• Nie Znaleziono Wyników

"Polskie stronnictwa burżuazyjne Galicji, Śląska Cieszyńskiego i Królestwa Polskiego w pierwszej wojnie światowej : sierpień 1914-sierpień1915", Felicja Figowa, Katowice 1962 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Polskie stronnictwa burżuazyjne Galicji, Śląska Cieszyńskiego i Królestwa Polskiego w pierwszej wojnie światowej : sierpień 1914-sierpień1915", Felicja Figowa, Katowice 1962 : [recenzja]"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

autor zbyt biernie poszedł za Stfekłowem , który w sw ej m onografii starał się przeciw staw ić rew olucjonistę Bakunina liberałow i H ercenowi. D latego z olbrzy­ m iej publicystyki Hercana w spraw ie polskiej uwzględnił przede w szystkim fragm enty z „Rzeczy m inionych ”, pisanych przez Hercena w ch w ili depresji d u ­ chowej spow odow anej załam aniem popularności „Kołokoła”, i rozbieżnościam i po­ gląd ów z młodą em igracją rosyjską. Zresztą S tiekłow n ie był pierwszym , który w spółudział Hercena w powstaniu styczniow ym nazyw ał kolosalną pom yłką. To pragnęli udowodnić nacjonalistyczni historycy burżuazyjni (A. K o r n i l o w i in.) i z nim i w łaśnie polem izow ał L e n i n , który zwracał uwagę na to, kiedy i jak uratował Hercen honor dem okracji rosyjskiej. Również zdziwienie w yw ołu je po­ gląd, jakooy spraw a polska była przyczyną zerwania m iędzy H ercenem i Bakuni­ nem, a nie — jak to niedwuznacznie w ynika z „Listów do starego tow arzysza” — krytyczny stosunek Hercena do anarchistycznych koncepcji B ak u n in a 6.

Z innych uwag należy w ym ienić nieuw zględnienie dokonanej przez Bakunina krytyki polakożerczego stanow iska, jakie aajął wobec powstania styczniow ego P rou d h on 7, co świadczy szczególnie pochlebnie o· nieugiętym stanow isku Bakuni­ na do spraw y polskiej, jeśli się w eźm ie pod uwagę fakt, iż Proudhon uw ażał go za sw ego m istrza i darzył głębokim autorytetem .

Mówiąc o w ielkiej roli w spólnoty gm innej w słow ianofilskiej koncepcji Ba­ kunina, należy pamiętać, że rolę tę uzależniał on od rew olucyjnego przewrotu i. ostro krytykow ał w iarę w jej \,odw ieczne wartości m oralne”, które w edług Ba­ kunina nie przyniosły niczego oprócz samogo pieczalnogo i gnusnogo r a b s t w a 8. Federacyjne pom ysły Bakunina n ie m ogły zrazić całej em igracji polskiej, gdzie koncepcje federacji słow iań sk iej znajdow ały w ielu zw o len n ik ó w 0. N ienaw iść reakcyjnego słow ian ofilstw a rosyjskiego do N iem ców n ie była równoznaczna z nienaw iścią w zględem rew olucyjnego zachodu. I jego przedstaw iciele niechętnie w idzieli hegem onię w p ływ ów niem ieckich na dworze petersburskim (jeden z czo­ łow ych słow ian ofilów J. Samarin odpokutował to pobytem w twierdzy). Wreszcie należałoby się zastanowić, czy na decyzję porzucenia przez Bakunina służby w oj­ skowej n ie w płynęły wrażenia ucisku Polaków, z czym po raz pierw szy zetknął się w Wilnie.

Reasum ując należy ocenić pracę A. Leśniew skiego j.ako w artościow ą próbę zerw ania zasłony zapom nienia z jednego z prekursorów rew olucyjnych w spół­ pracy polsko-rosyjskiej. Jednocześnie nasuw a ona refleksje o celow ości udostęp­ nienia jego dorobku publicystycznego polskim czytelnikom .

Mirosław W ierzchow ski

Felicja F i g o w a , Polskie str onn ictw a burżuazyjn e Galicji, Śląska

Cieszyńskiego i K r ó le stw a Polskiego w p ie r w s z e j w ojnie św ia to w e j Ł (sierpień 1914 — sierpień 1915), K atow ice 1962, „Śląsk, s. 337.

