• Nie Znaleziono Wyników

Eksperyment historii - demokracja w Stanach Zjednoczonych w ujęciu Alexisa de Tocqueville'a

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Eksperyment historii - demokracja w Stanach Zjednoczonych w ujęciu Alexisa de Tocqueville'a"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Stępień

Eksperyment historii - demokracja w

Stanach Zjednoczonych w ujęciu

Alexisa de Tocqueville’a

Studia Politicae Universitatis Silesiensis 4-5, 39-57

2009

(2)

Eksperyment historii —

demokracja w Stanach Zjednoczonych

w ujęciu Alexisa de Tocqueville'a

A m eryka sta ła się w czasach now ożytnych najw iększym laboratorium dem okracji. P oddano próbie w szelkie zasad y składające się n a u stró j d e ­ mokratyczny. E lem entam i am erykańskiej tożsamości stały się uniw ersalne idee i zasady, któ re sform ułow ali w do k um entach tw órcy p ań stw a am ery ­ kańskiego. S ą to przede w szystkim dem okracja, równość, wolność, k o n sty ­ tucjonalizm , liberalizm , ograniczanie u p ra w n ie ń rz ą d u oraz pryw atność. F enom en dem okracji w ykracza daleko poza sferę p o lity czn ą i dlatego nie może być kojarzony w yłącznie z fo rm ą politycznej egzystencji społeczeń­ stw a. Alexis de Tocqueville przedstaw ił A m erykę jako prototyp dem okracji i jej n a tu ra ln y stan . Był jednym z tych cudzoziemców przybyw ających do A m eryki, którzy zachw ycali się A m ery k ą i zachłysnęli pow ietrzem dem o­ kracji, jakie ta m zastali. Twierdził, że przyszło m u żyć w wyjątkowym okre­ sie historycznym , stanow iącym p u n k t zw rotny cywilizacji, kiedy a ry s to ­ kracja ustęp uje m iejsca dem okracji1. Było to w edług niego zjawisko nieod­ w racalne i pow rót do przym iotu arystokracji stał się już niemożliwy.

Tocqueville był je d n a k w ty m w y pad k u re a lis tą . U w ażał, że t a n ie ­ u c h ro n n a z m ian a niekoniecznie m u si okazać się z m ia n ą n a lepsze. Nie zależy to bow iem jedyn ie od dobrej woli ludzi, k tó rzy w p ły w ają n a bieg zd arzeń, ale rów nież od zasta n y c h s tr u k tu r społecznych, k tó ry ch ż a d ­ n a rew olucja n ie je s t w sta n ie zniszczyć do końca. Spory w pływ n a te n

1 D o ktryn y p o lityc zn e X I X i X X w ieku. Red. K. C h o j n i c k a , W. K o z u b - C i e m - b r o n i e w i c z . K rak ó w 2000, s. 32— 33.

(3)

s ta n rzeczy m a ją rów nież p an u jące obyczaje i p ra w a oraz świadom ość ogółu społeczeństw a2. J a k się więc okazuje, do dem okracji p ro w ad zą róż- noraln ie drogi.

D la Tocqueville’a najw ażniejsze było poszukiw anie rów nowagi między w olnością i równością, a k w estia ta leżała w cen tru m jego zainteresow ań. To problem, który istnieje i w zbudza wiele emocji do d nia dzisiejszego. Sło­ w a Iren y G rudzińskiej-G ross dobrze o d d ają ciąg łą ak tu alność i żywotność spraw , k tó re fran cu sk i a ry s to k ra ta zauw ażył ju ż p o n ad sto p ięćd ziesiąt la t tem u: „Wiek XX nauczył n a s tego, czego Tocqueville’a nauczyła już r e ­ wolucja francuska. O dpow iada on n a p y tania, które te ra z gotowi jesteśm y postaw ić, sp raw d ziły się jego p rzew id y w an ia, p o tw ierd ziły niepokoje. W książk ach Tocqueville’a, sto pięćdziesiąt la t po ich u k aza n iu się, poszu­ kujem y wzorców m yślenia o dem okracji. Zawiodły m ałe i w ielkie ek spery­ m en ty ideologiczne, odrzucam y rad y k a ln e rozw iązania społeczne, obce s ą n am rewolucyjny optym izm i konserw atyw na nostalgia. Stoimy wobec roz­ szerzającej się dem okracji, p o stęp u rów ności i zasta n aw iam y się, ja k z a ­ chować polityczne i indyw idualne wolności”3.

W edług J a n a B aszkiew icza, Tocqueville’a n u rto w ało n ie tylko to, ja k pogodzić rów ność z w olnością, ale ja k p rzy ty m pobudzić m ą d re z a a n g a ­ żow anie społeczne. Z a sta n a w ia ł się, ja k rozpoznać rzeczyw iste potrzeby i ograniczenia św iata, w któ ry m żyjemy. P ytał, ja k resp ek tu jąc te o g ran i­ czenia, chronić w artości, do których człowiek je st przyw iązany4. O wolno­ ści najczęściej mówi się w kontekście użytku, jak i uczyniono z niej w A m e­ ryce. M ożna się zastanaw iać, czy A m eryka spełniła obietnice, jakie daw ała jej m ieszkańcom . Czy wolność osiąg n ęła swój kres? Ile po drodze w y rzą­ dziła szkód? Czy może to raczej rów ność i jej konsekw encje m iały tu pod­ staw ow e znaczenie?

P rzez całe życie Tocqueville zad aw ał sobie te sam e p y ta n ia, i to bez rozróżnienia, czy rozw ażał je w D a w nym ustroju i rewolucji, czy jad ąc do Stanów Zjednoczonych. D ążenie św iata nowożytnego do równości w a ru n ­ ków było d la niego s p ra w ą oczyw istą. B ardziej z a sta n a w ia ją c a była ge­ neza dem okracji w Ameryce i tej samej we Francji, gdzie, po to, by się poja­ wiła, m u sia ła dokonać się rew olucja. Obie dem okracje m a ją więc in n e ko­ rzen ie historyczne i to, co fran cu sk a trad y c ja dem o k raty czn a zaw dzięcza sw em u rew olucyjnem u rodowodowi, nie w ystąpiło w am ery k ań sk im rodo­

2 M. K r ó l : H is to r ia m y ś li p o lity c z n e j od M a ch ia v elleg o p o c za sy w spółczesne. G d a ń sk 2001, s. 142.

3 1. G r u d z i ń s k a - G r o s s : W stęp. W: A. de T o c q u e v i l l e : L isty . P rzeł. B. J a ­ n i c k a . K rak ó w 1999, s. 9.

4 J . B a s z k i e w i c z : W stęp . W: A. de T o c q u e v i l l e : W sp o m n ie n ia . P rz e ł. A. W i t - L a b u d a . W rocław 1987, s. xxxvi.

(4)

wodzie dem okracji5. Mimo to au to r w każdym z przypadków skupił się b a r­ dziej n a ro zw ażaniach konsekw encji wielkiego w y darzenia historycznego niż n a jego źródłach.

P ierre M an en t zadaje dodatkow e pytanie, a mianowicie, gdzie je st le ­ piej u rzeczyw istniona praw d ziw a n a tu r a dem okracji, w S ta n a c h Zjedno­ czonych, czy we F ran cji. N ie zn ajd ując odpowiedzi, stw ierdza, że pew ne w edług niego jest, iż to w Ameryce Tocqueville dostrzegł zagrożenie, jakie dem okracja stanow i dla swobody m yślenia, k tó ra w edług niego s ta ła się n ajw y ższą ze swobód6. „W arunkiem tej aktyw ności je st in te le k tu a ln a w y­ m ian a, w zajem ny wpływ, oddziaływ anie i ścieran ie się umysłów. M yśle­ n ie zak łada, iż czytanego przez siebie a u to ra u w ażam za rozmówcę, k tó ­ ry m ówiąc do m nie, zdolny je s t przek a zać m i p raw dę, jakiej do tej pory nie znałem , w strząsn ą ć m o ją in te rp re ta c ją św iata, a więc m oim życiem”7 — stw ierdza P. M anent.

W m y śleniu Tocqueville’a S tan y Zjednoczone nie stanow iły d la E u ro ­ py porów nyw alnego dośw iadczenia an i n a w e t w zoru do n aślad o w an ia. „U n iw ersaln ą w artość tej an alizie am ery k ań sk iej dem okracji n ad aje je d ­ n a k to, że n aró d a m ery k ań sk i i n aro d y europejskie m a ją p e w n ą w sp ó ln ą podstaw ę, a m ianow icie w sp ó ln ą przynależność do ludzkiej n a tu ry ”8. N a ­ tu r a stale tw orzy nierów ności i zależności. Tak dzieje się od zawsze. J e s t to też stałym tłem dem okracji. W ty m tkw i rów nież w aru n ek jej konw en­ cji. Daje człowiekowi dem okratycznem u poczucie życia w „historii”. S p ra ­ w ia, że człowiek żyje w ew n ątrz sch em atu , którego jednocześnie je s t „su­ w eren n y m p a n e m i p o słu sz n ą m a te rią ”9. I ja k zap isa ł Tocqueville, „to, co pow iadam o A m erykanach, stosuje się z re s z tą do praw ie w szystkich lu ­ dzi naszych czasów. Ród ludzki staje się jednolity. N a całym świecie poja­ w ia ją się te sam e sposoby d ziałan ia, m y ślen ia i odczuw ania. N ie bierze się to tylko stąd, że różne n arod y lepiej się z n a ją i w ierniej n aślad u ją, ale rów nież i stąd , że w każd y m k ra ju ludzie, porzucając idee i uczucia w ła ­ ściwe kastom , profesjom i rodzinom , jednocześnie dochodzą do prześw iad­ czeń w łaściw ych sam ej n a tu rz e isto ty ludzkiej, k tó ra w szędzie je s t ta k a sam a. W te n sposób s ta ją się podobni, choć w cale nie usiłow ali się naśla- dować”10.

