• Nie Znaleziono Wyników

Teoriopoznawcze aspekty partycypacji transcendentalnej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Teoriopoznawcze aspekty partycypacji transcendentalnej"

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)

Zofia Józefa Zdybicka

Teoriopoznawcze aspekty

partycypacji transcendentalnej

Studia Philosophiae Christianae 7/1, 71-104

(2)

Studia Philosophiae Christianae ATK

7/1971/1

ZOFIA JÓZEFA ZDYBICKA

TEORIOPOZNAWCZE ASPEKTY PARTYCYPACJI TRAN SCENDENTALNE J

1. Wstęp. 2. Realizm a partycypacja. 2,1. A firm acja istnienia a p er­ cepcja zm ysłowa konkretu. 2,2. D yskusja w sprawie funkcji sądów egzystencjalnych. 2,3. Treść i istnienie — rozróżnienia pierwotne. 2,4. N iew ystarczalność metody rezolutyw nej dla poznania istnienia (esse ut actus essendi) u C. Fabra. 2,5. L. B. Geigera pom inięcie problem u ist­ n ien ia w koncepcji bytu.

1. W ostatnich dziesiątkach la t p o jaw iają się n a tere n ie to­ m istyczn ej filozofii b y tu p ró b y zbudow ania teo rii p a rty c y p a ­ cji, jak o teorii w yjaśniającej p lu ralizm by to w y oraz u jm u jącej ca ło k sz ta łt związków zachodzących m iędzy b y tam i niekoniecz­ n y m i i Absolutem к F a k t k o n stru o w an ia teorii p a rty c y p ac ji w tego rodzaju filozofii je s t pew n ą nowością. Spow odow any je s t zapew ne wieloma różnym i przyczynam i, spośród k tó ry ch n a p ierw szy plan w y suw a się ren esan s m yśli m o n isty czn ej, zw łaszcza m aterialistycznej, w e w spółczesnej filozofii oraz p o djęcie p rac zm ierzających do odkrycia au tentycznego

to-1 Partycypacja, najogólniej m ówiąc, jest to bycie częścią jakiejś cało­ ści, posiadanie w sposób częściowy czegoś, co w czym ś innym znajduje się w sposób pełny, doskonały. Partycypacja transcendentalna byłaby relacją złożoną zachodzącą m iędzy bytam i niekoniecznym i a Absolutem . O bejm ow ałaby łącznie związek przyczynowy: sprawczy, w zorczy i celo­ w y , w w yniku czego w szystk ie byty (razem z Absolutem ) stanowią hierarchicznie uporządkowaną w spólnotę ontyczną. Zob. inform acje na ten tem at w moim artykule: Analiza pojęcia partycypacji w ystęp ują­ cego w filozofii klasycznej, „Roczniki F ilozoficzne” 1 (1970), z. 1.

(3)

m izm u, znanego z p lu ralisty czn ej koncepcji rzeczywistości. Dlatego teo rie u stalające rela cje m iędzy wielością i jednością bytów w chodzą ponow nie w c e n tru m zainteresow ania. T rzeba tu także w spom nieć o ro li dociekań u k azujący ch w pływ m yśli plato ń sk iej n a kształto w an ie się filozoficznej w izji u Tom asza z A kw inu 2.

S p raw a nie je s t jed n a k pro sta. T eoria p arty c y p ac ji, będąc pochodzenia rdzenn ie platońskiego i przez w ieki k on ty n u o w a­ n a w n u rcie m yśli platońskiej, obciążona je s t w szystkim i za­ łożeniam i i ko nsekw encjam i plato ń sk iej koncepcji b y tu i su- ponow anej ta m p ostaw y poznaw czej. P rzeciw staw ian a b yła przede w szystkim arystotelesow skiej teo rii przyczynowości. D aleka je s t n ad to zarów no od realizm u p e ry p a tety k ó w ja k też ich em piryzm u i in telek tu aln eg o intuicjonizm u. O statnie b a­ dania historyczne i system atyczne n a d tom izm em stw ierd zają jed n ak , że teo ria p a rty c y p ac ji zaw iera cenną i tw órczą in tu ­ icję, p rz y d a tn ą nie ty lk o do w y jaśn ian ia działalności k u ltu ro ­ tw órczej, lecz także do ostatecznego w y jaśn ien ia s tru k tu ry rzeczyw istości realn ej. Oczywiście w system ie Tom asza z A k ­ w in u p ierw o tn e ujęcie P la to n a zostało w zbogacone o dośw iad­ czenie w ieków , a p rzede w szystkim zasadniczo przekształcone dzięki stw o rzen iu w łasn ej, oryginalnej koncepcji b y tu. W o p ar­ ciu o Tom aszow e rozum ienie b y tu jako istniejącego k o n k retu , teo ria p a rty c y p ac ji sta je się uzasadnioną i a k tu a ln ie in te re su ­ jącą prób ą najogólniejszego tłum aczenia rzeczyw istości: fa k tu w ielości bytów , ich analogicznej jedności, jedyności i s tru k ­ tu ra ln e j odrębności A bsolutu oraz w zajem nych rela cji zacho­ dzących m iędzy N im a b y tam i pochodnym i. A kceptu jąc p lu ­ ralizm b y tu , przekonująco u k azu je rów nocześnie podstaw y ich

2 Na ten tem at istnieje obszerna literatura. Ograniczam się do za­ cytow ania nowszych pozycji: A. Little, Platonie Heritage of Thomism, D ublin 1949; W. N. Clarke, The Lim itation of A ct by Potency: A rysto- telism or Neoplatonism? „The N ew Scholasticism ” 26 (1952), 167—194; R. I. Henle, Saint Thomas and Platonism e. A Study of the Plato and P latonic Texts in the W riting of Saint Thomas, The Hague 1956; C. F a­ bro, Breve introduzione al tomismo. Roma—N ew York, 15—29.

(4)

ontycznej wspólnoty. A le dotychczas było to bardziej p ro g ra ­ m em niż pełnym w ykładem .

Na tem a t p arty cy p acji w filozofii Tom asza pisano ju ż w ie­ le 3. Całościowe p ró b y zbudow ania tom istycznej teo rii p a rty ­ cypacji są jednak dopiero dziełem p rzed e w szystkim dwóch współczesnych tom istów : L. B. G eigera 4 i C. F a b ra 5. Podjęcie w niniejszym a rty k u le pro b lem u p a rty c y p ac ji w filozofii b y tu po ich m onografiach n a ten te m a t u sp raw iedliw ione je s t ist­ nien iem dość pow ażnych rozbieżności m iędzy ty m i autoram i, zw iązanych z odrębnością ujęć n ajb ard ziej podstaw ow ych p ro ­ blem ów natury poznaw czej i ontycznej. Chodzi przede w szyst­ kim o koncepcję b y tu i jego poznania 6. Poniew aż teo ria p a rty ­

3 Są to albo artykuły albo fragm enty dzieł poświęcone innym zagad­ nieniom . Wymieniam w ażniejsze, nowsze pozycje: A. Hayen, La com ­ m unication de l’être d’apres Saint Thomas d’Aquin, I—II, Paris—· —Louvain 1957—1959; G. Siew erth, Der Thom ism us als Identitätssystem , Frankfurt a. m. 1961; K. Krenn, Verm ittlung und Differenz? Vom Sinn des Seins in der Befindlichkeit der Partizipation beim hl. Thomas von A quin, Roma 1962; B. Montagnes, La doctrine de l ’analogie de l’être d’apres St. Thomas d ’Aquin, Louvain—Paris 1963; W. Weier, Seinsteilhabe und Sinnteilhabe im Denken des hl. Thomas von Aquin, „Salzburger Jahrbuch für Philosophie” 8 (1965) 93—114; tenże Zwischen Immanenz und Transcendenz. Zu Bedeutung und W andel des antikm ittelalterlichen Teilhabegedankens im D enken der Neuzeit „Jahrbuch für Philosophie und spekulative Theologie” 12 (1965) 10—51; A. Ciappo, Partecipazione e desiderio di vedere Dio in S. Tommaso d’Aquino, Verona 1965; J. H. Nicolas, Dieu connu comme inconnu, Paris 1966; J. Langlois, La Sym bolique de la participation „Sciences E cclésiastiques” 19 (1967) 283— —295; N. Hinske, Teilhabe und Distanz als Grundvoraussetzung des G ottesbew eise des Thomas von Aquin, „Philosophisches Jahrbuch’’ 75 (1968).

4 La participation dans la philosophie de Saint Thomas d ’Aquin, Pa­ ris (1942) 19532.

5 La nozione metafisica di partecipazione secondo S. Tommaso d’A qu­ ino, Torino (1939) 19633; Partecipazione e causalita secondo S. Tommaso d ’Aquino, Torino 1960, w ersja francuska: Participation et causalité se­ lon S. Thommas d’Aquin, Louvain—Paris 1961; Elem enti per una dottrina tom istica della partecipazione, „D ivinitas” 11 (1967) 559—586.

(5)

Partycy-cyp acji je s t teo rią fu n d am e n ta ln ą i zarazem zw ieńczającą ja k ­ b y cały system filozofii bytu, toteż jej c h a ra k te r je s t w spółza­ leżny z rozw iązaniem ty ch podstaw ow ych spraw . W yżej w y ­ m ienieni in te rp re ta to rz y tom istycznej koncepcji p a rty c y p ac ji nie tylk o różnią się m iędzy sobą co do n a tu ry b y tu i sposobu jego poznania, ale — w y d aje się — ich in te rp re ta c je nie dość ad ek w atn ie i p recy zy jn ie o ddają d o jrzałą m yśl Tom asza. P rze­ de w szystkim zagrożona jest realność pojęcia b y tu a więc i w k onsekw encji realność p arty cy p acji.