N a okładce w idnieje tytuł: „Polskie stronnictw a burżuazyjne w latach pierwszej w ojny św iatow ej”. Już stroma tytułow a książki wprowadza jednak ograniczenia tem atyczne i chronologiczne. A w ięc nie w szystk ie p olskie stronnictw a burżuazyj­ ne. lecz jed ynie z terenów Galicji, Śląska C ieszyńskiego i K rólestw a Polskiego, nie w latach pierw szej wojny-, a jed ynie w pierwszym roku w ojny. A le ograniczenia

• J . E i s b e r g , ż y c i e i tw ó r c z o ś ć A l e k s a n d r a H e rc e n a , W a r s z a w a 1956. 7 N . B a k u n i n , K n u t o - g i e r m a n s k a j a i m p ie r i ja , G e n e w a 1872. 8 J . S t i e k l o w , o p . c i t . t . I I , s . Ί1 1 .

• M . K l e i n e r ó w n a , S ł o w i a n o f i l s t w o w l i t e r a t u r z e p o ls k i e j, K r a k ó w 1926.

(3)

idą jeszcze dalej, bo w e w stęp ie stw ierdza autorka, że przedm iotem książki jest jed ynie „analiza polityki głów nych polskich stronnictw burżuazyjnych” i że roz­ w ażania sw oje ogranicza „w m iarę m ożności do jednego zagadnienia. Jest nim sto­ sunek polskich stron nictw burżuazyjnych do zaborców i .działalność ich w ynikają­ ca z przew idyw anych p erspektyw spraw y polskiej w zw iązku z wojmą” (s. 9).

Z tytu łu okładki książki zostało w ięc n iew iele. Oczyw iście tem at m onografii, tak jak został zasygnalizow any w e wstępie, nie budzi w ątpliw ości; budzi je za to m etoda przedstaw ienia książki, bardziej handlow a niż naukowa.

Trudno też przyjąć w yjaśn ien ia odnośnie pom inięcia zaboru pruskiego. S tw ier­ dzenie, że autorka nie czuła się na siłach, że opracow anie tego problemu w ym aga „wielu dalszych lat studiów i pracy niejednego historyka” (s. 9) jest na pewno słuszne. A le autorka n ie ogranicza się do tego i staw ia zaskakujące pytanie: „czy pom inięcie zaboru pruskiego nie sk rzyw i jednak obrazu p olityki burżuązyjnej w om awianym okresie?” . Odpowiedź jest rów nież zaskakująca. „Historia polskiej m yśli burżuazyjinej pod zaborem pruskim w czasie w ojny jest tem atem bardzo ciekaw ym i ważnym . Poglądy polityczne m iały na tym teranie sw oją specyfikę, a działalność polityczna sw oisty przebieg. Tym niem niej zbadanie zachodzących w tym zaborze procesów nie jest nieodzow nym w arunkiem poznania zasadniczych linii i kierunków p olityki burżuazyjinej w latach w ojn y. Zabór ten nie stw orzył w łasnej, odrębnej orientacji. Ś w iecił on niejako; św iatłem odbitym , stosow ał p oli­ tykę, która ukształtow ała się w innych zaborach, aczkolwiek stosow ał ją po sw o­ jemu, pod w pływ em odm iennych w arunków ” (s. 9). I dalej stw ierdza autorka, że w zaborze pruskim dom inow ała w pierwszym okresie w ojny polityka bierności, w yczekiw ania.

T wierdzenie, że zabór pruski W I w ojnie św iatow ej n ie stw orzył w łasnej od­ rębnej orientacji n ie w ytrzym uje konfrontacji z faktam i. Do jakiej w ięc orienta­ cji zaliczy autorka grupy lojalistyczne zaboru pruskiego, prawda, że nieliczne, ale o dużym potencjale gospodarczym? Wreszcie stosow anie w warunkach zaboru pru­ skiego polityki ukształtow anej w innych zaborach, czyli przede w szystkim p oli­ tyki endecji, stw arzało przecież zupełnie now e, odm ienne często wartości p oli­ tyczne.

