s u s k a, O p e łn y p o r tr e t K o r n e la M a k u szy ń sk ie g o . „ P o lo n isty k a ” 1 9 70, nr 6, s. 6 8. Z ob. też I n g 1 o t, op. c it., s. 3 2 - 3 4 . - J . K o w a l c z y k ó w n a , P r z y s ło w ia w p o w ie ś c ia c h K o rn e la

(7)

bre menu. Choć skłonnością żony do alkoholu czuje się wyraźnie zdeprymowany, jest dla niej wyrozumiały. Ujemna cecha Kornela to tchórzostwo. N ocą widząc przed pałacem Stadnickich ludzi w niekom pletnych strojach, słysząc pęd koni gości we­ selnych wpada w popłoch, sądzi bowiem, że nadchodzą wojska rosyjskie. Śm ieszą jeg o słowa skierow ane do przyjaciela („Przeto żyw ota m ego kresy łzaw e”) oraz kusy strój (pojaw ił się przed pałacem bez dolnej części ubrania, zaw inięty w koł­ drę). N apięcie i lęk bohatera rozładow uje obecność kom ilitonów oraz ich żarty.

Prototypem m alarza Konrada był z pew nością K onrad K rzyżanow ski. We­ dług Tretera, artystę m ieszkającego stale w W arszawie w ojna zaskoczyła na Wo­ łyniu. Przebyw ając w pobliżu frontu, Krzyżanow ski m alow ał krajobrazy. W roku

1916 został aresztow any pod zarzutem zdejm owania planów. W yratowany z opresji dzięki w staw iennictw u Jordana Sołtana, osiadł w K ijow ie24. Brał czynny udział w życiu kulturalnym miasta. Krzyżanow ski - zdaniem znaw ców jeg o biografii oraz tw órczości plastycznej - z predylekcją upraw iał m alarstw o portretow e i pej­ zażowe. W izerunkom przyjaciół i znajom ych nadaw ał ciepły, kam eralny charak­ ter25. W czasie w ojny m alow ał widoki „słynnych w nętrz pałacow ych hr. Stadnic­ kich w B oguszów ce”, nadto sceny rodzajowe (np. Poker). Najchętniej tworzył w ieczorem , przy sztucznym św ietle26. Fakty te znalazły odbicie w Weselu w Bo­ guszów ce. Warto też pam iętać, że Krzyżanow ski przygotow ał ilustracje do Poło­ wu gw ia zd M akuszyńskiego; w placów ce m uzealnej przy ulicy Tetm ajera w Z a­ kopanem są przechow yw ane listy m alarza do M akuszyńskich27.

W farsie W eyssenhoffa wykazuje Konrad cechy swego pierw owzoru: jest dow ­ cipny, zdolny, pracowity, m aluje wieczorem przy sztucznym św ietle i nocą w bla­ sku księżyca. C harakteryzuje go „szerokość pędzla” oraz skłonność do używ ania ciem nych barw: różnych odcieni brązu i czerni (te kolory Krzyżanow ski prefe­ rował).

Również w sztuce gospodarzam i Boguszówki sąh rab io stw o Stadniccy. Ich po­ stacie zostały zarysow ane wyraziście. Pani Klim a (autentyczne imię hrabiny) ma odw agę cyw ilną, szeroki gest, ale także skłonność do hazardu karcianego, jest kokieteryjna. O tych cechach Stadnickiej w spom inał pisarz w liście do Emilii M akuszyńskiej, natom iast w latach m iędzyw ojennych - w przyw ołanym ju ż li­ ście do Jana Bnińskiego. Mniej uwagi niż postaci Klim y pośw ięcił hrabiem u Stad­ nickiem u. N adał mu imię C ezary (trudno dziś ustalić, jak ie imię nosił rzeczyw i­ ście właściciel Boguszówki). W końcowej partii sztuki nazwał go despotą, co można wiązać ze słow em „cezar”, tytułem cesarzy rzym skich po O ktaw ianie Auguście. Hrabia jest w farsie człow iekiem gościnnym , w yrafinow anym sm akoszem i pe­ dantem . W śród nocnych gości - by nie rzec: nocnych m arków - zgrom adzonych przed pałacem on jeden tylko pokazuje się starannie ubrany. Hrabia spełnia rolę gospodarza Boguszów ki, zarazem zrów now ażonego „przew odnika grupy”. Jego reakcje uczuciow e na bodźce zew nętrzne w pływ ają korzystnie na zachow anie całego tow arzystw a28.

