• Nie Znaleziono Wyników

"O twórczości Stanisława Wyspiańskiego i Stefana Żeromskiego", Wilhelm Feldman, Kraków 1905 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""O twórczości Stanisława Wyspiańskiego i Stefana Żeromskiego", Wilhelm Feldman, Kraków 1905 : [recenzja]"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Pini

"O twórczości Stanisława

Wyspiańskiego i Stefana

Żeromskiego", Wilhelm Feldman,

Kraków 1905 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 3/1/4, 717-719

(2)

Recenzye i Sprawozdania. 7 1 7

żądane jest jedynie poważne, taktowne, na naukowych podstawach, na stwierdzonych faktach oparte wykazanie braków i wad — bez tych ko­ niecznych zalet traci każda praca racyę bytu.

P. Nałkowski nie trzymał się, niestety, tej zasady. Z wyjątkiem pierwszego szkicu p. t. »Zbyteczny ból«, który nazywa »uwerturą«, a w którym z subtelną ironią tłumaczy p. Brzozowskiemu, że jego na­ rzekania na zmianę stanowiska Sienkiewicza są nieuzasadnione, gdyż

»pan Sienkiewicz« już bardzo dawno zmienił się zupełnie — z wyjąt­ kiem tego jednego ustępu, ostrego i gryzącego, ale utrzymanego jednak w tonie parlamentarnym, wszystkie inne rażą brakiem miary, zarówno w zarzutach, niekiedy bardzo naiwnych, jak i w doborze wyrazów, czę­ sto wprost brutalnych. Weźmy pierwszy lepszy przykład. Oto zarzut, czyniony »Rodzinie Połanieckich« (bo o tym utworze głównie mówi p. Nałkowski) : Połaniecki wyciska pieniądze z biednych (jak sprytny lite­ rat — z głupich) dla siebie i swej o g r o m n i e p e w n e j utrzymańki. Owa nic nie robiąca nałożnica (bo według p. Sienkiewicza głównem za­ daniem kobiety jest miłość, jak głównem zadaniem mężczyzny — gie- szeft) nie ma nawet tyle siły, by sama karmić swoje dziecko : posłu­ guje się w tym celu ż y w y m t o w a r e m —■ kupionem ciałem kobiety z; ludu, której dziecko idzie naturalnie do f a b r y k a n t k i a n i o ł k ó w « {str.

29). I

to zarzut, czyniony nawet nie Maryni Połanieckiej, ale wprost Sienkiewiczowi! To niech nam da wyobrażenie o jakości zarzu­ tów, chociaż nie przeczę, że są między nimi nieco poważniejsze ; o stylu można nabrać pewniejszego pojęcia z faktu, że n. p. księży nie nazywa •autor inaczej, jak »świńskimi ryjami«, że mówi o »systemie paluszko- wania w literaturze«, pomijając już szereg »głupców«, »idyotów« i t . d., których znajduje w »beczącem stadzie literatów«.

Z takimi »argumentami« i taką taktyką trudno polemizować. P. Nałkowski sam winien, że jego praca, która mogła być pożyteczną i po­ żądaną, stanęła na uboczu poza literaturą krytyczną w istotnem tego słowa znaczeniu i zasługuje jedynie na ostre potępienie.

Tadeusz Pini.

F e ld m a n W ilh e lm , 0 t w ó r c z o ś c i S t a n i s ł a w a Wy­

s p i a ń s k i e g o i S t e f a n a Ż e r o m s k i e g o . Wykłady, wygło­

szone na Wyższych kursach Wakacyjnych w Zakopanem. Kraków

1905. Księgarnia Naukowa. 8° str. 168.

Jest to książka, która, jeżeli można się tak wyrazić, była nie »pi­ sana«, ale »mówiona«. Z tej zasadniczej cechy wynika jej charakter, bo inaczej przemawia się do słuchaczy, a inaczej pisze się dla czytel­ ników, którzy każdy dowolny ustęp mogą kilkakrotnie przeczytać, poró­ wnać z drugim itd. Drugą cechą jest jej cel: zachęcenie, a nie odstrę- czenie od czytania dzieł dwu znakomitych dziś przedstawicieli na­

(3)

7 1 8 Recenzye i Sprawozdania.

szej literatury i przyniesienie pomocy czytelnikowi w zgłębieniu tej lektury, jednem słowem ogólna charakterystyka powyższych pisarzy, na ich dziełach oparta.

Z zadania swego wywiązał się p. Feldman świetnie. Z wielką znajomością psychologii słuchaczów pomija kwestye drugorzędne, które mogłyby wprowadzić w wykład chaotyczność i brak perspektywy, spra­ wę przedstawia nadzwyczaj jasno, a nie ukrywając wad w dziełach Wyspiańskiego i Żeromskiego, przedstawia piękności ich tak przekony­ wująco, tak logicznie i słusznie, że przekonać musi zapewne każdego, nawet uprzedzonego do nich nieprzychylnie. Dodajmy do tego piękny, barwny, a pozbawiony wszelkiej przesady język, a będziemy mieli ca­ łość, której autorowi można zazdrościć.

