Henryk Batowski
"Literatura słowiańska. Kurs
pierwszy", Adam Mickiewicz, w
przekładzie i opracowaniu Leona
Płoszewskiego, Warszawa 1952,
Dzieła, Wydanie narodowe, t. 8 i 9,
„Czytelnik”, s. 394 i 254 : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 44/1, 317-329
R E C E N Z J E I P R Z E G L Ą D Y
317
czasowego stanu badań nad stylistyką lingwistyczną. Przynosi ona nie objęte dotąd przez nikogo bogactwo materiału analiz stylistycznych, a zarazem w y tycza drogi, którym i pójść powinny dalsze usiłowania w tej dziedzinie. Szkice
ze stylistyki języka rosyjskiego staną się niewątpliwie bodźcem do szeroko roz
w iniętych badań nad stylistyk ą lingwistyczną. .
Lucylla Pszczołowska
A d a m M ic k ie w ic z , L ITER A TU R A SŁOW IAŃSKA. Kurs pierwszy. W przekładzie i opracowaniu L e o n a P ło s z e w s k ie g o . Warszawa 1952. „C zytelnik” , s. 394 i 254. D z ie ła . W ydanie narodowe. T. 8 i 9.
W ramach w ydania narodowego dzieł Mickiewicza ukazuje się m. in. tekst polski wykładów p oety W Kolegium Francuskim. W ydawcą jest jeden z naszych w ybitnych tekstologów, Leon Płoszewski, który zagadnieniom re konstrukcji tekstu i jego ustalenia naukowego poświęcił przeszło ćwierć wieku. Dorobek w ydaw cy wr tym zakresie, znany z jego poszczególnych publikacji od roku 1924 poczynając, gwarantował, iż rzecz ta w obecnym wydaniu ukaże się na pewno w starannej postaci. W niniejszej recenzji pozostawię raczej na boku podstaw ową dyskusję nad zasadą dokonanego przez wydawcę wyboru tekstów , jak również szczegółową ocenę ich przekładu, jakkolwiek problemy te wywołają, być może, ożywioną polemikę wśród specjalistów-filologów, cho ciażby ze względu na fakt, iż warunki rekonstrukcji tekstu pozostawiały w y dawcy bardzo wielką swobodę. Pragnę natom iast zająć się bliżej problema mi, jakie edycja ta nasuwa history ko wi-sla wiście.
W ydanie to ma inne cele niż wydanie sejmowe. Ma tak samo jak tam to dostarczyć tekstów możliwie najlepszych, ale nie ma to być wydanie w ści słym słowa znaczeniu naukowe, jeżeli chodzi o rozmiary objaśnień wydawcy. W tej dziedzinie wydawca musiał się ograniczyć do faktów, jego zdaniem, najniezbędniejszych, tak więc nie mamy przed sobą wydania skomentowanego całkowicie. Zatem i uwagi, gdy mowa o komentarzu, muszą być niepełne1.
Rozpatrzmy kolejno następujące zagadnienia, które nasuwa ocena n o wego w ydania: 1) rekonstrukcja tekgtu, 2) fakty w tekście Wykładów i związa ne z nimi objaśnienia, 3) inne uwagi o komentarzach wydawcy, 4) język prze kładu i korekta.
1) Uwagi w tym punkcie będą bardzo zwięzłe. Trzeba by mieć do dyspo zycji ten sam materiał, który Płoszewski opracowywał przez z górą dwadzie ścia lat i zapoznać się z tym materiałem tak dokładnie jak sam wydawca, aby w y dać sąd o przyjętej metodzie wydawniczej i zaletach lub usterkach wyników pracy w ydawcy. Jednakowoż nasuwa się tu pewna wątpliwość. Łączy się ona z licz nym i om yłkami i lapsusami poety-profesora. W wykładach paryskich Mickiewi cza oprócz faktów ścisłych i sądów trafnych znajdziemy nie mniej omyłek i nieścis łości, czasem n aw et—fantazji. Otóż, czy należało je w szystkie zachow ać’w w yda 1 W yszedł tymczasem t. 10 wydania narodowego, zaw ierający 2 kurs
W ykładów. Ze względów m etodycznych musi być on jednak om awiany osobno,
ponieważ istnieje odpowiedni tom wydania sejmowego, z którym należy nowe w ydanie porównać.
318 R E C E N Z J E I P R Z E G L Ą D Y
niu? I to w wydaniu takim jak tu omawiane, nie m ającym charakteru naukowe go, lecz przeznaczonym do rozpowszechnienia w szerokich kołach społeczeństwa ? Jestem jak najdalej od chęci ukrywania niedociągnięć Mickiewicza, które mu w tym w ypadku nie przynoszą najmniejszej ujm y. Ale jednocześnie za sta nawiam się, czy celowe jest zachowanie w tego typ u wydaniu w szystkich ow ych potknięć. Inna rzecz, iż komentarz w ydaw cy zwraca uwagę nie na w szystkie, w łaśnie w tej dziedzinie jest nader wstrzem ięźliwy. Ale tu kryje się pewne n ie bezpieczeństwo : nie przygotow any należycie i nie pouczony komentarzem czytelnik pewne błędne sądy i twierdzenia Mickiewicza przyswoi sobie, a może nawet zechce je przekazywać dalej.
Nie ulega wątpliw ości, że nikt rozsądny nie będzie uważał Prelekcyj Mic kiewicza za źródło naukowe do historii, literatury itp. narodów słowiańskich. Ale z drugiej strony — autorytet p oety jest tak wielki, że chętnie powołujem y się na jego słowa, właśnie z Prelekcyj, np. na jego sądy o Puszkinie, dekabry stach itd. Jakiż tu zatem nasuwa się problem, jaka m ożliw ość1? Na pewno nie ta, b y cokolwiek w tekście Mickiewiczowskim usuwać czy zmieniać. Ale — zastrzegam, że są to wyłącznie rozważania teoretyczne (wobec nieoparcia ich na dokładnej znajomości w s z y s t k i c h przekazów tekstu) — być może, istniała możliwość t a k i e g o ich doboru, by w w ydaniu przeznaczonym dla sze rokich kół odbiorców z m n i e j s z y ć liczbę miejsc nieścisłych i pozycji błędnych. Mam na m yśli taki dobór tekstów , spośród nader wielu istniejących, dzięki któremu uniknęłoby się podawania w s z y s t k i c h nieścisłości i błędnych sfor mułowań. Dla wydania o charakterze mniej lub bardziej popularnym (w n aj lepszym tego słowa znaczeniu) było to ewentualnie możliwe, pełny zaś tek st ze w szystkim i wariantami ukazałby się w wydaniu ściśle naukowym .
Jak sam wydawca nas informuje i jak już przedtem było wiadomo, a u to grafy Mickiewiczowskie istnieją tylk o dla bardzo nieznacznej części całego materiału. Opracowanie tekstu dla pierwszych jego w ydań, ukazujących się za życia p oety, Mickiewicz „powierzył znajom ym Polakom i Francuzom, k tó rzy zmieniali tek st według własnego uznania, przerabiali lub opuszczali całe u stęp y” (t. 8, s. 349) — jak pisze sam Płoszewski, który wobec tego podjął się rekonstrukcji, o ile ta była możliwa, oraz uzupełnień według notatek p oety, dodając „wiele ustępów i zdań pom iniętych rv tekście [drukowanym], a nawet całe partie w ykładów ” (tam że). Otóż wysuwam tezę, że dla wydania tego typ u , bez uszczuplania jego wartości było możliwe dokonanie takiej rekonstrukcji i ta kiej redakcji tek stu , by ilość miejsc wadliwych w każdym razie ograniczyć. B y łob y to pożądane ponadto dla zm niejszenia liczby sprzeczności, w ystępujących w ujęciu danej sprawy przez Mickiewicza w jego dwuch różnych w ykładach.