P ozostaje do w y jaśn ien ia spraw a dlaczego w łaśnie aspekty teoriopoznaw cze p a rty c y p ac ji będą przedm iotem dociekań za­ w a rty c h w n in iejszy m a rty k u le? W spółzależność pom iędzy koncepcją b y tu czyli rzeczyw istości pozapodm iotow ej a kon­ cepcją poznania je s t rzeczą dobrze znaną w filozofii. Sposób rozum ienia poznania, jego in te rp re ta c ja rz u tu ją n a koncepcję rzeczyw istości i jej in te rp re ta c ję , a rozw iązania ontologiczne w p ły w a ją n a u stalen ie określonych p ostaw i stanow isk teorio- poznaw czych 7.

K orelatyw ność teo rii ontycznych oraz poznaw czych zaryso­ w u je się bardzo w y raźn ie w ew olucji pojęcia p a rty c y p ac ji w y ­ stępującego w całej filozofii klasycznej. O kazuje się p rzy tym , że p e rsp e k ty w a poznaw cza w yznacza zazw yczaj c h a ra k te r p a rty c y p ac ji rea ln ej, a ze zm ianą p e rsp e k ty w y ulega p rzeo b ra­ żeniom samo rozum ienie n a tu ry i zasięgu p a rty c y p ac ji. Roz­ bieżności poglądów m iędzy ontologam i p a rty c y p ac ji m ają swe źródło głów nie w odrębności ujęć poznaw czych. D latego przy om aw ianiu zagadnienia p a rty c y p ac ji je s t rzeczą ogrom nej w agi w y k ry cie i ukazanie poglądów dotyczących c h a ra k te ru pozna­ n ia im plikow anego przez daną teorię p arty cy p acji. Je d n y m z n ajp ierw szy ch problem ów dla in te rp re ta to ró w m yśli Tom

a-pacja w ujęciu L. B. Geigera i C. Fabro, w: Spraw, z Czyn. Wyd. i Pos. Nauk. T. N. KUL·, Lublin 1968, 64— 68.

1 Odpowiedniość m iędzy stanow iskam i teoriopoznawczym i i onto-

logicznym i ukazuje na przykładzie poglądów szeregu m yślicieli E. G il­ son, Jedność doświadczenia filozoficznego, Warszawa 1968. Tłum. Z. Wrzeszcz.

(6)

sza z A kw inu było w łaśnie p y tan ie n a tu ry teoriopoznaw czej, c zy i w ja k i sposób m ożna pogodzić realizm poznaw czy A kw i- n a ty , jego genetyczny em piryzm z koncepcją p a rty c y p ac ji su- po n u jącą u jej pierwszego tw ó rcy zgoła inną postaw ę poznaw ­ czą. P latońska teoria p a rty c y p ac ji zbudow ana bow iem była n a gruncie racjonalistycznego intu icjo n izm u i rady k aln ego ap rio ry zm u , a genetyczny em piryzm i in te le k tu a listy c z n y abs- tra k c jo n iz m A rystotelesa w y k lu czał p a rty c y p a c ję jak o sposób w y ja śn ia n ia pluralizm u bytow ego. Zrozum iałe je s t więc, że sp raw o m teoriopoznawczym przy om aw ianiu tom istycznej teo rii partycypacji pośw ięca się i w spółcześnie w iele m ie js c a 8. N asze rozważania będą w ięc ko n cen tro w ały się w okół p o d sta­ w o w y ch i elem entarnych zagadnień poznania m etafizycznego, k tó re wciąż okazują się tru d n e do adekw atnego i jednoznacz­ n ego ujęcia, a różnice w ich in te rp re ta c ji w spółcześnie rów nież w y o d rę b n ia ją rozm aite w e rsje filozofii b y tu n a w e t w śród p rzedstaw icieli jednego kieru n ku .

B adania wielu zagranicznych i polskich przed staw icieli filo­ zofii b y tu w ciągu ostatn ich dziesiątków la t sk u p iają się w łaś­ n ie w okół wyodrębnienia ory g in aln ej Tom aszow ej koncepcji b y tu oraz uświadomienia sobie logiczno-m etodologicznych za­ biegó w tworzenia jego pojęcia. Mimo n iew ątp liw y ch osiągnięć w tej dziedzinie p roblem pozostaje wciąż o tw a rty i potrzeba p o d ejm o w an ia dalszych rozw ażań raczej nie ulega dyskusji. N ie zam ierzam tu referow ać lite r a tu r y polskiej czy zagranicz­ n e j, gdzie szeroko om aw ia się i d y sk u tu je te zagadnienia. Są to pozycje raczej znane i dostępne 9. O graniczę się do w

skaza-8 Kontrowersje między tom istam i eo do natury bytu i sposobu jego u jęcia przedstawia ostatnio m. in.: A. K eller, Sein oder Existenz. Das S e in bei Thomas von A quin in der D eutung der heutigen Scholastik, M ünchen 1962. Relację z tej książki w raz z dyskusją co do niektórych in terpretacji autora zawiera artykuł A. W awrzyniaka, N owsze tenden­ c je esencjalizujące w neoscholastyce, „Roczniki Filozoficzne” 14 (1966)

z. 1, s. 187—204.

9 Trzeba by tu przytoczyć prace Gilsona, Geigera, Fabra, de Finan- c e ’a, Krąpca, Kamińskiego (zwłaszcza praca w spólna z Krąpcem,

(7)

nia — ale w dy sk u sji z in te resu jąc y m i nas au to ram i — pozy­ tyw nego rozw iązania w oparciu o osiągnięcia ' egzystencjal­ nej w e rsji tom izm u. W ydają się być, p rzy n ajm n iej w zasad­ niczych liniach, inspirow ane przez d o jrzałą m yśl Tom asza, ko­ h e re n tn e z jego koncepcją b y tu oraz a d ek w atn e do ostateczne­ go w y jaśn ien ia a k tu a ln ie istniejącego św iata. Z budow ana w oparciu o nie teo ria p a rty c y p ac ji okazuje się najogólniejszą teorią m etafizyczną, tłum aczącą rzeczyw istość w jej pow iąza­ n iu z A bsolutem i obejm uje realn e zw iązki zachodzące m iędzy Nim a istn iejącym i bytam i, k tó re są n am dostępne w bezpo­ średnim poznaniu. Ż adna ze w spółczesnych in te rp re ta c ji to- m istycznej teo rii p a rty c y p ac ji nie posiada dość precyzyjnie, całościowo i k o nsekw entn ie w ypracow anej podbudow y ep iste- mologicznej i m etodologicznej, co ukaże się w toku dyskusji zwłaszcza z poglądam i G eigera i Fabra. Nie zm niejsza to je d ­ n ak ogrom u p rac y dokonanej w in teresu jącej nas dziedzinie przez ty ch autorów . Oni podjęli się p rac y bardzo tru d n e j i pio­ n iersk iej, co um ożliw ia dokonyw anie dalszych p recyzujących analiz. D opracow anie epistem ologicznych aspektów p a rty c y p a ­ cji jest zadaniem niniejszego a rty k u łu . N iekiedy okaże się nie­ odzow na k o relacja z asp ektam i m etafizycznym i, ale ty lk o o ty le, o ile są one zw iązane ze spraw am i poznawczym i.

2. Realizm a p arty cy p acja

A by m ożna było w ykazać zachodzenie p a rty c y p ac ji w św ie­ cie nas otaczającym należy ta k ująć go, ab y u jaw n iły się w spo­ sób oczyw isty konieczne jego zw iązki z A bsolutem oraz hie­ rarch iczn a w spólnota ontyczna w szystkich bytów . T rzeba p rze­ to poznać św iat w tak im aspekcie, k tó ry z jednej stro n y chro­ n iłb y p rzed ap riory zm em 10, a z drugiej um ożliw ił znalezienie płaszczyzny dla p arty cy p acji.

Z teorii i m etodologii m etafizyki, Lublin 1962), Owensa (przede w szyst­ kim ostatnia, An Interpretation of Existence, M ilwaukee 1968).

10 Jest to sprawa tym w ażniejsza, że partycypacja platońska zw ią­ zana była z jego aprioryzmem poznawczym i ontycznym idealizmem.

(8)

Od stro n y ontycznej chodzi o znalezienie czynników k o n sty ­ tu u ją c y c h to, co b y tu je, w spólnych dla w szystkiego, co istnieje, od stro n y epistemologicznej n ato m ia st o w skazanie, w jak ich a k ta c h poznawczych i ja k u jm u jem y realn ie istn iejące kon­

k re ty . Skoro tom istyczna teo ria p a rty c y p ac ji m a w yjaśniać re a ln ie istniejący św iat, to p ro ced u ra ujęcia jego realności i sposób przekroczenia św iata em pirii w y m ag ają p rzed staw ie­ n ia w pierwszej kolejności. P rob lem — p rzy n ajm n iej w po­ czątkow ej fazie naszych dociekań — k o n c e n tru je się głów nie w okół sposobu poznania istn ien ia bytów , a zwłaszcza ontycz­ neg o stosunku istnienia do treści oraz rela cji zachodzącej m ię­ dzy percepcją treści przedm iotów danych n am w dośw iadcze­ n iu a afirm acją ich istnienia.

2,1. Zagadnienie w zajem n ych rela cji m iędzy p ercep cją zm y­ słow ą konkretu a a firm acją jego istn ien ia je s t problem em ogólnofilozoficznym, posiada długą h isto rię i byw a szeroko om aw ian e we współczesnej lite ra tu rz e u . Stanow i skom pliko­ w a n y splot problemów ontologicznych i teoriopoznaw czych n ie ła tw y c h do rozw ikłania. W w y n ik u im m an en tysty cznej in­ te r p r e ta c ji ludzkiego dośw iadczenia, in te rp re ta c ji selektyw nej, gdyż absolutyzującej jed en z asp ek tów dośw iadczenia po jaw ia­ j ą się tak ie pytania jak: co p oznajem y bezpośrednio — rzeczy m a te ria ln e (ich faktyczność, ich treść fakty czn ą) czy dane zm ysłow e (sense date) o raz czy św iat jaw iący się w naszej św iadom ości jest św iatem istn iejący m realn ie 12.

J eśli tomistyczna partycypacja ma być relacją m iędzy realnym i bytam i, m u si suponować realistyczną teorię poznania.

