Kazimiera Zdzisława Szymańska
"Wesele w Boguszówce" : nieznany
dramat Józefa Weysenhoffa
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 94/2, 201-213
K A Z IM IE R A Z D Z IS Ł A W A S Z Y M A Ń S K A
„W ESELE W B O G U SZÓ W C E”
N IE Z N A N Y D R A M A T JÓ ZEFA W E Y S S E N H O F F A
Jó ze f W eyssenhoff, znakom ity pisarz okresu Młodej Polski i D w udziestolecia m iędzywojennego, z racji nasycania swych powieści i nowel „czynnikiem ziemiań- skości” nazyw any ostatnim w ajdelotą polskiego ziem iaństw a1, jest rów nież tw ór cą dram atu nie odnotow anego dotąd w żadnej bibliografii przypuszczalnie dlate go, że tekst zachow ał się tylko w formie rękopiśm iennej kopii w archiw um pla cówki m uzealnej. Dram at ten, zatytułowany Wesele w Boguszów ce, zasługuje na ocenę historycznoliteracką, pogłębia bowiem dotychczasow ą wiedzę o m ożliwo ściach twórczych autora P uszczy, przekonyw a o jego poczuciu hum oru, o um iejęt ności em ocjonalnego dystansow ania się wobec rzeczyw istości i w obec życia.
Kopia sztuki Wesele w Boguszów ce je st przechow yw ana w M uzeum Kornela M akuszyńskiego w Zakopanem 2. Wraz z 4 listami W eyssenhoffa do Emilii z Ba- żeńskich M akuszyńskiej, pierwszej żony autora Połowu gw iazd, z wierszami Weys senhoffa pośw ięconym i pani Emilii oraz z jego 4 listami do M akuszyńskiego tw o rzą zespół interesujących rękopisów pośw iadczających bliską zażyłość W eyssen hoffa z M akuszyńskim i3. K opistką Wesela w Boguszów ce była praw dopodobnie pani Emilia, w skazuje na to charakter pism a, którym sporządzono ow ą kopię; ko lor atram entu i gatunek papieru również są takie, jakich używ ała Makuszyńska. Na końcu egzem plarza widnieje dopisek ręką Weyssenhoffa - 4 linijki tekstu, można więc założyć, że kopia została skontrolow ana przez autora sztuki. Kto wie, czy odpisów Wesela w Boguszów ce nie było więcej. Przypuszczenie to opieram y na fakcie, iż bohaterowie dramatu mieli realne pierwowzory, zatem portretowane osoby interesow ało chyba literackie ujęcie ich wyglądów i charakterów. Przy kształto waniu w arstw y fabularnej utworu działały zaś niew ątpliw ie jak ieś elem enty auto cenzury.
R ozw ażania na temat om awianego dramatu wypada rozpocząć od wyjaśnienia jego tytułu, jako że tytuł dzieła w mniej lub bardziej w yraźny sposób pow iadam ia
1 „O statnim w a jd e lo tą b u jn ego ż y w o ta z ie m ia ń sk ie g o w j e g o fa zie s c h y łk o w e j” n a zw a ł Jó ze fa W ey ssen h o ffa J. K r z y ż a n o w s k i w k sią żc e Aleorom an tyzm p o ls k i 1 8 9 0 - 1 9 1 8 (B ibliogr. oprać. T. B r z o z o w s k a . W rocław 1963, s. 3 0 4 ). Z ob. też K. Z. S z y m a ń s k a , J ó z e f W eyssenhoff.
O s ta tn i w ą jd e lo ta p o ls k ie g o z ie m ia ń s tw a . C z ę sto c h o w a 2 0 0 1 .
2 M ie śc i s ię o n o przy ul. K a zim ierza Przerw y-T etm ajera pod n u m erem 15.
o tym, „o co w utw orze chodzi”4. Słowo „w esele” dość często pojaw iało się w na głów kach tekstów pisarzy obcych i polskich, w ystarczy w spom nieć Wesele F iga ra P ierre’a B eaum archais, Wesele pani Du Barry A dam a G rzym ały-Siedleckiego, Wesele pana Balzaca Jarosław a Iwaszkiewicza i, oczyw iście, Wesele Stanisława W yspiańskiego. Przew ażnie pełniło dla odbiorcy funkcję kom unikatu o ślubie bohaterów m iłosnego w ątku dzieła. Tytuł sztuki W eyssenhoffa odsyła czytelnika do konkretnej nazw y m iejscow ej, która może być traktow ana jak o sygnał w skazu jący na dopuszczalność konfrontow ania przestrzeni, w jakiej rozgryw a się akcja dram atu, z rzeczyw istością pozaliteracką5.
S ło w n ik g e o g ra fic zn y K rólestw a P olskiego i innych kra jó w słow iańskich podaje: „B oguszów ka, inaczej Bohuszówka lub Bohuszow ce, wś. pow. uszycki, 223 dusz męs., 405 dz. ziemi włościan; ziemi dwor. 661 dz.; należy do Stadnic kich”6. W sztuce W eyssenhoffa chodzi niew ątpliw ie o B oguszów kę Stadnickich, ziem ian zakorzenionych na Podolu. Autor Sobola i p an n y był z nimi blisko spo krewniony, m łodsza siostra jeg o matki, Wandy z hrabiów Łubieńskich, Bogum iła, wyszła za m ąż za Jana Stadnickiego z Galicji. M łody W eyssenhoff w listach do swego kuzyna K onstantego Marii Górskiego, „K ocia” , z sym patią pisał o „Cioci B oguni” i „W uju [Janie]”7. Znacznie później w spom inał o koligacjach W eyssen hoffów ze Stadnickim i: w liście do swej córki A leksandry oraz w liście do przyja ciela - hrabiego Jana Bnińskiego, właściciela dóbr ziem skich na K ujaw ach8.
W opublikow anym w 1925 r. M oim pam iętniku literackim W eyssenhoff ujaw nił, że podczas pierw szej w ojny światowej przebyw ał na W schodzie. Czytamy:
Z n a la złem w M iń sz c z y ź n ie , n astępnie w K ijo w ie , w Petersburgu i S zlisse lb u r g u , to zn ó w na P odolu i z p o w ro tem w K ijo w ie o a z y dobrobytu i p rzy ja zn eg o ciep ła , które mi zn a czn ie p o k rzep iły ducha. P o k r zep ien ie o d b iło się natychm iast d od atn io na m ojej w e r w ie p isarsk iej9.
O pobycie autora Sobola i pa n n y na przełom ie lipca i sierpnia 1917 w Bogu- szówce m ogą św iadczyć nazwy tych m iesięcy um ieszczone na kopii jego sztuki; dokładne daty przebyw ania twórcy u Stadnickich zostały podane w napisanym przezeń liście do Emilii M akuszyńskiej, m ieszkającej w ów czas z m ężem w Kijo wie. W M oim pam iętniku literackim W eyssenhoff w yznał, iż podczas tego pobytu na Podolu zdarzały mu się „okresy sztucznej beztroski, podobnej do pijaństwa, przeżytki bujnej m łodości, która czasem jeszcze raczyła się odzyw ać” . Stw ierdził także:
4 H. M a r k i e w i c z , Tytuły d z ie ł lite ra c k ic h . W: Z a b a w y lite ra c k ie . K raków 1992, s. 11. Z ob. też M. P i e c h o t a , O tytu ła ch d z ie l lite ra c k ic h w p ie r w s z e j p o ło w ie X I X w iek u . K a to w ice
1992, s. 20.