Jako przykład można tu przytoczyć dwie wersje zakończenia w ykładu 4 w wydaniu Płoszewskiego i w dawniejszym polskim, W rotnowskiego, z roku 1865 : ...szybkość, której brak duchowi Szybkość, która jedną, drugą [E osję Niem ców z kontynentxx, a którą Eosja i Anglię] różni od ociężałości Niem iec zaw'dzięcza może, podobnie jak Anglia, stałego lądu, może równie należeć się duchowi normandzkiemu, jako że Nor- zaszczepionemu w nich duchowi Nor- mandowie długo w obu tych krajach mandów.
panowali.
Ха czym polega różnica? Na określeniu użytym w wydaniu nowszym: Normandowie „długo panow ali” w Rosji. A tymczasem poeta nasz w w ykła dzie 9 podkreśla fakt szybkiej slawizacji przybyszów normandzkich na Rusi: Ród panujący zesłowiańszczył się ... co z nich pozostało na ziemi ru- całkiem w trzecim pokoleniu i nie ma skiej, to w trzecim pokoleniu stra-już śladu wojowników normandzkich ciło już wszelką cechę obcego rodu. na Rusi. Rodzina panująca nawet
zesłowiańsz-czała całkiem...
P ło s z e w s k i, t. 8, s. 99. W r o t n o w s k i, t. 1, s. 64. Jak wiem y, obecna radziecka nauka historyczna sprowadza rolę i wpływ normandzkich przybyszów na Rusi do istotnej, minimalnej w rzeczywistości miary. Mickiewicz żył w czasie, gdy — przeciwnie — panowała teoria Karam zina wyolbrzym iająca tę rolę, sam też się do tej opinii stosował. Ale byłoby, jak sądzę, bez szkody dla spuścizny poety, gdyby obecnie wybrało się styli zację unikającą podkreślenia długości rządów przybyszów oraz ich silnego w skutek tego wpływu.
Z tego samego 4 w ykładu zaczerpniemy inny fragment. Mickiewicz w y raża zdanie, które opiera się na fakcie nieznajomości średniowiecznego p i śm iennictwa Słowian południowych. Ze zdania wynika, że Słow ianie'ci przed najazdem tureckim właściwie nie posiadali literatury pięknej. Otóż sformuło wanie to jest w najnowszym wydaniu o wiele jaskrawsze niż w poprzednim: Tak więc tworzono tu poezję liry- Dlatego też stworzono tu poezję li czną, tworzono też śpiewy bohaterskie, ryczną, stworzono epizody historyczne, ale nic z tego,' co jest umiejętnością, ale wszystko, co jest umiejętnością, wyższą literaturą, nie mogło w tych literaturą wyższą, ani przyjąć się, ani dzikich stronach zaszczepić się ani rozwinąć się nie mogło,
rozwinąć.
P ło s z e w s k i, t. 8, s. 43. W r o t n o w s k i, t. 1, s. 24. Najnowszy tekst przede w szystkim nazywa te strony „dzikim i”, czego nie mamy w dawniejszym, a nadto o stopień silniej („nic” wobec łagodniejszego „w szystk o” ) neguje istnienie literatury pięknej w średniowiecznej Bułgarii i Serbii. W iem y, że tu poeta się mylił, zresztą w późniejszych wykładach wspo mina sam marginesowo czy o Symeonie bułgarskim, czy o św. Sawie serbskim. Może zatem wzm iankę o „dzikości” i kategoryczną negację należało jednak zastąpić mniej bezwzględnym sformułowaniem z roku 1865?
I jeszcze jeden przykład, tym razem z wykładu 6:
W ciągu tysięcy lat dzieje ich [Sło- Historia [S łow ian ]... poczyna się do-wian] leżą w pomroce ... Ich [Sło- piero od epoki chrześcijańskiej, ty-wian] właściwa historia poczyna się siące jej lat poprzednich leżą w po-z chrpo-ześcijaństwem. mroce.
P ło s z e w s k i, t. 8, s. 72 — 73. W r o t n o w s k i, t. 1, s. 45 — 46.
R E C E N Z J E I P R Z E G L Ą D Y ^
[g
Cała ważka różnica kryje się w kolejności zdań, tj. myśli. Przekaz daw niejszy ujm uje rzecz lepiej, kładąc jak gdyby nacisk na końcowych kilku sło wach: „tysiące jej [historii słowiańskiej ] lat poprzednich leżą w pomroce” .
520
R E C E N Z J E I P R Z E G L Ą D YMickiewicz tym zakończeniem dopuszcza możliwość, że historia Słowian istniała również przed przyjęciem przez nich chrześcijaństwa, ale zgodnie z ówczesnym stanem nauki (pomysłów Chodakowskiego nikt nie brał poważnie) stwierdzał, że o tych w cześniejszych okresach nic nie wiadomo. Tym czasem najnowszy tekst k o ń c z y się właśnie kategorycznym stwierdzeniem, że historia Słowian zaczyna się od przyjęcia chrześcijaństwa, osłabiając przez to możliwość, że i przedtem mogło coś istnieć.
Są to różnice nader subtelne i, zdawałoby się, znikome. A jednak mają one swą wagę i wym ow ę, która zasługuje na rozważenie. Jeśli wiem y, że z a równo francuskie wydanie tekstu W ykładów, jak i polskie nie jest wiernym odbiciem k o l e j n o ś c i zdań Mickiewicza, lecz jest mniej lub bardziej wiernym oddaniem jego zasadniczej m yśli — co poeta akceptował przeglądając i k ory gując niektóre przynajmniej partie tekstu (nie wiem y, o ile dokładnie!) — w takim razie było wskazane raczej pozostawienie kolejności zdań z roku 1865, zgodniejszej z. rzeczywistością.
Do ty ch trzech przykładów ograniczamy tę część recenzji, pozostaje b o wiem szereg dalszych kwestii, a recenzja nie ma charakteru rozprawy. W tym punkcie parę jeszcze uwag o m etodzie rekonstrukcji, stylu i języku. W ydawca w wielu wypadkach korzystał z możliwości uzupełniania tekstu wyrazem, który ujmuje w nawias klamrowy. Pisze (s. 349), że czyni to w wypadku, gdy stenograf opuścił np. jakieś im ię własne i zaznaczył je kropkami. Ale tu trzeba postaw ić pytanie, czy stenograf zawsze te kropki stawiał? Jest dość praw dopo dobne, że niekiedy zapom inał to zrobić. Toteż nie szkodziłoby, gdyby wydawca kbrzystał w szerszym zakresie ze sw ych praw, o ile dodanie jakiegoś słowa mogło przyczynić się do lepszej zrozumiałości tekstu lub do usunięcia niejasności. Np. przydałoby się wprowadzenie w nawiasie spójnika ,,oraz” w dwóch miejscach: na s. 40 (koniec w ykładu 3) należałoby dodać: „Przenieśmy się teraz na drugą stronę Karpat, w kraje będące pod panowaniem austriackim, do Ilirii [oraz] do Serbii i Czarnogórza” . W tekście ogłoszonym zakończenie tego zdania brzmi: „...w kraje będące pod panowaniem austriackim , do Serbii, Ilirii i Czarnogórza” . Otóż przestawienie kolejności dwu tych nazw i dodanie wspomnianego spójnika w yjaśnia zdanie, które w tekście ogłoszonym budzi błędne wrażenie, że w szystkie wym ienione tu kraje b yły wówczas pod p ano waniem austriackim , a to dotyczyło tylko tzw. K rólestwa Ilirii, tj. ziem sło weńskich, a także Dalm acji, należącej za czasów napoleońskich do „Prowincyj Iliryjskich” . (Mickiewicz m ógł tu mieć nadto na m yśli jeszcze Chorwację). D o dajm y, że Płoszewski, jakkolwiek miejsca tego nie przem yślał do końca, u nik nął błędu W rotnowskiego, który wprost takie błędne wrażenie podsuwa, pisząc z dwukropkiem: „Przejdziem y teraz na drugą stronę Karpat, w kraje będące pod panowaniem austriackim: do Serbów, Ilirów i Czarnogórców”
(op. cit., t. 1, s. 22). Tego samego regionu d otyczy inny fragm ent, gdzie pro
ponow any przeze mnie spójnik byłby pożyteczny. Mianowicie w wykładzie 15 czytam y: „kraje naddunajskie, Serbia, Kraina, Hercegowina” (t. 8, s. 178). Jak w iem y, do krajów naddunajskicłi należy zaliczyć tylko Serbię, ale nie oba pozostałe, a zatem należałoby napisać: „kraje naddunajskie — Serbia [oraz] Kraina, Hercegowina” .
