• Nie Znaleziono Wyników

Podwójny świat : uwagi o narracji i tożsamości w tekstach homoseksualnych Jarosława Iwaszkiewicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Podwójny świat : uwagi o narracji i tożsamości w tekstach homoseksualnych Jarosława Iwaszkiewicza"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Grzegorz Piotrowski

Podwójny świat : uwagi o narracji i

tożsamości w tekstach

homoseksualnych Jarosława

Iwaszkiewicza

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (108), 207-218

2007

(2)

Podwójny świat

Uwagi o narracji i tożsamości w tekstach

homoseksualnych Jarosława Iwaszkiewicza

Pisze G erm an Ritz:

P isarstw o kobiece czy w ręcz hom oseksualne godzi w ontologię tego, co literackie, jest d opuszczalne najwyżej jako etykietka lite ra tu ry użytkow ej o ch arak terze em ancypacyj­ nym lub pornograficznym . [...] M ęski dy sk u rs podaje się za n e u tra ln y dy sk u rs kultury, tzn. jest uto żsam ian y z k u ltu rą. D yskurs kobiecy albo hom oseksualny utrw ala się w św ia­ dom ości jako inność w k u ltu rze, dy sk u rs m ęski zaś (heteroseksualny) m usi się okazać - w ich od b iciu - k o n stru k tem . Tym sam ym traci swoją p iln ie strzeżoną rolę tego, co is t­ nieje od zawsze.

O d zw ierciedlenie tego, co hom oseksualne w k u ltu rz e, pozw ala zdynam izow ać i zradyka- lizować odkrycie, że w szelka seksualność jawi się w k u ltu rze zawsze tylko jako konstru k t. P o żąd an ie h o m o sek su aln e podw aża koncepcję n a tu ra ln o ś c i (k tó rą w X IX -w iecznym m ęskim w yobrażeniu uosabiała kobieta) i walczy z n iem o tą n arzu co n ą m u w ram ach tej koncepcji przez k u ltu rę m ęską. Tożsam ość kobieca g eneruje się w poszukiw aniu w łasne­ go ja, tożsam ość hom oseksualna - w odzyskiw aniu języka.1

W łaśnie: w o d z y s k i w a n i u , często - w dłu g im procesie odzyskiw ania. W tek stach hom oseksualnych2 Jarosław a Iw aszkiew icza3 proces te n n igdy nie

zo-G. R itz Iwaszkiewicz, Breza, Mach: Niewypowiadalne pożądanie a poetyka narracji, w: tegoż N ić w labiryncie pożądania. Gender i płeć w literaturze polskiej od romantyzmu

do postmodernizmu, przel. B. D rąg, A. K opacki, M. L ukasiew icz, W arszaw a 2002,

s. 177-178.

P rzez (tzw.) tek st hom oseksualny rozum iem - za G erm anem R itzem - tek st sw oisty z uwagi na specyfikę dysk u rsu , na dystynktyw ną, psychoseksualną, społeczną

(3)

2

08

stał zam knięty, uw ieńczony odzyskaniem języka4. Tożsam ość hom oseksualna nie przem ów i tu pełn y m głosem , te m at m ęskiej m iłości - innego pożąd an ia nie obja­ wi się w sposób otwarty, n e u tra ln y czy natu raln y . Będzie ukazyw any nie w prost, maskowany, sugerowany, skrywany w podtekście, b ę d z ie -n ie k ie d y -r z e k o m o „jaw­ n y ” bądź też w łaśnie „ n e u tra ln y ”, ale naw et wtedy, zawsze, uw ikłany w sieć sp lą ta­ nych czy wręcz sprzecznych in te n cji nadaw czych, w yrażony poprzez specyficzne tryby wypowiedzi, odbiegające od tego, co m ożna by uznać za „styl zerow y” lite ra ­ tu ry w danym okresie.

W opow iadaniu Nauczyciel drastyczności odw ażnego obyczajowo te m a tu kryją się całkiem długo za „paraw anem ” m ocno tradycyjnej, realistycznej, jak sądzę, celowo jakby nieco „an ach ro n iczn ej”, „dziew iętnastow iecznej” - c h c ia ło b y się n ie ­ m al pow iedzieć - narracji. Stosuje w niej au to r-n a rra to r różne zabiegi retencyjne, opóźniające odkrycie tajem nicy tytułow ego b o h atera i sprow okowanej przezeń - przynajm niej po części - hom oseksualnej in icjacji jego podopiecznych. Jednocześ­ nie zabiegi te p o d trzy m u ją n iespokojny nastrój oczekiw ania na finałowe rozw ią­ zanie, dla uw ażnego czytelnika chyba jed n ak spodziew ane i oczywiste. Wymowa pew nych chwytów jest bow iem dość jasna - nie bez pow odu na przy k ład n a rra to r zw raca uwagę na czerw ony pas Ilka, corpus delicti i swego ro d za ju fetysz, k tóry od­ najd zie się w pokoju nauczyciela. Z astanaw ia tu - w ram ach n a rra c ji pierw szo­ osobowej - duży n a d d a te k kunsztow nej „literackości” (stylizacja, suspens, mowa

i kulturow ą, k o nstrukcję a u to ra w tekście. Biografia pryw atna oraz stem atyzow anie nie m ają tu decydującego znaczenia, aczkolw iek są istotne. Z astrzeżenie to jest konieczne, poniew aż po ru szam y się po grząskim gru n cie, w obszarze m ilczenia lub zap rzeczania, bowiem „jeśli [...] chodzi o tek st hom oseksualny, który nie m iałby c h ara k te ru em ancypacyjnego, to jego autorzy i czytelnicy jeszcze gw ałtow niej (niż au to rk i tekstów kobiecych - G.P.) z ap iera ją się w łasnej e stety k i”. Literatura

w labiryncie pożądania. Homoseksualność a literatura polska, w: tegoż N ić w labiryncie pożądania..., s. 54. D ziała tu silna obawa przed otw arciem perspektyw y

biografistycznej. N iebezpieczeństw o kryje się też w pow ierzchow nym zrów naniu hom oseksualności tekstu w yłącznie z jego hom oerotycznym stem atyzow aniem ; tutaj istn ieje ryzyko zarów no zbyt pochopnej, hom oseksualnej kw alifikacji tekstu z „n eu traln y m ” tem atem m ęskiej m iłości, jak i w ykluczenia m ożliwości takiej kw alifikacji (i in te rp reta cji) w w ypadku tekstów tem atycznie niehom oseksualnych

(Panny z Wilka, Kochankowie z M arony).

