• Nie Znaleziono Wyników

W sprawie nowego zarysu historii Śląska : Historia Śląska t. 1 do roku 1763, pod redakcja K. Maleczyńskiego, część I do połowy XIV w., Wrocław 1960

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W sprawie nowego zarysu historii Śląska : Historia Śląska t. 1 do roku 1763, pod redakcja K. Maleczyńskiego, część I do połowy XIV w., Wrocław 1960"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

WŁADYSŁAW DZIEWULSKI

W sp ra w ie now ego z a ry s u h isto rii Ś ląsk a

(Historia Śląska t. I do roku 1763, pod redakcją Karola M a l e c z y ń s k i e g o , część I do połowy X IV w ., w opracowaniu w zięli udział W. H o ł u b o w i с z i K. M a l e c z y ń s k i , Zakład Narodowy im. O ssolińskich, W rocław 1960, s. 625,

ryc. 82, map 5)

Przedm iotem niniejszej oceny jest pierw szy z kilku w olum inów , które m ają się złożyć na szeroko zakrojone opracow anie zbiorowe dziejów Śląska; recenzo­ w an y tom obejm uje okres od czasów najdaw niejszych do połow y X IV w ieku.

O m awiając problem granic obszaru geograficznego będącego przedm iotem opracowania, autorzy piszą, że m ają one obejm ow ać „Śląsk w najszerszym tego słow a znaczeniu” (s. 15), gdyż w obec dużej płynności granic adm inistracyjnych i politycznych przyjęcie jednolitego kryterium dla całego okresu feudalnego b yło­ by niem ożliw e.

Jako głów ny cel publikacji podano system atyczne podsum ow anie dotychcza­ sow ych w yn ik ów nauki i zajęcie wobec nich krytycznego stanow iska, ponieważ jednak autorzy starali się w m iarę m ożliw ości uzasadnić sw e stanow isko źród'a- mi, trzeba było nieraz sam odzielnie opracow yw ać zagadnienia sporne łub nieja­ sne, w ykorzystano także w yn ik i niedrukow anych badań innych osób oraz prac m agisterskich.

N iektóre tezy nasuw ają w ątpliw ości. Chodzi przede w szystkim o spraw ę gra­ nic regionu będącego przedm iotem opracowania. N iem ożliw ość przyjęcia jednoli­ tego kryterium dla całej epoki feudalnej nie przekreśla faktu, że w poszczególnych okresach tej epoki granice Śląska były ustabilizow ane i w yraźne. I tak w okresie od końca IX do połow y X IV w ieku nie należało zaliczać do Śląska ziem opaw ­ skiej, kłodzkiej i lubuskiej, jak to uczynił K. M a l e c z y ń s k i , poniew aż terytoria te były złączone w tedy ze Śląskiem tylko epizodycznie; o ziem i lubuskiej sam autor pisze, że była ona oddzielona puszczą plem ienną, „która znakom icie zastę­ pow ała granice n aturalne” (s. 14). W w ykładzie figurują jako m iejscow ości śląskie niektóre m iasta łużyckie, m ianow icie Zgorzelec i Lubań (s. 223 przypis 11, s. 372 i 617). Czy dlatego, że jakaś bliżej nieokreślona część Łużyc należała przez pewien, niedługi zresztą czas, do śląskiej m onarchii H enryków? W ypada zapytać, skąd autor w ie, że tę część stanow iły w ła śn ie okręgi Zgorzelca i Lubania? N iesłusznie zaliczono do ów czesnego Śląska m iasta K ietrz i Osoblogę (s. 448, 450, 453 i 537), które n ależały do tzw . en k law m orawskich. W każdym bądź razie, jeżeli się zali-.- czyło słusznie czy n iesłusznie pew ne obszary do Śląska, należało być k onsekw en t­ nym i uw zględnić w w ykładzie ich losy dziejow e, ale tego niestety nie zrobiono. Faktycznie K. M aleczyński zajm uje się tylko dziejam i tzw. Śląska pruskiego, bo jak zobaczym y n aw et dzieje Śląska Cieszyńskiego zostały uw zględnione w bar-· PRZEGLĄD HISTORYCZNY

(3)

dzo ograniczonym stopniu, m im o że integralny jego zw iązek z resztą kraju nie u le­ ga chyba najm niejszej w ątpliw ości.

Szkoda, że w części publikacji opracowanej przez K. M aleczyńskiego nie u w i­ doczniono za pomocą odsyłaczy i przypisów fragm en tów pochodzących od jego w spółpracowników. O ich prow eniencji możem y w nioskow ać jedynie' z różnic stylu

oraz pew nych w łaściw ości w arsztatu naukowego h

Szczegółową ocenę zarysu „Śląsk w epoce w spólnoty pierw otnej” pióra W. H o - ł u b o w i c z a (s. 35— 142) w ypada oczyw iście pozostaw ić archeologcm. H istoryk m usi poprzestać na stw ierdzeniu, że autor daje zw ięzły i jasny, a jednocześnie nasycony m ateriałem faktograficznym obraz losów Śląska od chw ili ukazania się tu człow ieka do końca IX w ieku. N iektóre ustalenia jednak m oże zakw estionow ać naw et niespecjalista. Trudno np. uwierzyć, żeby grupy osadnicze C eltów m ogły w drodze pokojowej usadow ić się na najżyźniejszych obszarach Śląska (s. 103 i 105— 106); poniew aż w edług op inii autora obszary te były gęsto zaludnione ju ż po-* przednio (s. 86), o dobrow olnym podzieleniu się nim i chyba nio było m ow y i w ch o­ dziła w rachubę jedynie druga alternatyw a (uwzględniana też przez autora), m iano­ w icie podbój. Brak grodów jako w arow nych punktów oparcia dla zaborców nie może stanow ić argum entu przekonywającego, gdyż przew aga m ilitarna najeźdź­ ców m ogła być tak w ielka, że obchodzili się oni bez w arow ni. Autor niedostatecz­ nie przeciw staw ił się tezie nacjonalistycznych archeologów niem ieckich o germ ań­ skim charakterze kultur archeologicznych Śląska od przełcm u okresów halsztac­ kiego i lateńskiego aż do okresu w ędrów ki ludów w łącznie; teza ta w dalszym ciągu jest propagowana na terenie NRF. Bliższe w yjaśnienie tej k w estii byłoby ze w szech miar wskazane, zwłaszcza, że sam autor dopuszcza m ożliwość czasow e­ go przebyw ania na Śląsku w pierw szych w iek ach n.e. plem ion germ ańskich (s. 101— 102). Przypisyw anie tzw . „grobów książęcych” naczelnikom plem ion w zględ ­ nie przywódcom drużyn w ojskow ych (s. 113) trudno uznać za trafne z uw agi nà zupełny brak broni w tych zn alezisk ach 2. Eazi w zm ianka o wprow adzeniu płodo- zm ianu już w początkach układu feudalnego (s. 135); w ydaje się również, że autor’ przecenia znaczenie przełcm u w rolnictw ie i hodowli, jaki podówczas m iał się do­ konać. D ziełko Rudolfa o m agii odnosi się do stosunków niem ieckich i nie dotyczy Ś lą sk a 3; autor n iesłusznie uw aża je za pośw ięcone m agii uprawianej w XIII w ieku przez polską ludność Opolszczyzny (s. 140).

Autor zresztą lojalnie zaznaczył, że dokonana przez niego rekonstrukcja naj­ daw niejszego procesu historycznego na Śląsku ma w iele luk, niedom ówień i hipotez zbyt śm iałych, co jest skutkiem przedstaw ienia aktualnych poglądów dyskusyjnych w zględnie cieszących się najw iększym uznaniem (s. 44).

D ział opracowany przez K. M aleczyńskiego m a niezbyt fortunny tytu ł „Śląsk w epoce feu daln ej” ; połow a XIV w ieku (rok 1348), na której kończy on swój wykład.

1 W n i e k t ó r y c h p a r t i a c h d z i e ł a m i a s t a c z e s k ie w y s t ę p u j ą p o d n a z w a m i ro d z im y m i, g d z ie in d z ie j z n o w u — p o d n a z w a m i n i e m i e c k i m i t a k s a m o j a k i w i n n e j p r a c y K . M a l e c z y l i ­ s k i e g o , D zieje Wrocławia od czasów n a jdaw niejszych do r. 1618, W a r s z a w a 1953 (z o b . m o ją , r e c e n z ję , K H L X V III, 1961, n r 2, s. 485, p r z y p is 21).

2 O k o lic z n o ś ć t a n ie c o ż e n o w a ła n a c j o n a l i s t y c z n y c h u c z o n y c h n i e m ie c k i c h , d l a k t ó r y c h g e r m a ń s k i e p o c h o d z e n ie „ g ro b ó w k s ią ż ę c y c h “ .m ia ło c h a r a k t e r p e w n i k a (z o b . H . S e g e r ,

Vorgeschichte Schlesiens, G eschichte Schlesiens hrsg. von Histor. K om m ission t . I, B r e s la u 1938, s. 54— 55). O s t a t n i o A. K i e t l i ń s k a , Problem tzvj. grobów książęcych we w czesnym okresie rz y m sk im, „ W ia d o m o ś c i A r c h e o lo g ic z n e “ t . X X V I, 1959— 60, n r 3/4, s. 98— 115, p o d n o s z ą c z a r ó w n o b r a k b r o n i , j a k i w y s t ę p o w a n ie w g r o b a c h s p r z ę tó w a r c h a i z o w a n y c h o c h a r a k t e r z e r y t u a l n y m o r a z o p i e r a j ą c s ię n a i n n y c h b a r d z o w n ik liw y c h s p o s t r z e ż e n i a c h , w y s u n ę ł a h ip o te z ę , ż e g ro b y k s ią ż ę c e w c z e s n e g o o k r e s u r z y m s k ie g o ł ą c z ą s ię z o r g a n i z a c j ą k a p ł a ń s k ą p o w s t a ł ą p o d w p ły w e m c e l ty c k im . s Z o b . G . L . ( a b u d a ) , z a p i s k a k r y t y c z n a o p r a c y E . К a r w o t a , Katalog m agii R u ­ dolfa. „ S t u d i a ź r ó d ł o z n a w c z e “ t . I I I . 1958. s. 314.