5 Z ob. M. P o r ę b s k i , O w ie lo ś c i p rz e s tr ze n i. W zb.: P rz e strz e ń i lite ra tu r a . S tu d ia . Red. M. G ło w iń sk i, A . O k o p ie ń -S ła w iń sk a . W rocław 1978.
6 S ło w n ik g e o g r a fic z n y K r ó le s tw a P o ls k ie g o i innych k r a jó w sło w ia ń sk ic h . Red. F. S u 1 i- m i e r s k i , B. C h l e b o w s k i , W. W a l e w s k i . T. 1. W arszaw a 1880, s. 2 9 2 .
7 L isty J. W e y s s e n h o f f a do K. M. G ó rsk ieg o , m .in. z 8 II 1878 i 7 I 1 8 80, są z a m ie sz c z o n e w k siążce: K. M . G ó r s k i , J. W e y s s e n h o f f , Z m ło d y c h la t. L is ty i w sp o m n ie n ia (O prać. I. S z y p o w s k a . W arszaw a 1985, s. 161, 24 9 ).
x List J. W e y s s e n h o f f a do córki A leksandry, z 2 6 VII 1920, je st p r z e c h o w y w a n y w B ibl. IBL PAN (m a sz y n o p is 8 9 8 ); list do hrabiego J. B n iń sk ieg o , z 4 III 1921, znajduje s ię w B ibl. M iej skiej w B y d g o s z c z y (rkps 6 3 7 ).
C h o cia ż b y ły to dni w y ją tk o w e, coraz rzad sze w m iarę p o stę p ó w o k ro p n o ści w o jen n y ch i r e w o lu c y jn y c h , ż y w iły m n ie te c h w ile p o g o d n e i d a w a ły zapas w y tr z y m a ło śc i na o k resy p o nure i groźn e. W dni p o g o d n e p isy w a łem w e s o łe w ie r sz e - niektóre dobre - b a w iłem się i z a p o m in a łem o sr o g im ż y c iu . A le p o d cza s o k resó w ponurych, d u żo c z ę s tsz y c h , r o zm y śla łem o p rzew a le o g ro m n y ch w y p a d k ó w i o sw o ic h o b o w ią zk a ch p isa rz a 10.
Z „obow iązków pisarza” rodziła się pow ieść o tem atyce w ojenno-rew olucyj- nej, zatytułow ana N oc i ś w it1', z zabaw y - w spom niane w iersze oraz sztuka Wese le w Boguszów ce. U tw ór ten - o czym ju ż w zm iankow ano - nie był pisany z m y ślą o w ystaw ieniu go na scenie, miał natom iast dostarczyć rozryw ki w łaścicielom Boguszówki oraz ich licznym gościom , uchodźcom z K orony i Galicji Z achod niej. Jak podaje M ieczysław Treter, historyk sztuki, w latach 1917-1918 w ykła dow ca uniw ersytetu w Kijowie:
Z iem ia n ie i stali m ie sz k a ń c y K ijow a przygarniali ch ętn ie w y g n a ń c ó w i p r z y b y sz ó w ze w s z y stk ic h stron R osji i P olsk i, a sz c z e r e k reso w e serca, p r z y s ło w io w y tem p eram en t i fanta zja n ie p o z w a la ły u p aść żadnej pięknej m y śli, każąc raczej w sp o m a g a ć k ażd ą sz la ch etn ą in i c ja ty w ę 12.
Przez „szlachetną inicjatyw ę” rozum ie Treter granie w Teatrze Polskim w K i jow ie polskich dram atów oraz w ystaw ienie w budynku teatru 100 obrazów K on rada K rzyżanow skiego.
Wesele w Boguszów ce m ożna określić mianem farsy. M otorem akcji jest dosyć błahy konflikt. U tw ór został nasycony środkami kom izm u słow nego i sytuacyjne go, efektam i groteski oraz karykaturalnym i przerysow aniam i, są tam w ym ieszane elem enty różnych epok, kultur i światopoglądów. Pełnokrw iste postacie, repre zentujące głównie ziem iaństwo oraz inteligencję w yw odzącą się ze szlachty, um ieją śm iać się mimo kataklizm u wojennego. W eyssenhoff św iadom ie stylizuje się na spadkobiercę fredrow sko-sienkiew iczow skiej tradycji hum oru polskiego, tego hum oru, który płynął z optym izm u i dobroci; podobnie - zauw ażm y - stylizow ał się Kornel M akuszyński13.
W tym m iejscu rodzą się pytania: czy w okresie przełom ow ych, groźnych w ydarzeń politycznych „było na m iejscu” tw orzenie kom edii? czy m łodopolanie, których W eyssenhoff w jakim ś stopniu reprezentow ał, cenili w alor dow cipu, żar tu, śm iechu? W edług Piotra C hm ielow skiego, w dram atach m łodopolskich ude rzało „sposępnienie nastroju” 14. W opinii Stanisław a B rzozow skiego, „M łoda Pol ska nie kochała śm iechu” 15. Zdaniem w spółczesnej badaczki, M łoda Polska doce niała znaczenie śm iechu
-10 Ib id e m , s. 9 9 - 1 0 0 .
11 J. W e y s s e n h o f f , N o c i św it. P o w ie ś ć h is to r y c zn a w s p ó łc z e sn a . W arszaw a 1924.
12 M . T r e t e r , K o n r a d K r zy ż a n o w s k i. W arszaw a 1926, s. 15.
13 Z ob. M . I n g l o t , W irtuoz m a s o w e j w y o b r a źn i. (O tw ó r c z o ś c i K o r n e la M a k u szy ń sk ie g o ). W zb.: I 0 ()-le c ie u ro d zin K o r n e la M a k u szyń sk ieg o . M a te r ia ły z s e s ji n a u k o w e j zo r g a n iz o w a n e j p r z e z
U n iw e r s y te t W ro cła w sk i - In sty tu t F ilo lo g ii P o lsk ie j, M u zeu m T a trza ń sk ie i j e g o O d d z ia ł im. K o r n e la M a k u szy ń sk ie g o , M ie jsk ą B ib lio te k ę P u b lic zn ą im. S tefa n a Ż e ro m sk ie g o w Z a k o p a n e m . Z a k o p a ne, 1 1 - 1 2 m a ja 1 9 84. Z ak op an e 1984, s. 32.
