• Nie Znaleziono Wyników

Liryka Galla Anonima

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Liryka Galla Anonima"

Copied!
34
0
0

Pełen tekst

(1)

Ryszard Gansiniec

Liryka Galla Anonima

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 49/4, 355-387

(2)

1.

R

O

Z

P

R

A

W

Y

R Y SZ A R D G A N SIN IEC

L IR Y K A G A LLA ANONIM A

Dużo pisano o p ierw szy m naszym kro n ik arzu , ale pom inięto jego tw órczość liryczną, do k tó re j szczególną przyw iązy w ał wagę. W nio­ sk u jem y to z fak tu , że te in te rm e d ia m eliczne ozdabiają szczytow e m o m en ty jego opowieści i n ieja k o zdają się potw ierdzać poglądy W undta o narodzinach poezji z prozy, m im ow iednie p ulsującej r y t ­ m em i m elodyjnością w u sta c h opow iadacza porw anego patosem i żywością opiew anych scen. D zięki rokokow ej, poetyckością p rz e ­ siąkniętej form ie, dzięki g ó rn em u n astro jo w i — liry k i te potęg u ją jeszcze panegiryczny c h a ra k te r kron ik i.

P rz ep la ta n ie prozy w k ład am i m etry czn y m i je s t ulubioną form ą bardziej p rete n sjo n a ln e j tw órczości średniow iecznej. Ta m ieszanina prozy i m etru m nie ogranicza się do u tw o ró w łacińskich: poezja t r u ­ b adursk a rów nież to p rze jęła i przysw oiła sobie ja k w iele in n ych elegancji łacińskich (w ystarczy p rzypom nieć p e rłę tw órczości prosi- m etrycznej, przem iłą p ow iastkę fran cu sk ą Aucassin e t N icolette). Oczywiście tu należy rozróżniać dw ojakiego ro d zaju w k ład y w ie r­ szowe: jeden, naw iązu jący ostatecznie do tw órczości naukow ej Ci- cerona (który tę okrasę w y k ła d u przejął od H ellenów ), ogranicza się do d y skretnego urozm aicenia prozaicznego toku w yk ładu c y ta ta m i z poetów 1. Później, pod koniec odrodzenia karolińskiego c y ta ty te zastąpiono w łasnym i, izolow anym i w ierszam i, m ającym i bezsprzecz­ ną zaletę w iększej jednolitości treścio w ej. T akie w iersze p rz y p i­ nano tu i tam — jak w k ro n ik ach T h ie tm ara , G alla, K osm asa —

zw ykle dla zam knięcia księgi, rzadziej w zakończeniu rozdziału (tak jak u S h ak esp eare’a koniec m onologu z białego w iersza przechodzi na w ytw o rn iejszy w iersz rym ow y). J e s t to p iętn o w y k w in tn iejszej

1 Por. M. M a n i t i u s , Z u r k a ro lin g isc h e n P o esie. N e u e s A r c h i v d e r G e s e l l s c h a f t f ü r ä l t e r e d e u t s c h e G e s c h i c h t s k u n d e , 1891, s. 175— 177.

(3)

356 R Y S Z A R D G A N S IN IE C

k u ltu ry literack iej, k tó ry m , począw szy od P la to n a , ch ętn ie u p ię k ­ szano u tw o ry prozaiczne.

Obok tego zdobnictw a posługującego się c y ta ta m i m am y w ła ści­ w e p ro sim etru m : w nim ju ż zam knięte w sobie, sam odzielne w k ła ­ d y poetyckie idą n a p rze m ia n z prozą w y k ład u . Dla średniow iecza p ro to ty p tak iej k om pozycji stan o w iła Consolatio Philosophiae Boe- th iusa, u tw ó r p o w stały w 525 г., w w ięzieniu, na k ró tk o p rzed w y ­ konaniem na au to rze w y ro k u w ydanego p rzez króla G otów T heo- dorik a zaocznie, bez p rzesłu ch an ia i m ożliw ości obrony niesłuszn ie obw inionego. A u reo la m ęczeń stw a (Kościół czci go jako św . S ew e­ ry n a) oraz sw oisty u ro k teg o te sta m e n tu w ielkiego uczonego i je ­ szcze większego c h a ra k te ru — przyczyn iły się do n adzw y czajnej popularności Pocieszania p rzez Filozofię, k tó re zarazem było popi­ sem literackim , gdyż k ażd y w k ład poetycki (a je s t ich razem 27) n a ­ pisan y je s t o dm iennym m e tru m . T akich dzieł było w staroży tn ości zapew ne więcej: do n aszych czasów dochow ała się jeszcze podob­ nie u ję ta encyklopedia M a rtia n a C apelłi p t. S lu b Filologii (N uptiae

Philologiae). M im o g roteskow ej fo rm y dzieło to należało w śre d ­

niow ieczu do podstaw ow ych podręczników sztuk w y z w o lo n y c h 2. H istoriografia oczyw iście nie poszła w ślad y w zorów k lasyczne­ go p ro sim etru m , tj. dw ugłosu: prozaicznego rozu m u oraz poetyckiego uniesienia. Ale znalazł się w y ją te k — k ro n ik a rz nie m ogący się oprzeć pokusie p opisania się sw ym ta le n te m poetyckim i w irtu o - zostw em w iersza. Ja k o p ierw szy więc k ro n ik a rz w Europie, idąc z p rąd em czasu, w p ro w ad ził G all A nonim do te k stu w kłady

lirycz-2 T erm in „ p rosim etru m “ u tw o rzo n y został p raw d op od obn ie w szk o le orle­ ań sk iej z końcem X II w .: w p o d ręczn ik ach i g losach p o ja w ia się w w ie k u X III.

O p rosim etru m w sta ro ży tn o ści zob. M. I h m , P r o s im e tru m . N e u e J a h r ­ b ü c h e r f ü r k l a s s i s c h e P h i l o l o g i e , 1911, s. 112— 125. C o n solatio B o e t h i u s a w y d a ł R u d o lf P e i p e r , w y m ie n ia ją c w p rzedm ow ie liczn ych śred n io w ieczn y ch je g o n a śla d o w có w . Por. też sąd E duarda N o r d e n a {Die

a n tik e K u n s tp r o s a v o m V I. J a h rh u n d e rt v. C hr. b is in die Z e it d e r R e n a is­ san ce. W yd. 2. T. 2. L eip zig 1918, s. 756— 757):

„F ür d a s M itte la lte r w u r d e n un e n tsc h e id e n d , d a ss d a ru n te r sein e b eid en H a u p ta u to re n , M a rtia n u s u n d B o e th iu s, w a ren . Z u e in e r Z eit, a ls alles K ra u se u n d B iza r re d e s S tils fü r sch ö n g a lt, w a r d ie M isch u n g von P rosa u n d V ers fü r den hohen S til a u ss e r o r d e n tlic h b e lie b t. M an p rä g te auch einen eign en N a m e n d a fü r, d e r in d en S tilis tik e n d es X II. u n d X III . Jh. a u ftau ch t: p r o ­ s i m e t r u m . [...] w o d ie R e d e ein en hohen S c h w u n g nahm , w a r d e r Ü b er­ g a n g in V erse ein s d e r b e q u e m s te n H ilf s m itte l [...]“.

(4)

ne, śp iew an e na znane wówczas w szystkim i m odne m elodie. B yła to in ic ja ty w a arcyśm iała, k tó ra się zresztą w h isto rio g rafii nie p rzy ­

jęła (jeśli pom iniem y barokow ego p a ra fra s tę G alla, m istrza W in­ centego). In ic jaty w a ta je s t jed n a k wysoce c h a ra k te ry sty c z n a dla pisarza, k tó ry w ek scentryczn ej sw ej prozie tak że poszedł za o sta t­ nim k rzy k ie m m ody litera c k ie j, ry tm iz u jąc i zarazem ry m u ją c kola i k la u z u le zdania (nowość to, k tó re j w ynalezien ie biograf papieży, P an d o lffo (1133), p rzy p isu je b en ed y k ty n o w i z M onte Cassino, Ja n o ­ wi z G a e ty {um arł ja k o papież G elasius II w r. 1118), kanclerzow i papieża U rb an a II (1087— 1098)). Są to czasy, k ied y pojaw ia się też pieśń tru b a d u rsk a (od r. 1090), z n ow ym i m elo diam i i now ą m uzyką, z odrodzeniem arab izu jący m , og arniającym szeroką falą św iat za- c h o d n io ro m ań sk i3.

