T O W A R Z Y S T W O F IL O ZO F IC Z N E W K R A K O W I E
WYDAWNICTW NR 8.
D R W IT O L D RUBCZYNSKI
PROF. UNIW. JAGIELL.
NAUK SZCZEGÓŁOWYCH
W DODATKU
SPRAWOZDANIE TOW. FILOZOFICZNEGO ZA R. 19111
"• '-i-
KóCÍ
-,:■ ' -■ A ' ' ’T ' ''■'>* "" •' :r ' i5 / : , ■ '
A ^ a a a a ^ a , ,
- A ; / / ' A e • .A
r-A : i ; ■■ . r . ^ v v - V . '1^ : U •• , V r. K
& ■ : ; 1 / - A ’- A ' ■' .u - ^
>■
■': w • ■ T
'X A AL
r . : & ^
"
I : - , Í a,
? f ,,
• ■': — ' ' ' ÿi ■ 5
.. '■ ' : ■ ' ■ ■ ■ '
- ■ JJ " 'S íl ' ■ - m ■ :
■ - ./- -... . - --- -5>S
' , J
• ■; AC
! . \ , - f *
A ' •...
!X ;:C> A iH
\ \;V; >'•C -V A " /' V-; f . ' \s‘
I', ' ■ • 1 ^ SVi. V , 3r ' ah '• V - " • <-V { ' *- -c:/ 'V' A '' - A A ■' ' , ^ ' A v :•;■■• v-:s7, <■>■
■'>' ■ '■•, ■ V,. ,Y‘-, iy . . ■ '• -■
PL '
-<V> &
- '- *
. ':A'
A . . , - . A - > • Ï ' A , ' A ■' i n l \ ; * I N . • , ' )'i V
ir : '■ V V - S ? ':
> V v ;-,'i. ' '1 '■ a : A - : A' - A ' A • ' ’ ' I 3? . 7i ''■' ■ . ■■ . ■ - ' £ A r A ¿
Ł f ■y\
r-i^J
:'. v_- •>.
^ ’. ‘A Í A - í ’ < v , V - ' V ' ■■' '■'■■:•■ -€>■ ■: '■ ■•■ ' • - - ' ’
/■■'> i : . V*- ■ • ' ■ ■
m:
''ú ■
-■
.Cn ; ^
,.. v :
t i l ; > î ï
: i ; f e
a ■ * v . /
■ -~.v.
.
• /__
y?•'/ : rv T- ': s V:- •■ * > , v p A -V " ' ■ :, A . : ... > ,'> .*
»Ai
Vr:>k v-j -:v
y ' ' > '
.
';A
,
é" '1
n ’■- V ,'i W ' í i
i ;® s
; , ' L / i... V
-- v :-r 1 ,. . ' - ’ ! V'
'AX- ^ ■ 1 " f ■ ' ■ ' • ■ ' ' - • • • • ■ "T).
^7".A - ,/A vVl y
■/ A' '. A< >
;
.A;
, . :
m
-V " lKV->
■ É 'vVla
.. f - - x < '. . A - ^-v
. . >
. ••. t ■ • - •' ‘ . ' ' .
^ -
! ‘v\vV
. n - ) M 8 ^ 0 â
V w r\ ' V , . » .
^ A s -
A/ / A. ■ ' —
A ' ■ - ■:■
TOW ARZYSTWO FILOZOFICZNE W KRAKOWIE. / WvHawnint.w Nr A
Dr W ITOLD RUBCZYŃSKI,
P R O F . U N IW E R S Y T E T U J A G IE L L .
D0 i o & 9 2
NAUK SZCZEGÓŁOWYCH
W dodatku: Sprawozdanie Tow. Filozoficznego zar. 19JO.
w *
i f u r t o . ;
W K R A KO W IE ,
OD BITO W D R U K A R N I „ C Z A S U “ W K R A K O W IE . N A K Ł A D E M T O W A R Z Y S T W A FILO ZO FIC ZN E G O W K R A K O W I * .
10658
K
19.i2.S9
a . e c o
PAN 10658
http://rcin.org.pl
STOSUNEK FILOZOFII
DO N A U K SZCZEGÓŁOW YCH.
U
su nięto wstępu do rozw ażań, ja k ą drogą k roczy ć m oże jed yn ie z nadzieją pom yślnego skutku dążenie ku w szechstronnem u um ysłow em u objęciu i prze
niknięciu rzeczyw istości (w je j stałych czynnikach, w7 k ie
runkach ich działania i ich naczelnym układzie), staje pytanie, czy i w ja k i sposób m ożliw ą jest ogóln a orga- nizacya pracy um ysłow ej. P raca ta z pow odu w ielkiej różnorodności sw oich przedm iotów a zarazem źródeł d ośw iad czen ia zew nętrznego i w ew nętrznego, z pom ocą k tórych doch od zi do w ydobyw an ia różn ic znam iennych i ich oczyszczan ia z elem entów postronnych, nieprzy- należnych do dan ych przedmiotów’ , skazana jest z na
tury rzeczy na coraz większą specyalizacyę. na zróżni
czk o w a n ie nietylk o zadań, ale i sposobów rozw iązyw a
niu ich, t. j. m etod w poszczególn ych zakresach. U m ie
ję tn o ś ci duchow e, muszą się starać o ja k najpełniejsze odtw orzenie i tłom aczenie znam ion badanych przez nie kultur i uw ydatnienie m iędzy niem i takich treści, które g órow a ły bądź ja k o cele. dobra społeczne lub indyw i
dualne, bądź ja k o szczególnie skuteczne środki. N au
kom zaś przyrodn iczym w pierw szym rzędzie zależy na stwierdzaniu i wyjaśnianiu przem ian energii fizycznej, na ustalaniu stosunków ilościow y ch m iędzy jej zaw ar
tością w poprzednich i następnych form ach. B io lo g ia m ająca do czynienia z przyrodzon ym i życiow ym i wa-
— 4 —
runkam i kultur d u ch o w y ch lu dzkich i z analogicznem i tym że form acyam i społeczeństw zw ierzęcych, musi do pew n ego stopnia łączyć m etodę rozpatryw ania zw iąz
ków celow ych ze śledzeniem m echanicznych przekształ
ceń energii. W y m a g a też naturalnego dopełnienia w psy
ch ologii fizyologiczn ej, ja k o w osobnej nauce budującej rów noległe, czy ja k tw ierdzą inni, w zajem nie od siebie zależne szeregi zjaw isk psychicznych i zewnętrznem dośw iadczeniem w organizm ie stw ierdzanych. Już sam ten pobieżny przegląd z grubsza szykujących się ca ło kształtów specyalnych co do sw ego przedm iotu i me
tody usiłowań um ysłow ych, do których przystępują jesz
cze teorye oderw anych od konkretnych przedm iotów stosunków ilo ś c i, w ielk ości i kształtów przestrzennych w naukach m atem atycznych, wskazuje, że przy całej różności odnośnych zjaw isk i ich elem entów zachodzi m iędzy niem i m nóstw o punktów stycznych przede- w szystkiem w odniesieniach życiow ych , a to tak w ich zewnętrznej stronie, w spraw ach fizy ologiczn y ch i pro
w adzących ku nim zabiegach ek onom icznych, ja k w stro
nie wewnętrznej, w życiu psychicznem , z k tórego płyn
nej, ciągłej treści w ydziela dopiero analiza elem enty m ające słu żyć następnie przedstaw ieniom odrębn ych przedm iotów poszczególn ych nauk. A le i pozatem je s z cze w idzim y, że w m iarę pełniejszego rozw oju um ie
jętn ości du ch ow ych i obejm ow ania przez nie aktual
n ych potrzeb i dążeń społecznych m nożą się i kom pli
kują relacye m iędzy w iedzą przyrodniczą a history- cznem lub system atycznem rozpatryw aniem ob ja w ów ludzkiej kultury i pow staje stąd w iele nauk pograni
cznych, zniew olonych do liczenia się z faktam i i pra
w am i najdalej od siebie treścią przedzielonych dziedzin.