Kluczowy w w ypadku niek tó ry ch pisarzy - zakonspirow anych gejów - podział na teksty „oficjalne, lite rac k ie ” i „pryw atne, użytkow e”, odzw ierciedlający różnicę poetyk-św iatopoglądów , nie odpow iada, m oim zdaniem , dynam ice twórczości Iw aszkiew icza. Twórczość ta w całości podlega podobnym m echanizm om , choć oczywiście d z ia łają one z różnym „n atężen ie m ” (w Dzienniku na przykład p roblem atyka hom oseksualna jest w yrażona bardziej bezpośrednio) i w jedn o lity sposób in te rp re tu je świat.

Podobnie jak u w ielu pisarzy z pokolenia Iw aszkiewicza. Por. R. Koropeckyj

Konstrukcje homoseksualizmu w „Dzienniku” Ja n a Lechonia (Próba innej lektury), przei.

(4)

ezopowa, zm ien n y dystans n a rra to ra , m etaforyczny język). U kazuje on sam ego n a rra to ra w specjalnym świetle. Prow adzący finezyjną grę z czytelnikiem , grę ze swoją pam ięcią i p am ięci tej literack ą w izją, m u si być wszak albo p isarzem (to otw iera perspektyw ę autobiograficzną), albo z jakichś względów nie m oże p rze d ­ stawić epizodu z dzieciństw a w sposób beznam iętny, choć usiln ie stara się spraw ić ta k ie w rażenie. E pizod te n urasta jed n ak - z jakich powodów? - do ran g i w ażnego dośw iadczenia w jego osobistej biografii. „N ieraz po tem w spom inałem tego czło­ w ieka” (I, 2905) - m ów i o nauczycielu.

In n a gra toczy się w opow iadaniu Przyjaciele, jednym z bardziej gęstych te k ­ stów Iwaszkiew icza, k tó ry w ydaje się swego ro d zaju pendant do późniejszego o lat kilka Zygfryda (oczywiście jest to pendant b ardziej tem atyczne - ideowe niż for­ m a ln e )6. W tym w ielkim dialogu - „allegrze sonatow ym ” - k o n fro n tu je au to r dwa główne, kontrastow e tem aty, tytułow ych przyjaciół, których ró żn i niem al wszyst­ ko: wiek, pozycja społeczna, dośw iadczenie, ch arak ter, te m p eram en t, za in te re so ­ w ania, św iatopogląd, prow eniencja estetyczna... W to k u burzliw ej k onfrontacji na tle k ilk u „k o n trtem ató w ” (ksiądz G allieni, p a n i Janiszew ska, Jadzia, G rzech), ośw ietlających główny p la n dyskusji innym jeszcze św iatłem , oba te m aty p odlega­ ją ró żnorodnym przem ian o m i m utacjom , w chodzą ze sobą w reakcje, chw ilam i niem alże aż do zatracen ia sw oistych cech i - jed n ak - k atastrofy obu bohaterów . O tóż w opow iadaniu tym - nazw ijm y je, pół żartem , pół serio, „m in i-Lalką dw u­ dziestolecia m iędzyw ojennego” - Iw aszkiew icz pró b u je jakby strateg ii otw artości. Ale specyficzna to otw artość: uprzedza atak, w ywołuje „wstydliwy” problem , jed­ nocześnie n aty ch m iast m u zaprzecza:

- C zy wiesz, jaka o p in ia pan u je o m nie w W arszawie? A chilles się poruszył i poczerw ieniał.

- P rzypadkiem w iem - odpow iedział. - Z resztą do p iero od w czoraj. Mój kuzyn w idział nas w B ristolu i czul się w obo w iązk u ...

- A cóż na to rodzice?

- Ach, kuzyn jest życzliwy, ale do połowy. N ie m ów ił nic rodzicom . Telefonow ał tylko do m nie.

- O tóż, z góry u p rzed zam cię, że o p in ia ta nie jest praw dziw a. A chilles u śm iech n ął się z niedow ierzaniem .

- Jest niepraw dziw a. N a razie to ci pow inno w y starczyć... (I, 37)

P roblem ów, dla czytelnika początkow o niezbyt jasny, choć być m oże sugerow any przez „dziw ne” zainteresow anie się W olffa m łodym i pięk n y m A chillesem K orec­ k im , zostaje nazw any dopiero później:

W szystkie cytaty z opow iadań przytaczam za J. Iw aszkiew icz Opowiadania, t. 1-6, W arszaw a 1979-1980 (Dzieła). C yfra rzym ska w naw iasie odsyła do konkretnego tom u w tej edycji, cyfra arabska - do strony. P om inięcie w skaźnika oznacza k o ntynuację cytatu.

T akich „ p a r” w idziałbym w tw órczości Iw aszkiew icza w ięcej, np. Notre-Dame-la-

(5)

- To o tych chłopcach?