W sum ie m am y w kronice G alla sześć w kład ów lirycznych, p rzy czym n iem al każdy z nich należy do innego ro d za ju liry ki. J a k w starożytności, ta k w średniow ieczu m e tru m i m elodia b y ły głów ­ n y m i cecham i poszczególnych rodzajów liry k i. Z ty c h cech zn am y obecnie ty lk o jedną — m etru m . N ato m iast d ru g i czynnik istotny, w ażniejszy od m e tru m i ry tm iczn ie n adrzędn y, bo k ieru jąc y r y t­ m em , m ianow icie m elodia oraz nieodzow ny d aw n iej p rzy śpiew ie

ak o m pan iam ent in stru m e n ta ln y , je s t nam zupełnie nie znany. W olno sądzić, że w jed n y m zasadniczym p u nkcie a u to r k ro n ik i odbiegł od p ra k ty k i w spółczesnych m u tru b a d u ró w (k tórzy — jak sta ro ż y tn i poeci — przeszli doskonałą szkołę m uzyczną, ta k że do swoich u tw o ­ rów u k ład ali w łasne m elodie z akom p an iam entem ): m ianow icie za­ dow olił się napisaniem te k stu swej pieśni do z n an ej już obiegow ej m elodii, a nie silił się n a m elodię w łasną i nową. Z uw agi na to, że m elodia pieśni i m u zy k i nie istn iały oddzielnie, lecz ty lk o dla d a­ nego tekstu, m usiał k ro n ik a rz znać tak ż e owe te k s ty liryczne. I n ­ nym i słowy, w k ład y liry czn e k ron ik i G alla są naśladow nictw em n iek tóry ch znanych ów cześnie pieśni. N asze zadanie sprow adza się

3 O drodzenie arabizujące, p rom ien iu jące z A n d a lu zji n a zach od n ie k r a je rom^ÉBkie i germ ańskie, m iało sw e o g n isk o dla p o ezji w P ro w a n sji, d la n a­ u k i ^ - w P aryżu (zob. R. G a n s i n i e c , P rą d o r ie n ta liz u ją c y w śred n io w ieczu ,

ła ciń sk im . S p r a w o z d a n i a z C z y n n o ś c i i P o s i e d z e ń P A U , L I,

1950, nr 10. K rak ów 1951, s. 659— 663). B ard zo p raw d op od obn ą m o żliw o ść w y ­ prow adzenia gen ezy lir y k i tru badurskiej z ó w czesn ej a n d a lu zy jsk iej (arab­ skiej) p rzed staw ił A. R. N у к 1 w k siążce H is p a n o -A r a b ic P o e tr y an d Its R e ­

la tio n s w ith th e O ld P r o v e n ç a l T ro u b a d o u rs (B altim ore 1946), zaop atrzon ej

(5)

358 R Y SZ A B D G A N S IN IE C

więc k o n k retn ie do w skazania ty c h pieśni, k tó re pod w zględem treściow ym , ry tm iczn y m i m elo dy jny m posłużyły au to ro w i za w zór dla jego pieśni w łasnej 4.

1. P ieśń w a rty obozowej

Szczytem chw ały je s t niew ątp liw ie pochw ała z u st wroga, k tó ry bez zazdrości i żalu u zn aje p rzew agę przeciw nika, a siebie — za pokonanego. G all nie przepuścił także i tej p ik a n te rii i in te rm e d iu m tak im okrasił opis w y p ra w y H en ry k a V p rzeciw Polsce (r. 1109). In te rm e d iu m to ta k k łu je N iem ców w oczy jeszcze dziś, że histo ry k lite r a tu r y średniow iecznej M anitius sądził 5, iż a u to r jego był F ra n ­

4 W potoczn ym o m a w ia n iu liry k i śred n io w ieczn ej ty lk o rom an iści od czasów badań J u lia n a R i b e r y w sp o m in a ją o roli czy n n ik a m uzyczn ego. O tóż n a leży stw ierd zić, że śp iew a n o n ie tylk o, jak dziś, p ie śn i k o ścieln e i r e ­ lig ijn e, a le n iem a l k ażd y u tw ór p oetyck i (zach ow ały się n eu m y do E n eid y V e r g i l i u s a i do ód H o r a t i u s a ) b y ł śp iew a n y , m elo d ia dopiero, jak o d usza tej pieśn i, zw ią za ła tek st z sercem i ry tm em ży cio w y m . W ręk o ­ p isach śred n io w ieczn y ch p rzep latają się p ie ś n i r e lig ijn e i m iło sn e, n ierzad ­ k o na tę sam ą u łożon e nu tę. T akże p ie śn i w a g a n tó w , h isto ry czn e itp. m ają nad tek stem n o ta cję m uzyczną. Z te g o w sz y stk ie g o , prócz m elo d ii k o ściel­ nych, w yd a n o dotąd ty lk o pod ob izn y trubad u rsk ich p ieśn i.

O r o li m u zy k i w p o ezji trubadurskiej zob.: J. R i b e r a , L a m û sica a n d a lu -

z a m e d ie v a l en las ca n cio n es de T ro v a d o re s, T ro v e ro s y M in n esin g er. M adrid

1923. — K. von E t t m a y e r , Z u r R o lle d e r M u sik in d e r M e trik d e r a lt­

fra n zö sisc h e n u n d a ltp ro v e n za lis c h e n L y r ik . Z e i t s c h r i f t f ü r r o m a ­ n i s c h e P h i l o l o g i e , X X X IX , 1917/1919, s. 743— 747. — F. G e n n r i c h ,

D ie M u sik a ls H ilfsw iss e n sc h a ft d e r ro m a n isch en P h ilo lo g ie. T a m ż e , s. 330—

361. — J. B. B e c k , D ie M elo d ien d e r T ro u b a d o u rs u n d T ro u v è re s . S trass­ burg 1908, s. 193: „Solange m an d ie M u sik d ie s e r M in n e lie d e r u n b e rü c k sic h ­

tig t liess, k o n n te ein e v o lle W ü rd ig u n g d e r T ro u b a d o u r ly r ik n ich t e r z ie lt w e r d e n , w e il d ie G e d ic h tte x te e r s t du rch A s s o z ia tio n m it d en M elo d ien ein o rg a n isch es G an ze b ild e n “. — N y k l , op. cit., s. 373: „F au riel, V o ssler, J ea n ­ ro y , R e sto ri, S m ith , L o m m a tzsc h , B a re t, B eck , A p p e l, an d o th e rs str e s s the n e c e s s ity o f th in k in g o f th e T ro b a d o u r p o e tr y in te r m s of m u sic an d m e lo ­ d y , in s e p a r a b ly co n n ected w ith it. D o th e w o r d s af f ect th e m e lo d y or does th e m e lo d y af f ect th e c o m b in a tio n of w o rd s? D oes th e m e lo d y com e fir s t and th e w o r d s a re m e r e ly a d d e d to f i t in, e v e n if th e y do n o t m ea n v e r y zjgich? M y e x p e rie n c e is th a t e s p e c ia lly in ly r ic p o e tr y m e lo d y co m es in v c ^ k b ly f ir s t, e v e n in case w h e n th e c o m p o sitio n d o e s n o t begin w ith p u ttin g do\~m n o te s in th e w e llk n o w n B e e th o v e n fa sh io n “.

5 M ax M a n i t i u s (G esch ich te d e r la te in isc h e n L ite r a tu r d e s M itte la l­

te r s . T. 3. M ünchen 1911, s. 411, p rzyp is 2) p isze: „ Ist d e r V e rfa s se r [G ail

A nonim ] F ran zose, so e r g ib t sich also schon in so fr ü h e r Z e it d ie V o rlieb e des

(6)

cuzem , k tó ry ju ż w ta k daw nej epoce p rzejaw ił fran cusk ą p red y le k - c ję do P olski — kosztem Niem ców . Po n ieu dan ym n a ta rciu N iem ­ ców i Czechów na tw ierd zę Głogów i po bezskutecznym tro p ien iu K rzyw o ustego żołnierze niem ieccy, znużeni i wciąż osaczani przez n ieu c h w y tn y c h i n iew idzialnych Polaków , nie m ogli an i zaopatry w ać się w żywność, an i w ychylać się kro k iem poza obóz, ani n aw et spokojnie spać. W ciągłym żyli strach u , wszędzie obaw iali się za­ sadzek i napaści. G all opowiada:

T a k że nocą w sz y sc y w p ełn ej sp a li zbroi lu b sta li na w arcie. J ed n i czu ­ w a li jak o straż, in n i przez całą noc obóz obchodzili, a in n i w o ła li: „C zuw ajcie, strzeżcie się, b aczn ość!“, in n i w reszcie d zieln o ść B o le sła w a w ta k i o p ie w a li sposób®.

1 tu a u to r podaje rzekom ą pieśń stra ż y n iem ieck iej’ (bo ty lk o nocą N iem cy m ogli ją śpiew ać — celem spędzania sn u z powiek), pieśń oczywiście u k ład u sam ego G alla, na po pu larn ą wówczas m elo­ dię. O to jej te k s t i p rzekład w edług Józefa M irskiego:

B olezlau e, B o lezla u e, d u x g lo rio sissim e ,

Tu d é fe n d is te r r a m tu a m q u a m stu d io sis sim e. T u non d o rm is nec p e r m ittis nos d o r m ir e p a u lu lu m N ec p e r d ie m nec p e r n o c te m n eq u e p e r d ilu cu lu m .

5 Et cum n o s te p u ta r e m u s d e te r r a p ro p e lle re , T u nos te n e s ita quasi con clu sos in ca rcere. T a lis p rin c e p s d e b e t reg n u m a tq u e te r r a m reg ere Q ui cu m p a u c is to t e t ta n to s ita se it co rrig ere. Q uod 7 si f o r te su os o m n es sim u l co n g reg a u erit,

10 N u n q u a m césa r sib i bello r e l u c ta r i8 p o te r it. Tedem v ir u m co n d e c e re t reg n u m e t im p e riu m Q ui cu m p a u cis sic d o m a b a t to t c a te r u a s k o stiu m . E t cu m n o n d u m recrea tu s s it d e P o m oran ia, S ic p er eu m fa tig a tu r n o stra con tu m acia.

15 E t cu m illi cu m tr iu m p h o s it eu n d u m o b u la m , NCs e c o n tra co g ita m u s e x p u g n a re p a tria m .