R E C E N Z J E I P R Z E G L Ą D Y 321
N astępnie, sądzić trzeba, wydawca mógł i powinien był zwrócić uwagę na m iejsca, w których autor sam sobie przeczy, i przy doborze przekazów unikać niekonsekwencji. N ie mając pod ręką wszystkich tekstów ani tym bardziej materiałów rękopiśmiennych, nie mogę stwierdzić, czy było możliwe znalezienie takiego, a raczej dwóch takich, które pozwoliłyby uniknąć jaskrawej niekon sekwencji Mickiewicza w wykładzie 4, gdzie najpierw czytam y: ,,Po w yga śnięciu dynastii narodowej dom Luksemburgów, panujący w Czechach, w spie rał um iejętności i sztuki; p ó ź n ie j r ó w n ie ż d om a u s t r i a c k i s t a r a ł s ię 0 i l e m o ż n o ś c i r o z w ij a ć z a r o d y k u lt u r y n a r o d o w e j ” (podkr. H. B.). To na s. 46, a zaraz potem , na s. 48: „przez dwa wieki Austria n i s z c z y ł a w C z e c h a c h w s z e l k i e p o m n ik i d a w n e g o p i ś m i e n n i c t w a ” (podkr. H. B.). Pierwsze z tych dwu zdań o Habsburgach jest fałszywe, drugie — praw dziwe. Jeżeli nie można było uniknąć bliskiego sąsiedztwa takich sprzecz ności, pożądane było dodać odpowiednią uwagę w komentarzu — a tego nie ma.
Inny powód do zastanowienia nastręcza następująca kwestia. Zakończe nie wykładu 15 i początek wykładu 16 zawierają niem al identyczne w brzm ie niu szczegóły o carze serbskim Duszanie. Nasuwa się przypuszczenie, że n a stąpiło tu jakieś pomieszanie w stenogramach wykładów. Należało się zasta nowić, czy nie usunąć z zakończenia w ykładu 15 (s. 182) ustępu, który niemal dosłownie powtarza się w początkowej części wykładu następnego (s. 183), będąc tu punktem wyjścia do dalszego ciągu wydarzeń.
Czasem wydanie wcześniejsze, pomimo że zawiera słowa, których Mickie wicz z katedry m oże nie wypowiedział, podaje sformułowania właściwsze. Oto np. na s. 296 wydania Płoszewskiego (wykł. 22) czytam y: „...lud y zwane Liwonami, Kuronami, Letonam i i Prusami... Początek tych ludów jest d otych czas tajem niczy; należą one do rodu indogermańskiego, ale nie są ani ger m ańskie, ani słowiańskie, mają swój odrębny język, który ze wszystkich jęz y ków najbardziej zbliża się do sanskrytu” . Dziwić nas tu musi przede w szyst kim pominięcie przez Mickiewicza najbliższych sobie Litwinów. N adto mamy do czynienia z nieścisłym twierdzeniem , jakoby pochodzenie tych w szy st kich ludów było wspólne — indoeuropejskie. Wiadomo zaś, że Liwowie na pewno, a Kuroni najprawdopodobniej nie byłi Indoeuropejczykami, lecz n a leżeli do rodziny ugrofińskiej. Otóż wydanie z roku 1865 (t. 1, s. 215 — 216) prostuje przynajmniej jedną z tych usterek. Mamy tam : „...szczep letoński, obejm ujący Liwonów, Kuronów, Semigalów, Litwinów i Prusaków...” itd. (z dalszą w zm ianką o wspólnym również, indoeuropejskiin pochodzeniu). N a wet jeżeli Mickiewicz Litw ę i Żmudź istotnie pominął — co wydaje się mało prawdopodobne! — to W rotnowski dobrze zrobił uzupełniając odpowiednio wykład poety i Płoszew ski powinien raczej był pójść za tym przykładem albo przynajmniej odpowiednio uwzględnić sprawę tę w komentarzu — gdzie m iej sce to zostało pom inięte. Albo znów odwrotnie : przekaz dawniejszy nie za wiera błędnego stwierdzenia, które występuje w wydaniu najnowszym , a które mogło być najprawdopodobniej pominięte, gdyż ewentualnie polega na om yłce stenografa lub kopisty. W wykładzie 18 (t. 8, s. 221) czytam y, że „w V II wieku liczne rzesze Słowian w ysyłane były do Azji Mniejszej dla walki z Turkami 1 przechodzą na stronę turecką” . Zdanie to, będące anachronizmem o tyle, że Turków w VII wieku w Azji Mniejszej nie było, sformułowane jest u
322
R E C E N Z J E I P R Z E G L Ą D Ynowskiego bez określenia daty, zatem w sposób już dopuszczalny: „[Słow ia nie] w ysyłani są m asam i do Azji Mniejszej dla odpierania Turków, przechodzą masowo na ich stron ę...” (t. 1, s. 160—161).
W reszcie, by skończyć z tym działem, jeszcze jedna kwestia. Czy można jednak w k a ż d y m w y p a d k u odrzucać przekaz zapisany na wykładzie? Idąc za moim stw ierdzeniem 2 — lub może doszedłszy do tego niezależnie — P ło szewski w staw ia na końcu wykładu 16 (t. 8, s. 198) opuszczone w wydaniach dawniejszych nazwisko jednego z „dostaw ców ” — jakby można powiedzieć — pieśni ludow ych dla W uka Karadżića : „Teszan Podrugowicz” . Otóż w znanym m i przypadkowo egzemplarzu kopii rękopiśmiennej wykładów imię w ym ie nionego zapisano Etienne. Sądzić trzeba, że Mickiewicz, nie znający języka serb skiego, zrozum iał jednak formę Tesan jako „S tefan ” i przełożył na francuskie
Etienne. Tak bodaj należało zostaw ić w druku, a poprawić w objaśnieniach.