5 F. F u r e t : W stęp. W: A. de T o c q u e v i l l e : D a w n y u stró j i rew olucja. P rzeł. H. S z u m a ń s k a - G r o s s o w a . K rak ó w 1994, s. 8.

6 P. M a n e n t : In te le k tu ln a h isto ria lib e ra lizm u . P rzeł. M. M i s z a l s k i . K raków 1994, s. 158.

7 Ib id em .

8 L eksyk o n d zie l filozoficznych. Red. J. K i e ł b a s a . K rak ó w 2001, s. 166— 167.

9 P. M a n e n t : In te le k tu a ln a historia..., s. 162.

10 A. de T o c q u e v i l l e : O dem okracji w A m eryce. P rzeł. B. J a n i c k a , M. K r ó l . T. 2. K rak ó w 1996, s. 243.

(5)

D em okracja je st faktem dokonanym , niezależnie już od tego, czy społe­ czeństwo tego chce, czy nie. Taki jest też pierwszy i ostatni aksjom at m yśle­ n ia Tocqueville’a o społeczeństwie. „Dlatego też — tłum aczy Ire n a C h rza­ now ska — troskę o faktyczne zrów nywanie w arunków życia pozostaw ia on potrzebom i aspiracjom ludzi pozbaw ionych przywilejów, ty m w szystkim , którzy ta k im stan e m rzeczy się przejęli, oraz O patrzności — do tego stop­ n ia proces dem okratyzacji jaw i m u się jako naznaczony od w ielu wieków piętn em fatalizm u. J e s t to rów nocześnie proces ta k brzem ienny w niebez­ pieczeństw a wszelkiego rodzaju, że m ożna go potraktow ać niczym klasycz­ n ą tragedię, w której bohaterow ie — jednostki i narody — sto ją przed w y­ borem mniejszego lub większego zła. Otóż te w zgardzane często praw a for­ m alne to jedyne le k a rstw a n a nierozerw alnie zw iązane z dem o k racją bo­ lączki. O sa m ą równość walczyć nie w arto, o jej oblicze — owszem”11.

Dlaczego Tocqueville uznając n ieuchronne rozprzestrzen ian ie się rów ­ ności, k ie ru je w zrok k u A m eryce? Czynił ta k , gdyż uw ażał, że je s t ona stw orzona do tego celu. A m erykanie c e n ią sobie dem okrację. J e s t ona głę­ boko zako rzenion a w ich sposobie m yślenia. W zw iązku z ty m k a ż d a p o ­ w ażniejsza zm ian a może być przez nich tra k to w a n a jako zm ian a n a gor­ sze. D em okracja s ta ła się m ożliw a w Ameryce, bo ludzie, k tó rzy tu p rz y ­ byli, stanow ili w arstw y niższe. Tak szeroko ro zu m ian a dem okracja może, w edług Tocqueville’a, doprowadzić do społeczeństw a masowego, bardzo po­ datnego n a sterow anie. M ichael N ovak uw aża, że ek spery m ent d em ok ra­ tyczny, ja k i przeprow adzono w A m eryce, przyn ajm n iej do czasu podróży Tocqueville’a był skuteczny12. Ustrojowi am erykańskiem u daleko jest do do­ skonałości, ale niełatw o też znaleźć lepszy.

O siągnięcie Tocqueville’a stanow iło, zd aniem K ris h a n a K u m ara, wy- su btelnienie rozróżnienia p a ń stw a i społeczeństw a, co było rozpow szech­ nione w m arksizm ie, ale ta k że w w ielu innych dok try n ach politycznych13. Cała myśl, ja k ą stworzył Tocqueville, sk u p iała się n a próbie udzielenia od­ powiedzi n a pytanie, w ja k i sposób m ożna stworzyć i utrzy m ać społeczeń­ stwo obywatelskie. W tym tkw i profetyzm dzieła Tocqueville’a 14.

W edług Tocqueville’a, p rag n ie n ie wolności i dem okracja n ie s ą z sobą tożsame. O ile dem okracja potrafi szybko rozprzestrzenić się między w szyst­ kim i w arstw am i społecznymi, o tyle wolność je st z reguły bardziej

korzyst-111. C h r z a n o w s k a : A le xis de Tocqueville — m ięd zy rew olucjam i. „Res P u b lic a ” 1988, n r 8, s. 142.

12 M. N o v a k : Wolne osoby i dobro w spólne. P rz eł. G. Ł u c z k i e w i c z . K rak ó w 1998, s. 79.

13 K. K u m a r : Społeczeństw o obyw atelskie: ro zw a ża n ia n a te m a t użyteczności h i ­ storycznego term in u . W: A n i książę, a n i kupiec: O byw atel. Id e a społeczeństw a o byw atel­ skiego w m yśli w spółczesnej. Red. J . S z a c k i . K rak ó w 1997, s. 302.

(6)

n a jedynie d la pew nej grupy ludzi. D em okracji jako rów ności nie uw ażał an i za w adę, an i za zaletę. Sądził jedynie, że je st ona n ieodw racalna. P y ­ ta ł więc, ja k społeczeństwo rów nych ludzi m ożna uchronić przed despoty­ zm em . Tocqueville „nie chciał filozofować n a d najlepszy m ze w szystkich modelem społeczeństwa, zam ierzał tylko opisać, ja k z przyszłego społeczeń­ stw a m ożna uczynić najlepsze z możliwych”15 — stw ierdza Karol Pisa. Wol­ ność była n ajw iększą jego pasją. W edług François F u reta, w m yśli Tocque­ ville’a pojawia się n aw et coś w rodzaju „filozoficznej tajem nicy wolności”16. „ A le k s a n d e r T ocqueville n ie p o w ra c a ł do k r a ju w p rz e k o n a n iu , że w am erykańskiej dem okracji odkrył rozw iązanie wszelkich problemów, ale zapew ne ze św iadom ością, iż za w ię k szą rów ność n ie m ożna płacić o g ra­ niczeniem wolności”17 — konkluduje K. Pisa. W swoich pracach Tocqueville udow adniał nieuchronność rewolucji francuskich, antyfeudalnej i społecz­ nej. U w ażał je za konieczność h isto ry c zn ą i ustrojow ą. Przew idział, że r e ­ wolucja społeczna doprowadzi do zw ycięstwa demokracji.

Tocqueville okazuje się myślicielem, z którym u to żsam iają się dwie t r a ­ dycje społeczne — lib e raln a i k o n serw aty w n a18. Tocqueville był liberałem i to powinno stanow ić p u n k t wyjścia do rozw ażań n a jego tem at. Dziś s ta ­ nowi to także wzorzec. Liberalizm jest najbardziej charakterystycznym n u r ­ tem m yśli polityczno-praw nej XIX stulecia. Stanow ił dziedzictwo teorii ukształtow anej w okresie wcześniejszym. W twórczości Tocqueville’a zazna­ czył się liberalizm demokratyczny. Je d n a k podstawowy błąd liberalizm u to n ad m iern a w iara w człowieka i w to, że człowiek będzie działał racjonalnie.

N orberto Bobbio tw ierdzi, że Tocqueville n ajp ierw był lib erałem , by potem dopiero stać się dem okratą19. Uważał, że wolność stanow i fundam ent społeczeństw a obyw atelskiego. N. Bobbio był zdania, że w dziele Tocque- ville’a w y stę p u ją dw a znaczen ia dem okracji20. N igdzie n ie s ą one je d n ak w yraźnie rozróżnione. D em okrację tra k tu je jako zespół instytucji i uczest­ nictw o lu d u we w ładzy politycznej oraz jako u stró j rów ności politycznej i społecznej. D rugie znaczenie oznacza ta k że równość szans kosztem wol­ ności. W tym drugim znaczeniu, w edług N. Bobbio, Tocqueville zaw sze b ę ­ dzie u w ażany za liberała, a nie dem okratę. Nie m ożna je d n ak zapom inać, że w ro zum ien iu jego dem okracja oznacza przede w szystkim przeciw ień­ stwo arystokracji. Innym i słowy — je st to rozum ienie dem okracji jako spo­ łeczeństw a w zorującego się n a ideale równości. W zw iązku z ty m Tocque­ ville nigdy nie pochw alał socjalizm u. Wychodząc od stw ierd zen ia N.