^• A n o n i m a tzw . G a l l a K r o n ik a c z y li d z ie je k s ią ż ą t i w ła d c ó w p o

l-sk ich . W ydał, w stę p e m i k o m en tarzem op atrzył K arol M a l e c z y ń s k L W w yd.: M o n u m e n t a P o l o n i a e H i s t o r i e a. S eria II. T. 2. K rak ów 1952, s. 138. W y d a w n i c t w a K o m i s j i H i s t o r y c z n e j P A U . N r 89.

7 Q uod G, Q u id Z, Q ui H. G = G an sin iec; Z — rkps B ibl. Z am ojskich; H = rkps H eilsb ersk i.

(7)

360 RY S Z A R D G A N S IN IE C

Ip se q u id e m cu m p a g a n is beZla g e r it lic ita , ,

S e d n os c o n tra c h ristia n o s g e rim u s illic ita . V n d e d e u s e s t c u m eo fa c ie n s v ic to r ia m , N o b is v e ro iu s te r e d d it illa ta m in iu ria m .

P R Z E K Ł A D

B o le sła w ie , B o le sła w ie , w o d zu n ad w sz e w odze, T y w żd y bronisz ziem i sw o jej i m ężn ie i srodze. W idno sam n ie sy p ia sz chyba i nam też sn u w zb ra­

n iasz, S k o r o w d zień nas i po nocy i o ś w ic ie gan iasz. Z dało nam się, że cię ła cn o ze ziem i w y żen iem ; T y zaś dzierżysz n as za m k n ięty ch ja k o b y w ięzie n iem . S łu szn a przeto, b y k neź tak i ziem ią w ła d a ł cale, Co garść m ając tę w o jsk m n ogość b ije ta k w sp a n ia le . Cóż dopiero. g d y b y w sz y stk ie s iły sw e p o w o ła ł? N ig d y by m u cesarz w boju sp rostać n ie w y d o ła ł. G od zien m ąż ten d ostojn ości k róla i cesarza, K tóry z garścią tłu m y w ro g ó w setn e tak poraża. W szak ci jeszcze nie od sap n ął z tej p om orsk iej w ojn y, A ju ż karze za zu ch w ałość n aszą n a s — n igznojny. A mi; st w ita ć go w triu m fie, gd y w ra ca ł zw y clężn y , M y śm y p od le u m y ślili zb aw ić go ojczyzny. On z pogan y toczy b oje zacne i g od ziw e, M y zaś w ied ziem z ch rześcijan y w ojn y ob elżyw e. J em u p rzeto B óg p rzew agi daje, jego strzeże, A z n a s srogą za n iep ra w o ść n aszą p o m stę bierze.

T e k s t pieśn i je s t bardzo pop raw n y w rękopisie B iblioteki Za-m ojskich (Z) i w rękopisie H eilsb erskiZa-m (H). Z p o p raw ek ostatni w ydaw ca, K aro l M aleczyński, p rz y ją ł w w. 4 neque zam iast nec r ę ­ kopisów , ale u p a rł się w w. 9 p rzy Quid, z Z (Qui w H), choć w ten ­ czas pow inien był też dać znak z a p y ta n ia na końcu w iersza. K on­ se k w e n tn ie jed n a k u G alla, ja k w ja k ie jś psalm odii, dystycb. j*oz- k ład a się n a w y raźn ą prodosis w p ierw szy m w ierszu i zw y k ieS m - ty te ty c z n ą apodosis w w ierszu d ru g im : więc tu m ożliw e je s t tyiko

Quod. In n ą znów tru dn o ść m am y w w . 10, gdzie ręko p isy i w ydaw ­

cy zgodnie podają resistere, czasow nik bardzo często w ystęp u jący u G alla. Nie je s t do pom yślenia, żeby G all nie znał jego właściwego iloczasu i akcentu, zwłaszcza że języ k i rom ańskie (np. w łoskie r e ­

(8)

w łaściw ie n a *resistare, a nie n a *resistere — je st zapożyczeniem odrodzeniow ym ). W ynika stąd, iż resistere w yrugow ało, może jak o glosa, rzad szy czasow nik o ty m sam ym znaczeniu, nie bardzo zresztą odbiegający graficznie: reluctari.

K ilka słó w o r y t m i c e pieśni. U kład stro ficzn y rzuca się w oczy i p o d k reśla n y je s t zresztą r y m e m , -w skazującym n ied w u ­ znacznie na dystych iczn ą budow ę zw rotki. Nie w iem , na jak ie j pod­ staw ie p rz y jm u je się pow szechnie zw ro tk i czterow ierszow e: pew ­ nie, są i tak ie, ale w tenczas ry m je s t n o rm aln ie ten sam dla w szyst­ kich czterech w ierszy, i poza ty m łączą się te w iersze składniow o.

Tu zaś k ażd y d y sty c h tw o rzy zam kn iętą w sobie m yślow ą i g ra­ m atyczną całość, ta k że budow a zw ro tk i nie budzi żadnej w ątp liw o ­ ści.

M e t r u m w iersza, o p arte n a ry tm ie akcentu jącym , je s t śre d ­ niow iecznym odpow iednikiem klasycznego se p te n a ru tro chaiczn e- go. K lasyczne form y, o p a rte na iloczasie, m ają w w ierszu zm ienną ilość zgłosek (poniew aż długa m oże być zastąpiona przez dw ie zgłos­ ki krótkie): poeci średniow ieczni, w ychodzący od późnorzym skiego sep ten ara b e z rozw iązań zgłosek długich, liczyli w zasadzie ty lk o zgłoski tego se p te n a ra (było ich 15), bez w zględu na iloczas i ak ­ cent słów, i dopiero odrodzenie w X I/X II w. w ym agało p rzestrzeg a­ nia akcentu, rów now ażącego d aw n y ik tu s w ierszow y na długich

zgłoskach. W śród różnych ty p ó w ty ch w ierszy trochaicznych odci­ na się już w staro ży tn o ści pew na arty sty czn ie w y k w in tn iejsza fo r­ ma, k tó rą F r a e n k e l9 gotów uznać za bardzo p ierw o tną. N a p rzy k ła d u P la u ta (M enaechm . 957):

8 Eduard F r a e n k e l (D ie V o rg e sc h ic h te d e s v e r s u s q u a d ra tu s. H e r m e s , L X II, 1927, s. 357— 370) w y p ro w a d za nie ty lk o sep ten a r troch aiczn y, lecz także tró jd zieln y sep ten a r z arch aicznej ep o k i rzy m sk iej, k ied y to ju ż n a ­ ślad ow an o a n a lo g iczn e p ro to ty p y greck ie, jak: vuxrl <p<ovjr)v, vuxrl ßouXrjv, vuxtI t$}v vIxtjv 818ou ( P l u t a r c h , T h e m is to k le s 26, 2). F ra en k el dow od zi, że zarów no typ sep ten a ru troch aiczn ego tró jd zieln y ( P l a u t , P seu d . 695: „ scis

am orem , scis la b o rem , scis e g e s ta te m m e a m “ ; P l a u t , C iste lla ria 60: „ d o leo

ab anim o, d o le o ab ocu lis, d o leo a b a e g r itu d in e “), jak i cztero d zieln y ( P l a u t ,

A sln . 512: „ lin g u a p o sc it, c o rp u s q u a e rit: a n im u s o ra t, re s m o n e t P l a u t ,

Epid. 680: „ q u id m e qu aeris? q u id laboras? q u id hune so llicita s? ecce m e ”) — m ają sw e praw zory w sep ten a rze u A j s c h y l o s a , zw łaszcza zaś w k o m ed ii A r y s t o f a n e s a .

W ilhelm M e y e r (G e sa m m e lte A b h a n d lu n g en zu r m itte lla te in is c h e n R y th m ik . T. 1. B erlin 1905, s. 204— 209) z e sta w ił sp is w sz y stk ic h u tw o r ó w do

(9)

362 R Y SZ A R D G A N S IN IE C

a b iit soceru s, a b iit m ed icu s: solu s su m , p ro I u p p ite r.

S e p te n a r rozpada się tu na trz y sy m etry czne części. Ł atw o po­ znać, że G all upodobał sobie tę w łaśnie odm ianę, za jego czasów, a jeszcze w ięcej w późniejszym średniow ieczu, bardzo p o pu larn ą. D uszę jej i sens stan o w i oczywiście, ja k w każdej pieśni, m elodia; n ie odw ażam się jed n a k w yróżniać jed n ej z w ielu ów czesnych jak o te j, n a k tó re j n u tę G all uk ład ał swój w iersz. J e s t to zresztą rzecz d ru g o rzęd n a — k to by chciał m ieć w rażenie śpiew u tak ie j zw rotki d y sty ch iczn ej, m a pod ręk ą jeszcze dziś śpiewTany tzw . h y m n św. K azim ierza: „O m ni die die M ariae...“, w ty m sam ym ułożony m e­ tru m , a co w ażniejsze, n iem al w spółczesny z pieśnią G alla, bo z p ierw szej poł. X II w ieku.