A utorka nigdzie, ani w e w stępie, ani w dalszych partiach książki nie w yjaś­ nia, co rozum ie przez stronnictwo burżuazyjne. A spraw a nie jest w cale taka oczyw ista. Czy można nazwać stronni ot wem burżuazyjnym tzw. „podolaków”, czyli konserw atystów ryvschodmo-galickioh, rekrutujących się spośród w ielkich w łaścicieli ziem skich? To przykład skrajny, a le m ożna w ysunąć i iinne, budzące w ątpliw ości. N ie jest przecież k w estią przypadku, że historiografia nasza zw ykła użyiwać określeń „burżuazja”, „oibszarnictwo” często łącznie, ale nigdy w ym iennie. N ie jest to tylko brak precyzji, czy przeoczenie. W ynika to z podstaw owego braku om awianej pracy. Chodzi o m etodę. N azw ałbym ją m arksizm em powierzchow nym , „m arksizm em ” frazesu. Autorka bardzo często używ a określeń zaczerpniętych z m arksistow skiej term inologii, ale z reguły do tego się tylko ogranicza. A chodzi przecież nie o term inologię, lecz o sposób podejścia do problemu, o sposób analizy.

Posłużm y się przykładem . Centralnym problem em w książce jest tzw . kw estia orientacji, czyli w iązan ia przez poszczególne ugrupowania polityczne spraw y pol­ skiej ze zw ycięstw em jednego z bloków — p aństw centralnych lub koalicji. P o w - . staje pytanie, dlaczego poszczególne ugrupowiania polityczne głosiły daną orienta­

cję. A utorką w yjaśnia to „powszechną w ów czas ideą burżuazji polskiej, która po­ legała na tym, że n ależy być gotow ym na w szelk i wypadek, skoro n ie można przewidzieć, k to w ojn ę w ygra. O ówczesnej polityce polskiej m ów ił Srokowski, że była polityką dwóch żelazek w ogniu, p olityką asekuracji na w szelki w ypadek. Rozum stanu m usiał aprobować tę politykę, która, gdyby n ie była determ inow ana

(4)

obiektyw nym i warunkam i, m usiałaby być tworzona sztucznie i celowo. Ta m yśl, że po każdej walazącej stronie potrzebni są Polacy, w ystępow ała u w szystkich przyw ódców burżuazyjnych, chociaż nie z jednakowym zrozum ieniem i w jedna­ kowym stopniu” (s. 124).

Urzekło autorkę błyskotliw e sform ułow anie Srokowskiego o polityce „dwóch żelazek w ogniu” i -wielokrotnie pow ołuje się na n ie w pracy. A le -nawet Srokow ­ sk i dostrzegał, że polityka ta była „determ inowana ob iektyw nym i w arunkam i”. B yła ona bowiem , jak każda polityka, uwarunkowana społecznie. Poszczególne ugrupowania polityczne przyjm owały daną orientację, poniew aż tak d yktow ał im ich interes klasow y, bo zw iązanie się z -tym w łaśn ie zaborcą gw arantow ało najp eł­ niejsze zabezpieczenie in teresów klasow ych. Próżno jednak szukalibyśm y tego k ie­ runku analizy w recenzow anej książce. Bez takiej analizy zaś nie można, na przy­ kład, zrozum ieć i w yjaśnić stanow iska galicyjskiej endecji w pierwszych dniach po wybuchu w ojny, nie m ożna zrozumieć pew nych, przez autorkę zresztą chyba przecenianych, rozbieżności m iędzy endecją galicyjską a królewiacką. N ie dostrze­ gając m otyw acji społecznych m usi autorka sięgać do- m otyw acji psychologicznych, do w yjaśnienia zjaw isk p olityką „dwóch żelazek w ogn iu ”.

Osobliwą polem ikę podejm uje autorka ze sform ułowaniem St. К а 1 a b i ń- s k i e g o , że endecja zwalczała „jedynie rew olucyjną ideologię, socjalizm nauko­ w y ”. Autorka stwierdza: „Pogląd jakoby m arksizm był jedyną rew olucyjną ideo­ logią jest niesłuszny. Przeczy mu ruch narodowo-w yzw oleńczy, który jest ruchem rew olucyjnym , ale nie zaw sze kieruje się św iatopoglądem m arksistow skim ” (s. 51). Trudno chyba o w ięk sze pom ieszanie pojęć. Ruch polityczny i ideologia to przecież w cale nie to sam o — pojęcia te mogą w ystępow ać razem, ale oczyw iście nie są jednoznaczne. Czym innym jest ideologia burżuazyjna, a czym innym s o ­ cjalizm naukowy, choć ta pierw sza w określonych -warunkach m oże być rew olu­ cyjna, podobnie jak czym innym jest rew olucja burżuazyjno-dem okratyczna, a czym innym rew olucja socjalistyczna m im o że obie są rew olucjam i. K alabiński pisze przecież o określonym okresie i dla tego okresu zdanie jego jest słuszne. Jakaż inna rew olucyjna ideologia poza socjalizm em naukowym , w ystępuje w tym okresie na ziem iach polskich?