Bob-15 K. P i s a : Tocqueville. W a rsza w a 1996, s. 90. 16 F. F u r e t : Wstęp..., s. 20.

17 K. P i s a : Tocqueville... , s. 80. 18 D o ktryn y polityczne..., s. 32.

19 N. B o b b i o : L ib e ra lizm i dem okracja. P rzeł. P. B r a w o . K rak ó w 1998, s. 37. 20 Ibidem , s. 38.

(7)

bio, że Tocqueville był i d em o k ra tą, i liberałem , należy sk o nstatow ać nie mógł on jednocześnie być socjalistą. O ile m ożna być jednocześnie dem o­ k r a t ą i socjalistą, o tyle lib eralizm u z socjalizm em połączyć się n ie da. W socjalizmie Tocqueville widzi ludzi zniewolonych. B roni więc dem o k ra­ cji. J o h n S tu a r t M ill — przeciw nie — nie w ykluczał pogodzenia lib e ra li­ zm u z socjalizmem. Tocqueville dokonał porów nania dem okracji z socjali- zmem21. Twierdził, że dem okracja daje jednostce niezależność, socjalizm zaś j ą ogranicza. Równość je s t c h a ra k te ry sty c z n a i d la dem okracji, i socjali­ zm u. Z t ą je d n a k różnicą, że dem okracja um ożliw ia rów ność w wolności, a socjalizm chce j ą realizow ać w przym usie i poddaństw ie.

W edług Jerzeg o Szackiego, o ryg inalne poglądy polityczne Tocquevil- le’a w płynęły n a dokonanie po ra z pierw szy swego ro d zaju sy n tezy k o n ­ serw atyzm u i liberalizm u22. Przeciw nicy liberalizm u, szczególnie k o n ser­ w atyści i socjaliści, dla poparcia swojego program u w ykorzystują to w szyst­ ko w dziele Tocqueville’a, co stanow i o jego d alek im od lib eralizm u sty lu politycznego m yślenia. Z w racają przede w szystkim uw agę n a jego rozcza­ row anie liberalnym i dośw iadczeniam i, jak ie przyniosła realizacja p rojek­ tu oświecenia. W załam a n iu się tradycyjnych więzi m iędzyludzkich w id zą głów ną przyczynę pozbaw ienia jednostki jej natu raln eg o zakorzenienia się w społeczeństwie23. W edług A ndrzeja S ylw estrzaka i R om ana Tokarczyka, Tocqueville re p re z e n tu je lib eralizm zw any sceptycznym 24. U w a ż a ją tak , poniew aż zauw ażył on insty tu cjo n aln e b arie ry dla wolności w ram a ch de­ m okracji. M yśl Tocqueville’a n a d a ła fran cu sk iem u liberalizm ow i cech in ­ dyw idualnych, przesyconych proroczym sceptycyzmem.

Problem relacji m iędzy w olnością i rów nością to fu n d am en taln y te m a t ro zw ażań Tocqueville’a. Pisze o ty m nie tylko K. P isa, ale w szyscy a u to ­ rzy b adający koncepcje Tocqueville’a. Tyczą się one zachow ania wolności mimo rów ności25. M ożna powiedzieć, że ty m problem em fran cu sk i filozof zajm ow ał się przez całe życie. P isząc o dem okracji w A m eryce czy p rzed ­ staw iając daw ny u stró j i rew olucję, zaw sze n a pierw szym m iejscu u jm o­ w ał w spom niany problem . J e s t to m yśl przew odnia dorobku au to ra . Toc- queville widzi nieuniknione postępowanie demokracji i równości, k tó ra oba­ la w szelkie granice, hierarch ie i zrów nuje w szystkie w arstw y i k lasy 26.

21 K. P i s a : Tocqueville..., s. 154.

22 J. S z a c k i : H isto ria m yśli socjologicznej. W arsza w a 2002, s. 186.

23 D o ktryn y p o lity c zn e ... , s. 40.

24 A. S y l w e s t r z a k : H isto ria d o k try n p o lity c zn y c h i p ra w n y c h . W a rsza w a 2002, s. 259; R. T o k a r c z y k : W spółczesne d o k try n y p o lityc zn e. K ra k ó w Z ak am ycze 1998, s. 63.

25 K. P i s a : T ocqueville... , s. 192.

261. G r u d z i ń s k a - G r o s s : Wstęp. W: A. de To c q u e v i l l e : P iętnaście d n i w p u s t­ ko w iu . P rz e ł. R. C h y m k o w s k i . W a rsz a w a 2003, s. 8. T ocqueville p rze w id u je, że

(8)

Sławę Tocqueville’a, k tó rą zyskał, m ożna tłum aczyć przede w szystkim tym , że przew idział, ja k ie b ę d ą główne cechy przyszłego społeczeństw a. P okazał, w ja k im k ie ru n k u będzie się ono rozw ijać. S poglądając z ze­ w nątrz, p rzen ik n ął rzeczywistość i przew idział przyszłość. D ostrzegał n ie­ uchronność rozszerzania się dem okracji w świecie. W S tan a ch Zjednoczo­ nych była ona od początków państw ow ości rzeczyw istością polityczną.

Tocqueville’a n ap raw d ę in tereso w ała A m eryka. Nie m usiał je d n ak jej lubić, by znaleźć ta m przyszłość, której p ragnął. Powrócił do F rancji u sp o ­ kojony, że sytuacja, ja k ą z a sta ł w A m eryce, a k tó ra w edług niego czeka w nied alek iej przyszłości Europę, n ie je s t p rzep ełn io n a p rzem o cą i ty r a ­ n ią. Jed y n ie ak ty w n e uczestnictw o obyw ateli w życiu politycznym może zapobiec niebezpieczeństw u przerodzenia się dem okracji w tyranię.

Istn ia ła niew ątpliw ie więź m iędzy a m e ry k a ń sk ą D ek laracją niepodle­ głości a Rew olucją we Francji. Ideały rewolucyjnej F rancji m iały odzw ier­ ciedlenie w niezależnej Ameryce. O znaczało to równość ludzi i nowy, w ła­ ściwy sposób rz ą d z e n ia społeczeństw am i. Tocqueville zauw ażył zw iązek m iędzy obiem a rew olucjam i. Według, niego wolność osiągnęła w Ameryce swoje „ostateczne granice”27. Ten sta n m iał w edług niego w krótce nastąp ić w Europie. Był zdania, że to równość spowodowała pow stanie w S tan a ch Zjednoczonych takiego a nie innego u k ła d u społecznego i konstytucji. O b a­ w iał się jedynie o to, czy równość i wolność d a d z ą się zaw sze pogodzić.

Zdaniem M. N ovaka, typ am ery k ań sk i n ie stanow i dokładnego p rz e ­ ciw ieństw a m odelu europejskiego. W edług niego typ am ery k ań sk i nie jest bytem czysto indyw idualistycznym 28. Tocqueville uw ażał, że A m eryka i E u ­ ro pa nigdy n ie b ę d ą mogły zupełnie się od siebie uniezależnić. M a ją zbyt wiele po w iązań w ynikających z ich obyczajowości, idei, potrzeb i n a w y ­ ków, by ta k się stało. Tw ierdził też, że A m eryka to przyszłość Europy. Oto spostrzeżenia Tocqueville’a: „To, co w idziałem w Ameryce, skłan ia m nie do przypuszczenia, że podobne instytucje dem okratyczne, ostrożnie w prow a­ dzane w życie społeczne, stopniowo przenikające do obyczajów i do poglą­ dów społeczeństwa, mogłyby istnieć tak że i poza A m eryką”29.

Z daniem M. K róla, św iat Tocqueville’owskiej w yobraźni m ieści się w gran icach chrześcijańskiej trad y cji Zachodu. Religię zaw sze tra k to w a ł

w p rzyszłości p o w sta n ie w S ta n a c h Z jednoczonych je d n a w sp ó ln o ta rów nych sobie lu ­ dzi. „W spólne będzie ich pochodzenie, w sp ó ln a cyw ilizacja, w spólny język, relig ia, zw y­ czaje i obyczaje. Ten sa m ru c h um ysłow y będzie obejm ow ał w szystkich. [...] Je ste ś m y św ia d k a m i całk iem now ego z jaw isk a w św iecie i n a w e t w y o b ra źn ia n ie p o tra fi objąć jego z n a cz en ia”. A. de T o c q u e v i l l e : O dem okracji... T. 1, s. 423.

27 T am że, s. 27.

28 M. N o v a k : P rzyszłość sp o łeczeń stw a obyw atelskiego. W: O blicza dem okracji. Red. R. L e g u t k o , J. K l o c z k o w s k i . K rak ó w 2002, s. 245.