11 Por. np. R. J. Hirst, The Problem s of Perception, London 1959; H. H. Price, Perceptions, London 1961; T. Czeżowski, Zagadnienie istn ien ia świata w św ie tle ‘ przem ian m etodologicznych, w: Odczyty F i­ lozoficzne, Toruń 1958, s. 34—43; J. L. Austin, Sense and Sensibilia, Oxford 1962; J. J. C. Smart, Philosophy and Scientific Realism , Lon­ don 1963; D. M. Armstrong, Perception and the P hysical World, Lon­ don 1966; M. Hempoliński, U źródeł filozofii zdrowego rozsądku, War­ szaw a 1966 oraz tenże, Problem y percepcji, W arszawa 1969.

12 Zob. na ten temat, M. Hempoliński, Problem y percepcji, s. 165, 173 i 188.

(9)

78 Z. J. ZDYBICKA [81

Biorąc pod uw agę rozw iązania histo ry czn e i w spółczesne m ożna w yróżnić k ilk a zasadniczych stanow isk u stalający ch stosunek m iędzy p ercep cją k o n k re tu a afirm acją jego istnie­ nia. B erk eley utożsam ił percepcję k o n k retu z jego afirm acją (esse = p e rc ip i)13. T w ardow ski uznaw ał, iż afirm acja istnienia je s t elem en tem składow ym percep cji k o n k retu u . Dość często p rz y jm u je się uprzedniość percep cji jakościow ego uposażenia k o n k retu w stosunk u do afirm acji jego istnienia. N atom iast przedstaw iciele egzysten cjaln ej w ersji tom izm u uzn ają kom - plem en tarn o ść ujęcia k o n k retu i afirm a c ji jego istnienia. P e r­ cepcja i a firm acja zachodzą ja k b y rów nocześnie i to g w aran ­ tu je realizm ujęć poznaw czych 15.

W realisty czn ie (obiektyw istycznie) zorientow anej filozofii b y tu stw ierd zen ie f a k t y c z n o ś c i (fak tu istnienia) k on ­ k re tu w inno dokonać się bezpośrednio, spontanicznie i rów no­ cześnie z choćby n a jb a rd zie j n iew y raźn y m uchw yceniem treści w pierw o tn y ch a k ta c h poznaw czych zw anych p rz e d re fle k sy j- nym i sądam i egzystencjalnym i. Te o statnie są aktam i jed n o ­ czącym i p ercepcję k o n k retu i a firm ację istnienia. Zdaniem M. A. K rąp ca sądy egzystencjalne „stanow ią absolutnie p ierw ­ szy uśw iadom iony sty k człow ieka ze św iatem i dlatego one w łaśnie są w punk cie w yjścia w system ie filozoficznym ” 16. Za­ chodzi więc pew n a odpowiedniość m iędzy spontanicznym po­ znaniem rzeczyw istości a jej ujęciem filo zo ficzn y m 17. P ie

r-13 Zob. C. Berkeley, Traktat o zasadach poznania ludzkiego, War­ szawa 1956. Tłum. J. Leszczyński, s. 38—39.

' 14 Por. K. Twardowski, Wybrane pisma, filozoficzne, Warszawa 1965, s. 123. Ingarden jest zdania, iż nazw y w pew nych kontekstach zaw ie­ rają mom ent egzystencjalnej pozycji przedmiotu oraz, że „w każdym akcie spostrzeżenia zewnętrznego czy w ew nętrznego zawarty jest m o­ m ent stw ierdzenia realnego przedm iotu (w szczególności rzeczy)”. D ą­ żenia fenom enologów , W: Z badań nad filozofią współczesną, W arsza­ w a 1963, s. 335.

15 Jest to stanow isko tych filozofów bytu, którzy przyjmują, że pod­ staw ow ym (wyjściowym ) aktem poznawczym w m etafizyce są sąd y egzystencjalne. Idzie w ięc głów nie o poglądy Gilsona i Krąpca.

16 M. A. Krąpiec, M etafizyka, Poznań 1966, s. 86.

(10)

w o tn e pojęcie b y tu będące re z u lta te m spontanicznych sądów egzystencjalnych stanow i podstaw ę w szelkiego ludzkiego po­ zn an ia i zarazem fu n d am e n t jego realizm u. W filozofii b y tu o p raco w u je się, uw y raźnia, w y jaśn ia i in te rp re tu je tę p ierw o t­ n ą p ercepcję i a firm ację realn ie istniejącego k o n k re tu doko­ n a n ą w sądach egzystencjalnych.

M. A. Krąpiec p rz y jm u je n a w e t sw oisty p ry m a t poznania istn ien ia przez poznaniem treści przedm iotów . W pierw szym poznaw czym kontakcie człow ieka z rzeczyw istością u derza — jego z d a n ie m — sam a f a k t y c z n o ś ć 18 rzeczy, fa k t egzy­ ste n c ji czegoś konkretnego. W yrażam y to w zdaniach ty p u „to j e s t ”, „to istnieje” . Ju ż w tak ich p ierw o tn y ch ak tach w y stę­ p u je ujęcie zdwojone: treściow ej stro n y czegoś k on k retn eg o (to) oraz jego strony fak ty czn ej (istnieje). P ie rw o tn y i po d sta­ w o w y a k t poznawczy, w k tó ry m stw ierd zam y istn ien ie kon­ k retn o ści, jest funk cją w szystkich (zm ysłow ych i um ysłow ych) w ład z poznawczych; je s t więc poznaniem in teg raln y m , choć w sta d iu m mało rozw iniętym . W ty ch p ierw o tn y ch sądach egzystencjalnych nie jest w pełn i w yróżniona ani treść ani ist­ nienie, ale implicite zaw ierają one jedno i drugie. R e z u lta te m ich „zpojęciow ania” jest n iew y raźne, p rze d re flek sy jn e pojęcie b y tu . Stanow i ono podstaw ę dla dalszych p ro ced u r poznaw ­ czych, tworzących sw oistą d ialek ty k ę przeciw staw iającą treść i istn ie n ie bytów. Pogłębienie znajom ości treści konkretów , doprow adzające do d e te rm in a cji przed m io tu dokonuje się w o p arciu o percepcję zm ysłow ą, w yraża w zdaniach spostrze­ żeniow ych, pojęciach, zdaniach orzecznikow ych itp. Można tak że zw racać specjalną uw agę n a faktyczność przedm iotów

p oznaw cze przeżycie człow ieka, chociaż nie zawsze form alnie u św ia­ domione, gdyż są one uwikłane w tzw. poznaniu pragm atycznym, przy­ porządkowanym konkretnym reakcjom życiowym . W filozofii z łatw o­ ścią — dzięki refleksji — w yodrębniam y te sądy i uznajem y za bazę w szelk iego realistycznego poznania rzeczyw istości”. S. K am iński ? M. A. Krąpiec, Z Teorii i m etodologii m etafizyki.

18 Gdy będę mówić o faktyczności będzie chodziło o ten aspekt rze­ czyw istości, dzięki któremu rzeczyw istość jest naprawdę rzeczyw isto­ ścią. Tym elementem decydującym jest akt istnienia.

(11)

i pogłębiać a firm ację istnienia, co zachodzi w u w yraźnionych sądach egzystencj a ln y c h .

G łów na teza referow anego stanow iska w y raża się w tw ie r­ dzeniu, że p ierw o tn e ujęcie k o n k retu jest ujęciem rów noczes­ n y m (choć niew y raźny m ) fa k tu istn ienia i uchw yceniem jego treści, p rzy czym faktyczność czyli istn ien ie je s t tym , co się poznawczo n arzu ca p rzede w szystkim . S tw ierdzenie więc fak - tyczności p rzed m iotu je s t jak b y pierw sze, bardziej zaakcento­ w ane niż n a w e t zm ysłow e poznanie treści, k tó ra wszakże jest rów nocześnie u ję ta 19.

Z reflek to w an e pojęcie b y tu , będące poznaw czym ujęciem istniejących k o n k retó w fo rm u łu je się na drodze złożonych aktów poznaw czych, w k tó ry ch pierw szorzędną rolę o dgryw ają sądy. One bow iem jed y n ie zdolne są w nikać w złożoną s tru k ­ tu rę b y tu P rzede w szystkim u w yraźnione sądy egzysten­ cjaln e jako a k ty stw ierdzające istnienie przedm iotów leżą u pod staw realistycznego system u m e ta fiz y k i21. W iąże się to z p odkreśleniem tran scen d en cji a k tu istn ien ia wobec w szelkiej treści bytow ej. O ntyczny p ry zm a t istnien ia w bycie w yraża się więc w sw oistym p ierw szeństw ie afirm acji istn ienia w poznaw ­ czym ujęciu rzeczy.

T akie stanow isko suponuje więc o kreśloną teorię w szelkich s ą d ó w 22. J e s t więc rzeczą dobrze znaną, iż istn ieją różnice po­

18 M. A. Krąpiec pisze szeroko na ten tem at w e w szystkich sw ych dziełach: R ealizm ludzkiego poznania, Poznań 1959, s. 500—511 oraz 615— 620; Teoria analogii bytu, Lublin 1959, s. 79— 142; Struktura bytu, Lublin 1963, s. 257—273; Z teorii i m etodologii m etafizyki, s. 108—128; M etafizyka, s. 86—93; O realizm m etafizyki „Zeszyty Naukowe KUL” 12 (1969) nr 4, 11—20.

20 Zob. In Boeth. de Trinitate, V, 3; E. Gilson, B yt i istota, W arsza­ w a 1963, s. 265. Tłum. P. Lubicz i J. Nowak.

21 Tom asz w skazał wpraw dzie na sądowe ujęcie bytu, istnieje nawet w jego pism ach podstawa do w yróżnienia sądów egzystencjalnych (In Peri Herm. lec. 2, 212), wypracowanie teorii sądów egzystencjalnych jest jednak dziełem w spółczesnych tom istów.