W kilku m iejscach autorka pisze o Śląsku Cieszyńskim. Najobszerniej w roz­ dziale I (s. 34—49). U stalenia autorki w dziedzinie faktów , szczególnie jeśli idzie o okres przed w ybuchem w ojny, nie w ykraczają .poza dotychczasow ą literaturę przedmiotu. Można co prawda w ysuw ać obiekcje, że za dużo tu trochę części h i­ storycznej, nie związanej bliżej z tem atem książki, ale spraw y te w Polsce Lu­ dowej opracow ane b yły jedynie m arginalnie i to. m oże uzasadnić szersze ich trak­ towanie. O w iele powtażniejsze zastrzeżenia budzą niektóre sądy autorki. Omawia­ jąc strukturę narodowościową Śląska C ieszyńskiego i w jej aspekcie podział spo­ łe c z n y 1 stwierdza: „wśród społeczeństw a polskiego nad w ew nętrznym i sprzecz­ nościam i klasow ym i górow ały w spólne interesy i cele. Antagonizm k lasow y w- sto­ sunku do niemieckiego· kapitału przyspieszał proces uświadom ienia narodowego, a w alka o w spólne cele na-rodo-wo-demokratyczne ham ow ała proces polaryzacji politycznej. D latego też z jednej strony ruch robotniczy był m ało radykalny, z dru­ giej zaś nie m ogły się rozwinąć takie skrajnie reakcyjne partie burżuazyjne, jak narodowi demokraci i k onserw atyści” (s. 35—36).

Stronnictw o Praw icy Narodowej, czyli konserw atyści n ie rozwinęło d ziałal­ ności na Śląsku Cieszyńskim nie tyle dlatego, że -walka o w spólne cele narodo­ 1 S t a t y s t y k i n a ro d o w o ś c io w e p o d a w a n e s ą d o s y ć d z iw n ie . J e ż e li s ię j u ż j e c y t u j e , t o c h y b a n a le ż y p o d a ć p e ł n ą s t a t y s t y k ę , a n i e t y l k o p r o c e n t P o la k ó w . T o d o p ie r o p o k a z a ło b y rz e c z y ­ w is ty u k ł a d n a ro d o w o ś c io w y n a Ś l ą s k u C ie s z y ń s k im , a t a k ż e r o z m ie s z c z e n ie t e r y t o r i a l n e n a r o ­ d o w o śc i. N ie n a w s z y s tk ic h t e r e n a c h b o w ie m P o la c y s ta n o w il-l w ię k sz o ś ć (p o r . s . 35, 39).

(5)

wo-demokraityozne ham ow ała proces polaryzacji politycznej, ale przede w szyst­ kim dlatego, że nie m iało tam bazy .społecznej. Sama zreszitą autorka w innym m iejscu stw ierdza, że nie istniała tam „klasa polskich obszarników” (s. 35). Kto w ięc m iał tworzyć stronnictw o konserw atystów ?