(9)

jako p o dstaw ę w spólnych lu d zkich dokonań. O drzucenie w artości, k tó re zawdzięcza się chrześcijaństw u, stanowiłoby formę zbiorowego u p ad k u n a ­ szej k ultu ry i cywilizacji30. Według S tanisław a Kowalczyka, Tocqueville jako „francuski liberał, choć ta k krytyczny wobec u stro ju dem okratyczno-repu- blikańskiego, nie proponow ał bynajm niej jego zarzucenia. P rzestrzeg ał je ­ dynie przed d em ok racją form alno-jurydyczną, dlatego był przeciw ny n e u ­ tralności aksjologicznej p aństw a. Postulow ał rozdział p ań stw a i Kościołów, ale zarazem w skazyw ał n a społeczną i ety czn ą funkcję religii. W jego p rze­ konaniu nie m a sprzeczności pomiędzy wolnością a chrześcijaństw em , gdyż to ostatnie pełni rolę in sp iru jącą i aktyw izującą człowieka w życiu społecz- nym ”31. W edług M. N ovaka Tocqueville m iał rację, że bez w iary w Boga po dstaw y dem okracji byłyby słabe i n ara ż o n e n a u p ad ek . Dzieje się ta k dlatego, gdyż „On pojął byt, zanim go stworzył, i w szystko je st uświęcone i dobre, poniew aż O n to kocha [...]”32 — tłum aczy M. Novak.

D okładna i rzeteln a an aliza społeczeństw a am erykańskiego doprow a­ dziła Tocqueville’a do w ielu w ażnych i trafn y c h spostrzeżeń o n ie u ch ro n ­ ności demokracji. W fascynującej równości dostrzegał jed nak również przy­ szłe problemy. N ajw ażniejszym i zasadniczym zjaw iskiem d la Tocquevil- le’a był „nieustępliwy postęp równości” społecznej33. W zasadzie on sam n aj­ lepiej w idział niebezpieczeństw a, k tó re niesie z sobą postęp równości, cho­ ciaż p a m ię ta ł jednocześnie, że „daw ny u stró j” byw ał jeszcze bardziej n ie ­ spraw iedliw y i niebezpieczny. W ty m rów nież tk w i przenikliw ość Toc- queville’a.

Tocqueville był je d n a k bardzo chłodnym ob serw ato rem dem okracji. W idział jej zalety, ale n ie pom ijał w ad. „Z p u n k tu w idzenia teo rii n a u k i Tocqueville był probabilistą, k tó ry w ażył się przew idyw ać przyszłe proce­ sy tylko pod określonym i w aru n k am i i z pew nym praw dopodobieństw em ”34 — stwierdził K. Pisa. Dostrzegał wiele niebezpieczeństw, które z demokracji m ogą zrodzić n o w ą form ę despotyzm u. S łu sz n ą dalekow zrocznością zap i­ sał się, ukazując negatyw ne strony dem okracji, w której w edług niego wy­ stępuje łatw e i często tru d n e do uchw ycenia i zauw ażenia przejście od de­ m okracji do d y k ta tu ry i wszelkiego innego rodzaju totalitaryzm ów 35. „Gdy potem — pisze Tocqueville — osłabiły j ą w łasne wybryki, prawodawcy, za­

30 M. K r ó l : H isto ria m yśli p olityczn ej..., s. 142.

31 S. K o w a l c z y k : U p o d s ta w d em o k ra c ji. Z a g a d n ie n ia a ksjo lo g ic zn e. L u b lin 2001, s. 56.

32 M. N o v a k : P rzyszłość społeczeństw a obyw atelskiego. W: O blicza dem okracji..., s. 251.

33 K tóry, ja k z a z n a c z a I. G ru d z iń s k a -G ro s s , n ie d e te r m in u je lo su człow ieka. I. G r u d z i ń s k a - G r o s s : Wstęp. W: A. de T o c q u e v i l l e: L isty..., s. 9.

34 K. P i s a : T ocqueville... , s. 209.

(10)

m ia st j ą pouczyć i popraw ić, powzięli n ieo strożny za m ia r zniszczenia jej. N ie chcąc uczyć jej rząd z en ia, m arzyli tylko o tym , by j ą od rządów ode­ p chnąć”36. Z bystrością, — której do dziś się nie dow ierza, rozpoznał Toc- queville w ty m dziele re a ln e niebezp ieczeń stw a dem okratycznej w ładzy lu du : jego w y n atu rze n ia w an arc h ię i d y k ta tu rę i w obu p rzy p ad k ach po­ w stanie wszechobecnej biurokracji. Ale to prześw ietlenie ówczesnego am e­ ry k ań skieg o społeczeństw a i jego politycznych in sty tu cji n ie było je d n ak celem sam ym w sobie. By ustrój dem okratyczny mógł przetrw ać w jednym k ra ju , konieczne je st, by d em ok racja is tn ia ła we w szystkich in ny ch k r a ­ jach europejskich.

N ajw iększe niebezpieczeństwo zagrażające Stanom Zjednoczonym Toc- queville w idział w ich dobrobycie. „N iezależnie od tego, co A m erykanie ze Stanów Zjednoczonych zrobią, i ta k p o zo stan ą jednym z najw iększych n a ­ rodów św iata; sw ym i dziećm i z a lu d n ią p raw ie c a łą A m erykę Północną. K ontynent, który zam ieszkują, je st ich w łasnością, nie może się im w ym k­ n ąć z rą k . Kto więc k aże im się ta k spieszyć, żeby objąć go w po siad anie ju ż dzisiaj? N ie z a b ra k n ie im n igdy bogactw a, potęgi i sławy, a p ęd zą k u tej ogrom nej fortun ie, ja k b y do zag arn ięcia jej zo stała im tylko chwi- la”37 — k o n sta to w ał Tocqueville. P raw ie w szystkie rew olucje, k tó re były w szczynane w historii, zw iązane były z obalaniem nierówności. Społeczeń­ stwo dem okratyczne je st zaw sze pełne obaw, jeśli chodzi o rewolucję. R e­ wolucja zaw sze stw arza zagrożenie dla własności. P osiadanie m a zaś b a r ­ dzo duże znaczenie w w aru n k ach demokratycznego społeczeństwa. W przy­ p ad k u rewolucji posiadający m a ją więcej do stracenia, niż mogliby n a niej zyskać. Ale to nie rew olucji Tocqueville obaw iał się d la przyszłych poko­ leń. B ardziej niepokoiła go pasyw ność społeczeństw , k tó re z lę k u p rzed u t r a t ą swego sta n u po siad ania b ę d ą bronić stale tych sam ych i niezm ien ­ n ych reguł, insty tu cji, przesądów i obyczajów. „Kiedy widzę, ja k bardzo u lo tn a je st w łasność i ja k bardzo niespokojne i gorące staje się pragnienie p o siad an ia, o g a rn ia ją m nie obawy, że ludzie k a ż d ą n o w ą teo rię u z n a ją w końcu za niebezpieczeństw o, k a ż d ą innow ację za n iep o trzeb n e zam ie­ szanie, w szelki postęp społeczny za pierw szy krok do rewolucji i że z oba­ wy p rzed tym , by n ie dać się w n ią w ciągnąć, w ogóle n ie zechcą działać. Boję się — w yznam — że tchórzliw e upodobanie do d oraźnych korzyści do tego stop nia opanuje ludzi, że p r z e s ta n ą interesow ać się w ła s n ą p rzy ­ szłością i p rzy szłością swojego n a ro d u i b ę d ą woleli b ie rn ie przyjm ow ać zrządzen ia losu, niż w razie potrzeby dokonać nagłego i energicznego w y­ siłku, aby te n los odmienić”38.

36 Ibidem , s. 9— 10. 37 Ibidem , s. 393. 38 Ibidem , T. 2, s. 275.

(11)