22 O różnych, z uwagi na istnienie, teoriach sądu. Zob. L. Gumański, Elem enty sądu a istnienie, Toruń 1961, s. 101—34.

(12)

glądów co do natury sądów zwłaszcza ich stosunku do spostrze­ żeń, afirm acji istnienia, elem entów k o n sty tu ty w n y c h itp. W fi­ lozofii b y tu w ustaleniu n a tu ry sądu posługiw ano się in te rp re ­ ta c ją tek stó w Tomasza, k tó ry uw aża sąd za podstaw ow ą, obok p ro steg o ujęcia, operację in te le k tu , p rzy czym elem entem k o n sty tu ty w n y m sądu je s t a firm acja lu b negacja istnienia 23. M om ent asertyw ny w yróżnia się więc sposób sądow y od przed ­ staw ionego odnoszenia się pozostającego podm iotu do przedm io­ tu . „D w ojaka jest czynność in te le k tu : jed n a, k tó ra nazyw a się p ozn an iem niepodzielnym, dzięki k tó re j poznaje się czym coś je s t, d ru g a natomiast, k tó ra składa i rozdziela czyli tw orzy m ow ę afirm ującą lub przeczącą. Te dw ie czynności odpow ia­ d a ją dw om (elementom )w rzeczach. P ierw sza dotyczy sam ej n a tu r y rzeczy, zgodnie z k tó rą rzecz poznana zajm u je jak iś sto p ień w śród bytów, czy to jest rzecz jako całość czy jak a ś rzecz niekom pletna ja k część czy przypadłość. D ruga n ato m iast czynność odnosi się do sam ego istn ien ia rzeczy, k tó re w ypływ a ze zjednoczenia zasad w bycie złożonym lub dopełnia sam ą p ro stą n a tu rę rzeczy ja k w su b stan cjach p ro sty c h ” 24.

Chociaż sam Tomasz nie w spom ina o sądach e g zy sten cjal­ n y c h (uwyraźnionych), te k st ten pozw ala n a ich w ypracow anie przez wyróżnienie dw óch zasadniczych znaczeń term in u „ je st” ko n sty tu u jąceg o sąd,

1° J e śli „ je s t” w ystępuje w roli łącznika zdaniow ego stw ie r­ dzającego relację zachodzącą m iędzy podm iotem i orzeczni­ k iem w zdaniu, wów czas m am y do czynienia z sądam i pod- m iotowo-orzecznikowym i, a try b u ty w n y m i ty p u S je s t P.

2° J e śli natom iast „ je st” w y stę p u je w fu n k cji w skazującej na

faktyczno ść przedm iotu, n a istnienie — a więc czynnik ak ­ tu a liz u ją c y treść w po rząd k u rea ln o -b y to w y m wówczas m am y do czynienia z sądam i egzystencjalnym i, ty p u „a ist­

23 O czyw iście nie chodzi tu jedynie o afirm ację czy negację istnienia jako aktu bytowego, ale raczej w przypadku scholastyków o istnienie zgodności lub niezgodności cech.

24 In Boeth. de Trinitate, V, 3.

(13)

n ie je ”. Sąd ta k i stw ierdza ak tu a ln ie istn ien ie b y tu czy to su b stancjaln eg o czy przypadłościow ego.

Sąd eg zy stencjaln y je s t sądem sui generis, niep rzek ład aln y m n a żaden in n y rodzaj sądów, o trzy m an y m w w y n ik u bezpo­ średniego zetknięcia z istn iejący m przedm iotem , a nie w w y­ n ik u „sk ładania i rozdzielania”. A firm acja w nim zaw arta je s t a firm a c ją p ow stałą w w y n ik u bezpośredniego k o n ta k tu z konk retem .

Chociaż scholastycy p rzy jm o w ali zasadniczo allogeniczną teorię sądów, w edług k tó rej sąd je s t zestaw ieniem skądinąd zn any ch pojęć, a a firm a c ja i przeczenie jest w yn ikiem „składa­ nia i ro zdzielania” — ja k to su g eru je n a w e t przytoczony w yżej te k s t Tom asza, to w y d aje się, iż je s t to słuszne w yłącz­ nie w stosun k u do sądów orzecznikow ych, atry b u ty w n y c h . N a­ to m iast sąd egzy stencjaln y k tó ry nie polega n a „sk ładan iu” ani „rozdzielaniu” lecz je s t w y nik iem bezpośredniego ujęcia k o n k re tu w y d aje się być ak te m pierw o tn y m i do niego odno­ siłaby się teo ria idiogeniczna sądu.

2,2. P o dstaw ow y dla realizm u ludzkiego poznania w ogóle i realizm u poznania filozoficznego c h a ra k te r i ro la sądów egzy­ sten cjaln y ch je s t rów nocześnie sp raw ą bardzo d yskusyjną. W ty m m iejscu nie ty lk o rozchodzą się przeciw staw ne system y filozoficzne (chodzi bow iem o m ożliwość czy niem ożliwość do­ tarc ia do realnego św iata) lecz także k o n k retu ją się w ew n ętrz­ n e d y sk u sje m iędzy tom istam i.

Pow ażne k o n tro w ersje budzi tw ierdzen ie o pierw otności po­ w iązania afirm acji istn ien ia oraz percep cji treści czyli uznanie p ry m a tu sądów egzystencjalnych, będących w łaśnie sw oistym połączeniem p ercep cji treści w ra z z afirm acją istnienia. P ły n ą one — w y d aje się — bądź z odrębnego rozum ienia te rm in u sąd bądź z nieco innego rozum ienia istn ien ia i jego roli w bycie.

Z akładanie u podstaw poznania ludzkiego poznania „sądo­ w ego” A. Stęp ień uw aża za „nieporozum ienie”. Jego zdaniem sądy egzy sten cjaln e będące ro d zajem sądów k ategorycznych nie stanow ią czynności poznaw czej w pro st k o n tak tu ją c e j pod­

(14)

m io t poznawczy z istn iejący m św iatem , czyli nie są do starcze­ n ie m pierw otnych in fo rm acji o świecie, ale są n a tu ra ln y m i re ­ z u lta ta m i tego, co dane bezpośrednio 25.

S tę p ie ń uważa, iż istnien ie będące k w alifik acją przedm iotu dan ego empirycznie dane je s t w spostrzeżeniu zew nętrznym , w e w n ę trz n y m lub przypom nieniu. Pozycja' eg zysten cjalna rze­ czy d a n a je s t więc w spostrzeżeniu jako d o starczający m bezpo­ śred n iej informacji o przedm iotach. W spostrzeżeniach n a to ­ m ia st d an a jest zawsze wielość przedm iotów , jaw ią się jakieś p rze d m io ty na pew nym tle, czyli d an y je s t pew ien w ycinek rzeczyw istości. W sądzie eg zystencjaln y m n ato m iast — zda­ n ie m S tępienia — a firm u jem y istn ienie rzeczy w yselekcjono­ w a n e j z danej spostrzeżeniowo w ielości przedm iotów . T a „se­ p a r a c ja ” je s t w ażnym elem en tem sądu egzystencjalnego. D ru g a sp raw a, zresztą z ty m w iążąca się, to w tó rn y w stosunku do spostrzeżenia c h a ra k te r sądu. M iędzy bezpośrednim pozna­ n ie m a poznaniem sądow ym zachodzi pew n a „odległość”. Mo­ m e n t isto tn y dla sądu, czyli m om ent stw ierd zan ia istnien ia czegoś w sądzie eg zy sten cjaln y m m a jed n a k odpow iednik w m om encie przeświadczenia o istn ien iu czegoś w ystęp ująceg o w sp o strz e g a n iu 26.

W porów naniu ze stanow iskiem M. A. K rąpca w y d aje się, iż m am y tu do czynienia z in n ym rozum ieniem sądu egzysten­ cjaln ego. D la M. A. K rąpca a firm a c ja istn ien ia nie je s t w tó rn a w sto su n k u do spostrzeżenia ale rów noczesna, choć się nie za­ w ie ra w spostrzeżeniu treści. Toteż jego pogląd różni się zasad­ niczo od stanowiska T w ardow skiego, w edług którego sąd je s t e le m e n te m spostrzeżenia. M. A. K rąpiec bardzo m ocno p o d k re­

25 Por. Skrypt z teorii poznania, Lublin 1970 (lit.)

26 „R yzykow ne teoriopoznawczo twierdzenie, że sądy egzystencjalne stanow ią absolutnie pierwszy świadom y styk człow ieka ze św iatem i dla tego one w łaśn ie są w punkcie w yjścia w system ie filozoficznym (89). Chyba, że dla Autora sąd egzystencjalny nie jest sądem lecz jakim ś pierw otnym poczuciem lub mom entem pierwotnego poczucia (doznania) poznaw czego. A le czy coś takiego m oże być początkiem system u filozo­ ficz n e g o ”. Recenzja, M. A. Krąpiec, M etafizyka, „Zeszyty N aukowe KUL” 10 (1967) nr 4, s. 83.

(15)

śla in te le k tu a ln y c h a ra k te r afirm acji istnienia. Poza ty m w y ­ klucza m om ent odległości m iędzy poznaniem bezpośrednim a poznaniem w yrażonym w sądach egzystencjalnych. Zanali­ zujem y to bardziej szczegółowo.

N a dane „źródłow o” i cieleśnie przedm ioty człow iek um ysłem rea g u je podw ójnie:

1° stw ierdza, że coś k o n k retn e (ale jeszcze ani nie zróżnico­ w ane ani nie zdeterm inow ane) j e s t , n aw et nie p re c y ­ zując jak ie je s t i to stw ierdzenie stanow i w łaśnie p ier­ w o tn y (niezreflektow any) sąd egzystencjalny: „ to i s t ­ n i e j e”.