O przykłady tu nie trudno. / w szystkich tych zjaw isk narusza się podstawa do w niosku, iż życiu um ysłow em u g roziłaby zupełna anarchia, g d y b y nie było m ożliw em w ytw orzenie i należyte uzasadnienie takiej teoryi, któ- raby w szystkie do poszczególn ych działów odnoszące
się usiłow ania poznaw cze ściśle rozgraniczała i usto
sunkow yw ała. Już niezbędna do odparcia konkretnych naruszeń kom peten cja k rytyk a potrzebuje sam a oparcia o ja k ieś zasady og óln e i z drugiej strony badacz spe- cy a ln y dow odzący, że w sw ych uogólnieniach nie vvy- w yszedł poza zakres swej nauki, uznaje m ilc z ą c o , że ja k a ś granica nieprzekraczalna tego rodzaju w niosków pow inna być przyjętą i że co do niej pożądanem jest porozum ienie na zasadach bezstronnych. A le ja k a bę
dzie ich bliższa osnowa, i skąd je zaczerpn ąć? W edle przew ażających dziś poglądów podstawę taką i to nie- ty lk o dla dem arkacyi nauk poszczególn ych , ale także d o zakreślenia ich w spóln ego celu i praw ideł icli w spół- pracow nictw a dać m oże teorya poznania, czy to oparta w yłączn ie na p sych ologii, czy też, zdaniem innych, k on statująca także w a ru n k i, praw a lo g icz n e , od których przestrzegania zawisłem jest osiągnięcie zgodn ości m ię
dzy treścią sądu a je g o przedmiotem. A le tego rodzaju teorya jeże li niem a obracać się w og ó ln ik a ch , albo przyjm ow a ć dogm atycznie obecny stan i m etody jedn ej z n au k (p sych olog ii w zględnie logik i) za m iarodajne, m usi obrać za m ateryał do sw ojej k rytyk i i nietylko n egatyw n ych tejże, ale i w łasnych pozytyw nych w yn ików dotychczasow e ob ja w y usiłow ań poznaw czych wraz z d o
m yślanym i ich przedm iotam i. T ym objaw om przynaj
m niej tyle przypisze realności, że nie będzie m ógł autor tej teoryi uw ażać na seryo za swą własną zdobycz lub pom yłk ę ow oców rozpatryw anych usiłow ań ani też ich przebiegu za akt w łasnej św ia dom ości, g d y ż ta pró
buje jed yn ie wiernie je odcyfrow ać, pow iązać przyczy
n ow o i ocen ić ich wartość poznaw czą t. j. dostateczność ich uzasadnienia.
T ak w ięc zanim w ytw orzy własną teoryę pozna
nia, będzie się m usiał ju ż liczy ć z szeregiem faktów , ja k 1) że istoty m yślące w ed łu g praw, je źli nie iden
tycznych, to co najm niej porów nalnych, zatem ch ocia żby częściow o podobn ych z praw am i je g o w łasnego m yślę-
— 6 —
nią, doszły w naukach szczegółow ych do sądów, które zachw ianym i lu b uzupełnionym i m ogą b y ć ty lk o przez ja k ieś n ow e dośw iadczenia lub przez logiczniejszą in
terp reta cję dotych czasow ych , w zględ n ie, m ia n o w icie , o ile dotyczą m atem atyki, stać się zbędnym i dzięki j a kim ś prostszym k onstrukcyom m yślow ym , ale na tych sam ych naczelnych zasadach opartym , 2) że ob ok tych ja k k o lw ie k niezam kniętych, atoli przew ażnie ustalonych a w każdym razie ty lk o przez badacza specyalistę u lep
szać się dających z d o b y czy w iedzy, rozw ija się d łu gi cią g usiłow ań, skierow anych ku temu, by d rog i w szel
kiego poznaw ania u p rościć, by je g o pom ocnicze p o ję cia lepiej przystosow ać do celów , w reszcie b y z jedn ej strony um ocnić podstaw y pewności, z drugiej strony, b y otw orzyć w idn ok ręgi dla dalszych zgodn ych w n iosków z w y n ik ó w w szystkich nauk społem , o zw iązku m iędzy ich przedm iotam i, o b u d o w ie całości bytu, o stosu niiach różnych form energii na tenże się składających. P rze
gląd przebiegu i skutku tych usiłow ań w y k a z u je , że trzy pierw sze z tych celów praca filozoficzna, w ielu w ie
ków osiągała stopn iow o, że przyśw iecała powstawaniu nauk, które się z niej w yłan iały i że do czasów naj
nowszych w yw ierała w pływ dodatni na w ydoskon alan ie m etod, na rozszerzanie, wiązanie 'a nawet rodzenie się now ych zagadnień. N atom iast w ysiłki w celu uzyskania w spólnych zgodnych w niosków z w yn ików um iejętno
ści szczegółow ych doprow adziły tylk o do szeregu od
pow iedzi mniej lub w ięcej różniących się w treści aż d o wręcz sprzecznych, takich jednakże, że m ożnaby je uszykow ać przejrzyście w skali typow ych k ierunków w odniesieniu do k a żd ego w ażniejszego problemu. Ten fa k t tak uporczyw ego utrzym yw ania się kontrastów , n nawet i prób pośrednictw a m iędzy nimi, niepow inien odstraszać od ponow ienia usiłow ań, g d y ż co do żadnej takiej syntezy nie m ożna bez n a jdokładniejszego zba
dania przestanek je j b y ć pew n ym , czy b y ła ona na
praw dę wszechstronną, a co ważniejsza, czy od czasu
je j dokon an ia w iedza sp e c ja ln a nie w zb oga ciła się o ta
kie w yniki, po których zużytkow aniu można b y sobie o b ie cy w a ć ow oce pom yślniejsze, t. j. logiczn ie popraw ne k on klu zye ze zbiegu liczn iejszych i bardziej znaczących faktów .