W dem okracji m a miejsce postępująca izolacja jednostki. Jeśli jed n o st­ k a zan iech a u d z ia łu w życiu społecznym , może j ą to doprow adzić do po­ niesienia s tr a t m oralnych i politycznych. Zam iłow anie do dobrobytu stało się tu zjawiskiem ogólnonarodowym i dominującym. W szystko jed nak pod­ lega stałej zm ianie i w dużej m ierze zależy od opinii innych ludzi. Dzieje się ta k dlatego, że w dem okracji nie w y stęp u ją sam odzielne przekonania. Te zaw sze s ą tu k ształto w an e przez opinię społeczną. W rezu ltacie więc je d n o stk i m a ją niew ielkie znaczenie. „Chciałem u k azać zagrożenie lu d z­ kiej niezależności, ja k ie n iesie równość, poniew aż je stem głęboko p rz e ­ świadczony, że stanow i ono najpow ażniejsze i zgoła n ieprzew idziane n ie ­ bezpieczeństw o przyszłości. Nie u w ażam jednak, by było ono nieprzezw y­ ciężone. L udzie czasów dem okracji, w k tó re oto w kraczam y, m a ją n a t u ­ ra ln e upodobanie do niezależności. M a ją ta k ż e w ro d zo n ą niecierpliw ość w sto su nku do wszelkich reguł — męczy ich n aw et ustabilizow anie w tym , czego by sobie życzyli. K ochają w ładzę, lecz m a ją w pogardzie i n ie n a w i­ d z ą tego, kto j ą posiada. Ł atw o w y m y k ają się z r ą k w ładcy dzięki tem u, że ta k s ą m ali i ruchliw i. In sty n k ty te b ę d ą istn iały zawsze, poniew aż wy­ n ik a ją z u k ła d u społecznego, k tó ry się n ie zm ieni. Długo jeszcze n ie do­ p u szczą do zw ycięstw a d espotyzm u i b ę d ą d o starczały nowej b ro ni k a ż ­ dem u kolejnem u pokoleniu, k tó re zechce walczyć o lu d z k ą wolność. M yśl­ m y więc o przyszłości z owym zbaw iennym niepokojem , k tó ry k aże czu­ w ać i walczyć, a w olni od m ałodusznego i leniw ego strach u , k tó ry łam ie i osłabia serca”39 — stw ierdza Tocqueville. Jego m yśl przesycona je st p ro ­ roczym sceptycyzmem co do pew nych losów dem okracji w przyszłości. Wy­ kazał, że dem o kracja k ry je w sobie tru d n e do u n ik n ięcia zag ro żen ia dla wolności jednostki. O strzegał przed zniewoleniem jednostki przez państwo. Często przypom inał, że dem okracja je st zadaniem w szystkich ludzi. To, jak zostanie zrealizow ana, zależy od ich zachow ania i postępow ania. S k łan ia ich do p a trz e n ia w przyszłość z o b aw ą o istn ie n ie wolności. Tylko k o rzy­ sta n ie z niej daje społeczeństw u i jednostce n a le ż n ą im w artość. U czula n a niebezpieczeństw o, jak ie może powodować porzucenie idei dem okracji. Rezygnując z wolności, ludzie s ta ją się powoli niewolnikam i.

W edług J ü rg e n a Feldhoffa, an alizu jąc e g a lita rn e społeczeństwo, Toc­ queville przestrzega przed tendencjam i zagrażającym i wolności40 oraz s ta ­ w ia ludzi przed wyzwaniami, jakie niesie wolność. „Jeśli nie chcemy bowiem ulec przym usow i surowej dyktatury, m usim y zadać sobie pytanie, ja k sam i potrafim y się zm usić do przyjęcia większej odpowiedzialności, by nie tr a k ­ tować p ań stw a tylko jako ciężaru. [...] D em okracja — pisze K. P isa — jako

39 Ibidem , s. 340.

40 J. F e l d h o f f : Die P o litik der egalitären G esellschaft. Z u r soziologischen d em o ­ k ra tie — A n a ly se bei A le x is de Tocqueville. K öln— O p lad e n 1968, s. 14.

(12)

jedno szybkie i dokładne re p rezen taty w n e wyliczenie tego, czego ch cą m i­ liony egoistów, może okazać się ary sto teleso w sk ą »wielogłową tyran ią« ”41. Możliwość wyboru między odpowiedzialnością a jej pozbawieniem się powin­ n a nauczyć dostrzegania w ątpliw ości wobec dem okracji. J e s t dobra, ale jej granica często byw a bardzo cienka i często zbyt późno dostrzegana.

Tocqueville daw ał jedynie rad y i drogowskazy. Nie były to nigdy goto­ we recepty, ale problem y i ostrzeżenia przed zagrożeniam i, jak ie niesie de­ m okracja. By zaś obyw atele dem okratycznego społeczeństw a poradzili so­ bie z problem am i, m u sz ą osiągnąć ta k i poziom wiedzy i cywilizacji, by móc podejść do tych trudności jako do problem ów i stworzyć altern aty w n e spo­ soby ich rozw iązan ia42. Tocqueville nie udzielił jednoznacznych odpow ie­ dzi n a wiele nurtujących problemów, ale udzielił rady, by zawsze mieć w ą t­ pliwości wobec demokracji. Demokracja nie jest idealnym ustrojem politycz­ nym . D latego też bardzo po trzeb n e s ą ciągłe b a d a n ia n a d jej jakością. To pozwoliłoby j ą udoskonalić i zapobiec negatyw nym zjawiskom.

P ra ca Tocqueville’a zaw iera wiele krytycznych uw ag pod ad resem d e­ m okracji. Je d n a k , n a co zw raca uw agę S. Kowalczyk, n ie n eguje on s a ­ mego u stro ju dem okratycznego, ale jedynie zw iązane z nim niebezpieczeń- stw a43. Tocqueville starał się ustalić, jakie n atu raln e ludzkie skłonności biorą się z dem okratycznego u k ła d u społecznego. „Sygnalizow ałem nieb ezp ie­ czeństw a grożące ludzkości n a tej drodze. Ale nie twierdziłem, że nie można z tym i skłonnościam i walczyć, jeśli z o s ta n ą one w ykryte i opanow ane n a czas, i że nie m ożna owych niebezpieczeństw zażegnać, jeśli się je z góry przewidzi”44 — w yjaśnia w liście do C laude-François de Corcelle’a. Co isto t­ ne, te kryty czn e u w ag i Tocqueville’a wobec ówczesnej dem okracji s ą n a ­ dal ak tu aln e. Tocqueville w ciąż brzm i proroczo. W edług R yszard a Legut- ki ostrzeżenia przed zagrożeniam i płynącym i z dem okracji były przez Toc- queville’a ta k dosadnie form ułow ane, poniew aż system te n powoli staw ał się fak tem dokonanym w bardzo w ielu k ra ja c h 45. Nic dziwnego, że to po­ w szechne zam iłow anie do dem okracji budziło w nim lęk i obawy.

„Gdyby długie b ad an ia i głębokie rozw ażania przekonały ludzi naszych czasów , iż sto p n io w y rozw ój ró w n o śc i s ta n o w i z a ra z e m p rz e sz ło ść i przyszłość historii, wówczas to proste odkrycie pozwoliłoby im w rozwoju równości rozpoznać znaki woli Bożej. Powstrzym ywanie rozwoju demokracji

41 K. P i s a : Tocqueville..., s. 211.

42 V. O s t r o m : F ed e ra lizm a m ery ka ń sk i. Tworzenie społeczeństw a sam orządnego. P rz e ł. J . K u b i c k a - D a a b ; rozdz. 7 p rze ł: M. K o r z y c k a - I w a n o w . W a rsz a w a 1994, s. 196.

43 S. K o w a l c z y k : U p o d sta w dem okracji..., s. 55 i nn.

44 L ist do C laude-F rançois de Corcelle’a [Paryż, d n ia 12 k w ie tn ia 1835 roku]. W: A. de T o c q u e v i l l e : L isty..., s. 103— 104.

45 R. L e g u t k o : D em okracja i republika. W: O blicza dem okracji..., s. 157. 4 S t u d i a P o lit ic a e .

(13)

n ab rało b y w tedy znaczenia w alki z sam ym Bogiem i narodom pozostało­ by tylko przyjęcie u k ła d u społecznego narzuconego przez O patrzność”46 —

stw ierd za Tocqueville. D em okracja w y kształca w lu d ziach in sty n k to w n ą niechęć do w szystkiego, co daw ne. P ostęp i nieograniczone doskonalenie się człowieka to elem enty charakterystyczne dla demokracji.

J a k zau w aża Tocqueville, „społeczeństw a d em okratyczne w ogóle nie z a jm u ją się tym , co było, ch ętn ie zaś m a rz ą o tym , co będzie, i tu ta j ich w yobraźnia nie zna granic — rozw ijać się może w nieskończoność”47. Zda­ niem M arcina Króla, uw agi Tocqueville’a, k tó re te n poświęca dem okracji, an ty cy p u ją sposób m yślenia ch ara k tery sty cz n y d la czasów późniejszych. „D em okracja będzie u w a ż a n a za u stró j try u m fu przeciętności, u p a d k u sztuk, n a u k i szerzej — d egradacji ludzkiej n a tu ry ”48. D latego zalety d e ­ m okracji, ja k ie d o strzeg ał Tocquevillle, o k a ż ą się w ad am i d la chociażby F ry dery ka N ietzschego czy S tan isław a Ignacego W itkiewicza. Tocqueville zau w ażał je d n a k możliwość w y stąp ien ia tego zła i n ie pozostaw ał n a s a ­ mej krytyce, a próbow ał znaleźć sposoby zarad zen ia m u. S zukał środków, by dem okracja n ie p rz y b ra ła rew olucyjnego c h a ra k te ru i n ie zniszczyła wartości, k tó re m a ją znaczenie dla ludzkiego życia49.

W edług J. Feldhoffa, w spółczesna in te rp re ta c ja O dem okracji w A m e ­ ryce p rzed staw ia próbę pojm ow ania dzieła jako duchowy przełom w socjo­ logii. P y ta n ia Tocqueville’a o wolnościowe s tr u k tu r y w e g a lita rn y m spo­ łecznym układzie zaw ierają według niego pierwsze oryginalne socjologiczne sposoby m yślenia. W zw iązku z ty m J . F eldhoff staw ia go obok A u g u sta C om te’a i K arola M ark sa jako tych, k tórzy przyczynili się do socjologicz­ nej a n a liz y problem ów in te g ra c ji w p o rew olucyjnym społeczeństw ie, względnie w ew nątrz społeczności kapitalistycznej. U znaje ich za pierwszych twórców socjologii XIX w ieku i przypisuje im w kład w teo rety czn ą i m eto­ dologiczną świadomość tej n a u k i50.

