Roman Łyczywek
"Zdanie pytajne w praktyce procesu
karnego", Maria Lipczyńska,
Wrocław 1967 : [recenzja]
Palestra 13/5(137), 58-60
5« R e c e n z j e Ń r 5 (13.7) lokali, ta k ja k to sobie ci w spółw łaściciele p la n u ją . S p ra w a zniesienia w sp ó ł w łasności działki, na k tó re j dom stoi, p rz e d sta w ia się inaczej. P rz y p u szc za ln ie chodzi tu ta j o działk ę n ad a n ą w try b ie p rzep isó w o o sadnictw ie rolnym n a Z ie m iach O dzyskanych. Je że li zachow ała ona n a d a l c h a ra k te r nieruchom ości ro ln ej w ro zu m ien iu § 1 i 9 rozp. RM z 28.XI.1964 r. (Dz, U. N r 45, poz. 304), to w obec tego, że obszar działk i p rzew yższa 0,5 ha, zn iesienie w spółw łasności przez podział fizyczny byłoby niedopuszczalne.
S te fa n B re y e r
n E C E N Z . S E
M aria L i p c z y ń s k a : Z danie p y ta jn e w p ra k ty c e procesu karnego, W rocław 1967, str. 106.
N a jtru d n ie j je s t na ogół zauw ażyć, że czynności p o d ejm o w an e przez nas sta le i p ra w ie bezw iednie m a ją sw ą rozległą p ro b le m a ty k ę te o re ty cz n ą. S taw ia n ie p y ta ń je st w łaśn ie ta k ą s ta le p o d ejm o w an ą czynnością ludzką.
Dla nas, p raw n ik ó w , sta w ia n ie p y ta ń je s t czynnością szczególnie w ażną, s ta now i ono bow iem n ie za stąp io n ą m e to d ę rea lizo w a n ia naszych fu n k c ji sp o łecznych, p o leg ający ch w ta k znacz nej m ierze na o d tw a rz a n iu m in io n ej rzeczyw istości w łaśn ie w dużym sto p niu za pom ocą zeznań, w y jaśn ień czy opinii ludzi p y ta n y c h p rzez nas w procesie. G dy n arz ek am y — ja k że czę sto — na m a łą w a rto ść o trzy m y w a nych odpow iedzi, sk ło n n i je ste śm y zło żyć za to w in ę w yłączn ie n a b a rk i resp o n d en tó w . S tanow isko ta k ie p rz e w ażnie je st niesłuszne. S porą część od pow iedzialności pow inniśm y m y, p y ta jąc y , w ziąć na siebie, gdyż często n ie um iem y należycie pytać.
P ra c a M arii L ipczyńskiej m oże p rz e konać n aw e t n ajtw ard sze g o sceptyka, że b ra k znajom ości podstaw ow ych k r y te rió w logicznych i psychologicznych, w iążących się z u m iejętn o ścią s ta w ia nia p y ta ń , m u si n ieu ch ro n n ie pociągać za sobą o b niżenie się w arto śc i odpo w iedzi zarów no z p u n k tu w id ze n ia ich zaw artości, ja k i z p u n k tu w id zen ia
ich w iarygodności. Szkoda, że p ra c a ta u k az ała się w m in im aln y m n a k ła dzie, gdyż w alor jej w z a k resie k s z ta ł to w an ia poglądu p ra k ty k ó w na zagad- .nienie m eto d y i ta k ty k i sta w ia n ia p y
ta ń je st niezaprzeczalny.
W sw ej części w stę p n ej p ra c a za poznaje z p oglądam i te o rii na te m a t isto ty zdań p y ta jąc y ch , p o d k re śla ją c ich znaczenie dla procesu pod k ą te m rea lizo w a n ia n aczelnej zasady p ro ce sow ej: zasady p ra w d y o b ie k ty w n ej.
P ierw szy rozdział p rac y tr a k tu je o sto su n k u zdań p y ta jn y c h do logiki dla p raw n ik ó w . A u to rk a zak ła d a słusznie, że te c h n ik a popraw nego p y ta n ia je st niezb ęd n a dla p ra w n ik a .
O rie n ta c ja w sy stem aty ce ro d z a jo w ej p y ta ń (pytania o tw a rte i z a m k n ię te, p ro ste i złożone, p y ta n ia ro z strz y g nięcia i d o pełnienia, k tó rej L ip czy ń sk a pośw ięca n astęp n ie swą uw agę, może stan o w ić isto tn ą pom oc w w y ro b ien iu sobie um iejętn o ści lepszego k o rz y sta n ia z p y ta ń jako m etody u sta la n ia faktów .
S łusznie A u to rk a p o d k re śla d alej znaczenie w za jem n ej zależności p y ta ń w ich sekw encji p la n o w a n ej przez p rzesłuchującego. T ra in a je s t uw aga, że „protokół p rze słu ch a n ia pow inien
N r 5 (137) R e c e n z j e 59
odzw iercied lać sekw encje p y ta ń , w z a je m n e ich zależności” (s. 18).