24 T r e t e r , op. c it., s. 15.

25 Ib id e m , s. 1 6 -2 2 . Z ob. też L. S k a 1 s k a - M i e c i k, K o n r a d K r zy ż a n o w sk i. W arszaw a 1985, s. 4 4 .

26 Z ob . T r e t e r, op. c it., s. 16.

27 Z ob . K. Z. S z y m a ń s k a, M u z e a lite ra c k ie w P o ls c e . C z ę sto c h o w a 1 9 9 4 /9 5 , s. 138. 2X O takim o d d zia ły w a n iu jed n o stk i na o to c z e n ie zob. K ę p i ń s k i, op. c it., s. 303.

(8)

Postacią pierw szoplanow ą jest rów nież B iałodw orski, w którym rozpoznać można sam ego autora. W niosek ten nasuwa m.in. podpis W eyssenhoffa na je d ­ nym z jeg o listów skierow anych do M akuszyńskiej: „B iałochałupski” . Białodwor- skiego traktuje pisarz z lekką ironią. Bohater ów je st literatem -satyrykiem , chęt­ nie dyskutującym na tem at sztuki. Cechuje go talent tow arzyski, pasja do hazardu karcianego, im pulsyw ność, a naw et aw anturniczość, natom iast ułom nością jest obżarstw o, pow odujące ociężałość ruchów. Białodw orski adm iruje Emę, liczy na jej w zajem ność w miłości. Dośw iadcza rozczarow ania, poniew aż Ema myśli w y­

łącznie o alkoholu. Jak ju ż zostało wspom niane, w drugiej części utw oru obok bohaterów głów nych w ystępują postacie drugoplanow e, które rów nież m ogły mieć autentyczne pierw owzory. Grupę tę stanow ią w łaściciele okolicznych dworów - pozytyw nie rubaszni, po sarm acku chropowaci: Kum Feliks, Kumowa, Brońcio, Brońciowa, nadto inteligenci pochodzenia szlacheckiego. Spośród inteligentów na szczególną uwagę zasługuje Pan Młody, zwany też Doktorem. Rodzi się pytanie: czy Doktor to tytuł naukowy, czy synonim lekarza? Jeśli przyjąć, że chodzi w tek­ ście o tytuł naukowy, m ożna mniemać, iż pierwowzorem tej postaci był Konstanty Maria Górski, o którym W eyssenhoff mawiał czasem „K ocio” (zdrobnienie to po­ jaw ia się incydentalnie w didaskaliach farsy); Górski był doktorem filozofii29.

Panna M łoda w ystępuje jak o Helena G rzeszna, poniew aż obudziła w swym oblubieńcu gorącą nam iętność. Przyśpieszony ślub ma ustrzec państw a m łodych przed „grzechem ” . Prócz w ym ienionych postaci gościem w eselnym je st również m łodziutka, naiw na „w ieśniaczka”, nazw ana fryw olnie Cipcią. W zakończeniu sztuki pojaw iają się przed pałacem Panny m ądre i Panny głupie (aluzja do panien mądrych i panien głupich z E w angelii św. M ateusza, rozdz. 25). Panny reprezen­ tują klasę chłopską, o ich narodowości ukraińskiej św iadczą imiona: Stepanka, Darka, N astka Sam ozwanka.

Jedynym w ątkiem fabularnym w sztuce jest wątek Emy. Jak wcześniej za­ uw ażono, bohaterka ta nadużyw a alkoholu. W pierw szej części utw oru, będąc w pełni św iadom a swych czynów i w ypow iedzi, nie usiłuje przezw yciężyć nało­ gu pijaństwa. Co więcej - nie wypuszcza z dłoni szklanki z trunkiem , bojąc się, że ją utraci. N ocą pragnienie alkoholow e czyni z niej lunatyczkę; gesty, zachow ania Emy nabierają autom atyzm u: schodzi ona po zw ojach dzikiego w ina, pnącego się po ścianie, z okna pierw szego piętra przed pałac. O bserw uje j ą Konrad m alujący pejzaż „lity księżycem ” oraz Białodworski, który spodziew ając się schadzki z Emą, również znalazł się przed dom em . Chociaż obaj nie są uradow ani przypadkow ym spotkaniem , rozm aw iają ze sobą o potrzebie udzielenia pom ocy lunatyczce. Nie budzą Emy, szanują bow iem jej prawo do „inności”, do tajem niczych przeżyć som nam bulicznych. Inform acja K onrada o rychłym przyjeździe grupy weselnej, niew ątpliw ie z alkoholem , w ycisza em ocje B iałodw orskiego. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przybyw ają pow ozy z weselnikam i. Nowi goście Stadnic­ kich m ają istotny w pływ na som nam buliczny stan Emy. Słysząc ślubną formułę „Veni creator” lunatyczka „budzi się i w pada z zachw ytem w rytm: Spiritus

