Zdzisław Krzemiński
Adwokat w projekcie kodeksu
postępowania cywilnego
Palestra 4/10(34), 16-22
ad wokół
A dw okat w projekcie kodeksu postępowania
cywilnego
A dwokat w ystępuje w procesie cyw ilnym przede w szystkim jako pełnom ocnik strony. Tę czynność w ykonuje on w ram ach swych obo wiązków zawodowych. N ie jest to jednak jedyna rola, w której widzi m y adw okata w procesie. Przecież adw okat może być także •świadkiem, (biegłym, kuratorem , opiekunem, wreszcie — stroną w procesie.
A rtyk uł niniejszy poświęcony je st ty m przepisom ostatnio opubliko w anego p rojektu k.p.c., któ re dotyczą zawodowych czynności adwo kata.
T y tuł I (art. 55—63) księgi trzeciej (części pierwszej) pro jektu poświę cony jest zdolności sądowej i procesowej. W artykule 55 w yrażona zo stała zasada ogólna, że zdolność sądową m a osoiba fizyczna w e wszyst kich spraw ach, osoba praw na zaś — stosownie do swej zdolności praw nej. W artykule następnym , tzn. 56, omówiona jest zdolność sądowa jednostek nie posiadających zdolności praw nej. Z brzm ienia tego prze pisu wynika, że takie jednostki, jak państwowe jednostki organizacyj ne, . jednostki gospodarki uspołecznionej oraz organizacje polityczne i społeczne nie posiadające zdolności praw nej (chyba i osobowości praw nej?), m ają zdolność sądową w granicach tych zadań, jakie n a nich ciążą.
Nas, adwokatów, interesuje w związku z treścią przepisu art. 56 sy tuacja procesowa zespołu adwokackiego, oczywiście w zakresie posia dania zdolności sądowej. Ja k wiadomo, zespół adwokacki nie posiada osobowości praw nej. Jednakże w w ydanym przez M inistra Spraw iedli wości rozporządzeniu z dnia 31.111.1958 r. w spraw ie zespołów adwo kackich (Dz. U. N r 22, poz. 95) w yraźnie stw ierdzano w § 5, że „zespół adwokacki -może pozywać do sądu i ibyć pozyw any”. Jednym słowem, nadano zespołowi zdolność sądową. Uczyniono to jednak nie w ustawie,
N r 10 A D W O K A T W P R O J E K C I E K .P .C . 17
lecz w rozporządzeniu. W celu więc uniknięcia jakichkolwiek w ątpli wości kw estie związane ze zdolnością sądową i procesową pow inny być uregulow ane w kodeksie postępowania cywilnego. Tymczasem lista jednostek wymienionych w art. 56 projektu n ie obejm uje zespołu. Wy d aje się więc, że jest rzeczą niezbędną dodanie do tek stu arty ku łu 56 słów: „zespół adwokacki”.1
W tejże sam ej księdze ty tu ł V projektu (art. 78—88) zajm uje się za gadnieniem zastępstwa stro n przez pełnomocników. Ustawodawca w za sadzie nie wprowadza większych zmian w porów naniu z przepisami ak tu aln ie obowiązującymi. Między innym i utrzym any został przepis po zwalający na w ystępow anie — w charakterze pełnomocnika w sp ra wach ze stosunku pracy — przedstaw iciela związku zawodowego, któ rego uczestnik spraw y je st członkiem. O pierając się na dotychczaso wym wieloletnim doświadczeniu, trzeba postawić pytanie, czy ta insty tucja związkowego pełnomocnika procesowego je st w istocie potrzebna. Dotychczasowa praktyka wykazuje, że jest to przepis najzupełniej m artw y. Pracow nik z zasady korzysta z pomocy adw okata, stojąc na słusznym stanowisku, że je st to specjalista gw arantujący fachową po moc. Po co więc utrzym yw ać pozbawiony znaczenia praktycznego przepis?