Charakterystyczne właściwości Wyspiańskiego widzi p. Feldman w »darze ogromu«, w niezmierzonej wyobraźni i w »zmyśle głębi« Żeromskiego zaś wprost odwrotnie w zmyśle do rzeczy małych, w bez­ granicznej tkliwości uczucia i wielkiej intenzywności wszystkich stanów duchowych. Uzasadnia to autor tak sprytnie, tak suggestyonuje czytel­ nika, że nawet wbrew woli trzeba mu wierzyć Tak samo jest ze sprawą

»trylogii«, którą p. Feldman widzi u Wyspiańskiego, trylogii w guście heglowskiej filozofii. Oto »Legion« ma być t e z ą — zasadą bytu » D u c h « ; »Wesele« a n t y t e z ą — zasadą bytu Ż y c i e — wreszcie »Wyzwolenie« s y n t e z ą : »Konrad zwalcza Geniusza, uosobienie wro­ giej życiu złudy ducha, ale takie życie odrzuca pospolite, wrogie duchowi i wyzwala się przez życie bohaterskie, tj. przez zharmonizowanie i pod­ niesienie do najwyższej potęgi najszlachetniejszych pierwiastków obu czynników« (str. 33). I znowu nie można się sprzeczać z autorem, bo wyraźnie powiada, że »nie wie i nie może wchodzić w to, czy taką istotnie była myśl przewodnia tych utworów w duszy poety«. »Tak ja je odczuwam i one mi te utwory tłumaczą«. I czytelnik po namyśle zaczyna przychodzić do przekonania, że autor ma prawdopodobnie słu­ szność, lub przynajmniej, że w braku innego sposobu tłumaczenia tych dzieł trzeba się zgodzić na ten.

Sprzeczać się z autorem chciałbym tylko o jedno : o zarzuty, czy­ nione kompozycyi dzieł Żeromskiego. Mnie się zdaje, że ta kompozycya nie jest zła«, lecz tylko niezwykła dla nas, bo równie subtelna i ró­ wnie uduchowiona, jak opisy przyrody lub stanów psychicznych, bo i w niej większą rolę odgrywa uczucie, niż zdawkowa harmonia opo­ wiadanych faktów. Powiedziałbym nawet, że ta urywkowość jego opo­ wiadań (bo jej niewątpliwie dotyczy zarzut) jest koniecznym, nieodzo­ wnym wynikiem jego organizacyi twórczej, i że jest dla niego metodą jedynie dobrą, ona bowiem jedynie uwydatnia jego właściwości, a czy­ telnikowi bynajmniej nie przeszkadza w zrozumieniu intencyi autora. Nie mogę się powstrzymać, żeby na zakończenie nie przytoczyć, choćby małego ustępu, streszczającego alegorycznie poglądy p. Feldmana

»Bohater w stylu uduchowionego renesansu — i przeżarty miło­ ścią, ale też krytycyzmem współczesnym, Franciszek z Assyżu«:...

»Od wieków zamieszkały te typy na przeciwległych sobie krań­ cach ludzkości. Jednemu przyświeca ideał życia przedewszystkiem wiel­

(4)

Recenzye i Sprawozdania. 7 1 9

kiego, drugiemu — dobrego. Jeden do Grecyi dąży słonecznej, drugi w katakumby prowadzi ciemne. Jeden ze swą żądza życia i twórczości chciałby naród, jak glinę, mieć w ręku, posąg zeń urobić potężny ; drugi serce jednostki chciałby naprzód uświęcić, a z niego wszystko dobre już wypłynie...« (str. 167).

Raz jeszcze powtarzam : książki tej można p. Feldmanowi za­ zdrościć.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ło, że ster pracował obracając się wokół osi dłuższej (obroty trzonu) w stosunkowo małym zakresie, czasem jednak istniała konieczność jego podnoszenia i opuszczania w

G odebski C ypryan, Dzieła wierszem i prozą, po śm ierć autora zebrane po większej części drukiem

— ZWROT SPRAWY PRZEZ SĄD DO UZUPEŁ­ NIENIA DOCHODZENIA I ŚLEDZTWA.. Przepisy wykonaw cze i

iZaisady techniki prawodawczej mają być stosowane przy opracowywaniu pro­ jektów aktów ustawodawczych (ustaw i dekretów) oraz akrtów wykonawczych (rozporządzeń,

[r]

Gdy dalsze ukrywanie się na Pomorzu Gdańskim stawało się już niemożliwe, wyjechał Wybicki pod przybranym nazwiskiem Fuklera, poprzez Lubekę.. Hamburg i Amsterdam,

Pierwszym przedstawi­ cielem adwokatury powojennej okręgu łódzkiego i pierwszym budow­ niczym zrębów Łódzkiej Delegatury w Tymczasowym Zarządzie Izby warszawskiej

Wydaje się jednak, że dolna granica niektórych kar dodatkowych utraty praw, a mianowicie zakazu zajmowania określonych sta­ nowisk, wykonywania określonego zawodu,