W ątek Em y-lunatyczki nakierow uje uw agę czytelnika na m otyw snu w te­ kstach literackich. Jak podaje Maria Piasecka, „m istrzam i snu” byli romantycy,

29 Z ob. b ib lig r a fię prac n au k ow ych K. M. G ó r s k i e g o w k sią żce: G ó r s k i , W e y s s e n ­ h o f f , op. c it., s. 8.

(9)

natom iast lunatyzm em zajm owali si ę serio m łodopolanie30. M łoda P o ls k a -s tw ie r­ dza M aria Podraza-K w iatkow ska -- to okres literacki, kiedy poszukuje się odpo­ wiedniej formy dla w yrażenia stanów nieśw iadom ości, przede w szystkim w w i­ zjach, halucynacjach, ekstazach, a młodopolski sen bliski jest som nam bulizm ow i, popularyzow anem u w śród tw órców przez M aurice’a M aeterlincka31. W eyssen­ h o ff był znaw cą dram atów M aeterlincka, ogłosił rozpraw ę M aurycy M aeterlinck i dekadentyzm sym boliczny, gdzie stwierdził: „I to jest poezja, ciem na i straszna, ale prawdziwa...”32. Podkreślił także wpływ utworów belgijskiego pisarza na sztukę europejską. Trudno orzec, czy autor Sobola i pa n n y znał dzieła Tadeusza M iciń- skiego, zafascynow anego stanam i som nam bulicznym i, i w iersz B olesław a Abra- m ow skiego zatytułow any Lunatycy, apelujący o w iększą życzliw ość dla som nam ­ bul i kó w 33.

N astępow anie zdarzeń budujących wątek Emy, której lunatyzm jest rodzajem nerw icy w yw ołanej zaburzeniam i em ocjonalnym i, silnym stresem spow odow a­ nym głodem alkoholow ym , byw a co pewien czas w strzym yw ane, uw agę czytelni­ ka skupia sytuacja bądź perypetia treściow o autonom iczna (np. przyjazd weselni- ków, dyskusje św iatopoglądow e postaci, śpiew chóru). Strzałka na skali napięć - m ożna pow iedzieć - przesuw a się od imitacji życia w stronę groteskow ej drwiny, dow cipu, zabawy, igraszki formą.

W sztuce W eyssenhoffa w ażną rolę pełnią didaskalia. Jeśli w pierw szym ob­ razie tekst poboczny dotyczy głównie czasu, m iejsca akcji oraz zachow ań po ­ szczególnych bohaterów, to w obrazie drugim nabiera znaczenia całkow icie rów ­ norzędnego w obec partii dialogow ych. Napisany w ierszem i prozą, szeroko roz­ budow any, przekraczający potrzeby ew entualnego p rzed staw ienia teatralnego (zaw iera elem enty odautorskiej oceny figur, ich w yglądu zew nętrznego, ubioru, reakcji, zachow ań, elem enty interpretacji zdarzeń, sugeruje znaczenie w prow a­ dzonych sym boli), św iadczy o przeznaczeniu sztuki do lektury. Partie tekstu po­ bocznego posłużm y się w ypow iedzią Jerzego W aligóry

-p rzy n o szą in form acje -p rzek a zy w a n e w yraźn ie ze scalającej -p ers-p e k ty w y n ad rzęd n ego -p o d ­ m iotu lite ra ck ieg o , lo k u ją ce g o o b e c n e zdarzenia w o k reślo n y m cią g u c z a s o w y m , o b ejm u ją ­ c y m p r z e s z ło ść , a naw et p r z y s z ło ś ć ’4.