Od kilku lat dyskutow ana jest wśród praktyków i teoretyków in stytu c ja przym usu adwokackiego. Zwolennicy przym usu adwokackiego w ska zywali na to, że w wielu skomplikowanych procesach cyw ilnych nie zbędna jest pomoc fachowa adwokata. Strona, która prowadziła sam a spraw ę, nie 'potrafiła — jak w ykazało doświadczenie — wyzyskać n a leżycie w szystkich argumentów. Najczęściej nie była w stan ie dopomóc sądowi w ustaleniu praw dy obiektyw nej. W ostatecznym w yniku w y rok trzeba było niejednokrotnie uchylać i spraw ę przekazywać do po nownego rozpoznania. Traciła na ty m nie tylko strona, ale również S karb Państwa, ibo procesy ciągnęły się w nieskończoność.
Niezbędność pomocy adwokackiej odczuwało Się w szczególności w drugiej instancji, gdyż opracowanie rew izji wymaga należytego przy
gotowania prawniczego. Środki odwoławcze sporządzane przez laików .spraw iały sądom szczególnie dużo kłopotów. Instancja rew izyjna woli mieć do czynienia — co jest zupełnie zrozumiałe — z fachowcami praw nikam i.
1 Problem ten szerzej omówiłem w artykule pt.: Zdolność sądowa i proceso wa jednostek nie posiadających osobowości praw nej, „P alestra” n r 7—8/58, s. 63 i n.
Nic przeto dziwnego, że autorzy p rojektu uwzględnili te argum enty i przynajm niej w pew nym zakresie wprowadzili do pro jek tu przym us zastępstw a przez adwokata. I tak w art. 347 § 2 pro jek tu czytam y: „Re w izja powinna być sporządzona i podpisana przez adw okata”. N ie obo w iązuje to jedynie jednostek uspołecznionych oraz sędziów, prokura torów, profesorów i docentów praw a polskich szkół wyższych (zarów no w tedy, gdy w ystępują w spraw ach w łasnych, jak i wówczas, gdy są przedstawicielam i ustawowymi lub pełnomocnikami procesowymi stron). Na tym jednak koniec. W przepisach odnoszących się do zażale nia nie znajdujem y, niestety, przepisu odpowiadającego w treści dys pozycjom art. 347 § 2. A przecież w ydaw ałoby się, że identyczne argu m enty ja k przy rew izji przem aw iają także za w prowadzeniem przym u su adwokackiego przy sporządzaniu zażaleń.
Istnieje jednak w ty m zakresie jeszcze poważniejsza luka. Mianowi cie b rak przepisu, który by wprowadzał zasadę przymusowego zastęp stw a adwokackiego na rozpraw ie w drugiej instancji. W tych w aru n kach przymusowe zastępstwo przez adw okata ogranicza się — w edług pro jek tu — tylko do napisania rewizji, na rozpraw ie rew izyjnej zaś stro n a mogłaby występować sama. Jest w tym pewna niekonsekw encja ze strony autorów projektu. Skoro zdecydowano się na w prowadzenie przym usu adwokackiego, to konsekw entnie należało utrzym ać go n ie tylko w dziedzinie sporządzania środków odwoławczych, ale także w to ku postępowania przed drugą instancją. Wszystkie wyżej przytoczone argum enty przem aw iają za takim rozwiązaniem. Dodajmy jeszcze, że w toku postępowania przed drugą instancją strona nie znająca przepi sów procesowych jest szczególnie bezradna. Nie m a się zresztą czemu dziwić, gdyż zrozumienie istoty postępowania rew izyjnego nie jest tak ie proste i niejednem u praktykow i nastręcza wiele kłopotów.
A rtykuły od 120 do 136 p rojektu zajm ują się zagadnieniem doręczeń. Ustawodawca uwzględnia sytuację, gdy jeden pełnomocnik rep rezentu je jedną osobę oraz gdy jeden pełnomocnik m a pełnomocnictwo od kilku osób. W obu w ypadkach pełnomocnikowi doręcza się jeden egzem plarz pisma i załączników (art. 121 oraz 130 projektu).
