• Nie Znaleziono Wyników

"Etyka na nowe tysiąclecie", bsTan-'dzin-rgja-mc'o (Dalajlama XIV), Warszawa 2000 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Etyka na nowe tysiąclecie", bsTan-'dzin-rgja-mc'o (Dalajlama XIV), Warszawa 2000 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Ryszard Moń

"Etyka na nowe tysiąclecie",

bsTan-’dzin-rgja-mc’o (Dalajlama

XIV), Warszawa 2000 : [recenzja]

Studia Philosophiae Christianae 37/1, 207-211

(2)

D alajlam a, E tyka na nowe tysiąclecie (tyt. oryg. Ethics fo r N ew M il­

lenium. A n cien t Wisdom, M odem World), tłum . A. Kozieł, Polite-

ja, W arszawa 2000, ss. 133.

Tytuł książki jest b ardzo intrygujący. Pow staje pytanie, jak ą to now ą etykę p ro p o n u je duchowy przyw ódca Tybetu - D alajlam a. L ek tu ra dzieła pozw ala stwierdzić, że nie jest to żad na now a ety ­ ka, ale raczej przypom nienie tego, co m ożna znaleźć w innych system ach etycznych, a o czym w spółczesny świat zdążył zap o­ m nieć poszukując innych w artości. N a obw olucie książki znajduje się tekst K o m itetu Pokojowej N agrody N obla, będący fragm en­ tem uzasad nien ia przyznanej nagrody, zwracający uwagę na to, iż D alajlam a o p iera swoją filozofię „na pow szechnej odpow iedzial­ ności - odpow iedzialności w obec całej ludzkości oraz przyrody (...)”. Takie stw ierdzenie m oże wyzwolić chęć porów nania myśli D alajlam y z etyką odpow iedzialności H. Jo n a sa czy E. Lévinasa. Skojarzenia tego typu byłyby jed n a k nieuzasadnione. D alajlam a nie czyni z pojęcia odpow iedzialności o drębnej kategorii etycz­ nej, służącej m u do zbudow ania odpow iedniego system u filozo­ ficznego. Jest bowiem dla niego rzeczą oczywistą, że człowiek, je ­ żeli m a pozostać człow iekiem , m usi być isto tą odpow iedzialną. Bardziej zasadnym byłoby porów nyw anie jego poglądów z jakim ś „eudajm onizm em ” lub „p ersonalizm em ”. Słowa te zostały jed n ak w zięte w cudzysłów, gdyż jest to podobieństw o również pozorne.

F u n d am en taln ą tezą etyki D alajlam y jest stw ierdzenie, że ce­ lem człow ieka jest dążenie do osiągnięcia szczęścia i unikanie cierpienia i że na każdym z nas spoczywa obow iązek takiego działania, by nie pom niejszać szczęścia innych ani nie zadaw ać n i­ kom u zbędnego cierpienia. Powyższa zasada m a c h arak ter nie tyl­ ko podstaw owej norm y etycznej, ale i pew nika, który a u to r przyj­ m uje bez dow odu jak o coś oczywistego. N ie jest to zatem analiza ludzkiego postępow ania, k tó ra m a doprow adzić do stw ierdzenia, że szczęście jest celem ostatecznym człow ieka, jak to m iało m iej­ sce w filozofii A rystotelesa. N ie są to też rozw ażania zm ierzające do odpow iedzi na pytanie, jakie działania przyniosą osiągnięcie szczęścia, będąceg o celem ostatecznym człow ieka, z jakim się spotykam y w etyce św. Tom asza z Akw inu. Tym bardziej etyka D alajlam y nie m a nic w spólnego z rozw ażaniem utylitarystów, którzy twierdzili, że celem ludzkiej działalności jest zapew nienie

(3)

m aksym alnego szczęścia dla możliwie największej liczby ludzi. Szczęścia nie osiąga się bow iem przez żad ne zaplanow ane działa­ nia, ale niejako przy okazji, wtedy, gdy człowiek stara się służyć innym.