(4)

NOWY ZARYS. H ISTO RII ŚLĄSKA

95

nie jest przecież końcem tej epoki. Autor zastosow ał z k olei podział na dwa okresy: Gzasy w czesnofeudalne (do połow y XII wieku) i okres rozbicia dzielnicow ego (do· połow y X IV w ieku). Ten ostatni z k olei podzielony jest na dw a podokresy: od po­ łow y X II do połow y X III w iek u (czasy stopniow ego przechodzenia od renty natu­ ralnej do pieniężnej) i od połow y X III do połow y XIV w ieku (doba nasilania się gospodarki tow arow o-pieniężnej i lok acji na praw ie niem ieckim).

Wykład jest skonstruow any w edług następującego schem atu: 1. Krajobraz*, osadnictwo i zaludnienie, 2. Rozwój stosunków gospodarczych i społecznych, 3. Orga­ nizacja p aństw a i polityka feudałów , 4. Rozwój kultury. N iestety autor nie podz:e- iił konsekw en ln ie m ateriału w ed łu g przyjętego planu. I tak zagadnienia narodo­ w ościow e jako łączące się tem atycznie z problem atyką ludnościową om awia on w zasadzie w rozdziałach traktujących o krajobrazie, osadnictw ie i zaludnieniu,, ale powraca do tego tem atu rów nież w rozdziałach pośw ięconych stosunkom gospo­ darczym i społecznym . 2 kolei nie zrealizow ał zapow iedzi przedstaw ienia zagad­ nień ustrojow ych zawartej w tytu le „Organizacja państw a i polityka feu dałów ”; pod którym figurują dwa rozdziały. Tylko w rozdziale poświęconym stosunkom gospodarczym i społecznym od połow y X III do połowy XIV w. poruszono pobież­ nie ustrój w si i m iast na praw ie niem ieckim , w rozdziale zaś om awiającym roz­ wój kultury w tym że okresie spotykam y się z m ylną inform acją o trw aniu w ow ym czasie urzędów praw a polskiego (kasztelanów, cześników itd., s. 583). k tó­ re w rzeczyw istości w tedy zanikały ustępując m iejsca nowym urzędom (marszał-. ka, ochmistrza, k u ch m istrza)4.

W recenzji naszej naw iążem y do podziału rzeczowego zastosowanego przez, autora.

Rozpoczyna on od zarysft geograficznego Śląska. W arunki hypsom etryczne, struktura gleby i k lim at n ie uległy po dzień dzisiejszy w iększym zm ianom 5, nato­ m iast zupełnie inaczej przedstaw iało się ów czesne naw odnienie i zalesienie. W iel­ kie połacie kraju już przed kolonizacją na praw ie niem ieckim były bezleśne w zględnie w zięte pod uprawę. W związku z tym osadnictwo w czesnofeudalne (grody i osady otwarte) w ykazyw ało znaczne zagęszczenie. O kształtach ówczesnych w si śląskich zdaniem autora n iew iele m ożna p o w ied zie ć6. K w estionuje on p ow ią­ zanie osadnictw a otw artego z grodami: na pograniczu spotykano pasy grodów tworzących system y obronne, natom iast śladów osadnictw a otw artego tutaj b r a k 7.. Ale istn iały i duże przestrzenie niezaludnione lub zasiedlone tylko w słabym stop­ niu. O sadnictwo rozrastało się na przestrzeni lat 1000— 1150, a w raz z nim rosło i zaludnienie — zdaniem autora z 6,2 na 8 osób na 1 km 2.

N iestety w yn ik i obliczeń K. M aleczyńskiego w ykluczają się w zajem nie. Pisze on najpierw , że mapa opracow ana przez M. H e l l m i c h a , a w ykazująca na Ś lą ­ sku dla czasów przed rokiem 1200 około 570 osad, „jest stanow czo stronnicza i z um ysłu um niejsza rozm iary osadnictw a” (s. 154). W toku dalszej lektury do­ w iadujem y się jednak, że sam autor zdołał naliczyć tylko 530 osad dla początku X III w., w tym „przeszło 320 poświadczonych w źródłach pisanych i co najm niej 210 w ykazujących się m etryką archeologiczną” (s. 242). Jak w yjaśnia K. M ale­ czyński, dane te są oparte na zebranym przez niego m ateriale do słow nika nazw topograficznych Śląska w czesnośredniow iecznego. N iew ątpliw ie m ateriał ten jest niekom pletny, szczególnie gdy idzie o źródła pisane, bo inaczej nie sposób w y łtu

-4 W s z y s tk ic h w y s z c z e g ó ln io n y c h p r z e z s ie b i e u r z ę d n i k ó w K . M a l e c z y ń s k i n ie s ł u s z n i e n a z y w a „ n a d w o r n y m i “ .

5 G d y id z ie o k l i m a t , s p r a w a n i e p r z e d s t a w i a s ię t a k p r o s to .

e A u to r n i e w y k o r z y s t a ł p r a c y S t . Z a j c h o w s k i e j , Owalnica, ty v starej wsi m iędzy Łabą a w schodnią granicą Pomorza M azowieckiego, P Z V I. 1950, n r 9— 10, s. 298— 307.

7 T r z e b a z w ró c ić u w a g ę n a n ie w ła ś c iw ą t e r m i n o l o g i ę : a u t o r u t o ż s a m i a g ro d y z g r o d z is k a m i w z g lę d n ie g ro d z is z c z a m i (s. 155 i 189).

(5)

m aczyć uzyskania liczby osad znacznie niższej od podanej w roku 1923 przez H ellm icha, który rozporządzał uboższym m ateriałem archeologicznym (tylko dla 184 osad).

Zaludnienie Śląska około 1150 r. autor szacuje na 320—340 000 g ’ów (s. 159). Poniew aż średnia liczba m ieszkańców w si w połow ie XTI w . w ynosiła zdaniem jego 32 osoby (s. 247), narzuca się stąd w niosek, że na Śląsku m usia’o w tedy istnieó około 10 000 w si, czyli 20 razy w ięcej niż ustalił autor (osady typu m iejskiego sku­ piały w tedy n iew ielki odsetek ludności).

W tej sytuacji nie pozostaje nic innego jak ca1 ko w icie odrzucić w szystk ie przedstaw ione kalkulacje. Liczba ludności Śląska w połow ie X II w . na pew no była niższa cd w yniku jego szacunku: z drugiej strony średnie zaludnienie osady m u­ siało być w iększe, liczba zaś osad w ynosiła parę tysięcy. Cennej w skazów ki w tym w zględzie dostarcza relacja kronikarza czeskiego, kanonika wyszehradzkiego, k tó­ ry podaje, że w roku 1133 Czesi spalili w jakiejś bliżej nieokreślonej części lew o­ brzeżnego Śląska niem al 300 wsi 8, a w ięc liczba, osad na całym Śląsku była kilka razy w iększa.

W następnym okresie dokonują się duże zm iany w krajobrazie — w związku z akcją kolonizatorską rośnie liczba osad i zaludnienie. K. M aleczyński przyjm uje, że liczba osad pow stałych w okresie kolonizacji (do połow y X IV wieku) jest tylko o 10% w iększa od liczby osad w ym ienionych w źródłach pisanych. N iestety autor niczym nie uzasadnia przyjętej poprawki, natom iast na podstaw ie źródeł później­ szych m ożem y stw ierdzić z całą pew nością, że ustalona przez niego liczba 2 990 osiedli ludzkich w połow ie X IV w ieku (s. 250) 9 była znacznie niższa od stanu fak­ tycznego. W edług danych urzędowych bowiem istniało w roku 1526 na Śląsku 4 430 zabudow anych m ie jsc o w o śc i10. Poniew aż w drugiej połow ie X IV w . akcja zakładania now ych osad ustała, w następnym zaś stuleciu w skutek w ojen i zam ie­ szek w iele w si zupełnie się w yludniło, m ożna śm iało przyjąć, że około 1350 r. nie m ogło istn ieć m niej osad aniżeli w roku 1526, zwłaszcza, że n ie brak wiadom ości św iadczących o w ystępow aniu w początku XVI w . w ielu opustoszałych w si, które w w ykazie z roku 1526 m usiały być p o m in ię teu . Poza tym trzeba się liczyć z ew entualnością, że w ykaz ten n ie objął w szystkich osiedli. Zresztą autor mógł dojść do w zględnie dokładnej liczby osad w połow ie X IV w . za pomocą metody retrogresyw nej, biorąc za punkt w yjścia dane statystyczne pruskie i austriackie z końca XVIII w . i odliczając osady p ow stałe w X V —X V III w.