- O chłopcach, zdaje się, nie mówiliśmy. Tylko o mojej o pinii. O św iadczyłem ci, że to n iepraw da. (I, 46)

D alej je d n a k cz y te ln ik , ta k ż e b o h atero w ie o p o w iad a n ia , p o ru sz a ją się w śród sprzecznych sądów, słów i ocen, niekonsekw entnych zachow ań. O pinia „W arsza­ wy” o W olffie, chyba ugruntow ana, jest w szak spraw ą p ubliczną, znają ją naw et ludzie bezpośrednio z b o h aterem niezw iązani. K orecki zdaje się rów nież uznaw ać ją za praw dopodobną, posuw a się naw et do ostrej prow okacji, w której oferuje przyjacielow i siebie sam ego jako u trzym anka. D odajm y jeszcze dziw aczny tryb relacji „przyjaciół”, relacji pełnej podtestów i n iespełniającej „nieodzow nego wa­ ru n k u przy jaźn i - m ianow icie rów ności p artn e ró w ”7. C zem u zatem W olff p ro p o ­ zycję K oreckiego odrzuca? C zem u popełnia sam obójstwo? C zem u niespodziew a­ nie ro b o tn ik z jego fabryki zdradza nowe i rew elacyjne fakty, kw estionujące wszel­ kie p ik a n tn e rewelacje? O co tu chodzi?

Tekst - opow iedziana w n im h isto ria - psychologia postaci - są nieciągłe. Są n iespójne i niew yjaśnialne na podstaw ie samej m a te rii fab u larn ej. G erm an R itz w yjaśnia, że w tekście hom oseksualnym nacechow ane hom oerotycznie m otywy „nie łączą się [...] w dyskursyw ne łań cu c h y ”8; w ystępują jako figury pojedyncze, ode­ rw ane - dodajm y - zaskakujące i w tym sensie, zdaw ałoby się, fab u la rn ie „nieu za­ sa d n io n e” bąd ź p rzynajm niej „dające czytelnikow i do m yślen ia”, stąd ich u tru d ­ n io n a (przynajm niej „w to k u ” lektury) in te rp re tac ja. W hom oseksualnych te k ­ stach Iwaszkiew icza n ie jed n o k ro tn ie sporo n iepokoi bądź przy n ajm n iej z a sta n a­ wia, nie daje się łatw o albo w ogóle w yjaśnić czy zrekonstruow ać. W Czwartej sym­

fonii - opow iadaniu jeszcze subtelniej w ahającym się m iędzy otw artością a k am u ­

fla ż e m -z a sta n a w ia ją na przykład enigm atyczne pytania i aluzje Woroncowej w sce­ nie rozm ow y z P ietią o k n ia z iu W italiju , będącym o b iektem fascynacji m łodego kom pozytora, n iepokoi p ięk n y i wyzywający dieńszczyk W ita lija ... W in n y m „opo­ w iad a n iu m uzycznym ” (Mefisto-Walc) głów ny bohater, m łody p ia n ista M ichał (li­ te ra ck i p o rtre t A dam a H arasiew icza), zarzuca swem u profesorow i, p a n u F elikso­ wi, „św iństw a” . Stefan M elkow ski in te rp re tu je zarzu ty M ichała jako za rzu ty z d ra ­ dy profesji i pow ołania arty sty 9, co z pew nością jest praw dą. Profesor p okątnie, p od p seu d o n im em (Bolek Bolski!), c h a łtu rzy jako au to r trzeciorzędnych szlagie­ rów, w których „trzeba tylko, żeby p ad ał deszcz, była jesień i żeby ona czekała, a on nie przy ch o d ził” (VI, 48), a „ak o m p an iam en t pow tarzał akordy łącząc kw in­ ty rów noległe” (VI, 49). Ale bohaterow i chodzi zapew ne o in n e jeszcze „św iństw a” - być m oże o dw uznaczne, w podtekście hom oseksualne, aw anse. M ich ał m ówi

P. U rb ań sk i „Zakazana przyjaźń” w poezji nowołaeińskiej, w: Ciało. Płeć. Literatura. Prace ofiarow ane Profesorow i G erm anow i Ritzow i w pięćd ziesiątą rocznicę uro d zin , W arszaw a 2001, s. 556.

G. R itz Literatura w labiryncie pożądania..., s. 55.

S. M elkow ski Ś w ia t opowiadań. Krótkie form y narracyjne w prozie Jarosława

(6)

bow iem do p a n i K lary o swym przyjacielu: „To on m i pow iedział o F eliksie. Ja oczywiście w iedziałem , ale nie chciałem , aby in n i w ied zieli” (VI, 62). W ym owna jest także scena rozm ow y chłopca z profesorem :

- Słuchaj - zatrzym ał go pan F elik s - m am dla ciebie p ropozycję...

M ich ał p o p atrzy ł na niego z niechęcią i zdziw ieniem , tak aż pan F elik s jakby się trochę zakłopotał.

- Oczyw iście nie nalegam . [...] C hciałbym , abyś p ojechał ze m n ą do Warszawy. - W jakim ch arakterze? - zim no spytał M ichał. (VI, 42-43)

W reszcie, Feliks nazywa M ichała „mój pięk n y ” (VI, 45). C hłopak zdaje sobie sprawę z „niezw ykłości” sto su n k u z nauczycielem , a naw et, być m oże, bierze p o d uwagę ew entualną konieczność „sprzedania się” : „Ja się zgodziłem , a potem nic nie było. U daw ał n ie w in iątk o ” - m ówi (VI, 57). K lara pisze n ato m iast do córki, że „życie M ichała w W arszawie w szystkie te p lo tk i (o Feliksie - G.P.) obaliło ... [...] Sama w prost nie w iem , co m am m yśleć o tych spraw ach” (VI, 70). C zytelnik - tym b a r­ dziej.