Ich struktura epicka zakłada istnienie osoby narratora didaskaliów , który prze­ obraża się w jak b y jeszcze je d n ą osobę dram atu (M aria Podraza-K w iatkow ska określiła tę kreację m ianem narratora-konferansjera35). Pojaw ienie się kategorii

10 M. P i a s e c k a , M is tr z o w ie snu. M ic k ie w ic z - S ło w a c k i - K ra siń sk i. W rocław 1992.

31 M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a , S om n a m b u le. (O m ło d o p o ls k ie j k o n w e n c ji o n i ty c z n e j). „T eksty” 1973, nr 2. O p o e ty c e on iryczn ej pisała r ó w n ież A . O k o p i e ń - S ł a w i ń s k a (S n y i p o ­

e ty k a . Jw.).

32 J. W e y s s e n h o f f , M a u r y c y M a e te rlin c k i d e k a d e n ty zm sy m b o lic z n y . „ B ib lio tek a War­ sz a w sk a ” 1 8 91, t. 2.

33 B. A b r a m o w s k i , L u n a tycy . W: P o e zje . Paryż 1 9 03, s. 1 6 6 -1 6 7 .

34 J. W a l i g ó r a , K a te g o r ia n a rr a to ra w d r a m a c ie m ło d o p o lsk im . W zb.: S tu le c ie M ło d e j

P o lsk i, s. 5 90.

35 M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a , L ite ra tu ra M ło d e j P o ls k i. N o ty biogr. i w sk a z ó w k i bi- bliogr. oprać. J. W ł o d a r c z y k. W arszaw a 1992, s. 114.

(10)

narratora w tekście pobocznym „pow oduje w yraźne w zbogacenie, ale i skom pli­ kowanie układu kom unikacyjnego dram atu”36.

W didaskaliach sztuki W eyssenhoffa stosunek narratora do św iata przedsta­ wionego oscyluje m iędzy jego apoteozą a lekką ironią, m iędzy „pełną w iedzą” 0 rzeczyw istości przedstaw ionej w utw orze a niepełną znajom ością przedm iotu relacji. Oto fragm ent tekstu pobocznego:

Z d a ją s i ę [b o h a te r o w ie s z tu k i] r z e c z y w iś c ie s ły s z e ć d z w o n k i i tu r k o t k ilk u p o w o z ó w . ,,D e u s ex m a c h in a ” ż w a w s z y w e śn ie n iż na j a w i e s p r o w a d z a w e s e le n a ty c h m ia st, g d y o nim p o m y ś la n o .

Zwrot „zdają się słyszeć” potwierdza niepewność wiedzy narratora o m ożliwo­ ściach percepcyjnych bohaterów, natom iast o jego wysokiej kulturze um ysłowej opartej na tradycyjnych kryteriach estetycznych św iadczy w yrażenie „deus ex m achina” . W Weselu w B oguszów ce pisarza „reprezentuje” i narrator-konferan- sjer, i bohater Białodw orski. Choć obaj m ają m ocne zaplecze kulturalne (znajo­ mość literatury, m itologii, filozofii, sztuki klasycznej), różnią się poziom em w ie­ dzy o otaczającej rzeczyw istości, perspektyw ą, z której obserw ują fakty i zdarze­ nia, nade w szystko zaś - sferą konotacyjną. N arrator-konferansjer rzeczyw istość ocenia z dystansu, Białodworski czyni to z pozycji uczestnika owych zdarzeń. Tekst poboczny ma tu w yraźnie m odernistyczny rodowód, je st rów nie rozbudow any 1 w ielofunkcyjny ja k didaskalia w dziełach wybitnych dram atopisarzy m łodopol­ skich: W yspiańskiego, K isielew skiego, Tadeusza M icińskiego, Żerom skiego37.

W Weselu w B oguszów ce bohaterow ie m ów ią w ierszem i prozą. Partie proza­ torskie dom inują w pierw szej części dram atu, rzec m ożna - m im etycznej. W czę­ ści drugiej następuje zagęszczenie różnych pieśni i dysput. Tem atyka rozmów, ich rozlew ność, aluzje literackie, cytaty, dow cipne traw estacje fragm entów znanych utworów w platane do replik św iadczą o tym, że interlokutorzy ignorują rzeczyw i­ stość polityczną na Podolu, zachow ują dotychczasow e naw yki, odczuw ają rado­ sny, sielski nastrój. Rzecz znam ienna: postacie W eyssenhoffa „m ów ią” aluzjami do Wesela W yspiańskiego i cytatami z tego dram atu38.