W konsekw encji i tym razem trzeba odrzucić dokonane przez autora \γ opar­ ciu o liczbę osad oszacow anie ludności Śląska w p ołow ie X IV w . W adliwa jest nie tylko podstaw a oszacowania, bo i użyte przez K. M ałeczyńskiego w skaźniki dem ograficzne n ie są w iarogodne. I tak w ed łu g niego 79 m ałych m iast liczyło śred­ nio po 150 m ieszkańców. Poniew aż jest to średnia arytm etyczna, m usiały w kon­ sekw encji istnieć m iasteczka jeszcze m niej ludne, to znaczy m ające po kilkadzie­ siąt m ieszkańców . Szacując średnią liczbę m ieszkańców dom ostw a m iejskiego n aj­ skrom niej na 5 osób, dochodzimy do w niosku, że w św ietle w yw odów K. M ale- czyńskiego istn ieć m usiało w iele m iast liczących od kilkunastu do kilkudziesięciu domów (średnio około 30). W ypada zapytać, jak sobie autor wyobraża m ożliwość życia m iejskiego w osadach o rozmiarach średniej w si, czy naw et m niejszych? Bardzo słabo uzasadniony jest w skaźnik średniej liczby m ieszkańców w si — 122

8 M G H S S IX , s. 138.

s A u to r n i e i n f o r m u j e d o k ła d n ie , i l e n a lic z y ł o s a d f i g u r u j ą c y c h w ź r ó d ł a c h p r z e d r . 1350; n a s. 244 p o d a je , ż e b y ło i c h 2 820, n a s. 250 z a ś , ż e 2 841.

io „ B r ie g is c h e s W o c h e n b l a t t “ t . V I, 1795, s. 222.

u w p o w ie c ie ś w i d n ic k i m p rz e d r. 1548 z a l u d n i o n o s z e r e g w si, k t ó r e p o p r z e d n i o w c a ło śc i s t a ł y p u s t k ą (M . T r e b 1 i n , Beiträge z u r Sied lu n g sku n d e im ehem aligen F ü rste n tu m Schw ei­ d n itz, „ D a r s t e l l u n g e n u n d Q u e lle n z u r s c h l e s i s c h e n G e s c h i c h t e “ t . V I, 1908, s. 94 i 117).

(6)

NOWY ZARYS HISTORII ŚLĄSKA

97

osoby; nie podano rów nież, w jaki sposób autor doszedł do oszacow ania ludności ks. O św ięcim skiego i Zatorskiego (18 000 osób).

N ie budzą zaufania oszacow ania ludności w ażniejszych m iast D olnego Śląska, dokonane, jak tw ierdzi autor (s. 248—249), na podstaw ie poboru św iętopietrza z roku 1329 12. Figuruje jednak wśród nich Kłodzko, które aż do roku 1945 należało pod w zględem kościelnym n ie do W rocławia, lecz do Pragi Czeskiej, a w ięc nigdy nie opłacało św iętopietrza; zresztą oszacow ana przez K. M aleczyńskiego liczba m ieszkańców Kłodzka (1 200—1 300 osób) n ie da się pogodzić z inform acjam i źródeł w spółczesnych 13. W p rzeciw ień stw ie do tego zaludnienie k ilk u innych m iast osza­ cowano stanow czo za wysoko. Św idnica nie mogła m ieć około roku 1329 aż 8 000— 9 500 m ieszkańców , skoro w końcu stulecia (rok 1397), po 70 latach dalszego ’po­ m yślnego rozwoju, liczyła w raz z przedm ieściam i 949 d o m ó w 14 czyli najw yżej δ 643 osoby, przyjm ując m aksym alny w skaźnik 7 osób na dom. Legnica i L w ów ek Śląski m iały liczyć w ed łu g autora 9 000—11 500 osób każdy; niestety tylu ludzi nie m ieszkało w nich -diawet w okresie najw iększego rozkw itu tych m iast w epoce feudalnej, m ianow icie w dobie renesansu. N atom iast Jawor w yposażył autor w ludność bardzo skąpo (1 200—1 300 m ieszkańców), aczkolw iek m iasto to n ie było m niejsze od Lw ów ka, a raczej m usiało nad nim górow ać jako stolica księstw a.

Przy przedstaw ieniu stosun k ów etnicznych autor zrezygnow ał z góry ze źró­ deł zaw ierających m ateriały onom astyczne (s. 26). Tym sam ym źródła takie zo­ stały uznane za nie nadające się do w ykorzystania przez naukę polską, co ozna­ cza w istocie rzeczy k apitulację przed burżuazyjną nauką niem iecką, która często posługiw ała się nim i i posługuje w dalszym ciągu w celu uzasadnienia sw ych tez. Jak m iałem sposobność w ykazać w innych pracach średniow ieczne źródła onoma­ styczne są bardzo cenne w łaśn ie dla dziejów żyw iołu polskiego na Ś lą sk u 15; nie sposób bez nich się obejść przy odtwarzaniu rozwoju stosunków etnicznych w cza­ sach, dla których brak źródeł uznanych przez K. M aleczyńskiego za pierwszorzęd­ n e , m ianow icie w iadom ości o języku kazań czy urzędów m iejskich.

D latego kapitalny problem przem ian etnicznych w okresie kolonizacji śred­ niowiecznej autor niedostatecznie podbudował m ateriałem faktycznym , aczkol­ w iek korzystał niekiedy i z m ateriałów onom astycznych, n ie zaw sze zresztą w spo­ sób budzący z a u fa n ie ie. To sam o można pow iedzieć o innym m ateriale dowodo­ wym , jakim się posługuje. Trudno zgodzić się z opinią, że używ anie łaciny jako języka dokum entów urzędowych ma stanow ić dowód przew agi żyw iołu polskiego lub ilustrow ać język ojczysty górnych w arstw (s. 252—253 i 485). Język niem iecki w dziera się do kancelarii nie dopiero w ciągu drugiej ćw ierci X IV w ., lecz już ■na przełom ie X III i X IV w.

Jest też w ątp liw e, czy rzeczyw iście n apływ N iem ców przez cały om awiany okres „istniał i coraz bardziej się n asilał” (s. 445). Autor przeczy tu sam em u sobie,

12 u a u t o r a m y l n i e „ t a k s y ś w i ę t o p i e t r z a “ , ź r ó d ło , n a k t ó r e s ię p o w o łu je , s tw ie r d z a , że w y so k o ś ć k w o t o p ł a c a n y c h p r z e z m i a s t a b y ł a r ó ż n a w p o s z c z e g ó l n y c h l a t a c h (z o b . C D S I I I , a. 89—9 2 ), c o o c z y w iś c e u t r u d n i a k o r z y s t a n i e z t y c h d a n y c h w c e l u u s t a l e n i a s t a n u z a l u d ­ n i e n i a .

13 K ło d z k o w X IV w . m i a ł o c o n a j m n i e j 200 d o m ó w in tr a m uros ( t y l e b o w ie m w y n o s iła l ic z b a d o m ó w z p r z y w ile je m p i w o w a r s k i m ) , p o z a t y m j u ż w p o c z ą t k u te g o s t u l e c i a w ie lu l u d z i m ie s z k a ło n a p r z e d m i e ś c i a c h (z o b . W . D z i e w u l s k i , K łodzko w X IV i p o czą tku X V w ieku, S o b ó t k a X I I , 1957, s. 458).

i i F . A . Z i m m e r m a n n , Beyträge z u r Besphretbung von Schlesien t . V , B rle g 1785, s. 269.

is Z o b . W,. D z i e w u l s k i , B yto m średniow ieczny, Dziewięć wieków B ytom ia, S ta l i n o g r ó d 1956, s . 36—38; t e n ż e , Miasto lokacyjne w Opolu w X I I I —X V w., „ S t u d i a ś l ą s k i e “ N .S . t . I, O p o le 1957, s . 68— 71.

ie N p . u z n a j e o n im ię N e s s e l b r a n d z a f r a n c u s k i e , i m i o n a z a ś L u d w ig , W a l te r , R o b e r t — z a f r a n c u s k i e w z g lę d n i e r o m a ń s k i e (s. 224 i 259).

(7)

gdyż przed tym napisał, że na Śląsku proces lokacyjny kończy się razem z końcem X III w iek u (s. 397), a z chw ilą ustania kolonizacji napływ żyw iołu obcego, jeżeli nie ustał całkow icie, to przynajm niej zm niejszył się do m inim um . Autor zapoznaje natom iast zjaw isko szybkiego rozm nażania się now ych osadników (em igrują prze­ w ażnie ludzie młodzi); przyrost naturalny u średniow iecznych kolonistów n iem ie­ ckich m usiał być w iększy niż w środow isku tubylczym i to rzutow ało na proces przem ian etnicznych na Śląsku. Nie można też zgodzić się z opinią, że „ucisk ek o­ nom iczny spadał w ówczas jeszcze po rów ni na chłopa polskiego czy niem ieckiego” (s. 446). Abstrahując już cd okoliczności, że na innym m iejscu autor w ypow iada zdanie w ręcz odm ienne („uprzyw ilejow anie gospodarcze N iem ców w stosunku do chłopów polskich”, s. 604), trzeba pam iętać, że kolonizacja niem iecka rozw ijała się częstokroć kosztem chłopów polskich, których rugowano z ziem i, przesiedlano gdzie indziej lub spychano do rzędu m ałorolnych zagrod n ik ów 17. Z kolei na obsza­ ry, na których ludność polska utrzym ała w ielką przew agę liczebną, prawo n ie­ m ieckie przenikało w ograniczonym tylko zakresie; w konsekw encji sytuacja praw na chłopa polskiego b yła przew ażnie gorsza, tak samo było z sytuacją eko­ nom iczną z uw agi na znacznie w ięk sze i dokuczliw sze ciężary. Interesujące jest zw rócenie uw agi na przenikanie na Śląsk w om awianym okresie żyw iołu czeskie­ go; jednakże autor skłonny jest każdą osobę z przydom kiem Boh em u s, Воете uważać za rodowitego Czecha, co jest m etodycznie niesłuszne, gdyż przydom ek ten często oznaczał N iem ców pochodzących z Czech.