Sygnały tego ty p u - przykuw ające uwagę w łaśnie swoją n iejasn ą przygodno­ ścią i niepokojącą au rą - pełn ią, zd a n ie m R itza, funkcję „tajnych znaków ”, „prze­ znaczonych dla w tajem niczonego czytelnika i u ru ch am iający ch podw ójną le k tu ­ rę ” 10. W opow iadaniu Nauczyciel tajn y m znakiem jest le k tu ra w ierszy „nikom u nie znanego wówczas poety niem ieckiego Stefana G eorge”, którego k u lt tytułow y b o h ater „przywiózł z uniw ersytetów w H eid elb erg u i M a rb u rg u ” (I, 302) - podob­ n ie jak Iwaszkiewicz. F unkcję tajn y ch znaków p ełn ią tu rów nież zanotow ane przez F elka w dzien n iczk u (dzienniczek te n jest darem od hom oseksualnego nauczycie­ la) słowa „kaloskagatos” czy „virtus”, odsyłające do archetypow ej trad y c ji antycz­ nej. T ajne znaki m ogą n iek ied y działać w ielokierunkow o, m ogą generować w ielo­ w arstw ow ą, nie tylko podw ójną, lek tu rę. Tak działa przyw ołanie Sędziów W yspiań­ skiego (zwłaszcza w relacji do Ocalenia C onrada) w M artw ej Pasiece, otw ierające, być m oże, także perspektyw ę au to b io g raficzn ą11:

...o swojej lite ratu rze mówiliśm y, choć to była tylko lite ratu ra.

- Polska lite ra tu ra nigdy nie jest tylko lite ratu rą. M yślałem o Sędziach W yspiańskiego. - Pam iętasz, jak chciałeś, żebym ja grała Jewdochę?

- Fascynow ał m nie w tedy Jukli. Bo Ju k li kochał się w U rlo p n ik u . U rlo p n ik a próbow ał ru d y F elek i m iał praw dziw y rew olw er w kieszeni.

- Trzeba było czym ś zabić Jew dochę.

- Ale Ju k li nie chciał zabijać. O n m arzył. O n m arzył o raju, gdzie w szystkie anioły były w m u n d u rac h urlopników .

- Tego to u W yspiańskiego nie ma. - Zaw sze tak sobie w yobrażam . (VI, 179)

10 G. R itz Literatura w labiryncie pożądania..., s. 55.

11 Iw aszkiew icz pisze we w sp o m n ien iu o S tanisław ie W ysockiej: „Próbow ałem i K irkora, i G rabca, i Juklego, i G ucia - i nic m i nie w ychodziło”.

(7)

L ek tu ra taka nie wyzwala jed n ak n igdy z w ieloznaczności sensu, bow iem „tajny znak sygnalizuje (jedynie - G.P.), że głów ny sens te k stu zachow uje w ażność w ogra­ niczonym zak resie” 12.

W przyw ołanych przy k ład ach dotykam y n ie u sta n n ie p ro b lem u stylizacji. Sty­ lizacja nieprzypadkow o chyba była jedną z preferow anych przez p isarza strateg ii literackich. Już w skam andryckiej prozie „Iw aszkiewicz stosował różnorodne chwy­ ty stylizacyjne; niekiedy sygnały jawnej autobiograficzności m ieszają się w jego tek stach z o rien taln y m kolorytem opow iadań, n iek ied y m itologiczno-sym bolicz- ną stylizację w zm acnia styl ekspresjonistyczny”13. Stylizacja zostanie m istrzow ­ sko w ykorzystana w późnych tek stach Iwaszkiew icza. W Czwartej symfonii k u n sz­ tow nie spreparow any p la n stylizacji: na dziew iętnastow ieczną, rosyjską prozę psy- chologiczno-obyczajow ą14 i na opow iadanie „m uzyczne” o losach rosyjskiego kom ­ p o zy to ra15, p rzy n a jm n ie j p o zo rn ie oddala pokusę „b io g raficzn ej” in te rp re ta c ji utw oru: jako gry z artystyczną rep lik ą - przetw orzeniem , au to in te rp retacją te k stu w łasnego życia, gry z sobow tórem . Ze gra taka jest m ożliw a i, jak sądzę, przez autora celowo zaplanow ana - choć m oże nie dla w szystkich czytelników - potw ier­ dzają n ad e r często na przy k ład Książka moich wspomnień (kreacja skądinąd, nie zapom inajm y, także literac k a) czy Podróże do Włoch16. B iograficzne uw ikłania

Czwartej symfonii potw ierdza ta k ie D ziennik, w yjaśniający, że o p o w ia d a n ie -w b re w

w ątpliw ościom b adaczy17 - jed n ak odnosi się do h isto rii P iotra Czajkowskiego, m im o „n e u traln e g o ” przyw ołania nazw iska kom pozytora w tekście (VI, 111).

Sty-12 G. R itz Literatura w labiryncie pożądania..., s. 55.

13 Z. M okranow ska Prozy poetów kręgu „Skamandra” wobec tradycji elitarnych

1 popularnych form kultury, Katow ice 2003, s. 41.

14 „C zasam i w trakcie lek tu ry - pisze M elkow ski - odnosim y w rażenie, że oto obcujem y z odnalezionym czy też m ało znanym utw orem pisarza rosyjskiego z końca X IX w. pięk n ie polszczyźnie przysw ojonym . Jestem przekonany, że w yw ołanie takiego w rażenia należało do au to rsk ich zam iarów ”, Św iat opowiadań..., s. 193.

15 Por. ibidem, s. 193-197.

15 K niaź W italij B ielosielskij, postać archetypow a, kw intesencja m ęskości i sil w italnych, m ęskie bóstwo jakby z rom ansu i starego sztychu, jest na przy k ład bodaj o sta tn ią w prozie Iw aszkiew icza m aterializ ac ją Ju ry M iklu ch o -M ak laja, przyjaciela wczesnej m łodości i prefig u racji Iw aszkiew iczow skiego zla.