P ieśn i strażack ie w a rty żołnierskiej nie należą do obiegowych. N ie znam y ani jed n ej ze starożytności, choć w iem y, ja k rozw inięta b y ła np. u R zym ian dyscyplina obozowa i służba w artow nicza na w ale g ranicznym (lim es Rom anus), zabezpieczającym pań stw o rzy m ­ skie przed n ap ad am i G erm anów . T ylko m nisi, ow a m i l i t i a C hristi, kopiow ali zw yczaj zaciągania w a rty i jej zm ian y w nocy

i d ali im w y raz w sw ych — luzow anych przez ju trz n ię (m a tu tin u m lu b gallicinium ‘p ia rie k o g u ta ’) — nocniach (n o c tu rn u m I, II, III), do k tó ry c h ich budził głos i dzw on dyżurnego. W tedy nie ty lk o re- c y ta ty w psalm ów, ale i bard ziej m elod y jne oraz do p o ry dostoso­ w an e h y m n y przepędzały senność. K ościoły k a te d ra ln e p rze jęły ten

rząd b e n ed y k ty ń sk i i od IX w. osobni kanonicy (tj. śpiew acy w sty lu bizantyńskim ) m ieli odpraw iać w a rty nocne i u św ietniać je sw y m śpiew em . M iało to doniosłe znaczenie, gdyż w p rzededn iu (ści­ ślej: w przednocy) w ielkich św iąt, w tzw . w ilię ( = vigïlia ‘w arta n o c n a ’), cały lu d p rzy blasku świec i pochodni zaciągał w a rtę w ko­

ściele i sk racał sobie czas śpiew aniem hym nów , a potem pieśni św ieckich, i tańcam i, w k tó ry ch k le r także b ra ł udział. S tad się tłum aczy, że n a jsta rsz e pieśni w a rty żołnierskiej, ułożone zresztą p rzez klery k ó w i śpiew ane w espół ze straża zbrojną, są w rów nej m ie rze kościelne, ja k św ieckie — co odpow iadało tak że głębokiej relig ijn ości owej enoki.

J a k to w yglądało na te re n ie ówczesnej Polski, ledw ie potrafim y sobie w yobrazić. O m aw iajac p rzy opisie rządów B olesław a W ielkie­ go zaprow adzenie s t r ó ż y kasztelańsk iej, Długosz w ie ieszcze to, czego G all nie oznaim ił, że pierw szy nasz król n a k ład ał na wsie graniczne obowiązek urządzania kolejn y ch w a rt nocnych, które

(10)

grom kim głosem oraz ś p i e w e m zw iastow ać m ają, że w iern ie sp ełn iają nak azan ą stra ż 10. W ięc tu także m am y obok siebie dw ie rzeczy: odezw anie się strażn ik ó w z sa k ra m en ta ln y m „C zuw aj!“ w szelkiej stra ż y oraz śpiew , k tó ry chroni pilnujących przed senno­ ścią, a zarazem stano w i sposób k ontrolow ania, że n ap raw d ę c z u w a ­ ją. Je d n a k wiadom ość Długosza nie w y d aje się pozbaw iona p ew ­ nych zastrzeżeń. Po pierw sze, sam k ro n ik a rz dodaje, że n astępcy Bolesław a W ielkiego znieśli to zarządzenie: tzn. że za jego czasów wsie g ra n ic z re ju ż nie w y konyw ały w a rty nocnej i to, zdaniem Długosza, od b ardzo daw na. Po drugie, m am y zasadnicze w ą tp li­ wości co do sam ego tw ierd zen ia o stróżow aniu w ieśniaków już w epoce Bolesław a W ielkiego. Zarządzenie tak ie było chyba daleko m łodsze i nie obejm ow ało obow iązku śpiew ania nocą podczas w a r­ ty. M am w rażenie, że Długosz po p ro stu przeniósł na epokę B ole­ sław a W ielkiego zw yczaje niem ieckich m iast (od poł. X III w.): na stróżu nocnym — z rogiem , la ta rn ią i h alab ard ą p a tro lu ją c y m u li­

cę — ciążył ta m obow iązek w yw oływ ania godziny, po czym mógł, choć nie m usiał, odśpiew ać sobie jeszcze jak ą ś pieśń, zw ykle r e li­ gijną.

Tak byw ało w czasie pokoju. Nie bardzo w iem y, jak to w y g lą­ dało w obozie w ojskow ym , w obliczu n ieprzyjaciela, gdzie czujność była szczególnie w skazana. P ew ien obraz rzeczyw istości m oga nam dać stosu n ki w w ięzieniu portu g alsk im w kolonii Goa, gdzie re

-*• Jan D ł u g o s z (Joannis D ł u g o s i i H isto ria e P olon icae lib r i XI I . In str u x it Ign atiu s Ż egota P a u l i cura et im p en sis A lek sa n d ri P r z e z - d z i e c k i . T. 1. L ibri I— IV. C racoviae 1873, s. 216, r. 1019) notu je: „H aec

autem, d a tia a P o lo n is a p p e lla tu r S t r o z a , q u o d m ilitib u s R eg n i fin e s ab h o stib u s c u sto d ie n tib u s so lv e b a tu r. S e c r e v it [B o le sla u s] e t p le ra sq u e v illa s , colon isqu e ea ru m e t ru s tic is id o ffic iu m d e m a n d a v it, u t n o ctib u s sin g u lis e x c u b ia s n o ctu rn a s p e r v ic e s fa c e r e n t e t vo ce son ora at que ca n tu fid e le s e x c u b ia s se fa cere d e c la r a r e n t“. (Przekład: „Tą zaś d an in ę P o la cy n a zy w a ją

s t r ó ż ą , p o n iew a ż sk ład an o ją na rzecz żołn ierzy [rycerzy], strzeg ą cy ch granic p ań stw a od w rogów . W yzn aczył też [B o lesła w W ielki] bardzo w ie le w si i obarczył o sa d n ik ó w i w ło ścia n ob ow iązk iem zaciągan ia po nocach k o ­ lejno w a rty i ozn ajm ian ia don ośn ym głosem i śp iew em , że rzeteln ie od p ra­ w iają w a r tę “.)

U w a g i godna je s t też w iad om ość podana p rzez A lfred a J e a n r o y (Les

o rig in es de la p o é sie ly r iq u e en F rance au m o y e n âge. W yd. 3. P a ris 1925,

s. 63: „II y a en core d e s c h a n t s d e g u e t d a n s q u e lq u e s v illa g e s is o lé s

du V e la y e t du F orce ( R om an ia II 469)“), p otw ierd zająca istn ien ie o b o w ią z­

(11)

364 RY SZ A R D G A N S IN IE C

zydow ał w icekról i gdzie cała organizacja była ściśle w ojskow a. Otóż istn iały tam dw a sy stem y k o n tro lne: dzw onek i żo łn iersk ie „C zu­ w a j!“ n . Śpiew ograniczał się w ted y do godzinek i m o d litw : in n y ­ m i słowy, śpiew nie stan o w ił organicznej części o k rzy k u w arty , nie w chodził w zakres je j obowiązków, lecz w y p ły w ał je d y n ie z religijności.

W niosek te n po tw ierd za to, co w iem y o pieśniach czy to w a rty kasztelańskiej, czy też stra ż y m iejsk iej n a Zachodzie. I tu nasza in fo rm acja je s t n a d e r skąpa. N iew ątpliw ie św iecką p ieśń w a rty grodzkiej znam y ty lk o jed n ą — je st to sły n n a p ieśń w a rty zb roj­ nej n a m u rach M odeny. S trzeg ła ona grodu przed n ap a d em groź­ n ych W ęgrów , k tó ry w r. 900 rzeczyw iście n astąp ił. O to te k st

tej pieśni: 10 O tu , q u i seru as N o li d o rm ire , D u m H ecto r v ig il N on earn c e p it P rim a q u ie te L a x a u it S yn o n P e r ju n e m la p sa In v a d u n t u rb e m V ig ili voce F u gau it G allos (E ius cla n g o re E x c itu s p rim u s, U m b o n e G a liu m Ic tu m in p ra e c e p s a rm is is ta m oen ia, m oneo, se d v ig ila . e x ti ti t in T roia, fr a u d u le n ta G raecia. d o rm ie n te T ro ia f a lla x c la u s tra p e rfid a . o c c u lta ta a g m in a e t in c e n d u n t P erg a m a . au is a n se r Candida e x arce R om u lea. M arcu s co n su l M an liu s v ir b ello egregiu s, ia m in su m m o p o situ m d e tu r b a t m ise rr im u m .

11 V o y a g e d e F ran çois P y ra rd , d e L a va l. T. 2. P a ris 1679, s. 13: „II y a u o it

la m p e s a llu m ées, e t à Pun d e s b o u ts e s to it le lo g is d u M erig n e ou S e rg e n t, e t à l’a u tr e v e r s la p o r te d e d eh o rs e s to it son fils au ec ses se r u ite u r s e t escla u es fa is a n s le g u e t, à cau se q u e la p riso n n ’e s t pas fo r te : e t il y a u o it d e u x c lo ­ ch e s à ces d e u x b o u ts p o u r sça u o ir s ’ils d o rm o ie n t: C ar q u a n d le p è re son n oit sa cloch e, le fils lu y r e s p o n d o it a u ta n t d e coups. — D e to u s ces fo r ç a ts on f a i t d e u x esco ü a d es à rech an ge p o u r v e ille r et se g a rd e r e u x -m e s m e s , e t to u te la n u ic t ne fo n t a u tre ch ose q u e c rie r e t re sp o n d re , d e d e u x en d e u x . L e p r e ­ m ie r crie ta n t h a u t q u ’il p e u t: V i g i a , v i g i a (c. v e i l l e , v e i l l e ) : C eu x q u i s o n t d u g u e t p o u r l’h eu re, q u i so n t d ix au p lu s, lu y re s p o n d e n t l’v n a p rè s V au tre. E t s ’ils ta r d o ie n t v n p eu , les escla u es d e la p riso n le s v ie n d r o ie n t b a ttr e a u s s i-to s t. D e so r te qu e c ’e s t le p lu s g ra n d tin ta m a r r e d u m o n d e to u te la n u ict: ce q u i em p e sc h e (auec la g ra n d e ch aleu r) d e r e p o s e r ta n t s o it peu. S u r les n eu f h eu res ils c h a n te n t v n e h eu re d u ra n t à h a u te v o ix en P o rtu g a is, to u t le u r se ru ic e e t p r iè r e s “.