Twórczość autora K lątw y zainteresow ała W eyssenhoffa, dał tem u wyraz pu­ blikując w 1909 r. w „Tygodniku Ilustrow anym ” obszerną recenzję Wesela39. Za­ rzucił w niej W yspiańskiem u epatow anie czytelników „anachroniczno-barokow ym kalejdoskopem ” , efektam i plastycznym i i muzyką^ skłanianie publiczności lite­ rackiej do naskórkow ego odbioru wrażeń, a swych kolegów po piórze - do zryw a­ nia z tradycją literacką. W eyssenhoff obaw iał się, że tw órczość W yspiańskiego, sprzęgająca w jedność realizm, fantastykę, m istykę i wizjonerski sym bolizm , może być anektow ana do celów politycznych przez odbiorców różnych orientacji ide­ owych. W spom niana recenzja w yw ołała ataki obrońców krakow skiego twórcy na W eyssenhoffa. Ten je przem ilczał. W Weselu w Boguszów ce posłużył się tekstem W yspiańskiego, by uzyskać efekt artystyczny, subtelnie żartow ał z przem ienności

36 W a 1 i g ó r a, op. c it., s. 5 94.

37 Z ob. ib id e m , s. 5 8 9 .

38 N a tem at w y k o r z y sty w a n ia aluzji i cy ta tó w w utw orach literack ich zob . M . G ł o w i ń s k i ,

M o w a : c y ta ty i a lu zje . „T eksty D ru g ie” 1994, nr 3.

39 J. W e y s s e n h o f f , O la u ra ch W y sp ia ń sk ieg o . „T ygodnik Ilu stro w a n y ” 1 9 09, nry 3 0 - 3 1 . Przedruk w a n to lo g ii: ,, W esele ” w e w sp o m n ien ia c h i k ry ty c e . Oprać. A . Ł e m p i c k a. K raków 1961.

(11)

nastrojów w Weselu, z gw ałtow nych przejść od kolokw ializm ów i w ulgaryzm ów do języ k a patosu, z nieufności i braku zrozum ienia w zajem nego przedstaw icieli chłopów oraz inteligencji.

W tytule farsy W eyssenhoffa znalazło się słowo „w esele” ; w olno sądzić, że pisarz św iadom ie przejął je od W yspiańskiego, by podkreślić analogię obu utw o­ rów. Akcja drugiej części Wesela w Boguszów ce rozgryw a się nocą; pora nocna - niczym w B ronow icach M ałych - stwarza atm osferę senno-tajem niczą. W Weselu W yspiańskiego „noc w eselna wydobyw a to, »Co się w duszy kom u gra, / co kto w swoich widzi snach«”40 (m arzenia, porywy, aspiracje, złudzenia). W farsie Weys­ senhoffa bohaterów zajm ują kwestie socjalne, konw enanse tow arzyskie, w pew ­ nej m ierze tw órczość artystyczna i przeżycia som nam buliczne. W obu porów ny­ w anych sztukach głów ne postacie m ają swe pierw ow zory; sporą grupę figur lite­ rackich stanow ią inteligenci pochodzenia szlacheckiego. Gdy u autora Wyzwolenia chłopi są postaciam i pierw szego planu, u W eyssenhoffa grają tylko role epizo­ dyczne (Panny m ądre i Panny głupie), natom iast w yraziście rysują się figury zie­ mian kresow ych: rubaszne, sarm ackie, mające coś z w italności bronow ickiego C zepca.

N iektóre dialogi ze sztuki W eyssenhoffa przypom inają rozm ow y w Weselu W yspiańskiego. D ialog literata Kornela z m łodziutką dyletantką C ipcią, dobrze odzw ierciedlający kw estie m iędzypokoleniow e oraz m entalność interlokutorów, zestaw ić m ożna z dialogiem D ziennikarza i Zosi w Weselu W yspiańskiego (akt I, sc. 2). Zosia, córka krakow skiego profesora, dom inuje intelektualnie nad kresow ą heroiną, niem niej obie w podobny sposób postrzegają oczarow anie m ężczyzn ich kobiecością oraz podteksty erotyczne w w ypow iedziach partnerów. Słow a Cipci: „Ach, ci poeci zaw sze tam załażą, / Gdzie ani pojm iesz i człow iek się w stydzi” , przyw odzą na myśl replikę M aryny z jej rozm ow y z Poetą:

R o zu m iem c o ś z w ie lk ą biedą; n ie d o s ię g ło j e s z c z e ok o, n ie z a w lo k ła m się na turnie; tak tam d u m n ie, sz u m n ie, chm urnie. B a ła m u ctw a w w ie lk im stylu , [akt 1, sc. 15]

Finezyjny dialog na tem at literatury w iodą Białodw orski z H eleną Grzeszną, upraw iającą dram atopisarstw o, utrzym ującą, że sztuka to „dar życia” . Rozm owa W eyssenhoffow skich bohaterów przypom ina dialog M aryny z Poetą z Wesela W yspiańskiego, n a d to -d ia lo g Poety z Rachelą, upatrującą w szędzie „poezję żyw ą zaklętą”, poezję „św iętą”. W utworze W yspiańskiego „dram at groźny, szumny, posuw isty jak polonez” ciągle „się snuje” Poecie, natom iast G ospodarz powiada:

D ra m a ty czn e, bardzo p ięk n ie -u nas w sz y stk o dram atyczne,

w w ielk iej sk ali, n ieb o ty c zn e - [akt 1, sc. 2 4]

Kum Brońcio z Wesela w Boguszów ce pyta swego sąsiada-ziem ianina:

F e lik s ie , se rce, p o w ie d z , co tam w p o lity ce ? C z y p o śp iejem w y m łó c ić i sprzedać p sz e n ic ę ? Z anim N ie m c y nadejdą?

(12)

Słow a te stanow ią aluzję W eyssenhoffa do słów C zepca skierow anych do D ziennikarza:

C ó z tam , panie, w p o lity ce ?

C h iń cy k i trzym ają się m o cn o !? [akt I, sc . 1]

Interlokucja Brońcia, uzew nętrzniająca jego zainteresow anie polityką w yłącz­ nie z przyczyn ekonom icznych, jest obszerniejsza niż replika C zepca i em ocjo­ nalnie bardziej w yrazista, gdyż obaj rozm ów cy z Boguszów ki reprezentują tę sam ą warstwę społeczną. Brońcio z Kumem w spom inają też o proroctw ie Cygana z Hula, który „Zgadł upadek caryzm u, okradzenie kasy z Uszycy, itd.” , przepow iedział zakończenie wojny, „K iedy błyśnie półksiężyc nad kijow ską Ł aw rą” . Jak pisze Konrad O lchow icz, w Hom lu przed pierw szą w ojną św iatow ą prorokow ał sędzi­ wy rabin, który sw ą w iedzę tajem ną przekazał Stefanow i O ssow ieckiem u, inży­ nierowi z W arszaw y41. Fakt ten był zapew ne W eyssenhoffow i znany. W Weselu dar proroczy w ykazuje W ernyhora, wiekow y lirnik ukraiński.

W obu dram atach bohaterow ie raczą się alkoholem . G ospodarz u W yspiań­ skiego mówi:

Ś w ia t pijany, św ia t pijany,

ca ły św ia t za cza r o w a n y — [akt 11, sc. 2 9]

I w innym m iejscu: „Lepiej gwarzy się przy szklenie” (akt II, sc. 24). Postacie z farsy W eyssenhoffa piją we dnie i w nocy, C hór bachiczny zaś zam yka dram at w ezw aniem :

P o łą c z m y ręce i usta, A w in o niechaj nam chlusta I pijm y, p ijm y a pijm y.

W K ordianie Juliusza Słow ackiego m łodzieniec pochodzenia arystokratycz­ nego, Nieznajom y, w zyw a lud warszaw ski do picia alkoholu i odsunięcia się od „spraw ” politycznych:

P ijcie w in o ! id ź c ie spać! M y w e ź m ie m y w in puchary,

B y je w śk lan n y sz ty let zla ć. [akt 111, sc . 3]

Po zaprzepaszczeniu szansy wciągnięcia ludu do walki, po zaniechaniu jej przez grupę spiskowców zostaje sam i ponosi klęskę. W Weselu W yspiańskiego i w Wese­ lu w Boguszów ce W eyssenhoffa osoby predestynowane do działań na rzecz ojczy­ zny (inteligenci pochodzenia szlacheckiego, ziemianie) zam roczone alkoholem tra­ cą poczucie obowiązku patriotycznego, są nieodpowiedzialne, słabe, nawet śm iesz­ ne. W ich dialogach padają banalne, nic nie znaczące słowa. Rzec zatem można: dramat Weyssenhoffa stanowi aluzję do słów D ziennikarza z Wesela:

N ie c h na ca ły m św ie c ie w ojna, b y le p o lsk a w ie ś za ciszn a ,

b y le p olsk a w ie ś spokojna, [akt I, sc. 1]

41 K. O l c h o w i c z , Ć w ie rć w ieku z „ K u rie re m W arszaw skim " ( 1 9 1 4 -1 9 3 9 ) . W stęp A. G r z y - m a ł a - S i e d l e c k i . K raków 1 9 74, s. 2 53.

(13)

W eyssenhoffow skie aluzje do Wesela W yspiańskiego nie są trudne do rozszy­ frow ania dla przeciętnie w ykształconych czytelników ; takim i odbiorcam i farsy byli zapew ne w łaściciele Boguszówki oraz większość ich gości. W tym m iejscu w ypada przypom nieć, iż podczas pierwszej wojny św iatow ej w kijow skim Te­ atrze Polskim dw ukrotnie w ystaw iano Wesele: we w rześniu 1915 (reż. M aksym i­ lian W ęgrzyn, Kornel M akuszyński) oraz we w rześniu 1916 (reż. Juliusz O ster­ wa, dekor. W incenty D rabik)42. Nie wiemy, czy W eyssenhoff uczestniczył w tych spektaklach, m ógł jed nak czytać recenzje z kijowskich przedstaw ień w „D zienni­ ku K ijow skim ”43, m ógł słyszeć opinie przyjaciół i znajom ych o inscenizacjach Wesela, ocenić zależność percepcji dram atu od poziom u w ykształcenia widzów, ich przygotow ania do odbioru sztuki, od wrażliwości na piękno, itp. W św ietle tego farsa Wesele w Boguszów ce byłaby „repliką” pisarza w kijowskiej dyskusji o dram acie krakow skiego twórcy oraz pytaniem o cel i m ożliw ości ekspresji lite­ ratury w społeczeństw ie ulegającym słabościom , w społeczeństw ie m ającym za­ daw nione - chciałoby się rzec - dziedziczne wady (pijaństw o, obżarstw o, leni­ stwo).

Prócz w skazanych ju ż aluzji W eyssenhoffa do Wesela W yspiańskiego i do Kordiana Słowackiego - w Weselu w Boguszówce znajdujemy aluzje do innych dzieł literackich oraz cytaty z nich. Na pytanie Cipci rzucone K ornelow i, dlaczego jest „cichy i sm utny” , ten odpow iada słowami z Grobu A g a m em n on a: „O! cichy j e ­ stem jak wy, o A trydzi!” M ożna powiedzieć - przyznaje się do m ałoduszności, pasyw izm u. Fragm ent tekstu pobocznego: Jed yn a lunatyczka skam ieniała czeka j a k Galatea sw ego P igm aliona”, kieruje uwagę czytelnika zarów no w stronę mitu greckiego o nieszczęśliw ych kochankach, jak i w stronę dram atów, których prota- gonistam i są w spom niani bohaterow ie, np. w stronę Pigm aliona Jeana Jacq u es’a Rousseau czy Pigm aliona G eorge’a Bernarda Shawa44.

W szystkie aluzje literackie u W eyssenhoffa są naturalnie osadzone w konte­ kstach. Cytaty z „obcych” dzieł, stanowiące w ypow iedzi postaci, nie zostały ujęte w cudzysłów ani też zaznaczone innym rodzajem pism a. W drugiej części Wesela w Boguszów ce znajdujem y partie wokalne: hymn Emy do księżyca, hym n tejże do pucharu, serenadę B iałodw orskiego adresow aną do lunatyczki, pieśni chóralne Panien m ądrych i Panien głupich, Chór bachiczny. Jak w iadom o, w starożytnej G recji w ystępy chóru złożonego ze śpiewaków i tancerzy były stałym elem entem uroczystości kultowych i przedstawień dramatycznych. Z pieśni chóru, które w cho­ dziły w skład obrzędów dionizyjskich, wyrosła zarów no tragedia, jak i kom edia. Chóry u W eyssenhoffa m onum entalizują sytuację tow arzyską, biesiadną, w pro­ w adzają nastrój uroczysty, odświętny. R ozm iłow any w m itologii greckiej autor w ykorzystał w chóralnych pieśniach motyw Erosa - „tw órcy” m iłości, motyw Zeusa - „erotom ana”, m otyw Apollina - „nieodpow iedzialnego siew cy zła”, m o­ tywy A fro d y ty -b o g in i „nieprzyzw oitej”, oraz D ia n y -b o g in i lekkom yślnej, trzpio- towatej. W ywyższył ponad w szystkie bóstwa D ionizosa-B achusa, odniósł do nie­