N atom iast w projekcie przeoczono bardzo często w ystępującą sytuację, kiedy jedna osoba ma kilku pełnomocników. Zagadnienie to zresztą n ie jest jasno rozstrzygnięte także w obowiązującym k.p.c. W związku z po wyższym w praktyce sądowej powstawała wątpliwość, czy pism a po
N r 10 A D W O K A T W P R O J E K C I E K .P .C . 19
w inny być doręczane ustanow ionym w spraw ie pełnomocnikom.2 Aby uniknąć jakichkolwiek wątpliwości w ty m względzie, byłoby rzeczą ce lową w yraźne rozstrzygnięcie tej kw estii w tekście. Moim zdaniem, w w ypadku ustanowienia kilku pełnomocników przez stronę pi-awo do otrzym ania pism i załączników powinien mieć każdy z pełnomocników. Dla. poparcia powyższej tezy powołam się na przykłady, oczywiście nie teoretyczne, lecz jak najbardziej „życiowe”.
Załóżmy, że w Sądzie Powiatow ym dla m. st. W-wy złożony został pozew rozwodowy obyw atela X. Powód ustanow ił dwóch adwokatów, gdyż część zgłoszonych świadków mieszka w Krakowie, reszta zaś w Warszawie. W ziwiązku z koniecznością przeprow adzenia rekwiizycyj- nego badania świadków powód ustanow ił w spraw ie jednego adwoka ta mieszkającego w Krakowie, a drugiego mieszkającego w Warszawie. Obaj adwokaci złożyli sw e pełnomocnictwa do akt sprawy. W tej sy tuacji, gdyby uznać za słuszną tezę doręczanie pism tylko jednem u z pełnomocników, sąd m usiałby dokonać wyboru, kom u z tych pełno mocników wysłać pismo: adwokatowi krakow skiem u czy warszawskie mu? Żaden z nich w tych w arunkach n ie byłby pewien, czy ma wszyst kie odpisy pism wniesionych do sądu. Mogłoby się zdarzyć, że część pism trafiłaby do jednego, a część do drugiego. Podobna sytuacja za
chodziłaby przy w ysyłaniu zawiadomień sądowych. Jasna rzecz,
że wyłączałoby to możność prawidłowego w ypełniania swych obowiąz ków przez adwokatów, a ponadto stworzyłoby konieczność prowadze nia dodatkowej, w ew nętrznej korespondencji m iędzy pełnomocnikami. Zbliżoną również sytuację mielibyśm y wówczas, gdyby pozew został złożony przez jednego adwoikata, ale w pew ien czas potem strona udzieli ła pełnomocnictwa dodatkowo drugiem u adwokatowi. W ty m w ypadku jednak doręczenia mogłyby ibyć dokonywane pod adresem tego drugiego adwokata bez konieczności zawiadamiania o powyższym pierwszego pełnomocnika.
Wątpliwości budzi także redakcja art. 120 § 2 projektu. Brzmienie tego przepisu je st następujące: „W toku spraw y adwokaci powinni do ręczać sobie naw zajem pisma bezpośrednio za potw ierdzeniem odbioru i oznaczeniem d aty ”. N o vu m w stosunku do k.p.c. polega n a tym , że
za-* P atrz orzeczenie S.N. z 1.IX.1958 r. w spraw ie Cr 744/51 (OSP i KA nr 3/59,
poz. 76), w którym reprezentow any jest pogląd, że gdy strona m a więcej niż jednego pełnomocnika, doręczenie pism a jednem u z nich je st wystarczające. Z tezą tą polemizuję w artykule pt.: Adwokat w orzecznictwie S.N. („Palestra” n r 11/59, s. 23 i 24). Podaję tam również opracowania dotyczące tego tem atu.
m iast słowa „mogą” użyto słowa „powinini”. P rak ty k a dnia codziennego przem aw iałaby w ty m w ypadku za dotychczasowym przepisem, gdyż bardzo często pełnomocnik nie zna naw et nazwiska lub adresu prze ciwnika (myślę o przeciw niku adwokackim). Dzieje się tak np. wówczas, gdy strona korzysta z pomocy adw okata z urzędu, który nie złożył jesz cze żadnego pisma do spraw y. W ty m w ypadku doręczenie „bezpo średnie” byłoby niemożliwe. Sąd ponadto traciłby kontrolę w zakresie ustalenia, k tóre pisma zostały ju ż doręczone, a k tó re jeszcze nie.