T a k w ięc ju ż przed w ykształceniem k rytyczn ego i sam oistnego poglądu na istotę poznaw ania i warunki je g o w artości należy pracującem u nad filozofią przy oryentow aniu się w dotych czasow ym rozw oju um ysło
wym uw zględnić na pierw szym planie stosunki ob u stronnej zależności m iędzy filozofią i naukam i szczegó- łow em i, które się faktyczn ie u robiły i które, ja k z karty dziejów w ym aza ć ich nie m ożna, zapewne i nadal przez czas n iedający się ok reślić trw ać będą. O dm aw ianie ra- cy i rzeczow ej tym stosunkom w og óle m usiałoby pozo
stać frazesem naw et w ustach n ąjradykalniejszego no
w atora. B o có żb y to m og ło zn aczyć i ja k b y się to dało u dow od n ić, g d y b y się tw ierd ziło, że nie zachodzi ani potrzeba ani m ożność rzeczow o uzasadnionego porozu
m ienia się m iędzy badaczam i specyalnym i co do w spól
n ych i niew ruszonych zasad badania n au k ow ego? W sza k k on tak ty i pograniczne tereny m iędzy um iejętnościam i, w zględn ie pośredniczące um iejętności sp ecya ln e, nie przestałyby z tego pow odu istnieć a m im o łub w brew , rezygn acyi z o w y ch zasad m usieliby przecież odnośni badacze za pom ocą stosow nych argum entów i to ni,e za
czerpniętych ze sw ojej specyalnej dziedziny dośw iad
czeń uspraw iedliw iać, na ja k iej podstaw ie posługują się w yn ik a m i nauk in n ych i w sporach o kom petencye do rozstrzygania pew nych zagadnień takie a nie inne zaj
mują stanow isko. W argum entach tych tk w iły b y już zasady o g ó ln e , uznane poprzednio w czam buł za nie
m ożliwe lub nieużyteczne i n icb y nie m ogło pow strzy
m ać od icli zbierania i sprow adzania do jeszcze o g ó l
niejszych. T ak sam o braknie praw idła oczyw istego i po
w szechnego , któreby w yklu cza ło m ożliw ość w n iosk o
w ań o porządku całości w szechrzeczy na podstaw ie
— 8 —
porów nania i sprzężenia w yn ik ów badań w dziedzinach dośw iadczeń szczegółow ych — w zględn ie w zakresie przedsięwziętych z czystem i w yobrażeniam i przestrzeni, czasu i ruchu operac-yi m yślow ych. P o w ó d do pow a żnych w ątpliw ości daw a ć m oże dopiero k w esty a , ja k muszą być w szczegółach ukształtow ane ow e stosunki m iędzy filozofią a um iejętnościam i sp ecyaln em i, aby z jednej strony te ostatnie odnosiły istotną k orzyść z w pływ u filozofii oryentującego je w jed n olitym i przej
rzystym całokształcie najw yższych praw m yślenia i za
sad m etody naukow ej, z drugiej zaś strony opracow a
nie w yn ik ów w iedzy w ogóln ym poglądzie na świat odpow iadało w arunkom szerszego terenu, na k tóry je przeniesiono, nie łączyło się z przeskokiem m yśli, t.. zw.:
u&Tdpcurts ek akio ytrog, czyli z w ykroczeniem poza dzie
d zin ę, w której obrębie w yłącznie pewne sądy są uza
sadnione.
N ie wiele zapewne znajdzie się dziś pow ażnych um ysłów przekonanych o zbyteczności osobnej nauki m ającej za przedm iot istotę, cele. w arunki i środki nau
k ow ego poznania w ogóle, a w szczególn ości różne m e
tody wskazane dla odrębn ych za ga d n ień , w zględnie g a łęzi wiedzy. Owszem ugruntow aniu tej nauki nieza
leżnie od spornych założeń m etafizycznych, pośw ięcił w czasach najnow szych znaczny zastęp jasn o i trzeźw o m yślących osobistości w szystkie swe siły u nas n. p.
B iegański, T w ardow ski, Ł ukasiew icz, H ein rich i młodsi.
K ierow ał nim i ważny w zgląd na to, żeten dział dociekań filozoficznych jest dla o g óln eg o rozw oju um ysłow ości szczególnie doniosły a filozofia niem i zajm ująca się, m oże zasłużyć na m iano naukow ej lub ścisłej, jeżeli ogra n i
czy się do uzasadnienia i sform ułow ania nieodzow nych podstaw i czyn n ików w szelkiej um iejętności. U siłow a
nia w celu w ytw orzenia takiej podstaw ow ej nauki bie
gną rów n oległe z dążnościam i ku zam ienieniu wielu dotych czasow ych działów filozofii, ja k p sych ologii, ety
ki, estetyki i socy ologii w nauki o so b n e , dla których
nauka o poznawaniu u życzałaby tak, ja k innym um ie
jętnościom , jed yn ie n a jogóln iejszych przesłanek i zasad badania. T ak pojęta centralna um iejętność m og ła b y na
wet przekonaniem w ielu w spółczesnych (M einong, W zta- sek zastąpić daw ną m etalizykę, podstaw iając w miejsce nauki o bycie teoryę przedm iotów pozn an ia, któraby stanow iła nadal ty lk o jedn ą z je j części. T aki sposób w prow adzenia filozofii w zw iązek najściślejszy z innemi um iejętnościam i ma w sobie niew ątpliw ie w iele stron ponętnych. T o, co w ostatnich latach kilkudziesięciu g o to w a ło tej daw nej królow ej nauk najdotkliw sze po
niżenia, zostałoby na przyszłość za pom ocą takiego ra
d y k a ln e g o środka, ogran iczen ia celów przy pogłębianiu zatrzym anego terenu pracy, stanow czo w ykluczone, ja k sądzą w yzn aw cy pow yższego pojęcia zadań filozofii.
N auki specyalne niepostępow ałyby dałej sw ojem i dro
gam i bez troski o treść system ów filozoficzn ych , ja k się to w tych czasach działo. Owszem każdy badacz w iedzący z własnej praktyki, ile trudności spraw ia je dnoznaczna interpretacja wielu zjaw isk, ich sk ładn i
k ó w g óru ją cych i podrzędnych w danym problem ie, ich zw iązku przyczynow ego, zw ra ca łby się z upragnie
niem po b łysk i św iatła niezależne od je g o sp ecj alności, częstok roć zacieśniającej w zrok do rozstrząsań filozofi
cznych problem u poznania od ja k ie g o ś o g n isk ow eg o punktu szeroko na ok ó ł rozpościerających się. F ilozofia stałaby się ja k n iegdyś napo w rót żyw icielk ą w szelkiej w iedzy, ja k k o lw ie k w znaczeniu odm iennem niż da
w niej, t. j. nie przez narzucanie treści, czy li uprzedzeń o rzeczy w istości, ale przez poddaw anie n ow ych form, n ow ych sposobów szykow ania dośw iadczeń, zaś zanie
chałaby dw uznacznej roli exploatatorki cudzej pracy, zawsze niepew nej, czy ow e w yn iki, do których sam a niedoszła a na k tórych chce budow ać sw oje najw yżej w spinające się dom ysły, są napraw dę w ynikam i ostat
nimi, czy nie są one tylko szczeblam i do dalszych n ie
porów nanie w ażniejszych odkryć. Otóż ineda się za
- 10 —
przeczyć, że te punkty w idzenia dostarczają bardzo sil
nych pobu dek do kon centracyi pracy filozoficznej d o koła problemu poznania z tern w szystkiem , co je w a
runkuje i z oczyw istą k on se k w e n cją z natury procesów poznaw czych wynika. A le nie każda koncentracya m usi być zarazem a b d yk a cy ą ze w szystkiego, co leży poza w ybranym rejonem. P roblem poznania n iew yklu cza z obrębu dających się ściśle przez filozofię traktow ać zagadnień problem u działania, które, ja k to już zauw a- żył Platon, jed yn ie m iarodajnem być m oże dla orzekań 0 istnieniu. J a k k olw iek pogląd o poznawaniu m usi w p o stępie krytycznym m yśli w yprzedzać i u gruntow yw ać stanow czo form ułow ane teorye o działaniu i b y c ie , to znów każde „ ja “ m yślące św iadom ie, logicznie, czujne na spraw dziany w artości sw oich poznaw ań, czuje się działającem i to z w olnością dopełnienia lub zanie
dbania pew nych w arunków , t. j. należytej metody.