14 P. C h m i e l o w s k i , N a sza lite ra tu r a d r a m a ty c z n a . T. 2. Petersburg 1 8 98, s. 2 3 4 .
15 S. B r z o z o w s k i , L e g e n d a M ło d e j P o lsk i. S tu d ia o s tr u k tu r z e d u s z y k u ltu ra ln e j. W rocław 1 9 83, s. 381 (reprint z: w yd . 2. L w ó w 1910).
ale je d y n ie w ted y g d y k o m p lik o w a ła j e g o naturę i j e g o fun k cje ja k o „tragarza” se n s ó w g łę b sz y c h , g d y p orzu cała hum or dla satyry i ironii lub rozszerzała ob szar j e g o w p ły w ó w o terytoria trad ycyjn ie n ie k o m ic z n e - „hum or ro zp a czy i hum or braterstw a, hum or nieba i p ie k ła ”, hum or n ic o ś c i16.
W eyssenhoff, znaw ca różnych cyw ilizacji, kultur i sztuk, m iał św iadom ość, że ju ż w starożytności dostrzegano terapeutyczną w artość śm iechu, że stosow ano facecję, groteskę, śm iech jako sposób pokonania lęku przed „złą rzeczyw istością” . Motyw rozładow yw ania strachu o w łasne życie, rozbrajania go przez śm iech, żart, bezsensow ną paplaninę i z a b a w ę -w p ro w a d z a li do swych utw orów pisarze kolej nych epok literackich, w ystarczy wspom nieć G iovanniego B occaccia ja k o twórcę Dekameronu, Romain Rollanda, który wykreował postać bohatera tytułow ego Colas Breugnon, A natole’a F rance’a, autora znakomitej powieści Bogow ie łakną kiw i. Przykłady m ożna by m nożyć. Warto tu chyba przypom nieć w ezw anie z Wesela F igara: „Śm iejm y się, kto wie, czy świat potrw a jeszcze trzy tygodnie” 17; z tym apelem koresponduje w ypow iedź Doroty Siwickiej:
św ia t nie w y g lą d a na zja w isk o , które tłu m a czy ło b y się racjon aln ie, i d la te g o w ła ś n ie najro zu m n ie jszy sp o s ó b je g o ujęcia stan ow i śm iech . Jest to r ó w n ie ż sp o só b n a jlep szy , g d y ż p o zw a la on u zy sk a ć nad św ia tem p ew n ą u c z u c io w ą p rzew a g ę, a c o najm niej - n ie dać m u s ię z n isz c z y ć , także m o r a ln ie 11*.
Zdaniem A ntoniego Kępińskiego, aby oderwać się od sytuacji zagrożenia, w ystarczy zachow ać dystans wobec zachodzących w ydarzeń: „D ystans m ożna osiągnąć dzięki zm ysłow i hum oru lub dzięki tendencjom transcen den tn ym ” 19. Człow iek patrzący na świat z przym rużeniem oka zdaje sobie spraw ę z przem ijal- ności tego, co go otacza, lepiej odczuw a rytm śm ierci i odradzania się, charaktery styczny dla w szystkiego, co żyje.
W iększość bohaterów Wesela w Boguszów ce ma poczucie hum oru, śm ieje się beztrosko i pobudza do wesołości pozostałe osoby. Efekt spontaniczności zacho wań postaci, naturalności ich sam opoczucia osiągnął pisarz dzięki własnej skłon ności do żartów oraz dzięki w iedzy o dobroczynnym w pływ ie na psychikę czło wieka jeg o um iejętności w spółodczuw ania z grupą.
Z m łodzieńczego w spom nienia W eyssenhoffa wynika, że podczas studiów w Dorpacie napisał on farsę Fuks. Bałagan konw entow y w 2 odsłonach, z epilo g ie m , która w środow isku uniw ersyteckim cieszyła się dużym pow odzeniem .
W owym w spom nieniu czytamy:
Parsa za ś, w y s ta w io n a regularnie na sc e n ie , z m u z y k ą S ta n isła w a Skirm unta, dla paruset zeb ran ych w n a d k o m p lecie P o la k ó w (z p ro b o szc zem i kilku o so b a m i in n ych p o w o ła ń n iż stu d en c k ie ), przeryw ana była c o ch w ila w yb u ch am i śm iech u i ok la sk ó w , a po za k o ń c z e n iu b is o
u' D. R a t a j с z а к o w a. K o m e d ia w e p o c e M ło d e j P o lsk i. W zb.: S tu le c ie M ło d e j P o lsk i. S tu
d ia . Red. M. P o d r aza-K w iatk ow sk a. K raków 1995, s. 5 1 9 . R atajczakow a cy tu je tu sło w a R. N y
c z a zaw arte w jeg o artykule G e s t śm iec h u . Z p rz e m ia n ś w ia d o m o ś c i lite r a c k ie j p o c z ą tk u w. X X (d o
p ie r w s z e j w o jn y ś w ia to w e j) („P am iętn ik L iteracki” 1977, z. 4 , s. 4 9 , 51).
17 C yt. z: A n to lo g ia lite r a tu r y fra n c u sk ie j X V III w ieku. O prać. J. К o 1 1, J. P a r v i. W arszaw a 1952, s. 2 2 4 .
IK D. S i w i c k a , Ś m iech jo w ia ln y . „Teksty D ru gie” 1995, nr 6, s. 7.
w ana u p o r c z y w ie p rzez kw adrans d a c a p o a l fin e - c o b y ło jed nak n ie w y k o n a ln e ze w z g lą d ó w te c h n ic z n y c h 20.
Według objaśnień W eyssenhoffa, „bałagan” w gw arze studenckiej oznaczał 'szo p k ą’, 'k ro to ch w ilę’, „był w rodzaju francuskich revues scenicznych” , których autor Sobola i p a n n y wtedy jeszcze nie znał, w idyw ał natom iast operetki i „P o- ssen niem ieckie”. S zczególną wartość Fuksa stanow iły kreacje postaci m ających autentyczne pierw ow zory, tj. zespół „osób dobrze znanych w idzom , bo kolegów [,..]”21. Podejm ując pracę nad Weselem w Boguszówce pisarz oparł się na doświad czeniu literackim zdobytym w młodości, pozostał - zaakcentujm y - przy „zasadzie nieoficjalności”, która pozw ala na pewne sterowanie św iadom ością odbiorcy.
W spom niano w cześniej, iż Wesele w Boguszów ce w yrosło z tw orzyw a zgro m adzonego przez autora na Podolu podczas pierwszej w ojny św iatow ej, że boha terowie sztuki m ają autentyczne pierwowzory. Dla badacza biografii oraz pisar stwa W eyssenhoffa nie są one trudne do rozszyfrow ania, zostały bow iem obdaro wane prawdziwym i imionami „m odeli”, cechami ich charakterów oraz faktycznymi zdarzeniam i z ich życia. W drugiej części farsy bohaterom głów nym tow arzyszą postacie trudne dziś do zidentyfikow ania, w olno sądzić, że część z nich została przez tw órcę zm yślona.