M niej zrozum iałe je st n a s tę p n e z d a n ie p ra c y : „P ow ażne iznaczenie m a n ad to u szeregow anie p y ta ń w ed le ich w a g i”. G dyby p rzy ją ć, że szeregow anie p y ta ń w ed le ich w agi m a być doko n y w an e w protokole, przeczyłoby to słu szn y m założeniom zdania p o p rz e d niego. R ów nież p y ta ją c e m u n ie m oż n a sta w iać w a ru n k u szeregow ania p y ta ń w ed le ich w agi („doniosłości dla d an ej s p ra w y ”), sk o ro u sp ra w ie d li w ione w zględy ta k ty cz n e m ogą go sk ła n ia ć do odm iennego szeregow ania p y ta ń . A u to rk a u zn a je zre sztą to p r a wo, pisząc k ilk a stro n dalej, że w zespole p y ta ń należy u w zględniać „w y tyczoną celem p y ta ń i ich w za jem n y m i zw iązk am i k o le jn o ść” (s. 23).
B ardzo in s tru k ty w n y c h a ra k te r n o szą u w ag i L ipczyńskiej n a te m a t „w a ru n k ó w p o p raw n o ści zdań p y ta ją c y c h i błędów w p y ta n ia c h ”. Rozdział te n kończy się dość szczegółową sy ste m a ty k ą logicznych błędów p o p ełn ian y ch w p y ta n ia c h . Są to zre sztą czasem , ja k tr a f n ie zauw aża L ipczyńska, nie ty le błędy, co zam ierzone w ad y p y ta ń (np. p rzy p y ta n ia c h su gerujących lu b p y ta n ia c h podw ójnych).
D ru g i z ko lei ro zd z iał dotyczy ro li p y ta ń w p o stęp o w an iu dow odow ym . W ypow iada w nim A u to rk a m in . n a stę p u ją c y in te re su ją c y pogląd: „P o n ie w aż zasadniczym sta d iu m k o n tra d y k to ry jn eg o p ro ce su (...) je st p ostępow anie dow odow e na ro z p ra w ie głów nej, p r o b le m a ty k a p y ta ń tu w łaśn ie odgryw a ro lę zasa d n icz ą”.
Isto tn ie , w ta k im sfo rm u ło w an iu m ożna b y znaleźć p u n k t w y jśc ia do za ję cia bliższego stan o w isk a w s p r a w ie w za jem n ej roli, ja k ą w p ra k ty c e procesow ej po w in n y spełniać w zględem siebie zeznania tej sam ej osoby, s k ła dan e w p o stęp o w an iu p rzy g o to w a w czym i ju ry sd y k cy jn y m . U w zględnić by tu należało f a k t m ożliw ego w p ły w u treści, fo rm y i n a staw ie n ia p y ta ń
n a tre ść odpow iedzi i — zaznaczony przez L ipczyńską — f a k t „nieró w n o w a g i” w tym zakresie w fazie p o stę p o w an ia przygotow aw czego.
S zkoda, że A u to rk a u ch y liła się od k o n ty n u o w an ia te j m y śli i zw ęziła tu w alo r p rak ty c z n y dalszych rozw ażań, stw ie rd z ając , że „ p ro b le m a ty k a p rz y gotow yw ania p y ta ń i ich u m iejętnego sta w ia n ia odnosi się ta k ż e do p rz e słu chań w śledztw ie i d ochodzeniu”, p o niew aż „zatarcie w p am ięci osób p r z e słuchiw anych doznanych w ra ż e ń p o w o d u je często konieczność sięgania podczas ro zp raw y do proto k o łó w p o stę p o w a n ia przygotow aw czego” (s. 36). P rzecież w iem y w szyscy dobrze, że głów ną przyczyną ow ego „ sięg a n ia” nie je s t w cale „zatarcie w ra ż e ń ”, lecz różnice m e ry to ry c zn e w treśc i zeznań złożonych w p o stęp o w an iu p rz y g o to w aw czym i sądow ym . P ro w ad z i to n ie u ch ro n n ie do fak ty c zn e j su p re m a c ji w procesie zeznań, sk ła d an y c h w w a r u n kach m niej p o d atn y ch n a w sz e c h stro n ną k o ntrolę, nad zeznaniam i w b a r dziej p rze jrz y sty c h pod ty m w zględem w a ru n k a c h p o stęp o w an ia dow odow ego przed sądem . Tu leży p roblem , k tó r e go rozw ażenie A u to rk a, niestety, po m inęła.
D alszą in te re su ją c ą i isto tn ą dla p r a k ty k i procesow ej k w estią p o ru szo ną przez L ipczyńską w ty m rozdziale je s t sp ra w a u sta le n ia kolejności, w j a kiej m ogą sta w iać p y ta n ia poszczegól ni uczestnicy procesu.