1848 to rok M anifestu K om unistycznego. D ał on początek w alce klas. Z kolei w edług P. M an en ta , rok 1968 stanow ił swego ro d zaju „rew anż Tocqueville’a”51. D em okracja b y ła dla niego jed n o zn aczn a z tym , co sam nazy w ał „rów nością możliwości”. „N ato m iast pojaw ienie się k w estii soc­ jalnej odsłania fakt, że w nowym społeczeństw ie zam iast równości rządzi now a nierów ność możliwości. Taki je st w yrażony w tocqueville’owskim

ję-46 A. de T o c q u e v i l l e : O dem okracji..., T. 1, s. 9. 47 Ibidem , T. 2, s. 80.

48 M. K r ó l : H isto ria m y śli p o lityczn ej..., s. 135— 136. 49 Ibidem , s. 136.

50 J. F e l d h o f f : Die P o litik der..., s. 124— 125.

51 P. M a n e n t : P ro b le m y w sp ó łc ze sn e j d e m o k ra c ji. „R es P u b lic a N ow a” 2003, n r 3, s. 103.

(14)

zyku antytocqueville’owski sens w ydarzeń 1848 roku”52 — tw ierdzi P. M a­ nent.

W ydarzenia ro k u 1968 ustan ow iły a ltern aty w n e rozw iązanie dla sys­ te m u totalitarnego. „To w łaśnie doświadczenie to talitarn e — uznaje P. M a­ n e n t — zm usza do postaw ienia n a nowo z jeszcze w iększym niż dotąd n ie ­ pokojem tocquevillowskiego p y ta n ia o w ładzę lu d u i sposoby jej rzeczyw i­ stego funkcjonow ania”53. Problem atyka, której podjął się Tocqueville, opie­ r a ła się głów nie n a relacji S ta n y Zjednoczone — F ran cja. W spółcześnie powtórzono j ą n a gruncie relacji dem okracji i to talitaryzm u. P. M an en t są­ dzi, że w yd arzen ia z ro k u 1968 m ożna in terp reto w ać katego riam i, k tó ry ­ m i posługiw ał się Tocqueville54. „Po ’68 ro k u dem okracja odzyskała pełnię praw om ocności albo raczej osiągnęła n iespo tyk any dotąd stopień. Rozpo­ częły się rządy dem okratycznej jednomyślności, jednom yślności n a tyle z a ­ raźliwej, że sam kom unizm ogłosił ustam i M ichaiła Gorbaczowa swoje znik- nięcie”55 — stw ierdza P. M anent.

P. M an en t staw ia w swoim arty k u le p y tan ie o to, czy n a d a l żyjemy w epoce Tocqueville’a, i udziela odpowiedzi negatyw nej. U w aża, że obecnie opuszczamy tę epokę. Początek dał jej rok 1776 — to jest rok Deklaracji n ie­ podległości. Za datę końcow ą uznał 11 w rześnia 2001 roku. Trudno uznać, czy to przypadek, ale i ta d a ta zw iązana je st przede w szystkim ze S tan am i Zjednoczonymi. „Tocqueville jako badacz dem okratycznego życia pozostaje n adal w pełni aktualny, jednak my sam i wkroczyliśmy bez w ątpienia w okres zarazem pre- i posttocqueville’owski”56 — konstatuje P. M anent.

Tocqueville zauw ażył, że dem okracja zaciera w szelkie różnice w obrę­ bie p a ń s tw a narodow ego57. Ale pań stw o — jak o p o d staw a — pozostaje w sta n ie nien aruszo n y m . M a n e n t p rzed staw ił tocqueville’o w sk ą k o n k lu ­ zję tezy, k tó ra przeciw staw na je st tezom samego Tocqueville’a: „Tocqueville dostrzegał, że dem okracja zbliża do siebie dw a k o n ty n e n ty — jej dw a g a ­ tu n k i n a le ż ą do tego sam ego, jak że dogłębnie p rzezeń sch arak tery zo w a­ nego rodzaju. N a oczach Tocqueville’a ru c h dem okratyczny zbliżał do sie­ bie i jednoczył E uropę oraz S tan y Zjednoczone. N a naszych oczach powo­ duje on ich oddalanie się od siebie i w ytw arza m iędzy nim i coraz w iększe różnice”58. A naliza Tocqueville’a tłumaczy, że postępy „dem okratycznej ł a ­ godności” dokonywały się dzięki w zm ocnieniu poczucia podobieństw a m ię­ dzy lud źm i — to w szystko zaś — w obrębie narodów i p o n ad nim i. Owo

52 Ib id em . 53 Ib id em . 54 S zerzej n a te n te m a t: ibidem , s. 104. 55 Ib id em . 56 Ib id em . 57 Ib id em . 58 Ib id em . 4*

(15)

poczucie podobieństw a je st przy czyn ą p rzem ian, jak ie do k o nu ją się w d e­ mokracji. D ystans polityczny i społeczny zan ik a59.

„U stanow ienie dem okracji w świecie chrześcijańskim to wielki problem polityczny naszych czasów. A m erykanie, rzecz jasna, nie rozwiązali go osta­ tecznie, lecz dostarczyli cennej wiedzy tym , którzy p r a g n ą go rozw iązać”60 — k o n statu je Tocqueville. J a k przew iduje a u to r O dem okracji w Ameryce, ludzkość nieuchronnie zm ierza do dem okracji. S zukanie dobrych d lań roz­ w iązań je st nie tylko problem em a m ery k ań sk im , ale i problem em całego św iata61.

Tocqueville an alizu jąc w y d arzen ia poprzedzające Rewolucję F ra n c u ­ ską, za sta n a w ia ł się n a d przyszłością dem okracji. S puścizna in te le k tu a l­ n a, ja k ą pozostaw ił po sobie, do dziś m a w pływ n a m yśl lu d zk ą. Często naw iązu je się do pro b lem u odrodzenia m yśli, k tó re głosił Tocqueville. I. G rudzińska-G ross tw ierdzi, że ren esan s myśli Tocqueville’a nie je st kw e­ s tią przy p adk u 62. Za jego początek uznaje koniec la t trzydziestych XX w ie­ ku, a za m iejsce — F rancję. Był to czas, k iedy coraz bardziej re a ln e s ta ­ wało się zagrożenie to ta lita rn e . W końcu la t trzy d ziesty ch zachodni in te ­ lek tualiści stw ierdzili, że to ta lita ry zm je st n o w ą fo rm ą ustrojow ą. Tezę tę pow tórzyła później m .in. H a n n a h A rendt. Pojaw ienie się ustrojów to ta li­ ta rn y c h było cechą c h ara k tery sty c z n ą dla Zachodu. Rodzina Tocqueville’a ciężko dośw iadczyła Rewolucji F ran cu sk iej. Sam był k o n serw aty w n y m i antyrew olucyjnym d e m o k ra tą 63. W zw iązku z ty m m iał w iele obaw. Za potw ierdzenie ich słuszności posłużyć może p rzyk ład dośw iadczeń totali- taryzm ów XX w ieku: faszyzm u, h itle ry z m u i kom unizm u. Były to społe­ czeństw a eg alitarn e, ale pozbawione wolności, k tó ra stanow iła n a d rz ę d n ą w artość dla Tocqueville’a.

W spółcześnie i w raz z u p ad k iem to ta lita ry z m u kom unistycznego d e ­ m okracja odniosła swe ideologiczne zwycięstwo, p rzynajm niej w E uropie i A m eryce Północnej64. Zaczęła być definiow ana zarów no jako u stró j rów ­ nościowy, ja k i wolnościowy65. Zakończono spór o pierw szeństw o wolności czy rów ności w dem okracji, a Tocqueville s ta ł się m yślicielem po n ad po­ działam i. „Podobam się w ielu ludziom o odm iennych poglądach nie d la te ­ go, że m nie rozum ieją, ale dlatego, że p a trz ą c n a moje dzieło tylko z je d ­

59 S zerz ej n a te n te m a t ibidem , s. 104, 108.

60 A. de T o c q u e v i l l e : O dem okracji..., T. 1, s. 319. 61 Ib id em .

62 J. G r u d z i ń s k a - G r o s s : W stęp. W: A. de T o c q u e v i l l e : L isty..., s. 9.

63 „W ierzył w rów ność, ale za n a d r z ę d n ą w a rto ść życia społecznego u w a ż a ł w ol­ ność, k tó r a c h ro n i sp o łeczeń stw a p rz e d e g a lita ry z m e m ”. Ibidem , s. 10.