Lepiej w ypadł zarys życia gospodarczego na Śląsku, gdy idzie o okres od schyłku IX do połow y X II w ieku. W oparciu o źródła zarówno archeologiczne, jak i praw ne autor om awia obszernie technikę uprawy roli; w ydaje się że jest trafne zakw estionow anie panującego w nauce poglądu o m ałej w ydajności ziem w tym okresie (2 ziarna, s. 166), chociaż trzeba uznać za ryzykow ny w ypow iedziany przy tej sposobności pogląd K. M aleczyńskiego, że jakość ziem i uprawianej b yła w X — X II w ieku znacznie w yższa niż w XIV—X V III w. Przecież gleby lżejsze łatw iej było uprawiać, natom iast ciężkie glin y Podgórza okryw ał jeszcze las. Zaskakuje tw ierdzenie, że dw upolów ka panowała w m niejszych, trójpolów ka zaś — w w ięk ­ szych gospodarstwach chłopskich (s. 166); należałoby chyba pam iętać, że dwupo­ lów ka była mniej wydajna. Autor słu sznie podkreślił rolę ogrodnictwa, sad ow n i­ ctw a, zbieractw a i hodow li w przeciw ień stw ie do łow iectw a i rybołów stw a (obser­ w ow anie postów rozpowszechniało się w śród m as bardzo powoli). N 'estety tw ier­ dzenie, że taryfa celna dla Olesna z roku 1226 w spom ina o niew olnikach — Ży­ dach i Żydówkach prowadzonych na sprzedaż (s. 194 i 267), św iadczy o n ieu w aż­ nej lekturze źródeł.

W iele m iejsca autor pośw ięcił charakterystyce rozw oju rzem iosła, górnictwa, handlu, dróg handlowych, stosunków m onetarnych i ośrodków typu m iejsk ego (podgrodzi); w ykorzystał on przede w szystkim w yniki w ykopalisk opolskich. Za­ sługuje na uwagę zaznaczenie istnienia po w siach karczem, jatek i targów (s. 183— 184). Nie nasuw a zastrzeżeń charakterystyka stosunków społecznych w tym okresie, poza pew nym i w adliw ym i sform ułow aniam i i n ied ociągn ięciam i18.

17 P o r . H . V. L o e s c h , Die V erfassung im M ittelalter, G eschichte Schlesiens t . I , s. 283. 18 J a k r o z u m ie ć t a k ą o to w y p o w ie d ź : „ ...p r z e w a ż n a c z ę ś ć e k o n o m ik i s p o łe c z n e j d o k o n y ­ w a ła s ię n a Ś lą s k u (...) w r a m a c h g o s p o d a r k i f e u d a l n e j , V/ r a m a c h s p o łe c z e ń s tw a k la so w e g o ...'·? (s . 184— 185). D o c z a s u w y ś w ie tle n ia p r o b l e m u ź ró d e ł, z j a k i c h k o r z y s t a ł a u t o r ż y w o ta M o jż e s z a W ę g r z y n a p o w s ta łe g o w p ie rw s z e j ć w ie r c i X I I I w ., n i e m o ż n a o p ie r a ć s ię n a n i m p rz y p r z e d ­ s t a w i a n i u s t o s u n k ó w s p o łe c z n y c h w P o ls c e w p o c z ą t k u X I w ., j a k t o c z y n i a u t o r (s. 186, 194, 196 i 228). P o d o b n ie n i e t r a f i a d o p r z e k o n a n i a t w ie r d z e n ie , ż e d r o b n e r y c e rs tw o d y s p o n o w a ło p o d d a n y m i (s. 187); n ie w ła ś c iw e t e ż j e s t n a z y w a n ie t e j g r u p y s p o łe c z n e j „ d r o b n ą s z l a c h t ą " ( s . 188). N ie j e s t n ic z y m p o p a r t a p r ó b a o d tw o r z e n ia s p o łe c z n e j s t r u k t u r y w o js k a (m o ż n o w ła d c y J a k o ■ c ię ż k o z b r o jn i je ź d ź c y , ś r e d n i e i d r o b n e r y c e r s tw o j a k o p i e c h o t a c ię ż k o z b r o jn a ■— loricati,

(8)

NOWY ZARYS H ISTO RII ŚLĄSKA

99

Przechodząc do rozw oju stosun k ów gospodarczych i społecznych w podokre- sie 1150—1250, autor om aw ia po kolei rozwój sił produkcyjnych w rolnictw ie, sto­ sunki produkcji, sytuację prawną ludności chłopskiej, w zrost renty feudalnej, rozwój w łasności feudalnej i im m unitetu, lokacje w si na praw ie czynszowym , rzem iosło i handel w iejsk i, początek napływ u N iem ców oraz w alk ę k lasow ą na w si. Intere­ sujące są w yw ody na tem at lokacji w si na praw ie czynszow ym . N iestety niektóre d efinicje, jakim i posługuje się autor, są bardzo nieporadne. I tak lokacja na pra­ w ie polskim m iała polegać „na przeniesieniu przez panującego św iadczeń dotych- czas ludności pryw atnej na rzecz pana gruntu” (?, s. 280). Zdaniem autora kon­ trakty zaw ierane przez kolonistów N iem ców „m ogły być uważane· za rodzaj naj­ m u” (s. 267—268). Twierdzenie, że w pierw szej połow ie XIII w . przenosi się w sie z reguły na praw o polskie, a w yjątk ow o tylko na niem ieckie (s. 280), nie znajduje pokrycia w faktach przytoczonych przez sam ego autora. Według w łasnych jego inform acji w >tym czasie miano lokow ać 16 w si na praw ie p o lsk im 10, natom iast na praw ie niem ieckim lokow ano w ied y około 60 m iejscow ości (s. 285). Om awiając w alkę klasow ą na w si K. M aleczyński w oparciu o lakoniczną notatkę w R oczni­ kach Praskich o w ym ordow aniu w roku 1220 Polaków przez jakichś górników — roztacza przed czytelnikiem obraz pow stania górników „przy n iew ątpliw ym po­ parciu ze strony chłopów ” oraz ciężkiej k lęsk i zadanej rycerstw u śląskiem u przez pow stańców (s. 295—296). Bezpodstaw ność tej tezy w ykazałem na innym m iejscu; dokona’em zarazem próby odm iennej interpre'acji notatki w naw iązaniu do in­ nych źródeł w spółczesnych (potyczka pograniczna na tle zabrania biskupowi w roc­ ław skiem u przez margrabiego m oraw skiego kopalni złota pod Zlatym i H oram i)20. Zresztą kto uw ierzy w m ożliw ość zbuntow ania się nielicznych i niezbyt ludnych osiedli górniczych przeciwko potężnem u m onarsze śląskiem u, a tym bardziej w m ożliw ość przym ierza obcoplem iennych przybyszów z tubylczym chłopstwem znajdującym się w nierów nie gorszej sytuacji gospodarczej i prawnej?

Gdy idzie o stosunki m iejskie K. M aleczyński słu sznie podkreśla rozwój rze­ m iosła w m iastach przedlokacyjnych, natom iast trąci grubą przesadą tw ierdzenie, że „organizacja rzem ios’a m iejsk iego w okresie przed lokacją m iasta na praw ie niem ieckim i w czasie bezpośrednio po nim była w w ielu wypadkach tak w ysoko już poprzednio zaaw ansow ana, że nie. w ym agała razem z przyjęciem prawa n ie­ m ieckiego żadnych radykalnych zm ian” (s. 299—300). Lokacja m iasta na praw ie zachodnim oznaczała n iew ątp liw ie duży krok naprzód m. in. i w dziedzinie rze­ m iosła (postęp techniczny, w zrost produkcji, w prow adzenie cechów rzem ieślni­ czych odgryw ających w ted y rolę postępow ą). A utor w ykazuje też brak zrozum ie­ nia dla ów czesnej organizacji życia gospodarczego: n ie odróżniając instytucji w łasn ości od posiadania i użytkow ania dcchcdzi do zdum iew ającej konkluzii, że w e W rocławiu książę „był w yłącznym w łaścicielem w szystkich sklepów w m ieście i tym sam ym na jego rzecz p łyn ęły w szystk ie z handlu dochody” (s. 339). D ow ia­

io T y le f i g u r u j e w w y k a z ie n a s . 281; n i e m a z r e s z t ą p e w n o ś c i, c zy rz e c z y w iś c ie w s z y s tk ie t e w sie b y ły i s t o t n i e lo k o w a n e n a p r a w ie p o ls k im .

20 W a r t o w s p o m n ie ć w t y m m i e j s c u o s w o i s ty c h m e t o d a c h p o le m ic z n y c h K . M a l e c z y ń - B k i e g o . G d y s k r y ty k o w a łe m je g o d o m y s ł o p o w s t a n i u g ó r n ik ó w ś l ą s k i c h w r . 1220 (Starcie rycerzy śląskich z g órnikam i w p o czą tku X I I I w ieku. S o b ó t k a X I I , 1957, s . 293— 298), K . M a le ­ c z y ń s k i o ś w ia d c z y ł, ż e m e r y t o r y c z n e j d y s k u s j i p ro w a d z ić n i e b ę d z i e (W sprawie a rty k u łu W. Dziewulskiego, t a m ż e , s . 299), t e r a z z a ś p is z e , ż e n i e p r z y to c z y łe m z a s w y m p o g lą d e m d o s t a ­ t e c z n i e s i l n y c h a r g u m e n t ó w (s. 296, p r z y p is 5 2 ). A w ię c u c h y l e n i e s ię o d d y s k u s j i i g o ło s ło w n e tw i e r d z e n i a m a j ą s t a n o w i ć d o s t a t e c z n ą p o d s ta w ę d o p r z y z n a n i a s o b ie s a m e m u r a c j i . W a r t o z a z n a c z y ć , że a u t o r , d o p a t r u j ą c s ię w r z e k o m y m p o w s t a n i u g ó r n ik ó w z r o k u 1220 w ła ś c iw e j p r z y c z y n y w y d a n ia p r z e z L e s z k a B ia łe g o p r z y w i l e j u g ó r n ic z e g o , d a t u j e t e n a k t l a t a m i 1221— 1224, (s. 296), n a i n n y m z a ś m i e j s c u p is z e z g o d n ie z p r z y j ę t y m w n a u c e p o g lą d e m , ż e d y p lo m L e s z k a p o c h o d z i z l a t 1218— 1224 (s. 303), d o p u s z c z a j ą c t y m s a m y m m o ż liw o ś ć w y s t a w i e n i a d y p l o m u p r z e d r z e k o m y m p o w s t a n ie m .