D alajlam a stara się zbudować etykę niezależną od jakiejkolwiek religii, aczkolwiek jego rozw ażania są inspirow ane buddyzm em . U w aża bowiem , że wszyscy ludzie m ają wyczucie tego, co m oralnie dobre i słuszne. „N ietrudno przecież wyobrazić sobie sytuację, gdy jed n o stk a sądzi, że działa w najlepszej intencji i dla dobra ogółu, a jej czyny są w istocie całkiem niem oralne. (...) Innymi słowy, z p u n k tu w idzenia etyki ważny jest również charak ter sa­ m ego działania, poniew aż niek tó re czyny są z definicji złe” (s. 22). Isto tą etyki D alajlam y jest relacyjna koncepcja bytu i ludzkiej podm iotow ości, co przejaw ia się szczególnie w rozdziale III jego książki, zatytułow anym Współzależne powstawanie i natura rzeczy­

wistości. Jeg o zdaniem , nie istnieje żadn e „ja” substancjalne.

„M usim y dojść zatem do wniosku, że nasze pojęcie w łasnego ja jest tylko etykietką powikłanej sieci w zajem nie zależnych zjawisk” (s. 28). W innym zaś m iejscu dodaje: „Świadomość jest raczej konstrukcją, w yłaniającą się ze spektrum złożonych zjawisk, k tó re rów nież pow stały w wyniku w ielu zależności” (s. 27). Z d an ie to zdaje się zasadniczo odbiegać do pog ląd u fenom enologów , dla których istnienie świadom ości jak o czegoś, co jest pew ne i co m ożna badać, nie podlega żadnym w ątpliwościom.

Skoro podm iotow ość ludzka jest p o ch o d n ą wielu, oddziałują­ cych w zajem nie n a siebie czynników, to żad en człowiek nie m oże być sobą bez pom ocy innych ani też inni nie m ogą stać się sobą bez m ojej pom ocy. Tworzymy zatem system „naczyń połączo­ nych”. D latego też potrzebujem y siebie, a co zatem idzie - p o n o ­ simy za siebie, jak i za cały świat odpow iedzialność. G odność człow ieka nie jest więc czymś w yabstrahow anym , przyjętym na podstaw ie jakichś założeń filozoficznych czy religijnych, ale jest o n a czymś doświadczanym . Nam ysł nad rzeczywistością pokazuje nam nie tylko, że jesteśm y zasadniczo pod ob n i do innych, ale że tak sam o jak oni dążymy do szczęścia o raz że unikam y cierpienia. Skoro tak rzeczy się przedstaw iają, trzeb a podjąć działania, k tó re by służyły po m n ażan iu szczęścia i u nikaniu cierpienia.

D alajlam a nie zastanaw ia się n ad tym, n a czym polega szczęście ani nie chce podaw ać żadnej recepty n a jego osiągnięcie. U w aża

(4)

bowiem , że każdy człowiek przeżywa je inaczej. Szczęście m oże każdy odnaleźć n a swojej drodze, pod jednym wszakże w aru n ­ kiem - że będzie przynajm niej starał się służyć innym. B ardzo znam iennym jest w tym względzie świadectwo, jakie składa autor: „O glądając się za siebie, m ogę stw ierdzić z całą m ocą, że takie sprawy jak u rząd D alajlam y, w iążąca się z nim w ładza, a naw et pew ien m ajątek, jakim m ogę dzięki nim dysponować, nie dały mi w kategoriach szczęścia, nic w p orów naniu z tym, co p otrafiłem - naw et jeśli nie było tego wiele - zrobić dla innych” (s. 38). D a ­ lajlam a zdaje sobie doskonale spraw ę z tego, że człowiek nie jest zdolny jedynie do dokonyw ania działań o ch arak terze altruistycz- nym bez otrzym yw ania czegoś w zam ian. „R adość z okazywanej nam troski jest, m oim zdaniem , odbiciem niem ożności zniesienia cudzego cierpienia. M ówię, że oprócz n atu ralnej zdolności do em patii jest rów nież w nas p o trzeb a zaznaw ania dobroci, k tóra nie opuszcza nas przez całe życie” (s. 41).

E tyka D alajlam y daleka jest od jedynie in telek tualn ego jej p o j­ m ow ania. Stąd pojaw ia się w ielokrotnie w tekście stw ierdzenie, że najw ażniejsze w życiu człow ieka jest uczucie, któ re p o tybetań- sku nazywa się ning-dzie, a co tru d n e jest do przetłum aczenia na języki europejskie. O znacza ono bow iem zarazem miłość, czułość, dobroć, łagodność, szczodrość, do b re serce (por. s. 45). Bardzo też swoiście pojm uje on ludzki intelekt, który oznacza słowem ty­ betańskim lo, oznaczającym zarów no zdolność do rozum ow ania, jak i do odczuw ania. W ydaje się, że bliskie jest ono naszem u p o ­ jęciu um ysłu albo m entalności.