64 F ilo zo fia a dem okracja. R ed. P.W. J u c h a c z , R. K o z ł o w s k i . P o z n a ń 2001, s. 7.

(16)

nej strony, zn a jd u ją w n im a rg u m e n ty n a rzecz swej a k tu aln ej pasji. J e d ­ n a k w ierzę w przyszłość i m am nadzieję, że nadejdzie dzień, gdy wszyscy zobaczą to, co dzisiaj do strzeg a ją tylko niektórzy [...]”66 — p isał w liście do E u gen iusza Stoffelsa.

Pytania, które staw iał sobie Tocqueville, pozostały n ad al ak tu aln e i dziś s ą naszym i p ytan iam i. My zaś, korzystając ze spuścizny, ja k ą po sobie po­ zostaw ił, pow inniśm y szuk ać n a nie odpowiedzi, satysfakcjonującej n a s i przyszłe pokolenia. „Chciałem sięgnąć wzrokiem dalej, niż czynią to stro n ­ n ictw a polityczne. K iedy one m y ślą o ju trze, ja chciałbym m yśleć o przy- szłości”67 — pisał. U w aża się rów nież, że Tocqueville m iał dzisiejszy spo­ sób p a trz e n ia n a człowieka. J u ż w tedy zakładał, że k sz ta łtu je go szeroko rozum iane otoczenie — geograficzne, polityczne, historyczne. W edług Toc- queville’a, dem okracja będąc o k reślo n ą fo rm ą rządów, m u si być zakorze­ n iona w świadomości społeczeństw a. M usi ono poczuwać się do określone­ go postępow ania i przestrzegać danych przekonań praw nych zbiorowości68. W edług A. S ylw estrzaka, Tocqueville p a trz ąc n a dośw iadczenia Am eryki, dowiódł, że rozwój dem okracji nie kończy się n a etapie am erykańskim . Bę­ dzie trw ać, przybierając przy ty m różne postacie. Nie sprecyzował jed n ak zasadniczych k ierunków tego rozw oju69. Tocqueville zw raca uw agę n a to, iż now y św iat potrzebuje nowej w iedzy politycznej. J e s t ona bardzo is to t­ n a, ale — ja k sam pisze — n ik t o n ią n ie dba. „W ychowywanie d em o k ra­ cji, ożyw ianie, n a ile to możliwe, jej p rzek o n ań , oczyszczanie jej obycza­ jów, panow anie n ad jej odrucham i, stopniowe zastępow anie jej niedoświad- czenia znajom ością spraw publicznych, a jej ślepych in sty n k tó w św iado­ m ością praw dziw ych interesów , dostosow anie jej rządów do czasu i m iej­ sca, zm ienianie ich stosow nie do okoliczności i ludzi — oto pierw szy spo­ śród obowiązków nałożonych w n aszy ch czasach n a tych, któ rzy rz ą d z ą społeczeństwem”70.

D em okratyzacja je st zjaw iskiem n ieuniknionym i będzie n a d a l p o stę­ pow ała. W arto więc zadbać o to, by odbywało się to bez krw aw ej d y k ta tu ­ ry lub ty ra n ii tłu m iącej rew olucję. „Równość — królow a konieczności — 66 L ist do E u g e n iu sza S to ffelsa [Paryż, d n ia 21 lu teg o 1835 roku]. W: A. de T o c ­ q u e v i l l e : L isty..., s. 96.

67 A. de T o c q u e v i l l e : O dem okracji..., T. 1, s. 18.

68 „We w szy stk ich epokach je s t rz e c z ą w ażn ą, aby ludzie k ie ru ją c y n a ro d a m i d z ia ­ ła li z m y ś lą o przyszłości. Ale w epoce d em o k raty czn ej i bezbożnej je s t to konieczne jeszcze b a rd z ie j an iż e li we w szy stk ic h in n y ch . P o stę p u ją c w te n sposób rzą d c y k r a ­ jów d em o k ra ty cz n y ch n ie ty lko p rz y c z y n ia ją się do pom yślnego rozw oju sp ra w p u b licz­ nych, lecz n a d to sw oim p rz y k ła d e m u c z ą o b y w ate li s z tu k i p ro w a d z e n ia sp ra w p ry ­ w atn y c h ”. Ibidem , T. 2, s. 163.

69 A. S y l w e s t r z a k : H isto ria d o ktryn p o lity c zn y c h i p ra w n ych ..., s. 259.

(17)

w ym aga rozw agi. Wolność — królow a wolności (tautologia czy filozofia?) — w ym aga odwagi. Całość, a za cało ścią n iezm ien n ie opow iada się Toc- queville, w ym aga u m ia ru i rów now agi”71 — k o n sta tu je I. C hrzanow ska. K. P isa stw ierdził, że Tocqueville „nie chciał filozofować n a d najlepszym ze w szystkich m odelem społeczeństw a, zam ierzał tylko opisać, ja k z przy ­ szłego społeczeństw a m ożna uczynić najlepsze z możliwych”72. W tym n ie ­ un ik n io n y m m a rsz u k u rów ności w ażne jest, żeby uśw iadom ić n aród, że dla korzyści is tn ie n ia p a ń s tw a konieczne je st przyjęcie n a siebie ciężaru obyw atelskich obowiązków. Bez tego nie łatw o je s t u n ik a ć błędów. „Otóż dem okracji — tłum aczy Tocqueville — b rakuje nieraz tego jasnego w yobra­ żenia o przyszłości, opartego n a w iedzy i dośw iadczeniu. L ud w znacznie w iększym sto p n iu odczuwa, niż rozum uje, i kiedy je s t zagrożony przez w ielkie zło, należy się obawiać, że nie p o trafi pojąć większego jeszcze zła, które go czeka w w ypadku porażki”73.

Tocqueville oceniał dem okrację a m e ry k a ń sk ą w pierw szej połowie XIX w ieku. Przekonyw ał, że mimo jeszcze w ielu braków i niekorzystnych dys­ proporcji w pływ A m eryki n a losy in n y ch narodów był decydujący. I ta k pozostało do dziś. A m eryka stale się rozw ija i oczy całego św iata wciąż s ą zwrócone w jej stronę. Nie u tra c iła roli raju, któ ry je st m arzen iem niejed­ nego człowieka. W S ta n a c h Zjednoczonych n a d a l żyje echo ta m te j A m e­ ryki, k tó ra podpisywała D eklarację niepodległości i któ ra wierzyła, że wszy­ scy s ą wolni i równi.

Tocqueville d o strzeg a w h isto rii Stanów Zjednoczonych p e w n ą szcze­ gólność i specyfikę ch arak tery sty czn ą tylko dla tego kraju. M a świadomość, że z tego powodu pew nych rozw iązań am ery k ań sk ich nie d a się przenieść do Europy. N ie um n iejsza to je d n a k jego podziw u d la am ery k ań sk iej d e ­ m okracji i jej zasłu g dla całego św iata. E k sp ery m e n tu dem okratycznego nie dokonyw ano jedynie w Ameryce. Co praw da, ta m m iał on swój począ­ tek, ale trw a i wiele przem aw ia za tym , że będzie trw ać jeszcze długo. D e­ m okracja stale objaw ia się w coraz to nowszej postaci. P o w sta ją jej nowe określenia. Nie zm ienia to je d n ak faktu , że dem okracja, ja k ą p rzedstaw ił Tocqueville, n a d a l nie s tra c iła n a znaczen iu a n i n a ak tu aln o ści, a d la jej now ych odm ian i postaci stanow i rodzaj drogow skazu, któ rym n ależy się kierować i zgodnie z którym postępować. W społeczeństwie am erykańskim dokonują się zmiany, jak ie nieuchronnie sto ją tak że przed społeczeństw a­ m i europejskim i. To p rzed e w szystkim przew idział Tocqueville i to m iało swoje odzw ierciedlenie w rzeczyw istości. „Zarówno diagnoza, że E u ro p a stoi przed w ielk ą fa lą egalitaryzacji, ja k i an aliza sytuacji, okazały się n a d ­

711. C h r z a n o w s k a : A le xis de Tocqueville..., s. 143. 72 K. P i s a : Tocqueville..., s. 90.

(18)

zwyczaj dalekow zroczne. Dziś czytam y tę książkę, ta k ja k b y zo stała n a ­ p isan a dla n a s”74 — n ap isała o Tocqueville’u I. G rudzińska-G ross.

P raw d, n a k tórych opiera się dem okracja, nie n ależy czerpać jedynie z k siążek. N ależy je zainscenizow ać75. Tak, ja k uczynił to chociażby Toc­ queville. Zawsze chciał widzieć więcej, niż pozwalał m u n a to zwykły ogląd rz e c z y w isto śc i. R zec z y w isto ść b y ła d la nieg o , w e d łu g p o ró w n a n ia M. K róla, podobnie ja k dla B u rk e’a, „dziełem zm arłych, żyjących i tych, k tó rzy się jeszcze n ie n aro d zili”76. Jego m yśli długo jeszcze b ę d ą in sp iro ­ wać miłośników wolności.