2) O podanych przez Mickiewicza faktach, tj. o ich prawdziwości i ści słości trudno się rozwodzić. Oprócz nader wielu dokładnych i istotnych zn aj dujem y, n iestety, nie mniej błędnych i nieprawdziwych. Tu odpada możhwośó „poprawiania” tekstu. Jeżeli w szystkie przekazy zgodnie zawierają te same błędy, nie można, oczywdście, uniknąć ich ogłoszenia. W takim wypadku jed nakowoż rzeczą w ydaw cy i komentatora jest uwzględnienie tych spraw w do datku krytycznym . Płoszewski pisze na s. 354: „Objaśnienia mają zasadniczo ułatw ić zrozumienie tek stu , informują o utworach om awianych, wskazują źródła przytoczeń itp.; nie mogą prostować w szystkich niedokładności rzeczo wych lub błędnych poglądówr” . Zgadzam y się z wydawcą, że w w ydaniu tego typu — czego jednak nie podkreślono — istotnie nie było możliwre sprosto wanie w s z y s t k i c h om yłek i lapsusów poety-profesora. A b y to uczynić, trzeba by podwoić objętość tom u. Jednakże byłoby pożądane, aby w ydawca p ow ie dział parę słów o zastosow anym przez siebie kryterium przy doborze podanych objaśnień, dlaczego jedne dał, inne zaś pomijał. Musiałyby się nasunąć bowiem znaczne w ątpliw ości co do słuszności obranej m etody, gd yby się okazało, że objaśniono np. mniej niż połowę zasługujących na to kwestii, że pom inięto objaśnienia odnoszące się do spraw szczególnie błędnie przedstawionych, że wre szcie niektóre wyjaśnienia w ydaw cy są bądź nie wystarczające, bądź nawet zawierają om yłki. P akt, że w ydaw ca nie jest slawistą ani historykiem , musiał w płynąć na kryterium oraz m ożliwości przy opracowaniu komentarza i w y b o rze ilości oraz jakości objaśnień, które zarówno w doborze jak jakości nasu wają zastrzeżenia. D odajm y, że zastrzeżeniom podlegają oczywiście tylko p o zycje nieliczne. Ale historyk narodów słowiańskich musi je postawić.
Jeżeli już w ydaw ca nie może objaśnić w szystkich kw estii ani sprostować w szystkich om yłek, winien nader starannie zastanowić się nad wyborem miejsc najbardziej dom agających się kom entarza ze względu na wagę pro blemu i stronę polityczną danego zagadnienia. Nawiązać tu trzeba do wystmię- tych w punkcie 1 uwag dotyczących rekonstrukcji tekstu, które to uwagi m iały na celu w ysunięcie także politycznej doniosłości i politycznego k ryte rium zastosow anego przy rekonstrukcji tekstu, bez uszczerbku dla m etody naukowej i wierności w obec m y ś l i (nie zawsze: słó w ) Mickiewicza. Sądzę, że komentarz w-ydawcy musi objąć przede w szystkim problem y zasadnicze, poruszone w tekście Mickiewiczowskim, zwłaszcza w w ypadkach gdy z tekstu
R E C E N Z J E I P R Z E G L Ą D Y
323
w ynika przeciwne naszym dzisiejszym pojęciom przedstawienie danego zagad nienia przez Mickiewicza. Należą tu zatem problemy takie, jak np. pochodze nie narodów słowiańskich, ich podział na grupy językowe, początek poszczegól nych państw słowiańskich, ich wzajemne stosunki, ich wzajemne w pływ y oraz stosunki z innym i narodami. Obowiązkiem wydaw cy jest dać tu objaśnienia, а w razie potrzeby sprostowania z uwzględnieniem najnowszych badań w danej dziedzinie. Jest to ważniejsze niż objaśnienie szczegółów bardzo drobnych, dotyczących poszczególnych wydarzeń, osobistości, ich dzieł itd. Z punktu w idzenia owych zasadniczych problemów komentarz w obecnym wydaniu sprawia nam zawód. 0 ile budzi podziw wielką erudycją komentatora w za kresie objaśnienia i prostowania nader znacznej liczby drobnych szczegółów, to jednak zbyt wstrzem ięźliwie odnosi się do kwestii podstawowych.
Można b y odpowiedzieć na te uwagi, że przecież ani z tekstu w ykładów Mickiewicza, ani z komentarza i tak nikt nie będzie studiował dziejów Słowiań szczyzny ani filologii słowiańskiej. Słusznie, lecz mimo to należy podać naj nowsze w yniki badań w kwestiach najbardziej zasadniczych, w konfrontacji z twierdzeniami Mickiewicza. Nie znajdujem y jednak w objaśnieniach danych 0 początkach historii narodów słowiańskich — według najnowszych w yników badań historyków i archeologów radzieckich, polskich i czeskich, o kulturze Słowian przed przyjęciem chrześcijaństwa, o początkach państw słowiańskich, np. Rusi przed Włodzimierzem W ielkim, o obaleniu przez uczonych radziec kich teorii „normandzkiej” , o przyjętym obecnie podziale języków słow iań skich. Sądzę, że nie w ystarcza tu wskazanie, jak się te sprawy przedstawiały w nauce w okresie współczesnym Mickiewiczowi, co mogłoby w ystarczyć w w y daniu sensu stricto naukowym , gdy korzystający z takiego w ydania sami na ogół dostatecznie znają dane zagadnienia. W wydaniu przeznaczonym dla szerokich kół czytelniczych ważniejsze jest przedstawienie najnowszych w y ników badań w tej dziedzinie.
Wybrane przeze mnie w punkcie 1 c y ta ty zostały wybrane celowo, by zwrócić uwagę na niektóre zasadnicze problemy domagające się skom entow a nia. N ależy tu zarówno kwestia występowania Słowian w historii przed przy jęciem chrześcijaństwa, jak kwestia minimalnej roli najeźdźców' normandzkich wr historii dawnej Rusi, jak wreszcie kwestia istnienia wrale bogatego piśm ien nictw a u Słowian południowych przed najazdem tureckim. A kw'estii podobnej wagi jest w tom ie n iniejszym 3 wdęcej. Miejsc zawierających fakty nieścisłe lub błędne, a nie uwzględnionych w komentarzu jest ponad 100. Trzeba by wielu stronic na wyliczenie w szystkich i uzasadnienie zarzutu błędności. Tylko przy kładowo zatem zwrócę mvagę na niektóre z nich, wybierając po jednej pozycji z każdego w ykładu pierwszego roku. W wyliczeniu poniższym cyfra rzymska oznacza w ykład, pierwsza z arabskich — stronicę, druga wiersz (względnie wiersze). W nawiasie klamrowym zamieszczono możliwie najzwdęźlejsze uza sadnienie zarzutu.
1 15, 70 — 71: Słowdanie zawsze ciążyli i ciążą jeszcze ku Zachodowd. [Nawet w czasach Mickiewdcza mogło odnosić się to tylko do mniejszej części Słowdan],
3 Mówiąc o ,,tom ie niniejszym ” mam na myśli, tu i w następnych zda niach, tom 8.
324
R E C E N Z J E I P R Z E G L Ą D YI I 31, 3 — 4: u tr a ta dla ch rześcija ń stw a Ilirii. [C hodzi tu o najazd T urków , k tó rzy jed n a k S łow en ii n ig d y n ie zajęli].
I I I 38, 3 — 4: lu d ... K o za k ó w , zło żo n y ze Słow ian, T atarów i T urków ... K o z a cy m ów ią języ k iem p ośrednim m ięd zy p olsk im i ruskim . [Tu u z a sa d nienia ch y b a n ie trzeb a ].
I V 42, 26 — 27: za królów m aced oń sk ich istn ia ło jeszcze parę n ieza leżn y ch p a ń stw słow iań sk ich , jak Iliria... [O sta ro ży tn ej Ilirii w ie m y w ogóle m ało, ale wdemy n a pew n o, że nie b y ła ,,p a ń stw em sło w ia ń sk im ” 4].