Dlatego stanow isko teoretyczno poznaw cze, które elim i
nuje z obrazu rzeczyw istości istoty działające na rzecz bezpodm iotow ycłi procesów czy też czuć, i czyni z nich czysto snbjektyw ne form y ujęcia zja w isk , podcina swój własny korzeń. Z przyjęciem zaś w zajem nych oddziaływ ań na się jestestw , a jeszcze bardziej z uzna
niem w olnych w spółdziałali niektórych pośród nich ze zbiorow em i tcndencyam i w kierunku ładu lo g icz n e g o 1 etycznego, wstępuje filozofia w sw ój dział m etafizy
czny, k tórego n ajogóln iejszy sch em at, złożon y z je stestw w zajem nie na się oddziaływ ujących i ich dążeń ku zespołom, z harm onijnie dostrojon ych ro z w o jó w je dnostkow ych i społecznych, m oże jed n a k w ypełniać tre
ścią li tylk o w m iarę w y d ob y w a n eg o z um iejętności szczegółow ych materyału w iedzy fizyczno - ch em iczn ej, biologiczn ej i społeczno-historycznej. G d y b y filozofia w sw oich najw yższych syntezach żyła w yłącznie u o g ó l
nieniam i nauk sp ecyaln yeh , b y ła b y w bezradnem po
łożeniu w ob ec coraz to św ieższych przyrastających ich plonów , niem ająe w sobie w ytyczn ych , czego szukać
— 11 —
i o co pytać pierwej należy. A le filozofia, która w sw o
ich działa ch pośw ięcon ych badaniu rozw oju u m y słow o- śei i je j form odpow iednich postulatom m etody nau ko
w ej dotarła do określeń przew odnich celów poznania i je g o środków , zitś w dziale m etafizyki ogóln ej stw ier
dziła kon ieczn ość przyjęcia jestestw i ich działań w ra m ach pow szechnego ładu, zdaje ju ż sobie sprawę z te
go, z jakiem i pytaniam i zw rócić się może i winna d o n auk opartych na dośw iadczen iu , jeżeli chce o g ó ln i
kow y dotąd zrąb pojęć sw ych o ja k im ś porządku ca ło ści i in dyw idu aln ych w nim bytach o ży w ić i zaokrą
g lić treścią, rozjaśniać stosunek celow ości do m ech a
nizmu, życia psych iczn ego do fizyczn ych ruchów w ustroju z niem związanym , o b ja w ó w bierności w tem życiu do budzącej się sam odzielności, stosunek tej sam odzieln o
ści do środow isk, w których następują em anacye, k o m u n ikow an ia sobie w zajem nie tw orów duchow ych i p od
niety do dalszych akcyi. Zagadnienia k ryją ce się w fa k - tycznem , drogą em piryi spraw dzalnem zachodzeniu tych różnych stosunków , m ają w spólny m ianow nik w j e dnym kardynalnym problem ie. P od ja k im i w a ru n k a mi i w ja k iem znaczeniu można przyw iązyw ać t. zw.
bezw zględn ą ocenę do czynności istoty zależnej ? O tem bow iem że czujem y się zależnym i od w ielu ok o liczn o ści, nawet w tedy, g d y w ydajem y sąd lub postan ow ie
nie, przekonaniem naszeni na w olnym w yborze oparte, n ikt nie wątpi. N iem oglib yśm y w yb iera ć m iędzy alter
n a tyw a m i, g d y b y nam nie były dane ja k ieś w y ob ra żenia, w yn ikłe przynajm niej częściow o z realccyi na coś, co jest naszemu „ ja “ em pirycznem u o b c e ; z dru giej strony czyn iąc taki w y b ór, m am y z siłą oczyw istości nasuwające się przekonanie, że jedn a z alternatyw jest logicznie lub etycznie dodatnią, że w y b ó r je j w sądzie lub postanow ieniu jest now ą afłirm acyą ja k ie g o ś o g ó l
nego porządku, ziszczeniem now ego szczegółow ego w y padku, objętego pow szechnie obow iązującem praw em . W y b ó r ten przedstawia się teoretycznie trafnym lub
praktycznie dobrym niezależnie, od tego, ja k ie b y ły do uczynienia g o dane dyspozycye, skojarzenia lub sk łon ności w podm iocie spraw czym . N ie m ów i się tu natu
ralnie o w yborach m iędzy postanow ieniam i etycznie obojętnem i, ani o sądach nieokreślonych lub operu ją
cych igraszkam i w yobraźni. Otóż ta św iadom a reali- zacya cze g o ś, co m a w sobie moment pow szechnego waloru, przez jestestw o, które czuje się pod pew nym w zględem zależnem a pod pew nym w zględem wolnem . daje się pom yśleć tylk o za przyjęciem Istoty niezależnej, ustanaw iającej ostateczną podstaw ę racyonalną ow ych w alorów , a. zarazem tak iego ustosunkowania poczuć zale
żności i w olności, że człow iek uważa się w tedy za n a j
bardziej w olnego, t. j. za w yzw olon ego od m ech an iz
mu, kiedy sam ow iednie wciela w sw oich sądach i p o stanowieniach to, w czem uznaje w ym agan ie ja k ie g o ś pow szechnego prawa. G d y b y poczucie sw obody tow a
rzyszyło nam tylk o przy aktach psych iczn ych od p ow ia dających naszym skłonnościom nietam ow anym przez in n e, w ystarczyłoby psych olog iczn e tłóm aczenie tego poczucia brakiem czeg ok olw iek wewnętrznie stojącego na przeszkodzie dawaniu fo lg i jak iem u ś popędowi. Ten jednak napotykam y tu fa k t, że jedn ostka zdolna do refleksy i nad sobą czuje się zarazem i zależną i wolną, g d y staje przed nią w św iadom ości ja k iś przepis o w a
lorze uznaw anym za pow szechny, a k ollid u ją cy z inną jej pobu dką lub pobudkam i, i że czuje się w ięcej w ol
n ą , g d y racyonalność tego przepisu uznaje i sama g o w sw ych aktach psych iczn ych stosuje. K to się zacho
w uje logiczn ie i etycznie, ten tak ustosunkow ał sw oje w yobrażenia i złączone z niem i elem enty d ą ż e ń , p o
czątkow o biegnące w sprzecznych kieru n kach , że obe cny stan je g o św iadom ości przedstaw ia mu się przy
najm niej, ja k d łu go to zachow anie trwa, całkiem z g o dnym i konsekw entnym ow ocem je g o własnej niczem nie w ym uszonej działalności. O ile natom iast ktoś w zlej wierze narusza ja k ieś prawo pow szechne m yślenia lub
— 13 —
postępow an ia, u czu w a w sobie rozdźw ięk i stara się u sp raw ied liw ić siebie ja k im ś przym usem zewnętrznych w arunków lub niezależną od n iego rzekom o siłą m oty
w ów , wreszcie w iększą jasn ością w yobrażeń, które sta nęły skutecznie w poprzek ogóln em u przepisowi. J e żeli dopuszcza się ta k iego naruszenia, ale w dobrej w ierze, w takim razie ta dob ra w iara ratuje w praw dzie je g o poczucie w olności, jed n akże niekonsekw encya je g o zachow ania się jest dostępną każdem u jasnem u i bez
stronnemu m yśleniu, które uznaje tę św iadom ość za niedość szeroko patrzącą i w idzącą, za rozerw aną w swej ciągłości, za zatrzym aną w pew nych punktach sw ego rozw oju ku jed n olitości przez otoczenie społeczne, które ją w ychow ało, albo i przez inne czynniki, tak że jej poczu cie w oln ości jest sprzeczne z je g o probierzem , z ogóln ą spoistością aktów św iadom ych a tem samem zachw iane w swej przedm iotow o poznaw czej wartości.