(9)

dujem y się także, że „pow stanie organizacji cechowej było zasadniczo m ożliw e dopierp po skupieniu w szystk ich w arsztatów rzem ieślniczych w posiadaniu jed y­ nego w łaściciela teoretycznego, jakim było m iasto” (s. 456) 21. Z dziw ienie budzi rów nież ujęcie problem u lokacji miast. Zaskakuje twierdzenie, żę „nie da się do­ kładnie ustalić, na czym polega lokacja m iasta na praw ie niem ieckim ” (s. 310) Z faktu w ystęp ow an ia przez p ew ien czas sołtysów w m iastach autor w nioskuje, że „przejście danej osady (m iasta czy w si) na praw ie polskim na nowe prawo niem ieckie dokonywało się stopniow o, najpierw przez udzielenie jej uprawnień sądowych w iejskich, a dopiero z biegiem czasu przez podniesienie jej do rzędu m iast na praw ie niem ieckim ” (s. 312). Tym czasem od dawna w yjaśniono w nauce, że naczelnikiem m iasta początkowo był sołtys, dopiero z biegiem czasu nazw any w ójtem ; w Polsce do siódm ego dziesięciolecia X III w iek u sołtysi dość często w y ­ stępow ali w m iastach. N a Śląsku tytu ł w ójta pierw otnie przysługiw ał urzędniko­ w i, którego później nazwano la n d w ó jte m 22.

W szkicu dziejów gospodarczych w okresie od połow y X III do połow y XIV w ieku autor pośw ięcił najw ięcej uwagi zbadaniu m ateriałów źródłowych dotyczą­ cych w si. W w yniku szeroko zakrojonych dociekań statystycznych uzyskał on po­ tw ierdzenie w zrostu renty feudalnej zaobserw ow anego już przez dawniejszych ba­ daczy. Z k olei zajął się opracowaniem danych o lokacjach w si na praw ie n iem ie­ ckim. N iestety zignorował okoliczność, że posiadany m ateriał jest zbyt jednostron­ ny i dlatego nie upoważnia do uogólnień. Zachow ane dokum enty bowiem pocho­ dzą przew ażnie z archiw ów kościelnych odnosząc się bądź do w si lokow anych w dobrach duchownych, bądź też nabytych już po lokacji przez in stytu ty k ościel­ ne. W k onsekw encji trzeba uznać za niedostatecznie uzasadnione uw agi autora na tem at rozm ieszczenia lokacji na praw ie niem ieckim (s. 396); rów nież wprowadza w błąd m apa obrazująca to rozm ieszczenie. W ystarczy rzucić na nią okiem , ażeby się przekonać, że n ajw iększe zagęszczenie lokacji w ystęp uje na obszarach należą­ cych do kościoła (najsilniej w biskupim k sięstw ie nyskim ). N atom iast na terenie k sięstw św idnickiego i jaw orskiego, gdzie w czesn e postępy germ anizacji w skazują na duże nasilenie akcji osiedleńczej, mapa K. M aleczyńskiego ujaw niła znikomą liczbę lokacji — po prostu dlatego, że w łasn ość kościelna b yła tu reprezentowana dość s ła b o 23. W k onsekw encji staje się w ysoce problem atyczna przydatność obli­ czeń dotyczących udziału poszczególnych kategorii w łasności feudalnej w procesie lokacyjnym (s. 446—447). Trafniejsze są w yw ody na tem at zagadnienia folw arku feudalnego, jednak trzeba podnieść, że autor nie słusznie utożsam ia tzw . „obszar”

( U b e r s c h a r, przez P olaków śląskich zw any „zbytkam i”) z folw arkiem pańskim

(s. 436). W rzeczyw istości b yła to część objętych lokacją gruntów, która pozosta­ w ała do dyspozycji po dokładnym rozm ierzeniu i repartycji łanów m iędzy chło­ 21 P o d o b n i e z d a n i e m K . M a l e c z y ń s k i e g o f a k t , ż e w B rz e g u j a t k i m i ę s n e c zę ścio w o p o z o s ta ły p o l o k a c j i w r ę k a c h k s ię c ia , c z ę ś c io w o z a ś p o d z ie lo n e z o s ta ły m ię d z y w ó j t a i m ie s z c z a n , m i a ł u t r u d n i ć w y tw o r z e n ie s ię „ j e d n o l i t e j m i e j s k i e j o r g a n i z a c j i c e c h o w e j" (s. 299). W n i e k t ó ­ r y c h m i a s t a c h p o d o b n y s t a n u t r z y m a ł s ię a ż d o z a p r o w a d z e n i a w o ln o ś c i p rz e m y s łu ,· n i e p r z e s z k a ­ d z a j ą c b y n a j m n i e j ro z w o jo w i ż y c ia c e c h o w e g o . t

22 z . W o j c i e c h o w s k i , Państw o Polskie w w iekach średnich. D zieje u stro ju , w y d . 2, P o z n a ń 1948, s. 238; S. v. S c h u l t z e - G a l l e r a , Das m itte la lterlich e Halle t . I , H a lle a . S . 1923, s . 249 i p r z y p is 3 8 a; H . v . L o e s c h , o p . c it., s . 289.

23 W k o ń c u X V III w ie k u w s z e ś c iu p o w i a t a c h , k t ó r e s k ł a d a ł y s ię n a k s ię s tw o ś w i d n i c k o - j a - w o rs k ie , w d o b r a c h k o ś c ie ln y c h m ie s z k a ło 4 ,7 % , 5,0% , 9 ,5 % , 23,2% , 24,7% , w z g lę d n ie 37,5% o g ó łu l u d n o ś c i , p o d c z a s g d y d l a p o w ia tó w g ro d k o w s k le g o , z ą b k o w ic k ie g o , tr z e b n i c k i e g o , z ię b ic - k ie g o , n y s k ie g o o d p o w ie d n ie l ic z b y w y n o s iły 48,0% , 46,3% , 46,6% , 49,1% , 63,3% . N a c a ły m Ś lą s k u p r u s k i m w d o b r a c h i n s t y t u c j i d u c h o w n y c h m ie s z k a ło 16,6% o g ó łu lu d n o ś c i w e d łu g s t a n u z r o k u 1787 (z o b . Z . R z e p a , W łasność feudalna n a Śląsku pod koniec X V III w ieku, S o b ó tk a

X I, 1956, s . 218 o r a z m a p a ) . M a j ą t e k n i e r u c h o m y t y c h I n s t y t u c j i u f o r m o w a ł s ię w z a s a d z i e j u ż w X III w „ t j . w o k re s ie n a jw i ę k s z e j o f ia r n o ś c i k s i ą ż ą t i f e u d a łó w ś w i e c k ic h n a rz e c z k o ś c io ła .

(10)

NOWY ZARYS H ISTO RII ŚLĄSKA

pów; spraw ę jej użytkow ania rozw iązyw ano w różny sposób. Sam autor wspom ina na innym m iejscu, że niekiedy „obszar” przeciw staw iano folw arkow i (s. 439).

Zobrazowanie w spółczesnego rozwoju m iast jest też bardzo obszerne i obfituje w w ielką ilość m ateriału faktycznego. N iestety autor ujm uje w ysoce niew łaściw ie zagadnienia najbardziej podstaw ow e. U tożsam ia on datę pierwszej w zm ianki w źródłach o istn ien iu praw a niem ieckiego w m ieście ż datą jego lokacji na pra­ w ie niem ieckim i w oparciu o tak kruchą podstaw ę usiłuje obliczyć liczbę lokacji przypadającą na poszczególne dziesięciolecia (s. 447—448). Inform uje m ylnie o za­ sadach organizacji życia gospodarczego w m ieście rządzącym się prawem zachod­ nim. Jeżeli ław ki chlebow e czyli budy, w których piekarze sprzedawali sw e w yro­ by figurują u K. M aleczyńskiego jako piekarnie bądź sklepy, jeżeli autor każe kupcom sprzedaw ać i krajać sukno w bogatych kramach, jeżeli nazyw a sukiennice (c amer в mercales, earner e pro pannis ve n d e n d is) kram am i, w zględnie bogatym i kramami (s. 465—466), jeżeli w przyznaw anym m iastom m onopolu handlu solą (Salzntfirkt) w idzi „specjalne jarm arki na sól” (s. 467), jeżeli pisze, że kr t marze nie m ieli prawa detalicznej sprzedaży tow arów (s. 472), jeżeli ma trudności z ter­ m inologią średniow ieczną i relacjonuje n ieściśle treść przekazów źród łow ych 24; jeżeli n ie w spom ina ani słow em o przyw ileju piw owarskim , który w czasie kolo­ nizacji średniow iecznej bodaj w ięcej znaczył dla m iast aniżeli rz em io sło M, to w y ­ pada stw ierdzić, żei nie w ykorzystał on literatury traktującej o stosunkach w m ieś­ cie średniow iecznym , co w konsekw en cji n ie m ogło n ie podw ażyć całości jego w ykładu na ten tem at.