D ruga część dzieła D alajlam y m a c h a ra k te r etyki szczegółowej, a naw et wychowawczej. A u to r pró b u je pokazać n a czym polega właściwe życie i co należy czynić, a czego unikać, by osiągnąć szczęście. Nic więc dziwnego, że n a pierwszym m iejscu stawia on etykę powściągliwości. Tym, co należy p o d d ać szczególnej k o n tro ­ li, jest nasza w yobraźnia, gdyż to o n a prow adzi do wielu złych czy­ nów. N ie p ro p o n u je on walki z uczuciam i, gdyż uważa, że odgry­ wają one b ardzo w ażną i zarazem pozytyw ną rolę, ale nie m ogą zdom inow ać ludzkich działań. Chodzi m u o to, by elim inować je ­ dynie negatyw ne stany psychiczne. „O m oralności naszych działań często decyduje to, jak reagujem y n a owe w ydarzenia i dośw iad­ czenia. Innym i słowy, jeżeli reagujem y pozytywnie, stawiając in te ­ res innych n ad własnym, nasze działanie będ zie pozytywne; jeżeli

(5)

zaś postępujem y negatyw nie, lekcew ażąc innych - działanie b ę ­ dzie negatyw ne i nieetyczne” (s. 52). Szczególnej powściągliwości wymaga - jego zdaniem - dziedzina seksualna, a to dlatego, że wszystkie zmysły m ogą ulegać tu wypaczeniu. Jego etyka cnót m a c h a ra k te r typowo wychowawczy. „Praktyka cnót przypom ina wy­ chow anie dziecka. (...) P róbując zm ienić nasze skłonności i nawy­ ki, musimy, zwłaszcza w początkow ym okresie, postępow ać o strożnie i u m iejętn ie”(s. 72).

D alajlam a sta ra się do kładnie odróżnić m iłość od współczucia, k tó rem u daje pierwszeństw o przed m iłością. U w aża bowiem , że m iłość wyolbrzymia d robne naw et cechy, przez co ich nosiciele ja ­ wią się jak o istoty doskonałe i kiedy nasze nastaw ienie ulegnie zm ianie, zm ienia się i nasza miłość. „N atom iast na miłość p e łn ą praw dziw ego w spółczucia nie m ają wpływu ani wygląd, ani zacho­ w anie drugiej osoby” (s. 74). Powyższe zdanie doskonale ukazuje różnicę m iędzy teleologizm em w tradycyjnym tego słowa znacze­ niu a tym, z jakim m am y do czynienia w om aw ianej książce.

Pow staje jed n a k pytanie, czy m ożna zbudow ać etykę w ten sp o ­ sób, jak to czyni D alajlam a, czy też w ielu innych filozofów, tj. bez metafizyki. Czego również dobrym przykładem jest koncepcja E. Lévinasa. W ydaje się, że nie jest to możliwe. D alajlam a m a tego świadomość, stąd unika pytań o charak terze metafizycznym, zm ierzających do znalezienia ostatecznej odpow iedzi na dręczące ludzi pytania m oralne. U w aża, że k om plikują o ne każdą rozm ow ę o etyce. Z d aje on sobie jed n a k spraw ę z tego, że „etycznego p o ­ stępow ania nie da się sprow adzić do p ro steg o ćwiczenia w logice, jakkolw iek byśmy patrzyli, w końcu zawsze wrócimy do fu n d a ­ m entalnej kwestii cierpienia i szczęścia” (s. 85). N iem niej jed nak , nie chce on dochodzić ostatecznych rozw iązań, gdyż wie, że w tym m om encie rozm ijają się ludzkie poszukiw ania. A jest przekonany, że bardzo wielu ludzi dobrej woli jest w stanie pojąć, że uszanow anie godności ludzkiej polega p rzede wszystkim na nie zadaw aniu człowiekowi zbędnego cierpienia i nie u tru dn ianiu m u odnajdyw ania szczęścia. D ziałając więc w te n sposób, odn ajdu je­ my w łasne szczęście.

M ożna zatem pow iedzieć, że etyka D alajlam y jest swoistym p o ­ łączeniem teleologizm u z personalizm em . Pod koniec om aw iane­ go dzieła a u to r udziela szeregu rad w spółczesnem u człowiekowi po to, by łatwiej m ógł osiągnąć szczęście i uniknął cierpienia.