17 M elkow ski zw raca uwagę m .in. na rozbieżność czasu akcji (zam kniętego d atą 2 sie rp n ia 1902) i la t życia C zajkow skiego, tam że, s. 194. R itz pisze w prost: „U nika się k o m plikacji zw iązanych z aluzyjnością fikcji wobec autentycznego losu C zajkow skiego, będącego w szak znanym m otyw em biografistyki hom oseksualnej - skojarzenie zostaje niejako wyciszone dzięki n e u tra ln e m u przyw ołaniu

Czajkow skiego. O d stąp ien ie od przyjęcia losu C zajkow skiego za podstaw ę opow ieści w ynika nie tyle z woli u n ik n ięcia k om plikacji narracyjnych, ile z próby zgoła nie tragicznej in te rp reta c ji losu ho m o sek su alisty ”. Jarosław Iwaszkiewicz.

(8)

lizać je i odniesienia, o których mówimy, łagodzą więc czy naw et relatyw izują h o ­ m oseksualne podteksty:

Byłem w strząśnięty. W italij m ia l ten czysto ru sk i obyczaj, że calow a! p rosto w usta, d o k ład n ie w sam e w argi. P o cału n ek ten nie m ial w sobie, oczywiście, nic zmysłowego ( - G. P.), p rzejął m nie jed n ak głębokim dreszczem . B iorąc go w ram iona, czułem pod p alcam i jego m ocne bicepsy i, realizując całą piękność m ojego przyjaciela, pom yślałem : „O, jakże szczęśliwe b ęd ą kobiety, które on p o kocha”. (VI, 105-106)

N o rm y obyczajowe, regulujące chociażby kw estię fizycznej i em ocjonalnej b lisk o ­ ści m iędzy m ężczyznam i, są w szak k a teg o riam i h isto ry c zn y m i i k u ltu ro w y m i. „Czysto ru sk ie obyczaje” w kontekście stylizacji byw ają więc, m oże praw dziwym , a m oże tylko zgrabnym , w ytłum aczeniem .

D otykam y tu rów nież p ro b lem u stylizacji innego typu, będącej autokreacją n arrato ra. Jest n ią „strategia aktyw nej au to p re ze n tac ji - afirm acji otw artej tożsa­ m ości - jak i „re”aktywnego ukryw ania tożsam ości” 18, także - dodałbym - p rzed sam ym sobą. R om an Koropeckyj nazywa ją bardzo trafn ie - w o dniesieniu do Dzien­

nika Jana L echonia - „bolesną grą w chow anego” 19. Z d an iem R itza, jako fenom en

k u ltu ry h om o sek su aln ej20 stylizacja ta jest jednym z w ażniejszych elem entów h o ­ m oseksualnego dyskursu. „S ygnalizuje podw ójność św iata, któ ra w dużym sto p ­ n iu należy do każdego hom oseksualnego dośw iadczenia rzeczyw istości (w tym rów nież dośw iadczenia sam ego siebie - G.R). Szybka zm iana stylu językowego daje m ów iącem u ją możliwość k am u flażu i su b lim ac ji”21. N a p rzykład w d ram a­ tycznej scenie b u rd y na b alu , p o intującej pierw szą część Czwartej symfonii (tę - jeśli użyć określenia R itza - o „fatalnym coming-out”22), P ietia oskarża przyjaciela o ... uw iedzenie narzeczonej, m łodej śpiew aczki W iery, będącej - to dla Iw aszkie­ w icza typow e - m e d iu m skom plikow anej re la cji uczuciow o-erotycznej m iędzy m ężczyznam i23. C iągłe balansow anie m iędzy g ran iem ro li i w ypad an iem z niej nie jest jed n ak o parte na alternatyw ie św iadom ego k am u flażu i prow okacyjnej otw artości. B ohater nie k am u flu je się „z p rem e d y tac ją”, żyje z sam ow iedzą ocen­ zurow aną przez superego, w świecie niedopow iedzeń, „na których tle - jak sam

18 R. R itz Literatura w labiryncie pożądania..., s. 58. 19 R. Koropeckyj Konstrukcje h o m o seksu a lizm u ., s. 161.

20 Bodaj po raz pierw szy o p isał go D o n ald W ebster C ory w pracy The Homosexual in

America. A subjective Approach (1951). Por. tam że, s. 163 n.

21 G. R itz Literatura w labiryncie pożądania..., s. 58. 22 G. R itz Jarosław Iw aszkiew icz..., s. 117.

23 „W sublim acyjnych h isto riac h związków hom oseksualnych u Iwaszkiew icza - pisze R itz - nigdy w łaściw ie nie m am y do czynienia ze zw ykłą grą ról - ze zw iązkiem dwóch m ężczyzn. Podstaw ow ą figurą jest h isto ria tró jk ąta, w sposób klasyczny przeprow adzona w o pow iadaniach Wieczór u Abdona czy Czwarta symfonia. K obieta m iędzy dw om a m ężczyznam i staje się m ed iu m ich erotycznego zb liż en ia ”. Tamże, s. 100.

(9)

m ówi - m oże haftow ać wszystko, co chce” (VI, 124)24. C zasam i jed n ak naw et „nie­ dow idzącem u” podw ójność świata objawia się „n a m a ca ln ie” i dotkliw ie, choć do­ św iadczenie to n ie m oże zostać zracjonalizow ane25: „wszystko było bez sensu, bez podstaw , bez pow odu, krzyczałem w szystko, co m i ślina na język przyniosła, rze­ czy niepraw dziw e i niespraw iedliw e, [...] krzyczałem jak w a ria t” (VI, 118). In ­ ność raz po raz błyska więc spod m aski. Te przebłyski czy - ta k nazyw a je Koro- peckyj - „przeciek i”26 są ro d zajem dram atycznego w ołania o reakcję św iata, są ekspresją „najw yraźniej niepow strzym anego p rag n ie n ia, aby p rzynajm niej zasyg­ nalizow ać praw dziw ą n a tu rę swego życia osobistego”27. Aby uczynić świat „poje­ dynczym ” .