Podobnie przedstaw ia się sprawa, gdy id zie o stosunki społeczne w miastach. C harakterystyce struktury społecznej ludności m iejskiej brak pogłębienia. Autor nie wspom ina ani słow em o podziale ludności m iejskiej w ed łu g kryterium praw ­ nego, o toczącej się podów czes w alce o rozszerzenie dostępu do praw a m iejskiego, o grupie tzw . w ielkom ieszczan i jej znaczeniu jako czynnika stabilizującego rządy oligarchiczne. Bez u w zględnienia tych m om entów trudno zrozum ieć tło i prze­ bieg w alk i opozycji m ieszczańskiej. Autor n ie u w zględnił rów nież okoliczności, że w m iastach średnich i m niejszych struktura społeczna k ształtow ała się nieco ina­ czej niż w ośrodkach w iększych, co n ie pozostaw ało bez w p ływ u na przebieg w a l­ k i klasow ej. Jako dalszy przykład n iew łaściw ego potraktow ania problem u w alki klasow ej m oże słu żyć opis w alk społecznych w e W rocławiu w roku 1333. Czytamy najpierw o „w ielkim pow staniu tkaczy”, ale niebaw em dowiadujem y się, że „pow­ stanie zostało w zarodku stłu m ion e tak, że n ie w iem y naw et czy doszło tym ra­ zem do otw artej w a lk i” (s. 490—491). Po co w ięc było pisać o „w ielkim pow staniu”? Zresztą z jedynego źródła, które inform uje nas o tych w ypadkach, w ynika, że do żadnych w alk w m ieście raczej n ie m ogło dojść, bo w szczynając zam ieszki w cza­ sie pobytu księcia w m ieście tkacze popadliby w konflikt z panującym, co z góry czyniło ich spraw ę przegraną; poza tym n iew ielka liczba w yroków śm ierci w ska­ zuje niedw uznacznie na to, że w ystąpienie tkaczy nie doprowadziło do p ow ażniej­ 24 Z a t r u d n i a n i p r z e z m a j s t r ó w servi — t o n i e s ł u ż b a d o m o w a (s . 4 8 2 ), le c z c z e la d n ic y , f i g u r u j ą c y w n i e m i e c k i c h d o k u m e n t a c h ś r e d n io w ie c z n y c h j a k o Knechte·, Tuchscherer — t o p o - s tr z y g a c z e s u k n a , n i e z a ś u r z ę d n i c y m ie js c y m a j ą c y n a d z o r o w a ć „ k r a j a n i e s u k n a n a s z t u k i ” · (s . 4 5 8 ); d o d a jm y , ż e s u k n o p r o d u k o w a n o c a ł y m i s z t u k a m i t a k , ż e k r a j a ć m o ż n a b y ło t y l k o s z t u k i (w g m i a r y ł o k c io w e j) . P o d o b n i e S c h e i^ e tf e n — t o p o s t r z y g a l n i e s u k n a , n i e z a ś „ p r z y m u s k r a j a n i a s u k n a u k u p c ó w ” ( s . 477, p r z y p is 9 8 ). Z a t a r g m ię d z y m a j s t r a m i i c z e l a d n i k a m i z r o k u 1329 p o w s t a ł w ło n i e c e c h u p a ś n ik ó w , n ie z a ś k a l e t n i k ó w ( s . 459).

25 W ; В u n к e. Das B rauw esen der Sch w eid n itz, „ D a r s t e l l u n g e n u n d Q u e lle n z u r s c h l e s i ­ s c h e n G e s c h i c h t e “ t . X X X V , 1935 ( t a m ż e l i t e r a t u r a p r z e d m i o t u ) ; W . L a t z к e, Schlesiens B raubürgerschaften, „ D e r O b e r s c h le s ie r “ , t . X X , 1938, s . 86 п .; H . M ü l l e r , Das B raurecht der S ta d t Breslau, B r e s l a u 1940.

(11)

szych zab u rzeń 2e. Skąd autor zaczerpnął wiadom ość, że w roku 1349 w raz z biczow ­ nikam i p ojaw ili się na Śląsku i „bogum iłow ie” (s. 487, chodzi o bogomilców)? Moż­ na podać w ięcej takich nieścisłości.

D zieje polityczne Śląska od końca X I w iek u do roku 1241 (bitwa pod Legnicą) autor om awia w dwóch rozdziałach na ogół zgodnie z w ynikam i dotychczasowych badań, w ysuw ając n iew iele w łasnych koncepcji. Zauważone usterki są m niejszej w a g i27. Rozdział opisujący dzieje polityczne w latach 1241— 1348 do pokoju nam y­ słow skiego podkreśla w praw dzie w sw ym tytu le rolę polityczną, jaką odgryw ały m iasta w tym czasie („Polityka feu dałów i m iast w drugiej połow ie X III i pierw ­ szej X IV w .”), jednak w treści sw ej pośw ięca tej roli m ało m iejsca. Mówi się 0 zw iązkach jakie łączyły H enryka Probusa, H enryka Głogowczyka i Bolka I z m ia­ stam i, i o oparciu, jakie ci książęta m ieli w m ieszczaństw ie (s. 503, 517, 528, 529, 531 i 532), a także o w zm aganiu się p otęgi ekonomicznej i w p ływ ów politycznych m iast śląskich w latach 1301— 1320 i zm niejszeniu się tych w p ływ ów po reku 1320 (s. 535 i 545), jednakże autor nie docenia aktyw ności politycznej m ieszczaństw a. 1 tak bardzo pow ierzchow nie potraktow ał on proczeską postaw ę patrycj atu w ro­ cław skiego, m im o że decydującą rolę W rocławia w procesie zhołdow ania księstw a w rocław skiego (a co za tym idzie — i całego Śląska) przez Luksem burczyka pod­ kreślił w sw oim czasie J. D ą b r o w s k i 28. Ostatnio uczony "czeski M. R e i n u ś zw rócił uw agę na system atyczne popieranie m iast przez królów czeskich jako w łaściw ą przyczynę szerzenia się sym patii czeskich wśród m ieszczaństw a śląsk ie­ g o 29 K. M aleczyński pracę tę znał (wspom ina o niej na s. 550), jednakże ani jej nia w ykorzystał, ani też nie zajął w stosunku do niej stanow iska.

U stosunkow anie się m iast do w alk i polsko-czeskiej o pozyskanie Śląska autor przedstaw ił w sposób niejasny i nie precyzyjny. D ow iadujem y się, że m iasta ślą­ skie dążyły do „w ejścia w skład jakiegoś ponaddzielnicow ego organizm u pań­ stw ow ego, w którym W rocław odgryw ałby przodującą rolę”, m ianow icie stałby się stolicą now ego państw a. A le już w następnym zdaniu czytam y, że Głogów, O leś­ nica czy Krosno zabiegały o przyłączenie do sąsiedniej W ielkopolski, natom iast Opole popierało zabiegi sw ego k sięcia o panow anie nad Krakowem , W rocław zaś w ahał się m iędzy P olsk ą a Czechami przerzucając się z jednej strony na drugą (s. 524, 528 i 537). W ynikałoby stąd, że bynajm niej n ie w szystk ie m iasta przyzna­ w ały W rocław ow i rolę stolicy. W latach następnych w p ły w mias-t na politykę w ładców w ed łu g autora w ciąż m aleje, częściowo już dlatego, że nowa generacja

26 M y ln a j e s t t e ż I n f o r m a c j a a u t o r a , ż e t k a c z e w ro c ła w s c y w r . 1333 m ie li z a l e ż n y c h o d s ie b i e 900 o s ó b — u c z n i ó w , c z e la d n ik ó w 1 i n n y c h , k t ó r y m d o s t a r c z a l i p r a c y (s . 4 8 3 ). Ź ró d ło m ó w i o p r z e c h w a ł k a c h p rz y w ó d c ó w t k a c z y , że m o g ą o n i lic z y ć n a 900 z b r o j n y c h w p a n c e r z e i h e łm y ; c h o d z i ło t u n ie w ą t p l i w i e p r z e d e w s z y s tk im o m a j s t r ó w , b o t y lk o l u d z i e z a m o ż n ie js i m o g li p o z w o lić s o b ie n a t a k i e u z b r o j e n i e . 27 P o k ó j k w e d l i n b u r s k i z r . 1054 f i g u r u j e j a k o „ p o k ó j m e r s e b u r s k l " (s . 208). U ż y c ie o k r e ś ­ l e n i a „ m ie s z c z a ń s tw o " w s t o s u n k u d o m ie s z k a ń c ó w p o d g r o d z i w k o ń c u X I w . (s. 211) t r ą c i a n a c h r o n i z m e m . W o c e n i e p o z y c j i P i o t r a W ła s ta n a Ś lą s k u a u t o r (s. 318— 319) n i e w z g lę d n i) p r z e k a z u R o c z n ik ó w M a g d e b u r s k ic h , n a z y w a ją c y c h g o p o d r . 1145 „ k s ię c ie m " (M Q H S S X V I, s . 187), z c ze g o w y n ik a , ż e w M a g d e b u r g u u w a ż a n o p a l a t y n a z a f a k ty c z n e g o w ła d c ę ś l ą s k a . T w ie r d z e n ie , ż e s y n o w ie W ła d y s ła w a W y g n a ń c a o t r z y m a l i w r. 1163 O p a w s z c z y z n ę 1 ż e n i e k t ó r e p o g r a n i c z n e g ro d y ś lą s k ie ( n p . G łu b c z y c e ) p o z o s ta ły w r ę k a c h k r ó l a c z e s k ie g o , c o n a j m n i e j d o r . 1224 (s. 324), n i e m a ż a d n e g o p o k r y c ia w ź r ó d ła c h ; z j a k i e j z r e s z t ą r a c j i C z e c h y m ia ły ' s i ę p rz y c z y n i ć d o k o s z tó w o d s z k o d o w a n ia d l a W ła d y sła w o w ic z ó w ? K l a s z t o r w K o łb a c z u a u t o r m y l n i e u m ie s z c z a w W ie lk o p o ls c e (s. 3 3 2 ). T r u d n o t e ż u z n a ć z a u z a s a d n i o n ą o p in ię , ż e w y ­ z n a c z e n i e k s i ę t n e j - w d o w y W io li o s o b n e j d z ie ln ic y ( k a s z t e l a n i e k a l i s k a 1 r u d z k a ) „ m ia ło n a c e l u z n a l e z i e n i e p rz e c iw w a g i p r z e c iw m ł o d e m u M ie s z k o w i" (s . 351), c z y li s y n o w i W io li.