42 Z ob. R. W ę g r z y n i a k , W o k ó ł,, Wesela ” S ta n isła w a W yspiań skiego. W rocław ] 9 9 1 , s. 52.

41 Zob. ib id e m , s. 5 2 , 53.

44 Liryczna sc en a d ram atyczna z P ig m a lio n a (1 7 7 7 ) J. J. R o u s s e a u p o ja w iła się (w prze­ k ła d zie T. K. W ę g i e r s k i e g o ) w w a rsza w sk im teatrze ju ż 23 IX 1777, przed praprem ierą o r y g i­ nału w r. 1 7 8 1; dramat G. B. S h a w a P ig m a lio n ( 1913) w tłu m a czen iu R. O r d y ń s k i e g o w y ­ sta w io n o w P o lsc e w 1914 roku.

(14)

go epitety: „kom pan jed y n y ” , „brat-łata” . Starożytnego boga ekstazy i wina obda­ rował „fantazją kresow ą”, kordialnością.

N aw iązanie W eyssenhoffa do pogodnych i nam iętnych postaci z m itologii greckiej m iało - jak się zdaje - uwydatnić postaw ę hedonistycznego eskapizm u Polaków końca wieku XIX i początku XX, którą W yspiański prezentow ał w w y­ powiedzi Pana M łodego w Weselu: „m iło snami uciec z życia” (akt I, sc. 22). We­ sele w Boguszów ce bez w ątpienia było św iadom ą „ucieczką” literacką W eyssen­ hoffa od brutalnej rzeczyw istości wojennej w świat arkadyjski, w atm osferę śm ie­ chu i drwiny, było próbą przeniesienia serdecznych przyjaciół zgrom adzonych w gościnnym dom u hrabiostw a Stadnickich w ten idylliczny, ułudny świat. Sztu­ ka Józefa W eyssenhoffa w konfrontacji z jego znakom itym i pow ieściam i Żyw ot i m yśli Z ygm unta Podfilipskiego, Soból i p a n n a , Puszcza45 w yw ołuje w rażenie li­ terackiej zabawy, żartobliw ej „w ycieczki” pod adresem przyjaciół. Została nasy­ cona „szyfram i osobow ym i” i aluzjami literackim i, toteż m.in. dlatego zasługuje na ocenę historycznoliteracką.

45 J. W e y s s e n h o f f : Ż y w o t i m y śli Z yg m u n ta P o d filip sk ie g o . W arszaw a 1898; S o b ó l i p a n ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pan Młody Jego pierwowzorem był Lucjan Rydel; powierzchowny entuzjasta ludu i życia na łonie natury; jego stosunek do żony i chłopstwa ma charakter estetyczny i mitotwórczy;

Włączam także świadków dokumentów książąt opolskich z wyłą- czeniem osób piszących się z miejscowości leżących poza badanym terenem, a pojawiających się tylko

Osoby, które otrzymały powiadomienie o kontakcie z zakażonym i mają niepokojący wynik testu oceny ryzyka, mogą także poprzez aplikację zapisać się na test

Hotel Fabryka Wełny oferuje 54 komfortowe pokoje dające możliwość ugoszczenia 110 osób.. Do

Napoje gazowane (Pepsi, 7up, Mirinda, Tonic) Woda mineralna gazowana i niegazowana Wino białe, wino czerwone. Piwo beczkowe Wódka Wyborowa Cena 123

pa teatcze poleca wyborową kawę, ciastka własnego wyrobu oraz pierwszorzędną kuchnię, zakąski ciepłe i zimne.. esydgoszcz, M arszałka Focha 18 Telefon

Punkty przyznaje się za każdą poprawną merytorycznie odpowiedź, nawet, jeśli nie została uwzględniona w schemacie.. Nie przyznaje się części punktów

[r]