S zczególną rolę w W eyssenhoffow skiej sztuce pełni postać Emy, której pier w ow zorem była niew ątpliw ie Em ilia z Bażeńskich M akuszyńska zaprzyjaźniona z W eyssenhoffem . Przyjaźń ta w yrosła na płaszczyźnie ich pow inow actw a ducho wego: oboje byli dziećm i pięknej ziemi żm udzkiej, pochodzili z zaprzyjaźnionych ze sobą rodzin ziem iańskich. Jak wynika z informacji uzyskanych od rodziny Emilii M akuszyńskiej, przyjaźń obu rodów była tak zażyła i w ierna, że „okolica” uw aża ła je za spokrew nione22.
W sztuce pani Em a jest kobietą piękną, elegancką i tow arzyską. Ma jednak kapitalną wadę: skłonność do nadużyw ania alkoholu. Nocą, ow ładnięta głodem alkoholow ym , jak o lunatyczka krąży po dworskiej przestrzeni w poszukiw aniu trunku. S koncentrow ana w yłącznie na ugaszeniu trapiącego j ą pragnienia reaguje tylko na słow a w iążące się z piciem. W ątek Emy, zasadniczy w konstrukcji utw o ru, zostanie om ów iony w dalszej części rozważań.
Postacią pierw szoplanow ą jest również Kornel, mąż Emy, m ający swój pierwo wzór w Kornelu M akuszyńskim. Autor Panny z mokrą głow ą w okresie pierwszej wojny światowej m ieszkał w Kijowie, ale wraz z żoną odwiedzał Stadnickich. Przy pomnijmy za Zofią Krasuską, że M akuszyński był jednym z najdowcipniejszych polskich pisarzy, hum or nie opuszczał go nawet w sytuacjach tragicznych23. Ta ce cha - j a k się zdaje - zbliżyła go do Weyssenhoffa. W Weselu w Boguszów ce Kornel przekom arza się z przyjaciółmi; w równym stopniu interesuje go gra w pokera i do
2(1 J. W e y s s e n h o f f , W spom n ien ie z D o rp a tu . 1 8 7 9 -1 8 8 4 . W: G ó r s k i , W e y s s e n h o f f ,
op. cit., s. 4 1 0 —411. 21 I b id e m , s. 411.
22 Za w s z y stk ie te in form acje autorka składa se rd eczn e p o d z ię k o w a n ia k rew n ym E m ilii z B a żeń sk ic h M ak u szyń sk iej: pani A n n ie Ś w i ą t k o w s k i e j z W rocław ia i panu A d a m o w i B a ż e ń - s k i e m u z G n iezn a.
23 Z. K r a s u s k a, O p e łn y p o r tr e t K o r n e la M a k u szy ń sk ie g o . „ P o lo n isty k a ” 1 9 70, nr 6, s. 6 8. Z ob. też I n g 1 o t, op. c it., s. 3 2 - 3 4 . - J . K o w a l c z y k ó w n a , P r z y s ło w ia w p o w ie ś c ia c h K o rn e la
bre menu. Choć skłonnością żony do alkoholu czuje się wyraźnie zdeprymowany, jest dla niej wyrozumiały. Ujemna cecha Kornela to tchórzostwo. N ocą widząc przed pałacem Stadnickich ludzi w niekom pletnych strojach, słysząc pęd koni gości we selnych wpada w popłoch, sądzi bowiem, że nadchodzą wojska rosyjskie. Śm ieszą jeg o słowa skierow ane do przyjaciela („Przeto żyw ota m ego kresy łzaw e”) oraz kusy strój (pojaw ił się przed pałacem bez dolnej części ubrania, zaw inięty w koł drę). N apięcie i lęk bohatera rozładow uje obecność kom ilitonów oraz ich żarty.
Prototypem m alarza Konrada był z pew nością K onrad K rzyżanow ski. We dług Tretera, artystę m ieszkającego stale w W arszawie w ojna zaskoczyła na Wo łyniu. Przebyw ając w pobliżu frontu, Krzyżanow ski m alow ał krajobrazy. W roku
1916 został aresztow any pod zarzutem zdejm owania planów. W yratowany z opresji dzięki w staw iennictw u Jordana Sołtana, osiadł w K ijow ie24. Brał czynny udział w życiu kulturalnym miasta. Krzyżanow ski - zdaniem znaw ców jeg o biografii oraz tw órczości plastycznej - z predylekcją upraw iał m alarstw o portretow e i pej zażowe. W izerunkom przyjaciół i znajom ych nadaw ał ciepły, kam eralny charak ter25. W czasie w ojny m alow ał widoki „słynnych w nętrz pałacow ych hr. Stadnic kich w B oguszów ce”, nadto sceny rodzajowe (np. Poker). Najchętniej tworzył w ieczorem , przy sztucznym św ietle26. Fakty te znalazły odbicie w Weselu w Bo guszów ce. Warto też pam iętać, że Krzyżanow ski przygotow ał ilustracje do Poło wu gw ia zd M akuszyńskiego; w placów ce m uzealnej przy ulicy Tetm ajera w Z a kopanem są przechow yw ane listy m alarza do M akuszyńskich27.
W farsie W eyssenhoffa wykazuje Konrad cechy swego pierw owzoru: jest dow cipny, zdolny, pracowity, m aluje wieczorem przy sztucznym św ietle i nocą w bla sku księżyca. C harakteryzuje go „szerokość pędzla” oraz skłonność do używ ania ciem nych barw: różnych odcieni brązu i czerni (te kolory Krzyżanow ski prefe rował).
Również w sztuce gospodarzam i Boguszówki sąh rab io stw o Stadniccy. Ich po stacie zostały zarysow ane wyraziście. Pani Klim a (autentyczne imię hrabiny) ma odw agę cyw ilną, szeroki gest, ale także skłonność do hazardu karcianego, jest kokieteryjna. O tych cechach Stadnickiej w spom inał pisarz w liście do Emilii M akuszyńskiej, natom iast w latach m iędzyw ojennych - w przyw ołanym ju ż li ście do Jana Bnińskiego. Mniej uwagi niż postaci Klim y pośw ięcił hrabiem u Stad nickiem u. N adał mu imię C ezary (trudno dziś ustalić, jak ie imię nosił rzeczyw i ście właściciel Boguszówki). W końcowej partii sztuki nazwał go despotą, co można wiązać ze słow em „cezar”, tytułem cesarzy rzym skich po O ktaw ianie Auguście. Hrabia jest w farsie człow iekiem gościnnym , w yrafinow anym sm akoszem i pe dantem . W śród nocnych gości - by nie rzec: nocnych m arków - zgrom adzonych przed pałacem on jeden tylko pokazuje się starannie ubrany. Hrabia spełnia rolę gospodarza Boguszów ki, zarazem zrów now ażonego „przew odnika grupy”. Jego reakcje uczuciow e na bodźce zew nętrzne w pływ ają korzystnie na zachow anie całego tow arzystw a28.
24 T r e t e r , op. c it., s. 15.
25 Ib id e m , s. 1 6 -2 2 . Z ob. też L. S k a 1 s k a - M i e c i k, K o n r a d K r zy ż a n o w sk i. W arszaw a 1985, s. 4 4 .