(12)

15 A u is h aec v ig il

C a p ito lin is, P ro q u a v ir tu te E t a R om an is N os a d o rem u s 20 IU i can ora Illiu s m a g n a H a se v ig ila n te s D iv in a , m u n d i S u b tu a seru a 25 T u m u r u s tu is S is in im ic is T e v ig ila n te Q ui cu n cta fu gas T u cin g e n o stra 30 D e fe n d e n s ea S a n c ta M aria, H aec cu m lo h a n n e Q u o ru m hic sa n cta E t q u ib u s is ta 35 Q uo du ce v ic tr ix E t sin e ip so F o rtis iu u en tu s, V e s tr a p e r m u ro s E t s it in a rm is 40 N e fra u s h o stilis R e s u lte t echo P e r m u ro s „Eia" salu s v ir is p lu rim a se d G a llis n eq u issim a .) fa c ta e s t a rg e n te a a d o ra ta v t dea. celsa C h r is ti num ina: d e m u s n o stra iu bila. fis i su b cu sto d ia iu b ile m u s с arm in a. re x , C h ris te , cu sto d ia haec c a stra v ig il га. sis in e x p u g n a b le s , h o stis tu te r r ib ilis . n u lla n o c e t fo rtia , p ro cu l a rm a bellica, haec, C h ris te , m u n im in a , tu a f o r t i lancea. m a te r C h ris ti sp le n d id a , te o th o c o s im p e lra. v e n e r a n tu r pig n o ra su n t sa c r a ta lim in a. e s t in b e llo d e x te r a n ih il v a le n t iacula. v ir tu s a u d a x b ellica, a u d ia n tu r carm in a. a lte rn a v ig ilia , h aec in v a d a t m oen ia. cornes: „Eia v'g ila !“ d ic a t echo „ v ig ila ! " 12

12 P ie śń ta d och ow ała się w ręk op isie X w . B ib lio te k i B isk u p iej w M o -

d en ie, od k ry ł ją M u r a t o r i. P od aję tek st u sta lo n y przez L u d w ik a T r a u - b e g o w P o e ta e a e v i C a ro lin i. W w yd .: M o n u m e n t a G e r m a n i a e H i - fi t o r i с a. E d id it S o cieta s A p erien d is F on tib u s R erum G erm anicarum M edii A e v i. T. 3. B ero lin i 1879, s. 702 i n. (w. 41: nie w ciągam w yrazu c o m e s do k e - leu m a : H eia vig ila !, lecz do echo, jak to czy n ią tak że W ilhelm M e y e r i A n to n io R e s t o r i). C ałość 42 sen arów ja m b iczn y ch p o d zielił T rau b e n a z w ro tk i sześcio w ierszo w e: w sz y stk ie w iersze rym ują na -a , z w y ją tk ie m w . 11— 14 m ających rym y na -u s i -urn, oraz w . 25— 26 z rym em n a —is; z w ro tk a obejm ująca w . 11— 16 jest znacznie p ó źn iejszy m dod atk iem do p ie r ­ w o tn e g o tek stu . P o tw ierd za to G iulio B e r t o n i, II ritm o d elle sc o lte M o­

dern. W w yd.: A t t i e m e m o rie d. R. D e p u ta zio n e d 'isto ria . S erie V. V ol. V I.

C on due ta v o le. M odena 1909.

A n a lizę m elo d ii p odanej w n eu m ach nad tek stem p rzep row ad ził ro m a n i- ata A . R e s t o r i, II ca n to d e i so ld a ti d i M oden a. R i v i s t a M u s i c a l e

(13)

366 R Y SZA RD G A N S IN IE C P R Z E K Ł A D

O ty, co strzeżesz z bronią w ręk u m u rów tych, S n u się w y strzeg a j, — czuw aj, u p om in am cię. G d y czu jn y H ek tor jeszcze w T roi był,

J ej n ie za jęła oszaikańcza G recja,

I t a l i a n a, v o l. V I, (M odena) 1899, fa se. 4. U ja w n iła ona fa k t n ie z m ie r n ie c iek a w y : n a k a ż d y d y s t y c h p r z y p a d a t a s a m a m e l o d i a , tzn. że u k ła d tej p ie śn i b y ł p ierw o tn ie d y sty ch iczn y (jak u G a l l a ) m im o ry m u tira d o w eg o d la całości, i że dopiero w p ó źn iejszy m czasie g ru p o w a n o d y s t y - chy w zw rotk i sześcio w ierszo w e. W ogóle liczy ć się n a le ż y ze sto p n io w y m roz­ szerzen iem p ierw o tn ie krótszej piosen k i, ale m im o p o w sta n ia o b szern ej z w r o t­ k i zatrzym an o i d la niej m elo d ię dystych iczn ą.

C zas p o w sta n ia tej p ie ś n i jest nam dość d o k ła d n ie zn an y. W roku 881 w y b u d o w a n o k o śció ł ku czci C hrystusa, św . M arii i i a n a („in h o n o re m S.

S a lv a to r is e t S. M a ria e e t S. Io h a n n is“), k tórym to p atron om grod u p o ś w ię ­

con e są w . 19— 36 (3 zw rotk i sześcio w ierszo w e). K rótko potem , w r. 892 b isk u p W ido otrzym ał od cesarza p o zw o len ie na w zn o szen ie m u ró w d o k o ła M odeny oraz na u m ocn ien ie grodu w a ła m i i okopam i — na m u rach ty ch m łód ź m o - d eń sk a sp e łn ia ła straż. W roku 900 W ęgrzy d ok on ali napadu, k tó reg o się tak ob a w ia n o i p rzeciw k o którem u w zm ocn ion o straże. P ierw o tn a red a k cja tej p ie ś n i m u sia ła w ię c p o w sta ć na krótko przed rok iem 900.

B ard zo dużo p isan o o tym u n icu m liryczn ym , zw ła szcza o je g o ch arak ­ terze literack im . S zczeg ó ln ie p odkreślano, że to n ie je s t p ieśń sa m y ch ob roń ­ ców , ow ej w arty, lecz raczej otoczenia do nich. Z ap ew n e p ieśń ta n ie je s t a n i lu d ow a, ani sp ecy ficzn ie żołn iersk a. S łu sz n e są u w a g i T r a u b e g o

(D as M o d e n e se r L ie d „O tu , q u i s e r v a s a rm is is t a m o e n ia “. N e u e s A r c h i v

d e r G e s e l l s c h a f t f ü r ä l t e r e d e u t s c h e G e s c h i c h t s k u n d e , 1901, s. 235): „S ein e E ig e n tü m lic h k e it w ir d h in lä n g lich d u rch d ie A n n a h m e

e r k lä r t, d a ss ein L itte r a t h ie r sich e in e r v o ls tü m lic h e n F orm u n d ä lte r e r g a n g ­ b a r e r M o tiv e b e d ie n t h abe. D ie w e h rh a fte n L e u te a u f d en W ä lle n M o d en a s h a b e n d ie s L ie d w e d e r e rd a c h t noch gesu n gen . N ic h t e in m a l d ie d ic h te risc h e E rfin d u n g le g t es ih n en in d en M an d. »F ortis iu v e n tu s« , sa g t d e r D ic h te r, »v e s t r a p e r m u ro s a u d ia n tu r c a rm in a «. Es is t also d a s M o d e n e se r L ie d g a r n ic h t ein e ig e n tlic h e s S o ld a te n lie d , son dern , g en a u g esp ro ch en , d ie A u ffo r d e ­ ru n g e in e s z ü n ftig e n D ic h te rs an d ie S o ld a te n , ein es zu sin gen . D a ss d a b e t sch o n T ön e d e s w irk lic h e n W a c h tlie d e s a n g esch la g en w e r d e n u n d m itk lin ­ g en , is t eb en so sa ch g em ä ss a ls s e lb s v e r s tä n d lic h “.

W arto nad m ien ić, że autor p ieśn i b y ł dobrze ob ezn a n y z p iśm ie n n ic tw e m k la sy czn y m . W zm ianka o H ek torze (w. 3) sp row ad za się do Ilia s L a tin a ,

o S in o n ie i jego zdradzie (w. 6) — do W e r g i l e g o (A e n . II, 252: „ so p o r fe s so s c o m p le c titu r a r tu s “ ; 259: „ la x a t c la u stra S in o n “ ; 261: „ d e m issu m la p si p e r fu n e m “ ; 265: „in v a d u n t u r b e m som n o vin o q u e s e p u lta m , c a e d u n tu r v i ­ g ile s “, itd.), o g ęsi k a p ito liń sk iej i M anliuszu — do L i v i u s a (V, 47), o rze­

k o m y m k u lcie g ęsi (w. 17 i n.) — do W e r g i 1 e g o (A en. V III, 655 i n. z o p i­ su ta rczy E neasza, co S erv iu s objaśnia: „in C a p ito lio in h o n o rem illiu s a n s e - ris, q u i G a llo ru m n u n tia ra t a d v e n tu m , p o situ s fu e r a t a n se r a rg e n te u s

(14)

5 G dy ty lk o p ierw szy m T roja zaś za sn ęła snem , P o d stęp n y S in o n zam k i zdrajczo od ch ylił. P o lin ie h u fce k r y te się sp u szczają i Gród napadają, zap alają P ergam a.