(6)

Książka ta zasługuje n a uw agę i godna jest polecenia w spółcze­ snem u człowiekowi, który w dużej m ierze zapom niał o po d sta­ wowych praw dach i troskę o zapew nienie sobie wolności i w ła­ snego d o b ra uczynił centralnym p u n k tem etyki końca X X wieku. Nic więc dziwnego, że coraz częściej słychać nawoływania do przyw rócenia odpow iedzialności należytego jej miejsca. G łos D a ­ lajlam y jest więc w tym względzie godnym zauw ażenia. N ie mówi on bowiem o praw ach człowieka, ale o jego obowiązkach; mniej o wolności, więcej o odpow iedzialności. Tym bardziej, że autor p róbuje d otrzeć do każdego, n ieu przedzonego człowieka, m ające­ go do b rą wolę, bez względu na jego p rzek o n an ia religijne. „Jak już m ówiłem , praktyka religijna nie jest w arunkiem ani etycznego postępow ania, ani szczęścia sam ego w sobie. N iezależnie bowiem czy praktykuje się religię, czy też nie, duchow e przym ioty, takie jak miłość i w spółczucie, tolerancja, um iejętność w ybaczania, p o ­ k o ra są człowiekowi niezbędne. O sobiście jestem głęboko przeko­ nany, że najłatw iej i najskuteczniej rozwija się je w kontekście praktyki religijnej” (s. 122).

R zeczą dyskusji jest ju ż to, na ile u d a się ostatecznie uzasadnić takie postępow anie, jakie p ro p o n u je a u to r om aw ianej książki bez odwoływania się do religii. M ożna też i trz e b a dyskutować nad przedstaw ioną przez niego relacyjną koncepcją bytu i osoby. N ie­ mniej jed n a k w arto rozpoczynać dyskusję od tego, na co ludzie są w stanie się zgodzić. I z tego w łaśnie tytułu książka D alajlam y zasługuje n a uwagę, zwłaszcza, że pisze ją ktoś wychowany w in­ nej kulturze i tradycji niż chrześcijańska. Z n am ien n e są jego sło­ wa, przypom inające, co jest zadaniem wszystkich ludzi i co świad­ czy o ich człowieczeństwie: „C hoć jak o D alajlam a m am szczegól­ ne zobow iązania w obec Tybetańczyków, a jak o m nich - obow ią­ zek budow ania h arm onii między religiam i, jak o człowiek jestem obarczony znacznie większą odpow iedzialnością: odpow iedzial­ nością w obec całej ludzkości. A skoro większość nie praktykuje religii, m uszę znaleźć sposób służenia całej ludzkości bez ucieka­ nia się do wiary” (s. 18).

Ryszard M oń Wydział Filozofii Chrześcijańskiej, U K SW

Cytaty

Powiązane dokumenty

- rozróżniam i wyjaśniam elementy realistyczne i fantastyczne w utworach - rozróżniam typy komunikatu: informacyjny, literacki, ikoniczny. 1.Przeczytaj tekst literacki i

z świadczeniodawca jest zobowiązany powiadamiać na piśmie oddział woje- wódzki Funduszu o planowanej przerwie w udzielaniu świadczeń, w terminie co najmniej 30 dni przed

Zakorzenie- nie godnosci osobowej czlowieka w godnosci osobowego Absolutu ujaw - nia ostateczny w ym iar norm y moralnosci, a zarazem ostateczne podstawy bytowe

„Wpływ bioaugmen- tacji szczepami bakterii z rodzaju Pseudomonas na pobieranie Cd, Zn oraz Cu przez gorczycę białą Sinapsis alba L.” przedstawiono wyniki pokazujące,

podsystem „zerowy” (wyjściowy), środowisko rodzinne – podsystem pierwszy, regionalno-lokalne otoczenie społeczne – podsystem dru- gi, środowisko społeczno-kulturowe

Słow

Przyszłość ta związana jest, jak się wydaje, z możliwością zachowania idei swoistości ludzkiej świadomości, działania i praktyki (jako jawnych dla samych siebie),

Chrześcijaństwo jest więc religią optymizmu: cieszy się z tego, że człowiek nie jest samotny, lecz że kocha go bóg - tak mocno, iż przejmuje na siebie.. wszystkie