Bardziej skom plikow ana jest sprawa z Narodową Demokracją. Baza społeczna dla jej rozwoju .istniała. R zeczyw iście mie próbowano zakładać Narodowej Demo­ kracji na terenie Śląska C ieszyńskiego, ale. nie dla powodów, które podaje autor­ ka, a dlatego, że n ie było realnej potrzeby. Liga N arodow a potrafiła przecież opa­ nować w dużej części ruch polityczny na tym terenie. A utorka podaje żresz,tą, że np. wśród członków Polskiego Zjednoczenia Narodowego członkam i Ligi Narodo­ wej byli: Józef Kiedroń, Zofia K iedroniowa, Franciszek M ichejda, Hilary F ilasie- wicz, W ładysław Zabawski i Ignacy Dom agalski (s. 47—48). Po. cóż w ięc było tw o­ rzyć odrębne stronnictw o, jeśli m ożna było skutecznie działać przez już istniejące? To, jak się w ydaje, zdecydowało, nie z/aś przyczyny podane w om awianej tu pracy. Autorka cytuje pracę Romana D m ow skiego „Niemcy, Rosja i k w estia pol­ sk a”, w edług jej drugiego w y d a n ia 2. R ecenzent porów nał tekst przytoczony z ory­ ginałem , a w ygląda to następująco (kursywą oznaczono fragm enty opuszczone bez zaznaczenia wielokropkiem ): „Polityka polska w każdej dzielnicy uznała przy­ należność do danego państw a jako fakt i j.ako podstaw ę sw ego programu. D ąże­ niem jej jest w każdym z p aństw zdobyć jak najpom yślniejsze warunki narodo­ w ego rozwoju, ja k najszersze uznanie p r a w narodowych, a t y m sa m y m i odpow ia­

dające samoistności n arodow ej odrębne polityczne urządzenia. Logicznym w yn i­

kiem tego dążenia stała się potrzeba ścisłego określenia w arunków, w jakich Po­ lacy mogą szczerze i lojalnie pełnić obow iązki ob yw ateli danego państwa... Ten stosunek w szerokich granicach jest m ożliw y tylko przy uznaniu przez państw o praw narodowych polskich i poszanowania polskiej idei narodowej. Zostało to osiągn ięte tylko w państw ie aus.tryjackim, które pogodziło się z istnieniem Pola­ ków, jako narodu i z istnieniem patriotyzm u polskiego. Lojalny stosunek Pola ków do A ustrii, nie pochodzi stąd ż e b y zrzekli się oni polskiej id ei narodowej i w y ­ m ienili ją na austyrjaeką, ale stąd, że państwo to z polskim patriotyzm em nie w a l­ czy, nie p rze szkadza w imię jego dla przyszło ści n arodow ej pracować i p rze z to

u m ożliw iło kom prom is m ię d z y p a tr i o ty z m e m polskim a obow iązkam i obyw ateli pań stw a austryiackiego” (s. 58).

Autorka opuszcza w ięc b e z z a z n a c z e n i a to, co dla jej tezy niewygodne, zm ienia sens cytow anego fragm entu i w ten sposób udowadnia, że Dm owski był zw olennikiem trójlojalizm u. Tą m etodą można oczyw iście udowodnić absolutnie wszystko. A utorka nie ogranicza się jednak tylko do pom ijania pewnych partii tekstu. N ie cofa się n aw et przed jego zm ianą 3. Trudno znaleźć określenie dla tego rodzaju metod. 2 N b . m i a ł o o n o m ie js c e n i e w 1936 r., j a k tw ie r d z i a u t o r k a (s. 327), a w 1938 r. 3 A u t o r k a c y t u j e s ą d D m o w sk ie g o o p r z e w r o c ie w p o lity c e p o ls k ie j w c ią g u l a t c z t e r d z i e ­ s t u p o u p a d k u p o w s t a n i a s ty c z n io w e g o : „ G d y d a w n ie j r o z u m i a n o , ż e n a r ó d m a t y l k o d w ie d r o g i p r z e d s o b ą : a lb o z b r o j n e p o w s t a n ie , a lb o z u p e ł n ą a b d y k a c j ę i p o g o d z e n ie s ię z n a j ­ n ę d z n i e j s z y m i w a r u n k a m i b y t u [ t u , o z n a c z y w s z y k r o p k a m i, o p u ś c ił a F i g o w a n a s t ę p u j ą c y f r a g m e n t : „ i g d y z a n i e c h a w s z y m y ś li o w a lc e z b r o j n e j , s p o łe c z e ń s tw o p o d d a ło s ię u c i s k o w i “ ] w n a s t ę p s t w i e s k u t k i e m p r z y r o s t u s il i d o j r z e w a n i a p o lity c z n e g o , w z n a c z n e j m ie rz e p o d w p ły w e m d o ś w i a d c z e ń ż y c ia k o n s t y t u c y j n e g o w d w ó c h d z i e ln ic a c h , n a r ó d p o ls k i z n a l a z ł d ro g ę n o w ą , c e le p o p r z e d n i e w y k l u c z a j ą c .. . “ (s. 5 8 ). T r z y o s t a t n i e s ło w a u D m o w sk ie g o b r z m i ą : „ o b ie p o p r z e d n i e w y ł ą c z a ją c ą " . Z u p e ł n i e co i n n e g o o z n a c z a w y k lu c z y ć p o p r z e d n i e c ele, c z y li p r o g r a m n ie p o d le g ło ś c i, a co in n e g o z n a l e ź ć d o ń d ro g ę w y łą c z a ją c ą z a r ó w n o p o w s t a n ie , j a k i p e ł n ą u g o d ę . J e s t e m j a k n a j d a l s z y o d tw i e r d z e n i a , ż e k o n c e p c j e D m o w s k ie g o m o g ły d o p r o w a d z ić d o n ie p o d le g ło ś c i P o ls k i. A le t o k w e s t i a o c e n y ; k w e s t i ą n i e z a l e ż n ą o d n i e j j e s t u c z c iw e p r z e d s t a w i e n i e p o g lą d ó w D m o w ­ s k ie g o .