A czu jn ym gło sem b ielu sień k i ptak jak gęś 10 S p ło sz y ł G a lló w od R om ula tw ierd zy precz.

(G ęgan iem jej to k o n su l M arcus M anlius Z budzony p ierw szy , zn ak om ity w boju m ąż, S w ą tarczą G alla, co na szczy t już się b y ł w sp ią ł, U d erzy ł i tak b ied aczysk o strą cił w dół.

15 T en czu w a ją cy p tak w yb orn ym zbaw cą b y ł O brońców K ap itolu , lecz zgubą G allów .)

Za w y c z y n ten też w srebrze p rzed sta w ia n o gęś I przez w szech R zym ian jak b ogin ię czczono ją. M y zaś n iech czcim y b ó stw o C hrysta w y n io słe, 20 J em u p o św ięćm y d źw ięk rad osn ych n a szy ch pień

I u fn i w jeg o w ie lk ą p ieczę, w sz y sc y w raz C zuw ając tutaj w zn o śm y ten rad osn y śp iew : 0 k rólu św ia ta , C hryste, pod op iek ą sw ą B o sk ą uch ow aj czujną naszą w arow n ię. 25 D la sw o ich w ż d y bądź m u rem n iezd ob ytym ty,

N iep rzy ja cio ło m w rogiem zaś stra szliw y m bądź. K ied y ty czuw asz, żadna przem oc n ie szkodzi, G dyż ty przep ęd zasz w raże d ziała z dala precz. O pasuj ty w ięc, C hryste, naszą w a ro w n ię 30 Oraz osłan iaj m ocn ą tw oją w łó czn ią ją.

Ś w ię ta M aryo, m atk o C hrysta św ietla n a , B ogarodzico, to nam razem z J a n em spraw , K tórych tu św ię te czczone są r elik w ie 1 k tórym ten tu p o św ięco n y je s t też chram . S5 P od tym p rzew od em w boju je st z w y cięsk a dłoń,

B ez n iego za się w sze p o cisk i w a rte nic. W aleczna m łodzi, śm ia łe m ę stw o bojow e,

N iech brzm ią po m orach w a sze p ie śn i grom ko w dal, N iech w p og o to w iu stoi w arta kolejn a,

40 B y w ra ży p od stęp w m ury n asze nie w d a rł się. N iech się o d b ije echo w tórn e: „H ej, czu w a j!“ P o m urach echo n iech odpow ie: „Hej, czu w a j!“

O dm ien ny obraz p rzed staw ia n o rm aln a służba k asztelań sk a. Z zachodem słońca stra ż n ik z bron ią i rogiem lu b trą b k ą zaciąga w a rtę na w ieży. T am noce spędza na ogół bez niespodzianek: sen ­ ność i n u d ę zw alcza ckliw ą albo żołnierską piosnką, czasem re lig ij­

(15)

368 R Y SZ A K D G A N S IN iE C

n y m hym nem . T ylko ra z d a je znać o sobie, w łaśnie w tedy , kiedy kończy się jego w a rta ; g d y św ita ju trz en k a , w ita ją gro m k im gło­ sem , w zyw a do w stan ia ze sn u i g ra żw aw ą pobudkę. B yła to sw o ­ ista ju trz n ia w a rty , k tó ra n a gruncie P ro w a n sji d ała początek je d ­ n e m u z n ajb ard ziej uroczych rodzajów liry ki, m ianow icie h ejn ało w i (alba ‘ju trz e n k a ’). Z n a m y ty lk o jed n ą łacińską, ale za to b ardzo osobliw ą alba z X w.: posiada bow iem r e fre n (to duża rzadkość w ow ym stuleciu), i to r e fre n do dziś dnia jeszcze nie rozszy fro w a­

ny. Do te k stu u chow ała się m elodia. O to te n zagadkow y pom nik:

L ’a lb a p a r t 14 u m e t m a r a tr a s 15 sol P o y p a s a b i g i t 16 m ira c la r te n e b ra s. En in c a u to s h o s t iu m 17 in sid ie T o r p e n te s q u e g lisc u n t in te rc ip e re : Q uos s u a d e t p rę c o c la m a n s 18 su rg ere. L ’alb a p a r t u m e t m a r a tr a s sol P o y p a s a b ig it m ira c la r te n e b ra s. A b A r c tu r o d is g re g a tu r A q u ïlo , P o li su os co n d u n t a s tr a ra d io s, O rie n ti t r u d i t u r 19 S e p te m tr io . L ’a lb a p a r t u m e t m a r a tr a s sol P o y p a s a b ig it m ira cla r te n e b r a s 20.

18 P h eb i cod, P h o eb i T r a u b e (P oet. C arol. 1, 703). 14 p a r t T r a u b e , p a r cod.

15 a tra s N o v a t i ( S t u d i M e d i e v a l i, III, 1908, s. 131), a tr a cod. 16 p a s a b ig it N o v a t i , p a s a b ig il cod, pasa b igil T r a u b e .

17 h o stiu m T r a u b e , o s tiu m cod.

18 c la m a n s Ioh an n es S c h m i d t , c la m a t cod. 19 tr u d itu r G, te n d itu r cod.

20 T en h ejn a ł (alba) p och od zi z ręk op isu R egin 1462 B ib lio te k i W aty­ k a ń sk iej, z początku X w ie k u . O dkrył go Jo h a n n es S c h m i d t i w y d a ł w Z e i t s c h r i f t f ü r d e u t s c h e P h i l o l o g i e , X II, 1881, s. 333— 341.

F a c sim ile d ał E rnesto M o n а с i, F a csim ili d i a n tic h i m a n o s c r itti p e r uso d e lle scu o le d i filo lo g ia n e o la tin a . R om a 1881 i n., tab l 57.

O h ejn a le (alba) jako g a tu n k u literack im ob szern ie i w yczerp u ją co pisze J e a n r o y (op. cit., rozd ział 3: L ’aube, s. 61—83; o n aszym h e jn a le — s. 73, z b ib liografią w p rzyp isie 3, i s. 521. — L a p o ésie ly r iq u e d e s tro u b a d o u rs. T. 2. P a ris 1934, s. 292— 297) oraz G aston P a r i s (M élan ges d e litté r a tu r e

fra n ç a ise d u m o y e n âge. P a r is 1912 s. 583, p rzyp is i s. 585) w recen zji dzieła P h o e b i13 c la ro F e rt A u ro ra S p ic u la to r n o n d u m o rto iu b a re, lu m en te r r is ten u e, p ig r is cla m a t: „ S u rg ite !“

(16)

P R Z E K Ł A D

J eszcze n ie w s ta ł F eba p r o m ie n isty krąg, Ju ż J u trzen k a ziem i n osi w ą tły św it.

S tra żn ik z w ie ż y len io m w o ła : „W staw ajcie!“ Zorza w id n a i w n e t sło ń c e z m órz

G dzie przechodzi, czarn y cu d n ie spędza m rok.

J ea n ro y o p o czątk ach p o ezji liryczn ej (w y p ro w a d za ją z h ip o tety czn ej p o ezji lu d o w ej, k tórej is tn ie n ia d o w ieść się n ie u d ało). J e a n r o y (La p o é sie l y r i­

q u e d e s tro u b a d o u rs, t. 2, s. 339— 341) p o d a je ch ron ologiczn y sp is zn an ych do­

ty ch cza s h e jn a łó w (alba) p ro w a n sa lsk ich (11 św ieck ich , 5 religijn ych ). Ś w ie c ­ k ie b ez w y ją tk u są m iło sn e (pożegnanie k o ch a ją cy ch się o św icie, g d y od­ z y w a s ię h ejn a ł strażnika).

O n aszym h ejn a le (alba) p isze J e a n r o y (ta m że , s. 293): „L e m o tif p r o ­

p r e à c e lle -c i a é té e m p r u n té à la c o u tu m e m é d ié v a le d e fa ir e s u r v e ille r , la n u it, le s a b o rd s d e s c h â te a u x e t v ille s f o r te s p a r un g u e tte u r p la c é a u s o m ­ m e t d ’u n e to u r. C e g u e tte u r , n ou s le sa v o n s p a r d e n o m b r e u x te x te s , c h a n ta it, e n s’a cco m p a g n a n t ou non d ’in s tr u m e n ts , p o u r c o m b a ttr e le so m m e il ou p r o u ­ v e r q u ’il é ta it b ie n é v e illé : e t, le m a tin v e n u , il a v e r tis s a it le v o is in a g e p a r u n e so n n e rie d e cor, un cri ou q u e lq u e s p a r o le s (q u i p o u v a ie n t ê tr e a sso n a n - cées ou rim é e s) q u e l ’h eu re é ta it ven u e d e re p r e n d r e le tr a v a il". C hoć P a ris

i J ea n ro y m ó w ią o „liczn y ch “ tek sta ch w sp o m in a ją cy ch o śp iew a ją cy ch stra ż­ n ikach, znam do X III w . za led w ie parę, p rzy to czo n y ch przez J e a n r o y a :

„ H e rb o rt d e F r itzla r, tr a d u c te u r d e B e n o it d e S a in te -M o r e , y a jo u te la m e n tio n d ’u n e ch an son . D ans u n e a u b e fra n ça ise (B a rtsch , C h re st. p ro v . p. 241) un v e ille u r d it à son co m p a g n o n q u ’il c h a n te r a it v o lo n tie r s »u n la i d e B lancheflor«.. E nfin, un pa ssa g e d u R o m a n de la R ose nous d it e x p r e s ­ sé m e n t que les ch o ses se p a ss a ie n t a in si (éd. M ich el v. 4502—4508):

Q u an t il (M a leb ra n ch e) s e t q u ’il d o it p a r n u it fa ir e le g u et, il m o n te le so ir a s cren ia u s, e t a tr e m p e ses c h a le m ia u s e t ses b u isin es e t se s cors: u n e h o re d it l s e t d e s c o r s e t so n n ez d o u z d e c o n tr o v e ille .