G d y b y śm y tedy m ieli praw o do sform ułow ania zasady, że poczucie w olności nietylko potęguje się, ale i utw ier
dza i ustala właśnie w tej m ierze, w ja k iej jedn ostka m yśli swe i skuteczne postanow ienia czynów dop row a
dza św iadom ie do zgodności z praw am i dającem i się w yw ieść ja k o powszechnie i bezw zględn ie obow iązu jące, w takim razie źródła zw iązku takiego poczu ć w o l
ności z uznaniem zależności należałoby szukać ja k o w podstaw ie porządku pow szechnego w Istocie rozu
m nej niezależnej, której zaw dzięczają jestestw a rozu
mne zależne stopniow o rozszerzające się zakresy w o l
ności. P o g łęb ia się tem i k om plik u je proces o g ó ln e g o społeczn ego rozw oju du ch ow ego, k tóry musi k om pen sow ać nadużycia w oln ości i jej zalew y przez m echa
nizm pobu dek niższych u jed nostek, działających e g o i
stycznie, wielkierni k on centra cyam i w ysiłk ów u m ysło
w ych i tw órczych na polu praktycznem lub artystycz- nem, aby n ietylko przyw rócenie zachw ianej rów n ow a g i ale i dalszy postęp ku w spólnem u zdobyw aniu d ób r kulturalnych a m iędzy innem i i zaraz w iększej sam o
— 14
dzieln ości duchow ej jedn ostek , m ógł się odb yw a ć. M e
tafizyka stojąca na pozyskanym w ten sposób gru ncie niew zruszonej pew ności o jednolitej podstaw ie powszech neg'o porządku rozum nego i o je g o narzędziu, częścio
w ej, do rozw oju zdolnej w o ln o ści, u niektórych istot zależnych, niem a pow odów do obaw , że ja k ie ś now e od k ry cia nauk specyalnych to je j zasadnicze przekona
nie obalą. T rzym a się ono bow iem w zbyt ogóln ych ram ach , by m ogło podledz nadwerężeniu przez ja k iś n ow y szczegół. Natom iast jest płodnym w skaźnikiem d la porządkow ania i wiązania nieograniczonej ilości i ja k o ści zjaw isk rozw oju b iolog iczn eg o i historyczne
g o — do b u dow a nia z nich m etafizyki szczegółow ej, m etafizyki życia organ iczn ego z je g o w arunkam i fizy
czn y m i i m etafizyki kultury duchow ej z jej w arunkam i ek on om iczn ym i, czy li filozofii dziejów w najszerszem znaczeniu. — O m ożliw ości i przydatności dla celów p o znaw czych takiej m etafizyki szczegółow ej, pośw ięconej grom adzeniu, porządkow ania i wiązaniu w y n ik ó w o so bnych um iejętności rozstrzygać będzie to, czy dadzą się w yw ieść linie w ytyczne dla tak iego pochodu m yśli, k tóryb y ściśle opierał się na w spólnych zasadach i kry- teryach n au k ow ego poznania i naw iązyw ał do nich bez ja k ie g o ś sam ow olnego przeskoku założenie m etafizyki ogóln ej, t j. że rzeczyw iście oddziałują na się n aw za
je m odrębne jestestwa, niektóre z nich z uzasadnioneiu przedm iotow o poczuciem w oln ości, w zm agającem się w śród pew nych w arunków , w szystkie atoli w granicach racyon aln ego pow szechnego porządku z jed n olitym o g ó l
nym planie rozw ojow ym , w reszcie k tóryby w n ależycie pow iązanych zjaw iskach i prawach w yk ry w a ł m ożliw ie w yczerpująco i system atycznie pojm ow ał ja k o o g n iw a je d n e j całości ideowej różne sposoby urzeczywistniania dw óch biegu n ow o z sobą sprzęgniętych stron bytu : w o l
ności jed n ostek i pow szechnego ponad i m iędzy nimi ładu. To, co podstaw ow a nauka o poznawaniu, z o r ie n towana na m ateryale i w ynikach dotychczasow ych dą
żeń um ysłow ych może skonstruow ać jed yn ie ja k o h i
potetyczne term iny odn iesień , ja k o przedm ioty a k cyi um ysłow ej, to m usiałaby m etafizyka og óln a w od p o
w iedn ich ekw iw alentach ustalić, ja k o rzeczyw iste, n ie
ogran iczon e do sfery św iadom ości poznającej, związki przyczyn ow e su b sta n cji objętych naczelnem prawem ładu i osiągających w zględn ą sam oistność dopiero w roz
w o ju duchow ym społecznym . N a ja k ich zaś drogach, ja k im i środ k a m i, ja k im i różniczkującym i się i ca łk u ją c y m i w spółczynnikam i ta postępująca e m a n cy p a cja
i rów n oległa z nią h a rm on iza cja elem entów rzeczy w i
stości, w yzw olonych z m echanizm u, się uskuteczniają, te zagadnienia rn /św iecić i pozyskane odpow iedzi usto
sunkow ać za je d n olicie uporządkow anym w edle racyi następstw ca łok szta łcie, b y łob y zadaniem m etafizyki szczegółow ej. Śledziłaby ona, jak na w ytw orzenie i za
silanie dążeń do bytu odrębnego, in dyw idu aln ego i to coraz sam oistniejszego, składają się poszczególne form y energii fizycznych , zwłaszcza w rozw oju organicznym w spółczynn ych , dalej indyw idualno-psychicznych i spo- łeczno-duchow yeli. R ów n olegle zaś m iałaby na oku, w śród jakich to zewnętrznych w arunków i pod jakich psychicznych pobudek działaniem mnożą się i w zm a
cn iają nici interesów idealnych łączących jedn ostki lu d zk ie w ogóle, a to w yb ija ją c się i ustalając na pod
łożu w ielorakich k o in p lik a cj j, zmian, rozszerzań i zwę- żań zakresów w spólnych interesów ciaśniejszych, tak m ateryalnych ja k i duchow ych. W yjaśn iałab y, jak ie ow oce rozw oju ku ltu raln ego, pod ja k im i warunkam i i dlaczego w ychodzą cało z niw elujących sta rć, ja k a w nich tk w i m oc zrzeszania a ja k ie podniety do postę pującego usam odzielniania się indyw idualności druho- w j cli.
W szechstronne i z planem przedsięwzięte w yzy
sk an ie w iedzy sp e cja ln e j, ostrożne przy oddzielaniu hi
potez od faktów ustalonych, pow in n oby też b a czyć na
— 15 -
— ir, -
w is t o w e j, które o b ja w ia ją się ty lk o w przenoszeniu i rozpraszaniu rozm aitych form energii, a tym i, co ją w siebie chłoną i przetapiają na form y inne, służące nie oddalaniu, ale przyciąganiu ku sobie i skupianiu luźnych dotąd czyn n ików . A n a lo g ie d a ły b y się wtedy przeprow adzić zapew ne aż do dziedziny etyczno społe
cznej, gdzie energiam i rozpraszającem i są niezw alczane popędy do pow ierzch ow n ego u życia i posłu giw an ia się przytem bliźnim ja k o narzędziem w szelkich m ożliw ych Wyzysków, a natom iast energia skupiająca czynna jest w człow ieku niem niej wtedy, g d y stara się w yrobić w sobie sam oistność, św iadom e sw obodne pan ow anie nad pobudkam i w im ię racyi pow szechnych, ja k g d y usiłuje zespolić jedn ostk i mu podobne w zgodnem d zia łaniu dla celów szerszych.