V 53, w. 52 oraz 55, w. 55: P o lsk a [ ...] n ie m a n a w et k atedr n a u k o w y ch . [G-dy M ickiew icz w y k ła d ów; w y g ła sza ł, na u n iw ersy tecie krak ow sk im w y k ła dano po p o lsk u ; zn iem czo n o go dopiero po roku 1846].
V I 69, 1 7 0 — 171: zagon = zak on [e ty m o lo g ia o czy w iście b łęd n a].
V II 80, 1 6 8 — 169: długi okres b y tu c z y sto dom ow ego, k tó r y za czą ł się na 780 la t przed Chr. i trw ał aż do roku 600 naszej ery. [D a ty zu p ełn ie d ow oln e].
V I I I 91, 199 — 201: W ty m ż e czasie [w. V I I ], ale w in n y ch stron ach S łow iań szczy zn y , z a ło ży li k rólestw o w o d zo w ie m oraw scy. [W iadom o, że p ań stw o „ w ielk o m o ra w sk ie” p o w sta ło raczej dopiero w I X w ., ale obejm ow ało ono p rzyn ajm n iej część ziem n a leżą cy c h do j m ń s t w a ,,S a m o n a ” ].
I X 101, 188 i 102, 1: C yryl i M etod y ... ob yd w aj zm arli лу R zym ie. [M etody zm arł na M oraw ach].
X 107, 40 — 41: N ig d y M adiar n ie c h cia ł p rzy ją ć n ic słow iań sk iego. [W język u w ęgierskim z n a jd u jem y ogrom nie dużo za p o ży czeń sło w ia ń sk ich ]. X I 117, 2: R ęk op is praski. [Ma b y ć : z ielo n o g ó rsk i5].
X I I 133, 94 — 96: N ie m c y ... n ie ży\vili n ieu b łagan ej ku S łow ian om n ien a w i ści; Słow ian ie, skoro ty lk o naw rócili się, k o rzy sta li z ich o p ie k i... [M owa 0 p o d b o ja ch G erona i jem u p o d o b n y ch n a ob szarze n ad łab sk im i n a d b a ł ty c k im — w ia d o m o , co to b yła za „ o p ie k a ” !]
X I I I 154, 479 i n. S p om ięd zy trzech w ielk ich ję z y k ó w , na k tóre dzisiaj r o z p a d a się m ow a sło w ia ń sk a ... [N a w et w sp ó łcześn i MickieAviczowi u czen i 1 p o eci m ó w ili stale o czterech ta k ich języ k a ch : poza ro sy jsk im , p olsk im i czesk im w y m ien ia li sta le jeszcze „ ilirsk i” , tj . chorw acki i serbski]. X I V 161, 1 6 2 — 163: K ru k ... za ło ży ł sto licę sw ego królestw a na w y sp ie R u gii,
n ied alek o L u b ek i [K ru t — ta k ! — rezyd ow ał w L u b ece, która od d alon a jest od R u gii o circa 200 km , a z m ieszk ań cam i tej w y sp y p o zo sta w a ł
w zaw ziętej n iep rzy ja źn i].
X V 180, 339 — 340: J ę z y k b ułgarski [ ...] je s t to ję z y k zm iesza n y z p ierw iast- kó\v uralsk o-fiń sk iego i słow iań sk iego. [E le m e n ty protob u łgarsk ie s t a n o w ią m in im a ln y p rocen t w języ k u b u łgarsk im ].
X V I — [C a ły te n w y k ła d zaw iera najw ięcej ch y b a n ieścisłości ze w szy stk ich . D a ty , n a zw isk a , n a zw y geograficzn e, w sz y stk o jak najbardziej b a ła m u tn e. K om entarz n ie p ro stu je n ic].
4 P ło sz e w sk i w k o m en ta rzu na s. 360 zw raca u w agę na n iesłu szn ość t a k iego u jęcia p rzez M ick iem cza , pisząc: „ p a ń stw a sło w ia ń sk ie” . C udzysłów ten jed n a k w ty m w y p a d k u n ie w y sta rcza , nie je st b ow iem jed n o zn a czn y .
5 M ickiew icz ju ż w w y k ła d z ie 10 (s. 110) b łęd n ie tw ierd zi, że rękopis, k tó r y tu o m a w ia , tj. zielon ogórsk i, zo sta ł zn a lezio n y w P radze; w y d a w ca n ie zw raca na to uw agi, ch oć poza ty m o „ z a b y tk u ” ty m m ów i dość ob szern ie (s. 368).
R E C E N Z J E I P R Z E G L Ą D Y
325
X V I I 206, 200 — 201: Z h istorii w iadom o, że J u g ze sw y m i sy n a m i poległ n a 15 la t p rzed b itw ą n a K osow ym P olu . [H istoria nie w ie n ic w ogóle 0 J u g u i jego sy n a ch ].
X V I I I 219, 66 — 67: Z A rn au tam i i A lb ań czyk am i... [W iadom o, że A rnauci to tu reck a nazw a A lb ań czyk ów , czy li że to jedno i to sa m o ].
X I X 242, 401: W arow nia Żablak leżała na tery to riu m alb ań sk im . [W is to cie oczyw iście nie, lecz n a rdzennie słow iań sk im ].
X X 249, 1 8 — 19: O jciec, którego Serbow ie n azy w a ją b a b a . [T ylko Serbow ie- m u zu łm an ie, tj. m a ły odłam narodu serbskiego].
X X I 283, 546 — 547: R ządow i austriackiem u i rządow i tu reck iem u ud aw ało się zaciągać w C zarnogórze pułki, a n iek ied y całe arm ie. [N ic p od ob n ego, ch o ćb y d latego, że kraik te n za m ało m iałb y lu d n ości n a ta k i w erb u n ek ]. X X I I 289, 167 — 168: K raina m ięd zy górnym B ugiem a K arp atam i, rozcią g a ją ca się aż po W ołoszczyzn ę i M ołdaw ię! [R u ś H alick a n ie gran iczyła n ig d y z W ołoszczyzn ą, lecz ty lk o z M ołdaw ią].
X X I I I 302, 180: Iw an I I I p rzybiera ty tu ł cara. [Iw an IV , r. 1547].
X X I V 319, 236 — 239: O ttokar... zostaw ił... królestw o ob ejm u jące zn a czn ą część A u strii, Śląsk ... [P rzem ysł O ttokar II m usiał zw rócić R u d olfow i z H absburga za ję te poprzednio części A ustrii, a Śląska C zechy jeszcze w te d y n ie op a n o w a ły ].
X X V 332, 1 4 2 — 143: W ęgrzy, a n aw et d esp ota serbski, k tórzy pierw ej ta k p ragn ęli pok oju , u b olew ali... [D esp ota serbski, Jerzy B ran k ovié, b y ł z w o len n ik iem u trzy m a n ia p ok oju z roku 1443 i dlatego nie u dzielił w n a stę p nej w yp raw ie p o m o cy W arn eń czyk ow i].
X X V I 6, 35 — 36: ... od stro n y M oskw y d ialek t n ow y, u tw orzon y z fiń sk iego 1 słow iań sk iego. [J e st to echo p ew n ych an ty ro sy jsk ich teorii, natu raln ie a b su rd a ln y ch ].
X X V I I 21, 162: B y li ta m [w P ru sach królew skich] P rusow ie, czy li pradaw ni L itw in i. [T ych raczej nie b y ło w tej części Prus, która p rzyp ad ła P o lsce w roku 1466].