Świat n ie u sta n n ie jed n ak objawia się jako podwójny. Iwaszkiew iczow scy „bo­ haterow ie o hom oseksualnej a u rz e ”, ludzie o d m ien n i w ogóle, nie tylko w sferze erotyzm u, „sw oiściegatunkow i” są ukazyw ani28 naw et jako obcy dwojako: in n i i za­ razem w yobcow ani - zauw aża Sław om ir T om iak29. O bcy przez opozycję lub wiele opozycji - do postaci, do św iata, do określonych w artości. O pozycje te dotyczą nie tylko człowieka „w relacji d o ”, są - by ta k pow iedzieć - w ew nętrzne, w ynikające z w ieloistości bądź n iespójności n a tu ry ludzkiej albo zm ieniającego się w czasie o d bioru przez otoczenie: „Pierw sze w rażenie było nieszczególne - m ówi o Lesz- czyckim n a rra to r - N ieraz po tem w spom inałem tego człowieka. W ydawał się n am chudy, wysoki i bardzo młody. D opiero przyjrzaw szy się m u p rzy kolacji, stw ier­

2/1 Prof. G rażyna Borkowska p rzy p o m n iała m i w tym m iejscu, że sfera uczuć, niezw ykle bogata i skom plikow ana, jest tak n apraw dę n iep rzen ik n io n a, stąd in te rp re ta cja m otywów zachow ań ludzi będzie zawsze w jakim ś stopniu niew eryfikow alna. To, co nazyw am kam uflażem czy autokreacją, może więc w ynikać na przy k ład z tru d n ej do racjonalnego ogarnięcia w ew nętrznej dw oistości bohaterów . Podążanie tropem konkretnej m otyw acji jest zatem w naszym w ypadku konsekw encją w yboru określonej, bardziej - jeśli m ożna tak pow iedzieć - dla m nie atrakcyjnej, strategii czytania. Por. także przyp. 32.

25 „W utw orach Iw aszkiew icza zasadą k o n stru k cji b o h ate ra jest p oznanie rozum iane nie jako proces, lecz jako następstw o m om entalnych, irracjo n aln y ch aktów ilu m in acji. Przy założeniu stabilnej k onstelacji osobowości, czynnikiem ru c h u i zm ian y jest św iadom ość. Poznanie, rów noznaczne tu z sam ow iedzą, nie ma w szakże c h ara k te ru in telek tu aln e g o ani in tersubiektyw nego - jest ściśle podm iotow ym dośw iadczeniem w ew nętrznym , nie dającym się zracjonalizow ać i przekazać”. A. Sobolew ska Antynom ia życia i wolności. Epifanie Jarosława

Iwaszkiewicza, w: tejże M istyka dnia powszedniego, W arszaw a 1992, s. 85.

26 R. K o ro p eck y j,Konstrukcje homoseksualizmu..., s. 161.

27 Tam że, s. 162.

28 Jest to bow iem spraw a przede w szystkim n arrac ji, a więc sposobu p ostrzegania i in te rp reto w a n ia św iata, w tym także in te rp reto w an ia sam ego siebie.

29 S. T om iak „Nie będziesz tego r o b i ł .h o m o s e k s u a l n a obcość i niespełnienie

w „M ilczeniu” i „Tommaso del Cavaliere Juliana Stryjkowskiego, w: Doktoranckie

(10)

dziliśm y, że m a lat około trzy d ziestu [...]. D opiero później zrozum ieliśm y, że p an K azim ierz Leszczycki był b ardzo p ię k n y ... ” (1,290). W m łodym b o h aterze Czwar­

tej symfonii w alczą ze sobą różne żywioły: introw ertyczne pogrążenie się w m uzyce

i w m a rzen iach „o p o zn a n iu jakiegoś m łodego człow ieka” (VI, 82) - i fascynacja „w ielkim św iatem ”; poczucie niższości w h iera rc h ic zn y m społeczeństw ie, w k tó ­ rym m arn e pochodzenie i nędza staw iają p od znakiem zapytania możliwość aw ansu - i m o dernistyczne p rze k o n an ie o szczególnej ran d ze artysty; p o żądanie - i n ie ­ chęć wobec ukochanego, będącego sobow tórem , w izualizacją zła, kuszącego czy też po p ro stu obecnego w człow ieku. Swoista am biw alencja uczuć - będąca syn­ drom em opisanego przez M ałgorzatę C zerm ińską przeżyw ania „poczucia sobo- wtórowej tożsam ości [...] a jednocześnie w łasnej o d m ien n o ści”30- b ie r z e się w łaś­ nie z podw ójności świata: „... żyjem y w dwóch ta k różnych św iatach, iż właściwie nie m ów im y o tych sam ych rzeczach, kiedy rozm aw iam y” (VI, 99).

W hom oseksualnych tekstach Iwaszkiewicza tożsam ość bohaterów nie zostaje nigdy (inaczej niż w tekstach em ancypacyjnych, na przykład w Maurycym Edw arda M organa Forstera) - scalona i zaakceptow ana. Spełniona. Sam oogranicza się do pożądającego spojrzenia, które pada na innego mężczyznę. W iąże się więc z posta­ wą voyeurystyczną (Zmowa mężczyzn, Tatarak, Stara cegielnia) - eksponow aną w p la­ nie n arrac ji i samej akcji31 - która jest właściwe jedyną form ą aktu seksualnego32.

30 M. C zerm iń sk a Bohater autobiograficzny jako sobowtór (O wczesnej prozie Jarosława

Iw aszkiewicza), w: O twórczości Jarosława Iwaszkiewicza, red. A. B rodzka, K raków

1983, s. 143.

31 W Czwartej symfonii W ołkońska mówi np. do Pietii: „ - N iech pan p a trz y [...] - on (W italij - G.P.) cały salon ośw ieca sw oim i oczam i” (VI, 113).