Filozofia rozstrząsająca n ajskom plikow ańszy ze znanych nam rozw ojów , ja k im są dzieje lu dzk ości, po
winna ześrodkow ać sw ą dążność do w yjaśnień p rzy czy now ych, do przew idyw ań dalszego kierunku, w ja k im pójdzie ten rozw ój, do ocen w zględnych i bezw zględnych w artości je g o tw orów czyli ob ja w ów kultury duchow ej i ok oło sform ułow ania rozczłonkow anych na s w oje istotne m om enty faz, ja k im pod leg a ł stosunek w zajem nej za le
żności m iędzy jednostką a różnym i zakresam i życia i tw órczości zbiorow ej w języ k u , religii, ob ycza ju , pra
wie i państwie, sztuce i nauce. K o le je i sposoby usa
m odzielniania się jednostki, początkow o przez swój ogół plem ienny pochłoniętej, fizycznie i psychicznie nim u w a
runkow anej, nie b y ły bow iem w tych zakresach je d n a kow e i różnem i też drogam i, w nierównej mierze o d byw a ł się postęp zrzeszenia jednostek w obrębie p o szczególnych tych dziedzin i to naw et rów n olegle z ich w yzw alaniem się pod innym i w zględam i. T e w ielora kie i zm ienne relacye dom agają się przedew szystkiem , by je ściśle odgran iczon o, ujęto je w pewne typy a na
stępnie z pam ięcią o tem , że to są tylk o pom ocnicze
— 17 —
ją cą budow ę pracy kulturalnej ze w spółdziałania uświa- dam iających się stopniow o w ysiłk ów w olnych z po
wszechnym ładem rozum nym tak, ja k n ietylko m etafi
zyk a og óln a w zasadzie g o sobie z a k ła d a , ale też ja k się on w yja w ia u łam kow o w w yn ikach nauk specyal- nyoli i w bezpośredniem dośw iadczeniu życiow em , iż w oln ość m a nieprzekraczalne granice. R eak cye przeciw próbom naruszenia tych gran ic, kom penzaty szczerb przez nie zrzą d za n y ch , rozciąganie się realnych sfer w pływ ów porządku logiczn eg o i etycznego tam, gdzie się dotąd nie ob ja w ia ły , staną się po dopełnieniu w a
ru n ków w yżej nakreślonych w dzięcznym przedm iotem d la badań pojętej w ten sposób filozofii syntetycznej.
U w idoczniałaby nam ona. ja k ich w arunków dopełnia
niem energia du ch ow a nagrom adzona w lu d zk ości p o tężnieje a przez to odsłaniałaby pow oli rąbek tajem ni
cy, k ryjącej dotąd przed um ysłem naszym stosunek tej en ergii do innych nam znanych we w szechśw iecie i do w spólnej podstawy jed n eg o układu w szystkich ra
zem e n e rg ii, którą ju ż w m etafizyce ogólnej przyjąć m ożna, oczyw iście tylko za poprzedniem krytycznem uzasadnieniem bytu pozazjaw iskow ego.
Dr. Witold Rubczyński
prof. U niw . Jagiell.
2
DRUGIE SPRAWOZDANIE
T O W A R Z Y S T W A FILOZOFICZNEGO
W K R A K O W IE
Z A ROK 1910.
D
ru g ie spraw ozdanie T ow . F ilozoficzn ego w K r a kow ie, składane niniejszem przez W y d zia ł tegoż T ow arzystw a, obejm uje okres roczny od dnia 26 stycznia 1910 do 25 stycznia 1911. D ru gi to dopiero rok upłynął działalności naszego Tow arzystw a, a ju ż m ożem y się w ykazać pew n ym plonem n a u k ow ym ; w stosunku zaś do roku poprzedniego jeszcze silniejszym rozw ojem . W zro sła bow iem znacznie liczba od czy tów i liczb a człon ków , ukazały się też pierw sze w ydaw nictw a T ow arzystwa. U jem ną stroną jest niedostateczny napływ w k ła dek w r. 1910, chociaż nieco ju ż pokryty w now ym roku kasow ym 1911.
W okresie spraw ozdaw czym podjęto w ielki c y k l w ykład ów pu blicznych w U niw ersytecie J a gielloń sk im , pod w spólnym tytu łem : „ P o l s k a f i l o z o f i a n a r o d o w a “ . Z tych w yk ła d ów , zapow iedzianych w liczb ie 15, od b y ło się dotychczas 6, a m ia n o w icie :
1) Dr S. G a r f e i n - G a r s k i (18 listop. 1910.) „Z a gadnienie polsk iej filozofii n a rodow ej“ .
2) Prof. D r M. S t r a s z e w s k i (25 listop. 1910.)
„ Józef-M arya 1 lo e n e -W ro ń sk i“ .
3) Prof. Dr M. S t r a s z e w s k i (2 grudnia 1910.)
„ J ózef G ołuchow sk i “ .
4) P rof. D r M. Z d z i e c h o w s k i (9 grudnia 1910).
„ Andrzej T ow ia ń sk i“ .
5) Dr I g n . H a l p e r n (13 stycznia 1911.) ..Jan Ś n ia d eck i“ .
6) Prof. Dr M. S t r a s z e w s k i (20 stycznia 1911.)
„A rlam M ick iew icz“ .
O dczyty te i dalsze z tego cy k lu stanow ią m ono
grafie najw ybitniejszych m yślicieli polskich X I X w ieku po czasy pozytyw izm u. W yjść m ają drukiem , ja k o książka zbiorow a, tw orząca podręcznik dla in te lig e n c ji o g łó w n y ch . a znakom itych postaciach filo zo fó w polskich w pierw szym okresie epoki porozbiorow ej.
W życiu Tow. F ilozoficzn ego bardzo w ażnym był dru gi dział odczytów , m ian ow icie referaty do dyskusyi, iniane w gronie człon k ów T ow arzystw a i zaproszonych gości w sali Sem inaryum filozoficznego. O dczytów ta
kich od b y ło się 12.
1) Prof. D r Tad. G r a b o w s k i (26 stycznia 1910.»
„O filozofii S ło w a ck ie g o “ .
(O dczyt w ygłoszon y na pierwszem dorocznem W a l- nem Zgrom adzeniu Tow arzystw a).
2) D r L eon C h w i s t e k (9 lutego 1910.) „O są d a c h analitycznych i syntetycznych“ .
3) D r A dam Ż ó ł t o w s k i (16 lutego 1910.) „N ieco o A n a lity ce czystego rozum u".
4) Prof. D r W ład. H e i n r i c h (23 lutego 1910.)
„O filozofi B ergson a u w a g k ilk a “ .
5) X . Izydor R i c h t e r (2 m arca 1910.) „O P rz e glądzie F ilozoficzn ym z r. 1907“ .
6) D r W . M. G i e l e c k i (9 marca 1910.) „ Kongres psych ologiczn y w G enew ie“ .
7) D r F elik s M ł y n a r s k i (16 m arca 1910.) ..Ge
neza logiczn a idei paralelizm u p sych ofizy czn ego“ . 8) D r F loryan Z n a n i e c k i (13 kw ietnia 1910.)
„D u alizm podm iotu i przedm iotu w świetle zagadnienia w artości“ .
9) P rof. D r M. S t r a s z e w s k i (20 kw ietnia 1910.)
„W yja śn ien ie czy o p is ? “ (Z pow odu w arszaw skiego konkursu).
10) X . prof. D r Fr. G a b r y l (11 listopada 1910.)
„S tosunek lo g ik i do p sy ch o lo g ii“ .
— 23 —
11) D r W . M. G i e l e c k i (23 listopada 1910.) „P o czą tki filozofii w In d y a ch “ .
12) D r Ign. H a l p e r n (11 stycznia 1911.,) „Z a g a dnienie m etafizyk i“ .
D oniosłem uzupełnieniem pow yższych odczytów była z istoty rzeczy dyskusya. nieraz nader ożyw iona.