26 Z ob . T r e t e r, op. c it., s. 16.
27 Z ob . K. Z. S z y m a ń s k a, M u z e a lite ra c k ie w P o ls c e . C z ę sto c h o w a 1 9 9 4 /9 5 , s. 138. 2X O takim o d d zia ły w a n iu jed n o stk i na o to c z e n ie zob. K ę p i ń s k i, op. c it., s. 303.
Postacią pierw szoplanow ą jest rów nież B iałodw orski, w którym rozpoznać można sam ego autora. W niosek ten nasuwa m.in. podpis W eyssenhoffa na je d nym z jeg o listów skierow anych do M akuszyńskiej: „B iałochałupski” . Białodwor- skiego traktuje pisarz z lekką ironią. Bohater ów je st literatem -satyrykiem , chęt nie dyskutującym na tem at sztuki. Cechuje go talent tow arzyski, pasja do hazardu karcianego, im pulsyw ność, a naw et aw anturniczość, natom iast ułom nością jest obżarstw o, pow odujące ociężałość ruchów. Białodw orski adm iruje Emę, liczy na jej w zajem ność w miłości. Dośw iadcza rozczarow ania, poniew aż Ema myśli w y
łącznie o alkoholu. Jak ju ż zostało wspom niane, w drugiej części utw oru obok bohaterów głów nych w ystępują postacie drugoplanow e, które rów nież m ogły mieć autentyczne pierw owzory. Grupę tę stanow ią w łaściciele okolicznych dworów - pozytyw nie rubaszni, po sarm acku chropowaci: Kum Feliks, Kumowa, Brońcio, Brońciowa, nadto inteligenci pochodzenia szlacheckiego. Spośród inteligentów na szczególną uwagę zasługuje Pan Młody, zwany też Doktorem. Rodzi się pytanie: czy Doktor to tytuł naukowy, czy synonim lekarza? Jeśli przyjąć, że chodzi w tek ście o tytuł naukowy, m ożna mniemać, iż pierwowzorem tej postaci był Konstanty Maria Górski, o którym W eyssenhoff mawiał czasem „K ocio” (zdrobnienie to po jaw ia się incydentalnie w didaskaliach farsy); Górski był doktorem filozofii29.
Panna M łoda w ystępuje jak o Helena G rzeszna, poniew aż obudziła w swym oblubieńcu gorącą nam iętność. Przyśpieszony ślub ma ustrzec państw a m łodych przed „grzechem ” . Prócz w ym ienionych postaci gościem w eselnym je st również m łodziutka, naiw na „w ieśniaczka”, nazw ana fryw olnie Cipcią. W zakończeniu sztuki pojaw iają się przed pałacem Panny m ądre i Panny głupie (aluzja do panien mądrych i panien głupich z E w angelii św. M ateusza, rozdz. 25). Panny reprezen tują klasę chłopską, o ich narodowości ukraińskiej św iadczą imiona: Stepanka, Darka, N astka Sam ozwanka.
Jedynym w ątkiem fabularnym w sztuce jest wątek Emy. Jak wcześniej za uw ażono, bohaterka ta nadużyw a alkoholu. W pierw szej części utw oru, będąc w pełni św iadom a swych czynów i w ypow iedzi, nie usiłuje przezw yciężyć nało gu pijaństwa. Co więcej - nie wypuszcza z dłoni szklanki z trunkiem , bojąc się, że ją utraci. N ocą pragnienie alkoholow e czyni z niej lunatyczkę; gesty, zachow ania Emy nabierają autom atyzm u: schodzi ona po zw ojach dzikiego w ina, pnącego się po ścianie, z okna pierw szego piętra przed pałac. O bserw uje j ą Konrad m alujący pejzaż „lity księżycem ” oraz Białodworski, który spodziew ając się schadzki z Emą, również znalazł się przed dom em . Chociaż obaj nie są uradow ani przypadkow ym spotkaniem , rozm aw iają ze sobą o potrzebie udzielenia pom ocy lunatyczce. Nie budzą Emy, szanują bow iem jej prawo do „inności”, do tajem niczych przeżyć som nam bulicznych. Inform acja K onrada o rychłym przyjeździe grupy weselnej, niew ątpliw ie z alkoholem , w ycisza em ocje B iałodw orskiego. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przybyw ają pow ozy z weselnikam i. Nowi goście Stadnic kich m ają istotny w pływ na som nam buliczny stan Emy. Słysząc ślubną formułę „Veni creator” lunatyczka „budzi się i w pada z zachw ytem w rytm: Spiritus
W ątek Em y-lunatyczki nakierow uje uw agę czytelnika na m otyw snu w te kstach literackich. Jak podaje Maria Piasecka, „m istrzam i snu” byli romantycy,
29 Z ob. b ib lig r a fię prac n au k ow ych K. M. G ó r s k i e g o w k sią żce: G ó r s k i , W e y s s e n h o f f , op. c it., s. 8.
natom iast lunatyzm em zajm owali si ę serio m łodopolanie30. M łoda P o ls k a -s tw ie r dza M aria Podraza-K w iatkow ska -- to okres literacki, kiedy poszukuje się odpo wiedniej formy dla w yrażenia stanów nieśw iadom ości, przede w szystkim w w i zjach, halucynacjach, ekstazach, a młodopolski sen bliski jest som nam bulizm ow i, popularyzow anem u w śród tw órców przez M aurice’a M aeterlincka31. W eyssen h o ff był znaw cą dram atów M aeterlincka, ogłosił rozpraw ę M aurycy M aeterlinck i dekadentyzm sym boliczny, gdzie stwierdził: „I to jest poezja, ciem na i straszna, ale prawdziwa...”32. Podkreślił także wpływ utworów belgijskiego pisarza na sztukę europejską. Trudno orzec, czy autor Sobola i pa n n y znał dzieła Tadeusza M iciń- skiego, zafascynow anego stanam i som nam bulicznym i, i w iersz B olesław a Abra- m ow skiego zatytułow any Lunatycy, apelujący o w iększą życzliw ość dla som nam bul i kó w 33.
N astępow anie zdarzeń budujących wątek Emy, której lunatyzm jest rodzajem nerw icy w yw ołanej zaburzeniam i em ocjonalnym i, silnym stresem spow odow a nym głodem alkoholow ym , byw a co pewien czas w strzym yw ane, uw agę czytelni ka skupia sytuacja bądź perypetia treściow o autonom iczna (np. przyjazd weselni- ków, dyskusje św iatopoglądow e postaci, śpiew chóru). Strzałka na skali napięć - m ożna pow iedzieć - przesuw a się od imitacji życia w stronę groteskow ej drwiny, dow cipu, zabawy, igraszki formą.