P ierw szeń stw o sąd u w sta w ia n iu p y ta ń je s t w y ra źn ie ok reślo n e przez u s ta w ę (art. 103 k.p.k.). N ie w iem , czy o
ta k ie j kolejności nie decydow ał p ew ie n auto m aty zm prestiżo w y ; m oże też z a pew ne przem aw iać za ta k im ro z w ią z a niem w zgląd n a ekonom ię procesow ą, jeśli się założy, że sędziow ie są z r e g u ły n a jb a rd z ie j i n a jp ro śc ie j n a s ta w ien i na u sta le n ie podstaw ow ych fa k tó w w procesie. N ie w idzę n a to m iast, by ta k ie ro zw iązan ie m usiało „w y n ik ać z c h a ra k te ru so c jalisty c zn e
60 K r 5 (137)
go p rocesu i a k ty w n e j w nim ro li s ą d u ” (s. 37). O d w ro tn e ujęcie k o le jn o ś ci w cale n ie m u siało b y an i podw ażać socjalistycznego c h a ra k te ru proczsu, an i też ograniczać ak ty w n e j ro li sądu. M ożna by było przytoczyć n ie je d e n .ar g u m e n t n a tu ry psychologicznej p rz e m a w ia ją c y za p ew n y m opóźnieniem procesow ej akty w n o ści są d u w to k u przew odu.
W sp ra w ie kolejności stro n p rzy za d aw a n iu p y ta ń L ipczyńska nie z a jm u je sta n o w isk a , w y p o w iad a jąc się za „pozostaw ieniem te j k w e stii p rak ty c e, dośw iadczeniu i ta k to w i p rze w o d n iczą cego” (s. 37).
O sobiście m am w sp raw ie k o le jn o ś ci inny pogląd niż L ipczyńska, a co do p roponow anego przez nią sposobu za ła tw ien ia, to m ożna b y dodać, że k.p.k. dałoby się pow ażnie skrócić, gdyby p rz e sta ł on być księgą p ra w stro n p ro cesow ych, s ta ł się zaś opisem procesu, o d w ołującym się w w iększości w y p a d ków isto tn y ch zag ad n ień — do ta k tu przew odniczącego. Nie p rz e k o n a ła m nie też p ró b a ro zw ią zan ia te j k w estii p rzez L ipczy ń sk ą poprzez an alogię a rt. 103 do a rt. 315 k.p.k. A nalogii te j n ie w i dzę. K olejność u s ta la n a p rze z a rt. 315 k^p.k. je s t k o n se k w e n cją zasady cię ż a ru dow odow ego spoczyw ającego na o skarżycielu oraz zasady „ostatniego g ło su ”, w y n ik a ją c e j z a rt. 266 § 2 k.p.k. B ra k jasnego sta n o w isk a p ro c e d u ry w o dniesieniu do tego za g ad n ien ia należy u znać za w a d ę ustaw y.
C ałkow icie p rze k o n y w a jąc y n a to m ia st je s t pog ląd L ipczyńskiej w k w estii a rt. 73 i 96 k.p.k., gdy pisze, że „byłoby niezgodne z zasad am i so cjalisty czn eg o p ra w a ch lu b ić się h u
m a n ita rn y m i przepisam i, a w p r a k ty ce nie pouczać za in te re so w an y c h o is t nien iu odnośnych p rzep isó w ” (s. 45).
Sporo korzyści odniesie k ażdy p r a k ty k z zap o zn an ia się z u w ag a m i L ip czyńskiej na te m a t p y ta ń niedozw olo nych w p o stęp o w an iu dow odow ym . M nie osobiście n asu w a się tu je d y n ie w ątp liw o ść co do tra fn o śc i sfo rm u ło w an ia, że „osoba zeznająca p o w in n a w zasadzie m ieć p ełn ą św iadom ość r o li p y ta n ia i w agi odpow iedzi” (s. 49). T ak ie p o staw ien ie sp raw y p rz e k re ś li łoby w znacznym stc p n iu w arto ść i p y ta n ia k o n tro ln e , ta k w aż n e często w u ja w n ie n iu k ła m stw a w p rocesie.
O m aw ian y w yżej rozdział kończy ro zw aż en ie roli p y ta ń w poszczegól n y ch sta d ia ch procesu.
T rzeci i zarazem o s ta tn i rozdział p ra c y pośw ięcony je s t „py tan io m i ich ro zstrz y g n ięc iu w toku n a ra d y i gło so w an ia”.
M a te ria ły praw n o p o ró w n aw cze p r z y toczone p rz e z L ipczyńską u z a sa d n ia ją stw ierd zen ie, że przepisy polskiego kjp.k. w zakresie w yro k o w an ia, a w ięc rozstrzy g n ięcia w to k u n a ra d y przez sąd p o dstaw ow ych dla p rocesu p y ta ń , są szczupłe. S tąd też u w agi A u to rk i, k tó re — sp ro w ad zając się głów nie do p o d k reśle n ia znaczenia i w sk az an ia k ie ru n k ó w p la n o w a n ia przebiegu n a r a d y — m a ją isto tn e znaczenie.
To sam o pow iedzieć ta k że m ożna o uw agach na te m a t p y ta ń p raw n y ch sta w ian y c h w try b ie a rt. 390 k.p.k.
W sum ie — piśm iennictw o proceso- w o -k a rn e w zbogaciło się o cenne, w n ik liw e i in te resu ją ce studium .