32 Pisze o tym R itz, Jarosław Iw aszkiew icz..., s. 100. Jan Tom kow ski apropos niesłusznie zap o m n ian ej, dobrej powieści Z bigniew a G rabow skiego Cisza lasu

i twojej ciszy... (1931) nazywa jeden z m odeli związków hom oseksualnych

„iw aszkiew iczow skim ”: „G rają w nim głów ną rolę m łodość, sport, w akacje, piękno nagiego c ia ła ...”. Pokolenie Gombrowicza. Narodziny powieści X X w ie k u w Polsce, W arszaw a 2001, s. 36. Ten m odel „h o m o sek su aln ej” koegzystencji - bardziej erotycznej niż seksualnej - o antycznym rodow odzie nie jest, m oim zdaniem , specjalnie p rzez Iw aszkiew icza eksponow any, choć m ożna się go dopatrzyć np. w Zmowie mężczyzn. P ożądające spojrzenie, p adające na nagiego m łodzieńca na tle przyrody, fascynacja m łodością i tężyzną fizyczną są u Iw aszkiew icza zaledw ie jego refleksem , w ynikającym w łaśnie z karm ionego X IX -w iecznym estetyzm em voyeuryzm u. W inicjacyjnej powieści G rabow skiego zw raca uwagę raczej in n a zbieżność z Iw aszkiew iczem , ta m ianow icie, że psychoseksualna tożsam ość b ohaterów w ym yka się tu - w swojej złożoności - kulturow ym kategoryzacjom czy próbom racjonalnej egzegezy, że p rzerasta potoczne w yobrażenia, kw estionuje stereotypy. Ze to, co w iem y czy sądzim y o sferze em ocji, nie odpow iada jej rzeczyw istem u bogactw u i różnorodności dysonansow ych n ierzad k o tonów. Bohaterow ie G rabow skiego - to bardzo „iw aszkiew iczow ski” rys ich „otw artej” św iadom ości - postrzegają tę złożoność uczuć i p ra g n ień (w tym fizycznej i em ocjonalnej bliskości m iędzy m ężczyznam i) jako coś n aturalnego.

(11)

Wyzwala się zaś tylko pośrednio, poprzez su b lim ac ję33, p rzybierającą różne po ­ stacie. We wczesnej tw órczości pisarza jest to m .in. w arian t m o rd u seksualnego

(Zenobia. Palmura, Wieczoru Abdona, także M artw a Pasieka) .W szak „m etafora śm ier­

ci jest kluczow a dla pojęcia m iłości hom oseksualnej, zwłaszcza w okresie m oder­ nizm u. N iem ożność spełnienia aktu hom oseksualnego m usi pociągać za sobą znisz­ czenie ob iek tu m iłosnej tę sk n o ty 34. A kt hom oseksualny jest m ożliw y tylko na gra­ nicy sadystycznego zniszczen ia”35. S ublim acja spełnia się też w akcie tw orzenia: pisan ia (Nauczyciel) - sygnałem hom oseksualności jest w tedy autotem atyczność (n ajdobitniej w yrażona w M artw ej Pasiece) - lu b kom ponow ania (Czwarta symfo­

nia, Sław a i chwała36). W Czwartej symfonii p róba w yciszenia p ożądania w fałszy­

wie u k ierunkow anej su b lim acji okazuje się n ajp ierw niesk u teczn a. B ohaterow i nie udaje się ukończyć Trzeciej symfonii, kom pozycji program ow ej, któ ra w sposób św iadom y m iała być przeciw staw iona w artościom uosobionym przez W italija oraz sublim ow ać „w irtu aln e” (a przy n ajm n iej n ied o m in u jące), lecz kulturow o akcep­ tow ane p o żądanie heteroseksualne, stając się - w części trzeciej (nazwanej zresztą

Romansem) - m uzycznym p o rtre te m W iery. Twórczą iskrę wyzwoli dopiero tra u ­

m a „innej m iłości”, podsycanej przez prow okujące zachow anie pożądanego m ęż­ czyzny, oraz erotyczny k o n ta k t z jego sobow tórem W asią, „chłopcem z lu d u ”37. P rojekt spotkania z sobow tórem - pisze M ałgorzata C zerm ińska

- może być [...] m arzeniem o sam opoznaniu, p rz y jrzen iu się sobie - ale już w idzianem u z dy stan su , o d m ien io n em u , uw yraźnionem u. M oże być owo drugie ja [...] takie, jakie

33 R itz w yznacza trzy fazy hom oseksualnej tw órczości Iw aszkiew icza. „We w szystkich trzech [...] m am y do czynienia z hom oseksualnością w form ie sublim acji.

W pierw szej (Zenobia. Palmura, Wieczór u Abdona - G.R) przenosi ona hom oseksualny tek st do k ry p to tek stu , w d rugiej (Przyjaciele - G.R) sam a staje się tem atem . Trzecia faza (Opowiadania muzyczne; Sny. Ogrody. Sérénité - G.P.) w skom plikow anej form ie naw iązuje do pierw szej. Jarosław Iw aszkiew icz..., s. 99.

34 M oże także generow ać p rag n ien ie w łasnej śm ierci, rozum ianej - w yjaśnia H an s M ayer - jako próba anulow ania w łasnego życia. Odmieńcy, przel. A. Kryczyńska, W arszaw a 2005, s. 292.

35 G. R itz Jarosław Iw aszkiew icz..., s. 104.

35 M yślę - w yjaśnia E dgar Szyller - że ja kom p o n u ję także trochę przez elim inację. To znaczy kom ponow anie e lim in u je z m ego życia w szystkie in n e sprawy, którym nie dałbym rady. Po p ro stu nie p o ra d z iłb y m ...”. J. Iw aszkiew icz Staw a i chwała, t. 1, W arszaw a 1997, s. 299.