28 j . D ą b r o w s k i , D zieje po lityczn e śląska w latach 12901402, H istoria śląska ΡΑΌ

t . I , K ra k ó w 1933, s . 366 n ., 378.

2» M . R e i n u ś , K uloze m e st pri pripojeni Slezska k ceském u stâ tu , S tu d ia z dziejów polskich i czechosłowackich t . I, W r o c ła w 1960, s. 141— 154.

(12)

NOWY ZARYS H ISTO RII ŚLĄSKA

książąt śląskich po dojściu do lat sprawnych zaczyna prowadzić sam odzielną poli­ tykę zagraniczną. Skupienie się m iast m ało- i w ielkopolskich przy Łokietku ode­ brało mijastom śląskim nadzieje odgryw ania w przyszłości przodującej roli; poza tym w zrasta w nich n asilenie w alk i klasow ej. W rezultacie „patrycjat m iejski w przełom ow ych latach 1320— 1324 nie jest w stanie prowadzić podobnie sam o­ dzielnej polityki jak przed ty m ”. N iebaw em jednak w zm aga się polityczna potęga m iast; przyczyn tego zjaw iska autor n ie w yjaśnia. Poza jednym W rocławiem m ia­ sta były na ogół n iechętne panow aniu czeskiem u (s. 545 i 556). A le na innym m iejscu autor zauważa, że m ieszczaństw o b yło przeciwne w ejściu w obręb kró­ lestw a polskiego, zupełnie nie dostrzegając korzyści ekonom icznych, jakie w y n i­ kłyby z tego (s. 550). Jak w idzim y autor w ygłasza poglądy, które trudno uzgodnić, poza tym brak im oparcia w źródłach, w idzim y też próbę personalistycznej in ter­ pretacji zjaw isk historycznych.

Gdy chodziło o w ybór m iędzy Polską a Czechami, n iew ątpliw ie m ieli coś dci pow iedzenia w tej spraw ie panow ie i rycerze śląscy. Autor w spom ina jedynie o w ęzłach pokrew ieństw a łączących rycerstwo śląskie z krew niakam i z innych dzielnic, co m iało w iązać w ciąż Śląsk z resztą ziem polskich (s. 4S3). N ie dostrzega on doniosłych przem ian etnicznych środow iska feu d alów śląskich w skutek na­ pływ u rycerstw a niem ieckiego i częściowej germ anizacji rodzimych feudalów. W m asie sw ej panow ie i rycerze śląscy chyba nie poczuw ali się już do łączności z Polską; należałoby zbadać, czy i dlaczego feu dałow ie sprzyjali zw iązkow i z kró­ lestw em czeskim.

Stanow isko P iastów śląskich form ułuje spisana na dworze jednego z nich Kro­ nika książąt polskich, stw ierdzając, że uznanie zw ierzchnictw a czeskiego oznaczało dla książąt śląskich utratę w o ln o śc i30; ideałem ich było chyba nieuznaw anie żad­ nego zw ierzchnictw a, niezależność tak od Polski, jak i od C zech 31.

O stanow isku kleru m ożna dowiedzieć się z pism a kapituły w rocław skiej do papieża z roku 1326, którego autor niestety nie w ykorzystał. Przedstawia ono opła­ kany stan diecezji w rocław skiej podzielonej m iędzy dwudziestu powaśnionych ze sbbą książąt; w skutek ich niezgody, złych rządów i klęsk w ojennych w sie i m a ­ jątki w ziem i w rocław skiej stoją p u stk ą 32. Można w yczuć jak bardzo pragnął kler ukrócenia sam ow oli książąt; żywiono niechybnie nadzieję, że potężny monarcha czeski położy kres panoszącej się anarchii.

Dużą dozą odpow iedzialności za niedojście do skutku w łączenia Śląska do K rólestw a Polskiego u siłu je autor obarczyć m ożnowładców m ałopolskich, którzy rzekomo bali się w zrostu w p ływ ów m ieszczaństw a na politykę p aństw ow ą w w y n i­ ku „wejścia w ram y państw ow ości polskiej terytorium o silnej przewadze żyw iołu m ieszczańskiego”, poza tym p olityka jednoczenia ziem etnicznie polskich m iała zejść na drugi plan w obec „perspektyw y na rychłe w zbogacenie się ziem ia m i.ru ­ skim i” (s. 550). Jak jednak pogodzić z tym in tensyw n e lokow anie m iast w K róle­ stw ie Polskim i prom ieszczańską politykę Kazim ierza W ielkiego; w ydaje się, że autor przypisał doradcom Ł okietka poglądy w łaściw e feudałom doby znacznie późniejszej. Tak sam o sprawa zdobycia Rusi stała się aktualna dopiero za następ­ cy Łokietka (w latach 1339— 1340).

Zaskakuje następnie teza, że w zatargu m iędzy Probusem a biskupem Tom a­ szem II pierw szy reprezentow ał ideę now ożytnej m onarchii i m onarchy su w eren­ nego, bo dążył do stw orzenia p aństw a scentralizowanego, opartego o postępowe

' 80 M P H I I I , s. 518.

31 N ie k tó r z y z p ó ź n ie js z y c h P i a s t ó w ś l ą s k i c h u s iło w a l i Id e a ł t e n w c ie lić w ż y c ie , ż y j ą c y w X V w . B o lk o V o p o ls k i n i e u z n a w a ł z w i e r z c h n i c t w a a ż t r z e c h z k o le i k ró ló w c z e s k ic h 1 f a k ­ t y c z n ie b y ł w ła d c ą s a m o d z ie ln y m .

(13)

w tych czasach m ieszczaństw o i niezależnego od feu dałów duchow nych i św ieckich, ideę tę Probus m iał przejąć od Ottokara II i sw ego stryja W ładysław a w yk ształ­ conego na uniw ersytetach w łoskich. Zdaniem autora „na terenie Śląska w alk a ta przybrała znacznie skrom niejsze rozm iary niż spór toczony w kilka lat później w e Francji przez Filipa P ięknego z papiestwem , niem niej jednak podkład stosun­ ków praw nych i politycznych, a zwłaszcza poglądy na nie obu w ład ców b yły bar­ dzo do siebie zbliżone” (s. 495, 502, 511—512, 516 i 519). A nalogie takie są bardzo ryzykow ne, gdyż „podkład stosunków praw nych i politycznych” na Śląsku w rze­ czyw istości różnił się od fran cu sk iego33. Sam autor na innym m iejscu m im o woli wskazał w sposób trafny praw dziw e podłoże konfliktu: chodziło o pretensje bi­ skupa, nigdy nie w ysuw an e poprzednio w stosunku do książąt, a m ianow icie o jurysdykcję nad ludnością w e w siach biskupich oraz w ładzę udzielną nad zie­ m iam i nyską i otm uchow ską (s. 514 i 515). A w ięc to biskup dom agał się zmian W istniejącym porządku, książę zaś w alczył nie o stw orzenie „nowożytnej m o­ narchii”, lecz o utrzym anie tradycyjnej zależności kościoła od p an u jącego34.

M amy też sporo n ieścisłości i szczegółów fantastycznych. W drugiej połowie- X III w . do biskupstw a w rocław skiego już nie należał żaden skraw ek Opawszczyz- ny (s. 493). W yprawa polsko-ruska na Opawszczyznę w 1254 r. została przedstaw io­ na o tyle nieściśle, że „gródek niejakiego Herborda” (chodzi o Herborda z F ulszty- ńa, s. 448) nie został zdobyty, bo jego pan poddał się bez w alki. Autor nie w yjaś­ n ił dlaczego zagarnięcie opieki nad m ałoletnim W acławem II spow odow ało na­ tych m iastow y zatarg m iędzy Probusem a Ottonem brandenburskim (s. 498). R aci­ bórz nazw any jest posiadłością K azim ierza bytom skiego, który staje się u autora obrońcą biskupa Tom asza II przed Probusem (s. 5.18). W edług K. M aleczyńskiego. książęta śląscy bardzo hojnie szafow ali prawem składu: m iały je otrzym ać takie

m ieściny jak Żmigród, B ierutów i Twardogóra (s. 532). Zamki (murowane) w zn ier sione przez Bolka I figurują pod niew łaściw ą nazwą grodów (s. 533, 582 i 610). E fem erycznego projektu osadzenia Bolka opolskiego na tronie krakowskim nie m ożna uznać za próbę „scalenia ziem polskich w oparciu o O polszczyznę”, ani też nie wolno m ów ić o dążeniach zjednoczeniow ych Opola (s. 534 i 537) choćby dlatego, że o politycznej postaw ie m ieszczaństw a opolskiego w owym czasie zachowane źródła nic nie m ówią. N ie odpow iada prawdzie tw ierdzenie, że m iasta górnoślą­ sk ie lokow ane w początku XIV w ieku, jak Olesno, K oźle, Toszek, Biała, K ietrz (m iasto m oraw skie — przyp. W. D.), Ryczyna (chyba m ylnie zam iast Byczyna), P ysk ow ice „prześcigają niekiedy liczbą m ieszkańców i znaczeniem ekonomicznym daw n e stare stolice k sięstw ” (s. 537). Tu autor popadł w sprzeczność z sam ym so­ bą, gdyż z danych liczbowych przytoczonych na innym m iejscu (s. 249) w ynika, że m iasta te licząc 300—760 m ieszkańców były o w iele m niej ludne od starych stolic — Opola i Raciborza.