W sztuce W eyssenhoffa w ażną rolę pełnią didaskalia. Jeśli w pierw szym ob razie tekst poboczny dotyczy głównie czasu, m iejsca akcji oraz zachow ań po szczególnych bohaterów, to w obrazie drugim nabiera znaczenia całkow icie rów norzędnego w obec partii dialogow ych. Napisany w ierszem i prozą, szeroko roz budow any, przekraczający potrzeby ew entualnego p rzed staw ienia teatralnego (zaw iera elem enty odautorskiej oceny figur, ich w yglądu zew nętrznego, ubioru, reakcji, zachow ań, elem enty interpretacji zdarzeń, sugeruje znaczenie w prow a dzonych sym boli), św iadczy o przeznaczeniu sztuki do lektury. Partie tekstu po bocznego posłużm y się w ypow iedzią Jerzego W aligóry
-p rzy n o szą in form acje -p rzek a zy w a n e w yraźn ie ze scalającej -p ers-p e k ty w y n ad rzęd n ego -p o d m iotu lite ra ck ieg o , lo k u ją ce g o o b e c n e zdarzenia w o k reślo n y m cią g u c z a s o w y m , o b ejm u ją c y m p r z e s z ło ść , a naw et p r z y s z ło ś ć ’4.
Ich struktura epicka zakłada istnienie osoby narratora didaskaliów , który prze obraża się w jak b y jeszcze je d n ą osobę dram atu (M aria Podraza-K w iatkow ska określiła tę kreację m ianem narratora-konferansjera35). Pojaw ienie się kategorii
10 M. P i a s e c k a , M is tr z o w ie snu. M ic k ie w ic z - S ło w a c k i - K ra siń sk i. W rocław 1992.
31 M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a , S om n a m b u le. (O m ło d o p o ls k ie j k o n w e n c ji o n i ty c z n e j). „T eksty” 1973, nr 2. O p o e ty c e on iryczn ej pisała r ó w n ież A . O k o p i e ń - S ł a w i ń s k a (S n y i p o
e ty k a . Jw.).
32 J. W e y s s e n h o f f , M a u r y c y M a e te rlin c k i d e k a d e n ty zm sy m b o lic z n y . „ B ib lio tek a War sz a w sk a ” 1 8 91, t. 2.
33 B. A b r a m o w s k i , L u n a tycy . W: P o e zje . Paryż 1 9 03, s. 1 6 6 -1 6 7 .
34 J. W a l i g ó r a , K a te g o r ia n a rr a to ra w d r a m a c ie m ło d o p o lsk im . W zb.: S tu le c ie M ło d e j
P o lsk i, s. 5 90.
35 M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a , L ite ra tu ra M ło d e j P o ls k i. N o ty biogr. i w sk a z ó w k i bi- bliogr. oprać. J. W ł o d a r c z y k. W arszaw a 1992, s. 114.
narratora w tekście pobocznym „pow oduje w yraźne w zbogacenie, ale i skom pli kowanie układu kom unikacyjnego dram atu”36.
W didaskaliach sztuki W eyssenhoffa stosunek narratora do św iata przedsta wionego oscyluje m iędzy jego apoteozą a lekką ironią, m iędzy „pełną w iedzą” 0 rzeczyw istości przedstaw ionej w utw orze a niepełną znajom ością przedm iotu relacji. Oto fragm ent tekstu pobocznego:
Z d a ją s i ę [b o h a te r o w ie s z tu k i] r z e c z y w iś c ie s ły s z e ć d z w o n k i i tu r k o t k ilk u p o w o z ó w . ,,D e u s ex m a c h in a ” ż w a w s z y w e śn ie n iż na j a w i e s p r o w a d z a w e s e le n a ty c h m ia st, g d y o nim p o m y ś la n o .
Zwrot „zdają się słyszeć” potwierdza niepewność wiedzy narratora o m ożliwo ściach percepcyjnych bohaterów, natom iast o jego wysokiej kulturze um ysłowej opartej na tradycyjnych kryteriach estetycznych św iadczy w yrażenie „deus ex m achina” . W Weselu w B oguszów ce pisarza „reprezentuje” i narrator-konferan- sjer, i bohater Białodw orski. Choć obaj m ają m ocne zaplecze kulturalne (znajo mość literatury, m itologii, filozofii, sztuki klasycznej), różnią się poziom em w ie dzy o otaczającej rzeczyw istości, perspektyw ą, z której obserw ują fakty i zdarze nia, nade w szystko zaś - sferą konotacyjną. N arrator-konferansjer rzeczyw istość ocenia z dystansu, Białodworski czyni to z pozycji uczestnika owych zdarzeń. Tekst poboczny ma tu w yraźnie m odernistyczny rodowód, je st rów nie rozbudow any 1 w ielofunkcyjny ja k didaskalia w dziełach wybitnych dram atopisarzy m łodopol skich: W yspiańskiego, K isielew skiego, Tadeusza M icińskiego, Żerom skiego37.
W Weselu w B oguszów ce bohaterow ie m ów ią w ierszem i prozą. Partie proza torskie dom inują w pierw szej części dram atu, rzec m ożna - m im etycznej. W czę ści drugiej następuje zagęszczenie różnych pieśni i dysput. Tem atyka rozmów, ich rozlew ność, aluzje literackie, cytaty, dow cipne traw estacje fragm entów znanych utworów w platane do replik św iadczą o tym, że interlokutorzy ignorują rzeczyw i stość polityczną na Podolu, zachow ują dotychczasow e naw yki, odczuw ają rado sny, sielski nastrój. Rzecz znam ienna: postacie W eyssenhoffa „m ów ią” aluzjami do Wesela W yspiańskiego i cytatami z tego dram atu38.
Twórczość autora K lątw y zainteresow ała W eyssenhoffa, dał tem u wyraz pu blikując w 1909 r. w „Tygodniku Ilustrow anym ” obszerną recenzję Wesela39. Za rzucił w niej W yspiańskiem u epatow anie czytelników „anachroniczno-barokow ym kalejdoskopem ” , efektam i plastycznym i i muzyką^ skłanianie publiczności lite rackiej do naskórkow ego odbioru wrażeń, a swych kolegów po piórze - do zryw a nia z tradycją literacką. W eyssenhoff obaw iał się, że tw órczość W yspiańskiego, sprzęgająca w jedność realizm, fantastykę, m istykę i wizjonerski sym bolizm , może być anektow ana do celów politycznych przez odbiorców różnych orientacji ide owych. W spom niana recenzja w yw ołała ataki obrońców krakow skiego twórcy na W eyssenhoffa. Ten je przem ilczał. W Weselu w Boguszów ce posłużył się tekstem W yspiańskiego, by uzyskać efekt artystyczny, subtelnie żartow ał z przem ienności
36 W a 1 i g ó r a, op. c it., s. 5 94.
37 Z ob. ib id e m , s. 5 8 9 .
38 N a tem at w y k o r z y sty w a n ia aluzji i cy ta tó w w utw orach literack ich zob . M . G ł o w i ń s k i ,
M o w a : c y ta ty i a lu zje . „T eksty D ru g ie” 1994, nr 3.