2° ok reśla (opisuje) j a k i e je s t w sądach spostrzeżenio­ w ych: „widzę żółtą p lam ę ” ; „dostrzegam zielone drzew o”. M ając więc p rzedm iot czy szereg przedm iotów wobec któ ­ ry ch człow iek z n a jd u je się może postaw ić dw a p y tan ia: „czy je s t” i „co (jakie) je s t” . O dpow iedzi n a nie, a więc zarów no sądy eg zy sten cjaln e ja k i sądy spostrzeżeniow e, są pierw otne, sta ­ now ią protokół bezpośredniego poznania. To są w łaśnie od p o ­ w iedzi poznaw cze człow ieka na bodziec rzeczywistości, ale od­ pow iedzi bezpośrednie i autonom iczne, nie suponujące jedn a drugiej. P ry m a t sądów eg zystencjalnych niezreflekto w any ch (stw ierdzenie, „że je s t” ) p rzejaw ia się w tym , że wobec zasta­ n y ch przedm iotów zw ykle n aw et nie staw iam y p y tan ia, czy one istnieją. S tw ierdzenie jego istn ien ia czyli p ierw o tn y sąd egzy­ ste n c jaln y dokonuje się ta k spontanicznie, n a tu ra ln ie , bezpo­ średnio, że często go nie zauw ażam y. W analizie jed n a k bez tru d u m ożem y w skazać n a jego pierw otność obok pierw otności sądów spostrzeżeniow ych.

W ydaje się, że przy jęcie tak iej pierw otności sądu egzysten­ cjalnego nie m usi budzić zastrzeżeń, ale jest n a w e t konieczno­ ścią, jeśli nasze poznanie m a dotyczyć realnego, istniejącego św iata. Nie w yklucza to — ja k zaznaczyłam , — rów noległej pierw otności sądów spostrzeżeniow ych.

T w ierdzenie S tępnia, jak o b y istnien ie p rzedm iotu mogło być rów nież p ierw o tn ie dane w przy po m nien iu budzi pew ną

(16)

oba-w ę, czy ta k staoba-wiając sp raoba-w ę m a on na m yśli istnienie realne. W y d aje się, że może raczej chodzi o pozycję egzystencjalną p rzed m io tu w rozum ieniu In g ard en a p rzy czym Ing ard en posu­ w a się jeszcze dalej, gdy tw ierdzi, że pozycja egzystencjalna p rze d m io tu zawarta jest w n a z w ie 27. W realisty cznej filozofii b y tu istnienie konkretu może być ty lk o stw ierdzone in te le k tu ­ alnie, jeśli przedmiot je s t obecny jednocześnie „fizycznie” . G dy­ b y sąd egzystencjalny w ydaw ało się dopiero po spostrzeże­ n iu przedm iotów i obróbce pojęciow ej tego spostrzeżenia, to stw ierdzalibyśm y bezpośrednio nie istn ienie k o n k retu ale de­ sy g n a tu pojęcia. A to ju ż nie je s t bezpośrednie ujęcie istnienia p rzed m io tu . Czy nie dlatego w łaśnie m ogły się pojaw iać teo­ rie o „sensie data”, i rozm aite odm iany em piriokrytycyzm u?

S ąd egzystencjalny w rozum ieniu G ilsona i K rąp ca jest a k te m zupełnie swoistym, dla którego może tru d n o znaleźć a d e ­ k w a tn y odpowiednik w term in ach logicznych. Nie polega on a n i n a łączeniu pojęć przez stw ierd zan ie lub dzieleniu ich przez p rzeczen ie an i na a sercji niepustości nazw y lecz n a stw ierdze­ n iu lu b zaprzeczeniu istn ien ia pew nego konkretnego, ale jesz­ cze w reflek sji nie określonego przedm iotu, co może dokonać się w poznaniu bezpośrednim , spontanicznym , a nie może być czym ś w tó rn y m w stosunku do jakiegoś bardziej pierw otnego poznania. Sąd egzystencjalny je s t więc re z u lta te m pew nej po­ sta c i p o zn an ia bezpośredniego.

W zw iązku z kontrow ersjam i co do n a tu ry i ro li sądów egzy­ s te n c ja ln y c h w poznaniu b y tu należałoby je d n a k poczynić k ilk a w yjaśnień. Przede w szystkim trzeb a chyba, posługując się b a rd z iej szczegółowym opisem psychologiczno-genetycznym e le m en ta rn e g o , spontanicznego poznania istn iejący ch k o n k re­ tó w w yk azać różnicę m iędzy sądam i egzystencjalnym i, k tó re w y s tę p u ją u podstaw wszelkiego poznania, sądam i eg zysten­ c ja ln y m i potocznymi i sądam i egzy sten cjaln y m i w y stęp u jący ­ m i w system ow o-m etafizycznym opisie k onstru o w an ia pojęcia b y tu .

(17)

W ydaje się, iż spór dotyczy tego, czy „a istn ieje ” znaczy: 1° X podpadające pod klasę (pojęcie) X istn ieje

2° to k o n k retn e (k o n kretn a treść), jeszcze bliżej n iezd eterm i­ now ane, istnieje.

J e s t chyba rzeczą bezsporną dla przedstaw icieli egzy stencjal­ nej filozofii b ytu , że sądy egzysten cjaln e drugiego ty p u (a więc sądy egzystencjaln e uw yraźnione) stanow ią p u n k t w yjścia p ro ­ cesu form u ło w ania pojęcia b y tu w m etafizyce i g w a ra n tu ją jego realność. Poznanie m etafizyczne nie je s t jed n a k rozpoczy­ n aniem od p u n k tu zerow ego jak iejk o lw iek w iedzy, ale stano­ w i re z u lta t kierow anej działalności poznaw czej, suponującej ja k ą ś u p rzed n ią znajom ość św iata, p rzy n ajm n iej n a poziomie poznania potocznego. J e s t poznaniem selektyw nym , pom ija w iele aspektów , zw raca uw agę ju ż przez postaw ienie p y tan ia w sposób szczególny n a fa k t istnienia. Sądy egzysten cjaln e s ta ­ now iące p u n k t w yjścia w m etafizyce są arty k u ło w an y m i, w y ­ rażonym i w form ie zdania rez u lta tam i poznania w pew nej m ierze kierow anego. Nie są one zapisem pierw otnego (gene­ tycznie) zetknięcia się z rea ln ą rzeczyw istością, choć oczywiście są re je s tra c ją a k tu a ln ie dokonującego się bezpośredniego kon­ ta k tu poznaw czego z nią, są re je s tra c ją a k tu a ln ie dokonującego się dośw iadczenia stan ó w bytow ych fak ty cznie istniejących. W ypow iadając sądy egzystencjalne ty p u „ Ja n istn ie je ”, „to drzew o istn ie je ” „m oje pojęcie istn ie je ” itp. zakładam y pozna­ nie uprzednie, a więc p ierw otn e sądy egzystencjalne, sądy spo­ strzeżeniow e, pojęcia uzyskane w drodze a b stra k cji itp. Nie podw aża to jed n a k w niczym fak tu , że istnienie przedm iotu stw ierd zan e je s t w bezpośrednim z nim kontakcie. O statecznie sąd eg zy sten cjalny jest w yłącznie uw yraźn ien iem d e te rm in u ją ­ cym , reflek to w an iem pierw otnego sądu egzystencjalnego.

Opis psychologiczno-genetyczny fa k tu poznania zaw arty w w ielu działach M. A. K rąpca w y d aje się być przeprow ad zany do pew nego stopnia z p u n k tu w idzenia potrzeb m etafizyki, a więc je s t jak b y zaw ężony m etafizycznym p u n k tem w idzenia i dlatego może być m ylący. W naszym p ierw o tn y m zetknięciu się z rzeczyw istością nie je s t n a m bow iem d an y jak iś jed en

(18)

o k reślo n y czy nieokreślony p rzed m io t — ja k b y to sugerow ała a n aliza. Zwykle spostrzegam y rów nocześnie w iele przedm io­ tów , dan y jest nam pew ien w ycinek rzeczyw istości a więc w iele przedm iotów w określonym otoczeniu. N ie zm ienia to jed n a k fa k tu , że dokonujem y afirm acji istn ienia tego w szystkiego jako k o n k re tu a potem w reflek sji w yróżniam y poszczególne przed ­ m io ty czy to w jedn o stk o w y ch sądach egzy sten cjalnych czy w zdaniach spostrzeżeniowych. S ądy eg zy sten cjalne w y stęp ujące poza system em m etafizyki mogą być tak że dw ojakiego rodzaju: je d n e — pierwotne jeszcze n iew yprecyzow ane i sądy egzysten­ c ja ln e stw ierdzające istn ienie w yróżnionych „nazw any ch” przedm iotów . Praktycznie, sy tu acje w k tó ry ch nie znam y tre ś ­ ci k o n k retu , a w iem y tylko, że egzystuje, są raczej w y jątk o w e A le n a w e t i w ty m p rzy p ad k u a firm a c ja istn ien ia je s t rów no­ czesna z percepcją ja k ie jś treści. G dy np. dochodzą do n as dźw ię­ ki, słyszym y je, zauw ażam y że coś się rusza, dostrzegam y j a ­ kieś k o n tu ry , nie w iem y dokładnie co jest, ale w iem y, że coś k o n k retn e g o istnieje.

R óżnica między sądem eg zystencjaln y m p ierw o tn y m a są­ d e m egzystencjalnym u w yraźn ion y m u k azu je się jaśn ie j, jeśli z w rócim y uwagę n a dynam iczn y c h a ra k te r naszego poznania. P o z n a n ie nie przybiera n ig dy od razu stan ó w w ykończonych, tak ic h , ja k ie są przed m io tem k lasy fik acji i k w alifik acji logicz­ n y ch , ale posiada pew ien d o datkow y w y m iar — „głębię” , k tó­ r a je s t niedostrzegalna dla ujęć form alnych. D otyczy to także sposobu afirmacji istnienia. S tęp ień term in sąd odnosi do po­ z n a n ia całkowicie w ykończonego, K rąpiec n ato m ia st p rzy p i­ s u je go również p ew n y m nie zupełnie w yprecyzow an ym sta ­ no m poznawczym m oże nie dość w y raźn ie zaznaczając tę w ie­ loznaczność zachodzącą ze w zględu n a e ta p y doskonalenia się poznania. W poznaniu bow iem dokonuje się 1° coraz ściślej­ szego połączenia się inten cjo n aln ego podm iotu poznającego z rzeczą poznawaną 2° coraz lepszego „oglądu” danej rzeczy, co zw ykło się w yrażać w zdaniach opisujących treść danej rzeczy o raz 3° coraz w yraźniejszego uśw iadom ienia sobie po­ zy cji egzystencjalnej rzeczy.