{...] Il ne fa u t p a s cro ire, bien e n te n d u , q u ’il y a it eu là u n e p o é sie d ’un g en re d é te r m in é , une s o r te d ’h y m n e au s o le il le v a n t: le v e ille u r c h a n ta it d e s ch a n so n s so it p o u r tr o m p e r son en n u i, so it pour m o n tr e r q u ’il é ta it b ien éveillé" .

A le przeoczono dotąd n a jsta rszy p rzyk ład śp iew u p rzeciw sen n o ści stra ­ ży, bo z początku X I w ., z ep osu W e lth a r u s (w. 1180 i n.), gd zie n arzeczon a bohatera, H iltgu n d is, ob ejm u je p ierw szą w a r tę n a p ostoju nocnym :

A d cu iu s ca p u t Ula se d e n s so lito v ig ila u it E t d o r m ita n te s ca n tu p a te f e z it ocellos.

[Siedząc nad jego g ło w ą jak z w y k le ona czu w ała I d rzem iące oczęta trzym ała śp ie w e m otw arte.]

(17)

370 R Y SZ A R D G A N S IN IE C

P atrz, n ied b ałych , gn u śn ieją cy ch w d łu g im śn ie Z asadzkam i w rogi pragną zaskoczyć:

Ich ostrzega stróż i w oła: „ W sta w a jcie!“ Zorza w id n a i w n e t słoń ce z m órz

G dzie przechodzi, czarny cu d n ie sp ęd za m rok.

R om an ista K arl V o s s 1 e r (Zur E n tste h u n g ro m a n isc h e r D ic h tu n g s fo r ­

m en . W w yd.: A u s d e r ro m a n isch en W elt. T. 3. L eip zig 1942, s. 48— 50) łączy

z ty m h ejn a łem — k tó reg o d aje tek st i tłu m a czen ie n ie m ie c k ie (n ie bardzo ścisłe) — sw ó j pogląd o p o w sta n iu tego gatu n k u lir y k i z lu d o w e g o tańca, będ ącego d la k lery k a p od n ietą do sn u cia w ła sn ej p oezji, g d zie u m ieścił refren tan eczn y. S tw ie r d z ił to już d aw n iej J e a n r o y (La p o é sie ly r iq u e d e s

tro u b a d o u rs, t. 2, s. 249): „N ous v o y o n s fig u re r ce th è m e , a u N o rd , d an s d e n o m b r e u x re fra in s, c ’e s t- à - d ir e d a n s d e s fr a g m e n ts d e ch a n so n s à d a n ser: e t d ’a u tr e s te x te s nous m o n tr e n t d es d a n se u rs jo u a n t le rôle d u g u e tte u r

(B a r ts c h , R o m a n zen u n d P a sto u r e lle n II 30, 9. III 22, 8)“. V o s s 1 e r dobrze u w y d a tn ia scen erię tego h ejn a łu (s. 49 i n.): „D ie N a tu r p o e s ie d e s a n b re c h e n ­

den T a g es a u f k o sm isch en H in te rg ru n d is t u n v e r k e n n b a r . A u ch p a s s t zu d e r sü d fra n zö sisc h e n L a n d sc h a ft d e r S in n d e s R e fra in s“. (V ossler tłu m a czy : „ M or­ g e n ro t a u f M e e re sd u n st, u n d h in te r B erg u n d N a ch t d e r h e lle S o n n e n b lic k “ —

bardzo fa n ta zy jn ie.) D alej czytam y: „M an d a rf a n n eh m en , d a ss m it P o y k e in

H ü gel, so n d ern ein G e b irg s sto c k g e m e in t is t (d e r P u y -d e -D ô m e , d e r P u y M a ry u. a. sin d s ta ttlic h e B erg e, k e in e H ügel. H a l t s u n t l i p u i , h e is s t es vo n den P y re n ä e n im R o la n d slied ), h in te r d e m im O ste n d ie S onne h e rv o r b ric h t, a n g e k ü n d ig t v o m D ä m m ersch ein ü b e r d e m M eer. D er A u fb lic k z u S te r n b il­ d ern , d e r M a h n ru f an lässige S ch lä fer, d e r H in w e is a u f fe in d lic h e S ch a ren im D u n k el, d ie g a n ze F e ie rlic h k e it d e r la te in isc h e n w ie d e r v o lk s sp ra c h lic h e n V e rse e rla u b t k a u m ein en Z w e ife l, d a ss w ir m it e in e m g e is tlic h e n M o rg en ­ h y m n u s zu tu n haben, d e r sich fr e ilic h schon a ls V o r s tu fe z u d e r A lb a k e n n ­ z e i c h n e t ' T o zap ew n e m y ln e — to ju ż św ieck i h ejn a ł w k la sy c z n e j postaci.

T rudności sp raw ia refren. N o v a t i , G. A. A n g e l o n i (P er u n a in te r p r e ta -

zio n e la tin a d e l r ito rn e llo d e ll’ A lb a b ilin g u e. S t u d i M e d i e v a l i, III,

1908, s. 127— 131), Ph. Ä. B e c k e r (D as g e is tlic h e M o rg e n lie d v o n F le u r y - s u r -

-L oire. Z e i t s c h r i f t f ü r f r a n z ö s i s c h e S p r a c h e u n d L i t e ­ r a t u r , 1929, s. 205 i n.) w id zą w refren ie lu d ow e z n ie k sz ta łc e n ie refrenu

p ierw otn ie łaciń sk iego. I ja jestem tego sam ego zdania: sp ra w ę m o g ło b y roz­ strzy g n ą ć p on ow n e sp raw d zen ie orygin ału , czy za m ia st „pasa b ig il“ rękopis m a — jak tw ierd zi N o v a t i — „pas a b ig it“.

C hcę jeszcze zw rócić u w a g ę na w y ją tk o w ą p op u larn ość h e jn a łu (prow.

alba, franc, a u be, a u b a d e, niem . T a g elied ) w zachodnich literatu rach , jak

św iad cza liczn e studia: B a r t s c h , D ie rom a n isch en u n d d e u ts c h e n T a g e­

lie d e r. W książce: G e sa m m e lte V o rträ g e. F reiburg 1883, s. 250— 317. — W. A. de

G r u y t e r, D as d e u ts c h e T a g elied . L eip zig 1887. — G. S c h l ä g e r , S tu dien

ü b er d a s T a g elied . Jen a 1895. — Ph. A. B e c k e r , V o m g e is tlic h e n T agelied.

(18)

Od A rk tu ra zryw a się półn ocn y w iatr, S w e p rom ien ie k ry ją gw iazd y b iegu n a, I w y p iera się p ółn ocy m rok przez w schód.

Zorza w id n a i w n e t słońce z m órz

G dzie przechodzi, czarny cu d n ie spędza m rok.

M etrycznie h e jn a ł te n je s t podobny do pieśni G alla: ta sk ład a się z 4 + 4 + 7 zgłosek w ry tm ie trochaicznym , h e jn a ł zaś liczy o jed e n człon ry tm ic z n y m n iej: 4 + 7. M etru m to, k tó re m ożna by nazw ać q u in äre m trochaicznym , jest now otw orem średniow iecznym i d a ­ leko rzadszym od s e p te n a r a 21, p rzy ty m je d y n y to u tw ó r znany w terc y n ac h . Także i ta piosnka je st p ióra uczonego k lery k a; jest to pieśń o stra ż n ik u (w. 3 speculator, w. 8 praeco), a nie pieśń sa­ m ego stra ż n ik a . L udow y i zarazem życiow y c h a ra k te r pieśni pod­ kreśla p rz e ję ty skądinąd refren , k tó ry V ossler i w ogóle ro m a- niści u w ażają za pierw otniejszy, zasłyszany na zabaw ie ludow ej, do któ reg o po eta dopiero m iał dorobić swój uczony tek st.