39 J. W e y s s e n h o f f , O la u ra ch W y sp ia ń sk ieg o . „T ygodnik Ilu stro w a n y ” 1 9 09, nry 3 0 - 3 1 . Przedruk w a n to lo g ii: ,, W esele ” w e w sp o m n ien ia c h i k ry ty c e . Oprać. A . Ł e m p i c k a. K raków 1961.
nastrojów w Weselu, z gw ałtow nych przejść od kolokw ializm ów i w ulgaryzm ów do języ k a patosu, z nieufności i braku zrozum ienia w zajem nego przedstaw icieli chłopów oraz inteligencji.
W tytule farsy W eyssenhoffa znalazło się słowo „w esele” ; w olno sądzić, że pisarz św iadom ie przejął je od W yspiańskiego, by podkreślić analogię obu utw o rów. Akcja drugiej części Wesela w Boguszów ce rozgryw a się nocą; pora nocna - niczym w B ronow icach M ałych - stwarza atm osferę senno-tajem niczą. W Weselu W yspiańskiego „noc w eselna wydobyw a to, »Co się w duszy kom u gra, / co kto w swoich widzi snach«”40 (m arzenia, porywy, aspiracje, złudzenia). W farsie Weys senhoffa bohaterów zajm ują kwestie socjalne, konw enanse tow arzyskie, w pew nej m ierze tw órczość artystyczna i przeżycia som nam buliczne. W obu porów ny w anych sztukach głów ne postacie m ają swe pierw ow zory; sporą grupę figur lite rackich stanow ią inteligenci pochodzenia szlacheckiego. Gdy u autora Wyzwolenia chłopi są postaciam i pierw szego planu, u W eyssenhoffa grają tylko role epizo dyczne (Panny m ądre i Panny głupie), natom iast w yraziście rysują się figury zie mian kresow ych: rubaszne, sarm ackie, mające coś z w italności bronow ickiego C zepca.
N iektóre dialogi ze sztuki W eyssenhoffa przypom inają rozm ow y w Weselu W yspiańskiego. D ialog literata Kornela z m łodziutką dyletantką C ipcią, dobrze odzw ierciedlający kw estie m iędzypokoleniow e oraz m entalność interlokutorów, zestaw ić m ożna z dialogiem D ziennikarza i Zosi w Weselu W yspiańskiego (akt I, sc. 2). Zosia, córka krakow skiego profesora, dom inuje intelektualnie nad kresow ą heroiną, niem niej obie w podobny sposób postrzegają oczarow anie m ężczyzn ich kobiecością oraz podteksty erotyczne w w ypow iedziach partnerów. Słow a Cipci: „Ach, ci poeci zaw sze tam załażą, / Gdzie ani pojm iesz i człow iek się w stydzi” , przyw odzą na myśl replikę M aryny z jej rozm ow y z Poetą:
R o zu m iem c o ś z w ie lk ą biedą; n ie d o s ię g ło j e s z c z e ok o, n ie z a w lo k ła m się na turnie; tak tam d u m n ie, sz u m n ie, chm urnie. B a ła m u ctw a w w ie lk im stylu , [akt 1, sc. 15]
Finezyjny dialog na tem at literatury w iodą Białodw orski z H eleną Grzeszną, upraw iającą dram atopisarstw o, utrzym ującą, że sztuka to „dar życia” . Rozm owa W eyssenhoffow skich bohaterów przypom ina dialog M aryny z Poetą z Wesela W yspiańskiego, n a d to -d ia lo g Poety z Rachelą, upatrującą w szędzie „poezję żyw ą zaklętą”, poezję „św iętą”. W utworze W yspiańskiego „dram at groźny, szumny, posuw isty jak polonez” ciągle „się snuje” Poecie, natom iast G ospodarz powiada:
D ra m a ty czn e, bardzo p ięk n ie -u nas w sz y stk o dram atyczne,
w w ielk iej sk ali, n ieb o ty c zn e - [akt 1, sc. 2 4]
Kum Brońcio z Wesela w Boguszów ce pyta swego sąsiada-ziem ianina:
F e lik s ie , se rce, p o w ie d z , co tam w p o lity ce ? C z y p o śp iejem w y m łó c ić i sprzedać p sz e n ic ę ? Z anim N ie m c y nadejdą?
Słow a te stanow ią aluzję W eyssenhoffa do słów C zepca skierow anych do D ziennikarza:
C ó z tam , panie, w p o lity ce ?
C h iń cy k i trzym ają się m o cn o !? [akt I, sc . 1]
Interlokucja Brońcia, uzew nętrzniająca jego zainteresow anie polityką w yłącz nie z przyczyn ekonom icznych, jest obszerniejsza niż replika C zepca i em ocjo nalnie bardziej w yrazista, gdyż obaj rozm ów cy z Boguszów ki reprezentują tę sam ą warstwę społeczną. Brońcio z Kumem w spom inają też o proroctw ie Cygana z Hula, który „Zgadł upadek caryzm u, okradzenie kasy z Uszycy, itd.” , przepow iedział zakończenie wojny, „K iedy błyśnie półksiężyc nad kijow ską Ł aw rą” . Jak pisze Konrad O lchow icz, w Hom lu przed pierw szą w ojną św iatow ą prorokow ał sędzi wy rabin, który sw ą w iedzę tajem ną przekazał Stefanow i O ssow ieckiem u, inży nierowi z W arszaw y41. Fakt ten był zapew ne W eyssenhoffow i znany. W Weselu dar proroczy w ykazuje W ernyhora, wiekow y lirnik ukraiński.
W obu dram atach bohaterow ie raczą się alkoholem . G ospodarz u W yspiań skiego mówi:
Ś w ia t pijany, św ia t pijany,
ca ły św ia t za cza r o w a n y — [akt 11, sc. 2 9]
I w innym m iejscu: „Lepiej gwarzy się przy szklenie” (akt II, sc. 24). Postacie z farsy W eyssenhoffa piją we dnie i w nocy, C hór bachiczny zaś zam yka dram at w ezw aniem :
P o łą c z m y ręce i usta, A w in o niechaj nam chlusta I pijm y, p ijm y a pijm y.
W K ordianie Juliusza Słow ackiego m łodzieniec pochodzenia arystokratycz nego, Nieznajom y, w zyw a lud warszaw ski do picia alkoholu i odsunięcia się od „spraw ” politycznych:
P ijcie w in o ! id ź c ie spać! M y w e ź m ie m y w in puchary,
B y je w śk lan n y sz ty let zla ć. [akt 111, sc . 3]
Po zaprzepaszczeniu szansy wciągnięcia ludu do walki, po zaniechaniu jej przez grupę spiskowców zostaje sam i ponosi klęskę. W Weselu W yspiańskiego i w Wese lu w Boguszów ce W eyssenhoffa osoby predestynowane do działań na rzecz ojczy zny (inteligenci pochodzenia szlacheckiego, ziemianie) zam roczone alkoholem tra cą poczucie obowiązku patriotycznego, są nieodpowiedzialne, słabe, nawet śm iesz ne. W ich dialogach padają banalne, nic nie znaczące słowa. Rzec zatem można: dramat Weyssenhoffa stanowi aluzję do słów D ziennikarza z Wesela:
N ie c h na ca ły m św ie c ie w ojna, b y le p o lsk a w ie ś za ciszn a ,
b y le p olsk a w ie ś spokojna, [akt I, sc. 1]
41 K. O l c h o w i c z , Ć w ie rć w ieku z „ K u rie re m W arszaw skim " ( 1 9 1 4 -1 9 3 9 ) . W stęp A. G r z y - m a ł a - S i e d l e c k i . K raków 1 9 74, s. 2 53.