W dysk u syi zabierali g ło s : Dr C hojecki. Dr Chwistek, D m och ow sk i, X . prof. Dr G abryl, prof. D r G arbow ski, D r G arfein-G arski, l)r G ielecki, D r Gutek, prof. Dr H einrich, D r H orodyski, D r Lubecki, Mac, D r M łynar
ski, prof. D r R u bczyń sk i, Sękow ski, prof. D r Straszewski, D rW a sserb erg , D rZ en gteller, Dr Znaniecki, D r Żółtow ski.
Po zebraniach n au k ow ych u ch w a lił W yd zia ł urzą
dzać zebrania tow arzyskie człon k ów T ow arzystw a celem bliższego poznania się osobistego., ewentualnie też d a l
szego ciągu jeszcze sw obodniejszej dyskusyi. P ierw sze tak ie zebranie od b y ło się dnia 11 stycznia 1911. w sa
lach Hotelu Pollera.
Tow . F ilozoficzne przystąpiło w roku spraw ozdaw czym do zam ierzonych i zapow iedzianych daw niej w y daw nictw , w szczególności do w ydania pierw szych to
m ów b ib liotek i własnej.
N r T. w ydaw nictw T ow . F ilozoficzn ego jest bro
szurą, obejm ującą rozpraw kę prof. D r Tadeusza G r a b o w s k i e g o p. t. „ O f i l o z o f i i S ł o w a c k i e g o “ którą poprzedza barw na podobizna w ieszcza (popiersie b ron zow a n e); w dodatku zam ieszczono pierw sze spra
w ozdanie Tow . F ilozoficzn eg o z opisem założenia i pierw szych m iesięcy je g o działalności. Cena k sięgarska 1 k or.;
dla człon k ów Tow . F ilozoficzn ego do nabycia w Z a rządzie T ow arzystw a po 50 hal.
N r II. w ydaw n ictw Tow. F ilozoficzn ego jest o b szerniejszą książką (str. 172), zaw ierającą sześć rozpraw, które b y ły treścią w yk ła d ów publicznych w r. 1909 pod w spólnym tytułem „ W p o s z u k i w a n i u p r a w d y (wstęp do teoryi poznania)“ , a m ian ow icie: „P oznanie ja k o czynnik b io lo g iczn y “ przez Dra Tadeusza Gar-
— 24 —
bows k iego „D og m a ty zu i w p ozn an iu “ przez X . D ra F ranciszka G abryla, „S ce p ty cy z m “ przez D ra W o jcie ch a G ieleckiego, „K ry ty cy z m “ przez D ra Stanisław a Gar- fein -G a rsk ieg o, „P ra g m a ty zm “ przez D ra [g n ą cego W asserberga i „W a rto ść poznania“ przez D ra M aury
ceg o Straszew skiego. P rzedm ow ą opatrzył tę k sięgę zbiorow ą D r M aurycy Straszewski. Cena księgarska 4 kor. dla człon k ów :1 kor.
L iczb a zgłoszonych na przyszłość odczytów na po
siedzenia naukow e jest bardzo pokaźna, niem al nad
mierna, R ów nież ułożono ju ż program dalszych w yk ła dów publicznych. W tym zakresie okazuje się pom yślna żyw otność Towarzystwa.
Spraw ozdania adm inistracyjnego, ja k o spraw d ro biazgow ych i w ew nętrznych, nie publikujem y. Z azn a
czam y tylk o, że ta cich a praca Zarządu bynajm niej nie jest najm niejsza: w ystarczy w spom nieć n. p. korrekty, rachunki, k sięgi protokółów , a zw łaszcza koresponden
c je , k tórych w różnej form ie sekretaryat załatw ił prze
szło tysiąc. Posiedzeń pełnego W yd zia łu od b y ło się 7, K om isy i rew izyjnej 1, W a ln e Zgrom adzenie 1.
W kronice naszego T ow arzystw a notujem y pi
smo gratulacyjne w ysłane na P ierw szy Polski K o n gres N a rodow y w A m eryce, odbyty w m aju 1910 rok u w W a szyn g ton ie; telegram gratu lacyjn y na setne po
siedzenie naukow e P o lsk ie g o Tow. F ilozoficzn ego we Lw ow ie, w listopadzie 1910, połączone /. uczczeniem je g o zasłużonego prezesa, prof. D ra K azim ierza T w ar
d o w sk ie g o ; nawiązanie stosunków z Tow. P sy ch ologi- cznem w U ppsali; d elegacyę naszego prezesa prof. D ra M. Straszew skiego na M iędzynarodow y K on gres filo z o ficzny w7 B olon ii 1911.
K oń czy m y uprzejm em podziękow aniem D y rek cy i Sem inaryum filozoficzn ego za łaskaw ą gościn n ość dla zebrań Tow. F ilozoficznego, Senatow i U niwersytetu J a g ielloń sk iego za łaskaw e udzielanie sal C ollegii N ovi
na odczyty Tow . F ilozoficzn ego oraz P rasie k rajow ej za sta łe przyjm ow anie naszych kom unikatów' i życzliw e recenzye. Zestawienie kasow e za r. 1910 i w ykaz człon k ów T ow arzystw a uzupełnia niniejsze spraw ozdanie, które publicznie przedkładam y z poleceniem się p op a r
ciu społeczeństw a.
IM IE N IE M W Y D Z I A Ł U T O W . F IL O Z O F IC Z N E G O
W K R A K O W I E :
D r K azim ierz Luhecki, P rof. I)r M. Straszewski,
sekretarz. prezes.
K ra k ów , dnia 25 Stycznia 1911 r.
W Y K A Z K A S O W Y
ZA R O K 1910.
DOCHODY.
K o r. 1).
Sald o na r. 19.10...214 95 (Obciążone dłu giem 187 K. 70 h.).
W k ła d k i C z ło n k ó w ...286 — D a r y ... 10 — Ze sprzedaży w ydaw nictw Tow arzystw a w Z a
rządzie*) ... 14 — Z o d c z y t ó w ... 207 40 W k ła d k a od Tow. Filoz. we Lw ow ie . . . . 12 — P rzyrost w K asie poczt, w edłu g „K ontoauszug
' vom 8/11 1910“ ... 1 12 Razem . . . 745 47
*) W dzieli1 dochodów przypadnie znowu pewna suma za sprzedane przez księgarnie egzemplarze w ydaw nictw T ow . Filoz. W ysok ość tego dochodu będzie można podać dopiero po otrzymaniu odpow iednich rachunków w lipcu 1911.
WYDATKI.
Kor. h.
Druki i rozlepianie p la k a t ó w ... 380 30 K orespon den tce, rozsyłka d r u k ó w ... 55 81 W k ła d k a do Tow . Filoz. we Lwowie . . . . 12 — Służbie (zw łaszcza w U niw ersytecie przy od
czytach) ... 32 60 D robne (zbiór gazet, dorożka, m ateryały p i
śmienne i t. p . ) ... 7 10 R azem . . . 487 81
■ 27 —
ZESTAW IEN IE:
D och ody . . . . 745 kor. 47 h.
W y d a tk i . . . . 487 „ 81 „
Saldo na r. 1911 . . . '257 kor. 66 h. (obciążon e je d n a k długiem / a druk W yd a w n ictw a Tow . Filoz.
N r 2 w k w ocie 762 K . 50 li. i za inne druki 78 K. + 3 7 K . razem 877 K. 50 li.).
Kom isya rew izyjna „T o w . Filozoficznego w K ra k ow ie“ stw ier
dziła autentyczność W ykazu kasowego za rok 11110.
.¥. Odrzywolski. D r J. Korczyńska.
W K rakow ie, dnia 1S stycznia 1011.
SPIS CZŁONKÓW.
C Z Ł O N K O W IE Z W Y C Z A J N I T O W A R Z Y S T W A F IL O Z O F IC Z N E G O W K R A K O W IE .