(6)

K ilkakrotnie (s. 66, 67, 78) czytam y w książce o stanow isku ludow ców galicyj­ skich w 1914 r. A utorce n ie jest w idać znamy fakt, że w 1913 r. doszło do rozłamu w Polskim Stronnictw ie Ludoiwym i pow stały d w a odrębne stronnictwa: PSL—'Piast i PSL—Lew ica. Zajm owały one w 1914 r. zupełnie różne stanow iska polityczne. D latego też nie można m ów ić o ludowcach, n ie określając, o które stronnictwo chodzi. Na m arginesie możiraa dodać, że w całych, dość obszernych rozważaniach F i g o w e j dotyczących okresu przed w ybuchem w ojny ani słow a n ie znajdujem y 0 „bloku” i „antybloku”, spraw ie chyba nie najm niejszej wagi, jeśli chodzi o układ sił politycznych w Galicji. N ie było k w estią przypadku, że w lw ow skim CKN zna­ lazły się w łaśn ie stronnictw a „antybloku”.

Autorka pow ołuje się na m em oriał grupy Piłsudskiego d la sztabu austriackie­ go z 1913 r. stw ierdzając, że „bliższej daty nie udało m i się u stalić” (s. 73). Dokład­ niejsze datow anie tego dokum entu jest tym czasem dość proste. Z analizy treści w y ­ nika, że został on napisany w k w ietniu lub pierwszej p ołow ie m aja 1913 r. W ie­ lokrotnie bowiem w spom ina się w m em oriale o przem inięciu kryzysu w ojennego, a jednocześnie w spom ina się o w spólnej komendzie Z w iązków i Drużyn S trzelec­ kich, która to kom enda została zniesiona 15 m aja 1913 r. W cytowanych dwóch zd a­ niach tego m em oriału m ożna stw ierdzić osiem przeinaczeń w stosunku do ory­ ginału.

Na niczym nie jest oparte tw ierdznie autorki, jakoiby S. M i g d a ł o w i , auto­ row i m onografii o piłsudczyźnie, znany był znajdujący się w AAN m em oriał grupy Piłsudskiego z 1913 r. A ni słow a na tem at tego m em oriału w pracy Migdała się nie znajdzie. W edług autorki autorem m em oriału był Piłsudski („Piłsudski w swoim m em oriale”..., s. 73). Dokument, na który powołuje się Figow a jest pisanym przez k alkę m aszynopisem bez tytułu i bez podpisu. W żadnych znanych źródłach h isto­ rycznych nie m a ani słow a n.a tem at dalszych jego losów. Skąd w ięc stw ierdzenia autorki? Jeszcze jeden to dowód lekcew ażącego stosunku do źródeł.

A utorka przytacza w ypow iedź Piłsudskiego na Radzie ZWC z 1 czerwca 1913 r. twierdząc, że była to Rada Partyjna PPS (s. 74). N ie jest to zgodne z prawdą. Cy­ tat zaw iera cztery przeinaczenia w stosunku do źródła.