X X V I I I 27, 1 — 3: Ze w szy stk ich ludów słow iańskich jed n i P o la c y posiad ają p a m iętn ik i h istoryczn e. R osjanie nie m ają żadnego dzieła w ty m rodzaju; p isarze czescy u k ład ali raczej roczniki niż historie. [W y sta rczy dla owej ep o k i w y m ien ić nazw isk a ta k ie, jak K otoszich in w R osji lub V eleslavln w C zechach].
X X I X 48, 242 — 243: K sięstw o M oskiew skie ... zdaw ało się b yć zup ełn ie obce całem u ru ch ow i u m y sło w em u ! [W isto cie w X V I w . na R usi m osk iew skiej p an ow ał bardzo ż y w y ruch u m y sło w y ; św iad czą o ty m ta k ie n a z w isk a, jak np. J ó zef W ołockij, N ił Sorskij it d .].
X X X 58, 52 — 53: W C zechach o sta tn i Jagiellon ow ie ograniczali się... do zrów n ow ażen ia siły stron n ictw . [W isto cie W ład ysław II i L udw ik II nie prow adzili żadnej w łasnej p o lity k i, ulegając m agn atom ].
X X X I 88, 564 — 565: L isty poch od zące rzekom o od króla Z ygm u n ta [A u gu sta ], [W isto cie spisek ta k i istn ia ł napraw dę za Iw an a IV , w p ow iązan iu z P olsk ą].
X X X I I 102, 392 i n. O n ieb ezp ieczeń stw ie ja k o b y dla E u rop y ze stron y R osji Iw an a IV [N ależało n iezbędnie dać od p ow ied n ie ob jaśn ien ie].
326
R E C E N Z J E I P R Z E G L Ą D YX X X V e 127, 9 — 10: P o ezja polska, a z a te m i słow iań sk a X V I w iek u , m a za p rzed sta w icieli jed n ą rod zin ę... K och an ow sk ich oraz kilk u pisarzy s ie la n e k ! [M ickiew icz n ie znał, p oza G undulićem , w y b itn y c h pisarzy dalm ac- k ich i d u b row n ick ich X V I i X V I I w .].
X X X V I 153, 351: [B a to r y ] p o ch o d zen ia słow iań sk iego, zn ał języ k p o lsk i... [W iadom o, że jedno i drugie je s t n ieścisłe].
X X X V I I 163, 1 8 0 — 181: [B a to r y ] zagroził sto lic y p a ń stw a m osk iew sk iego [W ojsk a B ato reg o n ie d otarły dalej jak do P sk o w a ].
X X X V I I I 177, 1 7 4 — 175: Za D u n a jem ... n ajd on ioślejszy utw ór, jak i w j ę zy k u sło w ia ń sk im p o św ięco n o rozsław ien iu króla J a g iello ń czy k a ! [C hodzi to o O s m a n a G u n d u lića, k tó ry p o św ięco n y je s t jed n ak nie k om u ś z d y n a stii ja g iello ń sk iej, lecz W ła d y sła w o w i IV W a z ie 7].
X X X I X 197, 301: G odunow , p ro sty bojar. [G odunow b y ł już za cara F iod ora w y so k im d ostojn ik iem p a ń stw o w y m ].
X L I 219, 211 — 212: A u stria ... za ch o w y w a ła jeszcze ty t u ł cesarstw a a p o s t o l skiego. [W isto cie ta k ieg o ty tu łu n ie b yło n ig d y , istn ia ł ty lk o ty t u ł króla ap o sto lsk ieg o W ęgier, k tó ry w te d y n osili w ła d cy A ustrii, b ęd ą cy zarazem królam i czesk im i i w ęgiersk im i].
O to m ała garść p rzy k ła d ó w , w y b ra n y ch ca łk o w icie dow oln ie, a zred a g o w a n y ch ta k , ja k b y so b ie ż y c z y ć n ależało, b y w y g lą d a ł k om en tarz do w y d a n ia p rzezn aczon ego dla szerok ich k ół sp o łeczeń stw a . Celowo p om ieszan o tu k w estie n a tu ry zasad n iczej z d rob n iejszym i szczegółam i, pod k reślić jed n ak trzeb a, że p rzed e w sz y stk im te p ierw sze m u sia ły b y b y ć u w zględ n ion e w razie, g d y b y brak m iejsca zm u sił do zrezy g n o w a n ia z części objaśnień.
3) Z k o lei zająć się trzeb a ty m , co wr k om en tarzu zn a jd u jem y . P o n o w n ie trzeb a z u zn an iem stw ierd zić, że z n a jd u jem y w o b jaśn ien iach L eon a P łoszew sk ie- go dużo cen n y ch szczegółów , nieraz n a d sp o d ziew a n ie trafn ych uw ag, w iele d o w o d ó w g łęb ok iego w n ik n ięcia w c a ły ro zleg ły m ateriał i w y d o b y c ia trudno d o stęp n y ch drobiazgów . A le fa k t, że nasz w y d a w ca n ie je s t ani h isto ry k iem , a n i sla w istą , n ie m ógł n ie sp o w o d o w a ć p ew n y ch u sterek , k tó ry ch n iew ą tp liw ie m ożn a b yło u n ik n ą ć, g d y b y praca b y ła w y k o n y w a n a k o lek ty w n ie albo g d y b y w y d a w n ictw o docen iło p o trzeb ę k o n tro li sp ecja listy czn ej. L iczb a usterek n ie je s t zresztą zn a czn a , przek racza 20, a n ie sięga 30. N iem niej n iek tóre z nich są teg o rodzaju, że lepiej b y ło b y ich unik n ąć. Oto' w yk az n a jw a żn iejszy ch : s. 356: g d y m ow a o p ra cy K ollâra o w zajem n ości słow iań sk iej, n ależało w y m ie n ić n ie jej n iem ieck ie, lecz czesk ie w y d a n ie z roku 1836, g d y ż to w łaśn ie w y d a n ie m iał w sw ej b ib lio tece M ick iew icz8 ;
s. 358: g ła g o lica doch ow ała się n ie w D a lm a cji (gdzie jej nader m ało u ż y w an o), lecz na P rzy m o rzu C horw ackim i w y sp a ch p łn . A d ria ty k u ;
s. 363 : w y b itn y h isto ry k praw słow iań sk ich , I lu b e , m iał n a im ię B o m u a ld , n ie Józef;
6 P o m in ię to w y k ła d y 33 i 34, p o n iew a ż m ów ią ty lk o o spraw ach p o lsk ich i u sterek n ie zaw ierają.
7 B łą d ten M ickiew icz p ow ta rza jeszcze w w y k ła d z ie 40.
8 W m oim w y k a zie słow iań sk iej b ib lio tek i M ickiew icza ( S p r a w o z d a n i a P A U , X X X V I I I , 1933), p o z. 123.
R E C E N Z J E I P R Z E G L Ą D Y
327
s. 367 : Glagoliia Glozianus zaw iera nie dw a za b y tk i w język u starosłow eń-
sk im p isan e głagolicą, lecz jed en cerkiew nosłow iański, p isa n y głagolicą, a drugi is to tn ie starosłow eń sk i, ale p isa n y łacin k ą (tzw . BriSinski spomenik);
s. 368: Soluń — n ie k ażd y w ie, że to Salonika;
s. 370: należało dodać, co osta tn io historiografia p olsk a sąd zi o narod o w ości G alla;
s. 371: z B olesław em Chrobrym w alczył n ie H enryk Y, lecz H en ryk II ; ta m ż e : należało dodać, że język „ w en d y jsk i” z okolic L üneburga nosi w sla w isty c e n azw ę p ołab sk iego lub drzew iańskiego ;
s. 373: S. R o żn a y b y ł n ie C zechem , lecz Słow akiem ;
ta m że: co m a ozn aczać „ k n eź” ? Serbskie knez n ależy przetłu m aczyć:
książę;
s. 374: M iłosz Obilić nie je s t p o sta cią legendarną, lecz h isto ry czn ą (K o- bilić) ;
s. 377 w yrażen ie M ickiew icza o dziele P rad ta o Grecji i T urcji nie jest „ m y ln e ” , lecz ścisłe. K siążka ta k a w y szła isto tn ie w P a ry żu w roku 1826 p t.