Są to w zakresie łacińskiego i narodow ego piśm ienn ictw a śre d ­ niowiecza do X III w. jed y n e u tw o ry zw iązane z życiem żołnierza oraz z w a rtą . T em atycznie bardzo m ało m ają w spólnego z pieśnią w a rty u G alla, ale d obitnie p o tw ierd zają zwyczaj śpiew ania przez w arto w n ik ó w jak ich bądź pieśni, relig ijn y ch lub św ieckich, w cale nie odnoszących się do życia żołnierskiego. G all z ty m życiem sła ­ bo był obeznany: znajac je z bliska nie b y łb y przestylizow ał zw y­ czajowego k eleu m a Vigila! (czuwaj!) — na k tó re d ru g a w a rta m usiała odpow iedzieć rów nie grom kim Viaila! — na sw oje: V igila-

te\, CaueteJ, C u sto d ite}, niem ożliw e w służbie obozowej; nie m ógłby

też pow ierzyć odśpiew ania sw ej piosnki o°obnei g ru p ie żołnierzy zam iast tejże wabcie, co rzuca sw oje V ig ila! O bu przytoczonych przez nas pieśni G all widocznie nie znał, n ato m iast w iedział dobrze o zw yczaju śpiew ania różnych pieśni przez w a rtę podczas czuw ania. Do tego więc zw yczaju naw iazał i na m elodię odpow iednią ułożył słowa sw ojej pieśn i żołnierskiej. Czy tw orzył ją z w łasnej głowy? P odkreśliliśm y już. że bardzo isto tn y , m oże n a w e t n aiw ażnieiszy czynnik, m ianow icie m elodia, regu lu jącą czy też narzu cająca ry tm , dana by ła z g ó r y . Ale tekst, k tó ry G all podłożył pod nutę, je s t ta k osobliwy, m yśl w łożenia w u sta w a rty tak buńczucznej k ry ty k i dow ództw a w ojska niem ieckiego tak paradoksalna, że pom ysł ta k ie ­ go ujęcia chyba nie zrodził się bez jakiegoś im pulsu z e w n ę t r z ­

(19)

3 7 2 R Y S Z A R D G A N S IN IE C

n e g o . E thos tej pieśni, n iefraso bliw ej i nieoględnej, p rzy p o m in a paszkw il. W łaśnie tak ie paszkw ile, w identy czn ych d y sty c h a c h , za ­ chow ał S uetonius w sw ym życiorysie C ezara (był to a u to r w ów czas znany, np. P io tr D am iani (1007— 1072) k o rzy sta z niego częściej). P rzy to czm y k ilka takich d y sty ch ó w trochaicznych celem sk o n fro n ­

to w an ia ich z d y sty ch am i G alla.

S uetonius (Caesar 80): „et Ula vulgo ca n eba ntu r“ („pow szechnie śp ie w an o “):

G allos C a esa r in tr iu m p h u m d u cit, id e m in cu ria m : G a lli b ra ca s d e p o su e r u n t, la tu m c la v u m su m p se ru n t.

[G allów Cezar w ió d ł w triu m fie, w ie d z ie ich do kurii: G a lie spodnie w n e t ścią g n ęli, to g ę w d z ia li paradną.]

S u eto n iu s (Caesar 81): „oto, co m iano pisać n a posągu C ezara“ :

B ru tu s, q u la re g e s e ie c it, con su l p rim u s fa c tu s est: H ic q u ia co n su les e ie c it, r e x p o stre m o fa c tu s e st.

[B rutus za p rzegn an ie k r ó ló w p ierw szy m sta ł się k on su lem : T en za k o n su ló w p rzeg n a n ie k rólem na k o n iec się stał.]

Od razu bije tu w oczy uszczypliw e ethos, a zwłaszcza c h a ra k te ­ ry sty c z n a kom pozycja — d ru g i bow iem w iersz dy sty chu , tek sto w o odm ieniając m ożliw ie ja k n a jm n ie j pierw szy, podaje w d rasty czn ej an ty te zie sedno dowcipu.

A le rola Suetoniusa jak o in sp irato ra sięga jeszcze d alej — on bow iem przekazał nam , p ra w ie jed yn e, rzy m skie pieśn i żołnierskie. Podczas pochodu triu m faln eg o (Caesar 49) „w triu m fie nad G al­ lam i m iędzy innym i pieśniam i, jak ie śpiew ają żołnierze kroczący

za wozem triu m fa to ra , tak że tę sław ioną głosili“ :

G a llia s C a esa r su b e g it, N ic o m e d e s C a esa rem . E :ce C a esa r n u n c tr iu m p h a t q u i s u b e g it G allias

N ico m ed e s non tr iu m p h a t qui su b e g it C a esa rem .

[Cezar G allię z n ie w o lił, N ik om ed es Cezara. Oto C ezar triu m fu je, co z n iew o lił G allię, N ik o m ed es n ie triu m fu je, co z n ie w o lił Cezara.]

. M am y tu w yjątkow o terc y n ę, n o rm aln y b y ł jed n a k d y stych , co S u e to n iu s (Caesar 51) w y ra ź n ie podkreśla, gdy przytacza jeszcze je d n ą n ied y sk recję w iarusów C ezara o grzeszkach sw ego u b ó stw ia­ nego wodza (51: „hoc d i s t i c h o apparet iactato a m ïlitïb u s per

G a llicu m tr iu m v h u m “ [„w ynika z tego d ysty ch u śpiew anego przez

(20)

TJrbani, s e r v a te u x o re s, m o e c h u m c a lv o m ad d u cim u s: A u r u m in G a llia e ffu tu is ti, h ie s u m p s is ti m u tu u m .

[M ieszczan ie, ch o w a jcie żony, g a ch a w ie d z ie m łysego: Z ło to w G a llii ro ztrw o n iłeś, d łu g i za c ią g n ą łe ś tu.]

B yły to śp iew y rzy m sk ich żołnierzy o sw y m wodzu. M iał z a te m G all w zór. D opiero więc w zestaw ien iu p ieśn i G alla z ty m i u ry w ­ kam i z epo k i k lasycznej a rty z m naszego k ro n ik arza, techn ik a jeg o w iersza i etho s buńczuczne te k stu s ta ją się zrozum iałe. Sw oboda pochodu triu m fa ln e g o zniosła przegro d ę m iędzy wodzem a żołnie­ rzem , ja k sw obodą S a tu rn a lió w — pom iędzy niew olnikiem a panem ; w fik c ji G alla u p ad ła ta przegro da m ięd zy żołnierzem a w odzem niem ieckim w obliczu klęski piem ieckiego cesarza oraz triu m fu Bo­ lesław a III.

2. N a łu p z a b ran y z K ołobrzegu

Z upełnie ta k i sam ry tm i ta k ą sam ą budow ę m a piosenka opie­ w ająca szaleńczy n ap ad na pom orski K ołobrzeg w 1005 ro k u . Przedsięw zięcie to, k tó reg o celem b y ło zająć b ogaty te n gród przez zaskoczenie, w sk u tek b ra k u k arn o ści ry c e rz y nie udało się — zajęto i łupiono z „m orskich bogactw “ ty lk o przedm ieścia. K ro n i­ k arz sty liz u je to n a znako m ity w yczyn k ró la, godny pieśni (II 28):

„Tym w yczynem cały b arb arzy ń có w n a ró d n a d e r p rzeraził i w e ń godził, a rozgłos Bolesław a w zdłuż i w szerz głoszony się rozcho­ dził. S tąd też piosenkę w form ie d y k te ry jk i u k ład ają, gdzie b a rd z o dow cipnie dzielność tę i śm iałość ta k w y c h w a la ją “ .

1 P isces sa lso s P a lp ita n te s 2 C iu ita te s H ii p ro cella s 3 A g ita b a n t H ii v e n a n tu r e t f ę te n te s e t r e c e n te s in u a d e b a n t non v e r e n tu r p a tr e s n o stri m o n s tra m a ris a p p o r ta b a n t alii: nunc a p p o r ta n t filii. p a tr e s n o stri p r im itu s : n eq u e m a r is so n iiu s. ceru o s a p ro s c a p re a s — e t o p es ęąu oreas.

1 D rzew iej sło n e m y zaś św ieże, 2 D rzew iej ojce

N am n ie stra szn e 3 O jce sz li na My d ziś m on stra P R Z E K Ł A D i cuchnące p lu sk a ją ce

w różn ych ziem iach d ziś n i burze, dziki, sa rn y ło w im m orsk ie

b rali ojce ryb y: z m orskiej b ierzem szyby. zd o b y w a li grody: ni h uk m orsk iej w od y. i j^ b -iie god n e — i sk arb y p odw odne.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Natomiast z praktycznego (ludzkiego oraz maszynowego) punktu widze- nia metoda aksjomatyczna ust˛epuje innym metodom, takim jak dedukcja natu- ralna, rezolucja, rachunki

Załó˙zmy, ˙ze zbiór termów domkni˛etych j˛ezyka pierwszego rz˛edu L jest niepusty.. Je´sli H zbiorem Hintikki pierwszego rz˛edu dla L, to H jest speł- nialny w modelu

Je´sli jednak zbiór numerów gödlowskich aksjomatów pozalogicznych teorii T nie jest rekurencyjny, to relacja Dow T (a, b) (czytaj: a jest numerem gödlowskim dowodu w teorii T formuły

Okazuje si˛e, ˙ze relacja ta (dokładniej: relacja mi˛edzy numerami dowodów a numerami formuł) nie jest rekurencyjna, jest jedynie re- kurencyjnie przeliczalna.. W definicji

Zauwa˙zmy, ˙ze badana formuła nie jest tautologi ˛ a KRZ, poniewa˙z nie jest tak, i˙zby ka˙zda alternatywa elementarna wchodz ˛ aca w skład powy˙zszej koniunkcji zawierała

3.112 b) za podkreślenie wzorów wszystkich właściwych substancji: HCl, CCl 4, NaOH, NaNO3, NaHCO3, CO2, CH3COOH, P 43.21 – za poprawne podanie związku, wzorów tworzących go jonów

Za: a) uzupełnienie tabeli: Barwa zawartości probówki II przed reakcją po reakcji pomarańczowa lub brunatna bezbarwna. 18.11 b) podanie zastosowania procesu w probówce

Dużo terminów prawnych łacińskich, zapożyczonych z ustrojów obcych, zawiera ustęp kroniki, w którym autor przedstawia epizod wygnania z Polski króla Bolesława Śmiałego i