W yróżniają się korzystnie rozdziały pośw ięcone rozw ojow i kultury na Ś lą ­ sku — pierwsza w literaturze polskiej próba opracowania tego tem atu. Stanow ią one podsum ow anie badań nad różnorakim i aspektam i życia kulturalnego, częścio­ w o leż podano w łasn e spostrzeżenia i w nioski. Tem atyka w ykładu obejm uje kulturę m aterialną i um ysłow ą ze szczególnym uw zględnieniem roli kościoła, n au ­

33 W a r to p o d n ie ś ć , ż e r ó w n ie s e n s a c y j n y 1 b e z p o d s ta w n y d o m y s ł w y s u n ę ł a p r z e d k i l k u la ty E . M a l e c z y ń s k - a (Próby odbudow y państwowości polskiej w oparciu o Śląsk w X I I I w., Szkice a dziejów śląska, W a r s z a w a 1953, s. 117— 118). P r o b u s w s z c z ą ł w a lk ę z b i s k u p e m p o d w p ły w e m p r z e b y w a ją c y c h w Jeg o o t o c z e n i u le g ls tó w — w y c h o w a n k ó w s z k o ły p r a w a w B o lo n ii, a t y m s a m y m w y p r z e d z ił b y ł w c z a s ie w a lk ę F i l i p a P i ę k n e g o z p a p ie s tw e m . A u t o r k a t r a k t u j e w y d a r z e n ia p o lity c z n e w o d e r w a n i u o d i c h p o d ło ż a g o s p o d a r c z o - s p o łe c z n e g o . W y s tę p o w a n ie f r a n ­ c u s k i c h le g is tó w b y ło u w a r u n k o w a n e I s t n i e n i e m w e F r a n c j i p o tę ż n e g o m i e s z c z a ń s tw a .

34 P o r . T . s i 1 n i с к i, D zieje i u stró j kościoła katolickiego n a Śląsku do końca w ieku X IV , W a r s z a w a 1953, s . 138.

(14)

NOWY ZARYS H ISTO RII SLĄSKA

105

ki, literatury, szkolnictw a, rozw oju św iadom ości narodowościow ej, nurtów ideo­ logicznych i sztuk plastycznych. Autor przedstaw ił zaciętą i długotrw ałą w alk ę ro­ dzimej kultury pogańskiej z ofensyw ą kościoła, stopniow e pow staw anie przedziału kulturalnego m iędzy feudałam i a m asam i ludow ym i oraz m iędzy m iastem a w sią, przejm ow anie i przetw arzanie zachodnioeuropejskich zdobyczy kulturalnych; w y ­ kazuje on w sposób przekonyw ający, że rola kulturotwórcza osadnictw a niem iec­ kiego uw ydatnia się dość późno.

A le i w tych n iew ątpliw ie najlepszych partiach opracowania n ie brak sądów zbyt pochopnych. Bardzo w ątp liw e, czy chłopi naw et zam ożniejsi m ogli w ystęp o­ wać jako nabyw cy w yrobów zagranicznych; tak sam o w yniki w ykopalisk w Opo­ lu — osiedla typu m iejskiego — nie upow ażniają do w nioskow ania o konsum pcji m ięsa przez chłopów (s. 226—227). Autor hołduje nieaktualnem u już poglądowi, że dzieło m nicha R udolfa o m agii obrazuje stosunki śląskie (s. 227, 359 i 576). Czy rzeczyw iście twórczość literacka z czasów pogańskich zanikła w yłącznie pod n a- porem kościoła (s. 230—231)? Podobnie pójściem po lin ii najm niejszego oporu jest szukanie przyczyny braku zabytków w czesnośredniow iecznej architektury m urowanej i rzeźby m onum entalnej w najazdach niem ieckcih i czeskich (s. 232). Zbędne jest udowadnianie, że poezja, pieśń i taniec odgryw ały w ielk ą rolę i po przyjęciu chrześcijaństw a (s. 233). Autor zbyt kategorycznie uznaje obrońców Niem czy za „m ieszczan-podgrodzian” w zględnie „grodzian” (s. 204 i 235); z prze­ biegu kam panii oraz znaczenia, jakie m iała obrona N iem czy dla planów strate­ gicznych Chrobrego, w nioskow ać raczej należy, że załoga składała się z rycer­ stwa i to doborowego.

T w ierdzenie o „powszechnym używ aniu b ielizny płóciennej, zwłaszcza na w si” w okresie od połow y X II do połow y X III w . (s. 358), jest anachronizmem; nie w olno utożsam iać szat płóciennych z bielizną. Biskup w rocław ski Cyprian nie był Polakiem (s. 363) lecz cu d zoziem cem 35. Pieśń „O pani, która zabiła pana” nie tasłu guje zgoła na miano eposu, jakim obdarza ją autor (s. 370). „Kierłesz” tc oczyw iście nie „Bogurodzica”, jak przypuszcza autor (s. 371), lecz „Kyrie elejson ” (czeski odpowiednik: „K irłessu”) 33 Szereg m ylnych inform acji zaw iera krótka w zm ianka o utw orze „Der Borte” (s. 598): autorem był D ytryk von der Glezze, nie zaś „von K leese”, okres 1266— 1296 — to czas pow stania dzieła, nie zaś lata życia autora, utw ór p ow stał n ie na O pawszczyźnie, lecz w południow ej części ziem i nyskiej (do Śląska O pawskiego przyłączono ten teren dopiero w X IX w.), w reszcie nazw anie go niem iecką przeróbką baśni o czarodziejskim pasie rycerskim św iadczy o spłyceniu w ykładu, gdyż już badacze niem ieccy w skazali na cha­ rakterystyczne dla utworu p rzeciw staw ienie się m oralności chrześcijańskiej i św ia ­ topoglądow i średniow iecznem u. P ierw szy na ziem iach polskich przejaw nurtu libertyńskiego zasługiw ał chyba na specjalne podkreślenie. S łow o lin g u a w śred­ niow ieczu oznaczało nie tylko język, ale też i n arod ow ość37; zwrot in t o t iu s lingue n o s t r e Polo nica p r e i u d i c i u m n o n m o d i c u m oznacza po prostu: „z niem a'ą szkodą dla całej naszej narodowości p olskiej” ; dane przez autora om ów ienie („Język polski w przekonaniu tych książąt jest skarbem, którego nie można w jakik olw iek sposób poniżać”, s. 602) wprow adza w błąd. M e r c a to r i u m — to nie ratusz (s. 609), lecz dom kupiecki. Tw ierdzenie, że w śród chłopów w si śląskiej w om awianym okresie „niew ątpliw ie m usiał istn ieć dość liczny poczet murarzy, kam ieniarzy a naw et rzeźbiarzy” (s. 613), św iadczy o nieliczeniu się ze stanem badań w zakresie dziejów rzem iosła epoki feudalnej (jeszcze w końcu X V III w. zawody te b yły reprezentow ane nie w e w szystkich m iastach śląskich).

85 T . S i 1 n i с к 1, o p . c i t ., 8. 55.

85 Z o b . K o s m a s P r a s k i, lib . I, c a p . 42, M G H S S IX , s. 65. 8i Z o b . D u C a n g e , Glossarium s. v. Lingua.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Es ist festzulegen, dass nach dem Ablauf der 3 Jahre, in denen der gegenwärtige Betrieb der Oberschlesisohen Elektrizität*- w«rke aufrecht erhalten bleibt, nicht nur

Później dopiero rozw inęło się płóciennictwo, któ re najlepiej się wiodło w Jeieniejgórze w księstw ie jaw orzyńskiem.. T rzeba w iedzieć, że jeszcze naw et

tyka się zw łaszcza m etoda prof. Semkowicza, polegająca na stałym porów nyw aniu granic etnograficznej, kościelnej i politycznej oraz na połączeniu dynam iki

wiedzi ukazał podstawy duchowości kapłańskiej w oparciu o adhortację apostol­ ską Jana Pawła II Pastores dabo vobis a następnie w oparciu o list apostolski Jana

P ow ołanie do Przem yśla biskupa Niemca było wynikiem ówczesnej przewagi Niem ców wśród katolików tej ziemi, uważanej za przynależną do Węgier, a

Na podstawie wykresu przedstawiającego główne kierunki emigracji z Polski w latach 1990–2014 zaznacz zdanie zawierające prawdziwe informacje.. Około 2006 roku nastąpił

Sprzeczny z obroną niepodległości Polski był i jest stosunek Becka do sprawy austriackiej. W gruncie rzeczy Beck włącza Polskę do „Mitteleuropy” ls. W

Zagadnienia do przemyślenia (podział społeczeństwa w powieści Niezgodna, trudne decyzje młodych ludzi dotyczące wyboru wartości, Niezgodna jako przykład powieści science