L ’Europe par rapport à la Grèce et à la réformation de la Turquie, par M. de
P ra d t, ancien év êq u e de M alines (s. 2 7 1 )8 ;
s. 383 — przy M onom acku n ależy p od ać ta k sam o la ta jego p an ow an ia, jak p rzy in n y ch w ład cach R u si i jak to w y d a w ca czy n i w a n alogiczn ych w y p ad k ach , a n ie ty lk o d a ty urodzenia i śm ierci;
t. 9, s. 232: „ru siń sk i” nie jest term in em sztu czn y m , jak tw ierd zi w y d aw ca, lecz czasow o u ży w a n y m w X I X W ., zan im w szed ł W u życie term in: „ u k raiń sk i” ;
-s. 234: „ J a n k u ł w o jew o d a ” — n ależało uzu p ełn ić w y ja śn ien iem , że jest to Jan H u n y a d y .
Odrębną k w estię sta n o w ią dość liczn e w k om en tarzu o m y łk i w n azw isk ach i in n y c h w yrazach ob cych . O ty m jed n ak dalej niżej.
4) O języ k u p rzekładu P ło szew sk ieg o m ożna ogóln ie w yrazić się z w iel kim u zn an iem . T łum acz p isze, że starał się „w zorow ać w m iarę m ożn ości na s ty lu p olskiej p rozy M ickiew icza, o d n ajd yw ać od p ow ied n ie w yrażen ia w jego pism ach p o lsk ich ” (t. 8, s. 349). J ęzy k p rzekładu jest p ięk n y , brzm i isto tn ie jak M ickiew iczow ski. Z astrzeżenia budzą w szak że n iek tóre form y, jak np. „po- su n io n a ” (t. 8, s. 32), „ro zw in io n a ” (tam że, s. 289 i 296), „ b u d ow n ik ” (tam że, s. 262), k tóre bez szk o d y dla p a ty n y m ożna b yło za stą p ić form am i p op raw n ym i. J e st i sk ład n ia n iep olsk a, np. „ zw a ży ć na c o ś” (tam że, s. 127).
D u żo za strzeżeń b u d zi k w estia przek ład u im ion w ła sn y ch c z y n azw g e o g raficzn ych , które w y stę p u ją n iek ied y w b rzm ieniu całk ow icie b łęd n y m . N a le żało tu nie n a śla d o w a ć M ickiew icza p rzejm ując jego form y, g d y ż przekład zo sta w ia zaw sze p ew n ą sw ob od ę. Tak np. Elba (zam iast: Ł a b a ) , K otar (zam .
K o t o r (t. 8, s. 226, 338), Gran (zam. H r o n ; tam że, s. 111), K im ry (tam że,
9 P rzy tej sp osob ności pragnę zw rócić u w agę n a zw iązan ą z tą spraw ą p o zy cję, k tóra, b y ć m oże, nie je st znana n a szy m bibliografom M ick iew iczow skim : n a mój a rty k u ł w y k a z u ją c y (o ile w iem , po raz pierw szy) fa k t k o r zy sta n ia przez M ickiew icza z broszury K aradżića o C zarnogórze. W y szed ł on p t. Jeden nepoznati izvor M ickijeviéevih predavanja o Juqoslorenima, w b el
gradzkim czasop iśm ie P r i l o z i z a k n j i z e v n o s t , j o z i k , i s t o r i j u i f o l k l o r , X IV , 1934, s. 1 - 5 .
328 R E C E N Z J E I P R Z E G L Ą D Y
s. 66), Pom erania (t. 9, s. 218). N iek on sek w en tn ej p isow n i: O botryoi i B od ryci
(t. 8, w y k ł. 14, s. 156 i n.) ta k ż e d a ło b y się u n ik n ąć.
N a stęp n a u w aga d o ty c z y częściow o poruszonej uprzednio k w estii — k r y t y k i k om en tarza. N a leża ło b ezw zględ n ie ob ja śn ić 1) w y ra zy starop olsk ie, n iezrozum iałe d la p rzeciętn ego czy teln ik a w sp ółczesn ego (np. prze), 2) w yrazy
za czerp n ięte z in n y c h ję z y k ó w słow iań sk ich , w y stęp u ją ce czy u S iem ieńskiego w p rzek ład ach p se u d o z ą b y tk ó w staroczesk icli, czy u Z m orskiego w przek ład ach p ieśn i lu d o w y ch serbskich. Słow a ta k ie, ja k np. sędziebny, poczetem (t. 8, s. 113)
c z y m izina (tam że, s. 190), mletecki (s. 233), kaduna (s. 277) i w iele in n ych są
zrozum iałe dla P o la k a zn ającego języ k czesk i lub serbski, ale w y d a n ie ob ecne n ie ty lk o dla ta k ich c zy teln ik ó w je s t p rzeznaczone.
K orek ta w y ra zó w o b cy ch zaw iod ła rów nież w znacznej m ierze. P a rę bodaj stronic m o żn a b y za p ełn ić w y liczen iem usterek w tej dzied zin ie. N a j w a żn iejsze p o z y c je to : k o n sek w en tn ie K ollar zam iast K o l lń r , ta k sam o k o n
sek w en tn ie A m urat zam iast M u r a t (form a z A - b y ła u żyw an a, ale jest błędna
i bez u jm y dla M ickiew icza m ożna b yło ją p opraw ić), Gzernojewicz zam iast
C e r n o j e w i c z (serb. Crnojevié-, M ickiew icz sam bynajm niej nie p isał Gz-, w
w y d . z roku 1865 zn a jd u jem y Zernojewicz). N iep otrzeb n ie w y d a w ca w p row a
d za — ta k że w k o m en ta rzu — sam ogłosk ę y w form ach serbskich, gd yż w ję z y
ku ty m n ie m a te g o d źw ięk u : Obylicz, M ilutynow icz (t. 8, s. 201, 276) za m ia st
O b i l i с z, M i l u t i n o w i c z , z serb. Obilić, M ilutinovic. N iep otrzeb n ie w p row a
d zono ta k ż e p o d w ó jn e s w Ilassan (s. 277 n .), g d y w form ie arabskiej, ta k
ja k w tureckiej i Serbów b o śn ia ck ich , je s t p o jed y n cze. Z b yteczn ie też perski
Chorasan sta ł się Korasanem (s. 295), g d y ż dźw ięk cli w praw dzie Francuzi
i A n g licy od d ają przez kh, w p olskim jed n ak języ k u nie n a leży tej form y
n a śla d o w a ć. Z in n y c h u sterek : K osovska za m ia st K o s o v k a (s. 375), Trvdja
z a m ia st T y r d j a (s. 378), rastanek za m ia st r a s t a n a k (s. 380), doczieriu zam iast
d o c z e r i u (s. 384), Żyżka za m ia st Ż iż k a (z czeskiego Źizka, nazw iska nie
trzeb a sp olszczać, jw .), W orotyński za m ia st W o r o t i n s k i (t. 9, s. 155 i w
k om en tarzu , s. 244), Newel za m ia st N i e w i e l (t. 9, s. 163), M ichailovié za m ia st
M i h a i l o v i c (s. 234). Są p o m y łk i ta k ż e w e w sk azów k ach b ib liograficzn ych , n a w e t w d a ta ch . N p . 1863 za m ia st 1865 (t. 8, s. 348) i X X X I I I za m ia st X X X V I I I (s. 387), a cóż dopiero w z w y k ły c h w y ra za ch , np. céskem zam iast
c e s k é m , Srpskochrvatska za m ia st S r p s k o h r v a t s k a , polskoj za m ia st p o l j s k o j , kniSevnosti z a m ia st k n j i z e v n o s t i (w szystk o — ta m że). Tu zresztą bodaj n a j
w ięk sza o d p o w ied zia ln o ść sp ad a n a k orek torów w y d a w n ictw a , k tóre w ty m w y p a d k u n ie p o w in n o rezy g n o w a ć z u w a g sp ecja listó w , za m ia st zad ow alać się „ d o m o w y m za k resem ” , k tó r y daje ta k ie oto sm u tn e w yn ik i.