(19)

W w ielu ak tach poznaw czych m ożna zauw ażyć osobowe (po­ znawcze, św iadom e) zaangażow anie się w form ie stw ierdzania „że je s t” i to takiego stw ierdzania, k tó re s ta je się podstaw ą osobowych, realn y ch rea k c ji człowieka. To stw ierdzanie p rze­ chodzi różne stadia od spontanicznego, przedrefleksyjn ego , nie- pow ątpiew ałnego stw ierdzania, będącego podstaw ą aktów w i­ taln y c h osoby do stw ierdzenia rzędu wysoce świadom ego, k tó ­ re łatw o d aje się w yrazić w zdaniu czy n aw et usym bolizow ać w postaci schem atów logicznych ,,x je s t”.

T rzeb a więc zgodzić się z ty m , że m iędzy sądem egzysten­ cjalnym , jak i zn ajd u je się u podstaw wszelkiego poznania i są­ dem eg zy sten cjaln y m w y stęp u jący m w system ie m etafizyki zachodzi różnica pod w zględem stopnia zdeterm inow ania. Moż­ n a mieć n aw et opory co do nazy w an ia jednego i drugiego po­ znania jed nak o w y m te r m in e m 28. J e s t to jed n a k w yłącznie róż­ nica stopnia. W jed n y m i d ru g im p rzy p ad k u chodzi bow iem o stw ierdzenie tego sam ego istnienia. Różnica dotyczy stopnia w yprecyzow ania, u w y raźn ien ia czy refleksyjności.

Poznanie istn ien ia rzeczy jest więc poznaniem bezpośrednim czyli dan a je s t sam a k o n k re tn a treść istniejąca, a nie jej p rze­ ja w czy sk u tek (dotyczy to sądów egzystencjalny ch bezpo­ średnich; istn ieją bow iem sądy egzystencjalne pośrednie, k tó re w łaśnie stw ierd zają istn ien ie czegoś n a podstaw ie poznania skutków czy przejaw ów ). M ówiąc języ k iem fenom enologicz­ n y m — rzecz je s t sam oobecna, źródłowo i cieleśnie, bez żad­ nego pośrednika, bez żadnego narzędzia sztucznego, bez odle­ głości (w sensie pośredniości).

A firm acja istnien ia w sądzie egzystencjalnym u w aru n k o w a­ n a je s t więc przedm iotow o. M om ent a serty w n y w sądzie egzy­ ste n c jaln y m je s t narzu co n y obecnością istniejącego przedm iotu

28 N ie w ydaje się jednak, aby proponowane nazwy: doznanie istn ie­ nia, intuicja istnienia, doświadczenie istnienia oddawały słuszną in tu i­ cję Krąpca, że chodzi tu o a f i r m a c j ę istnienia a w ięc o sąd. Można by się m oże zgodzić na nazwę sąd m niej doskonały (nieuwyrażniony, niezreflektowany).

(20)

a nie je s t rezultatem reflek sji czy ty m bardziej nie dokonuje się pod wpływem w oli (decyzji).

2,3. Sąd egzystencjalny, czy to w form ie niew yprecyzow anej w punk cie wyjścia ludzkiego poznania, czy w postaci w ykoń­ czonej stanowiący p u n k t w yjścia system u m etafizyk i — zaw ie­ ra przez swą budowę — w skazanie im plicite na zdw ojenie w y ­ stę p u ją ce w bycie m iędzy treścią i sam ą faktycznością (istnie­ niem ) przedmiotu. W n ajb ard ziej p ierw o tn y m poznaniu dana n a m jest chociaż w form ie bardzo zalążkow ej w ew n ętrzn a bu dow a konkretu. W toku dalszych analiz m etafizycznych oka­ że się, iż istnienie je st ak te m tra n sc en d e n tn y m w stosu nku do tre śc i, je s t ostateczną aktualn o ścią rzeczy, czymś, co uobecnia jej treść. Istnienie jak o czynnik ostatecznie ak tu a liz u jąc y treść w porząd k u bytowym, w spółm ierne do n iej, najściślej z nią zjednoczone, a jednak różne od treści, niesprow adzalne do niej i niew yprow adzalne z niej. I dlatego nie m ożna go poznać je ­ dy n ie n a treść zw racając uw agę 29. T ru d no więc byłoby zgo­ dzić się z twierdzeniem, że w spostrzeżeniu dane je s t istnienie, a ty m bardziej w przypom nieniu. W każdym razie w ty m o sta t­ n im przypadku na pew no nie chodzi o istnienie w sensie czyn­ n ik a aktualizującego hic et n unc k o n k retn y przedm iot. N ie­ w ą tp liw ie istnienie je s t dane w raz z pew ną, choćby bardzo nie­ doskonałą, percepcją treści i nie m a m ożliwości stw ierd zen ia istn ie n ia czegoś bez rów noczesnej, percep cji zm ysłow ej treści. N a w e t w przypadkach, gdy czegoś nie w idzim y, by stw ierdzić, że ono jest, muszą tem u stw ierd zeniu tow arzyszyć jakieś do­ z n a n ia zmysłowe: ruch, dźw ięk, w idok zam azanych k o ntu ró w , p la m a o jakiejś barw ie itp.

W akcentow aniu p ry m a tu p oznania istnien ia w stosunku do tre śc i chodzi o podkreślenie tran scen d en tn o ści istnien ia oraz

29 O w ens zwraca uwagę na to, że sądzenie jest czynnością dynam iczną i syn tetyzującą, uwarunkowaną czasowo. Istnienie jako przedmiot sądu jest także dynamiczne, syntetyzujące i uwarunkow ane czasowo. D latego w p rocesie sądzenia, inaczej niż w aktach pojęciowania, nie następuje p ew n a „petryfikacja”; dynamizm sądu oddaje dynamizm istnienia. Por. A n Interpretation of Existence, M ilwaukee 1968.

(21)

stw ierd zen ie, że droga do poznania istn ien ia nie prow adzi po­ przez rozpoznanie treści. N ajlepiej m ówić o równoczesności percepcji treści i stw ierd zan ia istnienia. Inaczej nie m ożna by w yjść poza im m an en ty sty czn ą koncepcję percep cji zm ysłow ej, ja k to w idać n a p rzyk ład zie różnych teorii, np. M acha, gdzie spostrzeganie je st dostrzeganiem odizolow anych od siebie da­ n ych zm ysłow ych oraz an ality k ó w spierających się czy spo­ strzeg am y rzeczy m ate ria ln e czy dane zm ysłowe.

G dyby człow iek ju ż w pierw szy m akcie poznaw czym nie stw ierdził, że rzeczy fak ty cznie są, to nigdy by do tego n a po­ średniej drodze nie doszedł. Od poznania treści do stw ierdze­ nia istn ien ia nie m a bow iem przejścia. A poza ty m w e w szel­ kich stadiach p oznania człow iek działa jako osoba, b y t m ate- rialno-duchow y, jak o pew n a fu n k cjo n aln a całość. S tąd w yd aje się czym ś n a tu ra ln y m , że n a w e t w pierw szym etap ie poznania istn ieją a k ty poznaw cze będące zjednoczeniem p oznania zm y­ słowego i in telek tu aln eg o . D ziałaniu zm ysłów w spółtow arzyszy tu p raca um ysłu. W ydaje się, że przy jęcie proponow anej k on ­ cepcji sądów egzy sten cjaln ych jako p u n k tu w yjścia w pozna­ n iu ludzkim dobrze w y raża tę jedność ludzkiego zachow ania się.

Istn ien ie więc m usi należeć do tego, co dane bezpośrednio i to bezpośrednio w p odw ójnym znaczeniu: 1° w bezpośrednim k o n tak cie poznaw czym z przedm iotem , 2° nie dopiero po po­ znaniu treści i w oparciu o to, ale w p ro st stw ierdzone in te le k ­ tu alnie.

P rzy jęcie sądów egzystencjalnych w punkcie w yjścia ludz­ kiego poznania i w p u n k cie w yjścia system u m etafizy ki m a ogrom ne znaczenie. P rzede w szystkim — ja k ju ż zaznaczono — g w a ra n tu je realizm wszelkiego ludzkiego poznania i poznania m etafizycznego. Poza tym , sąd egzystencjalny, będący ak tem jednoczącym p ercep cję treści i afirm ację istn ienia przedm iotu d aje podstaw ę do „w glądu” w w ew n ętrzn ą budow ę ko n k retu , co m a kolosalne znaczenie dla skonstato w an ia fa k tu p a rty c y p a ­ cji realn ej. Oczywiście dokonuje się to dopiero w w y n ik u d łu­ gich analiz i in te rp re ta c ji b y tu ju ż n a tere n ie m etafizy ki, ale

(22)

w łaśn ie punkt w yjścia u re a ln ia i u k ieru n k o w u je w szelkie d al­ sze analizy. W form ie bardzo zalążkowej (im plicite) okazuje się ju ż w sądzie egzystencjalnym , że każdy k o n k ret je s t w e w n ętrz ­ nie złożony z ja k ie jś treści i istnienia. P ierw otność sądów egzy­ stencjaln y ch spraw ia, że treść i istnienie stanow ią w pew n ym

sensie rozróżnienia p ierw otne.

Skoro byt nie je s t jed noelem entow y, je s t złożony — analizy i interpretacje m etafizyczne w ykażą, że je s t b y tem pochodnym i w refleksji m ożna ustalić c h a ra k te r tej pochodności, co w kon­ sek w en cji może doprow adzić do sk on stato w an ia fa k tu p a rty ­ cyp acji transcendentalnej i zbudow ania jej teo rii na tere n ie m etafizyki. Tylko w ięc n a poznaniu realn y m , istniejącego b y tu m ożna zbudować „od d ołu” teo rię p arty c y p ac ji, k tó ra nie bę­ dzie obciążona aprio ry zm em p o staw y plato ń sk iej an i nie będzie ty lk o filozoficzną eksplikacją teologicznej w izji św iata.