Inaczej natom iast przedstaw ia się spraw a, gdy chodzi o art. 189 § 2 •projektu. Otóż tu taj utrzym ana została daw na zasada, że „term in roz praw y pow inien 'być ta k wyznaczony, aby pomiędzy doręczeniem wez w ania a dniem rozpraw y w sądzie wojewódzkim upłynęło co najm niej siedem dni, a w sądzie powiatowym — co najm niej trzy d n i”. Czy przepis ten powinien być utrzym any? Twierdzę, że nie. Wątpliwości budzi tu nie okres 7-dniowy, obowiązujący w sądzie wojewódzkim, lecz okres 3-dniowy, odnoszący się do sądu powiatowego. Je st to okres stanowczo za krótki.
Nie zapominajmy, że adw okatura uległa w ciągu ostatnich kilku lat zasadniczym zmianom organizacyjnym . Zdecydowana większość adwo katów p racuje obecnie w zespołach. W arunki lokalowe w zespołach są z zasady złe (lokale — jak powszechnie wiadomo — są za szczupłe). W związku z tym część adwokatów przyjm uje tylko kilka razy w ty godniu. W tych w arunkach może się zdarzyć, że wezwanie dociera do adw okata dosłownie n a jeden dzień przed term inem . W praktyce prze kreśla to możność porozumienia się z klientem . Obserwacja pracy ad wokata w zespole prowadzi więc do opowiedzenia się za w prowadzeniem okresu 7-dniowego zarówno w sądzie wojewódzkim, jak i w sądzie po wiatowym.
Z kolei należy przejść do bardzo ważnej dla adw okatury kw e stii, a mianowicie instytucji tajem nicy zawodowej. Jest to instytucja nierozerwalnie związana z naszym zawodem. Od niepam iętnych czasów słusznie uznawano, że ścisła dyskrecja ze strony adw okata stanow i nie zbędny w arunek właściwego wykonywania zawodu adwokackiego. K lient, zgłaszając się do adwokata, musi mieć absolutną ipewność, że to, co powie swemu pełnomocnikowi, n ie u jrzy nigdy światła dzienne go. Tylko w tym w ypadku będzie on mógł mieć zaufanie do swego ad w okata i tylko w tym w ypadku zostanie zrealizowane jego konstytucyj nie gw arantow ane praw o do obrony. G dyby adw okat mógł ujaw niać fak ty powierzone m u przez klienta, przeistoczyły się z obrońcy w po
N r 10 A D W O K A T W P R O J E K C I E K .P .C . 21
wiedzącego o kliencie wszystko jak najlepiej. Zawód adwokacki stałby się wówczas zawodem niepotrzebnym społeczeństwu. Któż bowiem zw ra całby się o pomoc praw ną wiedząc, że człowiek, który m a go bronić, może w każdej chw ili stać się oskarżycielem?
Nic więc dziwnego, że w ładze adw okatury były zaiwsze bardzo w rażli we na punkcie ochrony 'tajem nicy adwokackiej. Doniosłe znaczenie tej instytucji uznaw ane jest także przez naszego ustawodawcę, k tó ry w art. 53 ustaw y o u stro ju adw okatury w yraźnie stw ierdza, że „adwokat jest obowiązany zachować w tajem nicy wszystko, o czym dowiedział się z ty tu łu wykonywania zawodu adwokackiego”.
Należy zwrócić uwagę na bardzo istotną okoliczność, że ustaw odaw ca używa słowa „ w s z y s t k o ”. W ynika z powyższego, że każda w ia domość uzyskana przez adw okata z ty tu łu wykonywania zawodu objęta jest tajem nicą. Bez znaczenia jest "tutaj okoliczność, czy chodzi o fakty w ażne czy mało ważne, istotne czy też nieistotne dla konkretnej spra wy. Tajemnica obejm uje bowiem w s z y s t k o . 'Z tekstu przepisu w yni ka także, że obowiązek te n nie ulega przedawnieniu. Nie może on też być zmieniony ani uchw ałą w ładz adw okatury, ani orzeczeniem sądu.