W spółcześni Tocqueville’owi zauw ażyli w ielki jego ta le n t. U zn an ie i szacunek zyskuje sobie również i dziś. N adal je st szeroko ceniony i znany n a całym świecie. I. G rud ziń ska-G ro ss n azw ała A. de Tocqueville’a „k la­ sykiem n a n asze czasy”77. I stał się klasykiem odpowiadającym potrzebom n aszy ch czasów. N ie bez zn aczen ia s ą cechy um ysłow ości i h is to ria jego życia. Zył w okresie, który n astąp ił po kataklizm ie. M ożna tu dostrzec pew ­ n ą analogię do czasów w spółczesnych i dośw iadczeń XX stulecia. O kres porew olucyjny niósł z so b ą sporo niepew ności i strach u . I. G ru d ziń ska- -Gross doszukuje się przyczyn jego obaw w tym , że urodził się w okresie, k tó ry m ożna by nazw ać przejściow ym 78, kiedy to nie rozum iano przeszło­ ści, ale jednocześnie nie um iano jeszcze przewidzieć tego, co n astąp i w przy- szłości79. Wiek XIX, a jeszcze bardziej XX potwierdziły zasadność jego obaw i niepokojów.

W ciągu o sta tn ic h d w u stu la t A m eryk an ie dokonali zdecydow anie m niej zm ian niż społeczeństw a europejskie i to pomimo że najw ażniejsze w y d arzen ia polityczne, rew olucyjne i w ojenne m iały m iejsce w Europie. A m erykanie dzięki odległości oceanu, ja k i ich dzieli od Europy, zachowali cechy c h a ra k te ry sty c z n e d la ludzi z XVIII i XIX w ieku, ich m oralność i p u ry ta ń sk ie zasady. Przeszczepili je jedynie n a nowy w spółczesny grunt. Tam nie dochodziło do rewolucji. Zachow ania ch arakterystyczne dla E u ro ­ pejczyków były w Ameryce mało popularne. Dzieje się tak , ponieważ euro­ pejski w iek XIX nie d o ta rł do A m eryki w kształcie, ja k i przy b rał w E u ro ­ pie. D latego A m eryka może n a d a l żyć swoimi pierw otnym i ideam i, w za ­ sadzie w niezm ienionym kształcie, swoimi ideam i szczęścia i obyczajami, które w Europie trw ale zniszczyły ideologie polityczne XX w ieku, a n a k tó ­ rych czele stoi M arks ze sw oją koncepcją p rzem ian historycznych. „D ąże­

74 J. G r u d z i ń s k a - G r o s s : W stęp. W: A. de T o c q u e v i l l e : L isty..., s. 12. 75 S. F i l i p o w i c z : O dem okracji. W arsza w a 1992, s. 136.

76 M. K r ó l : H isto ria m yśli p o lityczn ej..., s. 140.

77 J. G r u d z i ń s k a - G r o s s : Wstęp. W: A. de T o c q u e v i l l e : L isty..., s. 9. 78 Ibidem , s. 10.

79 J e d n ą ze znaczących obaw Tocqueville’a był stra c h , że F ra n c ja chyli się k u u p a d ­ kowi.

(19)

nie do dobrobytu — tw ierdzi I. G rudzińska-G ross — stało się jeszcze b a r ­ dziej pow szechne, w zrósł ta k ż e niepokój n ie o d m ien n ie to w arzy szący dobrobytowi. Dziś t akże n u rtu ją Amerykanów p ytania o miejsce religii, p ra ­ w a i nauki; o kw estie dotyczące centralizacji i ograniczenia władzy, wolnych stow arzyszeń obywatelskich, wolności słowa, rów noupraw nienia kobiet”80.

Przenikliw ość m yśli Tocqueville’a w zasadzie dopiero współcześnie od­ gryw a n a le ż n ą jej rolę. „Tocqueville obaw iał się negatyw nych cech dem o­ kracji. Za re a ln e u w ażał niebezpieczeństw o ty ra n ii w iększości. J e d n a k w przeciw ieństw ie do w ielu myślicieli, którzy do dzisiaj la m e n tu ją n ad s ta ­ nem dem okracji, s ta ra ł się zrozum ieć siły jej przeciwne. Zrozumieć i doce­ nić. Jego zdolność nielek cew ażenia antagonisty, ale w ręcz w słu ch iw an ia się w jego głos, w y p atry w an ia te n d en cji zag rażający ch p raw idłow em u wzrostowi u stroju dem okratycznego, nie m iała sobie równych n a przestrze­ ni dziejów”81 — n ap isał M. Król.

Tocqueville był i je s t n a d a l zn an y i szanow any. Ś w iato w ą sław ę zdo­ był głównie dzięki napisan ej w 1835 rok u książce O dem okracji w A m ery­ ce. To, że u w ażn ie czytan y je s t do dziś we F rancji, n ie dziwi. Jego dzieło sk ru p u latn ie an a liz u ją rów nież współcześni A m erykanie, gdzie stu d ia po­ litologiczne nie łatw o ukończyć bez p rzeczy tania tej publikacji. I w Polsce je st ostatnio coraz bardziej popularny. Wielu autorów artykułów i prac n a ­ ukow ych odwołuje się do jego dorobku82. R aym ond A ron tw ierdzi, że Toc- queville bardziej należy do h isto rii S tanów Zjednoczonych niż do h isto rii Francji. „C hyba żad en cudzoziem iec — pisze R aym ond A ron — n ie odci­ sn ął ta k w yraźnego p ię tn a n a sam ośw iadom ości obyw ateli S tanów Zjed­ noczonych i n a ich w iedzy o w łasnej republice, ja k a u to r O dem okracji w Am eryce — książk i, któ rej k ażd y tu te jsz y uczeń, od Nowego J o rk u po S an Francisco, zna przynajm niej fragmenty, a o której jakże w ielu uczniów francuskich nie wie nic, n aw et tego, że istnieje”83.

A m eryka była ek sp ery m en tem przede w szystkim dla ojców założycie­ li. By go przeprowadzić, należało spełnić wiele w arunków wstępnych, które nigdzie wcześniej poza A m ery k ą n ie zaistniały. E k sp ery m e n t n ie m u siał się więc powieść. A m ery k ań sk a form a rz ą d u nie m u sia ła stać się u n iw er­ saln ą. T a k ą je d n a k się stała. A A m ery k an ie do dziś ży ją w p rzek on aniu, że w zw iązku z tym m a ją do spełnienia u n iw e rsa ln ą m isję84.

80 J. G r u d z i ń s k a - G r o s s : W stęp. W: A. de T o c q u e v i l l e : L isty..., s. 14. 81 M. K r ó l : H isto ria m yśli p olityczn ej..., s. 143.

82 P rzykładow o: P. M a n e n t : P roblem y współczesnej...; S o kra tes i C hrystus. „Więź” 2003, n r 1; A. K r z e m i ń s k i : Ta okropna, w s p a n ia ła A m e ry k a . „ G a ze ta W yborcza” z 1— 2 lu teg o 2003.

83 R. A r o n : E sej o w olnościach. P rzeł. M. K o w a l s k a . W a rsza w a 1997, s. 21. 84 J. G r a y : B a rd zo k ró tka h isto ria globalnego wolnego rynku. „Res P u b lica N owa” 2003, n r 7, s. 68— 69.

(20)

Nie dziwi więc, że dzieło Tocqueville’a je st n ad al czytane z zain tereso ­ w aniem . J e s t to k siążk a wciąż żywa i a k tu a ln a . W praw dzie dzieje się ta k po części dlatego, że S tan y Zjednoczone pozostały w zasadzie ty m sam ym k rajem , któ ry opisywał Tocqueville, a w spółczesna E uropa podąża śladem A m eryki. Tocqueville obserw ow ał i opisyw ał A m erykanów z d y stan sem . S k u p iał się p rzed e w szy stkim n a tym , co je s t użyteczne d la dem okracji. D latego ta k w iele k w estii odnosi się do rów ności oraz społecznych i p o li­ tycznych przejaw ów dem okratyzm u.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Changes in the clinical characteristics of women with gestational diabetes mellitus —.. a retrospective decade-long single

„Niechaj nam w Jasełkach nikt nie przedstawia, że Jezus urodził się w Palestynie” 1 – Betlejem polskie Lucjana Rydla jako szopka literacka.. Szopka w kulturze polskiej

Interesujące jest pytanie, czy gdyby można było uzyskać fundusze na szerokie nowe badania nad uczeniem się i nauczaniem matematyki, to czy zechcianoby je podjąć.. Pytanie

działalność uczelni mająca na celudziałalność uczelni mająca na celulepszelepsze usytuowanie się na rynku, usytuowanie się na rynku, usytuowanie się na rynku, usytuowanie się

Wydaje mi się, że historia Polonii w tym mieście, podobnie jak historia Polonii amerykańskiej, nie jest jeszcze zamknięta i że nie tylko kolejne fale emigracji z Polski

El enchus cleri

Jego analiza tego problemu dotyczy głównie zjawisk ludzkiego zachowania, na które mają wpływ czy które jest determinowane przez treści mentalne oraz, co jest

Czy jednak pozbycie się Żydów było trak- towane jako modernizacja (tak, o ile uznaje się ideę państwa narodowego.. i nacjonalizm za nowocześniejszy), czy też mimo posługiwania