2,4. Do oponentów sądowego poznania b y tu i p rzyp isyw an ia sądom egzystencjalnym roli ta k zasadniczej należy C. Fabro, głów ny teoretyk tom istycznej d o k try n y o p arty c y p ac ji. N ie­ w ątpliw ie Fabro należy do ty c h w spółczesnych autorów , k tó ­ rz y z dużym znaw stw em , zapałem i dociekliw ością odczytują m etafizyczną n a u k ę Tom asza z A kw inu, oczyszczając ją z obcych naleciałości i okazując w dy sk u sji z rozw iązaniam i daw n ym i i współczesnym i (zwłaszcza H eglem i H eideggerem ) oryginalność rozw iązań Tom asza, p rzede w szystkim o ry g in al­ ność Tomaszowej koncepcji b ytu . F ab ro u w y p u k la z w ielkim przekonaniem i słusznością ośrodkow ą rolę pojęcia b y tu , w okół którego form ułuje się w szystkie tez y m etafizyki. M ożna też w dociekaniach F a b ra zauw ażyć ew olucję od ujęć, w k tó ry ch dom inow ały poglądy w łaściw e dla tra d y c y jn e j scholastyki, do coraz pełniejszego ujęcia i u k azania ory g inaln ej w izji Tom a­ sza 30. W wielu zresztą p u n k ta c h in te rp re ta c ja F a b ra je s t b a r­ dzo zbliżona do egzystencjalnej w e rsji tom izm u i zasadnicza lin ia jego rozwiązań w zakresie teo rii p a rty c y p a c ji je s t słuszna.

30 Por. The Transcendentality of Ens-Esse and the Ground of Meta­ physics, „International Philosophical Q uarterly” 6(1966) 389—427.

(23)

S praw y d y sk u sy jn e dotyczą w łaśnie aspektów przede w szyst­ kim m etodologicznych i epistem ologicznych, co jed n a k zn ajdu je swój w y raz w sam ym rozum ieniu term in u byt. T rzeba p rzy ­ znać, że i w tej dziedzinie istn ieje ew olucja, niem niej jedn ak pew ne ujęcia, n a w e t zaw arte w o statnich pu b lik acjach nie w y ­ d a ją się gw aran to w ać realizm u pojęcia b y tu , k tó re czyni pod­ staw ą p a rty c y p ac ji tra n sc en d e n taln e j. Są one może nie ty le błędne, co raczej w w ykładzie p o zy ty w n ym niepełne. Fabro, d y sk u tu ją c z istn iejący m i rozw iązaniam i co do sposobu pozna­ nia istnienia nie dochodzi do pełnego podania w łasnego roz­ w iązania. W w izji m etafizycznej zaś b rak m u ad ek w atn y ch a n a ­ liz epistem ologicznych i m etodologicznych.

C h a ra k te r poznania w yznaczony został u F a b ra jego poglą­ dam i dotyczącym i n a tu ry b y tu . W yróżnia on, a n aw et przeciw ­ staw ia w bycie 1° egzystencję (istnienie) jak o fa k t ak tu aln ej realności b y tu , zjaw isko historyczne, przygodne, zam knięte w w y m iarach c z aso w o -p rzestrzen n y ch 31 oraz 2° esse bytow e jak o actu s essendi — n ajb ard ziej w ew n ętrzn y , n ieru cho m y (im­ m obile) a k t b y tu 32.

F abro w y raźn ie p rzeciw staw ia się sądowej koncepcji p o z n a ­ nia b ytu, a konsek w en tn ie i poznaniu istnien ia dzięki sądom e g z y ste n c ja ln y m 33. W yraża n a w e t przekonanie, że jeśli m eta­ fizykę b u d u je się na odpow iedniości dwóch o peracji um ysłu (sim plex aprehensio i iudicium ) z istotą i esse pozostaje się na płaszczyźnie ary stotelesow skiej m etafizyki fo rm y a nie Tom a- szowego u jęcia b y tu z jego esse in te n s y w n y m 34. O ile w p ierw ­

31 „L’existence est alors attestée comme sim ple fait, comme événem ent historique contingent et enclos dans les coordonnées spatio-tem porel­ le s”. Participation et causalité, s. 35.

32 „...L’existence est seulem ent le „fait” (immédiat, expérim ental) d’être qu’on peut désigner du doigt, non l ’esse de saint Thomas, qui est id quod profundius in est”. Tamże, s. 289 oraz por. s. 76.

33 Por. Participation et causalité, s. 59—62 oraz The Transcendenda- lity of Ens-Esse, s. 389—427.

34 Por. Participation et causalité, s. 67. Trzeba zauważyć, że Fabro m a na m yśli jedynie zdania atrybutywne. Z jego w ypow iedzi na temat.

(24)

szych swych dziełach F abro stw ierdził, że pojęcie b y tu otrzy­ m u je się na drodze a b s tr a k c ji35, ostatnio w y raża pogląd, że a b stra k cja nie je s t tu procesem w y starczającym i to z dwóch w zględów: byt je s t neotyczną podstaw ą p ierw szych zasad i ja ­ ko tak i wyprzedza je oraz o bejm u je dw a elem enty: istotę i ac­ tu s esse n d i36. Pojęcie b y tu — w edług F a b ra — nie może być w ynikiem abstrakcji w zw ykłym znaczeniu tego term in u , gdyż sam proces abstrakcji supo n uje pojęcie b y tu a poza ty m um ysł nie może abstrahować od esse. J a k wobec tego poznaje się esse bytow e?

Zdaniem Fabro nie je st ono w p ro st dostępne w akcie p e r­ cepcji poznawczej, k tó ra k o n ta k tu je podm iot poznający z egzy­ stencją konkretu, dośw iadczaną w bezpośredniej intuicji. Bez­ po średnia percepcja zew n ętrzn a lu b w ew n ętrzn a łączy pozna­ jąc y podmiot z egzystencją rzeczy i aktualn o ścią fa k tu rzeczy. Esse u t actus essendi nie jest poznane w prost.

By poznawczo je u jąć trz e b a dodatkow ych zabiegów po­ znaw czych właściwych dla m etafizyki. F abro o kreśla je jako zabiegi rezolutywne, k tó re nie są an i ścisłym dow odzeniem ani też ak tam i intuicyjnym i. P o leg ają one n a poznaw czym „prze­ chodzeniu” od d e te rm in a cji bytow o pochodnych i d ru gorzęd ­ ny ch do pierwotnych i isto tn y ch bytow o. Proces ten -wprawdzie im p lik u je doświadczenie czyli bezpośrednie ujęcie bytow ego esse, ale jest to „in tu icja im p licite” z pow odu współobecności esse z egzystencją. Esse jak o w spółobecne z egzystencją, pozo­ sta ją c do niej w sto su n k u a k tu pierw szego uzasadniającego w szelką obecność do a k tu w tórnego, je s t jak b y im plikow ane w in tu icji egzystencji37.

sądow ego poznania istnienia w ynika, że nie zapoznał się bliżej z naturą sądów egzystencjalnych.

35 Por. La nozione metaf.'sica di partecipazione, s. 192; Participation et causalité, s. 79—80.

36 „The orginal apprehension of the notio entis which precedes e v e ­ rything and is presupposed in everything cannot be m erely the effect of abstraction”. The Transcendentality of Ens-Esse, s. 424.

(25)

94 Z. J. ZDYBICKA [241

Specyficzne poznanie m etafizyczne polega w ięc n a p rzejściu od u jęcia egzystencji b y tu do u jęcia jego esse. M iędzy p ierw ­ szym pojęciem b y tu , będącym u podstaw w szelkiej m yśli i po­ jęciem techn iczn y m esse, k tó re in te re su je m etafizykę zachodzi co n ajm n iej podw ójne przejście. P ierw sze od pierw otnego p oję­ cia b y tu w ogólności do pojęcia b y tu ujętego m etodycznie ja k o „id quod est, quod h a b e t esse”, k tó re jeszcze nie d e te rm in u je c h a ra k te ru tego esse. N a ty m etap ie poznania b y tu — zdaniem F a b ra — pozostaw ał A rystoteles. D rugie przejście, którego do­ konał Tom asz z A kw inu — prw adzi do d eterm in acji esse ja k o najw yższego tran scen d en tn eg o ak tu , k tó ry je st p rzedm io tem w łaściw ym i bezpośrednim przyczynow ości Bożej (esse p a rty ­ cypowane). Dochodzi się więc do niego w drodze stosow ania w spom nianej m etody rezo luty w n ej, w łaściw ej dla m e ta fiz y k i38. Między poznaniem b y tu u A ry sto telesa i Tom asza z A kw inu zachodziłaby — zdaniem F a b ra — raczej różnica stopnia n iż ja k a ś różnica istotna. A rystoteles zatrzy m ał się n a p ierw szy m etapie, Tom asz poprow adził zabiegi poznaw cze o k ro k dalej.

Mimo więc d e k la rac ji F a b ra n a tem a t nieodpow iedniości pro­ cesu a b stra k cji w form ow aniu pojęcia bytif, jego sposób w y d a ­ je się nie w ykraczać istotnie poza tę m etodę, skoro a b stra h u je się od faktyczności, a esse jak o w e w n ętrzn y a k t b y tu jest re ­ z u lta te m jed y nie reflek sji m etafizycznej 39.

Można zgodzić się z F abrem , że sprecyzow anie c h a ra k te ru i roli istnien ia (esse) w bycie dokonuje się w w y n iku p rzep ro ­ w ad zanych analiz i reflek sji. T rudno n ato m iast pojąć, że nie je st dane w p ro st czyli osiągane jest pośrednio. S tw ierd zając

38 Fabro w ten sposób określa charakter tej metody: „la m éthode d e la m éta-physique thom iste n ’est ni in tu itive ni dém onstrative, mais, „résolutive”; ce qui veu t dire qu’elle procede des déterm inations p lus vagues aux déterm inations plus propres, d’acte à acte, de puissance à puissance, des actes m ultiples et superficiels aux actes plus constants e t profonds, et ainsi jusqu’au dernier au prem ier qui est l ’esse”. Zastana­ w iając się nad tym tekstem trudno byłoby przypisać Fabrowi, że m a tu na m yśli esse partycypowane, do którego dojścia trzeba by aż ty lu zabiegów. Chyba chodzi tu raczej o Esse Absolutu.