Pow oływ anie się na m em oriały grupy Piłsudskiego dla austriackiego sztabu generalnego, jako na źródło św iadczące o koncepcjach grupy Piłsudskiego (s. 74) jest nader ryzykowane. Świadczyć m ogą one jedynie o tym, w jakim św ietle chcieli się piłsudczycy przedstaw ić sztabow i austriackiemu, jakie w yobrażenia o sobie 1 przez siebie reprezentowanym ruchu politycznym chcieli w yrobić w sztabie. Zarówno archiwum KSSN, jak i archiwum PPS zaw ierają m ateriały zupełnie w y ­ starczające dla ustalenia rzeczyw istych koncepcji grupy Piłsudskigo i ich rzeczy­ w istej taktyki.

Trudno zgodzić się ze sform ułow aniem , że „Austriacy, popierając kierunek obozu Piłsudskiego, byli jednocześnie Wobec niego podejrzliwi, m yśleli o środ­ kach okiełznania go i uczynienia swoim bezw olnym narzędziem . Chwytali się przy tym rozm aitych środków, od w iązania się z konkurencyjnym i polskim i kierunka­ m i w ojskow ym i, od planów zbliżenia się do tych zrzeszeń, które były pod w p ły­ w am i Narodowej Demokracji, do szykan i prób ujęcia polskich organizacji w oj­ skow ych w karne tryby ogólnoaustriackiego zw iązku” (s. 77). Czy naprawdę P ił­ sudski i jego ludzie b yli aż tak groźni dla sztabu austriackiego, by m usiał on uciekać się do tak skomplikowanej gry politycznej? Fakty tem u przeczą; dopóki sztab austriacki liczy, że P iłsu d ski w yw oła powstanie, przeszkodzi m obilizacji rosyjskiej itp., dopóty go toleruje, gdy jednak z planów tych nic n ie wychodzi,

(7)

Piłsudski n iezw yk le szybko zostaje zm uszony do podporządkowania się i to bez żadnych gier politycznych, a rozkazem płka Nowaka.

Odezwa o Rządzie Narodowym nie -mogła być rozpowszechniana 6 sierpnia 1914 r. (s. 78), ponieważ, jak stw ierdza dobrze w tym w ypad ku poinform owany L. W a s i l e w s k i , została ona napisana dopiero w ieczorem 6 sie rp n ia 4, a prze­ cież m usiała być jeszcze wydrukowania.

N ie w yd aje się też zgodne z praw dą stw ierdzen ie autorki, że „Komisja Skon· federowanych Stronnictw N iepodległościow ych inie m iała żadnych w ątpliw ości i zdaw ała sobie spraw ę z tego, że rząd narodowy w W arszawie jest w ym ysłem Piłsudskiego i posunięciem zm ierzającym do narzucenia jegto dyktatury” (s. 78). Pow ołuje się autorka w tym w ypadku na opinię Srokowskiego, o którym tw ier­ dzi, że „stał blisko kierow n ictw a K SSN i doskonale znał w szystkie jej k u lisy” (s. 79). Otóż Srokowski nie stał w owym czasie blisko k ierow n ictw a K om isji, nic był jej członkiem i nie uczestniczył w jej zebraniach. Mógł znać nie tyle kulisy Komisji, co plotki, które kursowały. Mamy n atom iast św iadectw o bardziej w ia- rogodne, bo relację uczestniczki tego· zebrania, na którym Piłsudski poinform ował o pow staniu Rządu Narodowego. K onstancja Jaw orow ska pisze: „Przypuszczam, że Piłsudski chciał umknąć sprzeciw u i różnych pytań, bo przed itym ośw iadcze­ niem podszedł do D aniłow skiego i do m nie i szepnął nam, żeby go poprzeć w tym, co powie. N ie trzeba było. W szyscy rozentuzjazm ow ali sę i n ik t nie oponow ał” 5.