Jak ież z te g o w y p ły w a ją w n iosk i k o ń co w e? 1) O becna form a w y d a n ia W y kładów nie w y sta rcza . P o trzeb n e jest n a d to w yd a n ie ściśle n au k ow e, zaw iera
ją c e rozm aite o d m ia n y te k s tu i ca łk o w ity k om en tarz, przede w sz y stk im u w z g lę d n ia ją cy w p ełn i źródła in form acji M ickiew icza i litera tu rę p rzed m io tu (źródła in form acji k o m en ta to ra ). 2) J eżeli ch od zi o w y d a n ie dla szerokich k ół sp o łe c zeń stw a , p o trzeb n a b y ła n ieco in n a m eto d a : k ryteriu m p o lity czn e zarów no przy red ak cji te k s tu , ja k p rzy doborze ob jaśn ień , które n a d to m u szą — z uw agi n a szerok i krąg c z y te ln ik ó w — u w zg lęd n ia ć n iew ielk ie p ra w d o p o d o b n ie p r z y g o to w a n ie sla w isty c z n e i h isto ry czn e m asow ego czy teln ik a . 3) P racę ed y to r sk ą te g o rod zaju p ow in ien w y k o n a ć zesp ó l sp ecja listó w : p o lo n ista , h isto ry k i slaw ista*
R E C E N Z J E I P R Z E G L Ą D Y 329
4) P ięk n a , n ie z w y k le staranna w całości szata zew nętrzna w ym aga ta k że jednako starannej k o r e k ty te k stu , zw łaszcza udziału korektorów zn ających języ k i obce.
N iesłu szn y b y łb y w n iosek z p ow yższej k rytyczn ej ocen y w y d a n ia , za w ie rającej w ięcej w y tk n ię ć niż p ochw ał, że szala p rzech yla się na n iek orzyść w y d aw cy. L eon P ło sz e w sk i dał w ysiłek rzeteln y i efek t w ysokiej m iary. W ięk sza od p o w ied zia ln o ść ob ciąża redakcję w y d a n ia narodow ego, która n ie zastan ow iła się n ad k o n ieczn o ścią d odania P łoszew sk iem u zesp ołu p racow n ik ów (jeśli dod an o — to n iefa ch o w y ch ), oraz w y d a w n ictw o , k tóre zan ied b ało stron ę filo lo g iczn ą i korektę.
Henryk Batowski
Z L I T E R A T U R Y P A M I Ę T N I K A B S K I E J
J a n P a s e k , P A M I Ę T N IK I . W stęp em i objaśnieniam i zaop atrzył W ł a d y s ł a w C z a p l i ń s k i . W y d a n ie trzecie. W yd aw n ictw o Z akładu N arodow ego im ienia O ssolińskich. W rocław (1952), s. L X , 572, nbl. 2. B i b l i o t e k a N a r o d o w c a . Seria I, nr 62.
D zieło P a sk a ch lu b i się po w ojnie k ilk ak rotn ym -wydaniem (dw a ca łk o w ite, in n e w w y b o rze). P e łn y tek st w yd ała B i b l i o t e k a P i s a r z ó w P o l s k i c h i O b c y c h oraz B i b l i o t e k a N a r o d o w a (już trzecią z kolei ed y cję po dwu p op rzednich B ru ck n era z r. 1 9 2 4 П 9 2 8 ). D zia ł starop olsk i w B i b l i o t e c e N a r o d o w e j m oże się p o szczy cić ta k im i p ozycjam i, jak Opis obyczajów Kitow icza, Gojred wr tłu m a czen iu P iotra K ochanow skiego, nie licząc oczyw iście p om n iej
sz y c h d zieł, n ie p rzek raczających jak ta m te 500 stron druku. D o tego palla dium staropolskiego dochodzi obecnie w yd an ie Pamiętników P ask a w opraco
w an iu W ła d y sła w a C zaplińskiego.
Spośród sta ro p o lsk ich p a m iętn ik a rzy P asek najw ięcej b u d ził za in tereso w ania, z nim też n ajczęściej w iąże się pojęcie p a m iętn ik arstw a w . X V II, choć n ie je s t on p od ty m w zględ em ty p o w y , przeciw nie, n a leży do za szczy tn y ch w y ją tk ó w . Obok jego dzieła w y stęp u je cała powródź diariuszy, relacji, k on n otat, la to p isó w etc. — szary tłu m , k tó ry poza n ieliczn ym i p o zy cja m i jest w łaściw ie n ie o p racow an y. D o ty c h c z a s z pow ażn iejszych prac i p rzy czy n k ó w na tem a t p a m iętn ik a rstw a starop olsk iego w y m ien ić b y należało stu d ia W . Czerniaka i B . C hlebow skiego, rozd ział z drugiego tom u historii litera tu ry T arnow skiego czy też od p ow ied n ie p artie litera tu ry B rucknera, tegoż w stę p y do w y d a ń P a sk a , w reszcie w stę p y in n y c h w yd aw ców . Powrażnej p racy p od jął się E . M aliszew ski, tw orząc b ib liografię p a m iętn ik ó w polsk ich , w której starszy okres p iśm ien n ictw a jest w cale b o g a to reprezentow any.
W iek X V I I n a le ż y do okresu, w k tó ry m ta gałąź p iśm ien n ictw a sta ro p o l sk iego rozw ija się n ajb u jn iej, ale p oczątk am i sw ym i tk w i ona w okresie w c z e śn iejszym . N ie z b y t m oże słu szn a jest uw aga wre w stęp ie do w y d a n ia P ask a w B i b l i o t e c e P i s a r z ó w P o l s k i c h i O b c y c li, że p a m ię tn ik i,, w h istorii litera tu r y polskiej p ojaw iają się dość późno, bo napraw dę dopiero w X V I I w ., jeśli p o m in iem y kronikę J a n k a z Czarnkowa czy Dzieje w Koronie P olskiej...” , a dalej:
„n ie zdradzają też ch ęci do sp isyw an ia sw ych p rzeżyć lu d zie w ieku X V I ” (s. I X ). W brew tem u m u sim y jednak stw ierdzić, żo b y li „ c h ę tn i” , k tórzy już od p o ło w y co najm n iej w . X V I spisują sw e ■wspomnienia czy to po łacinie, czy te ż po p olsk u . S ą to Jan T arnow ski, Jan O cieski, Jan G oryński, E razm O tw in ow sk i, J a n P io tr o w sk i, Mikołaj R adziw iłł Sierotka, S tan isław R eszk a,