(26)

w sądach egzystencjalnych istnienie k o n k retó w w m etafizyce oczywiście nie w ie się jeszcze, czym to istnienie je s t i jak ą ro lę (w sensie m etafizycznym ) p ełn i w bycie. P o stulow an a jed n ak p rzez F ebra pośredniość u jęcia istn ien ia je s t zupełnie innego rodzaju. W przypadku F a b ra chodzi bow iem nie tylk o o dwie fazy poznania, ale o dw a kolejno poznaw ane ak ty : egzystencję i esse. Tylko pierw szy p o zn aw aln y je s t w p ro st i to w p ercepcji zm ysłow ej i właściwie nie je s t w ażny dla m etafizyki, k tó ra — w edług Fabra — nie in te re su je się egzystencją bytów . D rugi a k t czyli właściwy a k t b y tu — esse je s t pozn aw aln y pośrednio.

Skoro pierwotne ujęcie b y tu dokonuje się n a drodze a b s tra k ­ cji od faktyczności, skoro ujęcie Tom asza je s t k o n ty n u ac ją p u n k tu wyjścia A rystotelesa, to wów czas p o w staje pytanie, ja k a je st realna p od staw a do ujęcia esse bytow ego n a w e t w drodze refleksji, skoro ono nie je s t n igd y dane w prost, w bezpośrednim zetknięciu poznaw czym z istniejącym i p rzed ­ m iotam i? Co daje podstaw ę do ujęcia w bycie dw oistości treści i a k tu bytowego skoro ta dw oistość nie je s t dan a pierw otnie?

Poprzez refleksję dochodzi się do u w y raźnien ia, w yekspliko- w ania czegoś, co dane je s t w form ie zalążkow ej poprzednio. Skoro esse nie je st dostępne bezpośrednio, a więc nie było u ję te w pierw otnym pojęciu bytu, nie m ożna do niego dojść p rz y pom ocy refleksji. Je śli by się do niego dochodziło w dro­ dze tzw . zabiegów rezo lu tyw ny ch tzn. poprzez doszukiw anie się ra c ji uzasadniających dla tego, co je s t dane w p ro st (w ty m p rzy p a d k u dla fak tu egzystencji), to w jak ic h a k ta c h dokonuje się przejścia od egzystencji do esse, skoro eg zystencja pozosta­ je poza zainteresow aniem m etafizyk i a p rzejścia raczej doty­ czą różnych ujęć pojęcia bytu?

Rozróżnienie w bycie egzystencji i w ew nętrznego a k tu b y to ­ wego (esse u t actus essendi) w prow adza w sam ą s tru k tu rę b y tu niczym nieuspraw iedliw iony dualizm , a poza ty m esse w olne od w szelkiej zmienności, „nieru cho m e” (im m obile) u w aru n k o w ań czasoprzestrzennych, historyczności itp. byłoby czym ś a b s tra k ­ cy jn y m , co w rzeczywistości nie istn ieje ta k ja k nie istn ieje

(27)

ab stra k cy jn a , pozbaw iona w szelkich jednostkow ych cech istota niezm ienna.

G dyby p rzyjąć, że esse u t actu s essendi nie je s t ty m sam ym istn ieniem b y tu, k tó re nas u d erza w pierw szych a k ta c h po­ znaw czych swą faktycznością, k tó re w k o n k retn y m p rzy p ad k u jest istnieniem rzeczy zm iennej, u w aru n ko w anej czasowo i przestrzen n ie i k tó re bezpośrednio, o ryginalnie stw ierdzam y, to m etafizyk a nie b y łab y w y jaśn ien iem zmiennego, ak tu aln ie istniejącego św iata, ale tłum aczeniem jak ichś a b strak cy jn y ch stru k tu r. G dyby więc m iędzy p ierw o tn y m pojęciem b y tu jako p ierw szy m ujęciem poznaw czym a pojęciem b y tu sform ułow a­ n y m w system ie m etafizyki nie zachodziła ścisła odpowiedniość i gdyby poznanie m etafizyczne nie było k o n ty n u ac ją poznania tej sam ej „zaw artości” i nie pozostaw ało do siebie w tak im stosunku ja k poznanie im plicite do poznania explicite, ja k po­ znanie w irtu a ln e do poznania aktualnego, gdyby nie zachodziła tożsam ość przedm iotow a w yjściow ego i integ raln ego ujęcia esse, wów czas w y jaśnien ie m etafizyczne pozbaw ione byłoby k o n ta k tu z k o n k retn ie istn iejący m św iatem , a tw ierdzenia m e­ tafizyczne straciły b y cechę realności. Poza ty m ja k m ożna tw ierdzić, że esse jako w e w n ętrzn y a k t b y tu je st czym ś nie­ zm iennym — godzi to w sam ą n a tu rę a k tu (złączonego z moż­ nością), k tó ry je s t dynam iczny, jest w ew n ętrzn ą „en erg ią” b ytu .

P rzy jęcie przez F a b ra dw u czynników w bycie: egzystencji i esse w y d aje się być spow odow ane niew yróżnieniem przez n ie­ go dw u zasadniczych „ fu n k cji” esse bytow ej: 1° jako czynnika zew nętrznego w sto su n k u do treści, pozostającego „poza” i „po­ n a d ” treścią b ytow ą jako ostateczny a k t b y to w y i dlatego po­ znawczo u jm o w aln y „p rzed ” treścią (pierw szoplanow o w sto­ su n ku do treści; b y łaby to ta fu n k cja, k tó rą F abro nazyw a egzystencją, faktycznością b y tu , dostępną w poznaniu bezpo­ średnim ) oraz 2° jako czynnika bytow ego najb ard ziej im m a- nentnego, przenikającego całą treść b ytow ą i dlatego też po­ znaw alnego „po n ie j” (a więc byłoby to, co F abro nazyw a esse

(28)

u t actus essendi, do któreg o dochodzi się w drodze zabiegów rezo lu ty w nych)40.

O grom nie ważną k onsekw encją teoriopoznaw czego i m etafi­ zycznego stanowiska F a b ra je s t skategorializow anie esse, a w konsekwencji skategorializow anie pojęcia bytu. Esse u t actu s essendi, k tó re jest w ew n ętrzn y m elem entem k o n sty tu ­ ty w n y m bytu i od k tórego w yw odzi się sam a nazw a b y t p rzy ­ słu g u je jedynie substancjom , nie odnosi się n ato m ia st do p rz y ­ padłości. Wszelkie więc w yposażenie bytow e, jakościow e i ilo­ ściowe, cała dziedzina rela cji — słow em w szystko, co nie istn ieje samodzielne nie podpada pod pojęcie b y tu, k tó ry jest przedm iotem partycypacji.

Pojęcie esse party cy po w an e odnosiłoby się więc k o n sek w en t­ nie do pewnej k ateg o rii bytów , m ianow icie do przedm iotów su b stan cjaln y ch 41, co zupełnie jednoznacznie p rzyp o m ina a ry - stotelesow ską koncepcję bytu. W szelkie przypadłości pozosta­ w ały b y poza realną, tra n sc e n d e n ta ln ą p a rty c y p a c ją czyli .poza bezpośrednim działaniem A bsolutu i bezpośrednią zależnością w istnien iu od Niego. T rzeba by więc w w y n ik u tak iej koncep­ c ji p rzy jąć osobno jak iś gradualizm w sam ym pochodzeniu by ­ tów. Esse partycypow ane czyli pochodne od A bsolutu posiada­ ły b y b y ty substancjalne, a przypadłości, b y ły b y pozbaw ione go. D ualizm w bycie spow odow any p rzy jęciem dw óch aktów by to ­ w ych prowadziłby w k onsekw encji do ograniczenia działania A bsolutu, które obejm ow ałoby jed y n ie b y ty su b stan cjaln e. Nie sam fa k t istnienia bytów byłb y podstaw ą dla u stalen ia rela cji m iędzy światem a Bogiem, ale jak iś no w y a k t b y tu poznawczo bezpośrednio niedostępny, niezm ienny, statyczny.

P o w sta je przeto problem , czy epistem ologiczne i m etafizycz­ n e rozróżnienie egzystencji i esse bytow ego n ie prow adzi do esencjalizacji koncepcji b y tu . W praw dzie F abro bardzo m ocno p o d k reśla rolę esse bytow ego i u zn aje jego tran scen d en cję w sto su n k u do aktu treściow ego (form y) to jed n a k w p rak ty c e

40 Por. A. Wawrzyniak, N ow sze tendencje esencjalizujące w neoscho- lastyce, s. 97—98.

41 Por. Participation et causalité, s. 512.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pomimo znacznego postępu w dziedzinie leczenia nadciśnienia tętniczego, który nastąpił w ostatnich latach, mniej więcej 28% Amerykanów z nadciśnieniem nie wie, że ma

dziaiy pieniężne dla obywateli brytyj- 3) Drastyczne obcięcie importu luksu- skich, wyjeżdżających zagranicę, będą sowago z krajów o mocnej walucie. Również

Strandberg przekonywał, że demencji zapobie- gać mogą odpowiednio wcześnie stosowane zasady: dbaj o swój rozwój intelektualny, ćwicz swój umysł, stosuj zdrową dietę

Mamy 715 miejsc na studiach niestacjonarnych, którym to eufemizmem określa się studia płatne, gdyż ci studenci chodzą na zajęcia nie tylko w tym samym czasie co

Tak skonfigurowany System „BluBerd” jest więc systemem samodoskonalą- cym się i z powodzeniem będzie mógł być stosowany w szpitalach, poradniach, klinikach, gabinetach

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Sprawdzenie stanu faktycznego oraz zestawienie z tym, co przewidują normy w zakresie stacji ładowania, punktu ładowania stanowiącego element infrastruktury ładowania

Równie dobrze można do tej zabawy wykorzystać kaszę, makaron czy piasek. W ryżu można schować małe zabawki, obrazki, a później ich szukać. Można go przesypywać,