C harakterystyczne jest także i to, że ustaw a nie uzależnia obowiązku dochowania tajem nicy od zajętego przez klienta stanowiska. Bez zna czenia zatem je st to, czy k lient powierzył wiadomość, zastrzegając sobie
jednocześnie „tajność” , czy też dał do zrozumienia, że nie zależy m u na dochowaniu tajem nicy. Stanowisko klienta naw et w w ypadku jego w yraźnej zgody jest w zakresie obowiązku dochowania tajem nicy bez znaczenia.
Tak w łaśnie uregulow ane je st zagadnienie tajem nicy zawodowej w ustawie o u stro ju adw okatury. U stawa ta jest przepisem szczególnym (lex specialis) zarówno w stosunku do k.p.k., jak i k.p.c. Jakiekolwiek rozbieżności redakcyjne między tym i przepisam i muszą być w stosun ku do adwokatów tłumaczone z uwzględnieniem przede w szystkim usta wy o ustroju adwokatury.
Tymczasem pro jek t w art. 244 § 2 wprowadza dyspozycję, z której wynika, że świadek może m. i. odmówić odpowiedzi na zadane pytanie, „jeżeli zeznanie m iałaby być połączone z pogwałceniem istotnej tajem nicy zawodowej”. Jest to zresztą zdanie zaczerpnięte z dotychczasowe go tekstu k.p.c. (art. 275 § 2 k.p.c.).
Różnica między tym tekstem a art. 53 u. o u.a. sprowadza się do słowa „ i s t o t n e j ”, określającego bliżej pojęcie tajem nicy. Ustawa o ustroju adw okatury nie zna rozróżnienia na wiadomości „istotne”
i „nieistotne”. Tajemnicą objęte jest w ustaw ie o u str. adw. „wszystko”, o czym dowiedział się adwokat- z ty tu łu w ykonywania swego zawodu. W zakresie różnic redakcyjnych należy wskazać także na to, że w art. 244 § 2 pro jek tu n ie m a w ogóle słowa a d w o k a t . Odnosi się on wo bec tego do w szystkich świadków, k tórzy będą zasłaniać się instytucją tajem nicy zawodowej, czyli adresow any jest do szerszego grona niż art. 53 ust. o u str. adw.
A rt. 244 § 2, jako ius com m une, nie będzie zatem m iał zastosowania do adwokatów, którzy m ają „swój” przepis w art. 53 ust. o u str. adw. Nie jest to jednak właściwe ujęcie legislacyjne. Przepisy pow inny być raczej ze sobą zsynchronizowane, zwłaszcza jeśli dotyczą tego samego zagadnienia. Rozbieżności redakcyjne przysparzają jedynie — teorety kom i praktykom — kłopotów, k tó re z zasady odbijają się na poziomie orzecznictw sądów, szczególnie niższych instancji. W praktyce dotych czasowej pocieszaliśmy się tym , że kw estia związana z odpowiedzią na pytanie, czy chodzi o „istotną” tajem nicę, pozostawiana była zeznają cem u świadkowi. W tych w arunkach św iadek-adw okat mógł zawsze zasłonić się twierdzeniem , że chodzi o „istotną” tajem nicę.
W ypowiadam się za opuszczeniem w tekście słowa „istotnej”. Ze swej strony proponow ałbym następujące rozwiązanie redakcyjne oma wianego przepisu: „Jednakże świadek może odmówić odpowiedzi na pytanie, gdy odpowiedź m ogłaby (...) spowodować naruszenie obowiązku zachowania praw nie uznanej tajem nicy zawodowej”. Jest to rozwiąza nie przyjęte przez ostatnio uchw alony Kodeks postępowania adm inistra cyjnego. W tego rodzaju przepisie m am y w yraźne odesłanie do prze pisów szczególnych, które regulują treść obowiązku dochowania ta jem nicy zawodowej. Przy tego rodzaju redakcji wyłączylibyśmy wszel kie wątpliwości in terpretacyjne.3
, 3 K w estii tej poświęciłem artykuł pt. Problem tajem nicy zawodowej adwo k ata w świetle przepisów praw nych, „P alestra” 10/59, s. 31.