W eyssenhoffow skie aluzje do Wesela W yspiańskiego nie są trudne do rozszy frow ania dla przeciętnie w ykształconych czytelników ; takim i odbiorcam i farsy byli zapew ne w łaściciele Boguszówki oraz większość ich gości. W tym m iejscu w ypada przypom nieć, iż podczas pierwszej wojny św iatow ej w kijow skim Te atrze Polskim dw ukrotnie w ystaw iano Wesele: we w rześniu 1915 (reż. M aksym i lian W ęgrzyn, Kornel M akuszyński) oraz we w rześniu 1916 (reż. Juliusz O ster wa, dekor. W incenty D rabik)42. Nie wiemy, czy W eyssenhoff uczestniczył w tych spektaklach, m ógł jed nak czytać recenzje z kijowskich przedstaw ień w „D zienni ku K ijow skim ”43, m ógł słyszeć opinie przyjaciół i znajom ych o inscenizacjach Wesela, ocenić zależność percepcji dram atu od poziom u w ykształcenia widzów, ich przygotow ania do odbioru sztuki, od wrażliwości na piękno, itp. W św ietle tego farsa Wesele w Boguszów ce byłaby „repliką” pisarza w kijowskiej dyskusji o dram acie krakow skiego twórcy oraz pytaniem o cel i m ożliw ości ekspresji lite ratury w społeczeństw ie ulegającym słabościom , w społeczeństw ie m ającym za daw nione - chciałoby się rzec - dziedziczne wady (pijaństw o, obżarstw o, leni stwo).
Prócz w skazanych ju ż aluzji W eyssenhoffa do Wesela W yspiańskiego i do Kordiana Słowackiego - w Weselu w Boguszówce znajdujemy aluzje do innych dzieł literackich oraz cytaty z nich. Na pytanie Cipci rzucone K ornelow i, dlaczego jest „cichy i sm utny” , ten odpow iada słowami z Grobu A g a m em n on a: „O! cichy j e stem jak wy, o A trydzi!” M ożna powiedzieć - przyznaje się do m ałoduszności, pasyw izm u. Fragm ent tekstu pobocznego: Jed yn a lunatyczka skam ieniała czeka j a k Galatea sw ego P igm aliona”, kieruje uwagę czytelnika zarów no w stronę mitu greckiego o nieszczęśliw ych kochankach, jak i w stronę dram atów, których prota- gonistam i są w spom niani bohaterow ie, np. w stronę Pigm aliona Jeana Jacq u es’a Rousseau czy Pigm aliona G eorge’a Bernarda Shawa44.
W szystkie aluzje literackie u W eyssenhoffa są naturalnie osadzone w konte kstach. Cytaty z „obcych” dzieł, stanowiące w ypow iedzi postaci, nie zostały ujęte w cudzysłów ani też zaznaczone innym rodzajem pism a. W drugiej części Wesela w Boguszów ce znajdujem y partie wokalne: hymn Emy do księżyca, hym n tejże do pucharu, serenadę B iałodw orskiego adresow aną do lunatyczki, pieśni chóralne Panien m ądrych i Panien głupich, Chór bachiczny. Jak w iadom o, w starożytnej G recji w ystępy chóru złożonego ze śpiewaków i tancerzy były stałym elem entem uroczystości kultowych i przedstawień dramatycznych. Z pieśni chóru, które w cho dziły w skład obrzędów dionizyjskich, wyrosła zarów no tragedia, jak i kom edia. Chóry u W eyssenhoffa m onum entalizują sytuację tow arzyską, biesiadną, w pro w adzają nastrój uroczysty, odświętny. R ozm iłow any w m itologii greckiej autor w ykorzystał w chóralnych pieśniach motyw Erosa - „tw órcy” m iłości, motyw Zeusa - „erotom ana”, m otyw Apollina - „nieodpow iedzialnego siew cy zła”, m o tywy A fro d y ty -b o g in i „nieprzyzw oitej”, oraz D ia n y -b o g in i lekkom yślnej, trzpio- towatej. W ywyższył ponad w szystkie bóstwa D ionizosa-B achusa, odniósł do nie
42 Z ob. R. W ę g r z y n i a k , W o k ó ł,, Wesela ” S ta n isła w a W yspiań skiego. W rocław ] 9 9 1 , s. 52.
41 Zob. ib id e m , s. 5 2 , 53.
44 Liryczna sc en a d ram atyczna z P ig m a lio n a (1 7 7 7 ) J. J. R o u s s e a u p o ja w iła się (w prze k ła d zie T. K. W ę g i e r s k i e g o ) w w a rsza w sk im teatrze ju ż 23 IX 1777, przed praprem ierą o r y g i nału w r. 1 7 8 1; dramat G. B. S h a w a P ig m a lio n ( 1913) w tłu m a czen iu R. O r d y ń s k i e g o w y sta w io n o w P o lsc e w 1914 roku.
go epitety: „kom pan jed y n y ” , „brat-łata” . Starożytnego boga ekstazy i wina obda rował „fantazją kresow ą”, kordialnością.
N aw iązanie W eyssenhoffa do pogodnych i nam iętnych postaci z m itologii greckiej m iało - jak się zdaje - uwydatnić postaw ę hedonistycznego eskapizm u Polaków końca wieku XIX i początku XX, którą W yspiański prezentow ał w w y powiedzi Pana M łodego w Weselu: „m iło snami uciec z życia” (akt I, sc. 22). We sele w Boguszów ce bez w ątpienia było św iadom ą „ucieczką” literacką W eyssen hoffa od brutalnej rzeczyw istości wojennej w świat arkadyjski, w atm osferę śm ie chu i drwiny, było próbą przeniesienia serdecznych przyjaciół zgrom adzonych w gościnnym dom u hrabiostw a Stadnickich w ten idylliczny, ułudny świat. Sztu ka Józefa W eyssenhoffa w konfrontacji z jego znakom itym i pow ieściam i Żyw ot i m yśli Z ygm unta Podfilipskiego, Soból i p a n n a , Puszcza45 w yw ołuje w rażenie li terackiej zabawy, żartobliw ej „w ycieczki” pod adresem przyjaciół. Została nasy cona „szyfram i osobow ym i” i aluzjami literackim i, toteż m.in. dlatego zasługuje na ocenę historycznoliteracką.
45 J. W e y s s e n h o f f : Ż y w o t i m y śli Z yg m u n ta P o d filip sk ie g o . W arszaw a 1898; S o b ó l i p a n