B E R E Ż Y N S K 1 Kazim ierz, słuchacz filoz., Kraków.
B IR K E N M A J E R Ludw ik, D r filoz., prot. Uniw ., Kraków . BOB RZYNSKT K arol, prot. gimnaz., Kraków.
B Y L IC A E dw ard, ks., Bochnia.
C H O JE C K I A rtu r, Dr filoz., K raków .
C H W I S T E K Leon, D r filoz., prof. gim naz., Kraków.
D A N Z IG E R Ignacy, naucz. szk. w ydziałow ej, Kraków . D A W I D W ła d y s ła w , Dr filoz., Kraków .
D M O C H O W S K I Lucyan Teodor, słuchacz filoz., Kraków . D O B R ZA Ń S K I Piotr, D r praw, Kraków .
E IG E R Maryan, Dr m ed ., K raków . EISPjNBEIJG Filip, D r m e d , Kraków . F E L D M A N W ilh e lm , redaktor, Kraków .
G A B R Y L Franciszek, ks. D r S .T e o l., prof. i b.rek tor Uniw., Kraków.
G A R B O W S K I Tadeusz, D r filoz., prof. U niw ., K raków . G A R F E IN -G A R S K I Stanisław, D r praw, adw okat, Kraków . C IE L E C K I W ojciech, D r filo z , urzędnik Bibl. Jag., K raków . GO FRO N Bartłom iej, D r filoz.. Kraków.
G R A B O W S K I Tadeusz, D r filoz., prof. U niw ., K raków . H A L P E R N Ignacy, D r filoz., W arszaw a.
H E IN R IC H W ła d y sław , D r filoz., prof. Uniw ., Kraków . U O LZ B E R G E R A d o lf, Kraków .
H O R O D Y S K I W ła d y sław . D r filoz., urzędnik Bibl. Jag., K raków . J A W O R N IC K I Stanisław, słuchacz filoz., Kraków .
J A W O R S K I W ła d y sła w Leopold, Dr praw, prof. Uniw., Kraków J E L IN E K Ludw ik, D r praw , literat, Zdołbunow o.
J E L I N K O W A Leokadya, Zdołbunow o.
J E L L E N T A Cezary, literat, Kraków .
K IE L S K I Bronisław , D r filoz , prof. gim naz. Kraków.
K IE R N IK Eugeniusz, Dr filoz.. asystent U. .T., Kraków .
— -29 —
K O C H Zygm unt, D r filoz.,prof. gim naz., Tarnów . K O Ł O F IL O Z O F IC Z N E U. U. J. Kraków . K O N IŃ S K I K arol, K raków .
K O R C Z Y Ń S K A Justyna D r filoz., Kraków . K R A W C Z Y K A nton i, rygor, filoz., K raków .
K U K L IŃ S K I A ntoni, D r filoz., prof. gimnaz., Kraków . K U Ł A K O W S K I Bronisław, adw okat, Kraków .
K U M A N IE C K I Kazimierz, D r praw., Kraków . L E N A R T O W IC Z Józef, ks., Czortków.
L E S Z C Z Y Ń S K A Michalina, Zdołbunow o.
L U B E C K I K azim ierz, D r praw i D r filoz., literat, K raków . M A G W ła d y sła w , słuchacz filoz., Kraków .
M A J E W I C Z Ó W N A M arya, naucz, w yższ. szk. w ydz., Kraków . M IO D O Ń S K I A d a m , D r filoz., prof. U n iw ., Kraków .
M Ł Y N A R S K I Feliks, D r filoz., Kraków .
O D R Z Y W O L S K I Maryan, D r filoz.. prof. gim naz., Kraków .
P A W L I C K I Stefan, ks. D r Ś. Teol. i filoz., prot. i b. rektor Uniw.,, K raków .
P IE C H O C K A M arya, naucz, i redaktorka, Kraków . P1LTZ Jan, D r m ed ., prof. U niw ., Kraków . R E IN H O L D Józef, D r praw , K raków . R IC H T E R Izydor, ks., L w ów .
R U B C Z Y Ń S K I W ito ld , D r praw i D r filoz., prof. U niw ., Kraków . K U C Z K A A d a m , D r filoz., prof. sem in., Rzeszów.
S Ę K O W S K I Franciszek, prof. gim naz., Jasio.
S IE D L E C K I Stanisław, emer. dyrektor gimnaz., K raków .
S IE S T R Z E Ń C E W IC Z Ó W N A -B O H U S Z Ludw ika, słuch, fil., K raków . SO B E SK I M ichał, D r filoz., doc. U niw ., Kraków .
STE R N SC H U SS A d o lf, D r praw, Kraków .
S T R A S Z E W S K I Maurycy, D r sztuk w yzwolonych i filoz., prot. Uniw., Kraków .
T O W A R Z Y S T W O F IL O Z O F IC Z N E P O L S K IE , Lw ów . W A L C Z A K Jan, D r filoz., prof. gim n., Jasło.
W A S S E R B E R G Ignacy, D r filoz. i m e d ., Kraków .
W IC H E R K I E W I C Z Bolesław . D r m ed ., prot. U niw ., radca dw oru, Kraków .
Z A T H E Y Stanisław', D r filoz., p rof. gim naz., K raków . Z D Z IE C H O W S K I M aryan, D r filoz., prof. U niw ., K raków . Z E N G T E L L E R Ludw ik, D r filoz., prof. gim n., K raków . Z IE L IŃ S K I M arcin, D r filoz., K rak ów .
Z IE M B IŃ S K I Zygm unt, D r filoz., K rak ów .
Z IE M IA Ń S K I Zygm unt, D r filoz., prof. gim naz., N ow y Sącz.
Z N A N I E C K I Floryan, D r filoz., K raków .
Ż Ó Ł T O W S K I A d a m , D r filoz., Niechanów ad Gniezno.
Z A R Z Ą D T O W . F IL O Z O F IC Z N E G O W K R A K O W I E
' od założenia Tow arzystw a do stycznia 1918 r.)
W Y D Z I A Ł :
Prezes:
S T R A S Z E W S K I Maurycy (jak w yżej), ul. Sm oleńska 18.
Wiceprezes:
Z D Z IE C IIO W S K I Marjan (j. w .), ul. św Gertrudy 7.
Sekretarz:
LU B E C K I Kazim ierz (j. w .), ul. Sienna 5.
Skarbnik:
G IE L E C K I W ojciech (j. w .), ul. Siem iradzkiego lii.
Członkowie:
G A B R Y L Franciszek, (j. w.).
G A R F E 1N -G A R SK I S ., ( j. w ).
H E IN R IC H W ła d y sław , (j. w .), (ustąpił z W yd ziału 2G. X . 1910), R U B C Z Y Ń S K i W ito ld , (j. w .', (kooptowany do W yd ziału
30. X I . 1910).
K O M IS Y A R E D A K C Y J N A :
(z praw em czynnego uczestnictwa w W y d zia le ):
S T R A S Z E W S K I Maurycy, przewodniczący (j. w .).
G A R B O W S K I Tadeusz, (j. w .).
W A S S E R B E R G Ignacy, (j. w )
K O M IS Y A R E W I Z Y J N A :
S IE D L E C K I Stanisław , przewodniczący (j. w.), ul. Graniczna 9.
K O R C Z Y Ń S K A Justyna, (j. w.).
K U K L IŃ S K I A n ton i, (j. w.).
O D R Z Y W O L S K I Maryan, (j. w.).
A D R E S
„T O W . F IL O Z O F IC Z N E G O W K R A K O W I E “ ,
UL. Ś W . A N N Y 12, P A R T E R , K R A K Ó W .