A le gdyby nie brać pod uw agę tej relacji, która pow stała w iele lat po w yda­ rzeniach, w ystarczy zapoznać się z nazw iskam i ludzi obecnych na tym posiedze­ niu: Daszyński, Jaworowską, Tetm ajer, D aniłow ski, Tokarz, Brzeziński, W asilew ­ ski, Radlińska i Piłsudski. Czyli oprócz Piłsudskiego, czterech jego politycznych podkom endnych (Jaworowska, Daniłowski, W asilew ski i Radlińska), Daszyński, którego też w ow ym czasie m ożna nazwać piłsudczykiem , Tetm ajer, który poza rolę obserwatora nigdy w k om isji nie w yszedł, i w reszcie Brzeziński i Tokarz, którzy reprezentując D rużyny Strzeleckie m ogliby p rzeciw staw ić się Piłsudskiem u, ale przecież n ie w tym m om encie. N ie m ożna bowiem zapom inać, że działo się to po poddaniu drużyn pod kom endę Piłsudskiego. Na kogo w ię c Piłsudski m iał ro­ bić zamach, komu narzucać dyktaturę? K om isji, w której dysponował podporząd­ kow aną mu i karną większością? W innym m iejscu powiada Figowa: „przyjmując dyktaturę Piłsudskiego, niektóre ugrupowania, wchodzące w skład K SSN i spoza jej składu w idziały w nim przeciwnika i gotow e b yły przy najbliższej okazji po­ zbyć się go” (s. 80). To znow u za Srokowskim . Jakie to stronnictw a spoza składu K om isji przyjęły dyktaturę Piłsudskiego? Szkoda, że autorka nie określiła jakie to stronnictw a w idziały w nim w ów czas sw ego przeciwnika.

N ie jest też trafne zdanie, że Studnicki w 1914 r. „blisko w spółpracow ał z Piłsudskim ” (s. 82). Był przecież Studnicki jednym z tych, którzy doprowadzili w iosną 1914 r. do rozłamu w K SSN — trudno to chyba nazwać „współpracą”.

Szokująca jest analiza odezw z pierw szych dni sierpnia 1914 r. w ydanych przez NZR, NZCh i Zw iązek N iepodległości. Autorka stw ierdza na tej podstawie, że ugrupowania te dalekie były od „orientacji”, że „ich ocena w ojn y zbliżona była do oceny rew olucyjnego odłamu ruchu robotniczego” (s. 112). Do takiego w niosku można dojść tylko operując w yrw anym fragm entem odezw y, abstrahując od całej działalności grupy. N ie ma to w iele w spólnego z m etodą historyczną.

4 L . W a s i l e w s k i , P i ł s u d s k i , j a k i m g o z n a ł e m , W a r s z a w a 1935, s. 129— 130.

5 K . J a w o r o w s k a , W s p o m n i e n i a o Z w i ą z k u C h ł o p s k i m , rk p is , B i b l i o t e k a I n s t y t u t u

(8)

Tego typu przykłady można by, niestety, długo jeszcze w yliczać. Także styl książki odbiega od przyjętych form poprawności. N asuw ają się jednak pew ne reflek sje ogólne. Jest to już druga, po książce S. Migdała, praca z tego sam ego zakresu w ydana przez w ydaw n ictw o „Śląsk”. Obie książki są bezw artościow e, ale ktoś przecież dokonywał w ew nętrznej recenzji w w ydaw nictw ie. P ow inien to robić zawodowy historyk; szkoda, że pozostał anonimem. Rzadko to bowiem spotykany przykład nieodpow iedzialności naukowej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

gastruli (pęcherzyka dwuwarstwowego z otworem gębowym), albowiem stopniowe wpuklanie się ścianek, jak się ono odbywa przy rozwoju osobnikowym (ontogenii), nie

IV-2. De vaste stof is steeds ladingsgewijs aan de reaktie onderworpen.. nen worden de chloridisaties steeds uitgevoerd zoals hieronder zal worden aangegeven. Wordt van dit

B.. WIND-,CURRENT-,WAVE AND HORIZONTAL CHAINFORCE ON A SHIP AT ANCHOR Figure no.7 J wind force. Fc current force Fg : wave force horizontal component chain force V velocity ship

The research question of Chapter 5 was, to what extent do financial incentives and other socio-economic factors (charging infrastructure, environmentalism, fuel cost,

szkole- niom statystycznym pracowników statystyki oficjalnej oraz wykładom i ćwicze- niom z różnych dziedzin statystyki na kilku uczelniach. Brałem udział w

3 Określenia w postaci zaimków anaforycznych można by potraktować jako element drugiej (zależnej) postaci wtórnego przyimka. Nawet bowiem te przyimki, w których

Compared with other - comparable - groups of students, the WSP students differ in their somatic constitution and frequency of particular elements’ occurrence -

bożej nie tylko rosyjska, ale również polska opinia polityczna — i właśnie Cud daje wyraz niechęci do owego mariażu oraz unii: „kiej mamy w domu rodaka swojego” ,