37 R ozw ażając kw estię pokrew ieństw a Czwartej symfonii i wczesnej prozy Iwaszkiew icza, C zerm iń sk a zauw aża, że „w relacjach łączących Pietię z jego przyjacielem , kniaziem W italijem [...], a później W asią [...] o d n ajd u jem y w zór łączący Ja autobiograficzne z p a rą jego «cząstkowych» sobow tórów w prozie m łodzieńczej”, przy czym „zachow ana została rów nież zasada w ew nętrznej podw ójności sobow tóra, złożonego z dw u różnych p o staci”. Bohater autobiograficzny

(12)

nigdy nie śm iało się ujaw nić, ja zatajone, którego się lękam i w stydzę, ale czuję je w so ­ bie, j ako zagrażaj ącą możliwość, dlatego chcę się go pozbyć [...]. Naj pierw jed n ak m uszę je nazwać, wydobyć, pokazać - po to, by staw ić m u czoła. O bdarzyć je tw arzą - im ien iem - by staw ić m u czoła. O bdarzyć jakim ś losem , podobnym n ieu ch ro n n ie do m ojego - by jed n ak los mój od niego odciąć38.

„In n e sp o jrzen ie” nie zostaje tu odrzucone. W asia tra k tu je cielesność w spo­ sób natu raln y , pracuje w łaźni, która jest enklaw ą jednopłciow ości i ro zluźnienia rygorów społecznie akceptow anych zachow ań39, zaś sublim acja okaże się, zd an iem R itza, m ożliw a, poniew aż „hom oseksualna żądza [...] zostanie zaspokojona w re­ zultacie sensualnego zetknięcia z ciałem Innego - innego m ężczyzny - ale jedno­ cześnie nie rozw inie się w h isto rię ”40. P ozostanie epizodem .

W w ypadku tego w yjątkowego opow iadania rodzi się jed n ak pytanie: co dalej? G erm an R itz czyta Czwartą symfonię jako h isto rię u danej su b lim ac ji41. H elena Zaw orska - odw rotnie: „... nie sposób uwierzyć w doskonałość [...] rozw iązania an i w jego trwałość. Jest sielankow e. Ale jakże z takiej sielanki wywieść następną, p ią tą sym fonię?”42. Rzeczywiście, p la n y dalszej tw órczości, w ogóle potrzeba a rty ­ stycznej ekspresji, nie za p rzątają już m yśli P ietii. Pewność, że w szystko stało się oczywiste i proste, unicestw iła „elem ent ta jem n icy - poczucie, że m a m iejsce coś cudow nego, coś poza racjo n aln y m rozum ow aniem ” - który, zd a n ie m Jo n a th an a H arveya, dla w iększości tw órców m a rozstrzygające znaczenie w fazie poszukiw a­ n ia in sp ira c ji43. W biografii sym bolicznej b o h atera zagubienie tej ta jem n icy jest z n a k ie m śm ierci: pożądającego „ja” i artysty. M oże więc zakończenie opow iada­ n ia pow inno być inne: ... jestem b ardzo szczęśliwy. I n a d jezioro nie chodzę. I n i­ gdy już nie kom ponuję.

38 Tam że, s. 130.

39 Por. G. R itz Jarosław Iw aszkiew icz..., s. 118. 40 Tam że, s. 119.

41 Tam że, s. 118.

42 H. Z aw orska M uzyka jako wtajemniczenie, „Twórczość” 1980 n r 2, s. 86. 43 J. H arvey Music and Inspiration, red. M. D ow nes, L ondyn 1999, s. 3.

(13)

Abstract

Grzegorz P IO T R O W SK I U n iversity of Gdańsk

A double world. Remarks on narrative and identity in Jarosław Iwaszkiewicz’s homosexual texts

Jarostaw Iwaszkiewicz’s homosexual texts - specific as they are, owing to the specificity ofthe discourse, the psychosexual, social and cultural construction ofthe author within the text - are disturbing with their peculiar aura. The stories told are usually discontinuous, unclear and inexplicable. The topic of a ’different love’ is masked, shown indirectly, or even if it seems open o r neutral, it gets entangled in a net of embroiled, if not contradictory, addresser’s intentions (Przyjaciele [’Friends’], Mefisto - W alc [‘Mephisto W altz’]), or be­ comes the subject of an elaborate literary game, be it stylisation (Czwarta symfonia [T h e Fourth Sym phony’]), suspense, o r ‘self-thematism’ (Nauczyciel [T h e Teacher’], M artw a

pasieka [A dead apiary’]). Such signals enable a double reading, which is accessible to ‘ini­

tiate’ readers. But they are also a sign of a double nature ofthe world, which - according to Germ an Ritz - is part of any homosexual experience. In Iwaszkiewicz, the homosexual identity is never expressed out loud and never gets integrated. It is generated by confirma­ tion concurrent with negation, camouflage and allusiveness o r provocative openness, is interrelated with a voyeuristic attitude (Tatarak [T h e sweet rush’]) and liberates through sublimation.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Straty jakości wewnętrzne Koszty oceny (badań. i kontroli)

Norma ułatwia organizacji osiągnięcie zamierzonych wyników systemu zarządzania środowiskowego, które stanowią wartość dla środowiska, samej organizacji i jej stron

Administracja Systemu > Konfiguracja Systemu > PDA – konfiguracja. W tym samym miejscu określane są szablony importu, które będą wykorzystywane podczas przeprowadzania importu

Zastosowane rury, kształtki i studnie z kamionki muszą być wykonane z tego samego materiału oraz być ze sobą kompatybilne, a więc stanowić jeden system i

Ale w pensjonacie dowiedziała się pan; Ropską, że Klara w yprow adziła się stam tąd jeszcze przed czterem a tygodniami do mieszkania, które jej urzą­. dził

Zapewnij bezpieczeństwo - upewnij się, że młody człowiek jest pod opieką i jest bezpieczny. Nie wymuszaj obietnic – samookaleczanie i myśli samobójcze są poza

Jednak nie da się nie zauważyć, że zapadające orzeczenia były pozbawione bardziej dolegliwych dla osób skazanych obowiązków, a już niemal zupełnie były

Reasumując, Dwie rocznice… są pozycją, którą można polecić wszystkim miłośnikom historii Polski XX wieku, ale także uczniom i studentom kie- runków takich jak historia